Papieże cd. 46

Papież Grzegorz VIII (1187) był profesorem prawa. Porzucił on politykę wrogości do cesarza Fryderyka I Barbarossy, gdyż należał do jego zwolenników. Na wokandzie była pilna sprawa odbicia Jerozolimy. Po nieudanej drugiej wyprawie krzyżowej (1147–1149), gdzie stracili życie wszyscy templariusze i joannici,  królestwo Jerozolimy znalazło się w odosobnieniu, nie mogąc liczyć na pomoc Bizancjum, gdzie toczyły się walki o tron. Papież zabiegał o pomoc nawet w Polsce. W czasie pielgrzymowania, szukając ratunku dla Jerozolimy zmarł.

 

Papież Klemens III (1187–1191) podjął temat poprzednika ratowania Jerozolimy. Był to dla niego temat pierwszej wagi. Czynił wszystko, aby doprowadzić do wyprawy krzyżowej. W zorganizowanej wyprawie wziął udział Ryszard Lwie Serce (1157–1199). Doprowadził on do ugody z Saladynem. Łacinnikom pozostawiono we władaniu wąski pas wybrzeża od Tyru do Jaffy, zgadzając się na przepuszczenie pielgrzymek chrześcijan do Ziemi Świętej. Po śmierci Fryderyka I Barbarossy (utonął w rzece)  jego następca Henryk VI (1165–1197) odmówił złożenia papieżowi hołdu lennego i zdecydował się na podbój Sycylii. Zanim Henryk przybył do Rzymu papież zmarł.

 

Papież Celestyn III (1191–1198) był studentem Piotra Abelarda i bronił go przed atakami Bernarda z Clairvaux. Gdy był wybrany miał już 85 lat. Pontyfikat przyjął niechętnie. Papież koronował Henryka VI na cesarza, który zmierzał na podbój Sycylii. Po zniszczeniu Tuskulum wystąpił przeciw Tankredowi z lecce. Wyprawa zakończyła się niepowodzeniem koło Neapolu. Tankreda poparł wracający z krucjaty do Ziemi Świętej Ryszard Lwie Serce, król Anglii.  Henryk VI  doprowadził do uwięzienia Ryszarda, a następnie wykupił go z niewoli w zamian za uznanie przez Ryszarda swego państwa za lenno cesarskie, a siebie samego za wasala cesarza. Była to zniewaga nie tylko króla angielskiego, ale i obraza papieża, pod którego specjalna ochroną znajdowała się władca angielski. Papież jednak nie wystąpił przeciw cesarzowi. Kiedy Tankred zmarł, a wkrótce jego syn, Henryk VI natychmiast sięgnął po koronę Normanów. W 1194 r. w Palermo został koronowany na króla Sycylii. Cesarz zmierzał do scalenia cesarstwa w jedno uniwersalne. Celem kolejnym był podbój cesarstwa bizantyjskiego. Śmierć w wieku 32 lat zniweczyła jego plany. Na łożu śmierci powierzył swego 3-letniego syna Fryderyka (II, 1194–1250) opiece papieża i uznał Sycylię za lenno papieskie. Celestyn III w 1198 r. zatwierdził założony w Palestynie Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, znany w Polsce pod nazwą Krzyżaków.

Substancja Boga cd.

Kto może pojąć, niech pojmuje (Mt 19,12).

          Wobec zainteresowania tematem: Substancja Boga uzupełniam wykład o dodatkowe wyjaśnienia:

Pytania:

Czy “miłość substancjalna”, o której Pan pisze to “substancja Boga”?
Czy “miłość substancjalną” można rozumieć jako istnienie Boga?
Czy “substancję przypadłościową” można rozumieć jako istotę Boga?

/choć obie, istnienie i istota są tożsame w Bogu/

          Substancja Boga (miłość substancjalna) to odpowiednik substancji bytu, ale w ujęciu zjawiskowym i odnosi się do natury duchowej. Natura duchowa jest zjawiskiem tchnienia Bożego.  Boskie jej pochodzenie czyni naturę duchową jako coś doskonałego. Bóg sam dla siebie jest tchnieniem, ale też Bóg poprzez tchnienie powołuje do życia inne istoty duchowe jakimi są dusze ludzkie. Można powiedzieć, że substancja duchowa jest równoważna z  istnieniem, a z nią związane jest życie. Natura duchowa (miłość substancjalna) nie istnieje sama dla siebie (bezimienna), ale jest związana z personą (osobą, Boga lub duszy ludzkiej). Miłość substancjalna jest nośnikiem przymiotów transcendentalnych,  w tym miłości przypadłościowej. Miłość przypadłościowa Boga jest również doskonała. Natura duchowa choć sama w sobie doskonała może być nośnikiem wolnej woli (uczucia) osoby (persony). Człowiek, który za życia posiada substancję cielesną może być grzeszny i jego wola (intencja) może nie być doskonała. Tak więc doskonała natura duchowa może być nośnikiem i złych emocji.

