Kontakty z Bogiem

                   Bóg uwrażliwił człowieka na przestrzeń duchową, nadprzyrodzoną. To Bóg posłał człowieka, aby o Nim świadczył. Jak czytamy w Ewangelii Jana: Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię (J,1,6). To Człowiek, wywyższony na krzyżu,  o imieniu Jezus przyczynia się do ludzkiego zbawienia.

          Duch Święty oddziaływuje na dusze ludzkie. Człowiek jest kimś ważnym. Jeżeli jest potrzeba odnowy tego świata, to musi to uczynić człowiek. Człowiek nie jest sam. Może korzystać z Bożej mądrości, która jest ludziom udostępniona. Człowiek musi tę mądrość odczytać (ze stanu Prawdy).  Kontakt z Bogiem jest konieczny i możliwy. Człowiek otrzymuje od Boga tyle, ile się od Niego spodziewa (Anthony de Mello SJ)[1].

          Wiele jest sposobów kontaktów z Bogiem. Zależy jak człowiek odczuwa Jego obecność. Znam osobę, która używa względem Niego wręcz imperatywów, ciągle żądając od Niego spełnienia jej próśb. Niejednokrotnie wymawia Mu niespełnienie dawnych życzeń. Na pierwszy rzut oka, można być zgorszony taką formą kontaktu, bądź co bądź z Bogiem. Bóg jest pobłażliwy na takie wymówki. Ważne jest, że ta osoba wierzy w Niego. Człowiek jest istotą niedoskonałą, obarczoną troskami życia. Zwraca się do Boga jak umie.

          Pan Zbigniew Kubik, który często komentuje moje teksty na blogu wiara-rozmna.blog.onet.pl, preferuje kontemplację duchową: Jeżeli niewłaściwy dobór słów, oraz ułomność człowieka (brak wiedzy, doskonałości) jest powodem zniekształcenia Prawdy, czy zatem nie byłoby bardziej właściwym, aby poprzestać na poszukiwaniu kontaktu z Bogiem jedynie z poziomie duszy? Myślę tutaj o modlitwie kontemplacyjnej.

          Drogiemu Zbyszkowi odpowiadam. Każda forma kontaktu, która bierze się z serca i z dobrych intencji jest dobra. Ważna jest osobista relacja człowieka z Bogiem, i nic innym do tego. Kontakt z Bogiem rozgrywa się  głęboko w sanktuarium ludzkiej duszy. Nikt, poza Stwórcą nie powinien mieć do niej wstępu.

          Dość dawno odkryłem wspaniałe miejsce modlitwy i kontemplacji – to są długie podróże samochodem. Ponieważ przez cukrzycę bardzo łatwo zasypiam za kierownicą, modlitwy nie pozwalają mi zasnąć.

          Modlitwy kontemplacyjne wymagają wyciszenia, skupienia, a nawet przygotowań. Ja preferuję „trwanie przed Bogiem”, który jest pewnym stanem odczuwania Jego obecności w każdej czynności ludzkiej, w dowolnym czasie dnia i nocy. Kiedy pomyślę o tym, czuję, że jestem na tzw. haju duchowym. Nie chodzę, lecz się unoszę (w odczuciu, a nie fizycznie). Lubię ten stan, bo mnie uspakaja. Jestem jakby pod opieką Bożą.

          Kontakt z Bogiem w kulcie publicznym jest również bardzo dobry. Modlitwy interferują i wzmocnione docierają do Stwórcy. Owoce kultu odbite od niebios docierają z powrotem do ludzkich serc. Przeżycia wspólne, duchowe są bezdyskusyjne. Kiedyś przez wiele lat śpiewałem w chórze kościelnym. Do dzisiaj wspominam doznane wzruszenia.


[1] Anthony de Mello SJ, Kontakt z Bogiem, WAM Kraków 1993, s. 17.

