Entropia

          Jak już zostało to powiedziane, materii jako takiej nie ma. Tajemnica pozostała więc jedynie w energii. Co można o niej powiedzieć?

          Energia jest tchnieniem mocy Boga. Nie posiada żadnych nadzwyczajnych cech nadprzyrodzonych, oprócz tego, że od samego Boga pochodzi. Na dowód tego, że jest jedynie wytworem Boga jest determinacja jakiej energia podlega, a mianowicie ma zakodowany kierunek zmierzania do najniższych stanów energetycznych (II zasada termodynamiki). Ta determinacja powoduje, że energia rozprasza się i choć nie znika, to jej moc maleje. Miarą rozproszenia energii jest entropia. Entropia stale rośnie. Perspektywa dla świata jest więc przykra. Wszystko zmierza do pustki de Sittera[1]. Czy jednak nie ma światełka nadziei? Oczywiście można zauważyć, że są zdarzenia w których entropia maleje. Dzieje się to tam, gdzie następuje wyższe uporządkowanie „materii”. Takim zdarzeniem jest nowe życie. „Entropia”[2] maleje, gdy człowiek staje się lepszy. Stan jego duszy podnosi się podczas nałożenia rąk przez biskupa, rozgrzeszenia z grzechów. Podobnie „entropia” maleje podczas chrztu i innych sakramentów.

           Ponieważ energia jest wytworem boskim, musi być bez przerwy podtrzymywana w swoim istnieniu. Bóg pracuje więc cały czas na wysokich obrotach. Czy energia świata zawiera się w constans? Nie, ona tworzy się bez przerwy. Okazuje się, że do generowania nowej energii może przyczyniać się człowiek. Idąc na skróty. Miłość jest relacją interpersonalną. Ona generuje funkcjonał dobra, który jest energotwórczy. Bóg wykorzystuje dobro dla podtrzymywania świata w swoim istnieniu.

          Można powiedzieć, że świat starzeje się. Nie można jednak tego powiedzieć o naszej planecie. Na niej, póki co, bilans dobra nad złem jest korzystny. Ziemia jest jedyną cząstką wszechświata, która rozwija się w tempie zawrotnym. Kto wie, czy w dalekiej przyszłości nie będzie zaczynem nowego nieba i ziemi, a może i wszechświata.

          Bóg tak umiłował człowieka, że stworzył mu wspaniałe poletko, na którym może rozporządzać światem. Bóg jest w jakiś sposób niedostępny i wyznaczył sobie rolę Patrona, ale na świecie stworzonym ma panować człowiek. Niech pycha go nie zgubi, ale człowiek musi wiedzieć kim jest. Jak głoszę, człowiek jest bytem niemal doskonałym. Jemu Bóg zostawił królowanie nad światem. Za tym oczywiście kryje się ogromna odpowiedzialność. Człowiek musi współuczestniczyć w stworzeniu. Jako Jego dziedzic powinien Bogu pomagać. Budulcem jest wytwarzane Dobro.  Jak to czynić?  Tak jak uczył Jezus: Bo byłem głodny, a nakarmiliście Mnie, byłem spragniony, a daliście Mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście Mnie (Mt 25,35). Czyńmy sobie posługi. Okazujmy swoja miłość. Troszczmy się o słabszych oraz kochajmy naszego Stwórcę.


[1]  Model kosmologiczny mówiący o pustce eschatologicznej w przestrzeni, czyli maksymalnie rozproszonej energii.

[2] Tu entropia ma również znaczenie metaforyczne.

Papieże, cd. 16

          Jak wspominałem, panowanie papieża Innocentego I (401–417)  miało zbawienny wpływ na rozwój Kościoła, ale trzeba pamiętać, że każdy kij ma dwa końce. Każda władza z czasem ulega degeneracji i ta reguła nie ominęła również kościoła. 

 

Papież Zozymus (417–418) został wybrany aby zburzyć wizerunek kościoła. Czas jego krótkiego pontyfikatu mu w tym przeszkodził. Był impulsywny i wszystkich do siebie zrażał.

