Zgorszenia muszą przyjść

 

          Werset: Rzekł znowu do swoich uczniów: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!  (Łk 17,1–2) wymusza pytanie. Czy Grzech jest stałym fragmentem życia człowieka i jest zaplanowany przez Boga?

          Rzeczywistość nie jest produktem doskonałym ani skończonym. Niezależnie od woli człowieka dzieją się wypadki, katastrofy, nieszczęścia. Bóg dopuścił je, bo nie chciał stwarzać zaprogramowanej rzeczywistości. Ewolucja jest ukierunkowana: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże (J 9,3) według zamysłu Boga, ale posiada dużą swobodę probabilistyczną (losową). W zamyśle swoim, Bóg chciał, aby to człowiek doskonalił swoje środowisko, zasady życia, siebie itp. Póki co, człowiek jest istotą kruchą, fizycznie słabą, o różnym stopniu inteligencji. I właśnie takiej słabej istocie Bóg dał wielki dar – wolność wyboru. Człowiek może więc wszystko. Może zniszczyć nawet własną rzeczywistość (np. przez wybuchy jądrowe). Rzeczywistość ma wpływ na człowieka, ale i odwrotnie. W niej może pojawić się więc dobro i zło. Jezus mówiąc: niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia wykazał się realizmem. Grzech towarzyszy człowiekowi  bez przerwy. Ci którzy uważają, że ich to nie dotyczy sami siebie oszukują: Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy (1 J 1,8). Aby grzechy zostały zneutralizowane (funkcjonał dobra wycisza funkcjonał zła) Jezus oddał swoje życie. Nastąpiło  usprawiedliwienie, ale dla tych, którzy tego chcą i pragną. Jezus ostrzega tych, którzy świadomie czynią zło: Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!  (tamże) Ofiara Jezusa może nie wystarczyć, gdy przyjdzie człowiekowi rozliczyć się ze swojego życia. Tam, gdzie człowiek naprawdę żałuje za swoje grzeszne postępowania i zawierza Jezusowi, ten może liczyć na owoce Jego zadośćuczynienia. Jezus poucza: Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło (J 5,14).

Dwie przestrzenie, realna i duchowa

 

           Istnieją dwie przestrzenie: realna (rzeczywista, w której żyje człowiek) i duchowa (transcendentna, nadprzyrodzona, niebo). Choć różne w istocie, to jednak istnieje między nimi komunikacja. Dlaczego więc Ewangelista Łukasz napisał: A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać (Łk 16,26).

           Komunikacja duchowa polega na odczytywaniu woli Boga, przekazywaniu Bogu adoracji, modlitwy, prośby, dziękczynienia. Dusza ludzka nawet za życia może sięgać sfer nadprzyrodzonych (wędrówka dusz, bilokacja) jeżeli to potrafi lub jest jej to dane. Podczas snu człowiek może odbierać sygnały z zaświata (wg przekazu biblijnego). Możliwości kontaktów są jednak mocno ograniczone. W tym jest Boża tajemnica. Osoby umarłe ukazujące się podczas snu zachowują się dość dziwnie. Można je dostrzec neurotycznie, ale są jakby nieobecne. Często milczą. Brakuje z nimi kontaktu. Nagle odchodzą, znikają. Dlaczego jest w tym wiele niejasności?

          Świat duchowy jest tak inny od rzeczywistego, że nie sposób za pomocą ludzkich słów opisać świat nadprzyrodzony. Dusze zmarłych mają o tym wiedzę. Niewiele mogą. Ich wola jest sprzężona z wolą Boga i to co czynią musi wynikać z Bożego przyzwolenia. Saul wymusił na wróżce ukazanie się Samuela (1 Sm  28,14). Bóg wyraził na to zgodę. Jeżeli wywołuje się dusze zmarłych, to albo jest to oszustwo, albo zadaje się duszom gwałt, które cierpią z powodu ludzkiej ingerencji i bezmyślności. Być może człowiek umarły może wypraszać u Boga zgodę na kontakt z ludźmi? Wydaje się, że Bóg czasem godzi się na to, ale nie jest to Jego zamysłem. Pomyśleć, że nawet w niebie Bóg ustępuje człowiekowi. Wielkie jest Jego miłosierdzie i miłość do ludzi.                   

