Prawda nas wyzwoli

          Bóg określił prawa przyrody i zasady relacji pomiędzy zjawiskami. Prawa te zostały przez człowieka w większości odkryte, zbadane i opisane. Jednak ich natura została nadal tajemnicą. Można np. określić wielkość siły grawitacji, ale nie ma wyjaśnienia jej istoty. Podobnie powoli rozszyfrowywane są genotypy i ich funkcje, ale nie znane są siły jakie w nich działają. Np. wiadomo, że za rozróżnianie kolorów odpowiadają trzy geny. Inne geny, których człowiek nie posiada rozróżniają światło ultrafioletowe. Ciekawe jest, że w procesie ewolucji niektóre genotypy zmieniają swoje funkcje, a nawet zanikają. Wiele z nich odpowiadało za trawienie pokarmów nieprzetworzonych, które dzisiaj już zanikły. Człowiek coraz mniej posiada zdolności przodków. Dotyczy to również zdolności neurotycznych, czy paranormalnych. Postęp powoduje zmiany organiczne. Być może, w ten sposób, człowiek przygotowuje się do zupełnie innych warunków życia w przyszłości. Prawdopodobnie jest to normalny proces i człowiek bezwiednie kroczy w inny świat.

          Zasiedlenie układu słonecznego jest już kwestią czasu. O dalszej penetracji kosmosu trudno mówić, bo póki co, widoczne są same bariery. Świat będzie istniał jeszcze miliardy lat i trudno przewidzieć dalszy rozwój techniczny. Prawdą jest, że postęp jest oszałamiający. Nowe możliwości rodzą się w postępie geometrycznym. Wystarczy spojrzeć na własne życie. Żyją wśród nas jeszcze osoby, dla których radio było wielkim wydarzeniem, a dzisiaj? Np. telefon komórkowy posiada wiele niesamowitych funkcji!

          Ochrona danych osobowych jest taką samą fikcją, jak trzydzieści lat temu chroniono  mapy (poufne, tajne) terenów przed potencjalnym wrogiem. Jeszcze chwila, a każdy człowiek będzie namierzany z dokładnością bezwarunkową. Inwigilacja źle się kojarzy, ale wiedza, gdzie się dany człowiek znajduje będzie koniecznością. Człowiek musi nauczyć się żyć przy ciągłej obserwacji innych. Oprócz braku intymności, która jest uciążliwa, są i dobre walory, np. nagrane kradzieże, rozboje. Cała służba penitencjarna ulegnie zmianie. Większość więźniów będzie odbywała karę w domu. To wszystko wpłynie na ludzką mentalność i sposób życia. Mnie osobiście to cieszy. Zmęczony jestem obecnym stylem życia, polityką, niesprawiedliwością ludzką. Trzeba usuną paradoksy, aby demokracja była naprawdę demokracją, aby Kościół był prawdziwym Domem Bożym, życie społeczne było według miłości Chrystusa, etyka nie była zakłamana, zaściankowa. We wszystkim musi zwyciężyć Prawda, która nas wyzwoli (J 8,32). 

Prorok Eliasz

          Prorok Eliasz próbuje nawrócić króla Achaba i przywrócić wiarę przodków. Autor nadaje sytuacji charakter boskiej ingerencji. Opisuje jak Eliasz wskrzesza zmarłego syna wdowy. Czyni cuda, przez które dzban mąki jest zawsze pełny. Autor pragnie tymi cudami podkreślić postać Eliasza i jego koneksje z Bogiem. Przez scenę przewija się Obadiasz, zarządca pałacu Achaba, który, jak pisze autor, odznaczał się wielką bojaźnią Pańska (2 Krl 18,3). Widać, wiele osób w sercu nosiło wiarę Dawidową, mimo odstępstwa króla od wiary.

