Wpływ filozofii na wiarę rozumną. Zakończenie

 

                                 Filozoteizm

 

          Filozoteizm jest propozycją nowego poglądu na całą rzeczywistość za pomocą wypracowanych przez wieki narzędzi filozoficznych z akceptacją istnienia osobowego Stwórcy tej rzeczywistości – Boga. Aby pojąć i zrozumieć, trzeba zacząć wszystko od początku (fenomenologicznie – bez obciążeń). Źródła wiedzy odczytać od nowa zawierzając głównie swojemu rozumowi  i odczuciu (intuicji). Rozum i serce jest ostatecznym decydentem wiary. Aby to było możliwe należało oczyścić wiedzę, religię z wszelkich legend i ozdobników. Autor filozoteizmu zdaje sobie sprawę, że niejednokrotnie postawił się w poprzek nauki kościelnej. Niestety, bez tego kroku nie było możliwe iść dalej. Jeżeli przybliżona została prawda, to jestem Bogu wdzięczny za Opatrzność. Jeżeli uległem złudzeniu, to przynajmniej „rozbawiłem” Boga swoim dyletanctwem. 

          Z racji miejsca wykładu, siłą rzeczy, przedstawiam jedynie ogólny rys filozoteizmu. Prace nad rozwojem tego nurtu filozoficznego ciągle trwają.

          Przez pojęcie „wiary rozumnej” (filozoteizm) rozumiem ogląd wszystkich aspektów religijnych pod kątem znanych prawd przyrody, logiki i podejścia filozoficznego. Filozoteizm (wiara rozumna) różni się od czystej filozofii tym, że dopuszcza pojęcia i zjawiska transcendentne i wiarę w istnienie Stworzyciela świata. Ważnym instrumentem jest „zdroworozsądkowe” podejście do religii. Logika nie może tolerować sprzeczności. Zjawiska nadprzyrodzone (cuda, znaki) nie są  odrzucane, ale przyjmowane są z dużą ostrożnością i sceptycyzmem. Filozoteizm (wiara rozumna) opiera się na tezie, że Bóg nie może, zbyt często, łamać prawd, które sam ustanowił. 

 

          Filozoteizm stoi na mocnej podstawie założeniowej. Bóg jest logiczną koniecznością istnienia świata. Wszystko jest dowodem Jego istnienia. Nawet mała pojedyncza  mrówka zawiera w sobie tyle śladów Bożej ingerencji. Bóg jest i musi być.

          Stwórca zawsze będzie dla nas nieogarniony i wynika to z racji relacji między stwarzającym a stworzonym. Wiedza o Bogu może pochodzić jedynie z obserwacji skutków Jego ingerencji i działań. Ponieważ odbiór rzeczywistości jest subiektywny, obraz Boga jest również niejednakowy. Dla Boga nie to jest najważniejsze, jak Go opisują. Bóg stworzył świat, mając jedynie znany sobie cel. Najważniejszym stworzeniem jest człowiek, w którym Bóg chce widzieć swoje dziecko i dziedzica. Relacja między Stwórcą a człowiekiem oparta jest na miłości rodzicielskiej. Bóg dając człowiekowi wolną wolę wyróżnił go ponad wszystkie stworzenia. Dając człowiekowi ten wielki dar, siłą rzeczy dopuścił, że ktoś ten dar może nie przyjąć. Człowiek, który odwrócił się od Stwórcy miał do tego prawo. Kiedy pozna prawdę – zrozumie. Bóg i na takiego będzie czekał. Bóg jest Pasterzem, który poszukuje zaginionej owcy. Bóg zaprasza wszystkich jednakowo. Od człowieka zależy, czy ten dar przyjmie, czy odrzuci. Niewierzący nie jest w stanie zrozumieć wierzącego. Różni ich całkowicie inny punkt odniesienia. Włodzimierz Sedlak pisał: Wierzę, ponieważ bardzo dużo wiem i rozumiem. Bóg udziela swoją łaskę wszystkim jednakowo. Od człowieka zależy, czy tę łaskę przyjmie, czy odrzuci. Podobnie słońce świeci dla wszystkich, a deszcz pozwala rosnąć kwiatom i cierniom.                    

          Bóg stworzył człowieka niedoskonałego. Tym sposobem dał mu szanse  i możność na autokreację. Postawa człowieka dużo zależy od życia we wspólnocie. Człowiek tyle jest wart, na ile otwiera się na drugiego człowieka. Bóg wyznaczył człowiekowi poligon, na którym powinien doskonalić się, postępując podobnie jak Ojciec – obdarzać ludzi miłością. Zadaniem człowieka jest osiągnięcie doskonałości Ojca. W człowieku objawiła się zdolność do miłowania. Gdzie jest wolność, tam jest i odpowiedzialność, a gdzie jest odpowiedzialność, tam jest i wina. Bóg wymaga od nas rozsądku, a nie ślepej wiary (dewotyzm).

          Chrystus jest człowiekiem i doskonałym obrazem Ojca. Jest przykładem, że my wszyscy możemy być do niego podobni. Przez Chrystusa Bóg pokazał nam kim my jesteśmy dla Niego. W końcu zjednoczymy się z Nim i będziemy jedną wspaniałą naturą.

          Pierwsi ludzie byli dzikusami. Bóg czekał, aż człowiek będzie zdolny do

przyjęcia Objawienia. W okresie rozwoju, człowiek stwarzał sobie własne obrazy Boga – religię.

          Choć obrazy religijne były mocno wypatrzone Bóg w zasadzie nie ingerował. Czekał cierpliwie, szanując własny rozwój człowieka.

           Ponieważ religia dotyczyła „Nieznanego” brakowało odwagi, wiedzy aby na bieżąco korygować obrazy Boga. Można odnieść wrażenie, że siłą Ewangelii nie było głoszone Słowo, lecz strach przed potępieniem. Religia zaczęła obrastać w ludzkie wymysły, obrazy i przekonania. Religia stała się własnością mocniejszych. Kapłani, władcy wykorzystywali religię do utrzymania dyscypliny społeczeństwa. Zależność od hierarchii kapłańskiej stawała się coraz mocniejsza. Człowiek pozostawał bezradny wobec władzy. Miał do wyboru, całkowite przyporządkowanie się doktrynie wiary z uznaniem władzy kapłańskiej lub być wyrzutkiem z populacji wiernych.

          Zdumiewające jest, że rozwój nauk, demokracja nie pozbawiła ludzi bojaźni przed władzami i restrykcjami kościelnymi. Może się wydawać, że ludzie nauczeni są wierzyć w kościół, a nie w słowo przez niego głoszone. Wierni odbierają słowa głoszone za absolutnie prawdziwe. Zapominają, że religia jest wielkim obrazowanie spraw Bożych. Nie należy gorszyć się słowem „obrazowaniem”. Sprawy duchowe, z natury swojej, muszą być transponowane do naszej rzeczywistości. Niemożliwe jest przenoszenie faktograficzne, bo inna jest natura świata Bożego, a inna świata rzeczywistego, stworzonego. Należy uznać, że obrazowanie spraw Bożych jest ludzką koniecznością. Wszystko należy odczytywać jako obrazy. Prawda jest zawsze ukryta. My możemy tylko się do niej przybliżać. Popełniają błąd ci, którzy odczytują Pismo św. dosłownie, literalnie. Popełniają błąd ci, którzy usypiają swoją czujność, intuicję. Zawierzają bezkrytycznie i fanatycznie innym. Nie zdają sobie sprawy, że nawet, gdy widzą coś w odległości kilku metrów jest już oglądem historycznym (to co się zdarzyło przed chwilą, bo musiał upłynąć czas odebrania sygnału świetlnego). Nie ma natychmiastowego oglądu świata. Ta zdolność jest atrybutem świata transcendentnego, gdzie wszystko jawi się jednocześnie.

          Można powiedzieć, że istniejemy w świecie zamazanym. Nasze kroki są niepewne. Wszystko jest złudzeniem. Czy to nie przeraża? Nie. Dla mnie jest to fascynujące. Jak przebić się przez niedoskonałość? Orężem powinna być „miłość” szeroko rozumiana. Naszym parciem powinien być jedyny cel. Dotrzeć do Ojca, pokazać mu, że jesteśmy zdolni dźwignąć ciężar jaki został nam zadany. Warto zadać sobie ten trud. Samo dochodzenie do Prawdy jest fascynujące. Pokonywanie trudności cieszy, nadaje życiu sens.

          Wobec tych kilku prostych prawd, cóż są ładne opowieści, legendy, które towarzyszą naszym życiu. Być może są one potrzebne do rozbudzenia naszej wyobraźni. Nie jesteśmy już dziećmi (w sensie rozwoju). Możemy spojrzeć na rzeczywistość oczami racjonalnymi, oczyma człowieka dorosłego. Wiara w Boga na tym nie ucierpi. Przyjęcie Stwórcy jest aktem wolistycznym. Istnienie Stwórcy nie musimy udowadniać, bo wszystko przez Niego zostało stworzone. Koncepcja materialistyczna jest infantylna i naukowo nieprawdziwa. Dzisiaj, gdy materię przyrównuje się do kłębków energetycznych, gdy doświadcza się jedynie działanie kwantów energetycznych, to bazowanie na koncepcji istnienia materii od zawsze jest myśleniem dziecka.

          Wypracowany kult religijny jest piękny. Nie należy w zasadzie nic w nim zmieniać. Jedno jest tylko ważne. Musimy wiedzieć, że kult jest obrazowaniem spraw Bożych. To wszystko.

 

Podstawowe założenia filozoteizmu:

 

Każdy skutek ma swoją przyczynę. Świat musi mieć swoją przyczynę. Tą przyczyną jest Stwórca jako Istota nadprzyrodzona. Dla osób wierzących Bóg jest Osobą prawdziwie istniejącą, dla ateistów jedynie Ideą tłumaczącą.

 

Powstanie świata zaczęło się od momentu „zadziałania” Boga. Świat jest Jego tchnieniem. Aby istniał, musi być stale przez Niego podtrzymywany. Energia to coś, co stwarza podwaliny materii oraz ją dynamizuje. Energia jest skutkiem  mocy Boga. Jej pochodzenie jest transcendentne. Energia nie jest czymś, co może istnieć samodzielnie. Materia jest postacią energii, która wykazuje jej przymioty. Struktura energetyczna materii daje nam złudzenie substratu. Skupiona energia przyjmuje właściwości materii, jakie my powszechnie znamy (masa, pęd, kolor, grawitacja). Masa jest własnością cząstek nabywaną przez oddziaływanie ze sobą pól kwantowych.         

 

Świat jest dynamiczny. Opiera się na ciągłej relacji między bytami „materialnymi”. Ciągle przenoszone są informacje między cząsteczkami. To stwarza relacje energetyczne, siły pola, siły przyciągania itp. 

 

Siłą napędową świata jest miłość szeroko rozumiana. Miłość jest motorem zmierzania do określonego celu. Staje się Najwyższą Postacią Bytu, wręcz samym Bytem. Jest ona modalnością Natury Bożej. Przez Miłość życie nabiera sensu.       

 

Życie nie jest tylko procesem, ale relacją między Stwórcą a istota stworzoną. Same związki chemiczne nie gwarantują ożywienia materii. Życie polega na ciągłej ingerencji Stwórcy.  Życie (jako pewien fenomen) pochodzi z zewnątrz naszej rzeczywistości i dlatego nie może być przez ludzkość rozpoznane.      

 

Nawet ci, którzy Boga odrzucili otrzymają należną zapłatę, za trudy jakie musieli ponieść w życiu. Oni na Świat nie prosili się. Bóg o nich będzie pamiętał.

 

Człowiek stał się partnerem Boga. Człowiek, pomimo słabej konstrukcji cielesnej, jest istotą wielką. Oprócz powłoki cielesnej jest obdarzony naturą Bożą – duszą jako „tchnieniem Bożym”. Dusza czyni człowieka bytem niemal doskonałym, zdolnym do miłości. W człowieku została zapodmiotowana przez Boga rzeczywistość transcendentna,

 

Objawienie Boga w Piśmie świętym było już obrazowaniem Boga. Pismo święte jest pismem świętym właśnie dlatego, że Kościół uznał je za regułę swojej wiary. Święta jest sama treść objawienia, a nie księga.

 

Należy z dużą ostrożnością przyjmować faktografię biblijną. Prawda miesza się z legendami. Prawdę dopiero trzeba odczytać. Prawdy należy się domagać. O prawdę należy walczyć.

 

Anioły są to figury konceptualne. Są to konstrukcje literackie i pełnią rolę dydaktyczną. To motywy antyczne, które nie mają podstaw w rzeczywistości.          W tekstach deuteronomicznych, jak i w Nowym Testamencie anioły są zapożyczeniem wtórnym. Wykreowane figury nabrały realnego istnienia.  Przeświadczenie o ich realnym istnieniu jest bardzo mocno osadzone w umyśle człowieka.  Teologia prymitywna i ludowa zrobiła z nich „anioły papierowe i choinkowe” (Cz. Bartnik Dogmatyka s. 459). Postacie anielskie ukazujące się w wizjach są obrazami Boga działającego. Można powiedzieć, że anioły są znakami Bożego działania. Być może czyste dusze ludzkie stanowią anielskie wojsko?

 

Szatan osobowy nie istnieje. Dobro i zło nie są właściwościami samej rzeczy, ale są tworami umysłu (Dawid Hume 1711–1776).  Zło powstaje na skutek złego działania. Nie pochodzi od Boga, lecz od człowieka. Ks. Włodzimierz Sedlak pisze, że zło jest przypadkiem, ale nie naturą.  Być może demony (szatan) są to upadłe dusze ludzkie, które wpisują się w obraz szatana.

 

Bóg nikogo nie karze, bo jest samą Miłością. U Boga nie ma odwetu.

 

Grzech pierworodny nie był jednym zdarzeniem (aktem), lecz wielowiekowym odejściem od Prawdziwego Boga. Obejmował nie jednego człowieka, lecz ludzi.  

 

Bóg może wykorzystywać człowieka, ale nie zabiera mu jego wolności. Fakt wywierania wpływu na Boga jest dla człowieka nobilitujący. Takim narzędziem wywierania wpływu na Boga jest modlitwa (np. błagalna). Modlitwa może być nieprawdopodobnie skuteczna, nawet pojedynczego człowieka, który jest wierny Bogu.

 

Maryja była zwykłą kobietą. Zapewne to Bóg wybrał ją do godności Bożej rodzicielki. Swoją chwałę osiągnęła nie przez dary niezasłużone, ale przez swoją postawę i działalność.  Została brzemienną. Póki co, przyczyna tego faktu pozostaje dla nas tajemnicą. Z punktu widzenia ludzkiego i ówczesnego prawa żydowskiego ciąża pochodziła z nierządu. Maryi groziło ukamienowanie. Józef ulitował się nad Nią i wziął Ją za żonę, tym samym afirmował brzemienność Maryi. Ona poczęła dzieciątko i nadała mu imię Jezus. W jaki sposób Maryja została brzemienną pozostaje tajemnicą Boga. Czyż nie jest pięknym wydarzeniem to, w którym okaleczona Maryja zostaje Matką przyszłego Syna Bożego? Właśnie w taki sposób Bóg pokazuje swoją moc i wielkość. Być może, że ze złego uczynił takie wielkie dobro. Czyn na miarę Króla i Nieograniczonego Majestatu. Czy takie rozumowanie nie jest piękniejsze od katechetycznego obdarowania Maryi darem niepokalanego poczęcia, darem niezasłużonym?      

 

Jezus Chrystus jest człowiekiem, który jako pierwszy doszedł do Chwały Ojca. Na Krzyżu umarł człowiek i dopiero z chwilą Jego śmierci nastąpiło pełne Wcielenie.  Śmierć Jezusa na krzyżu jest Jego Wywyższeniem dopełnionym w zmartwychwstaniu. Wielbić Jezusa, to to samo, co wielbić Boga. Jezus uczył wiary rozumnej, opartej nie na literze Prawa, ale na duchowej przemianie serca. Jezus wyraźnie mówi, że Jego rola nie skończyła się na Krzyżu, ale stale będzie Duchem działającym.  Tak naprawdę to przez Chrystusa możemy dopiero zrozumieć istotę człowieka.

 

Zmartwychwstanie nie jest powrotem do dawnej cielesności i do dawnego życia, lecz przejściem przez śmierć do życia całkiem nowego, przemienionego mocą Bożą. Aby rozpoznać Zmartwychwstałego, nie wystarczał rozum i doświadczenie fizyczne, zmysłowe. Warunkiem zobaczenia Jezusa była wiara. Chrystofania (objawianie, pokazywanie się Jezusa) była wydarzeniem nadprzyrodzonym, nie może być przedmiotem poznania historycznego, lecz przedmiotem wiary. „Wniebowstąpieniem” jest drugim obliczem „zmartwychwstania”. Mimo że Jezus był bardzo realny, to w końcu, mimo wszystko, chciał pozostać w przestrzeni wiary –  nie wiedzy.        

 

Każdy człowiek posiada już w sobie naturę duchową i jest predestynowany, aby stać się „nowym Chrystusem” (pełnym synem Boga).

 

Na Boga trzeba się otworzyć. Należy dać Bogu szansę, aby przemówił do człowieka. Im bardziej człowiek otworzy się na Boga, tym więcej może odczytać z Bożej mądrości.

 

Nowy Testament podobnie jak Stary został napisany przez ludzi, którzy byli pod natchnieniem Bożym. Nie należy jednak odbierać treści Pisma jako bezbłędnego przekazu. Ewangeliści jaki i hagiografowie ST byli tak samo bezradni wobec wielu tajemnic Bożych.  Egzegeza musi wysłuchać i przebadać wiele słów i pojęć, aby dosłyszeć jedno Słowo Objawienia, o które jej chodzi (K.H. Schelkle). Nie należy oczekiwać od Nowego Testamentu rzetelnego raportu wydarzeń. Niejednokrotnie jest to przekaz wizji hagiografów i tego, co by chcieli przekazać. Można powiedzieć językiem sztuki, że ewangeliści portretowali zdarzenia, a nie fotografowali. Jest w nich zawarta nadzieja i tęsknota swego czasu. Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając (Dz 17,23).

 

Trójca Święta, co do natury, to jedynie Bóg Ojciec, a przez Osoby ukazany jest różny sposób działania Boga.

