Ewangelia wg Marka cz.39

          W perykopie Potrzeba czujności (Mk 13,33–37) autor przestrzega: Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie (Mk 13,33). To ważne. Każdy ma jedno życie, aby zasłużyć na zbawienie i to w doborowym towarzystwie. Nie wolno tego zmarnować. Tu gra jest nie tylko o Zbawienie, zwłaszcza że wszyscy dostąpią zbawienia, ale o pozycję w świecie nadprzyrodzonym (teza dyskusyjna). Bóg przydzieli nam nowe zadania według zapracowanego statusu. Warto już dziś przysposabiać się do Dobra. Ono musi się stać ludzką naturą. Jezus pokazał nam do niej drogę. Każdy może naśladować Jezusa, aby w końcu osiągnąć to, co Jezus – bycia w pełni dzieckiem Bożym.

          W kolejnej perykopie Namaszczenie w Betanii (Mk 14,3–9) rozstrzygany jest problem, czy zamiast marnować olejek na obrzęd (namaszczenie Jezusa), nie lepiej go sprzedać, a  pieniądze przeznaczyć dla biednych?

          Wiele jest osób, którzy żyją, oszczędzając na wszystkim co się da. Wychodzą oni z założenia, że nic nie powinno się marnować. Poniekąd jest to słuszne. Kiedy topiono w morzu wielkie zasoby kawy, aby nie spadła ich cena rynkowa, zamiast przekazać je biednym krajom, to żal serce ściskał. Kiedy widać ile pożywienia marnuje się, zamiast podarować nadwyżki głodującym krajom, to również robi się przykro. Tak już jest. Są biedni i bogaci. Jezus powiedział: Bo ubogich zawsze macie u siebie i kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić; lecz Mnie nie zawsze macie (Mk 14,7). Tym samym wskazuje, że czasem trzeba zachowywać się inaczej. Obecność Jezusa upoważnia do zachowań szczególnych. W życiu wiele jest uroczystości, które należy upiększyć, ozdobić. To oczywiście kosztuje, ale one są dowodem materialnym ludzkich intencji. Kiedy ofiarowuje się komuś prezent, to on nie ma mieć charakteru zapomogi, lecz jest dodatkiem, pamiątką, materialnym dowodem przekazywanych życzeń. Jestem zwolennikiem drobnych i niekosztownych prezentów. Drogie krepują i zobowiązują. Należy ich unikać. Dla mnie najcenniejszym prezentem są książki (eseje).

          Rozrzutność nie jest wskazana. Zastaw się a postaw się (Konstanty Ildefons Gałczyński) jest przywarą polskiej mentalności. Skąpstwo dla siebie samego jest naganne, i ma znamiona choroby. Dusigrosz, chytrus, centuś, kutwa, liczykrupa, żyła itp., to znane słowa określające ludzi, którzy dla mamony mają większy szacunek niż dla bliźniego. Warto kontrolować własne odruchy i baczyć, aby pieniądz nie zdominował życia. W gruncie rzeczy to tylko środek płatniczy i nic więcej.

Ewangelia wg Marka cz.38

          W tym samym tonie apokaliptycznym Marek zapowiada Przyjście Chrystusa (Mk 13,24–27): W owe dni, po tym ucisku, słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zbierze swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi aż do szczytu nieba (Mk 13,24–27).

          W okresie rodzącego się chrześcijaństwa wierzono, że koniec świata jest blisko: W owe dni, po tym ucisku (tamże), Zaprawdę powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie (Mk 13,30). Jak widać Bóg nie został właściwie odczytany. Rozszyfrowywanie Bożych tajemnic nie jest łatwe. Można też postawić tezę, że i sam Bóg nie wie kiedy to nastąpi. Bóg może doskonale przewidywać, ale dając człowiekowi wolną wolę sam pozbawił się nad nią panowania. Matka Boska w objawieniach przekazywała, że jeżeli ludzie nie poprawią się itp., to stanie się to i to. Świat więc stale stoi na rozdrożu ludzkich poczynań. Człowiek modlitwami, uczynkami i swoją postawą może zmieniać bieg historii. Koniec świata jest ustalony warunkowo. Wszystko zależy od człowieka. W następnej perykopie: Przykład z drzewa figowego (Mk 13,28–32) napisane jest: Lecz o dniu owym, lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowi, ani Syn, tylko Ojciec (Mk 13,32).

