Nawet kamienie mają swoją pamięć

         Dodatek “500 plus” dla nauczycieli dyplomowanych ma służyć motywacji nauczycieli do doskonalenia zawodowego oraz ich dowartościować w 2020 roku – powiedziała minister edukacji Anna Zalewska pytana o zapowiedziany dodatek do wynagrodzeń nauczycieli. A ja przyjmuję to jako formę uciszenia narastającego gniewu nauczycieli. Kolejna łapówka i przekupstwo. Władza liczy na wdzięczność nauczycieli. To rodzi zdyscyplinowanie.  Z nowym rokiem szkolnym zapowiadane są strajki. Forma przekupstwa już się raz sprawdziła przy wyborach. Według rządzących qarto ten manewr powtórzyć.

         Kto nie dostrzega polityki władzy ma słaby wzrok, chyba że taka forma korzystania z łaskawości państwa jest akceptowana.

         Ubolewam, że obecna władza ma tak wysokie sondaże. Rozumiem mechanizm, ale trudno mi uwierzyć w niedojrzałość społeczną i krótkowzroczność obywateli. Ja często powtarzam: człowiek istotowo to byt niemal doskonały, ale w życiu codziennym to często jeden mały element wspólnotowych dramatów.  Człowiek sam sobie gotuje taki los. Na świat patrzy z poziomu żołądka i prostych uciech. Jestem tym zniesmaczony. Miałem o  Polakach lepsze mniemanie.

          Codziennie zadaję sobie pytanie, jak Polacy mogli dopuścić do władzy takie miernoty. Demokracja ma swoje słabości. Trzeba je pokonywać, a do tego potrzeba chcieć. Dobra wola jakby zeszła do podziemia. Pocieszeniem jest, że historia właściwie i surowo oceni obecną władzę. Niech nie liczą na poklas. Nawet kamienie mają swoją pamięć. Nic nie da się ukryć.

          Ostatnie poczynania ministra Z. Ziobry są nic nie znaczącymi gestami werbalnymi. Pokazuje on, jak niewiele można uczynić, jak się nie jest szanowanym w świecie. Polska władza zadbała, aby Polska spostrzegana była jako uzurpator europejskiego, wspólnotowego ładu. Co oni zrobili z moją ukochaną ojczyzną!

         Atak na byłego prezydenta Lecha Wałęsę to temat zastępczy. To pożywka rzucona na żer. On ma już swoje miejsce w historii. Nie można jej wymazać, choćby wymienili w szkołach całą obowiązującą poprawną literaturę. Teraz tylko można mu dokuczać, ale czy to jest godne narodu chrześcijańskiego?

       Kościół powoli budzi się z obłędnej polityki. Aby starczyło im dobrej woli i mądrości. Jezus oczekuje naszej ochrony. Źli ludzie mogą zniszczyć to, co jest divinum i sacrum.  “Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem” (Mt 17,21). Musimy wierzyć, że jesteśmy w stanie pokonać zło. Potrzebujemy tylko dobrej woli  Bożego wsparcia.

Odmówić nie raniąc

        Brak pomocy jest niczym od odrzucenia. Pocieszeniem jest, że ten który miłuje, przyjaźni się, jest bogatszy. Pamiętam z dziedzictwa moją kamienicę w której mieszkałem.

            16707432_1564678513559431_7073041184010025684_o

             Kraków Plac Nowy 8.

Na parterze mieszkali dozorcy p. Południewscy. Byli on od nas ciut, ciut bogatsi. Mieli telewizor. Ich syn Andrzej był młodszy ode mnie. Bardzo go serdecznie pozdrawiam. W latach 60-tych nadawali w telewizji mój ulubiony serial ZORRO. Identyfikowałem się z tym bohaterem. Pani dozorczyni czasem zapraszała mnie do siebie. Byłem w siódmym niebie. Kiedy nie było zaprosin krążyłem na korytarzu wte i wewte aby być zauważonym. Pukać i prosić o zaproszenie wstydziłem się. Liczyłem na ich przychylność. Nie zawsze byłem zapraszany. Wtedy cierpiałem, czułem się odepchnięty. Do dnia dzisiejszego pozostała mi wrażliwość na takie wydarzenie. Zawsze otwieram drzwi, za którymi ktoś stoi i puka. Dzisiaj, najczęściej jest to mój ukochany wnuczek Ksawery. Nie mogę powstrzymać łez, jak widzę go pukającego. Zawsze staram się reagować na jego proszenie. Sztuką jest odmawianie, a przy tym nie raniąc proszącego.

