Spór eucharystyczny

          W czasie renesansu karolińskiego pojawiły się dwa spory teologiczne: spór o charakter obecności Chrystusa w Eucharystii oraz istotę Mszy i Eucharystii. Spór szybko przycichł, ale stał się stałym fragmentem późniejszych sporów o Eucharystii i Łasce. Doniosłą rolę w tym temacie odegrał ponoć arcybiskup Hinkmara z Reims, doradca Karola Łysego. Został potępiony przez papieża Leona IV (zm. 855).  Niestety nie dysponuję jego wykładnią tematu.

           Wykładnia filozoteistyczna sakramentów jest zbliżona do nauki Kościoła katolickiego, ale różni się w szczegółach.

           Eucharystia jest sakramentem. Sakrament jest widzialnym znakiem niewidzialnej łaski. W tym przypadku jest widzialnym znakiem ciała i krwi Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Eucharystia (sakrament symbolizujący ciało i krew Chrystusa), po grecku znaczy dziękczynienie. Znaki świadczą o czymś, natomiast nie są tym de facto. Ważne jest to, co ze sobą niosą, o czym świadczą, a nie ich materialny budulec.

          Opłatek (komunia) jest znakiem Ciała Zmartwychwstałego w sensie mistycznym, który stał się „duchem ożywiającym” (1 Kor 15,45). Traktowanie komunii (substancji opłatka) jako realnego ciała Chrystusa jest niezrozumieniem pojęcia sakramentu, który jest jedynie znakiem (nałożoną treścią na widoczną substancję sakramentu). Substancja jest tylko nośnikiem treści sakramentalnej. Nie ona stanowi sacrum, lecz jej treść.

           Sakramenty są obrzędem religijnym, kultowym. Religia, kult, sakramenty de facto są  dziełem człowieka. Można zadać pytanie. Na ile mają w sobie sacrum? Czy powodują one jakieś zmiany ontologiczne w naturze duchowej, czy są tylko skutecznymi znakami Łaski, a więc dobroczynnym działaniem Boga w rodzaju wzmocnienia, uduchowienia człowieka? Czy sakramenty są niezbędne do osiągnięcia Zbawienia?

          Generalizując odpowiedź, można powiedzieć, że sakramenty są to znaki (symbole), które uświęcają życie, ale nie są warunkami sine qua non Zbawienia. Brak sakramentów nie jest grzechem. Np. brak chrztu nie dyskryminuje człowieka jako dziecka Bożego. Chrzest jest ziemskim znakiem przynależności do Chrystusa. W Niebie wszyscy będziemy należeć do Boga niezależnie od sakramentów. Sakramenty jedynie zbliżają człowieka do Boga. Uzdrawiają duchowo (pokuta, namaszczenie wiernych), udzielają plenipotencji (małżeństwo, kapłaństwo), zaznaczają przynależność do ludu Bożego (chrzest), wzmacniają duchowo (bierzmowanie, Eucharystia).

          Kościół katolicki wskazuje realną obecność ciała i krwi Pańskiej w sakramencie (czyli w znaku) chleba i wina.  Uwaga «w znaku» wyjaśnia istotę zjawiska. Unika się też pewnej powszechnej magiczności sakramentu (J. Ratzinger).

          Cuda eucharystyczne potwierdzają w Eucharystii znaki, a nie rzeczywistość prawdziwego ciała czy krwi Jezusa-Chrystusa. Jeżeli badana krew z cudów eucharystycznych wykazuje grupę AB krwi Jezusa, to należy odbierać wyniki badań jako «cud znaku», a nie rzeczywistą krew Jezusa.

           Kościół katolicki nadaje Eucharystii wartość mistyczną, i słusznie. Dla Kościoła protestanckiego to jedynie pamiątka pożegnalnej wieczerzy: to czyńcie na moją pamiątkę (Łk 22,19; por. 1 Kor 11,25). Protestanci widzą w Eucharystii jedynie ucztę braterską.

          Kościół rzymskokatolicki uczy, że wszystkie sakramenty ustanowione zostały przez Jezusa, a kościół jest upoważniony do ich zarządzania. Sakrament (łac. sacramentum) – w chrześcijaństwie obrzęd religijny rozumiany jako widzialny znak lub sposób przekazania łaski Bożej, ustanowiony, zgodnie z wiarą, przez Chrystusa. Wydaje mi się, że jest tu małe nadużycie w wykorzystaniu autorytetu Jezusa do nobilitowania ludzkich zamysłów.  Jak pisze w KKK: Sakramenty są skutecznymi znakami łaski, ustanowionymi przez Chrystusa[1] i powierzonymi Kościołowi. Przez te znaki jest nam udzielane życie Boże. Obrzędy widzialne, w których celebruje się sakramenty, oznaczają i urzeczywistniają łaski właściwe każdemu sakramentowi. Przynoszą one owoc w tych, którzy je przyjmują z odpowiednią dyspozycją (KKK 1131).

          W Kościele katolickim doktryna 7 sakramentów formowała się dość długo. W XI wieku funkcjonowało 12 sakramentów (namaszczenie na króla, dedykację kościoła, konsekrację dziewic, poświęcenie zakonnic i obmycie nóg w Wielki Czwartek). Liczba 7 sakramentów pojawiła się dopiero w XII wieku.

          Sobory potwierdziły, że jest siedem sakramentów i wyliczyły je. Sobór Trydencki stwierdził zaś zdecydowanie, że jest ich „ani więcej, ani mniej jak siedem”.

