Każdy ma swój osąd

Mimo, że prawa logiki są jednoznaczne, niepodważalne, to mogą służyć do wyrażania różnych poglądów i ocen. Każdy ma swój osąd i swoje zapatrywanie w różnych sprawach. Cudze spojrzenia nie tylko trzeba szanować, ale i czerpać z nich mądrości jakie od nich płyną. Każdy ma swoją rację i uzasadnia ją według zdefiniowanych praw (w tym logicznych). Czy prawda może mieć różne oblicza? Może, bo każdy akcentuje swój własny wybrany element, który składa się na całość. Każdy jest wrażliwy na inne bodźce, co innego lubi, pragnie, szanuje. “U każdego rachunek logiczny daje inny wynik” (słowa wypowiedziane w serialu Rancho). Zmysły dostarczają tylko pozorów. “Każdy ma swój punkt widzenia, ale nie każdy z niego coś widzi” (Bruno Jasieński 1901–1938). U dzieci jest jeszcze inaczej: Zachowanie się dzieci jest ogromnie interesujące dla człowieka, który umie patrzeć i rozumieć. Widzi otwartą i niezafałszowaną księgę natury (Adolf Knigge 1752–1796). Można widzieć, a nie rozpoznawać (czyt. Jezus na drodze do Emaus Łk 24,13–35). To wszystko składa się na kolorystykę rzeczywistości. To powoduje, że świat jest ciekawy, nie do końca rozpoznany. Ewangelia mówi, że Bóg ma swoje patrzenie i widzi zdarzenia inaczej: “Nie tak, bowiem człowiek widzi «jak widzi Bóg», bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce” (1 Sm 16,7). “Nie ma większej pychy od pychy fachowców” (Thornton Wilder), i tych którzy uważają, że zawsze mają racje.

Bóg rozpoznaje rzeczy widzialne i niewidzialne. Zapewne wnioski Boga kształtują się według bogatszego scenariusza, Bóg uwzględnia nieskończoną (wielką) ilość parametrów. Tylko Bóg widzi obiektywnie wielkość naszych win i zasług. Jego wnioski zbliżają się do prawd absolutnych. Prawdy te zapisywane są w Stanie prawdy i są dostępne dla człowieka, który może je odczytywać (lepiej lub gorzej). Każdy może sięgać do własnego sumienia, w którym można odczytywać głos Boga. Uczestnicząc w życiu Boga, zaczynamy widzieć i oceniać wszystko jakby Jego oczyma. Niektóre rzeczy nas dziwią i nie do końca je dziś rozumiemy. “Istnieje wiele tajemnic jeszcze większych niż te, widzimy bowiem tylko nieliczne Jego dzieła” (Syr 43,32).

Dostrzegając świat oczyma Stwórcy można zbliżyć się do ideałów. Trzeba te umiejętność w sobie kształtować. Nie powinno się oceniać zdarzenia zbyt pospiesznie. Każde zastanowienie się, przemyślenie daje owocniejsze wyniki. “Najlepszym sposobem na gniew jest poczekać” (Seneka). “Pierwszym warunkiem szczęścia jest rozsądek” (Sokrates). “Prawda jest zawsze córką czasu” (Leonardo da Vinci).

Trzeba nabierać dystansu i rozważać problemy z różnych perspektyw. Osoba, która wprowadziła nas w wielką biedę, przez większość, została potępiona. Pozostali jej rodzice, którzy oprócz praw logiki uwzględniają dobre jej aspekty, nieporadność, głupotę i inne słabości. Patrzą na nią sercem, miłością. Tylko kochający ojciec ugościł i przyjął syna marnotrawnego. On mu wybaczył. Brat natomiast zachował w sobie gniew. Na to samo zdarzenie patrzył inną perspektywą. Wielu powie, że ma racje – “grzech musi zostać ukarany”. Za każdym przewinieniem nabieram jeszcze większej ochoty powołania się na sakrament (widzialny znak niewidzialnej Łaski) przebaczania Chrystusa, przytulenia i powiedzenia: “Nic to.Idź, a od tej chwili już nie grzesz” (J 8,11). “Zrozumieć, to wszystko przebaczyć” (Terencjusz).

