26. Listy św. Pawła, listy katolickie

26. Listy św. Pawła, listy katolickie

 

 

          Pewne pisma św. Pawła to listy do: Rzymian, 1 i 2 Koryntian, Galacjan, Filipian, Filemona, 1 Tesaloniczan. Listy do: Kolosan, Efezjan, 1 i 2 Tymoteusza, Tytusa, 2 Tesaloniczan pochodzą od różnych autorów, zapewne uczniów św. Pawła. Autor listu do Hebrajczyków jest w zasadzie nieznany. Listy katolickie to 1–2 Piotra, 1–3 Jana, Jakuba, Judy mają imiona apostołów, pod którymi ukrywają się inni autorzy. Listy były pisane dla doraźnych potrzeb Kościoła. Dotyczyły one chrześcijan, ich trybu życia, usunięcia błędnych nauk i nieporozumień; są przede wszystkim świadectwem walki pierwotnego Kościoła o czystość wiary i tradycji (List Judy). Dzieje Apostolskie są kontynuacją Ewangelii św. Łukasza. Apokalipsa przypisywana jest św. Janowi.

          Św. Paweł urodził się w Tarsie w Cylicji między 5 a 10 r. (?). Od urodzenia nosił imię Saul (hebr. Sza’ul, po polsku – Szaweł), a było to imię pierwszego króla Izraela, przy tym króla pochodzącego z tego samego, co ojciec Pawła, pokolenia Beniamina. Jego ojciec, mimo pochodzenia żydowskiego miał obywatelstwo rzymskie. Paweł był dumny ze swego pochodzenia. Nazywał siebie: Hebrajczyk z Hebrajczyków (Flp 3,5); Ja jestem Żydem mówił urodzonym w Tarsie w Cylicji (Dz 22,3).  Po nawróceniu (34/35 r.) Szaweł otrzymał nowe imię – Paweł. W latach 45 a 49 r. odbył pierwszą podróż misyjną. Głosił on ewangelię bezinteresownie: Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii! (1 Kor 9,16).  Listy Pawła mają charakter okolicznościowy. Zawierają również mnóstwo informacji osobistych. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego.  I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem (1 Kor 2,2–3). Kiedy Paweł je pisał, nie przypuszczał, że będą one kiedyś zebrane i staną się źródłem dociekań teologicznych. Niektóre listy zaginęły bezpowrotnie.

          Śmierć krzyżowa Jezusa jako wydarzenie i fakt historyczny stanowi punkt wyjścia i centrum Pawłowego przekazu. Paweł również był przekonany, że objawienie Starego Testamentu odnosi się do Chrystusa: Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej,  którą Bóg przedtem zapowiedział przez swoich proroków w Pismach świętych (Rz 1,1–2). Historia zbawienia rozpoczyna się od Adama:  A przecież śmierć rozpanoszyła się od Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli przestępstwem na wzór Adama. On to jest typem Tego, który miał przyjść (Rz 5,14). Adam jest typem Chrystusa i ojcem ludzkości, a Chrystus Ojcem nowego ludu. W Starym Testamencie Paweł rozpoznaje figury Kościoła. Chrystus jest prawdziwym barankiem paschalnym: Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, jako że przaśni jesteście. Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha (1 Kor 5,7). Przejście przez Morze Czerwone jest figurą chrztu. Z kolei wyjście Izraelitów z Egiptu jest figurą odkupienia jako wyjście z eonu zła. Mojżesz jest figurą Chrystusa-Odkupiciela. Listy św. Pawła nie powołują się na cuda Jezusa. Cuda Jezusa nie mogą służyć za dowód, że On jest Panem i Synem Bożym. Św. Paweł mówił zaś o wielkich czynach, znakach i cudach apostołów. Paweł nie tworzy nowej nauki o Jezusie Chrystusie. Opiera się głównie na otrzymanej od Pana ewangelii: Oświadczam więc wam, bracia, że głoszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymysłem ludzkim (Ga 1,11). Listy jego nawiązują do chrystofanii pod Damaszkiem. Akcentuje, że Zmartwychwstały Chrystus jest jednocześnie ziemskim Jezusem.  Jest on Synem Bożym –  „obrazem Boga niewidzialnego”. Paweł był świadkiem zmartwychwstania i dlatego może nazywać się apostołem. Listy Pawła nie są łatwe do czytania ani tłumaczenia. Pisane były po grecku. Ojciec John Chaoman (1865–1933), angielski benedyktyn powiedział kiedyś, że św. Pawła należałoby czytać tylko po grecku. Żaden przekład nie może oddać w pełni całego bogactwa myśli Apostoła.

          Listy katolickie zawierają wiele informacji o ziemskim życiu Jezusa, przekazanych przez apostołów. Jakub Młodszy Apostoł, syn Alfeusza i Marii napisał list: Jakub, sługa Boga i Pana Jezusa Chrystusa, śle pozdrowienie dwunastu pokoleniom w rozproszeniu (Jk 1,1). O śmierci św. Jakuba pisze znany historyk żydowski, Józef Flawiusz. W 62 r. został oskarżony i ukamienowany ze strony władz żydowskich. (Natomiast Jakub Starszy Apostoł, syn Zebedeusza i Salome, brat Jana Ewangelisty zostanie ścięty w 42/43 r. z rozkazu żydowskiego króla Heroda Agryppy I: Ściął mieczem Jakuba, brata Jana, Dz 12,2).

          Piotr Apostoł w listach swoich przypomina o cierpieniach Jezusa Chrystusa za lud i Jego postawie nacechowanej wybaczającą łagodnością, godną naśladowania (1 P 2,21b–23).

          Juda Tadeusz Apostoł wspomina o apostołach Jezusa Chrystusa: Usta ich głoszą słowa wyniosłe i dla korzyści mają wzgląd na osoby (Jud 17), a siebie określa jako sługę Jezusa Chrystusa.

          Jan Apostoł Ewangelista stwierdza, że był naocznym świadkiem życia Jezusa Chrystusa i nie tylko Go widział, lecz także dotykał własnymi rękami: [To wam oznajmiamy], co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia,   co ujrzeliśmy własnymi oczami,  na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce  bo życie objawiło się.  Myśmy je widzieli,  o nim świadczymy  i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione (1 J 1,1–2).

25.4. Ewangelia według św. Jana

25.4. Ewangelia według św. Jana

 

 

          Ewangelia według św. Jana jest albo autorstwa Jana Apostoła, albo któregoś z jego uczniów z tzw. szkoły Jana, bliżej nieznanych. Na ten temat są różne opinie. Kilku komentatorów nie wiąże wcale Ewangelii św. Jana z Janem Apostołem, a wielu ogranicza tę relację do minimum. Nie są pewni czy Jan Apostoł i Jan Ewangelista to jedna i ta sama osoba. W Ewangelii Jana znajduje się jednak potwierdzenie, że Jan, którego Jezus miłował jest autorem czwartej ewangelii: Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował […] Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe (21,7–24).

          Ewangelia św. Jana zwana jest ewangelią duchową. Zawiera w sobie tekst o wysokiej wartości teologicznej.

          Apostoł Jan jest synem Zebedeusza i bratem Jakuba Starszego. Żył stosunkowo długo i podobno jako jedyny apostoł umarł śmiercią naturalną. Prawdopodobnie został pochowany w Efezie. Ewangelia jego powstała dość późno, ok. 100 roku. Napisana została w języku greckim w Efezie. Jest ona zupełnie inna niż ewangelie synoptyczne, pełna symboliki (np. Logos) i treści teologicznych.  Można też dopatrzyć się tekstów, które odłączone od kontekstu mogą być zrozumiałe jako gnostyckie. Jednak koncepcja i cel ewangelii są antygnostyckie. W swej ewangelii Jan zawarł osobistą katechezę jako świadek wydarzeń, znający bezpośrednio miejsca, środowisko i zwyczaje stanowiące ramy działalności Jezusa historycznego. [To wam oznajmiamy], co było od początku,  cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami,  na co patrzyliśmy  i czego dotykały nasze ręce bo życie objawiło się.  Myśmy je widzieli, o nim świadczymy  i głosimy wam życie wieczne,  które było w Ojcu, a nam zostało objawione (1 J 1,1n). Używając słowa „my” chce przekazać, że nie są to tylko jego prywatne wspomnienia, ale przede wszystkim Kościoła i wspólnoty uczniów. Ewangelia Jana jest w pewnym sensie apologią Chrystusa. Jan dostarcza wiele szczegółów, których brak u synoptyków. Nie jest to jednak historia kronikarska, lecz interpretacja teologiczna (opierająca się na faktach historycznych) czynów i słów Jezusa Chrystusa. Wspomina wiele nowych miejscowości, w których On działał: Betania, Kana Galilejska, Sychar, góra Garizim, sadzawka Betesda, studnia Jakubowa, sadzawka Siloe, Efraim i inne. Niejednokrotnie jest bardziej precyzyjny niż synoptycy; dotyczy to zwłaszcza opisu działalności Jana Chrzciciela nad brzegami Jordanu (1,19–34; 3,22–36), czasu trwania publicznej działalności Jezusa i ilości związanych z nią świąt i podróży do Jerozolimy. Przez swój język chce wyrazić ludzką i boską tajemnicę Jezusa, który jest Chrystusem, Synem Bożym, objawicielem Ojca i dawcą Życia. Chciał też, najprawdopodobniej przeciwstawić się pewnym odmianom gnozy i doketyzmu, której zwolennicy zaprzeczali istnieniu pierwiastka ludzkiego w Chrystusie i negowali Jego ludzką naturę. Podkreślając tak zdecydowanie człowieczeństwo Jezusa, nie mniej wyraźnie mówił Jan o preegzystencji (istnienie uprzednie) boskiego Słowa (Logos) jako drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej. Prolog Ewangelii Jana jest tego przykładem. Był On w swej istocie od wieków u Boga i był Bogiem: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo (1,1). A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy (1,14). Syn przedstawiony jako Logos (Słowo) nie może być pojmowany jako oddzielony od Ojca, lecz jest z Nim w wiecznej jedności istoty. Stał się Człowiekiem i zamieszkał wśród nas.  Ewangelia w swym myśleniu i argumentacji w całości opiera się na Starym Testamencie – na Torze (Rudolf Pesch), której sposób argumentowania jest głęboko zakorzeniony w judaizmie czasów Jezusa. Korzeni tych dowodzi niezbicie język tej ewangelii. Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał (5,46).

         Na czarnym granicie, za sprawą kapłanów Ptaha, wykłuto bardzo stary tekst (przechowywany od ponad dwóch tysięcy lat) wzywający wszystko, co żyje, łącznie ze wszystkimi bogami Egiptu, do wzniesienia się ku jedynemu bogu Ptah (kamień ten przechowywany jest w British Museum od 1805 r.). Bóg Ptah stworzył wszystko, a słowo tchnęło życie. Podobnego sformułowania w Ewangelii użył Jan: Na początku było Słowo(1,1).

          Słowo „Logos” jest moim ulubionym wyrazem (podobnie jak w Starym Testamencie fraza: Jestem Który Jestem). Dopatruję się w nim ogromnej głębi znaczeniowej, transcendencji i największej Bożej tajemnicy. Logos odnosi się do Drugiej Osoby Boskiej, określając Syna Bożego (wyłącznie w pismach Janowych), który stał się człowiekiem. W nim zawarta jest tajemnica Istoty Boga, Jego preegzystencji i mocy działania. Przez słowo powstał świat: niech się stanie (Fiat). Przez słowo Bóg odpuszcza grzechy: i grzechy twoje są odpuszczone. Jezus-Logos za nas ofiarował swe życie, aby nas zbawić. Słowo wcielone jest uosobionym i doskonałym objawieniem Boga. W słowie „Logos” ukryta jest najgłębsza tajemnica Boża.

         Celem ewangelii było należyte przekazanie treści mów i świadectwa, które Jezus dawał o sobie w wielkich dyskusjach jerozolimskich. Czytelnik może w niej znaleźć istotne treści orędzia, a w nim zaś, spotkać autentyczną postać Jezusa. Według synoptyków Jezus działał nie dłużej niż rok i to głównie w Galilei. U Jana od 2 do 3 lat i to przeważnie w Judei i w Jerozolimie. Z wyjątkiem nakarmienia 5 tysięcy słuchaczy i chodzenia po wodzie, Jan pomija wszystkie cuda Jezusa opisane przez synoptyków. Podaje za to te, o których nie mówią inni (cud na weselu w Kanie, uzdrowienie chorego przy sadzawce, wskrzeszenie Łazarza, uzdrowienie chromego od urodzenia). W Ewangelii Jana cudów jest znacznie mniej niż u synoptyków, zresztą ewangelista nazywa je nie „cudami”, lecz „znakami”, by podkreślić, że każdy z nich zawiera jakąś ważną naukę i sens. Ewangelia opisuje siedem znaków. Znaki objawiają chwałę Jezusa: Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie (2,11). Cuda należy rozumieć jako znaki głębszej prawdy i rzeczywistości. Rozmnożenie chleba oznacza: Chrystus daje i jest chlebem życia (Mt 14,13–21; J 6,27; 6,35); uzdrowienie ociemniałych: On jest światłością świata (9,5); wskrzeszenie Łazarza: On jest zmartwychwstaniem i życiem (11,25). Cuda można zobaczyć, a jednak można w nie, nie uwierzyć: Chociaż jednak uczynił On przed nimi tak wielkie znaki, nie uwierzyli w Niego (12,37). Jan daje wiele cennych wskazówek historycznych oraz informacji geograficznych. Okazały się one bardzo dokładne i wiarygodne.

          Woda jest prasymbolem ludzkości. Jest ona obecna w ewangelii od początku do końca, np. w rozmowie z Nikodemem Jezus odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego (3,5). Jest to aluzja o konieczności chrztu jako warunku zbawienia. Chrzest jest interpretowany tu jako powtórne narodzenie. Nikt jednak sam z siebie nie może się na nowo zrodzić. Do tego potrzebna jest łaska Boga i wola nawrócenia. Przy studni Jakuba Jezus obiecuje Samarytance:  Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki (4,14). Na koniec: jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda (19,34). Jan chce pokazać tu dwa sakramenty Kościoła, chrzest (woda) i Eucharystię (krew), które wypływają z otwartego serca Jezusa. Wraz z nimi z Jego boku rodzi się Kościół.

        Ewangelia Jana używa też innych wielkich symboli jak krzew winny, wino, chleb, Pasterz.