          Każda msza uobecnia i pozwala na uczestnictwo w ofierze Chrystusa, która dokonała się na ołtarzu krzyża: „Ofiara Chrystusa i ofiara Eucharystii są jedną ofiarą” (KKK 1367). Ofiara mszy trwa, ponieważ świat stale potrzebuje zadośćuczynienia za bieżące grzechy.

          Podczas każdej mszy ponawia się zbawcze działanie Jezusa. Pełne uczestniczenie we mszy świętej jest udziałem wiernych w męce Ukrzyżowanego i zjednoczeniem się ze śmiercią Jezusa w Jego Zbawczej roli: Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie (Rz 6,5).  Eucharystia jest uznana za najważniejszy przejaw działania Bożego, które dokonuje się przez Chrystusa i Kościół w świecie (por. KKK 1325). Oprócz  wyzwolenia z grzechów niesie też zmartwychwstanie.

            Średniowieczne, tradycyjne pojęcie transsubstancjacji (przeistoczenia) chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa należy sprowadzić jedynie do historii tradycji Kościoła: Pouczony o tym i pełen niezachwianej wiary, że to, co się zdaje być chlebem, nie jest chlebem, chociaż takie wrażenie daje smak, lecz ciałem Chrystusa, a co się zdaje być winem, nie jest winem, choć się tak smakowi wydaje, ale krwią Chrystusa umocnij serce twoje, pożywając ten chleb jako duchowy i rozwesel oblicze twej duszy (katecheza  Cyryla Jerozolimskiego 315–386).

          Augustyn, święty i doktor Kościoła, nigdy się nie spowiadał. Co więcej, po swoim nawróceniu i przyjęciu chrztu, błagał zapewne Boga, by ten uchronił go od konieczności przystąpienia do sakramentu pokuty (Dariusz Kowalczyk SJ, Kwartalnik Duchowy).

          Warto przypomnieć słowa mnicha z Corbie, Ratramnusa (zm. 868): Chrystus jest przyjmowany jak rzeczywiście obecny w sakramencie, ale przyjmowany w sensie duchowym, a nie jako rzeczywistość fizykalna. Osoba  mnicha uległa z czasem zapomnieniu, a pisma zostały przypisane Janowi Szkotowi Eriugenie i potępione na synodzie w Vercelli w 1050 r.

          Trudno jest przyjąć słowa papieża Pawła VI: Po dokonanym przeistoczeniu postacie chleba i wina nabierają nowego bez wątpienia znaczenia i nowego zadania, ponieważ nie są już pospolitym chlebem i pospolitym napojem, lecz znakiem rzeczy świętej i znakiem duchowego pokarmu; ale dlatego przybierają nowe znaczenie i nowy cel, że zawierają nową “rzeczywistość”, którą słusznie nazywamy ontologiczną. Pod wspomnianymi bowiem postaciami nie kryje się już to, co było przedtem, lecz coś zupełnie innego, a to nie tylko ze względu na przeświadczenie wiary Kościoła, ale w rzeczy samej, ponieważ po przemianie substancji, czyli istoty chleba i wina w ciało i krew Chrystusa, nie pozostaje już nic z chleba i wina poza samymi postaciami, pod którymi przebywa Chrystus cały i nieuszczuplony, w swej fizycznej “rzeczywistości”, obecny nawet ciałem, chociaż nie w ten sam sposób, w jaki ciała są umiejscowione w przestrzeni. (Misterium Fidei, 3 września 1965 r.)

          Przez słowa Boże i sakramenty, człowiek wprowadzany jest w przestrzeń łaski i mocy Chrystusa. I w tej przestrzeni może najpełniej Go naśladować w Jego całkowitym oddaniu Bogu Ojcu. Sakramenty pozwalają na życie w miłości oraz na życie służebne.


[1] Gdyby było to prawdą, to Kościół nie powinien odrzucać 5 sakramentów jakie funkcjonowały poprzednio.

System feudalny

          Kiedy do władzy doszli majordonowie nastąpił gwałtowny rozpad zorganizowanego życia kościelnego: biskupstwa i opactwa ulegały sekularyzacji, nie zwołano już synodów i soborów. Karol Młot, choć miał zasługi wobec Kościoła ogałacał je z majątków. Kościół przesuwał się w kierunku Kościoła regionalnego, lokalnego. Ok. 700 roku Kościół był prawdopodobnie właścicielem przynajmniej ¼ części powierzchni pól uprawnych. Kler, jako zdolna, chociaż niezbyt uduchowiona grupa ludzi (HK tom II, s. 29), mianowany był przez króla i pozostawał w zależności od niego i jego ministrów. W starożytnych miastach centrum religijne kojarzyło się z biskupem. Kościół stał się prywatną instytucją. Ksiądz, przez całe życie pełniący służbę w kościele prywatnym, potrzebował minimum wiedzy teologicznej. Do jego obowiązków należało odprawianie Mszy w niedzielę i święta i udzielanie chrztu. Nie wymagano jeszcze wtedy, by zawarcie małżeństwa było błogosławione przez kapłana, choć powszechnie to praktykowano. Wizytacje biskupie były rzadkie, jeżeli w ogóle były praktykowane. Obniżał się poziom cywilizowanego życia, pogłębiała się nierówność społeczna. Możni walczyli  o wpływy. Niejednokrotnie płacili za swoje nominacje. Pojawili się biskupi świeccy. Powszechnym zjawiskiem była sekularyzacja własności kościelnej. Powszechne było organizowanie własnego wojska do obrony dóbr właścicieli ziemskich. Św. Bonifacy alarmował do papieża, że kościoły są w posiadaniu ludzi świeckich. Karol Wielki przejął pełną kontrolę nad kościołem rozciągającą się też na materialną własność kościelną. Był arbitrem w sprawach doktrynalnych. Znaną postacią wtedy był Alkuin (730–804) katolik (błogosławiony), filozof, pedagog, teolog i teoretyk muzyki, uczony mnich anglosaski. Tworzył po łacinie, pisał także utwory poetyckie. Od 782 r. Alkuin przebywał w Akwizgranie, gdzie na dworze Karola Wielkiego kierował założoną przez władcę szkołą pałacową. Stał się doradcą władcy w sprawach nauki i wychowania, a akwizgrańska szkoła pałacowa stała się centrum kulturalnym państwa Karolingów przyczyniając się do odrodzenia życia kulturalnego kontynentalnej Europy, tzw. renesansu karolińskiego. Alkuin był osobistym nauczycielem Karola Wielkiego i jego doradcą w sprawach kościelnych i politycznych, zyskując sobie wielkie uznanie wiedzą i zdolnościami organizacyjnymi.