         Bardzo rzadko odmawiam wsparcia, chyba, że najdzie mnie fala gniewu z jakiegoś powodu. Jestem tylko człowiekiem. Sam pouczam, że pomagając innym trzeba kierować się rozsądkiem, bo można, pomagając skrzywdzić. Żona ma większe serce ode mnie. Ona pomaga wszystkim. Ja mam słabość do osobników spod Tekli. Nie żałuję grosza na piwko, które jest dla nich jedyną rozrywką. Kobietom spod Tekli  często odmawiam. Cenię je wyżej i wymagam od nich większego rozsądku. To takie moje dziwactwo.

        Nie będę tu się chwalił i opisywać moją działalność charytatywną, ale integruję się z biednymi. Mam do nich sympatię i empatie. Często są oni ofiarą własnej niezaradności. Pamiętam biedaka jak odmawiał różaniec, korzystając z 10 palców u rąk. Biedni są wrażliwsi i za to ich kocham.

Pouczenia zamiast pomocy

          Często myli się cierpienia wynikające z empatii z wyrzutami sumienia. Człowiek sam tłamsi ten krzyk bo serce podpowiada – mogłeś zrobić coś więcej i konkretnego. Często reakcja na prośby bliskiego kończą się pouczeniem proszącego. To błąd. Proszący prosi o coś konkretnego. Pouczenia wywołują łzy niezrozumienia. On prosi, bo wie, że dawcę na to stać. Otrzymuje tylko słowa, które są jak wiatr.

         Bóg nakazał bogatym dzielić się swoim majątkiem. Jest to imperatyw konieczny i niezbędny przy rozliczania swojego życia. 

          Trzeba wiedzieć, że z reguły większą radością jest dawanie niż proszenie. Ten kto prosi musi się wewnętrznie upokorzyć. Nie wszystkich na to stać. Pieniądz jest stymulatorem życia społecznego. Jest praktyczny choć ma w sobie swoistą bezduszność. Co to jest pieniądz? Umowna wirtualna wartość.  Za jej pomocą można weryfikować przyjaciół. Odradzam, bo można przeżyć szok. Trzeba zwrócić się do weryfikowanego o pożyczkę. Niektórzy znikną z twojego otoczenia. Najtrudniej jest w rodzinie. Nie można się ukryć. Pozostaje żal. Mogłeś, a nie dałeś nic od siebie.

Kruchość życia

          Przedwczesna śmierć redaktora Grzegorza Miecugowa kompletnie mnie zaskoczyła i wyprowadziła z równowagi. Prędzej się własnej śmierci spodziewałem, niż o siedem lat młodszego bliskiego. Tak nie pomyliłem się “bliskiego”. On towarzyszył mi w moim życiu prywatnym. Gościłem go setki razy na ekranie telewizora. Czerpałem od niego nie tylko wiedzę, ale styl  i postawę. Zawsze odczuwałem od niego ciepły powiew i dobrą energię, którą przesyłał przez media. Jego ateizm w ogóle mi nie przeszkadzał. Nie wierzę, że człowiek o takich horyzontach i stylu bycia nie miał w sobie pierwiastka bożego. On całą swoją osobowością był człowiekiem dobrego ducha. Jego szacunek do adwersarzy był nienaganny i wzorowy. Nie unosił się, nie krzyczał. Swoim spokojem i kulturą uspokajał emocje.

           Zdradzał swoje upodobania polityczne, ale umiał krytykować swoich jeżeli dopatrzył się nieprawidłowości. Nie lubił rozmawiać z PISowcami, jak mawiał: “oni są przewidywalni”. Czytaj nudni. Powtarzają narzuconą im retorykę. Powtarzają polityczny bełkot.

