Księga Wyjścia 21

          Według autora Księgi Wyjścia Bóg rzekł do Mojżesza: Te są prawa, które im przedstawisz (Wj 21,1). Tu następuje wymienienie wielu przepisów dotyczących prawa rodzinnego, prawa karnego, prawa rzeczowego, prawa moralnego i …., jak np.  Jeśli kupisz niewolnika – Hebrajczyka, będzie <ci> służył sześć lat, w siódmym roku zwolnisz go bez wykupu (Wj 21,2). Czy jest to prawo Boże, czy ludzkie? Wydaje się, że pytanie jest retoryczne.

          Niektóre przepisy prawne warto skomentować. Mówią one o obowiązującej ówczesnej kulturze i świadomości etycznej. Instytucja niewolnictwa była sankcjonowana, nie bacząc, że niewolnicy są takimi samymi stworzeniami Boga. Jak widać uważano, że równość jest po stronie zwyciężonych. Dzieci urodzone w niewoli należały do pana. Lecz jeśli jego pan dał mu żonę, która zrodziła mu synów i córki, żona jak i dzieci będą należeć do pana, a on odejdzie sam (Wj 21,4). Trudno tu mówić o wolnej woli człowieka jako daru Bożego.  Człowiek zabrał to, co człowiek otrzymał w darze od Boga.

          Dla kobiet czasy były okrutne względem dzisiejszych czasów. Pozwalały ojcu, w obrębie narodu żydowskiego, sprzedawać córki w niewolę lub sprzedawać do roli drugorzędnej żony. Kobieta miała niewiele do powiedzenia.

          Brak szacunku dla płci żeńskiej ma głębokie korzenie w dalekiej historii. Przyczyna jest złożona i nie do końca jasna. Wywołuje ona wiele polemik i dyskusji. Wydaje mi się, że podłożem jest różnica w psychice obu płci. Mężczyźni nie tolerują u kobiet rozumowania intuicyjnego, którym chętnie się posługują. Mężczyzna zazwyczaj posługuje się logiką i prostym rozumowaniem. Konstrukcja kobiety jest bardziej złożona. Bardziej potrafi rozeznać zdarzenie niż istotę rzeczy. Może, przez brak zrozumienia kobiet były one traktowane przedmiotowo oraz jako własność mężczyzny. Mężczyźni też siłą pozyskiwali przewagę nad kobietami. Przez wieki pogłębiały się te narzucone zależności. Nawet w Piśmie świętym przedstawiono mężczyznę jako pierwszego człowieka. Kobieta była czymś wtórnym. Napisano też, że kobieta ma być poddana mężowi.

          Niestety, nie jestem specjalistą w tej dziedzinie. Wiem jedynie, że Bóg stworzył człowieka, czyli kobietę i mężczyznę i dał im równe prawa. Inną sprawą są obowiązki. Z racji wszelakich inne obowiązki są przeznaczone dla kobiety, inne dla mężczyzny. Równouprawnienie winno być co do praw. Przejmowanie obowiązków drugiej płci najczęściej jest karykaturalne i na dłuższą metę chore. Kończę ten temat, bo nieopatrznie mogę narazić się krytykę z obu stron 🙂

Kościelne młyny mielą wolno

         Często słyszy się głosy mówiące, że dany tekst ma charakter jedynie religijny, teologiczny i nie należy go porównywać do zdarzeń rzeczywistych. Osobiście jestem niechętny takim stwierdzeniom. Wydaje mi się, że jest to trywializacja religii. Kto wierzy w Boga, ten musi Go dostrzegać w Prawdzie religijnej i rzeczywistej. Jest tylko jedna Prawda, choć spojrzenia różne. Nie może być jednak między nimi sprzeczności.

          Hagiografowie pisząc Stary Testament chcieli stworzyć też narzędzie dyscyplinujące wiernych. Podnoszono więc autorytet Pisma świętego. Chrześcijanie w tym samym duchu przejęli zasady od braci żydowskich. Pismo Święte stało się nietykalne, niepodlegające krytyce, święte. Takie podejście było, być może, skuteczne na w dawnych czasach, ale dzisiaj nie wytrzymuje próby czasu. Infantylizm, nadużycia coraz bardziej rażą czytających. Wyjaśnienia, jak na początku, że są to tylko obrazy religijne nie da się utrzymać. Dzisiejsi wierni chcą poznać Prawdę faktograficzną.

