Historia filozofii. Zakończenie

         Moje stanowisko opieram wyłącznie na rozważaniach teologicznych i zdroworozsądkowych. Z nich odczytuję, że Bóg stworzył cały Świat wyłącznie dla człowieka (istoty rozumnej), którego powołał do istnienia na jedynej planecie, jaką jest nasza Ziemia (biblijny Raj). W Ewangelii św. Jana jest napisane: Tak, bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,17). Gdyby istniał inny świat, jakie znaczenie dla ewentualnych stworzeń (rozumnych) miałby fakt, który zdarzył się na Ziemi? Moja wiara (w Jezusa Chrystusa) byłaby niczym dla wiary ufoludka (przyjmując, że byłaby to istota rozumna). Kościół dopuszcza istnienie życia we wszechświecie, bo chce iść z postępem naukowym. Ja nie. Może to niektórych dziwić, że mówi to geofizyk z wykształcenia (o podejściu naukowym i rozumnym). Jeżeli nie mam racji, to czym zatem jest człowiek?

 

Mimo że Kościół jest pochodzenia boskiego składa się z ludzi i to oni nim kierują. Przywództwo i hierarchia jest nieodzowna w kierowaniu kościołem instytucjonalnym. Trzeba jednak wiedzieć, że czegokolwiek dotknie się człowiek jest zaznaczone ludzką niedoskonałością. Tym samym kościół instytucjonalny nie jest pozbawiony grzeszności. Niegodna postawa kapłana nie umniejsza wartości przekazanych przez niego słów. Trzeba jednak być roztropnym i przyjmować do serca tylko to, co jest dobre i szlachetne. Z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości (Mt 23,28). Kościół nie ma patentu na Prawdę. Składa się z takich samych ludzi, co wierni. Mówi się, że Duch Święty czuwa nad depozytem wiary. Tak, ale nie nad ludzką słabością.

 

Trzeba sobie to odważnie i wyraźnie powiedzieć, że kościół nas zawiódł. Czy należy wobec tego odejść od niego? Nie. Kościół jest nam potrzebny. Bóg dopuścił grzeszność kościoła, abyśmy mogli mu wybaczyć i okazać naszą miłość Chrystusową. Kościół jest też poligonem naszych zmagań ze złem. Mamy szanse okazać mu nasze miłosierdzie i naszą miłość. Kościół zgrzeszył nie jeden raz, ale jest naszym kościołem (bs. Pieronek. Od nas zależy jego nawrócenie na drogę Prawdy. Ja mu wybaczyłem. Kościół musi być podpierany przez laikat.

Prawdą jest, że kościołowi potrzebna jest gruntowna i daleko idąca naprawa. Paul Ricoeur uważał, że wielcy heretycy wstrząsają doktryną i wiarą, lecz zarazem oczyszczają je i prowadzą do odrodzenia.

Nie pokłony czy ukłony, uniżenia, lecz postawa kochającego jest Bogu bliższa. Człowiek ma być partnerem Boga. Otrzymał od Stwórcy narzędzia, aby doskonalić i przeobrażać Świat. W rękach ludzkich powierzył losy Świata. Na cóż Mu postawa sługi, który mamroczy coś pod nosem, a w sercu ma uraz do bliźnich. Nie potrafi darować win, sieje zemstą i nienawiścią.

Jeżeli uzmysłowimy sobie, że jesteśmy partnerami Stwórcy nie może być mowy o strachu przed Nim i trwodze. Strach zniewala i upodla. Jak można bać się Ojca, który nas do życia powołał i tak hojnie obdarował ? Miłość nasza do Boga powinna być wystarczającym hamulcem naszych niestosownych do Niego zachowań.

Przedstawiłem Wam w skrócie historię filozofii. Ona przedstawia stan umyłu wielu myslicieli. Każdy filozof powiedział coś, co warto zapamiętać. Od filozofii można przejść do czystej nauki, a od niej do Prawdy. W poszukiwaniach Prawdy pomaga wiara. Ona to pochodzi z głębokich zakamarków ludzkiej duszy. W niej Stwórca umieścił Siebie, a On jest Źródłem tego, co określa sens ludzkiego istnienia. Łącząc naukę z wiarą rozumną można doszukiwać się mądrości, która jest ludzkim atrybutem.

Ideałem jest zachować skromność wobec Stwórcy i mieć poczucie wielkości wobec innych stworzeń, którym przypadła rola posługi człowiekowi. Z tej funkcji powinny szanować każde stworzenie żyjące. Ludzkość otrzymała wiele od Stwórcy i ma się czym dzielić z innymi. Proszę nie zapominać, że ten kto ma, bo było mu dane. Ta prawda winna towarzyszyć człowiekowi przez całe życie. W bilansie życia czeka każdego nagroda według poniesionych zasług. Ten aspekt jest przedmiotem wiary, która niesie nadzieję, a nadzieja zawieść nie może (Rz 5,5).

 

Historia filozofii. Filozoteizm

Filozoteizm jest propozycją nowego poglądu na całą rzeczywistość za pomocą wypracowanych przez wieki narzędzi filozoficznych z akceptacją istnienia osobowego Stwórcy tej rzeczywistości – Boga. Aby pojąć i zrozumieć, trzeba zacząć wszystko od początku (fenomenologicznie – bez obciążeń). Źródła wiedzy odczytać od nowa zawierzając głównie swojemu rozumowi i odczuciu (intuicji). Rozum i serce jest ostatecznym decydentem wiary. Aby to było możliwe należało oczyścić wiedzę, religię z wszelkich legend i ozdobników. Autor filozoteizmu zdaje sobie sprawę, że niejednokrotnie postawił się w poprzek nauki kościelnej. Niestety, bez tego kroku nie było możliwe iść dalej. Jeżeli przybliżona została prawda, to jestem Bogu wdzięczny za Opatrzność. Jeżeli uległem złudzeniu, to przynajmniej „rozbawiłem” Boga swoim dyletanctwem.

Z racji miejsca wykładu, siłą rzeczy, przedstawiam jedynie ogólny rys filozoteizmu. Prace nad rozwojem tego nurtu filozoficznego ciągle trwają.

Przez pojęcie „wiary rozumnej” (filozoteizm) rozumiem ogląd wszystkich aspektów religijnych pod kątem znanych prawd przyrody, logiki i podejścia filozoficznego. Filozoteizm (wiara rozumna) różni się od czystej filozofii tym, że dopuszcza pojęcia i zjawiska transcendentne i wiarę w istnienie Stworzyciela świata. Ważnym instrumentem jest „zdroworozsądkowe” podejście do religii. Logika nie może tolerować sprzeczności. Zjawiska nadprzyrodzone (cuda, znaki) nie są odrzucane, ale przyjmowane są z dużą ostrożnością i sceptycyzmem. Filozoteizm (wiara rozumna) opiera się na tezie, że Bóg nie może, zbyt często, łamać prawd, które sam ustanowił.

 

Filozoteizm stoi na mocnej podstawie założeniowej. Bóg jest logiczną koniecznością istnienia świata. Wszystko jest dowodem Jego istnienia. Nawet mała pojedyncza mrówka zawiera w sobie tyle śladów Bożej ingerencji. Bóg jest i musi być.

Stwórca zawsze będzie dla nas nieogarniony i wynika to z racji relacji między stwarzającym a stworzonym. Wiedza o Bogu może pochodzić jedynie z obserwacji skutków Jego ingerencji i działań. Ponieważ odbiór rzeczywistości jest subiektywny, obraz Boga jest również niejednakowy. Dla Boga nie to jest najważniejsze, jak Go opisują. Bóg stworzył świat, mając jedynie znany sobie cel. Najważniejszym stworzeniem jest człowiek, w którym Bóg chce widzieć swoje dziecko i dziedzica. Relacja między Stwórcą a człowiekiem oparta jest na miłości rodzicielskiej. Bóg dając człowiekowi wolną wolę wyróżnił go ponad wszystkie stworzenia. Dając człowiekowi ten wielki dar, siłą rzeczy dopuścił, że ktoś ten dar może nie przyjąć. Człowiek, który odwrócił się od Stwórcy miał do tego prawo. Kiedy pozna prawdę – zrozumie. Bóg i na takiego będzie czekał. Bóg jest Pasterzem, który poszukuje zaginionej owcy. Bóg zaprasza wszystkich jednakowo. Od człowieka zależy, czy ten dar przyjmie, czy odrzuci. Niewierzący nie jest w stanie zrozumieć wierzącego. Różni ich całkowicie inny punkt odniesienia. Włodzimierz Sedlak pisał: Wierzę, ponieważ bardzo dużo wiem i rozumiem. Bóg udziela swoją łaskę wszystkim jednakowo. Od człowieka zależy, czy tę łaskę przyjmie, czy odrzuci. Podobnie słońce świeci dla wszystkich, a deszcz pozwala rosnąć kwiatom i cierniom.

Bóg stworzył człowieka niedoskonałego. Tym sposobem dał mu szanse i możność na autokreację. Postawa człowieka dużo zależy od życia we wspólnocie. Człowiek tyle jest wart, na ile otwiera się na drugiego człowieka. Bóg wyznaczył człowiekowi poligon, na którym powinien doskonalić się, postępując podobnie jak Ojciec – obdarzać ludzi miłością. Zadaniem człowieka jest osiągnięcie doskonałości Ojca. W człowieku objawiła się zdolność do miłowania. Gdzie jest wolność, tam jest i odpowiedzialność, a gdzie jest odpowiedzialność, tam jest i wina. Bóg wymaga od nas rozsądku, a nie ślepej wiary (dewotyzm).