Armagedon

          Armagedon (Harmagedon, Magedon, miasto Megiddo) w Apokalipsie św. Jana 16,16: I zgromadził ich na miejscu, które po hebrajsku nazywa się Armagedon (Har-Magedon)  oznacza miejsce na którym zgromadzą się „królowie całej ziemi”, sprzymierzeńcy Bestii w wielkim dniu wszechmocnego Boga. Ponieważ tekst jest niejasny, egzegeci szukają racji w Starym Testamencie. Chodzi, o to, że trudno jest z tekstów ST uznać Megiddo za symbol ostatecznego zwycięstwa Boga nad swymi wrogami (EK hasło Harmagedon kol. 563)[1].

          W XV w. przed Chr. wokół miast Kadesz i Megiddo armia Egiptu pokonała koalicję zjednoczonych  książąt syryjskich. Bitwa, wygrana przez Egipcjan, miała decydujący wpływ na przebieg podbojów terytorialnych faraona Totmesa III  w  Palestynie  i  Syrii. To wydarzenie zostało odnotowane w egipskich źródłach pisanych, zawierających dane o przygotowaniach do niego, uzbrojeniu armii egipskiej, przebiegu i wysokości zdobytych przez Egipcjan łupów.

          W Piśmie świętym napisano: Za jego czasu faraon Neko, król egipski, wyruszył do króla asyryjskiego nad rzekę Eufrat. Gdy król Jozjasz wyszedł przeciw niemu, Neko spowodował jego śmierć w Megiddo, zaraz przy pierwszym spotkaniu (2 Krl 23,29).

          Za panowania króla Jozjasza przeprowadzono reformy religijne. Odnaleziono w świątyni Pańskiej zachowane starsze pisma przymierza. Odczytano je publicznie. Świątynie oczyszczono z wszelkich przedmiotów należących do Baala Aszery. Zburzył domy osób, uprawiających nierząd sakralny w świątyni Pańskiej, gdzie kobiety przędły zasłony dla Aszery  (2 Krl 23,7). Ten dobry król, w oczach Boga i ludu, zginął (609 przed Chr.) w walce z faraonem egipskim Neko. Stało się to w miejscowości zwanej Megiddo. Ono zostało zapamiętane jako miejsce okrutnych walk, śmierci i chaosu.

          Nazwa miasta Megiddo było wielokrotnie przywoływane w Starym Testamencie: Nadeszli królowie i walczyli, walczyli wtedy królowie Kanaanu  w Tanak nad wodami Megiddo, lecz nie zabrali srebra jako łupu (Sdz 5,19); Kiedy Ochozjasz, król judzki, zobaczył to, uciekał drogą na Bet-Haggan. Lecz Jehu ścigał go i rozkazał: «Także jego zabijcie!» Zranili go więc na jego rydwanie u wejścia do Gur, które leży przy Jibleam. A on uciekał dalej do Megiddo, gdzie umarł (2 Krl 9,27); W owym dniu będzie wielki płacz w Jeruzalem, podobny do płaczu w Hadad-Rimmon na równinie Megiddo (Za 12,11).

          Określenie Armagedon używane jest do dzisiaj do zasygnalizowania sytuacji klęski, niemocy,  chaosu i katastrofy (np. w serialu Ranczo, 6.11.2014 w sejmie na mównicy).


[1] Encyklopedia Katolicka 

Antropologia wiary 5

          Wiara dotyczy Boga, ale cała organizacja religii jest w rękach człowieka i człowiek, de facto, decyduje o jej kształcie. Ktoś powie, a jak może być inaczej? Religia wkomponowuje się w temat antropologii wiary. Jeżeli tak, to o czym można pisać? Ważną i interesującą sprawą jest korzyść jaką ma się z tej instytucji.

