35. Nauki Jezusa
Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami
i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli
(J 8,32–33).
W synagogach jak i na wolnym powietrzu Jezus nauczał i przekazywał tłumom Ewangelię Bożą. Jego nauka była niezwykła. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jego było pełne mocy (Łk 4,32). Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie (Mt 7,28; Mk 1,22). W zdaniu tym chodzi nie tyle o „władzę”, ile raczej o to, co nazywamy autorytetem. Jezus sam mówi o sobie jako nauczycielu i mówi o swej godności nauczycielskiej. Ten nauczyciel jest kimś więcej niż nauczycielem. On jest Panem. Żydzi byli przyzwyczajeni do swojego Prawa. Uważali je za Prawo święte, dane przez samego Mojżesza. Prawo oparte było na bojaźni przed karą. Kazanie na Górze było przewrotem w ich myśleniu. Nowe prawo zastąpiono bojaźnią świętą. Uchodziło ono za kodeks moralności chrześcijańskiej. Nie był jednak programem społecznym. „Nowa” moralność polegała na wypełnieniu duchem (miłości) dawnej litery Prawa. Dekalog został pogłębiony i zradykalizowany. Można powiedzieć, że Jezus to Prawo Boże udoskonalił. W mniemaniu Żydów, sprawiedliwe Prawo odwetu zastąpione zostało czymś kuriozalnym! Błogosławieni ubodzy w duchu? Błogosławieni pokorni? Błogosławieni cisi? Błogosławieni, którzy cierpią prześladowania? Aby to pojąć, należałoby przeprogramować całe swoje myślenie. Nauka Jezusa zdumiewała. Tego nie można było przyjąć z marszu. To wymagało czasu. To wymagało przemyśleń.
Ubodzy w oczach świata są uważani za przegranych, a w rzeczywistości, to oni są błogosławieni, ponieważ Bóg obdarza ich swoim królestwem. Błogosławieństwa są obietnicami, z których wyłania się nowy obraz świata i człowieka. Niekoniecznie są to zapowiedzi eschatologiczne. Już dzisiaj, gdy człowiek patrzy na wszystko z perspektywy Boga i żyje według Jego wskazań to to, co ma przybyć już jest teraz obecne. Z Jezusem udręka przechodzi w radość. Oczyszczenie serca dokonuje się w naśladowaniu Chrystusa. W stawaniu się z Nim jednością: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2,20).
Jezus mówił o sobie, że jest Królem. Jakim królem? – chodzącym boso? Gdzie armia, władza i potęga? Żydzi czekają tyle wieków na swojego Zbawiciela, Króla, który przywróci im świetlane królestwo Dawidowe. Tymczasem przychodzi żartowniś, bluźnierca i kłamca. Pyszałek, który śmie nazywać się Synem Bożym. Żart i to niesmaczny. Takiego króla nie chcieli.
Jednak On pokazywał swoją moc. Uzdrawiał ludzi, czynił niezwykłe znaki. Głosił nową naukę. Nie mógł być zwykłym człowiekiem. Co było grane?
Zdziwieni byli również apostołowie. Oni mu towarzyszyli. Byli świadkami Jego cudów, choć Jego słów jeszcze nie rozumieli. Byli przy Nim, bo był niezwykły. Pociągał, miał w sobie charyzmę. Nadał swoim uczniom część charyzmatów. Jezus udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości (Mt 10,1). Czynili sami cuda w imię Jezusa i w imię Boga. Jezus liczył na nich: Wy jesteście solą dla ziemi. […]. Wy jesteście światłem świata (Mt 5,13.14). Po jakimś czasie wysłał ich na misję głoszenia Ewangelii. Już sam ich sposób bycia miał uwidacznić w świecie Bożą miłość, tak aby powszechnie chwalono Ojca niebieskiego. Wynikiem głoszenia Ewangelii miała być wiara. Przed wyruszeniem dawał im wskazówki: Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! (Mt 10,16). Starajcie się naprzód o królestwo <Boga> i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane (Mt 6,33).
