Eksperyment Boga

          Bóg przyglądał się rozwojowi człowieka. Nie wszystko szło gładko. Ofiarowana wolność wyboru, ambicja powodowała, że człowiek pragnął sięgnąć nieba. Zbudował nawet, w tym celu, wysoką wieżę w Babilonii. Bóg zapewne był „rozbawiony” naiwnością ludzką. To co dotyczy materii ducha jest niezniszczalne. Wieża zaś była nieudaną próbą wkroczenia w przestrzeń zarezerwowaną przez Stwórcę.

          Człowiek pozbawiony bezpośredniego nadzoru i duchowego przewodnictwa kierował swój rozwój w stronę bałwochwalstwa. Chętnie sam zajmował pozycję Boga. Kultura grecka pełna była bogów, półbogów i bogów samozwańczych. Np. Antioch III Wielki (223–187) zaprowadził w całym państwie kult swojej osoby. Powstał cały panteon, na którym czele powołali Zeusa. Każdy z bogów opiekował się innym aspektem życia. Kultura rzymska w okresie królewskim (VI przed Chr.) i republiki (V–I przed Chr.) chętnie przejęła trendy i wzorce kultur rozmaitych podbitych ludów. Miejsce Boga zajmowali śmiertelnicy (boski Cezar).

          Bóg widząc zagubienie ludzi zapragnął nawiązać z nimi kontakt bliższy, osobowy. Kontakt duchowy niejednokrotnie stawał się trudny dla człowieka.

          Natura Boga nie pozwalała na przebieranie się w postać ludzką. Bóg nie może łamać reguł, które sam ustanowił. Wykorzystał do tego wspólną autostradę duchową jaką wytyczył w kierunku człowieka i postanowił dokonać niezwykłego eksperymentu. W ludzkiej postaci, nienaruszając jej wolności, objawić własną Istotę. Aby to dokonać, musiał czekać, aż pojawi się na ziemi człowiek według reguł  dawno ustalonych, który dźwignie ciężar tego niezwykłego eksperymentu. Tylko jeden, Syn Człowieczy – Jezus zdał egzamin. Więcej, ofiarował siebie dla zbawienia innych. Zaprawdę Ten jest Wielki na miarę Ojca.

          Jezus musiał odczytać i zrozumieć zamiary Boga. Aby tego dokonać musiał się w pełni na Niego otworzyć. I tak się stało. Wszyscy do tej pory kandydaci (prorocy, nazirejczycy) rodzili się jako słudzy Boga. Ten urodził się jako Syn i Dziedzic Ojca. Dość szybko rozeznał zamiar Ojca. Bóg udzielił Mu szczególnych plenipotencji. Jezus ofiarował więcej niż pragnął Ojciec. On udzielił Chwały Synowi z chwilą Jego śmierci.

Plenipotencje człowieka

 

          Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem. Następnie Bóg rzekł: «Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona». I stało się tak. Potem Bóg rzekł: «Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych, a ptactwo niechaj lata nad ziemią, pod  pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre[1].

          Do tej pory Bóg miał pełną kontrolę na stworzeniami. Wszystko było zdeterminowane. Bezbłędnie działały określone procedury.

          Bóg jednak zapragnął „eksperymentu”. Rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!» Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi».

          Wszystko jasne. Bóg stwarzając istotę rozumną i obdarzając ją wolnością podzielił się władzą. I rzekł Bóg: Ja będę panował nad stanem i materią ducha, a człowiekowi oddaję we władanie resztę. «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona». I stało się tak.

          I cóż się dziwić, że Bóg niechętnie ingeruje w materię i rzeczy stworzone. To jest działka człowieka. Patrząc na świat, faktycznie człowiek wziął się czynnie do pracy i tak powstał świat współczesny, nowoczesny, pełen robotów i komputerów. Zamysł Boga jest realizowany. Człowiek przeobraża świat.

          Wobec zaprojektowanej harmonii, nie należy kierować do Boga żale, że nie spełnia naszych życzeń. Takiej umowy nie było. To co już Bóg czyni dla dobra człowieka jest nadzwyczajnym darem i łaską. Za wszystko, co jest nam dane należy Bogu dziękować.