          W zasadzie czynię (w egzegezie filozoteistycznej) to już od kilku lat. Nie po to, aby deprecjonować Pismo, ale aby wydobyć z nich prawdy historyczne oraz na nowo odczytać Prawdę ze Stanu Prawdy (hipotetyczne miejsce zapisów Prawd Bożych). Pismo Święte zawiera w sobie wiele ukrytych Prawd. Niektóre trzeba przełożyć na nowe spojrzenie wynikające ze znajomości prawd przyrodniczych, innej oceny moralnej. To ostatnie może budzić wątpliwości, ale upływający czas powoduje, że niektóre zasady moralne bledną. Przykładowo, dzisiaj inaczej spogląda się na małżeństwo. Dawniej, Bóg jako Świadek przysięgi małżeńskiej był warunkiem sine qua non instytucji małżeńskiej. Dzisiaj niektórzy  młodzi nie widzą takiej potrzeby. Są przekonani, że wystarczy ich wzajemna deklaracja. Bóg, który nie pomaga naocznie w trudach życia, na bieżąco, nie jest im potrzebny.

          Według oglądu filozoteistycznego Bóg dał człowiekowi wolną wolę,  aby czynili sobie ziemię poddaną według miary ludzkiej. Sam nie może mieć o to pretensje do ludzi. Ważne jest, aby człowiek był dobry i czynił dobro. Tak więc i ateiści mogą postępować (nawet nieświadomie) według wskazań Bożych. Oczywiście Kościół obwarował małżeństwo sakramentem. Wywyższył małżeństwo do godności rodziny. Rodzina winna być święta. To jednak nie przemawia do młodych. Jak często mówią: skoro Bóg milczy, nie czują potrzeby wychodzić przed szereg.

          Instytucja małżeńska zawarta ślubem kościelnym wydaje się być bardziej trwała, bezpieczna. Za ślubem kościelnym przemawia wiele racji, ale nie jest to zasada bezwzględna. Wiele osób czuje się lepiej w związkach niekrępujących. Odpowiedzialność biorą sami na siebie. Dawne gwarancje stałości związku zbladły. Niestety, sam Kościół dołożył swoją cegiełkę do takiego spojrzenia. Imperatyw kościelny, przymusowa spowiedź, nauki przedmałżeńskie zrobiły więcej złego niż dobrego.

          Kościelne młyny mielą wolno. To sentencja, dawniej wymawiana z dumą, dzisiaj jest powodem zgorszenia. Kościół powinien właśnie szybko reagować na wszelakie ruchy społeczne i zmiany w mentalności ludzkiej. Nie chodzi, aby na siłę zatrzymać wiernych w Kościele, ale uchronić wiernych od błądzenia.

Księga Wyjścia 4–20

         Hagiograf Księgi Wyjścia stara się pokazać moc Mojżesza, który jest wysłannikiem Boga i aby w to uwierzono: Tak uczyń, aby uwierzyli, że ukazał tobie Pan, Bóg ojców ich, Bóg Abrahama Bóg Izaaka i Bóg Jakuba (Wj 4,5). Pan nakazuje powrócić Mojżeszowi do Egiptu, aby uwolnił naród żydowski od niewoli egipskiej. Wziął Mojżesz swą żonę i synów, wsadził ich na osła i powracał do ziemi egipskiej. Wziął też Mojżesz ze sobą laskę Boga (Wj  4,20). Mojżeszowi towarzyszył brat Aaron. Hagiograf wprowadza podstawowe narzędzie  wiary – cuda jako znaki od BogaPan rzekł do Mojżesza: «Gdy będziesz zbliżał się do Egiptu, pamiętaj o władzy czynienia wszelkich cudów, jaką ci dałem do ręki, i okaż ją przed faraonem (Wj 4,21).  One będą stale towarzyszyć historii narodu żydowskiego. Tę „sztukę” i zamysł przejmie również Jezus. Cuda są silnym bodźcem na psychikę człowieka, choć nie wszyscy im ulegają. Pierwszym sceptykiem był sam faraon. Cuda Mojżesza dublował sztuczkami swoich magów. Mojżesz pragnie zgody faraona na opuszczenie ziemi egipskiej. On jeszcze bardziej uciska lud żydowski.  Za sprawą Mojżesza Bóg zsyła plagi na Egipt, aby złamać opór faraona.

          Czytając teksty księgi, człowiek zastanawia się, na ile fakty w niej opisane są prawdziwe. Niestety, brak innych źródeł porównawczych, pozabiblijnych do stwierdzenia prawdziwości wydarzeń. Brakuje narzędzia do zweryfikowania tekstu. Prawdopodobnie opisane wydarzenia były marginalne i nie interesowały historyków egipskich.