Warto skomentować słowa Jezusa: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! (Mt 10,5). Jezus wiedział, że do pogan trzeba będzie iść, ale już z Jezusem Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym. Rolę tę znakomicie spełnił św. Paweł z Tarsu.
Jezus uspokajał słuchaczy: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 5,17–20). Tajemnica królestwa mesjańskiego zakryta była przed faryzeuszami i uczonymi, a częściowo objawiona uczniom Jezusa, dobrze usposobionym do jej przyjęcia (zob. Mt 13,11). Według zamiarów Bożych zbawienie świata i sposób dokonania tegoż przez Jezusa Chrystusa miały pozostać tajemnicą, aż do Jego Zmartwychwstania. Tylko apostołowie, zwłaszcza Piotr, Jakub i Jan, i uczniowie stali się uczestnikami tej tajemnicy mesjańskiej, tajemnicy królestwa Bożego. Innym Jezus objawia ją częściowo pod osłoną przypowieści i symboli, których dokładniej nie wyjaśnia. Z tego powodu Jezus zabrania uzdrowionym rozgłaszać cuda, i szatanom zdradzać, kim jest (przypis Mk 4,11).
Prawo Nie zabijaj (Wj 20,13; Pwt 5,17; Mt 5,21) rozszerzał na prawo nie czynienia żadnej krzywdy drugiemu człowiekowi, nawet słowem, które mogłoby go urazić. Nalegał, aby pojednywać się z przeciwnikiem.
Jezus sprowadził 613 przepisów Prawa Żydowskiego (365 negatywnych i 248 pozytywnych) do dwóch przykazań biblijnych: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy (Mt 22,37–40). Jezus podpierał się tu słowami ze Starego Testamentu: Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił (Pwt 6,5) oraz Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego (Kpł 19,18).
Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu (Dz 20,35). Jest to tzw. agrafon, czyli słowo Jezusa, nie zapisane w Ewangelii, lecz żywe w ustnej tradycji.
Z Prawa Dekalogu uczynił Jezus Prawo miłości. Prawo to trwa na wieki. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (J 15,12–15). Jezus nawoływał do heroicznej miłości, która prowadzi na śmierć osoby broniące tych, których kochają. Śmierć Jezusa ma charakter zbawczy. Ratuje życie wieczne tych, których ukochał. Można postawić pytanie, czy śmierć Jezusa była potrzebna, aby przebaczyć ludzkie grzechy? Tomasz z Akwinu twierdził, że wystarczyłaby jedna kropla krwi, aby cały świat zbawić. Może tak? Ekonomia Bożego zbawienia jest dla nas całkowitą tajemnicą. Według ks. Mariusza Rosika (Niedziela, nr 20, 2009) śmierć krzyżowa Jezusa nie była od początku Bożym zamysłem. Mam inny pogląd na ten temat. W każdym razie, Bóg poprzez haniebną śmierć i upokorzenie, gładzi grzechy świata, pokonuje zło i odzyskuje ludzi dla królestwa Bożego. Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej (J 15,9). Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy (J 4,7–10). Ks. Jan Twardowski mawiał: Tylko ten, kto trwa w miłości Boga, jest spokojny. Do tego cytatu przypominają mi się ulubione, piękne słowa z Księgi Rodzaju: Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować (Rdz 4,7).
Jezus przywrócił pierwotną nierozerwalność małżeństwa i nie pozwolił na żadne rozwody: Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela (Mt 19,6). Wyjątek: A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo (Mt 19,9; por. Mk 10,11; Łk 16,18; por 1 Kor 7,10n) należy prawdopodobnie rozumieć, że chodzi tu o związki kazirodcze, które były niezgodne z przepisami prawa żydowskiego.