          Dla uszczegółowienia odpowiedzi do powyższych pytań:

Czy “miłość substancjalna”, o której Pan pisze to “substancja Boga”?

Miłość substancjalna do substancja duchowa, w tym jest i substancją Boga.

Czy “miłość substancjalną” można rozumieć jako istnienie Boga?

Sama miłość substancjalna jest synonimem istnienia, w tym istnienia Boga.

Czy “substancję przypadłościową” można rozumieć jako istotę Boga?

/choć obie, istnienie i istota są tożsame w Bogu/

Nie wprowadziłem pojęcia substancji przypadłościowej, natomiast substancja niesie przypadłości transcendentalne. Natomiast na istotę Boga składa się substancja duchowa oraz boskie przypadłości, w tym Miłość przypadłościowa. Jedno i drugie ma wymiar doskonały. W ujęciu filozoteistycznym istota to wszystko, co składa się na substancję duchową, a istnienie jest faktem dla natury duchowej. Zwracam uwagę, że pojęcia istoty i istnienia odnoszą się nie tylko do natury duchowej, ale też do bytów „materialnych” (w ujęciu ontologicznym), które w tym wykładzie pomijam.

Napisałem: Miłość substancjalna stwarza miłość przypadłościową (dynamiczną). Pisząc te słowa myślałem tylko o Bogu. Teraz użyłbym bardziej trafnego określenia.  Miłość substancjalna jest nośnikiem miłości przypadłościowej (dynamicznej).

          Powyższe rozważania były już omawiane w temacie nie-bytów. Obecne można traktować jako rozwinięcie tematu (można tu dostrzec etap rozwoju myśli autora).

Przypomnę, że substancja nie-bytu była czymś nieokreślonym (aż do stwierdzenia, że skoro substancja jest nieokreślona, to może jej nie być, lub może być pomijana w rozważaniach). Przypadłości (wszelkie uczucia, emocje, w tym miłość) nie-bytu zostały uznane za coś istniejącego (w sensie dynamicznym), wykrywalne przez  skutki swojego działania. Konkluzją rozważań było stwierdzenie, że cały świat jest bardziej dynamiczny niż ontologiczny.

Substancja Boga

          Tematy frapujące mają to do siebie, że ciągle powracają. Jaka jest i czym jest substancja Boga? Co prawda wspominałem, że łatwiej jest mówić o Bogu w sensie dynamicznym niż ontologicznym.

Przypomnę: dynamiczny obraz nie zajmuje się bytem Boga, a wiec Jego substancją ontologiczną, ale opiera się na stwierdzeniu, że Bóg istnieje, bo zauważalne są skutki Jego działania. W poznaniu Boga biorą udział spostrzeżenia doświadczalne, interpretowane przez rozum ludzki  Inspiracją dla autora są słowa Boga wypowiedziane z krzaku gorejącego: Jestem, który Jestem (Wj 3,14). Lepiej jest operować pojęciami, może mniej doskonałymi, ale nie mającymi w sobie ogromnej polemiki o różnym stopniu prawdy. Miłość Boga jest uczuciem i ma również postać dynamiczną. Miłość jest więc darem Boga.

          Jednak bytowość Boga  jest również interesująca. Tym tematem zajmowało się wiele teologów, że wspomnę o św. Bernardzie z Clairvaux. W Pierwszym liście Jana napisano: Bóg jest miłością(1 J 4,8). Gdyby to stwierdzenie ująć ontologicznie, to można powiedzieć, że miłość jest Bogiem. Czym jest więc sama substancja duchowa? Można porównać ją do fali, która unosi transcendentalne przypadłości, a sama jest tylko zjawiskiem.

Porównanie fizykalne. Fala nie jest bytem, ale zjawiskiem przemieszczania się środowiska w górę i w dół. Pionowe przemieszczanie się materii robi wrażenie biegu fali w poziomie.  Substancja duchowa może mieć charakter zjawiskowy, analogiczny do fali. Sama może nie istnieć, ale niesie informacje transcendentalne. Aby zrozumieć to, trzeba przyjąć możliwość istnienia „czegoś” co  istnieje bez  substancji. Istnieje tylko zjawisko, akt, tchnienie Boga. Istota takiego istnienia jest ukryta w Bogu.   Z materią jest podobnie. Na fali czystej energii kształtuje się konglomerat, który przyjmuje własności materii. Istota takiego istnienia jest ukryta w tajemnicy mocy Boga.

          Miłość substancjalna stwarza miłość przypadłościową (dynamiczną). Substancja Boga jest pojęciem zastępczym, pomocniczym, modelowym pozwalającym na ujmowanie Boga w sensie ontycznym. Poznanie jej jest dla człowieka nieosiągalne, choć jej część buduje duszę ludzką. Tym jesteśmy podobni do Boga, że posiadany tę samą naturę duchową. Jeżeli ta substancja jest w nas, to dlaczego tak trudno ją rozpoznać?  Kto potrafi zagłębiać się we własną świadomość niejako rozpoznaje, odczytuje tę substancję. Wiedza o niej nie ma charakteru poznania rzeczowego, a jedynie mentalnego i choć Bóg jest realny to jawi się człowiekowi jako abstrakcja.  