          Z drugiej strony należy mieć świadomość jak Bóg umiłował człowieka, że obdarował go takimi  plenipotencjami (uprawnieniami). Nie wiem jak moi czytelnicy, ale ja czuję się w pełni usatysfakcjonowany i wiem za co Mu mogę dziękować. Bóg mógł zatrzymać ewolucję na etapie zwierząt ciesząc się ich posłuszeństwem. Świat również byłby piękny, tylko oprócz Boga nikt by tego nie dostrzegł.

 


[1] Na podstawie Pisma świętego, Księgi Rodzaju  1-30.

Ciemna energia, ciemna materia

          Od pewnego czasu pojawiają się informacje o nowych fenomenach wszechświata. Mowa jest o ciemnej energii i ciemnej materii. Ich pochodzenie jest nadal hipotetyczne. Badania nad nimi opierają się na spekulatywnych[1] (domyślnych) metodach badawczych.

 

Ciemna energia dlatego nazywa się ciemną, bo niewiele o niej wiadomo. Odkryto jednak, że jest odpowiedzialna za ekspansję wszechświata. Wypełnia całą przestrzeń i wywiera ujemne ciśnienie powodując rozszerzanie się wszechświata. Ciemna energia nie została odkryta laboratoryjnie a spekulatywnie do wyjaśnienia innego zjawiska, a mianowicie do coraz większego przyspieszania ekspansji kosmosu oraz do problemu brakującej masy we wszechświecie. Wielu badaczy kwestionuje istnieje tej energii..

 

Ciemna materia słabo oddziaływuje z materią zwykłą. Nie emituje światła, ani nie odbija. Uważa się ją za zimną. Odkrywana jest przez słabe efekty grawitacyjne. Ślady ciemnej materii wykryto głęboko pod ziemią w zbudowanym tam laboratorium. Schłodzone kryształy germanu podlegają przez lata obserwacji. Ich pobudzenie, drgania mogą świadczyć, że nastąpiło zderzenie z ciemną materią. Rezultaty badań są bardzo skromne. Aby opisać ciemną materię, trzeba więcej materiału badawczego. Naukowcy twierdzą, że ciemna materia jest dominująca we wszechświecie. Natura jej jest jednak nieznana. Grawitacja ciemnej materii powinna mieć działania odpychające. Gdyby to byłoby prawdą, to uczeni otrzymaliby odpowiedź dlaczego galaktyki uciekają. Fizycy wierzą, że ciemna materia jest spoiwem kosmosu. Dokładniejszych danych ma dostarczyć budowana w Afryce i Australii sieć radioteleskopów Square Kilometre Array (SKA).

 

          Być może ciemna energia ma coś wspólnego z ciemną materią. Nauka zmierza do uznania dwóch nowych fenomenów. Spekulacje pozwoliły określić ich procentowy udział we wszechświecie:

72,6% (± 1,5%) to ciemna energia,

22,8% (± 1,3%) to ciemna materia,

4,56% (± 0,15%) to międzygalaktyczny gaz oraz gwiazdy.

 

          Ciekawe, że to co jest zmysłowo dostrzegalne we świecie jest małym procentem innych jej składników. Być może racja jest po stronie filozoteizmu, że nie ma w świecie substytutu materii (zwykłej czy ciemnej), a jedynie różna forma strukturalna energii jako takiej.

 

          Dla wierzących ważne jest, że nowe fenomeny nie zaburzają obrazu stwórczego Boga. Bóg tchnął swoją moc w postaci energii, pewnego potencjału działania. Jak pokazuje życie, odmian postaci energii jest wiele. Tym samym można podziwiać Stwórcę za Jego pomysłowość, inteligencję, zmysł inżynierski.

 


[1] Łatwiej jest coś dopasować do teorii niż laboratoryjnie zbadać. Do czasu udokumentowanego wykrycia fenomenu należy zachować naukową powściągliwość.

Personalizm

          Filozoteizm mocno wskazuje na osobowość (persona) Boga jak i człowieka. Na tej wspólnej płaszczyźnie dokonuje się porozumienie interpersonalne i zawiązuje się szczególna więź między człowiekiem a Bogiem. Filozoteistyczny sposób patrzenia na świat (wiara rozumna) bardzo zbliżył się do idei personalizmu[1], który rodził się od dawna.

