Trudny początek chrześcijaństwa

          Od samego początku Kościół musiał borykać się z wieloma problemami. Przede wszystkim był mocno związany z judaizmem i jego kultem; z gnostycyzmem, który bazował na obcych religiach Wschodu; religią pogan; zwyczajami lokalnymi; tradycją, herezjami, ruchami ortodoksyjnymi (enkratyzmem[1]), heterodoksją[2]. Doktryna chrześcijańska tworzyła się na zasadzie sprzeciwu do głoszonych coraz to nowych poglądów. Sama doktryna chrześcijańska nie była jeszcze  powszechnie znana. Ewangelie były interpretowane subiektywnie. Wielu podchodziło do wiary rozumowo, ale byli i tacy, którzy trzymali się mocno przesłanek apokaliptycznych, mitycznych i legend.

          Już w 49 r. na soborze jerozolimskim rozważano dwa stanowiska. Czy chrześcijaństwo ma pozostawić w sobie korzenie judaizmu, czy całkowicie od nich odejść. Zwyciężyła opcja pierwsza. Zrezygnowano jedynie z niektórych obrządków żydowskich jak np. z obrzezania (przyczynił się do tego bunt nawróconych pogan w Antiochii). Chrześcijanie uważali siebie za nowy Lud Boży. Zachowali żydowski obrzęd chrztu (w Jordanie), nadając jemu inny wymiar teologiczny. Upadek Jerozolimy i zniszczenie Świątyni żydowskiej w 70 r. uwolnił chrześcijaństwo od presji żydowskich.

          W początkowym okresie chrześcijaństwa powstało wiele wspólnot  religijnych opierających się na niuansach rodzącej się doktryny chrześcijańskiej. Wiele wspólnot miało charakter judeochrześcijański (nawróceni sadokici w Damaszku). Podobnie pojawili się mandejczycy, u których istotnym elementem był chrzest wzorowany na chrzcie w Jordanie. W czasach Jana grupy takie nazywano baptystami. Ich wiara opierała się na mieszance wierzeń: egipskich, żydowskich, chrześcijańskich, gnostyckich i perskich. Sekta nazarejczyków działała w Transjordanii. Byli to chrześcijanie judaizujący.  W tym środowisku pojawili się ebionici (ubodzy), odrzucających ofiary, praktykujący częsty zwyczaj kąpieli oczyszczających. Jezusa uważali bardziej za proroka niż Syna Bożego. Podobnie uważali Elkazaici (doktryna opracowana na podstawie objawienia przez anioła). Odrzucali oni krwawe ofiary ze Starego Testamentu. W tym samym duchu pojawili się nikolaici, którzy w części potępiali Boga Starego Testamentu. Głosili nieskrępowaną swobodę obyczajów.

          Pod koniec I wieku pojawił gnostycyzm jako jedna z form gnozy[3]. Głosił on, że świat jest nieprzyjazny dla człowieka. Jest on obcy Bogu i nie jest Jego dziełem (jest dziełem sił niższych zwanych Archontami, których przywódcą jest demiurg). Jak podają źródła. Człowiek jest niespójnym konglomeratem ciała, duszy oraz ducha (pneumy). Jego prawdziwą jaźnią jest pneuma, równie obca światu, jak Bóg. Prawa natury zniewalają człowieka, a jego ciało i dusza (w tym psychika) aktywnie mu się przeciwstawiają, ograniczają i upokarzają. Celem życia jest przebudzenie odrętwiałej pneumy i uwolnienie jej z więzów Losu i świata, aby wrócić do Boga. Potrzebne są do tego: wiedza, objawienie, iluminacja co do natury “ja”, Boga i świata.

          Cerynt był judeochrześcijaninem. Zachowywał obrzezanie i szabat. Oczekiwał on po zmartwychwstaniu królestwa Chrystusowego na ziemi, o charakterze całkowicie materialnym, oraz odnowienie kultu w Świątyni Jerozolimskiej. Nauczał, że świat nie został stworzony przez Boga, lecz przez bardzo odległą od Niego potęgę (demiurga), która Boga, będącego ponad wszystkim, nie zna. Według Cerynta Jezus był tylko wybitnym człowiekiem. Tym samym zaprzeczał dziewiczemu narodzeniu Jezusa i Jego Boskiej natury. Chrystus zstąpił na ziemię w momencie chrztu pod postacią gołębicy. Głosił nieznanego Ojca, a następnie, przed Męką, opuszczając Jezusa wrócił do Ojca z powrotem. Jezus był więc tylko prorokiem na którego zstąpiła Moc Boża.