         Dopiero śmierć syna faraona (noc paschalna) spowodowała, że izraelici otrzymali zgodę na opuszczenia Egiptu. I wyruszyli Izraelici z Ramses ku Sukkot w liczbie około sześciuset tysięcy mężów pieszych, prócz dzieci (Wj 12,37). Ilość jest tu wielokrotnie przesadzona. Opowieść egipska wzmocniona, przerysowana miała znaczenie jedynie dla narodu Mojżeszowego przebywającego w niewoli babilońskiej (ok. 800 lat później).

         W dalszej części księgi hagiograf opisuje wielkie wydarzenie. Rysuje  objawienie się Jahwe całemu Izraelowi i Jego uroczyste zobowiązanie się do opieki nad nim z równoczesnym zobowiązaniem się Izraela do wierności wobec Boga. To wzajemne zobowiązanie się Boga i Izraela tradycja biblijna ujęła w formę przymierza, znaną na całym biblijnym Wschodzie. Tekst jest obrazem wielkiego pragnienia Izraela do przymierza z Bogiem. To silne pragnienie, dobre samo w sobie, jest odczytaniem zamysłu Bożego, o ile Żydzi są zdolni to takiego przymierza. Po ludzku, autor dokumentuje przymierze z Bogiem  w formie Kodeksu Przymierza   (Wj 20,22-23,19), w którym jest Dekalog (Wj 20,1-17). Przy okazji przypisano Bogu autorstwo szeregu przepisów dotyczących organizowania kultu na pustyni, co jest nadużyciem.

Widzialność przymiotów Boga

          Poznawanie Boga i Jego przymiotów jest fascynującym zajęciem. Jak pisze Paweł w Liście do Rzymian: Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła (Rz 1,20). Można zauważyć, że Świat jest konstrukcją opartą na pewnych określonych logicznych i spójnych zasadach. Bóg swoją mocą tchnął energię w Świat, która w części zaczęła przekształcać się i nabierać cech materialnych. Na skutek fuzji (łączenia), najmniejsze cząstki materii łączyły się i powstawały nowe pierwiastki i atomy. Ilość pierwiastków jest jednak  ograniczona. Jest ich wszystkich 81, tzw. trwałych, które mają przynajmniej jeden trwały, niepromieniotwórczy izotop plus pierwiastki promieniotwórcze: technet (43), promet (61), tor (90) i uran (92). Znaczy, że Stwórca wyznaczył granicę zmienności pierwiastków. Więcej nie ma zastosowania. Każdy pierwiastek posiada własne właściwości. Ich inność jest konieczna do dalszych procesów i zjawisk przyrodniczych. Przykładowo, różnica we właściwościach pierwiastków jest wykorzystana w półprzewodnikach.

          Poza właściwościami materialnymi, Bóg wprowadził zasady relacji, w tym np. siły przyciągania grawitacyjnego, siły elektryczne, magnetyczne i inne. Podobnie jak w przypadku skończonej ilości pierwiastków, tak ilość praw przyrodniczych jest skończona. Owszem, niektóre zjawiska, zależności nie są jeszcze odkryte, ale można postawić tezę, że nie powstają nowe. Świat posiada wszystko, co jest potrzebne do realizacji koncepcji Boga. Ponieważ Świat, w swojej koncepcji jest dynamiczny ciągle się przekształca.  

          Zmienność właściwości pierwiastków pozwala na przeróżne ich kombinacje i tworzenie nowych zjawisk. Przykładowo, każdy gaz szlachetny w lampie  świeci innym kolorem. Wśród niezwykłych związków jest woda. Bez tego zamysłu trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie Świata. Na temat wody można pisać tomy, ale każdy inny związek ma swoje konkretne znaczenie. Człowiek tak przywykł do nich, że nie wyobraża sobie, że ich nie ma.

          Bóg ograniczył ilość pierwiastków, ale człowiek według poznanego schematu (fuzji) zdolny jest do wytwarzania jeszcze pierwiastków super ciężkich. Kto wie, czy i one nie znajdą kiedyś jakiegoś zastosowania, choć ich trwałość jest chwilowa.  Ograniczoność świadczy o zamyśle i koncepcji. Gdyby nie byłoby w tym idei, świat ewoluowałby w kierunku chaosu.

         Obserwując świat, poznajemy mechanizmy twórcze jakie zostały wprowadzone przez Stwórcę, wielkiego Konstruktora. Tym samym poznajemy Stwórcę. Bóg przez swoje dzieła objawia się człowiekowi. Dziw, że są tacy, którzy kwestionują Jego istnienie.

