O co ci chodzi

          No właśnie. Jaki masz cel tak ciągle krytykując Kościół?

W krótkiej odpowiedzi.

          Naród żydowski przez 1000 lat odczytywał Boga. W wyniku powstała Tora (pięcioksiąg Starego Testamentu). Ok! Jak umieli tak zrobili. Poczyniono przy tym sporo przekrętów. Później Jezus Chrystus przekazał Prawdy odczytane w kontaktach duchowych z Ojcem. Okazało się, że trzeba wprowadzić wiele poprawek do wiary. Przede wszystkim Bóg nie jest cesarzem na obraz ludzki, nie karze, nie jest mściwy, ale pełen dobroci i miłości. Niestety nauki Jezusa zostały w części wypaczone przez sam Kościół, który powiela własne koncepcje teologiczne.

         Kiedy rodził się Kościół chrześcijański była okazja wyzwolić się od starotestamentalnego oglądu. Nie uczyniono tego. Cały bagaż niedoskonałości biblijnej został zaadaptowany przez Kościół chrześcijański. Trzeba było to jakość zagospodarować i przetworzyć na nowe idee. Kompilując materiał historyczny z naukami Jezusa Chrystusa uczyniono w większości karykaturę wiary. Pozostawiono w niej starotestamentowe anioły, szatana, domniemane monologi i dialogi z Bogiem, a wprowadzono dziewicze poczęcie, Niepokalane poczęcie, Zwiastowanie, rzeź niewinnych dzieci itd.

         Trzeba mieć odwagę uznać, że na wiarę trzeba spojrzeć według obecnej wiedzy. Szanując starą tradycję należy od nowa odczytać zamysły Boga, które są niezmienne. Ludzkość zdobyła nowe narzędzia poznawcze, wiedzę przyrodniczą, aparat logiczny o wiele bardziej rozwinięty.

         Moim celem jest przybliżenie się do Prawdy. Choć to ponoć dzisiaj niemożliwe, ale przyjdzie czas, że dogmaty zostaną zweryfikowane. To tylko kwestia czasu. Bez tego Kościół nie utrzyma się. Stanie się żałosnym powielaczem konserwatorskiej retoryki, coraz bardziej śmieszny, infantylny. Krytykując Kościół, bronię jego przyszłości. Pomimo, że znam jego wady zawsze był mi bliski. Jestem przeciwnikiem zakładania nowej sekty. Pokochałem Kościół i chcę być w nim nadal. Oczekuję jednak jego modernizmu i uaktualnienia. Ja tego z pewnością nie dożyję, ale ktoś musi o tym mówić już dzisiaj.

         Ktoś może powiedzieć, że wszystko to jest nic warte.  W tym sęk, że Bóg istnieje (wynika to z logicznej konieczności istnienia Przyczyny zaistniałych skutków). Jeżeli tak, to ma wobec stworzeń jakieś plany. Wyposażył człowieka w narzędzia odczytywania Jego zamysłów. Jak widać człowiek potrzebuje do tego sporo czasu. Trudno. Nie jest nam dane wiedzieć wszystko od razu. Trzeba powoli zbliżać się do Prawdy. To jest zadanie pozostawione ludziom.

 

Życie seksualne

          Życie seksualne cieszy się szczególnym zainteresowaniem Kościoła. Podłoże tego jest dość złożone. Temat obrósł mitami. Historycznie nakręcał się i sam siebie w prowadził w absurd. Do dnia dzisiejszego Kościół nie może oderwać się od tych zagadnień i brnie w niebyt. Hipokryzja polega na tym, że samo Pismo święte pokazuje okresy dużej rozwiązłości seksualnej na przełomie wieków. Np. za czasów Abrahama można było mieć wiele żon i jednocześnie nałożnice. Sam Jakub miał dwie żony Lee i Rachelę. Ponadto dwie nałożnice:  niewolnice Bilhę i Zilpę. Wszystkie kobiety urodziły mu dzieci. Nie trzeba mieć wielkiej wyobraźni aby dostrzec w rodzinie Jakuba kwitnące życie erotyczne. Na kanwie tej opowieści można napisać nie jeden erotyk. Kościół okres ten traktuje dość pobłażliwie. Autorytet Pisma nie pozwala na krytykę istniejących obyczajów. Dopiero później temat ten wszedł na wokandę zainteresowań i stał się tematem szeroko omawianym.