Pocieszam się, że moje kłopoty są testem dla wielu. My spełniamy tylko rolę rekwizytów. Księgę Hioba (Hi) napisano nie dla opisania cierpień Hioba, ale pokazania również wielkości Miłości i Miłosierdzia Bożego.

RODO

Może nie mam racji, ale RODO (ochrona danych osobowych) uważam za pomysł niepraktyczny i utrudniający zwykłe ludzkie życie. Dawniej mogłem przeczytać spis lokatorów i trafić do osoby poszukiwanej. Dzisiaj szukaj wiatru w polu. Od 25 maja 2018 z drzwi gabinetów znikną tabliczki ze specjalnością lekarza. W imię pozornej ochrony danych osobowych wprowadza się chaos i dezinformację.

Zwykły człowiek nie ma się czegoś obawiać. Ochronę wprowadzono dla wielkich z tego świata i tych którzy mają coś do ukrycia.

Parę lat temu zapytałem kolegę, jak nazywa się szef jego firmy. Odpowiedział, że jest to tajemnicą. Pierwsza myśl jaka się zrodziła w moim umyśle, to to, że właściciel ma coś na sumieniu i z tego powodu chce został anonimowy.

Rozumiem, że powszechna informacja o obywatelach jest kusząca dla przestępców, ale przesada jest zawsze szkodliwa.

Dla tych którzy mają złe intencje RODO jest tylko utrudnieniem. Obecnie technika daje nowe możliwości inwiligacji i zdobywania informacji. Tego procesu nie da się zatrzymać.

Pamiętam procedury i drogę przez mękę, aby otrzymać mapę jakiegoś terenu do prac geofizycznych. Mapy były tajne. Były to czasy, w których satelity fotografowały tereny z dokładnością do centymetrów.

Należę do tego pokolenia, któremu żyło się zwyczajnie. Dzisiejszy świat jest dla mnie obcy.

Odejdę cicho, jak marzenie senne

Ze smutkiem informuję, że wczoraj w symbolicznym dniu Święta Matki odeszła do Pana moja kochana matka, Zofia Porębska z domu Piskorz, lwowianka, członek rodziny AK, kochana nauczycielka gry na pianinie, dobry i mądry człowiek. Niech Bóg otoczy ją swoją Miłością i Miłosierdziem.

   Przyjdę do Ciebie wiersz napisany we Lwowie 22 lipca 1941 r.

(1)                                                                          (2)

Przyjdę do Ciebie taką cichą nocą                 Wyciągnę do cię ramiona spragnione

I w dom Twój cichy wzniosę radość swą       I z ust kielichów w tę noc będziem pić

I szczęście moje, wraz z miłości mocą            W twe słodkie oczy, miłością zamglone

Oddam ci w zamian za tę chwilę złą.             Wprzędę uczucia mego złotą nić.

 

(3)                                                                        (4)

Na czole twoim, troską pooranym                   Troski, cierpienia, godziny zwątpienia

Matczyny uścisk, całus złożę tam                   Ja z twego czoła zbiorę myśli złe

Owocom szczęścia, chociaż zakazanym         I dam ci w zamian chwile zapomnienia

Czas wyzwolenia – nocą wydasz sam.           Radość, nadzieję, miłość, szczęście swe.

 

(5)                                                                         (6)

I mgłą owiana, jak zjawa wiosenna                 I tak jak przyszłam, odejdę samotnie

Swe małe serce złożę u twych stóp                 Może w twym sercu zadrży cichy żal

A moja miłość jasna i promienna                   Wspomnieniem wrócisz do tych chwil ochotnie

Odejdzie cicho, w własny, ciemny grób.         Gdy ja odejdę… w świata smętną dal.

 

(7)

Odejdę cicho, jak marzenie senne

Tłumiąc w mym sercu bólu straszna moc

Unosząc z sobą wspomnienie daremne

Żem z tobą śniła w tę cudowną noc.