Współżycie dwóch osób poza małżeństwem jest zawsze czynem zakazanym prawem Bożym w Starym Testamencie (Wj 20, 14; Pwt 5,18) potwierdzonym przez Jezusa Chrystusa w Nowym Testamencie (Mt 19,18). Stosunki seksualne mają określone zadanie prokreacyjne i są prawem małżeńskiej wyłączności. Akty seksualne winne wynikać z miłości dwojga osób, kobiety i mężczyzny, gotowych do przyjęcia daru poczęcia przez Boga. Bez tej gotowości akty seksualne są wyłącznie rozrywką cielesną. Współżycie seksualne w małżeństwie służy do umocnienia więzi duchowej między małżonkami. Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu (Rdz 2,25). Radość i przyjemność, jaką niosą akty seksualne, winne dopełniać szczęście małżeńskie. Jeżeli współżycie seksualne nie jest zarazem aktem miłości, to jest specyficzną rozrywką polegającą na wzajemnym drażnieniu fizycznym miejsc erogennych. Nie ma tu nic z ducha. Akt płciowy zamienia się w czynności mechaniczno – biologiczne (np. przekrwienia narządów). Człowiek staje się dla człowieka przedmiotem z racji ciała. Dusza ludzka tu już nie rządzi. Tu rządzi ciało. Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie (Ga 5,16–17). Dlatego: Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha – do tego, czego chce Duch (Rz 8,5). Kiedy mężczyzna i kobieta przestają być dla siebie wzajemnie bezinteresownym darem, wówczas: poznali, że są nadzy (Rdz 3,7), rodzi się w ich sercach wstyd nagości na skutek pożądliwości. Dochodzi jeszcze lęk przed konsekwencjami współżycia.
Prawo: nie cudzołóż (Wj 20,14; Pwt 5,18; Mt 5,27) ujmuje się nie tylko w kategorii czynu, ale również myśli pożądliwych: Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć. Nie dajcie się zwodzić, bracia moi umiłowani! (Jk 1,15–16). Człowiek, świadom prokreacyjnych możliwości swojego ciała i płci, jest równocześnie wolny „od przymusu” swego ciała i płci (Jan Paweł II). W prawie świeckim, za myśli, nie ponosi się konsekwencji.
Według Mateusza rozwód może przeprowadzić wyłącznie mężczyzna, zgodnie z żydowskim prawem. Marek natomiast zwraca się z tym problemem do mężczyzn i kobiet (Mk 10,11–12). Marek pisał do Rzymian, a tam, o rozwód mogły się starać obie strony.
Chrystus wyraźnie identyfikuje cudzołóstwo z grzechem: Idź, a od tej chwili już nie grzesz (J 8,11). Cudzołóstwo jest grzechem dlatego, że stanowi złamanie osobowego przymierza mężczyzny i kobiety (Jan Paweł II). Dlaczego czystość jest tak ważna? Na to pytanie odpowiada Pierwszy List do Koryntian: Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie (6,19). Jezus więc poucza: Strzeżcie się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy (1 Kor 6,18). Proszę zauważyć, że ludzkie ciało zostało przyjęte do jedności Osoby-Słowa. Poprzez odkupienie Chrystus wpisał w ciało ludzkie nową godność. Owocem ceny odkupienia jest Duch Święty mieszkający w ciele ludzkim jak w świątyni (Jan Paweł II). Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa? Czyż wziąwszy członki Chrystusa będę je czynił członkami nierządnicy? Przenigdy! Albo czyż nie wiecie, że ten, kto łączy się z nierządnicą, stanowi z nią jedno ciało? Będą bowiem – jak jest powiedziane – dwoje jednym ciałem. Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem (1 Kor 6,15–17).
Jezus nie tylko ganił fałszywe przysięgi, ale zachęcał do nie przysięgania w ogóle. Najlepiej jasno stawiać sprawę używając dwóch słów: „tak” lub „nie”: Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi (Mt 5,33–37).
Prawo odwetu oko za oko i ząb za ząb (Kpł 24,19n; Mt 5,38), które uważane było za prawo sprawiedliwe, Jezus przedstawił w świetle przebaczania i miłości przeciwników. Jezus wymaga przezwyciężenia zła dobrem. Bierność wobec przemocy. Hojność w dawaniu. Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują (Mt 5,44).
Uczynki wobec bliźnich należy czynić dyskretnie, bezinteresownie i bez kontekstów. Podobnie jałmużna winna być niezauważalna dla innych. Jedną z najszlachetniejszych form jałmużny jest zapraszanie ubogich, ułomnych, chromych i ślepych do swego stołu: Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych (Łk 14,12–13).
