Pierwszy antypapież

          Na początku III wieku chrześcijaństwo można określić jako egzaltowane. Montanizm szerzył żarliwą propagandę i spotykał się  z  licznymi przejawami sympatii. Rzymski kapłan Gajus posunął się aż do odrzucenia Apokalipsy dopatrując się w niej źródeł montanizmu. Spekulacje na temat Słowa również były nie przez wszystkich akceptowane. Doktryna chrześcijańska była narażona na destabilizację.

          W takim to momencie pojawił się Hipolit[1] (170–235) błyskotliwy i płodny teolog, uczeń Ireneusza, człowiek niezwykłej kultury, obdarzony żywą umysłowością. Był zwolennikiem rygoryzmu moralnego i strażnik tradycyjnych obyczajów chrześcijańskich. Prowadził spór księgą Przeciw wszystkim herezjom (Syntagma – traktat o herezji) z późniejszym papieżem Kalikstym I, który wyręczał w sporze ówczesnego papieża Zefiryna. Wcześniej, za malwersacje Kalikst został skazany na pracę w kopalniach Sardynii. Papież Zefiryn uwolnił go i  powołał na diakona.

           Po śmierci papieża Zefiryna, wybrano na jego następcę Kaliksta I (217–222). Hipolit nie mógł znieść pobłażliwości papieża, który łagodnie traktował skruszonych heretyków, morderców, cudzołożników i przywracał ich z powrotem na łono Kościoła. Hipolit był zagorzałym przeciwnikiem papieża, nie mógł znieść dawnego niewolnika, którego uważał za zachłannego i zarozumiałego karierowicza i dworaka. W końcu powstała opozycja przeciw papieżowi. Na jego czele stanął Hipolit, który został uznany za jedynego prawowitego biskupa Rzymu (217–235). Przez 18 lat przewodził odrębnej gminie rzymskiej. Zapisał się w historii jako pierwszy antypapież[2].

          Papież Kalikst musiał przeciwstawić się tej rzymskiej schizmie. Był bardzo aktywny i zdolny. Jego operacje finansowe wzbogaciły Kościół.  Nie wahał się ekskomunikować Sabeliusza z Libii za jego poglądy monarchiańskie o Trójcy Świętej. Człowiek zaznaczony (niewolnictwem, więzieniem, poniżeniem) nie ma łatwego życia. W 222 r. w czasie zamieszek  wypchnięto papieża przez okno, ciało wrzucono do studni i przywalono ogromnymi kamieniami. Został pochowany na cmentarzu Zatybrza, który sam założył  przed śmiercią.

          W 235 r. Hipolit i ówczesny papież Poncjan zostali aresztowani przez cesarza Maksymiliana Traka i deportowani na wyspę śmierci – Sardynię. Tam Hipolit zrzekł się pretensji do funkcji biskupa Rzymu. 

          Hipolit jako pisarz pozostawił on wiele dzieł teologicznych, komentarzy (np. do Pieśni nad Pieśniami) i homilie. Napisał kronikę świata od Adama do 234 roku. Warto uwagi jest fakt, że antypapież został świętym Kościoła.

           Przed chwilą dowiedziałem się, że zmarł Ks. Prof. Daniel Olszewski. Był on recenzentem moje pierwszej książki; Rzeczywistość w świetle nauki, filozofii i wiary. Jedność Kielce 2008. Jego życzliwa recenzja, zainteresowanie ks. prof. Józefa Kudasiewicza († 2012) moimi następnymi książkami Bóg nie taki straszny, Odnaleść Boga w sobie, który stał się moim kolejnym recenzentem, sprawiła, że obaj profesorowie stali się bardzo ważni w moim życiu. Moje niekowencjonalne poglądy były dla profesorów jedynie problemami akademickimi. Pokochałem ich za ich postawę, tolerancję, życzliwość i pozostaję im wdzięczny.

Proszę za nich o modlitwę.

 


[1]  Proszę nie mylić Hipolita z biskupem o tym samym imieniu na Wschodzie oraz z męczennikiem, który zginął w 258 r. razem ze św. Wawrzyńcem.

[2]  W tym czasie nie używano  jeszcze tytułu papieża.

Edykt represyjny Septymiusza Sewera

          Ważna jest umiejętność uczenia się Świata. Zdarzenia i zjawiska oceniać według najnowszej wiedzy. Korygować błędy historii. Człowiek ma prawo i obowiązek poznania dzieł Boga, rozumieć procesy w nich zachodzące. Tym samym poznaje się Stwórcę.

           Takim otwartym (na owe czasy) był Klemens Aleksandryjski. Krytykował on współczesnych za stare poglądy. Jak mówił trzeba porzucić tę starą szatę. Atakował Tacjana za jego surowy stosunek do małżeństwa, nie godził się na potępienie używania wina. Pragnął chrześcijanina na miarę hellenistycznego ideału człowieka. Chciał oderwać się maksymalnie od judaizmu (List do Diogenesa). Chrześcijaństwo uważał za prawdziwą filozofię i mądrość.

