Ewangelia wg Łukasza cz.45

          Kto ma skłonność odczytywania tekstów biblijnych literalnie może mieć kłopot ze zrozumieniem przypowieści Obrotny rządca (Łk 16,1–8). Bogaty człowiek ma rządcę, który trwoni jego majątek. Chce go zwolnić. Zrozpaczony rządca działa szybko. Chcąc pozyskać przyszłych przychylnych sobie ludzi fałszuje ich zobowiązania względem swego pana darując im część długów. Rządca jest malwersantem i oszustem. Mimo to, jak pisze Łukasz: Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, ze roztropnie postąpił (Łk 16,8). W pierwszym odruchu trudno zrozumieć Pana. Tekst czyni zgorszenie. Jak Pan (Bóg) mógł pochwalić ewidentne zło! To niepodobne do Pana. Oczywiście, że niepodobne. Autor nie koncentruje się na złym uczynku, ale na szybkości podejmowania decyzji. A więc, nie o uczciwość tu chodzi, a obrotność w znalezieniu wyjścia z ciężkim położeniu. Czytając tekst umyka świadomość, że jest to historyjka zmyślona przez Łukasza, który miał swój konkretny cel. Trzeba więc uspokoić emocje, że Pan pochwalił zło. Nic takiego nie miało miejsca. Pozostała więc egzegeza teologiczna. Trzeba skupić się na zamyśle Łukasza, co on chciał przez tę historyjkę powiedzieć. Przede wszystkim chciał pochwalić roztropność. To coś, co pozwala unikać wiele kłopotów. To pewien kompromis między narzucającą się rzeczywistością, a jej kształtowaniem. Od człowieka zależy, czy zdarzenia życiowe będzie zaostrzał, czy minimalizował. Mądre jest powiedzenie, że wygrywać w małym rzeczach jest głupotą. Los narzuca czasem bardzo trudne zdarzenia. Nikt nie jest temu winien. Tornada, burze są dla dobrych i złych. Człowiek musi się bronić. Przez szybkość podejmowanych decyzji chwyta się czasem czynów niegodnych. Tego oczywiście nie można pochwalać, ale chwila wymagała decyzji. Trzeba jasno zdać sprawę, że Bogu mili są ludzie, którzy są czynni i aktywni. Tylko tacy mogą popychać świat do przodu. Zwykli zjadacze chleba, bierni w życiu, choć mogą być wierni Bogu nie należą do czołówki istot ludzkich. Grzeszność została dopuszczona przez Boga, aby człowiek mógł czuć się wolnym, aby mógł podejmować decyzje. W wolności można czynić wszystko. Bogu zależy na czynach pozytywnych, ale czasami wielkie rzeczy wymagają ofiar. Nie można nie zamoczyć nóg, przechodząc przez rzekę. Bóg pozostawił człowiekowi wybór mniejszego zła. Można się tym gorszyć, ale niektórzy to rozumieją. Życie jest walką, czasami okrutną. Trudności jakie Bóg dopuścił  na człowieka mają go hartować. W sytuacjach trudnych człowiek pokazuje kim jest naprawdę, i na co go stać. Człowiek jest zdolny narazić życie, aby ratować swojego psa z odmętów rzecznych. Matka zdolna jest poświęcić życie dla nienarodzonego życia. Wielu poświęca się różnym sprawom. Człowiek potrafi być wielki.  Ci którzy uważają, że wystarczy żyć bogobojnie, ale biernie,  narażają się często na grzechy zaniechania.

          Łukasz napisał: Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości (Łk 16,8). „Synowie światłości” byli eseńczykami (wg dokumentów z Qumran). Słynęli oni z bardzo rygorystycznego przestrzegania przepisów religii żydowskiej. Łukasz stawia wyżej postępowanie zwykłych ludzi narażonych na czyny grzeszne od idealnych wzorców etyki żydowskiej. Wszelkiego rodzaju ideały mają to do siebie, że są mniej życiowe, bardziej teoretyczne, wydumane, a nawet nieludzkie.

