Stwórca jest jedynym właścicielem

W modlitwie Chrystusa czytamy: “Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” (Mt 6,11). Słowa te nie tylko są prośbą skierowaną do Stwórcy, ale informacją, że wszystko, co posiada człowiek, do Boga należy. Chleb jest tu symbolem wielu dóbr. Wielu uważa, że do dorobku dochodzi się ciężką pracą. Zgoda, ale Bóg generuje jego nadbudowę aksologiczną. Wszystko ma swoją wartość. Na pustyni woda jest cenniejsza niż złoto. Poczucie posiadania zależy od okoliczności. Putin jest bardzo bogatym człowiekiem, ale braknie mu życia na skonsumowanie majątku. Samo posiadanie jest tylko przynależnością dóbr. Właścicielem ich jest tylko Stwórca. Kto mówi, że posiada, sam siebie oszukuje. Człowiek może jedynie dzierżawić to, co Bóg mu udostępnia.

Informacja powyższa może sugerować gruntowne podporządkowanie się i uzależnienie się od Stwórcy. Człowiek przychodzi na świat nagi i nagi odchodzi. Sam nie ma nic.

Opinia nieprzemyślana może być niesprawiedliwa. Rzeczywistość należy odbierać w sposób naturalny. Można by zadać sobie pytanie, a jak mogłoby być inaczej? Kto to rozumie nie ma problemu z zaakceptowaniem stanu rzeczy.

Bóg jako właściciel wszystkiego, w pewnym sensie, wprowadza ład i porządek. Człowiek jest jednak depozytariuszem boskich własności. Mówi się również, że jest Jego dziedzicem. To nie mało. Może używać, uprawiać i dysponować boskimi dobrami. Jeżeli robi to z głową, to może przyczynić się do wszelakiego dobra z tego wynikającego. Ten kto posiada powinien dzielić się z biedniejszymi, inwestować i powiększać kapitał. Na końcu może cieszyć się dobrobytem i konsumpcją.

Dzieląc się z innymi musimy zachować rozsądek. Nadmierną szczodrością można uczynić duże złego. Sam jest doświadczony swoją niefrasobliwością i nadmierną miłością do dzieci.

Stawiać na normalność

Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano” (Mt 13,11). “każdemu według jego zdolności” (Mt 25,15).

Niemartwie się. Ten kto jest bardziej inteligentny ma własne problemy, które by ich Wy nie chcielibyście mieć. Ile wybitnych osób prowadzi podwójne, a nawet potrójne życie uważając za życie normalne. Ilu traci poczucie osobowości i nie wiedzą kim są. Genialne myśli, idee, wynalazki czynią pustoszenie normalności. Przykładem są chociażby szachiści. Czy prowadzą oni normalne życie wszystko rozpatrując kilka ruchów do przodu. Jak bardzo przeszkadzają zdolności paranormalne widzenia wokół innych ludzi ich aury, wewnętrzne choroby. Wiele osób zapętliło się we własnym rozumie. Ilu artystów wariuje przez nadwyrężanie myśli abstrakcyjnych. Wojciech Młynarski, genialny i ponadprzeciętny artysta leczył się psychiatrycznie. Pytał się innych, czy w okresie depresji nie stworzył jakiś utworów. Nie pamiętał przeszłości. Ilu artystów ma nieuporządkowane relacje ze współmałżonkami z dziećmi. Genialny uczony Nikola Tesla (1856 – 1943) był dziwakiem, samotnikiem. Przykładów można przytaczać wiele.

Ludzie nieprzeciętni są zazwyczaj leworęczni. To świadczy też o ich innej strukturze mózgowej. Ludzie genialni płacą za swoje talenty. Coś za coś. Nie ma im co zazdrościć. Oni noszą swój własny krzyż.

Normalność mnie się kojarzy z pogodą ducha. Brak tego, czy tamtego powoduje, że wszystko do człowieka należy. Nie ważne są detale i zapisy własności. Cały świat jest wokół niego. Trzeba tylko chcieć z niego korzystać bez obciążeń naukowych, filozoficznych. Carpe diem. Czerpać garściami to, co Bóg dał człowiekowi i dał w obfitości: “Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości ” (Łk 10,10).