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu (Mt 6,6). W czasie postu nie należy być posępnym ani się chwalić, że się pości. Nie należy przywiązywać zbytniej uwagi do bogactwa i dóbr materialnych. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy (Mt 6,34).
Wiara nie powinna być na pokaz: Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie!», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie (Mt 7,21). Wiara powinna działać przez miłość (Ga 5,1). W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego (Ef 6,16). Praktyka wiary polega na zachowywaniu w miłości Jego przykazań (J 8,51; J 14,21.23; J 17,6nn; 1 J 1,2,3n). Taka wiara daje życie wieczne (J 3,15; J 20,31; 1 J 5,1,nn).
Jezus głosił rzecz niezwykłą: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5,48). Według Łukasza: Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec wasz (Łk 6,36). Różnica bierze się z różnego tłumaczenia aramejskiego słowa shelim (doskonałość lub miłosierdzie) na grecki. Obaj ewangeliści nie popełnili błędu i przetłumaczyli słowa Jezusa poprawnie. W słowach tych Jezus ujawnia, czego od nas oczekuje Bóg Ojciec. Czy człowiek może przyrównywać się do Pana? Co to znaczy być doskonałym (miłosiernym) jak nasz Ojciec niebieski? Aby to zrozumieć, należy wrócić do chwili stworzenia człowieka. Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz (Rdz 1,27), następnie dał człowiekowi zadanie: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi (Rdz 1,28). A więc, postawił człowieka ponad tym światem. Ustanowił pierwsze reguły prawa naturalnego. To, że człowiek jest stworzony na obraz Boży nie było jeszcze tak wyraziste. Nie bardzo rozumiano istotę i naturę Bożą. Trzeba było wielu tysięcy lat, aby człowiek dojrzał i mógł zrozumieć nowe pojęcia: duchowości, transcendencji. Pod koniec okresu starotestamentalnego Bóg uznał, że przyszedł moment przekazania ludziom nowej nauki i swojej ekonomii Zbawienia. Przewrót pojęciowy rodzi się w bólu i w gniewie. Ludzie przyzwyczajeni do swoich prawd sprzeciwiają się nowym. Są nieufni. Nie rozumieją dlaczego to, co było dobre, uległo degradacji. Dlaczego nowe ma być lepsze? Nowe musi się zagnieździć w umysłach ludzkich. Uczynki dla innych, jałmużny nie powinny rzucać się w oczy, modlić się należy w odosobnieniu (Łk 9,18), posty powinny być radosne, nie należy zbytnio troszczyć się o byty materialne. Cała religijność powinna zejść na płaszczyznę immanentności (wewnętrznej strefy). Prawd, które do tej pory były przekazywane, teraz należy szukać w sobie. Postawa pokazowa faryzeuszy jest ganiona. Wszystko winno rozgrywać się gdzieś w środku. Nawet Boga należy szukać w sobie. Jezus głosił nową jakość religijności. Nowego ducha Ewangelii nie można wkładać w stare formy pobożności żydowskiej (Mt 9,17 przypis).
Jezus uczył, że człowieka można zrozumieć tylko w perspektywie Boga i jego relacji do Boga. W gruncie rzeczy Bóg jest niedaleko nas. Ukazuje swoje oblicze w Jezusie. Poznając Jezusa poznajemy same myśli Boga i Jego wolę. Bóg zwraca się do każdego człowieka bezpośrednio. Miłość Boga do każdego człowieka jest całkowicie osobista i zawiera w sobie tajemnicę dialogu (też przez modlitwę).
Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?» Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy (Mt 18,21–22). Należy rozumieć – zawsze trzeba przebaczać bez żadnych ograniczeń.
