Ewangelia wg Marka cz.43

          Przyznaję, że nie mam dostępu do źródeł świadczących, że Ewangelia Marka jest chronologicznie najstarszą ewangelią. Dysponuję jedynie wiedzą akademicką. Według mojego rozeznania zajmuje raczej miejsce drugie. Wielokrotnie już przeprowadzałem rozważania na ten temat. Podpierałem się jedynie ewangeliami. Przy perykopie Wobec Wysokiej Rady (Mk 14,52–65; Mt 26,57–68) nachodzą mnie podobne rozterki. Perykopy Marka i Mateusza są tak podobne, że nie trudno zgadnąć, że z jednego pochodzą źródła. Pomijam treść perykopy, którą omówiłem przy egzegezie Ewangelii Mateusza. Zatrzymam się na fragmencie, który opisuje rozmowę Jezusa z najwyższym kapłanem. Kapłan zapytał: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn (Boży) Błogosławionego (Mk 14, 61; Mt 26,63). Już w pytaniu zadziwia, że Żydzi kojarzą mesjasza z Synem Bożym. Raczej uważano, że  Pomazaniec (mesjasz) ma być wybrańcem Boga, ale nie synem. Wydaje się, że jest to już interpretacja teologiczna opracowana po śmierci Jezusa włożona w usta kapłana. Jezus odpowiada: Ja jestem i nie chciał nic więcej powiedzieć. Trudno wyobrazić sobie, że po tak lakonicznej odpowiedzi Jezus będzie cytował psalm: Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi» (Ps 110(109)). Badanie hermeneutyczne i egzegetyczne Ewangelii Mateusza wykazały, że autor gdzie mógł przywoływał wersety ze Starego Testamentu. Z tego wynika, że pierwotnym autorem tej perykopy musiał być Mateusz. Marek skorzystał z Ewangelii Mateusza. Przepisywał treść lekko ją retuszując.

          Jeżeli się mylę, to proszę o dowody mego błędnego rozumowania. Swoją pomyłkę przyjmę  z pokorą.

          Bardzo podobne są kolejne perykopy, które potwierdzają moją tezę. Piotr zapiera się znajomości z Jezusem. Czyni to trzykrotnie. Przyczyną jest nie strach przed konsekwencjami, bo Piotr należał do twardych mężczyzn, ale poczucie zdrady przez swego ukochanego Mistrza. Piotr czuje się oszukany przez Jezusa. Uczucie to przesłania mu rozum. Jest jakby w obłędzie. Myśli, to niemożliwe. Przecież sam mówił, że jest z Nim Ojciec Niebieski. Piotr przez chwilę stracił wiarę we wszystko. Ziemia usunęła mu się spod nóg. Zapierał się tego Jezusa bo znał innego. Piotr przeżywał wielką tragedię. Był na granicy postradania zmysłów. Jego zaparcie było odruchem obronnym.

Ewangelia wg Marka cz.42

          W dalszej części perykopy Modlitwa i trwoga konania (Mk 14,32–42) autor przekazuje ważne przesłanie Jezusa:  Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe (Mk 14,38). Pokusa to atrakcyjność zła. Na czym ona polega?      

            Tak to już jest, że niektóre rzeczy są dla człowieka wspaniałe, inne dobre, szkodliwe czy wręcz złe. Człowiek jest ciągle zmuszany do podejmowania wyboru.

Przykład

Pomidor ogrodowy jest bardzo pożyteczny dla organizmu ludzkiego, bo posiada w sobie potas. Solenie (NaCl) jego jest pokusą, aby wzmocnić efekt smakowy. Sód powoduje osłabienia działania potasu. Pomidor staje się mniej wartościowy. Można powiedzieć, że niewinna pokusa zrobiła swoje.

          Na podobnych zasadach działają inne pokusy. Ich istnienie jest naturalne. Nie należy doszukiwać się celowego działania kogokolwiek (szatana). Atrakcyjność zła jest pokusą, z którą musi zmierzać się człowiek. Zło niejednokrotnie dostarcza bodźce przyjemne. Nie znaczy to jednak, że są etycznie poprawne. Ciało ludzkie jest łase na silniejsze bodźce, bo one aktywizują przemiany metaboliczne. Ciało co innego pragnie niż ludzkie serce. Konflikt ten jest z zamysłu Bożego, aby człowiek ciągle dokonywał wyboru. One to znamionują człowieka, czy jest on bliżej doskonałości duchowej, czy bliżej instynktu zwierzęcego.