Chrystus jest człowiekiem i doskonałym obrazem Ojca. Jest przykładem, że my wszyscy możemy być do niego podobni. Przez Chrystusa Bóg pokazał nam kim my jesteśmy dla Niego. W końcu zjednoczymy się z Nim i będziemy jedną wspaniałą naturą.

Pierwsi ludzie byli dzikusami. Bóg czekał, aż człowiek będzie zdolny do

przyjęcia Objawienia. W okresie rozwoju, człowiek stwarzał sobie własne obrazy Boga – religię.

Choć obrazy religijne były mocno wypatrzone Bóg w zasadzie nie ingerował. Czekał cierpliwie, szanując własny rozwój człowieka.

Ponieważ religia dotyczyła „Nieznanego” brakowało odwagi, wiedzy aby na bieżąco korygować obrazy Boga. Można odnieść wrażenie, że siłą Ewangelii nie było głoszone Słowo, lecz strach przed potępieniem. Religia zaczęła obrastać w ludzkie wymysły, obrazy i przekonania. Religia stała się własnością mocniejszych. Kapłani, władcy wykorzystywali religię do utrzymania dyscypliny społeczeństwa. Zależność od hierarchii kapłańskiej stawała się coraz mocniejsza. Człowiek pozostawał bezradny wobec władzy. Miał do wyboru, całkowite przyporządkowanie się doktrynie wiary z uznaniem władzy kapłańskiej lub być wyrzutkiem z populacji wiernych.

Zdumiewające jest, że rozwój nauk, demokracja nie pozbawiła ludzi bojaźni przed władzami i restrykcjami kościelnymi. Może się wydawać, że ludzie nauczeni są wierzyć w kościół, a nie w słowo przez niego głoszone. Wierni odbierają słowa głoszone za absolutnie prawdziwe. Zapominają, że religia jest wielkim obrazowanie spraw Bożych. Nie należy gorszyć się słowem „obrazowaniem”. Sprawy duchowe, z natury swojej, muszą być transponowane do naszej rzeczywistości. Niemożliwe jest przenoszenie faktograficzne, bo inna jest natura świata Bożego, a inna świata rzeczywistego, stworzonego. Należy uznać, że obrazowanie spraw Bożych jest ludzką koniecznością. Wszystko należy odczytywać jako obrazy. Prawda jest zawsze ukryta. My możemy tylko się do niej przybliżać. Popełniają błąd ci, którzy odczytują Pismo św. dosłownie, literalnie. Popełniają błąd ci, którzy usypiają swoją czujność, intuicję. Zawierzają bezkrytycznie i fanatycznie innym. Nie zdają sobie sprawy, że nawet, gdy widzą coś w odległości kilku metrów jest już oglądem historycznym (to co się zdarzyło przed chwilą, bo musiał upłynąć czas odebrania sygnału świetlnego). Nie ma natychmiastowego oglądu świata. Ta zdolność jest atrybutem świata transcendentnego, gdzie wszystko jawi się jednocześnie.

Można powiedzieć, że istniejemy w świecie zamazanym. Nasze kroki są niepewne. Wszystko jest złudzeniem. Czy to nie przeraża? Nie. Dla mnie jest to fascynujące. Jak przebić się przez niedoskonałość? Orężem powinna być „miłość” szeroko rozumiana. Naszym parciem powinien być jedyny cel. Dotrzeć do Ojca, pokazać mu, że jesteśmy zdolni dźwignąć ciężar jaki został nam zadany. Warto zadać sobie ten trud. Samo dochodzenie do Prawdy jest fascynujące. Pokonywanie trudności cieszy, nadaje życiu sens.

Wobec tych kilku prostych prawd, cóż są ładne opowieści, legendy, które towarzyszą naszym życiu. Być może są one potrzebne do rozbudzenia naszej wyobraźni. Nie jesteśmy już dziećmi (w sensie rozwoju). Możemy spojrzeć na rzeczywistość oczami racjonalnymi, oczyma człowieka dorosłego. Wiara w Boga na tym nie ucierpi. Przyjęcie Stwórcy jest aktem wolistycznym. Istnienie Stwórcy nie musimy udowadniać, bo wszystko przez Niego zostało stworzone. Koncepcja materialistyczna jest infantylna i naukowo nieprawdziwa. Dzisiaj, gdy materię przyrównuje się do kłębków energetycznych, gdy doświadcza się jedynie działanie kwantów energetycznych, to bazowanie na koncepcji istnienia materii od zawsze jest myśleniem dziecka.

Wypracowany kult religijny jest piękny. Nie należy w zasadzie nic w nim zmieniać. Jedno jest tylko ważne. Musimy wiedzieć, że kult jest obrazowaniem spraw Bożych. To wszystko.

 

Podstawowe założenia filozoteizmu:

 

Każdy skutek ma swoją przyczynę. Świat musi mieć swoją przyczynę. Tą przyczyną jest Stwórca jako Istota nadprzyrodzona. Dla osób wierzących Bóg jest Osobą prawdziwie istniejącą, dla ateistów jedynie Ideą tłumaczącą.

 

Powstanie świata zaczęło się od momentu „zadziałania” Boga. Świat jest Jego tchnieniem. Aby istniał, musi być stale przez Niego podtrzymywany. Energia to coś, co stwarza podwaliny materii oraz ją dynamizuje. Energia jest skutkiem mocy Boga. Jej pochodzenie jest transcendentne. Energia nie jest czymś, co może istnieć samodzielnie. Materia jest postacią energii, która wykazuje jej przymioty. Struktura energetyczna materii daje nam złudzenie substratu. Skupiona energia przyjmuje właściwości materii, jakie my powszechnie znamy (masa, pęd, kolor, grawitacja). Masa jest własnością cząstek nabywaną przez oddziaływanie ze sobą pól kwantowych.

 

Świat jest dynamiczny. Opiera się na ciągłej relacji między bytami „materialnymi”. Ciągle przenoszone są informacje między cząsteczkami. To stwarza relacje energetyczne, siły pola, siły przyciągania itp.

 

Siłą napędową świata jest miłość szeroko rozumiana. Miłość jest motorem zmierzania do określonego celu. Staje się Najwyższą Postacią Bytu, wręcz samym Bytem. Jest ona modalnością Natury Bożej. Przez Miłość życie nabiera sensu.

 

Życie nie jest tylko procesem, ale relacją między Stwórcą a istota stworzoną. Same związki chemiczne nie gwarantują ożywienia materii. Życie polega na ciągłej ingerencji Stwórcy. Życie (jako pewien fenomen) pochodzi z zewnątrz naszej rzeczywistości i dlatego nie może być przez ludzkość rozpoznane.

 

Nawet ci, którzy Boga odrzucili otrzymają należną zapłatę, za trudy jakie musieli ponieść w życiu. Oni na Świat nie prosili się. Bóg o nich będzie pamiętał.

 

Człowiek stał się partnerem Boga. Człowiek, pomimo słabej konstrukcji cielesnej, jest istotą wielką. Oprócz powłoki cielesnej jest obdarzony naturą Bożą – duszą jako „tchnieniem Bożym”. Dusza czyni człowieka bytem niemal doskonałym, zdolnym do miłości. W człowieku została zapodmiotowana przez Boga rzeczywistość transcendentna,

 

Objawienie Boga w Piśmie świętym było już obrazowaniem Boga. Pismo święte jest pismem świętym właśnie dlatego, że Kościół uznał je za regułę swojej wiary. Święta jest sama treść objawienia, a nie księga.

 

Należy z dużą ostrożnością przyjmować faktografię biblijną. Prawda miesza się z legendami. Prawdę dopiero trzeba odczytać. Prawdy należy się domagać. O prawdę należy walczyć.

 

Anioły są to figury konceptualne. Są to konstrukcje literackie i pełnią rolę dydaktyczną. To motywy antyczne, które nie mają podstaw w rzeczywistości.         W tekstach deuteronomicznych, jak i w Nowym Testamencie anioły są zapożyczeniem wtórnym. Wykreowane figury nabrały realnego istnienia. Przeświadczenie o ich realnym istnieniu jest bardzo mocno osadzone w umyśle człowieka. Teologia prymitywna i ludowa zrobiła z nich „anioły papierowe i choinkowe” (Cz. Bartnik Dogmatyka s. 459). Postacie anielskie ukazujące się w wizjach są obrazami Boga działającego. Można powiedzieć, że anioły są znakami Bożego działania. Być może czyste dusze ludzkie stanowią anielskie wojsko?

 

Szatan osobowy nie istnieje. Dobro i zło nie są właściwościami samej rzeczy, ale są tworami umysłu (Dawid Hume 1711–1776). Zło powstaje na skutek złego działania. Nie pochodzi od Boga, lecz od człowieka. Ks. Włodzimierz Sedlak pisze, że zło jest przypadkiem, ale nie naturą. Być może demony (szatan) są to upadłe dusze ludzkie, które wpisują się w obraz szatana.

 

Bóg nikogo nie karze, bo jest samą Miłością. U Boga nie ma odwetu.

 

Grzech pierworodny nie był jednym zdarzeniem (aktem), lecz wielowiekowym odejściem od Prawdziwego Boga. Obejmował nie jednego człowieka, lecz ludzi.

 

Bóg może wykorzystywać człowieka, ale nie zabiera mu jego wolności. Fakt wywierania wpływu na Boga jest dla człowieka nobilitujący. Takim narzędziem wywierania wpływu na Boga jest modlitwa (np. błagalna). Modlitwa może być nieprawdopodobnie skuteczna, nawet pojedynczego człowieka, który jest wierny Bogu.