          W wykładzie cz.35 przedstawiłem warunki końca świata. Są one niezwykłe i zaskakujące. Aby je jednak zrozumieć i zaakceptować trzeba przemiany duchowej. Trzeba do tego dorosnąć. Wiedza o tych warunkach dzisiaj bardziej przyczynia się do odsuwania tego dnia. O nierozumni, nie wiedzą, że odsuwają od siebie Niebo, radość i szczęście.

          Autor przytacza słowa Jezusa: Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą (Mk 13,31). Są one bardzo interesujące. Zwiastują koniec świata (może to być lokalne w obrębie układu słonecznego). To musi się stać, aby mógł się zrealizować kolejny zamysł Boga. Obecnie obserwuje się powstawanie wielu układów planetarnych wokół różnych gwiazd. Za jakiś czas (liczony w milionach, a nawet w miliardach lat) ziemia zostanie wchłonięta przez słońce. Człowiek będzie zdolny do przemieszczenia się na dalsze planety (lub sztuczną planetę). Granic układu słonecznego jednak nie przekroczy masowo. Przemieszczanie się w odległościach kosmicznych nie jest możliwe (odrzucam teorie nielinearne, czasoprzestrzenie, krzywe przestrzenie i inne modelowe koncepcje).

          Z dzisiejszego punktu widzenia taka perspektywa również i straszy. Człowiek będzie otoczony i skrępowany techniką. Pożywienie sprowadzone do tabletek i chemicznych substytutów. Brakować będzie dzisiejszych krajobrazów zieleni, lasów, pól i gór. Człowiek zmierza do unicestwienia. Zabije go, to co sam wytworzył. Być może nastąpi przy tym większe uduchowienie. Słowa Jezusa przetrwają: słowa moje nie przeminą (Mk 13,31).  Może w sercu człowiek będzie pragnął wyrwać się ze świata techniki i świata absurdu. Bóg będzie mu bardziej potrzebny. Dobro jakie będzie miało miejsce oraz jedność w wierze pociągnie świat ku Bogu. Słońce wchłonie ziemię, a promienie Boga wchłonął dusze.  Nastąpi koniec obecnej epoki.

          Wodząc wyobraźnią, widzę świat zaludniony przez zmartwychwstałe dusze ludzkie.  Świat jest przeogromny i potrzeba wielu gospodarzy. Ludzie będą jak aniołowie. Pełni miłości (dzieci Boże) będą czuwać nad losem nowych stworzeń. Świat będzie miał dalszą historię.

Ewangelia wg Marka cz.37

          W następnej perykopie Marek korzysta z formy apokaliptycznej: A gdy ujrzycie ohydę spustoszenia (Mk 13,14). Prawdopodobnie ohydą jest tu posąg bóstwa pogańskiego postawionego w świątyni żydowskiej za sprawą Antiocha IV Epifanesa. Formuła apokaliptyczna rządzi się własnymi prawami. Autor chce przekazać dramat jaki wkrótce nastąpi (w 70 r.). Świątynia i Jerozolima zostaną zburzone. Zło jakie zacznie się dziać zostanie przerwane za sprawą Boga: I gdyby Pan nie skrócił owych dni, nikt by nie ocalał (Mk 13,20). Jest to sygnał, że Bóg choć nie determinuje życia człowieka, to ma go w swojej Opatrzności. Jak pisze autor Ewangelii: Ale skrócił te dni z powodu wybranych, których sobie obrał (tamże). Można postawić pytanie, czy Bóg interweniuje w życie ludzkie czy nie. Odpowiedzieć można na dwa sposoby. Nie interweniuje w życie konkretnego człowieka (poza wyjątkami), a ma wpływ na historię, lub obrazowo, ma wpływ na nurt rzeki, ale można ją przepłynąć w pław.