          Jeżeli Kościół wynika z zapotrzebowania społecznego, to państwo powinno partycypować w jego utrzymaniu. Ze względu na wielość religii, dotacje powinny być dzielone proporcjonalnie do wiernych. Ostatnio na kościelne subwencje jest prowadzony atak. Dlaczego? Bo choć na Kościół jako organizację kultu jest zapotrzebowanie społeczne, to nie spełnia on oczekiwań wiernych. To co jest widoczne w polskim Kościele to osłabienie więzi pomiędzy wiernymi a hierarchią kościelną. Biskupi uznają przynależność do Boga, tymczasem opłacani są przez lud (wiernych) i państwo. Doktryna wiary rozrosła się i nadęła się ludzką filozofią. Dziś, trudno jest rozróżnić, co jest z nauki Boga, a co z koncepcji człowieka. Przykładowo: nakaz corocznej spowiedzi, podwójna spowiedź przed ślubem, praktyki religijne, coroczne wizyty duszpasterzy w wiadomym celu, celibat, zakaz przyjmowania komunii przez rozwiedzionych itd. zniechęcają do tej instytucji. Kazania niewiele się zmieniły od lat. Głównym tematem jest grzeszność ludzka i kary jakie za tym idą. Kościół ma swoje upodobania polityczne i jawnie to okazują. Siłą rzeczy Kościół poróżnia wiernych. Brak obyczajowości w Kościele zrobiło swoje. Kto dzisiaj ufa księdzu? Każdy jest dzisiaj potencjalnym pedofilem, pisowcem, cwaniakiem, który uchyla się od płacenia podatków. Kościół stracił swój autorytet. Polscy biskupi w sposób jawny okazują niechęć do papieża Franciszka. To widać i to się czuje. Polscy biskupi okopują się od wiernych. Sam tego doświadczam.

          Jak pokazuje praktyka, religia w szkole jest pomysłem nietrafionym. Dzieci nadal są karmione starym modelem religijnym, infantylnym przekazem i bajkowymi obrazami biblijnymi. Nadal Bóg nie ma swojego rzetelnego miejsca w świecie i nie znajduje prawdziwego wyjaśnienia (ontologicznego, obecnie dynamicznego). Religia zmierza do zapaści. Niedouczeni jej przedstawiciele ściągają ją na dno.  Rodzice dostrzegają jedynie płace jakie otrzymują katecheci z kasy państwowej.   

         Człowiek jest założycielem religii i człowiek może ją zniszczyć. Ktoś zapyta, a co na to Bóg? Z pewnością „martwi się” w jakim kierunku idzie rozwój człowieka. On jednak wie, że zło samo się zniszczy i to człowiek odnowi oblicze ziemi i religii. Oczywiście, Duch Święty uczestniczy bez przerwy w przemianie duchowej człowieka, ale wolny człowiek musi sam, osobiście dokonywać aktów woli.

Antropologia wiary 4

          Świat toczy się wokół człowieka. Każdy w swoim mniemaniu jest w jego centrum. Taka filozofia człowieka powoduje a priori sprzeczność i subiektywność w odbiorze świata. Ze względu na różne zdolności, świat każdemu jawi się inaczej. To z kolei powoduje konflikt, a konflikt suponuje grzeszność. Jezus powiedział, że muszę przyjść zgorszenia: Zgorszenie przyjść musi (Mt 18,7). Znamy więc jedną z przyczyn. Każdy człowiek jest inny i posiada swoje ego. Dlaczego Bóg dopuścił do grzeszności. Nie miał wyjścia. Gdy zdobył się na udzielenie człowiekowi wolnej woli pozbył się kierowniczej roli nad jego duszą. Grzeszność jest więc rezultatem danej człowiekowi wolności. Trzeba zrozumieć, a rozumiejąc podziwiać Boga za jego koncepcję. Stworzył istotę, która może (ma prawo) z własnej woli odwrócić się nawet od Boga. Dlatego ateista nie może być pociągnięty do odpowiedzialności, czy ukarany przez Stwórcę. Może to być bardzo dobry człowiek, który nie dokonał w sobie aktu wiary. Ponieważ teologowie o tym wiedzą, chcąc się przeciwstawić takiej możliwości nałożyli warunek zbawienia. Bez wiary nie ma zbawienia. Jak widać człowiek próbuje ingerować w boskie sprawy. Znane jest powiedzonko, że nie można być bardziej świętym od papieża. Nie jest dobrze, jak człowiek chce być lepszy od Stwórcy. Niestety wiele jest przykładów nadgorliwości ludzkiej. Bardzo dobrze widać to w resorcie sprawiedliwości. Można zaryzykować stwierdzenie, że kara jest ulubionym narzędziem prawników. Czynność ta jest widoczna na każdym kroku. Ci, którzy otrzymują władzę chętnie się nią posługują. Władza powinna mieć poczucie misji, ale w czynnościach dobrych dla społeczeństwa, tymczasem traktowana jest jako przejaw osobistej kariery.

