Papieże cd. 32

Papież Hadrian II (867–872) był żonaty i miał dzieci. Gdy został wybrany miał ponad 70 lat. W pierwszych dniach pontyfikatu książę Lambert ze Spoleto napadł i bezlitośnie ograbił Rzym. Córka papieża została porwana przez wielbiciela. Nie mogąc wyrwać się z potrzasku młodzieniec poderżnął gardło ukochanej. Osobista tragedia wpłynęła na spolegliwy sposób rządzenia.

 

Papież Jan VIII (872–882) był bardziej wojskowym niż kapłanem. Został wybrany pomimo konkurencji ze strony Formozusa, biskupa Porto, późniejszego papieża. Wzniósł fortyfikacje, uzbroił nową flotę. Poparł działalność Metodego wśród Słowian po śmierci Cyryla w Rzymie w 869 r.  Nastąpiło pojednanie się Rzymu z Bizancjum. Niepotrzebnie wdał się w spory książęcych rodów rzymskich. Po szturmie na Rzym Lamberta ze Spoleto i Adalberta z Tuscji, Jan VIII dostał się do niewoli. Zbiegł i dotarł do Francji., gdzie  w 878 roku nadał sakrę królewską Ludwikowi Jąkale, synowi Karola Łysego. Po powrocie do Rzymu koronował króla Włoch, Karola Grubego, a dwa lata później udzielił mu sakry cesarskiej.  Nie mogąc liczyć na wsparcie Karola, ani na czyjąś pomoc zwrócił się ku Bizancjum, narażając się na utratę niezależności i dotychczasowego prestiżu.  Osamotniony zmuszony został do płacenia piratom haraczu za pokój.

          Własna rodzina postanowiła pozbyć się niewygodnego członka rodziny, jakim był papież Jan. Podano mu truciznę. Ponieważ trucizna długo nie działała, roztrzaskano mu głowę obuchem. 

          Zabójstwo papieża wyznaczyło początek okresu zwanego „Nocą papiestwa”, „Saeculum obscurum”, „przeklęty wiek papieży”, który miał trwać do roku 1046.  Na Stolicy Piotrowej zasiada kolejno 48 papieży, którzy są marionetkami w rękach kilku potężnych rodów. Teofilaktów od 880 do 962, Krescencjuszy od 962 do 1012 oraz Tesculum do 1046 r. Wśród papieży będzie psychopata, który każe ekshumować swojego poprzednika, by urządzić odrażający „trupi synod”, papieża, który własnymi rekami udusi poprzednia, i wielu innych, którzy pozwolą na manipulowanie sobą klanowi prostytutek, swoich kochanek, albo matek. Jan XII zostanie śmiertelnie pobity przez męża,  który przyłapał go w łóżku swojej żony, Benedykt VI – uduszony przez Bonifacego VII.

Problem cierpienia

          Niedawno rozmawiałem z pewną panią, która cały akcent rozmowy sprowadzała do dylematu cierpienia. Wielokrotnie pytała: czemu ma służyć cierpienie? Nie potrafiła sama poradzić sobie z tym problemem.

          Trzeba na samym wstępie  zaznaczyć, że cierpienie jako zjawisko jest tajemnicą Stwórcy. Czy człowiek jednak nie może choć trochę poznać jej, aby cierpienie choć częściowo zrozumieć i może zaakceptować?

          Proszę zauważyć, że kiedy podejmuje się jakichkolwiek trud (np. wychodząc na wysoką górę), to trud sam w sobie jest jakiś mniejszym, czy większym cierpieniem. Ono oczywiście przeszkadza w osiąganiu celu, tak więc można uznać, że samo cierpienie w sobie jest czymś złym. Z drugiej strony zdobycie góry wiąże się z radością. Wtedy mało kto narzeka na trudy i cierpienia. Cieszy się osiągniętym celem. Patrząc na to chłodno, to przez cierpienie (trud) dochodzi się do celu. Wymyślony przykład jest banalny, ale można przywołać wiele działań ludzkich, które jeszcze bardziej kontrastują zagadnienie cierpienia i sukcesu. Znana jest maksyma wywodząca się od Seneki z tragedii Herkules: per aspera ad astra (przez cierpienie do gwiazd). Coś jest na rzeczy. Już dawno zauważono, że cierpienie jest integralnie związane z ludzką egzystencją. Choć mamy do czynienia z tajemnicą, to przykład(y) obrazuje jakby jej konieczność.