           Umiał rozmawiać na każdy temat nie tylko ze specjalistami różnych dziedzin, ale celebrytami i zwykłymi ludźmi.  Rozumiał co oni mówią, komentował i dodawał własne przemyślenia.

           Na śmierć inaczej patrzy człowiek w moim wieku, inaczej młodzi. Dla nich to coś odległego, nierealnego. Dla mnie ona już puka do drzwi. Jak się przed tym uchronić? Nie można. Bóg tak zaprojektował Świat, w którym każdemu człowiekowi wyznacza czas w którym ma pokazać swoje człowieczeństwo. Niektórym krótszy, innym dłuższy. Śmierć jest upokorzeniem człowieka, bo przychodzi nie z ludzkiej woli. Powinniśmy zachować daną nam godność i z godnością kończyć życie jako znak ludzkiego sprzeciwu. Koncepcja śmierci jest logiczna. Na tej logiczności możemy oprzeć ludzką godność. Umierajmy więc świadomie. To co Bóg obiecuje po śmierci jest rekompensatą ludzkiej niedoli. Wierzę, że czeka nas niezwykła nagroda.

Proszę o modlitwę

           Wczoraj 26.082017 odszedł do Pana uwielbiany przez rzesze redaktor radiowo-telewizyjny Grzegorz Miecugow (1955-2017). On sam deklarował publicznie swój ateizm. Nie przeszkadza to, aby pomodlić się o jego duszę i zbawienie. Zwracam się z prośbą do wszystkich wierzących o modlitwę. Jako zwolennik apokatastazy[1] (pustego piekła i zbawienia wszystkich ludzi, ks. Hryniewicz) wierzę, że spotkamy się kiedyś z redaktorem, który był człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Dobry i wrażliwy. Miał cechy prawdziwego chrześcijanina. Dla wielu może być przykładem. Część jego pamięci.


[1] Apokatastaza (od gr. apokatastasis, czyli „ponowne włączenie, odnowienie” z (Dz 3, 21)) – końcowa i ostateczna odnowa całego stworzenia poprzez przywrócenie mu pierwotnej doskonałości i bezgrzeszności lub nawet przewyższenie tego pierwotnego stanu. Potocznie apokatastaza nazywana jest ideą pustego piekła.

Nadzieje w Kościele katolickim

           Nadzieją w Kościele są kapłani, którzy kierują się logiką i wiarą. Oto przykłady.

 

Biskup Tadeusz Pieronek mówi w wywiadzie dla portalu wiadomo.co: Jak mamy dyktaturę, to można się spodziewać wszystkiego. To jest pełzający system, który nigdy nie zostanie zaspokojony. Ma taki głód władzy, że będzie chciał ją mieć we wszystkich szczegółach ludzkiego życia. Na pewno nie koniec… Wiemy, że w najbliższym czasie PiS będzie chciał przeprowadzić “reformę” środków przekazu. Jest też sprawa samorządów, czyli opanowania elektoratu. Z tego mogą wynikać daleko idące konsekwencje. PiS będzie chciał odebrać kompetencje gminom i zarządzać wszystkim z góry, czyli tak, jak już było. Rząd totalitarny pcha się do wszystkiego i każdemu potrafi zamknąć usta, a jeżeli ktoś podniesie głos, to się go niszczy. Przeżyłem II wojnę światową i okres komunizmu i naprawdę wiem, czym to wszystko grozi. Nie możemy do tego wracać! Nie możemy się zgodzić na utratę wywalczonej wolności, nie możemy jej w byle jaki sposób oddać.