          Za początki personalizmu można uznać poglądy Arystotelesa, sofistów, św. Augustyna, św. Tomasza z Akwinu, w których za podstawę rzeczywistości uznawano osobę ludzką. Personalizm chrześcijański podkreśla człowieka jako osobę i podporządkowuje ją dobru życia społecznego.

          Personalizm Fichtego polega na tym, że za twórczy początek bytu uznaje jaźń. Jaźń bowiem nie tylko poznaje coś, co i tak bez niej istnieje, lecz tworzy, ustanawia rzeczywistość. Przedmiot wywodzi się z jaźni tak samo, jak podmiot. Nosicielem jaźni jest dla Fichtego także człowiek.

         Rozkwit ruchu nowożytnego personalizmu zaznaczył się w latach trzydziestych XX wieku, gdy zrodziło się wiele kryzysów. Dla marksistów był to kryzys ekonomiczny, a dla moralistów kryzys człowieka. Trzeba przypomnieć, że był to okres powstawania systemów totalitarnych, związków nacjonalistycznych[2], ruchów społecznych i innych. Miały one też znaczny wpływ na człowieka. Powodował jego zagubienie i alienację wobec toczących się wydarzeń. Postęp cywilizacyjny zupełnie nie przekładał się na umiejętne podporządkowanie sobie świata przez człowieka.

         Twórcą nowożytnego personalizmu był Emmanuel Mounier (1905–1950)[3]. Personalizm wskazuje, że dotychczasowa norma pokonania egoizmu człowieka przez miłość jest niewystarczająca. Wskazuje natomiast na naturalne uwarunkowania życia społecznego, nie tylko przez miłość, ale wzajemne zależności. Człowiek nie żyje sam na świecie lecz we wspólnocie.  Rozwój osoby może następować jedynie na drodze interakcji z innymi jednostkami.

         Personalizm staje w obronie godności ludzkiej, indywidualności, niepowtarzalności i niezależności każdego człowieka.                  

          Ponieważ personalizm nie ma jednego nurtu, ale składa się z wielu odrębnych koncepcji, nie został włączony do filozoteizmu, choć jest z nim w wielu miejscach zbieżny. Filozoteizm dostrzega w osobie człowieka dziedzica przyszłego Boga. Podobnie Bóg zniżył się do poziomu człowieka, stał się Osobą w rozumieniu ludzkim, aby mógł nawiązać z człowiekiem kontakt. Tak więc filozoteizm jest bardzie radykalny w swoich poglądach, niż personalizm.

 


[1] Termin ten po raz pierwszy użyty został przez Friedricha Schleiermachera na określenie koncepcji Boga osobowego, która była przeciwstawna panteizmowi.

[2] Np. Action Francaise – skrajnie nacjonalistyczna organizacja polityczna we Francji, zał. w 1898 r.

[3] Polskim personalistą jest ks. prof. Czesław Stanisław Bartnik.

Absolut

        Absolut (łac. absolustus – bezwarunkowy, niezwiązany) jest pojęciem filozoficznym. Określa pierwotny byt doskonały, niezależny, bezwzględny, nieuwarunkowany, niczym nieograniczony, posiadający rację swego istnienia w sobie .

          Pojęcia filozoficzne bardzo często są podłożem i bazą rozważań religijnych. Na przykład religia chrześcijańska ma oparcie na filozofii św. Tomasza z Akwinu[1]. Jednocześnie tomizm częściowo bazuje na filozofii Arystotelesa, choć w znacznym stopniu jest systemem nowatorskim.

          Każda religia wspiera się na systemach filozoficznych. Zapewnia to pewne rozumowe podejście do zjawisk i pojęć transcendentalnych. W żadnej religii nie można odsunąć się od rozumowego oglądu wiary. Filozofia próbuje tłumaczyć zjawiska i pojęcia religijne. Wspiera wiarę i pozwala ją rozumieć.          Stwórca uzdolnił człowieka do poszukiwań Jego samego. Wprowadził w serce człowieka pewien niepokój poznawczy. Owocem tego były poglądy wyrażające, że musi być jakaś przyczyna (arche) prarzeczy. Człowiek rozumem dochodził do wniosku, że musi istnieć przyczyna świata. Nie sposób godzić się z poglądami, że wszystko istniało od zawsze.