 

Maryja była zwykłą kobietą. Zapewne to Bóg wybrał ją do godności Bożej rodzicielki. Swoją chwałę osiągnęła nie przez dary niezasłużone, ale przez swoją postawę i działalność. Została brzemienną. Póki co, przyczyna tego faktu pozostaje dla nas tajemnicą. Z punktu widzenia ludzkiego i ówczesnego prawa żydowskiego ciąża pochodziła z nierządu. Maryi groziło ukamienowanie. Józef ulitował się nad Nią i wziął Ją za żonę, tym samym afirmował brzemienność Maryi. Ona poczęła dzieciątko i nadała mu imię Jezus. W jaki sposób Maryja została brzemienną pozostaje tajemnicą Boga. Czyż nie jest pięknym wydarzeniem to, w którym okaleczona Maryja zostaje Matką przyszłego Syna Bożego? Właśnie w taki sposób Bóg pokazuje swoją moc i wielkość. Być może, że ze złego uczynił takie wielkie dobro. Czyn na miarę Króla i Nieograniczonego Majestatu. Czy takie rozumowanie nie jest piękniejsze od katechetycznego obdarowania Maryi darem niepokalanego poczęcia, darem niezasłużonym?

 

Jezus Chrystus jest człowiekiem, który jako pierwszy doszedł do Chwały Ojca. Na Krzyżu umarł człowiek i dopiero z chwilą Jego śmierci nastąpiło pełne Wcielenie. Śmierć Jezusa na krzyżu jest Jego Wywyższeniem dopełnionym w zmartwychwstaniu. Wielbić Jezusa, to to samo, co wielbić Boga. Jezus uczył wiary rozumnej, opartej nie na literze Prawa, ale na duchowej przemianie serca. Jezus wyraźnie mówi, że Jego rola nie skończyła się na Krzyżu, ale stale będzie Duchem działającym. Tak naprawdę to przez Chrystusa możemy dopiero zrozumieć istotę człowieka.

 

Zmartwychwstanie nie jest powrotem do dawnej cielesności i do dawnego życia, lecz przejściem przez śmierć do życia całkiem nowego, przemienionego mocą Bożą. Aby rozpoznać Zmartwychwstałego, nie wystarczał rozum i doświadczenie fizyczne, zmysłowe. Warunkiem zobaczenia Jezusa była wiara. Chrystofania (objawianie, pokazywanie się Jezusa) była wydarzeniem nadprzyrodzonym, nie może być przedmiotem poznania historycznego, lecz przedmiotem wiary. „Wniebowstąpieniem” jest drugim obliczem „zmartwychwstania”. Mimo że Jezus był bardzo realny, to w końcu, mimo wszystko, chciał pozostać w przestrzeni wiary – nie wiedzy.

 

Każdy człowiek posiada już w sobie naturę duchową i jest predestynowany, aby stać się „nowym Chrystusem” (pełnym synem Boga).

 

Na Boga trzeba się otworzyć. Należy dać Bogu szansę, aby przemówił do człowieka. Im bardziej człowiek otworzy się na Boga, tym więcej może odczytać z Bożej mądrości.

 

Nowy Testament podobnie jak Stary został napisany przez ludzi, którzy byli pod natchnieniem Bożym. Nie należy jednak odbierać treści Pisma jako bezbłędnego przekazu. Ewangeliści jaki i hagiografowie ST byli tak samo bezradni wobec wielu tajemnic Bożych. Egzegeza musi wysłuchać i przebadać wiele słów i pojęć, aby dosłyszeć jedno Słowo Objawienia, o które jej chodzi (K.H. Schelkle). Nie należy oczekiwać od Nowego Testamentu rzetelnego raportu wydarzeń. Niejednokrotnie jest to przekaz wizji hagiografów i tego, co by chcieli przekazać. Można powiedzieć językiem sztuki, że ewangeliści portretowali zdarzenia, a nie fotografowali. Jest w nich zawarta nadzieja i tęsknota swego czasu. Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając (Dz 17,23).

 

Trójca Święta, co do natury, to jedynie Bóg Ojciec, a przez Osoby ukazany jest różny sposób działania Boga.

 

Niestety Jezus Chrystus był odbierany historycznie, na miarę ówczesnych poglądów i wierzeń. Kościół nie do końca rozumiał Jezusa i nie poszedł tę samą, co On drogą. Na skutek niebezpieczeństw i ataków kościół broniąc się, otoczył się kokonem nie dopuszczając żadnych nowych myśli. Na bazie istniejącej doktryny zaczął nadbudowywać nowe pojęcia w tym samym duchu, co stare. Myślał nie na sposób Boży, lecz ludzki (Mt 16,23).

 

W gruncie rzeczy kapłaństwo jest powołaniem, a nie jakimś „prawem”. Kobiety powinny mieć takie samo prawo do kapłaństwa co mężczyźni.

 

Historia filozofii. Filozofia współczesna. Filozofia analityczna

W XX w. uważano, że filozofia doszła już do swojego rozkwitu, i że powoli zamyka się na nowe nurty. Wszystkie nowe spojrzenia filozoficzne odnoszą się do dwóch gigantów filozoficznych: Platona lub Arystotelesa. Filozofia zajęła się analizą języka potocznego i naukowego. Dział ten nazwano –filozofią analityczną. Filozofia ta podkreślała aktywną i autonomiczna rolę języka. Rozpatruje język w charakterze poznawczym, a nie podmiotowym. Głównie chodzi tu o analizę pojęć, a co za tym idzie usunięcie sporów i błędów filozofii. Pojęcia mniej zrozumiałe powinny być zastępowane wyrażeniami bardziej precyzyjnymi. Przedstawicielami Filozofii analitycznej byli G.E Moore, B. Russel, W.V.O Quine, N. Goodman, Wittgenstein, a w Polsce K. Twardowski, J. Łukasiewicz, T. Kotarbiński, K. Ajdukiewicz, T. Czeżowski. Filozoteizm uważa ten dział za nurt bardzo pożyteczny, ale dostrzega w nim niebezpieczeństwo ingerencji i narzucania innych myśli znaczeniowych, co za tym idzie wypaczania pierwotnych założeń autorów tekstów. Analiza filozoficzna zajmowała się również analizą świadomości poznawczej. Punktem wyjścia była świadomość ludzka jako wyłączny podmiot i przedmiot analizy. Poznanie własnej jaźni jest warunkiem zrozumienia świata.

 

Historia filozofii. Filozofia współczesna cd

Od połowy XIX w. zaczęły rozwijać się nowe poglądy filozoficzne na bazie ówczesnych badań i odkryć naukowych. Oszołomienie nowymi wynikami nauk było tak ogromne, że powstało ogólne przekonanie, że wszystko da się wyjaśnić naukowymi sposobami (scjentyzm) i jest to tylko kwestią czasu. Przemysł, który zaczął się rozwijać spowodował problem ochrony robotników. Na tym tle pojawiły się ruchy filozoficzne, które wywarły wielki wpływ na wydarzenia polityczne w wielu państwach europejskich. Stały się one podstawą dla rozwoju XX-wiecznych państw europejskich. One to były przyczyną pojawienia się nacjonalizmu, rasizmu, socjalizmu i koncepcji komunizmu. W okresie pozytywistycznym uważano Boga za kreację zbędną, wręcz szkodliwą dla rozwoju ludzkiego (Ludwig Feuerbach 1804–1872). L. Feuerbach twierdził, że: człowiek jest tym, co zje. Klasyczny Bóg powinien umrzeć (Fryderyk Nietzsche 1844–1900). Wiarę w Boga zamieniono w wiarę w naukę. Odrzucano dywagacje natury religijnej, metafizycznej, moralnej, traktując je jako nieuzasadnione i bezużyteczne. Świat otworzył się przed naukowcami. A jednak pozytywizm jak super nowa gwiazda, rozbłysła wielkim światłem i szybko zgasła.

 

Avenarius Richard (1843–1896) wysuwał postulat do powrotu do naturalnego poglądu na rzeczywistość, zaciemnonego przez bezkrytyczne przesądy narosłe w nauce, i oczyszczenia doświadczenia ze wszystkich dodatków (metafizycznych , epistemologicznych). Jak mówił: nauka tylko opisuje świat, nie ujawnia jego istoty[1].

Pod koniec XIX w., pojawiły się sygnały, że nie wszystko jest tak proste jak sądzono. Przed XX wiekiem panowało przekonanie, że materia zawsze zachowuje się tak samo (determinizm). Powtarzające się te same zjawiska winny dawać te same skutki. Przyczynowość była równoważna z determinizmem. Cały Wszechświat pojmowano jako jeden model mechaniczny. W takim świecie można przewidywać przyszłość, wszystko można ekstrapolować (wnioskowanie na podstawie znanych, zaobserwowanych zdarzeń), hiperbolować (metoda przewidywania na bazie zjawisk dotychczasowych i tych samych praw przyrody). Powszechnie uważano, że istnieje zależność przyczynowa między zjawiskami (kauzalizm), a matematyczne równania ruchu uważano za poprawne (fizyka Newtona). Jednak już w XIX wieku rozwój ścisłych fizycznych metod obserwacji oraz wnikliwa analiza obserwowanych zależności doprowadziły ówczesną naukę do wniosku, że ta „klasyczna” postawa całkowicie zawodzi, kiedy ma służyć do szczegółowego opisu zjawisk normalnie niedostępnych dla codziennego spostrzegania. Przy pomocy ówczesnej transformacji Galileusza, geometrii Euklidesa i praw Newtonowskich, nie można było wytłumaczyć szeregu obserwowanych zjawisk. Entuzjazm pozytywistyczny przygasł. Nastąpił kryzys idei pozytywistycznych. Bóg nadal jednak nie był potrzebny, a zainteresowanie zwróciło się w kierunku samego człowieka. Pojawiło się przekonanie o nadchodzącym końcu świata (związane z końcem 1999 roku). Uważano, że nadchodzi kres istnienia ludzkości. Zastanawiano się nad kruchością ludzkiego życia i wszechpotęgi prawa przemijania. Rozwój nauki, osiągnięcia techniki przyczyniły się do pragmatyzmu, i do ich praktycznego wykorzystania. W 1863 r. pojawił się termin agnostycyzm wprowadzony do filozofii przez T.H. Huxleya na oznaczenie niepoznawalności rzeczywistości istniejącej poza zjawiskami[2].

