Złoty wiek ojców Kościoła

 

          Ci, którzy przechodzili weryfikację teologiczną, zajmowali szczytne miejsce w Kościele. Kwestie sporne rozstrzygano na soborach (nicejskim, chalcedońskim,..). Uważa się, że Duch Święty czuwa nad poprawnością doktrynalną. Prawda zostaje odczytana przez uczestników soborów i podana ex katedra do bezwzględnego uznania. Niepokorni muszą odejść.

          Trudno jest polemizować z tymi, którzy podpierają się stwierdzeniem, że Duch Święty prowadzi Kościół i czuwa nad jego nieomylnością. Argumentu tego nie można obalić, bo jest niesprawdzalny.  Pochodzi on jedynie z  logicznego następstwa, że skoro Jezus powołał Kościół, to musi nad nim czuwać Boża Opatrzność. Filozoteizm uważa, że Opatrzność Boża jest darem, którego skuteczność zależy od przyjmującego. Kościół Chrystusowy jest Sakramentem, ale na ziemi funkcjonuje kościół instytucjonalny z całym bagażem ludzkiej niedoskonałości. Ducha Święty nie może działać w sposób bezpośredni (wręcz zmysłowy). Duch Święty oświeca umysły (uczestników soboru), ale nie znaczy to, że skutecznie.

          Ojcowie Kościoła to przede wszystkim pisarze, którzy pisali po myśli Kościoła i tak należy ich odczytywać. Dobrze jest jednak zachować roztropność i krytycyzm wobec głoszonych przez nich myśli[1].

          Do najwybitniejszych Ojców Kościoła należeli:

Atanazy z Aleksandrii, ur. 295, bp 328, zm. 373

Bazyli z Cezarei, ur. 329, bp 372, zm. 390

Grzegorz z Nazjanzu, ur. 330, bp 372, zm. 390

Grzegorz z Nyssy, ur. 332, bp 371, zm. 394

Ewagriusz z Pontu, ur. 345, zm. 399

Jan Chryzostom, ur. 345/354, bp 398, zm. 407

Teodor z Mopsvetii, ur. 350, bp 392, zm. 428

Jan Kasjan, ur. 365, zm. 432

Augustyn z Hippony, ur. 354, bp 394, zm. 430

Hieronim, ur. 347, zm. 419

Ambroży z Mediolanu, ur. 339, bp 374, zm. 317

Marcin z Tours, ur. 316, bp 370, zm. 397

Damazy z Rzymu, ur. 305, bp 366, zm. 384

Hilary z Poittiers, ur. 315, bp 350, zm. 367

Efrem, ur. 306, zm. 373[2].



[1] W Kościele niestety brak jest krytycyzmu, do tego co zostało już zamknięte w obszarze dogmatów i oficjalnego stanowiska. Podważanie myśli Ojców Kościoła jest przyjmowane z dużą niechęcią.

[2] Daniel Olszewski, Dzieje Chrześcijaństwa w Zarysie, Księgarnia św. Jacka Katowice 1983 r., s.54.

 

Rozłamy doktrynalne

 

          W drugiej połowie IV w.  pojawili się intelektualiści i pisarze chrześcijańscy, którzy wypracowywali teologię patrystyczną. Były to refleksje nad zbawczym planem Bożym w świetle Pisma świętego. Trzeba jasno powiedzieć, że wartość opracowań należy mierzyć względem wiedzy i mentalności epoki. Nie można ich dzisiaj przyjmować bezkrytycznie. Jednocześnie są one cennymi źródłami wiedzy o ówczesnej mentalności i oglądu  teologicznego. Ich prace wpłynęły na rozwój teologii, ale w ramach przyjętej ortodoksji. Niektórzy jednak próbowali przeciwstawić się tradycji doktrynalnej. Powstawały na tym tle spory. Niektóre kończyły się wykluczeniem (schizmą) z Kościoła chrześcijańskiego. Przedmiotem sporów były kwestie dotyczące dyscypliny pokutnej, ważności chrztu udzielanego przez heretyków, roli biskupa w Kościele, warunków powrotu do Kościoła tych co odeszli.

 

Donatyści (od bp Kartaginy Donata ur. Przed 313– ok. 355) – zajmowali stanowiska nieprzejednane wobec tych, którzy szli na jakikolwiek kompromis z państwem, uważano takich za zdrajców. Byli zwolennikami „Kościoła idealnego”, z doskonałymi wiernymi. Donatyści negowali ważność sakramentów, jeżeli udzielał ich kapłan znajdujący się w stanie grzechu. Sprzeciwiali się też ponownemu dopuszczaniu do Kościoła tych, którzy wyrzekli się wiary w czasach prześladowań Dioklecjana (285–305). Uważali, że trzeba uwolnić wszystkich niewolników. Donatyzm był zwalczany m.in. przez św. Augustyna. Donat zmarł na wygnaniu ok. 355 r.

 

Sabelianizm (późny modalizm)  – (II–IV w., od Sabeliusza) zaprzeczał istnieniu hipostaz Trójcy Świętej. Sabelianie uważali, że istnieje jeden Bóg Ojciec, a Syn i Duch Święty są sposobami jego samowyrażania się. Herezja Sabeliusza rozpowszechniła się na terenach północnej Afryki, Azji Mniejszej, Mezopotamii. Sabelianizm został potępiony przez Dionizego, patriarchę Aleksandrii oraz papieża Kaliksta I.

 

Apolinaryzm – (od Apolinarego z Laodycei, ok. 310–390, będącego w latach około 360–392 biskupem Laodycei) głosił, że oprócz natury ludzkiej, Chrystus w całej pełni posiada boską naturę. Zamiast ludzkiej duszy posiadał boski rozum, nie był więc w pełni człowiekiem. Apolinary stwierdził, że aby boskość Chrystusa mogła się w nim w pełni przejawić, Jego natura ludzka musiała być niekompletna, np. nie posiadała duszy rozumnej.