            Moralność naturalną, którą ma każdy człowiek w sobie została zaburzona ludzkim partykularnym interesem. Na wszystko człowiek stara się określać normy prawne, a nawet zasady obyczajowości. Ostatnio trwają dyskusje (kłótnie) nad potrzebą nauczania młodzieży o seksie. Polemika ta z góry jest przegrana, bo w tej samej klasie mogą znaleźć się dzieci dojrzałe do tej tematyki, a inne jeszcze nie. Przez tę nierówność w dojrzałości w klasie, wprowadzenie tego przedmiotu, więcej przyniesie szkody niż pożytku. Lepszym rozwiązaniem jest edukacja rodziców, jak mają dzieciom przekazywać tę prawdę. Rodzice najlepiej znają swoje dzieci i wyczuwają, kiedy ta wiedza będzie dla nich korzystna, a kiedy szkodliwa.

          Powraca temat ekstradycji do Stanów Zjednoczonych polskiego reżysera Romana Polańskiego za przewinienia sprzed trzydziestu paru lat. Były minister Z. Ziobro w wywiadzie telewizyjnym użył trzykrotnie słów: „dopuścił się ohydnego przestępstwa”  z trzynastoletnią dziewczyną, która doskonale wiedziała, co robi. Nie był to gwałt. Łatwo się domyśleć, że fizycznie była już gotowa do zbliżenia seksualnego. Ona z resztą sama nie chce o tym już mówić. Bezduszne prawo amerykańskie, w imię prawa, będzie reżysera ścigało do końca życia. Postawa Zbigniewa Ziobro jest tylko pozornie poprawna i nie ma nic wspólnego z nauczaniem Jezusa Chrystusa. 

Antropologia wiary 3

          Mimo, że Bóg milczy i nie jest widzialny, to przez swoje działania jest doświadczany. Przede wszystkim świat istnieje, choć z punktu widzenia logicznego nie ma racji istnienia. Świat musi być bez przerwy podtrzymywany w swoim istnieniu, dlatego, że nic co jest stworzone, oprócz duszy, nie ma charakteru stałego, wiecznego.

          Siły naturalne które działają w przyrodzie, są relacją miedzy „niepewnymi” obiektami. Wszystko ulega płynności, ruchowi. Stabilność świata jest przez Stwórcę kontrolowana. Energia jest skutkiem mocy Boga uzależniona od Jego woli. Świat jest cały dynamiczny, tętniący życiem, i nie ma zagwarantowanej stałości i pewności trwania.

          Przez ruch, zmienność, świat się odsłania i można go badać. Ujawnia on swoje atrybuty. Bóg jak i człowiek są stale poznawani. Problem w tym, że zasady ontologiczne są przestarzałe i zawierają stary punkt widzenia. Trzeba na nowo przyjrzeć się zjawiskom i opracować zasady dynamicznego oglądu świata.