 

Opowiadanie o przeżyciach mistycznych

Kto decyduje się przekazać swoje doświadczenia mistyczne musi mierzyć się z problemem transpozycji zjawisk nadprzyrodzonych na rzeczywiste. Musi dokonać uplastycznienia, wizualizacji, aby przekaz mógł być odebrany abstrakcją zmysłową. Odbiorca słuchając, widzi przekazywane obrazy. Na przekazującego ciąży olbrzymia odpowiedzialność. Przekaz zazwyczaj jest bardzo sugestywny, emocjonalny i mocno zakorzenia się w umyśle. Informacje nie do końca prawdziwe, albo źle zobrazowane mogą powodować wielkie szkody.   Przekaz o. Wiesława Nazaruka: Przeżyłem śmierć, rozmawiałem z Jezusem, widziałem niebo” udostępniony na facebooku [1] jest dobrym przykładem. Wysłuchałem wykładu ojca Wiesława. Przekaz jego jest sympatyczny, ciepły, plastyczny, pełen dobrych wniosków, pouczeń, ale dla mnie jest za bardzo katechetyczny i parafialny. Kolejny raz dziwię się, że spotkania z Osobą Jezusa nic nowego nie wnoszą do posiadanej wiedzy.

Wizualizacje aniołów u ojca Wiesława są różne (bez skrzydeł) i potwierdzają mój negatywny stosunek do bytów anielskich. Wyraźnie widać ich obrazowanie w postaci światła. Dla mnie są to obiekty konceptualne, pomocnicze do portretowania świata nadprzyrodzonego.

Charakterystyczne jest, że w opowiadaniach tego typu obrazy nadprzyrodzone są nieciągłe. Z łatwością zmienia się miejsce i obrazy widzenia. Przeskakiwanie kadr widzenia są nagminne. Wyczuwa się tu dużą sugestywność i charakter przekazującego. On przekazuje, to co sam myśli i jak to widzi.

Interpretacja braku skutków doświadczeń modlitewnych, w tym na różańcu jest mocno sugestywna i można się z nią nie zgodzić.

Wiele słów należy pochwalić, np.: “Bogu można powiedzieć nie“, “jak będziesz księdzem złym, to do domu się nie pokazuj“. Ojciec Wiesław przedstawił się jako bardzo miły człowiek. Jest komunikatywny i wydaje się być życzliwy. Wzbudził zaufanie.

Ojciec Wiesław sugeruje daleko idące posłuszeństwo Kościołowi, posłuch kapłanom. W jego opowiadaniu można zauważyć elementy straszenia i wywierania presji . Za dużo jest warunków zbawienia. Takie ujęcie zniekształca Miłość Boga i Jego Miłosierdzie. Z definicji Miłosierdzie Boga jest aktem bezwarunkowym opartym na wielkiej miłości Stwórcy do swoich stworzeń.

Obecnie Kościół polski, dla wielu, nie jest autorytetem. Utracił swoją zdolność przekonywania. Na tym tle przekaz ojca domaga się dodatkowych wyjaśnień i interpretacji.

Przekaz ojca Wiesława jest korzystny dla osób, które domagają się obrazu wiary. Taki obraz zapewnia Urząd Nauczycielski Kościoła. Nie jestem zwolennikiem przekazu parafialnego, ale rozumiem jego rolę w społeczeństwie wierzącym. Takie jest zapotrzebowanie. Moje podejście rozumowe jest dla wybranych i tych, których interesuje istota rzeczy.

Ojciec Wiesław zataił wiele osobistych przeżyć. Jest to zrozumiałe. Mnie interesują wnioski jakie można z nich wysnuć. Ciągle szukam odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Z wykładu wyciągnąłem niewiele interesujących nowych informacji. I tak jest z całą literaturą nabożną jaka jest dostępna. Wszystkie treści trzymają się oficjalnej katechezy.

[1] Zapis spotkania o. Wiesława Nazaruka OMI ze wspólnotą Epifania w parafii Chrystusa Króla w Poznaniu, które odbyło się 31 stycznia 2018 r.

