Historia filozofii – II Okres filozofii greckiej

II okres filozofii greckiej (V–IV w. przed Chr.) zwany okresem oświecenia lub okresem systemów uważany jest za okres klasyczny. W tym okresie filozofia rozwija się w Atenach, a nie w koloniach. Filozofii towarzyszył bujny rozwój ówczesnej kultury. Żyją i działają tacy artyści i uczeni jak Fidiasz, Prastyteles, Sofokles, Hipokrates. Na ten okres przypada rozwój filozofii sofistycznej, działalność Sokratesa, a zwłaszcza Platona i Arystotelesa.

Filozofia sofistyczna

W związku z rozwojem cywilizacji ateńskiej zachodziła potrzeba kształcenia ludzi, którzy by mogli zajmować odpowiednie stanowiska. Zadania tego podejmowali się wędrowni nauczyciele, których szanowano, zwłaszcza za umiłowanie prawdy i bezinteresowność. Z czasem stawali się bardziej interesowni i nie tyle uczyli mądrości, co umiejętności pokonywania przeciwników (dysputy). Głównym przedstawicielem tej filozofii był:

 

Protagoras z Abdery (ok. 480–410 przed Chr.) głosił, że człowiek jest miarą wszechrzeczy. Jego koncepcje filozoficzne stanowiły przejaw zwrotu greckiej myśli filozoficznej od problematyki kosmologicznej ku zagadnieniom antropologicznym. O bogach nie mogę wiedzieć ani czy istnieją, ani czy nie istnieją, ani też jaka jest ich istota i jak się pojawiają. Wiele bowiem rzeczy stoi na przeszkodzie, aby można było coś o tym wiedzieć; niemożliwość odpowiedniego doświadczenia zmysłowego i krótkość życia człowieka. Taka postawa Protagorasa, z której wynika przekonanie o niemożności poznania natury Bogów, zyskała później nazwę agnostycyzmu (termin wprowadzony do filozofii 1863 r. przez T.H. Huxleya).[1] Był zwolennikiem relatywizmu poznawczego: głosił, iż nasz ogląd rzeczywistości zależy od tego, kim jesteśmy. Przypisuje się mu również przekonanie, iż z relatywizmu poznawczego można korzystać w życiu publicznym, przekonując do rzeczy, które wydają się niegodne lub w które się po prostu nie wierzy – tłumacząc to właśnie względnością wszelkich racji. Z tej racji był zaliczany do sofistów. Można użyć porównania, że zwolennicy fizyki kwantowej są swojego rodzaju sofistami.

W dzisiejszej filozofii, teologii dość często przywołuje się naczelną tezę Protagorasa: człowiek jest miarą wszechrzeczy. Trafność tej tezy jest ponadczasowa. Inspiruje do dalszego rozwijania tej tezy i poszukiwań jej prawdziwości.

[1] Encyklopedia katolicka, Wydaw. KUL, tom 1 Lublin 1985, hasło Agnostycyzm, s. 182.

Historia filozofii – Pitagoreizm

Pitagoras (ok. 582–507 przed Chr.) początkowo przebywał w koloniach jońskich, a później w koloniach zachodnich (italskich). W Krotonie założył szkołę, która miała charakter związku etyczno – religijnego. Poglądy pitagoryjczyków obejmują wierzenia religijne i poglądy filozoficzne. Ich wierzenia religijne można ująć w następujące tezy.

Dusza ludzka jest doskonalsza od ciała, Dusza istnieje niezależnie od ciała, dusza za popełnione winy skazana jest na wielokrotne wcielanie (reinkarnacja), aż do zupełnego oczyszczenia się, ciało dla duszy jest więzieniem, proces wcielania może ulec skróceniu poprzez praktyki religijne, wtajemniczenia lub uprawianie filozofii.