          Na życie seksualne można spojrzeć dwojako. Kiedy nie ma emocji, podniety, można temat sprowadzić do swoistej mechaniki, ruchów posuwisto zwrotnych, którym towarzyszy reakcja chemiczna powodująca w mózgu poczucie zadowolenia cielesnego. Analiza moralna zjawiska mija się z celem. To zwyczajna adiafora (czyn moralnie obojętny). Budowanie na tym jakieś ideologii jest nieporozumieniem.

          Drugie podejście opiera się na namiętnościach. Wszelakie czynności seksualne nabierają swoistej wymowy. Nie mechanika jest ważna, co wszystko co dzieje się wokół niej. Można więc mówić o zdradach, nieczystości, miłości itd. Każda czynność, gest, słowo nabierają znaczenia. Seks staje się tematem życiowym, czasami pierwszorzędnym. W temat ten wkroczył Kościół. Rzecz w tym, że wszelkie prawa biologiczne obłożone zostały zasadami z nią sprzecznymi. To co było naturalne może być traktowane jako grzech. Człowiek zaburzył naturalność seksualną, zbyt angażując się w nią. Co gorsze, włączył do tego Boga. Własnymi nakazami i zakazami obciążył Stwórcę jako ich autora. To wielkie grubiaństwo i nieprzyzwoitość.

          Bóg zapewne inaczej widział ten aspekt ludzkiej egzystencji. Seksualność służy do prokreacji oraz do zacieśnienia więzów między małżonkami. Ponieważ jest łatwo dostępne i cieleśnie atrakcyjne stał się również przedmiotem uciech. Jak każda czynność w nadmiarze może szkodzić. Należy mieć więc rozsądek i poczucie odpowiedzialności. Bóg, oprócz woli dał człowiekowi rozum, aby się nim posługiwał. Nie należy z zewnątrz zbytnio ingerować, ale edukacją kierować młodych do postępowań słusznych. Zakazy i kary są najgorszym wyjściem z sytuacji. Prowadzą jedynie do buntu i działań przeciwnych. Tę mądrość nie posiadają ani Kościół ani rząd. Radosna twórczość legislacyjna w temacie seksualności pokazuje skalę zniewolenia człowieka, a przecież wolna wola jest największym darem od Boga. 

Ateista lepszy od hipokryty

          Czy słowa papieża Franciszka: “lepiej być ateistą niż fałszywym chrześcijaninem, który prowadzi podwójne życie” zrobiły na mnie wrażenie? W zasadzie nie, dlatego, że od dawna myślę podobnie. Ateiści w zasadzie są otwarci, nie kluczą, nazywają fakty po imieniu, nie są zakłamani. Te przymioty, w dużym stopniu, powinny określać właśnie osoby wierzące. Niestety, wiara podana przez Kościół ubezwłasnowalnia. Osoby nie są do końca sobą. Kanony wiary krępują osobowość. Oczywiście nie jest to regułą. Ci którzy nie poddali się kościelnej mnemotechnice potrafią być krytyczni, odważni  w wypowiadaniu swoich racji. Papież Franciszek tym różni się od poprzedników, że sam nie wpadł w sidła konserwatyzmu kościelnego. Mówi jak myśli i to szokuje.  Nie oszukujmy się. Widać to jak na dłoni. Katolicy mają jakieś kompleksy moralne. Chodzą na msze, a po nich zachowują się tak, jakby w cale we mszy nie uczestniczyli. Deklarowanie się jako katolik i chodzenie na mszę świętą to za mało, żeby uważać się za dobrego człowieka. To słowa Franciszka. Papież ma świadomość, że część mówiących w ten sposób osób, wcale nie żyje według 10 przykazań.

         Hipokryzja jest widoczna w politycznej kampanii. Franciszek określił „skandalem” mówienie jednej rzeczy, a robienie drugiej. Dlatego też uważa, że katolik-hipokryta jest zdecydowanie gorszym materiałem człowieka niż szlachetnie postępujący ateista. Całkowicie się z tym zgadzam. Osobę przedstawiającą się jako głęboko wierzącą należy zweryfikować. Najczęściej są to osoby nietolerancyjne. Niestety, jest w tym paradoks. Osoby wierzące i uznające naukę Jezusa Chrystusa powinny być nastawione pozytywnie do wszystkich, a osobom grzesznym powinny udzielać wsparcia. To wynika z nauki Jezusa. Przede wszystkim trzeba być życzliwym dla wszystkich, a dla zagubionych szczególnie.

