Zło z gradacji dobra

 

          Grzech pierworodny to pojęcie, które znane jest z Pisma świętego. Wywodzi się od natchnionego autora, który odczytał go w obrazie Adama i Ewy. Innych źródeł pozabiblijnych na ten temat brak. Czym, tak naprawdę, jest grzech pierworodny?

          Bóg jest we wszech miar doskonały, ale świat stworzył niedoskonały[1]. Tę tezę można bardzo łatwo obronić. Każde dzieło można zawsze w jakiś sposób udoskonalić i upiększyć.  Można więc dostrzec tu logiczną konsekwencję. Bóg nie stworzył świata doskonałego, ale to co stworzył było dobre. Zło jako negatywna relacja nie istniało. Jak głosi katecheza, człowiek dokonał pierwszego zła w wyniku wolnej woli. Sprzeciwił się woli Bożej. Aby sprzeciwić się Bogu musiał wypłynąć z człowieka jakiś negatywny impuls woli. Impuls ten musiałby być w jakiś sposób przez Boga zaprogramowany, a to sugerowałoby, że Bóg jest Stwórcą złego impulsu, czyli zła. Tezę tę trzeba odrzucić z racji definicji Boga doskonałego. Bóg nie może być Stwórcą zła. Jak więc wytłumaczyć ten pierwszy impuls zła?

          Może teza ta niejedną osobę zaskoczy, ale autor  sugeruje, że zło jako subiektywna ocena relacji etycznych powstało na skutek pojawienia się dobra  na świecie. Inaczej mówiąc. To nie człowiek zdobył się na zło, ale na skutek pierwotnej dobrej natury duchowej (czystej duszy) otrzymanej od Ojca, zaczął czynić dobra. Dobra te zależały od predyspozycji poszczególnych osobników. Dobra te, które względem siebie były lepsze i jeszcze lepsze. W gradacji dobra relatywnie najniższe dobro było gorsze od tego najwyższego. Gradacja dobra była czynnikiem inspirującym do różnych zachowań. Impuls zła pojawił się z wyboru dobra mniejszego.

          Według podanej tezy, może człowiek nie był taki zły od samego początku. Zło pojawiło się w konsekwencji logicznej konieczności wyboru gradacji dobra. I tak jest do dzisiaj. Stale możemy dokonywać wyborów lepszych lub gorszych.



[1] Dlaczego tak uczynił jest osobnym zagadnieniem.

Łukasz realizuje własne koncepcje

 

          Po perykopie o nawróceniu Szawła w Dziejach Apostolskich od wersetu 9.23 do końca 11 rozdziału Łukasz opisuje wybiórczo pewne fragmenty z życia Piotra. W nich, autor usilnie stara się przekonać czytelników o szczególnej roli Piotra w nowopowstałym Kościele[1]. Opisuje nadzwyczajne dary jakie Piotr otrzymał od Boga. Piotr czyni cuda, uzdrawia Eneasza, który od ośmiu lat był przykuty do łóżka, przywraca do życia Tabitę, nawraca setnika Korneliusza, któremu ukazuje się anioł (też: mąż w lśniącej szacie). Obrazami tymi Łukasz buduje autorytet Piotra. Czyny Piotra budzą podziw wokoło i skutkują nowymi nawróceniami. Wszyscy są pod wrażeniem Piotra i jego nauki. Podobnie jak Jezus na pustyni oddawał się uniesieniom mistycznym, tak i Piotr wpada w zachwycenia i nawiązuje bezpośredni kontakt z Bogiem. Odczytuje głos Boga mówiącego: Zabijaj, Piotrze, i jedz (Dz 10,13; 11,7).

          Łukasz pisząc o Korneliuszu chciał sprostować pogląd jakoby na wiarę  chrześcijańską przechodzili tylko biedni. Opowieść o Ananiaszu i Safirze wskazuje, że niektórzy mieli własne domu i byli ludźmi zamożnymi.

          Z tekstu widać wyraźnie, że Łukasz realizuje własną wizję teologiczną. Niektóre wydarzenia przedstawia na podstawie własnych obserwacji i nadaje jej teologiczny sens. Charakteryzują się one niekiedy oryginalnością spostrzeżeń.  Jest on nie tylko przekaźnikiem historii, ale i moderatorem wiary. Organizacja wspólnot chrześcijańskich jawi mu się jako charyzmatyczny Kościół ze szczególnym działaniem Ducha Świętego. Duch Święty rozwiązuje szereg problemów pogan. Mocno interweniuje w historię człowieka. Jak już pokazał to w swojej Ewangelii, jest on zwolennikiem obrazów religijnych nasyconych cudami (apokaliptyczne sny), interwencją aniołów, wizytami Ducha (Dz 10,19) i szatana (Dz 10,38).   