         Eliasz jest postacią szczególną. Według autora, wielki prorok, czyniący cuda, ale też i mordercą, który mieczem wytracił proroków pogańskich: Eliasz zaś im rozkazał: «Chwytajcie proroków Baala! Niech nikt z nich nie ujdzie!» Zaraz więc ich schwytali. Eliasz zaś sprowadził ich do potoku Kiszon i tam ich wytracił (2 Krl 18,40). Na ten szczegół autor nie zwraca uwagi, bo to nie było ważne. W mentalności żydowskiej nieprzyjaciół Boga trzeba likwidować.

          Prorok Eliasz tajemniczo odchodzi. Kiedy Pan miał wśród wichru unieść Eliasza do nieba (2 Krl 2,1). W rozszyfrowaniu tej zagadki może pomóc werset wcześniejszy: Przecież może się zdarzyć, że kiedy ja odejdę od ciebie, to tchnienie Pańskie uniesie ciebie, nie wiem dokąd (1 Krl 18,12). Można przypuszczać, że autor od początku znał historię Eliasza i sposób zakończenia jego życia. Eliasz jak i Henoch: Ponieważ Henoch żył bogobojnie, znikł, gdyż Bóg go zabrał (Rdz 5,24) podobnie tajemniczo zostali wzięci do Nieba. Historie te będą inspiracją dla Ewangelisty Marka, który w podobnej scenie opisze Wniebowstąpienie Jezusa: Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga (Mk 16,19).

          Tajemnicze odejście Eliasza i Henocha należy tłumaczyć wielką zażyłością obu z Bogiem: tchnienie Pańskie uniesie ciebie (1 Krl 18,12). U Boga wszystko jest możliwe, jak sądzili autorzy Pisma świętego. Autorzy chcieli też zasygnalizować bezpośrednią drogę do Nieba wszystkich, którzy zasłużyli swoim życiem doczesnym.

          Z punktu widzenia filozoteistycznego opisane sceny są jedynie obrazowaniem wydarzeń o charakterze religijnym. Ważna jest tu wykładnia teologiczna, natomiast materia scenerii ma charakter legendarny.

Słowa, które obrażają Boga

          Autorzy Pisma świętego w swej naiwności pisali dość otwarcie. Scena spotkania żony Jeroboama z ociemniałym prorokiem Achiaszem jest próbą zrobienia na niej wrażenia. Prorok Achiasz, choć ociemniały, bezbłędnie opisuje żonę i jej przebranie. Wiedzę o niej dostarcza mu sam Bóg. Dalsze słowa proroka ujawniają jakoby wolę Boga. Podział królestwa był Jego zamysłem. Bóg liczył na Jeroboama, wywyższył go do roli króla, ale ten go zawiódł, dlatego poniesie karę. Trudno uwierzyć tym słowom. W gruncie rzeczy one obrażają Boga. Przedstawiają Go jako przegranego w Jego zamysłach i mszczącego się na wszystkich, którzy się do tego przyczynili.  Dlatego sprowadzę nieszczęście na ród Jeroboama, gdyż wytępię z domu Jeroboama nawet chłopca, niewolnika i wolnego w Izraelu. Tak więc usunę ślad po rodzie Jeroboama, jak uprząta się gnój bez reszty.  Kto z należących do Jeroboama umrze w mieście, tego będą żarły psy, a tego, kto umrze w polu, będą żarły powietrzne ptaki, gdyż tak rzekł Pan (1 Krl 14,10–11).

          Prawdą jest, że królestwo północne zostało zagrożone przez narody północne i pierwsze padną ich łupem. Poza tym, odsunięcie się od centrum religijnego jaką była Jerozolima powodowało, w konkurencji do ciągłej żywej wiary do Aszery, osłabienie czystej wiary hebrajczyków. Autor Księgi sugeruje, że walki rodowe o władze były karą pochodzącą od  Boga: Pan skierował następujące słowo przeciw Baszy do Jehu, syna Chananiego: «Za to, że podniosłem cię z prochu i uczyniłem cię wodzem mego ludu izraelskiego, ty poszedłeś drogą Jeroboama, a przez to doprowadziłeś do grzechu mój lud izraelski, aby Mnie obrażać ich grzechami!  Oto więc Ja usunę potomstwo Baszy i potomstwo jego rodu oraz postąpię z jego rodem, jak z rodem Jeroboama, syn Nebata.  Zmarłego z rodu Baszy w mieście będą żarły psy, zmarłego zaś w polu będą żarły ptaki powietrzne» (1 Krl 16,1–4). W królestwie północnym źle się działo. Kolejni wodzowie nie byli godnymi królami; Nadab (909–908), Basza (908–885), Eli (885–884), Zimri (884), Omri (884–873), Achab (873–853 czynili to, co złe w oczach Pana (2 Krl 15,26; 34,…; 16,25,30, …) . Król Achab stał się już królem całkowicie pogańskim.

