Odrzucić kokon, który blokuje

          Mam świadomość, że pewne moje przemyślenia, tezy nie mieszczą się w głowach czytających. Dlaczego? Bo od dzieciństwa kodowały się w nich pewne standardy, pojęcia, które stały się ich zamkniętą bazą światopoglądową.  Matryce myślowe bardzo mocno zakorzeniły się i człowiek z nimi się utożsamia. Kiedy następuje zderzenie z nowym oglądem rzeczywistości uruchamia się automatycznie bariera obronna. Pojawia się wewnętrzny bunt, sprzeciw,  fanatyzm a nawet i agresja.

          Ci, którzy próbują wyzwolić się z takiego  kokonu (ograniczenia) poznawczego muszą dokonać w sobie ogromnej wiwisekcji (zabieg chirurgiczny na żywym organizmie) umysłowej. Sam osobiście przeżyłem takie chwile, gdy musiałem zmierzyć się po raz pierwszy z krytyką dogmatów chrześcijańskich. Do tej chwili byłem posłuszny nauce Kościoła. Wierzyłem, że komu jak komu, ale Kościołowi można ufać w doktrynie wiary. Sądziłem, że doktryna katolicka oparta jest na faktografii, czyli prawdzie obiektywnej. Dopiero później zrozumiałem, że ta dziedzina opiera się na obrazowaniu rzeczywistości.

          Teraz im więcej wiem, tym żal do Kościoła maleje. Dlaczego? Bo może faktycznie nie można było inaczej. Wiara dotyczy nieznanego i nie można ją podawać do końca w sposób racjonalny. Przykładem są zachowania kapłanów egipskich. Co innego wyznawali, a o czym innym mówili (czytaj Faraon Bolesława Prusa).

          Moje rozterki trwały ponad miesiąc. Chodziłem wtedy jak obłąkany, odwiedzałem wielu teologów, kapłanów, światłych osób. Pytałem i pytałem. Przy sposobności naraziłem się wtedy wielu. Dla niektórych, z racji pytań, czyniłem zgorszenie. Bardzo pomógł mi wtedy ks. prof. KUL Józef Kudasiewicz, recenzent dwóch moich książek. On poznał się na sile innowacji, jaka ode mnie emanowała. Uspakajał i mówił – pisz.

          Pamiętam ten dzień, kiedy nadeszło olśnienie dotyczące grzechu pierworodnego – grzech pierworodny jest procesem, a nie jednorazowym aktem. To był kluczyk do dalszych rozważań i odkryć. To było światło, oświecenie i rodzaj terapii. Pozbyłem się korpusu, który mnie krepował.

          Dziś wiem, że na świat trzeba patrzeć fenomenologicznie (bez obciążeń). Bo nie jest on jednoznacznie czytelny. Wielką pomocą jest moje przyrodnicze wykształcenie (geofizyka). Uczyłem też w liceum fizyki (astronomii). Już od dawna dostrzegałem, że przekaz wiedzy, zwłaszcza przez media, niejednokrotnie mija się z prawdą naukową. Niedouczone dziennikarstwo, żądne jedynie sensacji, przekazywało odkrycia naukowe w krzywym zwierciadle.  Przede wszystkim modele konceptualne, równania matematyczne, które służą do opisu zjawisk traktowane są jako prawdy obiektywne (np. UFO, krzywo-przestrzenie).

          W pewnym momencie poczułem się oszukiwany przez wiele instytucji, w tym przez mój ukochany Kościół. Poznawanie coraz głębszych warstw prawdy spowodowało, że coraz trudniej jest ją przekazać.

          Takim bardzo trudnym zagadnieniem jest  realność generowanych pojęć w umyśle. Czy pojęcia wygenerowane w umyśle istnieją w świecie rzeczywistym, czy pozostają tylko na poziomie abstrakcji?  W sumie to problem odwieczny o tzw. uniwersalia.  Czy istnieją w świecie rzeczywistym idee?           Pojęcie “idei” wprowadził do filozofii Platon, który uważał, że istnieją one realnie, poza rzeczami zmysłowymi; stanowią byt rzeczywisty i samoistny.

           Pomijając bardzo ciekawą, długą historię dyskusji nad uniwersaliami przejdę do meritum. Pojęcie Boga wytworzone w umysłach ludzkich okazało się prawdą rzeczywistą. Inne pojęcia niekoniecznie.

           Niektórzy sądzą, że skoro istnieje Bóg, równie dobrze, mogą istnieć takie byty jak anioły, czy szatan. Otóż moje rozważania poszły w kierunku tylko pierwszej Prawdy. Bóg istnieje realnie, choć jest transcendentny. Inne istoty duchowe nie mają konieczności istnienia. Fizykalnie, ani metafizycznie nie istnieją. Są jedynie pojęciami pomocniczymi do wyrażania zagadnień teologicznych. Ciekawe, że sam Jezus korzystał z tych pojęć, jak w przykładzie: mówiąc do Piotra: Idź precz szatanie (Mt 4,10). Nie dziwię się, bo dostosowywał się do poziomu odbiorców.