Takich jak ja trudno jest uszczęśliwić. Stawiają za dużo pytań, rozgrzebują problemy albo ich tworzą. Wiecznie są niezadowoleni i ciągle im mało wiedzy. Szukają, poświęcając temu czasem całe życie. Immanuel Kant (1724 – 1804) miał rację. Prawdę zna tylko Bóg, a człowiek może się do Prawdy tylko zbliżyć. Zbliżają się wakacje. Czas pomyśleć o odpoczynku i relaksie. Zbliżenie się do Boga poprawi nastrój i da wytchnienie duszy. “Dosyć ma dzień swojej biedy” (Mt 6,34).

Proszę nie odbierać tego postu jako gloryfikację przeciętności. Tekst pisany jest w chwilowej depresji. “Wszystko jest marnościami – powiada Kohelet” (Koh 11,8). Jutro stanie nowy dzień. Będzie z rana nieskażony, czysty i pełen nadziei.

 

Wieczność

Nie ukrywam, że ostatnio dochodzą mnie informacje, po których nie chce się żyć. Nie opisuję ich, bo nie chcę Was dołować. Na świecie jest ogólnie źle. Zło szerzy się wszędzie. Wszystkiego winni są ludzie i ich aspirację sięgające nieba. Człowiek chciałby zając pozycję Stwórcy i rządzić światem na swój sposób. Chce osiągnąć wiele i mieć dużo. Nie zdaje sobie sprawy, że nie on zaprojektował ten świat i nie on będzie decydować o rzeczach generalnych i ostatecznych. Najwyżej może sobie zgotować los nie do zazdroszczenia. Kto myśli tylko o życiu ziemskim jest krótkowzroczny i niemądry. Jest napisane: “Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski!” (Mt 10,9–10); “Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie” (Mt 6.34). Pełną wiedzę ma tylko Stwórca: “U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone” (Mt 10,30). Zrezygnujmy z naiwności i pychy. Kto inny jest przed nami i Jemu należy się chwała i uwielbienie. Trzeba zrozumieć swoją kruchość. Człowiek poza kruchością istnienia jest naprawdę wielki, ale musi współistnieć w interakcji z Stwórcą. Potrzebuje Sponsora i Obrońcę, który by go chronił. Trzeba z Bogiem się bratać a nie wybierać drogę solową.

Kościół nas zawodzi, ale każdy ma w sobie instrument porozumienia z Bogiem. Każdy może indywidualnie z Nim porozmawiać, poprosić, poskarżyć się i ponarzekać. Własnym przykładem poświadczam, że warto. Bóg nam nie daje, ale chroni, wspiera, podtrzymuje na duszy, wzmacnia duchowo. Opatrzność Boża jest instrumentem zbawienia. Mimo trudów i cierpień każdy może wyjść z tego zwycięsko. Trzeba zdać sobie sprawę o co się gra. Kto stawia na doczesność jest marnym graczem, trzeba w perspektywie sięgać nieba. Wieczność, naprawdę, zaczyna się po śmierci.

Najukochańsze stworzenia zawodzą

Jeżeli to prawda, że Kardynał Dziwisz – Elizeusz (ur. 27.04.1939 roku) należy do loży masońskiej Eliseo i uzyskał 33 stopień wtajemniczenia, to inaczej trzeba odczytywać posługę papieską Jana Pawła II. Jak czytamy na stronie internetu (https://stopsyjonizmowi.wordpress.com): Kardynał Dziwisz otrzyma nagrodę im. Kard. Bea, przyznaną przez syjonistyczną masońską organizację ADL. Nagroda imienia kard. Augustyna Bea ustanowiona została przez syjonistyczną masońską organizację “Liga Przeciwko Zniesławieniu” (Anti Defamation League – ADL) – skrajnie antykatolicką organizację żydowską, której celem jest judaizacja społeczeństw chrześcijańskich, osłabianie wiary katolickiej i wpływów Kościoła.