          Poucza, że prawo Mojżeszowe nie ma tu już zastosowania. Wszystko co stworzył Bóg jest czyste i dobre. Nie ma już zwierząt nieczystych: Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił (Dz 10,15). Jeść można wszystko.

          Łukasz był pod silnym wpływem nauki Pawła. Tak jak Paweł i on uważa, że Bóg jest Ojcem wszystkich narodów. Nie ma różnicy między Żydami a poganami, wszyscy są równi w oczach Boga. Dar Ducha Świętego wylany został także na pogan (Dz 10,45); Któż może odmówić chrztu tym, którzy otrzymali Ducha Świętego tak samo jak my? (Dz 10,47); A więc i poganom udzielił Bóg [łaski] nawrócenia, aby żyli (Dz 11,18).

          Aby nie nastąpiła zbytnia idolatria Piotra tonuje jego obraz w scenie przywitania jego z Korneliuszem. Korneliusz wyszedł mu na spotkanie, padł mu do nóg i oddał mu pokłon. Piotr podniósł go ze słowami: Wstań, ja też jestem człowiekiem (Dz 10,26). Tym samym chciał pokazać skromność Piotra. Łukasz prawidłowo odczytywał zamysły Boga. Jak pisze: Lecz Bóg mi pokazał, że nie wolno żadnego człowieka uważać za skażonego lub nieczystego (Dz 10,28) i dalej: Bóg naprawdę nie ma względu na osoby (Dz 10,34).

          Werset: Ale w każdym narodzie miły jest ten, kto się Go [Boga] boi i postępuje sprawiedliwie (Dz 10,35) ujawnia i tę niedobrą stronę strategii Łukasza. Wierni mają być zauroczeni wiarą, a jednocześnie powinni bać się Boga. Aby Kościół był zwarty musi być jednomyślny. Bojaźń do Boga jest gwarantem dyscypliny.



[1]  W gminie jerozolimskiej bardzo szanowanym był Jakub Apostoł.

Filip, Szymon i dworzanin etiopski

 

          W Samarii żył pewien człowiek o imieniu Szymon (znany też z innych dzieł literackich), który zadziwiał ludzi swoimi magicznymi sztuczkami. Wielu myślało nawet, że czyni to mocą Boga. On jednak wiedział na czym jego sztuczki polegały. Kiedy spotkał się z diakonem (?) Filipem i zobaczył cuda czynione przez niego bardzo się zdumiał. Był bardzo zaintrygowany i bardzo chciał poznać tajemnice Filipa. Dla zrealizowania swoich planów przyjął nawet chrzest,  aby się wkupić w łaski Filipa. Jemu też zaproponował wprost zapłatę za ujawnienie mechanizmów czynionych znaków. Filip skarcił go skutecznie, wyjaśniając, że moc jego od samego Boga pochodzi. Zamiary Szymona zostały potępione. Filip dyscyplinuje Szymona strachem przed Bogiem. Szymon zawstydził się swojej postawy i swojej pazerności: Módlcie się za mną do Pana, aby nie spotkało mnie nic z tego, coście powiedzieli (Dz 6,24).

          Kościół chcąc utrzymać w ryzach i w dyscyplinie swoich wiernych niejednokrotnie będzie powoływał się na sprawiedliwość Boga. Niestety obraz Boga pozostał starotestamentalny: Bóg za dobro wynagradza, a za zło karze. Ówcześni chrześcijanie nie wiedzieli wówczas, że sprawiedliwość Boga nazywa się miłosierdziem, a miłosierdzie Boże jest darem niezasłużonym.

          Drugim opowiadaniem dydaktycznym jest opis spotkania Filipa z dworskim urzędnikiem królowej etiopskiej, który sam próbował zrozumieć czytane słowa proroka Izajasza. Niestety niewiele rozumiał z księgi: Jakżeż mogę [zrozumieć], jeśli mi nikt nie wyjaśni? (Dz 6,31). Filip zaczął mu objaśniać zawiłości wiary tak skutecznie, że dworzanin zachwycony Nowiną poprosił go o chrzest.  Łukasz tym opowiadaniem potwierdza, że bez odpowiedniego przygotowania, trudno jest zrozumieć słowa Pisma świętego.

         I ja przyznaję, że lektura Starego Testamentu jest bardzo trudna. Wszystkim nieprzygotowanym odradzam samodzielne czytanie. Jest niebezpieczeństwo, że opacznie zrozumieją intencje biblijnych autorów. Boga odczytają jako okrutnika, a legendy rozbawią ich do łez. Zamiast wiarę wzmacniać, mogą ją niechcący osłabić.