          Charyzmy Karola Wielkiego zabrakło następcy Ludwikowi Pobożnemu. Jego  religijność była traktowana jak choroba do  samoponiżania się. Pozwolił własnemu klerowi na osądzenie go i nałożenie publicznej pokuty (822) za brutalne potraktowanie jego buntowniczego bratanka (co było raczej sprzeczne z jego usposobieniem). Władzę nad sprawami przejęli biskupi i rządzili państwem ok. pięćdziesiąt lat.

Chrystianizacja Słowian

         Wśród Słowian wyróżnia się ponad 140 grup etnicznych o bardzo zróżnicowanej liczebności. Wszystkie te grupy według kryterium geograficznego dzieli się na trzy główne odłamy:

  • Słowian zachodnich – Serbołużyczan, Polaków, Czechów i Słowaków,
  • Słowian wschodnich – Białorusinów, Rosjan, Ukraińców i Rusinów,
  • Słowian południowych – Bośniaków, Bułgarów, Chorwatów, Czarnogórców, Macedończyków, Serbów i Słoweńców.

          W przeszłości istniały również grupy: Słowian dackich, Słowian panońskich, Słowian połabskich, Słowian karantańskich.

         Prasiedziba Słowian indoeuropejskich, z których wywodzą się Polacy znajdowała się prawdopodobnie na obszarach Europy centralnej między Odrą a Wisłą. Wszelkie ekspansje Słowian w VI-VII wieku n.e. o skali porównywalnej z wcześniejszą o dwa stulecia wielką wędrówką ludów germańskich, kierowały się raczej na Wschód i Południe. Bizancjum prowadziło działalność misyjną idąc naprzeciw Słowian. W VII w. Rozpoczęła się powolna chrystianizacja Chorwatów i  Serbów, w VIII – Słoweńców, w IX w. Bułgarów. Bułgarzy pochodzenia turecko-tatarskiego ulegli całkowitej slawinizacji. Dwóch bizantyjskich duchownych Cyryl (imię zakonne) i jego brat Metody rozpoczęli działalność misyjną. Cyryl był człowiekiem wykształconym. Obaj stanęli przed wielkim wyzwaniem. Część ludności była pogańska, a część chrześcijańska. Wcześniej pracowali tu misjonarze niemieccy. Bracia słusznie założyli, że trzeba najpierw opracować liturgię słowiańską jako spoiwo łączące wiernych. Początkowo apostołowie Słowian cieszyli się poparciem papieży: Mikołaja I (858–867) i Hadriana II (877–872).  Ostatecznie następca Hadriana II, papież Jan VIII zakazał w 873 r. sprawowania liturgii w języku słowiańskim.

          Uczniowie św.  Cyryla i św. Metodego schronili się w państwie Bułgarów, gdzie rządził car Borys (853–889). Przyjął on chrześcijaństwo z rąk duchownych bizantyjskich w 865 r. Liturgia słowiańska jednak pozostała, jako bardziej zrozumiała (niż grecka).

          Chrzest Rusi nastąpił w 988/989 za Włodzimierza Wielkiego (980–1015). Tu również przyjęła się liturgia słowiańska, a zarazem kultura bizantyjska. Czechy, Słowacy, Kroaci, Słoweńcy, Łużyczanie przyjęli ostatecznie ryt łaciński – zachodnioeuropejski.

          Madziarowie spustoszyli Morawy, ale chrześcijaństwo pozostało. Książe Wacław dokładał wszelkich starań, by szerzyć wiarę chrześcijańską. Zginął z rąk mordercy. Rozwój chrześcijaństwa w Czechach przyspieszył Bolesław II (967–999).

          Węgry zawdzięczają swa organizację kościelną św. Stefanowi I (997–1038).

 

Chrzest Polski

 

         Chrześcijaństwo w obrządku słowiańskim przenikało na polskie ziemie przed datą oficjalnego chrztu. Początki organizacji kościelnej w Polsce łączą się z panowaniem księcia Mieszka I (963–992). Jego żoną  była ochrzczona czeska księżna Dąbrówka. Prawdopodobnie celem chrztu były względy polityczne. Mieszko wolał wybrać Czechy za promotora Chrztu niż korzystać z cesarstwa niemieckiego. W ten sposób Mieszko uniezależnił się od Niemców. Mądrość Mieszka polegała na tym, że pragnął pełnej samodzielności politycznej. Warto podkreślić, że dla Polaków chrzest był wielkim wydarzeniem kulturowym i przełomowym dla rozwoju polskiej kultury. Wraz z chrztem Polska weszła w krąg kultury zachodnieuropejskiej.