Pitagoryjczycy obserwując świat dostrzegali jego harmonijną budowę, która wyraża się w odpowiednich stosunkach i proporcjach. Te spostrzeżenia doprowadziły ich do słynnych odkryć geometrycznych (np. c² = a² + b² w trójkącie prostokątnym), zdefiniowaniu elipsy, hiperboli, paraboli. Egipcjanie korzystali z trójkąta 5² = 3² + 4², co umożliwiało im konstruować kąt prosty i wykorzystywać go w budowach. Pitagoryjczycy dokonali podziału liczb na kwadratowe, parzyste, nieparzyste, wymierne i niewymierne. U podstaw wszystkiego dostrzegali liczbę, którą pojmowali nie abstrakcyjnie, ale konkretnie jako fundamentalną podstawę rzeczywistości (arche wszechrzeczy). Po raz pierwszy liczba, a nie materia uznana została za zasadę wszechrzeczy. Liczba jest czynnikiem kształtującym rzeczywistość świata. Ona nadaje materii określoność, czyni ją poznawalną. Przypisując taka rolę liczbie licznie zaczęli na jej temat snuć różne spekulacje, przypisując liczbom różne znaczenia, np.

1 – punkt,

2 – linia,

3 – płaszczyzna,

4 – bryła,

5 – barwa, własności fizyczne,

6 – życie,

7 – dusza,

8 – miłość,

9 – roztropność, sprawiedliwość,

10 – doskonałość.

Skoro wszechświat ma być doskonały, to musi posiadać 10 planet, a każda z nich winna mieć kształt kuli. Skoro przyczyną dźwięku jest ruch, a planety są w ruchu, to muszą wydawać dźwięk i to dźwięk harmonijny. W ten sposób rozbrzmiewa w przestworzach wspaniała symfonia zwana muzyką sfer. Przyjmowali również istnienie jakiegoś idealnego centrum systemu planetarnego wokół którego krążą planety – system pitagorejski. Pitagorejczycy doszli do kulistości Ziemi. Poczyniono bowiem spostrzeżenie, iż na Wschodzie gwiazdy „wstają wcześniej” niż w Grecji. Głosili, że powietrze jest tylko przy ziemi, a w kosmosie jest próżnia. Ziemia nie stanowi centrum Świata. To była nowa koncepcja świata. A pomysł pitagorejczyków stanowił najtrudniejszy może krok naprzód w poznaniu ustroju świata, bo przez rozumowanie przezwyciężał najbardziej naturalne i uparte wyobrażenia ludzkie (Tatarkiewicz). System pitagorejski jak i system kopernikański był tępiony przez Kościół (dekret z 5.03.1616 r. umieszczenia dzieła Kopernika De revolutionibus orbium coelestium na indeksie).

Pitagorejczycy określali Boga matematycznie i geometrycznie jako Jedność. Naczelnym pojęciem w doktrynie pitagorejskiej jest dusza. Według nich, dusza jest bytem odrębnym i trwalszym od ciała, może się łączyć z dowolnym ciałem. Wpisując duszę w kontekst kosmologiczny, wiązali ją z substancją, którą nazywali eterem. Ich kosmologia na ogół przedstawiała dziesięć planet (w tym Ziemię) krążących wokół centrum wszechświata. Nie okala tego wszystkiego powietrze, które jest czynnikiem wyłącznie ziemskim, ale właśnie ów „eter”, substancja doskonalsza niż inne, gdyż bardzo ruchliwa (znaczy dosł. ‘zawsze się porusza’), która jest wieczna, niezniszczalna i niestworzona. Dusza to właśnie ten czynnik eteryczny, jednak człowiek ma go mało, więc jest śmiertelny, natomiast ciała niebieskie, które mają go więcej, są przez to nieśmiertelne. Jednak dusza w człowieku jako taka posiada właściwości eteryczne (Mariusz Agnosiewicz).

Prace pitagorejczyków były ogromną inspiracją dla wielu uczonych. Mimo fascynacją liczbami wnieśli do nauki ogromny postęp. Astronom Johannes Kepler (1571 –1630) pisał, że niektóre własne odkrycia zawdzięcza inspiracjom pitagorejskim(m.in. proporcje interwałowe w torach planet.