 

Papież Bonifacy I (418–422) został wybrany przez ludność i kapłanów. Jednocześnie grupa wierna arcydiakonowi Eulaliusza wybrała Eulaliusza. Brak jednoznacznych zasad wyboru papieża powodował nieporozumienia. Rozwiązania sporu szukano u cesarza. Ten zapowiedział zwołanie synodu w tej sprawie. Oba wybrańcy mieli czekać na werdykt. Eulaliusz złamał zakaz przyjazdu do Rzymu, tym samym wykluczył się z gry. Eulaliusz na pocieszenie dostał  inne biskupstwo.  Bonifacy choć wiekowy i schorowany naprawił wiele błędów Zozyma i przywrócił spokój.

          Odwołanie się do cesarza było politycznym błędem. Podnosiło to jego prestiż i dawał przyzwolenie na wtrącanie się do spraw kościoła.  Cesarz wydał rozporządzenie, zgodnie z którym w przypadku podwójnej elekcji obaj kandydaci musieli rezygnować na rzecz trzeciego.

          Papież Bonifacy zgłosił dwa wątpliwe dekrety:

  • –      zakaz kobietom prania szat liturgicznych,
  • –      zamknięcie drogi do kapłaństwa niewolnikom.

              Powróciły czasy, w których niewolnicy byli ludźmi niegodnymi, a kobiety nieczystymi.

     

    Papież Celestyn I (422–432) zajął początkowo niewłaściwe stanowisko wobec Apiariusza z Afryki. Uznał jego niewinność. To spowodowało gorycz w Afryce. Listy przekonały Celestyna i zatwierdził ekskomunikę Apiariusza. Po tej nauczce uznał nieograniczoną autonomię biskupów w sprawach dyscyplinarnych. Za jego pontyfikatu wystąpił Nestoriusz, patriarcha Konstantynopola z tezą, że Chrystus stanowi dwie odrębne osoby – Chrystusa Boga i Jezusa, syna Marii, której na tej podstawie odmawiał prawa do tytułu „Matki Bożej”. Papież potępił poglądy Nestoriusza na soborze w Efezie w 431 r. Ponadto, na soborze ogłoszono dogmat o Bożym Macierzyństwie Najświętszej Maryi Panny.

     

          Dzisiaj prawdopodobnie nikt by nie zgłosił postulatu Nestoriusza. Przyjęte jest, że tytułuje się grzecznościowo  matki, żony, ojców tytułami ich dzieci, którzy doszli do wysokich stanowisk. Np. mówi się: matka prezydenta Lecha Kaczyńskiego….. i tego podobnego typu. W V wieku Nestoriusz został m.in.  za to potępiony.

Komputer a ludzki mózg

          Dzisiejsza technika potrafi zbudować super komputer posiadający 100 razy więcej elementów niż ilość neuronów w ludzkim mózgu. Pracuje z zegarem 2GHz, a więc wykonuje operacje  ponad milion razy szybciej niż czynią to neurony pracujące z częstotliwością 100 Hz. Ta przewaga techniczna nie pozwala jednak na tak sprawne funkcjonowanie, jak to czyni ludzki mózg. Komputer działa na podstawie opracowanych programów. Ich procedury działają na innych zasadach niż funkcjonuje mózg. Ważny jest poziom intelektu. Mózg produkuje myśli. Umysł ludzki ogarnia jednocześnie wiele informacji wg różnych stanów poznawczych. Równolegle uwzględniane są wrażenia zmysłowe, odczuwane stany fizyczne, wyobrażenia, sądy, emocje.  Umysł pracuje intencjonalnie, tzn. z założonym ukierunkowaniem na obiekt, czy treść rozumowania. To pozwala odrzucać zbędne procesy umysłu. Umysł działa też refleksyjnie. Ocenia na bieżąco refleksje i albo je odrzuca albo wprowadza do dalszego rozumowania. Trzeba dodać, że na tym etapie mogą powstawać sądy błędne, które mogą mieć wpływ na ostateczny rezultat przemyśleń. Ważne są też stany emocjonalne. Zaangażowanie uczuciowe lub niechęć mogą wpływać na odrzucenie rodzących się myśli. Duży wpływ ma zasób wiedzy i zakodowanych doświadczeń (pamięć). Najczęściej pomagają one w procesie myślowym. Podsuwają korzystne rozwiązania. Podobnie działają skojarzenia. Nawet zdarzenia odległe w przestrzeni i czasie wpływają na proces myślenia. Na proces ten ma również wpływ kontekst kulturowy, jak i środowiskowy. Człowiek nie jest odporny też na iluzje, które spostrzegane są bardzo realnie, zwłaszcza u osób chorych psychicznie, czy posiadających zaburzenia neurotyczne. Narzędziem pracy umysłu są prawa logiki, które są wieczne i niezależne od żadnych czynników. Podczas pracy mózgu następuje stale redukcja elementów, które nie są oczywiste. Bardzo pomocne są elementy intuicyjne. Kobiety mają bardziej rozwinięty ten aspekt myślenia, choć    wewnętrzne intuicje nie są źródłem wiedzy pewnej! Intelekt dopuszcza tworzenie się w umyśle nowych pojęć (modeli konceptualnych). Człowiek dokonuje samokształcenia się. Umysł wpływa na mózg i odwrotnie. Człowiek uczy się i staje się mądrzejszy. Rozwija się też biologiczna substancja mózgu (pojawiają się nowe neurony). Powstają bardziej precyzyjne połączenia neurotyczne. Człowieka nachodzą myśli nad sensem całej rzeczywistości. Niejednokrotnie powracają myśli nad istnieniem i istotą Boga. Mózg wkracza w obrazy abstrakcyjne. W mózgu, bez pobudzenia nerwów czuciowych można odbierać wrażenia bólu, czy podniecenia seksualnego.