 

Królestwo północne

          Samozwańczy król Jeroboam Izraela (części północnej królestwa Dawidowego) nie trzymał się linii religijnej Abrahama: król sporządził dwa złote cielce i ogłosił ludowi: «Zbyteczne jest, abyście chodzili do Jerozolimy. Izraelu, oto Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej!» Postawił zatem jednego w Betel, a drugiego umieścił w Dan.  To oczywiście doprowadziło do grzechu, bo lud poszedł do jednego do Betel i do drugiego aż do Dan.  Ponadto urządził przybytki na wyżynach oraz mianował spośród zwykłego ludu kapłanów, którzy nie byli lewitami.  Następnie Jeroboam ustanowił święto w ósmym miesiącu, piętnastego dnia tego miesiąca, naśladując święto obchodzone w Judzie, oraz sam przystąpił do ołtarza (2Krl 12,28–32). Do ołtarza mieli dostęp kapłani i Lewici. Król naruszył ten święty porządek rzeczy. W oczach Judy Izraelczycy z północy byli odszczepieńcami.

          Autor Księgi chciał pokazać, co się dzieje z odszczepieńcami. Jak brzmi tytuł perykopy Pan rzuca klątwę na ołtarz w Betel.  W następnej perykopie Pan karze proroka za nieposłuszeństwo. Tu autor pokazuje Stwórcę jako Boga karzącego. Jak wspominałem Bóg nikogo nie karze z racji swojej miłości i miłosierdzia. Z tekstu można odczytać pewną zasadę. Pan skierował słowo do proroka (2 Krl 13,20), do człowieka, który miał zdolność Jego odczytania. Prorocy pełnili ważną rolę w życiu Izraelczyków. Ich słuchano uważnie, a słowa ich interpretowano i nadawano im sens teologiczny. Z racji ludzkiej ułomności wprowadzano do doktryny wiary ludzkie spekulacje. Tak rodziła się doktryna wiary, która stała się podstawą również religii chrześcijańskiej. Jezus znał słabości doktryny żydowskiej i próbował ją modyfikować. Tradycja była zbyt silna, aby stworzyć doktrynę chrześcijańską od początku. Malowniczość religii żydowskiej ma też dobre strony. Stwarza pewną atmosferę starożytności wraz z jej klimatem duchowym. Pismo święte można czytać wielokrotnie i napawać się jej urokiem.

          Piękno i urok Pisma świętego i ja dostrzegam. Niektóre księgi czy rozdziały są znakomite. Rzecz w tym, aby przekazywać prawdę historiograficzną, a cieszyć się klimatem duchowym. Przy takim podejściu wierny wie, że nie jest bałamucony i świadomie poddaje się kultowi.

          Już parokrotnie wspominałem, że religia chrześcijańska dopracowała się wspaniałego kultu i znakomitej oprawy przeżyć duchowych. One są człowiekowi potrzebne. Człowiek organicznie potrzebuje stabilizatora nadwyrężonych   nerwów. Kult, w tym modlitwy, śpiew uspakajają i sprowadzają na drogę religijnej refleksji.

Twórczość Boga i człowieka

          Dziełem Boga jest istota ludzka. Jej życie opiera się na skomplikowanych procesach życiowych. Konstrukcja i piękno ludzkiego ciała jest osiągnięciem inżynierskim niemal  doskonałym. 

