Ewangelia wg Jana cz.5

          Po autoryzacji Jezusa przez Jana Chrzciciela, uczniów i Jego samego,  autor naświetla Jego kontakty z osobami wyższego stanu. Przywołuje do tego scenę jak faryzeusz, dostojnik żydowski o imieniu Nikodem przychodzi nocą do Jezusa, aby od Niego samego usłyszeć to, co głosił.

          Nikodem przychodzi nocą. Nie chce być posądzany o sprzyjanie Jezusowi. Jest ostrożny. Stawia pytanie bardzo logicznie skonstruowane: Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim (J 3,2). Jezus widzi w Nikodemie człowieka wykształconego. Odpowiada więc mu na podobnym wysokim poziomie:  Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego (J 3,3). Nikodem nie bardzo rozumie Jezusa. Zbity z tropu, pyta trochę infantylnie: Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się? (J 3,4). Jezus rozwija swoją odpowiedź:  Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem.  Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha (J 3,5–8). Narodzenie z wody i z Ducha jest klasyczną formą sakramentu chrztu.

          Mimo, że Nikodem jest inteligentnym człowiekiem, tłumaczenie Jezusa wydało mu się trudne. Dalsza wypowiedź Jezusa nie bardzo do Niego pasuje: Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz? (J 3,10). Forma ta jest niegrzeczna.  Sprowadza rozmówcę do parteru. Dalsza wypowiedź Jezusa zmienia się na formę oficjalną, jakby z urzędu:  Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, że to mówimy, co wiemy, i o tym świadczymy, cośmy widzieli, a świadectwa naszego nie przyjmujecie (J 3,11). Całkiem możliwe, że jest to późniejsza wstawka redakcyjna. Dalej autor wraca do liczby pojedynczej: Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich? (J 3,10–12). Całość odpowiedzi jest zawiła i nie do końca zrozumiała. Wątpliwy jest też następny werset:  I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił – Syna Człowieczego (J 3,13).

          Perykopa nie kończy się jeszcze, ale warto zatrzymać się, aby spróbować rozwikłać, o co tu tak naprawdę chodzi.

          Jeżeli trzeba się powtórnie narodzić, to znaczy, że dotychczasowe życie było w jakiś sposób ułomne. Nie bardzo jest to przekonywujące. Ludzkość istnieje już setki tysięcy lat. Czy można jednym zdaniem okres ten  z dyskryminować?  Jak pisze w przypisie (J 3,5) chodzi tu o sakrament chrztu i  absolutną konieczność zbawienia (J 1,33; Tt 5,5).

          Jeżeli słowa pochodzą od samego Boga, to znaczy, że jest to nowy Jego zamysł. Pragnie On odnowić relacje z człowiekiem poprzez nowe Przymierze. Jezus przynosi Nową Ewangelię. Po ludzku jest to ogromna rewolucja dziejowa. Trzeba dobrze pojąć to zdarzenie. Ludzkość przed Jezusem Chrystusem była związana z Bogiem Przymierzem zbiorowym poprzez akty opisane w Piśmie świętym. Teraz Jezus proponuje Przymierze indywidualne poprzez chrzest. Każdy powinien z własnej woli stanąć przed Bogiem „twarzą w twarz” i wyrazić akces przynależności do Niego.

          Idea Boga została rozmyta przez chrzest z woli rodziców. Chrzest bez świadomości tego aktu, człowiek oprawił prawem ex opere operato, to znaczy na podstawie dokonanej czynności. Tak więc chrzest dzieci jest skuteczny. Co na to Bóg? Jak uczy historia Bóg niejednokrotnie zmuszany był do przyjmowania ludzkich rozwiązań (np. wielożeństwo). Dał zresztą takie plenipotencje apostołom.