          Zauważono też, że ofiara z cierpienia czyni wiele dobra dla innych. Szczytem jest ofiara Jezusa Chrystusa: per crucem ad lucem (do nieba (światła) przez krzyż).

          Wyjaśnienie cierpienia można szukać w niedoskonałości świata stworzonego. Cokolwiek stworzył Bóg jest dobre (Rdz), ale niedoskonałe. Doskonałość jest boska. Cały trud w osiągnięciu zbawienia jest pokonywanie niedoskonałości.

          W życiu można zauważyć wiele schematów, które wykorzystywane są nagminnie i występują jakby z racji istnienia świata i życia. Jezus przypomniał jeden z nich: muszą wprawdzie przyjść zgorszenia (Mt 18,7). Choć można się buntować i zaprzeczać, to ludzie i tak będą grzeszyć (ludzka to rzecz grzeszyć). Cierpienie nie da się wyeliminować, tak samo jak człowiek musi mieć nocny odpoczynek. Nie pozostaje nam nic innego jak przyjąć naturalne schematy za coś naturalnego, nieodzownego i próbować z tym żyć.

          Aby lepiej zrozumieć konieczność  zjawiska jakim jest cierpienie  dobrze jest dokonać przemyśleń stawiając problem przeciwny – jak wyglądałby świat bez cierpień i trudów? Po dłuższym zastanowieniu prawie każdy przyzna, że jest to niewyobrażalne. Tajemnica cierpienia nie leży w tym, że w ogóle jest powszechne, ale jaki sens Bóg nadał cierpieniu. To podejście wymaga osobnego traktatu teologicznego. 

Papieże cd. 31

Papież Leon IV (847–855) wybrany po wstrząsie saraceńskim. Trzeba było papieża energicznego i potrafiącego zadbać o bezpieczeństwo ludu. Wybrano w styczniu 847 r. Rzymianina Leona IV. Ponieważ zatwierdzenie nie przychodziło Rzymianie postanowili długo nie czekać – 10 kwietnia Leon przyjął godność papieża. Od razu wziął się za budowanie murów obronnych (też mauzoleum Hadriana – Zamek św. Anioła). Otoczył nimi rejon bazyliki świętego Piotra (wzgórze Watykańskie), odbudował kościoły bogatym wystrojem. Saraceni pojawili się dopiero w 849 roku. Leon wystawił flotę. Zanim ona podjęła walkę, sztorm zatopił nieprzyjacielskie statki w okolicy Ostii. W 850 r. zgodnie z ustaloną tradycją, Lotar zwrócił się do Leona IV z prośbą o nadanie sakry cesarskiej swemu synowi, Ludwikowi II. Działalność Leona przyczyniła się do wzrostu autorytetu papieża.  Za pontyfikatu papieża Leona IV sfabrykowano część dokumentów (Dektretały Pseudo-Izydora) do wykazania odwiecznych praw papieża do sprawowania władzy absolutnej i uniezależnienie się od władzy świeckiej. Fałszerstwa zostały wykryte dopiero w XV w.

 

Papież Benedykt III (855–858) został wybrany gdy odmówił godności papieskiej wybrany wcześniej kardynał – prezbiter S. Marco. Jego wybór wyklucza podaną w kronice (ok. 1250) dominikanina Jana de Mailly i u Polaka Marcina z Opawy (zm. 1279 r.) wiadomość o dwuletnim pontyfikacie (855-857) rzekomej papieżycy Joanny[1]. Partia cesarska Ludwika II z rodem Krescencjuszów poparła antypapieża Anatazego Biblotekarza.  Antypapież mimo, że został obłożony przez Benedykta anatemą zwrócił się do cesarza o pomoc. Papież został porwany i uwięziony. Uratowany przez duchowieństwo powrócił do Rzymu. Anastazy musiał uciekać.