Postawa Jezusa była również zaskakująca. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami (Mt 9,10). Powołał na swego ucznia celnika imieniem Mateusz. Jezus zażądał: Pójdź za Mną! (Mt 9,9). Celnicy byli uważani za osoby nieczyste. Na pytania Żydów, dlaczego przesiaduje przy wspólnym stole z celnikami i grzesznikami odpowiadał: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają (Mt 9,12; Mk 17). Grzesznikom należy okazać większą miłość i miłosierdzie, bowiem Bóg pragnie zbawić wszystkich ludzi. Powoływał ludzi nie dlatego, że byli bez winy, bądź wyróżniali się szczególnymi cnotami, ale dlatego, że tak chciał. Miłosierdzie i miłość są dla Boga ważniejsze niż ofiary (1 Sm 15,22; Oz 6,6; Mt 9,13). Bóg obdarza nieskończoną miłością nawracających się grzeszników. Sprawiedliwych nie musi się powoływać. Oni już należą do Pana. Grzesznikom trzeba jednak pomóc. Postawa Jezusa była gorsząca. Z drugiej strony pokazywał On swoją ogromną odwagę przebywając z tymi, którzy mieli zachwianą moralność. Jezus mógł się spodziewać nawet rękoczynów i wyzwisk. Był zagrożony z obu stron – od grzeszników i zgorszonych widzów. Złorzeczyli mu współcześni wołając: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników (Mt 11,19). Objawienie Boże odwróciło się od Prawa, a zwróciło się ku łasce.
Faryzeusze przestrzegali tradycji. Izolowali się od wszystkiego, co nieczyste. Higiena przed i po posiłkach była obowiązkowa. Jezus zwracał uwagę, że: to, co z ust wychodzi, pochodzi z serca, i to czyni człowieka nieczystym. Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa. To właśnie czyni człowieka nieczystym. To zaś, że się je nie umytymi rękami, nie czyni człowieka nieczystym (Mt 15,18–20; Mk 7,14–15). Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym (Mk 7,21–23). Brak higieny nie stanowi o wierze. Kto przekłada formę nad treścią ten jest „ślepy” i nie zna istoty rzeczy. Ważniejsza jest czystość moralna, bo ona stanowi o człowieku.
Na pytanie faryzeuszy: dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami (Mk 7,5) odpowiedział: Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie (Mk 7,6). Faryzeusze uważali się zawsze za posłusznych Bogu i Jego Prawu. Lecz nie dają posłuchu ani Janowi, ani Jezusowi. Trudno im wejść do królestwa Bożego. Nierządnice żyły z dala od Boga i Prawa, lecz na słowa Jezusa nawracają się i wyprzedzają tamtych do królestwa mesjańskiego. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą (Mt 23,13).
Faryzeusze przedstawiani w ewangeliach tak negatywnie, byli w gruncie rzeczy gorliwymi i wierzącymi w Boga osobami. Co było nie tak, że Jezus mówił o nich Plemię żmijowe! Jakże wy możecie mówić dobrze, skoro źli jesteście? (Mt 12,34), obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie (Mt 15,7–8; Iz 29,13), plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza (Mt 16,4). Tajemnica niechęci tkwi w postawie faryzeuszy. Oni bardziej dbali o formę i tradycję, niż o samego Boga. Dlatego Jezus jest temu przeciwny. W ostrych słowach krytykuje taką postawę: Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie (Mt 6,1); kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili (Mt 6,2); gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać (Mt 6,5).
Podobnie piętnował uczonych w Prawie: I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie […] Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli (Łk 11,46–52).
Nie wszyscy faryzeusze byli niechętni Jezusowi. Jednym z nich był Nikodem, dostojnik żydowski. Przyszedł on do Jezusa nocą, aby nie ujawniać swojej sympatii dla Niego. Po Jego śmierci przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa w nocy, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu (J 19,39). Tak duża ilość (ok. 30 kg) pachnideł była oznaką wielkiej czci. Dialog Nikodema z Jezusem był okazją do pogłębienia teologii chrztu. Nikodem pyta się Jezusa: «Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim». W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego». Nikodem powiedział do Niego: «Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?» Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem (J 3,2–6). Jezus próbuje go przekonać, że człowiek musi dokonać w sobie wewnętrznej przemiany, bez której nie sposób osiągnąć zbawienia i królestwa Bożego.
Innym „odważnym” był Józef z Arymatei. Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. Nie przystał on na ich uchwałę i postępowanie. Był z miasta żydowskiego Arymatei, i oczekiwał królestwa Bożego. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany (Łk 23,50–53).