Nie wchodząc głębiej w zagadnienia wolnomularstwa, żydostwa i polityki państwa watykańskiego można pochylić się nad sytuacją kardynała Karola Wojtyły w chwili wyboru na papieża. Przed jego wyborem w dziwnych okolicznościach zmarł papież Jan Paweł I. W kurii było napięcie wydarzeniem. Trzeba było odwagi, aby zgodzić się na elekcję. Poprzedni papież wykrył wiele nieprawidłowości w kurii. Chciał temu zaradzić. Jan Paweł II, siłą rzeczy, zmuszony został do zaniechania wprowadzania nowego ładu. Zajmowanie się ekonomią watykańską było niebezpieczne. Zajął się etyką, moralnością i duszpasterstwem. Z kraju dochodziły niepokojące informacje polityczne. Na porządek z pedofilią kapłańską zabrakło mocy i odwagi. Do papieża nie dochodziły prawdziwe informacje. Na drodze stał jego asystent ks. Stanisław Dziwisz przez którego przechodziły watykańskie dokumenty. Jan Paweł II doprowadził do szczytu rozwój teologię parafialną. Bazował na utartych poglądach i tradycji Kościoła. Czy mógł zrobić więcej? Na takie pytanie jest jedna odpowiedź. Zawsze można zrobić więcej, lepiej, dokładniej. Do przewrotu dogmatycznego trzeba być iluminatorem, wizjonerem, intuistą i osobą szczególnie wyróżnioną przez Stwórcę. Nie możemy się oszukiwać. Karol Wojtyła jako papież był wielki wg porządku ludzkiego i narodu polskiego. Polacy otrzymali swojego papieża i oddali mu swoje serce. Papież był też kochany przez wiele narodów, bo pięknie przemawiał do wiernych i przybliżał im istotę wiary. Jako papież zasłużył na szacowne miejsce w chronologii papiestwa, ale nie dokonał żadnego istotnego przewrotu, nie usunął zaniedbań nie uporządkował pracy kurii, nie zaradził szerzącej się pedofilii i zgorszeniu w Kościele.

Informacje o działalności masońskiej nie są rzetelne, bo nie są jawne. Trudno jest weryfikować, co jest prawdą, a co nadużyciem, czy fałszem. To co przecieka, przedstawia smutny obraz chrześcijaństwa. Żal mi Stwórcy, który tyle dołożył starań, żeby Świat był piękny i pełen miłości. Najukochańsze Jego stworzenia zawodzą.

Czy koniec Świata jest blisko?

NASA donosi, że w ciągu najbliższych miesięcy dojdzie do zamiany biegunów magnetycznych Słońca – południowy stanie się północnym, północny południowym. Czy to zwiastun kataklizmu? – pisze „Gazeta Wyborcza”.

Nic z tych rzeczy. Naukowcy… odetchnęli z ulgą. Zamiana biegunów magnetycznych Słońca oznacza powrót gwiazdy do jej naturalnego cyklu. Oznacza to, że doniesienia z ostatnich lat o nietypowej aktywności Słońca pójdą w niepamięć. Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, prognozowano m.in. że 11-letni cykl Słońca może zniknąć. Stało się tak np. w drugiej połowie XVII wieku. Okres ten nie bez przyczyny nazywa się małą epoką lodowcową – zanik cyklu słonecznego schłodził naszą planetę.

Skutkiem odwrócenia się biegunów Słońca będzie dla Ziemi tymczasowy zanik bariery ochronnej naszej planety, jaką jest pole magnetyczne, które ulegnie osłabieniu. – Efekty zamiany biegunów odczuje cały Układ Słoneczny. Wygląda na to, że dzieli nas od niej nie więcej niż 3-4 miesiące – mówi cytowany przez „Gazetę Wyborczą” Todd Hoeksema, dyrektor Słonecznego Obserwatorium Uniwersytetu Stanforda.

Mimo że naukowcy uspokajają, że nic nam grozi, to brak ochrony magnetycznej spowoduje wielkie spustoszenie radiacyjne. Komórki przestaną działać, elektronika siądzie. Pojawi się chaos. Czy to nie nowy potop?

Podobno koniec świata ma nastąpić w czerwcu 2018 roku. Mathieu Jean-Marc Joseph Rodrigue twierdzi, że odczytał tę informację w Biblii. Dzięki Bogu dzisiaj, w dniu pisania tego tekstu jest 25 czerwca 2018.