Pitagoras nie dostrzegał Boga w bycie lecz w idei abstrakcyjnej (w liczbach). Podobnie jak ja dostrzegam Boga w Akcie działającym. Byt duchowy jest tylko Jego obrazem.

Historia filozofii eleackiej cd

Empedokles (490–430 przed Chr.) sądził, że świat składa się z czterech składników: wody, powietrza, ognia i ziemi. Składniki te są w sobie niezmienne. Zmienne są natomiast układy tych składników w wyniku których powstają różne rzeczy. Te cztery podstawowe elementy nazywał korzeniami wszechrzeczy. W historii filozofii nazywano je żywiołami albo pierwiastkami. One to tworzą różne układy dzięki oddziaływaniu pewnych sił, które są podobne do miłości i niezgody. Siła podobna do miłości sprawia, że te elementy łączą się ze sobą. Siła niezgody powoduje ich rozłączenie.

Q filozofii Empedoklesa można dopatrywać się prób uchwycenia mechanizmów łączących i rozdzielających pierwiastki materii. Siła podobna do miłości jest zgodna z wyobrażeniem relacji pomiędzy drobinami materii i w łączności ze Stwórcą. W swoich wykładach mechanizm ten (siła, energia) nazwałem funkcjonałami. Istoty zjawisk transcendentnych nie można badać, ale można odbierać skutki tych działań. Funkcjonał ma rolę stale działającą. Jest to tchnienie Boga, nośnik bożych działań, ale i złych emocji. Nie należy utożsamiać funkcjonału z energią fizyczną, choć i ona jest tchnieniem Boga. Świat opiera się na dwóch rodzajach działań Stwórcy. Utożsamianie ich ze sobą jest nieporozumieniem

 

Anaksagoras (500–428 przed Chr.) wierzył, że świat składa się z tylu elementów, ile jest różnych jakości zmysłowych tak, że można powiedzieć iż jest ich nieskończona ilość. Te elementy nazywał zarodkami rzeczy. Same w sobie są niezmienne. Natomiast zmienne są układy powstające z tych zarodków. Ponieważ w świecie rzeczy panuje harmonijny porządek dlatego trzeba przyjąć istnienie jakieś rozumnej siły, która wszystko porządkuje. Siłę tą nazywał duchem (gr. nous). Anaksagoras był pierwszym z filozofów, którzy wprowadzili do filozofii ducha.

 

Demokryt (ok. 460–370 przed Chr.) usiłując uzgodnić wariabilizm ze statyzmem utrzymywał, że cała rzeczywistość to małe niepodzielne cząsteczki, które są jednorodnej natury, a różnią się tylko wielkością, kształtem, ciężarem. Te maleńkie cząstki nazwał atomami. Aby wyjaśnić powstawanie rzeczy oraz zachodzące w świecie zmiany odwoływał się do samych atomów, które z racji różnego ciężaru opadają ku dołowi. Cięższe potrącają lżejsze, a ponieważ znajdują się w próżni dlatego ten ruch jest nieskończony i dzięki niemu ciągle w świecie powstaje i obumiera. Najdelikatniejsze atomy tworzą duszę, która jest materialna. Według filozofa prawdziwe poznanie wychodzi od zmysłów, ale da się osiągnąć tylko umysłem, który odróżnia złudne własności zmysłowe, od właściwej poza nimi leżącej istoty. Demokryt jest przedstawicielem materialistycznego pojmowania rzeczywistości. Zjawiska fizyczne ale i etyczne wyjaśnia według zasad mechaniki. Najważniejszym dobrem jest tzw. eudaimonia, czyli stan szczęśliwości polegający na wewnętrznym spokoju i pogodzie ducha. Poza wprowadzeniem pojęcia atomu jako niepodzielnej części materii jego filozofia nie była inspiracją do poszukiwań w wierze rozumnej. Niemniej jego filozofia stanowi ogniwo do dalszych poszukiwań i badań rzeczywistości.