          Zburzenie Jerozolimy w 70 r. w  wojnie w latach 66–73 oraz po drugim powstaniu żydowskim w 132–135 r. państwo żydowskie przestało istnieć.   Za Antoniusza, w 197 r. i 351–352 r. w Palestynie wybuchły kolejne powstania żydowskie. Zostały one szybko stłumione. Od tego czasu nie ma już państwa żydowskiego. Na jego terenach  osiedlały się inne narody (palestyńskie, arabskie).  Można postawić pytanie, czy dzisiejszy Żyd posiadający np. paszport amerykański, lub innego kraju, ma prawo upominać się o dawne ziemię przodków? Jak uczy historia, raczej nie. A jednak mocarstwa światowe po II wojnie światowej uczyniły precedens. Bez zgody autochtonów  (tubylców) powołały w 1947 r. państwo izraelskie do istnienia. Skutki tego są żałosne do dnia dzisiejszego.

          Czy naród żydowski nie ponosi wielką karę za swoje uczynki. Przyglądając się historii można powiedzieć, tak. Czy faktycznie zasłużyli na tak wielowiekowe cierpienia? Bóg nikogo nie karze, ale osłabiona została relacja z Bogiem. Żydzi muszą sami martwić się o swój los. Łaski Boga jest jak na lekarstwo. Zamysłem Boga jest jedna owczarnia. Uwypuklanie szczególnie narodu żydowskiego, jak to miało miejsce w historii nie jest już potrzebne. Być może chodzi tu o zamysł wymieszania ludzkości na świecie. Utrzymywanie konklaw narodowych (Żydzi, Islam) nie przyspieszy ogólnego zjednoczenia.

          Autor perykopy przestrzega przed fałszywymi mesjaszami i prorokami. Będą oni czynili również znaki i sztuczki magiczne. Należy być ostrożnym, aby nie dać się im zwieść. Być może zapis ten i wiele podobnych miało na celu przestrzeganie wiernych nowej religii przed oszustami, których było pełno w okresie totalnej zawieruchy.

Ewangelia wg Marka cz.36

          Zamysł Jezusa do Ofiary Odkupieńczej pociąga za sobą współudział innych ludzi. To niezwykłe związanie spraw boskich z ludzkimi. Odkrywa się nowa tajemnica Boga. Człowiek należy do rodziny Stwórcy. Jest Boskim dzieckiem. Na krzyżu będzie cierpiał Jezus, a poza krzyżem Jego uczniowie. Jezus nie tai przed nimi prawdy: Wydawać was będą sądom i w synagogach będą was chłostać. Nawet przed namiestnikami  i królami stawać będziecie z mego powodu (Mk 13,9). Najpierw jednak musi być głoszona Ewangelia wszystkim narodom (Mk 13,10). Nowa Ewangelia to radosna wiadomość, że Jezus otrzymał chwałę Ojca. Człowiek sięgnął po boskie atrybuty. Człowiek stał się wielki. Za to przyjdzie zapłacić również uczniom. Czy to było godziwe wobec tych, którzy mieli inną nadzieję, idąc za Jezusem? Jezus narażając swoich uczniów na straszne chwile jednocześnie otoczył ich swoją opieką duchową: A gdy was poprowadzą, żeby was wydać, nie martwcie się przedtem, co macie mówić; ale mówcie to, co wam w owej chwili będzie dane. Bo nie wy będziecie mówić, ale Duch Święty (Mk 13,11).

          Ktoś powie. Dziękuję za taką pomoc. Co mi przyjdzie z opieki duchowej, gdy cieleśnie poniosę szkodę. To prawda, ale stanie się rzecz niezwykła. Uczniowie z własnej woli poddadzą się losowi, aby uczestniczyć w Męce Pańskiej. Od śmierci Jezusa upłynie wiele czasu zanim uczniowie będą prześladowani. Każdy będzie miał możliwość ucieczki. A jednak wszyscy pozostaną. To dowód, że w końcu pojmą, o co w tym wszystkim chodzi. Zrozumieją też własną w tym rolę. 