Ilość scenariuszy końca świata jest wiele. Nie trzeba ich jednak lekceważyć. Każda ma jakiś stopień prawdopodobieństwa. Kruchość stworzenia jest widoczna gołym okiem. Wystarczy drobna zmiana jednego z parametrów egzystencjalnych, aby ekosfera przestała chronić życia: “I wtedy nadejdzie koniec ” (Mt 24,14). Jak człowiek może ustrzec się od rychłej zagłady? Jeżeli ma się coś stać, to się stanie i nic tu się nie poradzi. Koncepcja Stwórcy jest podana do ogólnej wiadomości: “Potem zobaczyłem nowe niebo i nową ziemię, bowiem obecna ziemia i niebo zniknęły” (Ap 21,1). Wobec tej informacji człowiek powinien przygotować się do tej nowej zmiany, o której mówi Pismo Święte. Musi zachować czujność: “ Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25,13). Stwórca zapewnia nam wieczność i egzystencję w dobrobycie: “W domu Ojca mego jest mieszkań wiele” (J 14,1). Musimy Mu zaufać i tylko to nam pozostało: “Lecz o dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec ” (Mt 24,36). Słowa te świadczą, że proroctwa jawne, informacje medialne, wydumania nie są nic warte. Koniec Świata zajdzie cicho i bezszelestnie. Po prostu Bóg przestanie podtrzymywać Świat w swoim istnieniu.

Winna jest natura

Często niesnaski w małżeństwie nie rodzą się z perfidii współmałżonków, a reguł natury. Przeczytałem: Żona, kiedy była w ciąży, codziennie budziła małżonka seksem oralnym. No i skończyło się to po urodzinach dziecka, a on nie rozumie, dlaczego? I sęk w tym, żeby zrozumieć. A jak się rozumie, to można temu zaradzić. Przede wszystkim trzeba odrzucić od siebie egoizm, a uruchomić nagromadzone pokłady miłości do współmałżonka. Wysiłek musi pochodzić z obu stron. Kobiecie, której libido spadło, trudno jest podnieść. Do tego trzeba stosować niekiedy przemyślnych sztuczek. Możliwości jest wiele. Warunkiem jest chęć uczynienia coś dla współpartnera i zrozumieć jego sytuację i jego potrzeby. Nowe sytuacje, wrażenia, otoczenie, przeżycia generują nowe możliwości. Trzeba pamiętać, że na ludzkie zachowania ma również wpływ tzw. chemia, brutalna prawda o życiu. Piękno jego przeżycia zależy od nas samych. Nie dajmy się stereotypom, algorytmom biologicznym i wiązaniom chemicznym. Życie trzeba kształtować w umyśle i w sercu. Ktoś powiedział, że życie to tylko mechanika. Prawda, ale przeżywanie to coś wyższego i wznioślejszego. To nadbudowa, która kształtuje ludzkie szczęście. Nie należy poddawać się prawom materii. Całe bogactwo materialne jest złudne. Nie mając już samochodu, pozbawiłem się stresu otrzymania policyjnego mandatu za byle jakie przekroczenie. Trzeba przewartościować wartości, o które warto walczyć. Na otoczenie trzeba spojrzeć z innej perspektywy. W każdej sytuacji coś człowieka może cieszyć i dostarczać wrażeń. Świat nie jest taki zły jak mówi piosenka.

Geny a homoseksualizm

Odkryto, że zapis materiału genetycznego w znajduje się w cząsteczce DNA, która znajduje się w chromosomach.

Według dr. Joe’go Dispenzy to, co myślimy i czujemy, w każdej chwili ma przemożny wpływ na aktywację lub wyciszanie naszych genów oraz leczniczych cząsteczek znajdujących się w organizmie. Na geny ma wpływ środowisko. W ciągu życia obraz genetyczny można kształtować i przekazywać nowych pokoleniom swoją inteligencję, nabyte talenty i wady. Geny można też tłumić. nigdy nie można tłumaczyć zachowania, charakteru czy osobowości wyłącznie genami! Geny stanowią tylko materiał wyjściowy do ludzkich zachowań. Na charakter, czy podejmowane decyzje mają wpływ inne, poza biologiczne warunki. Chociaż same geny nie stanowią o orientacji seksualnej człowieka, mają na nią wpływ – twierdzą amerykańscy naukowcy, którzy badali wspólne u osób homoseksualnych geny. Z powyższego wynika, że teoretycznie można zmienić u człowieka przypadłość homoseksualizmu, która przez większość nie jest akceptowalna. Zazwyczaj ludzie o skłonnościach homoseksualnych nie są osobami szczęśliwymi. Żyją w świadomości inności i nietolerancji. Nie spełniają się w prokreacji – w podstawowym zadaniu każdego człowieka.

Błędem jest oskarżanie Stwórcy, że On jest dawcą tej przypadłości. Nauka mówi wyraźnie o biologicznym jej pochodzeniu. Biologicznym, znaczy różnym, fizykalnym, mechanicznym, mentalnym i psychicznym.