 

Papież Mikołaj I Wielki (858–867) był wielkim teoretykiem papiestwa. Wyraźnie określił granice między władzą doczesną a duchową, pozbawiając państwa prawa wpływu na sprawy kościelne. Kościół zaś – prawa mieszania się w sprawy państwowe. Będąc jednak przywódcą Kościoła i państwa Kościelnego był sam z sobą w konflikcie. Jego twardość i nieustępliwość pozwoliła na utrzymanie tego kolosa państwowego i duchowego. Uważał się za zastępcę Chrystusa na ziemi. Niestety, koncentracja tak wielkiej władzy w rękach jednej osoby – biskupa Rzymu – utorowała drogę do wielkich nadużyć, które w ostatecznym rezultacie podkopały autorytet Kościoła. Na Wschodzie pojawił się spór o Kościół Bułgarski. Focjusz (810–891), patriarcha Bizancjum wykorzystał do walki z papieżem sprawę Filioque. Na III synodzie w Konstantynopolu rzucono klątwę na Mikołaja I i potępiono wyraz Filioque. Papież potępił wszelkie wojny, z wyjątkiem obronnych, za zbrodnie uznał stosowanie tortur wobec złodziei i rozbójników. Był wyczulony na ludzkie cierpienie.   


[1] Kazimierz Dopierała, Księga Papieży, Pallotinum 1996 r. s.102.

Prawda jest w innym miejscu

          Panie Pawle, które zdarzenia ewangeliczne zdarzyły się na prawdę, a które są wątpliwe?

          Pytanie zbyt obszerne na jedną wypowiedź, ale zachęcił mnie Pan do wypowiedzi na temat cudów. Paradoksem jest, że ewidentne cuda jakie mają miejsce w świecie są niezauważalne. Chodzi tu o koncepcję świata, prawa przyrody, wzajemne relacje, stałe podtrzymywania świata w jego istnieniu. To wszystko nie musi istnieć i nie ma potrzeby koniecznej do istnienia, a jest. Aby świat powstał, Stwórca musiał dokonać rzeczy niezwykłych, a rzeczy niezwykłe nazywa się cudami. Większość ludzi jednak nie dostrzega cudów w istnieniu świata, ani cudów, które zdarzają się bez przerwy, np. każde nowe życie jest cudem Boga. Autorzy ewangelii chcieli pokazać moc Boga, uwiarygodnić Jezusa. Potrzebowali powołać się na cuda, ale nie przyrodnicze, które nie są przez wszystkich zrozumiałe, ale proste, namacalne, wręcz dziecinne. Ilość cudów ewangelicznych jest tak duża, że stały się podejrzane. Z drugiej strony staram się zrozumieć intencje ewangelistów. Mateusz, gdzie może, powołuje się na Stary Testament (na mesjasza). W nim widzi autorytet Jezusa Chrystusa. Łukasz stwarza bajkowe obrazy zwiastowania u Zachariasza, zwiastowania u Maryi, nawiedzenia, czy opowieść o dobrym łotrze. Ewangelia Jana sugeruje preegzystencję Jezusa, czyli Jego istnienie od początku świata. Marek zlepia usłyszane wieści i wyczytane treści z pierwotnych źródeł, w których już była zaszyta koncepcja cudów i niezwykłości czynów Jezusa.

          Jezus uzdrawiał, czynił znaki, ale przede wszystkim przekazywał nową naukę (ewangelię) o miłości Boga. Stawianie akcentu na Jego cudowne czyny wypaczają prawdziwą wiedzę o Jezusie. Jezusowi należy zaufać bez konieczności udowadniania Jego możliwości. Dlaczego? Bo fantazja ludzka jest niczym do możliwości jakie daje Bóg. Największym cudem Jezusa jest On sam. On uczynił rzecz niezwykłą – w pełni otworzył się na Boga. Odczytał Jego zamysły, sam siebie ofiarował na krzyż, bo pojął sens cierpienia, tym samym odkrył tajemnice Ojca. Cierpienie jest nie tylko koniecznym schematem życia (jak grzeszność), ale ma ogromną moc generowania dobra, tego funkcjonału, który jest potrzebny do podtrzymywania istnienia świata.

          Cuda w ewangeliach są ładne, ale nie one stanowią o Jezusie. Prawda jest w innym miejscu. Trzymanie się kurczowo starej koncepcji doktrynalnej wiary uwłacza dzisiejszemu człowiekowi. To co było dobre dla naszych dziadków jest już śmieszne i infantylne dla obecnych pokoleń. Czas najwyższy traktować Jezusa tak jak na to zasługuje. Przede wszystkim należy Mu się wielka godność i szacunek. To co uczynił stało się bramą do nieba. Pokazał na co stać człowieka, kim jest człowiek w oczach Boga. Otworzył nam oczy na własne istnienie. Pokazał też czego Bóg oczekuje od człowieka, odkrył sens jego istnienia.