          Bolesław Chrobry kontynuował politykę swego  ojca. W 1000 r. na zjeździe gnieźnieńskim utworzono hierarchie kościelną w Polsce: biskupstwa w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu oraz arcybiskupstwo w Gnieźnie. Organizacja ta zapewniała Polsce niezależność i pełną suwerenność. Otton III włożył na głowę Chrobrego diadem  potwierdzający całkowitą suwerenność Polski.

Schizma Focjusza

          Focjusz był jednym z wybitnych intelektualistów bizantyjskich.  Został patriarchą (858–886). Legaci papiescy zatwierdzili jego wybór. Papież Mikołaj I (858–867) opowiedział się jednak za poprzednika Focjusza, patriarchę Ignacego i nie zaakceptował decyzji legatów. Na synodzie w Rzymie w 863 r. Focjusz został ekskomunikowany. Mimo tego, Focjusz pozostał na swoim stanowisku, rozpoczynając tym samym schizmę. Po śmierci Ignacego, papież zatwierdził Focjusza i przed śmiercią, doszło do ugody, ale konflikt ujawnił wyraźną różnicę stanowisk między Rzymem a Wschodem. Chodziło o supremację Rzymu nad Kościołem bizantyjskim (mało wtedy znaczący Rzym w stosunku do Imperium Bizantyjskiego) oraz problem teologiczny – pochodzenie Syna (Filioque).

          Konstantynopol przyznawał Rzymowi honorowe pierwszeństwo, odrzucał jednak wtrącanie się papiestwa w wewnętrzne sprawy Kościołów wschodnich, jak to miało miejsce w przypadku Focjusza.

          Teologia Wschodu zarzucała zachodniemu chrześcijaństwu, że dodała do symbolu nicejskiego słowo Filioque, jakoby Duch Święty pochodził od Ojca i Syna. Kościół Wschodni stał na stanowisku, że Duch Święty pochodzi od Ojca poprzez Syna (per Filium). Określenie Filioque użyto po raz pierwszy w Todledo (589) w Hiszpanii. Było ono skierowane przeciw arianom, którzy zaprzeczali równości Ojca i Syna. Spór ten, od Focjusza, stał się powodem wzajemnych niechęci. Oba Kościoły zarzucały sobie wzajemnie herezję.

          Kto ma rację w tym sporze?

Konstrukcja Trójcy Świętej według nauki Kościoła katolickiego obejmuje ontologicznie trzy Osoby Boskie. Z łatwością można uznać Boga za byt istniejący oraz Jezusa jako Człowieka, który został wywyższony na krzyżu do rangi Boga, natomiast Duch Święty nie może być uznany za byt istniejący samodzielnie, bo od razu rodzi się pytanie. Jakie jest pochodzenie Ducha Świętego? No i właśnie ten problem ujawnił się w sporze. Zachód uważał, że Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna, a Wschód od Ojca przez Syna. Błędnie przyjęta teza stałą się zarzewiem konfliktu. Winę ponoszą obie strony, nie wyjaśniając, kim jest Duch Święty.

          Przekonanie, że Duch Święty istnieje naprawdę, samodzielnie jest zakodowane w umysłach wiernych bardzo mocno. Często słyszy się, że Duch Święty czuwa nad Kościołem, czuwa nad wyborem papieży itd. Taka retoryka jest jak młot, który wbija powoli, ale bardzo skutecznie model konceptualny doktryny chrześcijańskiej w ludzkie umysły.

          Używając pojęcia Ducha Świętego należy odnosić go do Aktu działającego Boga (Jezusa Chrystusa), bo w tym Akcie jest jeden Bóg (jedna wola). Duch Święty jest jedynie nośnikiem (przekaźnikiem, funkcją, samym działaniem) mocy Boga.

 

Schizma Cerulariusza

          Papież Leon IX (1043–1054)  w ramach reformy podjął kroki wymierzone przeciw greckim zwyczajom Kościołów południowej Italii, które znajdowały się pod jurysdykcją Bizancjum. Patriarcha Wschodni Cerulariusz (1043–1058) zastosował środek odwetowy, rozkazując wszystkim instytucjom łacińskim w Konstantynopolu przyjąć obrządek grecki. Zamknął te kościoły, które mu się sprzeciwiały. Papież Leon IX zlecił całą sprawę kardynałowi Humbertowi, który stanął na czele rozjemczej misji dyplomatycznej.

          Zamiast ugody doszło do rzucenia przez Humberta bulli ekskomunikującej Cerulariusza (16 VII 1054 r.)  na ołtarz katedry Konstantynopola. Cerulariusz odpowiedział podobnie. Potępił bullę Humberta i ekskomunikował legatów papieskich na czele z Humbertem. Rozłam okazała się skuteczny do dnia dzisiejszego.

          Czy można było uniknąć rozłamu? Nie sądzę. Zachód bardzo różni się od Wschodu. Zupełnie inna mentalność, oczekiwania duchowe i rozeznanie teologiczne. Do tego doszły zwyczajne cele polityczne. Czas przekazu informacji pomiędzy stronami był długi. Każda wiadomość była już nieaktualna.