Na tle wydarzeń historycznych pojawił się nurt filozoficzny zwany egzystencjalizmem. Termin ten wprowadził do filozofii Søren Kierkegaard (1813–1855). Przedmiotem badań egzystencjalizmu są indywidualne losy jednostki ludzkiej wolnej i odpowiedzialnej, co stwarza poczucie lęku i beznadziei istnienia (pesymizm). Prekursorami egzystencjalizmu byli: Søren Kierkegaard, Friedrich Nietzsche, Fiodor Dostojewski i Franz Kafka. Egzystencjalizm istnieje w wersji teistycznej oraz ateistycznej. W obu przypadkach jego ideą jest przekonanie, że człowiek, jako jedyny z wszystkich bytów ma bezpośredni wpływ na to kim jest i dokonując niezależnych wyborów wyraża swoją wolność. Według egzystencjalizmu ludzie są na tę wolność wręcz skazani, jest ona atrybutem człowieczeństwa. Istnienie ludzkie jest zawieszone między przyszłością a przeszłością, dlatego towarzyszy mu poczucie przemijalności, braku, niespełnienia. Wolność wewnętrzna jest ciągle zagrożona urzeczowieniem i utratą autentyczności. Powoduje to wewnętrzne rozdarcie i podatność na lęki egzystencjalne, np. przed osamotnieniem.

Friedrich Wilhelm Nietzsche (1844–1900), był fanatycznym krytykiem chrześcijaństwa, choć wyczuwa się w jego opracowaniach ogromną tęsknotę za Stwórcą. Człowiek uwolnił się od Boga. Boga osobowego nie ma. Bóg umarł.

 

Alfred North Whitehead (1861–1947) uważał, że Bóg jest „procesem samorozwoju”, bez początku i bez końca. W sumie koncepcja fantastyczna.

Jean-Paul Charles Aymard Sartre (1905–1980) czołowy przedstawicielem egzystencjalizmu ateistycznego (pod koniec życia odszedł od egzystencjalizmu i rozwinął własną wersję socjologii marksistowskiej), a priori odrzucał Boga. Według niego, człowiek czuje się obco w świecie, który nie ma sensu. Uważał on, że jeżeli Bóg istnieje, to człowiek jest nicością. Poczucie, że człowiek jest obcy w świecie, pociąga za sobą uczucie rozpaczy. Człowiek ponosi pełną odpowiedzialność za własne czyny, co może w nim wywoływać poczucie samotności, zagubienia i zagrożenia w świecie, lęku przed śmiercią. Czyniłem gesty miłości, ale miłość nie przyszła (Diabeł i Pan Bóg). W jednej z pierwszych jego biografii pośmiertnych pojawiła się informacja o przystąpieniu przez niego tuż przed śmiercią do sakramentu pokuty i pojednania. W kolejnym jej wydaniu informacji tej już nie zamieszczono. Jak mówił: Przeznaczenie człowieka powierzono jemu samemu (Sartre). Wszystko należy rozpatrywać względem człowieka. Człowiek jest panem wszystkiego, ale jest też odpowiedzialny, nie tylko za siebie, ale za cały świat. Człowiek jako najwyższa istota musi sama rozwiązywać wszystkie problemy świata. Jego „zbawienie” zależy od człowieka (marksistowska wizja historii). Ponieważ jest to bardzo odpowiedzialna sprawa, istoty o naturze przywódczej, niekoniecznie mądrzejsze, muszą kontrolować działania innych. Strach przed działaniem nieodpowiedzialnym powoduje, że człowiek chroniąc się, narzuca restrykcyjne prawa. To powoduje, że wolność osobista człowieka coraz bardziej staje się ograniczona.

 

Martin Heidegger (1889–1976) – filozof niemiecki. Myśl filozoficzna Heideggera uznawana bywa za jedną z najważniejszych w filozofii XX wieku. Zajmował się ontologią i jej najgłębszymi tajnikami.

 

Roman Witold Ingarden (1893–1970) – polski filozof. Głównym przedmiotem badań Ingardena były zagadnienia z epistemologii, ontologii i estetyki. Badania filozoficzne przeprowadzone przez Ingardena często krytycznie nawiązują do analiz Husserla. Jednak w odróżnieniu od swojego mistrza Ingarden na gruncie epistemologii argumentował za realizmem, a w ontologii, w celu rozstrzygnięcia sporu dotyczącego sposobu istnienia świata danego nam w percepcji, wyróżniał i analizował następujące sposoby istnienia: realny (przedmioty trwające w czasie, procesy, zdarzenia), idealny, intencjonalny i absolutny.

Na początku XX w. krystalizuje się personalizm uważany przez jednych jako nurt filozoficzny, sposób uprawiania filozofii. Jest to raczej nurt filozoficzny. Termin ten po raz pierwszy użyty został przez Friedricha Schleiermachera (1768–1834) na określenie koncepcji Boga osobowego, która była przeciwstawna panteizmowi. Cechą charakterystyczną personalizmu jest postawienie w centrum człowieka jako osoby oraz analizowanie, rozpatrywanie całej rzeczywistości w relacji do ludzkiej osoby. Jednym z personalistów był myśliciel francuski Emmanuel Mounier (1905–1950). Rozważania Mouniera są przede wszystkim inspirowane przez myśl chrześcijańską. Uwzględnia on całą złożoną sytuację, w jakiej znalazł się człowiek XX wieku. Patrzy na niego przez pryzmat doświadczeń, które przyniosło stulecie XX w. Zdaniem Mouniera, jesteśmy świadkami pewnego kryzysu człowieka, które należy nie tylko pojąć i wyjaśnić, ale także przezwyciężyć. Można wskazać wiele znamion tego kryzysu. Podważane zostało zaufanie do rozumu i do racjonalnie prowadzonej działalności ludzkiej. Pojawiły się nihilistyczne zapatrywania na życie, które eksponują, jak np. w egzystencjalizmie, absurdalność istnienia, osamotnienie człowieka, otaczającą go zewsząd nicość. Więzi między ludzkie ulegają zatraceniu. Raz po raz dochodzi do głosu pogarda dla innego człowieka i dążność do poniżenia go. Ujawniły się tendencje totalitarne, wynaturzające życie jednostki i zbiorowości. Człowiekowi ciągle zagraża alienacja, która objawia się zamykaniem się w sferze wewnętrznym lub angażowanie się w działalność zewnętrzną, w której jednostka poniekąd roztapia się. Obie alienacje niekontrolowane są negatywne. Mounier popiera postawę zaangażowania, aktywnego włączenia się w wydarzenia. Nie należy jednak tracić z oczu transcendentnego wymiaru człowieka. Istnieją bowiem pewne nienaruszone wartości, których źródłem i gwarancją jest Bóg. Do personalistów można zaliczyć również: Jacques Maritaina, Józef Tischnera, Jan Pawła II.

To co można nazwać projektowaniem człowieka okazało się złudne. Bez Boga świat jest smutny, bezsensowny, nijaki. Bóg jest koniecznością logiczną. Nawet ci, którzy w Boga nie wierzą winni stworzyć sobie hipotezę roboczą, że istnieje Przyczyna Sprawcza naszego świata. Bez wiary lub roboczej hipotezy, nie sposób wytłumaczyć cokolwiek. Nauka i filozofia doszła do takiego punktu rozwoju, że nie sposób iść dalej. Cokolwiek się tworzy jest karykaturalne, przefilozofowane i przeintelektualizowane.

[1] Encyklopedia Katolicka, Wyd.KUL 1985, tom I, hasło Avenarius, s. 1175.

[2] Encyklopedia katolicka, Wydaw. KUL, tom 1 Lublin 1985, hasło Agnostycyzm, s. 182.

Historia filozofii. Filozofia współczesna cd.

August Franciszek Ksawery Comte (1798–1857) – francuski filozof i pozytywista, twórca nazwy socjologia. Uważał, że kult Boga jest wrogi dla ludzkości, żądał , by w imię pozytywistycznej religii usunąć przekonanie o istnieniu Boga i wprowadzić nowy kult przez ześrodkowanie myśli, uczuć i czynów wokół ludzkości, będącej jedynym i prawdziwie wielkim bytem[1].

 

Fryderyk Engels (1820–1895) – niemiecki filozof i socjolog. Był jednym z głównych ideologów komunizmu. Odrzucał istnienie Boga.

 

 

Henri Bergson (1859–1941), laurat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1927. Był twórcą intuicjonizmu. Głosił, że główną rolę w procesie życiowym odgrywa nie rozum, ale irracjonalizm – pęd życiowy. Świat podlega ciągłemu rozwojowi a życie człowieka jest strumieniem przeżyć i czynów. Najwyższą wartość stanowi wolność. Stworzył koncepcję élan vital (pędu życiowego), siły motorycznej, będącej przyczyną wszelkiej aktywności organizmów żywych. Podstawowym narzędziem poznawczym, z jakiego korzysta nauka, jest intelekt. To intelekt (umysł) uogólnia, schematyzuje, kwantyfikuje, relatywizuje. To intelekt tworzy pojęcia – pojęcia rzeczy. Intelekt służy wyłącznie działaniu. Na intelekcie opiera się, i musi się opierać, poznanie naukowe. Filozofia winna opierać się na intuicji – gdyż intuicja jest poznaniem bezinteresownym. Uczeń Bergsona wykazał, że bergsonizm zmierza właściwie ku panteizmowi immanentystycznemu, negującemu transcendencję, absolutność i niezmienność Boga.