          Jak wykazałem, praca mózgu jest bardzo złożona, działająca równolegle na różnych płaszczyznach. Na tle rozważań umysłowych kształtuje się świadomość. Jest ona zapisywana też w części nadprzyrodzonej i stanowi o jestestwie człowieka.

Papieże, cd. 15

Papież Anastazy I (399–401) potępił herezję Orygenesa. Za jego pontyfikatu trwał spór pomiędzy zwolennikami Orygenesa i stronnikami Donata. Pojednał Kościół rzymski z antiocheński. W liturgii polecił słuchać Ewangelii w postawie stojącej.

 

Orygenes (ok. 185–254) miał własną teorie na temat preegystencji dusz. W jego filozoficznych pismach, mianowicie w Peri archon (De principiis, O zasadach) znajdują się niektóre błędne pojęcia, zaczerpnięte z neoplatonizmu jak np. przypuszczanie nieskończonego szeregu światów, gdyż Bóg nigdy nie może pozostawać bezczynnym, za­przeczanie wieczności kar piekielnych, gdyż wszystkie kary, podług Orygenesa, mają tylko na celu poprawę, nieuznawanie równości Syna Bożego z Bogiem Ojcem itd.

 

Donat z Kartaginy (IV/V w), biskup. Byli przeciwni włączania do Kościoła apostatów, którzy zaparli się wiary chrześcijańskiej.  Uznawali, że apostaci utracili sakramenty chrztu i święceń i nie można już im ich przywrócić.

 

Papież Innocenty I (401–417) był synem papieża Atanazego I. Kontynuuje rygorystyczną politykę Syrycjusza. Za jego pontyfikatu pojawił się konflikt pomiędzy rygorystycznym (upierdliwym) biskupem Janem zwanym Chryzostomem (Złotoustny). Był on doskonałym mówcą. Piętnował bliźnich za najdrobniejsze uchybienie. Popierana przez papieża cesarzowa Eudoksja pozbyła się moralizatora skazując go na wygnanie. Ludność była temu przeciwna. Biskup wrócił i ponownie naraził się cesarzowej. Wygnała biskupa ponownie. Sprawa trafiła do Rzymu. Papież stanął po stronie biskupa.

          W czasie pontyfikatu Innocentego Alaryk (Got) napierał na południową Italię. Rzym został zaatakowany. Za sprawą Innocentego oszczędzono mieszkańców i kościoły. W Afryce pojawiły się herezje manicheizmu, celestianizmu oraz pelagianizmu. Pelagiusz negował istnienie grzechu pierworodnego, zaś zbawienie duszy przypisywał raczej staraniom człowieka niż łasce bożej. Synod w Kartaginie obłożył ich ekskomuniką. Sprawa trafiła do papieża, który miał inne kłopoty na głowie. Nakazał jedynie podporządkowanie się rzymskiej doktrynie. Wobec słabości cesarstwa rosnący autorytet papieża był zbawienny dla Kościoła.