      

Papieże cd. 30

Papież Paschalis I (817–824) żył w przyjaźni z Ludwikiem I Pobożnym. Zatwierdził on (Pactum Ludovicianum) wszystkie przywileje jakie otrzymało papiestwo od Pepina III i Karola Wielkiego.  Cesarz zrzekł się wszystkich dotychczasowych przywilejów papiestwa. Papież zaś potwierdził (817) suwerenność papieży w Państwie Kościelnym. Mariaż z cesarzem nie bardzo  podobał się Rzymianom. Próbowano zakłócić dobre stosunki. Zamordowano dwóch profrankowskich urzędników papieskich. Aby zapobiec pogorszeniu stosunków z nowym cesarzem, papież złożył uroczystą przysięgę niewinności. Mimo starań, papież nie był przez wszystkich kochany. Po jego śmierci wybuchły groźne zamieszki, które opóźniły wybór nowego papieża o kilka miesięcy.

 

Papież Eugeniusz (824–827) potwierdził zwierzchność cesarza nad Państwem Kościelnym i przysiągł mu wierność. Cesarz Ludwik wysłał na inspekcję swojego syna Lotara (następcę tronu). Młody cesarz sporządził dokument w znacznym stopniu anulując ustępstwa Pactum Ludovicianum z roku 817. Pomimo restrykcyjnych przepisów papież wzmocnił moralny prestiż papiestwa i zapewnił sobie większą niezależność w wewnętrznych sprawach Kościoła. Trzeba jednak zauważyć, że autorytet Ludwika I Pobożnego zmalał gdy po powtórnym ożenku wybuchła wojna domowa wywołana przez jego synów.

 

Papież Walentyn (827) przeżył tylko miesiąc pontyfikatu. 

 

Papież Grzegorz IV (827–844) próbował wmieszać się w wojnę między synami Ludwika. Wzbudził jednak tylko powszechne niezadowolenie i zraził sobie nawet frankowski kler. Papież Grzegorz IV wprowadził do kalendarza dzień Wszystkich Świętych.

 

Papież Sergiusz II (844–847) nie złożył ukłonu cesarzowi. Ten natychmiast zareagował i wojskiem zmusił papieża do przysięgi i koronowania Ludwika II, króla Longobardów. Pontyfikat Sergiusza był okresem rozkwitu symonii. Handel godnościami kapłańskimi okazał się źródłem zbyt nęcących dochodów, by papież z nich zrezygnował. Za pieniądze udzielił święceń biskupich swojemu bogatemu bratu o dość wątpliwej moralności. Faworyzował rodzinę. W 846 roku  saraceni (koczownicy arabscy, muzułmanie) przypłynęli do Ostii, ujścia Tybru i popłynęli w górę rzeki. Grabieżcze hordy splądrowały Watykan i kościół św. Pawła. Łupem padły skarby świętego Piotra. Walki były zacięte. Dzięki posiłkom Longobardów, wojska papieskie zdołały zapobiec wtargnięciu muzułmanom do miasta. Gwałtowana burza przetrzebiła flotę saraceńską i można było odzyskać część zagrabionego łupu.

Interlokutorzy pytają cd. 2

           Nie przypuszczałam, że będąc w wieku emerytalnym spotkam się jeszcze z innym spojrzeniem religijnym. To co mnie zaskakuje u Pana, to niezwykła prostota myśli oraz proste tłumaczenie zawiłych konstrukcji teologicznych. Poza pojęciami z dziedziny nauki (np. entropia), o których też Pan pisze, to wszystko jest do zrozumienia. Czy jednak rozumienie jest równoznaczne z Prawdą? Krystyna 