 

Niestety Jezus Chrystus był odbierany historycznie, na miarę ówczesnych poglądów i wierzeń. Kościół nie do końca rozumiał Jezusa i nie poszedł tę samą, co On drogą. Na skutek niebezpieczeństw i ataków kościół broniąc się, otoczył się kokonem nie dopuszczając żadnych nowych myśli. Na bazie istniejącej doktryny zaczął nadbudowywać nowe pojęcia w tym samym duchu, co stare. Myślał nie na sposób Boży, lecz ludzki (Mt 16,23).  

 

W gruncie rzeczy kapłaństwo jest powołaniem, a nie jakimś „prawem”. Kobiety powinny mieć takie samo prawo do kapłaństwa co mężczyźni.

 

 

                               Zakończenie

 

          Moje stanowisko opieram wyłącznie na rozważaniach teologicznych. Z nich odczytuję, że Bóg stworzył cały Świat wyłącznie dla człowieka (istoty rozumnej), którego powołał do istnienia na jedynej planecie, jaką jest nasza Ziemia. W Ewangelii św. Jana jest napisane: Tak, bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,17). Gdyby istniał inny świat, jakie znaczenie dla ewentualnych stworzeń (rozumnych) miałby fakt, który zdarzył się na Ziemi? Moja wiara (w Jezusa Chrystusa) byłaby niczym dla wiary ufoludka (przyjmując, że byłaby to istota rozumna). Kościół dopuszcza istnienie życia we wszechświecie, bo chce iść z postępem naukowym. Ja nie.  Może to niektórych dziwić, że mówi to geofizyk z wykształcenia (o podejściu naukowym i rozumnym). Jeżeli nie mam racji, to czym zatem jest człowiek?             

 

          Mimo że Kościół jest pochodzenia boskiego składa się z ludzi i to oni nim kierują. Przywództwo i hierarchia jest nieodzowna w kierowaniu kościołem instytucjonalnym.  Trzeba jednak wiedzieć, że czegokolwiek dotknie się człowiek jest zaznaczone ludzką niedoskonałością. Tym samym kościół instytucjonalny nie jest pozbawiony grzeszności. Niegodna postawa kapłana nie umniejsza wartości przekazanych przez niego  słów. Trzeba jednak być roztropnym i przyjmować do serca tylko to, co jest dobre i szlachetne. Z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości (Mt 23,28). Kościół nie ma patentu na Prawdę. Składa się z takich samych ludzi, co wierni. Mówi się, że Duch Święty czuwa nad depozytem wiary. Tak, ale nie nad ludzką słabością.       

 

          Trzeba sobie to odważnie i wyraźnie powiedzieć, że kościół nas zawiódł. Czy należy wobec tego odejść od niego? Nie. Kościół jest nam potrzebny. Bóg dopuścił grzeszność kościoła, abyśmy mogli mu wybaczyć i okazać naszą miłość Chrystusową. Kościół jest też poligonem naszych zmagań ze złem. Mamy szanse okazać mu nasze miłosierdzie i naszą miłość. Kościół zgrzeszył nie jeden raz, ale jest naszym kościołem. Od nas zależy jego nawrócenie na drogę Prawdy. Ja mu wybaczyłem. Kościół musi być podpierany przez laikat.

          Prawdą jest, że kościołowi potrzebna jest gruntowna i daleko idąca naprawa. Paul Ricoeur uważał, że wielcy heretycy wstrząsają doktryną i wiarą, lecz zarazem oczyszczają je i prowadzą do odrodzenia.

          Nie pokłony czy ukłony, uniżenia, lecz postawa kochającego jest Bogu bliższa. Człowiek ma być partnerem Boga. Otrzymał od Stwórcy narzędzia, aby doskonalić i przeobrażać Świat. W rękach ludzkich powierzył losy Świata. Na cóż Mu postawa sługi, który mamroczy coś pod nosem, a w sercu ma uraz do bliźnich. Nie potrafi darować win. Sieje zemstą i nienawiścią.

          Jeżeli uzmysłowimy sobie, że jesteśmy partnerami Stwórcy nie może być mowy o strachu przed Nim i trwodze. Strach zniewala i upodla. Jak można bać się Ojca, który nas do życia powołał i tak hojnie obdarował ? Miłość nasza do Boga powinna być wystarczającym hamulcem naszych niestosownych do Niego zachowań.

 

Dziękuję za uwagę. Pozdrawiam. Świecki teolog. Paweł Porębski

Wpływ filozofii na wiarę rozumną cd. 16

                    Filozofia współczesna

 

          Filozofia współczesna sięga korzeniami w XIX wiek, kiedy to dominującymi nurtami myślowymi były:

       idealizm niemiecki,

       pozytywizm francuski.

 

Pod wpływem tych dwóch kierunków wykrystalizowały się dwa typy myślenia:

        idealistyczny:      opierający się przede wszystkim na założeniach   

          abstrakcyjnych, myśleniu oderwanym od rzeczywistości (prawda na

           poziomie rozumu).

       pozytywistyczny:  charakteryzował się postawą empiryczną; opieraniem się o tzw. fakty z doświadczenia unikając spekulatywnego myślenia (prawda w oparciu o fakty doświadczalne).

 

          Powyższe kierunki filozoficzne są skrajne, stąd nie zupełnie prawdziwe. Prawda jest pośrodku. Te dwa nurty myślowe spotkały się z pewną opozycją i reakcją na to było pojawienie się:

       fenomenologii;

       egzystencjalizmu.

 

          Kierunkiem pośrednim był marksizm, który rozwiną się w końcu XIX w. Połączył on bowiem w sobie materialistyczną wizje rzeczywistości czerpaną z pozytywizmu i pokrewnych mu nurtów z dialektyczną interpretacją tej rzeczywistości materialnej czerpaną z heglizmu.        

          Rozwinęło się także wiele ruchów o mniejszym znaczeniu, np. filozofia życia (Bergson), strukturalizm, personalizm, filozoteizm i inne.

 

Arthur Schopenhauer (1788–1860), filozof niemiecki, przedstawiciel pesymizmu w filozofii. Jak głosił, wiedzę o świecie nie czerpie się z bezpośredniego doświadczenia, lecz przez jego wyobrażenie i konstruktywne rozumowanie. Każdy człowiek ma swoją wolę, która jest siłą sprawczą we wszechświecie. Schopenhauer mawiał: świat jest moim wyobrażeniem. Jedyną rzeczą którą poznaje się samą w sobie, to własne ciało. To, co w związku z ciałem się przeżywa, to wola, najgłębsza istota nie tylko nas samych, ale świata zewnętrznego. Ogólna wola świata podpada pod zasadę ujednostkowienia i obiektywizuje się poprzez szereg stopni w minerałach, roślinach, zwierzętach, a najwyższy stopień osiąga w człowieku. Z tej metafizyki woli wypływa pewna estetyka i etyka.

          Każda wola rodzi się z cierpienia. Zwierzęta chcą jeść, pić bo czują głód lub pragnienie. Najbardziej cierpi człowiek, ponieważ ma największe potrzeby. W chwilach estetycznej kontemplacji uspakaja się wola. Wyzwolenie całkowite można osiągnąć tylko przez porzucenie własnej woli, a przejście w wole zbiorową, przez zupełnie zapomnienie o sobie i współżycie z innymi, przez cierpienie i działanie dla innych, przez ascezę.

          Schopenhauer głosił, że to co jest obserwowane już przechodzi przez wstępną filtrację. Pozostają struktury za pomocą form poznania (fenomeny). Każdy człowiek buduje sobie własne fenomeny.

         Człowiek ma dostęp do własnego wnętrza, do najbardziej pierwotnych odczuć i emocji. Posiada chęć zmierzania w jakiś kierunku, który jest uwarunkowany podstawowymi popędami. One to mogą zwrócić się przeciwko człowiekowi. Każdy jednak może  zapanować nad swoimi popędami i kontrolować własną wolę.

         Poglądy Schopenhauera miały wpływ na filozofią XIX i XX wieku jak: filozofię Nietzschego, fenomenologię, psychoanalizę, egzystencjalizm.

 

Henri Bergson (1859–1941), laurat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1927. Był twórcą intuicjonizmu. Głosił, że główną rolę w procesie życiowym odgrywa nie rozum, ale irracjonalizm – pęd życiowy. Świat podlega ciągłemu rozwojowi a życie człowieka jest strumieniem przeżyć i czynów. Najwyższą wartość stanowi wolność. Stworzył koncepcję élan vital (pędu życiowego), siły motorycznej, będącej przyczyną wszelkiej aktywności organizmów żywych. Podstawowym narzędziem poznawczym, z jakiego korzysta nauka, jest intelekt. To intelekt (umysł) uogólnia, schematyzuje, kwantyfikuje, relatywizuje. To intelekt tworzy pojęcia – pojęcia rzeczy. Intelekt służy wyłącznie działaniu. Na intelekcie opiera się, i musi się opierać, poznanie naukowe. Filozofia winna opierać się na intuicji – gdyż intuicja jest poznaniem bezinteresownym. Uczeń Bergsona wykazał, że bergsonizm zmierza właściwie ku panteizmowi immanentystycznemu, negującemu transcendencję, absolutność i niezmienność Boga.

 

                  Pozytywizm – okres realizmu

          Od połowy XIX w. zaczęły rozwijać się nowe poglądy filozoficzne na bazie ówczesnych badań i odkryć naukowych. Oszołomienie nowymi wynikami nauk było tak ogromne, że powstało ogólne przekonanie, że wszystko da się wyjaśnić naukowymi sposobami (scjentyzm) i jest to tylko kwestią czasu. Przemysł, który zaczął się rozwijać spowodował problem ochrony robotników. Na tym tle pojawiły się ruchy filozoficzne, które wywarły wielki wpływ na wydarzenia polityczne w wielu państwach europejskich. Stały się one podstawą dla rozwoju XX-wiecznych państw europejskich. One to były przyczyną pojawienia się nacjonalizmu, rasizmu, socjalizmu i koncepcji komunizmu. W okresie pozytywistycznym uważano Boga za kreację zbędną, wręcz szkodliwą dla rozwoju ludzkiego (Ludwig Feuerbach 1804–1872). L. Feuerbach twierdził, że: człowiek jest tym, co zje. Klasyczny Bóg powinien umrzeć (Fryderyk Nietzsche 1844–1900). Wiarę w Boga zamieniono w wiarę w naukę. Odrzucano dywagacje natury religijnej, metafizycznej, moralnej, traktując je jako nieuzasadnione i bezużyteczne. Świat otworzył się przed naukowcami. A jednak pozytywizm jak super nowa gwiazda, rozbłysła wielkim światłem i szybko zgasła.

          Pod koniec XIX w., pojawiły się sygnały, że nie wszystko jest tak proste jak sądzono. Przed XX wiekiem panowało przekonanie, że materia zawsze zachowuje się tak samo (determinizm). Powtarzające się te same zjawiska winny dawać te same skutki. Przyczynowość była równoważna z determinizmem. Cały Wszechświat pojmowano jako jeden model mechaniczny. W takim świecie można przewidywać przyszłość, wszystko można ekstrapolować (wnioskowanie na podstawie znanych, zaobserwowanych zdarzeń), hiperbolować (metoda przewidywania na bazie zjawisk dotychczasowych i tych samych praw przyrody). Powszechnie uważano, że istnieje zależność przyczynowa między zjawiskami (kauzalizm), a matematyczne równania ruchu uważano za poprawne (fizyka Newtona). Jednak już w XIX wieku rozwój ścisłych fizycznych metod obserwacji oraz wnikliwa analiza obserwowanych zależności doprowadziły ówczesną naukę do wniosku, że ta „klasyczna” postawa całkowicie zawodzi, kiedy ma służyć do szczegółowego opisu zjawisk normalnie niedostępnych dla codziennego spostrzegania. Przy pomocy ówczesnej transformacji Galileusza, geometrii Euklidesa i praw Newtonowskich, nie można było wytłumaczyć szeregu obserwowanych zjawisk. Entuzjazm pozytywistyczny przygasł. Bóg nadal jednak nie był potrzebny, a zainteresowanie zwróciło się w kierunku samego człowieka. Pojawiło się przekonanie o nadchodzącym końcu świata (związane z końcem 1999 roku). Uważano, że  nadchodzi kres istnienia ludzkości. Zastanawiano się nad kruchością ludzkiego życia i wszechpotęgi prawa przemijania. Rozwój nauki, osiągnięcia techniki przyczyniły się do pragmatyzmu, i do ich praktycznego wykorzystania.

          Na tle wydarzeń historycznych pojawił się nurt filozoficzny zwany egzystencjalizmem. Termin ten wprowadził do filozofii Søren Kierkegaard. Przedmiotem badań egzystencjalizmu są indywidualne losy jednostki ludzkiej wolnej i odpowiedzialnej, co stwarza poczucie lęku i beznadziei istnienia (pesymizm). Prekursorami egzystencjalizmu byli: Søren Kierkegaard, Friedrich Nietzsche, Fiodor Dostojewski i Franz Kafka. Egzystencjalizm istnieje w wersji teistycznej oraz ateistycznej. W obu przypadkach jego ideą jest przekonanie, że człowiek, jako jedyny z wszystkich bytów ma bezpośredni wpływ na to kim jest i dokonując niezależnych wyborów wyraża swoją wolność. Według egzystencjalizmu ludzie są na tę wolność wręcz skazani, jest ona atrybutem człowieczeństwa. Istnienie ludzkie jest zawieszone między przyszłością a przeszłością, dlatego towarzyszy mu poczucie przemijalności, braku, niespełnienia. Wolność wewnętrzna jest ciągle zagrożona urzeczowieniem i utratą autentyczności. Powoduje to wewnętrzne rozdarcie i podatność na lęki egzystencjalne, np. przed osamotnieniem.

 

Friedrich Wilhelm Nietzsche (1844–1900), był fanatycznym krytykiem chrześcijaństwa, choć wyczuwa się w jego opracowaniach ogromną tęsknotę za Stwórcą. Człowiek uwolnił się od Boga. Boga osobowego nie ma. Bóg umarł.  

 

Alfred North Whitehead (1861–1947) uważał, że Bóg jest „procesem samorozwoju”, bez początku i bez końca. W sumie koncepcja fantastyczna.

Jean-Paul Charles Aymard Sartre (1905–1980) czołowy przedstawicielem egzystencjalizmu ateistycznego (pod koniec życia odszedł od egzystencjalizmu i rozwinął własną wersję socjologii marksistowskiej), a priori odrzucał Boga. Według niego, człowiek czuje się obco w świecie, który nie ma sensu. Uważał on, że jeżeli Bóg istnieje, to człowiek jest nicością. Poczucie, że człowiek jest obcy w świecie, pociąga za sobą uczucie rozpaczy. Człowiek ponosi pełną odpowiedzialność za własne czyny, co może w nim wywoływać poczucie samotności, zagubienia i zagrożenia w świecie, lęku przed śmiercią. Czyniłem gesty miłości, ale miłość nie przyszła (Diabeł i Pan Bóg). W jednej z pierwszych jego biografii pośmiertnych pojawiła się informacja o przystąpieniu przez niego tuż przed śmiercią do sakramentu pokuty i pojednania. W kolejnym jej wydaniu informacji tej już nie zamieszczono. Jak mówił: Przeznaczenie człowieka powierzono jemu samemu (Sartre). Wszystko należy rozpatrywać względem człowieka. Człowiek jest panem wszystkiego, ale jest też odpowiedzialny, nie tylko za siebie, ale za cały świat. Człowiek jako najwyższa istota musi sama rozwiązywać wszystkie problemy świata. Jego „zbawienie” zależy od człowieka (marksistowska wizja historii). Ponieważ jest to bardzo odpowiedzialna sprawa, istoty o naturze przywódczej, niekoniecznie mądrzejsze, muszą kontrolować działania innych. Strach przed działaniem nieodpowiedzialnym powoduje, że człowiek chroniąc się, narzuca restrykcyjne prawa. To powoduje, że wolność osobista człowieka coraz bardziej staje się ograniczona. 

 

Martin Heidegger (1889–1976) – filozof niemiecki. Myśl filozoficzna Heideggera uznawana bywa za jedną z najważniejszych w filozofii XX wieku. Zajmował się ontologią i jej najgłębszymi tajnikami.

 

Roman Witold Ingarden (1893–1970) – polski filozof. Głównym przedmiotem badań Ingardena były zagadnienia z epistemologii, ontologii i estetyki. Badania filozoficzne przeprowadzone przez Ingardena często krytycznie nawiązują do analiz Husserla. Jednak w odróżnieniu od swojego mistrza Ingarden na gruncie epistemologii argumentował za realizmem, a w ontologii, w celu rozstrzygnięcia sporu dotyczącego sposobu istnienia świata danego nam w percepcji, wyróżniał i analizował następujące sposoby istnienia: realny (przedmioty trwające w czasie, procesy, zdarzenia), idealny, intencjonalny i absolutny.

          Na początku XX w. krystalizuje się personalizm uważany przez jednych jako nurt filozoficzny, sposób uprawiania filozofii. Jest to raczej nurt filozoficzny. Termin ten po raz pierwszy użyty został przez Friedricha Schleiermachera (1768–1834) na określenie koncepcji Boga osobowego, która była przeciwstawna panteizmowi. Cechą charakterystyczną personalizmu jest postawienie w centrum człowieka jako osoby oraz analizowanie, rozpatrywanie całej rzeczywistości w relacji do ludzkiej osoby.  Jednym z personalistów był myśliciel francuski Emmanuel Mounier (1905–1950). Rozważania Mouniera są przede wszystkim inspirowane przez myśl chrześcijańską. Uwzględnia on całą złożoną sytuację, w jakiej znalazł się człowiek XX wieku. Patrzy na niego przez pryzmat doświadczeń, które przyniosło stulecie XX w. Zdaniem Mouniera, jesteśmy świadkami pewnego kryzysu człowieka, które należy nie tylko pojąć i wyjaśnić, ale także przezwyciężyć. Można wskazać wiele znamion tego kryzysu. Podważane zostało zaufanie do rozumu i do racjonalnie prowadzonej działalności ludzkiej. Pojawiły się nihilistyczne zapatrywania na życie, które eksponują, jak np. w egzystencjalizmie, absurdalność istnienia, osamotnienie człowieka, otaczającą go zewsząd nicość. Więzi między ludzkie ulegają zatraceniu.  Raz po raz dochodzi do głosu pogarda dla innego człowieka i dążność do poniżenia go. Ujawniły się tendencje totalitarne, wynaturzające życie jednostki i zbiorowości. Człowiekowi ciągle zagraża alienacja, która objawia się zamykaniem  się w sferze wewnętrznym lub angażowanie się w działalność zewnętrzną, w której jednostka poniekąd roztapia się. Obie alienacje niekontrolowane są negatywne. Mounier popiera postawę zaangażowania, aktywnego włączenia się w wydarzenia. Nie należy jednak tracić z oczu transcendentnego wymiaru człowieka. Istnieją bowiem pewne nienaruszone wartości, których źródłem i gwarancją jest Bóg. Do personalistów można zaliczyć również:  Jacques Maritaina, Józef Tischnera, Jan Pawła II.