        Brak u Jana prostych poglądowych słów Jezusa. W zamian są długie i skomplikowane mowy. Ewangelia Jana powstała w innej sytuacji i czasie, niż ewangelie synoptyczne. Minęły już spory między chrześcijanami i Żydami o szabat i przepisy rytualne. Jan tworzył w atmosferze gnostycyzmu (ruchy religijne oparte na wiedzy pochodzenia boskiego), co miało znaczenie dla klimatu przekazu. Czwarta ewangelia potwierdza, że Jezus jest Synem Boga-Ojca, który przyjął prawdziwe ludzkie ciało. Jako posłaniec Boży Jezus w swoich czynach i mowach przedstawił siebie jako Chleb, który zaspokoi wszelki głód, daje żywą wodę, która zaspokoi wszelkie pragnienie. Jako Światło, które rozprasza wszelką ciemność, a także jako postawę, która troszczy się o zagrożonego i pozbawionego opieki człowieka. Człowiek dostępuje zbawienia nie przez naturalne poznanie jak głosił gnostycyzm, ale przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Zbawienie i potępienie są wydarzeniami należącymi do przyszłości, ale dokonują się już w momencie zajęcia stanowiska wobec Jezusa. Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego (Łk 9,62). Jest to bezwzględny nakaz całkowitego oddania się tylko Chrystusowi. W swej widzialnej, ludzkiej naturze Jezus podlegał śmierci. W egzystencji Ducha żył wiecznością; ten Duch nie mógł umrzeć. Śmierć Jezusa na krzyżu jest Jego Wywyższeniem dopełnionym w zmartwychwstaniu. Po powrocie do Ojca, Jezus posyła swoim uczniom Ducha Świętego, który ustawicznie im o Nim przypomina. Najważniejszym nakazem obowiązującym uczniów Jezusa jest przykazanie miłości, a jego pełnienie cechą wyróżniającą ich spośród wszystkich ludzi. Ewangelia Jana opiera się na wspomnieniach ucznia oraz na przypominaniu sobie zdarzeń w świetle zmartwychwstania Jezusa. Przypomnienia te nabierają pełniejszego wymiaru i prowadzą „do całej prawdy”. Z początku Jego uczniowie tego nie zrozumieli. Ale gdy Jezus został uwielbiony, wówczas przypomnieli sobie, że to o Nim było napisane i że tak Mu uczynili (12,16). Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy (16,13). Ewangelię Jana można traktować jako czwarty stopień wtajemniczenia chrześcijańskiego. Nauka jego jest najgłębsza i sięga poziomu arcykapłańskiego (ewangelia duchowa).

          Cała Ewangelia Jana, a także ewangelie synoptyczne jak i cała literatura nowotestamentowa wiarę w Jezusa uzasadnia tym, że w Nim zbiegają się wszystkie wątki Pisma. Wychodzi na jaw pełny sens całego Pisma.

 

25.3. Ewangelia według św. Łukasza

          Ewangelista Łukasz był nawróconym Grekiem, prawdopodobnie z zawodu lekarzem, uczniem i współpracownikiem Pawła. Czerpał materiały do opisywanych wydarzeń od naocznych świadków, których znał osobiście. Miał też wgląd do dekretów Soboru Jerozolimskiego z 49 r. Prowadził własny dziennik podróży, które odbył z Pawłem. Niektóre wydarzenia przedstawia na podstawie własnych obserwacji. Charakteryzują się one niekiedy oryginalnością spostrzeżeń Łukasza.  Spośród synoptycznych ewangelistów najpełniej podejmuje problem duchowości uczniów Chrystusa. Być uczniem Jezusa oznacza żyć z nim w ścisłej relacji, kroczyć drogą Nauczyciela; wszyscy uczniowie, nie wyłączając kobiet (8,1–3), powołani są do naśladowania Jezusa (9,23–24). Łukasz jest najbardziej radykalnym ze wszystkich ewangelistów. Dźwiganie krzyża każdego dnia wyraża w surowości i bezkompromisowego życia, oderwaniu się nie tylko od bogactwa, ale nawet od własnej rodziny: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem (14,26).Nie chodzi tu o uczucie nienawiści, lecz o wewnętrzne oderwanie się, o postawienie miłości Boga i Chrystusa ponad wszystko, nawet ponad najbliższych (przypis).Łukasz szczególnie położył nacisk na uniwersalność zbawienia: I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże(3,6);Wiedzcie więc, że to zbawienie Boże posłane jest do pogan (Dz 28,28); w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom (24,47). Pragnie on pokazać Jezusa jako Zbawcę wszystkich ludzi. Ewangelia napisana jest najlepszą greką. Apostoł stworzył dwutomowe dzieło, ewangelię i Dzieje Apostolskie. Łukasz stara się opowiedzieć historię Jezusa na podstawie rzetelnie zebranych dokumentów i relacji naocznych świadków. Wzorował się na literaturze egipskiej. Przeprowadził dla swych pisarskich potrzeb dokładne studia historyczne: Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach(1,1). Jego ewangelia adresowana była do Greków i nawróconych pogan. Bóg nawiedził swój lud:  Niech będzie uwielbiony Pan, Bóg Izraela, że nawiedził lud swój i wyzwolił(1,68). Człowiek stał się Synem Bożym, abyśmy mogli stać się dziećmi Bożymi. Łukasz pragnie ukazać wypełnienie się obietnic Starego Testamentu oraz realizację zbawienia przez interwencje Boże w historię. Rzeczywiste wydarzenia z życia Jezusa uznał za fundament wiary, a swoje pismo za kontynuację katechezy apostolskiej. Ewangelista nawiązuje do postaci historycznych: W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie (2,1), Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny;  za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni (2,1–2). Łukasz przekazał nie tylko same fakty, lecz próbował interpretować zdarzenia i nadawać im teologiczny sens. Samarytanin, który okazał dobroć i miłosierdzie względem człowieka pobitego przez zbójców, stał się dla Jezusa nowym modelem bliźniego. Bliźnim jest też ten, który udziela pomocy i nieważne, że Samarytanie uchodzili wśród Żydów za pogan. Bliźnim jest każdy człowiek, każda istota, która ma udział w ludzkiej naturze i na niej winien spocząć duch ludzkiej miłości.

          Po napisaniu ewangelii, Łukasz napisał także Dzieje Apostolskie, w których opowiada o początkach Kościoła. Napisane zostały w języku greckim, prawdopodobnie w Grecji. Czas redakcji umiejscawia się między 70–80 r. po Chr.

          Dla ewangelisty historia jest bazą wypadową do opracowania ewangelii i listów. Nie interesuje go historia w dzisiejszym znaczeniu i rozumieniu. Łukasz udowadnia, że przyszłość jest ściśle związana z teraźniejszością.  Pragnie przedstawić kerygmatycznie Jezusa w czasie i w historii. Czas Starego Testamentu nazywa obietnicą, czas Jezusa wypełnieniem, a czas Kościoła wypełnieniem obietnic Jezusa. Chrystusa przedstawia jako Zbawcę w centrum historii i świata.

          W Jezusie widzi przede wszystkim prowadzonego przez Ducha Świętego Proroka oraz Zbawcę świata, który kieruje swoją miłość do biednych i do grzeszników. Dlatego Dante Alighieri (1265–1321) zafascynowany akcentami miłosierdzia, dobroci i delikatności, nazwał św. Łukasza piewcą łagodności Chrystusa (Monarchia I,16: scriba mansuetudnis Christi). Jest on szczególnie wyczulony na biedę. W porównaniu z innymi ewangelistami, Łukasz wspomina dużo częściej wdowy – symbol osób słabych i bezbronnych (podeszłą w latach Annę 2,37, matkę zmarłego chłopca z Nain  7,12).

          Kompozycja trzeciej ewangelii jest dosyć prosta, a jej punkt centralny stanowi Jerozolima. Wydaje mi się, że ewangelista miał predyspozycje do nadinterpretacji i swoistego uzupełniania zdobytych wiadomości. Jego ewangelia jest najbardziej emocjonalna. Język grecki, jakiego używa jest piękny i bogaty. Łukasz nie był świadkiem wydarzeń, a jedynie przekaźnikiem tego, co inni opowiadali. Można by powiedzieć, że miał swoją teologię i własny punkt widzenia. W opracowaniach Łukasza widać własne literackie wykończenie tekstów. Nie wiadomo, na ile Łukasz jako autor Dziejów Apostolskich historycznie wiernie oddaje mowy Jezusa.

          Łukasz był piewcą łaskawości Chrystusa. Tylko on potrafił przekazać Jezusa tak pięknie w kolorach chwały i majestatu. Jezus jest dla niego przede wszystkim Zbawicielem. Uwalnia od grzechu, zbawia to, co zginęło. Św. Łukasz wielokrotnie przedstawia mowy Piotra, Jakuba, Pawła, Szczepana i innych. Nie są to stenogramy, ale swobodne opracowania, w których streszcza on rzeczywiste przemówienia. Łukasz bardzo rzetelnie przekazywał treść przekazu. Szanował słownictwo, jakiego używali mówcy. Koloryt tekstów jest jego kunsztem literackim. Przykładem może być fragment z Dziejów Apostolskich:Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach.  I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba» (Dz 1,10–11). Tekst ten pokazuje zdolności autora do obrazowania treści teologicznych. Pod względem historiograficzny ta perykopa jest to fikcją literacką.

          Łukasz był bardzo przychylny kobietom. Kobieta była dla niego pełnym członkiem Kościoła i prawdziwym uczniem Jezusa. Niewiasty są wdzięcznymi słuchaczami Słowa Bożego. Ulubionym tematem Łukasza jest też modlitwa:Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać (18,1). Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą (11,13). Prosta modlitwa niebiosa przebija (brevis oratio penetrat coelos), jest mostem do nieba. Modlitwa jest sprawą miłości, a nie kontraktu. Łukasz nazywany jest „ewangelistą modlitwy”:Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym (21,36).  

          Ewangelię Łukasza można traktować jako trzeci stopień wtajemniczenia chrześcijańskiego. Człowiek dojrzały odczuwa potrzebę ewangelizacji. Ewangelia przedstawia Chrystusa ciągle w podróży, podczas której głosi Dobrą Nowinę. Jezus zbliża się powoli, lecz zdecydowanie do Jerozolimy, gdzie ma umrzeć i zmartwychwstać.

25.2. Ewangelia według św. Mateusza

 

25.2. Ewangelia według św. Mateusza

 

 

          Ewangelista Mateusz (dar Boga) miał na drugie imię – Lewi. Pochodził najprawdopodobniej z Kafarnaum. Był poborcą podatkowym,  celnikiem (Mk 2,14–15; Łk 5,27). Poborcy często chcieli pozyskać większą korzyść, niż zakładał to okupant. Z tego też powodu celników nienawidzono i pogardzano nimi, stawiając ich w jednym rzędzie z grzesznikami i prostytutkami. Grecki Lukianos, żyjący w II wieku w sposób wymowny zestawił celników z najgorszym towarzystwem: Cudzołożnicy, rajfurzy, celnicy, pieczeniarze, rzucające oskarżenia i cały tego rodzaju tłum (Menippos 11). Powołanie Mateusza jest wyłącznie dziełem Chrystusa. Mateusz wszystko, co stare zostawia za sobą. To, co było pewne zostało zamienione na niepewne i nieprawdopodobne. On Jezusowi zaufał, tak jak Abraham zaufał Bogu.

          Czy Ewangelia Mateusza była pisana początkowo w języku hebrajskim (aramejskim), trudno dziś powiedzieć. Nie zachowały się żadne materiały. Wiadomo natomiast, że ok. 80 roku została zredagowana w języku greckim. Ewangelie Mateusza, Marka i Łukasza mają wiele podobnych perykop i podobne całe fragmenty (ok. 200 wersetów). Wymienieni ewangeliści nazwani zostali synoptykami (a ich ewangelie synoptycznymi). Nazwa synoptyczne pochodzi od Johanna Jakoba Griesbacha (XVIII wiek). Mateusz dokonał własnej kompozycji i dodał własny materiał (dzieciństwo Jezusa, 10 przypowieści, mękę i zmartwychwstanie Chrystusa, śmierć Judasza, żonę Piłata, straż przy grobie) opierając się na źródle i tradycji Q. Ewangelia św. Mateusza była adresowana do Żydów i do chrześcijan nawróconych z judaizmu, tzw. judeochrześcijan. Mateusz przedstawia nowy lud Boży, nowe królestwo Boże. Podobnie jak Marek nawiązuje do Starego Testamentu i ukazuje, że Bóg, Pan dziejów, inauguruje czas Zbawiciela i zbawienia przez Jezusa jako człowieka pochodzącego od Abrahama i z rodu Dawida; nazywając go „Synem Dawida”, wskazując na obiecanego w Starym Testamencie Mesjasza: Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama (1,1). Bóg Starego Testamentu był Bogiem Izraela. W nauce Jezusa urzeczywistniły się wszystkie proroctwa mesjańskie Starego Testamentu. Jezus ukazany jest jako zapowiedziany w Pwt 18,15–19 i oczekiwany. Cytaty ze Starego Testamentu podkreślają  ciągłość wydarzenia Jezusa ze starotestamentalnymi proroctwami. A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka (1,22). Chrystus jest  Królem, pochodzi z rodu Dawida dziedzicząc jego królewskie prawa i przywileje, na co wskazuje genealogia (1,1–17) oraz przekonanie mędrców poszukujących narodzonego Króla żydowskiego (2,1–12).

          Mateusz upodobnił opis dzieciństwa Jezusa do opisu dzieciństwa Mojżesza (Mt 2,13; Wj 2,15; Mt 2,20–21; Wj 4,20), aby wykazać, że Chrystus jest nowym Mojżeszem, który uwolni swój lud z niewoli grzechu: Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów (Mt 1,21). Przedstawił Jezusa jako nowego pracodawcę, kierującego życiem ludu Bożego. Dokładnie opisał proces Jezusa i uwypuklił Jego niewinność. Napis na krzyżu obwieszcza uroczyście Jezusa Królem, który po zmartwychwstaniu może oświadczyć swoim uczniom: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi (28,18).

          Historyczność postaci Jezusa potwierdza wrogość współczesnych mu Żydów już w Jego dzieciństwie – wiadomością o Jego narodzinach przerażony był Herod, który chciał Go zabić (2,3; 2,13). Jezus jest Mesjaszem, a założony przez Niego Kościół – to prawdziwe Królestwo mesjańskie. Królestwo niebieskie podobne jest do małego ziarnka gorczycy, które gdy wyrośnie staje się drzewem. Podobne jest również do skarbu ukrytego w roli. Rolę tę kupił człowiek, który właściwie ocenił ukryty skarb. Podobne jest też do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał i kupił ją (13,44–46). Perłą jest miłość, jaką znalazł ewangeliczny kupiec. Jeśli kochasz brata, którego widzisz, zobaczysz i Boga; zobaczysz miłość, w której mieszka sam Bóg (św. Augustyn).  Mesjasz realizuje w swym życiu proroctwa Starego Testamentu. W Nowym Testamencie Bóg jest Królem całego świata. Nowe królestwo Boże zaczyna się na czynach Jezusa, a kończy się jako królestwo eschatologiczne, gdzie nastąpi pełnia królestwa niebieskiego. Misja apostołów obejmuje swym zasięgiem wszystkie narody świata dopiero po wniebowstąpieniu Pana. W Ewangelii św. Mateusza znajduje się pięć wielkich przemówień Jezusa (5–7; 10; 13; 18; 24–25) oraz 7 przypowieści.