 

 

Ksiądz Jacek Krzemień z Krakowa pisze list do kapłanów na facebooku:

 

Drodzy Kapłani

Uczycie nas, że głową Kościoła jest Jezus Chrystus, a Jego widzialnym następcą Papież. Uczycie, że nad każdym konklawe czuwa Duch Święty. Uczycie, że posłuszeństwo jest cnotą, że mamy być posłuszni biskupom i Papieżowi. Wasze świecenia złożyliście w ręce biskupa, któremu obiecaliście posłuszeństwo. Z kolei on – obiecał je Papieżowi.
Uczycie też o jedności, o tym, że jesteśmy braćmi i siostrami. Przypominacie, że nie można kłamać ani mówić fałszywie.
Dlaczego więc na profilach niektórych z Was czytam głównie krytykę Papieża, patrzę na szydercze memy, mające pokazać jego hipokryzję? Dlaczego promujecie tych biskupów, którzy “wiedzą lepiej” niż cały kościół i papież? Dlaczego zaprzeczacie temu, czego uczyliście wcześniej? Posłuszeństwo tylko do czasu. Wierność dopóki ktoś nie każe zmienić mi życia. Cześć, dopóki może zostać tak, jak było… Skoro wychodzi na to, że widocznie wcześniej się pomyliliście to może i inne rzeczy także nie obowiązują. Jezus obiecał, że będzie z Kościołem aż do końca. Z Kościołem. Życzę, żebyśmy w nim dotrwali razem. Bo łatwo odpaść po drodze tylko z jednego powodu: wiedzenia lepiej.

Wolność myśli

Zagubiony post z 5.08.2017

         Kiedy Charles Robert Darwin w 1859 r. wydawał swoje dzieło “O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego mówiono, że wyeliminował Boga z dzieła Stworzenia. Dziś pogląd jest inny. Ewolucja stała się wręcz dowodem na istnienie Boga. Nieskromnię przyrównam moje prace do wspomnianej atmosfery wydawniczej Darwina. W pierwszym odruchu można odnieść wrażenie, że występuję przeciw  nauce Kościoła. Jednak po wnikliwiej lekturze moich opracować, biorąc pod uwagę całość wypowiedzi, przedstawiam doktrynę sprzyjającą Bogu i Jego koncepcji. Mój obraz jest inny, bo przedstawiony według zdroworozsądkowego patrzenia. Wykluczam elementy, które mają charakter mitologiczny, sprzeczny z nauką, ezoteryczny.

       Kiedy studiuje się naukę Kościoła badający otacza się atmosferą religijną narzuconą przez Kościół – to są księgi święte. Przykładowo, literatura ewangelii. Czytający chłonie jej treść, nie zastanawiając się, że jest to opracowane dzieło ludzkie, które podlega tym samym procesom edytorskim co każde inne dzieło. Gdyby zadać sobie trud krytycznego spojrzenia, to wątpliwości nasuną się same. Dlaczego? Po odkrywa się tę prawdę – do są dzieła ludzkie. Kto nie ma odwagi takiego spojrzenia niech pozostanie przy dotychczasowym podejściu. Odczyta tylko to, co Kościół przygotował. Dziecinne ujmowanie wiary i Bogu się podoba: “Bądźcie więc naśladowcami Boga jak umiłowane dzieci” (Ef 5,1). Dla tych, którzy pragnął zrozumieć wiarę proponuje inne spojrzenie. Nie oczekuję aprobaty, ale rzeczowej dyskusji. Dla mnie rozmowa o sprawach bożych jest formą przeżywania religijnego, modlitwą.

         Kiedy czyta się historię Adama i Ewy treść jest tak sugestywna, że odbiera się ją literalnie, dosłownie. Bajkowy obraz wchłania czytającego do atmosfery religijnej. Większość przyjmuje treść za prawdę bezwzględną , nie rozpatrując jej kontekst historyczny, rzeczywisty. Bezwzględne przyjmowanie treści biblijnych jest przejawem infantylizmu i niedojrzałości. Nie ma to nic wspólnego z prawdą faktograficzną. Taki przejaw posłuszeństwa wobec nauki Kościoła świadczy o wiernych.

         Tematy podejmowane na tym blogu mają uświadomić, że Świat ma swojego Stwórcę. Podejmowane są wyjaśnienia mechanizmów  rządzącymi światem. Pragnę udowodnić, że tak samo można fascynować się wiarą bez ezoterycznych klimatów. Można cieszyć się Prawdą.