Historia filozofii eleackiej cd

W łonie Parmenidesa utworzyła się szkoła, która specjalizowała się w opracowywaniu metod prowadzenia sporów. Chodziło o umiejętność wykazywania drugiemu sprzeczności. W szkole tej sformułowano 4 antynomie – logiczne sprzeczności, w tym:

Kłamca: Kłamca, który kłamie mówi prawdę.

Rogacz: Tego czego się nie zgubiło, to się posiada. Kto rogi nie zgubił ten je posiada.

Antynomie, śmieszne w same w sobie, obrazują jak można manipulować językiem, a w efekcie ludźmi. Na pierwszy rzut oka paradoksy są trudne do rozwiązania. Należy zauważyć, że w przypadku nieskończonej liczby odcinków, suma daje odcinek o skończonej długości, a więc czas potrzebny do przebycia tego odcinka również jest skończony. Wspomniany paradoks Achillesa i żółwia omawia zjawisko jedynie na odcinku drogi, na którym można było drogę i czas dzielić na nieskończoną ilość odcinków.

Paradoksy są sformułowaniami efektownymi, ale w efekcie sprzecznymi z rzeczywistością. Nauka zna wiele paradoksów fizycznych. Paradoks Heinricha Olbersa (Jeżeli gwiazdy są równomiernie rozłożone w nieskończonej przestrzeni, to według fizyki klasycznej, jasność wszystkich gwiazd nakładając się na siebie, powinna sprawiać świecenie całego nocnego nieba jednostajnym blaskiem. Tymczasem tak nie jest, a wieczorne niebo jest ciemne i tylko z rzadka usiane gwiazdami) podważał ówczesne wyobrażenie wszechświata. Wiele jest paradoksów związanych z teorią względności, np. paradoks bliźniąt. Paradoksy matematyczne najczęściej opierają się na ukrytym dzieleniu przez zero. Paradoks teologiczny w pytaniu: Czy Bóg może stworzyć kamień, który sam nie udźwignie? Należy być bardzo ostrożnym w przyjmowaniu tez, które opierają się na karkołomnych hipotezach i założeniach. Można wpaść w pułapkę paradoksów i w konsekwencji bardzo się ośmieszyć. Pismo św. jest utkane paradoksami, dlatego jego tekst wymaga egzegezy.

Bardzo niebezpieczne jest tłumaczenie paradoksów jako efekt działania mocy natury duchowej. Niestety, przy fundamentalnym podejściu do religii takie przypadki mają miejsce. Argumenty logiczne, tłumaczące nie zawsze są przyjmowane. Ze względu na niepewność zdarzeń cudownych należy podchodzić do nich z ogromną rezerwą. Cuda nie są potrzebne do wiary. Więcej, zaburzają obraz Boga, który jest niejako zmuszany do działań przeciw prawom, które sam ustanowił.

W pierwszym okresie filozofii starożytnej wykrystalizowały się dwa przeciwstawne stanowiska. Teoria o powszechnej zmienności zwana wariabilizmem i teoria o powszechnej stałości zwana statyzmem. Te dwie orientacje filozoficzne ciążyły przez całe stulecia na rozwoju filozofii. Już w starożytności były podejmowane próby uzgodnienia tych dwóch stanowisk między sobą. Takiej próby dokonywali w V wieku przed Chr. tacy myśliciele jak Empedokles, Anaksagoras, Demokryt.

Historia filozofii eleackiej cd

Zenon (ok. 490–430 przed Chr.) z Elei był uczniem Parmenidesa i należał do jego szkoły eleatów. Był on autorem dzieła O przyrodzie. Filozof stwierdzał, że byt jest niepodzielny, bo podzielność jest sprzeczna. Jeżeli dany byt dzielimy na części, to każda część może ulec podziałowi i dojdziemy do części nieskończenie małej, natomiast nie można z nieskończenie wielu części stworzyć całość. W historii znany jest przede wszystkim ze swoich paradoksów lub „dowodów” na niemożność istnienia wielości rzeczy i ruchu.   Cztery jego dowody o niemożności ruchu znane są pod nazwami: dychotomii, Achillesa, strzały i stadionu. Paradoksy ukazują trudność w rozumieniu czasu i przestrzeni jako wielkości ciągłych, które można w związku z tym dzielić w nieskończoność.