 

I.                 Kazanie na górze, rozdziały 5–7.

II.             Pouczenia misyjne, rozdział 10.

III.         Przypowieści o tajemnicy królestwa, rozdział 13.

IV.         Przemówienie eklezjalne (kościelne), rozdział 18.

V.             Przemówienie eschatologiczne, rozdziały 24–25.

 

          Mateusz przedstawia słowa Jezusa w świetle dziejów pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej. Jego Ewangelia nie jest zbiorem protokołów czy tekstów historiograficznych, ale opiera się na autentycznych słowach Jezusa, przechowuje je w sposób żywy, aktualizując je i konfrontując z czasem sobie współczesnym. Od pierwszych swych słów podkreśla konieczność ubóstwa i bezinteresowności w zaangażowaniu apostolskim. Uczeń powinien się liczyć nawet ze śmiercią dla Chrystusa. W tej kwestii ewangelista pokazuje swój radykalizm wymagań stawianym uczniom: Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować.  Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. […] Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony (10,17–22); Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je (10,39). Ewangelista wykazał duże zdolności katechetyczne i duszpasterskie. Niektórzy uważają Ewangelię Mateusza za księgę przeznaczoną do wygłaszania kazań (G. Strecker) albo za podręcznik przeznaczony do użytku przywódców wspólnot kościelnych i misjonarzy (Thysman).

          W błogosławieństwach ewangelicznych nakreślił program życia chrześcijańskiego. Akcentuje pierwiastek duchowy, zwraca uwagę, by kształtować swe serce na wzór Chrystusa „cichego i pokornego” oraz aby być „solą ziemi” i „światłem dla świata” (5,13–16). Zachęca do miłości bliźniego, czynienia dobrych uczynków przez wzgląd  na Ojca w niebie. Nie wolno nikogo potępiać:  Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni (7,1). Przedstawia złote zasady współżycia i ludzkiej solidarności: Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie (7,12). Być może na tym wersecie wzorował się Immanuel Kant mówiąc: postępuj tylko wedle takiej maksymy, co do której możesz zarazem chcieć, żeby stała się powszechnym prawem. Postępuj tak, abyś człowieczeństwo tak w swojej osobie, jak też w osobie każdego innego używał zawsze jako celu, nigdy jako środka. Modlitwa Ojcze nasz (6,9–13) stała się dla uczniów  Chrystusa modlitwą nowej wspólnoty wierzących.

          Mateusz więcej uwagi przywiązuje do postaci Józefa niż do Maryi i podkreśla spełnienie się proroctw, jak również przeznaczenie Jezusa, który zostanie odrzucony przez swój naród.

          Mateusz nakreśla też ramy przyszłego Kościoła: Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich (Mt 18,20). I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie (Mt 5,19). Uprawia katechezę: Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie!», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie (7,21); Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się, i kradną (5,19, a także 19,29; 25,21; 25,31–36). W Kościele działają już moce królestwa niebieskiego w formie łaski. Bóg-Ojciec jest celem, do którego zmierza Kościół.

          Dla Mateusza cuda Jezusa są mniej ważne, dlatego je streszcza i skraca. Może wychodził z założenia, że cuda nie powodują wiary, lecz wiara – która już istnieje – rozpoznaje cud. Bardzo ważną rzeczą jest treść moralna cudów (znaki). Są one darem ze względu na wiarę.

          Ewangelię Mateusza można traktować jako drugi stopień wtajemniczenia chrześcijańskiego. Ma charakter teologiczny oraz eklezjologiczny. Apostoł przy opisywaniu faktów z życia Jezusa, dołącza do nich zazwyczaj ich teologiczną interpretację. Jest to ewangelia oświecenia chrześcijańskiego, wychowania do wspólnoty, do życia w kościele. Warunkiem współżycia we wspólnocie jest wzajemne przebaczanie sobie przewinień. Mateusz mówi o dwóch sakramentach: chrztu i pojednania (jako odnowienie chrztu). Sakramenty te pozwalają na życie w miłości oraz na życie służebne.

          Św. Mateusz przebywał w Etiopii. Jak głosi tradycja, został ścięty mieczem przy ołtarzu.

25.1. Ewangelia według św. Marka


 

 

          Ewangelista Marek, kuzyn Barnaby (Kol 4,10), wraz z Barnabą, towarzyszył Pawłowi przez jakiś czas (tylko do Perge w Pamfilii) podczas jego pierwszej podróży misyjnej. Potem jest znów przy boku Pawła jako jego wierny pomocnik (Kol 4,10; Flm 24). W domu jego matki Marii powstanie pierwszy Kościół jerozolimski: Piotr po zastanowieniu się poszedł do domu Marii, matki Jana, zwanego Markiem, gdzie zebrało się wielu na modlitwie(Dz 12,12). Tradycja chrześcijańska jemu przypisuje autorstwo drugiej ewangelii. Dzisiaj przyjmuje się, że Ewangelia św. Marka jest najstarsza. Dopiero od niedawna ewangelia ta budzi znaczne zainteresowanie, ponieważ dopatrzono się w niej sugestywnego przekazu przepowiadania w kościele pierwotnym, które adresowane było do chrześcijan nawróconych z pogaństwa. Mam tu na myśli Rzymian. Ewangelia Marka została napisana po grecku, prawdopodobnie w Rzymie ok. 60–70 r. Marek spisał ewangelię głoszoną przez Piotra (Papiasz, Euzebiusz). Jego teologia zasadza się bardziej na faktach niż na wypowiedziach Jezusa. Centralnym tematem jest Chrystus. Ewangelią jest sam Jezus. Już w pierwszych słowach autor ewangelii zaznacza, że Jezus jest Synem Bożym: Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym(1,1). Marek przedstawia ogólny zarys działalności Jezusa. Połączył przekazywane przez tradycję słowa i znaki Jezusa z wydarzeniami historycznymi. Pojedyncze epizody ujął w prostą fabułę, posługując się w tym celu m.in. spójnikiem „a potem” (23 razy). Krótkie perykopy streszczające czyny i słowa Jezusa zestawione razem dają ciągłe opowiadanie o działalności Jezusa w Galilei. Markowy obraz Jezusa cechuje realizm. Ewangelista nie interpretuje faktów, nie wyjaśnia i nie uzasadnia. Dla niego Jezus jest nie tylko zwykłym człowiekiem, ale również Mesjaszem. Wysłannik Boga jest kimś więcej niż tylko śmiertelnym człowiekiem. Jest Królem, choć niepodobnym do żadnego króla. Należy On do świata boskiego. Marek wykazuje, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym. Udowadnia nadludzką godność i wielkość Mistrza z Nazaretu, przypominając Jego wielkie czyny i znaki.

          Ewangelia zawiera bardzo mało mów Jezusa, natomiast szczegółowo i zwięźle relacjonuje Jego czyny. Św. Marek z niezwykłą troską opisuje Jego cuda. Zgromadził stosunkowo dużą ich ilość. Są one znakami królestwa Bożego. Świadczą o mesjańskiej godności Jezusa i o Jego boskiej mocy. Prawdopodobnie opisy cudów spełniały ważną rolę w pracy misyjnej. Marek stara się pokazać Jezusa w podwójnej postaci, Jego transcendencję, chwałę i wielkość. Jest On Kimś z Nieba: Najwyższy kapłan zapytał Go: «Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego?»  Jezus odpowiedział: «Ja jestem. Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi» (14,61–62); Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą(13,26); Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi(8,38);  A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych(9,9). Marek pokazuje też ludzki aspekt Chrystusa (1,41;  8,2; 3,5; 14,33). Rysuje Jego upokorzenie i mękę (8,31;10,45). Charakterystyczna dla Marka jest tak zwana tajemnica mesjańska. Jezus nakazuje surowo milczenie wszystkim, którzy poznają w Nim Mesjasza (także demonom). Chce, aby rozpoznano go dopiero po Jego triumfie nad śmiercią. Zdaniem autora, Jezus dochodził powoli do swojej Chwały Syna Bożego, która nie była Mu dana z chwilą urodzenia.  Być może nie chciał zbytniego rozgłosu, aby nikt nie odczytał Jego misji jako działań o charakterze politycznym.  Żydzi nie byli w stanie pojąć związku cierpienia z mesjanizmem. Jezus w słowie Syn Człowieczy ukrywał swą tajemnicę, a zarazem powoli w nią wprowadzał. Dopiero przez śmierć na Krzyżu tytuł ten ujawni prawdziwe swoje znaczenie, wolne od wszelkich zabarwień znaczeniowych. „Syn Człowieczy” wyraża podwójną funkcję: niebiańską obdarzoną mocą Bożą i ziemską przez cierpienie za grzechy ludzkie. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu(10,45). Określenie „Syn Człowieczy” jest charakterystyczne dla wypowiedzi samego Jezusa. Jezus nie mówił jednak nigdy o sobie jako o Synu Człowieczym w pierwszej osobie, tylko w trzeciej. Słowo to można znaleźć tylko na ustach Jezusa, z wyjątkiem, jedynym zresztą, umierającego Szczepana: Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga(Dz 7,56). Szczepan, w chwili konania, powoływał się jakby na Jezusa, który stojąc przed najwyższą Radą mówił: Ja jestem. Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi (14,62). Określenie to pochodzi z Księgi Daniela. Inne znaczenie miały słowa „syn człowieczy” w Starym Testamencie, a inne w Nowym. W językach hebrajskim i aramejskim zwrot „syn człowieczy” znaczy najpierw tyle co „człowiek”. Pospolite słowo, w Nowym Testamencie, stało się wyrazem szczególnej godności Jezusa. Szczególnie wyraźnie widać to w procesie Jezusa przed Wysoką Radą: Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi(14,62).

          Ewangelię Marka można traktować jako pierwszy stopień wtajemniczenia chrześcijańskiego. Służy wprowadzeniu do kościoła niewierzącego – katechumena. Wzywa do spotkania z Chrystusem, do wyrzeczenia się dotychczasowego życia, by w Chrystusie złożyć swe nadzieje i życie. Uczniowie są przedstawieni początkowo jako ludzie prości, którzy niewiele rozumieją. Marek wzywa do nawrócenia poprzez stopniową ewangelizację. Jest to pewien rodzaj wędrówki. Jego śladami dociera się na wzgórze ukrzyżowania i to właśnie tam rzymski setnik odsłoni pierwszy tę ostateczną tajemnicę Jezusa. Ci, którzy nie wierzą i odrzucają Jezusa, nie otrzymują niczego. Jezus nie może uczynić cudu w Nazarecie, gdyż brak tam wiary: I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich (6,5); Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy  (6,23); Idź, twoja wiara cię uzdrowiła (10,52).

          Racjonalizm grecki (Celsus, Porfirusz) krytykował biblijne opowiadania o cudach. Apologetyka Ojców Kościoła broniła tych opowiadań. Orygenes i św. Augustyn mówili, że największym cudem  jest podtrzymywanie przez Boga świata w jego istnieniu. Dopiero w Oświeceniu rozpoczęto próby przyrodniczego i empirycznego wyjaśniania zdarzeń uważanych za cudowne. Prawa przyrody są boskim nakazem. Cuda niszczyłyby boski porządek. Ja osobiście podzielam ten pogląd. Nie twierdzę jednak, że zjawiska takie nie miały miejsca (w 1640 r. w Hiszpani w Calandzie Miguelowi Juanowi Pellicerowi w sposób cudowny przywrócona została amputowana prawa noga).

          Marek jest autorem najstarszej ewangelii. On pierwszy próbował zobrazować powołanie Jezusa, korzystając z Tradycji i  z tekstów Starego Testamentu. Perykopa: A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» (Mk 1,11) jest zapożyczeniem słów: Oto mój Sługa, którego podtrzymuję.  Wybrany mój, w którym mam upodobanie (Iz 42,1). Krótka zmianka o kuszeniu Jezusa jest nawiązaniem do wędrówki narodu wybranego przez pustynię (Wj 16,4; Ps 77,17–56). Kilkakrotnie przywołuje teksty ST np: Iz 40,3 –> Mk 1,1–3; Lb 27,17 –> Mk 6,34; Iz 29,13 –> Mk 7,6n;  Wj 20,12 –>  Mk 7,10; Jr 5,21 –> Mk 8,18; Iz 53,12 –> Mk 15,28. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos (Mk 9,7). W ST „obłok” jest znakiem obecności Boga (np. Wj 13,22; Kpł 16,2; Lb 11,25).

          Zakończenie ewangelii jest prawdopodobnie późniejszym dopiskiem: Nie można jednak zaprzeczyć, że powiązanie tego fragmentu z kontekstem poprzedzającym jest dość sztuczne, a jego styl odbiega cokolwiek od właściwości literackich całej Ewangelii. Nie wykluczone, że Marek dorzucił to zakończenie po to, by i w jego Ewangelii, podobnie jak w pozostałych, znalazły się relacje o ukazywaniu się Chrystusa zmartwychwstałego. Por. Mt 28,9n; Łk 24,10–49; J 20,11–2 (przypis).

25. Nowy Testament, informacje ogólne

25. Nowy Testament, informacje ogólne

 

 

          Na początku Jezusa przepowiadano, następnie tworzyła się tradycja o Nim (przede wszystkim ustna, obejmująca również krótkie pisma). Didache (nauka) jest opracowaniem pisemnym nauk dwunastu apostołów, prawdopodobnie pochodzącym bezpośrednio od apostołów. Zalecano w nim na przykład, by pościć dwa dni w tygodniu, wskazując przy tym na środy i piątki, w odróżnieniu od zwyczajów żydowskich. Didache (apokryf) nie został włączony do kanonu Nowego Testamentu (z wyjątkiem 81 księgowego kanonu etiopskiego, jak podają niektóre źródła. Tekst ten jest starszy od niektórych najmłodszych ksiąg Nowego Testamentu). To anonimowe dzieło, które powstało pod koniec I wieku po Chr. na terenie Syrii, zaliczane do pism Ojców Apostolskich składa się z kilku różnych tekstów. Dzieli się na dwie główne części. Pierwsza jest podobna w przekazie do ewangelii synoptycznych. Druga przedstawia Jezusa jako Mesjasza. Didache jest jednym z najstarszych źródeł chrześcijańskich. Pozostaje jeszcze pod silnym wpływem judaizmu. Antyczny tekst zaginął, przez długi czas znany był tylko z cytatów w pismach ojców Kościoła. Didache odkrył dopiero w 1873 r. w bibliotece Hospicjum św. Krzyża w Konstantynopolu metropolita Filoteos Bryennios w rękopisie z 1056 r. Wydał go w 1883 r. w Konstantynopolu, a już rok później Adolf von Harnack wydał Didache również w Berlinie. Fragmenty tekstu zostały także znalezione w Oksyrynchos (P. Oxy 1782) i pochodzą z IV wieku.