 

Przestrzeń rzeczywistości

Każde zdarzenia, odczucia z dnia codziennego, z każdej chwili są rejestrowane w umyśle i w pamięci człowieka. Cokolwiek się pomyśli wychodzi z wnętrza człowieka: “z obfitości serca usta mówią” (Mt 12,34), “co z ust wychodzi, pochodzi z serca” (Mt 12,18). Umysł, świadomość, “serce” są centralnym miejscem ludzkiej rzeczywistości. Tu rozgrywa się wszystko, theatrum życia, theatrum istnienia. Tu kształtuje się miłość i uczucia. Tu odczytuje się Boga, podejmuje decyzje. Tego czego człowiek nie widzi nie liczy się, nie jest ważne. Dla niego to, co się nie zna, nie istnieje. Nie tęskni się za czym, które się nie poznało. Świat zawęża się do własnej jaźni. Radość która się rodzi w sercu pozostaje. Szczęście jest w człowieku. Osoba kochana istnieje w pamięci i jest jak żywa. To, że istnieje jako osobny byt jest mniej ważne. Liczy się to, co należy do przestrzeni świadomości. Osoba żyjąca gdzieś daleko może się zmieniać na różne sposoby. W sercu zawsze pozostaje taką, jaką się ukształtowano. Dlatego można kochać stale, do końca życia, mimo, że kochana osoba mogła się w czasie całkowicie zmienić. Przestrzeń w której się żyje jest, de facto, przestrzenią ludzkiej jaźni. “Niebo i ziemia przeminą” (Mt 24,35; Mk 12,31), ale świadomość pozostaje na wieki. Do życia wiecznego przechodzi się własną przestrzenią i świadomością. Miłość zachowana w sercu i w świadomości przechodzi w świat nadprzyrodzony. Saduceusze zadali jezusowi pytanie: ” Otóż było u nas siedmiu braci. Pierwszy ożenił się i umarł, a ponieważ nie miał potomstwa, zostawił swoją żonę bratu. Tak samo drugi i trzeci – aż do siódmego. W końcu po wszystkich umarła ta kobieta.  Do którego więc z tych siedmiu należeć będzie przy zmartwychwstaniu? Bo wszyscy ją mieli [za żonę]» (Mt 22,25–28). Jezus odpowiedział: ” Przy zmartwychwstaniu bowiem nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie.” (Mt 22,30). Ja dopowiadam: kobieta zachowa w sercu uczucie do wszystkich swoim mężów.

W sercu jest holograficzny obraz Boga. Z Nim człowiek jest zjednoczony. Każdy ma z Nim osobistą relację. Życie wspólnotowe opiera się na relacjach interpersonalnych. Każdy zachowuje swoje ego. Po wspólnych zdarzeniach każdy wraca do swojego sanktuarium, do swojej niepodzielnej przestrzeni, do swojego świata.

O swój świat trzeba dbać. Nie należy jego zaśmiecać nieporządkiem. Niektórzy umieją cieszyć się pomimo zewnętrznych trosk. Każdy może dzielić się swoją radością, aby stała się ona udziałem innych.

 

Demokracja na przyszłe pokolenia

       Winston Churchill (1874 – 1965) Polityk brytyjski i mąż stanu powiedział, że demokracja nie jest najlepszym systemem społecznym, ale nic lepszego nie wymyślono. Przez dziesiątki lat, na całym świecie, demokracja kształtowała się i obudowywała się rzetelnymi prawami społecznymi. Mimo powszechnych pochwał, pokazała w polskim eksperymencie politycznym słabość, której trzeba zaradzić. System demokratyczny nie obronił przed możliwością stworzenia systemu autorytarnego, systemu w którym władza jest skupiona w rękach przywódcy i jego najbliższego środowiska. Decyzje podejmowane przez przywódcę autorytarnego zatwierdzane są przez podporządkowany mu parlament i inne służby. Wiedza ta ten temat jest dostępna dla każdego. Wystarczy spojrzeć na polską rzeczywistość polityczną. Całe zło zaczęło się od możliwości prawnych zdobycia władzy większościowej. PIS skorzystał z takiej historycznej możliwości, a swoim postępowaniem pokazał jakie niebezpieczeństwa zagrażają państwu i demokracji. Dla polskiego społeczeństwa jest to lekcja na przyszłość.

Trzeba koniecznie stworzyć takie mechanizmy prawne, aby w przyszłości nie było możliwe stworzenia takiej struktury władzy [1]. Oto musi zadbać przyszła władza dla dobra demokracji na dalsze pokolenia. Czy będzie się im chciało, jak zdobędą władzę? Jestem sceptykiem. Władza absolutna nęci.