          Kto lepiej zna ludzką naturę jak nie sam człowiek? Wyposażony przez Boga w instrumenty moralne, wzmocniony prawem naturalnym wie najlepiej, co jest dobre a co złe. Głos sumienia, zdolność odczytywania zamysłów Boga podczas modlitw dało asumpt do działania, do sprzeciwiania się złu. Człowiek stwarzał zaporę dla zła stosując różne metody. Autorytet Boga bardzo mu się przydał. Biblijna legenda o Adamie i Ewie jest tego przykładem. Ważna była skuteczność działania, dlatego zapisom świętym towarzyszyła ezoteryka dla wzmocnienia siły przekazu. Mądrzejsi wiedzieli, że strach jest bardzo dobrym narzędziem dyscyplinującym. Przez długie lata (ok. 1000 lat) doskonalono zapisy, które znalazły odzwierciedlenie w Piśmie świętym.

          Pismo święte zawiera nie tylko wątek walki ze zła, ale jest pokazane dobro Boga i człowieka. Tylko te dwie istoty na świecie są zdolne do generowania dobra. Obie istoty są ze sobą spokrewnione. Bóg udzielił człowiekowi niezwykłych plenipotencji. Stwórca podzielił się nie tylko swoimi zdolnościami ze stworzeniem, ale pozwolił człowiekowi być samodzielnym i twórczym. Człowiek tę zdolność wykorzystuje. Świat zmienia się i doskonali. Powstają cuda techniki. Człowiek stara się dbać o sprawiedliwość społeczną. Sposoby jego działania nie zawsze są udane, sprawiedliwe, ale są.

          Czy człowiek doszedł do takiego stanu rozwoju, że Bóg nie jest mu potrzebny? Dla ateistów i wielu wierzących odpowiedź jest twierdząca. Świat toczy się jak koło zamachowe. Wystarczy tylko nie przeszkadzać.

          Powyższe stwierdzenie może miałoby rację, gdybyśmy znali wszystkie zamysły Stwórcy. Życie jest krótkie, a przed człowiekiem czeka wieczność. Trudno odczytać zamysły Boga na przyszłość. Tajemnica ta jest narzędziem dyscyplinującym zapędy ludzkie. Bóg wie, jak łatwo człowiek wpada w pychę. Bóg jest jak Ojciec, który musi poskramiać swoje niepokorne dzieci. 

Antropologia wiary 2

          Z Bogiem można porozumiewać się jedynie neurotycznie, uruchamiając zdolności nadświadomości. Rozmowa z Nim jest możliwa za pomocą instrumentów duszy. Treść rozmowy duchowej musi być transponowana na ludzki język i przechodzić przez rozum i organ mowy. Przez niewłaściwy dobór słów, Prawda jest często zniekształcana. Poza tym, sam odczyt Boga jest skażony ludzką niedoskonałością i niewiedzą.  Warto o tym pamiętać, bo nie ma nic gorszego jak uważać się za mądrego i doskonałego. Pycha ludzka niejednego zgubiła.

          Nie wolno wykorzystywać Boga do swoich partykularnych interesów. Nawet w dobrej wierze jest to nadużycie. Powoływanie się na Boga było i jest bardzo popularne. Bóg milczy, dlatego można bezkarnie czynić z Niego autora własnych ludzkich koncepcji. Stary Testament jest przykładem uczłowieczania Boga: Ale Pan mu powiedział: O, nie! Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotnej pomsty doświadczy! Dał też Pan znamię Kainowi, aby go nie zabił nikt, kto go spotka (Rdz 4,15); I zatwardziało serce Faraonowe, i nie usłuchał ich, jako powiedział Pan (Wj 7,13).