          Człowiek okazał się również istotą zdolną do tworzenia równie wspaniałych dzieł. Jednym z przykładów są satelity, które okrążają ziemię po stacjonarnej orbicie, które umożliwiają komunikację między ludźmi. Satelita jest tworem na swój sposób inteligentnym, zabezpieczającym swoje własne układy przed zniszczeniem (zimno i gorąco od słońca). Wykonuje wiele działań decyzyjnych. Pracuje samodzielnie w dużej części swojego czasu. Z punktu widzenia inżynierii jest tworem zbieżnym do tworu człowieka. Wyczyn ludzki można porównywać z działaniem Stwórcy. Aby powstały tego typu dzieła musiała być koncepcja, projekt. Tylko istoty inteligentne, posiadające wiedzę mogą tworzyć tak skomplikowane konstrukcje. Patrząc na „skromne” dzieła ludzkie należy podziwiać Stwórcę jeszcze bardziej skomplikowanych tworów. Bóg przez swoje dzieła pokazuje kim Jest. Jego dzieła są dla  ludzkości przykładem rozwiązań inżynierskich, ale nie zawsze. Człowiek opatentował całkiem nowe rozwiązania techniczne i wprowadził wiele nowych pomysłów. To wspaniałe, że człowiek otrzymał tak niesamowite zdolności i możliwości. One upoważniają do stwierdzenia, że człowiek jest bytem niemal doskonałym. Doskonałym, ale musi zawsze pamiętać, że przed nim jest Jego Stwórca – Ojciec Niebieski. Człowiek może być ze siebie dumny, ale nie może być pyszny. Świadomy swojego miejsca w szeregu istot, człowiek może się pięknie realizować. Bóg zezwolił, aby człowiek przekraczał własne granice. Udostępnił mu już wiele tajemnic z konstrukcji życia, powiązań chemicznych, koncepcji przepływu informacji, zapisów pamięci itp.

          Człowiek sięga po atrybuty boskie. Nie należy się tym gorszyć. Jest to w koncepcji Stwórcy. Bóg chce w człowieku widzieć swojego dziedzica. Człowiek ma zapanować nad światem. A co ma Bóg do czynienia?

          On jest niedoścignioną doskonałością, której nigdy nie osiągnie człowiek. Z tym człowiek musi się pogodzić. Każde naruszenie tej harmonii spowoduje upadek jak w przykładzie wieży Babel. Egzekutorem nie będzie Bóg, ale samo zło, które samo się zniszczy.

Bóg łaskawy

          Używając prostego ludzkiego, można powiedzieć, że Bóg nie ma okazji mylić się. Jego działania dotykają jedynie materii ducha. Podpowiada dobre rozwiązania i daje słuszne rady (głos słyszany w sumieniu). Jeżeli decyduje się na cuda fizykalne, to nie mogą one zakłócać woli żadnego człowieka. Paradoksalnie, ale Pismo święte w wielu miejscach Boga obraża. Ukazuje Go  karykaturalnie. Dla ateistów do łakomy kąsek, aby wyśmiewać się z naszej religii.

          Królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje (Mt 12,25; Łk 11,17). Roboam w okrojonym państwie stał się słabszy i łatwym łupem dla nieprzyjaciół. Na kraj najechał król Egiptu Szeszonk I, władca z XXII dynastii libijskiej (panował ok. 946–925). Pismo święte suponuje, że  była to kara Boga za wszelkie obrzydliwości i nierząd sakralny. Kolejne nadużycie. Wróg splądrował świątynie Pańską, zbudowaną przez Salomona i zabrał kosztowności (też złote tarcze) z pałacu królewskiego. Jerozolima  została doszczętnie ograbiona. Wydanie Egipcjanom skarbów uratowało miasto przed zniszczeniem, a mieszkańców przed śmiercią. Później odtworzono tarcze, ale już w brązie. Po śmierci Roboama, jego miejsce zajął jego syn Abijjam (914–911). Postępowanie Abijjama było równie grzeszne jak ojca. Autor Księgi tłumaczy, że tylko ze wzgląd na Dawida Bóg uchronił Jerozolimę przed zniszczeniem i zachował jego ród. Tym razem rola Boga była łaskawa.

