51.10. List do Efezjan (Ef)

51.10. List do Efezjan (Ef) 

 

 

          List został napisany podczas pierwszego uwięzienia apostoła, w latach 61–63. Nie był on adresowany do Efezjan, ale był przeznaczony do odczytania w kilku Kościołach Azji Mniejszej, w tym również w Efezie (tzw. list okrężny). Tekst jest podobny do listów Pawła do Kolosan i do Filemona. Niektórzy egzegeci uważają List do Efezjan za popawłowy (powstały ok. 90 r.). Nadrzędne miejsce zajmuje tu eklezjologia.

          Pojawienie się pregnozy (wczesne ruchy religijne; gnoza chrześcijańska występuje dopiero w II wieku) zmusiło Pawła do zajęcia stanowiska doktrynalnego i syntezy teologicznej. Autor posługuje się pojęciem Misterium Chrystusa, które Stwórca objawia przez życie Kościoła, stanowiącego Bożą społeczność.

          Gnostycy głosili istnienie prawdy hermetycznej, ukrytej, co stawiało ją w rzędzie religii rozumianych tylko przez wybranych. Zjawisko to było negatywne. Należało więc walczyć z pregnozą.

          Misterium Chrystusa to odsłona tajemnicy Syna Bożego. Bóg przed założeniem świata postanowił stworzyć istotę (człowieka), która byłaby Mu prawie równa, co do godności. Aby było to możliwe, Ojciec wcielił się w swoje stworzenie (w Jezusa), przez co uświęcił naturę ludzką: napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie (1,3). Przez Jezusa ludzie otrzymali takie samo błogosławieństwo jak Chrystus. Bez Wcielenia się Boga, człowiek byłby jedynie istotą śmiertelną. Pośrednio, przez Jezusa, staliśmy się nieśmiertelni. Bóg: Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli (1,5). Przez Jego krew odkupieńczą zostaliśmy oczyszczeni z niedoskonałości ludzkiej i predestynowani do tego, aby zostać świętymi. Dzięki Chrystusowi zostaliśmy z Nim zjednoczeni oraz zakotwiczeni w Niebie. Przez naturę w pełni boską Jezus uważany jest za Słowo, które istniało jeszcze przed stworzeniem świata. Tym samym jest On ponad całym światem materialnym i duchowym. Jezus Chrystus przejął cały majestat Boga Ojca. Wykazał On je, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym. I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami. (1,20–23). Można powiedzieć, że Chrystus jest postacią żyjącą od samego zamysłu powołania świata do istnienia. Zbawiciel jest pomostem między światem stworzonym a Stwarzającym. Bez Chrystusa obraz Boga byłby tylko w naszej wyobraźni i wrażliwości duchowej. Gdyby nie Syn, nigdy nie mielibyśmy pewności istnienia Ojca, nie poznalibyśmy Go. Ludzie z ciała byliby istotami tylko umarłymi (2,1). W przeciwieństwie do Pawła, który tłumaczy śmiertelność przez ludzką grzeszność i występność, ja wyjaśniam ją przez naturę cielesną mającą wymiar skończony. Człowiek z ciała kierowałby się tylko instynktem. Bogu potrzebna jest nasza miłość.

          W rozdziale 4-tym Paweł pisze jednoznacznie: Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest (4,5). W zdaniu tym znajduje się odpowiedź na wszelkie pytania dotyczące reinkarnacji  duszy ludzkiej.

          Paweł zauważa, że Kościół, jako zgromadzenie wiernych nie jest jeszcze doskonały. Poucza, aby szedł w kierunku doskonałości: abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki, na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu. Natomiast żyjąc prawdziwie w miłości sprawmy, by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową – ku Chrystusowi (4,14–15).

          Kościół, jako Ciało Chrystusa jest święty, mistyczny, wieczny. Został stworzony przez Krzyż. Choć wierni tworzą społeczność kościelną, to prawdziwa przynależność do Kościoła Chrystusowego jest nagrodą za święte życie. Można tu wyróżnić dwa Kościoły: mistyczny (boski) i cielesny (ziemski). Chrystus jest Głową i Oblubieńcem Kościoła, a ludzkość Jego członkami (oblubienicą Małżonka). Połączyć ich może wspólna miłość.

          Trudno jest rozstrzygnąć autorstwo tego listu. Ważne jednak jest stwierdzenie, że jego autor buduje swoją eklezjologię (nauka o Kościele) na fundamencie położonym przez Pawła.

51.9. List do Kolosan (Kol)

51.9. List do Kolosan (Kol)

 

 

          List został napisany podczas pierwszego uwięzienia apostoła, w latach 61–63 (4,10.18). Jego tekst ma charakter okrężny (4,15). Jest podobny do listów Pawła do Efezjan i do Filemona.