         Papież Franciszek nie jest lubiany przez wszystkich duchownych. Konserwatywni hierarchowie kościelni są zakłopotani jego wypowiedziami. Kurczowo trzymają się odwiecznych zasad i konserwatywnej retoryki. Z dystansem przyjmują jego słowa. To jest wygodne. Pokora wiernych daje im władze i poczucie ważności.

         Czasem myślę, że ci którzy deklarują swoją szczególną pobożność są biednymi, zagubionymi ludźmi. Fanatycznie będą bronić krzyża, a z nienawiścią obchodzą się z tymi, którzy myślą bardziej racjonalnie lub inaczej. Ich agresja jest niczym innym jak przejawem nienawiści, a to jest ciężki grzech.

          Żarliwość religijna powinna być w zasadzie ukryta, jako coś bardzo osobistego i cennego, a świadectwo swojej przynależności religijnej powinno się prezentować w godnym zachowaniu.   

          Modlący się politycy to swoiste theatrum hipokryzji, a to jest po prostu wstrętne, obłudne, niesmaczne.  Odbierani są przez lud, tak jak na to zasługują.

Niech im ziemia lekką będzie.

Zapowiedź dziesięciny

          Jakub syn Izaaka jest postacią charakterystyczną i znaczącą w Piśmie świętym.  To przede wszystkim człowiek czynu. Jak podaje Księga Rodzaju już w łonie matki był postacią walczącą:  A gdy walczyły z sobą dzieci w jej łonie (Rdz 25,22). Gdy się rodził trzymał swego brata Ezawa za piętę. Mimo swojej natury dynamicznej: Jakub zaś był człowiekiem spokojnym (Rdz 25,27). To świadczy, że nie postępował pochopnie, ale zastanawiał się nad czym co czyni. Można powiedzieć, że był roztropny. Autor przedstawia go jako ambitnego młodzieńca. Marzył o zaszczytach. Widząc jak jego brat lekceważy prawa pierworództwa postanowił je od niego odzyskać. Plan oszukania ojca udał się, otrzymał przywilej pierworództwa i uzyskał błogosławieństwo, ale musiał uciekać przed gniewem brata. Ezaw zrozumiał, że postąpił pochopnie. Ojciec nie cofnął danego Jakubowi błogosławieństwa:  Ezaw znienawidził Jakuba z powodu błogosławieństwa, które otrzymał od ojca, i taki powziął zamiar: «Gdy nadejdą dni żałoby po moim ojcu, zabiję mojego brata Jakuba» (Rdz 27,41).

         Na tle tego opowiadania przedstawione są obyczaje ówcześnie panujące (ok. XVIII/XVII wiek przed Chrystusem). W rodzinach panują zasady patrystyczne. Ważna jest przynależność plemienna i czystość rasowa.  Rebeka mówiła do Izaaka: «Sprzykrzyło mi się życie z tymi Chetytkami [synowe od Ezawa]. Jeżeli jeszcze Jakub weźmie sobie za żonę Chetytkę, czyli jedną z tych kobiet, które są w tym kraju, to już nie będę miała po co żyć!» (Rdz 27,46). Ojciec jest postacią dominującą. Czuwa nad rodziną. Karze i błogosławi. Matka działa sprytem, omija przeszkody. Prowadzi jakby własną politykę. Mężowi poddana, ale w jakiś sposób samodzielna. Posłuchaj więc mnie, synu mój: przygotuj się i uchodź do brata mego, Labana, do Charanu. Pozostań tam przez jakiś czas, dopóki nie uśmierzy się gniew twego brata. A gdy już przestanie on gniewać się na ciebie i zapomni, co mu uczyniłeś, wtedy dam ci znać i sprowadzę cię stamtąd. Czemu miałabym was obu jednocześnie stracić?» (Rdz 27,43–45).

          Podobnie dzieje się i dzisiaj. Bardzo dobrym przykładem jest moja własna rodzina. Żona w drobnych rzeczach “oszukuje” mnie jak tylko może. Ja udaję z kolei, że tego nie widzę. Zwykła gra pozorów. Głupotą jest wygrywać w drobnych sprawach. Należy ważyć co jest ważniejsze, spokój czy względny sukces zwycięstwa.

         Proroczy sen Jakuba z drabiną sięgającą nieba świadczy o jego marzeniach. Chciałby być on wielki, znaczący. Za swojego promotora przyjął najwyższy autorytet – Boga: Pan będzie moim Bogiem[…]. Z wszystkiego, co mi dasz, będę Ci składał w ofierze dziesięcinę» (Rdz 28,21). Tu pojawia się wątek wielkości ofiary na cele kultu. Dziesięcina to spora część majątku. Autorzy opowiadania zabezpieczają przyszłe koszty obsługi kultu, w tym budowy świątyń itd. Ten zaś kamień, który postawiłem jako stelę, będzie domem Boga (Rdz 28,22).