          Saul nie nawrócił się, chociaż widział ducha Samuela w Endor (1 Sm  28,14).  Podobnie napisał Łukasz: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą (Łk 16,31).

          Daleki jestem od wiary w wywoływanie duchów zmarłych, ale nawet z tysięcy przekazów tych zdarzeń jawi się obraz dusz, które zawsze się spieszą, jakby Bóg udzielił im zgody na krótkie ujawnienie się. Są jakby poirytowane, niezadowolone. Często mówią, że już muszą odejść, że czas się dla nich skończył. Może coś w tym jest.  Zjawiskom towarzyszą złe emocje, utraty świadomości, omdlenia, a nawet trwałe uszkodzenia psychiatryczne. Coś jest na rzeczy. Cena za sprzeciwianie się woli Boga jest wysoka: Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje (1 Kor 10,23).

Bóg chwali roztropność i spryt. Wierność

 

          Trudno jest zrozumieć i odczytać niektóre Boże intencje. Dlaczego Bóg chwali roztropność i spryt, nawet, gdy jest to związane z nieuczciwością? Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił [1] (Łk 16,8). Bóg udzielił błogosławieństwa Jakubowi, mimo że nieuczciwą drogą (przekupił) odebrał błogosławieństwo bratu Ezawowi. Rzekł Ezaw: Skoro niemal umieram z głodu, cóż mi po pierworództwie? (Rdz 25,32). Jakub wręcz walczył z Bogiem Nie puszczę cię dopóki mi nie pobłogosławisz! (Rdz 32,27). Rut weszła w związek małżeński z Boozem w niezupełnie uczciwy sposób (Rt 3).       

          Wydaje się, że dla Boga większe znaczenie ma intencja czynu, wielkość popełnianego dobra niż sposób osiągania celu czy wielkość pokonywanych trudności. Może uznaje, że w stworzonej rzeczywistości (a priori niedoskonałej)  ludzie sami niedoskonali, zmuszeni są czasem do krętych dróg. Nie popełniają błędów tylko ci, którzy nic nie robią. Bóg docenia ludzi czynu, uczestników rzeczywistości – nie obserwatorów. W gruncie rzeczy to oni są motorem zmian, postępu. Nawet z czynów niegodziwych Bóg może wydobyć dobro. Warto przypomnieć słowa Józefa do swych braci, którzy go sprzedali: nie wyrzucajcie sobie, żeście mnie sprzedali, bo dla waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami (Rdz 45,5); wy niegdyś knuliście zło przeciwko mnie, Bóg jednak zamierzył to jako dobro (Rdz 50,20).

          Jak pogodzić pojęcia naj… (najdoskonalszy, najlepszy, najmądrzejszy) związane z Bogiem ze stwierdzeniem, że Bóg nie jest drobiazgowy w rzeczach błahych? Przymioty Boga to dla człowieka asymptoty do których może jedynie człowiek zmierzać i nigdy ich nie osiągnie. Bóg o tym wie. Pismo święte rzetelnie informuje, że Bóg przymyka „oko” na drobne uchybienia, gdy wola grzesznika jest szczytna, a materia grzechu nie wyrządza większych strat. Pobłażliwość Boga nie należy traktować jako Jego przyzwolenie. Można się nieźle przejechać, gdy przekroczy się pewną granicę. Z drugiej strony wskazuje, że nie należy zbytnio troszczyć się o nieistotne szczegóły. Człowiek zawsze pozostanie tylko człowiekiem, istotą tylko niemal doskonałą.

           Cała perykopa Dobry użytek z pieniądza Łk 16,9–13 ma wymowę sarkastyczną. Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną (Łk 16,9). Słowa bulwersujące. Jezus zachęca do kupowania sobie przyjaciół!? Jak rozumieć te słowa? Proszę podzielić zdanie na dwie części: Pozyskujcie sobie przyjaciół. Tu komentarza nie potrzeba. Druga część: niegodziwą mamoną. Tu Jezus wskazuje, że pieniądz może być użyty do niegodziwych działań. Całe zdanie wpisuję się w wymowę sarkastyczną. Podobnie jak się mówi:

No idź sobie!    (w domyśle, ale nie odchodź).

No proszę, zrób to jak chcesz!     (w domyśle, lepiej, żeby nie).

Zapij się na śmierć    (w domyśle, przestań już pić).

Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną (w domyśle, nie czyńcie tego).