          Apostoł użył słowa „obrazowanie”, które w moich rozważaniach teologicznych stało się określeniem fundamentalnym. Pisał on: [Jezus] jest obrazem Boga niewidzialnego  (1,15). Zdanie to zawiera koncepcję relacji Boga-Stwórcy ze swoim stworzeniem (człowiekiem). Przez Jezusa Bóg-Ojciec jest poznawalny i bliższy. Teologicznie Chrystus jest Sakramentem Boga (widzialny znak niewidzialnej Łaski).

          Paweł podporządkował się katechezie starotestamentalnej, ale wyczuwał w niej przesadę, a być może także i fałsz. Nie miał odwagi (lub wiedzy), aby poddać krytyce niektóre pojęcia konceptualne. Pisał jednak: zamiłowany w […] przesadnej czci aniołów (2,18). Z tekstów  wynika, że niejednokrotnie „podpierał się” aniołami, ale miały one charakter ogólny, nie personalny, świadczący raczej o jakieś idei, której przypisano boskie atrybuty.          Trony (w hierarchii anielskiej trzeci z kolei chór za Serafinami i Cherubami. Strzegą tronu Boga. Wyobrażane są jako istoty podobne do kół, z wieloma oczyma) Pawła Apostoła (Kol 1,16) uważane są przez niektórych teologów za motyw antyczny, nie mający podstaw w rzeczywistości anielskiego świata (Karl Rahner 1904–1984).

          Podobnie krytyczny stosunek miał do przesadnej ascezy: zamiłowany w uniżaniu siebie (2,18); Bo ćwiczenie cielesne nie na wiele się przyda (1 Tm 4,8). Co winne jest ciało, że dostarcza się mu bólu, poniżenia? To zmysłowe ukazywanie spraw duchowych. Paweł jest temu przeciwny, jak i fałszywemu mistycyzmowi. Podzielam w pełni jego stanowisko.

          Apostoł głosił potrzebę modlitwy za innych: Módlcie się jednocześnie i za nas (4,3). Modlitwa nadal pozostaje dla nas tajemnicą. Skąd bierze się jej moc i skuteczność? Jak umieścić ją w kategoriach sprawiedliwości czy miłosierdzia Bożego? Czy modlitwa jest rodzajem „energii duchowej”, która bierze udział w interpolacji dobra i zła?  Dlaczego tylko wybrani mogą z niej darmo korzystać? Czy ludzie zapomniani przez świat, samotni, gdy nie są wskazani, nie otrzymują od ludzi ofiar modlitewnych? Temat ten powinien być nadal rozpracowywany przez teologów.

          Końcowa część listu dotyczy zasad życia domowego, gorliwości w modlitwach oraz stosunków do słabszych braci –  niewolników.

51.8. List do Filemona (Flm)

 

          List do Filemona (nawróconego na chrześcijaństwo zamożnego kolosanina, któremu uciekł niewolnik Onezym) ma charakter prywatnego pisma. Przyjmuje się, że jego treść powstała w latach 61–63. Filemon był niegdyś schwytany i siedział z apostołem w więzieniu. Tam właśnie został chrześcijaninem. Dla Pawła niewolnictwo nie było przeszkodą, by przyjąć wiarę chrześcijańską. Prawo dla schwytanych, którzy próbowali ucieczki, było surowe. Apostoł próbuje więc w liście nakłonić właściciela Onezyma do odstąpienia od kary, w imię braterskiej miłości w Panu.

          Paweł, prosząc Filemona o ponowne przyjęcie niewolnika i nie karanie go, używa sprytnego, ale i niezwykłego tłumaczenia:  Może bowiem po to oddalił się od ciebie na krótki czas, abyś go odebrał na zawsze, już nie jako niewolnika, lecz więcej niż niewolnika, jako brata umiłowanego (15–16). Takie spojrzenie i ujęcie sprawy ma charakter niebiański. Zło można zamienić w dobro. Dokonać tego może nie tylko Bóg, ale i człowiek.

51.7. List do Filipian (Flp)

51.7. List do Filipian (Flp)

 

 

          List został napisany w latach 56–57 lub 61–63, prawdopodobnie w czasie uwięzienia apostoła w Efezie: noszę was wszystkich w sercu jako tych, którzy mają udział w mojej łasce: zarówno w moich kajdanach (1,7); tak iż kajdany moje stały się głośne (1,13); ośmielonych w Panu moimi kajdanami (1,14); przez to dodadzą ucisku moim kajdanom (1,17). Treść ma charakter bardziej sprawozdawczy, niż doktrynalny.