Modlitwa

          Ważnym elementem wiary i kultu jest modlitwa. Obrazowo można ją ująć następująco. Głos modlącego unosi się, odbija od sklepieniu nieba, wzmocnione duchem Bożym wraca, modlącego wzmacnia lub czyni inne dobra według prób modlącego i zamysłu Bożego.

           Różne są rodzaje modlitwy. Może być modlitwy dziękczynienia, uwielbienia, błagalne, przebłagalne, prośby, prośby w intencji innych. Każda ma własny scenariusz, ale wszystkie skierowane są ku Bogu. Bóg z pewnością odbiera ich treść. Ponieważ opierają się podkładzie dobra, Bóg nie może na nie nie reagować. Modlitwy dziękczynienia, uwielbienia i podobne są miłe Bogu. Na modlącego spływa żar boskiej miłości. Człowiek czuje się lepiej.

          W Piśmie świętym jest wiele przykładów pięknych i wzruszających modlitw: Panie, Boże pana mego Abrahama, jeśli taka wola Twoja, spraw, abym dopiął celu podróży, którą odbywam (Rd 24,42). A potem padłem na kolana i oddałem pokłon Panu; i dziękowałem Panu, Bogu pana mego Abrahama, że poprowadził mnie drogą właściwą, abym wziął bratanicę pana mego za żonę dla jego syna (Rdz 24,48).

         Modlitwy błagalne, proszące to czasem bardzo trudne zadanie dla Boga. On chcąc reagować musi tak czynić, aby w żaden sposób nie narazić woli innych. Matematycznie ujmując, Bóg musi rozwiązać układ równań i znaleźć na nie rozwiązanie. Wiadomo, że nie wszystkie równania mają rozwiązanie. W takim przypadku należy czekać na zmianę warunków. Wtedy Bóg może jedynie zesłać pocieszenie duchowe. Nie należy braku reakcji Boga odbierać jako sygnał, że Bóg nie chce pomóc. Bóg, z racji swojej natury, nieskończonego dobra, zawsze pragnie pomóc. To wynika również z miłości jaką Bóg otacza każdego człowieka. Bóg często zsyła inne rozwiązania. Są one niekiedy zaskakujące, ale z perspektywy czasu okazują się najlepsze i trafne.

        Jan Paweł II ujawnił, że miał taki okres w życiu, że nie chciał Panu Bogu “zawracać głowy” swoimi prośbami. Jak sam przyznał się – mylił się. Modlitwa to nie tylko prośby, to relacja. W trakcie modlitwy duch ludzki łączy się z Bogiem na autostradzie duchowej. Ta łączność jest zarzewiem zjednoczenia wiecznego. W tym aspekcie treść modlitwy jest mniej ważna. Liczy się samo trwanie przed Bogiem. To jest podłoże mistyki .

          Modlitwy ustne są najbardziej popularne. Wyższym stopniem mistyki jest modlitwa myślna. Kolejne stopnie prowadzą do zaślubin z Bogiem, to jest do pełnego zjednoczeniem się z Bogiem. Taką umiejętnością mogą się pochwalić nieliczni mistycy (Teresa Wieka, Jan od Krzyża i ww. innych).

          Kiedyś słowa biedaka zrobiły na mnie wrażenie. Zapytany jak się modli, odpowiedział – na różańcu. Pytający zapytał: dobrze, ale nie widzę go u ciebie. Odpowiedział: nie jest mi potrzebny, bo mam 10 palców.

          Poza modlitwami prywatnymi są modlitwy liturgiczne, zbiorowe, wspólne. Dla Boga jest to orkiestra duchowa niosąca ogromna energie dobra. Dobro jest wzmacniane ilością głosów. Warto uczestniczyć w tak pięknych ceremoniach.

Modlitwa różańcowa

          Ktoś powie – bełkot słowny. Myli się. Różaniec jest tylko narzędziem do prowadzenia melodii duchowej. Jednostajne zdrowaśki narzucają rytm. Słowa są najmniej ważne. Na nich jest unoszona żarliwość modlitewna.

          Ciekawą formą modlitewną jest trwanie przed Bogiem. Tu nie ma słów. Jest cisza. Mimo to, w tej ciszy jest ogromna siła pojednania. Nic nie przeszkadza, można skupić się na samym Podmiocie.