          Autor pisze: Bo nie wy będziecie mówić, ale Duch Święty. Kto to jest?  Przecież jeden jest tylko Bóg i nie ma innego. To jeden i ten sam Ojciec Niebieski w Akcie działającym. O jak niezręczne jest to pojęcie (Duch Święty), które czyni zamieszanie. Sugeruje inną, samodzielną Osobę. Boże wybacz ludzkości skłonność do adaptowania starych, jeszcze przedjudaistycznych poglądów religijnych na temat troistości bóstw, kiedy królował politeizm.  

          Uczniowie będą prześladowani nie tylko przez okupanta, ale doznają przykrości od narodu żydowskiego i od własnych rodzin: Brat wyda brata na śmierć i ojciec swoje dziecko; powstaną dzieci przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. I będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego imienia (Mk 13,12–13). Autor na końcu pisze: Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony (Mk 13,13).

Ewangelia wg Marka cz.35

          W perykopie Początek boleści (Mk 13,5–8) Jezus nawiązuje do poprzedniej perykopy Zniszczenie świątyni (Mk 13,1–4). Jak mówi: To się musi stać (Mk 13,7). Czyżby świat byłby zdeterminowany? Nie, to tylko wielka umiejętność antycypacji (wyprzedzanie, przewidywanie). Szykuje się wielka zawierucha. Jezus przestrzega: Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł (Mk 13,5). Jezus zapowiada jeszcze gorsze zdarzenia: Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu; będą miejscami trzęsienia ziemi, będą klęski głodu. To jest początek boleści (Mk 13,8). Po co Jezus to czyni? Przecież Jego przyjście, z założenia, miało rozkwitnąć nową nauką, powszechną miłością, a tu zapowiadane jest zwycięstwo zła?! Trudno to pojąć.

          Jezus ujawnienia mechanizm funkcjonowania świata. Tam gdzie pojawia wielkie dobro natychmiast powstaje wielkie zło. I odwrotnie. To jakaś dziwna symetria. Katecheza chrześcijańska zrzuciłaby winę na szatana. Nic z tego. To nie szatan rządzi światem (bo go nie ma), ale człowiek ze swoją wolną wolą. Do czego potrzebna jest symetria dobra i zła? Czemu to ma służyć? Człowiek nie może być tylko i wyłącznie dobry lub zły.

          Wielkie dobro (Akt Zbawczy Jezusa) to nagromadzony wielki potencjał (funkcjonał) i moc. Nagromadzona energia potrzebuje ujścia i rozładowania. Wielkie dobro domaga się bliskości Boga. Paradoksalnie dobry świat zmierza do unicestwienia się przez zjednoczeniem się z Bogiem. Tak też się stanie, ale nie teraz. Zamysł Boga jest inny. To ludzie sami doprowadzą do eschatologicznego końca. Nie grzechem, ale właśnie miłością. Grzech zostanie pokonany na ziemi, nie w niebie. Przyjdzie moment, że ludzkość zapragnie Boga całą swoją duszą i ciałem. Wtedy przyjdzie Jezus Chrystus i będzie koniec, a zarazem początek nowego Świata, Nieba i Ziemi.

          Jeżeli Jezus mówi, że to jest początek boleści (Mk 13,8), to znaczy, że ludzkość ma szanse odnowy. To co wydaje się okrutne staje się zbawcze. Trudno zrozumieć Boga. Kto jednak rozumie, za wszystko będzie Mu dziękował.

Ewangelia wg Marka cz.34

          Jezus doskonale wiedział, że ambicje uczonych sięgają ponad prawdę historyczną. Ich ponosi fantazja i głód spektakularnych odkryć naukowych. Trzeba być ostrożnym przed wielkimi autorytetami naukowymi. Oni też się mylą. Najczęściej znani wielcy uczeni dokonują tylko kilka odkryć (lub jedno) w swoim życiu. Reszta to korzystanie z osiągniętego dorobku lub przelewanie próżnego w próżne. No może trochę przesadziłem. Albert Einstein wszystko co odkrył, uczynił przed trzydziestką. Potem odcinał już tylko kupony swojej popularności. Wobec nowych nauk (fizyki kwantowej, ) był trochę bezradny.