          Odkryłem jeszcze jedną rzecz. Kiedy  człowiek naprawdę otworzy się na Prawdę, staje się ona dziecinnie prosta i łatwo przyswajalna. Tak prosta, że czasem wstydzę się tego czego piszę. Boję się, że ktoś mi zarzuci – czy masz nas za głupka, nie popisuj się, to jasne jak słońce.

          Przemiła interlokutorka napisała: tylko na bazie prywatnych doświadczeń, wydaje się, że anioł to byt osobowy, ogromnie inteligentny, […]. W obecności anioła człowiek czuje się podobnie jak pięcioletnie dziecko w obecności kochającego, mądrego i już dorosłego brata. Dla mnie jest to przykład ogromnej siły sugestii, jaka się rodzi, gdy uniwersalia traktowane są serio. Więcej, jak ważna i trwała jest wiara zrodzona wewnątrz człowieka. On tym żyje, ufa temu i z tym się utożsamia. Podobnie jest z modlitwą. Najczęściej uważa się, że człowiek modli się do Boga i On reaguje konkretną pomocą. Mało kto wie, że modlitwa ma siłę zwrotną i to ona pomaga modlącemu się. Słowa modlitwy zmierzające ku niebu odbijają się od sklepienia i wzmocnione duchem bożym wracają do człowieka i to one powodują dobre przemiany. Dla niektórych znowu szok. Jak to, Bóg nie bierze w tym udziału? Oczywiście, że bierze, ale chodzi o mechanizm wypracowany w koncepcji Stwórcy. On dał ludziom narzędzia sprawcze i odkupieńcze. Tym wszystkim musi zagospodarować człowiek. Dla niektórych to trudna mowa. Tak, prawie wszystko przerzucam na stronę aktywności człowieka. W tym jest wspaniały dar Boga. Bóg inwestuje w ludzki rodzaj. Daje mu siłę i ogromne kompetencje. Człowiek przejmuje rolę Stwórcy. Zmierza do dziedzictwa bożego, obiecanego  przez Boga. Podziwiając ludzkie możliwości, jak wielki musi być Stwórca.

Dalsze losy narodu żydowskiego

          Kiedy Żydzi cieszyli się wolnością, odbudowaną Świątynią, pojawiło się nowe zagrożenie. Grecy zadali cios Persom w bitwie pod Maratonem (490 przed Chr.), a w 480 roku król perski Kserkses poniósł klęskę pod Salaminą. Król Macedonii, Filip II narzucił miastom greckim swoje przywództwo. Sam zginął skrytobójczo zamordowany, ale jego syn Aleksander dał się poznać jako wspaniały strateg i wódz. W 333 r przed Chr. pod Issos rozbił wojska króla perskiego Dariusza III. W następnym roku już zajął Jerozolimę. Na szczęście okazał się dość tolerancyjny i w życiu Żydów pozornie niewiele się zmieniło.

          Pozornie, bo Żydzi zaakceptowali nową narzuconą im kulturę. Niejedni byli bardziej greccy niż sami Grecy. Bardzo szybko zaczęto władać językiem greckim. Biblię hebrajską trzeba było przełożyć  na tę język bo niewielu już pamiętało język hebrajski i aramejski. Druga Księga Machabejska i Księga Mądrości były  pisane już po grecku. Podobnie wszystkie pisma Nowego Testamentu, choć pisane były w czasie cesarstwa rzymskiego. Język grecki był wysoko ceniony, nawet, przez rzymskich namiestników.

          Po śmierci Aleksandra Wielkiego (323 r. przed Chr.) Jerozolima znalazła się pod panowaniem Ptolemeuszów, grecko-macedońskich królów Egiptu. Nowi agresorzy również pozostawili Żydom wolność wyznania. W Aleksandrii rozwijała się duża, dynamiczna gmina żydowska. Powoli rozwijała się i rozrastała Diaspora żydowska, która zaczęła nabierać coraz większego znaczenia. Żydzi z diaspory nie zawsze byli wierni zasadzie jednej Świątyni (jerozolimskiej). Przykładem była wojskowa kolonia na wyspie Elefantynie na górnym Nilu. Mieli oni własną świątynie, gdzie czcili Jahwe pod imieniem Jaho, co gorsza, wraz z jego małżonką Anat i innymi pomniejszymi bóstwami  (czyżby ciągoty do politeizmu?) .