          Stary Testament trzeba rozumieć jak dzieło ludzkie, autorów będących pod natchnieniem. którzy odczytywali zamysły i pragnienia Boga. Treść odczytaną interpretowali według własnych zdolności i przekazywali jako Bożą wykładnię. Oddając szacunek Księdze, niezwykłego formatu, należy traktować ją jako dokument do dalszego rozpoznania. Odczytywanie Pisma św. w sposób fundamentalny (dosłowny) jest totalnym nieporozumieniem. Podobnie Nowy Testament jest koncepcją teologiczną czterech autorów. Dużo racji jest w tym, że dopiero całość Pisma świętego pokazuje „prawdziwy” schemat wiary.

          Podczas pisania Pisma świętegoo wkradło się do niego tysiące błędów. Bóg nie wstrzymał redakcji. Dopuścił niedoskonałości. W pedagogice Boga jest sekret samonauczania się ludzkiego. Człowiek sam musi dotrzeć do Prawdy. Wymaga to czasu. To spowolnienie poznania Prawdy należy do boskiej koncepcji. Wiara jest drogą, a nie wiedzą, którą można przekazać w krótkim opisie.

          Nauka o Bogu i Jego dziełach jest fascynującym zajęciem. Bóg nigdy nie odkryty do końca, milczący. Nie należy się dziwić. Stwórca ma wszelkie prawa nad swym stworzeniem. Sposób ewangelizacji jest w koncepcji Stwórcy. Człowiek wiedząc o tym, powinien z pokorą przyjąć boskie zasady. Kto je łamie musi ponosić tego konsekwencje, jak np. przez zniechęcenia, niezrozumienia ogólnego. Do poznania Prawdy każdy ma swoje życie i swoją drogę. Wiara choć jest aktem chwili wymaga wieloletniego dojrzewania, umacniania. Odfajkowanie jej i odłożenie ad akta jest jej uśmierceniem. Ona musi być ciągle czynna, żywa i aktywna.

Antropologia wiary 1

          Antropologia wiary to obszar wiedzy na temat Boga, wiary i całej rzeczywistości stworzonej z ludzkiej perspektywy. Temat istnienia Boga jest poza dyskusją. Bóg jest i być musi choćby z logicznego rozeznania przyczyny koniecznej, ale gdyby nie rozumność człowieka nikt, póki co, nie wiedziałby o istnieniu Stwórcy. Do rozeznania świata potrzebna jest istota rozumna, jaką jest człowiek. Można powtórzyć za greckim filozofem z Abdery Protagorasem (480–410 przed Chr.): Człowiek jest miarą wszechrzeczy. Antropologia wiary stara się pogłębić ten temat.

          Każdy człowiek doświadcza świat wokół siebie. W środku niego jest on – człowiek. Doświadcza świat w sposób indywidualny.  Prawdą dla niego jest to, co sam potrafi wykalkulować i zrozumieć. Aby przyjął cudzą prawdę za swoją, musi dokonać u siebie aktu przyjęcia, aprobaty. To czasem trwa długo i wymaga dużego wysiłku intelektualnego. Trudno wykorzenia się stare nawyki i utarte poglądy.

          Wydaje się, że Stwórca uznaje ten indywidualizm poglądowy. Prawdopodobnie tajemniczość świata zewnętrznego, niedoskonałość człowieka i jego aparatu porozumiewawczego, inne widzenie świata nie pozwalają na jego spójny obraz świata. Każdy ma swój ogląd. Choć Prawda jest jedna, to jest różnie opisywana. Wiedząc o tym, należy wykazywać maksimum tolerancji do cudzych poglądów. To co łączy wzmacniać, to co dzieli – wyjaśniać. Przy dobrej woli obu stron można znaleźć konsensus.

          Antropologia wiary umiejscawia Boga na „ołtarzu” widząc Go jako Stwórcę, Osobę, Mądrość i Miłość. Z Nim też wiążę nadzieję. Od Boga czerpie też wiedzę na wszelakie tematy. Człowiek za życia musi zdać sobie sprawę, że jest osobą odpowiedzialną za siebie i innych. Gdy dorasta, bierze we własne władanie sprawy bieżące, Musi rozwiązywać problemy sam. Stwórca wyposaża każdego człowieka w wiele instrumentów na trudy życia. Kto nie przyjmuje Jego twardych reguł życia zawsze będzie się czuł zagubiony i niepewny. Dobrze  mają się ludzie odważni, śmiali, ale i odpowiedzialni.