Polski obywatel nie dorósł jeszcze do demokracji. Jej się trzeba uczyć latami, a może i pokoleniami.

W systemie prawnym trzeba określić zasady odwoływania władzy w sposób demokratyczny nie czekając na kolejne wybory. Takich mechanizmów dziś brakuje. Opozycja jest bezradna, bo niema w swoich rękach jasnych narzędzi prawnych. Prezydent były Lech Wałęsa na spotkaniu ze strajkującymi matkami niepełnosprawnych dzieci podpowiedział możliwość doprowadzenia obecnie do nowych wyborów[2]. Wysiłek się opłaci, bo uratujemy nasz kraj od kolejnych zniszczeń. Komu na prawdę zależy na ojczyźnie powinien iść tą drogą. Ja jestem gotów.

I jeszcze jedno. Polak do czasu jest niemądry i godzi się na kopniaki. W krwi Polaków płynie sarmacka krew naszych przodków. Nie raz polski lud piął się na barykady i strzelał z ukrycia warszawskich kanałów. Już coraz bardziej iskrzy. Stan złamania symetrii zbliża się dużymi krokami.

[1] Po przekroczeniu określonej proporcji nadwyżka głosów mogłaby być rozdzielana na inne partie.

[2] Zebrać miliony podpisów zawiedzionych i podziękować rządzących za ich haniebną “służbę”.

Stan Dobra Najwyższego

Wola Boga to stan Dobra Najwyższego: On jest Panem! Niech czyni, co uznaje za dobre (1 Sm 3,18). To najlepsze rozwiązanie danego zagadnienia (problemu), biorąc pod uwagę wszystkie możliwe opcje. Aby poznać wolę Boga, trzeba ten stan odczytać. Umiejętność tę posiada każdy człowiek, jeden w większym, drugi w mniejszym stopniu: przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (Rz 12,2). Jezus posiadł tę umiejętność w sposób doskonały. Odczytywał ją w chwilach modlitwy. W ogrodzie Getsemani mówił: niech się stanie wola Twoja (Mt 26,47; Mk 14,36; Łk 22,42).

Stan Prawdy

Wszystko co się wydarza we wszechświecie zostaje zapisane w obrazie holograficznym i umieszczone w Stanie Prawdy w przestrzeni werbalnej. Cząstki tego obrazu (hologram) znajdują się w umysłach wszystkich ludzi. To jest dar od Boga dany w chwili poczęcia . Każdy człowiek może sięgnąć do tego archiwum wiedzy i wydobyć z niej Prawdę, jak to czynili hagiografowie, ewangelicy, pisarze chrześcijańscy. W Stanie Prawdy zapisane są nie tylko obrazy z czasoprzestrzeni, ale i wszelkie treści zdarzeń i myśli ludzkich przodków. Stan Prawdy rozpoczął redagować sam Stwórca, dlatego zapisane zostały w nim zamysły Boga, jego koncepcje i pragnienia. Kto ma zdolność w zanurzeniu się w Stanie Prawdy może z niego korzystać. Fenomenem był Jezus Chrystus, który bez przerwy karmił się wiedzą płynącą z mądrości Boga. Jeżeli umiejętność tę miał Jezus, to może ją mieć każdy człowiek.

Poszukiwania prawd dziejowych, historii mogą odbywać się różnymi technikami. One to dają namacalne dowody tego, co zostało zapisane w Stanie Prawdy. Aby sięgać do Stanu Prawdy potrzeba mieć do tego wolę i czyste wnętrze. Umysł zajęty przez myśli niestosowne zakłócają komunikację. Trzeba wyciszenia umysłu i serca. Taki spokój można uzyskać w czasie modlitwy lub w stanach ekstatycznych. Mistykom jest łatwiej wejść na tę drogę.

Niekiedy, samorzutnie, w czasie snu uśpiony umysł dotyka tego stanu i odbiera treści w obrazach zniekształconych. Takie obrazy są interpretowane za pomocą odpowiedniej literatury (senniki). Najczęściej niewiele z nich wynika, są one źródłem nadziei i rozczarowań.

Hipnoza, nirwana należy do tych technik, w którym rezygnuje się z boskiej pomocy. Mogą być także owocne, bo człowiek może wykorzystywać wszystkie mechanizmy, które otrzymał w darze od Stwórcy.