          Pojęcie absolutu jest wynikiem już innych prastarych poglądów starożytnych. W końcu pojęcie absolutu zbliżyło się do pojęcia religijnego – Boga.

          W filozofii starożytnej arche (zasada wszechrzeczy) kojarzono:

Tales z wodą.

Anaksymander z apeironem (nieokreśloność).

Anaksymenes z powietrzem, życiem.

Anaksagoras z nous, duchem.

Heraklit  z logosem, myślą, bytem stanowiącym o sobie.

Ksenofanes z sfajrosem, ziemią, kulą kosmiczną.

Parmenides z bytem.

 Platon z ideą Dobra.

 

          Każdy z powyższych filozofów dostrzegał jakąś cząstkę Stwórcy.          Łącząc powyższe idee można powiedzieć, że absolut to byt (Parmenidesa), nieokreśloność (Anaksymandera), istota duchowa (Anaksagorasa), logosem, a więc Myśl (Heraklita), Dobro (Platona). Kompilacja ta ukazuje drogę ludzkich poszukiwań. Od samego początku starano się ująć Stwórcę w ramy rozsądnych pojęć. Porządkowano i definiowano pojęcia. Tworzono bazę pojęciową, która pozwoliła na rozmowy i dyskusje.

          Myśl Średniowiecza spowodowała dalszy rozwój starożytnego dorobku filozoficznego. Wprowadzono pojęcia bytów złożonych. Zastanawiano się nad istotą bytów i istnieniem. Wprowadzono pojęcia możności i Aktu (św. Tomasz).

Pojęcie absolutu zmierzało do pojęcia Boga – Stwórcy. Pojęcie filozoficzne absolutu nabrało znaczenia religijnego. Absolut stał się podmiotem wiary. Trzeba zaznaczyć jednak, że przyjęcie absolutu za Boga nie było takie łatwe, ani proste. Do dnia dzisiejszego istnieje wiele różnych koncepcji. Przede wszystkim niektórzy chcą pozbawić Boga osobowości. Zatrzymują Boga na poziomie pojęć nieokreślonych idei jak: niezmienny, nieskończony, nieograniczony, najdoskonalszy,.. (idealiści XIX w.. Fichte, Scheling, Hegel). To niebezpieczny trend. Bez Boga osobowego (panteizm) świat wydaje się obcy, nieprzyjemny, zimny, bez emocji.

          Religia chrześcijańska w pewnym stopniu wprowadziła zamieszanie i naruszyła równowagę religijną świata. Bez Objawienia osobowego świat poznawał Stwórcę z przeżyć własnych, intuicji. W religii chrześcijańskiej Bóg Objawił się zmysłowo przez Jezusa. Czy religia chrześcijańska ma więc jakieś przywileje wobec innych religii. Wydaje się, że jest wyróżniona przez Boga. To wyróżnienie nie usprawiedliwia jednak chrześcijaństwa do siłowej ewangelizacji. Świadoma wyróżnienia powinna przyjąć postawę sługi oraz nauczyciela o najwyższych normach etycznych. Misja Kościoła powinna uświadamiać i zachęcać. W żadnym przypadku przymuszać.

          No cóż. Może trzeba jeszcze wiele lat, aby się spełniły słowa Ewangelii, abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli (1 Kor 1,10).

 


[1] Obecnie bazuje na neotomizmie.

Rozmawiam z Tobą jak syn z Ojcem

           Im więcej poznaję dzieł, których autorem jest człowiek, tym odczuwam nie pychę, a pokorę wobec Stwórcy. Wiem, że sam człowiek nie mógłby tego uczynić, gdyby Bóg nie wyposażył go w rozum, inteligencję. Boże, dzięki Ci za Twoje dary, za koncepcję istnień ludzkich, którym obdarowałeś własny przymiot – świadomość. Dziwię się tym, którzy nie wiedzą, za co Cię miłować.