          Chrzest jest więc nową jakością relacji człowieka z Bogiem. Jest to możliwe przez przybliżenie Boga do ludzi poprzez Syna Jezusa Chrystusa. Kontynuacją Przymierza chrztu jest sakrament bierzmowania. Wobec obowiązującego prawa kanonicznego sakrament ten powinien mieć bardzo wysoką rangę duchową i powagę sytuacji. Kilkunastoletni człowiek powinien być świadomy tego wydarzenia. Oby tak było naprawdę.

         Mniej ważne jest czy rozmowa Jezusa z Nikodemem była prawdziwa. Ważny jest przekaz ewangeliczny, bo on mówi o świadomości autora Ewangelii.

Redakcja rozmowy jest nie bardzo udana. Na szczęście egzegeza biblijna potrafiła wydobyć z niej sens teologiczny.

Ewangelia wg Jana cz.4

          Teraz przychodzi kolei na autoryzację samego Jezusa. Autor korzysta ze sceny wesela w Kanie Galilejskiej (J 2,1–12). Jezus, Jego Matka i uczniowie zostali zaproszeni na wesele. Widocznie zabawa miała się dobrze skoro zabrakło wina. Coś takiego nie zdarza się często. Musiało zaistnieć zamieszanie i niepokój gospodarzy, który zauważyła Maryja. Przychodzi do Jezusa i nie prosi, nie ma śmiałości, ale komunikuje Synowi: Nie ma już wina (J 2,4). Jezus nie jest zadowolony. Jego godzina jeszcze nie nadeszła (J 2,4). Maryja jest pewna,  że Jezus nie zostawi sprawy swojego biegowi. Zwraca się do sług, aby pomogli Jezusowi. Delikatny przymus sytuacyjny jest typowy w relacji matki i syna. Matka góruje nad synem, a syn jest matce posłuszny.  Jezus chcąc nie chcąc wydaje rozkazy: Napełnijcie stągwie wodą (J 2,7). Następnie każe od razu zanieść stągwie staroście weselnym. Ten kosztuje i dziwi się, że przy końcu wesela pan młody serwuje doskonałe wino. Świadkami cudu byli jedynie Matka Jezusa, uczniowie i słudzy weselni.

          Można zadać pytanie. Skąd Matka Jezusa wiedziała o możliwościach swego Syna? Trudno zgadnąć. Matki najczęściej bardzo dobrze znają swoje dzieci i wiedzą, co się można po nich spodziewać. Uczniowie zobaczyli Jezusa w nowym wydarzeniu. Nie tylko mówi ciekawie i mądrze, ale jest zdolny do czynienia cudów (znaków). Cud nie mógł być zaaranżowany, przygotowany, bo zdarzył się całkiem przypadkowo. Jezus objawił swoją chwałę  i uwierzyli w Niego Jego uczniowie (J 2,11). Maryja odegrała tu szczególną rolę. Można powiedzieć, że nakierowała Jezusa w stronę Ewangelii. Od tej pory będzie czynnie współpracować Jezusowi w Jego dziele Odkupienia, aż po Jego śmierć.

          Cud w Kanie Galilejskiej jest przedstawiony tylko w Ewangelii Jana. Dlaczego synoptycy nie wspomnieli o nim w swoich ewangeliach?  Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Być może, wobec przyszłych cudów i znaków uzdrawiających beznadziejne przypadki, to zdarzenie zatarło się w pamięci. Autor Ewangelii Jana wydobył go z zakamarków pamięci, bo pasował do jego koncepcji narracyjnej.

          Prezentacja Jezusa ma swój dalszy ciąg. W Świątyni Jerozolimskiej pokazuje swoją gorliwość o dom Boży. Działa jednak świadomie i z rozmysłem. Biczem wypędza bankierów, kupców grubej zwierzyny, a do sprzedawców gołębi  kultowych odnosi się łagodniej. Każe im opuścić Świątynię, pouczając, aby nie robili targowiska w domu Jego Ojca. Zdarzenie w Świątyni zaskoczyło Żydów. Pytali więc, jakim prawem to czyni. Odpowiedź Jezusa jest już obróbką teologiczną autora Ewangelii. Wpasowuje w treść słowa Jezusa wypowiedziane w innych okolicznościach: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo (J 2,19). Przywołane słowa Jezusa występują również  w ewangeliach synoptycznych (Mt 24,1, Mk 13,2, Łk 21,6), co zwiększa ich wiarygodność. Treść słów Jezusa była jednak niezrozumiała, aż do czasu  Jego zmartwychwstania.