         Wiem, że na skutek mego pisarstwa utraciłem wielu kolegów i koleżanek. Nie aprobują tego co robię. Przyczyn jest wiele. Nie przejmuję się tym bardzo.

         Proponowane teorie np. dynamicznego charakteru świata jest propozycją, z którą można się zgodzić lub nie. Pojęcie Aktu działającego są wg autora perełką pojęciową, która godzi doktrynę Kościelną z nowym podejściem teologicznym. Ono również jest propozycją koncepcyjną. Filozoteizm maluje religię w swoisty sposób. Jest narzędziem mojego oglądu Świata, jest moją przygodą religijną. Co najważniejsze, pozostawia mi wolność myśli.

Źle się dzieje w Kościele katolickim

          Kościół katolicki w Norwergii ukarany został za wyłudzanie pieniędzy od państwa – musi zwrócić 40 mln. koron oraz zapłacić karę w wysokości 1 mln. Kościół zawyżał liczbę wiernych wskutek tego państwo wypłacało mu nadmierne subwencje. Jak to się ma do nauki Chrystusa.  To jest przykład hipokryzji.

         Ulubiona retoryką strachu przedstawicieli Kościoła jest przykład: Maryja ostrzega nas, że świat odrzucający Boże Prawo skazany jest na zagładę – powiedział abp Henryk Hoser. Pytanie, skąd arcybiskup to wie? Rzymianie zamordowali Jezusa – Syna Bożego i Świat się nie zawalił. Bóg nie po to Świat stworzył żeby wystawiał go na przetarg ludzi złych. Jego Miłosierdzie jest większe od ludzkich grzechów. Ludzie odrzucający naukę Chrystusa zniszczą się sami.

Edukacja przez negację

      Każde zło może być edukacyjne i wykorzystane do czynienia dobra. Nie jest to łatwe, ale trzeba próbować. Obecny program który propaguje literaturę prawicowego poety i felietonisty Wojciecha Wencel[1]  może służyć jako narzędzie edukacyjne dla nauczycieli jako przykład złej literatury[2].

      Nauczyciele powinni dyskutować z uczniami, wykazywać cienie i blaski przedmiotu. Teraz mają jak na dłoni przykład, który mogą wykorzystać. Edukacja przez pejoratywne przykłady jest twórcza. Ocena musi być rzetelna i dobrze z argumentowana, w przeciwnym razie staje się zachętą do złego wyboru, co przynosi skutek odwrotny.

          Edukacja przez negację jest szeroko stosowana i zbiera owoce. Przeciwną metodą jest edukacja przez afirmację dobrych zjawisk. Dostrzegam tu ewangeliczną zasadę: Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło zwyciężaj dobrem (Rz 12,21).

         Wspomniane metody edukacji często i szeroko stosowane są przez rodziców wychowujących małe dzieci. Ich psoty, brzydkie słowa, inne uczynki stawiane są za przykłady negatywne bądź pozytywne.

         Nie bójmy się skutków złej polityki obecnej ekipy rządzącej. Historia ich właściwie oceni. Nie mają szans przejdź do historii sucha stopą. Pozostaną obarczeni odpowiedzialnością. Ich złe działania są ewidentne. Wszystkie na siłę gloryfikowane ideały powodują działania odwrotne. Prezydent Lech Kaczyński jest opluwany prze wielu przez to, że został pochowany nie na swoim miejscu. Podobnie będzie z pomnikami. Za jakiś czas będą one burzone, bo będą przynosiły narodowi wstyd i wzbudzać złe wspomnienia. Pozostałe ofiary katastrofy Smoleńskiej powinny mieć osobne pomniki. Pozostaną one bliskie polskiemu sercu.

         Nie można na siłę zmuszać społeczeństwo do tego co ma się lubić, a co nie. To przypomina reżim północno koreański. Polacy nie dadzą się na to nabrać. Jarosław Kaczyński o tym nie wie, bo przepełniony jest ideą fix, która odbiera mu zdrowe myślenie. Dobry człowiek z dobrego skarbca swojego serca wydobywa dobro, a zły ze złego skarbca wydobywa zło. Jego usta mówią przecież to, czym jest przepełnione serce (Łk 6,45).