          Jezus w perykopie Ostrzeżenie przed uczonymi w Piśmie (Mk 12,38–40) mówił: Strzeżcie się uczonych w Piśmie (Mk 12,38). Podane są przywary i słabości uczonych. Autor zmierza do wniosku, że nie można im ufać bezgranicznie. Czy Jezus nie lubił uczonych? Nic podobnego. W ekonomii Bożej odkrywanie tajemnic zostało rozłożone na tysiące lat. Spokojnie. Dla każdego po kropelce.

          Grosz wdowi (Mk 12,41–44) to perykopa iście chrystusowa. W niej zawarta jest praktyczna prawda o prawdziwej miłości do bliźniego. Nie liczy się ciężar gatunkowy daru, ale intencja: Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony (Mk 12,43). Gdy ma się mało, należy dawać mało. Gdy ma się więcej, nie należy skąpić. Tak jest świat urządzony, że do niektórych pieniądz spływa jak rzeka. Inni żebrzą o grosze. Bogaci zobowiązani są dzielić się z biednymi. Dlaczego? Bo tak naprawdę nic nie należy do człowieka, a to co posiada, dzierżawi od Boga. W końcu nic nie zabiera ze sobą. I ta myśl powinna towarzyszyć każdemu.

          Kiedy słyszę o zniszczeniach dziedzictwa kulturowego, to jest mi szczególnie przykro. Jezus wychodząc ze świątyni mówi: Widzisz te potężne budowle? Nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony (Mk 13,2). Oprócz przekazu teologicznego Jezus informuje, że świątynia jest „materią”, a więc jest czymś niedoskonałym i żywot jej jest skończony. Podobnie niszczone były kościoły w czasie wojny. Nie jedna osoba pyta, dlaczego Bóg nie uchronił swoich przybytków? Nie uchronił właśnie z powodu marności „materii”. Nie należy więc przejmować  się zbytnio rzeczami mniej ważnymi. Ważne jest, kto zamieszkuje świątynie (imię Boga). Wszystko jest marnością jak mówi Kohelet. Podobne nauki należy przyjmować rozsądnie, ale, jak się mówi, jeno w sercu żal.

Ewangelia wg Marka cz.33

          Perykopa Mesjasz Synem Bożym (Mk 13,35–37) jest próbą rozwikłania pochodzenia Jezusa i powiązania go z oczekiwanym mesjaszem. Na ten temat pisałem przy egzegezie Ewangelii Mateusza. Dziś przypomnę główne wątki.

          Mesjasz to pojęcie mówiące, że ktoś jest szczególnie wybrany przez Boga (namaszczony). To osoba nietuzinkowa. Pierwotnie takimi osobami byli królowie, kapłani, prorocy. Z czasem pojęcie to ulegało przemianom. Żydzi widzieli w nim osobę, która przywróci państwowość żydowską. Chrześcijanie widzieli osobę, która ma przynieść ostateczne rozwiązanie zła, grzechu i śmierci w świecie.

          Kiedy urodził się Jezus nie było innej mowy jak o mesjaszu politycznym. Nikt jeszcze nie doszukiwał się w Starym Testamencie przesłanek mesjasza chrześcijańskiego. Dopiero podczas działalności misyjnej Jezusa, a głównie  po Jego śmierci zaczęto szukać w Pismach jakiś informacji, które by świadczyły, że jest On tym oczekiwanym Mesjaszem. Robiono to z różnym skutkiem. Czasem lepiej, czasem gorzej. Z tych prac powstało niemałe zamieszanie. Trudno jest rzeczywistość dopasowywać do idei. Najczęściej to się nie udaje[1]. Georg Friedrich Eduard William Wrede (1859–1906, teolog luterański) twierdził, że Jezus miał zostać uznany za Mesjasza dopiero po swojej śmierci. Z tego właśnie powodu Marek miałby wprowadzić do swojej Ewangelii wielokrotne napominanie Jezusa, by nie rozpowiadać, że on jest Mesjaszem. Ta teza raczej upadła.

