Ewangelia wg Mateusza cz.10

          W koncepcji Mateusza było udowodnienie, że Jezus był mesjaszem ogłaszanym przez proroków ze Starego Testamentu oraz, że był Synem Boga Najwyższego. Chętnie więc przywoływał proroctwa, które mogły o tym zaświadczyć. Mocnym argumentem boskości Jezusa była zdolność do czynienia znaków i cudów. Perykopa Uciszenie burzy przedstawia scenę, w której to Jezus na trwogę swoich uczniów ucisza burzę jaka rozpętała się nad jeziorem. Perykopa jest wielowątkowa.

          W czasie pisania Ewangelii wiara w realny byt szatana była powszechna.  Odbiła się ona na narracji całego Nowego Testamentu. Przykładem jest omawiana perykopa. Nie ma, co prawda, w niej słowa „szatan”, ale jego udział wynika z kontekstu. Perykopa występuje w trzech ewangeliach (Mt 8,23–27; Mk 4,35–41; Łk 8,22–25). Mateusz pokazuje Jezusa jakby personifikował szalejącą  burze (wzburzone morze oraz szalejący żywioł są symbolami tego, co negatywne, co sprzeciwia się życiu i istnieniu) karcąc ją, jakby była ona realną osobą – szatanem: rozkazał wichrom i jezioru, i nastała głęboka cisza  (Mt 8,26). Jezus pokazuje tu swoją władzę i moc nad złem: A ludzie pytali zdumieni: Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne?  (Mt 8,27).

           Dzisiaj należy inaczej odczytywać tę perykopę. Gdy relacja człowieka z Bogiem jest bliska, nie należy bać się niczego.  Oczywiście nie należy odczytywać tekstu dosłownie. Losy ludzkie biegną nieubłaganym torem przypadkowości. Bóg czuwa, ale nad strefą duchową. Rzadko interweniuje fizykalnie. Owszem bywa, że przez swoją Opatrzność, kiedy może i uzna za słuszne ratuje fizykalnie z opresji, ale nie o to tu chodzi. Bliskość Boga powinna dać człowiekowi pewien spokój duchowy. W sensie duchowym nic złego nie może się człowiekowi wydarzyć.

          W perykopie Dwaj opętani Mateusz  kontynuuje temat złych duchów. Trzeba z góry założyć, że jest to opowiadanie pełne symboli i niewiele jest w nim prawdy rzeczywistej. Np. sformułowanie: dwaj opętani wyszli z grobu (Mt 8,28) już wzbudza zdziwienie i nieufność. Prośba opętanych jest zadziwiająca: Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń (Mt 8,31). Autor tej perykopy próbował pokazać moc Jezusa nad szatanem (którego wg filozoteizmu ontologicznie nie ma). Oczywiście jest to pobożne życzenie. Zło jest wynikiem wolnej woli człowieka danej przez Stwórcę i Jezus nic nie może uczynić bez dobrej woli i wiary człowieka. Jak zostanie to później pokazane, tam gdzie nie ma wiary Jezus nie mógł uczynić żadnego cudu: I nie mógł tam [w swojej ojczyźnie]  uczynić żadnego cudu (Mk 6,5). Bez osobistej relacji (wiary) Jezus nie czynił cudów z urzędu (mesjańskiego).

Ewangelia wg Mateusza cz.9

          Mateusz nie byłby sobą, gdyby do nauki Jezusa nie dorzucił własnych koncepcji i interpretacji: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz – w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów». Do setnika zaś Jezus rzekł: «Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś». I o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie  (Mt 8,11–13). Ktoś może zapytać. Dlaczego tę część perykopy uważam za wstawkę Mateusza?  Pierwsze zdanie ma charakter wykładu: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. Trudno wyobrazić sobie, że Jezus zwraca się do zbolałego zgryzotą Setnika z mową akademicką. Ponadto, według filozoteizmu Jezus nie mógł nikogo straszyć: synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz – w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów»

          Nauka Jezusa gorszyła, ale niektórzy byli nią zauroczeni: Wtem przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: «Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz»  (Mt 8,19). Dalsza narracja nie jest odpowiedzią Jezusa jak pisze Mateusz, lecz wstawką, być może, z innej mowy Jezusa: Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć (Mt 8, 20). Odpowiedź dla uczonego jest zawarta w dalszej części po opisie innego zdarzenia:  Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: «Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca!». Lecz Jezus mu odpowiedział: «Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych (Mt 8,21–22).

          Słowa Jezusa wydają się okrutne. Powoli trzeba przyzwyczajać się do szokującej retoryki Jezusa. Aby ją zaakceptować trzeba odczytać ich sens. Wypowiedź ma wstrząsnąć słuchaczem, obudzić z dotychczasowego letargu i spokoju. Jezus niejednokrotnie pokazywał, że niechętny jest mowie salonowej, fałszywej pobożności, uległości. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie (Mt 5,37). Każda kurtuazja słowna może mieć w sobie ukrytą fałszywość lub inne cele. 

          Jezus pragnie przekazać, że istnieją wartości ze świata rzeczywistego i nadprzyrodzonego. Odpowiada więc pytającemu: Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych! (Mt 8, 22). Pierwsze słowa wersetu staną się ulubionym hasłem głosicieli wiary: Pójdź za Mną.        

          Pójdź za Mną to zadanie wyznaczone przez Jezusa. Jak powie przy innych okazji: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną! (Mt 19,21); Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną (Mk 10,21). Za tym wyzwaniem kryje się nauka i postawa Syna Człowieczego. Czy ona jest trudna dla zwykłego człowieka. I tak i nie. Kiedy do nauki Jezusa podchodzi się z całą żarliwością do Boga,  miłością do ludzi, dobrą wolą, nie jest ona trudna. Trudność pojawia się wtedy gdy nad umysłem panują zakusy ciała w całej rozciągłości oraz inne przywary sumienia, gdy nie jest one wolne od nienawiści, pychy, zazdrości. Niebezpieczne są też nałogi (uzależnienia) i miłość do posiadania. Złość, gniew są sygnałami ostrzegającymi, że coś niedobrego się dzieje i niekoniecznie muszą wynikać z własnych grzechów.