          Łącząc oba obrazy Boga, ontologiczny i dynamiczny (jeden wzmacnia drugi) można stwierdzić, że Bóg istnieje rzeczywiście, a nie pochodzi ze świata myśli czy wyobraźni. Abstrakcyjność Boga wynika jedynie z niemożności doświadczania zmysłowego Boga.

          Czy substancja duchowa może być zła? Nie. Substancja jest zjawiskiem, i sama w sobie jest dobra, natomiast jej przypadłość może być dobra lub zła (zły duch, dobry duch). Ponieważ filozoteizm odrzuca realne istnienie aniołów (dobre duchy) i szatana (zły duch) pozostaje jedynie duch człowieczy, który może być dobry lub zły. Bóg powołując nowego człowieka do istnienia obdarza go dobrą (czystą) substancją duchową (tchnieniem).  Jego właściwość transcendentalna zależy od postępowania człowieka.

          Od dawna propaguję pogląd, że nie ma materii jako czegoś, co ma swoje samodzielnie istnienie. To odpowiednia forma energii daje jej złudzenie. Energia przyjmuje własności materii. Świat jest widzialny przez te przymioty. Teraz dochodzę do wniosku, że substancja duchowa też jest zjawiskiem dynamicznym. Istnienie jest więc fenomenem, zjawiskiem, którego realność jest skutkiem, a nie istnieniem de facto. Czy takie rozumowanie przybliża do Prawdy? Mnie osobiście to przekonuje. W niczym nie zaprzecza stanu rzeczywistości. Jest Bóg, jest świat stworzony i jesteśmy my. Moje dywagacje przedstawiają jedynie mechanizm tego wszystkiego. E. Kant mawiał, że nie sposób poznać istoty rzeczy. Miał rację, w tym sensie, że rzeczy nie istnieją własnym istnieniem. Wszystko ma charakter zjawiskowy, a zjawiska są tchnieniem Boga. Tak więc cały świat jest tchnieniem Boga i dlatego Pismo święte mówi, że my jesteśmy w Bogu, a Bóg jest w nas (1 J 4,12; 5,20);

Papieże cd. 45

Papież Aleksander III (1159–1181) musiał zmierzać się z czterema antypapieżami. Kardynałowie podzielili się na dwa obozy. Pontyfikat Aleksandra był bardzo burzliwy. Ponad dwadzieścia lat musiał spędzić poza Rzymem. Postawa papieża pozwoliła mu na zapanowaniu nad emocjami i wrogami. Był jednym ze znakomitszych papieży, a jednak Rzym go nie zaakceptował. Na synodzie w Tours (1163) postanowiono, że biskupi i kapłani mają dbać o czystość wiary i informować o postępowaniu osób podejrzanych o błędy oraz stosować kary kościelne. Dało to początek inkwizycji. Początkowo nakładano kary pieniężne, więziono i konfiskowano majątki. Aleksander III przewodniczył obradom soboru zwołanego na Lateranie (Sobór Laterański III).  Uchwalono 27 kanonów, spośród których najbardziej znane jest  prawo określające zasady wyboru papieża. Warunkiem wyboru jest dwie trzecie głosów kardynałów.   

Papież Lucjusz III (1181–1185) pochodził z zakonu cystersów. Był czołowym doradcą Aleksandra III. Papieża nakłaniano do zniszczenia wrogiego im Tuskulum, lecz on odmówił. Wobec odmowy zmuszono go ucieczki z Rzymu. Sprawował swoją władzę z Velletri, Anagni i Werony. 4 listopada 1184 r. wydał bullę Ad abolendam haeresim, w której sformułowano program uważany za początek inkwizycji skierowanej przeciw heretykom: katarom, patarenom, humiliatom, arnoldystom i biednym z Lyonu waldensom.  Papież nałożył na biskupów obowiązek (zniesiony dopiero w 1232) badania czystości wiary osób podejrzanych o głoszenie i sprzyjanie herezji. Wszystkich heretyków poddawano generalnie ekskomunice. Zdemaskowane osoby przekazywane były władzy świeckiej, która wymierzała im karę. Początkowo heretyków więziono i konfiskowano im majątki. Później, na podstawie dekretu Piotra II Aragońskiego (ok. 1175–1213) z 1197 r. palono na stosie. W XI wieku spalono już kilku heretyków.  Do papieża przybył patriarcha Jerozolimy Herakliusz z błaganiem o pomoc dla Ziemi Świętej. Próba uzyskania pomocy od cesarza nie powiodła się. Papież próbował „kijem i marchewką” zmusić cesarza do interwencji, ale śmierć przerwała jego podchody i gierki.

