Pan Zbyszek zainspirował mnie do refleksji na temat «słowa» a «myśli». Jak jest napisane w Księdze Rodzaju Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość (Rdz 1,3), a potem Niechaj powstanie sklepienie w środku wód i niechaj ono oddzieli jedne wody od drugich! (Rdz 1,6) itd., słowem: niech powstanie Świat. Słowa te nie były wypowiedziane, a jedynie wypłynęły z woli Boga.
W przypadku człowieka najpierw musi urodzić się myśl. Można ją, choć niekoniecznie, opisać słowem. Nie każde słowo myślne jest wypowiadane. Pomiędzy słowami umysłu, a słowami wypowiadamymi jest subtelna różnica. Za słowa umysłu nie zawsze ponosi się konsekwencje. Za słowa wypowiedziane najczęściej tak.
Człowieka często nachodzą myśli, które w swej treści są nieprzyzwoite. Katecheza angażuje tu szatana, mówiąc, że szatan człowieka kusi. Filozoteizm stara się wytłumaczyć mechanizm nieprzyzwoitych złych myśli. Każdy człowiek ma określony genotyp. W nim zapisane są talenty, ale skłonności do przeróżnych upodobań. Mózg ludzki jest wielkim archiwum zapisanych przez lata zdarzeń, również tych złych. Ciało ludzkie domagając się poruszeń przywołuje erotyczne myśli. Sygnały medialne, usłyszane opowiadania, plotki często pobudzają do różnych myśli. Własne przemyślenia, nastroje, wątpliwości, bunt na rzeczywistość prowokują i kreują różne myśli. Nie wszystkie myśli są opisywane przez słowa. Ich wartość etyczna jest podobna. Same myśli są etycznie obojętne dopóki człowiek nie ma w nich upodobań. Wiele osób wstydzi się swoich myśli. Często są bezradni wobec ich nachalności.
Kiedy myśli są wypowiadane stają się informacją i przekazem. Słowo nabiera znaczenia czynnego. Odbiór słów najczęściej nie pokrywa się z intencją mówcy. Trzeba ogromnej precyzji znaczeniowej, aby jasno wypowiedzieć myśl. Każdy ma własne odcienia znaczenia słów[1]. Dobrze jest na początku rozmowy sfeniniować pojęcia. Uniknie się w ten sposób nieporozumień.
Siła słowa może być ogromna. Słowo może zabić, skrzywdzić, potępić urazić. Trzeba to wiedzieć. Wszystko można przekazać, ale trzeba to robić umiejętnie. Czasami trudno jest powstrzymać się przed wygarnięciem, co się o kimś myśli. Jednak upust emocji najczęściej nie daje nic dobrego. Jeżeli ktoś ma dobrą wolę, aby nie skrzywdzić interlokutora trzeba przywoływać słowa Jezusa: braćmi jesteśmy. Miłość do bliźniego powinna przyhamować emocje. Autodyscyplina jest konieczna. Najszlachetniejszy kamień jest ten, który wszystkie inne kraje, a siebie zarysować nie daje – najszlachetniejsze serce jest to właśnie, które da się skaleczyć, niż samo zadraśnie (Adam Asnyk 1838–1897).
Pan Zbyszek dostrzega bardzo ważną rzecz. Myśli i słowa są przejawem istnienia. Podążył za Kartezjuszem, który sformułował słynną sentencję: Myślę, więc jestem. Pan Zbyszek poszedł dalej. Dostrzega konsekwencje myśli i słowa: czyny, niosą w konsekwencji potencjał, którym dotykamy wszystkich wokoło…. Jak pisze: swój los kształtujemy już w momencie podejmowania decyzji, a nie dopiero wypowiadając słowa? Na poziomie umysłu często następują rozstrzygnięcia życiowe, podejmuje się decyzje: nasze relacje z Bogiem rozpoczynają się właśnie na poziomie naszego umysłu, a słowo jest jedynie wtórnym, często zbędnym dopełnieniem naszych myśli? Bez umysłu nie sposób podążyć za Bogiem, a więc wiara powinna być rozumna. Mniej ważne są wypowiedziane słowa. Ważne jest to, co kreuje się w umyśle. Można trwać przed Bogiem nie wypowiadając ani jednego słowa. Umysł pracuje do momentu, aż duch ludzki zjednoczy się z Jednią. Umysł wtedy zatraca swoją aktywność. Duch ludzki jest w Nim, a On w nas.
Pan Zbyszek dzieli się z nami głeboką refleksją: na Każdy przejaw świadomego istnienia człowieka ma swój początek w jego umyśle, który jest nieocenionym darem naszego Stwórcy. Czy możemy sobie pozwolić na to, aby był on przedmiotem manipulacji szeroko pojętego świata zewnętrznego? Czyż nie powinniśmy go nieustannie tworzyć w zgodzie z własnym najgłębszym poczuciem odpowiedzialności?
Nic dodać, nic ująć.