Ewangelia wg Mateusza cz.8

          Mateusz w perykopie Dobra lub zła budowa pokazuje prawdziwą naukę Jezusa. Jezus używa tu dwóch przeciwstawnych określeń: roztropność i nieroztropność. Proszę zauważyć, że nie ma w tej perykopie straszenia piekłem. Łagodne określenia pokazują stosunek Jezusa do braci i sióstr. Jak prawdziwy Ojciec poucza i upomina swoje dziecko dobrym słowem. Człowiek roztropny, to ten który wsłuchuje się w głos Boga. Nierozsądny to ten, których słuchając Jego słów nie wypełnia ich treści. Kto prawdziwie wierzy nie jest podatny na zawirowania, fałszywe nauki. Trzeba jednak zastanowić się w co się wierzy. Trudność polega na tym, że trudno zorientować się co jest ziarnem, a co plewem w przekazie wiary. Przekaz katechetyczny nastawiony jest na owoce etyczne. Prawda historiograficzna jest dla niego mało znacząca. Może dla wielu to wystarcza. Ci, którzy potrzebują prawdy muszą wejść na drogę ciągłego poszukiwania. Bóg może nie ukrywa swych tajemnic, ale one są trudne do rozszyfrowania. Trzeba się z tym pogodzić i z pogodnością ich szukać i rozwiązywać. Ważne jest, aby ci, którzy szukają byli traktowani zwyczajnie, a może i z podziwem. Historia pokazuje, że dociekliwi mieli dość pod górkę. Patrzono na nich podejrzliwie, wyrzucano na banicję, a nawet spalano.

          Znajoma opowiadała mi, że kiedyś w luźnej rozmowie powiedziała do koleżanki, że szatan nie istnieje własnym życiem,  i że jest tylko obrazem zła. Koleżanka odniosła się z pełną nieufnością i podejrzliwością. Niesłusznie. Na tematy religijne należy rozmawiać, dyskutować w sposób spokojny, bez egzaltacji. Prawda na tym nie straci. Ona czeka jedynie na jej odkrycie.

         Słuchacze byli zdumieni nauką Jezusa. On był inny niż kapłani: Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie (Mt 7,28).

          Mateusz gorąco pragnął wykazać boskość Jezusa. Kolejne perykopy będą opisem znaków i cudów Jezusa. Proszę zwrócić uwagę, że znakom cudownym towarzyszy oczyszczenie duszy. Każdy więc znak czy cud jest wyrazem niepojętej mocy Jezusa. Takim cudotwórcą, jak suponuje Mateusz może być tylko Syn Boży. Filozoteizm podpowiada, że takie znaki i cuda może czynić Syn Człowieczy (człowiek), który obdarowany jest mocą Boga. Świadczą o tym modlitwy Jezusa do Ojca o dar czynienia cudów.

          Cuda i znaki są mocnym argumentem dla tych, którzy oczekiwali mesjasza. Jezus miał swoją ekonomię objawienia. Zbyt wielki rozgłos mesjański był niezgodny z ekonomią Jezusa. Prosił więc często: nie mów nikomu (Mt 8,4). Trzeba przyznać, że prośba ta była dość naiwna. Czy Jezus o tym nie wiedział? Wiedział, ale tym przekazywał bardzo ważne przesłanie. Jego cud jest wyłącznie skutkiem osobistej relacji Jezusa z chorym. Podobnie jak na spowiedzi. Rozgrzeszenie jest czymś bardzo prywatną relacją między szafarzem a penitentem.  Uzdrowiony ma wiedzieć, że został uzdrowiony jedynie dlatego, że zawierzył Bogu. Jezus nie chciał być cudotwórcą z urzędu (mesjańskiego).

Ewangelia wg Mateusza cz.7

          Sposób przekazywania nauk przez Jezusa intrygował i zdumiewał: Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie (Mt 7,28). Jezus był zupełnie inny niż wcześniejsi prorocy. Niektórzy uważali, że ma niezły tupet. Byli zgorszeni jego zachowaniem. Prawdopodobnie od zarania, gdy człowiek kojarzył żywioły z siłami pochodzenia niebiańskiego narodził się strach przed Stwórcą. Strach powodował pokorę aż do skrajnej uniżoności. Przed Bogiem (bogami, żywiołami) padano na kolana, pochylano głowy. Można postawić pytanie, czy taka postawa jest Bogu potrzebna? Przenigdy. Bóg po to wywyższył człowieka do godności dziedzica, aby człowiek nie musiał się uniżać. Jeżeli ktoś pierwszy powie drugiej osobie, że ją kocha, to czy jest uniżenie? Nie. To przekaz uczucia. Takiego samego oczekuje Ojciec Niebieski od swoich stworzeń. Jezus zachowywał się jak Dziedzic pełen godności. Ludzi to denerwowało. On był inny od wszystkich. Inność jest niesłusznie gorsząca.

          Jezus musiał wykazać, że postępuje słusznie i że ma prawo tak się zachowywać. Głosił więc swoje Synostwo Ojca. Pojęcie Syna człowieczego[1] najbardziej było adekwatne do sytuacji. Jezus często mówił o sobie jako Synu Człowieczym. W tym pojęciu zawarł swoją tajemnicę pochodzenia ludzkiego i nadprzyrodzonego. Aby wzmocnić świadectwo o sobie czynił znaki i cuda. Bóg uzdolnił go do czynów nadprzyrodzonych. Wszystkie znaki i cuda czynił będąc w duchowej relacji ze swoim Ojcem. Przed wielkim cudami (wskrzeszenie Łazarza) modlił się do swojego Ojca prosząc o dar niezwykły. Jezus czyniąc znaki uzdrowieńcze oczyszczał również z grzechów. Chorzy spełniali warunek oczyszczenia – wierzyli w Jego moc.