 

Pelagianie (od Pelagiusz ok. 360 – ok. 435) – głosili purytanizm, rygor moralny i surowy ascetyzm. Pomijali łaskę w uświęceniu człowieka. głosili, że grzech pierworodny popełniony przez Adama był jedynie „złym przykładem”. Sprzeciwiali się prawdzie o grzechu pierworodnym. Jego skutki nie przeszły (dziedziczenie) na potomstwo pierwszych rodziców w postaci zepsutej natury. Człowiek obdarzony wolnością we własnym ręku ma swoje zbawienie; łaska jest tylko dodatkową pomocą Bożą; żaden grzech pierworodny nie wchodzi w rachubę. Pelagianizm zaprzeczał konieczności chrztu do zbawienia. Zdecydowanym przeciwnikiem pelagianizmu był św. Augustyn z Hippony. Został uznany ze herezję na Soborze w Efezie w 431 r.

 

          Począwszy od XVI wieku protestanci głosili krańcowo przeciwną naukę. Przyjmowali zło jako coś metafizycznego, a grzech pierworodny utożsamiali z pożądliwością, która pozostaje w chrześcijaninie nawet po chrzcie i usprawiedliwieniu. Dzięki Chrystusowi Bóg nie poczytuje ludzkich grzechów.

 

Arianie (od Ariusza, ur. 256 – zm. 336, prezbiter, teolog i poeta z Aleksandrii) – zaprzeczali równości Ojca i Syna. Uznawali pochodzenie Syna od Boga Ojca na zasadzie stworzenia. Podważali dogmat Trójcy Świętej[1] jako niebiblijny. Ariusz uważał, że jedynie Biblia zawiera Boskie objawienie. Nie jest do końca prawdą, że Ariusz kwestionował boskość Jezusa.  Przeciwko Ariuszowi wystąpił Atanazy z Aleksandrii. Pierwszy sobór w Nicei w 325 r. potępił Ariusza, twierdząc, że Syn jest współistotny Ojcu[2].

          Arianizm miał wielu politycznych zwolenników, sympatyzowało z nim wielu teologów (uważali, że myśli są dopuszczalne), popierali go następcy cesarza Konstantyna Wielkiego.

 

Nestorianizm (od patriarchy Konstantynopola Nestoriusza w latach 428–431) – zaprzeczał boskiego macierzyństwa Naśw. Maryi Panny. Twierdził, że Maryja jest matka Jezusa-człowieka. Jezus Chrystus składa się z dwóch odrębnych bytów: ludzkiego i boskiego[3].  Bóg nie urodził się ani nie umarł, a był tylko ściśle związany z człowiekiem – Jezusem z Nazaretu – który urodził się i umarł. W konsekwencji sądzili, że Jezus Chrystus był zwykłym człowiekiem, w którym dopiero później zamieszkał Bóg. Oznaczało to, że w ciele Jezusa Chrystusa upatrywali istnienie dwóch odrębnych i niezależnych od siebie osób: Boga i człowieka. Bóg nie został zrodzony z Marii, a więc nie jest Ona Matką Boską (sprzeciwił się powszechnie stosowanemu tytułowi maryjnemu z gr. Theotokos – Bogurodzica), a tylko Matką Chrystusa (gr. Christotokos). Nestoriusz był gotów przyjąć tytuł maryjny pod warunkiem, że zostanie on poprawnie wytłumaczony. Nestorianizm szedł dalej, niż późniejsza doktryna monofizytyzmu, która upatrywała w Chrystusie jedną naturę, i tylko jedną osobę[4]. Przeciwko Nestriuszowi występował patriarcha Aleksandrii Cyryl. Został uznany za herezję i potępiony na soborze efeskim w 431. Zwolennicy Nestoriusza po jego śmierci utworzyli w Persji samodzielny Kościół nestoriańsko-chaldejski.

 

Monofizytyzm (od mnicha  konstantynopola Euchytesa) – zaprzeczał istnieniu dwu natur boskiej i ludzkiej, twierdził, że Chrystus posiadał swoistą naturę (bosko-ludzką). Natura boska Chrystusa wchłonęła jego naturę ludzką i miał już tylko naturę boską (przebóstwienie). Monofizytyzm został uznany za herezję i potępiony na soborze chalcedońskim w 451 r. Monofizytyzm rozszerzył się na teren Abisynii. Z czasem stał się fundamentem Kościoła abisyńskiego (Kościół etiopski).

 

          Podane przykłady doktryn chrystologicznych obrazują wielość myśli. Wszyscy w jakieś mierze szukali prawdy. Wielu z nich było uczonymi teologami, biskupami. Spory były niekiedy zażarte i gwałtowne. Towarzyszyli im cesarscy urzędnicy. Zdarzały się intrygi i próby przekupienia osób wpływowych na dworze. Prawie wszyscy przeciwnicy doktryny dominującej byli pozbawiani stanowisk i wykluczani ze społeczności chrześcijańskiej (sobór skazał Ariusza na wygnanie, a jego księgi spalono, Nestoriusz został przez cesarza odosobniony i wkrótce zmarł). Dziś należy przywrócić im godność ludzi poszukujących.