Kościoły wschodnie

          Chrześcijański Wschód już w czasach starożytnych podzielony został na szereg kościołów. Każdy rozwijał się w odrębnych kręgach kulturowych. To powodowało własne tradycje teologiczne, jak i różne struktury kościelne.

           Różne uwarunkowania powodowały spory chrystologiczne. Tak też powstał arianizm, który kwestionował dogmat Trójcy świętej oraz boskość narodzonego Jezusa Chrystusa. Zasadność znaleziono w Pś:   Ojciec mój, który Mi je [życie] dał, jest większy od wszystkich (J 10,29); Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich (1 Kor 15,28). Jezus został stworzony przez Ojca.

          Nestorianizm podkreślał  człowieczeństwo Jezusa. Maryja nie mogła więc być Matką Boga. Bóg zamieszkał w ciele Jezusa jak w świątyni. Kościół ten rozwinął się na Wschodzie i stworzył własny ryt – chaldejski. Działalność misyjna nestorianizmu sięgała do Chin i Indii. Wiele cennych dokumentów zniszczyli mongolscy, a później portugalscy najeźdźcy.

          Monofizytyzm wywodzący się z Aleksandrii, bronił jedną hipernaturę Jezusa (przez zlanie się boskiej i ludzkiej natury).  Pozostał śladowo w kościele koptyńskim – egipskim. Kościół monofizycki uformował chrześcijańskie kościoły jakobickie i ormiańskie. Monofizytami byli początkowo maronici (dziś w całości są katolikami) zamieszkujący góry Libanu. Ze względu na fakt, iż imperium popierało ortodoksję, jakobici byli kościołem nielegalnym i zmuszeniu zostali przejść do podziemia. Kościół ormiański ze względu na przyjęty monofizytyzm był w izolacji.

          Kościół bizantyjski był ściśle związany z dziejami imperium bizantyjskiego. Z najazdów Germanów wyszli obronna ręką (V w). Za czasów Justyniana Wielkiego (527–565) Bizancjum stanęło u szczytu swojej potęgi.

          Rozwój kościołów wschodnich przerwany został przez najazd Arabów i islam.

          Na Wschodzie rozwijał się w dalszym ciągu kult relikwii, kult świętych oraz kult Matki Bożej. Znamienny był kult obrazów (ikon). Doprowadził on do kryzysu zwanego obrazoburstwem, trwający od 726 r. do lat czterdziestych IX wieku. Wprowadzono zakaz robienia podobizn. Malarstwo zostało ujęte w surowe reguły. Kryzys ten odbił się na stosunkach z Rzymem. Pomimo konfliktów, oba Kościoły posiadały świadomość przynależności do tego samego Kościoła. W tym samym czasie Kościół Zachodni bratał się z  Karolingami.

          Już wkrótce względny spokój między Wschodem i Zachodem zostanie wystawiony na próbę.

Patrząc można nie widzieć

          Wielokrotnie zastanawiałem się, dlaczego inni nie widzą tego, co ja dostrzegam. W czasie moich poszukiwań odkryłem, że Świat jest pełen dokumentów świadczących o innych prawdach. Np. sama literatura chrześcijańska ujawnia setki interesujących opcji, uczonych katolickich, czy protestanckich przeciwnych wykładni Kościoła. Informacji godnych rozpatrzenia jest mnóstwo. Dlaczego więc tak mało słyszy się na ten temat? Wygląda to tak, jakby była zasłona zarzucona na wiedzę niechcianą. Stan rzeczy tłumaczę pewnym zjawiskiem socjologicznym jakie ma miejsce. Otóż większość ludzi podchodzi do zagadnień z góry założoną tezą. Kiedy padają pytania, odpowiadają gotowymi odpowiedziami zapisanymi w ludzkim umyśle. Mało osób jest otwartych fenomenologicznie (nieobciążonym podejściem) na stawiane pytania. Jest w człowieku pewna niechęć do burzenia już ułożonych, zaakceptowanych prawd, czy myśli. Kto burzy, ten jest wichrzycielem ich umysłowego spokoju.

          Kościół zapewne zna ten mechanizm  i z niego korzysta. Więcej, dopracował się umiejętności tak układania faktów sprzyjających, które powodują, że powstały perełki teologiczne. Kiedy słyszę je, dech mi zapiera i przez dłuższą chwilę nie jestem w stanie im się przeciwstawić. Dopiero na spokojnie, analizując przekaz słowo po słowie, odkrywam sztuczkę językową (sofistykę) i słabe punkty przedstawionej tezy. Gdybym nie poświęcał czasu na analizę tematu, pewnie bym dał się złapać na ten haczyk. Ktoś może zapytać,

–       a po cóż miałby to czynić święty Kościół?

Dla utrzymania i obrony własnej już opracowanej doktryny wiary, własnego modelu teologicznego wypracowanego przez założycieli Kościoła, apostołów, św. Pawła, apologetów i tych, którzy pozostali w ukryciu

–       A czy ona jest taka zła?