          To co można nazwać projektowaniem człowieka okazało się złudne. Bez Boga świat jest smutny, bezsensowny, nijaki. Bóg jest koniecznością logiczną. Nawet ci, którzy w Boga nie wierzą winni stworzyć sobie hipotezę roboczą, że istnieje Przyczyna Sprawcza naszego świata. Bez wiary lub roboczej hipotezy, nie sposób wytłumaczyć cokolwiek. Nauka i filozofia doszła do takiego punktu rozwoju, że nie sposób iść dalej. Cokolwiek się tworzy jest karykaturalne, przefilozofowane i przeintelektualizowane.

Wpływ filozofii na wiarę rozumną cd. 15

                               Idealizm

 

Johann Gottlieb Fichte (1662–1814) jeden z trzech wielkich filozofów niemieckiego klasycznego idealizmu. Starał się pogodzić wiarę w religię objawioną z kantyzmem. Według Fichtego, wiara nie może opierać się na rozumie czystym czy też na rozumie praktycznym. Chociaż nie ma ona żadnych racjonalnych podstaw, jest ona pożyteczna. To wiara dopiero daje aprobatę wiedzy i sprawia, że nie jest ułudą. Nie jest ona wiedzą, lecz postanowieniem woli. Filozoteizm podchodzi do tematu wiedzy i wiary dokładnie odwrotnie. Fichte był zwolennikiem czynu, tj. działania świadomego, tworzącego rzeczywistość i nadającego jej sens. Sprzeciwiał się dogmatom. One to przekreślają wolność człowieka. Popierał idealizm, uznający rzeczywistość za wytwór wolnego czynu i całkowitą autonomię człowieka wobec świata. „Ja” było dla niego czystą nieskończoną czynnością – tworzącą świat operacja rozumu, Jego główną ideą jest to, że człowiek poprzez własne działanie musi się stać tym, kim powinien oraz tworzyć świat takim, jaki być powinien. Popierał twórczą wolność człowieka. Podobnie filozoteizm ujmuje dynamizm życiowy i kreatywność ludzką. Życie jest dynamiczne, bo natura świata jest taka, bardziej dynamiczna niż ontologiczna. Fichte traktował świat jako pole działania i wytwór działania.  Działanie jest istotniejsze i bardziej pierwotne od substancji. Tu pełna zgodność z filozoteizmem. Działającą zasadą w świecie jest jaźń. Ona powoduje, że świat jest wytworem naszych wyobraźni a nie odwrotnie. Fichte zwalczał kantowską koncepcję „rzeczy samych sobie” i zastąpił ją świadomością. Filozoteizm zgadza się z tym poglądem z zastrzeżeniem, że wyobrażenie świata jest konsekwencją daną nam przez Boga zdolnością kreowania w umyśle takich obrazów, zawsze zgodnych, z ustaloną strukturą świata przez Stwórcę. Fichte podkreślał, że czyn jest w pełni czynem, gdy jest wolny: Najszlachetniejszym zadaniem człowieka jest pokonać barierę między „ja” a światem. Jest to nasz ludzki obowiązek, który wypełniając kroczymy do doskonałości. Szczęście, które dzięki temu odczuwamy jest szczęściem doczesnym. Bierność i pasywność nazywał złem. Uważał, że trzeba walczyć z krzywdą, wojnami, aby wrócić w końcu człowiekowi utraconą godność.

          Fichte był idealistą subiektywnym. Uzależniał istnienie świata od świadomości, ale nie redukował jego istnienia do sfery myśli.

 

 

Georg Wilhelm Friedrich Hegel (1770–1831), twórca klasycznego systemu idealistycznego. Wpłynął na powstanie filozofii marksistowskiej.  Próbował nawiązać realny związek z absolutem. Aby było to możliwe absolut musi być określony. Absolut jest duchem, który rozwija się sam w sobie. Cały świat jest emanacją ducha, który stale się przekształca i zmienia. Do swoich dywagacji wykorzystał metodę dialektyczną, zapoczątkowaną w starożytności przez Platona. Istotą rzeczywistości i prawdy jest sprzeczność.  Z tej sprzeczności powstają nowe syntezy, które z kolei stają w sprzeczności z nowymi twierdzeniami. Poprzez ciągłą walkę przeciwieństw świat się rozwija: każda teza zawiera już w sobie antytezę, obydwie zaś zostają zniesione w syntezie.  Historia ludzkości jest historią tryumfu wolności, z powodu wzajemnej zależności ludzi. Toczy się przechodząc z jednego stanu – tezy – w jego przeciwieństwo czyli antytezę. W rezultacie wyłania się synteza, która staje się sama tezą. Ten proces jest rozumny.

          Duch absolutny konstytuuje się dzięki tożsamości wiedzy o sobie i przejawia w sztuce, filozofii i religii.  W takim ujęciu ducha absolutnego dostrzegam pewne profanum.

          Hegel uważał, że jednostka istnieje dla państwa. Przewaga ogółu na jednostką jest u niego wyraźna. Państwo było dla Hegla najwyższą formą rozwoju ducha obiektywnego, „boską ideą istniejącą na Ziemi”. Na tym podłożu wyrośnie faszyzm. Według filozoteizmu „państwo” (naród, cywilizacja) jest bytem istniejącym jedynie w umyśle i jest tylko opisem pewnego zjawiska. Nie zasługuje na takie wyróżnienie.

         

 

Friedrich Wilhelm Joseph von Schelling (1775–1854), trzeci współtwórca klasycznego systemu idealistycznego, inicjator romantyzmu. Wraz z Heglem i Hölderlinem, z którymi mieszkał w jednym pokoju, zainteresował się filozofią krytyczną Kanta. To obcowanie z dwoma geniuszami niemieckiego romantyzmu uformowało podstawy myśli Schellinga, który jeszcze na studiach zaczął pisać pierwsze rozprawy filozoficzne. Widać w nich wyraźny wpływ twórczości Fichtego. Jednocześnie zgłębiał myśl Spinozy. Schelling był jednym z twórców romantyzmu. Podobnie jak Hegel rozwijał  koncepcję samorozwoju absolutu, który w tym samorozwoju tworzy formy nieorganiczne, organiczne, a wreszcie człowieka i świadomość. Podejmował próby przedstawienia wizji narodzin Boga chrześcijan. Teogonię chrześcijańskiego Boga buduje w bezpośrednim nawiązaniu do platońskiej filozofii o dwubiegunowej (natura, Boskość) strukturze każdego bytu. Natura jest chaosem.  Świat nie istnieje. Jego swoisty panteizm oddziaływał na filozofów i przyrodników ówczesnej epoki. Schelling jest autorem powiedzenia: początkiem i końcem filozofii jest wolność; Sztuka rodzi się tylko z najwyższego poruszenia najintymniejszych mocy duszy. Filozofię Schelinga trudno jest zaszufladkować do jakieś doktryny filozoficznej. Trwają na ten temat spory. Uczeni katoliccy dopatrują się w filozofii Schelinga gnozy chrześcijańskiej, czyli herezji,  która niszczy autora i tych, którzy jej zawierzyli i poddali się jej.

 

          Generalnie filozofia idealizmu niemieckiego jest dla mnie filozofią obcą. Pojęcia rozmywają się w bliżej nieokreślonej nicości. Bóg rodzi się z chaosu? Musi się realizować jak byt stworzony. Owszem walka może być twórcza, ale dialektyka jest walką wydumaną.

Wpływ filozofii na wiarę rozumną cd. 14

 

Giovanni Pico della Mirandola (1463–1494), wybitny przedstawiciel włoskiego Odrodzenia. Podejmował dialog na temat czym jest człowiek. Według niego, człowiek nie został stworzony jako coś, ale powołany do tego, aby sam siebie tworzył. W swoich pracach przedstawia człowieka jako istotę autonomiczną, niezależną od Boga: każdy jest kowalem swojego losu. Filozoteizm mówi podobnie z jednym zastrzeżeniem. Bóg powołał człowieka do wielkiej godności. Dając mu wolność wystawił go na wielką próbę. Człowiek nie tylko ma modernizować świat, ale sam siebie doskonalić. Mirandola miał rację. Człowiek sam siebie tworzy. Trudno jednak przyznać mu rację, że człowiek jest istotą autonomiczną. Wszystko co się dzieje w przestrzeni Bożej opatrzności jest z nim integralnie związane.

 

 

Niccolo di Bernardo dei Machiavelli (1469–1527), prawnik, filozof, pisarz społeczny i polityczny, historyk i dyplomata florencki, jedna z postaci włoskiego Odrodzenia. Uważał, że polityka – będąc pewną „sztuką” – nie podlega ocenom moralnym. Od jego nazwiska powstał termin „makiawelizm”. Władca powinien postępować według rozumnej oceny sytuacji państwa, racją stanu, a nie zasadami moralnymi. Prawdą jest, że inne decyzje podejmuje władca, a inne pojedynczy człowiek. Władza jednak nie może być zwolniona z zasad moralnych, które porządkują świat.

 

                               Oświecenie

 

          Oświecenie to okres w historii kultury europejskiej, określany jako wiek rozumu, przypadał na lata 1688–1789. Ważną cechą oświecenia to sekularyzacja państw europejskich oraz sformułowanie praw człowieka. Wprowadzono idee republikańskie (rewolucja francuska, parlament, konstytucje) oraz  idee liberalizmu ekonomicznego. W większości podejmowano walkę z religią i przywilejami Kościoła, choć w różnych państwach akcenty oświecenia były rozłożone różnie. Krytykowano zacofanie, feudalizm, dotychczasową władzę państwową, sposób nauczania kleru. W opozycji do Oświecenia pojawiła się ideologia konserwatywna. Konserwatyści odrzucali indywidualizm stawiając znaczenie wspólnoty wyżej niż prawa jednostki. Podkreślali rolę emocji w życiu człowieka podważając znaczenie racjonalizmu. Jednak największa rozbieżność dotyczyła natury człowieka. Konserwatyści uznawali, że ludzie są skażeni grzechem pierworodnym. W praktyce oznacza to naturalną skłonność do czynienia zła, której nie da się usunąć dzięki wychowaniu czy poprawie warunków życia. Konserwatyści jako jedyne lekarstwo na wady ludzkiej natury uznawali przywiązanie do tradycji oraz religii postrzeganej jako źródła wartości. Władza opierająca się na takich ideałach miała bronić obywateli przed ich własną odpowiedzialnością. Rewolucja francuska, mocno zaciążyła na zwolennikach Oświecenia.

 

Franciszek Bacon (1561–1626) pojmował filozofię jako wiedzę eksperymentalną i użyteczną. Bacon nie zajmował się obszernie istnieniem Boga, zakładając, że jest to sprawa wiary. Poznanie Boga za pomocą filozofii jest niemożliwe. Bacon za wyjątkowo bezużyteczne narzędzie nauki uznał sylogizm. Zdaniem Bacona trzeba operować doświadczeniem, a nie założeniami. Filozoteim inaczej spostrzega możliwości poznania przez rozum, a sylogizm uważa za bardzo dobre narzędzie logiczne. Bacon nie negował znaczenia rozumu w poznaniu. Rozum i zmysły muszą ze sobą współpracować. Taka współpraca daje pewność wiedzy. Z tym poglądem należy się zgodzić.

 

Kartezjusz (1596–1650), filozof, matematyk i fizyk. Reprezentant nowożytnego racjonalizmu. Zamierzał zbudować naukę obejmującą wszystkie gałęzie wiedzy, które twierdzenia byłyby tak pewne, klarowne jak twierdzenia matematyki. W systemie filozofa jedynym źródłem poznania jest rozum, zmysły nie pełnią funkcji poznawczych, lecz wyłącznie praktyczne. Myślę, więc jestem (łac. cogito ergo sum) – naczelna zasada Kartezjańskiej filozofii. Ta słynna maksyma jest sparafrazowanym zdaniem Cycerona: Żyć to myśleć (łac. Vivere est cogitare). Mawiał de omnibus dubitandum (łac. o wszystkim należy wątpić). Jeżeli istnieję, to zawdzięczam to czemuś spoza siebie. Każdy skutek ma swoją przyczynę. Istnienie wymaga uzasadnienia. Skoro Świat istnieje, musi mieć swoją przyczynę. Ze względu na brak racjonalnego wytłumaczenia fenomenu istnienia Świata, pozostaje nam przyjąć, że przyczyna była nadzwyczajna, nietypowa, transcendentna. Przyczynę tę nazwano Bogiem.

          Kartezjusz uważał, że dopóki dusza pozostaje w ciele, połączona jest z nim specjalnym organem w mózgu, który nazwał szyszynką. Głosił: Nikt nie ponosi kary za swe myśli; Bóg dał człowiekowi wolną wolę, ale pociągnęło to za sobą możliwość popełniania przez niego błędu.

          Dzieła Kartezjusza potępił Kościół reformowany na synodzie w Utrechcie w 1656 r., a Kościół katolicki w 1663 r.  wpisał je do indeksu ksiąg zakazanych. W 1757 r. Benedykt XIV uchylił dekret z 1616 r.

 

 

Blaise Pacal (1623–1662), fizyk, matematyk. Ma duże zasługi w nauce. W następstwie doświadczonego przezeń w roku 1654 mistycznego przeżycia porzucił działalność naukową, poświęcając się filozofii i teologii. Ukazując ograniczoność poznania rozumowego przeciwstawił się zarówno Kartezjuszowi, jak też teologicznym spekulacjom. Nie rozum i dedukcja, ale intuicja, porządek serca pozwala człowiekowi orientować się w świecie – tylko sercem można odczuć swój tragiczny los, swoją wielkość i nicoś zarazem. Wiara w Boga jest dla Pascala wyłącznie sprawą serca. Rozum nie może dowieść jego istnienia – nigdy nie jest ono dane w sposób pewny (nie byłoby wówczas miejsca na wiarę. Pascal mocno podkreśla wiarę. Według filozoteizmu najpierw musi być wiedza, aby można było w coś uwierzyć. Trzeba wiedzieć w co należy uwierzyć i dlaczego. Rozumowanie Pascala nie jest błędne, ale dla filozoteizmu niewystarczające.

 

 

John Locke (1632–1704) angielski filozof, twórca klasycznej postaci empiryzmu oraz podstaw teoretycznych rządów demokratycznych. W filozofii zajmował się głównie teorią poznania. W jej ramach stworzył aparat pojęciowy, będący później podstawą wielu systemów filozoficznych od empiryzmu po fenomenologię. Pragnął stworzyć klarowny system pojęć zgodnego ze zdroworozsądkowym podejściem do rzeczywistości. To podejście  zdroworozsądkowe było inspiracją twórczą dla autora filozoteizmu.

 

 

George Berkeley (1685–1753) irlandzki filozof, misjonarz anglikański, myśliciel. Opracował system filozoficzny zwany idealizmem empirycznym, idealizmem subiektywnym albo immaterializmem. Jak twierdził, to co daje się ująć bezpośrednio podczas obserwacji rzeczywistości, to doznanie percepcyjne (np. jabłko). Natomiast domniemanie, że istnieje coś ponad to, poza doznaniami, domniemanie, że np. jabłko jest czymś więcej niż jedynie układ doznań percepcyjnych, jest nieuprawnione i jest metafizycznym zmyślaniem. Tak naprawdę dane są tylko dwie rzeczy – same bodźce i wygenerowane na ich podstawie idee. Jeżeli byt nie jest spostrzegany, to nie ma się pewności czy on istnieje. Doszedł on do wniosku, że  trudno jest stwierdzić obiektywność świata materialnego. To, że stale wracamy do tych samych spostrzeżeń jest zasługą Boga, który dał nam zdolność obserwacji racjonalnie skonstruowanego świata materialnego. Teoria Berkeleya choć jest wydumana, stanowi twórczy impuls dla filozoteizmu. Będzie o tym mowa szerzej przy opisie samego systemu filozoteizmu.

 

Voltaire (1694–1778) był zwolennikiem liberalizmu, traktujący z rezerwą każdą religię i ideologię. Jego dzieła cechuje krytycyzm, odrzucenie autorytetów oraz tolerancja dla różnorodnych postaw, racjonalizm, odrzucenie instytucji kościoła. W dogmatyzmie religijnym dostrzegł przyczyny nietolerancji, brak wolności, prześladowań i niesprawiedliwości. Voltaire potępiał fanatyzm religijny, ale i ateizm. Deklarował wiarę w Boga jako pra-przyczynę wszystkiego. Postulował rozdział państwa i Kościoła oraz tolerancję dla wszystkich religii. Podobną drogą poszedł filozoteizm. Za pomocą metod badawczych Voltaire’a opracowana została własna filozofia.

 

 

Immanuel Kant (1724–1804) filozof niemiecki. Zmierzał do poznania fizycznych przyczyn bytu. Doszedł do wniosku, że nie można empirycznie poznać istotę bytu i jego przymiotów (noumen – rzecz sama w sobie) za pomocą rozumu ludzkiego. Tym samym podjął krytykę samego rozumu. Owocem rozmyślań była teza, że nie myśl kształtuje się pod wpływem poznania świata, lecz wprost przeciwnie, to rzeczy są zależne od naszych myśli. W swojej książce Krytyka czystego rozumu argumentował o niemożności poznania Boga. Odnalazł Go w argumentach moralnych: niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie. Brak możliwości poznania Boga oraz istoty świata stworzonego ukierunkowała Kanta w kierunku prawa moralnego. Jak sam mówił, już samo istnienie człowieka zawiera w sobie cel najwyższy. Człowiek przez realizację praw moralnych zachowuje swoją godność i człowieczeństwo. Filozoteizm podobnie mocno akcentuje wielkość człowieka. Jest on bytem niemal doskonałym. Stworzony przez Boga i powołany do realizacji Jego planów.