          Bóg upokorzył się sam przed sobą stwarzając świat niedoskonały, aby dać człowiekowi szansę wykazania się. Wierzę, że Bóg mógł stworzyć świat w pełni wyposażony, ale rola człowieka zmalałaby do roli istot zwierzęcych. Zwierzęta mają wszystko, co im potrzeba do egzystencji. Człowiekowi świat przyrody i stan obecny nie wystarcza. Spragniony jest tworzenia czegoś nowego. Człowiek naprawdę jest stworzony na podobieństwo Stwórcy. Posiada pragnienia. Jeżeli człowiek pragnie, to znaczy, że i Stwórca pragnie. Jego pragnienia są częściowo ukryte, ale człowiek inteligentny potrafi wiele wydrzeć Panu Bogu. Bóg pragnie doskonałości, jako, że Sam jest doskonały.  Doskonałość idzie w parze z pięknem. Piękno dostrzega się na każdym kroku, w każdej najmniejszej rzeczy stworzonej. To wszystko jest w palecie pięknych barw. Do tego możliwość użycia dźwięków. Tu Bóg pozostawił nam pełne pole do popisu. Co prawda harmonia świata jest mistyczna, niezwykła i piękna, ale dopiero przez człowieka Bóg pokazał możliwości muzyki. Dzieła muzyczne wielu twórców mają zasięg nieskończony. To czego nie uczynił Stwórca, uczynił człowiek. Bóg umieścił jego dzieła w światowym archiwum.

          Malarstwo nie tylko jest kopią rzeczywistości, ale obrazowaniem stanu ludzkiej psychiki. Niektóre obrazy, nawet o prostej kresce, urzekają, przyciągają, fascynują. Kreska kresce nierówna. Znawcy to wiedzą.

          Bóg tak umiłował człowieka, że podzielił się z nim procesem doskonalenia świata. Ujął ze swojego i dał człowiekowi.

          Pochylam głowę przed Tobą. Nie na kolanach, bo wiem, że tego nie wymagasz, ale w postawie stojącej. Rozmawiam z Tobą jak syn z Ojcem.

Obrazoburstwo

          Ci którzy ostatnio użyli sformułowania, że obraz Matki Boskiej Częstochowskiej jest bohomazem obrazoburczym zasługują na współczucie. Nie rozumieją pojęcia  „obrazoburstwo”. Ono to dotyczyło jedynie Boga samego, którego, obraz zawsze byłby karykaturą. Zawsze byłby niedoskonały i nieprawdziwy. Pojęcie to znika w przypadku obrazowania Jezusa, czy Matki Bożej. Oni mieli konkretny wygląd. Używając tak brzydkiego określenia na przedmiot kultu chcieli zranić wierzących. Działali w złej intencji. Niech ich brak kultury, brak szacunku i głupota przełoży się na ilość mandatów w sejmie.

Pozdrawiam Paweł Porębski

Niezgłębiona energia

          W podręczniku fizyki do gimnazjum czytamy: I choć energii nie możemy dotknąć ani zobaczyć, to możemy wskazać efekty jej wykorzystania[1]. W podręczniku do katechezy można przeczytać: I choć Boga nie możemy dotknąć ani zobaczyć, to możemy wskazać efekty Jego działania.

          Pierwsza definicja trudna jest do podważenia, choć sama w sobie jest niezwykła i trudna do wyobrażenia. Pojęcie energii (energeia gr. – działania, aktywność) pierwszy raz wprowadził do obiegu w latach czterdziestych XIX w. William Thomson, baron Kelvin (1824–1907, brytyjski fizyk pochodzenia irlandzkiego). Skoro istnieje energia, to jaka ona jest? Szkoda, że nie można jej jakoś zabarwić, aby ukazała się jak czapka niewidka. Nic z tego. Rozum ludzki nie potrafi dostrzec prawdziwej natury energii. Wszystkie ludzkie wyobrażenia o niej są jej karykaturą (modelem konceptualnym). Człowiek jest bezradny w tak prostym, zdawało by się temacie.