 

          Filozotezim grzech pierworodny przedstawia jako grzeszność (proces który trwa) ludzką na skutek otrzymania od Boga wolnej woli. Człowiek, jako istota stworzona, niedoskonała, słaba wobec potrzeby ciała,  a posiadająca jednak wolną wolę, jest, a priori, skłonna do pokus świata. One to wpływają na podejmowane decyzje. Nie zawsze są one godziwe i to powoduje grzeszność.

 

           Innocenty I wprowadził zmiany w kanonie mszy świętej. Bierzmowanie mieli udzielać tylko biskupi. Zakazał zawieranie małżeństw biskupom, kapłanom i diakonom, lecz zgadzał się na to, by można je było zawierać przed wstąpieniem do stanu duchownego. Za jego pontyfikatu odbyły się ostatnie walki gladiatorów w amfiteatrze Tytusa.

Rozważania filozoficzno-teologiczne

          Pojęcia teologiczne różnią się od pojęć filozoficznych, choć się do nich odnoszą. Termin Absolut wprowadził do filozofii twórca systemu filozoficznego zwanego neoplatonizmem Plotyn (ok. 204–269)  na oznaczenie rzeczywistości, z której wszystko inne pochodzi. Jest to pierwotny byt, doskonały, najwyższy, pełny, całkowicie niezależny, nieuwarunkowany i niczym nieograniczony. U Arystotelesa nastąpiło zjednoczenie absolutu filozoficznego z pojęciem Boga, który posiada cechy osobowe. Absolut-Bóg filozofii i Bóg religii utożsamiają się i stanowią ten sam desygnat. Idealiści niemieccy: Schelling (1775–1854) i Hegel (1770–1831) używali tego terminu, ale pozbawili go przymiotów osobowych.

          Ontyczna struktura rzeczy w swojej strukturze homogeniczna nie jest. To znaczy, że nie jest ona wspólna dla wszystkich rzeczy (bytów). Jak twierdził św. Tomasz, zwykłe byty nie mają konieczności istnienia. Jeżeli są, to dlatego, że zostały stworzone przez byt konieczny (jeden z postulatów na istnienie Boga). Uważał, że istota bytów nie jest przyczyną ich istnienia. Niektórzy dostrzegają w tym wyrażeniu błąd rozumowania, twierdząc, że aby mówić o istocie bytu musi on już istnieć. Tomasz wyraził ten pogląd na bazie bytu stworzonego przez Stwórcę, a więc już istniejącego

           Wg Arystotelesa Absolut jest bytem i koniecznym istnieniem o strukturze duchowej. Przez brak materii następuje zasadnicza zmiana paradygmatu filozofowania. Boga należy spostrzegać jako zjawisko osobowe o doskonałej inteligencji i możliwościach dynamicznych.

          Empedokles uważał, że kiedy przeważa w kosmosie miłość, elementy stanowią spoistą jedność. Według Demokryta. Świat został utworzony przez atomy i ruch. Arystoteles wprowadził dynamiczne rozumienie bytu (możność – akt). Filozoteizm sięgnął po to określenie do opisu Boga, jako Aktu działającego.  Św. Augustyn mówił, że Bóg jest samoistniejącą Prawdą. W Nim zawarte są wszystkie idee i mądrość odwieczna. Filozoteizm na tej podstawie wprowadził model stanu Prawdy, z którego człowiek może odczytywać zamysły Boga. Św. Bonawentura dostrzegał Boga dynamicznie jako źródło wszelkiego rozumienia. Obecność Boga w umyśle stanowi podstawę wiedzy o Nim.  Posiadanie pojęcia Boga implikuje Jego istnienie. Mówić, że Bóg jest Bogiem, to tyle, co mówić, że On istnieje. Bóg, będąc stworzycielem świata, jest przede wszystkim Dobrem, do którego człowiek dąży, oraz Prawdą – źródłem wszelkiej prawdy ludzkiej; przekonanie, jakie człowiek ma o Bogu, jest wynikiem promieniowania Boskiego woli  (Najwyższej Dobro) i Jego Najwyższej Prawdy na myśl ludzką (iluminacja).