 

Wpływ filozofii na wiarę rozumną cd. 13

 

Duns Szkot (1266–1308) szkocki filozof i teolog. Duns Szkot usiłował pogodzić ze sobą augustianizm z tomizmem. Był autorem tezy, że Maryja  choć obarczona grzechem pierworodny, została wybawiona od niego „odkupieniem zachowawczym” przez Jej Syna, co umożliwiło wcielenie. Wcielenie więc nie było zależne od grzechu pierworodnego. Filozoteizm inaczej rozumie grzech pierworodny niż głosi to katecheza katolicka (pierwszy grzech nie był aktem jednostkowym, lecz procesem w czasie). Zgadza się natomiast z poglądem, że wcielenie nie było zależne od grzechu pierworodnego. Nie do pogodzenia jest stwierdzenie: Chrystus odkupił swą Matkę w sposób najdoskonalszy, zachowując ją od wszelkiej winy, gdyż tego wymagała jego godność (Encyklopedia Katolicka 1985 r. tom 4 s. 357). Dostrzegam w tym zdaniu logiczną sprzeczność, pomieszanie czasowe. Na karkołomnych założeniach trudno jest zbudować poprawną teorię.

 

 

 

 

                               Via moderna

 

          Via moderna (łac. Droga nowoczesna) to nurt filozoficzny późnego średniowiecza. Dominował w XIV wieku w myśli scholastycznej, przede wszystkim na Uniwersytecie Paryskim. Głównym przedstawicielem był William Ockhama. Choć powstawał i rozwijał się w obrębie katolicyzmu, silnie wpłynął na myśl renesansową, a także na ukształtowanie filozoficznej koncepcji reformacji.

 

William Ockhama (1285–1349), filozof, teolog franciszkański. Oskarżony o herezję został wezwany na dwór papieża Jana XXII, udało mu się zbiec, skąd udał się pod kuratelę cesarza Ludwika IV Bawarskiego, następnie został ekskomunikowany. Oficjalnie zrehabilitowany w 1359 roku przez papieża Innocentego VI. Zajmował się głównie teorią poznania. Jego zwolenników nazywa się ockhamistami. Zasłynął powiedzeniem przejętym od Johannesa Clauberga (brzytwa Ockhama): Nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę. W niej zawarł myśl dążenia do prostoty w wyjaśnianiu wszelkich zjawisk filozoficzno-teologicznych. Sformułowanie to stało się ogólną dyrektywą znamienną dla nowej drogi, zrywając ze scholastyką. W.  Ockham uznawał, że realnie istnieją tylko substancje jednostkowe, indywidualne rzeczy, a pojęcia są jedynie nazwami rzeczy. Inne słynne jego powiedzenie: Broń mnie mieczem, a ja będę ciebie bronił piórem wypowiedziane do króla Ludwika Bawarskiego, u którego szukał schronienie, po potępieniu go przez Kościół. Głosił autonomiczność dwóch władz: Kościoła i państwa, wskazywał, że powinny one współdziałać dla dobra ogółu: Zaprawdę ten tylko służy dobru ogólnemu, kto tego pragnie i dla celu tego pracuje, o ile mu stanowisko jego pozwala, aby cały świat poddany był jednemu władcy. Filozoteizm reprezentuje dokładnie takie samo spojrzenie na władzę kościelną i państwową.

 

 

                               Odrodzenie

 

          Odrodzenie (renesans) to okres w historii kultury europejskiej obejmujący XV i XVI wiek. Nie jest to okres spójny i jest różnie spostrzegany przez historyków. Kontury czasowe są zamazane. Charakteryzuje się przede wszystkim odejściem od scholastyki,  zwrócenie uwagi na podmiotowość (humanizm renesansowy), rozwój nauki, odkrycia geograficzne, powrót do treści starożytnych (literatury, języków), zmiana stylu we wszystkich dziedzinach sztuki. Strzelistość (gotyk) w architekturze symbolizuje uniesione ramiona ku Bogu.  Większego znaczenia nabrała religijność indywidualna, osobisty kontakt z Bogiem. Na łamach Kościoła pojawiła się reformacja i kontrreformacja. Rozwijała się filozofia społeczna, przeważnie oparta na odrodzonym stoicyzmie. Przedstawicielem tego nurtu był Erazm z Rotterdamu.  Podkreślał, że Pismo Święte należy komentować posługując się wiedzą historyczno-filologiczną, w szczególności znajomością Ojców Kościoła, a nawet filozofii pogańskiej. To szczególne podkreślenie roli Pisma Świętego zbliżało go do protestantyzmu, zarazem jednak podkreślenie konieczności znajomości Ojców oddalało go od protestanckiej zasady sola scriptura (tylko słowo pisane – Biblia).

 

Marcin Luter (1483–1546), duchowny niemiecki, jeden z głównych twórców reformacji. Uznawał Pismo św. za jedyną podstawę religii chrześcijańskiej. Odrzucał tradycje Kościoła. Podczas pobytu w Rzymie w 1510 r. zauważył wiele uchybień w życiu Kościoła (papież poświęcał wiele czasu wojnom, gorszące zachowanie się księży, bluźniercze żonglowanie sakramentami, odprawianie w pośpiechu siedmiu mszy świętych przy jednym ołtarzu). To doświadczenie miało wpływ na jego późniejszą postawę w walce z papiestwem. Potępiał praktykę sprzedaży odpustów, w których odrzucał możliwość kupienia łaski Bożej. Zapoczątkował reformację w Kościele katolickim i powstanie kościołów protestanckich. Kościoły protestanckie uznają Lutra za bohatera wiary, reformatora i odnowiciela Kościoła. Kościół anglikański zalicza Lutra do grona świętych.

          Luter odrzucał dotychczasowe wyobrażenie, że „dobre uczynki” mogą zapewnić zbawienie. Wiara chrześcijańska, zdaniem Lutra wymaga, aby człowiek sam stał się swoim sędzią, by sam, niezależnie od nikogo, w swoim sumieniu osądzał swoje postępowanie. Na tym polega wolność chrześcijanina – wolność człowieka jako osoby. Stąd też protestantyzm odrzucał spowiedź i rozgrzeszenie, stawiając jednostkę bezpośrednio w obliczu Boga, zaprzeczał pośredniczącej roli Kościoła.

          W 1516 r. papież Leon X ustanowił odpusty. Dochód pochodzący z ich sprzedaży miał być przeznaczony na budowę nowej Bazyliki św. Piotra w Rzymie oraz na spłatę długów.  Do odpustów zachęcano tłumacząc, że Chrystus i święci podczas swego życia na ziemi, więcej dobrego zrobili niż im było potrzeba do zbawienia. Nadmiar mógł zatem służyć innym do otrzymania życia wiecznego, a papież miał władzę udzielania uczynków łaski ze skarbca świętych. Luter sprzeciwiał się takim tłumaczeniom. Uważał jej za nadużycie. 31 października 1517 roku, nie przeciwko samym odpustom, ale takim właśnie nadużyciom, ogłosił Marcin Luter swoich 95 tez wzywając do dysputy nad nimi. Zgodnie z utrwaloną legendą, zanim wysłał swoje tezy do biskupów niemieckich wpierw przybił je w przedsionku kościoła zamkowego w Wittenberdze:

1.Gdy Pan i Mistrz nasz Jezus Chrystus powiada: “Pokutujcie”, to chce, aby całe życie wiernych było nieustanna pokutą.

2.W żaden sposób nie można pod wyrazem “pokutujcie” rozumieć Sakramentu pokuty, to jest spowiedzi i zadośćuczynienia, które kapłan sprawuje.

3.Nie chce jednak Pan rozumieć tu tylko wewnętrznej pokuty, gdyż pokuta wewnętrzna, bez zewnętrznego uśmiercenia ciała, nie jest pokutą.

4.Kara Boża trwa dopóki człowiek czyni sąd nad sobą (to jest prawdziwa wewnętrzna pokuta), a więc aż do wejścia do Królestwa Niebieskiego.

5.Papież nie chce, ani nie może odpuszczać innych kar za grzechy jak tylko te, które nałożył wedle rozumienia swego lub wedle ustaw kościelnych.

6.Papież nie może winy odpuścić inaczej, jak tylko zwiastując i upewniając, że Bóg ją odpuścił. Ponadto w wypadkach, które są zastrzeżone dla papieża do odpuszczenia. Kto by w tym względzie papieża sobie lekceważył, tego wina pozostałaby niezgładzona.

7.Bóg nie odpuszcza nikomu win, jeśli zarazem nie przywodzi go do upokorzenia się przed kapłanem, jako swoim zastępcą.

8.Ustawy kościelne, traktujące o nakładanej pokucie, dotyczą tylko żywych i nie mogą być stosowane do umierających.

9.Dlatego też Duch Święty przychyla nam dobrodziejstw przez papieża tak, iż tenże w postanowieniach swoich zawsze pozostawał na uboczu na wypadek śmierci i ostatniej potrzeby.

10.Z tego powodu źle i nierozsądnie postępują kapłani, którzy odkładają umierającemu do czasu czyśćca pokuty kościelne.

11.Zamiana kary kościelnej na karę w czyśćcu – to kąkol, posiany oczywiście wówczas, gdy biskupi spali.

12.Dawnymi czasy kary kanoniczne nakładano nie przed, ale po absolucji, a to aby przekonać, czy żal okazany jest szczery.

13.Umierających śmierć zwalnia z pokuty; są oni prawnie wolni od wszystkich kościelnych ustanowień, bo umierają.

14.Im bardziej umierający tkwi w grzechach swoich lub brakuje mu miłości, tym większą to rodzi w nim obawę.


15.Będąc blisko bojaźni połączonej z rozpaczą, ta wielka obawa wystarcza (pomijając już inne rzeczy), by zgotować mękę czyśćcową.

16.Piekło, czyściec i niebo, są względem siebie tak różne, jak rozpacz, bliskość rozpaczy i pewność zbawienia.

17.Zdaje się być, że duszom w czyśćcu potrzeba zmniejszenia bojaźni i pomnożenia miłości. 18.Ani rozumem, ani z Pisma nie udowodniono, żeby dusze w czyśćcu znajdowały się w stanie niezdolnym do zasługi i do wzrostu miłości.

19.I to zdaje się być niemożliwe do udowodnienia, jakoby dusze w czyśćcu, przynajmniej niektóre, były pewne swego zbawienia i o nie się nie troszczyły, jakkolwiek my pewni tego jesteśmy zupełnie. 20.Dlatego papież pod przebaczeniem kary nie rozumie odpuszczenia wszelkich kar, ale tych tylko, które sam nałożył.

21.Mylą się przeto kaznodzieje odpustowi twierdząc, że przez odpust papieski człowiek staje się wolny od wszelkiej kary i zbawiony.

22.Papież nie odpuszcza duszom w czyśćcu żadnej kary, którą dusze te, wedle postanowień kościelnych, w życiu tym winny były ponieść.

23.Jeżeli jest możliwe odpuszczenie wszystkich kar, to tylko względem najdoskonalszych, a więc względem bardzo niewielu.

24.Dlatego też większą część ludu oszukuje się przez bezwzględne przyrzeczenie odpustu wszystkich kar.

25.Władza, jaką ma papież w ogólności nad czyśćcem, przysługuje w szczególności każdemu biskupowi i proboszczowi w jego diecezji lub parafii.

26.Papież bardzo dobrze czyni, że nie z władzy klucza, której nie posiada nad czyśćcem, ale sposobem prośby przyczynnej udziela duszom przebaczenia.

27.Ludzkie brednie opowiadają ci, którzy głoszą, że gdy grosz w skrzynce zabrzęczy, dusza z czyśćca uleci.

28.Jest to pewne, że gdy grosz w skrzynce brzęknie, urosnąć może skąpstwo i chęć zysku; skuteczność modlitwy przyczynnej Kościoła zależy natomiast od upodobania Bożego.

29.Któż wie, czy wszystkie dusze w czyśćcu pragną być wybawione, jak nas właśnie poucza legenda o Sewerynie i Paschalisie.

30.Nikt nie jest pewny, czy jego żal był szczery, tym mniej może być pewny, czy otrzymał zupełne odpuszczenie.

31.Jak rzadkim zjawiskiem jest człowiek prawdziwie pokutujący i żałujący, tak równie rzadkim jest taki, który by zyskał odpust prawdziwy, to znaczy, że jest ich niewielu.

32.Ci, którzy sądzą, iż mogą zapewnić sobie zbawienie przez listy odpustowe, będą wiecznie potępieni wraz z mistrzami swymi.

33.Należy się strzec tych, którzy powiadają, że odpust papieski jest najszacowniejszym darem Bożym, przez który człowiek może pojednać się z Bogiem.

34.Łaska odpustowa dotyczy kary i zadośćuczynienia nałożonych przez ludzi.

35.Nie jest to chrześcijańska nauka, że nie potrzeba pokuty i żalu temu, kto z czyśćca wykupuje dusze, lub chce nabyć prawo wyboru spowiednika.

36.Każdy chrześcijanin, prawdziwie żałujący za swoje grzechy, ma i bez listu odpustowego zupełne odpuszczenie męki i winy.

37.Każdy prawdziwy chrześcijanin, żywy czy umarły, ma udział we wszelkich darach Chrystusowych i kościelnych; Bóg mu ich udzielił i bez listów odpustowych.

38.Nie należy jednak gardzić odpustem papieża, gdyż, jak to już powiedziałem, stanowi on objaśnienie Boskiego przebaczenia.

39.Zachwalać ludowi obfitą łaskę odpustów, a jednocześnie zalecać prawdziwy żal i pokutę, jest to rzecz nad wszelką miarę trudna nawet dla najbardziej uczonych teologów.

40.Skrucha prawdziwa pożąda i łaknie kary, obfity zaś odpust uwalnia od karania i wyradza niechęć do kary, lub sprzyja co najmniej do zrodzenia się takiej niechęci.

41.O apostolskim odpuście trzeba przezornie nauczać, by lud nie powziął błędnego mniemania, że odpust przewyższa inne dobre uczynki miłości chrześcijańskiej.

42.Wszystkich chrześcijan należy nauczać, że papież bynajmniej nie sądzi, iż zakupywanie odpustu może być stawione na równi z uczynkami miłosierdzia.

43.Należy nauczać chrześcijan, że lepiej wspierać ubogich lub pomagać potrzebującym, niż kupować odpusty.

44.Przez uczynek miłości wzmaga się w nas miłość, a człowiek staje się lepszy; przez odpust zaś nie staje się lepszy, tylko wolny od kary.

45.Należy nauczać chrześcijan, że ten, kto bliźniego widzi w niedoli, a mimo to kupuje odpust, nie zyskuje odpustu papieskiego, ale ściąga na siebie gniew Boży.

46.Należy nauczać chrześcijan, że jeżeli nie są nadmiernie bogaci, powinni zachować grosz oszczędzony na potrzeby domowe, a nie marnować go na zakupienie odpustu.

47.Należy nauczać chrześcijan, że zakupienie odpustu jest zostawione każdemu do woli i nie jest zakazane.

48.Należy nauczać chrześcijan, że udzielając odpustu, papież potrzebuje i domaga się raczej modlitw pobożnych, niż pieniędzy, które mu znoszą.

49.Należy nauczać chrześcijan, że odpust papieski jest dobry, jeżeli się na nim nie buduje zbawienia; lecz jest nader szkodliwy, jeśli z powodu niego tracimy bojaźń Bożą.

50.Należy nauczać chrześcijan, że gdyby papież wiedział o wszystkich szachrajstwach kaznodziejów odpustowych, raczej by w stos popiołów zamienił katedrę św. Piotra, aniżeliby miała być budowana kosztem skóry, krwi i ciała jego owieczek.

51.Należy nauczać chrześcijan, że papież nie szczędziłby swych własnych pieniędzy, chociażby nawet kościół św. Piotra miał być na ten cel sprzedany, byle udzielić wsparcia potrzebującym, od których obecnie kaznodzieje odpustowi wyłudzają ostatni grosz.

52.Nawet wówczas płonna jest ufność tych, którzy przez odpusty dostąpić chcą zbawienia, gdyby nie tylko sprzedawcy odpustów, ale nawet sam papież za to ręczyć chcieli duszą swoją.

53.Wrogami Chrystusa i papieża są ci, którzy z powodu kazań odpustowych w kościołach nakazują zamilknąć Słowu Bożemu.

54.Krzywda się dzieje Słowu Bożemu, jeżeli w kazaniu tyle a może i więcej czasu poświęca się głoszeniu odpustów, co i Ewangelii.

55.Zdanie papieża jest oczywiste, że skoro odpust, mający tylko podrzędne znaczenie, jednym dzwonem oraz zwykłą ceremonią i wystawnością należy obchodzić, to Ewangelię, mającą stokroć większą wartość, należy sławić stokrotnymi dzwonami i stokroć większymi ceremoniami i wystawnością.

56.,,Skarb kościoła”, z którego papież czerpie odpust, nie jest dostatecznie ściśle określony ludowi chrześcijańskiemu, ani przezeń znany.

57.Że nie są to skarby doczesne, łatwo stąd poznać, że nimi księża tak szczodrze szafują, ponieważ wiadomo o wielu duchownych, że oni tego rodzaju skarby (doczesne) raczej pilnie zbierają aniżeli pragną rozdawać.

58.Skarby te nie są także z zasługi Chrystusa i świętych, bo zasługa Chrystusa i bez przyczynienia się papieskiego przychyla łaski wewnętrznemu człowiekowi, dla zewnętrznego sprawia krzyż, śmierć i potępienie.

59.Św. Wawrzyniec nazwał ubogich, jako członków Kościoła, skarbem kościelnym; użył jednak zapewne wyrazu tego w ówczesnym znaczeniu.

60.Skarbem tym są klucze Kościoła, podarowane nam przez zasługę Chrystusa.

61.Oczywiste jest, że do odpuszczenia kar i wybaczania grzechów w wypadkach zależnych jedynie od papieża, najzupełniej wystarcza władza papieska.

62.Prawdziwym skarbem Kościoła jest najświętsza Ewangelia chwały i łaski Bożej.

63.Lecz skarb ten jest w pogardzie u ludzi, bo on to sprawia, że pierwsi będą ostatnimi.

64.Skarb odpustowy za to jest bardzo miły, gdyż ostatnich czyni pierwszymi.

65.Dlatego też skarby Ewangelii są sieciami, w które niegdyś łowiono ludzi służących mamonie.

66.Skarby odpustowe są sieciami, w które obecnie łowią mamonę ludzką.

67.Odpust zachwalany przez kaznodziejów, jako wielka łaska, jest istotnie łaską wielką, gdyż im przynosi wiele pieniędzy.

68.W rzeczywistości jednak jest najmniejszą łaską w porównaniu z łaską Bożą i błogosławieństwem krzyża.

69.Biskupi i duszpasterze są obowiązani z należnym uszanowaniem przyjmować delegatów apostolskiego odpustu.

70.Ale równocześnie są obowiązani uważać pilnie, aby komisarze ci zamiast rozkazów papieskich nie wygłaszali własnych urojeń.