          Nowy Testament, jako część Biblii,  powstał na podstawie Tradycji, które rozpoczęło się w II wieku, a w jakieś mierze zakończyło w IV i V wieku. Niestety brak jest oryginalnych rękopisów ewangelii (radosna nowina). Najstarsze pochodzą z ok. 120/140 roku po Chr. (papirus nr 52 Rylandsa zawiera niektóre wersety 18 rozdziału Ewangelii Jana). Natomiast odpisów z czasów dość bliskich oryginałom mamy ponad 4600. Ok. 80 fragmentów  na papirusie pochodzi z okresu między 125 a 250 r.; ponadto 230 kodeksów (książek) pergaminowych zawiera całość ewangelii, a niektóre z nich datą powstania sięgają ok. 300 r. Kopie były tworzone z wielką wiernością i dokładnością.

          Nowy Testament jest w całości napisany po grecku. Podobnie jak Stary Testament, tak i Nowy został napisany fizycznie przez ludzi będących pod natchnieniem Bożym. Na autorów Bóg wybrał ludzi w ten sposób, iż wypełniając wolę Bożą posługiwali się swymi własnymi możliwościami i zdolnościami. Różnica między Starym a Nowym Testamentem polega na tym, że w Starym na słowo ludzkie nałożone było słowo Boże, a w Nowym spisane są również autentyczne, choć luźne,  żywe słowa (logia, apoftegmaty – powiedzonka Jezusa: np. «szabat jest dla człowieka, a nie odwrotnie») Jezusa.  Jezus mówił po aramejsku (effatha – otwórz się, talitha kum – mówię ci wstań), a ewangelie napisane były po grecku. Według R. Riesnera przekład z języka semickiego na grecki nie przysporzył większych trudności. Nie należy więc doszukiwać się większych błędów tłumaczenia w ewangeliach. Czasami zauważa się świadome próby oddania po grecku myśli semickich. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie każde słowo jest literalnie i dosłownie Bożego pochodzenia. Są w nim ludzkie, niedoskonałe elementy. Niekiedy apostołowie wypowiadają słowa, które Jezus dosłownie nie wypowiedział, lecz  które odpowiadały Jego nauczaniu. Można porównać paralelne wypowiedzi ewangelistów na temat ustanowienia przez Jezusa Eucharystii w Mt 26,26–29; Mk 14,22–24; Łk 22,19–20; 1 Kor 12,23–25).

          Niektóre opisane zdarzenia są historycznie wątpliwe. Nie wykluczone jest też, że teksty egipskie mogły być inspiracją dla autorów ewangelii. Przypowieść o biednym Łazarzu jest podobna do bajki egipskiej o Setne Cha-em-wese. Sentencja Chrystusa:  wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną (Mt 26,52), podobna jest do słów faraona Patu-Baste, który rzekł: Kto ostrzy miecz, w tego szyi on utknie. Być może, że ukształtowany w Egipcie ideał kobiety-matki wywarł poważny wpływ na ikonografię Matki Bożej, przedstawianej zwykle z Dzieciątkiem na ręku? Ozyrys, podobnie jak i Chrystus, nie wraca na ziemię po swym cudownym zmartwychwstaniu, ale udaje się do świata pozaziemskiego, do świata zmarłych, aby tam królować. Teksty egipskie mówią również o Sądzie Ostatecznym. Zastanawiam się, czy niektóre teksty egipskie nie są najstarszymi, pozabiblijnymi proroctwami mesjańskimi?

          Ewangelie nie są sensu stricto biografiami Jezusa. Nie należy zapominać, że ewangelie to relacje naocznych świadków. Nie ma czegoś takiego jak „czysty fakt historyczny”. Każdy ewangelista, to samo wydarzenie widział trochę inaczej. Dobrze, że ewangeliści nie przekazywali tylko suchych faktów, ale próbowali je interpretować z perspektywy Pisma Świętego i zmartwychwstania. Dało to nam możliwość poznania historii rodzącego się chrześcijaństwa. Fakt istnienia Jezusa Chrystusa potwierdzają wszystkie ewangelie. W ewangeliach synoptycznych, w prologach autorzy ujawniają zamiar opisania postaci Jezusa, interpretując ją teologicznie oraz dając własne charakterystyki Jego osoby i życia. Każdy ewangelista dokonał selekcji wydarzeń, opisując to, co uważał za najważniejsze: Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać (J 21,25) oraz tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa (Łk 1,2). W wersjach trzech ewangelistów są rozbieżności.  To samo zdarzenie bowiem każdy człowiek postrzega inaczej, w zależności od zdolności, upodobań i wrażliwości. Niektóre różnice między ewangeliami są iluzoryczne. Marek pisał, że Jezus uzdrowił niewidomego, gdy wychodził z Jerycha (Mk l0, 46–52), zaś Łukasz: gdy przybliżał się do Jerycha (Łk 18,3543). W tym czasie Jerychem nazywano dwa miejsca: częściowo opuszczone miasto starotestamentowe oraz kurort zbudowany nieopodal przez Heroda. Herod I Wielki był wielkim budowniczym. Wiele majątku poświęcił na odbudowę i upiększenie Jerozolimy. Niewidomy Bartymeusz siedział zapewne przy drodze prowadzącej od jednego do drugiego, dlatego rację mieli obaj ewangeliści (Alfred J. Palla). Mateusz zaś opisuje prawdopodobnie inne zdarzenie: Gdy Jezus odchodził stamtąd, szli za Nim dwaj niewidomi, którzy wołali głośno: «Ulituj się nad nami, Synu Dawida!» (Mt 9,27). Zresztą, nawet gdyby historyczność tych opowiadań była wątpliwa (np. Mk 16,9–20 jest dodatkiem, prawdopodobnie z II wieku), to ich sens jest jasny. Mimo odmiennych ujęć, widoczna jest w ewangeliach synoptycznych wewnętrzna jedność. Dla wszystkich osoba i historia Jezusa ma jednakowe znaczenie. Sens przekazu może być również głęboko ukryty. Często treść jest opowiadaniem o tym, jak Bóg kiedyś zwracał się do ludzi i jak postępował. Aby poznać Jezusa, trzeba z tych opowiadań wyłuskać prawdę. Egzegeza musi wysłuchać i przebadać wiele słów i pojęć, aby dosłyszeć jedno Słowo Objawienia, o które jej chodzi (K.H. Schelkle). Pismo święte jest jednak raczej relacją, a nie bezpośrednio przemawiającym słowem; co najwyżej, można je z tej relacji wydobyć. Nie każde słowo Biblii jest słowem Boga. Słowo Boga trzeba dopiero odnaleźć. Ten sam Bóg działa w Starym i Nowym Testamencie. Mimo że Jezus był bardzo realny, to w końcu, mimo wszystko, chce pozostać w przestrzeni wiary  nie wiedzy. Proszę o tym pamiętać, gdy będzie mowa o ekonomii objawiania się Jezusa.

          Należy wiedzieć, że tak jak Stary Testament ma swoją konstrukcję literacką, tak i podobnie Nowy Testament. Stary Testament niejednokrotnie był wzorem dla Nowego. Widać to po ilości tradycji starotestamentalnych umieszczonych, zapożyczonych i wplecionych w tekst Nowego Testamentu (np. Ew. Mateusza). Posługiwano się językiem swego czasu. Nie należy oczekiwać od Nowego Testamentu rzetelnego raportu wydarzeń. Niejednokrotnie jest to przekaz wizji hagiografów i tego, co by chcieli przekazać. Można powiedzieć językiem sztuki, że ewangeliści portretowali zdarzenia, a nie fotografowali. Jest w nich zawarta nadzieja i tęsknota swego czasu. Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając (Dz 17,23). Niejednokrotnie, przynajmniej według ewangelistów,  Jezus powoływał się na teksty starotestamentalne, o których musiał wiedzieć, że są mitami (np. „znak Jonasza” Mt 12,39–40). Nowy Testament nie jest tekstem współczesnym – o tym należy pamiętać. Wymaga on również oświecenia Ducha Świętego, wiary i łaski.  Tak jak w ST tak i w NT występują dublety biblijne. Są to różne relacje autora o tym samym zdarzeniu w wyniku różnych źródeł (por. Łk 9,1–5,10 z 10,1–17, teksty dotyczą rozesłania Apostołów).

          Czy Nowy Testament też jest pismem natchnionym? Nowy Testament w swoim tekście uznaje Stary Testament za natchniony: Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili <od> Boga święci ludzie (2 P 1,21;  (Mt 22,43; Dz 1,16; Hbr 3,7). Jezus sam nie zostawił swego słowa na piśmie (podobnie jak Sokrates, którego słowa znane są wyłącznie z tekstów jego uczniów). Uczniowie Jezusa spisali Jego wypowiedzi i mowy w ewangeliach. Św. Paweł w listach wypowiada swoje przekonanie, że przekazem jego nie są słowa ludzkie, lecz słowo Boże.  Św. Augustyn mówił o Ewangelii św. Jana: Także Jan nie powiedział tak, jak jest, lecz jak potrafił, gdyż człowiek mówił o Bogu. Nowy Testament powstał w łonie kanonicznego Kościoła apostolskiego, przez to jego pisma nabrały też tej kanoniczności. Można więc powiedzieć z całą stanowczością, że Stary jak i Nowy Testament są księgami natchnionymi.  Kanon ksiąg biblijnych został ostatecznie uznany przez starożytny Kościół ok. 400 r (w różnym czasie na Wschodzie i na Zachodzie). Formalny dekret ogłoszono w tej sprawie dopiero na Soborze Trydenckim 8.04.1546 r. Niektóre zagadnienia, jakie wyłoniły się na soborze, pozostały nierozstrzygnięte. Chodzi tu o pokazanie jedności Nowego Testamentu, w całej jej różnorodności, mimo że nie można wyrównać różnic między pismami.

          Nowy Testament uważa Stary Testament za proroctwo, które Bóg spełni teraz, pod koniec czasów: A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał (Dz 3,18). Słowo Boże ma się spełnić w pełnym wymiarze: tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa (Iz 55,11). Między innymi na tym polega współczesna egzegeza biblijna, że bardziej zwraca uwagę na funkcję proroczą, jaką są proroctwa Starego Testamentu oraz inne teksty pozabiblijne. Niejednokrotnie, z tekstów należy odczytywać inne treści niż dosłowne ich brzmienia, np. Napisane jest właśnie w Prawie Mojżesza. Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu (1 Kor 9,9; Pwt 25,4).

          Oto kilka przykładów relacji tekstów Starego Testamentu i Nowego:

Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka spośród braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał (Pwt 18,15) należy porównać z tekstem:

Powiedział przecież Mojżesz: Proroka jak ja wzbudzi wam Pan, Bóg nasz, spośród braci waszych. Słuchajcie Go we wszystkim, co wam powie (Dz 3,22).

 

Dlaczego narody się buntują, czemu ludy knują daremne zamysły? (Ps 2,1) należy porównać z tekstem:

Tyś przez Ducha Świętego powiedział ustami sługi Twego Dawida: Dlaczego burzą się narody i ludy knują rzeczy próżne? (Dz 4,25).

Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich (Iz 53,7) należy porównać z tekstem:

Prowadzą Go jak owcę na rzeź, i jak baranek, który milczy, gdy go strzygą, tak On nie otwiera ust swoich (Dz 8,32).

 

Każdy jednak, który wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony (Jl 3,5) należy porównać z tekstem:

Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony (Rz 10,13).

          Już na podstawie tych kilku przykładów można stwierdzić, że uczniowie studiowali Stary Testament i odnosili się do niego. Jestem  przekonany, że korzystali również z materiałów pozabiblijnych (np. z hieroglifów egipskich lub ich interpretacji). Św. Mateusz chce np. wykazać, że historia Jezusa była uprzednio określona w Starym Testamencie. Chciał w ten sposób dowieść, że Jezus jest Mesjaszem.

          Częste powoływanie się Nowego Testamentu na Stary dowodzi, że nowy czas uważa się za spełnienie wcześniejszego: Nowy Testament jest ukryty w Starym, a Stary staje się zrozumiały w Nowym (św. Augustyn). Zasadę tę przypomniał i dowartościował Sobór Watykański II. W ewangeliach Jezus bardzo często odwołuje się do Starego Testamentu, często mówi też jego językiem i obrazami. Czyni to jednak w sposób swoisty i niezależny. Często pozwala sobie na wielką samowolę wobec tekstu i kontekstu: Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie (Mt 7,29).

          Według stanowiska II Soboru Watykańskiego jest jedna ewangelia pod czterema postaciami. Autorami są dwaj uczniowie Jezusa: Mateusz (niegdyś celnik) i Jan (którego Jezus miłował) oraz uczniowie apostołów: Łukasz i Marek. Każdy z ewangelistów pisząc, miał własny cel. Każda ewangelia jest zbudowana według pewnej idei i koncepcji, bowiem miały one swoich różnych adresatów. To powodowało różnicę w stawianiu akcentów, np. według Mateusza: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (Mt 5,3), a Łukasza: Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże (Łk 6,20). W tym przypadku przyjmuje się, że Łukasz wierniej przenosi słowa Chrystusa (Łk 4,18–21) niż Mateusz. Mateusz dodaje od siebie w duchu. Chciał, aby nauka Chrystusa została zrozumiana zarówno przez biednych jak i bogatych (bo tacy byli adresaci). Nie jest istotne bogactwo czy ubóstwo materialne, lecz ubóstwo ducha (na wzór Chrystusa „cichego i pokornego”).

          Centralną postacią Nowego Testamentu jest Chrystus. Każdy ewangelista patrzy na Jego Osobę z innej strony i inaczej Go portretuje. Marek widzi w Nim cierpiącego Syna i Sługę Bożego; Mateusz z kolei Króla, Mesjasza i Nauczyciela Kościoła, który wypełnia mesjańskie zapowiedzi. Łukasz pokazuje Go jako Pana, Przyjaciela i Zbawiciela grzeszników. U Jana, Chrystus jest źródłem wody żywej, pokarmem niebieskim, światłością świata, zmartwychwstaniem i życiem. Syn Boży, który przyszedł objawić Ojca.

          Centralną treścią ewangelii jest królestwo Boże, które jest blisko. Dokonuje się coś nowego. Ten dar wymaga od ludzi odpowiedzi w postaci nawrócenia i wiary. Słowa królestwo Boże pojawiają się w Nowym Testamencie 122 razy – z tego 90 razy w trzech ewangeliach synoptycznych, przy czym 90 z tych tekstów to słowa Jezusa. W Ewangelii Jana i w pozostałych pismach nowotestamentowych słowo to odgrywa już tylko niewielką rolę. Sam Jezus jest „królestwem”; królestwo nie jest rzeczą ani obszarem panowania, na wzór świeckich królestw. Jest Osobą. Miejscem królestwa Bożego jest serce człowieka.

          Narzędziem przekazu Bożego są sny. Sny w NT tym się wyróżniają, że nie są alegoryczne, tzn. nie potrzebują wykładu, lecz wprost pouczają; śniącemu ukazuje się Bóg, anioł lub człowiek i przekazuje mu wiadomość lub rozkaz (przypis Mt 1,20; zob. Dz 16,9; Dz 18,9). 