 

Papież Urban III (1185–1187) kontynuował politykę poprzednika. Nigdy nie rządził w Rzymie. Był arcybiskupem Mediolanu. Podczas ślubu Henryka VI z Konstaancją Sycylijską wyjechał do Trewiru. Odmawiał koronowania syna cesarskiego Henryka na współcesarza. Zatargi z cesarzem nie miały końca. Tuż przed śmiercią papieża przyszła wiadomość, że Saladyn (1138–1198) odbił krzyżowcom Jerozolimę.

Kościół ma charakter nadprzyrodzony

          Wiara jest sprawą aktu świadomości. Religia jest tworem ludzkim, bazującym na wierze. Tak jak to widać, religie są różne, o różnym obrządku. Niektóre rzeczy w nich mogą nawet śmieszyć.  Kościół Chrystusowy ma pochodzenie nadprzyrodzone. W nim nie może być lipy. Wszystko w nim powinno mieć wymiar nieskończony i doskonały. Do obsługi Kościoła świętego (Chrystusowego) powołano kościół instytucjonalny składający się z wiernych, czyli ludzi z całą ich niedoskonałością. Kościół instytucjonalny podlega grzeszności, jak każdy wierny. Kościół Chrystusowy jest uwolniony od grzechu. Wynika to z samej definicji sakramentu. Kościół Chrystusowy jest sakramentem Jezusa Chrystusa, a On jest sakramentem Boga. Kościół Chrystusowy jest więc fasadą kościoła instytucjonalnego. Rozumienie grzeszności kościoła nie zwalnia wiernych od pilnowania go przed grzechami. Kościół instytucjonalny jest tak samo w drodze do świętości, jak każdy z nas.  Ujawnione w historii  grzechy kościoła są naganne, ale mieszczą się w definicji rzeczy stworzonych. Wierni powinni podchodzić do nich, jak do własnych grzechów. One wymagają ekspiacji (czynność ciągła) w celu przywrócenia przymierza z Bogiem. Opisywane dzieje papieży bulwersują, tak jak podobnie dzisiejsza nieetyczność kapłanów. Trzeba powiedzieć – no trudno, tak się stało i całą mocą zmierzać do zmiany na lepsze. Biadolenie przez lata, w rezultacie nic nie da. Liczą się dobre czyny. Jeżeli kościół upada, wierni powinni go podnosić. Na hierarchię kościelną trzeba czynić naciski do zmian. Nie usprawiedliwiam poczynań kapłanów, ale patrzę realnie na sytuację. Kapłani i szafarze nie są niezastąpieni. Jak trzeba będzie, to i taczki mogą być użyte. Nie wolno bać się odnowy. Ona jest wręcz nakazem Jezusa Chrysusa: Potem go Jezus znalazł w kościele i rzekł mu: Otoś się stał zdrowym, nie grzesz więcej, aby co gorszego na cię nie przyszło (J 5,14); Rzekł jej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd nie grzesz więcej (J 8,11).

          Postawa biadolenia jest stratą czasu. Owszem, poczynania, czy słowa pasterzy dołują, ale nie wolno się poddawać.  

          Kościół ma swój wzór do naśladowania. Jest nim sam założyciel Koscioła Jezus Chrystus. Inne religie nie miały tego szczęścia. W nich nie wydarzyło się nieprawdopodobne zdarzenie (paruzja Boga). Sam Bóg-Ojciec, przez Syna zszedł do ludzi. Przez Syna ma bezpośredni kontakt z każdym człowiekiem. Oczywiście jest to kontakt duchowy, ale bardzo bliski. Przez Jezusa-Człowieka Bóg stał się bardzo bliską osobą. 

          W gruncie rzeczy powtórzyłem katechetyczną naukę Kościoła. Podejście filozoteistyczne jest siostrzane z katechezą oficjalną. To dobrze. Nowy ogląd wiary ma za zadanie pogłębienia wiary, ujawnienia prawdziwych zdarzeń historiograficznych i uwolnienie doktryny chrześcijańskiej od bajek i legend. To co jest wspólne, cieszy obie strony.