          Ktoś powie – to jest bez sensu. Ja nic nie czuję, szkoda czasu, zwykły bajer. Tak, dla tych, którzy nie mają wrażliwości duchowej. Kto potrafi kochać całe życie tę jedną, którą utracił, na pewno powie inaczej. Być może wszelakie niepowodzenia miłosne skutkują umiejętnością wrażliwości duchowej. Tego też trzeba się nauczyć w życiu.

Kultura obyczajów

           Żydzi bardzo starali się zachować czystość rasy. Nie chcieli aby szczególne umiłowanie Boga ich nacji było rozdzielane na inne narody. Dlatego syn Abrahama (Abrama) poszukiwał żony w tym samym narodzie. I rzekł Abraham do swego sługi, który piastował w jego rodzinie godność zarządcy całej posiadłości: «Połóż mi twą rękę pod biodro, bo chcę, żebyś mi przysiągł na Pana, Boga nieba i ziemi, że nie weźmiesz dla mego syna Izaaka żony spośród kobiet Kanaanu, w którym mieszkam, ale że pójdziesz do mego rodzinnego kraju i wybierzesz żonę dla mego syna Izaaka» (Rdz 24,2–4). Syn Izaaka Ezaw odstąpił od tej reguły i był przez to potępiany. Historia jednak powinna zrehabilitować Ezawa. Nie miał on żadnych skłonności szowinistycznych (nacjonalistycznych). Był wolny od uprzedzeń i nie dał się zmanipulować ksenofobii religijnej. Jego postawa nie przeszkodziła mu być człowiekiem dobrym. Widać to wyraźnie jak wspaniale wita brata Jakuba, który wraca do domu od teścia Labana z całą swoją rodziną.

           Jakub (bogobojny) musiał przez całe życie kluczyć, mataczyć, walczyć z Bogiem, kłamać aby dochować wierności tradycji. Kościół dzisiejszy robi to nie inaczej. Słuchałem wypowiedzi księży w telewizji zapytanych na temat gejów. Jak bardzo się pocili, i dukali odpowiedzi, zasłaniając się względami dogmatycznymi i głosem Kościoła. Błędy doktrynalne trzeba usunąć w Kościele, bo liczy się prawda i to prawda bieżąca (na bazie obecnej wiedzy). Teza, że homoseksualizm jest chorobą nie da się obronić. Nie pora tu to tłumaczyć. Warto jednak zastanowić się jak urządzać świat, aby było miejsce dla tych, których natura obdarzyła innością.

          Przyznaję, że sam jestem ofiarą pewnej ksenofobii. Estetycznie odrzuca mnie widok np. całujących się mężczyzn, a nawet trzymających się za ręce (Araby). Rozumowo jednak dostrzegam problem u siebie. Nie wydaje mi się jednak, że mogę coś z tym zmienić, bo wychodzi to z wnętrza, w której mocno zakreślona jest ludzka płciowość i seksualność. Na bazie własnych doświadczeń jestem zwolennikiem takich przepisów prawnych, które by również szanowały moje ksenofobiczne nawyki. Musimy szanować się wzajemnie. Seksualność gejów, która razi heteroseksualnych winna być przeniesiona w alkowy. Oczywiście heteroseksualni nie powinny również publicznie obnażać swoje emocje seksualne. Cały problem można rozwiązać na gruncie kultury obyczajowej.

          Mimo ogólnego skostnienia doktryny chrześcijańskiej można zauważyć w niej przebłyski tolerancji. Widać to na przykładzie biblijnego wielożeństwa. W owych czasach wielożeństwo było podyktowane mniejszą ilością mężczyzn przez prowadzone działania wojenne. Z doktryny chrześcijańskiej wynika, że z zamysłu Bożego mężczyzna powinien być mężem jednej żony. O ten problem został zapytany sam Jezus. Odpowiedział szeroko: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę?  I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela». Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?»  Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było (Mt 19, 4–8). Paweł Apostoł doda:  mąż jednej żony (1 Tm 3,2; 3,12, Tt 1,6).  Tolerancja jest stałym elementem życia człowieka. Bóg to wie. Dlatego wszelkie przejawy despotyzmu religijnego są wykroczeniem wobec zamysłu Bożego, jak również brakiem szacunku do człowieka.