Aby dokonać u siebie zmiany trzeba uruchomić w sobie ogromną chęć na tyle silną, która byłaby skuteczna. Nie należy potępiać tych, którym się to nie udało. Nie używam tutaj terminu leczenia z homoseksualizmu, bo nie jest on chorobą. Wynika on z możliwości zmienności natury i kształtowania się różnych konfiguracji związków chemicznych na poziomie metabolizmu.

Zachęcam do podjęcia trudu przeorientowania niechcianej orientacji i tym samym, wrócić do ogólnie szanowanego porządku.

Bóg miałby wygląd kobiety?

Skierowano do mnie pytanie: “Bóg stworzył człowieka na podobieństwo swoje. Jak to rozumieć?

Pismo Święte nie tłumaczy wprost na czym polega podobieństwo człowieka do swojego Stwórcy. Wspomina jedynie: “Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę ” (Rdz 1,27).

Na to pytanie można starać się odpowiedzieć biorąc pod uwagę całą wiedzę teologiczną. Obraz Boga odnosi się do duchowej części człowieka. Człowiek oprócz ciała ma nieśmiertelną duszę, która albo jest podobnej natury albo jest (w dynamicznym obrazie) przynależnością do Stwórcy. Tak, czy owak o duchową naturę tu chodzi. W wieczności, ta przynależność, albo natura pozwoli na zjednoczenie się z Bogiem, na mistyczny ślub, zjednoczenie i tworzenie wspólnoty.

Również posiadanie wolnej woli upodabnia nas do Stwórcy. Bóg z własnej woli powołał Świat do istnienia. Podobnie wolną wolę Bóg dał w darze każdemu człowiekowi, aby człowiek miał własny i wolny wybór w wyborze interakcji z Bogiem. Człowiek ma zdolność do kochania, a to jest atrybut Boski. Z Bogiem związana jest Prawda i Miłość. Przez dążenie do prawdy i miłości człowiek podobny jest do Boga, pełni Prawdy i Miłości. Podobnie jak Bóg, człowiek może inicjować dobro, z tym, że samo dobro jako funkcjonał generuje sam Bóg.

Bóg jest pozbawiony ludzkich ograniczeń; jest nieskończony, wieczny i niezmienny (Ps 90,2, Mal 3,6, Jer 23,24).

Bóg stworzył człowieka na wzór siebie samego, tak żeby Go przypominał. Postać człowieka jest wyrazem boskiego kunsztu artystycznego. Bóg jest Duchem (J 4,24). Gdyby mógł, sam przybrałby postać w której ma upodobanie. Ponoć piękno kobiety przewyższa urodę męską. Gdyby tylko mógł, W biblijnej wizji antropologicznej Bóg przybrałby wygląd kobiety.

Przed zakazem kościelnym Bóg był malowany w postaci ludzkiej. Tylko męski szowinizm przeforsował męską postać Boga. Mężczyzna zawsze uważał się za osobę bardziej godną szacunku w przeciwieństwie do kobiet. W Piśmie Świętym w tradycji elohistycznej używano liczby mnogiej Boga (Elohim), unikając płci i nadając uroczystą formę Jego wypowiedzi (ex catedra). Taką formułę używa papież w chwili wypowiedzi w ważnych sprawach Kościoła.

Przez ludzką niedoskonałość stworzenia, podobieństwo do Boga jest zadaniem życiowym, aby dusza człowieka osiągnęła pełne podobieństwo do Stwórcy.   Osoby grzeszne, po śmierci, błąkają się wśród żywych do osiągnięcia koniecznej czystości. Zatem pamiętajmy w modlitwach o naszych zmarłych.

Każdy może czuć się nazirejczykiem

Każda osoba modląca się wyróżnia siebie i stawia na piedestał dziecka bożego. Wydaje się przy tym wyróżniona, że rozmawia z Bogiem Wszechpotężnym. Jeżeli zostaje wysłuchana czuje się nazirejczykiem. Wiele osób dostrzega wokół siebie istne cuda świadczące o dobrym notowaniu u Boga. W wielu przypadkach to nadużycie, ale wiara w Bożą Opatrzność nikomu nie zaszkodziła. Faktem jest, że Bóg stale podtrzymuje istnienia w swoim istnieniu. Proces stwarzania nigdy się nie kończy. Energia do tego potrzebna rozmywa się. Taka jest jej natura. Do tego jest potrzebne stałe boże zaangażowanie, do tego potrzeba Jego miłości i mocy. Tak na prawdę, to Bóg jest stale do naszych usług. Paradoks w tym, że On jest Wielki, a stworzenie jest puchem marnym.