 

         W 449 zwołano sobór efeski w celu zakończenia sporu chrystologicznego o naturę Jezusa (monofizytyzm). Ze względu na swój przebieg zyskał miano synodu zbójeckiego. Obradami kierowali cesarz Teodozjusz II i patriarcha Aleksandrii Dioskur, obaj byli zwolennikami monofizytyzmu. Do obrad w soborze nie dopuszczono wielu przeciwników monofizytyzmu, chcąc utrzymać liczebną przewagę jego zwolenników. Nie dopuszczono również delegatów Rzymu. Dioskur nie zezwolił na odczytanie listu papieża Leona I[5].  Do Rzymu wrócił tylko jeden z legatów, Hilary (późniejszy papież), ponieważ drugi zaginął bez wieści. Wysłuchawszy jego relacji papież Leon I odmówił uznania uchwał soboru. Śmierć Teodozjusza II w 450 i wstąpienie na tron nowego cesarza, będącego przeciwnikiem monofizytyzmu, doprowadziła do zwołania w 451 nowego soboru w Chalcedonie, na którym zostały cofnięte wszystkie uchwały synodu zbójeckiego.

 

          Filozoteizm uznaje niektóre poglądy wymienionych doktryn za słuszne. Przede wszystkim jest przeciwny wszelkim rygoryzmom wychodząc z założenia, że Bóg jest ponad ludzkie filozofie i dogmaty. W gruncie rzeczy dogmaty są wymysłem ludzkim i nie należy im przypisywać bezwzględnej poprawności. Jego miłość do stworzenia ludzkiego jest większa od grzeszności człowieka.  W opisach zaznaczono ciemniejszą czcionką poglądy, z którym filozoteizm się integruje. Oczywiście są pewne różnice i niuanse. Egzegeza ontologiczna Trójcy Świętej została zastąpiona przez wprowadzenie pojęcia Aktu działającego. Sakramenty są to widzialne znaki niewidzialnego Boga i Jego działania. Znaki są obrazami, a nie ontologicznymi bytami. Np. Eucharystia jest Sakramentem Jezusa, czyli obrazem ciała i krwi Jezusa, a nie faktycznym ciałem Jezusa. Cuda eucharystyczne udowadniają sakrament znaku, a nie cielesność Jezusa w hostii.

          Warto zastanowić się nad historycznym procesem sporów chrystologicznych. Jeżeli było/jest tak wiele opcji, tzn., że prawda jest ukryta i trudno powiedzieć, kto tak naprawdę ma rację i kto najbardziej zbliżył się do prawdy.



[1] Filozoteizm zachował pojęcie Trójcy, ale inaczej tłumaczy jej sens (jako trzy Osoby Boskie w jednym Akcie działającym).

[2] Filozoteizm potwierdza stanowisko nicejskie, ale współistotność Syna z Ojcem nastąpiła dopiero po Wywyższeniu na Krzyżu w Akcie działającym.

[3] Nauka Kościoła katolickiego głosi, że Jezus nie składa się z dwóch bytów, lecz Jezus jest jednym bytem o dwóch naturach.

[4] Skorzystano z materiałów z wikipedii.

[5] Dioskur nakazał otworzyć drzwi kościoła. Wtedy wtargnęli do środka żołnierze, parabolani, awanturujący się mnisi oraz wrzeszczący tłum i pałkami powalili przeciwników.

 

Monastycyzm

 

          Wytworem ludzkiej myśli było upodobnianie się do Jezusa i Jego naśladowanie. Nie wiedzieć czemu uważano Jezusa za biednego. Przed ukrzyżowaniem żołnierze rzucali losy o Jego suknię. Widocznie miała ona znaczną wartość.

          Co innego było kultywowanie ideału męczeństwa.  W pewnym sensie stało się to modą. Każda niemal gmina miała swoich męczenników, W okresie prześladowań było to zrozumiałe. Chrześcijanie żyli w stałej gotowości do śmierci męczeńskiej. Przyjmowali prześladowania i męczeństwo, jako rzecz oczywistą. Za cierpieniem ukryta była chwała zmartwychwstania.

          Z cierpieniem wiąże się wyrzeczenie, a wyrzeczenie z dziewictwem. Uważano, że tym pokazuje się wierność Bogu. Męczennik i dziewica stali się ikoną doskonałego życia chrześcijańskiego. Na tym tle zrodził się ruch mnisi (monastycyzm). Początki jego datowane są na III/IX wieku w Egipcie. Wyróżnia się życie pustelnicze (anachoretyzm) i życie w małej społeczności (cenobityzm).

          Anachoretą był św. Antoni ( 250–356). Przykładem dla niego byli uczniowie, którzy porzucili wszystko i poszli za Jezusem oraz pierwsi chrześcijanie, którzy sprzedawali swoje majątki (Dz 4,35). Zachęcony słowami ewangelii: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną! (Mt 19,21). Życie pustelnicze zostawiało pustelnikowi jego indywidualizm i swobodę decydowania o sobie.

          Twórcą wspólnoty monastycznej był św. Pachomiusz (292–346). Zgromadził on wokół siebie chętnych do życia ascetycznego. W tym celu musiał opracować regułę zakonną. Głównym punktem było posłuszeństwo i subordynacja mnicha względem przełożonego.

          W połowie IV wieku monastycyzm stał się ruchem masowym. Św. Bazyli opracował regułę o złagodzonej dyscyplinie, umiarkowaną i podporządkowaną posłuszeństwa miłości.          

          Monastycyzm stanie się inspiracją do rozbudowy teologii o elementy peregrynacji (pielgrzymowania), duchowości oraz wzorem życia chrześcijańskiego.

              Czy Bóg oczekuje od człowieka odsunięcia się od pożądań doczesnych i cielesnych, aby oddać się całkowicie Bogu? Nie. Człowiek na wzór Jezusa Chrystusa pragnie ofiarować Bogu cząstkę swego życia. Monastycyzm jest więc ludzkim darem. Kosztem obdarowanym jest ascetyczne życie mniszego, rezygnacja z wielu dóbr materialnych i uciech tego świata. Kolejnym darem jest modlitwa i kontemplacja. Nagrodą mogą być mistyczne doświadczenia Boga.

