Uważać na świeckich teologów

 

          Przypadkowo odkryłem wpis na blogu: http://wielodzietni.org  dokonany przez Krzysztof12: ale trzeba uważać na świeckich teologów np. Paweł Porębski wiara rozumna co pisze o szatanie. Poniżej znajdował się przekopiowany rozdział:  3.8.4. Szatan z blogu katolicki.net.

          Zastanawiam się nad intencją autora zapisu. Prawdopodobnie moje spojrzenie na nieistnienie bytu szatańskiego ocenia krytycznie. Wiarę swoją podpiera autorytetem Magisterium Kościoła. Ma do tego prawo. Nowe myśli, spojrzenia z trudem przebijają się ponad utarte schematy. No cóż, wolałbym rzeczową polemikę, walkę na argumenty, interesującą dyskusję. Dochodzenie do prawdy jest fascynujące. Jestem otwarty na rzeczową krytykę. Ważne jest, aby przybliżyć się do prawdy. Samo przestrzeganie: ale trzeba uważać na świeckich teologów przed moją wiarą rozumną, bez konkretnych zarzutów ma w sobie coś z pomówienia. Nie tak uczył Jezus Chrystus: A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie (Mt  5,22).

         W stanie wojennym rozwoziłem własnym samochodem paczki z parafii do biednych rodzin. Ktoś powiedział: siostro, proszę uważać na pana Porębskiego, może współpracować z SB. Słowa te wystarczyły, aby zrezygnowano z mojej pomocy. Cierpiałem przez to wiele lat. Pomówienie zostawiło ślad. Wyrządziło mi krzywdę. Wiem, że za wyrządzoną krzywdę każdy otrzyma należną zapłatę.

          Jak inaczej brzmiałyby słowa: świecki teolog Paweł Porębski ma inne zdanie na temat szatana.

          Na temat szatana napisałem już wiele. Coraz bardziej jestem przekonany, że szatan jako byt, osoba nie może istnieć. Wiara w niego uwłacza Bogu. Istnieje ogromna różnica między szatanem osobowym, a atrakcyjnością zła. Kuszenie szatana musiałoby wynikać z jego woli. Bogu zależy na człowieku, a nie na zbawieniu szatana. Gdyby powstał taki stwór duchowy jak szatan, Bóg przez swoją Opatrzność i miłość do człowieka pozbawiłby go możliwości kuszenia. Dopuszczając go do działania jawiłby się jako Ojciec okrutny. Nie można być jednocześnie Miłosiernym i wyrafinowanym. Dobrze by było, aby chrześcijanie wierzyli w Boga, a nie w szatana.

 

Pozdrawiam. Paweł Porębski

 

Ps.

Czyż wiadomość o nieistnieniu szatana nie jest wspaniała? Nasze zbawienie zależy tylko od nas. Bóg nie musi stosować nad człowiekiem bata w postaci diabła, bo kieruje się tylko miłością.

Działalność Jezusa cz.5.

 

Wykład Pani Marty Złotnickiej

 