Ewangelia wg Łukasza cz.44

          Łukasz miał wielkie wyczucie teologiczne. W swoim natchnieniu odczytywał Prawdy o Bogu. W kolejnych perykopach ukazane są boskie atrybuty. W perykopie Zaginiona owca (Łk 15,1–7) pokazuje w przypowieści Pasterza (Boga), który odnajduje zaginioną owcę i cieszy się tym ogromnie. Pasterz mając sto innych owiec szuka tej jednej – zaginionej. Bóg powołuje do życia miliardy ludzi. Jak widać realizuje jakiś wielki projekt na miarę wszechczasów. Mimo wielkiej ilości istot ludzkich, troszczy się o każdego. Troska ta ma wymiar osobistego zaangażowania. Na zaginionej owcy skupia się wielka miłość Boga. Mimo zagubienia się, jest w centrum uwagi, jest bohaterem zdarzenia. Kiedy zostaje odnaleziona, staje się podmiotem wielkiej radości. Jak pisze autor: większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia (Łk 15,7). Aby zaakceptować tę pozorną niesprawiedliwość trzeba myśleć nie według sprawiedliwości ludzkie, ale według miłosierdzia Bożego. Święci w niebie zdobyli już serce Boga. Nikt im nie odbiera ich radości. Oni już osiągnęli to, co mieli do osiągnięcia. Jak widać radość z działania jest większa od radości posiadania. Miłość statyczna jest trwaniem. Miłość dynamiczna tworzy, generuje (funkcjonały dobra) i jest twórcza. Funkcjonały miłości są pokarmem duchowym funkcjonowania świata. Bez miłości świat nie może istnieć.

          W perykopie Zgubiona drachma (Łk 15,8–10) podobnie pokazana jest radość w odnalezieniu zagubionej drachmy (jej wartość była równa dniówce pracy robotnika lub cenie jednej owcy). Nie chodzi tu o nominał, ale sam fakt odnalezienia.

          Perykopa Syn marnotrawny (Łk 15,11–32) stanowi apogeum myśli  autora o Miłosierdziu Boga.  W przypowieści ukazani są dwaj bracia: jeden młodszy, „syn marnotrawny”, i drugi starszy, posłuszny woli ojca. Wielkoduszny ojciec dzieli majątek i daje młodszemu synowi należną mu część. On pragnie całkowitej wolności.  Chce żyć wyłącznie dla siebie. Używa życia i traci cały swój majątek. Nie oddawaj się nierządnicom, abyś nie stracił swego dziedzictwa (Syr 9,6). Chciał on wycisnąć z życia wszystko, co możliwe, chciał czerpać z niego „pełnymi garściami”. Całkowicie wolny, staje się niewolnikiem – pastuchem świń, dla którego szczęściem było otrzymać coś z ich karmy. Człowiek, który rozumie wolność jako całkowitą samowolę, żyje w zakłamaniu. Syn marnotrawny zrozumiał, na czym polega prawdziwa wolność. To w domu ojca był naprawdę wolny. Nawrócenie i przemiana odbywa się w jego wnętrzu. W sobie odnajduje drogę powrotu do ojca. W interpretacji biblijnej zdarzenie to jest symbolem nawrócenia. Ojciec wita go z radością. Urządza wielką, radosną ucztę. Trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się (Łk 15,32). Syn marnotrawny jest obrazem człowieka, który zbłądził, ale powrócił. Podobnie Bóg wychodzi na przeciw tym, którzy zgrzeszyli i którzy pragną nawrócenia. W tej przypowieści bohaterem jest też kochający ojciec. To miłość ojcowska nakazuje mu oczekiwać z nadzieją, że syn kiedyś wróci do domu. W przypowieści tak właśnie się stało. Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie (Łk 15,18). Syn marnotrawny wrócił nie dla bogactw ojca, lecz do jego miłości. Po tym wyznaniu wszystko zostaje synowi wybaczone i zapomniane. Obaj padają sobie w objęcia i przeżywając radość, nie wracają już do przeszłości. Starszy brat jest zaskoczony hojnością ojca. Widzi tu tylko niesprawiedliwość. Nie dostrzega wewnętrznej przemiany brata. Starszy brat bardzo mi przypomina te osoby, które żyją jak „Pan Bóg przykazał”, ale w swoim sercu zazdroszczą tym, którzy żyją z fantazją, nie zawsze „po bożemu”. Swoją postawę życiową w sumie traktują jako niewolę. Tacy ludzie też potrzebują nawrócenia. Muszą uwierzyć, że nie przekraczanie nakazów Pana jest Bogu miłe. Dopiero wtedy będą prawdziwymi synami Pana. Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu (Łk 15,29). W pierwszej mojej książce[1] pisałem: Człowiek «zimny» to ktoś zdający sobie sprawę ze swych ciężkich grzechów. Łatwiej jednak człowiekowi złemu stać się lepszym niż letniemu pozbyć się beznamiętnej dwuznacznej refleksji. Człowiek «letni» to ktoś ciężko chory duchowo, uważający się za człowieka bez zarzutu. Być letnim to kochać Boga miłością, która jest Mu wstrętna, miłością byle jaką, połowiczną.


[1] Rzeczywistość w świetle nauki, filozofii i wiary. Jedność 2008 r.