          Każdy, po zastanowieniu się, godzi się z faktem, że choć energii nie widać to   faktycznie istnieje. Człowiek w jakiś sposób uruchamia przestrzeń wiary – zaprawdę energia istnieje.

          Definicja o Bogu jest prawie identyczna, a jednak jej akceptacja natrafia  na trudności. Dlaczego? Tak jak energia czyni skutki, tak samo widzialny świat jest skutkiem jakieś przyczyny. Przyjęcie za przyczynę Boga porządkuje myśli. Podobnie trzeba uruchomić przestrzeń wiary, aby rzec: zaprawdę Bóg istnieje.

          Z dwóch podobnych definicji nie można wyciągać wniosku, że Bóg jest tożsame z energią. Energia jest sama w sobie bezduszna. Bóg jest Osobą.

          Ponieważ energia sama jest skutkiem, jej przyczyną jest Stwórca. Energia jest tchnieniem mocy Boga. To zdolność do działania[2]. Gdyby opuścić słowo energia, to wszelkie działanie można nazwać ingerencją mocy Boga. Tym samym Bóg uczestniczy w każdym najmniejszym procesie jaki się odbywa we wszechświecie. Moc Boga jest własnością świata nadprzyrodzonego. Tym samym człowiek nie potrafi jej zgłębić rozumem.

          Energia, czyli moc Boża jest niezwykła. Przede wszystkim nikt z ludzi nie może jej unicestwić, a jedynie przekształcić w inną postać.  W fizyce występuje prawo zachowania energii: w układzie izolowanym suma energii jest stała. W tym układzie izolowanym mogą się dziać różne rzeczy. Mogą powstawać nowe obiekty, a i tak suma energii pozostanie stałą. To niezwykłe, wręcz bajkowe. To przekracza ludzki umysł. To co od Boga pochodzi jest niezniszczalne.

          Czarne dziury to ogromne skupisko energii, które wcześniej realizowało się jako materia. Czarne dziury mogą zajmować nieprawdopodobnie małe przestrzenie (objętości). To jest jeszcze jeden dowód na to, że nie ma czegoś takiego jak substrat materii.  Jej elementarna objętość musiałaby być skończona. Energię można skupić do punktu przestrzeni. Od osobliwego punktu przestrzeni powstał też świat.

 


[1] Podręcznik fizyki, Gimnazjum 1-3. Wyd. Mac Kielce 2009. s.111.

[2] Najprostsza definicja energii: energia jest to zdolność do wykonania pracy.

Izrael

          Po II wojnie światowej w 1947 r. Organizacja Narodów Zjednoczonych zgodziła się na podział Palestyny na dwa państwa: Żydowskie i arabskie. Zapewne w grę wchodziły wielkie interesy wielkich tego Świata[1]. Oczekiwany mesjasz izraelski jeszcze nie zstąpił z nieba i nie przywrócił ziem Izraelitom. Trzeba było zastąpić go działaniami, nie do końca, etycznymi.

          14 maja 1948 r. państwo Izrael proklamowało niepodległość. Stolicą państwa została Jerozolima (proklamowana w 1950 r.). Okoliczne państwa arabskie odmówiły zaakceptowania planu i rozpoczęła się wojna izraelsko-arabska. Do dnia dzisiejszego status Jerozolimy jest niewyjaśniony i z tego powodu wiele państw (w tym także i Polska) nie uznaje jej za stolicę Izraela.

          Czy ONZ miała prawo do podziału Palestyny. Ostateczną odpowiedź zostawiam historykom i prawnikom. Na zdrowy rozum nie bardzo można zgodzić się, aby organizacja, nawet międzynarodowa, miała takie uprawnienia.

          Naród żydowski stracił ostatecznie swój kraj w I wieku naszej ery. Czy Żyd żyjący prawie 2000 lat później w innym kraju, z innym obywatelstwem może rościć sobie pretensje do ziem dawno utraconych? Czy Polak urodzony we Lwowie może żądać podziału Ukrainy na państwo Polskie i Ukraińskie. Nie, bo tak potoczyły się losy świata. Wojny terytorialne w zasadzie zakończyły się. Świat musi zagospodarować pokojowo to, co jest stanem na dany dzień, chyba, że powróci się do wojen zaborczych.