          Szymonianie pochodzą od imienia Szymon, który traktowany był jak Bóg. Jak głosił, świat stworzyli aniołowie. Najwyższy Bóg przybywa, aby uwolnić ludzi od aniołów, którzy źle pokierowali dziełem stworzenia. Typowy gnostycyzm, który potępiał Boga Starego Testamentu i stworzenia, jako Jego dzieło.

          Podobnie głosił Menander. Jak nauczał, ci, którzy pójdą za nim, nie umrą.

          Satornil z Antiochii przeciwstawiał ukrytemu Bogu siedmiu aniołów-stwórców, na czele których stoi Bóg Żydów. Jak głosił. Człowiek został stworzony przez aniołów. Małżeństwo uważał za wymysł szatana,

          Na bazie bardzo licznych apokryfów (m.in. Jana) pojawili się barbelognostycy, setianie karpokratesi, bazylidesi. Były to wyraźne sekty judeochrześcijańskie, gnostycyzm w czystej formie.

          Pojawili się też ortodoksyjni postacie jak Marcjon, który uprawiał paulinizm północnej Azji Mniejszej. Głosił on obowiązek wstrzemięźliwości. Sekta przedstawiała się jako prawdziwy Kościół. Zdobyła wielu wyznawców w Mezopotamii.

          Walentyn był teologiem i mistykiem. Założył szkołę. Jego doktryna była częściowo gnostycka. Uprawiał tzw. judeochrześcijaństwo egipskie.


[1]  Enkratyzm – pogląd potępiający małżeństwo i wychwalający czystość (dziewictwo).

[2]  Heterodoksja, mylny pogląd, nieprawowierność, uznawanie odmiennych poglądów od obowiązujących w danej religii dogmatów i wykładni oficjalnej…

[3]  Gnoza to forma świadomości religijnej,  To wiedza przynosząca zbawienie. Gnostycy głoszą istnienie prawdy hermetycznej, ukrytej. Człowieka przedstawiają jako istotę uśpioną pogrążoną w odrętwieniu. Wiedza oznacza przebudzenie. Gnoza odwołuje się do obrazu. Jej żywiołem są symbole.

Czy matematykę się odkrywa, czy tworzy?

          Na spotkaniu promocyjnym mojej książki Nowatorskie koncepcje teologiczne w ujęciu filozoteistycznym. Egzegeza refleksyjna czterech ewangelii zadano mi pytanie: Czy matematykę się odkrywa, czy tworzy? W pierwszej chwili byłem zaskoczony pytaniem i odpowiedziałem, że tak i tak. Intuicja mnie nie zawiodła. Teraz spróbuje uzasadnić moją wypowiedź.

          Matematyka jest naukowym oglądem relacji między liczbami (tworami przestrzennymi) oraz opisem ich wzajemnych związków. Ma ona swoją historię. Wszystko zaczęło się od badania liczb. Trudno przyznać rację, że dodawanie, czy odejmowanie jest wymysłem człowieka. To pojęcia naturalne (pierwotne) nie podlegające specjalnym definicjom. Mnożenie zaś jest działaniem pomocniczym, ułatwiające szybsze otrzymanie wyniku dodawania. Można więc rzecz, że mnożenie jest twórcze. Idąc tym tropem rozumowania można odkryć w matematyce jeszcze wiele innych pojęć pierwotnych. Pozostałe należy uważać za koncepcje człowieka. Jak mówił Leopold Kronecker: liczby naturalne stworzył Bóg, wszystko inne jest dziełem człowieka. W matematyce występują pojęcia graniczne. One zostały wykorzystane do opisu Boga. Mówi się np., że Bóg jest nieskończenie doskonały. Nieskończenie miłosierny itp.  Przez te pojęcia sama matematyka nobilituje się do nauk wybranych. Tak też było za czasów Pitagorasa, którzy uważali matematykę za naukę natchnioną, doskonałą. Do dzisiaj uważa się ją za królową nauk. Piękno matematyki daje poczucie pewnej harmonii świata. Można ją przeżywać jak słuchanie muzyki, czy słuchanie wierszy. Jak mówił Witold Pogorzelski: matematyka jest melodią myśli. Matematyka zawiera w sobie nie tylko prawdę, ale i najwyższe piękno – piękno chłodne i surowe, podobne do piękna rzeźby (Bartrand Russel). Matematyka opisuje nie tylko rzeczywistość realną ale przymioty nadprzyrodzone (nieskończoność doskonałości). Jak mówił Alain Badiou: bez matematyki jesteśmy ślepi. Szacunek do matematyki jest widoczny od zarania dziejów. Roger Bacon mówił, że:  Kto lekceważy osiągnięcia matematyki przynosi szkodę całej nauce, ponieważ ten, kto nie zna matematyki, nie może poznać innych nauk ścisłych i nie może poznać świata.

