Tezy nieuprawnione

 

          Znaleziska archeologiczne potwierdzają wydarzenia historyczne opisane w Piśmie Świętym, ale często inaczej odczytywane są szczegóły. Generalnie archeologia potwierdza zdarzenia historyczne opisane w Pś. Trudniej jest z egzegezą biblijną. W tekście jest wiele wątków legendarnych. Prawda miesza się z mitami. Wydobyć prawdę faktograficzną jest trudno. Sama egzegeza może  być radosną twórczością egzegety w oparciu o z góry założony plan.

          Spotkałem się z taką opinią: Stary Testament zawiera ponad 300 proroctw dotyczących pierwszego przyjścia Jezusa Chrystusa. Nie ulega zatem wątpliwości, że proroctwa te pochodziły od samego Boga, ponieważ rękopisy powstały na długo przed narodzinami Chrystusa. Nie zostały one spisane po tych wydarzeniach, ale przed. Taki wniosek jest nieuprawniony. Żyd czytający go byłby wielce zaskoczony. Żydzi Torę odczytują zupełnie inaczej. Nie mamy prawa sądzić, że gorzej od chrześcijan, zwłaszcza, że Tora jest ich autorstwa.

          Można wyrazić opinię, że chrześcijaństwo uzurpuje sobie prawo do właściwego odczytywania Pisma świętego. Co do Nowego Testamentu nie ma sporu, ale Stary Testament, a głównie Tora (pięcioksiąg) jest czysto żydowski. Owszem można założyć, że Bóg ujawnił prawdy w Pś dla przyszłych pokoleń i religii, które Żyd nie odczytuje. Niemniej należy być ostrożny w egzegezie.

          Inna opinia: Bez udziału Boga i prowadzenia Ducha Świętego Biblia w żadnym razie by nie powstała. Owszem, bez boskiego przyzwolenia nic nie może się wydarzyć, ale autor opinii, co innego miał na myśli. Trudno zgodzić się z tą narracją. Sposób przekazu jest anachroniczny, katechetyczny i zakłócający zdroworozsądkowe rozeznanie.

           Samo Pismo święte pisze o sobie: Wszelkie Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości (2 Tm 3,16).  Z badań, również moich, wynika, że jest coś na rzeczy. Pismo święte jest niezwykłe, ale słowa Boga są w przekazie ludzkim, odczytane i zobrazowane w chwili natchnienia autorów.

          Kolejna opinia: Biblia była spójna od samego początku, w chwili jej tworzenia. Koran został zredagowany i ujednolicony dzięki grupie edytorów. Tu przemawia nabożna nadgorliwość autora. Biblia jest też zlepkiem wielu tradycji literackich i wstawek. Redakcja tekstu była czyniona wielokrotnie, np. Ewangelia Jana została opracowana przez zespół wywodzący się ze szkoły Janowej. Wiele tekstów było dopisywanych i przepracowanych.

          Można postawić pytanie. Czy chrześcijaństwo mogłoby się rozwinąć bez Starego Testamentu. Jestem gotów zaryzykować tezę, że tak. Podstawą doktryny byłby przekaz i nauka Jezusa oraz Objawienie naturalne (z natchnionego odczytania ze Stanu Prawdy). Ktoś powie, ale sam Jezus powoływał się na Pisma. Tak, bo pochodził w tego środowiska i przemawiał do wiernych z tego samego środowiska. Pisma były pomocne, bo zrozumiałe. Mówienie o Objawieniu indywidualnym, odczytywanie Boga w sercu ze Stanu Prawdy byłoby trudniejsze i niezrozumiałe. Jezus podawał też nowe nauki wynikające z mądrości danej Mu przez Boga. Warto prześledzić jeszcze raz ewangelie i spróbować odnaleźć słowa Jezusa z pochodzenia uniwersalnego. Wybrałem Ewangelię Marka, która wydaje mi się najmniej skażona własnymi lekcjami:

 

Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają (Mk 2,17).

Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać (Mk 3,24–25).

Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw (Mk 4,22).

Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony (Mk 6,4).

Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym (Mk 7,25).

Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa,  cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota.  Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym (Mk 7,21–23).

Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy (Mk 9,23).

Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela! (Mk 10,9).

Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego (Mk 10,15).

Idź, twoja wiara cię uzdrowiła (Mk 10,52).

Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie. A kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie co przeciw komu, aby także Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia wasze (Mk 11,24–26).

Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga (Mk 12,17).

Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego (Mk 12,31).

Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe (Mk 14,38).

Podobnie można przytoczyć przypowieści.