       W 167 przed Chr. rozpętało się krwawe prześladowanie religijne. Zbezczeszczono  Świątynię Jerozolimską.   Odpowiedzią było powstanie Machabeuszów. Odzyskano Świątynię i na nowo ja poświęcono. Prze jakiś czas państwo żydowskie cieszyło się względną autonomią. Od II wieku Świat stawał się bardziej rzymski. Herod Wielki nie był Żydem, lecz Idumejczykiem. Władał jednak Judeą aż do swojej śmierci (4 r. przed Chr.).  Choć było względnie  spokojnie i łatwo było robić interesy, to Żydzi tęsknili za swoim przepowiadanym przez proroków Mesjaszem. Zastanawiali się dlaczego Pan zwleka z Jego przesłaniem. Okazywali niecierpliwość. Uznano, że może trzeba oddolnie zareagować. W 66 roku wybuchło powstanie. Rzym potrzebował czterech lat, aby go stłumić. Jerozolima padła. Wraz z nią  narodził się nowy judaizm rabinów. Z Palestyny wyruszył w Świat nowy Kościół chrześcijański.

Monoteizm żydowski

          Monoteizm żydowski sięga XIX wieku przed Chrystusem, ale dynamicznie zaczął się rozwijać dopiero od niewoli babilońskiej. Do tej pory były usilne starania poprzednich przywódców duchowych. Tylko nieliczni byli wierni nowej myśli religijnej. Inni skrzętnie ukrywali swoje stare wierzenia, zwyczaje religijne i tradycje. Wielu przechowywało posążki bożków domowych, modlili się do nich itp. Prawdziwym i aktywnym działaczem żydowskim był kapłan Ezdrasz (V-IV w. p. Chr.), który położył podwaliny pod judaizm. Warto przyjrzeć mu się bliżej.

          Król Artakserses powierzył Ezdraszowi uregulowanie wszystkich spraw dotyczących kultu w Judei. Miał on zadbać, aby wszyscy uważających się za Żydów zachowywali Prawo Jahwe.  Prawdopodobnie to on był głównym redaktorem Pięcioksięgu. Sam jest jednym  z głównych bohaterów Księgi Ezdrasza, Ksiegi Nehemiasza i dwóch apokryfów: 3 i 4 Księgi Ezdrasza.

          Współczesna biblistyka wskazuje, że prawdopodobnie Księgę Ezdrasza napisał “Kronikarz”, lewita ok. 300 przed Chr., który wykorzystał wcześniejsze dokumenty stworzone przez Ezdrasza i Nehemiasza. Księga Ezdrasza obejmuje opis historii  tam, gdzie kończy się 2 Księga Kronik. Autor rozpoczyna opowieść od wzmianki o dekrecie perskiego króla Cyrusa II Wielkiego (ok. 590–529 przed Chr).  W  539  przed Chr. Cyrus ruszył przeciwko imperium nowobabilońskiemu. W bitwie pod Opis pokonał Belszrusura, syna Nabonida (biblijnego Baltazara) i zajął Babilon, tworząc największą monarchię ówczesnego świata. Po zdobyciu Babilonu w 538 przed Chr. zezwolił Żydom na powrót z „niewoli babilońskiej” i odbudowę Jerozolimy. Pozwolił też na odbudowę  Świątyni Jerozolimskiej.

          Myślą przewodnią Księgi Ezdrasza było ukazanie spełnienia się obietnicy Boga, który wyzwolił swój lud z Babilonu.

          Po dekrecie Cyrusa tysiące żydowskich wygnańców wróciło do Jerozolimy pod przewodnictwem namiestnika Zorobabela zwanego również Szeszbaccarem. Musieli oni pokonać niechęć tych, którzy nigdy nie byli deportowani, jak również niechęć przedstawicieli Samarii i administracji  perskiej. Repatrianci niezwłocznie odbudowali ołtarz i zaczęli przynosić ofiary Jahwe. Następnego roku Izraelici położyli fundamenty pod nową Świątynię. Prace zostały ukończone 50 lat później (515 r. przed Chr.) już za panowania drugiego z kolei następcy Cyrusa, Dariusza I (521–486).

          Kapłan Ezdrasz musiał uporać się z problemem małżeństw mieszanych. Wielu pozawierało związki małżeńskie z cudzoziemkami, jak np. pogańskimi Kananejkami. W ramach posłuszeństwa musieli oni odesłać swe żony i dzieci. Nie wszyscy się na to godzili: Tylko Jonatan, syn Asahela, i Jachzejasz, syn Tikwy, sprzeciwili się temu, a Meszullam i lewita Szabbetaj ich poparli (Ezd   10,15). Nieposłusznych straszono gniewem Boga.

Działania oddolne czy odgórne

          Sobór Watykański II w Konstytucji o Objawieniu stwierdza, że: do sporządzenia Ksiąg świętych wybrał Bóg ludzi w taki sposób, iż pracując dla Niego posługiwali się swymi własnymi możliwościami i zdolnościami.