          Paweł cieszył się swoim istnieniem w każdym wymiarze. Można to odczytać w perykopie: zgodnie z gorącym oczekiwaniem i nadzieją moją, że w niczym nie doznam zawodu. Lecz jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele – to dla mnie owocna praca. Co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele – to bardziej dla was konieczne.  A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze,  aby rosła wasza duma w Chrystusie przez mnie, przez moją ponowną obecność u was (1,20–26).

          Kulisy narodzin i powołania Jezusa na Syna Bożego opisałem w książce Wiara rozumna świeckiego teologa (2010 r.). Na ten temat jest wiele mitów i fałszywych obrazów. Moje poglądy są bardzo zbliżone do myśli Pawłowych: To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie. On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM – ku chwale Boga Ojca  (2,5–11).

          Paweł podkreśla podwójną naturę Jezusa. Mógł On działać jako człowiek, albo jako Bóg: ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi (tamże). Ojciec Niebieski skorzystał z ciała ludzkiego (Jezusa): Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył. Paweł wyraźnie akcentuje, że pojawił się na świecie Człowiek (Jezus), który zasłużył na tę godność (hipostazę). W konsekwencji mamy niezwykłą Postać, która łączy Stwórcę, o naturze transcendentnej, ze swoim stworzeniem. Tę niezwykłą hipostazę uważam za czwarty wielki cud Boga. Jak piszę w Wierze rozumnej, każdy człowiek mógł zostać Chrystusem. Osiągnął to jedynie Jezus.          Moja teza nie kłóci się z możliwością własnego wyboru Jezusa przez Boga. Przez swoją wiarę i postawę Jezus stał się Synem Bożym. Bez swojej woli pozostałby jedynie zwyczajnym Palestyńczykiem. Tą tezą dowartościowuję każdego człowieka. Każdy ma szansę zostać świętym na miarę Jezusa Chrystusa. Paweł w swoich listach próbuje to przekazać: Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże (2,14–15).

          W sprawach ludzko-boskich ważna jest wzajemna relacja i sprzężenie zwrotne. Łaskę otrzymują ci, którzy jej pragną. Bóg swoimi oczyma duchowymi widział Jezusa. Czekał jedynie na Jego przyjście na świat oraz Jego bezgraniczną wiarę.

          Moja ogromna akceptacja Jezusa nie bierze się z katechezy, że Bóg wybrał Go sobie i powołał na Syna. Ona wypływa z faktu możliwości człowieka, z których skorzystał Jezus. Takie ujęcie jest pozbawione obrazów mitologicznych. Jezus jest mi przez to bardzo bliski. Moja wyobraźnia podpowiada mi, że każdy mógł zostać Pomazańcem Bożym.

          Jezus jest moim Idolem (Bohaterem), bo był zwykłym Człowiekiem, który doszedł do godności Boga. Ja też tak chcę. Świadomość ta daje mi ogromnego powera (napędu, mocy), determinuje moje życie, zachęca do pójścia za Chrystusem. Jezus, choć zwyczajny w swoim życiu, był geniuszem (świadczą o tym: kazania na górze, przypowieści, powiedzenia, piękno i szlachetność charakteru, odwaga). Naśladowanie Jezusa, zanim pojawił się Jego Krzyż, nie jest aż takie trudne. Nadzwyczajne dary otrzymał przez swoją postawę modlitewną, kontemplacyjną, mistyczną.

          Paweł zachęca do dążenia ku doskonałości: pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie. Wszyscy więc my, doskonali, tak to odczuwajmy: a jeśli odczuwacie coś inaczej, i to Bóg wam objawi (3,14–15).

51.6. List do Rzymian (Rz)

51.6. List do Rzymian (Rz)  

 

 

          List został napisany w Koryncie w latach 57–58, pod koniec trzeciej podróży misyjnej apostoła. Adresatem listu była gmina rzymska, której Paweł sam nie zakładał. Liczyła ona ok. 50 tys. członków i miała trzynaście synagog. List do Rzymian uważa się za wybitne dzieło teologiczne. Jego tekst odegrał ważną rolę w czasie reformacji luterańskiej. Pierwszych 11 rozdziałów zawiera zagadnienia teologiczne, natomiast pozostała część listu ma charakter duszpasterski, moralny oraz osobisty.