          Trzy ewangelie: Marka, Mateusza i Łukasza są zbieżne. Mają wspólne perykopy, ale i różnice. Wbrew pozorom, różnice przemawiają na korzyść i autentyczność przekazów ewangelicznych. Mają one centralną prawdę, lecz występują różnice opisowe. Najstarsza jest Ewangelia Markowa, bo powstała ok. 60–70 r.. Z tej Ewangelii czerpali materiał Łukasz i Mateusz. Ewangelia Marka jest bardzo zwięzła, natomiast inne bardziej rozbudowane. Ponadto Łukasz i Mateusz korzystali jeszcze z innych materiałów. W Egipcie w Nag Hammadi odkryto fragmenty zbiorów, tzw. „mów” Jezusa, zwanych logiami. Apokryf zwany Ewangelią według Tomasza zawiera 114 logiów w przekładzie koptyńskim. Źródło Q  (niem. quelle – źródło, P. Wernle 1899 r.) jest anonimową, pisemną redakcją nauki – „słów Pana” (m.in. błogosławieństwa, modlitwa Ojcze nasz), dokonaną przez pierwszych uczniów Jezusa, uzupełniającą kerygmat (głoszenie ewangelii) o ziemskim Jezusie, przedstawiony w najstarszej Ewangelii Marka. Redakcja ta posiada wartość historycznego świadectwa o osobie Jezusa i Jego nauce. Potwierdzeniem rangi historyczności źródła Q jest włączenie go wraz z innymi tradycjami o Jezusie do późniejszych Ewangelii Mateusza i Łukasza. Trudno roztrzygnąć jednoznacznie czy Mateusz i Łukasz znali swoje dzieła nawzajem.

          Jeżeli czytelnik rozpocznie lekturę Nowego Testamentu to proszę, aby jego uwagi nie rozpraszały różnice w ewangeliach, a raczej, aby zauważył piękno i oryginalność poszczególnych ewangelii. Zachęcam do wczucia się w epokę biblijną i uchwycenia myśli autorów. Zapewniam, że są one nie do końca odkryte. Przed nami rozpościera się poligon wspaniałych odkryć i przeżyć biblijnych. Na dzieła ewangelistów należy spojrzeć ich oczami. Nie ma nic gorszego jak podchodzić do tekstów z jakimś uprzedzeniem.

24. Tło historyczne narodzenia Jezusa

24. Tło historyczne narodzenia Jezusa

 

 

          Nowy Testament opisuje wydarzenia, które miały miejsce w Palestynie, w kraju stosunkowo niewielkim. Z pozycji Rzymu była to mała prowincja. Okolice Galilei były prawdziwym spichlerzem kraju. Samaria i Judea były już mniej żyzne, podczas gdy wschodnia część Judei jest już pustynią (wapienną). Palestyna jest świadkiem narodzin religii żydowskiej i chrześcijańskiej. To kraj pełen życia. Na Bliskim Wschodzie w Palestynie rozegrały się ważne wydarzenia biblijne dla Żydów, jak i całego świata. Tu przyszedł na świat Jezus. Po okresie państwa Machabeuszów (142–63 przed Chr.), w którym Żydzi cieszyli się krótkim okresem wolności, naród żydowski utracił swoją państwowość. Upadek polityczny spowodował odrodzenie religijne, które wiązało się ze skłonieniem ku religii Prawa, i rozbudził gorączkowe oczekiwania na obiecanego Mesjasza-Wybawiciela. Żydzi byli przekonani o boskim wyborze ich narodu. Bóg wystawił Żydów na próbę wierności. Naród oddalił się od Boga przez bałwochwalstwo i poniósł zasłużoną karę – stracił wolność. Teraz świadomi swojej tożsamości i roli Boga w ich narodzie, oczekiwali wielkiej interwencji Boga, który miał przywrócić swój lud do dawnej potęgi. Już wkrótce miało nadejść królestwo Mesjańskie.

          Sercem wszystkich Hebrajczyków była Judea wraz z Jerozolimą i Świątynią. Zjawisko to nosi nazwę „judaizmu”. W łonie judaizmu wytworzyły się różne prądy, rywalizujące czasami ze sobą.

 

Faryzeusze byli stronnictwem żydowskim powstałym po 160 r. przed Chr. działającym w Judei. Należeli do nich najwyżsi kapłani i uczeni w Piśmie. Wykładali i wyjaśniali prawo pisane – Torę (Pięcioksiąg Mojżesza) oraz tradycję ustną. Byli przekonani, że Bóg objawił Mojżeszowi znacznie więcej, niż zostało zapisane w Pięcioksięgu (Torze). Uważali nawet, że Tora przekazywana ustnie jest ważniejsza od Tory spisanej. Nie jestem pewien, czy zabieg ten nie był/jest furtką do dokonywania ewentualnych, według bieżących potrzeb, zmian interpretacyjnych. „Starsi”, żydowscy nauczyciele, zawarli własny komentarz do Prawa Mojżeszowego w zestawie szczegółowych wskazań i pouczeń. Z czasem narodził się Talmud (hebr. studiowanie, nauka) – klasyczny podręcznik żydowskiej pobożności. Faryzeusze byli w gruncie rzeczy gorliwymi i wierzącymi w Boga ludźmi. Modlili się gorąco. Przestrzegali tradycji. Płacili regularnie dziesięcinę na rzecz świątyni, zachowywali posty. Za czasów Jezusa post prywatny zachowywano zwyczajowo w poniedziałek i czwartek, a miał on być rekompensatą za nieumyślne zaniedbania lub przekroczenie przepisów Prawa. Higiena przed i po posiłkach była u nich obowiązkowa. Przepisy regulowały ile wody trzeba było użyć w tym celu i które części rąk miały być umyte. Jezus nie akceptował takich przepisów i stał się ich radykalnym przeciwnikiem. Tajemnica niechęci Jezusa tkwi w postawie faryzeuszy. Oni bardziej dbali o formę i tradycję, niż o samego Boga. Faryzeusze uważali się zawsze za posłusznych Bogu i Jego Prawu. Byli jednak nietolerancyjni wobec zwykłych ludzi. Gardzili niższą klasą społeczną, pospólstwem, prostaczkami i grzesznikami. Odcinali się od drugiej elitarnej sekty – Saduceuszów. Kierowali się bezwzględnie Prawem. Mieli duże wymagania, co powodowało zamykanie ludziom drogi do Zbawienia. Cechował ich sztywny formalizm. Uciekali się do hipokryzji i zakłamania. Jak pisał Anthony de Mello: Faryzeusze nie byli złymi ludźmi, byli głupi. Niektórzy wykorzystywali swoją pozycję i pod pozorem długich modlitw objadali domy wdów. Uważali się za sprawiedliwych wobec Boga. To, co uważali za święte u Boga było obrzydliwością: Powiedział więc do nich: «To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych (Łk 16,15). Do Jezusa byli nastawieni nieprzyjaźnie do tego stopnia, że chcieli Go nawet zgładzić: Faryzeusze zaś wyszli i odbyli naradę przeciw Niemu, w jaki sposób Go zgładzić (Mt 12,14). Uważali, że Jezus zadaje gwałt regułom Dawida i Prawu Mojżeszowemu. Oskarżali Go o współpracę z szatanem. W tym okresie, prawa kapłanów były ograniczone, np. Rzymianie zastrzegali sobie w prowincjach wyłączne prawo egzekucji wyroków śmierci. Żydzi mieszkający poza Palestyną i mówiący po grecku byli bardziej liberalni w poglądach religijnych i przychylniej odnosili się do pogan, aniżeli Żydzi palestyńscy.

 

Saduceusze pojawili się w II wieku przed Chr. jako stronnictwo religijno-polityczne wywodzące się z rodu Sadoka, arcykapłana Świątyni Jerozolimskiej mianowanego przez Salomona. Rekrutowali się oni głównie z arystokracji oraz z najzamożniejszych elit intelektualnych i kapłańskich. Nie dopuszczali żadnej tradycji ustnej, tylko prawo pisane (sola scriptura). Nie uznawali koncepcji zmartwychwstania. Praktykowali oni styl życia judaizmu oświeconego, dostosowanego do duchowo – intelektualnych standardów epoki i dlatego dążyli do ułożenia sobie stosunków z władzami rzymskimi, okupantami kraju. Po upadku świątyni w Jerozolimie i instytucji kapłaństwa w 70 r. ich działalność praktycznie straciła rację bytu.

 

Pisarze i uczeni w Piśmie (skrybowie) byli bardzo podobni do faryzeuszy. Początkowo byli to ci, którzy umiejąc pisać i czytać, pracowali na stanowiskach sekretarzy w królewskich urzędach. Z czasem, szczególnie po niewoli babilońskiej (od 586 do 538  przed Chr.) stali się duchowymi przewodnikami narodu, interpretując Prawo Mojżeszowe i Pisma oraz je wykładając. Wraz z kapłanami należeli do sanhedrynu (wysokiej rady). Uzyskanie tytułu rabbiego wymagało odpowiedniego i długiego przygotowania u innego znanego mistrza: Ja [Paweł] jestem Żydem mówił urodzonym w Tarsie w Cylicji. Wychowałem się jednak w tym mieście, u stóp Gamaliela otrzymałem staranne wykształcenie w Prawie ojczystym (Dz 22,3). Stąd też wynikało zaskoczenie, kiedy Jezus przemawiał w świątyni bez naukowego przygotowania.

 

Samarytanie pochodzą ze zmieszania się osadników asyryjskich z Izraelitami pochodzącymi z królestwa północnego po upadku ich stolicy Samarii w 721/722 r. przed Chr. Uchodzili wśród Żydów za pogan. Po upadku Samarii, wystawili sobie własną świątynię na górze Garizim: Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga (J 4,20). Jezus traktuje ich niejednoznacznie. Raz przyjaźnie (Łk 10,30–37; J 4,4–42), a innym razem nieprzychylnie: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego (Mt 10,5).

 

Zeloci to ugrupowanie polityczno-religijne w rzymskiej Palestynie. Stawiali sobie za cel walkę z Rzymianami oraz Żydami, którzy kolaborowali z okupantem. Stronnictwo uformowało się w północnej Galilei. Na jego czele stał Ezechiasz (prawdopodobnie był ojcem Judy Galilejczyka, zm. w 47 r. przed Chr.)  i jego synowie. Zeloci byli zdania, że poddanie się niewoli oznacza zaparcie się Boga – jedynego Pana. Wierzyli również, że przez walkę przyspieszą przyjście Mesjasza. Zeloci pierwszy raz wystąpili w 6 roku pod przywództwem Judy Galilejczyka przeciw rzymskiemu spisowi ludności przeprowadzanemu przez Kwiryniusza namiestnika Syrii, który stłumił to powstanie.

 

Sykariusze to jeszcze bardziej fanatyczny odłam zelotów. Oba ugrupowania odegrały wiodącą rolę w powstaniu w latach 66–73 po Chr. Rzymianie byli gotowi krwawo tłumić wszelkie rozruchy żydowskie, walki niepodległościowe, zwłaszcza związane z mesjanizmem politycznym reprezentowanym przez Barabasza, a w późniejszym czasie przez Bar Kochba. Był on przywódcą drugiego wielkiego powstania przeciw Rzymianom (132–135). Oba te ruchy zostały stłumione przez Rzymian.

 

Prozelici to poganie, którzy przeszli na judaizm. Nawrócenie wiązało się u nich z obrzezaniem mężczyzn, kąpielą w mykwie mężczyzn i kobiet oraz zmianą imienia (u mężczyzn najczęściej na Abraham, u kobiet na Rut lub Sara). Zazwyczaj byli to gorliwi wyznawcy judaizmu.

 

Esseńczycy byli jednym z żydowskich stronnictw religijnych (obok faryzeuszy i saduceuszy i ewentualnie jeszcze zelotów), a w szerszym rozumieniu był to ruch religijno-społeczny, działający w drugiej połowie tzw. okresu Drugiej Świątyni (ok. 515 r. przed Chr.70 r. po Chr.), czyli w latach ok. 152 przed Chr.–70 po Chr. Nie do końca wyjaśniona jest kwestia etymologii nazwy „esseńczycy”. Bezpośrednio określenie to pochodzi z języka greckiego: essenoi (albo essaioi), co jest najprawdopodobniej odpowiednikiem aramejskich rzeczowników: hasen i hasayya, które odpowiednio oznaczają „milczący” i „pobożni”, albo według innych badaczy: aseya (lub asayyahassayya) – „uzdrowiciele”. Esseńczykiem prawdopodobnie był Józef z Arymatei.

 

Gmina qumrańska była osadą zamieszkałą przez wspólnotę religijną (niekoniecznie tożsama z esseńczykami). W 1947 r. znaleziono w niej ponad 800 rękopisów. Większość z nich sporządzona była w języku hebrajskim (pismem kwadratowym lub alfabetem starohebrajskim), część w języku aramejskim, a nieliczne w greckim. Odnaleziono doskonale zachowaną kompletną Księgę Izajasza, peszery (swoiste komentarze) – z najbardziej znanym do Księgi Habakuka, gdzie występuje postać Nauczyciela Sprawiedliwości (założyciela gminy qumrańskiej) oraz jego przeciwników: Niegodziwego Kapłana i Męża Kłamstwa. Oprócz tych dzieł, odnaleziono zwoje tekstów, w tym: Regułę zrzeszenia, Dokument damasceński, Regułę wojny (opisującą wojnę między Synami Światłości a Synami Ciemności u kresu czasów), Zwój świątyni, List o sposobie wypełniania Tory, Hymny (których autorem był prawdopodobnie Nauczyciel Sprawiedliwości), Pieśń ofiary szabatowej, Zwój miedziany, na którym utrwalono spis skarbów ukrytych przez jego twórców. Warto podkreślić, że mnisi qumrańscy mieli nakaz nienawidzić grzeszników, a miłować tylko członków sekty. Chrystus kazał miłować wszystkich bez wyjątku, nawet grzeszników i nieprzyjaciół.

 

Ruchy chrzcielne służyły do masowych chrztów. W Qumran w 1947 r. odkryto wielkie misy chrzcielne.

 

Jan Chrzciciel był ostatnim prorokiem przed Jezusem, który został przepowiedziany: Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną (Ml 1,3). Jezus mówił o nim: Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela (Mt 11,11).

 

          Świątynia jerozolimska zbudowana w X wieku przed Chr., zburzona w 586 r. przed Chr., odbudowana ok. 515 r. przed Chr. (jej upiększanie zakończono dopiero w 64 r.) była centralnym punktem kultu żydowskiego. Świątynie jako nietykalne służyły też do składania depozytów, czyli pełniły w pewnym sensie funkcje banków. Jerozolima nigdy jednak nie była wielkim miastem. W roku 70 po Chr. została zrównana z ziemią przez wojska cesarza Tytusa. Za czasów Jezusa, najwyższymi dostojnikami kapłańskim byli arcykapłan Annasz i jego zięć Kajfasz. Annasz (jako były arcykapłan, zatrzymał swój tytuł) i Kajfasz (arcykapłan w latach 1836 po Chr.) zostali złożeni z urzędu przez Rzymian. Cieszyli się jednak wielką powagą u ludu. W niektórych dziedzinach arcykapłani mieli władzę nie tylko nad Żydami w Palestynie, ale w obrębie całego cesarstwa. Władza judaistyczna reprezentowana była przez Sanhedryn. Była to Rada składająca się z 71 członków z arcykapłanem na czele. Sanhedryn miał stosunkowo dużą władzę sądowniczą i cywilną. Nie wolno im tylko było skazywać na śmierć na terenie Judei.