          Warto odnotować pewien szczegół pod koniec omawianej perykopy. Jest napisane: Jezus natomiast nie zwierzał się im (J 2,24). To wtrącone stwierdzenie jest prawdą. Jezus nie opowiadał o sobie, o swoim życiorysie. Nie przekazywał nic o swojej prywatności. Prawdopodobnie, ze względu na wielkość misji nie chciał pozostać w pamięci jako człowiek z wadami i ludzką niedoskonałością lecz człowiekiem chwały Boga. Jezus nie ucieka od swojego człowieczeństwa, bo siłą rzeczy reprezentuje istotę ludzką, ale chodziło Mu oto, aby nie zwracano uwagi na rzeczy mniej istotne.

Ewangelia wg Jana cz.3

          Za życia Jana Chrzciciela rozpowszechniały się błędne przekonania, jakoby obiecanym Mesjaszem był sam Jan Chrzciciel. Autor omawianej Ewangelii zaraz po Prologu umieszcza perykopę Świadectwo Jana Chrzciciela (J 1,19–34). Tym samym chce jednoznacznie pokazać postać Jana i jego rolę do spełnienia. W tekście Jan mówił jednoznacznie: Ja nie jestem Mesjaszem (J 1,20). Na pytania, kim jest, Mesjaszem czy prorokiem  odpowiada skromnie: Jam jest głos wołającego na pustyni (J 1,23). Trzeba przyznać, że odpowiedź jest dramatyczna. Ten kto woła na pustyni, w miejscu pustym i pozbawionym ludzi, nie bardzo jest słyszany. Głoszenie przez Jana Prawdy jest trudne. Zaraz potem powołuje się na słowa Izajasza: Prostujcie drogę Pańską (J 1,23). Kto ma to czynić? Jan przedstawia się jako bezradny wobec misji jaką przyszło mu spełnić. Umniejsza siebie, aby przekazać, że właśnie nadchodzi Ten, któremu nie jest godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała (J 1,27).  Autor wyjaśnia różnicę między Janem a Jezusem.  Jan chrzcił wodą i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów (Mk 1,4), natomiast Jezus chrzcił Duchem Świętym i gładził grzechy świata. Autor pisze, że Jan wcześniej nie znał Jezusa? Jest to dość zagadkowe wobec Ewangelii Łukasza, który opisywał zażyłość Marii, matki Jana z Elżbietą. Może słowa te świadczą, że Jan nie znał Jezusa od strony Jego misji. Znaczyło by to, że w latach młodości Jezus nie przejawiał późniejszego powołania, albo nie dawał po sobie poznać przyszłych planów. Według autora, Jan daje o Nim pełne świadectwo. On jest Synem Bożym (J 1,34). Można postawić pytanie. Czy są to faktyczne słowa Jana, czy autora redagującego Ewangelię? Jak piszą Mateusz i Łukasz, Jan Chrzciciel będąc  w więzieniu, a więc po Chrzcie Jezusa, miał wątpliwości co do Niego i aby się upewnić, posłał do Niego delegację swoich dwóch uczniów z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? (Mt 11,3; Łk 7,19).  Wydaje się więc, że słowa takie nie padły z ust Jana. Owszem mógł wyczuwać niezwykłą postać Jezusa, ale nie miał, co do Niego pewności. Ewangelia Jana jawi się więc już jako opracowanie teologiczne.