          Tekst ten ujawnia sposób w jaki Kościół zagospodarowuje Boga. Przyjął zasadę odgórną. Inicjatorem wszystkiego jest Stwórca, a ludzie  realizują Jego zamysły. Czy przyjęta narracja jest słuszna? Nie mam podstaw do udzielenia autorytatywnej odpowiedzi. Nie wiem i sądzę, że jest to jedna z Bożym tajemnic. Przychylam się jednak do stanowiska, że Bóg w akcie stworzenia dokonał podziału kompetencji i zaufał swojemu stworzeniu. On sam zajął miejsce Arbitra. Nie wykluczam bieżącej aktywności Boga, ale nie jest to na skalę zapracowanej Istoty, na której ciąży wiele obowiązków. Jak mówi Kościół: Bóg bowiem przemawia przez ludzi na sposób ludzki. Tym sposobem Bóg naraża się na stałe niezrozumienie, bowiem “wysłuchanie” zależy od zdolności  i predyspozycji człowieka. Bardziej sensowne jest: człowiek odczytuje zamysły Boga i przedstawia je w sposób ludzki. Tak też odczytuję wolę Jezusa do swojej Ofiary Krzyża. W ten sposób nie może być zarzutu, że Ojciec posłał swego Syna na Krzyż. Udział Boga jest w tym, że uznał ofiarę Syna i uczynił ją skuteczną. A niby skąd to mamy wiedzieć?  Powołam się na mój wykład mówiącym, że każde dobro, tak naprawdę, od Boga pochodzi. Dobro Krzyża de facto jest dziełem Boga. Należy właściwie to rozumieć. Ofiara Krzyża jest dziełem Jezusa, a dobro jakie z tego wynikło jest dziełem Boga. Dlatego można ująć słowami, że Bóg przyjął od Jezusa Ofiarę krzyża i uczynił ją skuteczną.

         Zamysł Boga w Objawienia się człowiekowi jest zasadny. Stało się to w sposób złożony. Najpierw Bóg wyposażył człowieka w zdolność Jego poszukiwania, odczytania w sumieniu, a następnie, to człowiek ogłosił, że Bóg istnieje.

          Niezręcznością ludzką było i jest stałe ustawianie Boga wg ludzkich zapotrzebowań, dodając przeważnie, że Bóg tak chciał, Bóg tak powiedział itp. Cały Stary Testament jest przykładem wykorzystania Boga do ludzkiej polityki wyznaniowej. Na tym też oparty został kanon etyczny Izraela. Pomysłowość ludzka nie zna granic. Jezus został Królem, a Maryja Królową, Matką Kościoła. Zapędy idą w tym kierunku, aby ogłosić Maryję Współ-Odkupicielką i współudziałowcem męki Jezusa.

          Legislacyjna twórczość kwitnie. Osobom świętym przypisywany jest patronat nad wieloma zjawiskami. Sama Maryja jest patronką wielu, wielu zdarzeń i miejsc jak np. Matka Boża Zielna, Matka Boża Piekarska, Matka Sprawiedliwości i Miłości Społecznej, Matka Boża Częstochowska, Fatimska, Kielecka, Szkaplerza, Boleści itp.

Uzupełnienie aktu wiary

          Poprzedni wykład wywołuje wiele nowych pytań. Np. co z troistością Boga? Odpowiem krótko. Przeintelektualizowana koncepcja wprowadzająca niezrozumienie i zamieszanie (Ewangelia Jana). Nic nie wnosi do Prawdy i wcale jej nie ubogaca. Pomysł został zaczerpnięty z innych religii politeistycznych (egipskiej, mazdaizmu).  Idee troistości można uratować przez stwierdzenie: Wszystkie Trzy Osoby boskie są takim samym Aktem działającym. Można więc powiedzieć, że Jezus jest Bogiem w sensie dynamicznym, a nie ontologicznym. Duch Święty jest emanacją duchową w Akcie działającym, pochodzącą od Ojca i Syna. 

          Ewangelie pełne są obrazów Jezusa sugerujące Jego boskie  pochodzenie (Zwiastowanie, Nawiedzenie, dziewicze poczęcie, mesjaństwo, anioły, szatan, …). Niestety Ewangelie są przekazem koncepcji teologicznych autorów, a nie przekazem faktograficznym.

         Najbardziej boli mnie to, że z Prawdy, która jest sama w sobie arcyciekawa, duchowa, inspirująca stworzono sztuczne ramy wiary i podano obligatoryjnie do wierzenia. Bez mitów, cudów niezwykłych (grzech pierworodny, skaza na duszy, dziewicze poczęcie) Prawda sama by się obroniła. Dzisiaj cieszylibyśmy się czystym przedmiotem wiary, a nie bez przerwy bronili  koncepcji na miarę starożytnego świata.