          Niegodziwa mamona[2] posłużyła do omówienia wierności człowieka. Konstrukcja tekstu jest odwrócona. Dla zrozumienia dalszego tekstu należy zdania czytać z dodatkiem «nawet gdy»: Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? (Łk 16,11).

         Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie (Łk 16,10).

         Konstrukcję perykopy wyjaśnia końcowa konkluzja: Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie» (Łk 16,13).

          Wierność jest czymś bardzo szlachetnym. Jest wyrazem miłości Chrystusowej. Niejednokrotnie cementuje małżeństwo, rodzinę. Przez wierność można liczyć na drugiego człowieka. Wprowadza spokój w związkach.  

          Wierność Bogu jest zawierzeniem. Nie należy zdawać się na wróżby, kabały, czy przywiązywać się też do dóbr doczesnych. To wszystko jest  wyrazem niewierności Bogu. On oczekuje od człowieka wiary i wierności.



[1] Nie za jego nieuczciwość, lecz za obrotność w znalezieniu wyjścia z ciężkiego położenia (przypis Łk 16,8).

[2] Pieniądz jest niegodziwy dlatego, że człowiek łatwo się do niego przywiązuje i często używa do złych celów (przypis Łk 6,9).

Dla fundamentalistów

          Poniżej wybrane wersety z Pisma świętego dla fundamentalistów (ci którzy odczytują Pś dosłownie, literalnie) do przemyślenia:

 

Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia (Wj 20,5).

 

A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem (Wj 33,11) […] Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu (Wj 33,20).

 

Gdy skończył rozmawiać z Mojżeszem na górze Synaj, dał mu dwie tablice Świadectwa, tablice kamienne, napisane palcem Bożym (Wj 31,18) […] Mojżesz wyciosał dwie tablice kamienne jak pierwsze (Wj 34,4; por Pwt 10,1); […] I napisał [Mojżesz] na tablicach słowa przymierza – Dziesięć Słów (Wj 34,28).

 

Sześć dni będziesz wykonywał pracę, ale dzień siódmy będzie dla was świętym szabatem odpoczynku dla Pana; ktokolwiek zaś pracowałby w tym dniu, ma być ukarany śmiercią (Wj 35,2).

 

Nie będziecie obcinać w kółko włosów na głowie. Nie będziesz golił włosów po bokach brody (Kpł 35,2).

 

Nikt, kto ma zgniecione jądra lub odcięty członek, nie wejdzie do zgromadzenia Pana (Pwt 23,2).

 

I zatrzymało się słońce, i stanął księżyc (Joz 10,13).

Nie lituj się nad nim, lecz zabijaj tak mężczyzn, jak i kobiety, młodzież i dzieci, woły i owce, wielbłądy i osły (1 Sm 15,3).

 

Dawid uderzając na jakąś krainę, nie pozostawiał przy życiu ani mężczyzny, ani kobiety, zabierał trzodę, bydło, osły, wielbłądy, odzież  (1 Sm 15,3).

 

Rzekł do Anioła, niszczyciela ludności (2 Sm 24,16; por 2 Krn 21,15).

 

Dawid widząc, że Anioł zabija lud (2 Sm 24,17).

 

Tejże samej nocy wyszedł Anioł Pański i pobił w obozie Asyryjczyków sto osiemdziesiąt pięć tysięcy ludzi. Rano, kiedy wstali, oto ci wszyscy byli martwymi ciałami (2 Krl 19,35).

 

Przy czym Anioł Pański będzie szerzył spustoszenie we wszystkich granicach Izraela (2 Krn 21,12).

 

Gdyrozgorzała zażarta walka, przeciwnikom ukazało się z nieba pięciu wspaniałych mężów, na koniach ze złotymi uzdami, którzy stanęli na czele Żydów (2 Mch 10,29).

 

Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych! (Mt 8,22).

 

 I wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów (Mt 8,22).

 

Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem (Łk 14,26).

 

Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił (Łk 16,8).

 

Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym (J, 6,53–54).

 

Dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą (1 Kor 7,1).

 

Hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy (1 Kor 11,14).

 

Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu (1 Kor 14,36).

 

 

Powyższe cytaty pozostawiam bez komentarza.