          A jednak niektóre narzędzia matematyczne nie są doskonałe. Ułamek nie może mieć zera w mianowniku.  Za pomocą liczb dziesiętnych nie można przedstawić przekątnej kwadratu, czy ułamka jedna trzecia (powstają liczby nieskończone). Pierwiastek nie przyjmuje wartości ujemnych. Aby wyjść z tej opresji  wprowadzono w tym celu liczby urojone.  Nimi był zachwycony Leonhard Euler. Mawiał: Liczby urojone są cudownym wzlotem Ducha Bożego; są one pomostem łączącym byt z niebytem.

          Matematyka opiera się na logice. Obowiązują ją zasady logiczne jak np. tertium non datur, czyli „nie ma trzeciej możliwości”.  Sama w sobie zawiera pojęcia abstrakcyjne, a więc nie potrzebuje wspierać się doświadczeniem. Wystarczy sam rozum.  Matematyka jest niezależna. Moralnie obojętna. Jest czysta.

             Czy Bóg posługuje się matematyka? Matematyka jest alfabetem, za pomocą którego Bóg opisał wszechświat (Galileusz). Albert Einstein powiedział, że Bóg całkuje empirycznie i że nie obchodzą go ludzkie problemy matematyczne. Bóg determinując świat stworzony (poza istotą ludzką), za pomocą zapisu matematycznego (układu równań, algorytmów) może określać przyszłość. Przyszłość jest wyliczalna (poza przyszłością człowieka). Przez danie człowiekowi wolnej woli, Bóg sam pozbawił się kontroli nad człowiekiem (na ten temat już wypowiadałem się na tym forum).

Tadeusz Mazowiecki

            O tym  człowieku powiedziano już wiele dobrego. Pragnę i ja dorzucić, że Tadeusz Mazowiecki reprezentował katolika według miary, którą niejednokrotnie prezentowałem w moich wykładach. Był on modelem moich poglądów. Miał wiarę w sercu. Nie krył jej, ale nie używał jej jako karty do gry politycznej. Żył według katolickich zasad. Szanował innych. Nie wynosił swojej wiary ponad inne. Jednocześnie wiara katolicka była dla niego drogowskazem. Dziękuję Mu serdecznie. Niech spoczywa w pokoju.

W 1979 roku napisał “Modlitwę o dojrzałość”.

Niech imię Twoje będzie pochwalone.

Kościół Cię nie ogarnia i kraj,

któregoś sławę w nieszczęściu pomnażał

za naszą i waszą wolność, miłość i nadzieję

daj siłę prawdzie karków wyprostowanie.

Jak ptakom dobry lot Twój wymiar daj światu Panie

zagubionym drogę Syna Twojego ślad.

Przez Krzyż i przez Ducha przyjście

niepokój myślom, a sercu daruj ciszę

Ocal w nas zachwyt, przymnóż zdziwienia

i niech człowiek na człowieku polegać może

Modlitwy naucz

Święć się imię Twoje

Co miał na myśli pisząc: Kościół Cię nie ogarnia?  Może ktoś potrafi odczytać jego myśli. Dla mnie to wyraz wiedzy i jego mądrości. Żegnaj cichy bohaterze przemian. Twoje życie było spełnione. Zostawiłeś wielu w nieutulonym żalu. Bądź przydatny Bogu swoją mądrością i miłością bliźniego. Niech Twoja gruba kreska będzie znakiem twojego miłosierdzia. Na to niewielu dzisiaj stać. Ci którzy jej nie rozumieli pozostaną w tym samym miejscu co są. Tulę Cię do serca.