          Proces hellenizacji objął również gnostycyzm oraz inne sekty z pogranicza chrześcijaństwa. Religie Wschodu wtargnęły do świata grecko-rzymskiego. Idee Platona przeciekły do religii. Bazylides posługiwał się Arystotelesowymi pojęciami (brakiem a negacją). Herakleon wzorował się na ścisłości Arystotelesa. Kultura grecka przenikała do chrześcijaństwa. Jak powie Tertulian, chrześcijaństwo przejęło kulturę grecką odrzucając je wypaczenia.

          Rozwój chrześcijaństwa toczył się w obrębie cesarstwa. Cesarz Septymiusz Sewer (193–211) nie był wrogo nastawiony do chrześcijaństwa, ale określał miejsce religii w życiu publicznym. Jego koncepcja autorytarna mocarstwa nie wszystkim się podobała. Zdecydowanie rozdzielał działania Kościoła i Cesarstwa. W 202 r. wydał edykt zakazujący przyjmowanie wiary chrześcijańskiej i żydowskiej. Nieposłusznych czekały represje (egzekucje). Dotykały one w zasadzie neofitów i ketechumenów. Nie uderzało w dawnych chrześcijan. Niestety Ireneusz padł ofiarą prześladować.  W tym czasie rozwijał się kult męczeństwa i ascetyzmu. Niejednokrotnie i chrześcijanie prowokowali władzę. Wysławianie męczeństwa wiązało się z wiarą bliskiej paruzji (przyjścia Jezusa). Wielu pragnęło ponieść męczeństwo dla Chrystusa. Sprzyjał temu prądowi wydany dekret represyjny.  Jak pisał Euzebiusz: Tak wielkie pożądanie męczeństwa ogarnęło duszę bardzo jeszcze młodego Orygenesa, że chciał koniecznie iść na spotkanie niebezpieczeństw i stanąć do walki. Orygenes w umiłowaniu czystości kazał z siebie uczynić eunucha (to było powodem, że nie został ogłoszony świętym Kościoła chrześcijańskiego).

          Orygenes, Tertulian, Hipolit i wielu innych  doszli do wniosku, że państwo świeckie wyklucza się z Państwem Bożym. Sądzili też (niesłusznie PP), że państwo ziemskie wydaję się już skazane na zagładę. Nie trzeba się więc troszczyć o to, co przemija. Głosili więc, że nie trzeba iść na żadne ustępstwa z władza świecką. Nie wszyscy biskupi tak myśleli. Dlatego Tertulian zerwał z Kościołem, by założyć  jedną sektę więcej; Hipolit zaatakował episkopat rzymski, zarówno papieży Zefiryna jak i Kaliksta. Chrześcijanie  odmawiali służby wojskowej. Prześladowania nie trwały długo. Powoli zostały wyciszone.

Teologia a filozofia

          Na początku chrześcijaństwa wielu teologów, apologetów i uczonych próbowało konfrontować teologię z filozofią. Filozofia pozbawiona jest aspektów wiary i próbuje na niwie naukowej i zdrowego rozsądku rozpatrywać zdarzenia. Opiera się ona na naturalnym świetle rozumu. Ten mariaż daje możliwość racjonalnej oceny zjawisk. Klemens nie był pierwszym  chrześcijaninem, który postawił pytanie o stosunek filozofii do Objawienia. Korzystał z wcześniejszych opracowań Justyna. Prowadził dalsze rozważania, np. uczestnictwo umysłu ludzkiego w Logosie, który był Słowem. Przyjmował, że natchnienie Boskie zostało udzielone niektórym uprzywilejowanym ludziom (w tym poganom). Jak twierdził, już w świecie pogańskim istnieje przygotowanie do Ewangelii. Podobnie filozoteizm dostrzega ten dar u wszystkich ludzi, którzy otwierają się na transcendencję. Klemens uważał, że Bóg przekazał (niestety użył aniołów za pośredników) przez natchnienie czystą mądrość. Ta mądrość stopniowo się zdegradowała (niekoniecznie PP). Szczególnie podkreśla mądrość Hebrajczyków. Chrystus przyszedł odbudować tę właśnie mądrość, tę prawdziwą filozofię. Filozoteizm uważa, że „mądrość” odczytana była na miarę możliwości ówczesnego człowieka. Jezus prezentował intelekt w najwyższym stopniu i dlatego próbował naprawiać błędy poprzedników. Należy uznać, że następował proces rozwoju intelektu. Dzisiaj człowiek ma jeszcze większe możliwości. Być może nauka Jezusa nie była do końca rozumiana nawet  przez autorów koncepcji  chrześcijańskiej. Wybiegała ona daleko w przyszłość. Z tego też powodu błędem było jej hermetyzowanie (dogmatyzowanie). Pozbawiono  ją naturalnemu rozwojowi. Zamiast tego wprowadzano mitologiczne koncepcje i nakazywano w nie wierzyć.