          Mateusz przekazuje dziwne polecenia Jezusa do uzdrowionychUważaj, nie mów nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę (Mt 8,4). Jezus nie chciał być postrzegany jako mesjasz (polityczny), na którego  oczekiwano, ani na kuglarza, czy cudotwórcę, który umie czynić sztuczki czy cuda. Pragnął, aby wdzięczność pozostała w sferze duchowej. Jej materialnym znakiem miała być ofiara złożona w świątyni. Kapłani byli gwarantami (tak pragnął Jezus) właściwego odczytania znaków i cudów Jezusa.  

          W perykopie Setnik w Kafarnaum ujawniona została zdolność Jezusa do czynienia znaków na odległość. Setnik prosi Jezusa: powiedz tylko słowo (Mt 8,8). To przykład i dowód wiary Setnika. Jezus wyróżnia go mówiąc: Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary (Mt 8,10).

          Dlaczego wiara jest taka ważna?  Bóg zakłada, że istota rozumna posiadająca wiarę będzie się nią kierować. Ona może przynieść jedynie dobro, na którym Bogu tak bardzo zależy. Dobro jest pożywką istnienia i podtrzymywania świata w jego istnieniu.

 


[1] Syn człowieczy – idiom semicki na określenie człowieka, syna ludzkiego (Hi 25,6; Ps 8,5; 36,8; 90,3; Ez 2,1; 3,17). Znaczenie prorocze idiomu występuje w Księdze Daniela.

Ewangelia wg Mateusza cz.6

 

          W Ewangelii Mateusza można rozszyfrować co pochodzi z jego własnych koncepcji teologicznych, a co z nauk Jezusa Chrystusa. Nauki Jezusa są niezwyczajne. Przede wszystkim są znakiem sprzeciwu wobec słabościom ludzkim. Poznawanie nauki Jezusa zawsze wywołuje konsternację i potrzebę oceny własnego postępowania. Wywołuje niejednokrotnie poczucie winy, bo porusza ludzkie sumienia. Poprzeczka jest postawiona wysoko (ciasna brama). Nigdy się nie obniża. Czy łatwo jest żyć mając tak wygórowane wzorce? Nie łatwo.  Mateusz próbuje zachęcić prostą i złotą zasadą:  Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy  (Mt 7,12). Recepta nie jest trudna. Każdy ma w sobie własne przekonania i normy etyczne. Wystarczy je tylko wdrażać w życie. Później, wielki filozof Emmanuel Kant (1724–1804) powie, że ludzie powinni zachowywać się tak, jakby ich zachowanie miało stać się prawem powszechnym. Wypowiedział to w słynnej regule: Postępuj tylko wedle takiej maksymy, co do której możesz zarazem chcieć żeby stała się powszechnym prawem (imperatyw kategoryczny).

          Wybierając drogę wyznaczoną nauką Jezusa trzeba przechodzić przez ciasną bramę. Dlaczego? Bo życie ludzkie ma w sobie zadania do wykonania. Kto lekko chce iść przez świat nie rozumie zamysłów Boga. Oczywiście ma prawo żyć jak chce, bo od Boga otrzymał wolną wolę. Nie został przez Stwórcę przymuszony, ani zdeterminowany. Kiedyś to zrozumie.

          W pierwszym wieku pojawiło się bardzo wielu fałszywych proroków. Trudno się dziwić. Czasy były niespokojne. Dla cwaniaków były to żniwa. Na różnych przepowiedniach, mamidłach można zbijać fortuny.  Ludzie spragnieni pokoju nie szczędzili na przeróżne ofiary, pobożne inicjatywy, które były zwykłym naciąganiem. Mateusz poucza, jak rozpoznać fałszywych proroków: Poznacie ich po ich owocach (Mt 7,15).

          Prawdą jest, że człowiek jest niejednokrotnie istotą słabą. Gdzieś tam w środku pragnie być dobrym, ale pokusy świata i atrakcyjność zła są silniejsze od jego pragnień. Ciało góruje nad umysłem i wolą. Mateusz przestrzega: Nie każdy, który Mi mówi: “Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie (Mt 7,21).

          Trzeba być uczciwym wobec siebie samego. Oszukiwanie siebie jest wielce nierozsądne.

Ewangelia wg Mateusza cz.5

          Mateusz pisze: Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały (Mt 7,6). Wiele jest osób, którzy z góry zakładają bezsensowność dyskusji wychodząc z założenia, że i tak nie jest się w stanie poznać Boga i Jego tajemnic. Często przyznają się do wiary, ale jak twierdzą, Bóg jest niepoznawalny, obcy, daleki. Każdą tezę teologiczną potrafią wyśmiać, nie dając w zamian własnych propozycji. Inni z kolei trzymają się kurczowy raz przyjętych prawd głoszonych przez Kościół i nie dopuszczają żadnego własnego oglądu wiary. Jedni i drudzy potrafią zepsuć niejedno spotkanie, czy dyskusję.

          Mówiąc o sprawach Bożych uruchamia się własne sanktuarium wiary. To powoduje, że wykład niejednokrotnie przeistacza się w modlitwę, adorację, trwanie przed Bogiem. Niejednokrotnie wykładowca otwiera się przed słuchaczami. Staje się nagi i bezbronny. Osoby pozbawione przede wszystkim kultury osobistej potrafią niekontrolowaną wypowiedzią zniszczyć modlitewną atmosferę. Ile razy mnie spotyka taka przykrość przypominam sobie słowa Mateusza: Nie dawajcie psom tego, co święte…..

          Zniechęcenie pokonuję świadomością, że wiele osób pragnie dyskusji o sprawach Bożych. Mam już swoich wiernych czytelników. Nie ukrywam, że mówienie o Bogu i mnie jest bardzo potrzebne.

          Wspólne przeżywanie wiary powoduje, że człowiek czuje się we wspólnocie, wśród braci i sióstr. De facto wypełnia się zamysł Boga – życia człowieka w społeczności.