Początki religii monoteistycznej

 

          Kilka tysięcy lat temu przed Chr. było wiele religii. Rozwinął się politeizm. Religie miały zasięg regionalny. Na obszarze Dolnej Mezopotamii w IV–III tysiąclecia panowała religia sumeryjska. W niej znalazło się wiele mitów i legend. W niej królowały złe duchy na morzu, na pustyni, pod ziemią. Najbardziej niebezpieczne były: Pazuzu, Labartu i Lilith.

          Religia kananejska opierała się na kosmogonii. Wszechświat narodził się z wiatru, który wiał nad wodami. Pierwszym bogiem był Mot. Gwiazdy, niebo i ziemia wykluły się z kosmicznego jaja. Pierwsze pokolenie bóstw narodziło się z bogini morza Aszratum i Nieba. W miarę, jak rozwijała się religia, Aszratum łączyła się kolejno z Elem i Baalem.

          Czy w tych i innych można dopatrzyć się czegoś z objawienia się Boga, jedynego Stwórcy świata? Niewiele. Jeżeli było coś, to zostało wyparte przez mity i legendy.

          W II tysiącleciu przed Chr. koczownicze plemię wywodzące się od Hebrajczyków, judaistyczne (Izrael) zaczęło głosić religię monoteistyczną, której podstawą była wiara w jednego Boga osobowego, będącego bytem niematerialnym, bezcielesnym, wiecznym. Jak głosi Pismo św. Bóg zawarł z ludem Izraela przymierze obiecują ochronę i pomoc w zamian za podporządkowanie się nakazom. Oprócz przekazu biblijnego, brak informacji o genezie tej nowej religii. Pismo święte przedstawia historię nowej religii w sposób bardzo opisowy i sugestywny. Faktem jest, że nowa religia bardzo różniła się od wierzeń sąsiadów. 

          Jedynym źródłem judaizmu jest Pismo św., które w sposób bardzo sugestywny maluje rozmowę Boga z Abrahamem, z którym zawiera przymierze. Trudno jest dawać dosłowną wiarę słowom. Faktem jest natomiast, że zaczęto głosić istnienie Boga jako jedynego Stwórcy Świata.  Opis ten pochodzi z różnych tradycji i pisany był wiele setek lat później. Tak więc materiał źródłowy jest niepewny. Idea Boga jedynego nie tak szybko przyjmowała w tym narodzie. Równolegle wierzono w wiarę ojców (bożki domowe). Prawda ujęta w przekazie natrafiła na pożyteczny grunt. Można mniemać, że sam Bóg chronił tę religię, jako spełnienie koncepcji objawienia się ludziom. Działania Boga nie są gwałtowne, ale powolne i dyskretne. Izraelici musieli najpierw zaakceptować w sercu akt wiary. Odbywało się to mozolnie. Aby pozyskać jednego wyznawcę musiało wydarzać się coś niezwykłego. Prawdą jest, że niejednokrotnie miecz przyspieszał nawracanie. Aby etap nawrócenia był skuteczny wodzowie wprowadzili do doktryny wiary prawa z narodów sąsiedzkich. Religia ubogaciła się o ponad 600 nakazów i zakazów. Dla autoryzacji wprowadzono jej w usta Boga, tak aby prawo wyglądało jakby pochodziło o od samego Boga.

          Jeżeli odczytanie Boga było trafione, to zakłócone zostało ludzką ingerencją. Ponadto zadomowiło się w Piśmie św. wiele legend pochodzenia obcego. Owszem dokonano reinterpretacji wydarzeń. Zaadaptowano fakty pod potrzeby i mentalność izraelską. Do religii judaistycznej przeniosły się takie modele konceptualne jak szatan, anioły, a także postacie historyczne  jak Noe.

        Wszelkie historie opisane kilkaset lat po wydarzeniach (proroctwo wsteczne) należy traktować z dużą ostrożnością historyczną. Tak więc Abraham, Izaak, Jakub,  12 jego synów jak i Mojżesz nie są postaciami pewnymi. Zostały przywołane w Pś. dla ratowania narodu izraelskiego, który był w niewoli. Trzeba przeczytać wielokrotnie Stary Testament, aby dopatrzyć się tam intencji hagiografów. Wartość historyczna jest w ukazaniu walki Izraela o swoją religię i swojego Boga, nawet jeżeli nie były oparta na prawdzie  historycznej. Zaletą Pś (Tory) jest zawarta w niej mądrość, która sugeruje nadprzyrodzone pochodzenie. Hagiografowie bardzo się starali i chcieli dać jak najlepszą wykładnię wiary. Tym samym otwierali się na Boga, byli w natchnieniu, które pozwalało odczytywać głos Boga ze Stanu Prawdy. Objawienia indywidualne znalazły się w syntezie Objawienia Bożego. Objawienie zostało przelane na słowo pisane. Doktryna wiary została trwale udokumentowana i stała się ponadczasowa. 

Komu wierzyć?