Księga Wyjścia 3

         W dalszej części Księgi Wyjścia hagiograf przedstawia scenę ukazania się Anioła Jahwe (Bóg w postaci anielskiej) w krzaku gorejącym. Należy przyjąć ten opis jako obrazowanie przeżycia duchowego hagiografa, który w natchnieniu odczytał jedno z najważniejszych informacji dotyczącej Boga. Bóg sam siebie objawia, że jest.

          Autor chciał podkreślić rangę spotkania. Jest ona tak wielka, że Mojżesz otrzymuje zakaz zbyt bliskiego zbliżenia się do krzewu: Rzekł mu [Bóg]: «Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą» (Wj 3,5). To informacja, że człowiek nie może równać się z Bogiem. Dzieli go pewne sacrum i granica świętości, której jako człowiek żyjący, nie może przekraczać. Bóg nigdy nie będzie do końca poznany przez człowieka.

          Mojżesz pyta się Boga, jak ma na imię, aby mógł o Nim powiedzieć swojemu ludowi. Otrzymuje odpowiedź: JESTEM, KTÓRY JESTEM (Wj 3,14). Osobiście jestem zauroczony tym krótkim zdaniem i traktuję go jako pewną relikwię słowną. Niesie ona dla mnie ogromie ważne przesłanie. Jest ono tak duże, że nie wyobrażam sobie, aby to był wymysł człowieka. Jak odczytuję te słowa? JESTEM znaczy dosłownie – Ja, Bóg istnieję. Jestem jedyny. Nie mam imienia, tak bardzo ważnego dla Żydów. Z imieniem wiąże się realne istnienie, ale ja jestem ponad tymi, którzy są przeze mnie nazwani. Ja jestem ponad stworzeniami, ponad światem. Nie ma nikogo, kto mógłby Mnie nazwać. Gdyby ktoś poznał moje imię, musiałby mnie znać. Musiałby być większy ode mnie i posiadać moją moc. To jest jednak niemożliwe. Istnieje świat, a Ja nie jestem z tego świata. Ja jestem ponad światem. Te słowa to imię Boga bez imienia: To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia (Wj 3,15). Należy zwrócić uwagę, że imię – nazwa kojarzy się z bytem, który można opisać. W przypadku słowa „Bóg” nie jest to możliwe, bo Bóg jest nieokreślony. Ateiści przez ten fakt niepoznawalności Boga odrzucają Go. Słowo „Bóg” nie opisuje, ale wskazuje. Warto zapamiętać tę wskazówkę. Przyjęcie tej formuły pozwala otworzyć się na Boga, a za tym idzie pragnienie Boga i wiara. Rozmowa Boga z Mojżeszem jest kulminacyjnym punktem biblijnego objawienia się Boga. Bóg przemówił do Mojżesza (człowieka) i przekazał mu prawdę o swoim istnieniu. Bóg istnieje i to jest prawdą obiektywną. W wierze rozumnej Bóg jest logiczną koniecznością skoro dostrzegamy skutek (Świat), musi być jego Przyczyna. Z natury swej Bóg nie może być bezpośrednio rozpoznany przez istoty stworzone. Mojżesz otrzymał wiedzę o istnieniu Stwórcy. Dla nas (ludzi) pozostanie tylko wiara w Jego istnienie. Dla mnie osobiście scena spotkania i rozmowa Mojżesza z Bogiem jest centralnym teologicznym fundamentem mojej wiary, a może i wiedzy – Bóg po prostu Jest. Po za tym faktem, wszystko inne, jest już tylko pełnym zawierzeniem Bogu. On wszystko przewidział. To co dla nas przygotował będzie na pewno piękne i wspaniałe. Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2,9).

Księga Wyjścia 1

          Księga Wyjścia jest starożytną epopeją, historią uwolnienia w XIII w. przed Chr. Izraelitów z niewoli egipskiej i ich podróży do góry Synaj, a następnie do Ziemi Obiecanej. Istotą tego wydarzenia jest nawiązanie relacji między Bogiem a ludźmi na górze Synaj. Bóg ukazany jest w niej jako prawdziwy król Izraela. Centralną postacią jest Mojżesz. Księga ta powstawała przez wieki i jest owocem pracy wielu autorów. Znajdują się w niej źródła jahwistyczne (J) i elohistyczne (E). Ostateczna redakcja zakończyła się w VI–V wieku przed Chr. Na redakcję nałożyła się zapewne żydowska tragedia wygnania babilońskiego. Egzegeza historyczno-krytyczna podała w wątpliwość obraz ukazany w narracji biblijnej, stwierdzając przede wszystkim, że jedność dwunastu pokoleń jest owocem procesu redakcyjnego i dotyczy późniejszej rzeczywistości, którą po raz pierwszy osiągnięto za panowania Dawida. Faktycznie niepodobna mówić jeszcze o tej jedności w czasach, w których można by umieścić wyjście z Egiptu (Ambrogio Spreafico, Księga Wyjścia, wyd. Wydawnictwo ۩, Kraków 1998, str. 6).