71.Kto przeciw prawdzie apostolskiego odpustu mówi, niech będzie przeklęty.

72.Kto przeciw samowolnym i kłamliwym słowom kaznodziei odpustowego występuje niech będzie błogosławiony!

73.Jak papież słusznie niełaską i klątwą karze tych, którzy podstępnie działają na szkodę odpustów.

74.Tak również słusznie dotyka niełaską i klątwą tych, którzy pod osłoną odpustu używają swoich sztuczek na szkodę świętej miłości i prawdy.

75.Niedorzecznością jest twierdzenie, że przez odpust papieski rozgrzeszony jest nawet taki człowiek, który by – co przecież nie można sobie wyobrazić – zbezcześcił Matkę Bożą.

76.Wprost przeciwnie twierdzimy, że odpust papieski nawet najmniejszego grzechu odpuścić nie może – o ile będziemy pod odpustem rozumieli zmazanie winy tego grzechu.

77.Twierdzenie, że i Piotr św., gdyby był teraz papieżem, nie mógłby światu ogłosić większych łask2, jest bluźnierstwem przeciw Piotrowi św. i papieżowi.

78.My zaś twierdzimy, że i ten i każdy inny papież rozporządza większymi łaskami, aniżeli odpust, a mianowicie Ewangelią, darami miłosierdzia, darem uzdrawiania itp. (1 l. do Kor. 12).

79.Obrazą Boską jest głosić, że wystawiany w kościołach krzyż odpustowy z herbem papieża równie jest mocny i skuteczny jak krzyż Chrystusa Pana.

80.Biskupi, kaznodzieje i teolodzy, którzy dozwalają, aby nauki podobne były wygłaszane ludowi, odpowiadać będą za to przed obliczem Boga.

81.Następstwem koniecznym bezczelnych kazań odpustowych jest to, że i uczonemu trudno obronić papieża przed zarzutami i bezsprzecznie ostrymi oskarżeniami prostaczków.

82.Na przykład: dlaczego papież dla świętej miłości i dla cierpień, jakie dusze w czyśćcu ponoszą, dusz tych naraz nie wyzwoli z czyśćca; gdy tymczasem dla tak małej przyczyny, jaką jest budowa kościoła św. Piotra, za pieniądze tyle dusz wyzwala?

83.Albo: po co odbywają się egzekwie i dlaczego nie wolno jest cofnąć zapisów kościelnych, poczynionych na msze za umarłych, kiedy przecież za wybawionych nie potrzeba się już modlić?

84.Albo: cóż to jest za jakaś nowa doskonałość Boża i pobożność papieska, że bezbożnemu wolno za pieniądze wyzwalać dusze pobożne, a nie chcą duszy tych wyzwalać z miłości i bez pieniędzy?

85.Albo: czemuż owe dawne zasady pokutne, które w rzeczy samej są już zniesione i martwe, jednakże dzięki odpustowi nabrały znaczenia i mogą być usunięte tylko za pieniądze, jak gdyby dotąd istniały w całej pełni?

86.Będąc bogatym ponad magnatów, czemu to papież nie za swoje własne pieniądze, lecz za pieniądze ubogich wiernych buduje kościół św. Piotra?

87.Od czego uwalnia albo czym obdarza papież tych, którzy przez zupełną pokutę zyskali prawo przebaczenia i odpustu?

88.Gdyby papież zechciał każdemu wierzącemu udzielać rozgrzeszenia i odpustu sto razy na dzień zamiast raz tylko, czy mogłaby nad tę łaskę spaść na Kościół większa?

89.Ponieważ papież w odpuście bardziej szuka zbawienia dusz, niźli pieniędzy, dlaczego znosi dawniejsze listy odpustowe, skoro są równie ważne?

90.Chcieć takie przeciwne argumenty ludzi świeckich stłumić gwałtem, bez wskazania przyczyn i powodów, znaczy to wystawiać Kościół i papież na szyderstwo wrogów, a chrześcijan na szkodę duchową.

91.Gdyby odpust głoszono zgodnie z myślą i zapatrywaniem papieża, łatwo byłoby zbijać wszelkie zarzuty, a może by nawet wcale się nie zrodziły te zarzuty.

92.Więc precz z prorokami, którzy wołają: pokój, pokój, pokój, a pokoju nie ma (Ezech. 13,10.16).

93.Tym prorokom dobrze być musi, którzy powiadają: krzyż, krzyż, a krzyża nie ma.

94.Należy upominać chrześcijan, aby usiłowali iść za Chrystusem jako głową swoją, przez krzyż, śmierć i piekło.

95.I byli pewni, że raczej cierpieć, niż używając fałszywego pokoju, wejść mogą do niebios

Luter ogłosił swoje trzy, przygotowane jeszcze przed klątwą pisma: O naprawie stanu chrześcijańskiego, O niewoli babilońskiej Kościoła, O wolności chrześcijanina. W pismach tych przeciwstawił się ostro papieskiej supremacji, poddał krytyce wszelkie nauki i objawy życia kościelnego nie znajdujące według niego potwierdzenia w Biblii. Wreszcie, w obecności licznie zgromadzonych studentów, profesorów i ludu 10 grudnia 1520 roku na przedmieściach Wittenbergi spalił na stosie papieskie księgi prawnicze wraz z bullą (o czym początkowo nikt nie wiedział). Czynem tym zrywał ostatecznie z Kościołem, a konsekwencją tego było, że wkrótce potem 3 stycznia 1521 papież Leon X ekskomunikował Lutra na zawsze. 26 maja 1521 roku cesarz Karol V ogłosił edykt wormacki, uznający Marcina Lutra za heretyka i skazujący go oraz jego zwolenników na banicję.  Blisko 500 lat później z ust papieża Jana Pawła II padły następujące słowa: Istotnie, naukowe badania uczonych, tak ewangelickich, jak i katolickich, badania, w których już osiągnięto znaczną zbieżność poglądów, doprowadziły do nakreślenia pełniejszego i bardziej zróżnicowanego obrazu osobowości Lutra oraz skomplikowanego wątku rzeczywistości historycznej, społecznej, politycznej i kościelnej pierwszej połowy XVI wieku. W konsekwencji została przekonująco ukazana głęboka religijność Lutra, którą powodowany stawiał z gorącą namiętnością pytania na temat wiecznego zbawienia. Okazało się też wyraźnie, że zerwania jedności Kościoła nie można sprowadzać ani do niezrozumienia ze strony Pasterzy Kościoła katolickiego, ani też jedynie do braku zrozumienia prawdziwego katolicyzmu ze strony Lutra, nawet jeśli obydwie te okoliczności mogły odegrać pewną rolę. Podjęte rozstrzygnięcia miały głębokie korzenie. W sporze na temat stosunku między wiarą a tradycją wchodziły w grę sprawy najbardziej zasadnicze, odnoszące się do właściwej interpretacji i recepcji wiary chrześcijańskiej, sprawy zawierające w sobie potencjalność podziału Kościoła, nie dającego się wytłumaczyć samymi racjami historycznymi.

Wpływ filozofii na wiarę rozumną cd. 12

 

           Filozofia okresu klasycznego XIII w.

 

          W XIII w. nastąpił szczytowym rozwój filozofii średniowiecznej. W rozwoju tego okresu szczególną rolę odegrało powstanie uniwersytetów. Pierwszy z nich w Paryżu w 1200 r. o profilu filozoficzno–teologicznym. Wkrótce powstał w Oksfordzie o profilu matematyczno–przyrodniczym. Dużą rolę odegrało powstanie dwóch zakonów żebraczych: franciszkanów w 1209 i dominikanów w 1216 r. Głównymi kierunkami filozofii były:

 

Augustianizm nawiązujacy do platonizmu i św. Augustyna, rozwijający się w łonie zakonów franciszkanów (św. Bonawentura, ok. 1217–1274).

 

Tomizm nawiązujący do arystotelizmu, rozwijający się w łonie dominikanów, a jego głównym przedstawicielem był św. Tomasz z Akwinu (1225–1274).

 

Skotyzm usiłujący pogodzić ze sobą augustianizm z tomizmem. Przedstawiciem był Duns Szkot (1266–1308).

 

 

       * 

 

 

Św. Bonawentura (ok. 1217–1274), teolog, filozof scholastyk, doktor Kościoła, biskup, kardynał, generał franciszkanów. Nazywany Doktorem Serafickim (łac. Doctor Seraphicus). Był przeniknięty ideą miłości: Nie ma prawdziwego poznania bez umiłowania, zdeklarowanym augustynikiem, stygmatykiem. Jego zdaniem poznanie racjonalne, chociaż konieczne i pożyteczne, jest samo w sobie niewystarczające do poznania Boga oraz najistotniejszych problemów egzystencji ludzkiej. Podobnie jak św. Augustyn uważał, że ku wyżynom poznania tego co istotne może wznieść się jedynie rozum oświecony wiarą. Nie uznawał tworzenia teorii dla samych teorii. Jego zdaniem prawdziwa teologia musi mieć charakter praktyczny, co oznacza, że powinna służyć człowiekowi w jego działaniu i uczyć go miłości do Boga i bliźniego. Filozoteizm głosi podobnie – miłość jest podstawą wszystkiego. Szczytem jest, poprzez miłość, zjednoczenie się z Bogiem.

 

 

Św. Albert Wielki (1193/1205–1280) z Koloni, doktor Kościoła (doctor expertus) jako jeden z pierwszych filozofów tego okresu w systematyczny sposób łączył filozofię Arystotelesa z teologią katolicką.  Interesował się wiedzą przyrodniczą. Głosił odrębność metod teologicznych od metod nauk przyrodniczych. Dostrzegał inny charakter prawd wiary od prawd naukowych. Był zwolennikiem emanacyjnej koncepcji stworzenia oraz Boga jako pierwszej przyczyny stwarzającej hierarchię bytów.  Gdy objawiła mu się Maryja, wstąpił do zakonu dominikańskiego (1223 lub 1221). Filozoteizm ostrożnie podchodzi do wszelkich objawień prywatnych, ale nie neguje żadnego przypadku. Uważa, że ważniejsza jest treść przekazu (nawet gdyby pochodziła z umysłu) objawienia, a nie samo zjawisko objawienia, które jest zjawiskiem neurotycznym różnego pochodzenia (w tym mistycznego). Obok Awerroesa Albert był najważniejszym komentatorem dzieł Arystotelesa, którego zasady przyjął aby usystematyzować teologię, przez co rozumiał wykład zasad wiary chrześcijańskiej dokonany według zasad rozumu.  

          Św. Albert Wielki nie miał o kobietach zbyt dużego mniemania: Kobieta jest mniej skłonna (niż mężczyzna) do obyczajności. Gdyż kobieta zawiera więcej płynu niż mężczyzna, a właściwością płynu jest, że łatwo przyjmuje, a trudno zatrzymuje. Płyn łatwo się porusza. Dlatego kobiety są niestałe i wścibskie. Gdy kobieta ma z mężczyzną stosunek, chciałaby możliwie jednocześnie leżeć pod innym. Kobieta nie zna wierności. Wierz mi, jeśli dasz jej wiarę, będziesz rozczarowany. Wierzaj doświadczonemu nauczycielowi. Dlatego mądry mężczyzna jak najmniej zwierza się swej żonie ze swych planów i czynów. Kobieta jest nieudanym mężczyzną i w porównaniu z mężczyzną ma uszkodzoną i wadliwą naturę. Dlatego jest niepewna siebie. Czego sama nie potrafi zdobyć próbuje osiągnąć zakłamaniem i diabelskimi oszustwami. Dlatego, mówiąc krótko, należy się strzec każdej kobiety jak jadowitego węża i rogatego diabła. Gdybym mógł powiedzieć, co wiem o kobietach, cały świat by się zdumiał

 

                                 Tomizm

 

Św. Tomasz z Akwinu (1225–1308) był członkiem zakonu dominikanów.          Jego rola polegała na tym, że idąc za swoim mistrzem Św. Albertem Wielkim dostrzegł, że najbardziej właściwym systemem filozofii starożytnej dla interpretacji myśli chrześcijańskiej jest nie platonizm lecz arystotelizm. Przez 1000 lat myśl chrześcijańska wiązała się z filozofią platońską. Przyjście do arystotelizmu było wydarzeniem rewolucyjnym. Jego filozofia zyskała szczególną aprobatę Kościoła. Stąd papieże polecali, aby w szkołach katolickich wykładano filozofię i teologie w duch św. Tomasza zwanego doktorem anielskim lub powszechnym.

          Nawiązując do ducha filozofii scholastycznej św. Tomasz zajął się stosunkiem wiary do wiedzy. Do jego czasów bardzo często mieszano ze sobą porządek  wiary i rozumu, filozofię z teologią. Utrzymywał, że dla właściwego poznania prawdy należy wyraźnie rozgraniczyć poznanie przez wiarę od poznania przez rozum. Te dwa rodzaje poznania, chociaż różne, nie mogą być nigdy ze sobą sprzeczne, a to dlatego, że ostatecznym ich fundamentem jest sam Bóg jako stwórca rozumu i dawca objawienia. Poznanie przez rozum rzeczywistości, która jest dostępna oraz przez wiarę, która ma charakter nadprzyrodzony. Podobnie filozofia – nauka przez racje naukowe, natomiast w teologii przez objawienie Boże. Teologia wykorzystuje filozofię jako naukę pomocniczą. Czasami teologia jak i filozofia zajmują się tym samym zagadnieniem, ale nastawienie ich jest inne. Refleksja rozumowa (kategorie bytów) – filozofia. Refleksja w kategorii objawienia – Bóg, Stwórca itp.

          Św. Tomasz uważał, że umysłowi ludzkiemu bezpośrednio znane są tylko rzeczy jednostkowe, które są substancjami, a tym samym realnymi bytami. To zaś co jest ogólne, uniwersalne nie jest substancjalne i nie istnieje samodzielnie. Istnieje w jednostkowych rzeczach i z nich mogą być wyabstrakcjonowane przez umysł. To co ogólne zwane uniwersalne, np. drzewo, człowiek itp. mogą mieć potrójną formę:

       istota rzeczy jednostkowej,

       pojęcia ogólne, które w swej treści wyrażają istotę rzeczy jednostkowej i istnieją w umyśle,

       Idea lub myśli Boże, według których rzeczy zostały stworzone.

 

          Zastanawiając się bliżej nad konkretnym jednostkowym bytem św. Tomasz doszedł do rewelacyjnego odkrycia:  każdy byt składa się z dwóch zasadniczych i podstawowych elementów:

       z istoty (essentia),

       z istnienia (esse – być).

          Słowo „istnienie” używa rzeczownikowo jako realny akt istnienia, coś bardzo dynamicznego, jest tu i teraz. Istota zaś bytu wyraża najgłębszą treść tego bytu, sprawia, że rzecz jest taka jaka jest, a nie inna. Istnienie natomiast jest tym elementem w bycie, który sprawia, że istota nie jest czymś abstrakcyjnym, pomyślanym, ale że tu i teraz realnie istnieje. To rozróżnienie w bycie na istotę i istnienie pozwoliło św. Tomaszowi na zbudowanie powszechnej teorii bytu, której można dokonać analizy wszelkiego bytu od najprostszego np. kamienia, kończąc na bycie absolutnym – Bogu, a to dlatego, że każdy byt niezależnie jakiej doskonałości jeśli jest realny, to jest jakąś treścią, czyli ma własną istotę, jest czymś i równocześnie jest, istnieje. Tym się różni byt realny od bytu abstrakcyjnego, że realny posiada własne istnienie, podczas gdy abstrakcyjny istnieje istnieniem umysłu (podmiotu umysłowego).  Pojęcia metafizyczne (np. byty duchowe) mogą być odkryte na drodze umysłowej refleksji, a nie na drodze eksperymentu. W wierze rozumnej podobnie byty duchowe nie mogą być badane za pomocą zmysłów, ale można poznawać je przez analizę ich skutków działania. Byty metafizyczne są dla człowieka bardziej dynamiczne niż ontologiczne. Byty metafizyczne można badać tylko dlatego, że działają.

          Zastanawiając się nad tak rozumianymi bytami jako złożonymi z istoty i z istnienia św. Tomasz zauważa, że rzeczywistość nas otaczająca składa się z bytów, które są, ale nie mają konieczności istnienia. Wynika z tego, że ich istnienie nie przynależy z konieczności do ich istoty, tzn. że istota tych bytów nie jest przyczyną ich istnienia. Gdyby tak było, to musiały być zawsze, ponieważ zaś są bytami przygodnymi, domagają się swego uzasadnienia istnienia takiego bytu, który istnieje sam z siebie, a więc jako byt konieczny będący ostateczną racją i przyczyną wszelkiego bytu. W takim bycie istnienie wypływa z jego istoty, a ściśle mówiąc z nią się utożsamia. Taki byt nazywamy absolutem albo inaczej czystym aktem istnienia, co w języku religii nazywa się Bogiem. W oparciu o taką teorię bytu św. Tomasz formułuje swoje metafizyczne teorie na istnienie Boga, które nazywa drogami. Są one różnymi sposobami rozumowego dojścia do stwierdzenia nie tylko kim jest Bóg, jaki On jest, ale że Bóg jest. W swoich dowodach na istnienie Boga św. Tomasz wychodzi od 5 różnych, ale konkretnych aspektów rzeczywistości zmysłowo dostrzeganych. Od tych aspektów noszą nazwę drogi:

1)     z ruchu,

2)     z przyczynowości,

3)     z przygodności,

4)     stopnia doskonałości,

5)     z celowości.

          We wszystkich tych drogach schemat rozumowania jest podobny. Wychodząc od danego aspektu rzeczywistości św. Tomasz szuka racji uzasadniającej tej aspekt, czyli szuka przyczyny. We wskazaniu przyczyny tworzy się pewien łańcuch przyczyn wzajemnie sobie przyporządkowanych. Nie można jednak iść w nieskończoność i dlatego trzeba przyjąć istnienie pierwszej przyczyny tzn. istnienia takiego bytu, który jest przyczyną przyczyn, ale sam przyczyny nie potrzebuje. Przyjęcie pierwszej przyczyny jest koniecznością logiczną (podobnie w filozoteizmie). W przeciwnym razie, niemożliwą byłoby rzeczą, aby istniał nieskończony szereg przyczyn skończonych. Jeżeli nie byłoby pierwszej przyczyny, to nie mogło być drugiej, trzeciej i kolejnych i tych które dostrzegamy. Zastanawiając się z kolei nad światem św. Tomasz utrzymuje w oparciu o swoją metafizykę, że nie mógł  on inaczej powstać jak tylko na drodze stworzenia, czyli powołania go do istnienia przez Boga jako pierwszej przyczyny. Filozoteizm zamiast słowa „stworzenia” wyjaśnia, że cały świat jest efektem stałego działania Boga. Od pierwszego momentu powołania świata do istnienia poprzez ciągłe podtrzymywanie świata w swoim istnieniu  (continus creatio). Św. Tomasz stwierdza, że Bóg stworzył świat w sposób wolny, a nie z konieczności. Bóg nie tylko świat stworzył, ale ciągle go w istnieniu podtrzymuje. Kierowanie zaś światem w sposób uporządkowany nazywa opatrznością.