          Omawiana perykopa próbuje udowadniać, że Mesjasz jest Synem Bożym. Nauczając w świątyni, Jezus zapytał: «Jak mogą twierdzić uczeni w Piśmie, że Mesjasz jest Synem Dawida? (Mk 12,35). Już w tym pytaniu Jezus okazuje wątpliwość. Zaprzecza więc niejako genealogii sfabrykowanej przez Mateusza i Łukasza[2].  Jezus nie identyfikuje się z Dawidem. W zdaniu: Sam Dawid nazywa Go Panem, skądże więc jest [tylko] jego synem? (Mk 12,37) wprowadzono w nawiasie [tylko] zmieniając sens zdania. Widać wyraźnie próbę naginania historii pod potrzeby własnych idei.

          Ewangelista Mateusz przekazuje dziwne polecenia Jezusa do uzdrowionego:  Uważaj, nie mów nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę (Mt 8,4). Jezus nie chciał być postrzegany jako mesjasz (polityczny), na którego  oczekiwano, ani na kuglarza, czy cudotwórcę, który umie czynić sztuczki czy cuda. Pragnął, aby wdzięczność pozostała w sferze duchowej. Jej materialnym znakiem miała być ofiara złożona w świątyni. Kapłani byli gwarantami (tak pragnął Jezus) właściwego odczytania znaków i cudów Jezusa.

          Jak już pisałem: Jezus miał swoją ekonomię objawienia. Zbyt wielki rozgłos mesjański był niezgodny z Jego zamysłem. Prosił więc często: nie mów nikomu (Mt 8,4). Trzeba przyznać, że prośba ta była dość naiwna. Czy Jezus o tym nie wiedział? Wiedział, ale tym przekazywał bardzo ważne przesłanie. Jego cud jest wyłącznie skutkiem osobistej relacji Jezusa z chorym. Podobnie jak na spowiedzi. Rozgrzeszenie jest czymś bardzo prywatną relacją między szafarzem a penitentem.  Uzdrowiony ma wiedzieć, że został uzdrowiony jedynie dlatego, że zawierzył Bogu. Jezus nie chciał być cudotwórcą z urzędu (mesjańskiego).

          Jezus dokonał osobistego wyboru. Jeżeli stało się to na skutek woli Boga, to Jezus w swoim sercu (ze stanu Dobra Najwyższego) odczytał Jego zamysły.  Początkowo bronił się od tytułu mesjasza. W końcu uległ po rozmowie z Piotrem, i zgodził się (z rozsądku) na ten tytuł. Trzeba jednak podkreślić, że mesjasz żydowski to ktoś, kto jest nadal oczekiwany w narodzie żydowskim. Jezus został Mesjaszem, ale jest zupełnie kimś innym od oczekiwanego. Czy Stary Testament mówi o jednym i drugim? Być może. Jak pokazuje historia, Żydzi interpretują Torę na swój sposób, a chrześcijanie na swój. I niech tak zostanie.

          Tytuł Mesjasz Synem Bożym jest do zaakceptowania ponieważ wszyscy jesteśmy synami lub córkami. Boga.


 

[1] Proroctwo Izajasza (Iz 7,14) posiada odrębną żydowską wytłumaczenie i bliższe jest prawdy niż interpretacja chrześcijańska.

[2]  Ewangeliści Mateusz i Łukasz napiszą różną genealogie Jezusa. Znaczy to, że historyczna wartość obu genealogii Jezusa jest wątpliwa.

 

Ewangelia wg Marka cz.32

         W perykopie Największe przykazanie (Mk 12,28–34) Jezus przedstawia Nowe przykazania.

Pierwsze przykazanie

Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą (Mk 12,29; Mt 22,37; Łk 10,27).

Drugie przykazanie

Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego (Mk 12,31; Mt 22,39; Łk 10,27).

          Jak sam powiedział Jezus: Nie ma innego przykazania większego od tych (tamże). Wszyscy chrześcijanie powinni przyjąć te dwa przykazania, jako nadrzędne do 10 przykazań Bożych, które były dane narodowi żydowskiemu przez natchnionego hagiografa. Tu, przykazania zostały wygłoszone przez samego Jezusa Chrystusa przy świadkach. Uczony w Piśmie, który rozmawiał z Jezusem słusznie dopowiedział: Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary (Mk 12,33).