          Kapitalne pytanie. Pani Krystyno oczywiście, rozumienie a Prawda mogą być bardzo od siebie oddalone. Można rozumnie przedstawiać hipotezy, ale dopóki nie przejdą weryfikacji mogą być, jak mówił św. Tomasz – sianem. Ja przedstawiam mój ogląd wiary na bazie dzisiejszej wiedzy ogólnej. Kto wie, co jeszcze odkryje człowiek, a będzie potrzebne do zrozumienia spraw Bożych. Pani Krystyno. Nie ma tematów zamkniętych. Dogmatyzm jest totalnym nieporozumieniem, graniczy z pychą, a raczej z głupotą. Nie można samemu się ograniczać. Trzeba dyskutować, przekazywać sobie myśli, nawet sprzeczać się, ale szanować. Najwięcej skorzystałem z rozmów z ateistami. To ich zdroworozsądkowe spojrzenie otwierało mi oczy. Potem przez długie rozmyślania, modlitwy dochodziłem do własnego rozwiązania. Cudownie jest odkrywać. Archimedes podobno wyskoczył z wanny na ulicę krzycząc „eureka” gdy zrozumiał na czym polega wyporność wody. Takich radości doznałem wiele. Pierwszy raz, jak odkryłem mechanizm grzechu i zrozumiałem słowa: muszą wprawdzie przyjść zgorszenia (Mt 18,7).

          Pani Krysiu. Choć mam duże przekonanie do swoich racji, to dopuszczam, że mogą one być jeszcze weryfikowane, a nawet zmieniane. Proszę traktować mój ogląd religijny jako zachętę do dyskusji. Szkoda, choć wiele już profesorów teologów, kapłanów ma moje materiały, książki to konsekwentnie milczą. Żeby choć krytykowali. Niestety milczą.      

         Pański entuzjazm wiary udziela mi się, ale winniśmy jesteśmy posłuszeństwo wobec nauki Kościoła. Ja Pan sobie z tym radzi? G123

          Panie G123. Nie radzę sobie, ale dokonałem wyboru. Niech Bóg ma mnie w swojej opatrzności.

Papieże cd 29.

Papież Leon III (795–816) został wybrany jednogłośnie przez lud Rzymu. Na drugi dzień wysłał do króla Karola Wielkiego informację o swym wyborze, wyrażając tym uznanie dla królewskiego tytułu oraz zwierzchności królewskiej. Przeciwnicy źle odebrali tę nadgorliwość papieża. Jego gest uznali za poniżający. W 799 r. niemało nie doszło do zabicia papieża (chciano go oślepić i pozbawić języka). Papież schronił się pod skrzydłami Karola. Tam był oskarżany przed Karolem przez jego przeciwników zarzucających mu nieetyczne zachowania. Wybawił go Alkuin (733–804), który stwierdził, że na podstawie starego prawa nikt nie może sądzić papieża. W 800 roku Karol przybył do Rzymu i ukarał winnych. Kiedy Karol przebywał w Rzymie, dość nieoczekiwanie Leon włożył na głowę Karola koronę, ukląkł przed nim i ogłosił go nowym cesarzem. Papież przypisał sobie prawo koronowania cesarza, przez co wynosił się ponad niego.  Karol przejrzał grę papieża, ale przemilczał ten fakt. Rządy Karola Wielkiego zaciążyły poważnie na losach Kościoła. Cesarz Karol  mianował biskupów, zwoływał synody, nadawał beneficja, ingerował w sprawy kościelne. Narzucił modlitwę Credo (Wierzę w Boga Ojca…) w wersji hiszpańskiej, głoszącą, że Duch Święty „pochodzi od Ojca i Syna (Filioque). Wersja ta różniła się od  nicejskiego wyznania wiary. Filioque do dzisiaj stanowi przedmiot sporu Kościoła wschodniego i zachodniego. Hiszpańskie wyznanie Credo wpasowuje się mocno w doktrynę preegzystencji Jezusa, zaś wschodnie ujmuje pochodzenie Ducha Świętego od Boga przez Syna, czyli wyłącznie od Boga (to podejście jest mi bliższe).

          Duch Święty jest dynamicznym obrazem Boga. Jego wyodrębnienie jako trzeciej Osoby boskiej przyczyniła się do obrazu troistości Boga. Obraz ontologiczny Trójcy jest sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem. Filozoteizm poradził sobie z tą koncepcją przez  dynamiczne ujęcie trzech figur boskich w jednym Akcie działającym. Nauka Nestoriusza głosiła trzy osoby boskie w obrazie funkcjonalnym (niestety została uznana za herezję). Prawdopodobnie nauka ta była przyczyną łagodniejszej formy wyrażania pochodzenia Ducha Świętego. Priorytet Boga-Ojca został zachowany.