          Stwórca wyposaża człowieka w rozum, prawo naturalne, potrzebę Jego szukania i inne zdolności. Z tych instrumentów i zdolności pojawiła się religia jako niezbędna potrzeba do egzystencji społeczne i jej organizacji. Religia jest systemem łączącym to, co jest ludzkie i od Boga pochodzi. To sfera relacji pomiędzy sferą sacrum, a społeczeństwem. To przestrzeń osobistej relacji z Bogiem. To sfera ludzkiej duchowości. Człowiekowi przypisuje się stworzenie religii, obszaru kultu. Ateiści twierdzą, że człowiek wymyślił Boga, natomiast wierzący odczytali w swoich sercach Jego istnienie. Osoby, które dokonały u siebie aktu wiary mają Boga w sercu i dlatego jest im łatwiej o Nim mówić. Oni już korzystają z autostrady porozumienia z Bogiem oraz posiłkują się Jego łaską.

          Religia jest wymysłem ludzkim powstała z potrzeby serca. Powstała na bazie odczytanej Prawdy o istnieniu Przyczyny powstania świata. Bóg, jako istota duchowa bezpośrednio oddziałuje na duszę człowieka. Ingerencja Boga w fizykalność człowieka jest rzadka i nosi znamiona cudu.

Miłość do Boga

          Prawda ma różne oblicza. Trzeba poznać nie tylko jeden schemat myślowy (np. nauka głoszona przez Kościół), a z wielu wyciągać ziarenka Prawdy. Przykładem jest temat miłości do Boga. Mówi o tym Jezus Chrystus w swoim  nauczaniu: A Jezus mu rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga twego, ze wszystkiego serca twego, i ze wszystkiej duszy twojej i ze wszystkiej myśli twojej (Mt 27,37).

           Prawda ta najczęściej przekazywana jest nakazem modlitwy i obowiązkowego kultu. Np. poprzez różaniec rozważane są sceny z życia Jezusa (i Jego Matki). Centrum uwagi jest skupiony na Bogu. Podnosimy ręce, patrzymy w górę, wysławiamy akty strzeliste, i co …? Niczego nie widzimy i nie słyszymy. Co prawda zdolności abstrakcyjne człowieka są wielkie. Każdy wyobraża sobie Boga na swój sposób i do Niego kieruje swoją miłość. Okazywanie Bogu miłości w tradycyjny sposób ma w sobie coś z teatru. Niewidzialny Bóg jest za zasłoną, a wierni są chórem. Ten lud czci Mnie wargami,  lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.  Ale czci mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi  (Mt 15,8–9).

          Tymczasem mało wiernych przyjmuje słowa Boga mówiące jak mamy Bogu okazywać swoją miłość. Bóg mówi: Będziesz miłował bliźniego twego, jako samego siebie (Mt 22,39); Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 22,39); Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy (Mt 7 12); Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary (Mt 9,13; 12,7).

          Dlaczego tak mało osób nie odczytuje w tych słowach instrukcji, jak oddawać Bogu cześć.  Bóg mówi wyraźnie, czego oczekuje – wiary i miłości do bliźniego: Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy (Mt 22,40). Słowa Stwórcy należy traktować bardzo poważnie. Bóg jest inną rzeczywistością i inaczej wyglądają z nim relację. Jezus napomniał Piotra: myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki (Mt 16,23). Mowie (modlitwie) ludzkiej winny uczestniczyć czyny: mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny  (Mt 11,19). Wtedy przystąpił Piotr do niego i rzekł mu: Panie, ile razy mam odpuścić bratu memu, jeżeli przeciwko mnie zgrzeszy? Czy aż do siedmiu razy? (Mt 18,21).