 

Bogactwo

 

          Czy bogactwo jest czymś pozytywnym czy negatywnym?  Ani Bóg, ani Jezus nie potępiają bogactwa, a jedynie przestrzegają przed jego wpływem na postawę życiową. Jezus mówi: Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości (J 10,10), a Paweł Apostoł: Teraz bowiem mam wszystko, i to w obfitości (Flp 4,18).   Dla wielu bogactwo jest zgorszeniem. Kojarzy się chłodem duchowym, skąpstwem, pogardą dla biednych.

           Poza negatywnymi skutkami bogactwa ma on jednak również i dobre strony. To dzięki ludziom bogatym powstają piękne dzieła artystyczne, pałace, świątynie, miasta. Kościół bogaty tworzy arcydzieła architektoniczne i inne piękne przedmioty. One stają się dorobkiem kultury narodowej, spuścizną dla dalszych pokoleń.

          Ludzie bogaci wcale nie są bardziej szczęśliwsi od biednych. Przede wszystkim muszą stale martwić się, aby ich majątek nie został okradziony, czy też zniszczony. Wykwintne jedzenie jest przeważnie niezdrowe. Mało ruchu powoduje szybsze starzenie się kości. W bogactwie wieje nudą. Posiadanie dóbr materialnych powoduje brak motywacji do zdobywania, zarabiania i aktywnego życia. Bogaty konsumuje dobra, ale sam nie tworzy. Często bogatego nie stać na chwile fantazji. Nie kupi tego, co sprawia przyjemność, ale to, co jest pożyteczne i uzasadnione. Chłodna kalkulacja pozbawia uroków nieprzewidzialności, spontaniczności, swobody i wolności. Bogactwo krępuje, narzuca etykiety. Na bogatych ciąży obowiązek troski o biednych. Często wystawieni są na krytykę, satyry i śmieszności.

          Nie należy przywiązywać zbytniej uwagi na bogactwo i dobra materialne. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy (Mt 6,34), a Hiob mówi: Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan (Hi 1,21); Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy? (Hi 2,10).

          Dobrze jest wypracowywać sobie od młodości, właściwy stosunek do bogactwa. Jeżeli jest – to dobrze, jeżeli go nie ma, to nie tragedia: Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować (Flp 4,12). Właściwy dystans do bogactwa sprawia, że człowiek czuje się swobodny i wolny. Nie ma balastu, który go przytłacza.

Sojusz Kościoła z imperium rzymskim

 

          W 311 r. wydany został edykt tolerancyjny ogłoszony w Nikomedii przez czterech prawowitych współrządców imperium: Galeriusza, Licyniusza, Maksymina Dai i Konstantyna. Inspiratorem tego dekretu był Galeriusz. Uwięzieni więźniowie zostali wypuszczeni na wolność. Galeriusz zmarł kilka dni po ogłoszeniu edyktu. W 313 r. wydano akt prawny potwierdzający wolny wybór wyznania. Autorami tego aktu byli cesarz Konstanty i Licyniusz. Ważne jest spostrzeżenie, że akt ten mówił o tolerancji religijnej. Wkrótce powstanie państwo chrześcijańskie. Dla Kościoła nastanie pokój.

          Konstantyn nawiązał współpracę z Kościołem chrześcijańskim. Jego następcy nie byli już tacy tolerancyjni wobec pogaństwa. Teraz zaczęły się zakazy uprawiania kultów pogańskich, burzenie ich świątyń itp. Julian Apostata był tym przejściowym cesarzem, który wziął w obronę pogan. Zginął w wieku 32 lat. Wraz z nim zakończyła się era pogaństwa rzymskiego.

         Cesarz Teodozjusz I (379–395) w 380 r. nakazuje kult chrześcijański, a w 392 r. zakazuje kultu pogańskiego. Religia chrześcijańska stała się religią uprzywilejowaną. Cesarstwo zmierza do cesarstwa chrześcijańskiego.      

          Paradoksem jest, że pełne zwycięstwo Kościoła chrześcijańskiego stało się zaczynem czegoś, co pokutuje do dnia dzisiejszego. Kościół Chrystusowy, Święty, transcendentny został ujęty w ramach ludzkiej organizacji, z całym bagażem ludzkich spraw i niedoskonałości człowieka. Kontrolę na Kościołem przejął cesarz, który uważał się za jego głowę. Na mocy autorytetu cesarskiego rozstrzygały się dyskusje i spory teologiczne[1]. Autonomia Kościoła została zakwestionowana.

          Współpraca z państwem przynosiła korzyści obu stronom. Kościoły otrzymały prawo do posiadania dóbr ziemskich, własnego sądownictwa. Od cesarstwa dostają dotacje pieniężne. Duchowni zostali zwolnieni od podatków i innych ciężarów państwowych. Trzeba było stworzyć ramy organizacyjne, urzędy, stanowiska, wojsko do ochrony. Znacznie wzrosła ilość świątyń           chrześcijańskich (bazylika na Lateranie). Przylegający do niej pałac stanie się rezydencją papieską już w 314 r.

          Korzyści materialne zmieniły oblicze Kościoła. Życie duchowe chrześcijan znacznie się obniżyło. Mniej ważne były nowe nawrócenia lecz pozycja i lukratywność posad w urzędach kościelnych. Korzyści materialne stały się celem. Bóg zajął miejsce w dalszym szeregu[2].

          Pod auspicjami Kościoła będą dokonywane wielkie niegodziwości w imię otrzymanej od Boga władzy. Kościół przywłaszczy sobie prawo do bezbłędności powołując się na opiekę Ducha Świętego.  Bóg zostanie wykorzystany do zaspokojenia ludzkich interesów.

          Warto zatrzymać się nad tym pozornym sukcesem. Idąc za mamoną, ludzkimi sukcesami Boga umieszczono w ramach katechizmu opracowanego na potrzeby ludzkie. Został w pewien sposób zamknięty na dalsze dziejowe zmiany.   Uznano, że  Bóg powiedział już wszystko (Objawił się w pełni). Objawienie zostało zamknięte.  Roma locuta, causa finita[3].