Ewangelia wg Łukasza cz.43

          W perykopie Obowiązki uczniów Jezusa (Łk 14,25–35) ogromna niezręczność literacka. Użyto szorstkiego słowa „nienawiść”: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem (Łk 14,26). Słowo to nie odzwierciedla prawdziwych myśli Jezusa. Chodzi tu o zaakcentowanie wymogów, jakie należy spełnić, aby zostać Jego uczniem. Sens zdania lepiej oddaje werset z Ewangelii Mateusza: Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien (Mt 10,37). Słowo „nienawiść zostało użyte podobnie w księdze Rodzaju: Gdy Pan widział, że Lea została znienawidzona (odsunięta), otworzył jej łono; Rachela zaś była niepłodna  (Rdz 29,31). Tłumaczenia tekstów często nie odzwierciedlają prawdziwości myśli i intencji autora. Trzeba mieć się stale na baczności, aby nie wpaść w pułapkę translacji (tłumaczenia) językowej. Dalej napisano: Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ren nie może być moim uczniem (Łk 14,27). Proszę zauważyć, że chodzi tu o własny krzyż, a nie krzyż Jezusa Chrystusa. Jeżeli ktoś nie potrafi uporać się z własnym krzyżem, tym bardziej nie weźmie na barki cudzego cierpienia. Jezus podpowiada, że trzeba zastanowić się i wszystko oszacować. Postępowanie trzeba mierzyć według własnych sił i możliwości. Niedawno ujawniono, że w zakonie krakowskim przetrzymywano chorą zakonnicę (zamiast ją leczyć) w okropnych warunkach. Pomijam brak serca współtowarzyszek, ale chodzi oto, że ona nie dała rady rygorowi zakonnemu. Wzięła na siebie zbyt wielki ciężar. Prawdopodobnie jej ciało „płonęło”, domagało się swego. Nagromadzone emocje nie miały ujścia. Jej zachowanie stawało się coraz bardziej wyzywające i w warunkach klasztornych karykaturalne (np. tańczenie nago). Skutki były tragiczne. Podobnie wielu kapłanów nie są w stanie utrzymać ślubu czystości. Jest to ponad ich siły. Wobec ślubu jest to naganne, po ludzku zrozumiałe. Być może sam Kościół odejdzie od tak trudnego wyrzeczenia i zrezygnuje z celibatu. Celibat w Kościele bardziej był podyktowany sprawami spadkowymi, finansowymi, niż ofiarą wyrzeczenia. Przecież, niektórzy apostołowie (Piotr) byli żonaci. Celibat jest wymysłem ludzkim i przeciw człowiekowi.  Muszę jednak zaznaczyć, że kto jest w stanie żyć w czystości i tego chce, niech podejmie ten trud. Decyzja, o tym, powinna wypływać z serca, a nie z narzuconych warunków kapłaństwa. Wyciszanie popędu płciowego jest bardzo trudne. Trzeba ogromnej pracy, aby dać ciału inne alternatywy wyładowania nadmiaru emocji (energii). Nie każdy ma ochotę i siły na ćwiczenia sportowe. Nie wszyscy są zdolni też do medytacji.

Ewangelia wg Łukasza cz.42

          Perykopa Chytry Herod (Łk 13,31–33) zaskakuje kilkoma aspektami. Dziwne, że to właśnie faryzeusze przychodzą i próbują ostrzec Jezusa przed Herodem Antypasem: W tym czasie przyszli niektórzy faryzeusze i rzekli Mu: «Wyjdź i uchodź stąd, bo Herod chce Cię zabić» (Łk 13,31). Widać, nie wszyscy faryzeusze byli wrogo nastawieni do Jezusa. Dobrze jest przy tej okazji trochę stonować negatywne nastawienie do faryzeuszy. Jezus krytykował faryzeizm, a nie personalnie faryzeuszy. Jak wspominałem, faryzeusze byli pobożnymi i gorliwymi wyznawcami Jahwe. Ich nadgorliwość przeradzała się jednak w karykaturę wiary, i to było przedmiotem krytyki Jezusa. Jezus nie zląkł się Heroda Antypasa. Przeciwnie stawia jasno sprawę, że ma jeszcze to i to do zrobienia. Dziś, jutro i pojutrze jest określeniem symbolicznych okresu czasu (nieokreślonego). Trzeci dzień symbolizuje dzień śmierci Jezusa.  Koniec perykopy prawdopodobnie jest dopiskiem Łukasza: bo rzecz niemożliwa, żeby prorok zginął poza Jerozolimą (Łk 13,33). W owych czasach było przekonanie, że w Jerozolimie ginęli prorocy wysłani przez Boga: Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani! (Mt 23,37; Łk 13,34), w mieście świętym, a zarazem zbuntowanym i przeznaczonym na upadek (ale też mającym oglądać chwalebne przyjście Pana).

         W perykopie Nowe uzdrowienie w szabat (Łk 14,1–6) powtórzone jest stanowisko Jezusa w sprawie uzdrawiania w szabat. Kiedy wymaga tego sytuacja trzeba działać i w szabat.