          Kościół podaje, że Bóg jest transcendentny, a więc nieuchwytny w ludzkiej rzeczywistości. Z tego też powodu Boga trzeba było wyłonić wychodząc od ludzkiego serca i umysłu. Dla człowieka Bóg jest w nim. To człowiek wyprowadził Boga na piedestał uniwersalny. Człowiek odkrył wielką tajemnicę Boga – że jest. Już na tym przykładzie widać jak silna jest korelacja człowieka z Stwórcą. 

             Z życia i historii można odczytać, że Bogu nie zależy na królowaniu. To ludzka potrzeba, nie boska. Bóg swoją postawą uczy, co jest najważniejsze. Nie chwała, ani sława lecz życie we wzajemnej miłości. Tę mądrość od Boga odczytał Jezus i spieszył się, aby ją nam objawić.

          Wiara niekoniecznie musi gloryfikować Stwórcę, ale skłaniać do życia wg Jego wskazań. On jest sam z siebie i Stwórcą wszystkiego. Jezus przyjął rolę pośrednika. Jemu można oddawać cześć, bo z natury ludzkiej został powołany. Dla ludzi jest wzorem i nadzieją. Pokazał, że każdy może osiągnąć atrybuty Aktu działającego.

          Proszę pamiętać, że wiara to przede wszystkim dobro własne, a potem społeczne. Musi być akceptowana we własnym sanktuarium sumienia. Wiara nie może być zadana przez nikogo. To wielki dar, który może przyjąć każdy człowiek.

 

Akt wiary chrześcijańskiej

          Co innego jest filozofowanie o Bogu, a co innego dokonać w sobie aktu wiary. Filozofowanie, to poszukiwanie Boga oraz racji Jego istnienia za pomocą rozumu. Można dojść do różnych wniosków. Można jednak dojść do Prawdy Jego istnienia, idąc drogą porządku logicznego. Bóg jest ideą bezwzględnie potrzebną, jest logiczną koniecznością. Dla wierzących jest przedmiotem wiary, dla ateistów hipotezą tłumaczącą. Wiedza o Bogu może pochodzić jedynie z obserwacji skutków Jego działań i ingerencji.

          Wielu mówi (myśli) – tak On istnieje, po czym przechodzą do codziennych spraw, mając jakby za sobą rozwiązanie problemu. Takie rozeznanie jeżeli nie spowoduje w duszy przełomu, jest jedynie ciekawostką naukową, plotką, newsem na bieżącą chwilę.

          Akt wiary posiada w sobie coś więcej. Oprócz uznania istnienia Boga pojawia się silna potrzeba duchowa pójścia za Nim i postępowania zgodnie z Jego nauką. No tak, ale nauka Boga samego jest jedynie odczytywana w sumieniu (subiektywnie). Brak jest Jego bezpośredniej nauki, bezpośredniego kontaktu. W tym tkwi pewna ekonomia Bożego zamysłu, o której będę jeszcze mówił. Akt wiary w Boga jest z założenia bardzo prosty. Uznać Jego istnienie, zawierzyć i podążać drogą jaką wskazuje sumienie (moralność naturalna).

          Zupełnie czym innym i o wiele trudniejszym jest akt wiary w Jezusa Chrystusa jako Boga. Wiele osób wierzy w Boga, ale w boskość Jezusa już niekoniecznie. Kościół wypracował całą doktrynę teologiczną wskazującą, że Jezus jest Bogiem. Gdyby ją rozebrać do szczegółów można w niej dostrzec wiele nieporozumień, nieścisłości, a nawet sprzeczności. Kościół powołuje się na swój autorytet dany od Boga, tym samym zamyka usta bardziej dociekliwym. Trzeba wyzbyć się bojaźni i oczyścić z przyjętych schematów myślowych, aby od nowa przemyśleć ten aspekt wiary.

          Wiem, że istnieje wiele różnych poglądów, czasami wzajemnie sprzecznych, tez na podłożu  fanatycznym. Proszę słowa niżej napisane przyjąć jako koncepcję autora.

           Jezus Chrystus urodził się zwyczajnie z Matki Maryi. Już od wczesnych lat przejawiał nadzwyczajną duchowość i wolę zbliżenia się do Boga. W celu poszukiwania Prawdy udał się w daleką podróż. Wrócił wzmocniony duchem Wschodu. Nabył tam też umiejętność odczytywania Boga (ze stanu Prawdy). Stan Prawdy jest pewną «przestrzenią», w której zawarta jest wiedza o rzeczywistości realnej i boskiej. Jezus poznał zasadniczą Prawdę o  odkupieniu ludzi, tj. przygotowanie ich do życia wiecznego. Jednocześnie poznał siłę Miłości. Jezus zrozumiał idee i koncepcję Boga. Prazasadą wszystkiego jest dobro generowane przez powszechną Miłość. Kierowany tę miłością Jezus wrócił, aby dać świadectwo Prawdzie. Postanowił oddać swoje życie na odkupienie win innych. Jego misja trwała krótko (najwyżej trzy lata). Zdążył przekazać meritum wiedzy religijnej. Zakończył życie jako sługa, nie jako Król.