          Dwa przykazania miłości spinają w sobie wszystkie prawa etyczne. Niosą najważniejsze uniwersalne przesłania. Powszechna miłość do Ojca, który jest Stwórcą Nieba i Ziemi i miłość do bliźniego swego. Dwa krótkie przykazania nie zajmują się detalami ani drobiazgami. Jeżeli króluje miłość można pokonać, największe trudności i przeciwieństwa losu.

          Ktoś może zapytać o motywy drugiego przykazania. Dlaczego tak ważne jest miłowanie drugiego człowieka, który żyje gdzieś tam własnym życiem i który może nawet nie odwzajemniać uczuć? Bóg stworzył człowieka nie tylko dla siebie, ale i dla drugiego człowieka. Człowiek jest istotą społeczną. Jedna zależy od drugiej. Dzieje się to już na poziomie prokreacji (kobieta i mężczyzna). Jak mówi piosenka. Do tanga trzeba dwojga. W tym jest koncepcja Boga. Każdy człowiek bezpośrednio od Boga pochodzi, a więc jest ważny. Kochać drugiego winniśmy z racji, że jest tak samo dziełem Bożym i osobiście powołanym przez Stwórcę. Każdy człowiek ma w sobie godność nadaną przez Boga. Każdy jest bytem niemal doskonałym. Miłość pomiędzy ludźmi jest motorem napędowym do dalszej egzystencji. Gdy jej brak, człowiek tonie.

Ewangelia wg Marka cz.31

         W perykopie Sprawa zmartwychwstania (Mk 12,18–27) Jezus mówi do saduceuszy: Nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej (Mk 12,24). To wyraźny zarzut. Dlaczego? Kim byli saduceusze?

Saduceusze pojawili się w II wieku przed Chr. jako stronnictwo religijno-polityczne wywodzące się prawdopodobnie z rodu Sadoka, arcykapłana Świątyni Jerozolimskiej mianowanego przez Salomona: A cela, której przednia strona skierowana jest ku północy, jest przeznaczona dla kapłanów pełniących służbę przy ołtarzu. Właśnie synowie Sadoka, spośród synów Lewiego, mają prawo zbliżać się do Pana, aby Mu służyć» (Ez 40,46). Rekrutowali się oni głównie z arystokracji oraz z najzamożniejszych elit intelektualnych i kapłańskich. W czasach Jezusa byli przeciwnikami faryzeuszy. Nie dopuszczali żadnej tradycji ustnej, tylko prawo pisane (sola scriptura). Nie uznawali koncepcji zmartwychwstania ciał: owym dniu przyszli do Niego saduceusze, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania (Mt 22,23). Nie wierzyli w świat duchowy, np. anioły i demony:  Saduceusze bowiem mówią, że nie ma zmartwychwstania, ani anioła, ani ducha, a faryzeusze uznają jedno i drugie (Dz 23,8). Zaprzeczali jakoby istniało życie wieczne. Utrzymywali, że dusza po śmierci odchodzi, a przez to zaprzeczali karze lub nagrodzie w życiu po śmierci.

           Saduceusze uważali się za oświeconych i mądrzejszych od faryzeuszy. Podkreślali wolność i autonomię człowieka. W religijności byli jednak bardziej konserwatywni w temacie doktryny niż faryzeusze. Odrzucali tendencje mistyczne i mesjanizm. Praktykowali oni styl życia judaizmu oświeconego, dostosowanego do duchowo – intelektualnych standardów epoki i dlatego dążyli do ułożenia sobie stosunków z władzami rzymskimi, okupantami kraju. Po upadku świątyni w Jerozolimie i instytucji kapłaństwa w 70 r. ich działalność praktycznie straciła rację bytu.

          Bez wiary w zmartwychwstanie ciał religia saduceuszy była uboga i niespełniona. Jezus nie otrąca ich lecz próbuje przekazać tajemnicę świata nadprzyrodzonego mówiąc, że po zmartwychwstaniu ludzie nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie (Mt 22,30). Jeszcze większą wartość mają słowa: Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych (Mk 12,27). Przede wszystkim mówi o umarłych jako żywych istotach. Wieczny Bóg jest Bogiem żywych, nie umarłych. Zmartwychwstanie spójne jest z koncepcją powołania świata do istnienia. Bez daru wieczności, Świat byłby epizodem historycznym bez znaczenia, przez nikogo niedostrzeżonym i zapamiętanym.