          Obserwując rzeczywistość świata widzialnego zauważa się zróżnicowanie pod względem doskonałości. Na szczycie tym jest człowiek ponieważ łączy w sobie rzeczywistość materialną z duchową.  Z tego faktur św. Tomasz wyprowadza wniosek, że skoro między człowiekiem a bytami nieożywionymi istnieją byty pośrednie, to dla symetryczności stworzeń należałoby przyjąć, że między człowiekiem a Bogiem istnieją byty pośrednie, które jako doskonalsze od człowieka są natury duchowej, a potoczne zwane aniołami (duchami). Filozoteizm uważa tę tezę za nieuprawnioną i nieprzekonywującą.

          Św. Tomasz w nauce o człowieku opiera się na Arystotelesie utrzymując, że człowiek jest jednością substancjalną duszy i ciała. W kategoriach filozofii Arystotelesa ciało pełni rolę materii, a dusza pełni rolę formy substancjalnej. Różnica między Arystotelesem, a św. Tomaszem polega na tym, że Arystoteles mówiąc o duszy ludzkiej nie wypowiadał się nic na temat jej duchowości i nieśmiertelności. Ponieważ według Arystotelesa materia i forma mogą istnieć tylko w zespoleniu, a nie oddzielnie, stąd wnioskował, że z chwilą śmierci człowieka następuje jego całkowite unicestwienie jako byt. Św. Tomasz natomiast utrzymywał, że forma bytu ludzkiego jest duchowa i substancjalna dusza, a nie tylko jakiś bliżej nieokreślony dynamizm życiodajny realizujący się w materii, nie istniejący poza nią. Swoje stanowisko św. Tomasz uzasadniał analizą ludzkiego działania.

          Jest bowiem rzeczą doświadczenia, że u człowieka obok działań wegetatywnych i zmysłowych zachodzą również działania umysłowe, których nie spotyka się u zwierząt. Działania umysłowe charakteryzują się tym, że dokonują się bez bezpośredniego udziału ciała i wykraczają poza ramy przestrzenno czasowe istotne dla materii. Takimi działaniami umysłowymi jest myślenie (refleksja), wnioskowanie, dowodzenie, twórczość znajdująca wyraz w sztuce, poezji, nauce itp. Teza ta jest albo bezzasadna, albo inaczej trzeba zdefiniować „działania umysłowe”.

          Zgodnie z zasadą przyczynowości skutek musi być proporcjonalny do przyczyny, a zarazem tej samej natury. Skoro więc są w człowieku działania duchowe, to domagają się one dla swego uzasadnienia istnienia w człowieku realnej przyczyny takich działań, która musi być tej samej natury, a więc i duchowej. Nie może skutek być doskonalszy od przyczyny. Skoro więc działania duchowe człowieka dokonują się niezależnie od ciała – to tym samym i ich przyczyna, która potocznie nazywa się duszą musi być nie tylko w działaniu, ale i istnieniu niezależna od ciała. Jest to podstawą do stwierdzenia, że śmierć ludzkiego ciała niekoniecznie pociąga za sobą śmierć duszy. Z tego, że dusza jest nieśmiertelna nie wynika, że człowiek jest nieśmiertelny, człowiek bowiem, to nie sama dusza, ale jedność substancjalna duszy i ciała. Stąd dusza po śmierci człowieka nie jest człowiekiem. Z tej jednak racji, że jest ona elementem determinującym i kształtującym byt ludzki zachowuje w sobie zdolność do kształtowania i formowania tego oto, a nie innego ciała, czyli swojego ciała. Dzięki temu dostosowaniu  dusze ludzkie po śmierci zachowują swoją odrębność i indywidualność. Mówiąc o jedności substancjalnej człowieka mówi się o tzw. jedności bytowej. Pojęcie substancji może mieć znaczenie fizykalne, różne od filozoficznego. W ujęciu filozoficznym przez substancję rozumie się to co realnie jest i decyduje o tym, że byt jest taki, a nie inny. Jedność substancjalna duszy i ciała polega na tym, że ani sama dusza, ani samo ciało nie stanowią człowieka i dopiero ich zespolenie sprawia zaistnienie człowieka, który nie jest zlepkiem dwóch substancji, ale jedną substancją natury duchowo-cielesnej. Cały człowiek jest ciałem i cały człowiek jest duszą. Stąd dusza i ciało nie są substancjami, ale elementami strukturalnymi ludzkiej substancji. Dlatego też, z chwilą śmierci ciało ludzkie przestaje być ciałem. Inaczej mówiąc, zwłoki byłej osoby ludzkiej.

          Według św. Tomasza z Akwinu wiara jest aktem rozumu wykonanym pod naciskiem woli. Jest ona rozumnym oddaniem się Stwórcy  oraz swoistym poznaniem. Nie może jednak urzeczywistniać się w ślepym posłuszeństwie wobec Boga. Musi to być akt rozumny i uzasadniony, w poczuciu absolutnej pewności i świadomej odpowiedzialności wobec objawiającego się Boga.  W epistemologii (nauce o poznaniu) wiara to uznawanie za prawdziwe nieuzasadnionego twierdzenia.  Św. Tomasz przedstawia wiarę jako przyrodzony stan umysłu, polegający na pewności prawd nie z racji dowodów rozumowych, ale przez przyjęcie świadectwa autorytetu, wynikający z zaufania (wiara chrześcijańska, czyli zaufanie do Kościoła Chrystusowego jest nadto łaską oraz cnotą teologiczną). Źródłem wiary mogą być zewnętrzne świadectwa Boga (ogląd skutków działania Boga) lub przekaz Prawdy od innych osób. Często też, jest to akt złożony.

          Każde prawo ustanowione przez ludzi o tyle ma moc prawa, o ile wypływa z prawa naturalnego. Jeżeli natomiast pod jakimś względem sprzeciwia się prawu naturalnemu, nie jest już prawem, ale jego wypaczeniem. Dogmaty są tylko przybliżeniem do prawdy! Warto zwrócić uwagę, kto to powiedział.       

          Mówi się czasem, że czyn jest moralnie obojętny (adiafora).  Warto jednak zastanowić się nad słowami św. Tomasza, który mówił: żaden czyn świadomy nie może być moralnie obojętny, gdyż człowiek, działając świadomie, zmierza zawsze, choć w sposób niewyraźny, do jakiegoś celu. Na poparcie tej tezy wykorzystuje się słowa św. Pawła: czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwalę Bożą czyńcie (1 Kor 10,31). 

          6 grudnia 1273 r., po mistycznym doświadczeniu, zwątpił we własne prace badawcze i nie dokończył trzeciej części Sumy Teologicznej. Jak mówił: wszystko, co napisałem, wydaje mi się jak słoma w porównaniu z tym, co zostało mi objawione. Niedługo pozostał przy życiu. Zresztą modlił się o łaskę rychłej śmierci: Jedyna rzecz, jakiej teraz pragnę, to aby Bóg, który przerwał moje pisanie, zakończył również szybko moje życie. Zmarł w trzy miesiące później, 7 marca 1274 r.

Wpływ filozofii na wiarę rozumną cd. 11

 

                   Upadek kultury starożytnej

 

          Po śmierci św. Augustyna (zm. 430) nastąpił upadek kultury starożytnej. Okres od V do X w. uważa się za wieki ciemne w historii europejskiej kultury. W tym czasie zagubiły się dzieła starożytnych i pierwsi filozofowie średniowiecza nie mieli do nich dostępu.

 

 

                     Filozofia scholastyczna

 

          Od początku IX wieku do końca wieku XII datuje się twórczy rozwój scholastyki – nurtu filozoficznego zmierzającego do połączenie wiary z rozumem. Duże znaczenie dla rozwoju filozofii miał tzw. renesans karoliński VIII/IX w. kiedy to  z inicjatywy Karola Wielkiego i przy pomocy ówczesnego „ministerstwa oświaty” Alkuina zaczęto tworzyć szkoły przyklasztorne i przy dworze cesarskim. Dzięki temu oświeceniu intelektualnemu zaczęły rozwijać się kierunki filozoficzne w tzw. dwóch nurtach: łacińskim i arabskim.        

 

Jan Szkot Eriugena (ok. 810–877) – teolog i filozof chrześcijański.   Działał na dworze Karola II Łysego jako uczony i poeta. Oprócz łaciny, doskonale znał język grecki, co było w jego czasach umiejętnością rzadką. Utrzymywał, że Bóg jest niczym z tego co myśl zdolna jest pojąć (Bóg jest nieogarniony, przerasta ludzki umysł, Boga nie można poznać, z drugiej strony jest wszystkim ponieważ, to co jest, pochodzi od Boga na drodze wyłaniania się – emanacji. Uznawał naturę za jedną i wspólną wszystkiemu substancję duchową, z której przez emanację rozwija się cała rzeczywistość. W filozoteizmie użyto słowo „tchnienie” (emanacja). Cały świat jest manifestacją Boga, świat z Bogiem się utożsamia (filozofia idąca w kierunku panteizmu). Eriugena zapoczątkował scholastykę (podejmowanie problemu zgodności prawd wiary chrześcijańskiej z rozumem naturalnym), głosząc, że między wiarą i rozumem nie ma sprzeczności i rozumowi przypada zadanie wyjaśniania sensu objawienia. Twierdził też, że rozum jest wyższą instancją niż autorytet Ojców Kościoła (podobnie do tego podchodzi filozoteizm). Koncepcja rozwoju świata jako objawienia ukrytego Boga dała początek panteizmowi, a zarazem naraziła filozofa na potępienie jego poglądów przez Kościół. Jan Eriugena określał byt, a zarazem niebyt. Jako niebyt należy rozumieć m.in. Boga, który jest obiektem istniejącym ponad bytem. W filozoteizmie trwają prace nad pojęciem bytu duchowego. Ze względu na nieokreśloność substancji duchowej (niemożność jego  poznania), być może, Jan Szkot Eriugena miał rację mówiąc, że Bóg nie jest bytem lecz jest niebytem. Póki co, filozoteizm wprowadził pojęcie zamienne, podmienił „substancję bytu”  na „funkcjonał”, czyli to coś, co wyraża się w działaniu i nie ma ontologicznego podłoża.

 

 

Św. Anzelm z Canterbury (ok. 1033–1109) był biskupem. Jako arcybiskup założył w Bec poważny ośrodek naukowy średniowiecznej Europy. W swoich poglądach zajmował się  problemem stosunku wiary do rozumu. Był zdania, że do poznania prawdy konieczny jest zarówno rozum jak i wiara. Zadaniem rozumu nie jest sprawdzanie wiary, ale jej zrozumienie. Był przeciwnikiem ślepej wiary. Jego hasłem było credo ut intelligam – wierzę abym zrozumiał; wiara poszukująca zrozumienia (fides querens intelectum). Św. Anzelm dał podstawy pod rozwój filozofii scholastycznej (ojciec scholastyki), Był przekonany, że cała rzeczywistość, a więc Bóg, człowiek i świat jest racjonalna tzn. zgodna z rozumem, możliwa do wyjaśnienia i zrozumienia. Termin scholastyka był uważany za pojęcie ciemnoty, wstecznictwa. Było to jednak wielkie nieporozumienie. Taki pogląd szerzony był w kręgach filozofii materialistycznej, a więc marksistowskiej, która apriorycznie (dogmatycznie) przyjmowała, że jedyną rzeczywistością jest materia i dlatego te kierunki, które rozwijają Boga uważali za wsteczne. To, że istnieje materia najpierw trzeba udowodnić. Materialiści przyjmują to na wiarę.

         Św. Anzelm był głosicielem prymatu intelektu nad czystą wiarą i dowodził w swoich dziełach, iż da się udowodnić istnienie Absolutu (Boga) za pomocą czystego rozumu. Stworzył ontologiczny dowód na istnienie Boga wyjaśniając, że pojęcie Boga jest dowodem jego rzeczywistego istnienia. Dowód swój oparł na nauce Augustyna; fakt dobra cząstkowego w świecie stworzonym domaga się istnienia Dobra Najwyższego i Nieskończonego; różne doskonałości bytów stworzonych dowodzą, że istnieje Istota nieskończenie doskonała, która powołała do istnienia wszystko, co dobre, piękne i doskonałe; istnienie bytów przygodnych wskazuje na to, że istnieje także byt konieczny. Wedle tej teorii, istnienie Boga można wydedukować z istnienia samego pojęcia „Bóg”. Filozof tak to rozumował: jeżeli mamy pojęcie istoty najdoskonalszej to zachodzi pytanie czy istnieje ona tylko w naszej myśli czy również poza nami. Gdyby istniała tylko w naszej myśli, to nie byłaby najdoskonalsza, ponieważ brakowałoby jej realnego istnienia. Skoro mamy pojęcie takiej istoty, to istnieje ona nie tylko w naszej myśli, ale i poza nami. Tego rodzaju dowodzenie na pozór wydaje się słuszne, ale słabość tego rozumowania polega na tym, że nastąpiło tu pomieszanie dwóch porządków – logicznego z realnym. Z tego, że coś istnieje w porządku logicznym niekoniecznie wynika, że istnieje w porządku realnym, chociaż może istnieć. Dowód ten przysporzył mu sławę, ale nie jest on jednak do przyjęcia. Nie wytrzymuje krytyki, to jednak zwrócił uwagę na konieczność sharmonizowania rozumu z wiarą.

          Jego próby rozumowego ujęcia prawd objawionych nie powiodły się, niemniej wiele jego myśli przyjęło średniowiecze.  Jego poqodzenie fides querens intelectum stało się dewizą całej scholastyki. Był przekonany, że cała rzeczywistość, a więc Bóg, człowiek i świat jest racjonalna, możliwa do wyjaśnienia i zrozumienia. Wynika z tego, że był zwolennikiem apercepcji (postrzeganie połączone ze zrozumieniem i przyswojeniem sobie treści spostrzeżenia na podstawie posiadanego już doświadczenia i posiadanej wiedzy). Twierdził, że rozum jest niezbędny do wytworzenia w umyśle idei Boga. Uważał, że dopiero od tego punktu należy rozwijać swoją wiarę.

          Pomimo logicznego podważenia dowodu ontologicznego, jest ono piękne same w sobie i jestem do tego dowodu bardzo przywiązany.

          Św. Anzelm dostrzegał w rzeczywistości ład i uporządkowanie, które daje się poznać – poprzez podobieństwo – właśnie przy pomocy rozumu.  Jak twierdził, Bóg tworząc świat w taki właśnie precyzyjny rozumny sposób, dał nam wskazówkę, aby łączyć się z Absolutem poprzez intelekt. Argumentacja ta bliska jest stanowisku wiary rozumnej.

          Św. Anzelm zajmował się jeszcze innymi dowodami nad istnieniem Boga. Przyjmował arystotelowską koncepcję „pierwszego poruszyciela” (u Anzelma „Ostateczna przyczyna” jaką jest Bóg). Pomysł ten stanie się jednym z pięciu dowodów na istnienie Boga wymienianych przez św. Tomasza z Akwinu.

 

 

Piotr Abelard (ok. 1079–1142) był typowym scholastykiem. Wcześnie opuścił rodzinną miejscowość i zaczął wędrować szukając dobrych nauczycieli. Był człowiekiem o wyjątkowych zdolnościach, ale niespokojnym usposobieniu. Życie jego obfitowało w tryumfy i klęski. Uczestniczył w sporze o tzw. uniwersalia (powszechniki, filozoficzny problem dotyczący statusu pojęć ogólnych, chodziło o to, czy pojęciu ogólnemu zawsze towarzyszy istniejący byt, czy też może pozostać pojęciem tylko czysto abstrakcyjnym. U Platona idee istnieją realnie. U Arystotelesa odwrotnie: uniwersalia nie stanowią odrębnego bytu, istnieją tylko byty jednostkowe). Dla Abelarda ważny był sens słowa. Zajmował stanowisko kompromisowe między realizmem i nominalizmem (uniwersalia są tylko wytworami mowy i nie mają odpowiednika w rzeczywistości) tzw. sermonizm (pojęcia ogólne (np. dobro, piękno) należą do mowy nie jako zwykłe dźwięki, lecz jako dźwięki posiadające znaczenie. Ogólnym więc jest nie sam znak fizyczny czy desygnat (konkretna rzecz pojęcia), lecz także znaczenie znaku). 

 

Słowo       to  znak graficzny, dźwiękowy pod którym kryje się pewna treść

Pojęcie      treść, która kryje się w znaku.

 

Warto przemyśleć pojęcie: „klasa robotnicza”, czy istnieje w rzeczywistości, czy jest sztucznym tworem? Podobne pojęcia: faszyzm czy państwo.

 

          Piotr Abelard  uważał, że poganie, którzy nie mieli złych intencji, nie mogli czynić zła, a więc mogą zostać zbawieni. Nawet zabójcy Chrystusa nie postąpili źle, jeśli nie postąpili wbrew swojemu sumieniu. Ta koncepcja otwiera poganom drogę do zbawienia. Filozoteizm mówi podobnie. Bóg w swoim Miłosierdziu wybawi nawet tych, którzy się od Niego odwrócili.  W niebie będzie wojsko niebieskie (dusze czyste) godne swojego Króla i czeladź złożona z byłych stworzeń niepokornych.

          Wydaje mi się, że P. Abelard szedł w dobrym kierunku rozważań na temat uczynków dobra i zła. Operował pojęciami predyspozycji do czynienia dobra (virtutes, cnoty) lub zła (vitia, wady). Grzech uzależnił od intencji, co również jest mocno akcentowane w filozoteizmie. Według Abelarda grzechem nie jest nie tylko predyspozycja do grzechu, ale także zły uczynek (actio mala) – można wykonywać czynną grzeszność nie popełniając przy tym grzechu lub grzeszyć nie wykonując przy tym grzesznej czynności. Grzechem nie jest także chwilowa pokusa. Grzechem jest lekceważenie woli Boga, obraza (offensa) jaką dusza czyni Bogu świadomie Go znieważając. Istnieje jednak także grzech jako kategoria działania praktycznego – grzechem jest również brak czynu dobrego, o ile był możliwy do wykonania. Takie rozumowanie przez negację osłabia idee istnienia zła osobowego (szatana). Filozoteizm stoi na tym samym stanowisku.