Papieże cd. 44

Papież Eugeniusz III (1145–1153) był jednym z uczniów Bernarda z Clairvaux, co przysporzyło mu, na początku pontyfikatu wroga – Arnolda z Brescii, przywódcę Republiki Rzymskiej. Senatorowie zabarykowali ulice wiodące do Bazyliki Świętego Piotra, gdzie Eugeniusz miał przyjąć sakrę. Lud rzymski (miejski) żywił nienawiść do szlachty i kardynałów. Papież musiał uciekać (do Viterbo) Prawie każdy dom, który przypominał o dawnych panach był plądrowany. Papież obiecał uznać wspólnotę miejską i w Boże Narodzenie wkroczył do Rzymu. Mieszczanie rychło zorientowali się, że zostali wwywiezieni w pole. Kościół nie był skłonny do rezygnacji ze swych uprawnień. Eugeniusz ponownie musiał uciekać z Rzymu. Udał się do Francji. II krucjata (za namową Ludwika VII, Bernarda z Clairvaux) nie powiodła się. Arnold Brescii podsycał lud miejski przeciw władzy świeckiej kleru. Fryderyk Barbarossa Rudobrody (ok. 1125–1190) – z dynastii Hohenstaufów, syn księcia SzwabiiFryderyka II i księżniczki Judyty, córki księcia BawariiHenryka IX Czarnego (zm. 1126) z rodu Welfów był konkurencyjny w tamtym okresie wobec Hohenstaufów. Po śmierci ojca (1147) przyjął tytuł księcia Szwabii (jako Fryderyk III) i 4 marca 1152 został wybrany na króla niemieckiego, a 18 czerwca 1155 został koronowany na Świętego Cesarza Rzymskiego. W latach 1154–1186 był również królem Włoch. W swych rządach wzorował się na najważniejszych cesarzach, między innymi Justynianie I Wielkim i Karolu Wielkim. Zobowiązał się przywrócić ład w Państwie Kościelnym. W dowód wdzięczności papież podjął działania do koronacji cesarskiej Barbarossy, ale zmarł.

 

Papież Anastazy IV (1153–1154)  panował tylko pół roku.

 

Papież Handrian IV (1154–1159) był Anglikiem, pragnął przywrócenia potęgi papiestwa. Był człowiekiem zdecydowanym, twardym. Do króla Anglii wysłał list przypominający mu, że Irlandia jak i inne wyspy należą do niego. Buntujący się Rzym obłożył karą interdyktu. Bezpośrednią przyczyną był mord kardynała. Początkowo karę przyjęto niefrasobliwie, ale kiedy zamilkły wszystkie dzwony, nie chrzczono, nie odprawiano mszy, nie modlono się nad trumnami, nie kropiono wodą święconą  lud zbuntował się przeciw senatorom i zmusił ich do błagania papieża na kolanach, aby odwołał interdykt. Hadrian ustąpił pod warunkiem wydaniu mu Arnolda z Bresci. Papieżowi przywrócono pałac Laterański. Papież potwierdził układ z Konstancji w 1153 r. Nawiązał kontakty z Fryderykiem Barbarosso. W Rzymie odbyła się koronacja  cesarza. Dopiero po południu w mieście zawrzało. Lud miejski napadał na księży i kardynałów. W końcu ruszyli na miejsce uroczystości. Wojska Henryka Lwa (książę saski) zaatakowały mieszkańców od tyłu.  Zginęło ponad tysiąc Rzymian, wielu trafiło do niewoli. Nazajutrz Fryderyk Barbarossa odjechał. Arnold z Brescii (obrońca wolności miejskich) został skazany na śmierć na stosie. Swoją odwagą wzruszył nawet katów. Prochy jego rozsypano w Tybrze, aby nie stały się przedmiotem kultu. Poskromiwszy Rzym, Handrian zajął się Normanami. Królestwo Sycylii i południowej Italii stanowiło poważne zagrożenie dla Państwa Kościelnego.  W 1156 r. papież zawarł przymierze z synem Rogera II. Ugoda nie spodobała się Fryderykowi. Cesarz dokonał rewindykacji swych praw wobec miast lombardzkich i zagarnął Mediolan. Papież chciał obłożyć Barbarossę klątwą, ale zaskoczyła go śmierć.

Trzeba umrzeć, aby kto inny mógł żyć

          Kiedy czyta się słowa: Trzeba umrzeć, aby kto inny mógł żyć, przechodzą ciarki po ciele i rodzi się wewnętrzny bunt. Kto to wymyślił? To okrutne. Gdzie jest miłosierdzie i miłość Boga do stworzenia? Odruch niechęci jest bardzo ludzki i trudno się dziwić, że wiele osób nie radzi sobie z uporządkowaniem myśli i zrozumieniem koncepcji Stwórcy. Jak można odnieść wrażenie, człowiek jest trybikiem w koncepcji Boga. Ważniejszy wydaje się cel Stwórcy od losu poszczególnego człowieka. Nasuwa się pytanie, czy np. jakieś biedne, niedożywione dziecko Afryki spełnia jakąś rolę w tej gigantycznej koncepcji Stwórcy?