[1] Encyklopedia Katolicka, Wyd. KUL 1985, tom 1, hasło Antyteizm s. 731.

Historia filozofii. Filozofia współczesna

Filozofia współczesna sięga korzeniami w XIX wiek, kiedy to dominującymi nurtami myślowymi były:

idealizm niemiecki,

pozytywizm francuski.

 

Pod wpływem tych dwóch kierunków wykrystalizowały się dwa typy myślenia:

– idealistyczny:     opierający się przede wszystkim na założeniach

abstrakcyjnych, myśleniu oderwanym od rzeczywistości (prawda na

poziomie rozumu).

pozytywistyczny: charakteryzował się postawą empiryczną; opieraniem się o tzw. fakty z doświadczenia unikając spekulatywnego myślenia (prawda w oparciu o fakty doświadczalne).

 

Powyższe kierunki filozoficzne są skrajne, stąd nie zupełnie prawdziwe. Prawda jest pośrodku. Te dwa nurty myślowe spotkały się z pewną opozycją i reakcją na to było pojawienie się:

fenomenologii;

egzystencjalizmu.

 

Kierunkiem pośrednim był marksizm, który rozwiną się w końcu XIX w. Połączył on bowiem w sobie materialistyczną wizje rzeczywistości czerpaną z pozytywizmu i pokrewnych mu nurtów z dialektyczną interpretacją tej rzeczywistości materialnej czerpaną z heglizmu.

Rozwinęło się także wiele ruchów o mniejszym znaczeniu, np. filozofia życia (Bergson), strukturalizm, personalizm, filozoteizm i inne.

Arthur Schopenhauer (1788–1860), filozof niemiecki, przedstawiciel pesymizmu w filozofii. Jak głosił, wiedzę o świecie nie czerpie się z bezpośredniego doświadczenia, lecz przez jego wyobrażenie i konstruktywne rozumowanie. Każdy człowiek ma swoją wolę, która jest siłą sprawczą we wszechświecie. Schopenhauer mawiał: świat jest moim wyobrażeniem. Jedyną rzeczą którą poznaje się samą w sobie, to własne ciało. To, co w związku z ciałem się przeżywa, to wola, najgłębsza istota nie tylko nas samych, ale świata zewnętrznego. Ogólna wola świata podpada pod zasadę ujednostkowienia i obiektywizuje się poprzez szereg stopni w minerałach, roślinach, zwierzętach, a najwyższy stopień osiąga w człowieku. Z tej metafizyki woli wypływa pewna estetyka i etyka.

Każda wola rodzi się z cierpienia. Zwierzęta chcą jeść, pić bo czują głód lub pragnienie. Najbardziej cierpi człowiek, ponieważ ma największe potrzeby. W chwilach estetycznej kontemplacji uspakaja się wola. Wyzwolenie całkowite można osiągnąć tylko przez porzucenie własnej woli, a przejście w wole zbiorową, przez zupełnie zapomnienie o sobie i współżycie z innymi, przez cierpienie i działanie dla innych, przez ascezę.

Schopenhauer głosił, że to co jest obserwowane już przechodzi przez wstępną filtrację. Pozostają struktury za pomocą form poznania (fenomeny). Każdy człowiek buduje sobie własne fenomeny.

Człowiek ma dostęp do własnego wnętrza, do najbardziej pierwotnych odczuć i emocji. Posiada chęć zmierzania w jakiś kierunku, który jest uwarunkowany podstawowymi popędami. One to mogą zwrócić się przeciwko człowiekowi. Każdy jednak może zapanować nad swoimi popędami i kontrolować własną wolę.

Poglądy Schopenhauera miały wpływ na filozofią XIX i XX wieku jak: filozofię Nietzschego, fenomenologię, psychoanalizę, egzystencjalizm.

 

Historia filozofii. Oświecenie

Oświecenie to okres w historii kultury europejskiej, określany jako wiek rozumu, przypadał na lata 1688–1789. Wiąże się z kryzysem światopoglądowym i rozwojem – pod wpływem nauk filozoficznych i przyrodniczych – mechanistycznego poglądu na świat. Ważną cechą oświecenia to sekularyzacja państw europejskich oraz sformułowanie praw człowieka. Wprowadzono idee republikańskie (rewolucja francuska, parlament, konstytucje) oraz idee liberalizmu ekonomicznego. W większości podejmowano walkę z religią i przywilejami Kościoła, choć w różnych państwach akcenty oświecenia były rozłożone różnie. Krytykowano zacofanie, feudalizm, dotychczasową władzę państwową, sposób nauczania kleru. W opozycji do Oświecenia pojawiła się ideologia konserwatywna. Konserwatyści odrzucali indywidualizm stawiając znaczenie wspólnoty wyżej niż prawa jednostki. Podkreślali rolę emocji w życiu człowieka podważając znaczenie racjonalizmu. Jednak największa rozbieżność dotyczyła natury człowieka. Konserwatyści uznawali, że ludzie są skażeni grzechem pierworodnym. W praktyce oznacza to naturalną skłonność do czynienia zła, której nie da się usunąć dzięki wychowaniu czy poprawie warunków życia. Konserwatyści jako jedyne lekarstwo na wady ludzkiej natury uznawali przywiązanie do tradycji oraz religii postrzeganej jako źródła wartości. Władza opierająca się na takich ideałach miała bronić obywateli przed ich własną odpowiedzialnością. Rewolucja francuska, mocno zaciążyła na zwolennikach Oświecenia.

 

Franciszek Bacon (1561–1626) pojmował filozofię jako wiedzę eksperymentalną i użyteczną. Bacon nie zajmował się obszernie istnieniem Boga, zakładając, że jest to sprawa wiary. Poznanie Boga za pomocą filozofii jest niemożliwe. Bacon za wyjątkowo bezużyteczne narzędzie nauki uznał sylogizm. Zdaniem Bacona trzeba operować doświadczeniem, a nie założeniami. Filozoteim inaczej spostrzega możliwości poznania przez rozum, a sylogizm uważa za bardzo dobre narzędzie logiczne. Bacon nie negował znaczenia rozumu w poznaniu. Rozum i zmysły muszą ze sobą współpracować. Taka współpraca daje pewność wiedzy. Z tym poglądem należy się zgodzić.

Kartezjusz (1596–1650), filozof, matematyk i fizyk. Reprezentant nowożytnego racjonalizmu. Zamierzał zbudować naukę obejmującą wszystkie gałęzie wiedzy, które twierdzenia byłyby tak pewne, klarowne jak twierdzenia matematyki. W systemie filozofa jedynym źródłem poznania jest rozum, zmysły nie pełnią funkcji poznawczych, lecz wyłącznie praktyczne. Myślę, więc jestem (łac. cogito ergo sum) – naczelna zasada Kartezjańskiej filozofii. Ta słynna maksyma jest sparafrazowanym zdaniem Cycerona: Żyć to myśleć (łac. Vivere est cogitare). Mawiał de omnibus dubitandum (łac. o wszystkim należy wątpić). Jeżeli istnieję, to zawdzięczam to czemuś spoza siebie. Każdy skutek ma swoją przyczynę. Istnienie wymaga uzasadnienia. Skoro Świat istnieje, musi mieć swoją przyczynę. Ze względu na brak racjonalnego wytłumaczenia fenomenu istnienia Świata, pozostaje nam przyjąć, że przyczyna była nadzwyczajna, nietypowa, transcendentna. Przyczynę tę nazwano Bogiem.

Kartezjusz uważał, że dopóki dusza pozostaje w ciele, połączona jest z nim specjalnym organem w mózgu, który nazwał szyszynką. Głosił: Nikt nie ponosi kary za swe myśli; Bóg dał człowiekowi wolną wolę, ale pociągnęło to za sobą możliwość popełniania przez niego błędu.

Dzieła Kartezjusza potępił Kościół reformowany na synodzie w Utrechcie w 1656 r., a Kościół katolicki w 1663 r. wpisał je do indeksu ksiąg zakazanych. W 1757 r. Benedykt XIV uchylił dekret z 1616 r.

 

 

Blaise Pacal (1623–1662), fizyk, matematyk. Ma duże zasługi w nauce. W następstwie doświadczonego przezeń w roku 1654 mistycznego przeżycia porzucił działalność naukową, poświęcając się filozofii i teologii. Ukazując ograniczoność poznania rozumowego przeciwstawił się zarówno Kartezjuszowi, jak też teologicznym spekulacjom. Nie rozum i dedukcja, ale intuicja, porządek serca pozwala człowiekowi orientować się w świecie – tylko sercem można odczuć swój tragiczny los, swoją wielkość i nicoś zarazem. Wiara w Boga jest dla Pascala wyłącznie sprawą serca. Rozum nie może dowieść jego istnienia – nigdy nie jest ono dane w sposób pewny (nie byłoby wówczas miejsca na wiarę. Pascal mocno podkreśla wiarę. Według filozoteizmu najpierw musi być wiedza, aby można było w coś uwierzyć. Trzeba wiedzieć w co należy uwierzyć i dlaczego. Rozumowanie Pascala nie jest błędne, ale dla filozoteizmu niewystarczające.