Bóg jest Istotą dynamiczną

–      Panie Pawle, mógłby Pan rozwinąć pojęcie: Bóg jest Istotą dynamiczną, oraz: Dusza jest dynamiczną częścią człowieka? ZK. (z komentarza z dnia 4.11.2013 r.).

–      Poszukiwanie cząstek w akceleratorach polega na badaniu ich śladu jakie pozostawiają. Cząstki nie rozpoznaje się gołym okiem (są zbyt małe), ale pośrednio, po skutkach jakie czynią. Na podstawie wielkości śladu jakie pozostawiają, kąta i kierunku zakrzywienia można obliczyć masę, ładunek i inne parametry cząstki. Tym sposobem można odkryć też nową cząstkę materii.  Podobnie jest z Bogiem. Natura duchowa nie może być oglądana zmysłowo, ani mierzona za pomocą aparatury. Bóg pozostawia ślad swojej Opatrzności i swojego działania. Ślady działania Boga są widoczne niemal na każdym kroku. Świat jest widomym skutkiem działania Boga. Ponadto jest stale podtrzymywany w swoim istnieniu. W opatrzności Bóg jest wyczuwalny. Niejednokrotnie mówi się: Bóg to sprawił; Dzięki Bogu to się stało itd. Działanie jest kojarzone z dynamiką. Bóg statyczny, niedziałający jest nieznany, nieobserwowalny, niewidoczny. Wobec dostrzegalnych skutków Jego działania uprawnione jest nazwanie Boga Istotą dynamiczną.  Dusza ludzka ma podobną naturę nadprzyrodzoną, a więc per analogiam można uznać ją również za istnienie dynamiczne. Podejście dynamiczne do natury nadprzyrodzonej pozwala na jej określenie, modelowanie, a przez to rozumienie. Być może taki sposób przedstawiania natury nadprzyrodzonej jest zbliżeniem się do Prawdy. W nauce znane jest pojęcie dynamizmu (gr. dynamis siła) umieszczane w naturze, czy w przedmiotach. Wg M. Eliadego dynamizm oznacza też jakość mistyczną, często jako emanację ducha lub epifanię jakiegoś bóstwa.  Kiedy mówi się, że Bóg jest Istotą dynamiczną, to ma się na myśli Jego naturę, natomiast gdy dynamizm odnosi się np. do człowieka (człowiek jest osoba dynamiczną) to ma to charakter opisu jego żywotności, mobilności. To samo, ale nie do końca. Na bazie dynamizmu Boga można opracować teorię istnienia przez samo istnienie (Jestem, który Jestem, Wj 3,14) i działanie, bez podłoża substratu, wprowadzając pojęcie nie-bytu. Na ten temat już wypowiadałem się na tym blogu. Istnieć przez działanie (łac. Cogito ergo sum, myślę, więc jestem). Sama inteligentna moc, czysta świadomość. Nie każdy może ogarnąć rozumem istnienie przypadłości bez substratu, ale wielu się zgodzi, że istnieje miłość, dobro, zło, uczucie, smutek, radość. Każde to pojęcie wyraża pewną funkcję (stąd nazwa funkcjonał). Świat jest werbalny, oparty na emocjach. Żyje i tętni życiem. Stale się zmienia (panta rei). Być może dynanizmem dotykamy najgłębszych racji świata rzeczywistego i nadprzyrodzonego.