Heroiczna wiara Abrahama

           Powrócę jeszcze do wydarzeń ze wzgórza Moria: Bóg wystawił Abrahama na próbę. Rzekł do niego: «Abrahamie!» A gdy on odpowiedział: «Oto jestem» –  powiedział: «Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jakie ci wskażę» (Rdz 22,2). Bóg karze zabić syna w ofierze. Co prawda wszystko kończy się szczęśliwie, ale sam pomysł tej sceny wydaje się okrutny. Tymczasem hagiografowie na kanwie tej opowieści chcieli pokazać heroiczne oddanie się Abrama Bogu. Abram nie rozumiał dlaczego Bóg mu to czyni, ale Mu zaufał. Autorzy osiągnęli swój cel. Chrześcijanie poszli jeszcze dalej i odczytali w ofierze Abrama znaki ofiary Jezusa. Ojcowie Kościoła w Izaaku widzą typ męki Chrystusa – jako Jednorodzonego, którego daje nam Ojciec.

          Dokonałem niegdyś takiej próby egzegezy na dowolnym tekście. Odczytałem z niego w zasadzie wszystko co chciałem odczytać. Przypisywana Biblii warstwowość (zapowiedź ewangeliczna) jest przesadzona. Wiele zależy od inteligencji i zamysłów egzegetów.

          Zaangażowanie do opowiadania aniołów: Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do Abrahama (Rdz 22,15) ubarwia tekst, stwarza klimat uroczysty i wzniosły. Trzeba zrozumieć i przyjąć, że są to tylko pojęcia konceptualne na potrzeby pewnego obrazu świata nadprzyrodzonego.

          Już od dawna poszukuję osób, które mówiłyby o religii językiem bez emocji. Tak zwyczajnie. Zwyczajność przekazu byłaby dowodem, że tematyka religijna jest zrozumiała. Tam gdzie sztucznie tworzy się atmosferę tajemnicy, tam pojawia emocja, która zaciemnia prawdę. Egzaltacje religijne wypatruję w kulcie. Wspólne modlitwy, a przede wszystkim śpiew (muzyka) tworzą szczególny klimat przeżyć duchowych. Trzeba jednak rozróżniać emocje od wiedzy religijnej. Wystarczy, że ograniczyć się do dwóch aksjomatów. Bóg jest logiczną konsekwencją skutków (rzeczywistość, ludzkie życie itd.). Jest On Istotą doskonałą i nie może postępować jak ludzie. On jest wzorem doskonałości. Treści opowiadań biblijnych są sprzeczne z tą tezą. Trzeba na Boga patrzeć inną boską perspektywą. Antropologizm biblijny w zasadzie Bogu uwłacza. Pierwszy aksjomat wywodzi się z logiki, drugi z wiary: Jezus Chrystus w jednym Akcie działającym..

           Dwa powyższe aksjomaty wystarczają, aby być wspaniałym chrześcijaninem i zmierzać do szczęścia wiecznego. Cała reszta (oprawa) jest niekonieczna. Moje słowa bardzo trudno przebijają się do wiernych. Większość katolików jest zadżumionych katechezą parafialną. Nie wiedzą, że są z manipulowani, niemal zaczarowani całym bagażem wiary, dogmatów, zakazów i nakazów kościelnych. Znam osoby, które nie chcą nawet czytać takich wywodów, bo grzech to wielki.  Osobiście uważam, że takie postawy nie są miłe Bogu. On stworzył ludzi wolnych. Ludzie sami rezygnują z tej wolności.

          Jestem przekonany, że perspektywą filozoteistyczną (rozumową) można osiągać wszystkie dostępne stany mistyki, a gruncie rzeczy, to o to chodzi. 

Wieża Babel, Abram, Izaak

           Dla chrześcijan historia Noego ma jeszcze jedno znaczenie. Ewangeliści chcieli wykazać rodowód Jezusa wywodzący się od Adama poprzez Lameka, syna Noego Sema,  Nachora, Teracha, Abrahama, Dawida aż po Jezusa (Ew. Mateusza, Łukasza). Dwa rodowodu opisane w ewangeliach są jednak niespójne i świadczą przeciw ich prawdziwości historiograficznej.

           Opowieść o wieży Babel jest folklorystycznym opowiadaniem mającym wyjaśnić przyczynę różnorodności narodów i języków. Oto ludzkość po potopie oddala się coraz bardziej od Boga, dążąc do przekroczenia granic zakreślonych przez Boga. Gigantyczna budowla jest ucieleśnieniem tych niezdrowych dążeń. (Archeologia dotąd odkryła w Mezopotamii wiele podobnych wież). Karą za rosnącą pychę jest rosnące nieporozumienie między narodami. Uwzględniając całość Objawienia biblijnego mamy w tym opisie pierwszy człon typologicznego tryptyku; jego antytypem historycznym będzie jedność przywrócenia narodom przez Chrystusa w Jego Kościele.