         Obok nauki Mesjasza podparciem głoszonej Prawdy o zbawieniu były Jego znaki i cuda[1]. Swą bezgraniczną miłością i mocą łaski Bożej uzdrawiał tych, którzy w Niego uwierzyli.
         Cały trud hagiografów Nowego Testamentu polegał na tym, że próbowali wykazać, udowodnić i sportretować boskość i mesjanizm Jezusa Chrystusa. Jak pisze świecki teolog: Centralną postacią Nowego Testamentu jest Chrystus[2]. Jednakże ewangelie nie są sensu stricto biografiami Jezusa[3]. Historia Jezusa jest zniekształcona przez hagiografów Ewangelii. Za wszelką cenę chcieli oni udowodnić, że Jezus jest Synem Bożym[4]. Znaki i cuda Jezusa były podparciem głoszonej Ewangelii. Każde wypowiedziane słowo, uczyniony cud ma w sobie głęboką treść religijną. Hagiografowie pisząc ewangelie nie dbali o chronologię wydarzeń. Zależało im na tym, aby przekazać to, co uważali według nich za ważne. Ewangelie są tekstem wybiórczym dokonań Jezusa[5]. Każdy ewangelista patrzy na Jego Osobę z innej strony i inaczej Go portretuje. Marek widzi w Nim cierpiącego Syna i Sługę Bożego[6]. Udowadnia nadludzką godność i  wielkość Mistrza z Nazaretu, przypominając Jego wielkie czyny i znaki[7]. Z kolei Mateusz widzi w Nim Króla, Mesjasza i Nauczyciela Kościoła, który wypełnia mesjańskie zapowiedzi. Łukasz pokazuje Go jako Pana, Przyjaciela i Zbawiciela grzeszników. U Jana, Chrystus jest źródłem wody żywej, pokarmem niebieskim, światłością świata, zmartwychwstaniem i życiem. [To] Syn Boży, który przyszedł objawić Ojca[8].
         Jak pisze Paweł Porębski: Jezus całą swoją postawą, słowami, nauką, cudami i zmartwychwstaniem udowadniał swoją boskość[9]. Można powiedzieć, że cały Nowy Testament jest świadectwem boskości Jezusa. Oprócz tego, istnieje wiele dowodów pozabiblijnych (egipskich, rzymskich, żydowskich, islamskich, chrześcijańskich), które wskazują na boskość Jezusa[10].
         Wyjątkowo piękny hymn pochwalny o Mesjaszu w modlitewnym uniesieniu nakreślił i sam twórca filozoteizmu: Jezus był pełen pokory. Potrafił łączyć w  sobie łagodność ze stanowczością, miłość ze sprawiedliwością, ubóstwo z godnością, oddanie się Ojcu Niebieskiemu z całkowitą służbą dla ludzi, modlitwę z pracą i działaniem. Nie miał w sobie kompleksów. W Nim była idealna harmonia między moralnością a religijnością. Miłość Jezusowa jest potężna, przebaczająca, odkrywająca pokłady dobra w człowieku, bezinteresowna, całkowicie służebna. Syn Boży był pierwszym człowiekiem, który bez reszty oddał się swojemu Ojcu Przedwiecznemu. On pierwszy w sposób wolny wybrał nieposiadanie małżonki (celibat) i rodziny, aby być całkowicie oddanym nam i swojej misji. Jezus stał się Oblubieńcem ludzi. Jego heroiczne oddanie Ojcu przyniosło wszystkim ludziom odkupienie grzechów. Dla nas stał się wzorem i przodownikiem do naśladowania[11].

 

[1] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 397.
[2] Tamże, s. 325.
[3] Tamże, s. 318; P. Porębski, Wiara rozumna…, s. 91; Słownik Teologii Biblijnej, Poznań-Warszawa 1982, s.  347.
[4] P. Porębski, Wiara rozumna…, s. 138.
[5] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 397.
[6] Tamże, s. 325.
[7] Tamże, s. 329.
[8] Tamże, s. 325; por. s. 347.
[9] Tamże, s. 413.
[10] Tamże, s. 420.
[11] P. Porębski, Wiara rozumna…, s. 158; P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 362; por. s. 302.

 

Działalność Jezusa cz.4.

Wykład Pani Marty Złotnickiej

 

        Nauka Jezusa stanowiła odejście od dotychczasowego rozumienia wielu zagadnień religijnych. “Zgorszenie” Żydów było spowodowane zerwaniem Jezusa z dotychczasowym (ówczesnym) sposobem myślenia i interpretowania Pisma oraz przepisów Prawa żydowskiego. Bezpardonowo kwestionował błędne interpretacje zapisów biblijnych[1]. Cokolwiek „podważał” – uzasadniał i wyjaśniał, zdumiewając reinterpretacją Objawienia Bożego. Jeśli chodzi np. o Mojżesza tłumaczył jego działanie okolicznościową „zaradnością”: przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał [Mojżesz] wam to przykazanie (Mt 10,5–6)[2]. Tym samym Jezus oczyszczał autentyczną ideologię mesjańską Starego Testamentu od naleciałości narodowo–politycznych[3]. To, czego uczył Mesjasz, szokowało właśnie dlatego, że nikt przed Jezusem nie odważył się zweryfikować (pod względem poszukiwania Prawdy) litery Prawa. Do tego stopnia Żydzi poszli za literą, że Prawo stało się bogiem i surowym sędzią, wobec którego niemal wszyscy stali się niewolnikami. Dlatego też po śmierci Jezusa św. Paweł Apostoł napisał: Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj, i wszystkie inne – streszczają się w tym nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa (Rz 13,8–10).
           Ludzie dostrzegając różnicę w nauczaniu Jezusa [w stosunku do innych nauczycieli] byli przerażeni Jego nauką. Nie rozumieli właściwej idei mesjanistycznej, tej którą Jezus prezentował[4]. Jemu bowiem została objawiona Prawda i bardzo chciał doprowadzić ludzi do tej Prawdy: Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo Prawdzie (J 18,37)[5]. Zbawiciel mówił Prawdę, uczył Prawdy, był Prawdą i żył Prawdą. Jego uniwersalizm w podejściu do przepisów starego Prawa stanowił nadejście oczekiwanej wolności[6]: (…) i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8,32).
           Język Jezusa często był obrazowym przekazem prawdy teologicznej, której rozeznanie dokonuje się w sercu[7]. Ulubioną formą metaforyczną były dla Niego przypowieści niosące tajemnicę, którą dopiero trzeba odczytać i  to z osobistym zaangażowaniem i otwarciem się na wiarę[8]. Tym samym Nauczyciel pragnął, by ludzie zadawali sobie trud odnajdywania Prawdy[9] (por. Łk 12,57). By ją odnaleźć należało przyjąć Ewangelię zmieniając sposób myślenia z ludzkiego na Boży[10].