          Dynamiczne ujęcie świata zapoczątkował Johann Gottlieb Fichte (1762–1814), idealista niemiecki, który uważał absolut za czyste działanie. Jak twierdził, działanie jest istotniejsze i bardziej pierwotne od substancji. Działającą zasadą w świecie jest jaźń. Uważał, że rzeczy są wytworem ludzkich wyobrażeń, a nie odwrotnie. Tym samym zaprzeczył istnieniu Boga. Jest On wytworem tylko ludzkiej wyobraźni. Według niego, to rzeczywistość jest tworzona przez ludzką jaźń. Istnieją obrazy, one są jedynym, co istnieje. Niestety, filozof nie podjął próby wytłumaczenia skąd biorą się działania jak nie ma rzeczywistych bytów.

          Filozofia dynamiczna pozbawiła byty substancji materialnej. Jej miejsce zajęła struktura energetyczna. Ktoś może powiedzieć, że właściwie nic się nie zmieniło. Nadal można mówić o bytach. Wiedza o nich jest dokładniejsza. Rzecz w tym, że trzeba się odnieść do nowego ujęcia podłoża bytu. Stało się ono jakby mniej stabilne. Teoretycznie podłoża bytów mogą rozpłynąć się w przestrzeni jako fale elektromagnetyczne (lub inna postać energii), czy kwanty energii. Ilość tajemnic Boga została zredukowana. Materii nie ma. Pozostała jednak energia, która póki co, w istocie jest nieuchwytna. Z drugiej strony energia jest mierzalna, rozpoznawana, dająca się badać. Jest też nośnikiem wielu istotnych podstawowych informacji o strukturze świata.

          Energia jest tchnieniem mocy Boga. Ujęcie zgrabne, ale energia dalej pozostaje dla człowieka tajemnicą.

Papieże, cd. 14

Papież Syrycjusz (384–399) został wybrany. Hieronim boleśnie przeżył porażkę. Uważał Syrycjusza za „kompletnego durnia”. Po wyborze papieża  roztropnie usunął się z Rzymu.  Do tej pory biskupi Rzymu zazwyczaj nie okazywali wyższości biskupa Rzymu na biskupami lokalnymi. Syrycjusz w pełni przypomniał się o zwierzchnictwo i autorytet Piotrowy. Jego pisma miały suchy styl urzędowy, język autorytarny nie podlegający dyskusji. Często stosował nakazy i zakazy. Tytuł „papież” został zarezerwowany wyłącznie dla biskupa Rzymu. Rok po wyborze zwołał synod w Rzymie głównie dla potwierdzenia prymatu następny Piotra. Rygorystyczna forma papieża porządkowała wiele niejasnych zagadnień jakie zawisły w oczekiwaniu na rozwiązanie. Np. przyjmowanie arian i nowacjan  do Kościoła miało się odbywać przez nałożenie rąk bez udzielania powtórnego chrztu. Pontyfikat Syrycjusz zakłóciła herezja pryscylianów, odrzucająca dziewictwo Najświętszej Maryi Panny.

          Temat dziewictwa Maryi jest stary jak historia chrześcijaństwa. Znaczy to, że nie wszyscy godzili się na tak niezwykłą konstrukcję teologiczną.  

Pryscylianie:

          Herezja powstała w IV stuleciu, związana z Hiszpanem Pryscylianem, kaznodzieją i przez jakiś czas biskupem Avili. Ta dualistyczna herezja wiele zapożyczyła z gnostycyzmu i manicheizmu, a za sabelianizmem poszła w tym, że „Ojca”, „Syna” i „Ducha Świętego” pojmowała jako wyłącznie trzy sposoby ukazywania tej samej rzeczywistości, czyli trzy sposoby patrzenia na tego samego Boga. Reakcja na tę herezję przyspieszyła rozwój doktryny trynitarnej, a Hiszpania stała się pierwszym krajem katolickim, który w wyznaniu wiary używał wyrażenia Filioque (łac. „i Syna”). W roku 386 r. Pryscylian mimo protestów św. Marcina z Tours (zm. 397) został stracony przez władze państwowe w Trier i tym samym stał się pierwszym heretykiem straconym przez chrześcijańską władzę (Leksykon pojęć teologicznych i kościelnych, Gerald O’Collins SJ, Edward G. Farrugia SJ).

Sabelianie:

          W III w. Sabeliusz, teolog z Libii twierdził, iż osoby boskie w Trójcy Świętej oznaczają jedynie trzy aspekty przejawiania się jednej istoty najwyższej. Sabelianizm potępił papież Kalikst I (217-222). Zwolennicy tego poglądu, sabelianie przetrwali do IV. wieku.