          Ciała uczniów są zmęczone. Domagają się snu. Duch przegrywa z ciałem. Zamiast towarzyszyć Jezusowi w Jego trwodze zasypiają i ciężko ich dobudzić. Wreszcie Jezus przerywa brutalnie ich sen: Dosyć. Przyszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy, oto zbliża się mój zdrajca (Mk 14, 41–42).

          Kolejna perykopa Pojmanie Jezusa (Mk 14,43–50) jest samodzielną redakcją Marka. Jest w niej też wątek osobisty:  A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich (Mk 14,51–52).  Przyjmuje się, że tym młodzieńcem był sam Ewangelista. Marek był synem Marii (Dz 12,12) z Betani. Rodzina była spokrewniona z Barnabą. Jezus gościł u Marii, tym samym mógł spotkać się z Markiem. Autor zostawia ślad, że widział na własne oczy Jezusa. Trudno jednak powiedzieć, czy uczestniczył w misji Jezusa.

          Samo pojmanie Jezusa jest podobne do opisu u Mateusza. Wątpliwe jedynie jest zdanie: Ale Pisma muszą się wypełnić (Mk 14,49; Mt 26,54). Widać wyraźnie, że Mateusz i Marek korzystali z tego samego źródła wiedzy, lub jeden z nich jest pierwszym autorem, a drugi korzystał z prac pierwszego. Osobiście dostrzegam w tym autora Mateusza. W jego koncepcji teologicznej bardzo mu zależało na  nawiązywaniu się do proroctw Starego Testamentu.

Ewangelia wg Marka cz.41

          Jezus z uczniami udają się do ogrodu zwanego Getsemani. Jezus zachęca uczniów do odpoczynku, sam zaś udaje się na modlitwę. Już sam fakt, że Jezus pragnie modlitwy wskazuje, że nie jest jeszcze Bogiem. To wszystko, co pokazał dotychczas było niezwykłym darem Ojca. Bóg przysposabiał Jezusa na Swojego Syna. Obdarowywał Go zdolnościami i swoją mocą. Brakowało Jezusowi jeszcze aktu wywyższenia do chwały Ojca.

           Jezus pokazuje ostatni akt swojego człowieczeństwa: począł drżeć, i odczuwać trwogę (Mk 14,33). Świadkami byli Piotr, Jakub i Jan. Trzej najwierniejsi uczniowie, z którymi łączyły Jezusa więzy niemal rodzinne. Miał on odwagę żalić się do nich: Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie (Mk  14,34). Wiedział też, że uczniowie zwątpią: Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy (Mt 26,31). Powołuje się na mądrość życiową: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada (Mt 26,31). Jednocześnie ogłasza: Lecz gdy powstanę (Mt 2632). Tymi słowami Jezus ujawnia, że o wszystkim wie i jest świadomy scenariusza jaki Go czeka. Piotr protestuje: Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię (Mt 26,33). O ironio losu. Jak łatwo głosić wzniosłe słowa, a jak trudno je wykonać! Jezus sprowadza Piotra na ziemię, mówiąc: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz (Mt 26,29). Piotr jest pewny swego. Niepodobne, aby on wyparł się Jezusa, Nauczyciela i bliskiego swojego Przyjaciela.                 

          Jezus prosi uczniów o czuwanie z Nim. Jest smutny. Potrzebuje wsparcia, pociechy, bliskości przyjaciół. Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię (Łk 22,44). Pot z krwi jest znanym przypadkiem zachodzącym w chwili ogromnego stresu. Krwawy pot świadczy o bólu i duchowym cierpieniu. Jezus jest nieprawdopodobnie ludzki w swoim cierpieniu. Sam siebie ogołaca z wielkości herosa, wielkiego bohatera. Niestety, uczniowie choć słyszeli o zdradzie i męce, zmęczeni wydarzeniami dnia szybko zasnęli. Jezus pozostaje sam.  Modli się do Ojca słowami: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty (Mt 26,39). W słowach tych jest nuta żalu. Przecież, to Ty chciałeś, abym wziął na siebie ten niebotyczny ciężar. Z trwogi zapomina, że z własnej i nieprzymuszonej woli podjął to wyzwanie.  Dręczony trwogą męki i śmierci, zdaje się na wolę Ojca. Wie, co Go czeka. Ukazane cierpienie, potwierdza całe człowieczeństwo Jezusa. Jezus, mimo że będzie obdarzony chwałą Ojca, umrze jak człowiek, bez taryfy ulgowej.