          Kolejnym władcą królestwa Dawidowego został syn Abijjama Asa (911–870). Jak podaje autor: Asa czynił to, co jest słuszne w oczach Pana, tak jak jego przodek Dawid,  gdyż kazał wysiedlić z kraju uprawiających nierząd sakralny i usunął wszelkie bożki, które zrobili jego przodkowie.  A nawet swą matkę Maakę pozbawił godności królowej-matki za to, że sporządziła bożka ku czci Aszery. Ponadto Asa ściął i spalił tego bożka przy potoku Cedron.  Ale nie usunięto wyżyn. Jednak serce Asy w ciągu całego życia jego było szczere wobec Pana. Złożył on w świątyni Pańskiej sprzęty poświęcone na ofiarę przez swego ojca i przez siebie, srebro i złoto oraz naczynia. (1 Krl 15,11–15). Jak widać, likwidacja nierządu sakralnego nie była tak prosta. Podobnie mocno była jeszcze zakorzeniona wiara przodków (Aszery).

          Ponieważ królestwo północne umacniało się i odgradzało od Judy król Asa sprzymierzył się z królem Aramu Ben-Hadadem. Ten manewr polityczny był skuteczny. Król Izraela Basza odstąpił od fortyfikacji, a nawet poniósł miejscowe klęski.

Czy Bóg się myli?

          Z narracji Pisma świętego można wyciągnąć wniosek, że Bóg też się myli. Czy jest to możliwe? Niezupełnie. Przede wszystkim nie ma takiej potrzeby, aby Bóg miał podejmować stanowiska wobec ludzkich działań. Działania Boga polegają na stworzeniu świata, określeniu zasad jego działania, podtrzymywaniu świata w jego istnieniu, czuwaniu w swej Opatrzności oraz działaniach przyszłościowych, o  których nikt nic nie może powiedzieć. Czy w tych Jego dziełach można wykryć błąd? Niedoskonałość tak, ale o pomyłce nie może być mowy. 

          Żydzi postanowili włączyć Boga do swojej koncepcji religijnej. Pismo święte podaje wiele tego przykładów. Bogu przydzielono rolę „na siłę”. W tym celu musiano  Boga uczłowieczyć, nadając mu ludzkie przymioty. Jak wynika to z obserwacji historycznej, Bóg częściowo przystał na ten eksperyment i poddał się tej „roli”. Jego „głos” (stan Prawdy) był odczytywany przez proroków i innych mężów natchnionych. Natchnieni autorzy zapisywali Jego „słowa” w różnych scenach biblijnych.

           Celem napisania Pisma świętego było ratowanie tożsamości narodowej narodu żydowskiego w okresie niewoli babilońskiej. Temu celowi było wszystko podporządkowane. Z tej też perspektywy należy czytać Pismo święte.