 

 
[1] Przypis, s. 2160 [w]: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem, Wrocław 2008.

[2] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 136; 592.
[3] Tamże, s. 375.
[4] Tamże.
[5] Por. tamże, s. 590 oraz Słownik Teologii Biblijnej, Poznań-Warszawa 1982, s. 349.
[6] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 640.
[7] Tamże, s. 324–325 oraz P. Porębski, Wiara rozumna…, s. 155.
[8] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 432; por. s. 590.
[9] Tamże, s. 431.
[10] Tamże, s. 594.

Działalność Jezusa cz.3.

Wykład Pani Marty Złotnickiej

 

        Jezus uczył wiary rozumnej, opartej nie na literze Prawa, lecz na duchowej przemianie serca.

Nie zgadzał się na obłudę, kłamstwo, formalizm, fanatyzm religijny i nienawiść wobec ludzi. W całej swojej nauce podkreślał przede wszystkim, że najważniejsze jest miłowanie Boga w sercu i bliźniego w życiu codziennym (bez względu na dzień tygodnia, pochodzenie człowieka, jego płeć, poziom wykształcenia, status społeczny, stan majątkowy czy wagę popełnionego grzechu)[1] (Mt 22,37–40).
        Nauka Jezusa nie była łatwa do przyjęcia. Zbawiciel wywoływał skrajne emocje[2]. Bywało, że nawet apostołowie w dobrej intencji zwracali Mu uwagę (J 6,53–66; Mt 15,11–12). Dla uczonych w Piśmie i faryzeuszy był szaleńcem i bluźniercą, gdyż przedstawiał siebie jako Syna Bożego i Mesjasza[3] (Łk 5,21; Mt  26,63–65; J 10,33.36). Pogardzanie Synem Maryi objawiało się licznymi atakami słownymi i inwektywami. Wątpiący poddawali Go próbom[4], prowokowali i toczyli spory merytoryczno-etyczne o treściach teologicznych, moralnych i egzystencjalnych. W ostateczności doszło do skazania Jezusa na śmierć krzyżową.
         Zbawiciel często mówił o sobie jako Synu Człowieczym, podkreślając wielkość i godność osoby ludzkiej. W językach hebrajskim i aramejskim zwrot «syn człowieczy» znaczy najpierw tyle co «człowiek». Pospolite słowo, w Nowym Testamencie, stało się wyrazem szczególnej godności Jezusa[5]. Tytuł ten oznaczał równocześnie wysłannika Boga (Dn 7,13–14). Przez zwrot Syn Człowieczy została wyrażona podwójna funkcja Mesjasza: niebiańska (obdarzenie mocą Bożą) i ziemska (cierpienie za grzechy ludzi)[6]: Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu (Mk 10,45; Mt 20,28).
        Od samego początku Jezus zachowywał się autonomicznie i niezależnie od opinii ludzkiej. Miał nieprawdopodobną siłę wewnętrznego ducha (w dzisiejszym rozumieniu – moralność teonomiczną). Jego mądrość pochodziła z Nieba, od Boga. Przekazywał prawdy ponadczasowe[7]. Przemawiał niezwykle przekonująco. Za każdym razem odpowiadał słowami Ojca „usłyszanymi” w swoim sercu: (…) oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mojego (J 15,15). Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który mnie posłał (J 5,30).
        Jezus akcentował wiarę mądrą i żywą. Działał odważnie, rozumnie i z determinacją. Bardzo szybko uzyskał wśród tłumów autorytet niezwykłego Nauczyciela. Zdumiewał na każdym kroku[8]. Uczniów powoływał spontanicznie[9], wyróżniając ludzi prostych i słabych, ale właściwe usposobionych w swoich sercach do przyjęcia Dobrej Nowiny[10] (1 Sm 16,7). Wbrew obyczajom często przebywał wśród biednych i zepchniętych poza nawias społeczny. Uważał, że to oni właśnie najbardziej potrzebują miłości: nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, co się źle mają (Mt 9,12). Wskazywał, że powinniśmy do słabszych kierować całą naszą miłość i serce [11].
        Jezus ganił obłudę i formalny kult[12] (Mk 12,32–34). Zwracał uwagę na centralne miejsce wewnętrznej przemiany. Stanowiło to rozumne i uniwersalne podejście do wiary. Dla Mesjasza ideałem była religijność wewnętrzna, obywająca się bez pośrednictwa instytucji i hierarchii kapłańskiej[13] (Mk 7,15.21–23).