          Można postawić pytanie, czy możliwy był inny scenariusz rozwoju Kościoła?  Ze smutkiem stwierdzam, że nie na tym etapie rozwoju ludzkości. Tak musiało się stać. Czegokolwiek dotknie się człowiek to profanuje, niszczy i robi użytek dla siebie. Jezus wiedział o tym i wyjaśniał: muszą przyjść zgorszenia. Etap doskonałości człowieka jest jeszcze daleko przed nim. Należy wierzyć, że według nauki Jezusa, przyjdzie kiedyś taki czas, że to, co do Boga należy będzie oddawane Bogu, a co ludzkie – człowiekowi.

          Kościół instytucjonalny poprzez odpowiednie zapisy (dogmaty, prawa kanoniczne, wypowiedzi papieży) pragnie chronić depozyt wiary od błędnych nauk. Między innymi głosi: Nikt nie może sam siebie upoważnić do głoszenia Ewangelii. […] Nikt nie może sam sobie udzielać łaski [4]. Trudno nie przyznać racji, że kościół zabezpiecza to, co jest najważniejsze – doktrynę wiary. Jednak błędem kościoła jest jej hermetyzacja. Wierni uznają, że kościół od dawna posiadł prawdy wiary, powołując się na Pismo święte i Tradycję. Wymienione źródła przyjmuje się za niepodważalne, ponieważ kościół głosi, że od samego Boga pochodzą.



[1] Daniel Olszewski, Dzieje Chrześcijaństwa w Zarysie, Księgarnia św. Jacka Katowice 1983 r., s.32.

[2] I tak jest do dzisiaj.

[3] Roma locuta, causa finita (Rzym orzekł, sprawa skończona).

[4] Katechizm Kościoła Katolickiego, Wyd. Pallottinum, Poznań 1994, s. 219.

Rozwój chrześcijaństwa

 

          W europie zachodniej rozwijało się chrześcijaństwo łacińskie na bazie kultury greckiej, która miała już za sobą wielowiekową tradycję. Łacinnicy uczyli się od Greków, ale szybko wypracowywali swój własny styl i sposób pojmowania rzeczy. Daleko na Wschodzie (Transjordania, Syria, Babilonia) ciągle funkcjonowała kultura semicka, która była pod wpływem  kultury greckiej. Kultura chrześcijańska zespalała się z tradycją kultury semickiej. Była ona uboższa w porównaniu z kulturą grecką, czy łacińską. Uboższa, ale bardziej duchowa, ascetyczna. W III w. tu odbywały się synody biskupów chrześcijańskich.

          Chrześcijaństwo semickie było pod wpływem manicheizmu[1], który powstawał w II w. z tradycji irańskich (mazdeizmu, buddyzmu i braminizmu indyjskiego). Twórca tego systemu Mani (zm. 227 r.), uważał się za następcę Zoroastry, Buddy i Jezusa. Na skutek tych wpływów chrześcijaństwo propagowało całkowita wstrzemięźliwość seksualną (jako warunek przynależności do Kościoła). Z tego powodu Orygenes okaleczy się, aby zostać pozbawiony pokus seksualnych. Manicheizm uczynił wiele szkód i pozostawił wiele swoich śladów w przyszłych pokoleniach.

         W III i IV w. ekspansja chrześcijaństwa poszerzyła się o kraje dalekiego Wschodu. Rola Konstantynopola stopniowa wzrastała. Na zachodzie dotarła do granic Europy (Hiszpania, Wyspy Brytyjskie). Wewnętrznie wykształcały się struktury organizacyjne jak Aleksandria dla Egiptu, Antiochia dla Syrii, Jerozolima dla Palestyny, Rzym dla Italii. Mnożyły się biskupstwa, tak, że każda gmina miała swojego biskupa. Powoli tworzyły się warunki pod sieć parafialną.



[1] Manicheizm – dualistyczny system religijno-filozoficzny, głoszący kosmiczny konflikt dobra (duch, światło) i zła (materia, ciemność).

Rozwój chrześcijaństwa zachodniego

 

          Ciekawe, że łacińska literatura chrześcijańska i cała teologia zachodniego Kościoła zrodziła się na kontynencie afrykańskim (dzisiejsza Tunezja, Algieria). W tym czasie dominowała jeszcze literatura grecka. Przedstawicielem literatury łacińskiej był Tertulian (150/160–240). Prawnik z zawodu pisał głównie po łacinie. Nawrócił się poruszony świadectwem męczenników. Do teologii wprowadził szereg pojęć, np.: jedność natury Bożej, troistość Osób Boskich. Charakter miał porywczy, zapalczywy i nieobliczalny. Był zwolennikiem chrześcijaństwa wojującego. Nie godził się na żadne układy z pogaństwem. Według niego prawda chrześcijańska jest jedyną potrzebną i osiągalną prawdą, a dostęp do niej uzyskujemy nie rozumem, ale wiarą. Przez swoje wykształcenie prawnicze ukierunkuje teologię w kierunku jurystycznym, w przeciwieństwie do religii wschodu, która pozostanie w strefie wpływów greckich (duchowość spekulatywna). Ówcześni autorzy łacińscy w Kościele zachodnim byli bardziej powściągliwi wobec filozofii. Teologowie greccy na Wschodzie bardziej oddawali się refleksji spekulatywnej, filozoficznej, szanując dzieła filozofów, z którymi jednak także polemizowali.