          Pogląd Abelarda prowadzi do pewnego paradoksu – skoro dobre lub złe są tylko intencje, to jak możliwy jest ziemski wymiar sprawiedliwości, skoro poza Bogiem nikt nie zna  intencji ludzkich? Nagroda i kara za złe lub dobre uczynki w życiu doczesnym służą jedynie zachęcaniu do dobra i odstraszania od zła, mają więc wymiar jedynie dydaktyczny. Filozoteizm stoi na tym samym stanowisku.

          P. Abelard dostrzegał, że niejeden teolog może wypowiadać się w kwestiach wiary na „tak”, a inni na „nie”. Należy nie opierać się więc na autorytetach, a uruchomić własny rozum, którego zadaniem jest rozpoznawanie prawdy. Głównym funkcją rozumu jest przygotowanie do wiary i uzasadnienie jej. Dostrzegam w tym pre-fenomenologię, tak cenną w filozoteizmie. 

          P. Abelard wprowadził do teologii dialektykę (spory) nie z powodu zamiłowania do samego rozumu, ale ze względów apologetycznych, a także dydaktycznych. Metoda ta ma umożliwić obronę wiary przed herezjami, ale też wzmocnić wiernych w wierze – zbliżając ich do jej tajemnic i ułatwiając im ich przyjęcie.

          Piotr Abelard był zwolennikiem „adapcjonizmu XII wieku” (Chrystus to człowiek usynowiony przez Boga). Nie odrzucał unii substancjalnej natury boskiej i ludzkiej Chrystusa. Formuła adapcjonizmu trochę inaczej przedstawia relację w Trójcy. Wieloznaczność rozumienia unii hipostatycznej w myśli Abelarda prawdopodobnie nie wynika ze świadomej herezji adopcjańskiej, ale raczej wypływa z jego niedostatecznego filozoficznego rozeznania tego zagadnienia oraz innych zagadnień chrystologicznych. Jak pisałem w swoich wykładzie: Od samego początku Trójca Przenajświętsza była przedmiotem różnych herezji, a współcześnie obserwuje się w Kościele pewien rodzaj wygnania (J. Kudasiewicz). Dlaczego? Wydaje mi się, że była dogmatycznie przeintelektualizowana. Napisano wiele traktatów na Jej temat. Wszyscy chcieli uzupełniać ideę Trójcy, nie ujmując nic z dotychczasowych osiągnięć. Zastanawiam się, czy nie prościej byłoby ujmować Trójcę Świętą jako jedynego Boga działającego w trzech Osobach: Bóg-Ojciec Jestem, który Jestem (Wj 3,14), Jezus Chrystus jako Bóg widzialny i Duch Święty jako Bóg działający po Wniebowstąpieniu Jezusa.

Wpływ filozofii na wiarę rozumną cd. 10

 

              Filozofia chrześcijańska I – IV w.

                            patrystyka

 

          Patrystykę wczesno-chrześcijańską rozwijali tzw. Ojcowie Kościoła. Cele jakie sobie stawiali, to z jednej strony wyrażanie myśli chrześcijańskiej w terminologii filozoficznej, a z drugiej strony obrona wiary przed różnymi atakami. Ze względu na terytorium, patrystyka dzieli się na: wschodnią, obejmującą Ojców greckich i piszących po grecku i na zachodnią piszącą po łacinie.

 

Św. Justyn (ok. 100–167) ur. we Flawii Neapolis w Palestynie. Filozof (patron filozofów) i apologeta. Wychowywany był w wierze pogańskiej. Od młodości poszukiwał prawdy. Wiele czytał. Poznał dzieła największych filozofów. Ostatecznie prawdę znalazł w chrześcijaństwie. W wieku 33 lat przyjął chrzest w Efezie (dzisiejsza Turcja). Był już znany jako filozof, cieszył się wśród ludzi autorytetem moralnym i naukowym. Wokół Justyna gromadzili się liczni uczniowie, z którymi prowadził dyskusje na tematy filozoficzne. Za głoszenie wiary w Chrystusa został ścięty w Rzymie. Uważany jest do najstarszych pisarzy starochrześcijańskich. Wiele informacji o nim  pochodzi z jego własnych pism. Jest autorem wielu pism apologetycznych.  Broniąc chrześcijan przedstawiał ich jako najlepszych obywateli cesarstwa. Wypowiadał się na tematy:  objawienia, Eucharystii, dziewictwa, cierpienia. Podczas procesu mówił:  Jestem chrześcijaninem (…) Mam żywą nadzieję, że jeżeli mnie to spotka (śmierć), to pójdę do Niego; wiem bowiem, że aż do czasu, gdy świat przeminie, nie odmawia on swojej łaski tym, którzy żyją według Jego nauki.

Ciekawie tłumaczy poligamię Jakuba z dwiema siostrami, jako proroctwo misji Chrystusa wobec Synagogi (Lea) i Kościoła (Rachela) (por Rz 29,16–19).

 

 

                            Augustianizm

 

          Św. Augustyn (354–430) pochodził z ojca poganina i matki (św. Monika) chrześcijanki. Był on nauczycielem retoryki w mieście Tag (Tagast), potem w Kartaginie, w Rzymie i Mediolanie. Pisma Cycerona (pisarza i konsula rzymskiego) obudziły w nim zainteresowania filozofią. Początkowo był niechętny chrześcijaństwu i wyznawał manicheizm (sekta, która eksponowała dualizm dobra i zła i uosobienie dobra i zła). Dopiero kazania św. Ambrożego w Mediolanie nawróciły go na wiarę chrześcijańską. W 387 r. przyjął chrzest. Porzucił dotychczasowe życie (grzeszne), studiował nauki chrześcijańskie, po których otrzymał święcenia kapłańskie. Wkrótce został biskupem Hippony. Z ogromnym zapałem bronił Kościół i zwalczał herezje, w tym manicheizm i pelagianizm. Pozostawił po sobie wiele pism.

          Św. Augustyn swoje poglądy rozpoczyna od poznania. Wszelkie bowiem poznanie do jakiego człowiek dąży ma za cel uszczęśliwienie człowieka. Najwyższym zaś szczęściem jest posiadanie najwyższego Dobra jakim jest Bóg. Aby zaś to dobro posiąść trzeba najpierw je poznać. Poznanie może być zewnętrzne dotyczące świata nas otaczającego i poznanie wewnętrzne polegające na wejściu w siebie.  W sobie człowiek może poznać prawdy Boże, a jest to możliwe dzięki specjalnemu oświeceniu Bożemu. Ma ono charakter nadprzyrodzony i jest dziełem łaski (działania mistyczne). Na drodze poznania mistycznego odkrywamy, że Bóg jest najwyższą Istotą, a tym samym jest nieskończony, absolutnie doskonały i tym samym najwyższym dobrem:  Bóg jest niewyrażalny, łatwiej powiedzieć o Nim, czym nie jest, niż czym jest, Gdy pojmujesz, to nie ma tu już Boga. Ponieważ Bóg zdolny jest do najwyższej Miłości i może być miłowany, dlatego jest w najwyższym stopniu Osobą dzięki temu człowiek może nawiązać z Bogiem osobisty kontakt. Ponieważ istotną rolą w miłości odgrywa wola, stąd Bóg w swej istocie jest wolą i wszystko od jego woli zależy. Człowiek jest istotą nie tylko cielesną, ale i duchową. Idąc za filozofią Platona opowiadał się za całkowitą niezależnością duszy od ciała. Wprawdzie nie kwestionował przynależności ciała do ludzkiego bytu, to jednak zbyt jednostronnie akcentował wartość duszy, upatrują w ciele źródło zła i przyczyny odrywania się człowieka od Boga. Cały świat jest ściśle zależny od Boga i wszystko co w świecie jest dobrego pochodzi od Boga, jest Jego odblaskiem: Fakt dobra cząstkowego w świecie stworzonym domaga się istnienia Dobra Najwyższego i Nieskończonego. Świat bowiem rozwija się na mocy tzw. zarodków wszczepionych przez Boga w materię. Dla św. Augustyna nie istniała inna tajemnica Boga, jak tylko Chrystus (non est enim aliud Dei misterium nisi Christus – Epist. 187).

           Św. Augustyn utrzymywał, że podstawowym zadaniem człowieka jest przezwyciężanie zła, które ostatecznie  swe źródło ma nie w materii, lecz w wolnej woli. To przezwyciężenie zła jest możliwe tylko dzięki łasce Bożej, które Bóg darmo udziela.  Poglądy św. Augustyna były oparte na większym zaufaniu do woli, wiary i łaski niż do rozumu i doświadczenia. Jego poglądy należy uznać za oryginalny system teologiczno-filozoficzny.

          Ulubiona zasada św. Augustyna: Nowy Testament jest ukryty w Starym, a Stary staje się zrozumiały w Nowym. Na temat Pisma świętego wyraził pogląd: A gdybym przypadkiem napotkał w nich zdanie, które by się wydawało być przeciwne prawdzie, to nie wahałbym się twierdzić, że przyczyną jest albo niedokładny odpis, albo tłumacz źle przełożył, albo ja sam błędnie je zrozumiałem. O Ewangelii św. Jana mówił: Także Jan nie powiedział tak, jak jest, lecz jak potrafił, gdyż człowiek mówił o Bogu.

          Św. Augustyn jest autorem wiele ciekawych myśli i sentencji:

Jeżeli nikt mnie o to nie pyta, wiem. Jeżeli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem;

Dla czystych wszystko jest czyste;

Wierzę, aby zrozumieć;

Księgi Rodzaju nie napisano, aby nam powiedzieć, jak powstało niebo, ale jak niebo osiągnąć;

Człowieku, naucz się tańczyć, bo aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić;

Niespokojne serce człowieka zanim nie spocznie w Bogu;

Jeśli kochasz brata, którego widzisz, zobaczysz i Boga; zobaczysz miłość, w której mieszka sam Bóg;

Człowiek może wierzyć tylko wtedy, jeśli chce;

Zaprawdę nie powinniśmy tracić nadziei, że dojdziemy do tego doskonałego i anielskiego przybytku w niebie;

Kto dysputuje, odróżnia prawdę od kłamstwa;

Bóg jest nam bliższy, niż my sami sobie;

Życie szczęśliwe to radość z prawdy;

Kto lęka się śmierci, nie kocha Boga;

Niewielu ludzi ceni prawdę, ale za to nikt nie chce być oszukiwany;

Człowiek pragnie prawdziwego szczęścia, które nie jest możliwe bez Boga.

          Św. Augustyn podziela zdanie św. Pawła Apostoła, że  mężczyzna jest obrazem i chwałą Boga, a kobieta chwałą mężczyzny (przez to nie jest obrazem Boga), ale to nieporozumienie tłumaczy, że oboje, mąż i żona, w równym stopniu mają godność ludzką – mając dusze rozumne, w równym stopniu noszą w sobie obraz Boży i oboje są zdolni do kontemplacji Boga:

          Św. Augustyn, jeden z największych Ojców Kościoła, był zwolennikiem stosowania środków przymusu fizycznego do nawracania donatystów (rygorystyczny ruch religijny, Donatyści negowali ważność sakramentów, jeżeli udzielał ich kapłan znajdujący się w stanie grzechu. Sprzeciwiali się też ponownemu dopuszczaniu do Kościoła tych, którzy wyrzekli się wiary w czasach prześladowań. Św. Augustyn był wielkim teologiem, ale reprezentował rygoryzm kościelny. Uważał podobnie jak św. Cyprian: extra Ecclesiam salus nulla (poza kościołem nie ma zbawienia).

          Poglądy św. Augustyna były przez ponad 700 lat ważnym podkładem filozoficznym dla myślenia filozoficznego w Kościele katolickim. Pod jego wpływem kształtowały się poglądy wielu teologów: Hugona od św. Wiktora, Piotra Abelarda, Piotra Lombarda, Tomasza z Akwinu, Świętego Bonawentury i innych. Jego pisma miały duży wpływ na nauki Lutra i Kalwina, i dlatego protestanci uważają go za duchowego przywódcę.

         Św. Augustyn to wielka postać w historii Kościoła. Nie wszystkie jednak jego poglądy idą w parze z filozofią filozoteizmu, np. istnienie aniołów. Filozof  akcentował ich istnienie: Chociaż nie widzimy objawień aniołów, to przecież, że są aniołowie, wiemy z wiary i czytamy, że wielu ludziom się ukazali. Poglądy Arystotelesa były dość ortodoksyjne.

 

Inni wybitni apologeci:

św. Ireneusz (ok. 140–202),

Klemens z Aleksandrii (ok. 150–215),

Tertulian (160–240);

Orygenes (185–254),

Atanazy Wielki (ok. 295–373),

św. Grzegorz z Nyssy (ok. 335–395),

św. Augustyn (354–430).

 

          Kiedy otworzy się okno na rewizję doktryny wiary chrześcijańskiej, zupełnie inaczej będą odczytani apologeci  z okresu wczesnochrześcijańskiego. Okres w którym przyszło im żyć narzucał im potrzebę obrony wiary chrześcijańskiej (okres prześladowań), a nie studiowanie jej pryncypiów. Tradycja judeochrześcijańska została przyjęta prawie bezkrytycznie. Gorzej, powoli obrastała w karkołomne interpretacje, jak np. poligamia Jakuba w tłumaczeniu św. Justyna. Tak tworzyła się, zupełnie niepotrzebnie, ozdobiona doktryna wiary chrześcijańskie, która dzisiaj w Kościele stała się nienaruszalną świętością.

Wpływ filozofii na wiarę rozumną cd. 9

      Filozofia żydowska okresu hellenistycznego

 

 

          Filozofia żydowska istnieje dopiero od momentu zetknięcia się judaizmu z hellenizmem w epoce hellenistycznej. Rozwinęła się w Aleksandrii, a więc na peryferiach centrum judaizmu jakim była Jerozolima. Filozofia żydowsko-eleksandryjska, której teksty pisane były w języku greckim wygasła wraz wygaśnięciem hellenistycznych Żydów. Filozofia ta była filozofią religijną. Wychodziła ona z założenia, iż judaizm należy pojmować jako wyznanie. Była ona grecka i zarazem żydowska. Tworzyli ją Żydzi, którzy w znacznej mierze ulegli hellenizacji i byli ukształtowani przez kulturę grecką.

          Tradycja jako pierwszego filozofa żydowskiego wymienia Arystobula, który prawdopodobnie miał poprzedników. Żył on w połowie drugiego stulecia przed Chrystusem. Jego dzieła nie zachowały się.

 

Filon z Aleksandrii (ok. 20 przed Chr – 50 po Chr.) należał do zamożnego rodu. Otrzymał wykształcenie typowe dla wyższych warstw hellenistycznych Greków. Wyżej od filozofii cenił jednak judaizm., który określał jako prawdziwą mądrość. Filozofia grecka jest środkiem prowadzącym do jego poznania. Stwierdzenie, że filozofia jest służebnicą teologii dała jego filozofii przychylność Ojców Kościoła oraz asumpt do sięgania z późniejszych wiekach do wywodów Filona. Hellenizm był okresem religijnych poszukiwań. Był on zgodny z celami jakie sobie zakreślił Filon. Zdecydowanie zwalczał hedonizm Epikura. Opowiadał się za umiarkowana ascezą. Filozofia filozofa oddziaływała na powstanie chrześcijańskiej dogmatyki bo była zgodna z pojmowaniem Boga jako celu wszelkiej wiedzy. Podstawą jego analiz była Biblia w wersji greckiej, Septuaginta, w której tekście każde słowo uważał za natchnione. W interpretacji Pięcioksięgu posługiwał się alegorezą (najpierw odczytuje się znaczenie dosłowne, bezpośrednie, następnie szuka się ukrytego znaczenia głównego). W jego poglądach Boga nie można poznać. O Bogu można powiedzieć tylko tyle, iż jest On absolutnym Bytem. Człowiek poznaje Boga po jego działaniach za pomocą wiedzy, której podstawą jest spostrzegania zmysłowe. Tą drogą jednak nigdy nie można dojść do pełnego poznania Boga, które jest dostępne raczej tylko w stanie ekstazy. Takie poznanie można jedynie przeżyć. Podobną tezę wysunie m.innymi Immanuel Kant jak i autor filozoteizmu. Przez stosowanie alegorezy  Filon znosił antropomorfizm w przedstawieniu Boga. Antropomorficzny opis zawarty w Biblii dokonał się według Filona przez wzgląd na słabość człowieka uwikłanego w świat zmysłów, dlatego możliwe i konieczne jest ustalenie prawdziwego sensu Pisma świętego (Heinrich i Marie Simon, Filozofia żydowska, Wydaw. Wiedza powszechna Warszawa 1990, s. 31–32). Filon walczył z fundamentalizmem biblijnym, choć dostrzegał również sens w dosłownym odbiorze treści objawionej.  Dla niego sens ukryty jak i dosłowny miały równorzędne znaczenie. Filon podkreślał słuszność sensu dosłownego, ale odkrywał ich ukryty, głębszy sens. Filozof był tolerancyjny do innych wierzeń i zabraniał potępianie wielobóstwa. Filon był mądrym człowiekiem, dlatego jego poglądy były inspiracją dla neoplatonizmu, islamu oraz religii chrześcijańskiej. Szkoda, że działalność Filona, będąca wyrazem grecko-żydowskiej symbiozy nie znalazła następców. W historii Aleksandria traciła na swoim pierwotnym znaczeniu. 

          Filon z Aleksandrii łączył wiarę z rozumowym oglądem świata. Można uznać go za prekursora dzisiejszego filozoteizmu.