          Na samym początku listu Paweł przedstawia się oraz mówi o swoim posłannictwie głoszenia Ewangelii Bożej (1,1–2.15), która była przygotowywana przez długie dzieje opisane w Starym Testamencie. Jego powołanie i misja są więc konsekwencją zaplanowanej ekonomii Objawienia Bożego. On, jako apostoł, ma w tym swój udział. Centralną postacią jest Syn Boży – Jezus Chrystus: Przez Niego otrzymaliśmy łaskę i urząd apostolski, aby ku chwale Jego imienia pozyskiwać wszystkich pogan [narody] dla posłuszeństwa wierze (1,5). Tym samym Paweł głosił, że chrześcijaństwo jest religią uniwersalną. Przez Chrystusa Bóg powołuje każdego człowieka (w tym pogan). Apostoł ma poczucie swej misji: Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii! (1 Kor 9,16). Ewangelia jest mocą Boga, w niej bowiem kryje się sprawiedliwość. Jak jest napisane: a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności [wierze] (1,17; Ha 2,4). W tym samym zdaniu czytamy: W niej [Ewangelii] bowiem objawia się sprawiedliwość Boża, która od wiary wychodzi i ku wierze prowadzi (1,17). Zwrot „od wiary… ku wierze” sugeruje, że wiara wymaga ciągłego zgłębiania. Nie jest ona zamknięta ani skończona. Wiara dotyczy nieskończoności Boga, którego ciągle trzeba poszukiwać i odkrywać. Wiara jest impulsem do życia. Zmusza do ciągłej modlitwy, do trwania przed Bogiem.

          Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta (1,18). Przez zwrot „gniew Boży” należy rozumieć, że Bóg odrzuca wszystko, co sprzeciwia się świętości. To wyrażenie nie jest więc dosłowną reakcją Boga na ludzkie działania, lecz stanowi bodziec do opamiętania się człowieka. W tym kontekście „gniew” Boga nie można porównywać do ludzkiej reakcji gniewu, w której człowiek, pod wpływem doznanego zła lub krzywdy, przeżywa wzburzenie, chęć odwetu czy zemsty. Apostoł przestrzega, że nieposłuszeństwo względem Stwórcy nie jest miłe Bogu i ściąga na człowieka konsekwencje.

          To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił (1,19). Ojciec Niebieski objawia się w sposób szczególny w dziele stworzenia. Sam ujawnia się człowiekowi. Na to jednak potrzeba naszej zgody. Objawienie się Boga w dziele stworzenia i w dziejach świata wiąże się z historyczną Osobą Jezusa Chrystusa. Najdoskonalsze Objawienie Ojca Niebieskiego realizuje się w naszym Zbawieniu.

          Oto perykopa dotycząca Stwórcy, która jest mi szczególnie bliska: Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła (1,20). Choć Sam jest niewidzialny, stworzony świat jest Jego „wizytówką”. Moja wiara oparta jest głównie na podziwie tego arcydzieła. Istnienie Boga można stwierdzić na drodze rozumowej, a nie wyłącznie dzięki Objawieniu. Wiara wymaga oddania Mu czci, okazania wdzięczności i uwielbienia. Kto tego nie czyni, a wierzy, jest nieroztropny. Kto sam zaniedbuje relację z Bogiem, naraża się na atrakcyjność zła. Osłabia hamulce sumienia i Bożą Opatrzność. Niebezpiecznie zbliża się do poziomu życia zwierząt. Rażą mnie u autora sformułowania: Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał (1,24); Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności (1,26); wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu (1,28). Stwórca nie jest mściwy, nikogo nie karze. Ludzie z własnej woli odwracają się od Boga i przez to sami łatwo ulegają pokusom atrakcyjności zła.

          Paradoksem jest, że sądzimy za grzechy, którymi sami jesteśmy skalani. Człowiek nie jest doskonały. Ludzka skłonność do grzeszności jest wynikiem wolności danej człowiekowi. Pozostaje mu nadzieja miłosierdzia Bożego, która nie jest równa sprawiedliwości ludzkiej. Miłosierdzie jest niezasłużonym darem wynikającym z Miłości Boga. Łaskę tę trzeba jeszcze przyjąć. Nasza wiara jest przepustką do Zbawienia. Skutkuje przyzwoleniem na zadziałanie Bożego Miłosierdzia. Ci, którzy je nie przyjmują, będą sądzeni według sprawiedliwości nam znanej (ludzkiej): według uczynków jego (2,6).