          Tertulian jest autorem powiedzenia: umarł Syn Boży, co wręcz dlatego jest wiarygodne, że jest niedorzeczne. I złożony w grobie zmartwychwstał – to jest pewne, bo niemożliwe; Wiara wykracza ponad porządek doczesny. Myśli Tertuliana nie zbiegają się z ujęciem filozoteistycznym. Jego podejście prawnicze oraz rygoryzm moralny wzmocniło zakusy dogmatyzacji wiary. Pomimo, że jego nauczanie odbiegało od powszechnego nauczania Kościoła (w sprawie zagadnień grzechu, przebaczania oraz małżeństwa) uważany jest za najwybitniejszego pisarza starochrześcijańskiego. Począwszy od lat 206–207 ujawnia sympatie do montanizmu[1], zwalczał sektę walentynian[2] w dziele Przeciw Walentynianom (Adversus Valentinianos). Chrześcijan uważał za ludzi obdarzonych wyższą naturą kierowaną przez Ducha (podobnie jak Paweł Apostoł): Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi (Rz 8,14).

          Kontrastem dla Tertuliana był jego uczeń św. Cecyliusz Cyprian (200/210 – 258). Pisarz apologeta chrześcijaństwa, jeden z ojców Kościoła, święty katolicki i prawosławny. Człowiek wielkiego ładu i umiaru. Będąc biskupem roztropnie prowadził kościół w Kartaginie.  Był zwolennikiem jedności kościoła, ale z poszanowaniem lokalnego episkopatu. Zginął śmiercią męczeńska.      



[1] Montanizm – herezja Frygijczyków od 150 r. stworzona przez Montanusa. Cechował się rygoryzmem i millenaryzmem. Był zwolennikiem bezwarunkowego posłuszeństwa moralnego. Odrzucał autorytet kościoła. Zalecał odrzucenie małżeństwa i życie w celibacie.

[2] Walentynianie – zwolennicy gnozy egipskiej, pleromy (Istoty najwyższej) i eonów (czyli pośredników duchowych).

Klemens i Orygenes

 

          Chrześcijaństwo objęło całe imperium rzymskie. Obszary i odległości były znaczne. Powstawały różne kręgi kulturowe, a w nich własne formy kultywowania religii z własną tradycją literacką. Nawet Pismo święte było przekładane według własnych potrzeb.

          Religią chrześcijańską zajęli się uczeni, filozofowie i intelektualiści greccy. Dużą rolę odegrał Żyd Filon z Aleksandrii (ok. 13 przed. Chr. – po 40 n.e.). Był on komentatorem Biblii. Próbował, jak to robili chrześcijanie, zestawić tradycję biblijną z kulturą hellenistyczną. Chrześcijanie wiele przejęli z kultury greckiej. Przede wszystkim wzorce myślenia i sposoby ujmowania zagadnień metafizycznych. Od prawie siedmiu wieków kultura grecka dopracowała się naukowego oglądu rzeczywistości. Grecy posiadali już wypracowany aparat pojęciowy. Teologia chrześcijańska przyjęła grecki sposób pojmowania oglądu wiary i filozofii.

          Wybitnymi postaciami w III w. byli Klemens Aleksandryjski (ok. 150–212) oraz Orygenes (185–254). Klemens uważał, że doktryna chrześcijańska nie ustępuje żadnej nauce świeckiej. Chrystianizm należy oprzeć na podstawach rozumowych[1] posługując się metodami wypracowanymi przez filozofię grecką.

          Orygenes był ciekawą postacią. Miał dużą wiedzę oraz był wielkim entuzjastą chrześcijaństwa. Stosował on pojęcia filozofii greckiej (szczególnie Platona) do wyrażania myśli chrześcijańskich. Podobnie jak autor tego wykładu był zwolennikiem powszechnego zbawienia (apokastazy). Nie wszystkie jednak jego myśli są do przyjęcia. Kościół, choć szanuje jego poglądy uważa, że w wielu miejscach przekroczył chrześcijańską ortodoksję (w tematach preegzystencji i reinkarnacji). Mimo, że niektóre jego teorie uznano za błędne, został zaliczony do Ojców Kościoła. Jak podaje historyk Euzebiusz z Cezarei w Historii Kościoła dążąc do harmonii i czystości duchowej, w zmaganiach ze swoja seksualnością okaleczył się stając się eunuchem mając zaledwie 18 lat. Wzorował się na słowach Ewangelii Mateusza: Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje! (Mt 19,12). Uczynek jego nie został przyjęty pozytywnie. Odebrano mu święcenia kapłańskie. Był prześladowany. w Cezarei założył własną szkołę teologiczną, która osiągnęła duży rozgłos. Działająca przy szkole biblioteka miała opinię najlepszej biblioteki teologicznej w końcu starożytności. Za czasów Decjusza (250 r.), został aresztowany i poddany torturom – miał wtedy prawie 70 lat. Według tradycji umarł wkrótce po zwolnieniu z więzienia na skutek odniesionych ran – zdaniem jednych w Cezarei, według innych w Tyrze, gdzie ponoć miał znajdować się jego grób.

 

 

 



[1] Czyżby był on pierwszym zwolennikiem obecnego filozoteizmu?

Konfrontacja chrześcijaństwa z innymi poglądami

 

          Analizując zdarzenia historyczne można dojść do przekonania, że chrześcijaństwo zrodziło się we właściwym czasie. Nadszedł czas ekspansji myśli religijnych. Ludzie coraz częściej szukali odpowiedzi na nurtujące ich pytania egzystencjalne. Powstawały różne koncepcje światopoglądowe. Chrześcijaństwo musiało przebić się przez wiele fałszywych nurtów religijnych. Jak się później okaże, dość dobrze poradzono sobie z nimi, ale nie ustrzeżono się od własnych błędów.