 

 

                           Gnostycyzm

 

          Doktryna powstała w I i II wieku na bazie grecko-egipskiego hermetyzmu (od mitologicznego syna Zeusa Hermesa) pogańskiego, dualizmu (istnienie dwóch równorzędnych sił, dobra i zła) Boga oraz gnozy (wiedzy o Bogu). Gnoza oznacza wiedzę, która ma człowiekowi przynieść wyzwolenie i zbawienie. Wiedza ta jest pochodzenia boskiego. Nie może ona być przekazana człowiekowi przez nauczycieli lub teksty, a jedynie poprzez bezpośredni kontakt z boskością. W gnozie zawarta jest pewna wizja rzeczywistości, w tym Boga, powstania niebios i świata, człowieka i zbawienia. Nie da się ona do końca sprowadzić do synkretycznej mieszanki, choć oczywiście wiele zawartych w niej elementów ma swoje odniesienie do innych religii, a także do filozofii greckiej. Gnostycyzm (od greckiego gnosis, czyli „wiedza”) to zespół różnych systemów religijnym w pierwszych wiekach. Nie przekształcił się w system religijny, ale miał licznych zwolenników, którzy wyznawali różne, często sprzeczne zapatrywania. Łączył ich wszystkich pogląd, że do zbawienia potrzebna jest wiedza ezoteryczna (tajemna). Wiedza ta opierała się na duchowych objawieniach i naukach zaczerpniętych z religii greckiej, perskiej, babilońskiej, egipskiej, judejskiej i chrześcijańskiej (synkretyzm). Niejednokrotnie spotkania gnostyków miały charakter orgii seksualnych, którym nadawano wymiar kultu. Jedna z najbardziej wpływowych gałęzi gnostycyzmu – manicheizm – wywarła piętno na wschodnich religiach – docierając aż do Chin, a także na zachodnich – przejawiając się w średniowiecznym ruchu bogomiłów i katarów, a także we współczesnych kierunkach ezoterycznych, na przykład w teozofii (światopogląd religijno-filozoficzny o charakterze panteistycznym). Stanowi jedną z form, w jakich rozwija się gnoza. 

          Gnostycyzm w sumie powodował ogromny zamęt w głowach i oddalał od religijnej Prawdy. Bogu przeciwstawiano innych architektów świata (demiurga). Człowieka spostrzegano jako więźnia ciała, otoczonego wrogością losu. Życie uważano za pasmo złudzeń i marzeń sennych. Gnostycy głosili istnienie prawdy hermetycznej, ukrytej, co stawiało ją w rzędzie religii rozumianych tylko przez wybranych. Zjawisko to było negatywne. Należało więc walczyć z pregnozą.

           Na bazie gnostycyzmu pojawiła się magia i powstawały sekty judeo-chrześcijańskie.

           Zwolennicy gnostycyzmu zwani gnostykami dla przezwyciężenia greckiego dualizmu stworzyli tzw. teorię eonów czyli pośrednich ogniw. Najsłynniejsza była teoria o 7 eonach. Eony stanowią według nich pewną całość, którą nazywali wspólnotą albo pełnią (pleroma). Dostrzegając w świecie stopniowość usiłowali również podzielić ludzi na 3 kategorie, tych co posiadają tylko ciało, czyli chylików, na tych co posiadają dusze, czyli psychików i na tych co posiadają ducha  pneumatyków. Siebie uważali za pneumatyków, mędrców, którzy mają wiedzę.

 

 

                            Neoplatonizm

 

          Twórcą neoplatonizmu był Plotyn (ok. 204–269), który przekształcił doktrynę Platona w emanacyjny system będący syntezą wszystkich idealistycznych prądów epoki hellenistycznej filozofii greckiej.  Był on inspirowany filozofią pitagorejczyków, stoików, a zwłaszcza Filonem z Aleksandrii. Usiłował łączyć filozofię Platona z nurtem gradualistycznym. Próbował wykazać, że nie ma różnorodności bytowej. Jest tylko jeden byt, który rozwijając się przyjmuje różne formy. Nie trwanie lecz stawianie się jest istotą bytu. Byt jest podobny do światła. Jak światło bierze początek z jednego źródła i promieniuje, tak i byt wyłania z siebie coraz to nowe postacie bytu i proces ten nazwał emanacją. Przebiega ona w odpowiednim porządku, a mianowicie, ze źródła najpierw wyłaniały się postacie doskonałe, a w miarę tego procesu coraz mniej doskonałe. Porządek powstawania jest według nich porządkiem zmniejszającej się doskonałości. Źródłem bytu nazywali prajednią, a poszczególne formy wyłonionego bytu hipostazami. Dusza ludzka zmuszona jest przez wcielenie, to znaczy narodziny w ciele, zejść do najniższego świata, popadając w grzech, tak może ona przebyć drogę powrotną w kierunku absolutu. Do tego celu służyły specjalne rodzaje cnoty: oczyszczające i upodabniające dusze do Boga (uświęcające). 

          Uczniem Plotyna był m.in. cesarz Galien. Przedstawicielami tego kierunku byli Ammonios Sakkas (szkoła aleksandryńska), Porfiriusz (szkoła rzymska, był on zaciekłym krytykiem chrześcijaństwa), Jamblich (szkoła syryjska), Proklos (ateńska).

 

 

              Filozofia łącząca kulturę antyczną

                       ze średniowieczem

 

 

Boecjusz  (480–524) był filozofem rzymskim. Zamierzał on przetłumaczyć na łacinę pisma Arystotelesa i Platona. Udało mu się jedynie przetłumaczyć dzieła logiczne Arystotelesa. Tym sposobem dzieła te były dostępne dla średniowiecznych badań. Jego główne dzieło to: O pocieszeniu, jakie daje filozofia. Jak sam głosił: połącz, jeżeli możesz, wiarę i rozum. Uwikłany w intrygi dworskie za króla Teodoryka został skazany na śmierć.       

 

          Kiedy studiuje się rozwój filozofii, a zwłaszcza Filona, Plotyna, Boecjusza dostrzegam zbliżanie się filozofii do ogólnych koncepcji filozoteizmu. Mocne usytuowanie wiary, a zarazem mocne wsparcie naukowe. Zwalczanie hedonizmu Epikura. Akceptowanie, ale umiarkowanej ascezy. Nie możność poznania Istoty Boga, unikanie Jego antropomorfizmu. Stosowanie alegorezy w odczytywaniu Pisma świętego. Dowartościowanie innych wyznań. Emanacyjny system  Plotona: Byt jest podobny do światła  prowadzi do wniosku autora. Jak sądzę, przybliżyłem się do głębokiej prawdy epistemologicznej. Cały Świat i jego istota opiera się na szeroko pojętej relacji (duchowej, fizycznej). W tym doszukuję się zrozumienia wszystkiego (istnienia bytów, sensu życia). Natura świata jest bardziej czynna (oparta na działaniu), dynamiczna, żywa sama w sobie, niż ontologiczna (bytowa).

          Nawet koncepcja Plotyna:  Dusza ludzka zmuszona jest przez wcielenie, to znaczy narodziny w ciele, zejść do najniższego świata, popadając w grzech, tak może ona przebyć drogę powrotną w kierunku absolutu ma w sobie coś z teorii filozoteizmu.

Wpływ filozofii na wiarę rozumną cd. 8

 

           FILOZOFIA HELLENISTYCZNA

 

          Po rozwoju kultury czysto greckiej zwanym okresem klasycznym nastąpił okres obcych wpływów na filozofię grecką. Nowy okres nazywany hellenistycznym datuje się w zasadzie od IV w. przed Chr. W łonie filozofii hellenistycznej powstały różne szkoły filozoficzne:

 

 

                          Szkoła cyników

 

          Przedstawicielem szkoły cyników był Diogenes z Synopy (413–323 przed Chr.). Jego życie było dość burzliwe. Jego ojciec Hikezjos, bankier który prawdopodobnie kradł pieniądze, został wraz z synem skazany na wygnanie z miasta. Diogenes zamieszkał w Atenach. Tam wstąpił do szkoły Antystenesa. Antystenes był twórcą cynizmu, ale był jednak tylko jego teoretykiem, a Diogenes uczynił jego naukę sposobem życia i doprowadził ją do skrajności. Podczas jednej ze swoich podróży, odwiedził min. Syrakuzy, został wzięty do niewoli przez śródziemnomorskich piratów i sprzedany jako niewolnik niejakiemu Kseniadesowi, mieszkańcowi Koryntu. Diogenes zajął się wychowaniem jego dzieci. Umarł w roku śmierci Aleksandra Wielkiego.   Mieszkańcy Koryntu wznieśli na jego grobie marmurową figurę psa.

          Filozof uznawał pełną niezależność od otoczenia. Był dla siebie samowystarczalny. Wolny od dóbr materialnych. Mieszkał w beczce, ubierał się w łachmany, potrzeby fizjologiczne załatwiał na ulicy. Głosił powrót do natury, domagał się zniesienia małżeństwa, wprowadzenia wolności kobiet i dzieci. Uważał, że poszukiwanie przyjemności, żądza bogactwa i władzy na próżno angażują człowieka. Diogenes był ascetą, nie aby osłabiać ciało, ale wzmocnić i zahartować do życia pierwotnego. Głosił cynicznie bezwstyd. To co wszyscy robią nie powinno być przedmiotem wstydu i winno być publiczne. Diogenes był dziwakiem. Pogardzał rozkoszami życia i dobrami materialnymi. Był on autorem myśli: Bieda jest nauczycielką i podporą filozofii, bo do czego filozofia nakłania słowami, do tego bieda zmusza w praktyce;  Lepsza jest uboga mądrość, niż głupie bogactwo; Rozkosze, jakie mężczyzna czerpie z miłości, są o tyle uboższe od doznań kobiety, że niedostatek przyjemności mężczyzna rekompensuje mnogością przygód. Wielokrotnie zachowywał się niestosownie w miejscach publicznych (masturbował się publicznie na placu, opsikiwał gości, zachowywał się jak pies). Diogenes dał podwaliny pod inne kierunki rozwoju myśli greckiej, bardziej rozwinięte i dopracowane. Przykładem jest stoicyzm.

          Cynicy programowo odrzucali rozważanie zagadnień z teorii bytu i teorii poznania, zakładając, że nie ma obiektywnych kryteriów prawdy.

          Cynizm jako sposób na życie jest mi obcy. Diogenes żył swoją filozofią. Był wolny, ale czy ta wolność radykalna nie była gorsząca dla innych?

 

                               Stoicyzm

 

          Szkołę stoicką założył Zenon z Kition (336–264 przed Chr.). Szkoła ta przeżywała rozkwit gdy kierował nią Chryzyp (280–206 przed Chr.), który swoim dorobkiem spopularyzował główne tezy tego kierunku.

          Stoicy w logice kontynuowali badania zapoczątkowane przez Arystotelesa, zajmując się logiką formalną, a w niej specjalnie analizą sądów (czyli twierdzeń) uważając je za podstawowe. Poznaniu zmysłowemu przypisywali główną rolę. Sądzili iż umysł nic więcej nie poznaje ponad to, o czym informują zmysły i dlatego według nich kryteriami  prawdy są tzw. Spostrzeżeniami kataleptyczne, tzn. dokonane w normalnym stanie, z odpowiedniej odległości, dostatecznie długo trwające i sprawdzone przez inne spostrzeżenia. Do pewnego stopnia stoicy mają rację, lecz nie można stawiać wyżej poznania zmysłowego od poznanie umysłowego. Umysł przez refleksję dokonuje formułowanie pojęć, idei itp. Materiał spostrzeżeniowy jest jedynie pomocny do refleksji. Poznanie zmysłowe jest ważne, ale nie najważniejsze.

          Sensualistyczne (zmysłowe) podejście do poznania ludzkiego wpłynęło na ukształtowanie się ich poglądów na pojęcie bytów, które według nich są niczym innym jak określoną postacią ciał. Wszystko co jest, jest tylko ciałem. Poza nim jest nicość. Źródłem działań w bycie jest energia, którą nazwali pneumą. Jest ona subtelnym rodzajem materii, która wszystko przenika, a ponieważ działania są celowe, stąd pneuma musi być natury rozumnej. Takie rozumowanie doprowadziły stoików do utożsamiania bóstwa z pneumą i w rezultacie do tzw. panteizmu, czyli utożsamianie Boga ze światem, lub pojęcia boga jako dynamicznej części ciała.

          Poglądy etyczne stoików stanowią centrum ich filozofii i temu zagadnieniu najwięcej poświęcili czasu. Podstawowym ich pytaniem było: co zapewnia człowiekowi szczęście? Według nich szczęście zapewnia i z nim się utożsamia cnota. Przeciwnymi szczęściu są zewnętrzne okoliczności, w których człowiek żyje. Trzeba te okoliczności opanować, albo się od nich uniezależnić, wyrzekając się wszelkich dóbr zewnętrznych, a zabiegając o dobra duchowe (wewnętrzne) wśród których najważniejsza jest cnota. Przez cnotę rozumieli zgodność działania z ludzką naturą, która jest rozumna, celowa i boska. Kto żyje więc zgodnie z naturą, czyli cnotliwie, zapewnia sobie najlepszą doskonałość. Żyć zgodnie z naturą nie oznacza życia według popędów, ale według rozumu, bo on decyduje o istocie natury ludzkiej i ma swoje podstawy w pneumie. Ponieważ cnota jest najwyższym dobrem, stąd ona sama wystarcza do szczęścia. Inne zaś dobra, poza nią, należy podzielić na godne wyboru, np. życie, wiedza, rodzina, miłość, szlachetne pochodzenie i na dobra godne odrzucenia, a więc te, które utrudniają żyć cnotliwie. Ponieważ pożądanie dóbr godnych odrzucenia wywołują tzw. afekty, dlatego należy się ich wyzbyć. Są one bez rozumne i przeciwne naturze ludzkiej. Takie ich całkowite wyzbycie się nazywali apatią czyli beznamiętnością, która powinna charakteryzować prawdziwego mędrca.

          Wybitnymi stoikami byli m.innymi:

Zenon z Kition (336–264 przed Chr.),

Chryzyp z Soloj (280–206 przed Chr.),

Cyceron (106–43 przed Chr.),

Seneka (4 przed Chr. – 65),

Epiktet (50–130),

Marek Aureliusz (121–180).

 

 

                               Epikureizm

 

          Szkołę „Ogród” założył Epikur (341–270 przed Chr.). Wybitnym przedstawicielem był Lukrecjusz (95 przed Chr. – 55 po Chr.).

          Poglądy szkoły epikurejskiej dotyczyły fizyki (nauka o bycie), teorii poznania i etyki. Najbardziej oryginalnymi poglądami były poglądy etyczne. Podobnie jak stoicy pytali w swej etyce co jest źródłem szczęścia człowieka. Według nich, szczęście polega na doznawaniu przyjemności. Nieszczęścia zaś na doznawaniu przykrości. Ponieważ przyjemność wiąże się z życiem, dlatego należy życie uważać za wielkie dobro i to życie dobrze wykorzystać. Z życiem wiążą się różne potrzeby, które trzeba zaspakajać i to jest źródłem nieszczęścia ludzkiego. Najszczęśliwszy jest ten, kto nie ma potrzeb.  Tylko te potrzeby mają znaczenie, które dostarczają największych przyjemności. Przyjemności dzielono na cielesne i duchowe. Cielesne uważali za bardziej zasadnicze ponieważ związane są z utrzymaniem życia i warunkują przyjemności duchowe. Przyjemności duchowe uważali za wyższe ponieważ umożliwiają odrywanie się od ciała i wybieganie ku przyszłości. Przyjemności nie dzielili na mniej lub bardziej szlachetne, ale na mniej lub bardziej przyjemne. W szkole epikurejskiej pojawiły się jednak różne poglądy na przyjemność. Od skrajnych akcentujących przyjemności cielesne do bardziej umiarkowanych, akcentujące przyjemności duchowe. Ogólnie jednak doktrynę epikurejczyków określa się mianem hedonizmu etycznego ponieważ za najwyższe dobro i źródło szczęścia uważa się przyjemność, a wszystko inne ma być tylko środkiem do tego celu. Przed wejściem do szkoły wisiał napis: Gościu, tutaj będzie ci dobrze, tutaj dobrem najwyższym jest rozkosz.

          Epikureizm był ateistyczny. Metafizyka miała drugorzędne znaczenie, służyła jedynie do wzmocnienia tez o przyjemnościach i szczęściu. Jeżeli bogowie istnieją, to nie mają wpływu na rzeczywisty świat, w którym my żyjemy, lecz co najwyżej „bujają gdzieś w obłokach”, nie interesując się zupełnie losem ludzi (deizm). Dzisiejszym odpowiednikiem epikureizmu jest sentencja pochodząca z poezji Horacego „carpe diem” – chwytaj dzień, ciesz się chwilą.

          Głównymi przedstawicielami epikureizmu byli:

Filodemos z Gadary (110–39 przed Chr.),                                                     Zenon z Sydonu (150–70 przed Chr.),                                                   Metrodoros z Lampsakos (330–277 przed Chr.),                                   Hermachos z Mityleny (III w. przed Chr.)                                               Lukrecjusz (95 przed Chr. – 55 po Chr.).

          Chrześcijaństwo publicznie wyklęło  epikureizm i jego założyciela Epikura. Jego dzieła, jako gorszące, były systematycznie niszczone. Ciekawe, że do filozofii Epikura wracali średniowieczni i współcześni filozofowie jak: Abelard, Pierre Gassendi, John Locke, Karol Marks i Fryderyk Nietzsche.

          W epikureizmie dostrzega się egoizm jednostki. Powoduje on odcięcie się od innych ludzi murem obojętności. W pewnym sensie filozofia ta mówi o rzeczach mało realnych. W gruncie rzeczy życie jest walką o przetrwanie. Na przyjemności pozostaje niewiele czasu.

 

                               Sceptycyzm

 

          Szkoła została założona przez Pyrrona z Elidy (376–286 przed Chr.). Najwybitniejszym przedstawicielem tej szkoły był Karneades (214–129 przed Chr.).

          Nazwa szkoły pochodzi od słowa sceptomani – powstrzymywanie się od wydawania sądów (sceptyk – człowiek wątpiący, krytyczny, niedowierzający). Podobnie jak stoicy i epikurejczycy chcieli wyjaśnić na czym polega szczęście. Sceptycy doszli do przekonania, że szczęście osiąga się przez zapewnienie sobie spokoju, a spokój osiąga się gdy człowiek w nic się nie angażuje i nie wypowiada się na żaden temat. Najlepiej zawiesić sąd, bo i tak nie można znaleźć trafnego rozwiązania. Według nich, wcale nie jest bardziej pewniejszy sąd coś stwierdzający od tego, który temu samemu przeczy.

          Przedstawicielami szkoły byli: Ainezydemos z Knossos, Agryppa i Sekstus Empiryk (II/III w.). Wiedza bezpośrednia jest niemożliwa: wszystkie poglądy są względne i rozbieżne (Menodotos z Nikomedii); Rzeczy są różnie postrzegane przez różnych ludzi (Ainezydemos). Nie mieli oni zaufania do poznania naukowego na drodze dedukcji, ani indukcji.

          To co jest pouczające w doktrynie sceptyków to propagowanie rozsądnego podchodzenia do wszelkich sądów, teorii i hipotez. Wystarczy kierować się rozsądnym prawdopodobieństwem (filozofia zdrowego rozsądku).