Film o L. Wałęsie

          Wokół pana Lecha Wałęsy od lat krążą plotki o rzekomej współpracy z SB w latach jego młodości. Ten szczegół rzuca cień na jego niewątpliwe zasługi. Wydaje mi się, że film Wałęsa Człowiek z nadziei Andrzeja Wajdy w pewnym stopniu wyjaśnia zagadkę. Przede wszystkim samo odniesienie się reżysera do tego faktu potwierdza, że takie zdarzenie miało miejsce. A. Wajda w sposób niezwykle inteligentny tłumaczy motywy tego wydarzenia. Nie jest ważne, czy sceny oddają do końca prawdziwość zdarzeń. Być może ukryte zostały jeszcze wstydliwe wątki dla L.Wałęsy. Reżyser znakomicie naświetlił klimat tamtych czasów i  atmosferę wydarzeń. Bezpieka stosowała chwyty poniżej pasa. Była okrutna i nieludzka. Osoby zastraszone, bojące się o swoje rodziny podpisywały wszystko, byle uchronić rodzinę. Wierzę, że tak postąpił Lech Wałęsa. Szkoda, że nie miał odwagi powiedzieć wprost o tym na samym początku swojej aktywności strajkowej. Uchroniło by go to od wielu przykrości. Przez lata, plotki tworzyły ciężkie chmury nad Wałęsą, a on niepotrzebnie kluczył. Nie miał odwagi powiedzieć publicznie, że takie zdarzenie miało miejsce. Uważam, że wielu zrozumiałoby jego dramat. Uwikłanych z SB było wielu. Statystyki podają, że aż 10  % księży współpracowało z bezpieką. To szokuje. Pokazuje trudne czasy w jakich przyszło nam żyć. Być może T. Mazowiecki rozumiał doskonale dramat Polaków i chciał grubą kreską odciąć się od przeszłości. Nie wyszło mu to na zdrowiu. Ludzie pragną odwetu i zadośćuczynienia. Wiele osób, do dziś, nosi niezabliźnione rany zadane przez łotrów PRL.

          Jestem wdzięczny Andrzejowi Wajdzie za zrobienie tego filmu i podjęcie wątku tajemnicy Bolka. Lech  Wałęsa jest nietuzinkowy. Indywidualności mają to do siebie, że stale szokują. W życiu liczy się bilans  dobra i zła jakie człowiek uczynił. W przypadku Lecha Wałęsy dobro jest widoczne gołym okiem. Kto zajmuje się wielką polityką, siłą rzeczy, musi postępować według racji globalnych, które mogą się  nie podobać (przywilej królów i wodzów). Każdy wielki człowiek szokując również śmieszy swoją innością. Lech Wałęsa niejednokrotnie i mnie rozbawił. Pamiętam jego słowa w telewizji, w przekazie niedosłownym: no cóż macie takiego prezydenta, jakiegoście sobie wybrali. Mówiąc te, lub podobne słowa, zaśmiał się rubasznie.

        Wiele osób krytycznie ocenia film A. Wajdy. Np. Andrzej Gwiazda uważa A.Wajdy za sługusa starego systemu, a Lecha Wałęsę za zdrajcę. Może ma powody, aby tak sądzić? Tego nie wiem. Póki co, jego słowa odbieram jako przejaw zwykłej ludzkiej zazdrości.

Modele konceptualne

–      Co to są modele konceptualne?