          W następnej perykopie Świadectwo uczniów (J 1,35–51) autor rozszerza świadectwo o Jezusie przez Jego powołanych uczniów Andrzeja brata Szymona, który był uczniem Jana, Szymona, Filipa, Natanaela. Filip powtarza słowa Jana: Ty jesteś Synem Bożym (J 1,49). Sposób powoływania uczniów przez Jezusa jest zgoła inny niż opisany u ewangelistów synoptycznych. Prawdopodobnie nie jest to najważniejsze. Tu wygląda to raczej na wymienieniu uczniów, którzy mieli coś wspólnego z Janem Chrzcicielem. Autor pragnie jednoznacznie zaznaczyć, że Jezus jest Synem Bożym i posiada nadzwyczajne zdolności: Widziałem cię pod drzewem figowym… Zobaczysz jeszcze więcej niż to (J 1,50).  Autor stara się na początku Ewangelii nakreślić drogę przekazu. Do tego potrzebował wiarygodnego świadectwa o Jezusie.

Ewangelia wg Jana cz.2

          Teza, że pod pojęciem Logosu jest osadzony Jezus narzuca chrystologiczną interpretację tekstu. Tak więc w 3-cim wersecie: Wszystko przez Nie się stało (J 1,3) sugeruje, że Jezus w łączności z Bogiem jest Stwórcą świata. W 14-tym wersecie: A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę (J 1,14) jest niczym innym jak narodzeniem się Boga w ciele ludzkim.

          Pomimo pięknej konstrukcji wiary pojawia się wątpliwość. Czy Jan przekazał prawdę rzeczywistą, czy wprowadził jedynie obraz teologiczny. Chłodno podchodząc do tematu trzeba wiedzieć, że przestrzeń nadprzyrodzona jest poza zasięgiem rozumu i oglądem człowieka. Obrazowanie jest czymś co zastępuje ludzką niemoc. Tradycja wytworzyła wiele pojęć, które zakorzeniły się w sercach pokoleń i w mentalności semickiej. Obraz namalowany przez Jana nie jest rzeczywistym opisem nadprzyrodzonej rzeczywistości. Jest kompilacją wierzeń sprzed tysięcy lat. Jan przypieczętował i autoryzował wierzenia przodków. Jezus Chrystus jest Wcielonym Słowem Boga.  Jan nadał świeży bieg teologii. Pogłębił ją w kierunku Trójcy Świętej, kolejnego obrazu Boga. Teologia poszerzyła się o nowe aspekty wiary. W konsekwencji powstała religia chrześcijańska, taka jaka jest. Filozoteizm dostrzega w niej wiele sprzeczności i to z lektury tylko samego Pisma świętego. Np. Przemienienie Pańskie (Łk 9,28–36; Mt 17,1–8; Mk 9,2–8) jest antycypacją (to co przyszłe, a nie co już jest) chwały Jezusa. Wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe (Łk 9,29).  To znak, że w ciele uwielbionym oblicza ludzkie zmienią się. Na twarzy pojawi się radość nadprzyrodzona. Lśniąco białe odzienie będzie świadczyło o czystości i nieskazitelności duszy. Z obłoku Bóg poświadczył, że Jezus był Wybrańcem Boga: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie (Łk 9,35).

          Wracam do pytania z wczorajszego wykładu: Czy można sprzeciwić się Ewangelii Jana? Gdybym powiedział, że tak, prawdopodobnie konstrukcja wiary chrześcijańskiej uległa by w gruzy[1]. Reakcją łańcuchową pękały by dogmaty chrześcijańskie. Powiem szczerze, że nie mam odwagi jej burzyć. Po przemyśleniach modlitewnych doszedłem do wniosku, że dla człowieka ważniejsze są zdarzenia eschatologiczne, niż preegzystencjalne. Wiara rozumna (filozoteizm) dochodzi do tych samych końcowych wniosków co oficjalna nauka kościelna. Trzeba pogodzić się, że są różne oglądy wiary (jak różne są kościoły chrześcijańskie). Każdy może przyswoić sobie, co jest mu bliższe. Kiedy będę przedzierał się przez tekst Ewangelii będę pokazywał podobieństwa i różnice egzegetyczne. Niech każdy ma komfort do własnej oceny i wiary.