          Mateusz odnosi się do bardzo brzydkiej i popularnej ludzkiej wady. Człowiek zbyt łatwo i nieprzemyślanie wydaje sądy i opinie o innych. Dziś wiadomo, że nie sposób jest rozszyfrować ludzki mózg. Nigdy nie poznamy do końca motywów ludzkiego działania. Każdy ma własną koncepcję życia. Kiedy dostrzegamy, że jest inna od naszych, reagujemy krytycznie. Prawie zawsze czynimy przykrość drugiej osobie. Ona wie, że według niej, osąd nie jest prawdziwy. Nie zawsze może się bronić, prostować fałszywe osądy.

          Mateusz zachęca do wytrwania w modlitwie. Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam (Mt 7,7). Każda modlitwa zaczyna się od pragnień, które bazują na nadziei pokładanych w Stwórcę. Jak zapewnia autor, On może wszystko: Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą (Mt 7,11). Modlący ujawnia swój stosunek do Ojca Niebieskiego. Zaczyna się niezwykłe misterium wiary. Między człowiekiem a Bogiem pojawia się klamra spinająca dwie bliskie sobie istoty. Zbliżenie się do siebie jest już zaczynem eschatologicznego spotkania z Panem. Kto lekceważy modlitwę, ten nie rozumie fundamentów  łączności Stwórcy ze swoim stworzeniem. Modlitwa jest bardzo ważnym aktem. Szczera modlitwa jest zawsze wysłuchana i przynosi obfite owoce. Przede wszystkim modlący się wprowadza siebie w stan duchowego uniesienia. Przez to  staje się silniejszy, odporniejszy i zdolny do wzniosłych czynów. Ma za sobą Ojca i Jego łaskę. Pokłady mocy drzemią w każdym człowieku. Trzeba jedynie je uruchomić. Inaczej mówiąc. Modlitwa wzniesiona do Ojca odbija się od niebios, wzmocniona Jego łaską wraca do modlącego i czyni rzeczy niezwykłe.

Ewangelia wg Mateusza cz.4

          Mateusz pisze: Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie (Mt 6,1). Słowa te nie wszystkim się podobają. Uczynki pobożne są wspaniałą dydaktyką. Pouczają i zachęcają do ich czynienia. Skromność i dyskrecja powodują ich anonimowość. Mateusz nie gani jawność uczynków, ale przestrzega, że nagradzając siebie, darczyńca pozbawia się nagrody niebieskiej: inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie (tamże).

          Warto tu przypomnieć, że dobro podlega ekonomii Bożej. Każdy dobry uczynek człowieka jest, de facto, dziełem Boga. Człowiek jedynie inicjuje je przez intencję i wolę. Dobry uczynek jest dobrem dla biorcy-człowieka, ale jednocześnie biorcą jest Stwórca: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiekieście uczynili jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili (Mt 25,40); Uczynione dobro jest dziełem Boga i do Boga należy. 

          Afiszowanie się dobrymi uczynkami jest odbieraniem Bogu Jego zasług. Czyniąc dobrze powinno się głosić: Patrzcie jaki Bóg jest Dobry. Uczynił to i tamto na moją prośbę (w tym zawiera się nasza intencja, chęci). Człowiek jest wykonawcą woli Ojca. Do dobrych uczynków zalicza się też jałmużnę, modlitwę, post. Nagrodą będzie udział w boskiej chwale.

          Człowiek sam od siebie nic nie może, jeżeli nie da mu tego Stwórca. O tym trzeba pamiętać. Wyróżnienie człowieka polega na tym, że człowiek ma wolę uczynienia czegoś, ale wykonawcą jest zawsze Stwórca. Warto zauważyć, że życie człowieka jest mocno z Nim zintegrowane. Dobre uczynki osób niewierzących mają taką samą siłę sprawczą, właśnie dlatego, że Wykonawcą ich jest sam Stwórca.

          Modlitwa to osobista rozmowa z Bogiem i powinna odbywać się w sanktuarium duszy. Najlepiej w zaciszu i w odosobnieniu. Modlitwy wspólne, to rodzaj uwielbiania i adoracji Boga. Jest wyrazem kultu i powinny mieć charakter publiczny.

          Kiedy pościcie nie bądźcie posępni jak obłudnicy (Mt 6,16). Warto uzmysłowić sobie, że dla Boga nie ma większego znaczenie żaden nasz dar, bo wszystko do Niego należy, ale to co wychodzi z naszych serc.  Jeżeli pościmy dla Niego, to ważna jest nasza czysta intencja. Czysta w tym znaczeniu, że nie może jej towarzyszyć żaden partykularny interes, rozgłos. Liczy się tylko pragnienie uczynienia czegoś dla Stwórcy. Nasz dar w postaci małego cierpienia głodu ma być radosny. Narzekanie wypacza intencje. Post staje się wtedy farsą.

          Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi (Mt 6,19). Wszystko co jest skończone ma wartość doczesną. Kto to pojmuje powinien być spokojniejszy, zdrowszy i szczęśliwszy. Kiedy pęknie drogocenny wazon, niektórzy wyrywają sobie  z rozpaczy włosy z głowy. Inni powiedzą: to tylko rzecz. Mateusz mówi o skarbach w niebie. Nie wymienia je, ale łatwo się domyśleć, że są to nasze dobre uczynki. Jeżeli czynimy je w imię miłości to nabierają one blasku funkcjonału dobra.  Takie uczynki muszą przynosić zyski. Rozmnażają się i stają się inspiracją do innych, kolejnych, dobrych uczynków.

         Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie  przyodziać (Mt 6,25). Proszę nie odczytywać tego wersetu dosłownie. Mateusz pragnie jedynie uwypuklić, że zbytnia troska o dzienne sprawy może zagłuszać rzeczy ważniejsze. Co może być takie ważne? Życie w przyjaźni z Bogiem. Każdy dzień jest nam dany. Każdy dzień powinien być święty. Nie można tracić ani jednego dnia. Kto to pojmuje jest już na dobrej drodze życia.