          Trzeba jasno zaznaczyć. ONZ wyrządziło wielką krzywdę Palestynie. Minęło już ponad 60 lat od tego procederu. Stało się. Czasy się zmieniły. Świat chce żyć pokojowo. Trudno sobie wyobrazić, że trzy pokolenia nowych Żydów zostanie deportowanych (nie bardzo wiadomo gdzie) z ziemi, w której się urodzili. Czas doprowadzić do porozumienia między stronami na sposób demokratyczny. Organizacje międzynarodowe, politycy dobrej woli, autorytety nauki, duchowni powinni pomóc w rozwiązaniu konfliktu arabsko-izraelskiego. Winni byli dziadkowie. Powoli wymiera to pokolenie. Nowe pokolenia powinny podejść do problemu na sposób pokojowy. Działania wojenne nigdy nie rozwiążą problemu. Poleje się tylko niewinna krew.

 


[1] Zapotrzebowanie na ropę i inne bogactwa Bliskiego Wschodu.

On jest w nas

          Kiedy czytamy: On jest w nas nie przechodźmy zbyt szybko do następnych wersetów. Proszę się zatrzymać. To stwierdzenie niesie w sobie bardzo ważną informację. Przede wszystkim immanentność (w wewnątrz bytu) Boga uświęca człowieka do godności Jego syna. Choć nie jest widzialny zmysłowo, jest bardzo blisko. Jest w nas. Trzeba tylko Go odnaleźć w sobie. Jego z kolei transcendencja polega na tym, że jest ponad światem, bo świat został przez Niego stworzony. Bóg jest jednocześnie transcendentny i immanentny. To niezwykłe. Patrzy na nas z perspektywy zewnętrznej, a zarazem złączony jest naturą z każdym człowiekiem. On oświeca nasze dusze. Dopuszcza do swoich tajemnic (stan Dobra najwyższego, stan Prawdy). Pozwala się poznawać. Daje poczucie bezpieczeństwa. Gdy wszystko zawodzi, On nas nie opuszcza. Uczestniczy w naszych cierpieniach. To największy Przyjaciel.

          Bóg nie jest Usługodawcą. Nie jest stosowne proszenie Go o duperele. To uwłaczające. Mimo to, Stwórca „kombinuje”, jak spełniać nasze życzenia. proszę pamiętać, że Bóg nie może człowieka determinować, ani narzucać swojej woli. Życie to ogromne szachy. Żeby spełnić czyjeś życzenie trzeba wybrać właściwy ruch. Tylko Bóg to potrafi. Uzależniony jest jednak od miejsca figur. Nie należy sprawiać Bogu trosk. On może natomiast wyprowadzać nas na właściwa drogę. Jego należy słuchać. On stale podpowiada w naszym sumieniu. Trzeba tylko na Niego się otworzyć.

          Nie jestem mistykiem, lecz zwyczajnym człowiekiem. Serce porywa mnie do Niego niemal do zmysłowego dotyku. Oczami duszy Go widzę. Sercem tulę się do Niego.

          Boli mnie jak Boga traktuje się jak cesarza, czy potwora karzącego. Jak obwinia się Go za losy ludzkie, jak oskarża za holokaust, wojny i wszelkie zło, które jest ludzkim produktem. Mówienie, że szatan jest przeciwnikiem Boga jest już upokarzające. Jakim przeciwnikiem! Czy karykatura zła może być jakimkolwiek przeciwnikiem. Boże, kiedy ludzkość będzie traktowała Cię poważnie i z należytym szacunkiem!?

          Religia nie może być magią. Cukierkowość wiary mnie mdli. Ezoteryczność jest wypaczeniem wiary. Dewotyzm jest gorszy od ateizmu. Infantylność wiary niegodna jest naszych czasów. Wszystkim, którzy na ludzkiej ułomności zbijają swoje partykularne interesy trzeba powiedzieć stanowczo – nie.  Wszystkim, którzy wykorzystują imię Boga do swoich politycznych celów trzeba powiedzieć stanowczo – nie.