          Filozoteizm zbliżył się do poglądów pryscylian i sabelianów przedstawiając Trójcę Świętą w dynamicznym oglądzie wiary, tzn. w jednym Akcie działającym.

Ułuda świata

          Wieść o tym, że świat jest wielką ułudą w pierwszej chwili zasmuca. Naukowe wywody i tysiące przykładów faktycznie potwierdzają, że wszystko jest w jakiś sposób niepewne, zamglone, ładnie upakowane. Prawda natomiast jest inna.

          Długie rozważania tego tematu dały promyk nadziei, że nie jest aż tak źle. Gdyby człowiek wszystko by dostrzegał, to trudno byłoby cieszyć się np. smukłą sylwetką drapaczy chmur. Piękno byłoby zakłócane widokiem tysięcy km kabli i rur (patrz budynek na placu Centrum Pompidou w Paryżu, gdzie większość bebechów instalacyjnych jest na zewnątrz). Piękne ciało kobiety, w zależności od dokładności detekcji zmysłu wzrokowego byłoby ziarniste lub mniej piękne. Trudno wyobrazić sobie przeźroczyste toalety z widokiem osób oczyszczające swoje ciało. Każdy dojdzie do tego samego wniosku, że wiele rzeczy należy zakrywać choćby ze względów estetycznych. Podążając dalej tym tropem można zauważyć, że wszystko jest w jakiś sposób zakamuflowane. Nawet słowa nie oddają myśli. Wszystkie informacje trzeba w rozumie obrabiać, aby zrozumieć. Życie jest dynamiczne, świat jest dynamiczny, a nawet Bóg jawi się nam jako Istota dynamiczna. Trzeba jedynie przyjąć to za fakt i żyć według ustalonych przez Stwórcę reguł. Ktoś mądry powiedział, że jak nie można inaczej, to trzeba pokochać to, co jest. Akceptacja świata jest bardzo ważna dla ludzkiego samopoczucia. Mało kto jest zadowolony ze swojego wyglądu. Niektórzy umieją sobie z tym radzić, mówią jestem taka(i) jaka(i) jestem. Ktoś może powiedzieć, że w obecnych czasach można urodę poprawiać. Pokuszę się na moje osobiste odczucie. Niewielki retusz, makijaż tak, ale przeróbki generalne są wielkim nieporozumieniem. Wybaczcie mi szczerość. Sztuczne piersi są mało interesujące i osłabiają naturalne pożądanie. Piękna jest natomiast twarz porysowana przeżyciami z życia. Jest ona niezwykle interesująca. Ubytki cielesne można zatuszować. Ktoś powie, że to ułuda. Tak, ale jak już wspomniałem, już ją zaakceptowałem i polubiłem.

Papieże, cd. 13

Papież Damazy I (366–384) został poświęcony, gdy zwolennicy antypapieża Feliksa wybrali antypapieża Ursyna rozpoczęła się walka zwolenników jednego, jak i drugiego. Poległo aż 130 obywateli. Rąbano toporami drzwi, a  przez okna rzucano płonące szmaty. No cóż, funkcja biskupa była łakomym kąskiem. Kościół był obdarowywany przez zamożnych (matron). Prefekt miasta chwalił się powiedzonkiem: Zróbcie mnie biskupem Rzymu, a zostaną chrześcijaninem. Biskup w oczach wiernych żył w bogactwie i w dostatku, ubrany był jak cesarz, noszono go w lektyce (sedia gestatoria). Papież wydawał uczty, gościł wielu z tego świata. Prostota życia biskupów z prowincji  nie była cnotą papieża (Ammianus Marcellinus, XXVII 3,14). Nie można jednak zapominać, że był to okres też przemocy i niepewności dnia. Ponieważ z jego pontyfikatu polała się krew i zginęło wiele osób, sprawiło, że papież miał swoich wrogów, którzy tylko czyhali na jego fałszywy krok. W 378 r. Damazy stanął przed sądem cesarskim oskarżony o cudzołóstwo i zabójstwo. Został uniewinniony. Swój proces wykorzystał to tego, aby na przyszłość kler podlegał tylko jurysdykcji kościelnej. Władze cywilne miały jedynie wspierać kościół przy wykonywaniu ich wyroków. Niewątpliwie był to sukces papiestwa. Na soborze rzymskim w 382 r. Damazy potwierdził prymat kościoła rzymskiego powołując się na werset biblijny: Ty jesteś Piotr (czyli Skała) i na tej Skale zbuduję Kościół mój (Mt 16,18).     