 

Paradoks Achillesa i żółwia.

Achilles i żółw stają na linii startu wyścigu na dowolny, skończony dystans. Achilles potrafi biegać 2 razy szybciej od żółwia i dlatego na starcie pozwala oddalić się żółwiowi o 1/2 całego dystansu. Achilles, jako biegnący 2 razy szybciej od żółwia, dobiegnie do 1/2 dystansu w momencie, gdy żółw dobiegnie do 3/4 dystansu. W momencie gdy Achilles przebiegnie 3/4 dystansu, żółw znowu mu „ucieknie” pokonując 7/8 dystansu. Gdy Achilles dotrze w to miejsce, żółw znowu będzie od niego o 1/16 dystansu dalej, i tak dalej w nieskończoność. Wniosek: Achilles nigdy nie dogoni żółwia, mimo że biegnie od niego dwa razy szybciej, gdyż zawsze będzie dzieliła ich zmniejszająca się odległość.

 

Paradoks ten rozwiązuje odkrycie matematyczne dokonane w XVII wieku. Suma szeregu nieskończonego, który jest zbieżny, może być skończona w nieskończoności.

 

Zmiana dystansu w postaci sumy szeregu nieskończonego zbieżnego.

 

1/2 + 1/4 + 1/8 + …. =   1

Od 1 do nieskończoności    Suma (1\2) do n potęgi  = 1

 

Wzór na sumę długości tego odcinka według powyższego rozumowania będzie   wyrażał się wzorem: l*s, gdzie s jest sumą powyższego szeregu, dla n∈(1;∞), czyli jego suma jest równa 1, a 1*l=l. CBDU (co było do udowodnienia).

 

Na podstawie powyższej analizy Achilles dogoni żółwia, i w następnym ruchu (chwili) żółwia przegoni. Paradoks przestaje być paradoksem.

Historia filozofii eleackiej

Filozofia eleacka powstała w greckiej kolonii w Elei. Powstała jako sprzeciw jońskiej filozofii przyrody. Szkoła eleacka zapoczątkowana przez Ksenofanesa, uformowana przez Parmenidesa głosiła koncepcje niezmiennego i nieruchomego bytu, negując istnienie ruchu w rzeczywistości.

 

Ksenofanes (ok. 575–480 przed Chr.) twierdził, że początkiem wszechrzeczy jest Ziemia, ponieważ wszystko się na niej opiera i z niej wyrasta. Głosił pogląd o istnieniu jednego boga – takiego samego dla wszystkich, lecz różnie opisywanego: Gdyby byki i konie, i lwy posiadały ręce i mogły nimi malować i dzieła tworzyć, (…) [dawałyby bogu] kształty, jakie dany gatunek posiada.

Pogląd ten jest całkowicie zgodny z obecnym światopoglądem większości ludzi na świecie. Dlatego murzyni malują Jezusa jako murzyna, a Chińczycy Matka Boską jako Chinkę. I to jest uprawnione.

Ksenofanes głosił też ograniczoność poznawczą. Można wiedzieć jedynie do pewnego stopnia.

Zdumiewa u Ksenofanesa pogląd istnienia Boga takiego samego dla wszystkich. Można tu zauważyć początek drogi do monoteizmu i uniwersalizmu religijnego.

 