Eucharystia

           Na temat eucharystii mamy wypowiedzi ewangeliczne: Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów» (Mt 26,26–28; por. Mk 14,22–25); to czyńcie na moją pamiątkę[1] (Łk 22,19; por. 1 Kor 11,25

        Ważne są słowa modlitwy błogosławieństwa i dziękczynienia, które uświęcają zwykłą materię do sakramentalnego znaku zmartwychwstałego ciała Chrystusa i Nowego Przymierza. Eucharystia jak i Wino są więc świętymi znakami. Znaki świadczą o czymś, natomiast nie są tym de facto. Ważne jest co ze sobą niosą, o czym świadczą, niż ich materialny budulec

       Kościół katolicki wskazuje realną obecność ciała i krwi Pańskiej w sakramencie (czyli w znaku) chleba i wina.  Uwaga „w znaku wyjaśnia istotę zjawiska. Unika się też pewnej powszechnej magiczności sakramentu (Ratzinger).

       Opłatek (komunia) jest znakiem Ciała Zmartwychwstałego w sensie mistycznym, który stał się „duchem ożywiającym(1 Kor 15,45). Traktowanie komunii (substancji opłatka) jako realnego ciała Chrystusa jest niezrozumieniem pojęcia sakramentu, który jest znakiem (nałożoną treścią na widoczną substancję sakramentu). Substancja jest tylko nośnikiem treści sakramentu. Nie ona stanowi sacrum, lecz jej treść.

          Cuda eucharystyczne potwierdzają w Eucharystii znaki, a nie rzeczywistość prawdziwego ciała czy krwi Jezusa-Chrystusa. Jeżeli badana krew z cudów eucharystycznych wykazuje grupę AB krwi Jezusa, to należy odbierać wyniki badań jako „cud znaku, a nie rzeczywistej krwi Jezusa.       

          Kościół katolicki nadaje Eucharystii wartość mistyczną, i słusznie. Kościół protestancki jedynie jako pamiątkę pożegnalnej wieczerzy: to czyńcie na moją pamiątkę (Łk 22,19; por. 1 Kor 11,25). Prostestanci widzą w eucharystii jedynie ucztę braterską.             

          Uczta eucharystyczna jest czymś innym niż zwykła wieczerza (agapé): wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem (1 Kor 12,13). Ofiara mszy nie jest rozumiana przez Magisterium Kościoła jako osobna, odrębna od ofiary Chrystusa dokonanej raz na ołtarzu krzyża, lecz jest uobecnieniem i uczestnictwem w tej ostatniej: “Ofiara Chrystusa i ofiara eucharystii są jedną ofiarą” (KKK 1367). Świat stale potrzebuje zadośćuczynienia za bieżące grzechy.

Podczas każdej Mszy ponawia się zbawcze działanie Jezusa. Pełne uczestniczenie we Mszy świętej jest udziałem wiernych w męce Ukrzyżowanego i zjednoczeniem się ze śmiercią Jezusa w Jego Zbawczej roli: Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie (Rz 6,5).  Eucharystia jest uznana za najważniejszy przejaw działania Bożego, które dokonuje się przez Chrystusa i Kościół w świecie (por. KKK 1325). Oprócz  wyzwolenia z grzechów niesie też zmartwychwstanie.

          Średniowieczne, tradycyjne pojęcie transsubstancjacji (przeistoczenia) chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa należy sprowadzić jedynie do historii tradycji Kościoła: Pouczony o tym i pełen niezachwianej wiary, że to, co się zdaje być chlebem, nie jest chlebem, chociaż takie wrażenie daje smak, lecz ciałem Chrystusa, a co się zdaje być winem, nie jest winem, choć się tak smakowi wydaje, ale krwią Chrystusa umocnij serce twoje, pożywając ten chleb jako duchowy i rozwesel oblicze twej duszy (katecheza  Cyryla Jerozolimskiego 315–386).

          Warto przypomnieć słowa mnicha z Corbie, Ratramnusa (zm. 868): Chrystus jest przyjmowany jak rzeczywiście obecny w sakramencie, ale przyjmowany w sensie duchowym, a nie jako rzeczywistość fizykalna. Jego osoba uległa z czasem zapomnieniu, a pisma zostały przypisane Janowi Szkotowi Eriugenie i potępione na synodzie w Vercelli w 1050 r.