          Perykopa Skromność (Łk 14,7–11) jest uniwersalnym instruktażem, jak postępować rozsądnie w życiu, aby godnie się zaprezentować, a i  doznać zaszczytu wobec innych: «Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: “Ustąp temu miejsca!”; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: “Przyjacielu, przesiądź się wyżej!”; i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony» (Łk 14,8–11).

          Jezus zachęca do zapraszania do stołu osoby biedne, ułomne i chore. Zapłaty nie będzie za życia, ale uczynek będzie wynagrodzony przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych (Łk 14,14).

          W Przypowieści o uczcie (Łk 14,15–24) Jezus poucza, że Królestwo Boże zaprasza do ucztowania. Nie należy się temu sprzeciwiać, bo jest to zniewaga dla gospodarza. Nikt inny, niezaproszony nie skosztuje strawy przygotowanej przez Boga. Nierozsądne jest odmawianie zaproszenia gospodarzowi. Na ucztę Królestwa Bożego Bóg zaprasza wszystkich przez swoje sługi (kapłanów). Królestwo Niebieskie jest otwarte dla każdego.

Ewangelia wg Łukasza cz.41

          Perykopa Odrzucenie Żydów (Łk 13,22–30) porusza temat zbawienia duszy. Ciekawe, jaką wiedzę posiadał na ten temat Jezus? Trudność poszukiwań Jego wiedzy polega na tym, że w ewangeliach są już opracowania autorów. Cytowane słowa Jezusa mogą być zniekształcone i nieprawdziwe.  Z tekstu trzeba dopiero wydobyć wiedzę i odpowiedzi na postawione pytania. Ewangelista Łukasz pisze, że ktoś zadał Jezusowi pytanie: Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni? (Łk 13,23). Jezus odpowiada dyplomatycznie. Dlaczego? Gdyby ujawnił eschatologiczny zamysł Boga o powszechnym zbawieniu (apokatastaza, przywrócenie pierwotnej doskonałości) nikt nie starałby się naprawić swojego życia. Zachowuje tu stanowisko pedagoga. Odpowiada więc: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi, gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli (Łk 13,24). Reszta tekstu jest prawdopodobnie opracowaniem autora (Łukasza), który próbuje tłumaczyć niejako słowa Jezusa.

          Pismo święte  ujawnia: Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy (1 Tym 2,4). Przez lata (wieki), wielu teologów (św. Grzegorz z Nyssy IV w., Jan Szkot Eriugena IX w., Hans Urs von Balthasar XX w., ks. prof. Wacław Hryniewicz XX w.) doszło do przekonania, że w zamyśle Boga jest powszechne zbawienie. Do tej tezy i ja się przyłączam. Niepodobne jest, aby Bóg pozostawił swoje dzieci w osamotnieniu, nawet gdyby broili. U Boga nie ma pojęcia potępienia. To słowo jest pochodzenia ludzkiego. Bóg jest samą Miłością, a więc z definicji nie może działać niezgodnie z istotą swego istnienia.

          Dla zrozumienia świata nadprzyrodzonego można skorzystać z modelu konceptualnego, w którym Bóg jest Słońcem, a w jego promieniach łączą się dusze istot stworzonych, posiadających tę samą naturę. Miejsce duszy zależy od jej temperatury. Im dalej od Źródła tym dusze chłodniejsze. Daleko są ci, którzy uznani zostali za odrzuconych. Jezus po śmierci odwiedził otchłań, w którym przebywali dusze zmarłych. Tym samym wszystkie dusze poznały Jezusa–Boga. To poznanie pozwala im włączyć się w promienie Boga. Zbawieni zostaną wszyscy. W świecie nadprzyrodzonym istnieje jednak hierarchia godności.

          Życie człowieka osądzają żyjący według sprawiedliwości ludzkiej. Wobec Boga każdy wie, jakie przynależy mu się miejsce w niebie. Człowiek po śmierci nie jest w stanie sam podwyższyć swojej temperatury duszy. Zabrakło czasu. Pozostaje w miejscu mu należnym, w różnej odległości zażyłości z Bogiem. Bóg daje szanse każdemu, ale to człowiek sam decyduje o sobie. Aby zapewnić sobie dobre miejsce w boskich promieniach wystarczy za życia posługiwać się rozsądkiem i sercem. Wystarczy dobra wola. Resztę należy zaufać Bogu. Ludzkie przewinienia, z racji niedoskonałości stworzenia wziął na siebie Jezus Chrystus. Człowiek otaczany był od początku miłością Boga, a potem miłością Jego Syna. Ze strony ludzkiej pozostało niewiele. Przewodnikiem są dwa przykazania miłości, które ogłosił Jezus.

         Nie należy udawać świętych, bo zahaczymy o hipokryzję. Nie uważajmy się za dobrych, bo nie bardzo umiemy być dobrym. Nie pokazujmy zbytnio swojej pobożni, bo możemy być to karykaturą. Należy pamiętać słowa Jezusa: Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi (Łk 13,30).