          Królestwo Dawida, w krótkim czasie rozpadło się na dwa królestwa. Bohaterem królestwa północnego był Jeroboam syn Nebata Efratejczyka ze Seredy. Był on człowiekiem uzdolnionym. Podróżował, poznał obyczaje innych krajów (Egipt). Jak pisze autor, Bóg widział w nim króla. Losy ludzkie są skażone upadkami, błędami i niepowodzeniami. Czy Bóg był tylko obserwatorem, czy też włączał się do konkretnych poczynań? Według autora tak i to spowodowało, że błędy ludzkie automatycznie przypisywano Bogu. Jak pisze autor, prorok Achiasz powiedział do Jeroboama: «Weź sobie dziesięć części, bo tak rzekł Pan, Bóg Izraela: “Oto wyrwę królestwo z ręki Salomona, a tobie dam dziesięć pokoleń (1 Krl 11,31). Z punktu widzenia Pisma Bóg przyczynił się do rozpadu królestwa Dawidowego. Dlaczego? Bo Jeroboam sprzeciwił się zasadom określonym przez Boga. Tworzył własnych bogów.  Tak mówi Pan, Bóg Izraela: “Za to, że wywyższyłem cię spośród ludu i uczyniłem wodzem mego ludu izraelskiego oraz oderwałem królestwo od domu Dawida, aby je dać tobie, tyś nie stał się jak mój sługa Dawid, który zachował moje polecenia i który postępował za Mną z całego serca swego, czyniąc tylko to, co jest słuszne w moich oczach. Ale stałeś się przez twoje postępowanie gorszym od wszystkich twoich przodków, bo ośmieliłeś się uczynić sobie innych bogów – posągi ulane z metalu, aby Mnie tym drażnić, a Mną wzgardziłeś (2 Krl 14,7–10). Można odczytać, że Bóg mylił się w wyborze królów narodu wybranego. Praktycznie żaden z nich nie był na miarę przykładu. Wszyscy byli grzesznikami z górnej półki. Dawid popełnił straszliwą zbrodnię zabijając Uriasza, dla zdobycia jego żony Batszeby. Salomon był ciemiężcą i nękał swoich poddanych. Za czasów syna Roboama w świątyni wprowadzono nierząd sakralny. Jeroboam wprowadził kult bałwochwalczy.

          Autor chcąc wyjść z opresji historycznej narzucił Bogu czyny niegodne  Boga miłującego i miłosiernego. Jak pisze autor: Pan rzuca klątwę na ołtarz w Betel (tytuł 1 Krl 13), karze proroka za nieposłuszeństwo (tamże). Autor chce pokazać skutki nieposłuszeństwa wobec wyraźnego rozkazu Bożego. Postać Boga staje się karykaturalna. Bóg wywołujący strach. Być może jest On i sprawiedliwy, ale jest też egzekutorem i wykonawcą surowych wyroków.

          I w taki, o to sposób, poszedł w świat biblijny przekaz, że  Boga trzeba się bać. Stwórca, cichy, niczemu niewinny, został wciągnięty w ludzkie sprawy. 

Salomon i schyłek królestwa

          Lektura Pisma świętego w temacie historia królów izraelskich jest bardzo ciekawa i pouczająca. Należy ją czytać z perspektywy autora przekazu, a nie literalnie i dosłownie. Trzeba pamiętać, że dla autora ważniejsze było, co chciał przekazać, a więc lekcja teologiczna. Na jej tle ukazany jest zarys faktograficzny i historyczny. Treść historyczna jest jak obraz impresjonistyczny. Kontury (fakty historyczne) są zamazane.

           Jak podaje autor, Salomon był ulubieńcem Boga. Wiodło mu się bardzo dobrze. Jednak uciechy ziemskie przyćmiły u niego pierwotny (duchowy) kontakt  z Bogiem. Im był starszy, tym mniej korzystał z łaski Boga. Miał wiele, i Bóg nie był mu już tak bardzo potrzebny. Uczucia swoje skierował na kobiety i ziemskie uciechy. Miał siedemset żon-księżniczek i trzysta żon drugorzędnych (1 Krl 11,3). Wiele było innej narodowości. Salomon pozwolił żonom uprawiać ich własny kult religijny, tym samym nie dochował wierności swojemu Panu. Autor pisma ujawnił największy grzech Salomona – niewierność wobec Pana.

          Jeden grzech jest powodem kolejnych. Aby utrzymać poziom życia, bogactwo musiał ściągać podatki i tym samym ciemiężył własny naród pochodzenia Jakubowego (10 pokoleń)  jak i narody podbite. Jak pisze autor: Pan rozgniewał się więc na Salomona za to, że jego serce odwróciło się od Pana, Boga izraelskiego. Dwukrotnie mu się ukazał i zabraniał mu czcić obcych bogów, ale on nie zachował tego, co Pan mu nakazał (1 Krl 11,9–10). W obrazie tym, autor dał sygnał, że Salomon za swoją niewierność musi ponieść karę. Dla historyków jest ona zrozumiała. Trudno jest utrzymać naród w dyscyplinie i reżimie przez wiele lat. Zabrakło mądrości w wykorzystaniu zasobów ludzkich. Aby mieć, trzeba też dawać. Lud potrafi zadowolić się najmniejszymi ulgami. Niestety bogactwo przesłania zdrowy rozsądek, a jego brak powoduje schyłek, upadek.