Ewangelia wg Mateusza cz.3

          Przysięga jest rodzajem autoryzacji. Wzmacnia się ją wyznając, że przysięga się na Boga, matkę, ojca, dziecko itp.  Rzecz w tym, że przysięgający wyraża tym samym swoją absolutną wiedzę w przedmiocie przysięgi. Mateusz przestrzega przed tym rodzajem pychy. Człowiek nie może do końca poznać istoty rzeczy, a więc nigdy nie będzie znał całkowitej prawdy. Jeżeli przysięga to z założenia nie mówi prawdy. Podobnie przysięgając, że coś się uczyni również nie jest do końca pewne. Człowiek może starać się, ale ostatecznie wiele zależy od losu. Oczywiście losem można kierować, ale nie można się w pełni od niego uwolnić. Mateusz proponuje złotą zasadę: Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie (Mt 5,27). Chodzi tu o jasne postawienie sprawy. Człowiek inteligentny, sprytny, górujący nad innymi ma tendencje do mówienia tak jak Pytia delficka. Niezależnie od wyniku zdarzenia jego wypowiedź jest zawsze słuszna. Wystarczy posłuchać polityków. Oni są mistrzami w żonglerce słownej. Mateusz gani taki sposób mówienia. Zauważa większą uczciwość w prostocie mówienia.

          Perykopa Prawo odwetu pochodzi z pewnością z nauk Jezusa. Przez wiernych nie do końca zrozumiała. Każde zdanie budzi zdziwienie, a nawet gniew:

Nie stawiajcie oporu złemu.

Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!

Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!

Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.

(Mt 5,39–42).

          Perykopę tę nie można odczytywać dosłownie. Jest napisana przewrotnie. W niej ukryte są bardzo ważne przesłania, które trzeba dopiero odczytać.   Nie stawiajcie oporu złemu. Należy rozumieć, że na zło nie należy reagować złem. Jezus zwalnia nas od prawa odwetu: Oko za oko i ząb za ząb! Proponuje inną moralność opartą na miłości do tych, którzy nas prześladują, nękają, wykorzystują. Jezus proponuje już tu na ziemi sprawiedliwość boską, która zwie się miłosierdziem. Jezus suponuje, że każdy, kto sięga po miecz (zło) już zasługuje na współczucie. Powodów może być wiele, ale najczęściej jest podyktowany słabością ludzką, atrakcyjnością zła. Człowiek zły jest osobnikiem moralnie chorym. Jeżeli chory, to trzeba więc mu pomóc. Najlepszą pomocą jest pokazanie mu przeciwieństwo zła – dobro. Niejednokrotnie nasze dobro może zadziałać bardzo skutecznie i neutralizująco zło.

          Perykopa Miłość nieprzyjaciół jest kontynuacja perykopy poprzedniej. Jezus zwalnia nas od prawa nienawiści i proponuje miłować naszych nieprzyjaciół. Więcej. Suponuje modlić się za tych, którzy nas prześladują. Tłumaczenie jest podobne do tłumaczenia poprzedniej perykopy. Złe intencje wobec nas są chore z założenia i wykazują słabość osobnika.  Im też należy się współczucie i pomoc. Zgodnie z filozoteizmem funkcjonał zła można zniwelować funkcjonałami dobra (przez interferencje). Ważne, że może to uczynić człowiek z własnej inicjatywy. Bóg takie inicjatywy popiera i czyni je skutecznymi.

          Mateusz próbuje dowieść, że dla Boga wszyscy, ci dobrzy i ci źli są jednakowo ważni. Postawa miłosierna jest oznaką naszej doskonałości: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5,48).

 

Ewangelia wg Mateusza cz.2

          Jezus powołuje pierwszych uczniów. Jak pisze: Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za nim (Mt 4,20,22). Mało to jest prawdopodobne. Piotr miał żonę, rodzinę. Trudno przyjąć, że wszystko rzucił i bez rozwagi i zamysłu poszedł za Jezusem. Ewangelista pisząc „natychmiast” chciał zaakcentować gorliwość uczniów. Jak już zostało to pokazane w poprzednim wykładzie Mateusz nie ujawnia prawdy historycznej, tylko przedstawia swoją wizję. Nie był on pierwszym powołanym uczniem i być może nie wiedział jak odbywały się powołania Piotra (Szymona), jego brata Andrzeja, Jakuba i Jana Zebedeuszy. Więcej szczegółów podają ewangeliści Łukasz i Jan. Według przekazu Łukasza Jezus zdobywał swoich uczniów powoli (Łk 5,1–11). Potwierdza to Jan (J 1,40–42). Najpierw nauczał, przekonywał, zdobywał ich serca. Decyzja pójścia za Jezusem na pewno nie była pochopna ani natychmiastowa. Rybacy byli najczęściej biednymi ludźmi. Nie rzuca się tak szybko jedynego źródła zarobkowania. Nie wszyscy apostołowie mieli te same motywy pójścia za Jezusem.  Np. Synowie Zebedeusza widzieli w tym własny interes i przyszłą karierę urzędniczą (Mk 10,40), gdy Mesjasz przywróci im wolność polityczną.

          Jak podaje Mateusz, Jezus łączył przepowiadanie z uzdrawianiem ludzi. Ujawnia strategię Jezusa i Jego marketing. Nauczanie Jezusa Mateusz przedstawił w perykopie Kazanie na górze oraz w dalszych perykopach. Nie jest to opis konkretnego spotkania lecz kompilacja wielu spotkań. Treść ośmiu błogosławieństw z kazania na górze jest kodeksem moralnym. Trzeba przyznać, że jest niezwykły. Przepełniony jest duchem miłości. Treść kazania nie jest już wizją Mateusza. To przekaz pochodzący od samego Jezusa. Oczywiście nie należy spodziewać się dosłownego przekazu, ale myśl w nich zawarta jest z pewnością Jezusowa. Dalszy opis nauczania Jezusa jest perłą teologiczną. Zapewnia apostolstwu, w tym też swojej misji pisarskiej autorytetu pochodzącego od samego Jezusa: Wy jesteście solą dla ziemi (Mt 5,13); Wy jesteście światłem świata (Mt 5,14).  Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie (Mt 5,16).