[1] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 451 oraz P. Porębski, Człowiek, byt niemal doskonały: na podstawie Pisma Świętego, Wydaw. Coriolanus, Kielce 2009, s. 218.
[2] P. Porębski, Wiara rozumna…, s. 155.
[3] Tamże.
[4] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 433.
[5] Tamże, s. 141.
[6] Tamże s. 260; 330; por. P. Porębski, blog internetowy: www.wiara-rozumna.blog.onet.pl – z dnia 5.10.2011; Słownik Teologii Biblijnej, pr. zb. pod red. X. Leon-Dufoura, tłum. i oprac. K. Romaniuk, Wydaw. Pallottinum, Poznań-Warszawa 1982, s. 920–924; X. Leon-Dufour, Słownik Nowego Testamentu, przekł. i oprac. K. Romaniuk, Wydaw. Księgarnia Świętego Wojciecha, Poznań 1981, s. 589–592.
[7] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 589.
[8] Tamże, s. 593.
[9] P. Porębski, forum internetowe: www.katolicki.net  z dnia 29.08.2011.
[10] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 188.
[11] Tamże, s. 168; 311 oraz P. Porębski, Wiara rozumna…, s. 147.
[12] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 189; 405.
[13] http://portalwiedzy.onet.pl/24799,,,,mesjasz,haslo.html

Działalność Jezusa cz.2.

 

Wykład Pani Marty Złotnickiej

 

      Na temat szczególnej komunii Jezusa z Bogiem-Ojcem Paweł Porębski napisał: Gdy Jezus mówi: Ja jestem, wtedy nawiązuje do wypowiedzi Ojca i odnosi ją do siebie. W ten sposób ujawnia swoją niepowtarzalność w Nim, w  Jego Osobie[1]: Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10,30). Właśnie ta prawda stanowi dla świeckiego teologa największe biblijne potwierdzenie nierozłączności Ojca i Syna[2].
       Mimo jedności natury Boskiej i ludzkiej w Osobie Syna Bożego wiara w Jezusa nie była łatwa nawet dla ówczesnych, którzy Go widzieli i słyszeli. Moc nauki i znaków Nauczyciela z Nazaretu nie dla wszystkich była przekonująca. To, co mogło „przeszkadzać” w przyjęciu wiary, to człowieczeństwo Mesjasza[3] (por. Łk 7,34; 2 J 1,7; Mt 13,55–58). Dlatego właśnie Paweł Porębski wyraził opinię, że wiara powinna dotyczyć nie [tyle] Boga (bo Bóg jest bezspornie potrzebny do wyjaśnienia istnienia świata), lecz Jego Syna Jezusa[4]. W świetle filozoteizmu Syn Maryi nie był wolny od pokus, atrakcyjności zła, namiętności, emocji i cierpień, jak każdy człowiek[5]: On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby (Mt 8,17); On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści (Iz 53,4). Oznacza to, że Jezus był narażony nawet na grzech. Jarzmo ludzkich zmagań nie było mu obce. Każde zwycięstwo Jezusa nad złem wynikało z doskonałego zjednoczenia Jego woli z wolą Ojca Niebieskiego[6]. Ogromna miłość do Boga była wystarczającym hamulcem i siłą, aby panować nad pokusami i atrakcyjnością zła[7].
         W Jezusie ujawniało się zarówno człowieczeństwo, jak i boskość. Mimo to, w  oczach wielu Żydów kompletnie nie pasował do wyobrażeń o Mesjaszu[8]. Atmosferę konsternacji i zatwardziałości ich serc spróbował uchwycić świecki teolog: Jezus mówił o sobie, że jest Królem. Jakim królem? – chodzącym boso? Gdzie armia, władza i potęga? Żydzi (…) [czekali] tyle wieków na swojego Zbawiciela, Króla, który przywróci im świetlane królestwo Dawidowe. Tymczasem (…) [przyszedł] żartowniś, bluźnierca i kłamca. Pyszałek, który śmie nazywać się Synem Bożym. Żart i to niesmaczny. Takiego króla nie chcieli.[9] Słowa Jezusa o miłowaniu swoich nieprzyjaciół były odbierane jako kiepski żart[10]. Zderzenie ludzkich oczekiwań z rzeczywistością w Osobie ubogiego Cieśli z Nazaretu było dla wielu zbyt szokujące.