          Mało się o tym mówi, a Kościół tego nie akcentuje, że wywyższenie Jezusa do rangi Boga nastąpiło przez ludzi, a nie Boga. Można przyjąć, że Bóg przyjął ofiarę Syna i uczynił ją skuteczną. Tajemnicą pozostaje jedynie to, czy Jezus działał oddolnie, czy była w tym koncepcja Boga. A może jedno i drugie?

          Wywyższenie Chrystusa polega na tym, że otrzymał moc w działaniu równą działaniu Boga. Przez idealną zgodność swojej woli z wolą Ojca, Ojciec i Syn mówią jednych głosem. Wola Ojca jest tożsama ze stanem Dobra Najwyższego (jako najlepsze rozwiązanie w danej sytuacji). Można więc Chrystusa nazwać Aktem działającym. Ta równość w działaniu nie jest równością ontologiczną. Nie może być dwóch bogów (politeizm). Jest Bóg Jedyny i Syn Człowieczy, który może działać w Akcie działającym.

          Tym wywyższeniem Chrystus objawił Ojca, a zarazem pokazał kim dla Boga jest człowiek.

           Chrześcijański akt wiary dotyczy uznania Chrystusa za Akt działający. Uznanie Go za Boga może mieć tylko formę grzecznościową.  Każde inne podejście jest nadużyciem i zniekształceniem religii monoteistycznej. Miłość do Jezusa winna być niezależna od definicji.

Religia grecka

          Monoteistyczna religia narodu żydowskiego rozwijała się z trudem. W Starym Testamencie dokładnie został opisany trud przywódców religijnych tego narodu w utrzymaniu religii monoteistycznej. Zwykli Żydzi nie bardzo chcieli zmian. W ukryciu przechowywali rodzinne bożki i oddawali część również innym bogom. Dopiero niewola babilońska Żydów spowodowała, że zwrócono się  do korzeni nauki patrystycznej. Na nowo przywrócono majestat Boga Jedynego. Stary Testament należy właściwie odczytywać. Więcej tam euforii autorów niż prawdy rzeczywistej. Droga do Boga Jedynego była wyboista. Z tego też powodu religia monoteistyczna nie była tak popularna poza Palestyną. Mało kto się nią interesował. Rozgłos religii żydowskiej nadał przypadek “buntownika” – Jezusa z Nazaretu. O ironio, to On ją rozgłosił. Dopiero uczniowie Jezusa wynurzyli z judaizmu Kościół chrześcijański.

          W Grecji, w Rzymie, na Zachodzie byli znani Żydzi, ale ich nauka była raczej ignorowana. Mędrcy i filozofowie greccy zajmowali się swoimi religiami i w nich szukali porządku wszechrzeczy. Oni to sami dochodzili też do światopoglądu monoteistycznego, angażując do tego własny rozum.

          Przez setki lat Grecy mieli własny świat religijny. Każde polis (państwo-miasto) posiadało własne bóstwa lokalne, własny kult i doktrynę. Dzisiaj łączy się te religie w jedną grecką. Odwołuje się ona do tradycji ludzkich zachowań. Składali ofiary bogom podobnie jak ich przodkowie. Ten typ religii nie wykształcił żadnych ksiąg świętych. Przekazy były wyłącznie ustne. Religijność Greków skupiała się wokół wytworzenia mitów, panteonu bóstw oraz organizacji publicznego ich kultu. Na długo przed narodzinami mitologii, czyli zbioru opowieści o bogach, boginiach bohaterach i herosach Grecy czcili siły przyrody np.: zwierzęta kamienie, czy drzewa. Bogom nadawano cechy zwierzęce, dopiero później wykształcił się antropomorfizm, czyli nadawanie innym istotom (w tym wypadku bogom) cech ludzkich. Sposób wyrażania odczuć religijnych poprzez mity pozwalał na ich dyskusję, Nie było bluźnierstwa gdy krytykowano jakąś postać mitologiczną. Ta otwartość spowodowała, że wielu szło własną drogą myślową. Grecy byli otwarci na wierzenia innych ludów. Często konfrontowali swoich bogów z obcymi.

          W Grecji źle patrzono na tych co w nic nie wierzą. Podlegali oni nawet karze śmierci. Uważano, że swoim zachowaniem ściągają gniew boży. Można było jednak wierzyć we własnych bogów.

            W tej atmosferze pewnej swobody religijnej zastanawiano się nad fundamentalną prawdą. Kto i jak rządzi Wszechświatem. Czyja to zasługa i jakie są zasady istnienia.