Ocena moralna doktryny katolickiej jest jak najbardziej poprawna, żeby nie powiedzieć modelowa. Chodzi tylko o mitologiczne spoiwo faktów historycznych. Może kiedyś było to bez znaczenia. Dzisiaj prawda faktograficzna, historiograficzna domaga się jasności i prawdy. Poprawienie konstrukcji wiary katolickiej nie jest w stanie jej zburzyć, bo ma mocne oparcie w Bogu. Nie chodzi tu również o Boga, ale ludzki prestiż. Człowiek zaczął sięgać do innych ciał niebieskich, a podaje mu się do wierzenia np. istnienie ontologiczne diabła i aniołów. Wszelkie zagmatwane teorie preegzystencji niczemu nie służą, chyba, że są psychologicznym biczem. Wierny im mniej rozumie jest pokorniejszy. Oprawa ezoteryczna religii, w gruncie rzeczy, jest skierowana przeciwko Bogu. On w prostocie swego istnienia powołał Świat wg prostych zasad. Nie musiał cudami przekonywać o swojej wielkości. Większość znaków i cudów Boga opisanych w Piśmie świętym jest dziełem hagiografów, którzy w ten sposób chcieli uwiarygodnić, że Stwórcą jest Bóg.

Trudny okres dla Kościoła

          Myli się zapewne ten, kto upatruje zło w idei Kościoła chrześcijańskiego. Prawdą jest natomiast, że na nim objawiła się cała ludzka natura, jak przepowiadał Jezus: Biada światu dla zgorszenia! albowiem muszą przyjść zgorszenia (Mt 18,7; Łk 17,1).  Człowiek jako istota niedoskonała, narażona jest na pokusy świata. Ta słabość wynika z wolności danej człowiekowi. Człowiek ma za zadanie pokonywać zło, aby pokazać Bogu swoje przygotowanie do świętości. To dotyczy wszystkich, bez wyjątków. Kto to rozumie nie powinien gorszyć się gdy dziecko sprzeciwia się rodzicom, psoci i czyni rzeczy niegodne. Podobnie wszelakie słabości ludzi dorosłych, pornografia, hazard, złodziejstwo są zjawiskami powszechnymi. Dotyczą oni również kapłanów jak i świętych. Ponieważ Kościół składa się z ludzi, na nim objawiły się również ludzkie słabości. Tak więc nie Kościół należy potępiać, ale złe czyny jakie się w nim dzieją.

          Historia Kościoła ujawnia ludzkie skłonności do grzechu od samego początku swego istnienia. Najlepszym przykładem są sami apostołowie. Jeden (Judasz) zdradził Jezusa, drugi (Piotr) wyparł się Jego i to trzykrotnie.  Piotr i Paweł rywalizowali na pierwszym soborze jerozolimskim. Apostołowie nie potrafili dogadać się ze sobą. Ścierały się ludzkie charaktery.

          Pierwszy antypapież (Hipolit) pojawił się z chęci górowania nad innym (Kalikstem). Miał manię wyższości nad papieżem, który był wcześniej niewolnikiem. Różne ośrodki chrześcijańskie walczyły o prymat przywódczy i ośrodek absolutnej władzy. Sposoby walki były różne. Nie każdy z papieży był odporny. Z bojaźni, słabości, małego ducha nie potrafili stawić czoło wyzwaniom. Korzystali z tego silniejsi i sprytniejsi. Sama władza dawała niecodzienne przyjemności. Jednym słowem można było wyrzucić człowieka ze społeczeństwa. Jednym rozkazem zabić. Moc taka przyciąga. Spętana natura celibatem znajdowała potajemnie ujście. To było ponad siły zdrowych mężczyzn.

          Powołanie państwa kościelnego przyczyniło się do nowego zjawiska socjologicznego. Nie Bóg, ideały, nauka Chrystusa, ale liczyła się pokusa wszelakiej korzyści jakie pojawiło się na świecie.  Człowiek ma zapisaną chęć władzy i bycia najmądrzejszym. Dlaczego on „głupszy” ma być u władzy, a ja „mądrzejszy”, nie! Słabsi mają pecha. Dobrze mieć niewolników, kobietę za darmową gosposię do wszystkiego. Męski egoizm jest chorobą od tysięcy lat. Dla posiadania, majątku i władzy kościół spreparował fałszywą donację Konstantyna. Synod zbójecki w Efezie to przykład „troski” o Kościół. Hipokryzja stała się coraz bardziej popularna  i usprawiedliwiona. Przekupstwa, symonie,  to manewry ekonomiczne. Jeżeli skuteczne, to i błogosławione. Ludzkie życie niewiele było warte. Takie były czasy. Mordowano się nawzajem dla ludzkich korzyści. Nie szkodzi, że było się papieżem. Wigiliusz (537–555)  pozwolił skonać swojemu poprzednikowi Sylweriuszowi (536–537).

          Kościół składa się nie tylko z grzeszników. Historia zna wspaniałych kapłanów, którzy z potrzeby ducha i serca, służyli mu oddanie. My, wielcy krytycy Kościoła nie możemy o nich zapominać. Kto wie, czy ich modlitwy nie powstrzymały jeszcze gorszych zagrożeń, jakie czyhały od stulecia? Najlepszym przykładem jest rozwój doktryny teologii. Faktem jest, że nie wszystko poszło tak jak trzeba, ale dla chwały imienia Jezusa to wszystko czyniono. Żadna herezja nie chciała źle dla teologii, ale chciała poznać prawdę. Papież Grzegorz  Wielki (590–604) był przykładem głębokiej pobożności, może nawet nieco prymitywnej, ale był człowiekiem czynu.

          No cóż, Bóg milczy (werbalnie), ale w Jego imieniu papieże pragną wypowiadać się autorytatywnie. To błąd i przejaw pychy, ale trzeba podejść do tego z wielu stron.