 

Paweł Apostoł

 

          Kiedy Jezus miał ok. 12–14 lat, w słynnym ośrodku naukowym Tarsie (obecnie Tarsus) w Cylicji, w diasporze żydowskiej i w żydowskiej rodzinie, w latach 5–10 ówczesnej epoki, urodził się Szaweł (Szaweł jest imieniem hebrajskim, Paweł łacińskim).  W ósmym dniu został obrzezany (Flp 2,5). Jego rodzice mieli obywatelstwo rzymskie, w owym czasie rzadko przyznawane cudzoziemcom. Ojciec był faryzeuszem (Flp 2,5) z pokolenia Beniamina (Rz 11,1). Rodzice pochodzili z Giskali (współczesny Jish) w Galilei (według Hieronima ze Strydonu). Szaweł był typowym Żydem, a zarazem człowiekiem wykształconym, nasiąkniętym wpływem kultury greckiej.  Znał języki: aramejski i grecki. W Jerozolimie kształcił się u samego Gamaliela Starszego, otwartego na nowe poglądy. Choć posługiwał się z łatwością greką, myślał kategoriami aramejskimi. Z zawodu był tkaczem płacht namiotowych.

          Jego przekonania były ortodoksyjnie faryzejskie. Bronił żarliwie wiary swoich przodków: byłem szczególnie wielkim zapaleńcem w zachowywaniu tradycji moich przodków (Ga 1,14). Przyjął ją bezkrytycznie i w pełnym zaufaniu do głoszonego słowa. Tora była podstawową wykładnią jego wiary.  Jak większość Żydów był przeciwnikiem Jezusa i czynnym prześladowcą chrześcijan. Wiedział, że wyznają nie tylko Jezusa ukrzyżowanego, lecz także zmartwychwstałego, a tego nie mógł pojąć. Ok. 34 roku uczestniczył w ukamienowaniu pierwszego Chrześcijanina Szczepana: Szaweł zaś zgadzał się na zabicie go  (Dz 8,1); A Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn i kobiety, i wtrącał do więzienia  (Dz 8,3). Jego aktywność wynikała z temperamentu, odwagi oraz z przeświadczenia, że tak należy czynić.

           Ok. 36 roku udał się do Damaszku z nakazem aresztowania zwolenników nowego ruchu religijnego:  Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł  (Dz 9,1–2).  Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” „Kto jesteś Panie?” – powiedział. A On: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić”. Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział. Wprowadzili go więc do Damaszku, trzymając za ręce. Przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił  (Dz 9,3–9).

          Paweł przeżył wstrząs. Zdarzenie pod Damaszkiem, mimo, że było natury mistycznej, dla niego było najzupełniej realne. Opis spotkania z Jezusem pochodzi wyłącznie od Pawła. Trudno jest zweryfikować to zdarzenie. Dalsze jego życie, w pewien sposób, zaświadcza o prawdziwości zdarzenia[1].

          Paweł na jakiś czas stracił wzrok. Być może Bóg dał mu ten fizyczny znak swojej interwencji, aby uwiarygodnić swoje objawienie. Gdy ochłonął, zerwał radykalnie z dotychczasowym życiem i zaczął głosić, że Jezus jest Synem Bożym. Żarliwość prześladowcy zamieniła się w żarliwość obrońcy Jezusa. Taki nagły zwrot początkowo budził względem niego niedowierzanie i nieufność.

          Paweł przyjął chrzest z rąk ucznia Ananiasza: W Damaszku znajdował się pewien uczeń, imieniem Ananiasz (Dz 9,10). W synagogach zaczął głosić, że Jezus jest Mesjaszem. Uznawał się za apostoła, świadka Chrystusa zmartwychwstałego, który powierzył mu misję ewangelizowania narodów. Wierni nie bardzo mu ufali. Niektórzy chcieli go zgładzić. Niejednokrotnie ratował się ucieczką. Teraz on był prześladowany. Dopiero po kilku latach nastąpiło jego spotkanie z apostołami: Piotrem i Jakubem. W Jerozolimie też było niebezpiecznie. Udał się w swoje rodzinne strony. W Cylicji i Syrii spędził kilka lat. Ok. 43/44 roku Barnaba ściągnął go do Antiochi nad Orontesem gdzie pracował. Barnaba był lewitą. Urodził się na Cyprze. Szybko związał się ze wspólnotą chrześcijańską.  Barnaba i Paweł dokonali pierwszej wielkiej wyprawy apostolskiej, podczas której przyjęli do Kościoła wielką liczbę pogan. Między Barnabą a Pawłem nawiązała się szczera, pełna szacunku przyjaźń.



[1] Według autora, nie jest istotny przekaz objawienia mistycznego, czy jego prawdziwość, lecz wiara przekazującego, że takie objawienie miało miejsce. Autor każdy przekaz o zdarzeniu cudownym przyjmuje jako prawdę przekazującego. Weryfikacja nie jest możliwa. Bóg na różne sposoby objawia się ludziom. Św. Paweł w listach wypowiadał swoje przekonanie, że jego przekazem nie są słowa ludzkie, lecz słowo Boże.