Parmenides (ok. 540–470 przed Chr.) urodzony w Elei, słuchacz Ksenofanesa, wprowadził pojęcie bytu: Trzeba z konieczności powiedzieć i myśleć, że tylko to, co jest, istnieje. Bo byt jest, a niebytu nie ma. Tym samym, stał się prekursorem podstawowego działu filozofii, zwanej ontologią. Bytem jest to, co jest. Utrzymywał, że byt w swej istocie jest niezmienny i wieczny. Natura bytu nie ulega zmianie, zmienność rzeczy jest pozorna. Należy odrzucić związek między bytem a faktami, a przyjąć związek między bytem a myślą: rzecz jest i jest myślana. Myśl, gdy nie jest w błędzie, jest w zgodzie z tym, co rzeczywiście istnieje (dlatego niebytu nie ma, bo o nim nie da się pomyśleć). Umysł ma zachowywać się biernie i odtwarzać tylko coś istniejącego. Choć moim zdaniem filozofia Parenidesa zestarzała się, to warto zwrócić uwagę na jego pogląd poznania zmysłowego bytu. Byt nie jest tym, co się widzi, lecz tym, o czym można pomyśleć. Poznanie zmysłowe jest w jakiś sposób fałszywe. Dla Parmenidesa Bóg jest Jednym, bo jest niezmiennym bytem (ma kształt kuli). Jedność Boga wywodzi się więc z rozumowanego myślenia (dedukcji). Parmenides wprowadził logiczną zasadę tożsamości i niesprzeczności: nie może istnieć jednocześnie byt i nie-byt. Oznacza to w praktyce tyle, że nie może istnieć przemiana z bytu w niebyt lub z niebytu w byt. Byt trwa – był, jest i zawsze będzie. Byt nie jest tym, co widzimy, lecz tym, o czym możemy pomyśleć. Zasada ta jest ważna z punktu widzenia logicznego i rozumowego oglądu świata.

Historia filozofii presokratejskiej

Heraklit z Efezu (ok. 540–480 przed Chr.) utrzymywał, że początkiem wszechrzeczy jest ogień, ponieważ znajduje się on w środku Ziemi i kieruje się ku górze. Ponieważ zmiany w świecie przebiegają nie chaotycznie, lecz sensownie, światem musi kierować jakiś rozum, który nazwał logosem. Za podstawę wszystkich rzeczy i zjawisk uważał Heraklit bezustannie ze sobą walczące, a równocześnie tożsame przeciwieństwa; napięcie (walka) między przeciwnymi siłami, które tworzą „ukrytą i najpiękniejszą harmonię”, jest warunkiem istnienia świata: Wojna jest ojcem i królem wszystkiego. Poglądy Heraklita przypominają słowa Jezusa: “Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je. A kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 10,34–39).

Walka i rywalizacja są motorem rozwoju i postępu. Ewolucja jest tryumfem silniejszego. Na skutek wzajemnych walk i ambicji uczonych rodzą się nowe teorie. Filozofowie wprowadzą pojęcie dialektyki – walki przeciwieństw. Dzieci walcząc z rodzicami odrzucają stare na rzecz nowego. Nowe pokolenia siłą rzeczy są mądrzejsze od starego pokolenia. Walka jest przypisana istotom żywym przez Stwórcę. Dlaczego tak jest, jest tajemnicą Boga.

Heraklit głosił, że nie ma nic stałego, wszystko się zmienia (pantha rhei). Zmienność jest właściwością świata. Ponieważ zmysły, którymi poznaje się świat ukazują nam świat jako stały, nie należy przywiązywać większej wagi do poznania zmysłowego. Jedyną wartość ma poznanie rozumowe. Poglądy Heraklita są bardzo współczesne. Wiemy, że zmysły nas mylą i oszukują. Rozum jest konieczny do ogarnięcia informacji zmysłowych i ich kompilacji. To on decyduje o oglądzie świata. Zmysłami nie poznaje się istoty świata. Zmysły są przyczyną ludzkiej wyobraźni o świecie.

Słowa Jezusa: ” Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien ….” (tamże) wskazują co jest najważniejsze w życiu. Idea Boga – Akt działający – Bóg jest Przyczyną i skutkiem całego istnienia. Od Niego wszystko się zaczęło, w Nim jesteśmy i do Niego należy cały wszechświat. Kto pomija tę kwestię stawia się w szeregi nierozumnych, do poziomu instyktu przetrwania. Ludzie nie akceptujący Boga pozbawiają się godności nazwania siebie dziećmi bożymi: “ Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien.” (tamże).