Mistyka oparta na swoistych ćwiczeniach są z pewnością techniką zbliżającą do Stanu Prawdy, ale bardziej wartościowa i skuteczna jest duchowa kontemplacja. Ona bazuje na duchowym wsparciu Stwórcy. Gorąca modlitwa jest zawsze skuteczna i otwiera autostradę, po której czerpie się wiedzę.

 

 

Świat nie jest widzialny

System kopernikański musiał pokonać zachowawcze stanowisko Kościoła i zmienić u ludzi sposób myślenia. Podobnie było z poglądami Karola Darwina (1809 – 1882) na temat ewolucji. Ja próbuje udostępnić poglądy o dynamicznym obrazie świata. Wszystkie wspomniane rewolucje myślowe musiały przebijać się przez utarte poglądy mocno zakodowane w głowach. Nie było to łatwo. Obecne czasy sprzyjają nowym odkryciom. Owoce fizyki kwantowej, teoria względności znajdują już praktyczne zastosowania w codziennym życiu (np. GPS). Kto je podważa sam siebie ośmiesza.

Dynamiczna postać świata nie jest moim wymysłem. Od lat w literaturze fachowej, filozoficznej, czy naukowej można odnaleźć sygnały na ten temat.

George Berkeley (1685 – 1753) – znany jako biskup Berkeley (biskup Cloyne) – był irlandzkim filozofem, którego głównym osiągnięciem było rozwinięcie teorii, którą nazwał “niematerializmem” (Immaterializm) (później nazywany przez innych “subiektywnym idealizmem”) [1]. Teoria ta zaprzecza istnieniu materialnej substancji, a zamiast tego twierdzi, że znane obiekty, takie jak stoły i krzesła, są tylko pomysłami w umysłach postrzegających, a w rezultacie nie mogą istnieć bez postrzegania. Berkeley mawiał: Rzeczy istnieją tylko o tyle, o ile są postrzegane (łac. esse est percipi). Mimo takiej samej konstrukcji umysłu ludzkiego, każdemu człowiekowi świat jawi się trochę inaczej, bo subiektywnie. Każdy sądzi według siebie, każdy ma swój własny punkt widzenia. Zmysły dostarczają tylko pozorów. Każdy ma swój punkt widzenia, ale nie każdy z niego coś widzi (Bruno Jasieński 1901–1938); Świat jest moim wyobrażeniem (Arthur Schopenhauer 1788–1860). Przed namaszczeniem Dawida Bóg mówi do Samuela: nie tak bowiem człowiek widzi <jak widzi Bóg>, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce (1 Sm 16,7). Nikt jednak nie zaprzecza istnieniu Świata. Jest on dla człowieka rzeczywistością. Świat też musi mieć swoją przyczynę. Ponieważ należymy do tej realności Świata, przyczyna jest jedna. Czy możemy ją poznać? Kim wy właściwie jesteście, żeście wystawiali na próbę w dniu dzisiejszym Boga i postawili siebie ponad Boga między synami ludzkimi? […] Nie zbadacie głębokości serca ludzkiego, ani nie przenikniecie myśli jego rozumu, jak więc wy badacie Boga, który wszystko to stworzył, jak poznacie Jego myśli i pojmiecie Jego zamiary? […] Gdyby nawet nie zechciał nam pomóc w tych pięciu dniach, to ma On moc obronić nas w tych dniach, w których zechce, albo zgubić nas na oczach naszych wrogów. Wy zaś nie wymuszajcie zarządzeń od Pana Boga naszego, ponieważ nie można uzyskać nic od Boga pogróżkami jak od człowieka ani Nim rozporządzić jak synem ludzkim (Jdt 8,12–16). Każdy człowiek otrzymał dar rozumowego oglądu Świata. Głupi [już] z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga:  z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest,  patrząc na dzieła nie poznali Twórcy (Mdr 13,1). Z wielkości, piękna, logiczności Świata można wywnioskować, że Stwórca istnieje i ma w sobie mądrość. To z kolei implikuje stwierdzenie, że jest On w naszym ludzkim rozumieniu osobą, personą. Aby tak stworzyć Świat, trzeba było być wspaniałym architektem, konstruktorem, estetą, matematykiem, fizykiem. Również sam człowiek jest dowodem na istnienie Boga. Posiada on duszę (przynależność do Boga), intelekt, rozum, intuicję, uczucie, sumienie, wolę, pragnienie szczęścia, raju i nieśmiertelności. Poznaje własne istnienie, osobę. Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam (Rdz 1,26). Te przymioty i atrybuty nie powstały z procesów ewolucyjnych, ale zostały człowiekowi dane przez Stwórcę.