          Po śmierci Salomona dziedzictwo królewskie przejął jego syn Roboam. Młody, pełen zapału, chciał mądrze zarządzać królestwem. Lud dawał znaki, że oczekuje ulżenia ich życia i zmniejszenie obciążeń podatkowych. Roboam zwrócił się o radę do rady starszych, co ma uczynić? Ona przekazała mu mądrą radę. Jeżeli trochę ustąpi, lud będzie mu nadal wierny. Król zwrócił się też do młodych doradców. Ci, odwrotnie, zachęcali go do jeszcze większego ucisku. Roboam posłuchał młodych. Decyzja króla spowodowała otwarty bunt i rozłam królestwa na północną część i południową.

          Autor tak to opisuje: Król więc nie wysłuchał ludu, gdyż to wydarzenie dokonało się z woli Pana, aby spełniła się Jego groźba, … (1 Krl 12,15). To próba pokazania reakcji Boga na grzechy Salomona. Z punktu widzenia filozoteistycznego było to wielkie nadużycie angażujące Boga w sprawy ludzkie. Bóg nie determinuje nikogo i nie rozporządza ludzką wolę. Stało się to, co można było przewidzieć.

Obyśmy byli jedno

Od czasu, gdy zacząłem zagłębiać się w myśli Wschodu, odnoszące się do płaszczyzny egzystencjalnej człowieka, wyczulony jestem na rozgraniczanie tego, co dotyczy ego każdej istoty ludzkiej, od esencji naszego bytu. Wschodnia, buddyjska tradycji głosi, że esencja bytu każdego człowieka jest częścią Istnienia, przez co tak właściwie nie można rozróżnić jakiegokolwiek bytu (ja, ty, on), gdyż wszyscy jesteśmy częścią tego samego. Wszelkie podziały na ja, ty, on, rodzą się na zewnątrz nas, na powierzchni naszego ego, które skażone pragnieniami, osądami, oczekiwaniami, skłonne jest fałszować własną indywidualność i złudnie utożsamiać esencję bytu z egotyczną przestrzenią człowieka. Jan.K.

           Prawdą jest, że w niebie łączymy się z Bogiem. Nie znaczy, że natury zlewają się ze sobą (tak jak w rzeczywistości fizycznej), tak że nie można: rozróżnić jakiegokolwiek bytu (ja, ty, on). To opis symboliczny. Jak  sam Pan napisał: przy zachowaniu świadomości własnej podmiotowości. Wydaje mi się, że przekaz Wschodu jest bardziej fundamentalny i dosłowny.

          Pragnieniem Ojca Niebieskiego jest: aby wszyscy byli jedno (J 17,21), ale w znaczeniu dobrych ludzi, którzy pragną dobra powszechnego.

          Nawiasem mówiąc przytoczony cytat jest dłuższy: Aby wszyscy byli jedno, jako ty, Ojcze! we mnie, a ja w tobie; aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, żeś ty mię posłał (tamże) i przedstawia koncepcję szkoły Janowej: aby świat uwierzył, żeś ty mię posłał, ale to jest zupełnie inna sprawa. Prawdopodobnie cytat ten jest kompilacją słów Jezusa i koncepcji teologicznej autorów. W Ewangelii Jana jest to typowe nadużycie. Wszelkie cytaty Jezusa nie do końca są pewne.  