Niebiański czas

Dzisiaj trzeba odwagi mówiąc do gawedzi, że czas płynie różnie. Słuchacze odcinają się od takich informacji. Ich odbiór linearnego upływu czasu jest zakodowany w umyśle na trwale. Trzeba dokonać w swoim umyśle iluminacji (ponownego olśnienia), otwarcie się na nową wiedzę, która kłóci się z własnymi odczuciami (zdrowym rozsądkiem) i dotychczasową wiedzę.

Wobec wiedzy utartej od stuleci, czas jest miarą zmienności. Z tej tezy wynika, że jak nie ma zmienności, to czasu nie ma.

Fizyka współczesna przynosi nową prawdę. Czas jest parametrem fizycznym czasoprzestrzeni i jest wielkością zmienną zależną od pól grawitacyjnych i poruszających się układów odniesienia (np. paradoks bliźniąt).

Wszyscy jednak zgodzą się z czasem subiektywnym. Upływ czasu zdaje się być różny w zależności od zaangażowania emocjalnego. Czas spędzony na przyjemnościach biegnie szybko, a dla zmartwień wolno.

Czy zmienność czasu dotyczy wieczności? Z punktu matematycznego wieczność jest zmierzaniem do nieskończoności niezależnie czy biegnie wolno , czy szybko. Niebiański czas podlega tezie rzeczywistej, że jest miarą zmienności. Taka sytuacja ma miejsce w trakcie oczyszczania stanu duszy, aby połączyć się z boską doskonałością. To też jest zmienność, choć tylko duchowa.

Można powiedzieć, że czas jest nie tylko miernikiem jego upływu, ale jest wartością samą w sobie. Gdyby tak nie było, wieczność byłaby bez znaczenia.

Czas niebiański powraca do pojęcia czasu linearnego. Niech sobie biegnie jak chce, aby trwać w szczęściu, chyba, że główny Projektant Świata szykuje nam nową jakość?

W Niebie dokonuje się retrospekcja czasowa. Według relacji tych, którzy przeżyli śmierć kliniczną są po takich doświadczeniach. Można go porównać do wyświetlania filmu. Cofanie w czasie jest zjawiskiem duchowym i ni podważa biegnącego czasu w przód.

Czy utrzymywanie przez długi czas stanu szczęścia nie jest nudne? Na to pytanie odpowiem sobie, jak będę go przeżywać. Może szczęście niebiańskie rośnie z czasem i nie ma granic? Tu dochodzę do granicy poznania wyznaczonej przez Stwórcę. Choćbym spotkał nawet mądrzejszego, który by chciał mi to wytłumaczyć, to nie zrozumiem, bo nie jest mi to dane.

Wola kluczem istnienia

Tak jak energia jest zjawiskiem tajemniczym, tak samo można powiedzieć o sile. Fizyka definiuje ją jako oddziaływanie między ciałami. Siła może mieć pochodzenie naturalne, np. siła grawitacji albo może wynikać z ruchu np. siła odśrodkowa, siła Coriolisa (siły pozorne). Siła jest zjawiskiem dynamicznym. Nie ma swojej struktury. To tylko działanie. Pomimo, że można ją mierzyć, opisywać w działaniu jej skutki, to sama w sobie jest tajemniczym narzędziem oddziaływania. Siłę grawitacji tłumaczy się zakrzywieniem przestrzeni. Wydaje się, że jest to opis tłumaczący mechanizm, a nie istotę siły. Energia wynika z tchnienia Bożej mocy. Czym zatem jest siła? Można ją przypisać do narzędzi oddziaływania. Samo istnienie pola grawitacyjnego niczym nie skutkuje. Przestrzeń zakrzywia się w momencie pojawienia się drugiego ciała. Bez niego pole grawitacyjne pozostaje w możności. Nic się nie dzieje.