          Ponieważ człowiek jest z natury grzeszny, pod względem Prawa nigdy nie otrzymałby usprawiedliwienia. Pozostaje mu jedynie liczyć na nadzwyczajny wyrok oparty na Miłosierdziu Boga. Prawo o tyle tu się przydaje, że zwiększa naszą znajomość grzechów (3,20). Miłosierdzie jest niezależne od niego: wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie (3,23–24). W tym zdaniu znajdujemy wyjaśnienie daru łaski. Nasze grzechy zostały odkupione przez Chrystusa.  Tak więc Miłosierdzie nie do końca jest darmowe. Ceną była Zbawcza Śmierć Jezusa: Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi (3,25). Jak widać, Prawo straciło na znaczeniu. Czy możemy zatem żyć spokojnie, bo Jezus wykonał swoje zadanie? Czy daje nam to przepustkę do Zbawienia? Nie do końca. Dar łaski musi być jeszcze dobrowolnie przyjęty. Poza tym nasza wiara jest uwerturą daru. Człowiek musi chcieć być zbawiony. Aby chcieć, musi być tego godny. Aby być godnym, powinien postępować wedle Prawa. W pewien sposób więc koło się zamyka. Subtelnością jest tu fakt, że zbawienie nie tylko od nas zależy. Jest darem wynikającym z Miłości Boga za naszą wiarę. Do tej pory Kościół stał na stanowisku i głosił, że Zbawienie musiało być odkupione i przez to stało się darem i łaską. Dziś trwają dyskusje, czy Ofiara Jezusa była bezwzględnie potrzebna. Myślę, że nie. Bóg może wszystko sam uczynić. Śmierć Jezusa była raczej potrzebna do zrozumienia sensu cierpienia. Powtórzę zdanie, które napisałem przy komentowaniu Listu do Galatów: Jeżeli Ofiara Jezusa nie była kluczem do naszego bezpośredniego zbawienia, to przez swój Krzyż Chrystus pokazał nam do niego drogę. Sam człowiek nie jest w stanie siebie zbawić. Co niemożliwe jest dla ludzi, możliwe jest dla Boga. Żaden ludzki uczynek nie ma mocy zbawczej. Usprawiedliwienie przez wiarę jest pewnym skrótem myślowym. Wiara bez uczynków martwa jest. Dobre uczynki uzdalniają nas do przyjęcia daru łaski, który wynika z wiary. Dobre uczynki bez wiary są podstawą sprawiedliwości Bożej wymiernej (stosownie do zasług). Każdemu człowiekowi będzie ofiarowana zapłata za jego trudy i dobre uczynki. Brak wiary nie jest przestępstwem: Gdzie zaś nie ma Prawa, tam nie ma i przestępstwa (4,15). Bóg nikogo nie ukarze za jej brak.

          Zdanie: to, co istnieje, powołuje do istnienia (4,17) oznacza, że Stwórca powołuje wszystko do istnienia, czyli to, czego przedtem nie było. Należy odejść od bajkowej tezy, że Bóg stwarza z niczego. Stwórca nie jest czarodziejem, który jednym gestem cudownej pałeczki nakrywa suto stół. Powołanie do istnienia jest zjawiskiem fizycznym. Wymaga zachowania wszelkich zasad przyrody. Bóg nie może łamać własnych, ustalonych przez siebie reguł. Niejednokrotnie widzimy coś, co wydaje nam się niezwykłe. Za tym kryje się cała machina zjawisk przyrodniczych. Cuda są niezwykłe już z samego faktu, że w ogóle się zdarzyły. Na pytanie: a jak powstał świat? należy odpowiedzieć: Bóg przez swoją wolę i swoje działanie tchnął swoją moc w postaci energii.  Poprzez kolejne transformacje energia ta (w części) przyjęła formę materii. Bóg ustalił prawa przyrody. Reszta jest już ciągłą transformacją energii. Jeżeli z woli Bożej następuje zjawisko niezwykłe, musi ono mieć wytłumaczenie w ramach praw fizyki. Nie odbieram Stwórcy mocy czynienia cudów. Uzasadniam jedynie mechanizm zjawisk. Gdy w modlitwie prosimy o cud (np. uzdrowienia), muszą zaistnieć warunki sprzyjające. Splot wydarzeń ma charakter cudu. Największe cuda Boga, to: powołanie Świata do istnienia, ożywienie materii, uduchowienie istoty człekokształtnej oraz Wcielenie Boga w istotę ludzką.

          Paweł pisze: Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? (7,24). Ciało ludzkie egzystuje według praw biologicznych. Jeżeli jest głodne, domaga się pożywienia; jeżeli jest zmarznięte, sygnalizuje brak ciepła itd. Kojarzenie potrzeb ciała z grzechem jest nadinterpretacją i nadużyciem. Samo ciało nigdy nie grzeszy! Grzech występuje wyłącznie w sferze woli, umysłu i sumienia. Jak mówi Księga Rodzaju, wszystko, co stworzył Bóg, było dobre. Ciało ludzkie jest piękne i wysoce zorganizowane. Przypisywanie mu woli jest nieporozumieniem. Samo ciało nie jest grzeszne. Zupełnie czymś innym jest postępowanie według ciała. Przyzwolenie, jakie daje się ciału, jest akceptowaniem jego instynktów. Normy moralne niekiedy narzucają inne zachowania, niż wynikają z instynktów ciała. Z wybranych decyzji będziemy się tłumaczyć. Ciało jest tylko pewną przestrzenią, w której człowiek żyje. Można więc zgodzić się z Pawłem w perykopie: Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha – do tego, czego chce Duch (8,5). Następne zdanie jest jednak przesadzone: Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci (8,6). Apostoł oparł tę wypowiedź na kontraście, aby uwypuklić z czym ma się człowiek zmierzyć. Przyznaję, że mnie osobiście taka retoryka drażni, np.: Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała – będziecie żyli (8,13). Oczywiście nie chodzi tu o śmierć, w dosłownym tego słowa znaczeniu, lecz o relację z Bogiem (lepszą lub gorszą).