          Po śmierci cesarza Karola w 814 roku papież próbował usamodzielnić się. Przejął pracę sądowniczą w Rzymie i w Państwie Kościelnym. Przywódcom partii szlacheckiej nastającym na jego życie wytoczył proces i skazał ich na śmierć.

          Po śmierci papieża Leona III lud rzymski splądrował podmiejskie pałace papieskie.

Papież Stefan IV (V)  (816–817) po wyborze nakazał rzymianom złożenie przysięgi Ludwikowi I Pobożnemu. Papież koronował go na cesarza, a jego żonę na cesarzową. Obie strony były politycznie zadowolone z tego mariażu. Papież na stałe wprowadził przywilej koronowania cesarzy pochodzenia frankońskiego.

Słowa papieża Franciszka

         Minęło już wiele miesięcy od wyboru papieża Franciszka. Nie komentowałem tego wydarzenia, bo uważałem , że jest za wcześnie na wszelkie komentarze. Na scenie pojawiła się już idolatria papieża. Przypominam sobie wybór Karola Wojtyły. Było podobnie. Dzisiaj coraz więcej daje się słyszeć słów krytycznych jego pontyfikatu. Słowa, nawet krytyczne wzbogacają wiedzę o naszym papieżu. Przy okazji wychodzi z jakimi sprawami musiał się on borykać. Papież Franciszek jest nową gwiazdą. Lud już go pokochał, kapłani mniej. Oto kilka wypowiedzi papieża Franciszka.

          Papież Franciszek powiedział podczas porannej Mszy świętej: Czy Jezus to jakiś duch? Nie, to nie duch! Jezus to osoba, człowiek z ciałem takim jak nasze, ale w chwale.

           Słowa papieża są dalekie od precyzji. Powinien on, z urzędu, bardziej dbać o dobór słów. Rozumiem też jego spontaniczność i trzeba mu wybaczyć to drobne uchybienie. Intencją papieża było przybliżenie Jezusa jako Osoby podobnej do każdego z nas. Różni się On od nas jedynie miejscem odniesienia. Jezus jest obecnie obywatelem świata nadprzyrodzonego, a ludzie żyją w przestrzeni rzeczywistej.

          Czy Jezus to jakiś duch? Nie, to nie duch! Według obowiązującej terminologii, Jezus jest postacią duchową, pozbawioną swojego ciała. Faktycznie jest osobą, która ukazuje się neurotycznie w postaci cielesnej. Człowiek odbiera postać Jezusa mówiąc, że jest w ciele chwalebnym. Ta drobna poprawka porządkuje wiedzę o Jezusie. Słowa Franciszka odbierane dosłownie wprowadzają zamęt w głowach, zwłaszcza tych, którzy dopiero co kształtują sobie wiedzę o Jezusie Chrystusie.

          Inne wypowiedzi Franciszka też wymagają wyjaśnienia i dopowiedzenia, np. papież Franciszek napisał na Twitterze: Miłość Boża nie jest czymś nieokreślonym, ogólnikowym; Miłość Boża ma imię i oblicze: to Jezus Chrystus. Zgoda, ale identyczną Miłością jest również Ojciec Niebieski, czy Duch Święty. Papież Franciszek powiedział podczas spotkania z młodzieżą: Prawdy się nie posiada, Prawdę się spotyka. To jest spotkanie z Bogiem. Zgoda, ale Prawda to pojęcie szersze i dotyczy wielu zjawisk, nie tylko spotkania z Bogiem. Papież Franciszek napisał na Twitterze: Nasza modlitwa nie może ograniczać się do jednej godziny w niedzielę; ważne jest, by mieć codzienne relacje z Panem. Słowa te są ważne dla każdego. Podobnie słuszne są słowa Francisza napisane na Twitterze: Jedyną wojną, którą powinniśmy prowadzić, jest wojna ze złem. Franciszek czasem podaje słowa trudniejsze, które trzeba dopiero rozwinąć. Papież Franciszek napisał na 50-lecie argentyńskiej diecezji Concepción: Wiecie, że obawiam się, gdy chrześcijanie pozostają w bezruchu. Popadają wtedy w stagnację, jak woda w stawie.