          W Izraelu wierzono, że już od dawna wygasło proroctwo: Już nie widać naszych znaków i nie ma proroka (Ps 74,9), a  żywe słowo jakby zamarło. Było za to bardzo dużo kapłanów. Każdy z nich mógł tylko raz w życiu pełnić służbę kapłańską przed Bogiem (Łk 1,8)  i  złożyć  ofiarę, w dniu wyznaczonym przez losowanie (jak np. kapłan Zachariasz, ojciec Jana Chrzciciela).  Od czasów kapłana Ezdrasza (V–IV w. przed Chr.) Żydzi bardzo przestrzegali litery Prawa pisanego. Bardzo dokładnie odczytywano i badano Słowo Boże. Przestrzegano, aby nie uronić żadnej litery, żadnego nakazu i zakazu. W okresie tym, wielką rolę odgrywali uczeni w Piśmie i Nauczyciele Prawa. W ówczesnym świecie nauczyciel nie był kimś wyjątkowym. W miastach można było spotkać wielu nauczających i rozprawiających filozofów. W Judei rabini uczyli publicznie Prawa w synagogach (dom modlitwy) i w szkołach. W każdym mieście było wiele synagog. Były one bliższe dla pobożnych Żydów, niż Świątynia Jerozolimska. Była ona bowiem daleko. Synagoga zaś była blisko, stanowiła miejsce regularnych spotkań i modlitw. W niej była czytana Tora, omawiana i interpretowana przez nauczycieli. Tu naród żydowski jednoczył się ze sobą i umacniał swoją tożsamość.

          Izraelici uważali, że ich niepowodzenia są próbą wierności wobec Jahwe. Surową pokutą i skruchą należało oczyścić się przed przyjściem Pana i utorować drogę nadejściu Nowego Królestwa Dawida. Popularne były słowa Izajasza: Gotujcie drogę Panu! Prostymi czyńcie Jego ścieżki (Iz 40,3). Podobnie będzie mówił Jan Chrzciciel (Mk 1,2n; Łk 3,3n; Mt 3,1n). Słowami Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie (Mt 3,2) będzie nawoływał do nawrócenia się i pokuty. Warunkiem nawrócenia Żydów są słowa wyznania wiary: Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie (Mt 23,39; por Rz 11,12). 

          Przed narodzeniem Chrystusa wyczuwało się, że coś się wydarzy. Ewangelista Łukasz ten niepokój przedstawił w obrazie starca Symeona, który miał wizję: Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego (Łk 2,26). A więc miał zobaczyć Mesjasza jeszcze za swego życia. Nadszedł największy dzień w życiu Symeona. Rozpoznał w maleńkim Człowieku Zbawiciela. Spełniła się obietnica, mógł spokojnie opuścić ten świat. Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu  w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,  któreś przygotował wobec wszystkich narodów (Łk 2,29–31).

          W czasach mesjańskich mieli znowu pojawić się prorocy. I faktycznie, pojawiło się ich wielu, ale fałszywych. Judasz Galilejczyk na przykład nawoływał do powstania, które Rzymianie krwawo stłumili. Należał on do stronnictwa zelotów. Być może do tego stronnictwa należał któryś z dwunastu Apostołów Jezusa – Szymon zelota, a może także Judasz Iskariota. Każdego głosiciela i przywódcę lud utożsamiał z ewentualnym mesjaszem, który miał nadejść.

          Coraz bardziej szerzyła się też myśl eschatologiczna (końca czasów). Przed tym wydarzeniem miało nastąpić przyjście proroka Eliasza (Ml 3,23) i królestwa Bożego. Wyobrażenia o Mesjaszu były różne. Od kapłana po wojownika. Mesjasz wraz z panowaniem Bożym miał zbudować wolne królestwo Dawidowe.

          Za panowania Cezara Augusta Oktawiana (27/30 przed Chr.–14 po Chr.) oraz panowania króla Judei, Heroda I Wielkiego (ur. ok. 73 przed. Chr., rządził od 40–4 przed Chr.), Bóg uznał, że przyszedł właściwy moment na Jego widzialne objawienie się. W czasie, kiedy Jezus dorastał i po śmierci Heroda Wielkiego, kraj (Judea) został podzielony między synów Heroda (Archelausa, Heroda Antypasa, Heroda Filipa I). W roku 6 Judea i Samaria przeszły pod zarząd rzymskiego namiestnika. Między 41 i 44 rządził Agrypa I, następca Heroda Antypasa. Potem wróciły rządy namiestnika rzymskiego, aż do chwili buntu w roku 66. W roku 70 została zburzona Jerozolima i Świątynia.

          Łukasz umieścił narodziny Jezusa na tle wydarzenia historycznego: W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida,  żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie (Łk 2,1–5).

          Narodzenie Chrystusa datowane jest na czas „przed Chrystusem”. Ten dziwoląg powstał na skutek błędu mnicha Dionizego Małego. Układając kalendarz powszechny w 525 r., narodzenie Jezusa potraktował – za papieżem Leonem Wielkim i niektórymi pisarzami galijskimi (inni liczyli po zmartwychwstaniu) – jako pierwszy rok (1) ery chrześcijańskiej, naszej ery i po raz pierwszy zliczył lata po narodzeniu Chrystusa do swoich czasów. Jednakże opuścił on, jak się okazało po wiekach, w owym okresie kilka lat: od 4 do 7. Dlatego obecna chronografia musiała doliczyć lata opuszczone i w efekcie narodzenie Jezusa trzeba cofnąć o jakieś 5 lat. Narodzenie Jezusa „za Heroda” (zmarły w 4 r. przed Chr.) przypada na ok. 5 rok „przed Chrystusem” (Dogmatyka katolicka, Cz.S. Bartnik, wyd. KUL, Lublin 1999).

          Inne źródła nic nie mówią o spisie ludności w okresie 5 roku przed Chr. Mówią natomiast o spisie za Kwiryniusza, wielkorządcy Syrii z roku 6/7 po Chr. Trudno powiedzieć, gdzie leży prawda. Próbowano połączyć datę urodzenia Jezusa z jakąś znaczącą datą. W III w. bp św. Hipolit zaproponował święto kultu słońca: Sol Invictus (Słońce Niezwyciężone), obchodzone w Imperium Romanum 25 grudnia. W IV wieku dzień ten przyjął się powszechnie. 

          Po śmierci cesarza Octawiana, jego następcą został Tyberiusz (14–37). Prokuratorem Judei był Poncjusz Piłat. Rzymianie respektowali organizację religijną narodu żydowskiego.

          Encyklopedia Katolicka tak definiuje unikatową postać dziejową, Jezusa z Nazaretu, syna Maryi: «Jezus (hebr. Jehoszua, Jeszua Jahwe zbawia; gr. Iesous, łac. Iesus Jahwe zbawicielem), Chrystus (hebr. masziah, aram. Mesziha, gr.-aram. messias, gr. christos, łac. christus), namaszczony, pomazaniec, mesjasz: Rodowód Jezusa Chrystusa […] Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak […] Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus (Mt 1,1.18.21 oraz 16,21; J 4,25; 17,3; Dz 4,10), prawnego syna Józefa Oblubieńca, oraz twórcy chrześcijaństwa i Kościoła; według wiary jedyny Zbawiciel rodzaju ludzkiego, Mesjasz, Słowo Boże uczłowieczone».

          Według nauki kościołów chrześcijańskich i wiary, Jezus Chrystus był postacią historyczną, istniejącą (vita), osadzoną w czasie i przestrzeni (factum Iesu, historia Iesu). Był postacią, przez którą Bóg wkroczył w historię człowieka i świata.

          Niektórzy poganie (neoplatończycy) przypisują Jezusowi najwyższą mądrość, ale jedynie jako człowiekowi.

23. Konieczność Odkupiciela

23. Konieczność Odkupiciela

 

 

          Po stworzeniu istoty rozumnej, człowiek zatracił pierwotny kontakt z Bogiem. Odrzucił Go i nie oddawał Mu należnej chwały. Tracąc swoją pierwotną niewinność stał się, co prawda, „zwierzęciem rozumnym (animal rationale), ale „nieczystym”. Pierwotna relacja z Bogiem uległa bezpowrotnie zniszczeniu. Zrywając biblijny owoc z „drzewa poznania dobra i zła” nabył skłonność do grzechu. Poznał jego atrakcyjność. Człowiek nie spełnił Bożych oczekiwań.    Przekroczając zakaz Boży, w zasadzie zasłużył na zwierzęce bytowanie. Świat był w tak złym położeniu jak nigdy dotąd; pozostało niewielu ludzi, którzy mi jeszcze służyli (św. Marii z Agredy).

          Bóg w swej miłości do stworzenia człowieczego podjął działania zmierzające do ratowania istoty ludzkiej.  Człowiek sam nie mógł naprawić pierwotnej relacji, choćby prowadził się nienagannie. Obrazę jaką wyrządził człowiek Bogu wymagało zadośćuczynienia nieskończonego. Człowiek koniecznie potrzebował i potrzebuje nadal Odkupiciela. Komputer, który się zepsuł może być naprawiony jedynie przez jego twórcę. Sam nie może siebie naprawić (mam na myśli istotną awarię). Nie chodzi tu o to, że nastąpiła jakaś zmiana ontologiczna (skaza na duszy), ale zmianie uległa pierwotna relacja człowieka z Bogiem.  Człowiek nie jest zdolny sam wyzwolić się ze skłonności do grzechu i przestać być grzesznikiem. Jak mówią ewangeliści: Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie (Mt 18,7; por. Łk 17,1). Nie użyli tu słowa „mogą”, ale „muszą” przyjść zgorszenia. Perykopa wyrażnie mówi o ludzkiej niedoskonałości. Pierwotna doskonałość została utracona. Wielkość człowieka pierwotnego opierała się na doskonałej łasce jaką otrzymali w darze. Człowiek utracił doskonałą zdolność przyjmowania łaski Boga. Pragniemy jej, a nie możemy z niej w pełni skorzystać.

          Zło, które ma wymiar skończony może zostać pokonane tylko przez „dobro nieskończone”. Taki stan może naprawić jedynie ktoś równy Stwórcy. Bóg zdecydował, że powoła do życia Istotę równą swojej naturze (Syna Bożego), aby Ona mogła przywrócić pierwotną relację z Bogiem, więcej, aby mogła stale przywracać tę relacje, bo ludzie przez swoją grzeszność będą stale ją tracili. Przywracanie relacji nie jest trwałe, bo dopóki żyje człowiek, będzie kuszony przez atrakcyjność zła. Będzie się wznosił i upadał. 

          Wraz z przyjściem Syna Bożego zaczęła się zupełnie nowa epoka. Nie można powiedzieć, że Jezus zrobił swoje i teraz cieszy się szczęściem wiecznym. On, w postaci Ducha świętego stale jest obecny i działa. Jezus jest Istotą stale działającą. Jezus stale nas wybawia. On jest nam bez przerwy potrzebny. Jezus uratował ludzkość. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16). Ważną rolę odgrywa w tym Jego Matka Maryja. Ona przejęła rolę ambasadora ludzi. Modlitwy do Maryi są bardzo skuteczne (modlitwa różańcowa i inne) .

22. Narodziny Jezusa

22. Narodziny Jezusa

 

 

          Z pism proroczych  wynika, że od pierwszej niewoli babilońskiej Żydzi żyli nadzieją i wiarą na zesłanie im przez Boga Króla-Wybawiciela (mesjanizm), który pokona wszystkich wrogów, przywróci im ich państwowość, niepodległość, wielkość i chwałę. Oczekiwali Mesjasza, Syna Dawida, wielkiej postaci, silnego wojownika, prawdziwego króla, który wskrzesi w chwale Królestwo Dawida, przywróci ojczyznę i wolność. Nawet Apostołowie Jakub i Jan pozostawali pod wpływem marzeń o mesjaszu politycznym, do którego chcieli się przyłączyć przez udział w jego rządach. Zwrócili się oni do Jezusa słowami: Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twojej stronie (Mk 10,37). 

          Gdy pojawił się Jezus, urodzony w ubogiej rodzinie cieśli z Nazaretu, głoszący, że jest Synem Bożym, Izraelczycy zobaczyli postać niczym nie różniącą się od zwykłych ludzi. Postać Chrystusa-Sługi, posłusznego i dającego się poniżać: przyjąwszy postać sługi uniżył samego siebie i stał się posłusznym aż do śmierci, i to, śmierci Krzyżowej (Flp 2,7n), kompletnie nie zgadzała się z ich wyobrażeniem króla: Pan, mocarz wojny, Jahwe jest imię Jego (Wj 15,3). Słowa Jezusa o miłowaniu swoich nieprzyjaciół były odbierane jako kiepski żart. Nie takiego Odkupiciela się spodziewali. Żydzi byli zawiedzeni i rozczarowani. Zadawali Mu wielokrotnie pytania: Czy Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie? (J 10,24). Pomimo odpowiedzi twierdzącej, nie mogli w to uwierzyć. Nie potrafili odczytać prawdy teologicznej o Synu Bożym, Jego roli i przesłaniu. Uznali Chrystusa za bluźniercę, oszusta i dlatego Go odrzucili.

          Kiedy mówimy o Jezusie, najczęściej posługujemy się zakodowanym obrazem katechetycznym. Nowy Testament, Kościół, literatura religijna przedstawiają nam Jezusa już jako ukoronowanego od narodzin – Syna Bożego. W pewnym sensie Jego człowieczeństwo maleje na rzecz Jego drugiej natury – Istoty Boskiej. Zapomina się też niejako, że każdy człowiek też posiada już w sobie naturę duchową.