 

Gnostycyzm był nurtem filozoficzno-religijnym powstałym w pierwszych wiekach z synkretyzmu (połączenia) religii Wschodu (Syria) i mistyki hellenistycznej. Był starszy od chrześcijaństwa. Próbował on rozwiązywać podstawowe zagadnienia, jakie dręczyły umysły ludzkie: stworzenie świata, początki zła, szczęście człowieka itp. Głosił wrogość między duszą a ciałem. Zasadniczą cechą światopoglądu gnostycznego (różnych proweniencji) było przekonanie o upadku Ducha i uwięzieniu w świecie. Cechował go dualizm odwiecznego przeciwstawienia się światła i ciemności, Boga i wiecznej materii. Gnostycyzm manifestował się w różnorodnych wspólnotach wyznawców rozproszonych w Palestynie, Syrii, Azji Mniejszej, Egipcie, Italii (Rzymie) i na innych obszarach nad Morzem Śródziemnym. W II wieku istniała również gnoza pogańska, o czym świadczy traktat Poimandres ze zbioru Corpus Hermeticum.

 

Gnoza (poznanie, wiedza) – zrodziła się na podłożu gnostycyzmu. Głosi istnienie prawdy hermetycznej, ukrytej (ezoterycznej). Gnoza to wiedza przynosząca zbawienie (przebudzenie).

 

Gnoza chrześcijańska miała swoje źródło w medytacji nad Biblią. Jest więc wiedzą na temat Bożych tajemnic i Jego zbawczych planów. U Pawła Apostoła wiedza ta skupiała się w Jezusie Chrystusie oraz w Jego mistycznym ciele jakim jest Kościół. Gnoza prowadziła do mistycznej wiedzy o Bogu.

 

Gnoza monistyczna (syryjsko-egipską), której szczytowe osiągnięcie stanowi chrześcijański walentynianizm. W gnozie monistycznej świat – rozumiany jako byt materialny, ów padół zła i cierpienia, w którym przyszło nam żyć – jest ostatnią, najniższą emanacją Boga (bytu doskonałego). Zło, rozpad i śmierć zaistniały w wyniku pierwotnego boskiego upadku. Człowiek, istota obdarzona iskrą ducha, obarczony jest odpowiedzialnością naprawy tego błędu. Zadaniem oświeconego na ścieżce gnozy jest uwalnianie iskier Ducha i oddawanie ich Bogu. Za zło i niedoskonały świat odpowiedzialny jest Jedyny Bóg,

 

Gnoza typu irańskiego – manicheizm. Świat jest polem walki dwóch niestworzonych antagonistycznych wobec siebie sił światła i ciemności (irański Ahura Mazda i Aryman).

 

Gnostycy, idąc za Platonem (428–347 p.n.e.), postrzegali materialny świat jako więzienie niematerialnej duszy. Odrzucali Boga jako Stwórcy. Najbardziej wpływowy gnostyk  Walentyn (II w. n.e.), wielki zwolennik Platona, od którego przejął część poniższych poglądów – pouczał o istnieniu hierarchii duchowych istot zwanych „eonami”. Jeden z niższych eonów, imieniem Sophia, upadł i przez to zrodził Demiurga. Gnostycy utożsamiali Demiurga ze starotestamentowym Bogiem Jahwe, który według nich stworzył zły świat, ponieważ duchowe istoty (dusze) są w nim uwięzione w materialnych ciałach. Gnostycy uważając, że Bóg Jahwe trzyma ludzkość w niewoli, gardzili Nim i Jego Prawem. Stworzone przez Niego życie na ziemi uważali za błąd, spychając na Niego odpowiedzialność za grzech i jego skutki. W upadku Adama i Ewy doszukiwali się wyzwolenia, zaś w wężu, który zwiódł pierwszych ludzi – źródła gnozy, a więc swej mądrości.

 

 

          Gdy gnostycyzm zetknął się z chrześcijaństwem w II w. spowodował niemałe zamieszanie.  Pytano, kto ma racje. Wiele elementów było wspólnych. Np. zagadnienie dobra (Bóg) i zła (materia).

 

          Gnostycyzm nie był herezją, ale niósł ze sobą elementy kontrowersyjne jak: millenaryzm, poglądy na temat instytucji małżeństwa (z uwagi na płeć, pożądliwość ciała), dziewictwa, przesadna asceza, pogląd, że natura ludzka jest zła sama w sobie.  Te tendencje wywołały silną opozycję wśród pisarzy chrześcijańskich. Występowali przeciwko gnostycyzmowi (jakby przeciw herezji).

 

          Gnoza miała różne oblicza. Została ona wykorzystana też do głoszenia herezji. Filozoteizm dopatruje się w herezjach ziarenek prawdy. Szuka w nich ciekawych refleksji i ponownie bada je pod kątem prawdy religijnej i historycznej, mimo, że herezje zostały odrzucone przez  naukę Kościoła.

 

Ruchy nie gnostyckie:

 

Ebionici – uważali, że Jezus był człowiekiem ludzkiego pochodzenia, urodzony z Józefa i Maryi. Był On prorokiem, lecz nie Synem Bożym. W ich doktrynie można zauważyć wiele wspólnych poglądów essejczyków i grupy z Qumran.

 

Elkazaici – sekta powołująca się na objawienia prywatne Elkasaja. Podobnie jak ebionici uważali Jezusa za proroka. Odrzucali krwawe ofiary ze Starego Testamentu. Byli zwolennikami apokastazy (ostatecznego zbawienia wszystkich).

 

Nikolaici – byli zgorszeniem dla uczniów Jezusa. Zarzucano im totalne zepsucie obyczajowe. Sprzeciwiali się Bogu Starotestamentalnemu, głosili absolutną wolność człowieka.