           Trudno jest przyjąć słowa papieża Pawła VI: Po dokonanym przeistoczeniu postacie chleba i wina nabierają nowego bez wątpienia znaczenia i nowego zadania, ponieważ nie są już pospolitym chlebem i pospolitym napojem, lecz znakiem rzeczy świętej i znakiem duchowego pokarmu; ale dlatego przybierają nowe znaczenie i nowy cel, że zawierają nową “rzeczywistość”, którą słusznie nazywamy ontologiczną. Pod wspomnianymi bowiem postaciami nie kryje się już to, co było przedtem, lecz coś zupełnie innego, a to nie tylko ze względu na przeświadczenie wiary Kościoła, ale w rzeczy samej, ponieważ po przemianie substancji, czyli istoty chleba i wina w ciało i krew Chrystusa, nie pozostaje już nic z chleba i wina poza samymi postaciami, pod którymi przebywa Chrystus cały i nieuszczuplony, w swej fizycznej “rzeczywistości”, obecny nawet ciałem, chociaż nie w ten sam sposób, w jaki ciała są umiejscowione w przestrzeni. (Misterium fidei, 3 września 1965 r.).




[1] Być może Łukasz był uczniem Pawła. Podana informacja pochodzi z tego samego źródła. Opis Pawłowy z  Pierwszego Listu do Koryntian, napisanego w Efezie ok. 56 roku, jest najstarszy. Opis Ewangelii Marka powstał ok. ośmiu lat później.

 

Żarliwość

           Niejednokrotnie wpadam w zdumienie jak widzę  zwolenników jakiś teorii, wizji, wiary czy idei,  którzy za swoje poglądy oddaliby życie. Żarliwość w poglądach, w wierze.  Czy takie postawy są słuszne?

           Na pierwszy rzut oka żarliwość wydaje się pozytywna. Ktoś powie. On modlił się żarliwie. Trudno taką postawę skrytykować. Pismo święte  mówi: Żarliwość o mój dom pożera mnie (Ps 69 [68]; J 2,17). Dlaczego więc Łukasz pisze: Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi (Łk 13,30)? Podobnie Mateusz: Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego (Mt 21,31)?

            Popełniłbym błąd mówiąc, że nie należy być żarliwym, gorliwym, gorącym. Osobiście taka postawa podoba mi się. Zauważam tylko, że wraz z żarliwością powinna iść roztropność. Dlaczego? Bo tak naprawdę niczego nie powinniśmy być pewni. Sam Bóg nie przekazał nam wiedzy o sobie. Zostawił nas w pewnej niepewności. Nauka boryka się z wytłumaczeniem mikro i makro świata. Filozofia nie daje odpowiedzi o istocie bytów. Świat polityczny nie ujawnia drugiego czy trzeciego dna. Stan gospodarki zakamuflowany jest w niezrozumiałych pojęciach. Trudno poznać myśli drugiego człowieka. Człowiek przebywa w przestrzeni nie do końca poznanej. Dlaczego? Dostrzegam tu zamysł Boga. Poznana naga prawda już tak nie ekscytuje, nie pobudza do nowych działań. Człowiek usypia, nic go nie kręci. Niewiedza, a zarazem głód prawdy pobudza do rannego wstawania. Może dzisiaj coś nowego poznam.

          Żarliwość może przeobrazić się w fanatyzm: Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości (Mt 23,28). Pewność niejednego zgubiła. Postawa żarliwego katolika kojarzy się z nietolerancją dla innych. Ja się modlę, chodzę do kościoła, daje na tacę, nie robię nic złego – jestem lepszy. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony (Mt 23,12; Łk 18,14).  Niejedna osoba, przesiadująca bezczynnie w oknie wiele godzin myśli – jestem dobra i Bogu miła: Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy (Jk 4,17). Łukasz przestrzega. Pomimo cnót można zajmować dalekie miejsce u Boga. Dlaczego?  Poza koniecznym odpoczynkiem: Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco! (Mk 6,31), gdy człowiek nie wie jak zagospodarować swój czas jest już potencjalnie „martwy”. Nic do życia nie wnosi, nie zmienia świata, nie doskonali ani siebie, ani innych. Bóg stworzył nas do działania. Nawet odpoczynek powinien być czynny. W Liście do Efezjan napisane jest: Gniewajcie się, a nie grzeszcie (Ef 4,26). To znaczy bądźcie ze sobą, rozmawiajcie, przebywajcie ze sobą, spotykajcie się, nie bądźcie dla siebie obcy. Nawet w kłótni można być ze sobą i kochać się. Kłótnia też zbliża ludzi do siebie. Wymiana poglądów jest bardzo ważna. Trzeba się dzielić z innymi. Cudze poglądy trzeba szanować:  Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie (Rz 14,7). Trzeba żyć naprawdę.