 

 

John Locke (1632–1704) angielski filozof, twórca klasycznej postaci empiryzmu oraz podstaw teoretycznych rządów demokratycznych. W filozofii zajmował się głównie teorią poznania. W jej ramach stworzył aparat pojęciowy, będący później podstawą wielu systemów filozoficznych od empiryzmu po fenomenologię. Pragnął stworzyć klarowny system pojęć zgodnego ze zdroworozsądkowym podejściem do rzeczywistości. To podejście zdroworozsądkowe było inspiracją twórczą dla autora filozoteizmu.

 

 

George Berkeley (1685–1753) irlandzki filozof, misjonarz anglikański, myśliciel. Opracował system filozoficzny zwany idealizmem empirycznym, idealizmem subiektywnym albo immaterializmem. Jak twierdził, to co daje się ująć bezpośrednio podczas obserwacji rzeczywistości, to doznanie percepcyjne (np. jabłko). Natomiast domniemanie, że istnieje coś ponad to, poza doznaniami, domniemanie, że np. jabłko jest czymś więcej niż jedynie układ doznań percepcyjnych, jest nieuprawnione i jest metafizycznym zmyślaniem. Tak naprawdę dane są tylko dwie rzeczy – same bodźce i wygenerowane na ich podstawie idee. Jeżeli byt nie jest spostrzegany, to nie ma się pewności czy on istnieje. Doszedł on do wniosku, że trudno jest stwierdzić obiektywność świata materialnego. To, że stale wracamy do tych samych spostrzeżeń jest zasługą Boga, który dał nam zdolność obserwacji racjonalnie skonstruowanego świata materialnego. Teoria Berkeleya choć jest wydumana, stanowi twórczy impuls dla filozoteizmu. Będzie o tym mowa szerzej przy opisie samego systemu filozoteizmu.

 

Voltaire (1694–1778) był zwolennikiem liberalizmu, traktujący z rezerwą każdą religię i ideologię. Jego dzieła cechuje krytycyzm, odrzucenie autorytetów oraz tolerancja dla różnorodnych postaw, racjonalizm, odrzucenie instytucji kościoła. W dogmatyzmie religijnym dostrzegł przyczyny nietolerancji, brak wolności, prześladowań i niesprawiedliwości. Voltaire potępiał fanatyzm religijny, ale i ateizm. Deklarował wiarę w Boga jako pra-przyczynę wszystkiego. Postulował rozdział państwa i Kościoła oraz tolerancję dla wszystkich religii. Podobną drogą poszedł filozoteizm. Za pomocą metod badawczych Voltaire’a opracowana została własna filozofia.

Historia filozofii. Odrodzenie

Giovanni Pico della Mirandola (1463–1494), wybitny przedstawiciel włoskiego Odrodzenia. Podejmował dialog na temat czym jest człowiek. Według niego, człowiek nie został stworzony jako coś, ale powołany do tego, aby sam siebie tworzył. W swoich pracach przedstawia człowieka jako istotę autonomiczną, niezależną od Boga: każdy jest kowalem swojego losu. Filozoteizm mówi podobnie z jednym zastrzeżeniem. Bóg powołał człowieka do wielkiej godności. Dając mu wolność wystawił go na wielką próbę. Człowiek nie tylko ma modernizować świat, ale sam siebie doskonalić. Mirandola miał rację. Człowiek sam siebie tworzy. Trudno jednak przyznać mu rację, że człowiek jest istotą autonomiczną. Wszystko co się dzieje w przestrzeni Bożej opatrzności jest z nim integralnie związane.

 

 

Niccolo di Bernardo dei Machiavelli (1469–1527), prawnik, filozof, pisarz społeczny i polityczny, historyk i dyplomata florencki, jedna z postaci włoskiego Odrodzenia. Uważał, że polityka – będąc pewną „sztuką” – nie podlega ocenom moralnym. Od jego nazwiska powstał termin „makiawelizm”. Władca powinien postępować według rozumnej oceny sytuacji państwa, racją stanu, a nie zasadami moralnymi. Prawdą jest, że inne decyzje podejmuje władca, a inne pojedynczy człowiek. Władza jednak nie może być zwolniona z zasad moralnych, które porządkują świat.

Historia filozofii. Odrodzenie

Odrodzenie (renesans) to okres w historii kultury europejskiej obejmujący XV i XVI wiek. Nie jest to okres spójny i jest różnie spostrzegany przez historyków. Kontury czasowe są zamazane. Charakteryzuje się przede wszystkim odejściem od scholastyki, zwrócenie uwagi na podmiotowość (humanizm renesansowy), rozwój nauki, odkrycia geograficzne, powrót do treści starożytnych (literatury, języków), zmiana stylu we wszystkich dziedzinach sztuki. Strzelistość (gotyk) w architekturze symbolizuje uniesione ramiona ku Bogu. Większego znaczenia nabrała religijność indywidualna, osobisty kontakt z Bogiem. Na łamach Kościoła pojawiła się reformacja i kontrreformacja. Rozwijała się filozofia społeczna, przeważnie oparta na odrodzonym stoicyzmie. Przedstawicielem tego nurtu był Erazm z Rotterdamu. Podkreślał, że Pismo Święte należy komentować posługując się wiedzą historyczno-filologiczną, w szczególności znajomością Ojców Kościoła, a nawet filozofii pogańskiej. To szczególne podkreślenie roli Pisma Świętego zbliżało go do protestantyzmu, zarazem jednak podkreślenie konieczności znajomości Ojców oddalało go od protestanckiej zasady sola scriptura (tylko słowo pisane – Biblia).

 

Marcin Luter (1483–1546), duchowny niemiecki, jeden z głównych twórców reformacji. Uznawał Pismo św. za jedyną podstawę religii chrześcijańskiej. Odrzucał tradycje Kościoła. Podczas pobytu w Rzymie w 1510 r. zauważył wiele uchybień w życiu Kościoła (papież poświęcał wiele czasu wojnom, gorszące zachowanie się księży, bluźniercze żonglowanie sakramentami, odprawianie w pośpiechu siedmiu mszy świętych przy jednym ołtarzu). To doświadczenie miało wpływ na jego późniejszą postawę w walce z papiestwem. Potępiał praktykę sprzedaży odpustów, w których odrzucał możliwość kupienia łaski Bożej. Zapoczątkował reformację w Kościele katolickim i powstanie kościołów protestanckich. Kościoły protestanckie uznają Lutra za bohatera wiary, reformatora i odnowiciela Kościoła. Kościół anglikański zalicza Lutra do grona świętych.

Luter odrzucał dotychczasowe wyobrażenie, że „dobre uczynki” mogą zapewnić zbawienie. Wiara chrześcijańska, zdaniem Lutra wymaga, aby człowiek sam stał się swoim sędzią, by sam, niezależnie od nikogo, w swoim sumieniu osądzał swoje postępowanie. Na tym polega wolność chrześcijanina – wolność człowieka jako osoby. Stąd też protestantyzm odrzucał spowiedź i rozgrzeszenie, stawiając jednostkę bezpośrednio w obliczu Boga, zaprzeczał pośredniczącej roli Kościoła.

W 1516 r. papież Leon X ustanowił odpusty. Dochód pochodzący z ich sprzedaży miał być przeznaczony na budowę nowej Bazyliki św. Piotra w Rzymie oraz na spłatę długów. Do odpustów zachęcano tłumacząc, że Chrystus i święci podczas swego życia na ziemi, więcej dobrego zrobili niż im było potrzeba do zbawienia. Nadmiar mógł zatem służyć innym do otrzymania życia wiecznego, a papież miał władzę udzielania uczynków łaski ze skarbca świętych. Luter sprzeciwiał się takim tłumaczeniom. Uważał jej za nadużycie. 31 października 1517 roku, nie przeciwko samym odpustom, ale takim właśnie nadużyciom, ogłosił Marcin Luter swoich 95 tez wzywając do dysputy nad nimi. Zgodnie z utrwaloną legendą, zanim wysłał swoje tezy do biskupów niemieckich wpierw przybił je w przedsionku kościoła zamkowego w Wittenberdze:

1.Gdy Pan i Mistrz nasz Jezus Chrystus powiada: “Pokutujcie”, to chce, aby całe życie wiernych było nieustanna pokutą.

2.W żaden sposób nie można pod wyrazem “pokutujcie” rozumieć Sakramentu pokuty, to jest spowiedzi i zadośćuczynienia, które kapłan sprawuje.

3.Nie chce jednak Pan rozumieć tu tylko wewnętrznej pokuty, gdyż pokuta wewnętrzna, bez zewnętrznego uśmiercenia ciała, nie jest pokutą.

4.Kara Boża trwa dopóki człowiek czyni sąd nad sobą (to jest prawdziwa wewnętrzna pokuta), a więc aż do wejścia do Królestwa Niebieskiego.

5.Papież nie chce, ani nie może odpuszczać innych kar za grzechy jak tylko te, które nałożył wedle rozumienia swego lub wedle ustaw kościelnych.

6.Papież nie może winy odpuścić inaczej, jak tylko zwiastując i upewniając, że Bóg ją odpuścił. Ponadto w wypadkach, które są zastrzeżone dla papieża do odpuszczenia. Kto by w tym względzie papieża sobie lekceważył, tego wina pozostałaby niezgładzona.

7.Bóg nie odpuszcza nikomu win, jeśli zarazem nie przywodzi go do upokorzenia się przed kapłanem, jako swoim zastępcą.

8.Ustawy kościelne, traktujące o nakładanej pokucie, dotyczą tylko żywych i nie mogą być stosowane do umierających.

9.Dlatego też Duch Święty przychyla nam dobrodziejstw przez papieża tak, iż tenże w postanowieniach swoich zawsze pozostawał na uboczu na wypadek śmierci i ostatniej potrzeby.

10.Z tego powodu źle i nierozsądnie postępują kapłani, którzy odkładają umierającemu do czasu czyśćca pokuty kościelne.