–      To zastępczy i przystępny sposób przedstawiania pewnych pojęć, zjawisk, czy związków, których nie można opisywać wprost. Modele konceptualne  z reguły nie pokazują rzeczywistości, a jedynie je obrazują, tłumaczą. Za pomocą tych abstrakcyjnych modeli można tłumaczyć zawiłe zjawiska, lub opisywać te, które nie można ogarnąć zmysłowo. Aparat modeli  jest nagminnie stosowany w badaniach naukowych (model atomu, geoida jako odzwierciedlenie ziemii), ale nie tylko. Ja niejednokrotnie wspieram się modelami konceptualnymi, chcąc wytłumaczyć rzeczy nieuchwytne ze świata nadprzyrodzonego. I tak np. funkcjonały dobra lub zła jako coś w rodzaju „energii”. Stan Prawdy jako hipotetyczne miejsce zapisu Bożych zamysłów, Stan Dobra Najwyższego jako miejsce zapisu woli Boga. Miłość przedstawiam ontologicznie jako byt Boga Najwyższego lub najwspanialszy funkcjonał Jego działania. Akt działający to również pojęcie konceptualne wyrażające dynamiczne działania Boga i Trójcy Świętej w jednej i tej samej woli. W katechezie chrześcijańskiej w modelach konceptualnych umieściłem pojęcia aniołów jak również szatana. Energia jest zjawiskiem rzeczywistym, choć trudno ją opisać. Natomiast dobra, czy zła energia są modelami dobrych i złych uczynków.  Modele pozwalają też na opisy ilościowe (np. więcej dobra niż zła). Za pomocą wprowadzonych modeli łatwiej jest rozmawiać, dyskutować. W ramach modeli mogą zachodzić hipotetyczne różne zjawiska (fizykalne, logiczne). Można dostrzegać w nich rozwiązań, odpowiedzi na zadawane pytania.  Ważne jest, że osoba używająca modeli konceptualnych wie, że są to środki zastępcze. Niestety bardzo często modele konceptualne są traktowane jako opisy rzeczywistych bytów, czy zdarzeń. To powoduje urealnianie modeli jak np. przestrzeni wielowymiarowej, czasoprzestrzeni, kontrakcji, przenikania światów, UFO. Na bazie aprobowanych takich pojęć, powstały opowiadania i filmy science fiction. Niektórzy traktują je bardzo poważnie i serio. Teologia zyskałaby, gdyby otwarcie przedstawiano w niej, to co jest modelem konceptualnym, a co opisem rzeczywistym. Modele konceptualne mają zastosowanie w ekonomii, w polityce. Praktycznie jest to uniwersalna aparatura badawcza, która może być przydatna w każdej dziedzinie życia.

Katecheza młodych cz.96.

 

–      Jak zauważasz dzisiejszych obrońców wiary?

–      Karykaturalnie. Ich mieczem jest nienawiść do wszystkiego, co jest niezgodne z ich światopoglądem. Paradoksem jest, że etyka chrześcijańska przeciwna jest nienawiści.  Przeciwników politycznych należy szanować. Owszem można pokonywać, ale nie niszczyć. To co czynią posłowie w imię wiary, czy Boga jest ohydne. Przypominają mi się czasy Mojżeszowe. Za zbudowanie sobie bożków karano śmiercią: Synowie Lewiego uczynili według rozkazu Mojżesza, i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów  (Wj 32,28). Może nie powinienem o tym pisać, ale koncepcja polityczna PISu jest mi zupełnie obca. Nie pojmuję, jak można nie zauważać cynizmu politycznego. Historia wielokrotnie pokazała czym kończy się gra obstawiana na jednego przywódcę. Oby było tak samo tym razem. Nie jestem w stanie zrozumieć filozofii J. Kaczyńskiego. On sam siebie niszczy, ciągnąc za sobą posłów bez twarzy. Oni nie mają instynktu politycznego. Co mądrzejsi uciekli. Niektórzy tak przesiąkli mentalnością wodza, że konsekwencje tego będą się za nimi ciągną latami: Nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie! wnijdzie do królestwa niebieskiego (Mt 7,21). Rządy premiera Tuska zawodzą, ale stokrotnie wolę słabość ludzką od cynizmu, którym się brzydzę.

–      Co powiesz o polskich księżach pedofilach?

–      Dla kościoła to zamach na sacrum i trzeba jak najszybciej wyswobodzić się od podobnych osobników. Z drugiej strony patrzę z troską na ich chorobę. Proszę zwrócić uwagę na wiek arcybiskupa J. Wesołoskiego. Jak strasznie musiał cierpieć ten człowiek zanim poddał się swoim słabościom. Nie wierzę, aby ksiądz był człowiekiem złym. Może przez kapłaństwo chciał zdusić swoje upodobania. Nie udało się. Poniósł straszną klęskę. Przede wszystkim duchową. On, duszpasterz przegrał z własnym ciałem. Pociągną za sobą i gorszył innych. Nieprawdopodobne, jak wielką siłę ma popęd seksualny. Odbiera człowiekowi rozum i godność. Czy zasłużył arcybiskup na naszą modlitwę? Ja jestem za, choć rozumiem skalę jego przewinienia. Trzeba eliminować takie przypadki. Gdy zostaną wykryci sprawcy trzeba ich otoczyć troską i miłością. Oni już ponieśli karę przez ujawnienie ich czynów. Dla nich to wielki wstyd i upokorzenie. Nie wolno kopać leżących.

–      Ty byś i mordercy wybaczył.