Podobnie jest w przypadku badań zjawisk kwantowych. Wynik badań zależy od sposobu obserwacji. Jeżeli zaniecha się badań nie ma możliwości opisania zjawiska. Dla obserwatora zjawisko nie istnieje. Żeby go stwierdzić, trzeba dokonań badań, a one narzucają rzeczywistość. Bez woli badania świat jest nieokreślony, wręcz niewidoczny. Można powiedzieć, że nie istnieje. Jak zatem traktować wszechświat, wiedząc, że jest stworzony? Świat jest zarejestrowany w ludzkich umysłach. My wiemy, że istnieje, choć pewności brak. Żeby go zauważyć, trzeba się nim zainteresować, wykazać wolę jego poznania. Poznając go, przywołuje się go rzeczywistości. Podobnie jest z Stwórcą. Zainteresowanie się Nim przywołuje się Go do aktywności. Bez tej woli, dla człowieka, On nie istnieje (ateizm). On istnieje dla tych, którzy chcą aby istniał.

Zatem świat rzeczywisty jest wynikiem woli człowieka. Aby odczuwać szczęście istnienia, trzeba wykazać wolę istnienia. Wola jest kluczowym elementem egzystencji. Od niej wszystko zależy. Jeżeli jest tak ważna w życiu, to trzeba ją pielęgnować. Używanie jej do złych celów jest marnowaniem jej możliwości. To sama destrukcja zdolności poznawczych człowieka. Grzechy są nieporozumieniem i wypatrzeniem bożych zamysłów. Są miernikiem poziomu na którym usadawiania się człowiek. Przeciwieństwem jest wola osiągnięcia woli boskiej. Zjednoczenie woli Jezusa z wolą Boga Ojca dała Mu miano Aktu działającego, czyli Boga.

Now I’m just waiting for execution

Nie przypuszczałem że przez miłość (okazuje się głupią) do dziecka pogrzebię dorobek życia i sam wpakuję się w wielką biedę. Wyczerpałem możliwości pożyczek. Teraz oczekuję już tylko egzekucji bankowo sądowych.

Może stracę również dom, który zbudowałem ciężką pracą. Może wezmę moje ukochane skrzypce i pójdę  grać na ulicę. Ręka po udarze nie jest sprawna. Skrzypce nie grają a wyją. Wstyd mi się pokazać.

W domu atmosfera beznadziejna. Ciężko zapanować nad emocjami. Może lepiej odejść z tego świata i mieć wszystko w d…..

Farsą jest, że trzeba mi tak niewiele, aby utrzymać się na powierzchni. Trzeba mi niewiele, ale teraz dla mnie to bardzo dużo.

Gdyby znalazł się sponsor do wydania moich tekstów i podzielił się wynagrodzeniem. Na rynek zachodni trzeba je przetłumaczyć. Ja jestem już niesprawny i nieudaczny.

Niech moja głupota będzie przestrogą dla innych. Trzeba być roztropnym, nawet w miłości. Mnie i mojej żonie tego zabrakło.

Źle znoszę rolę Hioba. Może tracę nadzieję w Boską Opatrzność.

Może jutro zaświeci dla mnie słońce. Pozostaję w oczekiwaniu boskiej łaskawości.

Autor

Paweł Porębski
ul. Zacisze 7 B
25-027 Kielce
adres e-mail: p.porebski@onet.pl
Prywatne konto bankowe
13102026290000950200272633

Now I’m just waiting for execution

I did not think that through love (it turns out to be stupid) I would bury my life’s accomplishments and put myself in great poverty. I have exhausted the possibilities of loans. Now I’m just waiting for court enforcement.
Maybe I will also lose the house I built with hard work. Maybe I’ll take my beloved violin and go to the street. The hand after the stroke is not working. The violin does not play and howl. I am ashamed to show myself.
The atmosphere is hopeless. It’s hard to control your emotions. Maybe it’s better to leave this world and have everything in .the as….
The farce is that I need so little to stay afloat. I do not need much, but now it is very much for me.
If he found a sponsor to release my texts and share his remuneration. You have to translate them into the western market. I am already unprofessional and unsuccessful.
Let my stupidity be a warning to others. You have to be prudent, even in love. Me and my wife ran it short.
I suffer the role of Job badly. Maybe I’m losing hope in Divine Providence.
Maybe the sun will shine for me tomorrow. I remain waiting for divine grace.
Author.