          Perykopa Jezus a Prawo jest wielce dyskusyjna zwłaszcza w słowach: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić …(Mt 5,17–20). Nie bardzo to odpowiada prawdzie. Jezus był na swój sposób rewolucjonistą. Oczyszczał religię żydowską z ludzkich nadużyć. Tym samym bronił Ojca Niebieskiego od wizerunku Boga tyrana. Jezus głosił nową jakość religijną. Nowego ducha Ewangelii nie można wkładać w stare formy pobożności żydowskiej.  Postawa faryzeuszy była przez Niego szczególnie piętnowana. Ich hipokryzja, zakłamanie, głupota była Mu szczególnie wstrętna. W tej kwestii ewangelista Mateusz pokazuje swój radykalizm wymagań stawianym uczniom: Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. […] Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony (Mt 10,17–22). Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je (Mt 10,39).

          Nauki Jezusa były niezwykłe. Przekraczały dotychczasową logikę postępowania. Jezus pokazywał inną optykę wiary. Nauczanie Jezusa różni się od nauczania rabinów czy żydowskich uczonych w Prawie. Jego nauka jest bezspornym autorytetem. Jezus nie poszukuje prawdy ani nie dyskutuje. Nie powołuje się na innych nauczycieli. Krytykuje Torę i chwali pozytywne walory Prawa. 

          Mateusz rozpoczyna wykład teologiczny, który wywodzi się z nauczania Jezusa.

          Prawo Nie zabijaj (Wj 20,13; Pwt 5,17; Mt 5,21) rozszerza na prawo nie czynienia żadnej krzywdy drugiemu człowiekowi, nawet słowem, które mogłoby urazić. Nalega, aby pojednywać się z przeciwnikiem. Akcentuje, że wypominanie komuś, że jest „bezbożnikiem” podlega karze piekła ognistego.  Dzisiaj musi budzić zdziwienie. Taka błahostka a zasługuje na tak wielką karę (Mt 5,22). Warto zatrzymać się nad tą „błahostką”. Dlaczego Jezus widzi w niej wielkie zło? Każde sprzeciwienie się miłości jest wielkim złem. Miłość jest motorem życia. Gdy motor ten szwankuje załamuje się cała koncepcja Boga. Świat potrzebuje dobrego funkcjonału, aby dalej istnieć. Dlatego tak ważne jest powszechne miłowanie. Nie sztuczne i wypracowane ale płynące z serca i zrozumienia istoty rzeczy.  

          Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze (Mt 5,25). Jezus ponagla, aby nie zabrakło czasu na naprawienie krzywdy. Pokazuje, że ważne jest zadośćuczynienie. W przeciwnym razie trzeba będzie liczyć się z konsekwencjami: aż zwrócisz ostatni grosz (Mt 5,26

          Jezus sprowadza 613 przepisów Prawa Żydowskiego (365 negatywnych i 248 pozytywnych) do dwóch przykazań biblijnych: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem.  To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy (Mt 22,37–40). Czysta nauka Jezusa w niczym nie straciła na aktualności. To niesamowite, że okres 2 tys. lat, jaki minął, ani na jotę nie zaważył na Jego posłannictwie.

          Pokora Jezusa ujawnia się przede wszystkim w pełnym podporządkowaniu swojej woli woli Ojca. Czynił to nie tylko z pełną świadomością, ale i żarliwą miłością. Modlił się do Ojca bez ustanku, jako Człowiek, nie jako Bóg; jako Osoba do Osoby. Modlitwa była Jezusowi potrzebna. Kontakt ze światem Bożym Jezusa przemieniał i przebóstwiał. Otrzymywał od Ojca dary Ducha Świętego. Nabierał mocy, która z Niego wychodziła, gdy uzdrawiał i czynił inne znaki. Jezus pokazał na co stać człowieka,  a zarazem kim jest człowiek. Wnioski są oszałamiające. Człowiek może sięgać po niezwyczajne zdolności z pogranicza świata rzeczywistego i duchowego. Ze swej woli może czerpać dobro jakie Bóg chętnie ofiarowuje. Bierzcie i jedźcie z tego wszyscy, to jest Ciało moje (Mt 26,26; Mk 14,22; Łk 22,19). W tych słowach zawarta jest wiedza, że to co ma Jezus może przynależeć do każdego człowieka. Bierzcie i jedźcie… można odczytać naśladujcie mnie.

          Bardzo pouczająca jest perykopa Szóste przykazanie. Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż. A Ja wam powiadam (Mt 5,27). A ja wam powiadam, że rozprawiacie o cudzołóstwie jako wielkim grzechu, po czym nie zauważacie, że nawet drobny grzech nie jest miły Bogu. Zło jest złem, niezależnie od materii grzechu. Trzeba się wystrzegać nie tylko tych wielkich, ale i małych. Autor dopuszcza się niesamowitej przenośni. Jeżeli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie (Mt 5,29).  Słowa te jednoznacznie mówią, że grzech jest grzechem, zło trzeba nazwać złem. Nie należy być dla siebie zbyt pobłażliwym. Nie należy się oszukiwać. Rachunek sumienia musi być szczery.

          Pod koniec perykopy jest zdanie: A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę – poza wypadkiem nierządu – naraża ją na cudzołóstwo (Mt 5,32).  Czy są to prawdziwe słowa Jezusa, czy wstawka Mateusza?  Pół wieku przed Jezusem działał w Palestynie rabbi Szammaj, który dopuszczał rozwód  w przypadku gdyby żona okazała się cudzołożnicą. Wydaje mi się, że jest to kompozycyjna wstawka Mateusza z  kompilacji innych przesłanek (np. J 4,18). Być może Mateusz odczytał poprawnie intencję Jezusa i wpisał ją do opracowanej perykopy. To co jest ważne, to czystość małżeńska. Wszelkie zdrady z obu stron współmałżonków są niedopuszczalne. Dlaczego? Bo prowokują do odwetu i do dalszego cudzołóstwa. Zdrada jest nasieniem złego. Małżeństwo jest czymś ważnym, scementowanym przez Boga. Małżonkowie nabierają nowych obowiązków i praw. One są ważne z punktu ekonomi Bożego zamysłu. Co Bóg złączył jest święte. W przypadku nierządu małżeństwo staje się fikcją i dlatego Jezus powiedział do Samarytanki: Ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem (J 4,18).