          Moje życzliwe słowa pod adresem Kościoła, nie znaczą, że odejdę od dotychczasowego ujawniania zła w Kościele. Zło należy nazywać złem, ale trzeba rozumieć jego pochodzenie? Dlaczego? Bo obowiązkiem chrześcijanina jest odnalezienia dobra, nawet w nieczystych sprawach. Obecny papież Franciszek jest przeciwnikiem dożywocia. Genialne. Każdy do dni swoich, powinien mieć nadzieję i okazję do zadośćuczynienia.

Kulisy rozpadu Karolingów

         Państwo Karolińskie (753–987) rosło się w siłę. Towarzyszyło temu powolny wzrost poziomu kultury (renesans karoliński). U podstaw tego rozwoju leżała działalność kulturotwórcza zakonów mniszych. Karol Wielki narzucił wszystkim klasztorom regułę św. Benedykta z Nursji. Ze środowisk monastycznych wyodrębnili się kanonicy, których nie obowiązywała surowość życia mnisiego. Mieli oni za to dbać o poziom liturgii. Pojawiły się parafie. W nich organizowano szkoły, instytucje charytatywne. Utrwalał się tzw. Przymus parafialny, polegający na tym, że wierni musieli uczęszczać na nabożeństwa do własnego kościoła, z którego proboszcz ma obowiązek usuwać obcych, nie należących do wspólnoty parafialnej. Wzrastał dystans między społeczeństwem a klerem. Określone zostały granice diecezji, które podzielono na archidiakonaty i dekaty. W czasach karolińskich rozwijało się głównie budownictwo klasztorne. Klasztory stawały się ośrodkami studiów, mieli biblioteki wyposażone w bogate księgozbiory. Zakładano w nich skryptoria – miejsca kopiowania ksiąg, głównie liturgicznych. Na przepisanie jednej Biblii trzeba było ok. roku kopisty. Jak zauwył J. Le Goff dzieła kopistów stawały się bardziej przedmiotami zbytku, niż użytku intelektualnego. Bardziej je oglądano niż czytano.

          Każda wielka rzecz ma w sobie zadatki rozkładu (pewna prawidłowość historyczna). Rozkwit drabiny feudalnej, a więc możnych, zagroził władzy monarszej. Po śmierci Karola Wielkiego władzę objął Ludwik Pobożny. Po jego śmierci wybuchły spory dynastyczne. Państwo franków, traktatem z Verdun (843) zostało podzielone na trzy części: zachodnią (Francia occidentalis), wschodnią (Francia orientalis) i środkową ciągnącą się od Flandrii po północną Italię i brzegi Morza Śródziemnego: na późniejsze Niemcy, Francję i Włochy. Walczące ze sobą strony zabiegały o poparcie możnych. Władcy zabiegając o ich poparcie przyczyniali się do postępu feudalizacji i wzmacniania arystokracji. W konsekwencji pogłębiało to rozbicie polityczne dziedzictwa Karolingów.  Dynastia karolińska została podzielona na części z władcami:

Karol II Łysy, król Franków zachodnich, cesarz, król Italii (840–911),

Pepin I Akwitański,

Lotar I (cesarz) – króla Franków,

Ludwig II Niemiecki, król Bawarii i Franków wschodnich.

          Waśnie dynastyczne zbiegły się też z najazdami ludów skandynawskich: Normanów i Wikingów. Ze wschodu napierali Węgrzy i Araby z południa.

      Od Ludwika II, poprzez dynastię saską (919–1024) Otton I Wielki (936–972) po rozbiciu Węgrów na Lechowym Polu (955) i skrwawieniu powstania Wieletów w 961 koronował się w Mediolanie na króla Italii (Longobardów). Papież Jan XII chcąc mieć Ottona za sojusznika koronował go w 962 roku na cesarza. Otto zmienił nazwę państwa na Królestwo Niemieckie.

          Jan XII czekał tylko aż z Rzymu wyjedzie Otton. Po jego wyjeździe zaczął szukać sprzymierzeńców przeciwko Ottonowi. Cesarz powrócił, a Jan XII rabując kościelne skarby, uciekł. W 963 cesarz złożył z urzędu Jana XII i tego samego dnia doprowadził do wyniesienia na Stolicę Apostolską Leona VIII (963–965).

          Jan XII powrócił na chwilę mszcząc się okrutnie na swych wrogach (wyłupywano oczy, obcinano uszy i nosy). Sam został przyłapany w łożu pewnej niewiasty. Zdradzony małżonek, łańcuchem potraktował papieża i zmaltretowane ciało wyrzucił przez okno.

Wzrost autorytetu papiestwa

          Karol Wielki był dumny z tytułu cesarza. Uważał siebie za spadkobiercę chrześcijańskich cesarzy starożytnego Rzymu, oraz „obrońcę” Kościoła. Powstało nowe imperium chrześcijańskie. Trzeba było ochrzcić nowy nabytek Kościoła. Karol Wielki nie patyczkował się. Mieczem wprowadzał opornych na chrześcijaństwo. Znany jest przypadek zabicia 5 tys. ludzi, którzy stawiali opór przed ewangelizacją. Nowy cesarz czuł się odpowiedzialny za Kościół i uważał, że władza jego od Boga pochodzi i to on powinien rządzić Kościołem. Problem w tym, że papieże uważali podobnie. 