           Trzeba rozróżniać interpretację tekstu Tory (PŚ) na użytek judaizmu i chrześcijaństwa. Żydzi mają swoją własną egzegezę całkowicie odmienną od chrześcijańskiej. To świadczy o łatwości narzucania różnych interpretacji tekstom biblijnych. Można to czynić wg własnego widzi mi się. Dając temu wiarę można narazić się na oskarżenie o fundamentalizm czy nawet infantylizm.

            Centralnym punktem wiary judaistycznej i chrześcijańskiej jest opowieść o powołaniu Abrama: Pan rzekł do Abrama (Rdz 12,1). Niektórzy teolodzy chrześcijańscy przyznają, że jest to ludzka koncepcja ujęta w formie opowiadania. W rzeczywistości nie ma tu prawdy historycznej. Postać Abrama i historia jego rodziny rozwiązuje dwie kwestie. Wskazuje źródło pochodzenia 12 pokoleń semickich oraz pokazuje naocznie relację Boga z człowiekiem. Opowieść ta powstała na kanwie kompilacji podobnych przekazów pochodzących ze starszych religii. Przykładem jest opis ofiary Abrama, jaką miał złożyć Bogu na stosie. Ofiarą miał być syn Abrama Izaak. Teolodzy chrześcijańscy dostrzegają w tym wydarzeniu bezwzględne posłuszeństwo Abrama Bogu, który jakoby nakazał to jemu uczynić. Wydarzenie kończy się szczęśliwie dla Izaaka. Zamiast syna Abram poświęca baranka. To tkliwe opowiadanie ma sens wyłącznie teologiczny.  Pokazuje relację między Bogiem a człowiekiem. W tym opowiadaniu Bóg ukazany jest jako postać dominująca. Bogu należy się bezwzględne posłuszeństwo. Ciekawe jak Bóg patrzy na tę sprawę, który poza miłością, niewiele żąda od człowieka. W sercach wiernych zakorzenił się natomiast strach przed Bogiem. Nie oszukujmy się. Większość wiernych boi się Boga.

Nadinterpretacja legendy biblijnej

           Wspomniałem, że ewolucjonizm ma w sobie elementy kreacjonizmu. To, że świat ewoluuje jest już powszechnie akceptowane. Nauka dała na to wiele dowodów. Mało kto wierzy już w kreacjonizm biblijny. W przypadku ludzi, ze względu na ich też naturę duchową wydaje się możliwe, że Stwórca szczególnie uczestniczy w akcie twórczym człowieka. To wyróżnienie dostrzegalne jest  w  wielu przypadkach, nie tylko w Piśmie Świętym. To zagadnienie jest przedmiotem wiary, które jest mocno zasadne. Nie ma na świecie, poza człowiekiem, istoty które by miało rozeznanie epistemologiczne. Mówiąc inaczej, człowiek wie, że wie. Jedynie człowiek potrafi mówić o własnym istnieniu. To wyróżnienie człowieka wśród bytów stworzonych jest symptomatyczne. Jesteśmy zdolni również do rozpoznawania, w pewnym stopniu, świata nadprzyrodzonego. To świadczy o szczególnej roli człowieka, a więc trudno się dziwić w ten aspekt wiary.

         Nie należy zbyt pochopnie uważać, że Bóg kreuje konkretną osobowość. Korzysta On z rachunku prawdopodobieństwa i losowego doboru cech, tak aby na świat przychodziły osobniki różne, o różnych zdolnościach i przymiotach. Bóg z pewnością czuwa nad procesem ewolucji, są pewne przesłanki, które o tym wskazują. Dopuścił jednak działania ludzkie, które też są odpowiedzialne za nowe potomstwo. Z pewnością narażę się niektórym, ale uważam, że używanie chemicznych środków (pigułki hormonalne i inne) przeciw ciąży ma wpływ na zdrowie noworodka. Znam wiele młodych dziewcząt, które cierpią przez zawinioną bezpłodność.

            Nie przez różne zakazy, ale właściwą, szeroką edukacją należy rozwiązywać problemy antykoncepcji. Zbyt wczesne współżycie jest zagrożeniem pewnego porządku biologicznego. Po za tym, zmienia się charakter aktu twórczego na rozrywkowy. Jeżeli proporcje są niezrównoważone prowadzi to do anomalii.