          Księga Wyjścia ma wyraźny koloryt egipski, a wiele elementów zawartych w tekście biblijnym odpowiada historycznym realiom tego okresu (na podstawie licznych dokumentów pochodzących z państwa faraonów). Niestety, poza Biblią nie mamy żadnych pozabiblijnych źródeł. Ich brak można tłumaczyć małym znaczeniem historii żydowskiej z perspektywy świata pogańskiego. Jedynym obecnie dostępnym dowodem historycznego wyjścia Hebrajczyków z Egiptu jest stela kamienna z czasów faraona Merneptaha (1220 r. przed Chr.), wykonana z czarnego bazaltu (odkryta w 1895 r. w Tebach), na której wykłuta jest nazwa Izrael i to w kontekście tryumfalnego jego pokonania: Izrael został zniszczony, nie ma już nasienia. Brak potwierdzenia w źródłach pozabiblijnych (poza stelą), upoważnia nas do krytycznej oceny opisanej historii. Nowoczesna krytyka poddawała w wątpliwość istnienie Mojżesza. Rzeczywistych wydarzeń w ogóle nie da się zrekonstruować; dzisiejszemu czytelnikowi pozostaje tylko przyjęcie wydarzeń opisanych w Księdze Wyjścia przez pryzmat wiary (M. Noth, Histoire d’Israel, Paris: Payot 1970, str. 146 i n.). Teza ta nie wytrzymuje krytyki innych uczonych, którzy wykazali zwartość historyczną Mojżesza (R. de Vaux, Histoire ancien d’Israel, Paris 1971, vol. 1 str. 311. Autor przytacza dzieła takich uczonych jak R. Smend, G Fohrer, S. Hermann, H. Schmid, G. Widengren).  Mojżesz jest przedstawiony jedynie w Biblii. Jednak jego postać łączy i tłumaczy wydarzenia opisane w innych księgach Pentateuchu (gr. pięcioksiąg). Przyjmuje się, że exodus egipski miał miejsce za czasów panowania Ramzesa II (1279–1213 przed Chr., według innych źródeł za czasów Echnatona 1304–1238 przed Chr.).

          Wątkiem przewodnim księgi jest temat wyzwolenia Izraelitów z niewoli egipskiej, ale też nawiązanie relacji z Bogiem. Wyzwolenie z niewoli jest początkiem świadomego i odpowiedzialnego życia w wolności. Na historię Izraelitów nałożona jest teologia. Pisarze natchnieni chcieli pokazać kim jest Pan i że jest On Bogiem Izraela (oraz całego świata). Wszystko, co się zdarzyło, było pod  opatrznością Bożą. W trakcie wędrówki (ok. 40 lat) Bóg ujawnia (teofania synajska) swą obecność. Obiecuje opiekę nad Izraelitami z równoczesnym zobowiązaniem się Izraela do wierności wobec Niego. To wzajemne zobowiązanie się Boga i Izraela jest formą trwałego i wiecznego Przymierza Boga z człowiekiem (Kodeks Przymierza). Księga Wyjścia jest bogata w treść religijną. Wielokrotnie w tekście używa się sformułowania «Pan powiedział». Nie należy jednak  traktować tego dosłownie. Trzeba powiedzieć dobitnie – niejednokrotnie są to życzenia hagiografów, którzy Boga odbierali typowo jak na owe czasy. Chcieli w Bogu widzieć mocnego, twardego, ale i sprawiedliwego Władcę. Sprawiedliwego w rozumieniu ich ludzkiej sprawiedliwości.

          Przymierze zawarte z Bogiem ma ogromne znaczenie w bieżącej historii Izraela, a także we współczesnym chrześcijaństwie, gdzie  niejednokrotnie można zauważyć akcenty typowe dla ery mesjańskiej.    