          W wersecie Prologu: W Nim było życie,  a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła (J 1,4–5) pokazana jest walka między światłem a ciemnością. Tocząca się między nimi walka jest odbiciem Jezusa Chrystusa. Głosicielem o Światłości jest Jan Chrzciciel, który został posłany przez Boga, aby o tym zaświadczyć.

          Autor sugeruje, że Bóg w postaci Jezusa zrzedł na ziemię, ale przez wielu nie został rozpoznany. Ci, którzy Go przyjęli dało moc. Stali się dziećmi Bożymi. Dziećmi Bożymi są tylko ci, którzy w Boga uwierzyli. Można z tą tezą polemizować.

          Warto zatrzymać się na wersecie: I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy
(J 1,14). Czy zdanie dotyczy już narodzonego pełnego chwały, czy jest to zapowiedź późniejszego wywyższenia Jezusa na krzyżu?

          Jan Chrzciciel zapowiada: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie (J 1,9). Autor wyraźnie sugeruje w słowach Jana preegzystencję Jezusa. Czy jest to jednak przekaz prawdziwych słów Jana Chrzciciela?  Przekazy innych ewangelistów nie dają jednoznacznej odpowiedzi.

          W słowach: Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce(J 1,16) prześlizguje się prawda o owocach działalności Jezusa.

          Zakończenie Prologu w pewnym sensie uderza w wiarygodność przekazu: Boga nikt nigdy nie widział (J 1,18). Jak więc można opisywać coś, co jest za zasłoną ludzkiego oglądu. Autor pisze: Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza (J 1,17). Świadczy to o jego świadomości religijnej.  To nie Bóg przekazał człowiekowi prawa, tylko zostały, co najwyżej, odczytane przez człowieka, a człowiek je wprowadził w „usta” Boga”.


[1] W tym sensie, że nie byłaby spójna.

Ewangelia wg Jana cz.1

          Tradycja przypisuje autorstwo czwartej Ewangelii Janowi, synowi Zebedeusza i brata Jakuba Starszego. Początkowo Jan należał do uczniów Jana Chrzciciela, a dopiero później dołączył do Jezusa i stał się jego uczniem. Dokładna analiza tekstu najnowszymi środkami badawczymi i metodami hermeneutyki sugeruje, że Ewangelia była pisana przez jakiś zespół (być może szkołę Jana), który przedstawił opracowany tekst według zamierzonej koncepcji teologicznej. I tak na przykład opisy cudów nie są przedstawione jako fakty historyczne, lecz jako „znaki” potwierdzające autentyczność Jezusa. Mowy Jezusa nie są zbiorem przemówień literacko uporządkowanych, lecz są traktatami teologicznymi. Zamiast przypowieści, tak liczne w ewangeliach synoptycznych, są obrazy przechodzące w alegorie. Ujmując całość, Ewangelia jest jedną wielką apologią Jezusa Chrystusa. Wyczuwa się, że jest ona w pewnym sensie reakcją na ówcześnie popularną gnozę Kerynta, która zaprzeczała istnienia pierwiastka ludzkiego w Chrystusie. Akcentując człowieczeństwo Jezusa Ewangelia forsuje tezę preegzystencji Boskiego Słowa (Logos) jako drugiej Osoby Trójcy. Pojęcie Logosu jest bardzo mocno zaakceptowane w Ewangelii. Ewangelia sprawia wrażenie, że została napisana w celu medytacji. Wskazują na to skrupulatnie przestrzegane rytmy. Od Klemensa Aleksandryjskiego (II–III wiek po Chr.) Ewangelię zwykło się nazywać mianem „Ewangelii duchowej”.