Ewangelia wg Marka cz.40

          Zbliża się Ostatnia Wieczerza. Marek opisuje Przygotowanie do Paschy (Mk 14,12–16). Pisze, jak Jezus posyła dwóch uczniów z poleceniem: Idźcie do miasta, a spotka was człowiek, niosący dzban wody. Idźcie za nim  (Mk 14,13); On wskaże wam na górze salę dużą, usłaną i gotową (Mk 14,15). Informacja jest dość nietypowa. Na Wschodzie to kobiety noszą wodę, a nie mężczyźni. Marek wiąże wieczerze z obrzędami żydowskiego Święta Paschy. Ewangelista Jan podaje odmienną chronologię  wydarzeń. Marek podkreśla, że Jezus zna przyszłość w najdrobniejszych szczegółach. Scena ta służy do pokazania możliwości nadprzyrodzonych Jezusa. Dla ówczesnych odbiorców, być może była ona potrzebna. Dzisiaj trudno uwierzyć, aby Jezus popisywał się swoją nadprzyrodzoną zdolnością. Scena ta jest historycznie wątpliwa. Jest ona zobrazowana, a nie jest faktograficznym zapisem.

          Wieczerza ma charakter odświętny. Być może Jezus wykorzystał święto Paschy, cudownego wyzwolenia z Egiptu (Wj 12,1–14). Podczas tego posiłku antycypował swoją okrutną śmierć, składając swoje życie na ofiarę w akcie czystej miłości. Wykorzystał żydowski rytuał paschalny, który przewidywał m. in. spożywanie chlebów przaśnych oraz czterokrotne napicie się wina zawartego w kielichu.  Jezus łamiąc chleb wypowiada słowa: Bierzcie, to jest Ciało moje (Mk 14,22). Następnie biorąc do ręki  kielich z winem i oświadcza:  To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. (Mk 14,24).  W języku semickim:  za wielu  znaczy za wszystkich. Tym znakiem Jezus odsyła do przymierza na Synaju, gdzie Mojżesz pokropił krwią zwierząt ofiarnych lud Izraela skupiony wokół niego (Wj 24). Zdarzenie to określane jest jako ustanowienie Eucharystii. Wobec tego zdarzenia, czym jest więc Eucharystia? Z samego zdarzenia można powiedzieć, że jest znakiem przymierza pomiędzy Jezusem a Jego ludem. Podobny charakter ma chrzest. Jaka jest więc między nimi różnica?  Chrzest zwiastuje przynależność do ludu Bożego. Wraz z aktem chrztu odpuszczone zostają wszystkie grzechy. Człowiek ochrzczony zaczyna nowe życie. Eucharystia jest pamiątką Wieczerzy Pańskiej. Jak napisze Łukasz: To czyńcie na moją pamiątkę (Łk 22,19). Później nabierze charakteru dynamicznego. Będzie generować Dobro skuteczne. Będzie się odnawiać i będzie  stałym elementem spotkań liturgicznych. Stanie się podstawą życia Kościoła-Ciała Chrystusa. Za przyzwoleniem Boga (przez dane plenipotencje) będzie włączona do najważniejszego fragmentu Mszy – Podniesienia, czyli ponownego, bezkrwawego wywyższenia Jezusa do chwały Ojca. Eucharystia nabierze szczególnego znaku. Krew Chrystusa będzie bowiem wylana na odpuszczenie grzechów (Mt 26,28; Mk 10,45). Będzie sakramentem, czyli znakiem ciała i krwi Jezusa. Późniejsze działania Kościoła (sobór laterański IV 1 1215 r.) pójdą w kierunku ustanowienia w Eucharystii faktycznego ciała i krwi Jezusa (transsubstancjacja). Za dowód swojej słuszności wskazują cuda eucharystyczne, podczas których ukazuje się krew ludzka (grupa AB). To nadużycie.

          Kościół katolicki wskazuje realną obecność Ciała i Krwi Pańskiej w sakramencie (czyli w znaku) chleba i wina.  Uwaga «w znaku» wyjaśnia istotę zjawiska. Unika się też pewnej powszechnej magiczności sakramentu (Ratzinger).

          Opłatek (komunia) jest znakiem Ciała Zmartwychwstałego w sensie mistycznym, który stał się duchem ożywiającym   (1 Kor 15,45). Traktowanie komunii (substancji opłatka) jako realnego Ciała Chrystusa jest niezrozumieniem pojęcia sakramentu, który jest znakiem (nałożoną treścią na widoczną substancję sakramentu). Substancja jest tylko nośnikiem treści sakramentu. Nie ona stanowi sacrum, lecz jej treść.