–      W zależności od mojego stosunku emocjonalnego. Przyznaję publicznie, że w afekcie jestem zdolny nawet do pozbawienia zbrodniarza życia. Gdy emocje opadają, przychodzą pytania, dlaczego to czy tamto uczynił? Nie wierzę, aby człowiek był do gruntu zły.  Jeżeli są tacy, to są to osobniki chore, a takim to trzeba podać rękę.

Dzisiejsze spotkanie kończy prezentowany cykl katechezy młodych.

 

Katecheza młodych cz.95.

–      Czy chcesz jeszcze coś dodać do wczorajszego wykładu?

–      Bóg dając człowiekowi własne atrybuty (świadomość i wolność woli) zaryzykował powstaniem Mu podobnych. Nie stanął z nimi do konfrontacji, ale pozwolił się im realizować. Oddał ziemię do dyspozycji człowieka: napełniajcie ziemię; i czyńciesobie poddaną (Rdz 1,28). Cała koncepcja świata jest tak niezwykła, a zarazem piękna, że trudno oprzeć się pewnemu zauroczeniu. Myśl, że człowiek mógł pozostać na poziomie zwierząt poraża. My ludzie nauczyliśmy się już być wielcy. Za wszelką cenę chcemy Boga zastąpić, czy wyrugować. On nie jest już nam potrzebny. Najlepiej powiedzieć, że w Niego nie wierzymy. W sposób szybki i łatwy pozbywamy się Boga. Błędem jest niezrozumienie Jego projektu. W tej materii jest jeszcze wiele do zrobienia. Czego Bóg od nas oczekuje  i jaka jest nasza w tym rola.

–      Czego tak naprawdę nie rozumieją ludzie?

–      Świat nadprzyrodzony jest zupełnie inny od świata rzeczywistego. Przenoszenie ludzkiej optyki w świat transcendencji jest chybione i prowadzi do błędnego jego odczytania. Samo traktowanie Boga ontologicznie jest modelowaniem konceptualnym, a nie opisem Prawdy. Boga można dojrzeć jedynie przez skutki Jego działania. Bóg jest Istotą dynamiczną, Aktem Działającym. Dla zwykłych śmiertelników jest to za trudne. Oni wolą Boga namalowanego. Podobnie jest z pojęciem duszy. Ontologiczna mgiełka nie ma nic wspólnego z Prawdą. Dusza jest dynamiczną częścią człowieka. Podobnie jak Bóg, dusza ludzka żyje dynamiką życia. To sama świadomość istnienia. Ona jest gwarantem życia wiecznego. Zbliżyłem się bardzo do platońskich idei. Ten pogański filozof miał nieprawdopodobne wyczucie Prawdy. Aby przekazać świat nadprzyrodzony jako wiedzę trzeba korzystać z pojęć abstrakcyjnych i modeli konceptualnych, a one, przez niedoskonałość skojarzeń, już zaburzają Prawdę. Wiara więc ma coś z szaleństwa. Proszę spróbować rozmawiać z ateistami. Najczęściej wskakują już do pędzącego pociągu pojęć. Niechętnie zastanawiają się nad istotą materii. Jak twierdzą, ona po prostu jest i była zawsze. Zagłębianie się w tajemnicę (np. istoty) jest dla nich stratą czasu. Bóg jest dla nich pojęciem czysto abstrakcyjnym, urojeniem umysłowym. Ich racjonalny umysł nie pozwala na przyjmowanie pojęć niesprawdzonych i doświadczonych zmysłowo. Duchowy obraz świata jest poza zasięgiem ich możliwości.

–      Czy to jest krytyka ateizmu?

Nie. To przedstawienie pewnego stanu. Świat jest różnorodny i barwny. Jest miejsce dla wierzących i niewierzących. Nikt nie jest lepszy, ani gorszy. Religijność daje tylko inny sposób życia, nie znaczy, że lepszy. Może nawet trudniejszy. Niech każdy pozostanie sobą, w swoim światopoglądzie. Wszystkich ludzi powinna łączyć wzajemna życzliwość.