[1] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 419; zob. też P. Porębski, Bóg nie taki straszny: na podstawie Starego Testamentu, Wydaw. Jedność, Kielce 2009, s. 219.
[2] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 419.
[3] Przypis, s. 2158 [w]: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem, oprac. Zespół Biblistów Polskich, Wydaw. Św. Paweł, Wrocław 2008.
[4] P. Porębski, forum internetowe: www.katolicki.net  z dnia 14.09.2011.
[5] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 361–362.
[6] Zob. P. Porębski, Wiara rozumna…, s. 150; 158.
[7] Por. P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 613.
[8] Tekst Pawła Porębskiego na jego blogu internetowym: www.wiara-rozumna.blog.onet.pl – z dnia 5.10.2011.
[9] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 381.
[10 ] P. Porębski, Wiara rozumna…, s. 137.

Działalność Jezusa cz.1.

Wykład Pani Marty Złotnickiej


       Paweł Porębski podkreśla, że filozoteizm umiejscawia wszelkie zjawiska transcendentne w obrębie przestrzeni człowieka. W człowieku rodzi się obraz Boga. Tu  rozstrzygają się wszelkie dylematy duchowe. Bóg jest w człowieku [1]. Oznacza to, że i Syn Maryi musiał najpierw odkryć w sobie tę transcendencję, aby mógł odczytać Boże zaproszenie do szczególnej misji: Ponieważ Jezus urodził się jako Człowiek, Jego ludzka świadomość (tabula rasa) musiała się dopiero zapełnić. Jezus musiał odnaleźć Boga w sobie (…) [2]. W świetle wiary rozumnej wielki cud Stwórcy – Wcielenie nie należy rozumieć jako wejście Boga w ciało Jezusa. Dusza ludzka już predysponowana do hipostazy miała zespolić się całkowicie z duchem Boga w jedno Misterium. Tym aktem Bóg miał uświęcić człowieka do swojej godności [3].
Świecki teolog zwraca uwagę, że każdy mógł być potencjalnym Mesjaszem [4]. Nie każdy jednak okazywał się na tyle godnym [5], aby się Nim stać przez pełne, zbawcze oddanie [6]. Choć przed Chrystusem było wielu żyjących w wielkiej zażyłości z Bogiem, to właśnie Jezus był [tym] pierwszym człowiekiem, który odnalazł w sobie Boga na sposób doskonały. Był On większy od wszystkich proroków [7].
Jako Człowiek Jezus zanurzał się w niezgłębioną miłość Ojca Niebieskiego: w pełni otworzył się na Boga [8]; modlił się do swego Ojca bezustannie. (…) Modlił się jako Człowiek, nie jako Bóg; jako Osoba do Osoby [9]. Jezus odkrył w sobie swoją godność. Zapewne Boży wybór Jezusa na Mesjasza nie był przypadkowy [10]. Z drugiej strony Syn Maryi musiał odkryć, że Bóg Go zaakceptował [11]. Kontakt ze światem Bożym Jezusa przemieniał i przebóstwiał [12].
Jezus, przez mistyczne zjednoczenie z Ojcem mógł wszystko [13]. Jako Jego Syn umiłowany (Mt 3,27) otrzymał plenipotencje do czynienia wszystkiego co dobre, szlachetne i pełne miłości, w tym dar odpuszczania grzechów w Imię Boga-Ojca. Na temat tego szczególnego wyróżnienia świecki teolog pisze: Należy pamiętać, że wszyscy ludzie są dziećmi Bożymi. Jezus (Syn Boży) wyróżnił się przez swoją postawę wobec Ojca oraz przez mistyczne z Nim zjednoczenie. Czym więc różnił się Jezus od zwykłego człowieka? W historii było wiele osób obdarzonych szczególną łaską, np. prorocy. Wiele  osób miało moc czynienia cudów. Jezus otrzymał od Ojca najwyższy dar, plenipotencje pełnego reprezentowania Boga na ziemi. Tylko On mógł rozgrzeszać i gładzić grzechy [14].
Jak zauważa twórca filozoteizmu, przez swoje słowa, postawę i czyny
Jezus stał się uosobieniem działania Bożego [15]. Był obrazem tchnienia Stwórcy. Poprzez miłość Bóg był „widoczny” w swoim Synu: Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca (J 14,9).