 

          Religia  była wykorzystywana do dyscyplinowania poddanych. Retoryka łudziła swoją cnotliwością, ale w podświadomości drążyła przekonania takie jakie chciał zwierzchnik. Dodatkową ujemną motywacją był pieniądz, otrzymywany w formie ofiar, czy datków itp. Do tego dochodziły przeróżne przywileje. Hierarchiczność idealnie pasowała do strategii dyscyplinowania wiernych. Powstawały stopnie wtajemniczenia. Za tym wiązały się inne precjoza. Powoli Bóg zajmował coraz słabszą pozycję w kościele. Wypracowana katecheza, wspaniała fasada dla wiernych. Miecz dla przywódców.

          Wśród niepokornych powstawały myśli apologetyczne. Próbowano przywrócić Bogu jego rangę. Często robiono to w ramach obowiązujących reguł świeckich. Powstawały kakofonie, zmyślne figury teologiczne  i konstrukcje wiary urojonej. Wierni z pokorą przyjmowali, to co „mądrzejsi” im nakazywali. Tak więc naturalna wiara, prosta sama w sobie, otrzymała zmyślną wykładnię. Dziś można spotkać się z tysiącami opcji religijnych. Jedni wierzą w szatana, inni śmieją się z niego. Niektórzy modlą się „Aniele Stróż…”, a inni nie uznają aniołów. Komu wierzyć?

          Najgorsze jest to, że dla zabezpieczenia swojego bytu i interesu kościoła wprowadzono dogmaty, które pod pozorem ochrony treści wiary, tak naprawdę chronią nietykalność kościoła jako instytucji. Celibat jest tego przykładem. Bóg nie wyraził takiej woli i nie zażądał takiej ofiary od kapłanów. To kościół boi się narazić swoje dobra na ewentualne wypłaty odszkodowań czy alimenty. Kapłan jest pracownikiem kościoła, a więc kościół ponosi finansową odpowiedzialność za niego (stąd odszkodowania wypłacane za księży pedofilów).

          Wszystkie rzeczy jakie się dzieją w kościele należą do naturalnych procesów z życia człowieka. Można powiedzieć za Chrystusem, że muszą przyjść zgorszenia, bo taki jest mechanizm grzechu. Co wobec tego czynić, aby naprawić istniejący stan? Kościół musi zmienić swój profil. Jego głównym zadaniem, ma być czystość wiary. Jego reguła powinna być zbliżona do reguły monasteru. Kapłani winni być przyjmowani na służbę jak bracia zakonni. Kapłaństwo powinno wynikać z powołania, w żadnym przypadku pracą!!! Biskup winien być autorytetem moralnych, nienagannym przykładem Chrystusa, skromnym, pełen miłosierdzia. W żadnym przypadku panem na zagrodzie równym wojewodzie. Kościół musi przywrócić naukę Jezusa, ale na nowo odczytanej z ewangelii. Dziś już jestem pewny, że ewangelie przedstawiają różne lekcje i koncepcje teologiczne ewangelistów. Słowa Jezusa są przeinaczone i nieprecyzyjne. Z ewangelii można odczytywać Jezusa opacznie i nieprawdziwie. Kościół powinien to naprawić, jeżeli dalej chce się nazywać Chrystusowy. Stosunek do wiernych powinien być przede wszystkim życzliwy, a nie odgórny.  Bo miłosierdzia chcę, a nie ofiary, a znajomości Bożej więcej, niż całopalenia (Oz 6,6).

Bóg wymyślony czy odczytany

 

          Pierwotni ludzie byli narażeni na wiele niebezpieczeństw. Z każdej strony czyhało zagrożenie. Z góry mógł spaść ulewny deszcz niszcząc zagrodę. Z pewnością zadawali sobie pytania, skąd to wszystko się bierze. Kto tym steruje. Samo pytanie sugeruje, że do głowy przychodzi myśl o kimś, kto nad tym panuje, kto tym kieruje. Stwórca objawia się w sposób całkowicie naturalny. Ze względu na zagrożenie życia, pojawił się strach przed niewidocznym. Z drugiej strony dobroczynne słońce dawało życie, pokarm. Woda była darem niebios. Ludzie więc chwalili moce niezbadane. Tak rodziła się postawa religijna. Stwórca jest całkowicie naturalnym pojęciem. Towarzyszy człowiekowi od samego początku. To zasada istnienia i życia. Nieodzowny współtowarzysz ludzkiej niedoli, ale też i radości. Znajomość Boga wyszła z obserwacji, z doświadczenia, oglądu świata. Najpierw było poznanie skutków działania Boga. Wiara powstała na skutek poznania, a nie odwrotnie. Mówienie, że to człowiek powołał Boga do istnienia jest nieuprawnione. Bóg został odczytany w swoich dziełach stworzenia. Trzeba przyznać, że jest inny niż człowiek. Po zastanowieniu się, każdy dojdzie do podobnego wnioski, że istnieje, choć jest inny. Argumenty ateistów są nielogiczne. Bardziej nastawione są na walkę z wiatrakami. To przekomarzanie się i bunt wobec nieznanego. Trzeba cierpliwością i rozumnym tłumaczeniem przekonywać ich o błędnym formuowaniu tez: Głupi rzekł w sercu swojem: Niemasz Boga  (Ps 14,2). Mocne słowa, ale zasadne i dosadne.