11.Zamiana kary kościelnej na karę w czyśćcu – to kąkol, posiany oczywiście wówczas, gdy biskupi spali.

12.Dawnymi czasy kary kanoniczne nakładano nie przed, ale po absolucji, a to aby przekonać, czy żal okazany jest szczery.

13.Umierających śmierć zwalnia z pokuty; są oni prawnie wolni od wszystkich kościelnych ustanowień, bo umierają.

14.Im bardziej umierający tkwi w grzechach swoich lub brakuje mu miłości, tym większą to rodzi w nim obawę.

15.Będąc blisko bojaźni połączonej z rozpaczą, ta wielka obawa wystarcza (pomijając już inne rzeczy), by zgotować mękę czyśćcową.

16.Piekło, czyściec i niebo, są względem siebie tak różne, jak rozpacz, bliskość rozpaczy i pewność zbawienia.

17.Zdaje się być, że duszom w czyśćcu potrzeba zmniejszenia bojaźni i pomnożenia miłości. 18.Ani rozumem, ani z Pisma nie udowodniono, żeby dusze w czyśćcu znajdowały się w stanie niezdolnym do zasługi i do wzrostu miłości.

19.I to zdaje się być niemożliwe do udowodnienia, jakoby dusze w czyśćcu, przynajmniej niektóre, były pewne swego zbawienia i o nie się nie troszczyły, jakkolwiek my pewni tego jesteśmy zupełnie. 20.Dlatego papież pod przebaczeniem kary nie rozumie odpuszczenia wszelkich kar, ale tych tylko, które sam nałożył.

21.Mylą się przeto kaznodzieje odpustowi twierdząc, że przez odpust papieski człowiek staje się wolny od wszelkiej kary i zbawiony.

22.Papież nie odpuszcza duszom w czyśćcu żadnej kary, którą dusze te, wedle postanowień kościelnych, w życiu tym winny były ponieść.

23.Jeżeli jest możliwe odpuszczenie wszystkich kar, to tylko względem najdoskonalszych, a więc względem bardzo niewielu.

24.Dlatego też większą część ludu oszukuje się przez bezwzględne przyrzeczenie odpustu wszystkich kar.

25.Władza, jaką ma papież w ogólności nad czyśćcem, przysługuje w szczególności każdemu biskupowi i proboszczowi w jego diecezji lub parafii.

26.Papież bardzo dobrze czyni, że nie z władzy klucza, której nie posiada nad czyśćcem, ale sposobem prośby przyczynnej udziela duszom przebaczenia.

27.Ludzkie brednie opowiadają ci, którzy głoszą, że gdy grosz w skrzynce zabrzęczy, dusza z czyśćca uleci.

28.Jest to pewne, że gdy grosz w skrzynce brzęknie, urosnąć może skąpstwo i chęć zysku; skuteczność modlitwy przyczynnej Kościoła zależy natomiast od upodobania Bożego.

29.Któż wie, czy wszystkie dusze w czyśćcu pragną być wybawione, jak nas właśnie poucza legenda o Sewerynie i Paschalisie.

30.Nikt nie jest pewny, czy jego żal był szczery, tym mniej może być pewny, czy otrzymał zupełne odpuszczenie.

31.Jak rzadkim zjawiskiem jest człowiek prawdziwie pokutujący i żałujący, tak równie rzadkim jest taki, który by zyskał odpust prawdziwy, to znaczy, że jest ich niewielu.

32.Ci, którzy sądzą, iż mogą zapewnić sobie zbawienie przez listy odpustowe, będą wiecznie potępieni wraz z mistrzami swymi.

33.Należy się strzec tych, którzy powiadają, że odpust papieski jest najszacowniejszym darem Bożym, przez który człowiek może pojednać się z Bogiem.

34.Łaska odpustowa dotyczy kary i zadośćuczynienia nałożonych przez ludzi.

35.Nie jest to chrześcijańska nauka, że nie potrzeba pokuty i żalu temu, kto z czyśćca wykupuje dusze, lub chce nabyć prawo wyboru spowiednika.

36.Każdy chrześcijanin, prawdziwie żałujący za swoje grzechy, ma i bez listu odpustowego zupełne odpuszczenie męki i winy.

37.Każdy prawdziwy chrześcijanin, żywy czy umarły, ma udział we wszelkich darach Chrystusowych i kościelnych; Bóg mu ich udzielił i bez listów odpustowych.

38.Nie należy jednak gardzić odpustem papieża, gdyż, jak to już powiedziałem, stanowi on objaśnienie Boskiego przebaczenia.

39.Zachwalać ludowi obfitą łaskę odpustów, a jednocześnie zalecać prawdziwy żal i pokutę, jest to rzecz nad wszelką miarę trudna nawet dla najbardziej uczonych teologów.

40.Skrucha prawdziwa pożąda i łaknie kary, obfity zaś odpust uwalnia od karania i wyradza niechęć do kary, lub sprzyja co najmniej do zrodzenia się takiej niechęci.

41.O apostolskim odpuście trzeba przezornie nauczać, by lud nie powziął błędnego mniemania, że odpust przewyższa inne dobre uczynki miłości chrześcijańskiej.

42.Wszystkich chrześcijan należy nauczać, że papież bynajmniej nie sądzi, iż zakupywanie odpustu może być stawione na równi z uczynkami miłosierdzia.

43.Należy nauczać chrześcijan, że lepiej wspierać ubogich lub pomagać potrzebującym, niż kupować odpusty.

44.Przez uczynek miłości wzmaga się w nas miłość, a człowiek staje się lepszy; przez odpust zaś nie staje się lepszy, tylko wolny od kary.

45.Należy nauczać chrześcijan, że ten, kto bliźniego widzi w niedoli, a mimo to kupuje odpust, nie zyskuje odpustu papieskiego, ale ściąga na siebie gniew Boży.

46.Należy nauczać chrześcijan, że jeżeli nie są nadmiernie bogaci, powinni zachować grosz oszczędzony na potrzeby domowe, a nie marnować go na zakupienie odpustu.

47.Należy nauczać chrześcijan, że zakupienie odpustu jest zostawione każdemu do woli i nie jest zakazane.

48.Należy nauczać chrześcijan, że udzielając odpustu, papież potrzebuje i domaga się raczej modlitw pobożnych, niż pieniędzy, które mu znoszą.

49.Należy nauczać chrześcijan, że odpust papieski jest dobry, jeżeli się na nim nie buduje zbawienia; lecz jest nader szkodliwy, jeśli z powodu niego tracimy bojaźń Bożą.

50.Należy nauczać chrześcijan, że gdyby papież wiedział o wszystkich szachrajstwach kaznodziejów odpustowych, raczej by w stos popiołów zamienił katedrę św. Piotra, aniżeliby miała być budowana kosztem skóry, krwi i ciała jego owieczek.

51.Należy nauczać chrześcijan, że papież nie szczędziłby swych własnych pieniędzy, chociażby nawet kościół św. Piotra miał być na ten cel sprzedany, byle udzielić wsparcia potrzebującym, od których obecnie kaznodzieje odpustowi wyłudzają ostatni grosz.

52.Nawet wówczas płonna jest ufność tych, którzy przez odpusty dostąpić chcą zbawienia, gdyby nie tylko sprzedawcy odpustów, ale nawet sam papież za to ręczyć chcieli duszą swoją.

53.Wrogami Chrystusa i papieża są ci, którzy z powodu kazań odpustowych w kościołach nakazują zamilknąć Słowu Bożemu.

54.Krzywda się dzieje Słowu Bożemu, jeżeli w kazaniu tyle a może i więcej czasu poświęca się głoszeniu odpustów, co i Ewangelii.

55.Zdanie papieża jest oczywiste, że skoro odpust, mający tylko podrzędne znaczenie, jednym dzwonem oraz zwykłą ceremonią i wystawnością należy obchodzić, to Ewangelię, mającą stokroć większą wartość, należy sławić stokrotnymi dzwonami i stokroć większymi ceremoniami i wystawnością.

56.,,Skarb kościoła”, z którego papież czerpie odpust, nie jest dostatecznie ściśle określony ludowi chrześcijańskiemu, ani przezeń znany.

57.Że nie są to skarby doczesne, łatwo stąd poznać, że nimi księża tak szczodrze szafują, ponieważ wiadomo o wielu duchownych, że oni tego rodzaju skarby (doczesne) raczej pilnie zbierają aniżeli pragną rozdawać.

58.Skarby te nie są także z zasługi Chrystusa i świętych, bo zasługa Chrystusa i bez przyczynienia się papieskiego przychyla łaski wewnętrznemu człowiekowi, dla zewnętrznego sprawia krzyż, śmierć i potępienie.

59.Św. Wawrzyniec nazwał ubogich, jako członków Kościoła, skarbem kościelnym; użył jednak zapewne wyrazu tego w ówczesnym znaczeniu.

60.Skarbem tym są klucze Kościoła, podarowane nam przez zasługę Chrystusa.

61.Oczywiste jest, że do odpuszczenia kar i wybaczania grzechów w wypadkach zależnych jedynie od papieża, najzupełniej wystarcza władza papieska.

62.Prawdziwym skarbem Kościoła jest najświętsza Ewangelia chwały i łaski Bożej.

63.Lecz skarb ten jest w pogardzie u ludzi, bo on to sprawia, że pierwsi będą ostatnimi.

64.Skarb odpustowy za to jest bardzo miły, gdyż ostatnich czyni pierwszymi.

65.Dlatego też skarby Ewangelii są sieciami, w które niegdyś łowiono ludzi służących mamonie.

66.Skarby odpustowe są sieciami, w które obecnie łowią mamonę ludzką.