 
  [1] Tekst Pawła Porębskiego na jego blogu internetowym: www.wiara-rozumna.blog.onet.pl – z dnia 17.09.2011.
  [2] P. Porębski, Odnaleźć Boga w sobie: na podstawie Nowego Testamentu, Wydaw. Jedność, Kielce 2009, s. 6.
  [3] Na podstawie tekstu Pawła Porębskiego na forum internetowym: www.katolicki.net – z dnia 14.09.2011.
  [4] P. Porębski, Wykłady teologiczne wiary rozumnej na portalu internetowym świeckiego teologa, Wydaw. Coriolanus, Kielce 2011, s. 300; 548–549.
  [5] Tamże, s. 548.
  [6] P. Porębski, Wiara rozumna świeckiego teologa, Wydaw. Coriolanus, Kielce 2010, s. 150.
  [7] Tamże, s. 117; zob. też s. 145 i 147 oraz P. Porębski, Listy Pawła Apostoła w wierze rozumnej świeckiego teologa, Wydaw. Coriolanus, Kielce 2010, s. 39.
  [8] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 300.
  [9] P. Porębski, Wiara rozumna…, s. 158–159.
  [10] P. Porębski, Listy Pawła Apostoła…, s. 64.
  [11] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 300.
  [12] P. Porębski, Wiara rozumna…, s. 159.
  [13] Paweł Porębski, forum internetowe: www.katolicki.net – z dnia 25.06.2011.
  [14] Tamże.
  [15] P. Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 412; zob. też s. 433 oraz tekst P. Porębskiego z forum internetowego: www.katolicki.net  z dnia 14.09.2011.

Pismo święte. Lubię nie lubię

 

Czy są takie miejsca w Piśmie świętym, które Panu się nie podobają?

 

          Raczej takie miejsca, którym nie daję wiary lub uważam za nadużycia lub wstawki hagiografów. Jako przykład wskażę  perykopę z Ewangelii Mateusza: A gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy dwudrachmowego podatku i rzekli: Nauczyciel wasz nie płaci dwu drachm? Rzecze Piotr: Owszem. A gdy wchodził do domu, uprzedził go Jezus, mówiąc: Jak ci się wydaje, Szymonie? Od kogo królowie ziemi pobierają cło lub czynsz? Od synów własnych czy od obcych? Rzecze Piotr:  A on rzekł: Od obcych. Na to Jezus: A zatem synowie są wolni. Ale żebyśmy ich nie zgorszyli, idź nad morze, zarzuć wędkę i weź pierwszą złowioną rybę, otwórz jej pyszczek, a znajdziesz stater; tego zabierz i daj im za mnie i za siebie. (Mt 17,24–27). Według mnie, tekst nie jest dydaktyczny. Podejrzewam własną wstawkę Mateusza. W innych ewangeliach nie występuje. Trudno jest mi przyjąć, że Jezus posłużył tak łatwym sposobem zapłacenia podatku. Przekazał nie swoje pieniądze lecz wykorzystał swoją moc. Zapłacił również za Piotra. To mi kojarzy się z przywilejami jakie mają celebryci. Łatwym kosztem osiągają to, co inni muszą wypracowywać w pocie czoła. Jeżeli Jezus i uczniowie nie musieli płacić podatku na świątynie, co jest dla mnie tutaj niejasne, to zapłacenie podatku tylko w imię ominięcia zgorszenia jest nieuzasadnioną uległością.

         Mogę więc powiedzieć, że perykopa ta nie bardzo mi się podoba.

 

Odwrotnie, czy w Piśmie świętym, są miejsca szczególnie ulubione?

 

       Mnóstwo, wystarczy, że powołam się na tekst z następnego rozdziału: […] Wprawdzie zgorszenia muszą przyjść […] (Mt 18,7). Niesłychane słowa Jezusa, które uwiarygodniają tekst ewangelii. Jezus ujawnia prawdę o życiu człowieka. Człowiek nie jest święty za życia lecz grzeszny z natury (Pś próbuje to tłumaczyć skutkiem grzechu pierworodnego). Z grzechu musi stale się podnosić. Perykopa nie smuci lecz raduje. A więc Bóg wie, że jesteśmy słabi. Jeżeli wie, to na pewno okaże nam swoje Miłosierdzie. W dalszym zdaniu jest przestroga: lecz biada człowiekowi, przez którego zgorszenie przychodzi (tamże), ale należy je traktować jako ojcowskie pouczenie. Słowa Jezusa mnie uspakajają. Czuję się zrozumiany. Jestem w ramionach Boga. Bóg mnie zrozumie nawet wtedy gdy zbłądzę..