 

Papieże cd. 28

Papież konstantyn II (767–768) został wybrany już w dniu śmierci Pawła I. Konstantyn był bratem księcia Teodora z Nepi, który go osobiście mianował.  Nie był on nawet duchownym. Nie doczekał się akceptacji Pepina Małego. W 768 roku został oślepiony i zamknięty w klasztorze.

 

Papież Stefan III (768–772) został wybrany przez  bractwo sprzyjające Frankom.  Aby przywrócić ład w Rzymie zwołał synod w 769 r. na którym potępiono Konstantyna II. Aby zapobiec sytuacji z roku 767 gdy tron papieski zajęła osoba świecka  wprowadzono zapis, że osoby świeckie nie mogą ubiegać się o tron papieski. Pozbawiono również prawa głosu podczas elekcji lud rzymski. Ten przywilej miał dotyczyć tylko kleru (kardynałów). Ponieważ zapis ten był sprzeczny z pradawnym obyczajem, został na długo martwą litera prawa. Stefan III był nieudolnym politykiem. Niepotrzebnie związał się z Longobardami (Dezyderiusze) i wydał na okrutna śmierć (oślepienie i zakatowanie ) swego doradcę Krzysztofa, i jego syna Sergiusza, zwolenników Franków, którzy wynieśli go na tron papieski. Karlman (brat Karola Wielkiego) zrażony do papieża, planował odwet, ale zmarł tuż przed śmiercią Stefana.

 

Papież Hadrian I (772–795) został wybrany jednogłośnie. Jego pontyfikat przypadł na okres ostrych konfliktów między Longobardami i Frankami. W dniu wyboru ogłosił amnestię dla uwięzionych i wygnanych przez Pawła Afiartę, przywódcę partii longobardzkiej w Rzymie. Afiartę skazano na śmierć. Królestwo Longobardów przestało istnieć. W 774 Karol Wielki przejął po nich schedę i rościł pretensje do wpływów w Państwie Kościelnym. Podczas pobytu w Rzymie rozmawiał z Hadrianem. Potwierdził obietnice dane przez Pepina III papiezowi Stefanowi III. Państwo papieskie miało rozciągać się na całe księstwo Rzymu z wyspą Korsyką, egzarchatem Rawenny, prowincji Wenecji, Istrii oraz księstwa Spoleto i Benewent. Papiestwo dostało się pod zwierzchnictwo Franków. Papież ochrzcił syna Karola Wielkiego, zostając jego ojcem chrzestnym oraz namaścił go na króla Longorbardów. Syna Ludwika (Ludwik I Pobożny 778–840) namaścił na króla Akwitanii. Papież Handrian I rozszerzył granice Państwa Koscielnego. Sobór Nicejski II w 787 był ostatnim soborem (VII), który Kościół prawosławny uznaje za ekumeniczny. Nastąpiło pojednanie między Kościołem rzymskim a konstatynopolitańskim, co zwiększyło czujność Karola Wielkiego. Zwołał w 794 synod we Frankfurcie. Hadrian I wysłał legatów, którzy podpisali uchwały potępiające VII Sobór Powszechny. Papież wyjaśnił, ze przyczyna nieporozumień były błędy w łacińskim tłumaczeniu uchwał nicejskich, nie oddającym wiernie ich treści. Tak naprawdę chodziło o to, że Karol Wielki nie został zaproszony na sobór. Handrian I przyczynił się do rozbudowy i renowacji kościołów i murów Rzymu. Powstały nowe akwedukty. Zorganizował  dokarmianie nędzarzy  w Rzymie (100-tu nędzarzy dziennie).

Gender

          Problematyka socjologiczna na temat płciowości stała się podstawą do poróżnień politycznych i gwałtownych polemik polityków. Chwilowo, łgarstwa o gender przynoszą kłamcom osobiste i grupowe (Kościół, partia Solidarna Polska) korzyści. Na szczęście kłamstwo ma krótkie nogi, a prawda wyzwala. Dlatego gender wygra w pojedynku z ciemnotą, zacofaniem i zakłamaniem” – pisze na swoim blogu w Onecie Joanna Senyszyn. Posłanka SLD krytykuje jednocześnie krucjatę Beaty Kempy przeciwko “ideologii gender” oraz państwo Watykan – za “dyskryminację kobiet (ściągnięte  z onetu.pl).