Miłość nielogiczna

Panie Pawle, dlaczego uważa Pan, że Boża Miłość czy Miłosierdzie, które jest Jej składową, są wyjątkiem nielogicznym u Boga? Czy miłość jest nielogiczna? Przecież kieruje się konkretnymi zasadami. Wg Jana Pawła II miłość konstytuuje pragnienie dobra osoby umiłowanej. Skoro Bóg jest Miłością/Wszechogarniającym Dobrem, to wszystkie Jego działania, które dopuszczone są ludzkiemu poznaniu, właśnie w niej – miłości odnajdują swoją logikę. Urszula

           Pani Urszula ma rację w zadanym pytaniu, że w miłości występują zasady przyczynowo-skutkowe, a więc pewna logika formalna. Miłość konstytuuje pragnienie dobra osoby umiłowanej. To prawda, gdy miłość już jest, ale warto zastanowić się nad jej przyczyną, skąd się wzięła?

          Przykładowo, mówi matka: kocham swoje dziecko, choć wiem, że jest mordercą.  Miłość matki do dziecka jest zrozumiała, konsekwentna i w tym logiczna. Ona jest jednak uwarunkowana macierzyństwem, a więc występuje tu konkretna przyczyna skutku. Trochę inaczej zabrzmią słowa osoby całkowicie obcej: kocham tego człowieka, choć wiem, że jest mordercą. W tym przypadku trudniej jest dopatrzyć się sensownej przyczyny. Można tu konfabulować i doszukiwać się różnych przyczyn, ale nie o to tu chodzi. Uczucie do osoby upadłej wzbudza u innych zdziwienie, niedowierzanie. Jak mówią: brakuje tu logiki. Takie uczucia jednak występują i jest ich wiele. Wznieść się ponad logikę przyczynowo-skutkową jest nielogiczne, wymaga nadzwyczajnej woli i chęci do czynienia dobra.

          Mówiąc o nielogiczności w uczuciu chciałem przekazać, że uczucie wynikające z serca nie zawsze ma racje obiektywne. To coś większego od normalności i zwykłych zasad postępowania. Niejedna osoba zwierza się: kocham cię, choć nie wiem za co. Przyznaje się tym samym, że wyznana miłość  nie ma podstaw, a jednak istnieje.

          Bóg miłuje wszystkich ludzi, w tym grzeszników, odszczepieńców itp. To z punktu widzenia porządku ludzkiego nie jest logiczne. Bardziej zrozumiałe byłyby słowa: Bóg miłuje miłością adekwatną do wiary. Tak jednak nie jest. W  miłości nie działają zasady kupna-sprzedaży. Niejeden powtarza: Tyle mam dla ciebie miłości, co ty dla mnie. To słowa nieprawdziwe, fałszywe, smutne, zakrywające prawdziwą miłość. Zawsze jest tak, że ktoś ma więcej do zaofiarowania w miłości. To ludzkie. U Boga tego nie ma. Bóg daje wszystkim ludziom całkowicie pełne uczucie. Kocha biednych i bogatych, urokliwych i niekoniecznie. Miłość Boga przekracza ramy zdrowego ludzkiego rozsądku.

          Jeżeli w miłości ludzkiej można jeszcze dopatrzyć się jakieś logiki, to nie ma jej całkowicie w miłości Chrystusowej. On miłuje grzeszników, upadłych, chorych, brudnych. Miłość św. Teresy z Kalkuty do umierających, śmierdzących na ulicy ludzi, to miłość Chrystusowa pozbawiona logiki.

          Powtórzę słowa pewnego księdza, które wytrąciły mnie z równowagi na długi okres: nie ma większej miłości do żony, jak miłość do niej, przez Chrystusa. Dziś wiem, że ten ksiądz miał rację (wymaga osobnego wykładu). Kto potrafi przeobrazić w sobie miłość małżeńską w miłość Chrystusową staje się mocarzem miłości. Nawet graniczne nieporozumienia małżeńskie nie są w stanie zachwiać takiej miłości. Kochać współmałżonka, za to, że jest człowiekiem, powołanym, tak samo, przez Boga. On jest już za to bliski i kochany.

          Mając w sobie miłość Chrystusową nie można przejść obojętnie obok ludzkiej niedoli. Samo serce wyrywa się do pomocy, do okazania miłości. Z całego serca życzę wszystkim, aby wzbudzili w sobie taką miłość – zupełnie nielogiczną, ale piękną.