Miłosierdzie Boże

 

Miłosierdzie Boże

 

         Mówi się, że Bóg jest Miłosierny. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że pojęcie to pochodzi z ludzkiego doświadczenia. Kiedy zdano sobie sprawę, że sprawiedliwość ludzka nie równa się sprawiedliwości boskiej, pojęcie „Miłosierdzia Bożego” owiało się tajemnicą. Pojęcie, które miało gloryfikować Boga stało się przedmiotem trudnych pytań. Jeżeli Bóg jest Miłosierny, to nie podobna, aby wszyscy ludzie nie zostali zbawieni (apokatastaza – puste piekło). M. Innymi pogląd ten reprezentuje ojciec Wacław Hryniewicz z zakonu oblatów, profesor KUL-u, przez wielu uważany za najwybitniejszego polskiego teologa, a przynajmniej za najoryginalniejszego, głosi nadzieję powszechnego zbawienia. Myśl Hryniewicza jest konsekwencją wiary w moc Chrystusa zmartwychwstałego, zwycięzcy śmierci i piekła. Podobne zdanie reprezentuje wschodnia duchowość.

         Filozoteizm całkowicie odrzuca istnienie szatana jako ontologicznego bytu. Tym samym piekło jest też tylko pojęciem konceptualnym. Odnosi się do stanu dusz, które odwróciły się do Boga. Jezus po śmierci na Krzyżu wstąpił w to miejsce (wg przekazu biblijnego otchłań, miejsce przebywania dusz oczekujących zbawienia), aby pokazać, że naprawdę istnieje. Dusze odłączone zobaczyły Boga. Tym samym, być może, przywrócona została im wiara. Wiara zawieść nie może. Główny warunek Zbawienia zostaje spełniony. 

           Warto jednak zagłębiać się myśl Bożego Miłosierdzia, bo można odczytać więcej niż ludzka myśl zdołała wykreować. Zagłębianie się w Miłosierdzie Boże jest modlitwą. Z Miłosierdzia Bożego można czerpać siłę duchową, naprawiać własne postępowanie, stawać się kimś lepszym. Modlitwa Koronka do Miłosierdzia Bożego jest szczytem dialogu z Bogiem.

Energia

 
Próba wykładu na poziomie szkoły średniej

 

Energia

 

         Aby Świat mógł zaistnieć, konieczny był jakiś motor (paliwo), który napędza wszystkie zjawiska i działania na Świecie. Tym motorem jest energia, którą Bóg zainicjował swoją mocą. Energia mimo, że występuje w przestrzeni rzeczywistej jest dla człowieka tajemnicą, bo pochodzi bezpośrednio od Boga. Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha (1 Kor 2,14).   

         Według definicji, energia jest zdolnością do wykonania jakiejś pracy, zmiany czy czynności. Jest oddziaływaniem, a więc relacją. Nie można ją schować np. do pudełka w czystej formie. Ma niespotykane właściwości. Nigdy się nie zużywa, a jedynie przemienia się w inną postać. Energia dynamizuje i ożywia świat. Jest bezposrednim narzędziem boskim. Bóg wzbudził swoją mocą możliwość działania. Dokonał to z własnej woli i przy osobistym udziale. Tym samym Świat jest uświęcony. Jeżeli uświęcony to znaczy, że nad nim czuwa Boża Opatrzność.     

           Fizykalnie wzbudzona energia była w możności, czyli potencjalna. Poprzez pierwsze poruszenie (nie tylko mechaniczne) przekształciła się w energię czynną (np. kinetyczną) i kolejne.         