 

Roztropność

         Jak wspomniałem w poprzednim wykładzie, początek Ewangelii Łukasza jest jego piękną wizją teologiczną. Na niektóre fakty historyczne i tradycję żydowską Łukasz nałożył mistyczny obraz wydarzeń. Ile w tym prawdy, trudno powiedzieć. Dla Łukasza ważną rolę odgrywa anioł Gabriel, zwiastun Jana Chrzciciela i Jezusa. O tych wydarzeniach i ich szczegółach nie miał żadnych przekazów. Obrazy te stworzył według  własnego oglądu. Celem jego było przekonać wiernych o nadzwyczajnym pochodzeniu Jezusa i Jana. Bóg przez anioła bezpośrednio uczestniczył w tych wielkich wydarzeniach. Dla Łukasza nie mogło być inaczej.

           Pomijam kolejne perykopy ponieważ były one opisane przy innych ewangeliach synoptycznych. Zatrzymam się nad perykopą: Wtedy ktoś z tłumu rzekł do Niego: “Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem”. Lecz On mu odpowiedział: “Człowieku, któż Mię ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?” (Łk 12,13–14). Jezus nie chciał wtrącać się do spraw świeckich: Wy wydajecie sąd według zasad tylko ludzkich. Ja nie sądzę nikogo (J 8,15). Interesowała Go tylko sfera ducha. Dobrze jest skonfrontować słowa Jezusa z dzisiejszą tendencją ingerowania kościoła w sprawy polityczne czy gospodarcze. Kościół jak każdy inny podmiot ma oczywiście prawo zabierać głos w każdej sprawie. Chodzi o proporcję, takt i umiar. Kościół, nawet niezawiniony nie powinien gorszyć swoim postępowaniem: Jeśli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata (1 Kor 8,13). Lepiej odstąpić niż narażać Kościół Święty na inwektywy, bluźnierstwa i inne nieprzyjemności. Rezygnacja np. z krzyża w sejmie nie jest porażką, a roztropnością: A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny (Łk 12,20–21).

           Łukasz z łatwością i ze swobodą włącza Boga do swoich koncepcji. Można to zauważyć w perykopie Ostrzeżenie przed chciwością: Lecz Bóg rzekł do niego: “Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem” (Łk 12,20–21).

          Pomimo własnych ingerencji w tekst ewangelii

Łukasz jest piewcą nie tylko Jezusa, ale i roztropności w życiu. Człowiek powinien stosować hierarchię wartości. Nigdy nie jest tak, że wszystko można mieć. Trzeba postępować według tzw. ścieżki krytycznej: Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka (Łk 12,56–59).

Nawiedzenie wg Łukasza

 

          Scena opisana jedynie przez Ewangelistę Łukasza. Chciał przez nią umiejscowić Boga wśród wiernych przyszłego Kościoła. Perykopa budzi wątpliwości prawdziwości zdarzenia. Rodziny Jezusa i Jana Chrzciciela miały być spokrewnione i znane sobie, tymczasem Ewangelista Jan oświadcza, że Jan Chrzciciel nie znał Jezusa: Ja Go przedtem nie znałem (J 1,33). Według tradycji, spotkanie miało miejsce w Ain Karim (dzisiejsze) 7 km na zachód od Jerozolimy. Maryja z Nazaretu miała do przebycia ok. 150 km. Pragnęła podzielić się ze swoją krewną wiadomością o Zwiastowaniu, jednocześnie chciała pogratulować jej tak długo oczekiwanego potomstwa. Ciekawe, że Elżbieta wszystko już wiedziała o Maryi. Łukasz chcąc uwiarygodnić scenę zwiastowania, w usta Elżbiety włożył słowa z opisu zwiastowania:  Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. (Łk 1,42). Elżbieta wyraziła uznanie Maryi, że zawierzyła słowom posłańca Bożego. Sama pokazała wielki akt pokory, witając Maryję słowami: A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? (Łk 1,43).