          A synowie Izraela rozradzali się, pomnażali, potężnieli i umacniali się coraz bardziej, tak że cały kraj się nimi napełnił (Wj 1–7). Pośród Izraelitów, z pokolenia Lewiego urodził się Mojżesz (Moszeh – „wydobyłam go”). Widać od początku, że Mojżesz jest wybrańcem Boga. Pomimo nagonki faraona, jako niemowlę, zostaje cudownie uratowany, a nawet zamieszkuje i wychowuje się na dworze faraona. Ten fakt pozwala mu na otrzymanie właściwego wychowania i wiedzy. Po zabiciu Egipcjanina Mojżesz ucieka i kryje się w kraju Madian.

Nie męczyć Boga

          A może lepiej dać spokój i nie męczyć Boga naszymi sprawami?

           Wiele osób tak czyni. Mimo, że deklarują się jako osoby wierzące utrzymują dystans do Boga. Wielu nie wierzy, że Bóg może im pomóc. W pewnym sensie mają rację. Bóg rzadko spełnia dosłowne życzenia. Relacja z Bogiem polega na zupełnie innych zasadach.

          Jeżeli Boga traktuje się jako pana i władcę na podobieństwo urzędu sprawiedliwości, to faktycznie lepiej taką instytucję omijać. Właściwą postawą wierzącego jest przyjęcie Boga jako kogoś bliskiego sercu (jak ojca). Jeżeli nawet ojciec jest sroki, to się go miłuje i dba się o niego. Bóg należy do rodziny, a ponieważ jest jeden, a osób wiele, łączy je w jedną wielką rodzinę wierzących (Kościół).  Boga należy traktować eschatologicznie. Nagroda dla człowieka czeka w niebie.  Za życia człowiek jest w okresie próby. Nie można pomagać biegaczowi w czasie jego biegu. Co najwyżej można podać mu kubek z wodą. Podobnie Bóg może jedynie wzmacniać człowieka duchowo, ale nie jest od spełniania życzeń. Często ludzie modlą się do Boga, gdy cierpią. Domagają się ulgi. Ulga jednak nie przychodzi, ale wiara może wzmacniać człowieka. Moc bowiem w słabości się doskonali (2 Kor 12,9).

          Bóg traktowany jako ktoś bliski, uczestniczy stale w życiu człowieka. Nie jest ważne, czy ma się z tego tytułu precjoza. Gorliwi wierni, którzy modlą się często,  mają z Nim stały kontakt. Dla nich obecność Boga jest ważna i wręcz niezbędna. Inni, którzy nie mają z Nim kontaktu, sami pozbawiają się przeżyć duchowych. Oczywiście to nic złego. Można życie przeżyć pięknie i bez Boga. Bóg dał na to pozwolenie, ale nie znaczy, że Bóg nie czuwa nad takim delikwentem. To człowiekowi zdaje się być daleko od Boga.

          Przepraszam za porównanie, ale Boga można porównać do robota, który robi swoje niezależnie od człowieka. Podtrzymuje życie w jego istnieniu i udziela łask wszystkim jednakowo. Od człowieka zależy, ile z nich skorzysta. Łaski są natury duchowej. Kto oczekuje materialnych dowodów, precjozów ten czuje się zawiedziony (poza wypadkami szczególnymi). Obwinia się Boga za brak serca. Jak może Bóg patrzeć na kalectwo małych, niewinnych dzieci itp.   Trzeba być okrutnym, aby mając możliwość, nie zwolnić dzieci od cierpień. Takie słowa świadczą o kompletnie niezrozumiałości Boga, Jego roli w świecie i w życiu człowieka. Bóg tak umiłował człowieka, że dał mu wolną wolę, aby mógł czynić, co dla niego słuszne, w tym może nawet odwrócić się od Stwórcy. To jest cena, która nie pozwala działać Bogu za życia człowieka. Jego miłosierdzie dotrze do człowieka, gdy zakończy życie na ziemi. 

Wyższa półka

          Interesuje mnie właśnie wiedza religijna z górnej półki. Czy może Pan się nią podzielić?

           Praktycznie czynię to od 6 lat. Mam świadomość, że niektóre teksty są trudne i mało przystępne. Tak przyznaję. Moje wykłady adresuję nie do pobożnych wiernych, ale poszukujących, gniewnych, ciekawych. Wielokrotnie proszono mnie o zmianę słownictwa na bardziej przyjazne. Nie zgodziłem się. Próba pisania wykładów dla młodych odbiorców nie do końca powiodła się. Używam języka, w którym dobrze się czuję i jest mi wygodnie. Aparat językowy jest tu bardzo potrzebny, bo zagadnienia dotyczą spraw niekonwencjonalnych.