Geneza religii monoteistycznej

          Kiedy żyli omawiani w poprzednim wykładzie mędrcy VII w. przed Chrystusem istniały już na Świecie różne religie. Jak mówią oficjalne komunikaty, religie były sposobem, w jaki człowiek próbował pojąć świat i otaczające go zjawiska (np. pioruny, śmierć, zjawisko dnia i nocy). Być może, ale nie tylko. Człowiek pierwotny już miał wewnętrzną potrzebę uduchowienia. Wyczuwał, że poza materią istnieje jeszcze coś. Naukowcy skłaniają się bardziej do genezy psychologicznej człowieka w genezie religii. Ja uważam, że silniejszy był poryw ludzkiego ducha. Duch ludzki odnalazł sam siebie i o tym poinformował człowieka. Religie są  więc pochodzenia modlitewnego. To pierwszy krok Objawienia się Boga.

         Niedoskonałość ludzka odczytywała sygnały pochodzące z wewnętrznego sacrum niezbyt precyzyjnie. Do świata został wysłany sygnał bez uszczegółowienia.

         Ważne przesłanie, istnieje świat ducha. Człowiek nie jest sam. Nie został powołany do życia przypadkiem. Rodziła się świadomość godności człowieka. Wyrastał on ponad otoczenie przyrody i rzeczywistość. Zaprawdę człowiek jest gospodarzem Ziemi.

          Sygnały wywodzące się z duszy zostały poddane rozumowi. On poddawany był środowisku. W innym kierunku poszedł Świat Dalekiego Wschodu, a inaczej w części zachodniej Azji. W dalekich Chinach, w Indiach bardziej kształtował się pogląd panteistyczny (Boga “rozmytego”). Na zachodzie będzie dostrzegany jako Istota osobowa.

           Religia monoteistyczna uległa skażeniu religii politeistycznej. Dlaczego? Niecierpliwość ludzka spowodowała, że domagano się szybkich odpowiedzi. Bóg w swej ekonomii objawienia uznał, że musi to być proces, aby do Prawdy ludzie dojrzeli. Dopuścił wielobóstwo, bo nie zależało Mu na królowaniu, ale na duchowym rozwoju człowieka. Duchowość człowieka musi przejść okres dojrzewania. W ten sposób przygotowuje się do życia wiecznego.

          W III tysiącleciu przed Chrystusem w Egipcie, za czasów królowej Hatszepsut Aton określany był już jako Stwórca, który stworzył wszelką istotę, który ukształtował ziemię, który dopełnił jej stworzenia. Faraon Echnaton (poprzednio zwany cAmenhotep IV) dokonał radykalnej reformy religijnej, wprowadzając religię henoteistyczną – kult Atona jako jedynego boga, w miejsce wyznawanego dotychczas Amona. Lud jednak nie był na to przygotowany. Wraz z jego śmiercią faraona odstąpiono od Prawdy i przywrócono wielobóstwo.

          Wieść o tym rozniosła się po całym świecie. Przechwyciła ją religia irańska zaratusztrianizmu i mazdaimu. Choć trwała wiele wieków nie rozwinęła się i zgasła w mrokach historii (choć ponoć do dnia dzisiejszego istnieją niewielkie skupiska kultywujące kult Ormuzda – Pana Mądrego, Wszystkowiedzącego).

          Tą samą drogą poszedł naród żydowski. Tym razem religia monoteistyczna zaowocowała.

Mędrcy

          Człowiek chciałby cofnąć się jak najdalej w czasie i podejrzeć życie naszych przodków. Dzięki poszukiwaniom archeologicznym odkryto najstarsze narzędzia, uzbrojenie, ceramikę, ozdoby, obrządki pogrzebowe, sposoby pochówku, formy domostw z danego okresu i na danym obszarze.          Skromne informacje pochodzą z naskalnych malowideł indonezyjskich, które niektóre mają aż 40 tys. lat. Jak dotąd, nikomu nie udało się rozszyfrować zapisów na tabliczkach sprzed 5000 lat. Częściowo rozszyfrowane są pisma protoelamickie sprzed 3500 lat.

          Człowiek, którego  można już zaliczyć do dzisiejszego gatunku pojawił się ok. 200 tys. lat temu. Równolegle żyli neandertalczycy (ok. 400 000 do ok 24 500 lat temu). Przez niektórych uczonych uważani byli za podgatunek człowieka rozumnego.

           Człowiek powoli zaprzyjaźniał się ze zwierzętami. Te, które na to pozwoliły ubogaciły inwentarz domowy (krowy, kozy,…).  Udomowiono wilka szarego i pojawił się pies? W regionie Al-Makar w Arabii Saudyjskiej odkryto liczące ok. 9 tys. lat wytwory, świadczące o zajmowaniu się ludzi w epoce kamienia hodowlą koni.