          Jeżeli dokona się u siebie aktu wiary, czyli uzna się istnienie Stwórcy, nierozsądne jest nie zapoznać się z naukami, czy też Jego przykazami. Bóg skoro istnieje, na pewno ma do nas jakąś sprawę, wytyczył sens i cel. Co to takiego? 

           Od początku ludzkość próbowała odczytywać głos Boga. Nie był jednak słyszalny. Różnica w naturze,  a Bóg nie wykonywał nagminnie cudów, bo musiałby bez przerwy łamać prawa przyrody, które sam ustanowił. Niektórzy głosili nadzwyczajne zdarzenia. Inni powoływali się na sny. Głos Boga był niejako przemycany. O Bogu plotkowano. Coś było na rzeczy. Wiele informacji pochodziło z własnych rozmyślań logicznych. Niektórzy nabywali dar słyszenia głosu Boga we własnym sumieniu. Nie wiedzieli jednak, że w głosie sumienia dobre myśli od samego Boga pochodzą.

          Powoli informacji było coraz więcej. Jednocześnie łączono je z własną wyobraźnią i własnymi potrzebami. Wykorzystywano Boga do przeforsowania własnych projektów.

          Na Wschodzie, Boga próbowali obrazować jako wypełnienie Nim wszechświata (Panteizm). Powstawały szkoły etyczne (Konfucjusz). Rola Boga była pomniejszana.

          Religia osobista stawała się religią plemienną. Ona dawała odczucie wspólnoty, ale pozbawiała subtelniej wrażliwości osobistej. Człowiek podporządkowywał się większości oraz możliwościom przywódczych wodzów, szamanów. Religia stawała się narzędziem władzy. Prawdziwe przesłanie było fałszowane na rzecz ludzkich interesom. To pierwsza przegrana Stwórcy. To grzech, który osłabił pierwotną relację z Bogiem.

          Paradoksalnie, ale religia stawała się antyreligijna. Kult pokazywał pragnienia ludzi, nie Boga. Niejednokrotnie w kulcie brakowało Głównego Bohatera.

Ewolucja

 

          Dzisiaj mam komfort. Nikogo nie muszę przekonywać, że ewolucja była procesem rozwoju wszechświata. Teoria kreacjonizmu pozostała jedynie na etapie powoływania do istnienia duszy człowieka. Dwie teorie znalazły swoje uzasadnienie. Za każdym razem Bóg stwarza (kreuje) duszę człowieka udzielając do tego celu swoje tchnienie.

          Proces ewolucyjny pokazuje, że Bóg nie jest magikiem lecz Stwórcą działającym w ramach obowiązujących praw przyrody. Przyznaję, że w tej teorii nie wszystko jest jasne. Z pewnością Bóg wykorzystuje tu prawo przypadkowości, stąd taka różnorodność postaci i form. Równolegle z działaniami probabilistycznymi dostrzec można zasadne ukierunkowanie. Dyskretna determinacja świata. Widać, że zmiany ewolucyjne zmierzają w wyznaczonym kierunku i celu. Z pewnością szczytową istotą ewolucji jest człowiek. Co dalej? Trudno powiedzieć. Człowiek osiągnął poziom kontrolowania ewolucji. Czy było to przez Boga przewidziane? Z pewnością. Bóg dopuszcza człowieka do swoich tajemnic i poczynań. Chodzi jednak o to, aby zmiany wprowadzane przez człowieka były na najwyższym poziomie, niemalże boskie. Czy jest to możliwe? Oczywiście, choć na świecie nie brakuje oszołomów, pseudonaukowców, którzy w imię tylko ciekawości, mogą niejedno zepsuć. Wraz z  ludzkimi możliwościami rośnie i odpowiedzialność. Wierzę w ludzki rozsądek. Możliwości jakie posiada dzisiaj człowiek są już porażające, ale sam fakt, że są porażające, hamują człowieka w czynach niedozwolonych, nieetycznych. Zbytnia ingerencja człowieka w tym co już jest, również nie zawsze się powodzi. Poprawianie urody kończy się najczęściej powstawaniem monstrum ludzkiego. Nawet sztuczne piersi działają na mnie odpychająco. Naciągnięta skóra jest  nienaturalna, a przez to brzydka. Sukcesem są natomiast elektroniczne sztuczne organy, które przywracają sprawność człowiekowi.