 

Ruchy gnostyckie:

 

Cerynt – nauczał, że świat nie został stworzony przez Boga, lecz przez bardzo odległą od Niego potęgę (demiurga – gnostycyzm). Jezus jest tylko wybitnym człowiekiem. Zaprzecza dziewiczemu narodzeniu Jezusa i Jego Boskiej naturze. Jezus jest wielkim prorokiem, na którego zstąpiła Moc Boża. Chrystus zstąpił w momencie chrztu pod postacią gołębicy. Głosił nieznanego Ojca, a następnie, przed Męką, opuszczając Jezusa wrócił do Ojca z powrotem.

 

Twórcy doktryn gnostyckich

Baradesanes – Kerdon – Karpokrates – Marek Mag – Menander – Satornil – Szymon Mag – Walentyn

 

Główne doktryny i sekty gnostyckie:

adamici – agapeci – antytakci – apellici – archontycy – askofici – barbelognostycy – bazylidianie – borboryci – enkratyci – herakleonici – kainici – karpokratianie – kleobianie – kolarbasjanie – kukeanie – lukanici – manicheizm – marcjonici – markozjanie – menandryci – ofici – pryscylianizm – ptolemaici – setianie – sewerianie – szymonianie – walentynianie

          Do gnozy odwoływali się m.in.: bogomili i katarzy. Gnostykami byli: Szymon Mag, Marcjon, Walentyn Egipcjanin, Bazylides, Herakleon, Ptolemeusz, Markos i Teodor. Najbardziej znanym współczesnym polskim gnostykiem jest Jerzy Prokopiuk.

          Wpływy gnostycyzmu daje zauważyć się w Ewangelii Jana mimo, że koncepcja i cel ewangelii jest antygnostycki. W niej można dopatrzyć się tekstów, które odłączone od kontekstu mogą być zrozumiałe jako gnostyckie.

 

Prześladowania chrześcijan

 

          Początkowo chrześcijanie nie byli rozróżniani od Żydów. Działalność misyjna wprowadzała jednak niepokój lokalny. W opozycji byli Żydzi oraz poganie, którzy nie byli zainteresowani nowym wyznaniem. Cesarz Neron w swej szalonej polityce użył chrześcijan do  swoich własnych rozgrywek politycznych. Prześladowania były krwawe, ale krótkotrwałe i ograniczało się do Rzymu. Motywem prześladowań było obarczanie chrześcijan winą za ówczesne wszelkie klęski i nieszczęścia jakie spotykają cesarstwo. Każde nieszczęście było pretekstem do wykrzyków: chrześcijanie do lwa. Po Neronie prześladowania ucichły, aż do cesarza Domicjana (81–96). Apokalipsa Jana była pisana w tym okresie. W niej zawarte są pewne informacje na temat stosunków chrześcijan wobec Rzymu: I ujrzałem Bestię wychodzącą z morza, mająca dziesięć rogów i siedem głów (Ap 13,1). Oczywiście bestią jest Rzym, symbol pogańskiego prześladowcy.

          Do dziś toczy się naukowa dyskusja na temat przyczyn prześladowań chrześcijan. Jak słusznie zauważył to prof. D. Olszewski  prześladowania były nieuniknione: Chrześcijaństwo niosło bowiem z sobą koncepcję życia tak dalece różniącą się od dotychczasowej, iż stało się potężną siłą niosącą zakwestionowanie istniejących stosunków nie tylko pod względem religijnym, ale i społecznych[1].

          Należy zauważyć, że do końca II w. nie wydano w Rzymie żadnego dokumentu świadczącego o oficjalnym prześladowaniu chrześcijan. Władza uważała, że niechęć do chrześcijan ma podłoże jedynie społeczne. Chrześcijan karano na podstawie ogólnego prawa rzymskiego.

          Cesarz Septymiusz Sewera (193–211) był poganinem przywiązanym do swojego kultu. Wobec chrześcijan czuł wyraźną nienawiść. Zaniepokojony sukcesami chrześcijan wydał w 202 r. dekret zakazujący chrześcijanom nawracania pogan na wiarę chrześcijańską. Celem dekretu było powstrzymanie dalszej ekspansji chrześcijaństwa.

          Kolejnym prześladowcą chrześcijan był cesarz Decjusz (249–251). Pragnął on umocnić jedność rzymską wokół tradycji religijnej rzymian. W 250 r. wydał nakaz składania ofiary pogańskiej przez wszystkich bez wyjątku obywateli. Tego nakazu chrześcijanie spełnić nie mogli.

          Prześladowania cesarza Waleriana (253–260) miały podłoże osobistej nienawiści do chrześcijaństwa. Sekundował jej wpływowy minister finansów Makrian. Chciał on napełnić pustą kasę dochodami dóbr kościelnych.

          Pomimo prześladowań chrześcijaństwo rosło w siłę. Cesarz Dioklecjan (285–305) próbował wskrzesić imperium opierając się na religii pogańskiej. Wydał on 4 edykty prześladowcze względem chrześcijan: konfiskata ksiąg, sprzętu liturgicznego, burzenie kościołów, więzienie członków hierarchii kościelnej, a także nakaz składania ofiar pogańskich pod groźbą surowych kar[2].

          Okres prześladowań zbliża się do końca. Na początku IV w. wydane zostaną w tym względzie odpowiednie dekrety. Za panowania Julian będą jeszcze próby odrodzenia pogaństwa, które zakończą się jednak fiaskiem. Cesarzowi Julianowi nadadzą przydomek Apostaty (Odstępca).

          Ucisk Kościoła powodował integrację wiernych, wzajemną życzliwość i pomoc. Historycy opisują wzajemny stosunek wiernych do siebie. Było niebezpiecznie, ale emanowała z chrześcijaństwa miłość. Tą miłością zarażali się inni. Wielu pragnęło żyć jak chrześcijanie.



[1] Daniel Olszewski, Dzieje Chrześcijaństwa w Zarysie, Księgarnia św. Jacka Katowice 1983 r., s.28.

 

[2] Tamże s. 30.