          Miłość do Boga należy okazywać przez miłość do bliźniego. Ta relacja nie wprost do Boga jest boskim oczekiwaniem. Na nic Bogu piękne i czułe słowa jeżeli nie pójdą za nimi czyny miłości i miłosierdzia do drugiego człowieka.

          Odczytanie powyższego nakazu Bożego nie jest czymś nowym, odkrywczym, ale jest wskazujące i wzmacniające ten sposób relacji z Bogiem. Do Boga przez drugiego człowieka. Sądzę, że dla wielu pobożnych i wiernych jest to pewnym novum. Jestem gorącym zwolennikiem antropologii wiary. Wiem, że tego oczekuje od nas nasz Stwórca.

 

Zachowawczość

          Większość katolików ma już wpojone „prawdy” i zasady, które są dla nich przedmiotem tabu, sacrum. Zazwyczaj nie podlegają one rozważaniom ani ocenie. Spełniają one za to rolę legitymacji przynależności np. do chrześcijaństwa, katolików. Trzeba przyznać, że Kościołowi udało się zdyscyplinować wiernych do posłuszeństwa prezentowanej doktryny katolickiej. Rzecz w tym, że ci, którzy nie zadają sobie trudu rozeznania swojej wiary, światopoglądu nigdy nie będą wiedzieć, czy występowali w dobrych „zawodach” (2 Tm 4,7). Sokrates mawiał: Nie zbadane życie nie jest warte życia. Gorzej, gdy ich życie z taką zachowawczą postawą przynosi złe skutki. Np. histeryczna obrona krzyża pod pałacem prezydenckim przed przedstawicielami Kościoła. Osoby zachowawcze kiedy słyszą cokolwiek innego od wpojonej im doktryny reagują nie z zaciekawieniem, ale oburzeniem, nie rozumiejąc, podejmują protest. Taka postawa jest w zasadzie bardzo ludzka, typowa i powszechna. Kiedy kłócą się dwie osoby, każda ze stron próbuje, najczęściej krzykiem, przeforsować swoje racje, rzadko starając się wysłuchać racji drugiej strony. O zgodę jest wtedy bardzo trudno. Wiele osób przyznaje mi rację, ale grzecznościowo. W ich oczach odczytuję, że ani o milimetr nie zmieniły swoich poglądów.

          Ci, którzy mają niedosyt wiedzy ciągle poszukują. Wielu filozofów było matematykami. Być może pociąga ich logika, która kojarzy się ze zdrowo-rozsądkiem. Pewien student bardzo trafnie ujął słowa wykładowcy: W porządku, zatem póki mamy odpowiedzi, nie musimy myśleć. Podobnie jest u osób zachowawczych. Dopóki czują patronat kościelny nie muszą się zastanawiać.

          Czy Kościół przekazuje Prawdę? Gdyby Prawda Kościoła była pewna, próżny byłby trud poszukiwania. Wierni nie musieliby myśleć, rozważać. Wystarczy, że byliby posłuszni. Taka wizja jest straszna sama w sobie. Już z tej racji Bóg nie mógłby dopuścić do takiego stanu. Bóg nie jest samobójcą swoich idei. Wie z kim ma do czynienia. Człowiek musi być stale zaintrygowany, zaskakiwany i zmuszany do stałej rewizji swojej wiary. Nie wystarczy raz powiedzieć Bogu Tak. To za mało. Trzeba wiarę stale pielęgnować wśród wichrów niepewności. Nadzieja  musi się przeplatać z wątpliwościami. W wierze musi być stale zmienność, ruch, zachwyt, a także upadki. Grzeszność ludzka to instrument do zdobywania zbawienia, pokonywania trudności.

          Wszystko co się dzieje na świecie jest z Bożego przyzwolenia. Nawet zło jest twórcze i może być zbawienne.