          Wiele osób zadaje sobie pytanie, jaka była prawdziwa historia Jezusa Chrystusa z Nazaretu? Wiemy, że Nowy Testament nie jest dziełem historycznym. Trzeba nieźle się natrudzić, aby odczytać w Nim fakty historyczne. Ewangeliści Marek oraz Jan nic nie mówią na temat narodzin i młodości Jezusa. Dlaczego? Dla apostołów był On Nauczycielem i autorytetem. Nie mieli odwagi pytać Go o Jego przeszłość, dzieciństwo. On sam nie poruszał tego tematu. Mateusz z racji, że był urzędnikiem, być może miał potrzebę usystematyzowania życia Jezusa. Na pewno pytał i szukał jakichś informacji wśród Żydów i znajomych rodziny Jezusa. Chciał też koniecznie udowodnić, że Jezus jest tym mesjaszem, którego zapowiadali prorocy. Myśl przewodnią całej Ewangelii sprowadził do tezy następującej: w osobie, w życiu, w czynach i w nauce Jezusa urzeczywistniły się wszystkie proroctwa mesjańskie Starego Testamentu. Chciał pokazać Jezusa jako Wybrańca Bożego od samego Jego początku. Mateusz wprowadził do ewangelii genealogię Jezusa, pokazując Jego rodowód. Narodzenie ubogacił cudownymi zdarzeniami. Jak wyraził to w swojej Ewangelii, anioł przekazał Józefowi tajemnicę brzemienności Maryi: nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło  (Mt 1,20). Mędrcy zostali podczas snu pouczeni, by nie wracali do Heroda. Ponownie Józefowi ukazał się anioł Pański we śnie i przekazał mu informację o zagrożeniu ze strony Heroda. W Egipcie znów ukazał się Józefowi anioł zwiastując, że może wrócić do kraju. Na polecenie otrzymane we śnie, udał się do Galilei. Józefowi nakazał: nadasz mu imię Jezus (Mt 1,21).

          Ewangelista Łukasz był wykształcony, pochodził prawdopodobnie z rodziny pogańskiej. Nawrócił się ok. 40 roku życia. Z zawodu był lekarzem, co wynika zarówno  ze świadectw zewnętrznych (Flm 24; Kol 4, 14), jak  również z różnych sformułowań w jego Ewangelii. Ona, a także Dzieje Apostolskie, zdradzają dużą kulturę historyczno-literacką Łukasza. Był on również historykiem. Materiał do pisania obu swoich dzieł czerpał z kontaktów osobistych  z naocznymi świadkami Jezusa oraz z dostępnych dzieł pisanych. Wiele informacji przekazał mu Paweł w czasie wspólnych podróży misyjnych. Jak sądzę, Paweł nie miał informacji o dzieciństwie Jezusa. Łukasz miał te same intencje, co Mateusz. Chciał pokazać Jezusa jako Zbawiciela. Do swojego obrazu literackiego wprowadził anioła Gabriela, który w pięknej scenie Zwiastowania przekazał Maryi zamysł Boży. Inaczej niż Mateusz pisze, że to Maryja ma nadać imię Jezus swojemu Synowi: któremu nadasz imię Jezus (Łk 1,31).

          Ewangelie św. Łukasza i św. Mateusza w początkowej części historii Jezusa nie pokrywają się ze sobą. Na ich podstawie nie można ustalić chronologii wydarzeń. Wszystkie księgi biblijne są dziełami bardziej dydaktycznymi (używanie inkluzji – włączenia, słowa – klucze, powtórzenia) niż historycznymi. Łukasz zdaje się nic nie wiedzieć o tak ważnych wydarzeniach, jak mord dzieci w Betlejem czy ucieczka rodziców Jezusa do Egiptu. Mateusz natomiast nic nie mówi o tym, że rodzice Jezusa wybrali Nazaret jako miejsce pobytu.  

          Obaj ewangeliści uważają za słuszne przedstawienie genealogii Jezusa. Jednak, oba rodowody są zupełnie różne wyjąwszy okres od  Abrahama do Dawida. Historyczna wartość genealogii jest wątpliwa. Rodowód Jezusa podany przez Łukasza, jakkolwiek zewnętrznie jest rodowodem Józefa, w rzeczywistości jednak jest najprawdopodobniej rodowodem Najświętszej Panny. Jeśli Maryja nie miała braci, a była dziedziczką, to mąż jej Józef wchodził w prawa i przywileje synowskie w stosunku do Helego, który był Jej ojcem (przypis Łk 3,23).

          Gwiazda betlejemska może być motywem legendarnym i symbolicznym. Na Bliskim Wschodzie jest symbolem króla. O wymordowaniu dzieci w Betlejem nie wspominają żadne świeckie źródła. Rodziny Jezusa i Jana Chrzciciela miały być spokrewnione i znane sobie, tymczasem Ewangelista Jan oświadcza, że Jan Chrzciciel nie znał Jezusa: Ja Go przedtem nie znałem (J 1,33). U Mateusza historia narodzenia Jezusa bardzo przypomina historię Mojżesza z Księgi Wyjścia. 

 

Faraon nakazuje zabijać nowo narodzone dzieci izraelskie; Herod zaś każe wymordować dzieci w Betlejem.

Mojżesz unika zasadzki faraona;

Jezus zasadzki Heroda.

Powrót Mojżesza do Egiptu przypomina powrót Jezusa z Egiptu.

Tak jak faraon dowiaduje się od astrologów, że ma się narodzić Mojżesz, tak Herod otrzymuje od astrologów informację o narodzeniu się Króla-Mesjasza.

Stary Testament jest wzorem dla Mateusza, a Mojżesz jest typem Jezusa. Mateusz pokazał związek, jaki widzi między Mojżeszem i Mesjaszem.

          W ewangelii Łukasza nie brak akcentów historiozoficznych z dominantą w postaci idei. Wszelkie nadzwyczajne opisy, dodatki miały jedynie pokazać nadzwyczajność zdarzenia. Łukasz starał się pięknie  zobrazować narodziny Jezusa. Język jego jest bogaty, elastyczny i piękny. Dla mnie zdarzeniem cudownym jest sam fakt Wcielenia Boga w istotę człowieczą.

          Niezgodności w obu ewangeliach mogą wzbudzać nieufność co do prawdziwości i rzetelności przekazów.

          Według teologa ewangelickiego Rudolfa Bultmanna (1884–1976) Jezus był żydowskim rabinem, który został ukrzyżowany. Według niego, język mitologiczny obecny w ewangeliach nie jest już zrozumiały dla człowieka, a wiara nie może być zredukowana do przyjmowania za prawdziwe serii cudownych wydarzeń. Lansował postulat demitologizacji orędzia nowotestamentalnego.

          Ernst Käsemann (1906–1998), niemiecki teolog luterański i wykładowca uniwersytecki w przeciwieństwie do swego mistrza R. Bultmanna uważał, że dzięki tekstom ewangelicznym jest możliwe poznanie życia Jezusa Chrystusa i głoszonego przez niego przesłania.

         Aby wydobyć z obrazów literackich fakty historyczne należy z materiału biblijnego wyciąć wszelkie ozdobniki.      

         Maryja, córka Anny, została brzemienną. Przyczyna tego faktu pozostanie dla nas tajemnicą. Groziło jej ukamienowanie. Józef ulitował się nad Maryją i wziął Ją za żonę. Ona poczęła dzieciątko i nadała mu imię Jezus. To bulwersujące i  szokujące stwierdzenie wobec oficjalnej katechezy zupełnie mnie nie zniechęca do wiary, że Jezus jest Synem Bożym. W genealogii Jezusa były już osoby urodzone z nierządu. Tamara miała bliźniaki z teściem Judą. Weszła ona do genealogii Jezusa: Juda zaś był ojcem Faresa i Zary, których matką była Tamar. Fares był ojcem Ezrona; Ezron ojcem Arama (Mt 1,3) itd.

          W całym Piśmie świętym daje się zauważyć przychylny stosunek do nierządnic (ale też wszystkich zepchniętych na margines) jako osób w gruncie rzeczy słabych, ale zdolnych  do podstawowego warunku zbawienia – wiary. Pomimo grzechu, Bóg otacza wszystkich swoją ojcowską miłością.

          Abraham miłował swojego syna Izmaela pochodzącego od nałożnicy Hagar. Bóg zaopiekował się nim, gdy wraz z matką musiał opuścic dom ojca Abrahama.

          Rachab była nierządnicą, która jako jedna z pierwszych wyznała wiarę w jedynego Boga: Bóg wasz jest Bogiem wysoko na niebie i nisko na ziemi (Joz 2,11). Dzięki swej wierze i odwadze zapewniła sobie i swojej rodzinie zbawienie. Stała się bohaterką wiary oraz świadkiem zbawienia na wieki: Przez wiarę nierządnica Rachab nie zginęła razem z niewierzącymi, bo przyjęła gościnnie wysłanych na zwiady (Hbr 11,31; por. Jk 2,25).

          Innym przykładem są słowa Boga do proroka Ozeasza: Idź, a weź za żonę kobietę, co uprawia nierząd, i [bądź ojcem] dzieci nierządu (Oz 1,2). Można wyciągnąć wniosek, że w osądzie Boga wiara była ważniejsza od czynów. Małżeństwo Ozeasza miało też wymiar symboliczny. Było zapowiedzią zagłady narodu wybranego (naród, który uprawiał nierząd).

          Dzielny Jefte, sędzia i przywódca z Gileadu, był synem nierządnicy (Sdz 11,1).

          Jezus nie napiętnował Magdaleny z Magdali. Do dnia dzisiejszego nierządnice są traktowane pogardliwie i przypisuje się im wielkie grzechy. Według sprawiedliwości Bożej ujawnia się w nich jedynie słabość ludzka. Bóg poucza nas, że powinniśmy do słabszych kierować całą naszą miłość i serce.

          Pismo św. sugeruje, że ważniejsza jest miłość do bliźniego niż do bliskiej osoby w rodzinie (żony, dzieci). Żon można mieć wiele, a dzieci i tak odchodzą od rodziców. Można więc wyciągnąć wniosek, że rodzina jest potrzebna do ekonomii prokreacji. Tak naprawdę liczy się każdy człowiek indywidualnie. Ten, kto zapłodnił kobietę, jest bardzo ważny z punktu widzenia tylko ludzkiego. Dla Boga liczy się nowy człowiek. W myśl tej tezy nie jest ważna przyczyna brzemienności Maryi. Podobnie jak w  wymiarze wieczności nie ważne będą nasze pokrewieństwa. Wszyscy będziemy dziedzicami Jedynego Ojca.

          Maryja wychowywała Jezusa w wierze żydowskiej. Jezus należał do tych wrażliwych chłopców, którzy już od dziecka zachwycili się Bogiem. Bardzo wcześnie Jego umysł pracował już na innym poziomie – duchowym. Od najmłodszych lat poszukiwał i łaknął Ojca Niebieskiego. Jego relacja z Bogiem była coraz silniejsza. Powoli wciągał się w stany mistyczne. Być może jeździł po innych krajach (Indie), badał inne kultury, konfrontował to z wiarą swojej matki. Okres jego dojrzewania pozostanie dla nas tajemnicą. Zresztą nie jest on dla nas tak ważny. Jezus doszedł do szczytu mistycznego – zaślubin z Bogiem. Nastąpiło zjednoczenie się dwóch natur (ludzkiej i boskiej). Jezus stał się prawdziwym Bogiem, pozostając prawdziwym człowiekiem. Ten moment określany jest jako Wcielenie (łac. incarnatio).

          Zaślubiny mistyczne przeżywało wielu znanych świętych: Teresa z Avili, Katarzyna ze Sieny, Jan od Krzyża i inni. Różnica zaślubin mistycznych świętych i Jezusa z Bogiem polegała na tym, że święte (święci) przeżywały jedynie moment zjednoczenia mistycznego, a Jezus połączył się z Bogiem na stałe. To zdarzenie (Wcielenie) określam jak czwarty największy cud Boga (I – powstanie świata, II – powołanie życia, III – uczłowieczenie istoty człekokształtnej).

          Mój obraz narodzin Jezusa stanowi zupełne przewrócenie Tradycji Kościoła. Zawiera w sobie zdroworozsądkowe podejście. Przede wszystkim dowartościowuje człowieka i jego możliwości. Ujawnia, co tak naprawdę jest ważne: nie królestwa, zaszczyty, władza, lecz miłość do słabszych. Bóg mówi nam, że grzechy wynikające ze słabości wziął na siebie. Od nas oczekuje jedynie postawy miłości. Czyż nie jest pięknym wydarzeniem to, w którym okaleczona Maryja zostaje Matką przyszłego Syna Bożego? Właśnie w taki sposób Bóg pokazuje swoją moc i wielkość. Być może, że ze złego uczynił takie wielkie dobro. Czyn na miarę Króla i Nieograniczonego Majestatu. Czy takie rozumowanie nie jest piękniejsze od katechetycznego obdarowania Maryi darem niepokalanego poczęcia, darem niezasłużonym? W tym wydarzeniu odczytuję przesłanie do nas, że nigdy nie należy tracić nadziei. Trzeba jedynie Bogu zaufać. Bóg nas wynagrodzi wielokrotnie.

          Tradycja i katecheza oferuje nam piękną opowieść, którą  aby zrozumieć, trzeba ubogacić nadzwyczajnymi wydarzeniami. Od II wieku zaczęto uwypuklać tezę zachowania dziewictwa przez Maryję po narodzeniu Jezusa. Bóg i Jego Syn stawiani są na piedestale. Pokazują swoją moc, czyniąc rzeczy nadzwyczajne. Oto przyszedł moment Bożej Chwały.

           Bogu nie jest potrzebna oprawa królewska. On sam z siebie jest Jedyny i Wielki. Wszystko, co czyni, czyni dla człowieka. My jesteśmy Bogu potrzebni. Człowiek jest tu postacią najważniejszą. Bóg nie chce nad nami górować. Obrazy królewskie jakie sporządzamy, mogą być jedynie naszym hołdem dla Boga.

           Przedstawioną hipotezę skonfrontuję z katechezą oficjalną Kościoła.

 

Katecheza pokazuje narodziny Jezusa jako narodziny już Króla.

Moja hipoteza mówi, że Jezus dopiero miał stać się Królem.

 

Katecheza mówi, że  Bóg zaplanował narodziny Jezusa. Przygotował niejako grunt. Narodzinom towarzyszyło szereg cudownych zdarzeń. Zaczęło się od urodzin Niepokalanej Maryi. Potem ukazanie się Maryi anioła Gabriela i cudowne Zwiastowanie, następnie cudowne narodziny Jezusa, po którym Maryja pozostała dziewicą. Jezus jest Synem Bożym od chwili poczęcia. Józefowi Bóg osobiście wyjaśnia okoliczności brzemienności Maryi.

Moja hipoteza nie zaprzecza Boskiej determinacji zdarzeń, ale pomija wszystkie zdarzenia cudowne, które w zasadzie służą jedynie do pięknego malowania obrazu Jezusa-Króla. Bóg rzadko narusza prawa, które sam ustanowił.  Narodziny Jezusa były podobne do innych narodzin ludzkich. Moja hipoteza podkreśla zdolność każdego człowieka do osiągnięcia takiego zjednoczenia z Bogiem, jakie osiągnął Jezus. Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz (Kpł 11,45; 19,2). Bóg zaprasza wszystkich do świętości.  Obdarza człowieka swoją naturą duchową, dając mu możliwość stania się tak doskonałym jak On sam. Inaczej mówiąc, Chrystusem mógł zostać każdy. Jezus bezbłędnie odczytał intencje Boga: bo człowiek został stworzony na obraz Boga (Rdz 9,6).  Był tym pierwszym człowiekiem, który zasłużył na miano Syna Bożego. Bóg Go zaakceptował. W mistycznym uniesieniu połączył swoją pełną naturę z naturą ludzką. Jezus w pełni otworzył się na Boga. Przyjął Jego zaproszenie. W zamian został Jego Synem. Bardzo ważne jest tu sprzężenie zwrotne w relacji z Bogiem. Bóg nas zaprasza i udziela łaski. My możemy tę łaskę przyjąć lub nie. Gdy otwieramy się na Boga, łaska niejako spływa od Niego.