          Ewangelia Jana różni się od ewangelii synoptycznych. Odnosi się wrażenie, że cała działalność Jezusa odbywa się w Jerozolimie,  w przeciwieństwie do synoptycznych, gdzie pobyt w Jerozolimie traktuje się dość pobieżnie. Okres Ewangelii obejmuje trzy Święta Paschy (J 2,13; 6,4; 11;55). Jak ewangelie synoptyczne są pełne opowiadań, tak Ewangelia Jana jest surowsza. Słownictwo jest ubogie i obfituje w liczne powtórzenia. Jezus Ewangelii mówi głównie o sobie, w przeciwieństwie do Jezusa Ewangelii synoptycznych, który głosi królestwo Boże. Ewangelia Jana z jednej strony wydaje się najprostsza z czterech ewangelii, ale z drugiej strony jest najtrudniejsza do zrozumienia. Dla biblistów jest ciągłą zagadką. Wiele kwestii jest nierozstrzygniętych co do autorstwa i warstw kompozycyjnych.

           Ewangelia ma dwa zakończenia w rozdziałach 20 i 21 co świadczy o dość skomplikowanym procesie redakcyjnym. Prawdopodobnie pierwsza część została napisana w języku aramejskim. Myśląc o nowej grupie odbiorców, pierwsza część została przetłumaczona na język grecki i dodatkowo uzupełniona. Być może wtedy został dopisany hymn do Logosu, który stał się prologiem do Ewangelii.

          Bohaterami Ewangelii są często postacie symboliczne[1]. Można je dowolnie konfigurować, dając zamierzony efekt przylgnięcia do Jezusa  lub odrzucenia.

          Ewangelia Jana zaczyna się Prologiem (J 1–18), który ma charakter hymnu. Podobnie jak Księga Rodzaju zaczyna się słowami: Na początku Bóg… (Rdz 1,1), tak i Prolog zaczyna się słowami: Na początku było Słowo (J 1,1). Jak widać słowo „Bóg” zastąpiono wyrażeniem „Słowo”.  Po grecku „słowo” brzmi „Logos”. Termin ten w Grecji ma swoje specjalne znaczenie. Spotyka się go  przede wszystkim u stoickich filozofów, dla których Logos znaczyło zasadę stwórczą. Żydzi podobnie jak Grecy przyjęli to określenie jako „Bóg”. Jednocześnie Logos jest terminem określającym przekaz, a więc Logos-Słowo to przemawiający Bóg. Egzegeci dopatrują się kontekstu mądrości Logosu (mądrość Pana) w księgach mądrościowych Starego Testamentu, jak np. Pan mnie stworzył, swe arcydzieło, jako początek swej mocy, od dawna,  od wieków jestem stworzona,  od początku, nim ziemia powstała (Prz 8,22–23); Mądrość wychwala sama siebie, chlubi się pośród swego ludu. Otwiera swe usta na zgromadzeniu Najwyższego i niby mgła okryłam ziemię. Zamieszkałam na wysokościach (Syr 24,1–4).

          Jan Ewangelista w pojęciu Logosu osadził Jezusa. Temat wcielenia zajmuje centralną część w pismach Janowych, jak i w całym Nowym Testamencie. Jan narzucił myśl teologiczną. Umiejscowił Jezusa na samym początku świata. Tym samym sprzeciwił się doktrynie gnostyckiej, która chciała zachować absolutną czystość transcendencji Bożego Logosu-Słowa i negowała, że Słowo stało się ciałem.

          Kiedy czyta się Prolog, trzeba mieć świadomość, co chciał przekazać autor. Inne odczytywanie, może literalnie słuszne, będzie nieporozumieniem. Jan Ewangelista narzucił chrystologiczną interpretację zdarzeń. Kościół  to zaakceptował i przyjął jako prawdę pochodzącą z natchnienia Bożego. Czy można więc sprzeciwić się Ewangelii?


[1] Biblia dla każdego, Nowy Testament, Gianfranco Ravasi, Jedność Kielce 2007, s. 293.