          Byłem kilka dni temu na fermie kur, na której stoi kilka budynków hodowlanych. Zapytałem,

–       Ile ludzi obsługuje to przedsięwzięcie?

–       Trzy, ojciec, żona i syn. Resztę robią maszyny i komputery.

Naprawdę, byłem pod wrażeniem.

          Automatyzacja zabiera ludziom miejsca pracy. Nie ma od tego odwrotu. Być może trzeba wypracować nowy model pracy? Na pewno trzeba ludzi twórczych, bo siła fizyczna przestaje być w cenie. Trzeba zainteresować młodzież nowymi obszarami działalności. Świat się zmienia, ewoluuje nie tylko w nowych genotypach. Zmienia się w zakresie ludzkich działań. Inne są zapotrzebowania, ale też i większe możliwości. Ponadto wydaje się, że człowiek zyskuje powoli coraz więcej czasu na życie prywatne (np. wolne soboty)  i odpoczynek. Ten czas trzeba również zagospodarować np. przez poznawanie, wycieczki i pomoc innym, itp. 

          Ewolucja jest procesem normalnym. Nie należy z nią walczyć, ale delikatnie ją sobie podporządkowywać w miarę istniejących możliwości.

Bóg jest Artystą

 

           Przyrównałem religię do sztuki. Lepiej zabrzmi, jak zakwalifikuję ją do dziedzictwa kultury. Co prawda, oba pojęcia są sobie bliskie. Boga można nazwać Artystą i to niezwykłym. To On określił formę wszechświata, a człowiekowi nadał przepiękną postać. Jak mówi Pś Boga można poznać po Jego dziełach: Opowiadać będę o wspaniałych dziełach Pana (Ps 71,16). Trzeba przyznać Mu najwyższe noty architekta, kolororysty, planisty, muzyka. Można powiedzieć, że Bóg jest Geniuszem.  Czy wielkość Boga nie stresuje? Raczej nie, bo inną ma naturę i nie z tego świata pochodzi. Nikomu też w rywalizacji nie przeszkadza. Jest natomiast niedoścignionym wzorem dla ludzkich poczynań. Bóg wie Kim jest, dlatego namawia nas abyśmy Go naśladowali: Pana, Boga waszego, naśladujcie, i onego się bójcie, a przykazań jego strzegąc, i głosu jego słuchając, służcie mu, i przy nim trwajcie (Pwt 13,4). Z drugiej strony zachęca do działań stwórczych. Choć trwa to w czasie, człowiek pokazał, że jest godnym współtwórcą. Dzieła ludzkie są równie piękne. Mam na myśli pełny asortyment dzieł od malarstwa po sztukę kulinarną. Osobiście zachwycam się muzyką. Każdy ton jest piękny, a zespół dźwięków niesie już temat. Dysonanse dostarczają pikantności, a ich zanik powoduje rozkoszne ukojenie i rozładowanie napięcia. Mniemam, że Bóg, będąc Artystą, lubuje się w projektach niezwykłych i jest smakoszem piękna. Należy Panu Bogu śpiewać, nie tylko pieśni nabożne, ale ciekawie tematycznie. Bogu należy mówić wiersze, którymi przekazuje się stan ludzkiej duszy. Bogu należy składać hołd z pachnących potraw, aby zapach do Niego dochodził. Idąc do świątyni należy ładnie się ubierać, niekoniecznie bogato.  Bogu należy przekazywać, że kochamy się w pięknie. Tym samym okazujemy dla Niego nasz podziw i dziękczynienie. Bóg stworzył świat piękny i my musimy to piękno utrzymać. Niech nikt nie waży się rzucać peta pod nogi. Taki zachowanie  mówi wiele o człowieku, ale i obraża Boga. Wszystko, co stworzył Bóg jest święte. I my powinniśmy w tej świętości żyć. Kto Boga miłuje żyje bez przerwy w przekonaniu sacrum naszego świata. Takie uczucie miał św. Franciszek. Nie chciał od deptać nawet listka leżącego na ziemi. To uczucie sacrum świata powoduje, że każdy dzień jest przeżywany duchowo. Człowiek nie chodzi, lecz się unosi. W uszach słyszy pieśni chwalebne. Cały czas oddaje Bogu pokłon.

          Kto to mówi? Ten który na tym portalu głosi, że ma sztywny kark i utrzymuje pozycję pionową, nawet przed Bogiem. Tak, bo jest różnica pomiędzy pionową postawą godności, jaką Bóg obdarzył człowieka, a składaniem hołdu chwalebnego Bogu. Bóg nie chce nas widzieć w postawie pochylonej wystraszonego zwierzątka. Jak mówił, chce od nas bardziej miłosierdzia a nie ofiary.