Ewangelia wg Mateusza cz.1

          Kto chce rozumieć pisma święte (Stary Testament, Nowy Testament i inne księgi religijne) musi studiować je bez egzaltacji religijnych. Emocje duchowe należy zachować do medytacji lub czynności liturgicznych. Podczas badań egzegetycznych (interpretacyjnych) należy zachować chłodne, trzeźwe i zdroworozsądkowe podejście. Tylko taki sposób badań daje gwarancję zbliżenia się do prawdy. Obecnie zajmę się hermeneutyką[1] ewangelii z niewielkimi wstawkami egzegetycznymi. Inaczej mówiąc przedstawię jakby techniczną stronę redakcji Ewangelii.

          Jeżeli przyjrzymy się uważnie rozdziałom od 1,1 do 4,17 Ewangelii Mateusza to  wszystkie perykopy mają odniesienia do Starego Testamentu i w jakiś sposób są z nim powiązane. Widać tu konkretny zamysł i celowość autora. Mateusz chciał za wszelka cenę udowodnić mesjańskie pochodzenie Jezusa oraz, że urodził się z woli Ojca i był przepowiadany przez proroków.

Śledząc kolejne perykopy można zauważyć:

Perykopa Rodowód Jezusa

          Opracowany na podstawie ksiąg biblijnych: Rdz 21,3; 25,19,26; 38,18,29; 49,8–12; Joz 6,25; Rt 4,12,17–22; 2 Sm 11,27; 12,24; 1 Krn 2,1–15, 3,1–19).  Mateusz podaje rodowód od strony jego przybranego ojca Józefa, męża Maryi  i prowadzi linię rodową przez Salomona Mt 1,6–7.

Perykopa Narodzenie Jezusa

          A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka (1,22) i tu cytat z Księgi Izajasza 7,14.

Perykopa Mędrcy ze Wschodu

          Bo tak napisał Prorok (2,5) i tu cytat z Księgi Micheasza 5,3.

Perykopa Ucieczka z Egiptu

          Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka (2,15) i tu cytat z Księgi Ozeasza 11,1.

Perykopa Rzeź niemowląt

          Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza (2,17) i tu cytat z Księgi Jeremiasza 31,15.

Perykopa Powrót do Nazaretu

          Tak miało się spełnić słowo Proroków (223) i tu cytat: nazwany będzie Nazarejczykiem ( Iz 11,1 lub Rdz 49,26; Pwt 33,16).

Perykopa Jan Chrzciciel

          Do niego odnosi się słowo proroka Izajasza, gdy mówi (3,3) i tu cytat z Księgi Izajasza  40,3. 

Perykopa Kuszenie Jezusa

          Napisane jest (4,4) i tu cytat z Księgi Powtórzonego Prawa 8,3. Ale jest napisane także (4,7) i tu cytat z Księgi Powtórzonego Prawa 6,16. Jest bowiem napisane (4,10) i tu cytat z Księgi Powtórzonego Prawa 6,13.

Perykopa Pole działalności

          Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza (4,14) i tu cytat z Księgi Izajasza  8,23; 9,1.

         Jak widać Mateusz realizował zamierzony plan redakcyjny. Pragnął uwiarygodnić historię Jezusa na podstawie przepowiedni proroków Starego Testamentu. Czy proroctwa mogą być świadectwem historycznym? Nie do końca. Są sygnałem, że coś się wydarzy. Poza tym, niektóre proroctwa mogły stracić swoją aktualność i czytelność. Te same proroctwa są inaczej odczytywane przez Żydów.

          Mateusz na podstawie posiadanych źródeł opracował własną koncepcję teologiczną.  Był do niej przekonany. Czuł się w obowiązku ją przedstawić. W usta Jezusa włożył własne przekonania: Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe (Mt  3,15).

Dokonajmy szczegółowej analizy tekstów w podanych perykopach.

Perykopa Rodowód Jezusa

          Rodowód przedstawiony przez Mateusza nie jest on identyczny z rodowodem przedstawionym w Ewangelii Łukasza. Łatwo dostrzec naciąganie rodowodu do swoich koncepcji. Mateusz obliczył, że między Dawidem a Jezusem było 28 pokoleń, natomiast Łukasz naliczył ich aż 41. De facto rodowód przedstawiony przez Mateusza jest rodowodem po linii Józefa i kroczy po linii królewskiej (Dawid, Salomon, Roboam, …). Mateusz twierdzi, że dziadkiem Jezusa był Jakub (ojciec Józefa). Łukasz poszedł po linii Maryi i prowadzi linię rodową przez Natana (Łk 3,31) i pisze, że dziadkiem był Heli (ojciec Maryi). 

          Jak pisze Mateusz ojcem Salatiela był Jechomiasz. W Księdze Jeremiasza napisano o nim: Zapiszcie tego człowieka jako pozbawionego potomstwa,  jako męża, który nie zażyje szczęścia w swych dniach,  ponieważ żadnemu z jego potomków  nie uda się zasiąść na tronie Dawida  ani panować nad Judeą (Jer 22,30). Słowa te wykluczają potomstwo Mesjasza. Historyczna wartość genealogii Jezusa jest więc wątpliwa.

Perykopa Narodzenie Jezusa

          Do dnia dzisiejszego trwają dyskusje nad tekstem Izajasza. Oto dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel (Iz 7,14). Są dwie interpretacje. Jedna mówi, że Izajasz pisał o Ezechiaszu, którego miała wnet porodzić młoda małżonka [Abija] króla Achaza, co miało być znakiem trwałości dynastii Dawidowej według obietnicy Boga, zapisanej w 2 Sm 7,1nn. Druga interpretacja zwana mesjańską obstaje, że Izajasz pisał o Mesjaszu. Słowo dziewica pojawiła się po tłumaczeniu Septuaginty, w której słowo almah (młoda kobieta) przetłumaczono na parthenos (dziewica). Tłumaczenie to została przyjęte przez Mateusza. W swojej Ewangelii napisał: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: „Bóg z nami” (Mt 1,23).  Imię Emmanuuel uważa się za imię symboliczne i zastępcze.