          Ważną rzeczą jest zrozumienie istoty człowieka: Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga (8,17). Przez nadprzyrodzoną naturę możemy być zjednoczeni z Bogiem. Poprzez tę jedność uczestniczymy we wszystkich zamiarach i poczynaniach Stwórcy. Jesteśmy współistotni z Ojcem, tym samym Jego dziedzicami. Nie jestem pewny, czy wierni zdają sobie sprawę z ogromnego daru, jaki Bóg ofiarował swojemu stworzeniu. Za ten dar chwały mamy za co Boga kochać i okazywać Mu naszą wdzięczność (Hymn wdzięczności 8,31–39).

          Paweł głosił, że w końcowym etapie zbawienia w Chrystusie, zarówno Izrael, jak i poganie staną się równorzędnymi partnerami: Izrael jako „dzieci obietnicy” (9,8), a poganie poprzez wiarę w Jezusa, który został Ukrzyżowany i Zmartwychwstał.

          Trzeba podkreślić, że to my sami możemy zrezygnować z dziedzictwa Bożego. Po to otrzymaliśmy wolną wolę, aby o tym zadecydować. Paweł używa tu retoryki, z której wynika, że Bóg udziela łaski według własnego uznania. Takie rozumowanie jest typowo ludzkie. Stwórca jednak nie postępuje tak, jak człowiek i nie rozdaje darów według własnego kaprysu. Bóg obdarza każdego taką samą szansą (zbawienia). Stwórca, już z samej definicji doskonale miłosiernego, nie może postępować inaczej. Powoływanie się na historię Ezawa i Jakuba jest ludzkim obrazowaniem wolnego wyboru Boga. Trudno więc zgodzić się ze zdaniem: A zatem komu chce, okazuje miłosierdzie, a kogo chce, czyni zatwardziałym (9,18).

          W rozdziale dziewiątym Listu do Rzymian Paweł pisze: Jeżeli więc Bóg, chcąc okazać swój gniew  (9,22). Występuje tu mylący i nieprawdziwy antropologizm, pokazujący fałszywy obraz Boga. 

          Stwórca ma do zaoferowania człowiekowi zapłatę za dobre uczynki (według sprawiedliwości ludzkiej) oraz Zbawienie, jako dar Jego łaski. Warunkiem otrzymania daru łaski jest nasza wiara i właściwa postawa względem Ojca. Łaska jest przyznaniem człowiekowi nadzwyczajnej godności. To coś więcej niż zapłata za dobre uczynki. Można czynić wiele dobrego jednocześnie odrzucając Boga. Stwórca nie pozostawi takiego człowieka bez wynagrodzenia. Udzieli łaski, tzn. obejmie człowieka swoją nadzwyczajną Miłością (jak Ojciec tulący syna). Jeżeli zaś dzięki łasce, to już nie ze względu na uczynki, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską (11,6).

          Paweł ujawnia tajemnicę Boga: Albowiem Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie (11,32). W pierwszej reakcji można zapytać, czy to wszystko nie jest już odgórnie ukartowane? Czy nie jesteśmy zabawkami Stwórcy i Jego niezrozumiałych pomysłów? O co właściwie Bogu chodzi?

          Wbrew pozorom odpowiedź nie jest trudna.  Stwórca wszystko oparł na miłości. Miłość jest zasadą naszego istnienia. Bogu zależy, abyśmy ją przyjęli i wszystko, co w życiu czynimy, opierali na miłości. Bóg pragnie cały czas okazywać nam, że jesteśmy przez Niego kochani. Chce okazywać nam swoje Miłosierdzie. Zabiega o nas. Zszedł do poziomu ludzkiego, dał się poniżyć, aby udowodnić, jak bardzo jesteśmy Mu bliscy i potrzebni. O Boże, ileż Ojca jest w Tobie, ileż żarliwości! Kiedy myślę o sobie, wstydzę się, bo widzę, jaki jestem niewdzięczny, jak moja miłość jest chłodna i wykalkulowana: Miłość niech będzie bez obłudy! (12,9).

          Paweł nawołuje: przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (12,2). Nasze modlitwy winny być stałym odczytywaniem myśli Ojca. Wiemy, że Bogu zależy na tym, abyśmy podążali za dobrem, byli gorliwi i płomiennego ducha: Weselcie się nadzieją! W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie – wytrwali! Zaradzajcie potrzebom świętych! Przestrzegajcie gościnności! (12,12–13).