         Papieże, z racji działalności państwowej, byli zmuszeni prowadzić wojny. Leon Wielki (440–561) stał się dwukrotnie obrońcą Rzymu: przed Attylą, wodzem Hunów i przed Genzerykiem, królem Wandalów. Do wybitnych papieży należy Grzegorz Wielki (590–504). Położył podwaliny pod potęgę gospodarczą Kościoła rzymskiego. Wprowadził śpiew gregoriański. Sam napisał ponad 800 listów duszpasterskich. Po nim długo trzeba było czekać na kolejną wielką postać. Niestety powstanie państwa kościelnego sprawiło, że papiestwo na całe stulecia zostało uwikłane w gry sił nie tylko religijnych, ale i politycznych. Kościół stał się miejscem przetargów rodów arystokracji rzymskiej, niemniej stał się w Europie znaczącą siłą w dziejach Średniowiecza.

          Średniowiecze jest okresem wzrostu miłości do Maryi, Matki Jezusa. Skąd to się wzięło? To wymaga solidnych studiów. Kobiety były raczej poniżane i niewiele mieli praw. Czy to nie wyrzut sumienia? Może w okresie wielkich walk i wojen, gdy śmierć była blisko, była potrzeba duchowej opieki matczynej? Niestety imię Maryi było wykorzystane do czynów wojennych. Chlodwig I, który był w zasadzie potworem przypisywał swoje sukcesy Maryi. Karol Wielki, który miał wiele żon i kochanek nosił na piersiach wizerunek Maryi. Zwycięstwa z islamem przypisywane są Matce Bożej. Podobnie uważano, że Maryja pokonała Maurów w bitwie pod Sewillą, Turków pod Lepanto (1571). Matkę Bożą ogłasza się Matką Zwycięską: Nie potęga, nie broń i nie wodzowie, lecz Maryja Różańcowa pomogła zwyciężyć (napis na obrazie w Pałacu Dożów przedstawiającym bitwę). Nie czas i miejsce przedstawiać z historii kolejne przypadki (Cortez, Tilly,) wykorzystania imienia Maryi do prowadzonych wojen. Maryja stała się symbolem obrony, niejednokrotnie przez obie strony konfliktów.

 

Frankowie

          Najwybitniejszą rolę w ukształtowaniu się średniowiecznej Europy odegrali Frankowie. Z przyczyn politycznych, w końcu V w., Chlodwig I (481–511) najsłynniejszy z merowińskich władców przyjął chrzest. Królowi zależało na prestiżu międzynarodowym, a papiestwo szukało ochrony. Czasy były okrutne. Papiestwo toczyło spory z Konstantynopolem (schizma trwała 35 lat). Na Rzym nacierali barbarzyńcy ze wszystkich stron. Odoaker (ok. 433–493) – wódz germański obalił tytuł cesarza Zachodu. Obwołał się królem Italii. W 489 r. na Rzym najechali Ostrogoci (Teodoryk).  Wśród kleru panowały poważne waśnie. Spory musiał rozstrzygać Teodoryk. Sojusz z Chlodwigiem był politycznym sukcesem.

          Po pokonaniu Wizygotów Chlodwig przeniósł swą stolicę w 508 roku do Paryża. Akcjami zbrojnymi, zbrodniami zagarniał plemiona frankońskie. Od 509 r. został jedynym władcą Franków. Po śmierci Chlodwiga I państwo Franków zostało podzielone pomiędzy jego czterech synów. Chlodwig był władcą absolutnym, a ziemię swego królestwa traktował jako osobistą własność (system feudalny). Podporządkował również sobie lokalny kościół na zwołanym przez siebie w 511 roku synodzie biskupów w Orleanie, gdzie wprowadził zasadę inwestytury, czyli nadawaniu biskupstw przez króla.

          System feudalny ogarnął cała Europę. Znamienna była wtedy chrystianizacja wsi. Zanikła publiczna pokuta. Od VI w. zaczęto nadawać poszczególnym kościołom nazwy świętych. Zaczęto wprowadzać wszelakie akty prawne nakazów i zakazów. Zaniedbywanie praktyk religijnych było karalne – chłosta dla poddanych, kary pieniężne dla wolnych.

          W państwie Franków wyrosła nowa siła. Z rodu Karolingów (nazwa późniejsza) Karol, zwany później Młotem (714–741) objął władzę w państwie. W 732 r. zwyciężył Arabów pod Poitiers. Zwycięstwo przyniosło mu sławę jako obrońcy chrześcijaństwa. Jego następca Pepin Mały (741–768) namaszczony został w 751 r. przez św. Bonifacego na króla Franków. Dla Pepina był to zaszczyt, a dla papiestwa rękojmia ewentualnej pomocy zbrojnej.  Tak też się stało. Kolejni najeźdźcy, Longorbadowie zostali wyparci. Ziemie zostały zwrócone papieżowi. By uzasadnić darowiznę Pepina wymyślono „dotację Konstantyna” (chodziło o pisemne potwierdzenie, że ziemie Italii były już darowane papiestwu przez cesarza Konstantego), tak więc darowizna Pepina została jakoby oficjalnie potwierdzona. Papiestwo zdobyło ziemię na własność. Narodziło się Państwo Kościelne.

          Następca Pepina, Karol Wielki (768–814) doprowadził dynastię do pełnego rozkwitu. Ostatecznie wyparł Longobardów z ziem italskich i ponownie darował je papieżowi. Karol Wielki za zasługi otrzymał w Rzymie z rąk papieża Leona III koronę cesarską.