            Aby wytłumaczyć tę niezwykłą prawidłowość posłużę się prawem fizykalnym, prawem połowicznego rozpadu. Grudka pierwiastka zamienia się w połowie na inny pierwiastek wg określonego czasu, ale trudno powiedzieć, który atom ulegnie przemianie. Atom nie podlegający przemianie jednak musi być, aby prawo połowicznego rozpadu funkcjonowało. Podobnie jest w życiu. Każda istota ludzka, nawet ta, która nie bierze udziału w pierwszym szeregu zdarzeń jest potrzebna, aby zaistniała kolegialność zjawiska. Każdy w jakiś minimalny sposób, przez różne zależności, nawet te dalekie, bierze udział w koncepcji Boga. Mimo wszystko nasuwa się pytanie,  dlaczego cel jest ważniejszy od jednostkowego życia. Brak jednoznacznej  odpowiedzi suponuje, że człowiekowi przychodzi tylko pogodzić się z tym prawem. Bóg dopuścił człowieka do wiedzy o zdarzeniu, choć nie wyjaśnia, dlaczego tak się dzieje.

           Człowiek jako istota stworzona, została obdarzona wieloma wspaniałymi darami, ale jego miejsce  i rola są określone przez Stwórcę. Pozostaje człowiekowi zachować pokorę wobec Boga, wierząc, że koncepcja Jego jest dobra również dla człowieka. Być może, Bóg narzuca ją człowiekowi, aby się nie pysznił i nie wywyższał. Z obserwacji wynika, że człowiek ma skłonności do stawiania się na równi z Bogiem. Dla wielu też, Bóg nie jest potrzebny.

          Krytykowanie Boga za ułomność koncepcji, z punktu widzenia człowieka, nie jest na miejscu. Bóg dał, Bóg może zabrać. Człowiek powinien wyczuwać, że jest tylko stworzeniem i nic mu do tego, jaki jest cel istnienia świata i życia. To co rodzi się w umyśle człowieka, może być niczym w stosunku do planów Boga. Należy więc Bogu zaufać.

Papieże cd. 43

Papież Honoriusz II (1124–1130) był uczonym. Uczestniczył w konkordacie w Wormacji.  Jako papież czynił starania, aby nie powstało państwo Normanów na płd. Italii. Niestety, był zmuszony uznać Rogera II (1095–1154) za księcia Apulii w zamian za hołd lenny. Poprzez mianowanych przez siebie kardynałów i legatów dążył do moralnego i duchowego odrodzenia w Kościele. Na synodzie w Troyes, przez legatów, zaaprobował regułę zakonu templariuszy powstałego w 1119 roku. Mieli oni zapewnić bezpieczeństwo pielgrzymom udających się do Jerozolimy, a także bronić państw krzyżowców w Ziemi Świętej przed Turkami Seldżukami. Honoriusz II pozbawił stanowiska przeora Poncjusza w zakonie Cluny. Podobnie uczynił z opatem Oderrisiusem z Monte Cassino. Papież próbował oczyścić zakony z wszelkich niedoskonałości i osób niegodnych.

Papież Innocenty II (1130–1143) należał  do młodej generacji kardynałów, gotowy do współpracy z władzą świecką za cenę zachowania niezależności. Starsi kardynałowie opowiadali się za reformami gregoriańskimi. Starsza frakcja wybrała antypapieża Anakleta II. Podwójny wybór doprowadził do schizmy, która trwała 8 lat. Innocenty cieszył się poparciem Bernarda z Clairvaux. On uzyskał poparcie dla Innocentego II od Ludwika VI, króla Francji, Henryka I, króla Anglii oraz Lotara II, króla Niemiec. Papież dogadał się z Lotarem III i obiecał mu koronę cesarską w zamian za wprowadzenie go do Rzymu,  gdzie rządził antypapież Anaklet II. Lotar III zajął część miasta, ale nie opanował bazyliki św. Piotra. Innocenty II koronował na cesarza Lotara III, który ponowił żądania dotyczące praw cesarskich do inwestytury. Gdy Lotar opuścił Rzym, to samo musiał uczynić Innocenty II. Gdy Lotar zmarł papież próbował dogadać się z Rogerem II w sprawie Anakleta II. W 1138 r. papież zwołał sobór Laterański I, który miał rozwiązać problemy wynikające ze schizmy. Po soborze papież ponowił walkę z Rogerem, ale przegrał bitwę i dostał się do niewoli. Musiał zwolnić z klątwy Regera II, uznać jego królewski tytuł i oddać mu w lenno Apulię i Sycylię. W zamian za to Roger II złożył papieżowi przysięgę hołdowniczą. W 1141 papież toczył spór z królem Francji Ludwikiem VII (1120–1180) o biskupstwo Bourges. Nałożył interdykt (zakaz sprawowania kultu) na wszystkie miejsca pobytu króla.

Papież Celestyn II (1143–1144) cofnął interdykt rzucony przez Innocentego na Francję.

Papież Lucjusz II (1144–1145) zmarł po rocznym pontyfikacie, uderzony kamieniem. Papieża popierała wyłącznie rzymska szlachta, wystraszona nowym zjawiskiem, jakim była rodząca się burżuazja.