         Dla przykładu trudnym zagadnieniem jest idea dynamicznej natury świata. Człowiek jest przyzwyczajony do zmysłowego oglądu świata. Aby zrozumieć dynamizm natury trzeba zamknąć oczy i sięgnąć po wizje abstrakcyjne. Niekiedy trzeba posługiwać się samymi wzorami. Prawie zawsze trzeba korzystać z modeli konceptualnych. Na początku mojej działalności wyrażałem niechęć do modeli ze względu na to, że są przyjmowane niemal dosłownie, np. krzywizna przestrzeni. Po czasie, sam wprowadziłem modele konceptualne do moich rozważań religijnych, np. stan Prawdy, stan Dobra Najwyższego, funkcjonały dobra i zła i inne. Dlaczego tak się stało? Bo trudno jest opisać zjawiska niecodzienne, lub sięgające ludzkiej duszy czy serca. Teraz jestem już pewny, że świat ma różne oblicza w zależności, kto go ogląda i doświadcza. Piękno jakie człowiek widzi w koło jest niezwykłym darem Boga. On musiał osłabić detekcję ludzkich zmysłów, aby człowiek nie dostrzegał szczegółów. Jak wyglądałby świat, gdyby człowiek dostrzegał poszczególne cząsteczki struktury rzeczy? Podobnie Bóg trzyma nas w ciągłym napięciu niewiedzy, abyśmy Go ciągle szukali. Nawet ludzkie nieszczęścia mają za zadanie wzmacniać, a nie osłabiać. Człowiekowi trudno jest zrozumieć zbawczą rolę cierpienia. Ciągłą tajemnicą jest sens życia człowieka i cel. To pytanie towarzyszy człowiekowi do końca życia.

          Ktoś powiedział: głupi się urodziłeś i głupi umrzesz. Niestety to prawda. Już Sokrates powiedział: Wiem, że nic nie wiem. Ta sentencja jest najmądrzejsza jaką spotkałem. Czy wobec tego nie szkoda czasu na ciągłe poszukiwania, bez perspektywy poznania prawdy? Warto – kto to pojmuje, niech pojmuje. Samo poszukiwanie, wspinanie się na skały, latanie, nurkowanie jest fascynującym zajęciem. Kto nie widzi w tym uroku i sensu, niech będzie wyłączony z grona moich bliskich (por.  niech będzie wyłączony ze społeczności wiernychzakończenia niektórych kanonów wiary). 

Legendy a wiara

          Panie Pawle. Jak Pan godzi legendarne teksty Pisma św. z wiarą w Boga?

           Przede wszystkim już stosunkowo dawno zdałem sobie sprawę, że religia ma swoje prawa i nie można, tak wprost, przenosić do niej porządek ludzki. Traktowanie Boga antropologicznie jest błędem. I choć napisane jest, że człowiek został stworzony na podobieństwo Boga, to to podobieństwo dotyczy jedynie strefy duchowej, a nie cielesnej.

           W moim przypadku wiarę przejąłem od rodziców, ale ugruntowałem na bazie nauki. Tak, właśnie nauki! Ona dostarczyła mi wiedzy, że musi istnieć logiczna i rozumna Przyczyna świata. Świat jest opisany wzorami i algorytmami, a one są tworem inteligencji. Przypadkowość nie wchodzi tu w grę, bo dowodów za istnieniem Stwórcy jest wiele. Bóg istnieje i jest logiczną koniecznością (aksjomat filozoteizmu). Na tym etapie jest wiedza, a nie wiara. Posiadam więc Podmiot wiary – Bóg istnieje. Wiara natomiast dotyczy wszystkiego, co związane jest z Bogiem. Tak więc przedmiotem wiary jest postać Jezusa jako Boga. Na bazie wieloletnich studiów wiara moja ulega różnym modyfikacjom. Na szczęście nie jestem odosobniony. Teraz już wiem, że każdy ma swoją wiarę. Z grubsza dotyczy tego samego, ale są rozbieżności.

          Aby wierzyć muszę wiedzieć w co wierzyć. Tak więc jestem na drodze poszukiwań zasadności i uwarunkowań. Wiem też, że bez wiary nie ma religii. Tajemnica jest w nią wpisana, i jest celowa (!). Odkrywanie podobnych zależności jest pasją odkrywcy. Zdaję sobie sprawę, że niektóre z nich są z górnej półki i niełatwo jest o nich mówić. Bóg nie tylko obmyślił algorytmy przyrody, ale zakodował w człowieku pewne zachowania psychologiczne, które niejako prowadzą do eschatologicznych koncepcji Boga. Intuicyjnie jest coś na rzeczy. Przede mną wiele jest jeszcze spraw do przemyśleń.