          Perykopa Zwiastowania, Nawiedzenia jak i zwiastowania narodzin Jana Chrzciciela pochodzą od tego samego autora Łukasza.  Można dostrzec w nich tę samą kompozycję i narrację. Historyczność tych opisów jest wątpliwa. Łukasz pragnął nadać wydarzeniom klimat cudownych ingerencji Boga. To twórcze uniesienie daje się zauważyć w następnej perykopie: Magnifikat Maryjny: Wielbi dusza moja Pana (Łk 1,46). Treść tej perykopy jest swobodną konstrukcją literacką. Opracowana została ona na podstawie wielu tekstów Starego Testamentu. (przypis).  Podobna jest perykopa Benedictus  „Benedíctus Dóminus Deus Israel” (łac. Błogosławiony Pan Bóg Izraela)., która jest wypowiedzią dziękczynną Zachariasza po narodzinach jego syna, Jana Chrzciciela.

          Katecheza katolicka traktuje wspomniane perykopy z olbrzymią atencją, nadając im charakter realności. Z tych tekstów wywodzi się ogromny kult Maryjny: Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia (Łk 1,48). Pisarze katoliccy przekonywują, że z chwilą powitania Elżbiety i Maryi, Jan został uwolniony od grzechu pierworodnego i napełniony Duchem Świętym. Poruszenie Jana: Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę (Łk 1,41) często zestawia się z tańcem radości króla Dawida, idącego przed Arką[1].

          Wymowa teologiczna perykop jest piękna i wzruszająca. Niesie swoją wartość duchową. Za jej przyczyną powstały zakony żeńskie (Wizytki – Siostry Nawiedzenia 1610 r.), które obrały sobie Maryję za patronkę, a wydarzenia nawiedzenia  weszły do rozważań tajemnic radosnych Różańca.     



[1] Według artykułu: http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/05-31a.php3, Czytelnia: 31 maja Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny.

Zwiastowanie wg Łukasza

          Tylko Łukasz obrazuje moment zwiastowania Maryi. Opisuje on piękną scenę z udziałem anioła Gabriela i Maryi. Na końcu Maryja mówi słynne „fiat” (niech się stanie) i zgadza się zostać matką  Syna Bożego: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa (Łk 1,38). Przekaz Łukaszowy niesie atmosferę Starego Testamentu, w którym ukazane są interwencje Boga wobec kobiet, np. Sary czy Anny, matki Samuela. Treścią zwiastowania jest Dziecko, które będzie Synem Bożym. Poczęcie nastąpi bez udziału mężczyzny, za sprawą Ducha Świętego. Maryja pozostanie dziewicą, co oznacza wyjątkowy, cudowny charakter narodzin.

          Być może, opis zwiastowania oparty został na proroctwie (pozabiblijnym) wymalowanym na ścianach świątyni Luxor w Egipcie (informacja niepewna).

          Ewangelia Łukasza tak obrazuje Zwiastowanie NMP. W Nazarecie po zaręczynach, ale jeszcze przed zamieszkaniem Maryi z mężem Józefem, gdy była jeszcze dziewicą, anioł Gabriel (siła Boża) ukazał się Maryi zwiastując jej wielką nowinę: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga.  Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus.  Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca».  Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?»  Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego».  Na to rzekła Maryja: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» Wtedy odszedł od Niej anioł (Łk 1,3038).

          Przekaz Łukaszowy jest bardzo piękny,  ale nie mający odzwierciedlenia w rzeczywistości. Dla wielu wiernych taka informacja jest piorunująca. Scenę zwiastowania każdy ma w sobie, w swoim sercu. Jak sobie poradzić z nowym spojrzeniem? Jak już wspomniano, prawda obiektywna jest równie piękna, bo jest prawdziwa. Ważne jest jednak przesłanie teologiczne. Mówi ono, że pojawi się na świecie Człowiek wybrany przez Boga do specjalnej misji. Już za Jego życia Bóg obdarzając Go swoimi przymiotami (mocą) niejako uświęcił Go do  swojej pełnej godności. Przez te przymioty Jezus stał się prawdziwym obrazem Ojca Niebieskiego.

          Ponieważ Jezus był człowiekiem, należy przypuszczać, że jego poczęcie i narodzenie było zupełnie normalne jak wszystkich ludzi. Wszelkie nadzwyczajne opisy, dodatki miały jedynie pokazać nadzwyczajność zdarzenia. Jak to odbyło się fizycznie pozostaje tajemnicą. Należy przypuszczać, że Bóg rzadko narusza prawa, które sam ustanowił. 