Bernard z Clairvaux

           Bernard z Clairvaux urodził się w 1090 r. w Fontaine pod Dijon. Matka pochodziła ze starożytnego rodu Montbardów i wyróżniała się głęboką pobożnością. Z licznego rodzeństwa tylko Bernard poświęcił się nauce. Zaliczany jest do jednych z twórców spekulatywnego mistycyzmu na Zachodzie, ojciec i doktor Kościoła, zw. doctor mellifluus.

            Bernard miał wiele talentów i zdolności. Oprócz zdolności do przedmiotów ścisłych posiadał talenty literackie i poetyckie. Był uważany za doskonałego mówcę. Był też znakomitym politykiem i kaznodzieją, cieszącym się niepodważalnym autorytetem. Znał twórczość klasyków starożytnych i apologetów.  Znał też dzieł Piotra Abelarda, którego zwalczał. W 1112 r. wstąpił do cystersów. Bernard miał możliwość walczyć o inwestyturę i o pełną niezależność Kościoła. Brał udział w licznych synodach, zabiegając o reformę Kościoła. Angażował się ofiarnie po stronie Innocentego II.  Wiele podróżował w celu zdobycia poparcia dla papieża. Organizował (nawoływał) z rozkazu papieża Eugeniusza drugą wyprawę krzyżową (1147), która zakończyła się niepowodzeniem. Benedykt wywierał wpływ  na wszystkie sprawy doczesne swej epoki. Jak mówił: nic, co Boże, nie może mu być obce. Opracował wiele dzieł doktrynalnych, moralnych i ascetycznych. Zachowało się wiele jego listów. Pisał też wiersze. Jak mówił, mądrość nadprzyrodzona – to miłość Boga. Celem powinna być wieczność. Nauka świecka, dociekania rozumowe, najlepsze dzieła uczonych o tyle tylko posiadają znaczenie i wartość, o ile ułatwiają zbliżenie do Chrystusa i służą miłości.

          Bernard widział w Bogu straszliwego Sędziego świata, który wydaje się pokorny i łagodny.  O Jezusie mówił: kiedy wypowiadam imię Jezus, staje przede mną człowiek cichy i pokornego serce (…), a jednocześnie Człowiek i Bóg.  Bernard z Clairvaux był pierwszym z krzewicieli kultu człowieczeństwa Chrystusowego, tak jak obecnie podkreśla człowieczeństwo ogląd filozoteistyczny.                                                   

          Bernard napisał wiele traktatów o mistyce (List o miłości, O miłowaniu Boga). Miłością – mówi Bernard – może być tylko Bóg jako Dobro najwyższe. Dobro z natury swojej dąży do ekspansji, szczególnie, gdy bywa upragnione. Pragnienie jest łaską Bożą. Dobro uzyskane przez człowieka musi być darem Boga. Miłość jest prawem odwiecznym istnienia wszystkich stworzeń.

          Do miłości mają prawo również poganie  dla których normą myślenia  i postępowania jest prawo naturalne. Należy kochać całym sercem Tego, któremu wszystko zawdzięczamy.

          Opactwa cysterskie były szkołą pierwotnego Kościoła. Wypełnienie reguły zakonnej było powrotem do szkoły Chrystusowej.

 

            Podobieństwo człowieka do Boga zaciera się przez grzech, będące udziałem wszystkich ludzi.

            Bernard jest autorem wielu ciekawych spostrzeżeń, choć nie wszystkie są zgodne z ujęciem filozoteistycznym: Rozum ludzki, analizując wielość i zróżnicowanie bytów widzialnego świata, może stwierdzić istnienie Boga, nie jest jednak w stanie poznać jego natury.  Przeczył niepokalanemu poczęciu NMP, sądząc, że otrzymała ona uświęcenie dopiero po poczęciu w łonie matki (Epist. 174; PL 182,333)[1]. Człowiek nie może jednak dokonać wewnętrznej odnowy własnymi siłami, lecz jedynie mocą Chrystusa; dlatego powinien odpowiedzieć na ofiarowywaną mu łaskę pojednania z Bogiem, który jest najwyższym dobrem, zapraszającym go do zbawczej wspólnoty życia. Bernard przeciwstawiał się izolacji myślenia od miłości i głosił, że cały człowiek wznosi się do Boga. W De consideratione (PL 182,791) głosił pogląd, że aniołowie mają ciała eteryczne i są nieśmiertelni; utrzymywał jednak, że nie wiadomo, skąd mają takie ciała. Zalecał, aby każdy człowiek otaczał czcią swego anioła stróża. Bernard głosił również nieomylność papieża (Epist. 190; PL 182,1053). Święci są przykładem zbawczego działania wśród ludzi, a nadto — obok Chrystusa — pośrednikami między Bogiem a ludźmi.

            Bernard zmarł 20.VIII.1153 r. Kanonizowany prze papieża Aleksandra III w 1174 r. W 1830 r. papież Pius VIII nadał mu tytuł doktora Kościoła.


[1] Encyklopedia Katolicka, tom II, Wyd. TN KUL, Lublin 1985, kol. 304.