          Papież Damazy pozyskał dla siebie Hieronima (ok. 345–419/420) urodzonego w Strydonie (na terenie dzisiejszej Chorwacji). Temu wybitnemu erudycie powierzył  przejrzenie wszystkich przekładów Pisma świętego i przetłumaczenie części pozostałych na język łaciński. Dzieło jego jest znane pod nazwą Wulgata. Św. Hieronim został uznany za Doktora Kościoła.

Czy papieże Rzymu byli żonaci?

          Wielu uważa, że pierwsi biskupi Rzymu byli osobami żonatymi. Świadczą o tym słowa Pawła z Tarsu, który domagał się, aby biskupi byli mężami jednej kobiety. Należy rozumieć, że nie wolno im było zmieniać żon i przez wierność małżeńską okazywać godną postawę i przykład dla innych. Aby biskup mógł zyskać respekt, musiał być żonaty i prowadzić normalne życie małżeńskie. Np. papież Innocenty I (401–417) był synem papieża Atanazego I (399–401) i nie było to wtedy zgorszeniem.

          W okresie rodzącego się kościoła było wiele sekt, które preferowały czystość seksualną. Z czasem osoby takie nabierały prestiżu społecznego. Tworzyła się nowa elita. Prestiż ten udzielał się zwłaszcza wyższej hierarchii kościelnej. Powstawał pewien klimat do ogłoszenia celibatu. Na synodzie w Elwira w 306 roku w kanonie 33 powstał pierwszy zapis dotyczący wstrzemięźliwości kapłanów. Już w tym czasie wielu uważało, że spętana natura potajemnie będzie szukać zadośćuczynienia.

Paradoks zła

          Paradoksem jest, że to co w danej chwili wydaje się straszne i złe, po czasie nabiera innego wymiaru. Niejednokrotnie otrzymuje miano symbolu. Nowy Testament podaje: moc bowiem w słabości się doskonali (2 Kor. 12,9). Używane jest pojęcie; błogosławiona wina (dotycząca zdrady Judasza). Teologia poucza, że ze złego Bóg może wyprowadzić dobro. Każdy człowiek ma za sobą podobne doświadczenia. Przykrość zamienia się w radość itp. Czy można więc podciągnąć ten paradoks za normę? Chyba nie. Nie każde zło kończy się szczęśliwie. Aby zaistniał omawiany paradoks potrzebne  jest dobro, które nie tylko zneutralizuje zło, ale jeszcze weźmie górę nad nim, tak, że dobro będzie widoczne i będzie królować.

          Czy wprowadzenie stanu wojennego 32 latu, dokładnie 13 grudnia 1981 r. było złem? Ja nie mam żadnych wątpliwości. Głównie chodziło o powstrzymanie rodzącej się opozycji politycznej. Inne uwarunkowania w różnym stopniu były prawdziwe. Wprowadzenie stanu wojennego było szokiem. Dziw bierze, bo w zasadzie łatwo można było to przewidzieć. Jednak wszyscy byli zaskoczeni. Było to coś nowego, przynajmniej dla mojego pokolenia. Efektem tego było scementowanie opozycji. Powstał wspaniały ruch społeczny, który nie miał sobie równego na całej kuli ziemskiej. Solidarność w tytule była faktyczną wizytówką jej członków. Nastąpiła eksplozja serca, ducha, przyjaźni. Ludzie byli sobie niezwykle bliscy. Kościół był prawdziwym partnerem dla ludu. Sam uczestniczyłem w akcjach humanitarnych prowadzonych przez parafie. Dzięki temu, m.in. miałem okazję poznać podziemie Katedry kieleckiej. Kiedy trafiłem kiedyś na dom milicjanta, aby zostawić tam paczkę żywnościową dla dziecka, byłem zaskoczony zleceniem. Pouczono mnie, że dziecko milicjanta niczemu nie jest winne i też potrzebuje pożywienia. Byłem tym faktem zauroczony. Zaprawdę bardzo się kochaliśmy.  Ja to pamiętam i nigdy nie zapomnę.