Czy Bogu skończy się kiedyś Jego moc? Może nie, ale może skończyć się cierpliwość. O niej wielokrotnie zwiastuje Pismo Święte. Prawdy w niej zawarte zostały odczytane pod natchnieniem. Coś może być na rzeczy. Przykładem mogą być potop, pomieszanie języków i inne kataklizmy. Bóg upomina się o dobro. To ten funkcjonał który jest energetyczny, który się rozchodzi, interferuje, jest produktywny i twórczy. Bóg angażuje człowieka do współzarządzania Światem i podtrzymywania go w istnieniu.

Podobne można rozpoznać podobnym

Uprawianie teologii jest formą stałej modlitwy lub trwaniem przed Bogiem. Nie można zajmować się tym tematem nie dotykając Bożej transcendencji. Myśli poruszają się w Stanie Prawdy, szukają odpowiednich słów, aby opisać to, co jest nieokreślone. W sercu i w sumieniu stale iskrzy. Niepoznawalny Bóg może by chciał, ale nie może objawić się w sposób zmysłowy, prosty, namacalny. Pomiędzy Stwórcą a stworzeniem stoi mur epistemologiczny (poznania). Obowiązuje tu zasada homeopatyczna: Podobne można rozpoznać podobnym. Zasada ta przyznaje, że Boga najlepiej można rozpoznać duchem. Inne poznania okazują się złudne.

Zamysł Wcielenia się Boga w Człowieka był genialnym projektem i obejściem naturalnych trudności. Projekt ten równocześnie wyjaśnia inne ważne aspekty, np. wielkość, rolę i znaczenie człowieka. Nic dziwnego, że zrodziła się religia chrześcijańska. Jezus był geniuszem w swoim czasie. Nie tylko miał wielkie rozeznanie, umysł, inteligencję, ale umiejętność interakcji z Bogiem. On był prawdziwym Mistykiem. Jego zjednoczenie z Bogiem było “w biegu”, bez przerwy. Jego życie można nazwać ciągłym trwaniem przed Bogiem. Od Jezusa człowiek może stale uczyć się, i Go naśladować. Wiele pięknych słów o Jezusie napisał piewca Jezusowy Ewangelista Łukasz.

Jezus jako istota ludzka był poznawalny, widzialny, zmysłowy. Jezus może być portretowany, malowany, rzeźbiony. Zakaz obrazoburczy dotyczył tylko Boga. Namalowany Bóg jest zawsze nieprawdziwy, jest swoistą karykaturą. Te trudności już przeżyliśmy. Dzisiaj każdy może nosić obrazek Jezusa.

Jezus udowodnił, że można nawiązać łączność z Stwórcą pomimo różnych natur. Tym samym potwierdził Jego istnienie. Jeżeli Bóg istnieje, to wszystko jest tego konsekwencją.

Jeżeli ktoś traktuje religie jako piękną idee moralną, to tak, jakby się zatrzymał w pół drogi poznania. Już go nęci, ale umysł nie pozwala spróbować. Idea, która się rodzi w umyśle już wyraża za nią tęsknotę. Potrzeba tylko wewnętrznego przyyzwolenia, które pozwoliłoby zaakceptować i nadać idei rangi istnienia. Blokada takiej akceptacji frustruje i powoduje brak szczęścia. Coś ucieka bezpowrotnie, a było tak blisko. Bóg jest potrzebny niewierzącym, bo oni są najbardziej wrażliwi. Paradoksem jest, że niewierzący potencjalnie są lepszymi głosicielami wiary. Mówiąc o Bogu stale się o Nim przekonywują.Za każdym słowem przywołują Boga i ich wyraz o Nim jest silniejszy.

Według mojego rozeznania praktycznie nie ma osób niewierzących. Są tylko tacy, którzy się Bogu sprzeciwiają. Nie akceptują Jego nadrzędnego miejsca. Nie akceptują u siebie złamania symetrii sprawiedliwości. Uważają, że wszystkim należy się tak samo.