          Osobiście lubię artystów. To przeważnie ludzie myślący, inteligentni, a przez to ciekawi. Zwariowane ich pomysły, awangardy lansują nowe trendy. Świat artystów jest ciekawy, absorbujący, a zarazem inspirujący.   Dla wielu wielkim inspiratorem jest sam Bóg, największy Artysta wszechczasów.

Syn Boży w koncepcji Boga

           Prawdopodobnie Bóg zapragnął zbliżyć się do swych stworzeń, Objawić się i dać się poznać. Ze względu na różnicę natur, nie mogło się to odbyć tak zwyczajnie. Stworzył więc koncepcję w której normalnemu człowiekowi udzielił swoich uprawnień w aktach działających wywyższając go do swojej godności. Całe swoje bóstwo ujawnił w ludzkim ciele. Wywyższenie Jezusa nie było aktem powielania Boga. Politeizm nie groził. Bóg jedynie ujawnił się w Jezusie Chrystusie w Aktach działających. Jezus jako Człowiek, nie zatracił swojej woli. On przyjął wolę Boga za swoją. Można powiedzieć, że Jezus jest Obrazem Boga. Patrząc na Jezusa można zobaczyć Boga-Ojca. Teraz można przytoczyć wiele wersetów biblijnych mówiących o jedności i równości Ojca z Synem: Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10,30).

          Podobnie można przyjąć Ducha Świętego za ożywiony Obraz Boga. Takie podejście nie naraża na krytykę politeizmu. Obrazów Boga może być wiele.  Czy Duch Święty, jako ożywiony obraz istnieje własnym istnieniem. Moim zdaniem, nie. Byłby to nowy byt duchowy z uprawnieniami Boga, a to byłby już politeizm. Kiedy mówi się o Duchu Świętym przywołuje się Boga (Akt działający) w różnych obrazach Jego działania.

           Jeżeli koncepcja Syna Bożego i Trójcy wyszła z koncepcji ludzkiej, to przez fakt, że jest to dobra myśl, w gruncie rzeczy od Boga pochodzi.

           Przedstawione tłumaczenie rozwiązuje i wyjaśnia trudne z pozoru kwestie ontologiczne. Bóg jest jeden. Bóg ukazuje się w ciele Jezusa. Duch Święty to ożywiony obraz Boga.

          Wielokrotnie odkrywam, że koncepcje Boga są w zasadzie proste. Trzeba jednak wysiłku, aby tę prostotę dostrzec. Ważny jest więc przekaz. On również musi być prosty, aby doktryna wiary była zrozumiała przez wszystkich wiernych. W przekazie doktryny wiary są tendencje, aby stwarzać układanki, dostrzegać we wszystkim prefigury, typy, czy archetypy (np. Logos) biblijne, podwójne nelsony, zależności. Nie należy w tym przesadzać. To samo Pismo św. inaczej odczytuje chrześcijanin, a inaczej np. Żyd. Żyd nie dostrzega tego, co chrześcijanin. Różnice w oglądzie powinny już sygnalizować, że można przedobrzyć egzegezę. Np. Jezus ma swoje prefigury w Adamie, Izaaku,  Jozue, Dawidzie i w wielu, wielu innych osobach. Wiele dziejów z narodu izraelskiego jest traktowanych jako prefigury historii Jezusa: Z Egiptu wezwałem Syna mego (Oz 11,1; Mt 2,15). Z resztą większość osób biblijnych są literackimi typami Boga, Jezusa i innych nowotestamentowych postaci.

          Tak jak Jezus, Duch Święty obrazują Boga-Ojca, tak cała religia jest obrazowaniem spraw Bożych. Takie podejście pozwala zaakceptować najprzeróżniejsze przekroczenia logiczne. No cóż, jak w sztuce, wiele form jest dozwolonych.

Koncepcje Boga jako wzorce

 

           Obserwując jak świat został zaprojektowany, dostrzegamy różne koncepcje, które można by uznać za najlepsze wzorce projektowe. Dlaczego? Bo pochodzą od samego Boga, Istoty doskonałej. Czy Bóg nie popełnił jednak błędów? Pytanie jest agresywne. Tymczasem należy spojrzeć na projekty jako rozwiązania alternatywne i ulegające zmianie w czasie. Jeżeli tak, to siłą rzeczy jedne są inne od drugich, a poza tym, podlegają różnym subiektywnym ocenom. Wniosek jaki się nasuwa jest taki, że co do projektów słowo „najlepszy” nie bardzo pasuje. Motyl różni się estetycznie od komara. Nie można jednak mówić, że jeden z nich jest gorszym projektem. Oba są bardzo interesujące.