         Na podstawie artefaktów można stworzyć spekulatywny obraz życia ludzi pierwotnych. Im starsze artefakty tym wiedza jest skromniejsza i mniej pewna. Jak na podstawie wiedzy śladowej opisać życie naszych przodków? Jak rozumowali i co było przedmiotem ich dywagacji?

          Ciekawe jest jak przechodził u ludzi pierwotnych proces myślowy. Otoczenie dostarczało zmysłowych odkryć, które były poddawane analizie. Pomimo prymitywnych narzędzi człowiek myślał i wyciągał wnioski. Z pewnością bał się zjawisk pogodowych. Zastanawiał się nad burzami, ale i błogosławieństwem słońca. W umyśle tworzyły się obrazy abstrakcyjne tego co straszy. Człowiek czuł respekt przed siłami natury. Prawdopodobnie wtedy pojawiła się wizja kogoś nadrzędnego. Czy Bóg w tym pomagał, podpowiadał w sercu – Ja Jestem? Myślę, że tak, choć bardzo subtelnie. Objawienie Boga wymagało czasu.

          Fascynująca jest droga odkrywania prostych zależności mechanicznych, praw przyrody. Wiele odpowiedzi dostarczała sama przyroda. Trzeba było tylko patrzeć i podglądać. Z czasem, ludzie sami wymyślali sposoby i sposobiki użyteczności materii. Pojawił się łuk, narzędzia rolnicze (radło, łopata, kilof). Odkrywano owoce jadalne i niejadalne. W ten sposób poznali truciznę.

         Rodzice z pewnością karcili swoje dzieci. W ten sposób pojawiła się etyka i dydaktyka. Człowiek dojrzały z głębi serca odczytywał dobro. Porównując różne zachowania dostrzegał zło. Od samego początku człowiek uczył się i to wyróżniało go znacznie od innych stworzeń. Zwierzęta uczą się jedynie przez doświadczenie. Człowiek dodatkowo pojmował to czego się mauczył.  Potrafił uzasadniać, a nawet bronić zdobytych racji.

          Pierwotni ludzie szukali porozumienia, wymiany informacji. Utrwalali myśl na glinianych płytkach, kamieniach. Pismo zostało wykorzystane głównie w operacjach ekonomicznych do spisania towaru i wyliczenia ich wartości.

          Już wtedy pojawiali się ludzie, którzy mieli poszerzone horyzonty. To ci co patrzyli w niebo, ci którzy zaglądali głębiej, dotykali, analizowali i zastanawiali się nad rolą i ich sensem. Z pewnością warstwą uprzywilejowaną byli wodzowie, szamani, a później przywódcy duchowi. Powoli pojawiła się i rozrastała przestrzeń mądrości ludzkiej. Byli tacy, którzy tym się interesowali. Inni oddawali im szacunek. Tak pojawili się pierwsi mędrcy.

          Tysiące z nich ucichło na wieki i poza przekazem słownym (tradycją) nic nie zostawili. Kiedy pojawiło się pismo młodsi pisali o starszych. Stąd pozostały ślady aktywności poprzedników.

 

Misonos zwykł mówić: Zastanawiaj się nad słowami wychodząc od rzeczy, a nie nad rzeczami wychodząc od słów. W stwierdzeniu tym chodzi o to, aby abstrakcyjnych teorii nie wprowadzać w świat rzeczywisty, lecz odwrotnie. Rzeczy są takie, jakie są, a nie takie, jakie byśmy chcieli. Nie wolno naginać rzeczywistości do teorii abstrakcyjnych.

 

Chilon ze Sparty (grecki filozof żyjący w VI stuleciu przed Chr). Był on autorem takich sentencji: Uważaj na samego siebie i strzeż się samego siebie; poznaj samego siebie.

 

Biante, starożytny mędrzec twierdził, że poznanie odbywa się empirycznie. Jemu przypisuje się sentencję: Najliczniejsi są niegodziwce.

 

Hezjod. Nieznane dokładne daty życia; najczęściej, zgodnie z argumentem filologa aleksandryjskiego Arystarcha z Samotraki, umieszcza się Hezjoda około 700 r. przed Chr. Jego sentencje: Głupi, przeciw silnemu, kto okoniem staje: nie zwycięży, i biedy, a wstydu się naje; Nie praca jest hańbą, ale próżnowanie; co masz dziś zrobić, nie odkładaj na jutro; po szkodzie nawet i głupiec jest mądry; nieszczęśliwy człowiek, który często zmienia przyjaciół; na błędach człowiek uczy się rozumu; Bezmyślny dzień to stracony dzień.

 

Oprócz podanych mędrców można wymienić: Pittakosa z Mityleny, Biasa z Priene i Solona z Aten.