Dawid Hume (1711–1776) uważał, że wrażenia zmysłowe i ich pamięciowe obrazy stanowią jedynie źródło rzetelnego poznania: wiedza o rzeczywistości wykraczająca poza fakty nie budzi zaufania; nie można wiedzieć nic pewnego o świecie. Nie da się nieobalalnie poznać, czy w ogóle jakiś świat istnieje [2].      

Fizyka kwantowa dostarcza informacji z zakresu subatomowym (nie tylko). Najmniejsze cząstki budujący świat materialny przejawiają dualizm korpuskularno falowy. W mikroświecie zachowanie się cząstki przypomina zachowanie się fali, i odwrotnie. Nic nie różni cząstki od fali. Po przekroczeniu granicy Plancka ][3] (długości najmniejszego kwantu energii) świat jest tylko tchnieniem, samym oddziaływaniem.

Świat jest dynamiczny, a nie ontologiczny. Materia jako samodzielna osobliwość nie istnieje. Substrat materialny jest wytworem energetycznym, a nie jest istotą bytu. W strukturze „cząstki materialnej” ciągle następuje relacja między jego składnikami, które przekazują sobie wzajemnie właściwości. To stwarza relacje energetyczne, siły pola, siły przyciągania itp.

Energia ma właściwość rozpraszania się. Aby świat istniał stale musi być dynamizowany. Pierwsza Przyczyna musi ciągle być w działaniu i podtrzymywać świat w jego istnieniu. W innym przypadku świat szybko rozpłynąłby się do pustki de Sittera (eschatologiczny model świata) [4].

 

 

Bóg stworzył świat na swoje podobieństwo. Jeżeli świat jest dynamiczny, to Stwórca jest też Istnieniem dynamicznym. On Jest (Wj 3,14), ale rozpoznawany jest przez skutki jakie czyni.

Gdyby istniały inne światy (przestrzenie odniesienia) świat stworzony przez Boga byłby niewidoczny.

Dynamiczna postać świata nie powinna być spostrzegana katastroficznie. Ważne jest, jak w nim czuje się człowiek. Stwórca przez różne transformacje i inne sztuczki powoduje, że świat jest dla człowieka przyjazny, widzialny, zmysłowy, a przy tym estetycznie piękny. Natura świata jest jego nośnikiem. Musimy się zgodzić na rzeczywistość, która jest nam dana.

W rozważaniach filozoficznych, szczegółowych, aby dochodzić do istoty rzeczy musimy uwzględniać dynamiczną naturę świata. Na szczęście nie każdy zwykły śmiertelnik musi się nad tym zastanawiać.

[1] Stanisław Kijaczko. Immaterializm: Epistemologia i metafizyka. Próba interpretacji filozofii George’a Berkeleya. – Opole: Wydaw. Uniw. Opolskiego, 2002.

[2] Hasło: Agnostycyzm [w:] Encyklopedia katolicka, tom I, Wyd. TN KUL, Lublin 1985, kol. 182.

[3] Stała Plancka =   6.626070040(81) *10 (do minus 34) J*s.

[4] Paweł Porębski, Rzeczywistość w świetle nauki, filozofii i wiary, Wyd. Jedność, Kielce 2008, s. 22.

Banialuki

Kiedy zagłębiam się w zawiłości prawd wszechświata, to nachodzi mnie smutna refleksja, że człowiek rozumie tylko działania wtórne, ale istoty rzeczy są skrzętnie chowane przez Stwórcę. W cokolwiek sięgam – czytam: to pozostaje tajemnicą.