          Bóg udzielając Jezusowi wszelkich boskich plenipotencji niejako pojawił się na ziemi w osobie Jezusa. Ten akt niezwykłego daru odbierany jest jako fizyczne objawienie się Boga, co nie jest do końca prawdą ontologiczną. Z czasem fakt ten nabierze rangi prawdy dogmatycznej. W katechezie pojawią się sformułowania świadczące o prawdziwości zdarzenia. Bóg uniżył się (kenoza) i zamieszkał wśród ludzi stając się stworzeniem (Człowiekiem) na wzór innych stworzeń. Przyjął na siebie ludzką naturę, by ją pojednać z jej Stwórcą i przez nią przezwyciężyć grzech i słabość ludzką. Niektórzy nazwą to nawet „niepojętym szaleństwem” Boga. Bóg nas miłuje i dlatego staje się we wszystkim podobny do nas, posuwając się aż do przyjęcia konsekwencji naszych własnych grzechów (papież św. Leon I Wielki, 440–461). Bóg nas miłuje i dlatego połączył nieskończoność z małością, wieczność z czasem, szczęście z cierpieniem  (syryjski diakon Efrema 306–373). W Nowym Testamencie można przytoczyć kilkadziesiąt dowodów świadczących, że Jezus odnosił się do Boga-Ojca jako jedynego Boga. Nie ma więc żadnych powodów, aby Jezusa traktować ontologicznie na równi z Bogiem. Jeżeli padają słowa: Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10,30) to dotyczy tych samych prerogatyw. Ojciec jak i Syn spełniają się w Akcie działającym.      

          Nowy Testament wyraźnie wskazuje, że Jezus osiągnie Chwałę Ojca dopiero na Krzyżu. Przeciąganie Jego Chwały na początek Jego życia można traktować jedynie jako wyraz szacunku do Jezusa, zwłaszcza, że mówimy o Nim w czasie przeszłym. To może bulwersujące wyjaśnienie w niczym nie pozbawia Jezusa Jego roli za życia i Chwały po śmierci.

 

 

Jan Chrzciciel

          Jan Chrzciciel był bardzo ważną postacią w profetyzmie Jezusa. Nie dziwi więc fakt, że Łukasz zaraz po wstępie, opisuje zapowiedź narodzin Jana. Od początku wprowadza czytelnika w atmosferę niezwykłego cudownego wydarzenia. Staremu kapłanowi Zachariaszowi, który pełnił służbę w świątyni ukazał się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia (Łk 1,11). W pierwszej chwili Zachariasz przeraził się (Łk 1,12). Ukazanie się anioła jest zjawiskiem nadprzyrodzonym, wydarzeniem uchylającym prawa natury. Podobne objawienia aniołów opisane były w Starym Testamencie. Jak wiemy z doświadczenia, objawienia prywatne są adresowane do konkretnych osób, których Bóg uzdolnił neurotycznie do odczytywania cudownych przekazów z innej, niewidzialnej rzeczywistości. Zachariasz i jego żona nie byli już młodymi ludźmi.  Nie mieli […] dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś byli już posunięci w latach (Łk 1,7). Bezpłodność uchodziła u Izraelitów za karę Bożą i hańbę (podobnie początkowo bezpłodne były: żona Manoacha, matka Samsona Sdz 13,3; Anna żona Elkana, matka Samuela  1 Sm 1,2; Sara żona Abrahama, matka Izaaka Rdz 16,1). Anioł odpowiada Zachariaszowi: Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan (Łk 1,13). Ewangelia Łukasza chce w ten sposób ukazać cudowną ingerencję Boga, Jego błogosławieństwo i kulisy narodzin wielkiego proroka.  A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie (Łk 1,20) należy odczytywać jako znak wyróżnienia, a nie karę za brak wiary (typowa redakcja Łukaszowa). Jan będzie głosił nadejście Mesjasza. Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy.  «Tak uczynił mi Pan mówiła wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi (Łk 1,24–25). Narodziny Jana, jako ostatniego z proroków starotestamentalnych, będą miały ogromne znaczenie w profetyzmie Mesjasza, w narodzie ówcześnie żyjących Żydów: A i ty, dziecię, prorokiem Najwyższego zwać się będziesz, bo pójdziesz przed Panem torując Mu drogi (Łk 1,76). Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem (Łk 1,80).