          Mateusz upodobnił opis dzieciństwa Jezusa do opisu dzieciństwa Mojżesza: Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić (Mt 2,13); faraon usłyszał o tej sprawie i usiłował stracić Mojżesza (Wj 2,15);  A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się anioł Pański we śnie,  i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia».  On więc wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela (Mt 2,19–20);  Wziął Mojżesz swą żonę i synów, wsadził ich na osła i powracał do ziemi egipskiej. Wziął też Mojżesz ze sobą laskę Boga  (Wj 4,20), aby wykazać, że Chrystus jest nowym Mojżeszem, który uwolni swój lud z niewoli grzechu: Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów (Mt 1,21).

          Mateusz nie opisuje w jaki sposób Maryja została brzemienną. Informuje jedynie: znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego (Mt 1,18). Aby opisać narodzenie Jezusa Mateusz powołuje się na sny Józefa:  ukazał mu się we śnie (Mt 1,20); Józefowi nakazał w śnie: nadasz mu imię Jezus (Mt 1,21).  Sny w NT tym się wyróżniają, że nie są alegoryczne, tzn. nie potrzebują wykładu, lecz wprost pouczają; śniącemu ukazuje się Bóg, anioł lub człowiek i przekazuje mu wiadomość lub rozkaz (przypis Mt 1,20; zob. Dz 16,9; Dz 18,9). Ciekawe, skąd znał szczegóły tych snów, a nie znał miejsca pobytu Józefa i Maryi przed narodzeniem Jezusa.

Perykopa Mędrcy ze Wschodu

          Dziś większość teologów doszła do wniosku, że opowieść o mędrcach jest haggadą (legendą) żydowską i niewiele jest w tym prawdy historycznej. Mateusz chciał wskazać Betlejem jako przepowiadane miejsce narodzenia Jezusa przez proroka Micheasza.

Perykopa Ucieczka z Egiptu

          Brak pozabiblijnego, historycznego potwierdzenia pobytu Józefa z rodziną w Egipcie. Faktem jest, że rodzina Józefa opuściła Galileę i udała się w daleką podróż. Hipoteza dotycząca pobytu w Egipcie została wydedukowana w związku ze słowami proroka Ozeasza (VIII wiek przed Chr.): Z Egiptu wezwałem Syna mego (Oz 11,1; Mt 2,15). Mateusz skonstruował prefigurę historii Jezusa na wzór dziejów narodu izraelskiego. Jak kiedyś przez Egipt, tak teraz przez dom Izraela przechodzi „anioł śmierci” (Mt 2,16–18; por. Wj 12). Izrael wypędza swego Mesjasza.

Perykopa Rzeź niemowląt

          Żadne dokumenty historyczne nie potwierdzają rzezi niewiniątek na polecenie Heroda. Owszem Herod był okrutny i znane są jego zabójstwa członków swojej rodziny. Mateusz wykorzystał okrutnego Heroda do swojej koncepcji i związania jej z przepowiednią Jeremiasza.

Perykopa Powrót do Nazaretu

           Mateusz pisze o powrocie z Egiptu do Nazaretu. Ciekawe, że Łukasz nic o tym nie wiedział. 

Perykopa Jan Chrzciciel

          Działalność Jana Chrzciciela łączy z proroctwem Izajasza: Głos wołającego na pustyni…. (Iz 40,3).

          Mateusz lubuje się w zdarzeniach cudownych i nadzwyczajnych. W czasie chrztu Janowego opisuje cudowną epifanie (akt objawienia się Boga światu i ludziom): A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego (Mt 3,16), w której Bóg osobiście ogłasza Jezusa swoim Synem: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie (Mt 3,17; Mk 1,11; Łk 3,22).

Perykopa Kuszenie Jezusa

          Perykopa jest wyraźną fikcją literacką. Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu:  (Mt 4,5). Ma ona jedynie wymiar dydaktyczny. Mateusz posiłkuje się tu symboliczną liczbą 40.  Jezus przebywa na pustyni 40 dni. Przez 40 lat trwała wędrówka Izraela przez pustynię. Był to okres kuszenia narodu żydowskiego do buntu. Mojżesz przebywał na górze Synaj 40 dni, gdzie otrzymał święte tablice przymierza. Podobnie Abraham szedł tyle do góry Horeb, na której miał złożyć w ofierze swego syna Izaaka. Mateusz posługuje się symboliką żydowską. Stara się jak najbardziej związać Stary Testament z Jezusem.

Perykopa Pole działalności

          Jezus rozpoczął swoją działalność w Kafarnaum w Galilei w marcu 27/28 r.: zamieszkał […] nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego (Mt 4,13). Mateusz podkreśla, że spełniły się słowa proroka Izajasza: Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego. Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan!  Lud, który siedział w ciemności,  ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci  światło wzeszło (Mt 4,15).

          Ewangelia Mateusza w początkowej części historii Jezusa nie pokrywa się z innymi ewangeliami. Na jej podstawie nie można ustalić chronologii wydarzeń i prawdy historycznej. Trudno pocieszać się, że ewangelie różnią się od siebie, bo nie pisano je we wzajemnym porozumieniu. Początek Ewangelii Mateusza można przyjmować jako obraz wyłącznie w sensie teologicznym. Zawiera wiele treści dydaktycznych, pouczeń, o których będzie mowa przy innej okazji.

          Filozoteizm odrzucił wątpliwe historyczne ujęcie Mateusza. Odczytał jedynie, że w rodzinie Maryi i Józefa, w Betlejem narodził się zwyczajnie Człowiek, któremu nadano imię Jezus. On urodził się z woli Boga. 


[1] Często hermeneutyka jest mylona z egzegezą lub z nią utożsamiana. Jest to jednak nieścisłe, te dwa pojęcia oznaczają co innego. Egzegeza to praktyczne wykładanie tekstu biblijnego, hermeneutyka wyjaśnia cele wykładu i sposób jego redagowania.