          Początkowo saduceusze nie interesowali się Jezusem, do chwili gdy stał się Osobą publiczną i znaną. Poczuli się zagrożeni. Wraz z faryzeuszami połączyli swoje siły i powzięli plan zabicia Chrystusa. Po śmierci Jezusa brali czynny udział w dyskryminacji pierwszych członków Kościoła (Dz 12,1–2).

Ewangelia wg Marka cz.30

          W perykopie Pytanie o władzę (Mk 11,27–33) pokazane jest jak Jezus nie bardzo chciał ujawniać kim jest.  Pytanie arcykapłanów i innych było w zasadzie słuszne. Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę, żeby to czynić (Mk 11,28). Jezus odpowiada przewrotnym pytaniem o chrzest Janowy, unikając własnej odpowiedzi.  Widać przy tym, jak wielkim poważaniem cieszył się Jan w społeczeństwie. Już za życia był uznawany za proroka. Manewr Jezusa  udał się. Nie odpowiedział, bo wiedział, że byłby niezrozumiały. Jego słowa niewiele znaczyły, a dowodów na Jego zażyłość z Bogiem jeszcze nie było wiele. Cuda i znaki jakie czynił jedynie zwiastowały relację z Bogiem, ale nic więcej.

          W Przypowieści o przewrotnych rolnikach (Mk 12,1–12) ukazana jest nie tylko niewdzięczność ludzka, ale apokaliptyczna wizja Syna Bożego. Właściciel (Bóg) przygotował wszystko na właściwą egzystencję. Winnicę (Świat) oddał w dzierżawę (ludziom). Po czasie chciał zebrać plony. Spotkał się z arogancją i oziębłością. Posłał tam swojego Syna, aby sprawy uporządkował. Niestety został zabity. Niewdzięczność ludzka nie zna granic. Odrzuconego syna (Syna Bożego) autorzy perykopy synoptycznej nazywają kamieniem, który odrzucony, stanie się podporą (głowicą węgła) nowego porządku.

          Perykopa Sprawa podatku (Mk 12,13–17) jest moim ulubionym tekstem, bo pokazuje jaka ma być relacja między religią, a władzą państwową. Kiedy Jezus mówi: Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to co należy do Boga (Mk 12,17), to widać wyraźnie, że Jezus rozdziela te dwie sfery. Jedna od drugiej ma być niezależna. Nie znaczy, że obie te sfery nie mogą się wzajemnie wspierać i wzajemnie sobie pomagać. Gdyby ten przekaz byłby respektowany od początku, inaczej potoczyłaby się historia i nie byłoby tyle wzajemnych niechęci. Nie trudno zgadnąć, że przyczyną konfliktu są sprawy majątkowe. Dla posiadania potrzebna jest władza i dyscyplina. Jedna i druga strona nagminnie wykorzystuje tę zależność, chcąc jak najwięcej ugrać na własną korzyść.

          Władza państwowa wykorzystuje kościół do uspakajania nastrojów społecznych, do osiągania korzyści partii politycznych (partie chadeckie). Kościół traktowany jest jako narzędzie Boga do dyscyplinowania obywateli. Przez wsparcie finansowe narzuca swoje polityczne wymogi na organizację kościelną.

          Kościół przez naukę religii w szkole zapewnia sobie stałe przychody. Kapłani przyjmowani są na etat. Chorym dowodem współpracy jest traktowanie religii jako przedmiotu. Kapłani zamiast przekazywać wartości wynikające z katechezy wymuszają wiedzę religijną. O nierozumni. Można nie mieć dużej wiedzy, a kochać i miłować Pana. Państwo udostępnia kościołowi obszary ziemskie, obniża podatki, nadaje przywileje. W rezultacie powstają dwory biskupie i inne bogate ośrodki, które w niczym nie przypominają służebną rolę kościoła. Dzisiejszy obraz kościoła jest przewrotną ikoną tego, o czym uczył założyciel Kościoła – Jezus Chrystus.