          Czysta energia jest niewidzialna (przeźroczysta). Fala elektromagnetyczna jest rozchodzeniem się kolejnych zmian pól elektrycznych i magnetycznych. Zmiany te przenoszą energię. Postać (widok) fali elektromagnetycznej jest niewyobrażalna. Trudno w umyśle stworzyć sobie jej obraz. Wiemy jedynie, że w próżni przemieszcza się z prędkością światła i nie potrzebuje żadnego nośnika. Uczeni obrazują falę elektromagnetyczną jako dwie sinusoidy (pola elektrycznego i magnetycznego) prostopadłe do siebie. Na wykresie pokazywana jest zmienność i wzajemna zależność pól elektrycznych i magnetycznych. Należy pamiętać, że jest to tylko obraz fali, a nie jej rzeczywista postać. Natura fali elektromagnetycznej jest też kwantowa (jako porcje energii). Do dnia dzisiejszego nie stworzono sensownego modelu energii, aby pogodzić jej podwójną naturę – korpuskularno-falową. Fala elektromagnetyczna może być badana jako fala, albo jako strumień cząstek kwantowych.  Nie można rozpoznać natury energii, ale ona jest, bo poznaje się ją po skutkach jej działania. Tym samym można wiele o niej powiedzieć. Energia jest też ujarzmiana przez człowieka. Energia została obwarowana prawami przyrodniczymi przez Stwórcę. Ponieważ są one pochodzenia boskiego, nie możemy dochodzić, dlaczego są one takie, a nie inne. Na przykład, dlaczego stała Plancka, stała grawitacyjna i inne  mają taką wartość, a nie inną? Nie wiadomo. Wszystko to przekracza umysł człowieka. Energia i prawa przyrody są darem od Boga. Czym różni się moc (Boga) od energii fizycznej? Moc może zadziałać natychmiast, w dowolnym miejscu wybranym przez Stwórcę. Energia potrzebuje do tego czasu, bo jest przenoszona przez nośnik (oddziaływań), jak np. fale elektromagnetyczne, fotony, bozony, gluony, hipotetyczne  grawitony, czy inne jeszcze dziwne cząstki. A więc energia nie jest tożsama z mocą Boga. Moc Boga jest doskonałością. Natomiast skutek jej – energia może służyć dobru, ale i złu. To przyzwolenie Boga na różne wykorzystanie energii jest zdumiewające. Za tym kryje się wielka tajemnica ekonomii Bożej. Bóg udostępniając energię obdarzył człowieka ogromnym zaufaniem. Taki dar musi wypływać jedynie z wielkiej miłości do stworzenia.

          Bóg stworzył mechanizm kreowania materii. Energia zamknięta w przestrzeni w postaci np. kłębka energetycznego, fali stojącej, struny czy jeszcze innej, przejawia cechy substratu materii. Wskaźnikiem takiej postaci energii jest masa (bezwładność). Energia ma zdolność formowania się w różne cząstki. Ze względu na nieciągłość cząstek ilość form jest w jakiś sposób skończona. Można powiedzieć, że Bóg nie stwarza „osobno” każdej, wyróżnionej przez nas rzeczy, kwarka, protonu, molekuły, komety, kuli ziemskiej…. (Cz. Bartnik).         

           Należy pamiętać, że energia jest tylko narzędziem Boga i nie przysługuje jej osobna cześć.    

           Energia duchowa nie ma nic wspólnego z energią fizykalną. To inny rodzaj relacji między istotami, ale to już inny temat.

Względność

 

Próba wykładu dla najmłodzych
 
Względność

 

          Gdyby w tym samym czasie wystrzelono z armat w Warszawie i w Krakowie, to w Kielcach najpierw usłyszano by huk z Krakowa, a potem z Warszawy. Można byłoby wyciągnąć błędny wniosek, że wystrzały nie były jednoczesne. Względność odbioru sygnałów zmysłowych jest tak powszechna, że można powiedzieć, że wszystko co jest odbierane, badane jest względne.

          Zdarzenia dzieją się naprawdę. Nie zawsze można je uchwycić takie jakie są. Na przełomie XIX i XX wieku kłopot ten urósł do monstrualnych rozmiarów. Powstała na tym tle szczególną teorią względności (1905 r.), a parę lat później ogólna teoria względności.

          Błędem tych teorii było urzeczywistnianie oglądów względnych. Modele konceptualne nabierały realnego wymiaru. Rzeczywistość mieszała się z wizją. Pomieszano w głowach nie tylko zwykłym ludziom, ale i uczonym.

          Uczeni udowadniali prawdziwość teorii względności czyniąc ciągle te same błędy. Nauka została wprowadzona na niewłaściwy tor rozwoju. Straciła wiele cennych lat rozwoju.

           Względność to nieunikniona pułapka. Wszyscy muszą się z nią zmierzać na co dzień. Można dojść do przekonania, że taka jest natura Świata. Inaczej być nie może.

          Warto zauważyć, że względność jest czymś fascynującym i ubarwiającym  życie. W względność wpasowują się takie pojęcia jak gust, wrażliwość na piękno, ciekawość, fascynacja. Mówi o tym słynny aforyzm łaciński: de gustibus non est disputandum (o gustach nie należy dyskutować). Bóg dostarczył człowiekowi wiele ciekawostek, aby nasze życie był ciekawe, nie do końca odkryte, fascynujące.