Ewangelia wg Łukasza cz.40

          Perykopa Nieurodzajne drzewo figowe (Łk 13,6–9) ma charakter synoptyczny. Każdy autor wprowadził własny klimat tej przypowieści. Pisałem o tym w wykładzie Ewangelia wg Mateusza cz.42 w dniu 23.02.2013 r. Przypomnę, że Mateusz bardziej akcentuje cudowne uschnięcie drzewa oraz wiarę, że człowiek wszystko może. Marek próbuje wydobyć sens teologiczny. Drzewo pokryte pięknymi liśćmi to nie wszystko. Gdy nie rodzi owoców, nie spełnia swoich powinności. Łukasz natomiast ukazał to w obrazie miłosiernego i cierpliwego Boga. Bóg daje szanse grzesznikowi (nieurodzajne drzewo). Dopiero gdy nie skorzysta z możliwości nawrócenia wtedy pozostaje sąd Boży.

          Pomimo wielu uwag do tekstów Łukasza on najlepiej wczuwa się w samego Boga i odczytuje Jego zamysły. Jego teksty są pełne żaru i miłości Boga. Mają charakter modlitewny.

          W następnej perykopie Uzdrowienie kobiety w szabat (Łk 13,11–17) powrócił problem uzdrawiania w szabat. Jezus ponownie udowadnia, że szabat jest dla człowieka, a nie odwrotnie. Łukasz używa tu porównania ducha niemocy (kobieta miała skrzywiony kręgosłup) do szatana. Proszą zważyć, że Łukasz był przekonany o istnieniu szatana, a każda choroba była jego dziełem.

          Łukasz przywołuje Przypowieść o ziarnku gorczycy i o zaczynie (Łk 13,18–21).  Ziarnko gorczycy jest niewspółmiernie małe[1] w stosunku do późniejszego drzewa. Łukasz porównuje go do Królestwa Bożego. Nie rozwija tego tematu jak np. Mateusz. Trudno z tekstu wydobyć sens tej przypowieści. Lepiej uczynił to Mateusz: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was (Mt 17,14–20). Mając choćby odrobinę wiary, można dojść do wielkich rezultatów – podobnie jak duża roślina, wyrastająca z małych ziaren gorczycy. Wiara, nawet tak mała, jak ziarnko gorczycy, może zmienić życie człowieka. Życie jego jest tym, co zeń uczynią jego myśli. Wiara dotyczy nie tylko Boga. W pozytywnym myśleniu wiara wydobywa z człowieka moce i siły, które w nim tkwią. Usuwa  też nagromadzone lęki i bóle (dr Joseph Murphy, w książce Terapia modlitwą). Jak myślisz, taki będziesz (William James – Amerykański filozof i psycholog); Życie człowieka jest tym, co zeń uczynią jego myśli (Marek Aureliusz).

          Wiara, w szerokim aspekcie, jest motorem i środkiem do osiągnięcia celu. Udostępnia to, co człowiek ma głęboko ukryte w sobie. Otwiera też autostradę po której spływają łaski i dary od Boga. Przez wiarę pomaga się Bogu przez swoje przyzwolenie. Człowiek ufny Bogu poddaje się Jego kierownictwu. Sprzęga swoją wolę z wolą Ojca. Nic bardziej skutecznego.


[1] Niegdyś stosowany jako lek, który poprawia krążenie i uśmierza ból. Gospodynie wiedzą, że aby pozbyć się z naczyń brzydkiego zapachu, należy włożyć do nich kilka nasion gorczycy i zalać wodą.

 

Ewangelia wg Łukasza cz.39

          Łukasz pięknie ujął słowa Jezusa: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął! Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie  (Łk 12,49). Niejednokrotnie w słowach Jezusa daje się odczytać zniecierpliwienie.  Pragnął (aby zapłonął ogień) mieć już za sobą Ofiarę krzyża, ale też nie mógł się doczekać (doznaję udręki) owoców swojej Ofiary. Zaskakujące jest, że Jezus nie przyszedł, aby łagodzić napięcia religijne, a wręcz je nasilić. Wiara wymaga nowego podejścia. Trzeba zerwać z skostniałą religią żydowską. To wymaga walki. Na skutek nauki Jezusa powstaną rozłamy w rodzinach. Jedni pójdą za Jezusem, inni będą przeciw Niemu. Jezus może gorszyć pobożnych swoją postawą. Wielu powie, – jest dobrze, po co psuć. Trzeba pochylić głowę i przyjąć to, co wypracowali ojcowie. Jezus wie, że aby coś zmienić trzeba działania. Działanie wywołuje oportunizm. Gdzie toczy się walka, tam są ofiary. Można zapytać, czy działania Jezusa były etycznie poprawne, czy nie? Bądź, co bądź nawoływał do walki i wzbudzał niepokój społeczny. Prawda wymaga zaangażowania. Zaangażowanie wzbudza emocje. Jezus nawołuje do słusznych działań. Prawda jest ważna w życiu.