 

Katecheza przedstawia Maryję jako wyjątkową osobę, która miała zaszczyt urodzić Boga. Otrzymała od Boga dary nadzwyczajne bez Jej udziału (niezasłużone).

Moja hipoteza mówi, że godność Maryi wzrosła dopiero po roli, jaką odegrała w całym swoim życiu oraz po jej śmierci. Do Nieba nie wchodzi się tytułem dziedzictwa, lecz zdobywa się je osobistym wysiłkiem będącym odpowiedzią na łaskę powołania. Kocham Ją nie za to, że Bóg Ją wyróżnił, tylko za matczyną postawę, Jej cierpienie, działania na rzecz naszego Zbawienia.

 

Katecheza z jednej strony przekazuje determinację Boga odnośnie Niepokalanej Maryi, a z drugiej wolność wyboru Maryi podczas Zwiastowania. Dość trudno odpowiedzieć na pytanie, co by było, gdyby Maryja nie przyjęła Bożego zaproszenia?

Moja hipoteza uwalnia nas od konieczności kreowania karkołomnych zdarzeń, aby zlepić je w jedną sensowną całość.

 

Katecheza podpiera się proroctwami. Jedno z nich było wygłoszone przez Izajasza do króla Achaza (736–728 przed Chr.): Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel (Iz 7,14).

Moja hipoteza nie odrzuca proroctw, choć dopuszcza polemikę na temat ich odczytania. Interpretacja mesjańska  proroctwa Izajasza ma dziś dwie formy. Jedna –  nowsza – rozumie i wyjaśnia je w sensie dosłownym w opowieści o Ezechiaszu, którego miała wnet porodzić młoda małżonka [Abija] króla Achaza, co miało być znakiem trwałości dynastii Dawidowej według obietnicy Boga, zapisanej w 2 Sm 7,1nn, a w sensie typicznym o Chrystusie.

 

Pytanie. Dlaczego Jezus na początku nie chciał jawnie mówić, że jest Mesjaszem? Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie (Mt 9,30); Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem (Mt 16,20).

Odp. Jezus powoli objawiał swoją misję mesjańską. Wiedział, że przez zbyt radykalne głoszenie Jego mesjanizmu zostanie błędnie odczytany. Nie chciał być postrzegany politycznie lecz religijnie.

 

Pytanie: Jak odczytywać opisy ewangelistów względem przedstawionej hipotezy?

Odp. Ewangeliści mieli ogromny problem z ukazaniem prawdy historiograficznej. Aby ją opisać, zabrakło hagiografom odpowiednich słów. Uznali, że lepiej obrazować niż fotografować wydarzenia. Przekazali nam ozdobiony kult (mistrzem był Łukasz, a następnie Mateusz).

       

         Brak tu miejsca na pełny przekaz mojej hipotezy. Zapewniam, że najwięcej dowodów znajduje się w samym Piśmie świętym. Należało je jedynie fenomenologicznie (bez obciążeń) odczytać.

          Zarówno katecheza oficjalna jak i moja hipoteza są zbieżne. Dochodzimy do momentu kultu. W mojej hipotezie nie ujmuję niczego z kultu obowiązującego. Egzaltacja cudów katechetycznych zamieniona została jedynie na świadomość wielkości człowieka, pięknej i wspaniałej postawy Jezusa. Jezus jest przez to mi bardziej bliższy. Jest jednym z nas. Daje nadzieję, że możemy osiągnąć to, co On. Żłóbek jest obrazem późniejszego Króla. Nie trzeba nic zmieniać w pięknym przeżywaniu chwil z pastuszkami, trzema królami itp. Moja wiedza w niczym mi nie przeszkadza we wzruszeniach, jakich doznaję, śpiewając piękne kolędy: Bóg się rodzi, moc truchleje…; Anioł pasterzom mówił….,….. Śpiewając kolędy, oddaję Chrystusowi należną Mu cześć. Wyrażam Mu swoje uwielbienie.

          Jestem głęboko przekonany o potrzebie zmiany sposobu głoszenia Ewangelii. Trzeba zacząć od szkoły podstawowej, a skończyć na kazaniach w kościele. Dzisiaj o Bogu trzeba mówić prawdę, a przekazy emocjonalne mają dopełniać naszą wiarę. Przeżycia duchowe winne być wypełnieniem wiary.

          Kościół dla wielu ludzi  przestaje być manifestacją i narzędziem obecności Boga w świecie, a przecież posiada mistyczny urok, potrafi zachwycić i wzruszać. Kto kocha Chrystusa, kocha Kościół i pragnie, aby Kościół coraz bardziej był wyrazem i narzędziem miłości, która od Niego emanuje (papież Benedykt XVI w encyklice Deus caritas est).

21. Poznawalność Boga

21. Poznawalność Boga

 

 

          Tak jak Żydzi byli rozczarowani Mesjaszem, tak dzisiaj daje się zauważyć rozczarowanie ludzi całą problematyką wiary. Czy naprawdę Bóg istnieje? Słowa mówiące o Bogu nie pokrywają się z faktami. Nawet Jan Ewangelista mówił: Boga nikt nigdy nie widział (J 1,18). Boga się nie słyszy, brak z Nim bezpośredniego, namacalnego kontaktu. Żaden człowiek nie słyszał mowy Bożej (Zbigniew Religa w wywiadzie telewizyjnym 2009 r.). Nie odczuwa się, aby towarzyszył człowiekowi w jego cierpieniach. Jest On nieobecny. Tragedie, jakie zdarzają się na świecie przeczą istnieniu Opatrzności Bożej. Poza tym widoczne są kłótnie religijne (między islamem, judaizmem, chrześcijanami), podziały w ramach samego chrześcijaństwa (katolicyzmu, protestantyzmu, prawosławia), agresywny partykularyzm każdej religii i kościołów. Religie, które powinny ludzi łączyć – dzielą. W świadomości ludzkiej zapisane są inkwizycje, wyprawy krzyżowe, skandale obyczajowe papieży czy kapłanów. Ogrom cierpienia na świecie jest argumentem przeciw Panu Bogu. Czasem nie możemy zrozumieć, dlaczego giną ludzie na pielgrzymkach religijnych (w wypadkach autobusowych), którzy powinni być raczej pod szczególną opieką Bożą. Kościół, który prezentuje się z pozycji władzy –  zniechęca.  Ludzie stawiają pytania, gdzie jest Bóg i dlaczego nie ingeruje. To, co głoszą księża jest coraz mniej przekonywujące. Świadomość tego wszystkiego powoduje, że ludzie niewiele czynią, aby głębiej rozeznać sprawy Boże. Brak jest w nich entuzjazmu wiary.

          Żydzi kogo innego się spodziewali, a dzisiejsi ludzie rozczarowani są całą sferą duchową w szerokim zakresie. Ich zarzuty są mocne, a mimo to, odpowiedź wcale nie jest tak skomplikowana. Rozczarowanie jest konsekwencją nieporozumienia, jakim jest szukanie Boga jako kogoś przynależnego do tej samej rzeczywistości, w której żyje człowiek. Dwie rzeczywistości mogą się przenikać, ale są substancjonalnie różne, oparte na różnych zasadach istnienia.  Ludzie chcieliby usadowić Boga w realiach ludzkiego bytowania. Według nich, jeżeli Bóg istnieje, to powinien czynnie uczestniczyć w życiu człowieka. Winien On być niemalże mieszkańcem ziemi. Do Jego opisu chcą używać pojęć wytworzonych przez umysł ludzki.  A przecież, Chrystus-Bóg sam powiedział o sobie: Ja nie jestem [z tego] świata (J 17,14); Istota Najwyższa pochodzi sama z siebie, ma pełnię władzy nad światem i ludzkością, daje początek wszelkiemu życiu i istnieniu (T. Chodzidło); Aby Bóg był wszystkim we wszystkich (1 Kor 15,28); Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich (Ef 4,6).

          Nieporozumieniem jest również brak właściwej wiedzy o Bogu i Jego relacji ze światem stworzonym. Jeżeli Boga oskarżamy, to znaczy, że wypaczone jest o Nim nasze pojęcie. Bóg jest w nas, a my w Nim. To zdanie mówi o bardzo silnym powiązaniu i relacji między Bogiem a stworzeniem ludzkim. Jednak należy odróżnić skutek od przyczyny.

          Jak mówi Stary Testament, Bóg ukazywał się czasem w obłoku: I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos (Mk 7,7). Bóg nigdy nie objawia się bezpośrednio w swej istocie, lecz zawsze tylko w swym działaniu lub słowie. Obecność Boga nie jest namacalną oczywistością i można Go szukać i znajdować tylko w swoim sercu. Ważne postacie religijne miały wielkie wizje Boga, ale najczęściej były one pośrednie (obrazy aniołów), metaforyczne, symboliczne: drzewo czuwające (Jr 1,11n), jeździec, świecznik, zwój latający, napis, szaty, konie, inne zwierzęta (Za 1,7–8) lub w postaci niezwykłych snów (Rdz 20,3; Lb 12,6; Dn 7,1). Nawet Bóg Objawiony jest zawsze dla nas ukryty. Objawienie Boże nigdy nie jest pełnym Jego ujawnieniem się.  Jednak jest On zawsze obecny w taki sposób, jak sam zadecyduje, a nie jak człowiek myśli i sobie tego życzy.

          Osoby wierzące posługują się wiarą, intuicją, przeczuciem, głosem serca – to im wystarczy. Wiary (tajemnicy) nie da się udowodnić, można ją tylko przyjąć albo odrzucić. Próba udowodnienia istnienia Boga jest sprzeczna z samym pojęciem wiary (L. Kołakowski).  Obecnie jednak, w dobie rozwoju wiedzy, techniki, ludzie chcą być przekonani i świadomi swojej wiary. Niewiara jest konsekwencją braku wiedzy lub posiadania wiedzy niedoskonałej, iluzorycznej, mitycznej, sprzecznej z naukami przyrodniczymi. Czy wiedza o Bogu w ogóle jest możliwa? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy (Mk 9,23). Na Boga trzeba się otworzyć. Bez Boga niemożliwe jest wyjaśnienie świata. Według wczesnego judaizmu naturalne poznanie Boga jest osiągalne przez człowieka, a więc negacja Boga jest zawiniona przez człowieka. Boga można odkryć, ale nie musi się w Niego wierzyć.  Wiara to coś więcej. A sprawiedliwy z wiary żyć będzie (Rz 1,17).

          Akt wiary staje się przyczynkiem do chęci poznania Stwórcy i jego oczekiwań. Według wiary katolickiej Bóg jest Osobą całą zwróconą ku ludzkości. Naturalną rzeczą jest, że skoro Bóg nas stworzył, to czegoś od nas oczekuje. W Księdze Kapłańskiej odnajdujemy wezwanie Boga: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz (Kpł 11,45; 19,2). Niefrasobliwością jest odwrócenie się od Stwórcy. Człowiek wierzący, nawet gdy błądzi, w którymś momencie swego życia będzie zastanawiał się nad nieuchronnym spotkaniem z Bogiem.

          Bóg objawia się w sumieniu każdego człowieka, także poganina: Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające (Rz 2,14–15). W sumieniu istnieje wyższa norma moralna (prawo naturalne), której sobie ludzie sami nie nadali, lecz uczynił to Stwórca. Zapis tego, co jest dobre, a co złe w sumieniach ludzkich, może okazać się głębszy i poprawniejszy, niż to, co stanowi treść prawa. Każdy człowiek posiada światło potrzebne dla poznania Prawdy, jeśli tego chce.

          Bóg ma wobec ludzi pewne oczekiwania. Aby dać im życie wieczne, stworzył ich na swój obraz i podobieństwo: bo człowiek został stworzony na obraz Boga (Rdz 9,6). Obdarzył człowieka swoją naturą duchową, dając mu możliwość stania się tak doskonałym jak On sam. Dusza posiada pamięć, intelekt i wolę. Intelekt jest najszlachetniejszą częścią duszy. Bóg stworzył świat i człowieka z miłości, aby radował się najwyższym i wiecznym dobrem i szczęściem. Nie jest wystarczające unikanie grzechu. Aby cieszyć się wiecznym szczęściem, ludzie muszą nauczyć się kochać i to miłością nieskończoną. Kto chce życia wiecznego, szczęśliwego musi kochać Boga bezwzględnie. Bóg wyraźnie mówi, że jest Bogiem zazdrosnym (Wj 34,14), w tym sensie, że jest jeden i tylko jeden (por. Joz 24,19; Pwt 4,24). Bóg dopuszcza zło, bo szanuje wolność człowieka. Zarazem umacnia pokrzywdzonych, tak aby nawet zło owocowało dla ich dobra.

          Wiedza jest mocnym fundamentem wiary. Przede wszystkim dostrzegamy, że świat piękny sam w sobie, jest wytworem czegoś jeszcze bardziej doskonałego. Nadzieja na wieczne istnienie uskrzydla człowieka do radosnego życia. Życie nabiera sensu. Przed nami jest motywacja do dobrego życia. Królestwo Boże jest przygotowane dla nas od założenia Świata (por. Mt 25,34). Nie wchodzi się do niego tytułem dziedzictwa, lecz zdobywa się je osobistym wysiłkiem jako odpowiedź na łaskę powołania (por Łk 1,16). Należy dać Bogu szansę, aby przemówił do człowieka.

          Wbrew pozorom, istnieje wiele rozumowych argumentów za istnieniem Boga, mimo tego, że człowiek nie może dysponować „dowodami” na to, w ścisłym tego słowa znaczeniu. Do najważniejszych argumentów należy: „pięć dróg” św. Tomasza z Akwinu, argument egzystencjalny (M.A. Krąpiec, S. Kamiński, Z. Zdybicka) oraz argument prozopoiczny (osobowy, Cz.S. Bartnik). Pełne ich omówienie można przeczytać w książce Dogmatyka katolicka Cz.S. Bartnika, KUL, Lublin 1999. Argumenty przyrodnicze, fizykalne szeroko omawiam w mojej pierwszej książce Rzeczywistość w świetle nauki, filozofii i wiary, Jedność, Kielce 2008. Człowiek wyposażony jest jeszcze w możliwość poznania istnienia Boga bez rozumowania.  Oprócz rozumu, człowiek posiada intuicję (duchową, intelektualną, empatyczną), miłość kognitywną (przez procesy poznawcze), uczucie wyższe, sumienie i inne sposoby aprioryczne. Niejako automatycznie człowiek znajduje Boga w sobie.

          Biblia inaczej jest czytana przez chrześcijanina, a inaczej przez Żyda. Inaczej też czyta ją człowiek niewierzący, agnostyk czy wierzący.