          Kto ma chęć, może zapuszczać się głęboko w meandry religijne, ale trzeba wiedzieć, że są to zagadnienia trudne i dotyczą prawie wszystkich dziedzin naukowych.

          Prekursorzy religijni przygotowali płaszczyznę odniesienia wiary bliską serca niż rozumu. Pomijając inne aspekty Biblii, ona jest bazą dla etycznej strony religii. Na bazie legend (biblijne epopeje) można przekazywać wartości wyznaczone przez Stwórcę. Jej legendarny charakter jest ciepły i wzruszający. Skutek jest osiągany. Chodzi o to, aby ludzie byli dobrzy i żeby powszechnie panowała miłość.

          Moja wiedza uspakaja moje emocje prawdy i nieprawdy. Ja już wiem na czym to polega, więc nie denerwuję się kiedy słucham o aniołkach czy szatanie. Ważne jest, aby można było spokojnie rozmawiać na tematy religijne nie trwożąc się, że zostanie się narażonym na inwektywy. Fundamentalizm religijny jest blisko fanatyzmu religijnego. Niestety trzeba jeszcze czasu, aby można było bez emocji o tym rozmawiać.

Prawo boskie a ludzkie

         Często stosuje się określenie: to wynika z prawa boskiego.  Otóż należy uzmysłowić sobie, że Bóg podczas aktu kreowania poszczególnego człowieka uzdalnia go do odczytania praw zapisanych w jego sanktuarium duszy (lub zapisanych w Stanie Prawdy). Prawa boskie są więc odczytywane osobiście. Kościół woli opierać się na słowie „objawionym” w Piśmie świętym. Uważa, że prawo boskie zostało odczytane przez hagiografów (fachowców) będących pod natchnieniem i zapisane w Biblii. Owszem, można  przyjąć, że tak jest naprawdę, ale równoległe nastąpiły nadużycia. Wiele ludzkich praw przypisano Bogu. Ta kakofonia, mieszanina praw boskich i ludzkich może być myląca i nadużywana. Prawo boskie objawione jest więc niepewne. Sprawdzianem powinny być prawa boskie objawione w różnych religiach. Należy spodziewać się dużego  podobieństwa. Tak jednak nie jest.

          Prawa ludzkie są stanowione. Jak uczy historia, zmieniają się w zależności od potrzeb. Niejednokrotnie są ułomne, dokuczliwe, a niekiedy wręcz nieetyczne. Opierają się na sprawiedliwości ludzkiej. Jak wiadomo sprawiedliwość ma wartość względną i zależy od partykularnych ludzkich interesów. Człowiek jako byt niemal doskonały ma możliwość kreowania prawa dobrego. Zasada jest jedna. Do wszystkiego, człowieka, Boga i świata należy podchodzić z miłością. Ona jest gwarantem dobrego prawa stanowionego.

           Z prawem ludzkim związana jest sprawiedliwość i ewentualna kara. Niejednokrotnie kara stanowiona jest niewspółmierna do czynów zakazanych. Niestety wyrok zależy od umiejętności prokuratora i obrońcy. Można przyjąć, że wyroki są przeważnie niesprawiedliwe. Kara więzienia jest najgłupszą karą wymyśloną przez człowieka. Zasadna jest jedynie w przypadkach zagrożenia ze strony przestępcy. Człowiek odsiadujący karę więzienia cierpi jedynie przez fakt odosobnienia i braku wolności. Nie ma tu jednak żadnego zadośćuczynienia. To marnowany czas i przy tym jest kosztowny dla społeczeństwa.

           Bóg nikogo nie karze. Wynika to z definicji Boga. Grzeszność jest naturalnym procesem (zapowiedzianym przez Jezusa). To nie tylko odstępstwo od dobra, ale względne pojmowanie dobra. Dobro może być większe lub mniejsze. Mniejsze dobro jest grzeszne względem większego. Ta względność jest czymś naturalnym, tak więc grzeszność jest faktem. 

           Z prawem boskim związane jest miłosierdzie. Kara za grzeszność rozgrywa się w sumieniu. Człowiek przez rozpoznanie sumienia karze się sam. Kara ta może być bardziej bolesna od kary stanowionej. Sam grzesznik wie, jak wielki grzech popełnił. Kara ma związek ze świadomością. Jedynie ci, którzy mają zagłuszone sumienie błędnie odczytują swój czyn.