          Stan wojenny wyzwolił z nas dobro. Oczywiście zło zostało złem, ale ważne są dobre tego skutki. Społeczeństwo znacznie zbliżyło się do platońskiej idei doskonałości. Czy taki stan jest możliwy na dłuższą metę. Raczej niej. Szkoda jednak, że sam przywódca przyczynił się do zniszczenia tej pięknej idei. To co wartościowe jest kruche jak kryształ. Aby się nim cieszyć trzeba o niego dbać i troszczyć. Zabrakło prawdziwego przywódcy, który dźwignąłby ten ciężar. Szkoda, bo był bardzo blisko. Niestety, partykularne interesy i własne ambicje wzięły górę. Solidarność stała się narzędziem rozrywek politycznych. Idea zgasła jak gwiazda.

          Dzisiaj pozostały wspomnienia i odczucia niedosytu. Prawdopodobnie tak już jest na tym świecie, że każde dobro kiedyś się kończy, aby znów się kiedyś odrodzić (wg dialektyki Hegla).

Papieże, cd. 11

Papież Marek (336) zmarł tego samego roku. Po rehabilitacji Ariusza arianie wrócili da łask. Kiedy biskup Aleksandrii, Atanazy (był obrońcą Symbolu Nicejskiego) został pozbawiony przez arian biskupstwa, ze skargą nie udał się do Rzymu lecz do Konstantynopola gdzie przebywał cesarz. To obróciło się przeciwko niemu i został zesłany do Trewiru.

Papież Juliusz I (337–352) wprowadził sądy duchowe dla duchownych i spraw kościelnych. Pragnął oderwać się od jurysdykcji świeckiej. Nieco później rościł sobie prawo  do rozpatrywania w drugiej instancji wszelkich skarg osób niezadowolonych z wyroków sądów regionalnych. Na podstawie własnych rozporządzeń przywrócił biskupstwo Atanazemu. Na tym tle rozgorzał spór w Azji Mniejszej. Zwołany synod w Sardyce (dzisiejsza Sofia) potwierdził pierwszy wyrok i Atanazy udał się na wygnanie. Widać wyraźnie jak Wschód nie bardzo chciał dominacji Rzymu. Juliusz I był pierwszym biskupem Rzymu, wobec którego użyto tytuł  „papieża”. Tytuł ten był od dawna używany do biskupów na Wschodzie. Przez listy słane do Juliusza używano tego tytułu, które się rozpowszechniło. Nazywając Juliusza papieżem chcieli zaznaczyć, że jest on im równy. Później, za czasów Syrycjusza (384–399) tytuł ten będzie zastrzeżony wyłącznie dla biskupów Rzymu.

Papież Liberiusz (352–366) miał dramatyczny pontyfikat. Cesarz Konstancjusz, syn Konstantyna sprzyjał arianom. Pragnął narzucić ich wiarę całemu Zachodowi. Wkrótce było więcej biskupów arian niż katolickich. Arianizm został uznany za religię państwowa.  Liberiusz sprzeciwiał się posunięciom Konstancjusza. Został porwany i wywieziony do Tracji, do Beroi. Tymczasem wybrano antypapieża Feliksa II (355–365), który był człowiekiem cesarza. Liberiusz, poczatkowo stawiał opór, ale załamał się. Zwrócił się do cesarza z prośbą o zgodę na powrót do rzymu. Aby się mu przypodobać wyszeptał wielce dwuznaczne Wyznanie Wiary, bliskie uznaniu doktryny ariańskiej. Liberiusz odzyskał tron, ale stracił twarz u swoich biskupów. Dla wielu był papieżem heretykiem. W czasie sporu o dogmat o nieomylności papieża (1870 r.) był przytaczany jako papież błądzący.

          W 361 r, na tron cesarski zasiadł Julian Apostata (332–363) poganin, który pragnął upadku chrześcijaństwa. Zezwolił wygnanym biskupom na powrót, co spowodowało zaostrzenie sporów doktrynalnych między chrześcijanami. Arianizm pozbawiony wsparcia cesarza tracił na znaczeniu. Dopiero cesarz Walens ( † 378) przymusem zaczął krzewić arianizm. Był on jednak już umiarkowany i coraz bardziej zbliżał się do doktryny katolickiej. Wyznanie wiary nicejskie zostało przyjęte z powrotem.