          Głoszę wiarę zarówno rozumną, jak i radosną: Weselcie się nadzieją! (tamże). Stworzenie Świata było gejzerem miłości i radości Boga. Wieczność jest nadzieją i nieprawdopodobnym darem. Bóg jest Miłością. Świat jest piękny. Mamy wolną wolę. Cóż nam więcej trzeba?

          Miłość zobowiązuje nas do właściwej postawy. Jej reguły są niezwykłe i bardzo piękne: Błogosławcie tych, którzy was prześladują! Błogosławcie, a nie złorzeczcie! Weselcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą. Bądźcie zgodni we wzajemnych uczuciach! Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne! Nie uważajcie sami siebie za mądrych! Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi! Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi! Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]! Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę – mówi Pan – ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go. Jeżeli pragnie – napój go! Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj! (12,14–21).

          Rozdział o posłuszeństwie wobec władzy świeckiej może szokować. Paweł wyjaśnia, że: Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga (13,1; Tt 3,1). W pewnym sensie to prawda. Bóg uczestniczy w każdym ludzkim działaniu. Ale zdanie: Kto więc przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia (13,2) jest nie do końca zrozumiałe i trudne do przyjęcia. Być może Paweł napisał tak ze względów politycznych. Może chciał uchronić wiernych przed nieprzychylną władzą? Gdy w 67 r. wybuchła wojna z Rzymianami, chrześcijanie nie chcieli przystępować do buntu, przez co uważani byli za „element zdradziecki”. Trudno jest mi komentować tę perykopę. Katecheza uczy, że prawo nie obowiązuje, gdy jest nieetyczne. Każdy obywatel ma obowiązek działać dla dobra swego państwa, w tym płacić należne podatki. Co ma jednak czynić, gdy obciążenia podatkowe i inne są za wysokie?

51.5. Drugi List do Koryntian (2 Kor)

          List powstał podczas drugiego pobytu Pawła w Macedonii, pod koniec 55/56 r., wraz z kończącą się trzecią podróżą apostoła. Jest on bardzo osobistym pismem Pawła. Autor pisze w nim wiele o sobie i swoim życiu.

          Zaakceptowane cierpienia ludzkie to współuczestni-czenie w cierpieniach Zbawiciela: Jak bowiem obfitują w nas cierpienia Chrystusa, tak też wielkiej doznajemy przez Chrystusa pociechy (1,5). Cierpienie to jest słodkie. Służba Jezusowi winna nas cieszyć. Trudy ofiarowane Bogu przynoszą pocieszenie. Dziwne to słowa, ale mające swoją głębię teologiczną. Ludzie mogą uczestniczyć w ofierze Odkupieńczej Jezusa

          Kiedy jednak na człowieka spada ogromny losowy cios, trudno mu jest w pierwszej chwili łączyć swoje cierpienie z cierpieniem Zbawiciela. Troska o rodzinę, o innych, sprawia, że Chrystus jest mimo woli odsuwany na dalszy plan. Nie On jest w tej chwili najważniejszy. Co dać dzieciom do jedzenia, gdy w kieszeni pustka? Inaczej traktuje się cierpienia indywidualne (własna choroba) od  cierpień wynikających z naszej odpowiedzialności za innych. Trudno jest tłumaczyć dziecku, aby cierpienie z powodu głodu ofiarowało Chrystusowi. W takiej chwili budzi się rozpacz i bunt. Nie wierzy się, że modlitwy nakryją stół. Gdy brak pracy, wyczuwa się odosobnienie i osamotnienie. Pomimo zubożenia należy zauważyć, że poza przypadkami ekstremalnymi, rodzina wciąż żyje. Mijają podobne dni, a ludzie dalej egzystują. Ten fenomen świadczy, że choć może tego nie dostrzegamy, Bóg nas stale pociesza i wspiera. Nie powinniśmy tracić nadziei, że będzie lepiej, a kiepski okres ofiarować Bogu jako nasze współuczestnictwo w Jego Ofierze. Zamiast biadolić nad swoim losem pocieszajmy innych w ich utrapieniu (1,4).

           On też sprawił, żeśmy mogli stać się sługami Nowego Przymierza, przymierza nie litery, lecz Ducha; litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia(3,6). Paweł próbuje przekazać, że ważniejsza jest ewangelia czytana sercem, niż jej przekaz literalny. Pisma natchnione były pisane nie tylko atramentem, ale Duchem Boga żywego i sercem (3,3) i dlatego Ewangelię należy odczytywać również sercem.