Grawitacją zajmowało się wielu uczonych. Newton określił siłę grawitacji. Albert Einstein porzucił to pojęcie i wprowadził przestrzeń zakrzywioną do tłumaczenia przyciągania między obiektami materialnymi. Inni poszukują grawitonów, chcąc wytłumaczyć grawitację fizyką kwantową. Nikt jednak nie wytłumaczył istoty grawitacji. Dlaczego obiekty się przyciągają? W jaki sposób obiekty wiedzą o sobie?

Zastanawiam się. Jak mogłem kiedyś uczyć fizyki w liceum przy braku wiedzy o podstawowych pojęciach: energii, siły, prądu elektrycznego, czasu? To co się podaje w szkole to pojęcia zastępcze, przybliżone, nie ujmujące istoty rzeczy, np. energia to jest zdolność do wykonania pracy, siła to oddziaływania w polu oddziaływania, czas jest miarą zmienności itp. Zdobywałem sympatie uczniów, ale byłem wiecznie niedouczony. Pocieszam się, że inni nie są lepsi.

Powodem niemożności opisywania wszechświata jest brak odpowiednich narzędzi. Matematyka jest 30 lat za fizyką. Najnowsze trendy naukowe uświadamiają, że Świat staje się w momencie pomiaru (np. czy światło jest falą, lub cząstką). To nie można zgłębić ludzkim rozumem.

Trudno jest też formułować sentencje. Można wpaść w pułapkę logiczną. Np. zdanie “Każdy kłamie” nie jest prawdziwe, bo wobec tego ja też kłamię.

O wiele lepiej jest mówić o działaniach wtórnych: momencie siły, pracy, schematach elektrycznych bazując na niepewnych definicjach.

Gdybym wprowadził nowe pojęcie tłumaczące np. o grawitacji, że jest to “banialuka” to z kolei brakuje słów do wytłumaczenia słowa “banialuka” i kółko się zamyka. Człowiek nie może stworzyć języka tłumaczącego, aby przekazać istoty rzeczy. Emmanuel Kant (1724 – 1804) miał rację mówiąc: nie można poznać istoty bytu (noumen – rzecz sama w sobie) za pomocą rozumu ludzkiego.

Do ludzkiej niewiedzy można dołożyć łatwość z jaką umysł ludzki, przez zmysły można oszukać, zmanipulować. Człowiek nie wie, ale mu się zdaje, że wie. Np. przez specjalne okulary może mieć złudzenie przestrzenne obrazów płaskich. Świat może być przedstawiany w różnych kolorach. Dajemy wiarę krzywych zwierciadłom, plotkom, pomówieniom. Maniakalnie upieramy się przy swoich racjach.

Na koniec, jak łatwo można człowieka oszukać, wmawiając mu swoje uczucia, zapewnienia, obiecanki. Sam jestem ofiarą swojej naiwności.

Rację miał Sokrates (V i VI w. przed Chr) mówiąc: Wiem, że nic nie wiem. Ciągle brakuje nam wiedzy o naszym istnieniu i o nas samych. Jak to jest, że bez znajomości istoty rzeczy ludzkość uczyniła takie postępy? Czy człowiek naprawdę jest zdolny rozróżniać dobro od zła, czy tylko mu się zdaje, że wie?

Nawet najmądrzejsi popełniali pomyłki. Sokrates błędnie zakładał, że wiedza jest gwarantem moralnego i etycznego postępowania. Słuszna droga nie zawsze wywodzi się z wiedzy, ale z sumienia. A. Einstein nie pogodził się z wiedzą, że prawdopodobieństwo i statystyka kształtuje nasz świat.

Każdy uczony ma swoje 5 minut w historii. Reszta życia to powtarzanie utartych przekonań i nabytej wiedzy.

Zachęcam do postawy pokory i umiaru. Człowiek idzie z duchem postępu, ale stale musi pamiętać o swoich ograniczeniach i swoich słabościach.

Bawią mnie pyszni tego świata. Wydaje im się, że są wielcy, najmądrzejsi, nieśmiertelni. Napinają muskuły, albo wypinają tors. W kościele przyjmują postawę męczennika albo pokutnika. Tak naprawdę są pełni hipokryzji i zakłamania. Przypominam sobie słowa mojej prababci: Świat jest bilardem, my tylko kulami, kto może spytać, kto też grywa nami. Śmierć, która strąca to z dołu, to z góry, a wszystkich do dziury.