          Dzieje potopu opisywano już w starszych religiach niż judaizm. Hagiografowie zapożyczyli ten tekst nadając mu inną oprawę i rozumienie. Potop jest opisem powodzi zesłanej przez Boga i obejmującej całą ziemię. Opisana jest historia Noego w ścisłym związku z Bogiem, który karze i wynagradza. W ostateczności zawiera z człowiekiem Przymierze.

         Treść opisu służy głównie do pokazania relacji człowieka z Bogiem. Doszukiwanie się faktografii wydarzeń jest bezcelowe. Historia Noego była poddawana krytyce nawet przez późniejszą tradycję rabiniczną. Poddawali oni w wątpliwość prawość Noego i jego roli. Rozważano również podział zwierząt na czyste i nieczyste, które Noe zabrał na arkę.

         Pisarze wczesnochrześcijańscy (Augustyn, Hieronim, Hipolit, Orygenes) tworzyli alegoryczne opowieści o Noem i arce. Tak rodził się pewien klimat wiary chrześcijańskiej skażony nadinterpretacją legendy biblijnej.

Proroctwo wsteczne

           Jak wspominałem Księga Rodzaju jak i inne księgi są proroctwem wstecznym, czyli opisem zdarzeń wcześniejszych. Proroctwo wsteczne jest przepowiednią, tyle że dotyczy przeszłości. Dla Żydów i chrześcijan znaczy też głos boży. Pomijając podejście wyznaniowe, proroctwa wsteczne są interpretacją zdarzeń według oglądu ludzkiego. Na podstawie natchnienia, inteligencji, intuicji lub konkretnej koncepcji stworzono historyczną dramaturgię. Ona miała służyć wielu rzeczom. W ogólnym zakresie:

– Pismo święte jest dowodem Objawienie się Boga.

– Ujawnia relację Boga z człowiekiem. Przemawia głosem. Hagiografie jedynie

   spisują przekazane treści.

– Pokazuje zamysł Boga odnośnie narodu wybranego.

– Przekazuje boską moralność

– Uczy człowieka dobra, potępia zło.

          Na podstawie aksjomatu, że jedynym generatorem dobra jest Stwórca można przyjąć, że Bóg uczestniczy w opracowaniu ksiąg świętych. Pismo święte jest źródłem wszelakiego dobra. Niektórzy mówią, że Bóg jest współautorem pism i je uświęcił.

           Patrząc pod tym kątem na treść Księgi Rodzaju historia Adama i Ewy jest kopalnią wiedzy na wiele tematów.

           Ukazuje stworzenie człowieka (kreacjonizm). Sam Bóg bezpośrednio uczestniczy w akcie stwórczym, co nobilituje podmiot. Raj jest pierwotnym stanem szczęścia, które wywodzi się od Boga i zapowiada takie samo, gdy zakończy się życie na ziemi:  póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty (Rdz 3,19). Hagiografowie ujawniają źródło zła. Utożsamiają go z istotą anielską upadłą. Pokazana jest skłonność człowieka do grzechu, jego upadek, a zarazem zapowiadana jest pomoc jaką Bóg człowiekowi udzieli. Przez grzeszność życie ludzkie będzie obarczone trudami. Drzewo poznania dobra i zła obrazuje granicę, której człowiek nie powinien przekraczać.

          „Drzewo życia” jest symbolem wiedzy o życiu wiecznym. Mówi o nieśmiertelności. Człowiek opuszczając Raj traci możliwość zdobycia informacji o  tajemnicy życia wiecznego i znajduje się na drodze do śmierci. „Drzewo życia” jest dowodem na istnienie pewnych mechanizmów w świecie nadprzyrodzonym. Mechanizmy te potwierdzają, że nawet Bóg nie może ich zmieniać (w bajkach natomiast wszystko jest możliwe). One po prostu są. Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza, aby strzec drogi do drzewa życia (Rdz 3,24).  Autorzy chcą pokazać co utracił człowiek, jakie miał możliwości w stanie pierwotnym, gdy przebywał w Raju. Człowiek sam pozbawił się uprzywilejowanego stanu, pierwotnej wielkości, jaką posiadał.

         Ta część Księgi Rodzaju pokazuje ówczesne rozeznanie pochodzenia: świata, człowieka, zła,  i inne. Z dzisiejszej perspektywy wiedza ta jest fałszywa. Kreacjonizm należy zamienić na ewolucjonizm (z elementami kreacjonizmu), a zło wynika ze stanu niedoskonałości stworzenia. Czytanie tej części literatury biblijnej jest pouczające od strony moralności.