          Mam wrażenie, że entuzjazm Jezusa był powoli zakopywany przez ludzkie działania. Kościół powoli zamykał się na nawoływania Jezusa. Owszem powstawały spory teologiczne, ale były one wygłuszane i tłamszone. Pozostał jednak ślad nauki Jezusa, aby można było powracać i kontynuować w przyszłości Jego zamysły. Jezus był wielkim reformatorem religijnym. Przez relację z samym Stwórcą jest ogromnie cenny. Jego nauki od samego Boga pochodzą. Czy trzeba coś lepszego? Ktoś zapyta. Na czym właściwie polega reforma Jezusa? Przede wszystkim inaczej przedstawia Boga-Ojca. Bóg jest pełen miłości i jest samą Miłością. Bóg nikogo nie karze, bo nie jest sędzią w rozumieniu ludzkim. Bóg jest samym działaniem (Akt działający). Bóg otacza człowieka opieką duchową, a nie fizyczną (poza przypadkami szczególnymi). Owszem podtrzymuje fizycznie każde istnienie, ale je nie determinuje. Człowiek został dowartościowany do rangi dziedzica Bożego. Kim jest człowiek  naprawdę, pokazał dopiero Jezus. W fakcie wcielenia oznajmił człowiekowi, że może być jego bratem. Jezus ujawnił partnerstwo Boga z człowiekiem przez możliwy z Nim dialog. Przekazał zasady współistnienia oparte na powszechnej miłości. Zrzucił Boga z piedestału króla i magika, a pokazał Go jako kochającego Ojca. Pouczał jak należy żyć. Wskazywał co jest ważne, a co tylko tłem.

          Niestety nauki Jezusa tylko częściowo zostały wprowadzone w życie. Widocznie nie był jeszcze na to właściwy czas. Jestem przekonany i wierzę, że kiedyś nastąpi wielki powrót do korzeni nauki Jezusa. Czy zrobi to kościół? Być może. Religia musi zostać urealniona, pozbawiona legend i mitów. Prawda jest rzeczą najważniejszą i o Prawdę trzeba się postarać.

Przykład kompletnego niezrozumieniu Boga.

Gdy zdarzy się w świecie jakaś tragedia, zaraz pojawiają się pytania (pretensje). A gdzie był Bóg i, że na to pozwolił? O niemądrzy! Bóg nie może ingerować bez przerwy w życie człowieka, bo życie byłoby zdeterminowane. On nadaje wolności sens i pełny wymiar. Bóg widząc cierpienia ludzi „cierpi” razem z ludem. Niemądrzy muszą zrozumieć, że Bóg nie jest wykonawcą ludzkich pragnień. On jest Kimś Większym. Nie można obrażać się na Niego, bo to niedorzeczne, lecz modlić, aby dał nam siłę duchową pokonania trudności, cierpień. Na Boga trzeba spojrzeć zupełnie z innej perspektywy. Bóg też nikogo nie karze, bo kara jest rodzajem odwetu. U Boga nie ma czegoś takiego. Człowiek karze się sam, bo zło (funkcjonał) ma działania zwrotne.

          Powyżej pokazany został przykład w jakim kierunku trzeba zmienić świadomość religijną. Trzeba odejść od barokowej pobożności, na rzecz aktywnych działań miłych Bogu. Religia nie może krępować ludzkiej aktywności, lecz powinna ją inspirować i dynamizować. Trzeba otworzyć swoją duszę i wyjść do ludzi, do słabszych, chorych i więzionych, tak jak nauczał nas Jezus Chrystus.