          Projektanci, inżynierowie wielokrotnie korzystają z boskich pomysłów, podglądając przyrodę, przenosząc Jego rozwiązania do sal projektowych  (np. kształt ryby do projektowania łodzi podwodnej). Świat, jako dzieło stworzenia nie jest więc doskonały, jest jednak piękny i podlega ocenie estetycznej. Niemożność stworzenia świata doskonałego ma dodatnie strony w fakcie, że człowiek może włączyć się do dzieła stwarzania nowych dzieł, koncepcji. I tak się dzieje. Można podziwiam architekturę, jak i inne dzieła stworzone przez człowieka. Są równie piękne, ale czy najlepsze? Pewnie można opracować jeszcze bardziej coś doskonalszego. No i dobrze. Mamy więc co robić.

            Reguły, o których tu mowa pozwalają dostrzec i w tym koncepcję Boga. Bóg zaprasza człowieka do współpracy. To jest wspaniała koncepcja, nobilitująca człowieka, jako istotę stworzoną.

            Ewolucja, to kolejna koncepcja Boga pokazująca proces tworzenia. Bóg nie stworzył świata jednym ruchem czarodziejskiej pałeczki, ale pokazał mozolny proces dochodzenia do pewnej doskonałości, nigdy nie osiąganej. Tym samym wskazuje, że sam nie jest magikiem. To ważne stwierdzenie. Bóg nie jest ani magikiem, ani władcą tego świata. Bóg jest Dobroczyńcą, który dał możliwość innym, w tym przypadku stworzeniom, realizację boskich uprawnień. To niezwykłe. Zaprawdę, Bóg bardzo umiłował człowieka, dając mu takie dary i łaski.

          Nie wszyscy chwalą Boga. Wielu ma pretensje do Niego o choroby, które trawią istoty ludzkie, szalejące katastrofy przyrodnicze, które zabijają masowo itp. Czy w koncepcji Boga nie pojawiła się luka? W żadnym wypadku. Bóg dając człowiekowi wolność wyboru sam siebie ograniczył w działaniu. Trzeba Bogu być za to wdzięcznym, a nie narzekać na Niego. Zawsze można poprosić Boga o wsparcie, a to już jest inna sprawa.

          Jak widać, wszystko jest logicznie uporządkowane i stanowi o naszym świecie. Z woli Boga powinno być bardzo sympatycznie. Jeżeli nie jest, znaczy, że poszło coś nie pomyśli Stwórcy. Takie działania nazywamy grzechami. One są zjawiskiem wtórnym, co do stworzenia, ludzkim. Jeżeli przez te zjawiska cierpią ludzie, to Bóg, jako nasz Miłujący Ojciec cierpi razem z nami. Nie może On jednak powstrzymywać tego, co z wolnej woli człowieka pochodzi.

Tchnienie Boga

          Bóg, którego istotę trudno opisać, objawia się człowiekowi na różne sposoby. Dowodem Jego istnienia jest cały świat, wszystkie Jego dzieła oraz my – ludzie. Kto nie dostrzega aktu stworzenia i twierdzi, że świat jest wieczny pozostaje w kolizji z logiką. Każdy skutek musi mieć swoją przyczynę. Ta relacja logiczna znana jest prawie każdemu. Boga rozpoznajemy po Jego ciągłym działaniu i dlatego powstała sugestia opisywania Boga pod tym kątem. Zrodziło się pojęcie Boga dynamicznego. Nie przesądza to o istnieniu jakieś natury zwanej substancją boską, ale dla człowieka żyjącego jest trudno dostępna, nieuchwytna zmysłowo. Badania fizyczne świata zmierzają do stwierdzenia, że świat, sam w sobie, również jest dynamiczny. Zbudowany jest z maleńkich kłębków energetycznych, który nabierają własności czegoś, co się określa materią. Aby opisać początki świata, trzeba zacząć od budulca – energii.

          Bóg tchnął swoją moc na wytworzenie napięcia między dwoma punktami przestrzeni. Napięcie to można przyrównać do energii potencjalnej jaka może zaistnieć pomiędzy dwoma punktami. Tak narodziła się również przestrzeń. Napięcie pomiędzy punktami wyzwoliło się i energia potencjalna zamieniła się w energię kinetyczną. Energia jest pierwszym aktem działającym Boga. Aby funkcjonowała musi być stale podtrzymywana przez Stwórcę. Obrazem tego jest Mojżesz, który podniesionymi rękoma podtrzymywał siłę  walczących Izraelitów.  

          Natura energii jest równie nieznana jak natura Boga, ale wiemy już dużo o jej możliwościach. Energia, która nigdy się nie zużywa, tylko przekształca, nie jest wieczną. Bóg może w każdej chwili zaniechać udzielania swojej mocy. Wtedy energia, a w tym cały świat, po prostu zaniknie. Co więc pozostanie?