          To co było od lat 50-tych XX w. na warsztatach naukowych stało się sprawą publiczną, interpretowaną w zależności od potrzeb politycznych. Najgorsze jest w tym, że w tej awanturze zanika prawdziwy sens nauki, a żongluje się jedynie wyrwanymi z całości podtematami.

          Prawdą jest, że do dnia dzisiejszego nie ma prawdziwej, rzeczywistej  równości między kobietami a mężczyznami. Przy słusznej świadomości, człowiekiem jest zarówno mężczyzna i kobieta. Przysługują im równe prawa. Czym innym są role odmiennych płci. Trudno jest opracować takie narzędzie rozpoznawcze, aby wyliczyć, czy wskazać kogo rola jest trudniejsza czy ważniejsza. Zależy to od wielu czynników i sytuacji. Może być bardzo różnie i trudno jest opracowywać procedury jak powinno być. Ojciec pierdoła nie potrafi wziąć na ręce malutkiego dziecka, a kobieta nie przybije do ściany gwoździa. Może być też całkowicie odwrotnie. Role w małżeństwie powinny układać się same według predyspozycji małżonków.

          Państwo ma ochotę wyręczać rodziców w wychowaniu dzieci. Czyni to jednak zbyt nachalnie. Odbieranie dzieci rodzicom nie do końca sprawnych (umysłowo) przyczynia się do tragedii rodziców i dzieci. Trzeba ogromnej empatii, aby dokonywać wyboru i podejmować decyzje rozdzielające dzieci od rodziców. Sądy są zbyt bezduszne to takiej roli. Łatwiej jest zabrać dzieci i oddać do adopcji niż pomóc rodzicom w inny sposób, np. materialnie, psychologicznie. Na tym polu jest wiele nadużyć.

          Państwo chce wyedukować dzieci według najnowszych standardów, odbierając tym samym naturalny obowiązek rodziców jaki na nich ciąży. Może intencje są dobre, ale trzeba zacząć od edukacji rodziców, a nie dzieci. Główny obowiązek wychowawczy należy pozostawić jednak rodzicom, bo do wychowywania, oprócz wiedzy potrzebna jest miłość. Rodzice jako bogowie w moralności heteronomicznej obdarzeni są zaufaniem dzieci. Cokolwiek powie jedno z rodziców jest dla dziecka święte. Po kilkunastu latach życia dziecko w naturalny sposób przeegzaminuje rodziców, wychodząc z tej moralności. Taki bunt jest też potrzebny, bo rodzi się osoba odpowiedzialna i dojrzała. Nie wolno niszczyć naturalnych zachowań wypracowanych przez wieki. Owszem trzeba stale uczyć się rodzicom. Im potrzebna jest edukacja, bo pozostają w tyle wobec nowych wyzwań.

          Potępianie badań naukowych, które nazywają się tak czy siak jest śmieszne i infantylne. Zamiast wojować i potępiać na forum publicznym idee należy szukać pomysłów jak zastosować w życiu to, co podpowiada nauka i to, co jest dobre. Wchodząc w szczegóły dziecko rozpoznaje płeć w sposób naturalny. Okazji jest bardzo wiele (też przypadkowych). Nie trzeba organizować specjalnych seansów czy spotkań. Rolą rodziców jest tłumaczyć dzieciom różnicę płci według stopnia świadomości dziecka. Nic na siłę. Sprawy związane z seksem powinny być tłumaczone dzieciom z chwilą pierwszych niepokojów dorastania. Dziecko powinno być przygotowane na zjawiska dojrzewania. Rodzice powinni działać na dzieci uspakajająco, ale nie usypiająco. Dzieci winny kojarzyć seks nie tyle z  zaspokajaniem potrzeb ciała (masturbacją) co z radością wynikającą z miłości do płci odmiennej. Rodzice powinni uczyć dzieci miłości do przyszłych współmałżonków. Najlepiej jak czyni się to własnym przykładem. Nie należy dzieciom mówić, że coś jest zabronione. To działa akurat odwrotnie, pobudza wyobraźnię. Akcent należy postawić na to, co dobre i najlepsze. Masturbację nie należy kojarzyć z grzechem lecz odradzać przez nienaturalność zachowań. Można tłumaczyć, że własne strefy erogenne czekają na dobry dotyk osoby kochanej i bliskiej