Zaproszenie na promocję książki

 

Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” w Kielcach serdecznie zaprasza na wieczór promocji książki świeckiego teologa Pawła Porębskiego pt. Nowatorskie koncepcje teologiczne w ujęciu filozoteistycznym. Egzegeza refleksyjna czterech ewangelii.
Spotkanie odbędzie się 8 listopada 2013 r. (piątek) o godz. 17.00  w Klubie Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” w Kielcach, ul. Okrzei 18 (II piętro). W programie m.in. dyskusja filozoficzno-teologiczna.
Oprawa muzyczna uczniów Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Ludomira Różyckiego w Kielcach, przygotowanych przez Martę Złotnicką i Przemysława Rudkowskiego.
Wstęp wolny.

Katecheza młodych cz.94.

–      Ostatnie wykłady sugerują dużą niemoc człowieka, czy jest to prawda?

–      Człowiek jest wielki. Widać to po jego dziełach, ale w sprawach ducha jest jak niemowlę. To co czujemy trudno przełożyć na racjonalność. Wobec niewiedzy ciągle błądzimy. Może cię zaskoczę, ale pisząc, sam mam wiele wątpliwości. Czuję, że zbliżam się do prawdy, ale ona jest jeszcze inna. Nie wstydzę się swojej niewiedzy. Widocznie Bóg tak chce, abyśmy ciągle szukali. Pokora jest tu bardzo potrzebna. Głupotą jest kłócić się na tematy religijne. Każdy z nas w jakiś sposób błądzi.

–      To może nie mam sensu zajmować się religią?

–      Ludzie wierzący, do których ja się zaliczam są w stanie pewnego stałego amoku. Wiara daje im poczucie wiedzy. Do tego dochodzą odczucia i pragnienia. Człowiek duchowy nie chodzi, ale unosi się. Ktoś powie, że to głupie, ale taki człowiek chce pozostać na tym duchowym haju. To odurzenie jest mu potrzebne jak powietrze.

–      Sugerujesz, że człowiek duchowy to narkoman?

–       W pewnym sensie. To człowiek żyjący zupełnie inaczej niż np. ateista. On patrzy na świat trzeźwo, chłodno, niemal matematycznie. Nie jest skory do porywów emocjonalnych. Trzeba wybierać kim się chce być. Ja wolę być trochę szalony. Tak, chcę płakać, gdy płacz ciska się do oczu. Klnę jak mnie nerwy poniosą. Robię głupstwa. Śmieję się jak pajac. Chcę być zawsze zakochany i kochany. Religia jest fundamentem mojej duszy. Poddaję się jej urokowi, a nawet niedorzeczności. Inaczej mówiąc, żyję więcej duchem (bujać w obłokach) niż ciałem.

–       Teraz to zgłupiałam. Czy twoja wypowiedź jest poważna?

–       Chcę powiedzieć, żebyś żyła własnym życiem. Żebyś była sobą, autentyczna. Centrum świata jest w tobie. Od ciebie zależy jak go spostrzegasz. To ty masz być dziedzicem Boga. Możesz świat sprowadzić do swojego podnóżka. Możesz nad nim panować. Dobrem będziesz go budowała, złem niszczyła. Wszystko zależy od ciebie. Powołanie świata było szaleństwem. Ja przejąłem tę „chorobę”. Ja się w niej zakochałem. Nikt nie jest w stanie odebrać mi wiary, że Bóg istnieje i jest logiczną koniecznością istnienia świata. To mi wystarczy. Próby zgłębienia Boga jest szaleństwem. Dążenie na krzyż Jezusa było czystym szaleństwem. Słowa Jezusa: kto by cię uderzył w prawy policzek twój, nadstaw mu i drugi  (Mt 5,39,) są niezwykłe, nieracjonalne, szalone.  Cała teologia jest szalona. Kult jest niedorzecznością. Ateiści są pełni pobłażania dla wierzących. Dziwią się jak można być tak nierozumnym. Wierzyć w coś, z czym nie ma się zmysłowego kontaktu. Nie przyjmują, że Bóg ukrywa się wewnątrz duszy człowieka. Ten sam Bóg rodzi się w każdym człowieku. Czy to nie jest szalone? Mechanika ducha jest niezwyczajna. Nie wszyscy ją pojmują.  Rzecz w tym, że te wszystkie szaleństwa są dobrowolnym moim wyborem i ludzi mi podobnych.