          Pozostaną istoty stworzone w postaci duchowej, wyróżnione przez Boga, którym udzielił cząstki z siebie. Dając nam duszę, uczynił nas wiecznymi. 

          Bóg określił czas trwania ziemi. Jest to zapisane w żywocie gwiazdy zwanej słońcem. Bóg tego nie zataił. Człowiek musi tylko nauczyć się odczytywać zapisy Stwórcy. Już dzisiaj naukowcy potrafią wyliczyć hipotetyczny czas życia słońca. Jezus zapowiedział powstanie nowej ziemi i nieba, a więc nowego porządku. Jaki będzie, jest dla nas tajemnicą. Znając przyszłość w zarysach, powinniśmy się do tego przygotować. 

          Kiedy obserwuje się jak funkcjonuje świat, jak jest logicznie uporządkowany, jak jedno wynika z drugiego, to trudno się nadziwić ile jest w tym mądrości. Można całymi godzinami obserwować zjawiska przyrody i napawać się ich pięknem. Za dwie godziny jadę w delegację. Zapowiada się piękny, słoneczny dzień. Cieszę się na myśl, że przez okno samochodu będę obserwował piękne krajobrazy i widoki w promieniach słońca, jak budzi się wiosna, jak wszystko odżywa. Dla kogo? Wszystko dla ludzi, których Bóg umiłował. 

Co jest ułudą?

 

          Świat duchowy można rozpoznać albo w sercu, albo na skutek objawień prywatnych. Jak pisałem wczoraj, istnieje niebezpieczeństwo symulacji operacji mózgowych do wywołania wrażeń nadprzyrodzonych. Przykładowo, można wywołać sztuczne obrazy np. Jezusa. Efekt będzie niezwykle realny. Osoba poddana takim zabiegom będzie przekonana o realności zjawiska. Mózg może też sam zasymulować podobne zjawiska przez np. uderzenie pioruna, sen, silne stresy czy innych bodźce neurotyczne. Nie należy się tym zbytnio martwić, jeżeli się wie, że takie zjawiska mogą zachodzić. Trzeba jedynie dokonać rozpoznania okoliczności zjawiska.

          Doświadczenia i wiedza pozwalają na sugestie odnośnie rozpoznania istoty istot nadprzyrodzonych. Jak już wcześniej sygnalizowałem, ich istota mieści się w zjawiskach dynamicznych, a nie ontologicznych. Coraz bardziej jestem o tym przekonany. Świat materialny jest złudzeniem, natomiast świat nadprzyrodzony jest faktem. Takie spojrzenie jest całkowicie odwróceniem powszechnej opinii, że świat rzeczywisty jest realny, bo jest zmysłowy, a świat duchowy jest ułudą. A jednak prawda leży w tym, co wydaje się  nieprawdopodobne. Bóg powoli ujawnia swoje tajemnicę. Najczęściej są one niezwykłe i trudne do akceptacji. Kto jednak przekroczy próg nieufności może się cieszyć poznaną prawdą.

          Koncepcja dynamicznego obrazu świata i istot nadprzyrodzonych jest niezwykle prosta. Należy jedynie aktem wiary lub rozważań logicznych zaakceptować, że może istnieć coś (podmiot lub przedmiot) jedynie przez samo istnienie: Jestem, który Jestem (Wj 3,14). O tym powiedział już sam Bóg w przekazie biblijnym. Nie od razu było to do końca zrozumiałe.

          W świecie zmysłowym jest wiele dowodów na energetyczną postać świata. Energia w postaci fali elektromagnetycznej jest tego najlepszym przykładem. Wiadomo, że fale elektromagnetyczne istnieją (np. fale radiowe, telewizyjne), ale odkrywamy je tylko przez skutki jakie czynią (włączając radio, czy telewizję). Tak naprawdę, to wiarą przyjmujemy, że wokół nas przemykają jakieś fale (czyli to coś, co istnieje). Wiatr istnieje, ale jest niewidoczny. Oddychamy powietrzem, ale go widzimy. Podobnie człowiek reaguje na zmianę ciśnienia, ale jego nie zauważa. Ludzie przekazują sobie funkcjonały miłości poprzez gesty, ale nie tylko. Czasem wystarczy spojrzenie. Można więc powiedzieć, że miłość istnieje. Miłości nie można zamknąć w obiekcie zamkniętym, czy schować do kieszeni. Jednak miłość istnieje. Serce to wie.

          Kościół winien nagłaśniać, że religia jest obrazowaniem spraw bożych i nie wszystko, co jest przedstawiane, jest realne sensu stricto. Póki co, posługuje się obrazami mitycznymi, bo nie wszystkie tajemnice zostały wyjaśnione. Taki przekaz byłby z pewnością zrozumiały i zaakceptowany. Zmuszanie do wiary np. w szatana czy w anioły powoduje, że religia staje się infantylna.