          Ewangelia czytana literalnie może przynieść wiele przykrości (nieporozumień), a nawet zła. Przykładowo, kapłan nie powinien nad chorym człowiekiem czytać: Kto nie pracuje niech też nie je, lub podczas ceremonii ślubu: Kto nie ma w nienawiści matki, męża, żony dzieci ten nie jest Mnie godzien (Mt 10,37; Łk 2,34). Byłoby to dużym nietaktem. Znane jest powiedzenie: „Za pomocą Pisma Świętego można wytłumaczyć każdą zbrodnię”. Słowa Boże nie należy interpretować dosłownie, ale aplikując je do przypadków losowych, według nabytej wiedzy i mądrości. Jezus nie spisał swoich słów, lecz przekazywał, aby pozostały w sercach ludzi. Dopiero hagiografowie, napełnieni Duchem Świętym, naukę Jezusa ubrali w literki i słowa. Teraz my musimy na nowo odczytywać Słowo Boże. Koło się zamyka. Bogu zależy na tym, abyśmy ciągle Go szukali. Paradoksem jest, że sam kościół przestał to czynić. Przyjął bezkrytycznie katechezę starotestamentalną i ją powiela przez wieki. Paweł był typowym reprezentantem starych żydowskich katechez, nie potrafił spojrzeć na tematykę religijną fenomenologicznie. Był pewien, że zna jedyną Prawdę. Jak pisał: Unikamy postępowania ukrywającego sprawy hańbiące, nie uciekamy się do żadnych podstępów ani nie fałszujemy słowa Bożego, lecz okazywaniem prawdy przedstawiamy siebie samych w obliczu Boga osądowi sumienia każdego człowieka (4,2). Kto próbuje przebić się przez skostniałą katechezę, narażony jest na niechęć ze strony kościoła.

          Paweł bezwiednie pisał: Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas (4,7). Sądził, że przekaz biblijny był bezbłędny i że za nim kryje się całkowicie autorytet Boga. 

           W rozdziale 4-tym Paweł pisze: To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie (4,18). W tej perykopie zawarta jest zasada istnienia Świata stworzonego oraz Świata duchowego. Świat widzialny kiedyś przeminie, a Świat ducha ma w sobie życie wieczne.

          Jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami (5,6). Jednak przed człowiekiem jest wspaniała perspektywa –  życie wieczne. Człowiek musi opuścić swoje ciało, aby stanąć w obliczu Pana (5,8). Czeka go trybunał Chrystusa: aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre (5,10).

          Paweł pisze: każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce (9,7). To przyzwolenie pokazuje czym powinien się kierować człowiek, który jest istotą wolną.

          W rozdziale 12-tym Paweł przekazuje informacje o stanach mistycznych, widzeniach i objawieniach Pańskich. Pomimo, że sam przeżywał te stany, trudno mu je opisać. Brakuje mu odpowiednich słów. W pewnym sensie przekazał to, co obecnie głosi kościół, że objawienia prywatne nie zobowiązują do wiary, ale są na użytek ofiarowanego. Objawienia, które są pochodzenia transcendentnego, nie sposób przełożyć na język ludzki. Warto przyjąć, że objawienia zdarzają się i nie są wytworem chorej psychiki. Wielokrotnie napisane jest w Piśmie świętym o przekazach podczas snu człowieka: dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu (Mt 27,19); Naraz ukazał mu się anioł Pański (Łk 1,11), ukazał mu się we śnie (Mt 1,20); Bóg zaś w widzeniu nocnym tak odezwał się do Izraela (Rdz 46,2); I ukazał mu się Anioł Pana (Sdz 6,12); Pan ukazał się Salomonowi w nocy, we śnie (1 Krl 3,5), Dwukrotnie mu się ukazał (1 Krl 11,9). Bez specjalnego natchnienia od Stwórcy, rozum ludzki nie jest w stanie odczytać woli Bożej w snach. Biblijny Józef, syn Jakuba, otrzymał ten dar nadprzyrodzony. Lekarze ujmują takie zdolności jako przejawy neurotyczne. Nie widzę tu konfliktu. Być może Bóg najpierw uzdalnia człowieka neurotycznie, aby później był on zdolny do kontaktów nadprzyrodzonych. Jednak, każdy człowiek ma owe zdolności rozwinięte w różnym stopniu. Odczytywane zjawisko transcendentne musi być przez mózg przetransponowane na myśl ludzką. Przez to mogą tu zachodzić rozbieżności (stąd np. różne relacje w książce z Życia po życiu).

          Paweł ujawnia słowa Jezusa: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali (12,9). Zdanie to zawiera bogatą treść teologiczną. Kiedy Bóg udziela nadzwyczajnych łask, nie liczy się już siła ludzka. Dar ten potrafi wydobyć przeogromne pokłady dobra z każdej, nawet najsłabszej istoty ludzkiej. Człowiek obłożony słabością, wzmacnia się i pokonuje wszelkie przeszkody. Determinacja jest silniejsza od fizycznych możliwości. Gdy brakuje sił, szuka się innych dróg i dociera się do celu.