Ewangelia wg Łukasza cz.38

          Jezus nie chce być rozjemcą ani sędzią ludzkich sporów (Łk 12,14). Przestrzega jednak przed chciwością i nadmiernym bogaceniem się, mówiąc, że życie nie jest zależne od posiadanego mienia (Łk 12,15). To ważne, zwłaszcza dla ludzi biednych. Bogactwo jest niczym w oczach Pana. Liczy się bogate wnętrze. Poucza, aby nie troszczyć się zbytnio o życie, co można zjeść (Łk 12,22). Nie troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać (Łk 12,22); Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane (Łk 12, 31). Jak należy rozumieć słowa Jezusa? Proszę zwrócić uwagę na używane słowa przez Jezusa: „zbytnio”, „starajcie się”. One proponują pewien kompromis między dążeniem do dobrobytu a chciwością. Zawsze jest wskazany zdrowy rozsądek. Jezus ujawnia: spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo (Łk 12,32). Czy może być większy dar? Czy jesteśmy w stanie pojąć, co jest obiecane człowiekowi? Gdyby człowiek mógł zobaczyć przez „dziurkę od klucza” przyszłe królestwo Boże z człowieczym dziedzicem, to z pewnością porzuciłby dotychczasowe grzeszne życie. Stawka jest bardzo wysoka. Kto ją przebije?  Bóg nie chce pokazać przyszłe dobrodziejstwa, bo nie chce, aby to precjoza były czynnikiem dopingującym. One mają być nagrodą dla człowieka za wierność i miłość. Ktoś może zapytać, skąd ta pewność? Wypływa z czystej logiki. Świat jest najlepszym dowodem wielkości Boga. Piękno świata i jego bogactwo. Czy znane są jeszcze piękniejsze dzieła stworzenia. Nie. A więc to, co Bóg obiecuje człowiekowi musi być najlepszego sortu: Przypatrzcie się liliom, jak rosną: nie pracują i nie przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich (Łk 12,27); ); Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane (Łk 12, 31).

          Kto ma w sobie choć trochę rozwagi powinien troszczyć się o skarby w niebie już teraz, od tej chwili. Śmierć może zaskoczyć każdego i może zabraknąć czasu, aby przygotować  się do nowej roli i do przyjścia Pana.

          Każdy człowiek jest różnie wyposażany przez Boga do życia[1]. Nie podlega to ocenie, czy jest to sprawiedliwe, czy nie, bo nie talenty są rozliczane, a  działania w ramach tego, co się posiada. Tak więc biedny może zdobyć uznanie u Boga, większe niż niejeden bogacz. Jezus ustosunkował się do talentów mówiąc: Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą (Łk 12,48). Każdy będzie rozliczony z tego co posiadał, co wykorzystał, a co zmarnował.


[1] Prawdopodobnie chodzi o piękno w różności. Świat nie jest nudny, ale barwny, bogaty w odcienie.

Ewangelia wg Łukasza cz.37

          Werset: Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone (Łk 12,10; Mt 12,31n; Mk 3,28–30) był przedmiotem moich badań, a wyjaśnienie dojrzewało wraz z upływem czasu. Dla ciekawości przytoczę chronologię wydarzeń: 

W pewnym sensie odpowiedź można odczytać z tekstu Pierwszej Księgi Samuela: Jeżeli człowiek zawini przeciw człowiekowi, sprawę rozsądzi Bóg, lecz gdy człowiek zawini wobec Pana – któż się za nim będzie wstawiał? (1 Sm 2,25)[1].

Najprostszym tłumaczeniem tych słów jest przypisanie ich do konkretnej i doraźnej sytuacji. Cuda Jezusa, czynione poprzez Ducha Świętego były traktowane przez niektórych ludzi jako działania szatana. Aby wstrząsnąć tymi niedowiarkami, Jezus użył tak mocnego argumentu: bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone (Mt 12,31)[2].

Cuda Jezusa, czynione poprzez Ducha Świętego były traktowane przez niektórych ludzi jako działania szatana: On tylko przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy (Mt 12,24). Jezus jest wyraźnie poirytowany i oburzony głupotą faryzeuszy. Używa nawet wobec nich inwektywy: plemię żmijowe! (Mt 12,34). Aby wstrząsnąć tymi niedowiarkami, Jezus użył tak mocnego argumentu: bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone (Mt 12,31). Słowa Jezusa przyrównałbym do słów ludzkich, które często padają, np.: pamiętaj, nigdy ci tego nie wybaczę. Słowa te są w pewnym sensie tylko przestrogą, a nie dozgonną deklaracją[3].

Z tym problemem próbował zmierzyć się św. Tomasz z Akwinu. Jak mówił, grzech ten jest nieodpuszczalny z samej swojej natury, gdyż wyklucza to, czym dokonuje się odpuszczenia grzechów (Summa Th. II-II, q 14, a 3). Jak tłumaczy to nasz papież (Jan Paweł II) w encyklice Dominum et Vivificantem bluźnierstwo nie podlega na słownym znieważaniu Ducha Świętego; polega natomiast na odmowie przyjęcia tego zbawienia, jakie Bóg ofiaruje człowiekowi przez Ducha Świętego. Działającego w mocy Chrystusowej ofiary Krzyża[4].

          Trzeba przyznać, że jest to dość zawiłe. Duch Święty ma moc zbawczą, która  jest zanurzona i zespolona w odkupieńczej mocy Krwi Chrystusa. Krew Chrystusa oczyszcza sumienia z martwych uczynków. Można więc zapytać, kto ma moc zbawczą? Jeżeli przyjmie się Ducha Świętego i Jezusa Chrystusa to bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu jest takie samo grzeszne jak bluźnierstwo przeciw Chrystusowi.