Papieże cd. 42

Papież Paschalis II (1099–1118) trafił na dobry moment. Długo panujący antypapież Klemens III zmarł. Jego zwolennicy stracili wszelkie wpływy. Henryk IV (koronowany na cesarza przez antypapieża Klemensa III w 1084 r.), pragnął zgody z papieżem Paschalisem i nie udzielił im poparcia. Niestety papież i cesarz stali twardo na swoich stanowiskach wobec inwestytury (plenipotencji wyboru biskupów). Doszło do nowych napięć. W 1105 roku opuszczony przez ostatnich stronników Henryk IV został zmuszony do abdykacji. Władzę przejął jego syn Henryk V. Pragnął on jak jego ojciec zostać cesarzem. Zgodził się na warunki papieża (tajny układ w Sutri). Korona miała być przyjęta publicznie. Cesarz miał zrezygnować z powoływania biskupów a  biskupi niemieccy mieli zwrócić wszystkie majątki otrzymane od cesarza. Podczas ceremonii doszło do zawieruchy. Biskupi niemieccy nie chcieli zgodzić się na zwrot dóbr otrzymanych od króla. Cesarz uwięził papieża. Paschalis zmuszony został do  ustąpienia wobec inwestytury świeckiej i koronował króla Henryka V na cesarza. Tym gestem papież stracił na autorytecie. Pod presją zwolenników kontynuacji ostrej polityki Grzegorza VII zmuszony był cofnąć w roku 1112 wcześniejsze postanowienia i wyklął cesarza. Cesarz zbytnio się tym nie przejął. Zwolennicy jego doprowadzili do zamieszek w Rzymie. Papież musiał ratować się ucieczką. Wrócił po roku do Zamku św. Anioła, gdzie zmarł.

Papież Gelazy II (1118–1119) wybrany wbrew jego woli. Kiedy go wybierano był już starcem. Zaraz po wyborze został pobity i wtrącony do lochów. Dopiero nazajutrz uwolnił go lud rzymski. Stary, poturbowany Gelazy godnie trzymał się na nogach. Przed konsekracją, wojska Henryka V wkroczyły do Rzymu. Gelazy musiał uciekać do Gaetu. Tam otrzymał święcenia biskupie. Cesarz nie chciał go uznać. Papież uciekał przed zwolennikami cesarza, chodził po ulicach w przebraniu pielgrzyma. Głodował, spał w zbożu. Wybiedzony, został odnaleziony w zbożu przez kobiety, które się nim zajęły. Kobiety okazały mu szacunek. Zachęcony i  z nowymi siłami wyruszył na północ. W Pizie został powitany entuzjastycznie. Z Pizy dotarł do Gentu, a następnie do Lyonu. W Wiedniu przewodniczył obradom synodu. W tym czasie Rzym był kontrolowany przez partię antypapieską. Kiedy papież dotarł do Cluny był kompletnie wyczerpany.  Pragnął skonać w habicie mnicha. Tak zakończył życie jeden z najdzielniejszych  i najodważniejszych papieży.

Papież Kalikst II (1119–1124) z pochodzenia hrabiowskiego, gorący bojownik o inwestyturę, sprzeciwiał się, gdy papież Paschalis musiał ustępować cesarzowi. Po koronacji, w nieprzejednany sposób, występował przeciw inwestyturze świeckiej. Próbował porozumieć się w tej sprawie  z cesarzem. Przybycie cesarza z wojskiem do Mouzon, gdzie planował spotkanie z papieżem, doprowadziło do zerwania negocjacji. Na cesarza Henryka V rzucił papież anatemę. Po powrocie do Rzymu był entuzjastycznie przyjmowany. Antypapież Grzegorz VIII uciekł.  Kalikst wrócił do negocjacji. Na synodzie w Wormacji podpisano porozumienie. Henryk V został zwolniony z ekskomuniki. Zgoda zapewniała wolny, kanoniczny wybór biskupów i opatów, rezygnację cesarza z inwestytury przez wręczenie pierścienia i pastorału. Odtąd miał to czynić metropolita, który wybranemu biskupowi udzielał sakry i wprowadzał go na biskupstwo. Konkordat z Wormacji zakończył długi okres walk o inwestyturę między cesarstwem a papiestwem. Cesarstwo zachowało wpływ jedynie na personalną obsadę czołowych urzędów kościelnych. Na soborze Laterańskim I w 1123 r. został zatwierdzony konkordat Wormacki. Uchwalono, że małżeństwa księży są nieważne, a dzieci w nim poczęte jako nieślubne. Papież zatwierdził regułę zakonu cystersów założonego przez Roberta z Molesme. Ideałem cystersów było ubóstwo w przeciwieństwie do już wzbogaconego zakonu w Cluny. Do zakonu wstąpił Bernard z Clairvaux (1090–1150), jeden z wybitnych ludzi swej epoki.