          Cuda eucharystyczne potwierdzają w eucharystii znaki, a nie rzeczywistość prawdziwego ciała czy krwi Jezusa-Chrystusa. Jeżeli badana krew z cudów eucharystycznych wykazuje grupę AB krwi Jezusa, to należy odbierać wyniki badań jako «cud znaku», a nie rzeczywistej krwi Jezusa.       

           Kościół katolicki nadaje Eucharystii wartość mistyczną, i słusznie. Kościół protestancki jedynie jako pamiątkę pożegnalnej wieczerzy: to czyńcie na moją pamiątkę (Łk 22,19; por. 1 Kor 11,25). Protestanci widzą w eucharystii jedynie ucztę braterską.

          Uczta eucharystyczna jest czymś innym niż zwykła wieczerza (agapé): wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem (1 Kor 12,13). Ofiara mszy nie jest rozumiana przez Magisterium Kościoła jako osobna, odrębna od ofiary Chrystusa dokonanej raz na ołtarzu krzyża, lecz jest uobecnieniem i uczestnictwem w tej ostatniej: Ofiara Chrystusa i ofiara eucharystii są jedną ofiarą (KKK 1367). Świat stale potrzebuje zadośćuczynienia za bieżące grzechy.

          Podczas każdej Mszy ponawia się zbawcze działanie Jezusa. Pełne uczestniczenie we Mszy świętej jest udziałem wiernych w męce Ukrzyżowanego i zjednoczeniem się ze śmiercią Jezusa w Jego Zbawczej roli: Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie (Rz 6,5).  Eucharystia jest uznana za najważniejszy przejaw działania Bożego, które dokonuje się przez Chrystusa i Kościół w świecie (por. KKK 1325). Oprócz  wyzwolenia z grzechów niesie też zmartwychwstanie.

            Średniowieczne, tradycyjne pojęcie transsubstancjacji[1] (przeistoczenia) chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa należy sprowadzić jedynie do historii tradycji Kościoła: Pouczony o tym i pełen niezachwianej wiary, że to, co się zdaje być chlebem, nie jest chlebem, chociaż takie wrażenie daje smak, lecz ciałem Chrystusa, a co się zdaje być winem, nie jest winem, choć się tak smakowi wydaje, ale krwią Chrystusa umocnij serce twoje, pożywając ten chleb jako duchowy i rozwesel oblicze twej duszy (katecheza  Cyryla Jerozolimskiego 315–386).

          Warto przypomnieć słowa mnicha z Corbie, Ratramnusa (zm. 868): Chrystus jest przyjmowany jak rzeczywiście obecny w sakramencie, ale przyjmowany w sensie duchowym, a nie jako rzeczywistość fizykalna. Jego osoba uległa z czasem zapomnieniu, a pisma zostały przypisane Janowi Szkotowi Eriugenie i potępione na synodzie w Vercelli w 1050 r.

          Trudno jest przyjąć słowa papieża Pawła VI: Po dokonanym przeistoczeniu postacie chleba i wina nabierają nowego bez wątpienia znaczenia i nowego zadania, ponieważ nie są już pospolitym chlebem i pospolitym napojem, lecz znakiem rzeczy świętej i znakiem duchowego pokarmu; ale dlatego przybierają nowe znaczenie i nowy cel, że zawierają nową “rzeczywistość”, którą słusznie nazywamy ontologiczną. Pod wspomnianymi bowiem postaciami nie kryje się już to, co było przedtem, lecz coś zupełnie innego, a to nie tylko ze względu na przeświadczenie wiary Kościoła, ale w rzeczy samej, ponieważ po przemianie substancji, czyli istoty chleba i wina w ciało i krew Chrystusa, nie pozostaje już nic z chleba i wina poza samymi postaciami, pod którymi przebywa Chrystus cały i nieuszczuplony, w swej fizycznej “rzeczywistości”, obecny nawet ciałem, chociaż nie w ten sam sposób, w jaki ciała są umiejscowione w przestrzeni. (Misterium fidei, 3 września 1965 r.).

          Eucharystia to ciągła ofiara Jezusa. Jezus nas bez przerwy zbawia, tzn. dostarcza aktu miłości, która starcza na zbliżanie się naszych nieczystych dusz do Boga (w modelu konceptualnym ofiara Eucharystyczna Jezusa powoduje, że zbliżamy się po promieniu do Boga, czujemy Jego coraz większe „ciepło” (żar miłości) i przez to jesteśmy bardziej szczęśliwi.

           Po wieczerzy Jezus z trzema uczniami udaje się do ogrodu Getsemani. Uczniowie szukają odpoczynku.


[1] Transsubstancja (przeistoczenie) opłatka ogłoszona została przez papieża Innocentego III w roku 1215.