          Kto grzeszy przeciwko Duchowi świętemu (a więc Bogu) tym samym odwraca się od Tego, który może odpuścić mu grzechy. Sam grzesznik pozbawia się łaski odkupieńczej Boga. Warto jednak zaznaczyć, że ta beznadziejna sytuacja zmienia się z chwilą żalu za grzechy, powrotu do wiary i uregulowania relacji z Bogiem. Jak pisałem[5]: Słowa te są w pewnym sensie tylko przestrogą, a nie dozgonną deklaracją.


[1] Rzeczywistość w świetle nauki, filozofii i wiary, Jedność 2008, s. 154.

[2] Odnaleźć Boga w sobie, Jedność 2009, s. 153

[3] Człowiek byt niemal doskonały. Coriolanus 2009, s. 137.

[4] Wykład na forum, Bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu w dniu 14.10,2912 r.

[5] W wykładzie: Duch Święty  w dniu 10.04.2012 r.

    W wykładzie: Ewangelia wg Marka cz.9 w dniu 30.03.2013 r.

 

Ewangelia wg Łukasza cz.36

 

          Łukasz pisząc o piętnowaniu faryzeuszy i uczonych w Prawie zebrał materiał z wielu spotkań Jezusa, dlatego temat ten ciągnie w kolejnej perykopie Kwas faryzeuszów. Męstwo w ucisku (Łk 12,1–12). Jak pisze: Strzeżcie się kwasu, to znaczy faryzeuszów (Łk 12,1). Faryzeusze zostali surowo ocenieni przez Jezusa. Stali się symbolami obłudy i hipokryzji. Czy wszyscy byli tacy? Ależ skąd. Jak w każdym środowisku są ludzie dobrzy i źli. Faryzeusze byli z reguły zdyscyplinowanymi wiernymi. To przerost kultu nad zwyczajnym życiem spowodował, że przestawiono wartości. To co błahe stało się istotne i odwrotnie. Tak jest zresztą do dziś. Mam dużo sympatii do tej mądrej nacji (Żydów), ale ich oglądu wiary i kultu nie trawię (np. traktowanie kobiet). Wydaje mi się, że Żydzi przez dwa stulecia niczego się nie nauczyli. Odrzucili pełne objawienie Boga w Chrystusie i pozostali  na zamiarze przygotowawczym Boga. Jezusa nie posłuchali.

          Łukasz przekazuje ważne przesłanie: Nie ma nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało się wiadome (Łk 12,2; Mt 10,26–33 z przypisami). To ważne. Bóg otwiera przed wiernymi tajemnice świata. Problem polega na tym, że niektóre prawdy trudno jest odczytać. Cytowane przesłanie zachęca do dalszych poszukiwań. Wszystko stoi przed człowiekiem otworem. Jezus zachęca do odwagi poszukiwań. Przestrzega, że będą tacy, którym nie będzie się to podobać. Mogą posunąć się nawet do zabijania (jak pokazała historia). Nie trzeba bać się śmierci. To nowe życie. Tam już nie mogą nikogo skrzywdzić. Wiara też wymaga odwagi. Historia pokazała wojny religijne jakie miały miejsca. Za wiarę ginęli najlepsi synowie Boga: Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli (Łk 12,7). Jak pisze Łukasz:   U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone (tamże). Świadczy o tym, że Bóg troszczy się o swoje stworzenia, że nawet włosy są policzone. To               niezwykłe, ale i dziwne, że Bóg otacza człowieka opieką, a na co dzień tego się nie dostrzega. Jaka jest prawda?

          Bóg zadbał o ludzką wiarę po to, aby człowiek miał komfort, że nie jest sam na tym świecie. Nawet gdy zostanie odrzucony od społeczności, rodziny, pozostaje Ten Jeden – Stwórca. Dla Niego każdy jest ważny. Wiara jest więc dla człowieka istotna, a nie dla Boga. Bóg ma pełny przegląd wiedzy. Człowiek musi dopiero ją pozyskać. Istnieje ogólne przekonanie, że na dole jest człowiek, a w górze, nad nim Stwórca. Nic mylnego. Na dole jest człowiek, który siłą umysłu i wiary raptem dostrzega Boga. Musi więc zorganizować sobie życie według własnego uznania. Czyni więc rzeczy wielkie. Dopiero po zastanowieniu się pojmuje, że spełnia zamysły Stwórcy. Bóg jest bardzo dyskretny. Nie narzuca się. Człowiek jest panem tego świata. Od niego wiele zależy. Boga przechowuje się w tabernakulum, w świątyni, aby nie przeszkadzał. Bóg ustępuje swoje miejsce Króla, bo zależy Mu na rozwoju przyszłych Jego dziedziców. Świadomość tej doniosłości człowieka, dla niektórych, jest  bodźcem, aby pokazać Bogu swoją wdzięczność i miłość.