         Zastanawiam, się, że nie wypracowano do dzisiaj metod demokratycznych do natychmiastowego usunięcia władzy (np. ministra Antoniego Macierewicza) która jest niepożądana. Musimy męczyć się do następnych wyborów. Jesteśmy bezradni. Na naszych oczach dochodzi do takiego spustoszenia!

        Pozostaje nam cierpliwie czekać. Wybory są za dwa lata, chyba, że rządzący sami doprowadzą się do samozniszczenia. Pozostaję w nadziei.


[1] Człowiek, o którym najgłośniej było dzięki obronie teorii spiskowych o katastrofie smoleńskiej, czy określaniu tolerancji i równouprawniania mianem “gnoju”, który trzeba z Polski wywieźć…

[2] Napisał wiersze smoleńskie i utwór “My, naród Kaczyńskiego”

 

Czy Apostołowie byli księżmi?

               Takie pytanie padło na facebooku: Czy Apostołowie byli księżmi? Czy można powiedzieć, że mieli jakieś pojęcie o teologii…? Takie pytanie kwalifikuje się do pytań na które nie można odpowiedzieć jednoznacznie. Można przeprowadzić tylko dyskurs tematyczny. Apostołowie żyjąc w bliskości Jezusa byli wciągnięci w atmosferę teologiczną. Niejako stali się jej bohaterami. Teologia jest nauką o Bogu z całym bagażem zjawisk towarzyszących. Nauki Jezusa nie do końca rozumieli, ale je słuchali. Nauczyciel przekazywał im czystą teologię. Byli świadkami Przemienienia Pańskiego, świadkami znaków i cudów,które Jrzus czynił. Słuchając i patrząc, stawali się fachowcami, czyli teologami. Inną rzeczą jest, co każdy zrozumiał i jaki był stan ich wiedzy. Wyróżnić można tu Apostoła Pawła.

            Jezus tak im przedstawił: Wy jesteście solą dla ziemi […] Wy jesteście światłem świata (Mr 5,13-14).

              Jezus wspominał, że Apostołowie wiedzieli więcej i szerzej. Dla niektórych to nie wystarczyło. Judasz, jeden z inteligentniejszych zawiódł. Piotr z trudem przebijał się przez arkany teologii. Wiele zrozumieli po Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Wiedza teologiczna wystarczyła im na prowadzenie misji i zakładanie lokalnych kościołów. Mateusz podjął się napisania swojej Ewangelii, która uważana jest za dzieło teologiczne. Podobnie szkoła Janowa przekazała doktrynę wiary. Łukasz, nie był Apostołem tylko  towarzyszem misji i wiele uczył się od Pawła. W swojej Ewangelii  skupił się na chrystologii i teologii maryjnej. Marek też zdobył wiedzę od Apostołów. Wszyscy oni  zostali depozytariuszami wiedzy teologicznej. Oprócz wiedzy teologicznej Apostołowie mieli uprawnienia liturgiczne. Z tego powodu można ich uznać za kapłanów (księżmi).

           Jezus udzielił im swojego daru uzdrawiania co uczyniło z nich uzdrowicieli. Czynili oni inne różne znaki i cuda, zawsze w imieniu Jezusa. Apostołowie przynosili do wiernych siłę i energie duchową, którą byli przepełnieni przez przebywanie z Panem.

         Przy swojej wiedzy teologicznej byli zwyczajnymi ludźmi i uprawiali swoje zawody. Byli wzięci z ludu. W ten sposób Jezus wskazał, że teologia może być przyjęta przez wszystkich, wykształconych i ludzi prostych.

        Teologiem staje się: Ten, który przychodzi w imię Pańskie! (Mt 21,9), i przekazuje wiernie Jego  nauki. Pierwszymi teologami są matka i ojciec. On nich zależy duchowe wychowania dzieci. Kto marnuję tą okoliczność naraża się na grzech zaniechania.