67.Odpust zachwalany przez kaznodziejów, jako wielka łaska, jest istotnie łaską wielką, gdyż im przynosi wiele pieniędzy.

68.W rzeczywistości jednak jest najmniejszą łaską w porównaniu z łaską Bożą i błogosławieństwem krzyża.

69.Biskupi i duszpasterze są obowiązani z należnym uszanowaniem przyjmować delegatów apostolskiego odpustu.

70.Ale równocześnie są obowiązani uważać pilnie, aby komisarze ci zamiast rozkazów papieskich nie wygłaszali własnych urojeń.

71.Kto przeciw prawdzie apostolskiego odpustu mówi, niech będzie przeklęty.

72.Kto przeciw samowolnym i kłamliwym słowom kaznodziei odpustowego występuje niech będzie błogosławiony!

73.Jak papież słusznie niełaską i klątwą karze tych, którzy podstępnie działają na szkodę odpustów.

74.Tak również słusznie dotyka niełaską i klątwą tych, którzy pod osłoną odpustu używają swoich sztuczek na szkodę świętej miłości i prawdy.

75.Niedorzecznością jest twierdzenie, że przez odpust papieski rozgrzeszony jest nawet taki człowiek, który by – co przecież nie można sobie wyobrazić – zbezcześcił Matkę Bożą.

76.Wprost przeciwnie twierdzimy, że odpust papieski nawet najmniejszego grzechu odpuścić nie może – o ile będziemy pod odpustem rozumieli zmazanie winy tego grzechu.

77.Twierdzenie, że i Piotr św., gdyby był teraz papieżem, nie mógłby światu ogłosić większych łask2, jest bluźnierstwem przeciw Piotrowi św. i papieżowi.

78.My zaś twierdzimy, że i ten i każdy inny papież rozporządza większymi łaskami, aniżeli odpust, a mianowicie Ewangelią, darami miłosierdzia, darem uzdrawiania itp. (1 l. do Kor. 12).

79.Obrazą Boską jest głosić, że wystawiany w kościołach krzyż odpustowy z herbem papieża równie jest mocny i skuteczny jak krzyż Chrystusa Pana.

80.Biskupi, kaznodzieje i teolodzy, którzy dozwalają, aby nauki podobne były wygłaszane ludowi, odpowiadać będą za to przed obliczem Boga.

81.Następstwem koniecznym bezczelnych kazań odpustowych jest to, że i uczonemu trudno obronić papieża przed zarzutami i bezsprzecznie ostrymi oskarżeniami prostaczków.

82.Na przykład: dlaczego papież dla świętej miłości i dla cierpień, jakie dusze w czyśćcu ponoszą, dusz tych naraz nie wyzwoli z czyśćca; gdy tymczasem dla tak małej przyczyny, jaką jest budowa kościoła św. Piotra, za pieniądze tyle dusz wyzwala?

83.Albo: po co odbywają się egzekwie i dlaczego nie wolno jest cofnąć zapisów kościelnych, poczynionych na msze za umarłych, kiedy przecież za wybawionych nie potrzeba się już modlić?

84.Albo: cóż to jest za jakaś nowa doskonałość Boża i pobożność papieska, że bezbożnemu wolno za pieniądze wyzwalać dusze pobożne, a nie chcą duszy tych wyzwalać z miłości i bez pieniędzy?

85.Albo: czemuż owe dawne zasady pokutne, które w rzeczy samej są już zniesione i martwe, jednakże dzięki odpustowi nabrały znaczenia i mogą być usunięte tylko za pieniądze, jak gdyby dotąd istniały w całej pełni?

86.Będąc bogatym ponad magnatów, czemu to papież nie za swoje własne pieniądze, lecz za pieniądze ubogich wiernych buduje kościół św. Piotra?

87.Od czego uwalnia albo czym obdarza papież tych, którzy przez zupełną pokutę zyskali prawo przebaczenia i odpustu?

88.Gdyby papież zechciał każdemu wierzącemu udzielać rozgrzeszenia i odpustu sto razy na dzień zamiast raz tylko, czy mogłaby nad tę łaskę spaść na Kościół większa?

89.Ponieważ papież w odpuście bardziej szuka zbawienia dusz, niźli pieniędzy, dlaczego znosi dawniejsze listy odpustowe, skoro są równie ważne?

90.Chcieć takie przeciwne argumenty ludzi świeckich stłumić gwałtem, bez wskazania przyczyn i powodów, znaczy to wystawiać Kościół i papież na szyderstwo wrogów, a chrześcijan na szkodę duchową.

91.Gdyby odpust głoszono zgodnie z myślą i zapatrywaniem papieża, łatwo byłoby zbijać wszelkie zarzuty, a może by nawet wcale się nie zrodziły te zarzuty.

92.Więc precz z prorokami, którzy wołają: pokój, pokój, pokój, a pokoju nie ma (Ezech. 13,10.16).

93.Tym prorokom dobrze być musi, którzy powiadają: krzyż, krzyż, a krzyża nie ma.

94.Należy upominać chrześcijan, aby usiłowali iść za Chrystusem jako głową swoją, przez krzyż, śmierć i piekło.

95.I byli pewni, że raczej cierpieć, niż używając fałszywego pokoju, wejść mogą do niebios

Luter ogłosił swoje trzy, przygotowane jeszcze przed klątwą pisma: O naprawie stanu chrześcijańskiego, O niewoli babilońskiej Kościoła, O wolności chrześcijanina. W pismach tych przeciwstawił się ostro papieskiej supremacji, poddał krytyce wszelkie nauki i objawy życia kościelnego nie znajdujące według niego potwierdzenia w Biblii. Wreszcie, w obecności licznie zgromadzonych studentów, profesorów i ludu 10 grudnia 1520 roku na przedmieściach Wittenbergi spalił na stosie papieskie księgi prawnicze wraz z bullą (o czym początkowo nikt nie wiedział). Czynem tym zrywał ostatecznie z Kościołem, a konsekwencją tego było, że wkrótce potem 3 stycznia 1521 papież Leon X ekskomunikował Lutra na zawsze. 26 maja 1521 roku cesarz Karol V ogłosił edykt wormacki, uznający Marcina Lutra za heretyka i skazujący go oraz jego zwolenników na banicję. Blisko 500 lat później z ust papieża Jana Pawła II padły następujące słowa: Istotnie, naukowe badania uczonych, tak ewangelickich, jak i katolickich, badania, w których już osiągnięto znaczną zbieżność poglądów, doprowadziły do nakreślenia pełniejszego i bardziej zróżnicowanego obrazu osobowości Lutra oraz skomplikowanego wątku rzeczywistości historycznej, społecznej, politycznej i kościelnej pierwszej połowy XVI wieku. W konsekwencji została przekonująco ukazana głęboka religijność Lutra, którą powodowany stawiał z gorącą namiętnością pytania na temat wiecznego zbawienia. Okazało się też wyraźnie, że zerwania jedności Kościoła nie można sprowadzać ani do niezrozumienia ze strony Pasterzy Kościoła katolickiego, ani też jedynie do braku zrozumienia prawdziwego katolicyzmu ze strony Lutra, nawet jeśli obydwie te okoliczności mogły odegrać pewną rolę. Podjęte rozstrzygnięcia miały głębokie korzenie. W sporze na temat stosunku między wiarą a tradycją wchodziły w grę sprawy najbardziej zasadnicze, odnoszące się do właściwej interpretacji i recepcji wiary chrześcijańskiej, sprawy zawierające w sobie potencjalność podziału Kościoła, nie dającego się wytłumaczyć samymi racjami historycznymi.

Historia filozofii. Późne średniowiecze. Via moderna

Via moderna (łac. Droga nowoczesna) to nurt filozoficzny późnego średniowiecza. Dominował w XIV wieku w myśli scholastycznej, przede wszystkim na Uniwersytecie Paryskim. Głównym przedstawicielem był William Ockhama. Choć powstawał i rozwijał się w obrębie katolicyzmu, silnie wpłynął na myśl renesansową, a także na ukształtowanie filozoficznej koncepcji reformacji.

 

William Ockhama (1285–1349), filozof, teolog franciszkański. Oskarżony o herezję został wezwany na dwór papieża Jana XXII, udało mu się zbiec, skąd udał się pod kuratelę cesarza Ludwika IV Bawarskiego, następnie został ekskomunikowany. Oficjalnie zrehabilitowany w 1359 roku przez papieża Innocentego VI. Zajmował się głównie teorią poznania. Jego zwolenników nazywa się ockhamistami. Zasłynął powiedzeniem przejętym od Johannesa Clauberga (brzytwa Ockhama): Nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę. W niej zawarł myśl dążenia do prostoty w wyjaśnianiu wszelkich zjawisk filozoficzno-teologicznych. Sformułowanie to stało się ogólną dyrektywą znamienną dla nowej drogi, zrywając ze scholastyką. W. Ockham uznawał, że realnie istnieją tylko substancje jednostkowe, indywidualne rzeczy, a pojęcia są jedynie nazwami rzeczy. Inne słynne jego powiedzenie: Broń mnie mieczem, a ja będę ciebie bronił piórem wypowiedziane do króla Ludwika Bawarskiego, u którego szukał schronienie, po potępieniu go przez Kościół. Głosił autonomiczność dwóch władz: Kościoła i państwa, wskazywał, że powinny one współdziałać dla dobra ogółu: Zaprawdę ten tylko służy dobru ogólnemu, kto tego pragnie i dla celu tego pracuje, o ile mu stanowisko jego pozwala, aby cały świat poddany był jednemu władcy. Filozoteizm reprezentuje dokładnie takie samo spojrzenie na władzę kościelną i państwową.