          Parę dni temu w telewizji ksiądz powiedział: kto nie przyjmuje szatana za osobę ten sam wyklucza się z Kościoła – bez komentarza.

          Klemens łączył historie grecką (pogańską) z Objawieniem żydowskim. Porównywał wybitne postacie z obu orientacji i historii, np. Dawida z Orfeuszem, żonę Lota zamienioną w słup soli z Niobe przemienioną w kamień itp. Podejście takie suponuje tezę, że Bóg objawiał się wszystkim, którzy otwierali się na naturalne pragnienie Jego poznania. Hebrajczycy,  jako pierwsi uczynili z tego użytek, pisząc Stary Testament.

          Klemens nie potrafił zdystansować się od pojęcia Logosu. Jego egzegeza nie bardzo jest dla mnie przekonująca. Próbował wprowadzać uwarunkowania, które bardziej gmatwają prawdę niż wyjaśniają.

          Pożytecznym było, że obyczaje greckie podlegały ewangelizacji, a Ewangelia się hellenizowała, napełniała się życiem współczesności (greckiej, Aleksandrii, Rzymu).

Klemens z Aleksandrii

          Sprowadzenie roli Boga jedynie do Jego tchnienia mocy, aby powstał Świat, nie jest uproszczeniem opisowym, ale Prawdą. Bóg nakreślił jeszcze prawa przyrody. Te dwa aspekty wystarczyły do wielkiego przedsięwzięcia stwórczego. Oba nie są do rozpoznania naukowego, bo bezpośrednio pochodzą od Boga. Oczywiście można je badać i odkrywać zależności między nimi, ale dalej stoi zapora poznawcza. Ciekawe, że energia jest pojęciem przeliczalnym, a mimo to, nie można rozpracować jej istoty. Pozostańmy przy regułce szkolnej, że energia jest to zdolność do wykonania pracy.

          Tymczasem przy końcu II wieku następuje w Aleksandrii rozwój hellenizmu chrześcijańskiego. Powstał język koptyjski, który posługiwał się literami greckimi. Tym alfabetem pisane były dzieła odkryte w Nag-Hammadi.  Aktywnym środowiskiem była Aleksandria.  W II w. produkowano tu papirusy, powstały wspaniałe biblioteki. Chrześcijaństwo trafiło na dobry grunt. Przedstawicielem zhellenizowanego chrześcijaństwa był Klemens z Aleksandrii. Był filozofem, który poszukiwał prawdy. Został chrześcijaninem i pozostał filozofem. Chrześcijan dzielił na tych, co dosłownie odczytują pisma, oraz tych, którzy posługują się filozofią. Uważał, że prawda zawarta w Piśmie świętym jest przedstawiona poprzez symbole[1]. Symbolami posługiwali  się zarówno prorocy, jak i filozofowie pogańscy. W rozumieniu Klemensa Tradycja była tożsama z kanonem wiary lub kanonem kościelnym. Ufał, że Tradycja harmonizuje nauki proroków z Nowym Przymierzem. Przyjął doktrynę chrześcijańską dotyczącą Trójcy Świętej nieznacznie ją modyfikując. Widział w Trójcy hierarchię Ojca, Syna i Ducha Świętego, choć nie naruszał Ich równości. Klemens był krytykowany przez Focjusza za poglądy zbliżone do doketyzmu[2], co nie do końca było prawdą. Klemens był zwolennikiem prawdziwego wcielenia Syna. Uważał jednak, że Jezus nie miał ludzkich namiętności, a jego duszą kierował Logos. Grzech Adama uważał za symbol ludzkiej grzeszności. Ponieważ człowiek został prze Stwórcę obdarzony wolną wolą, wybrał przyjemności fizyczne (atrakcyjność zła) zamiast rozwój duchowy. To samo rozumowanie znajdzie się w filoteizmie prezentowanej przez autora wykładów.


[1] Podobnego zdania jest filozoteizm.

[2] Doketyzm doktryna, która kwestionowała wcielenie i zbawienie ludzkości poprzez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Wg doketyzmu Jezus Chrystus był tylko pozornie człowiekiem, nie miał rzeczywistego ciała  tylko eteryczne ciało niebiańskie.

 

Prawdziwa nauka Jezusa

          Kiedy mówi się, że Kościół jest Chrystusowy, to mówi się o czymś, nie do końca, poznanym. To zwrot grzecznościowy. Doktryna chrześcijańska jest autorstwa ludzkiego. Opiera się jedynie na idei Kościoła Chrystusowego. Życie Jezusa Chrystusa, Jego słowa i czyny stały się jej bazą, odnośnikiem. Dzisiaj wiele jest opracowań ukazujących słuszność postawionej tezy. Jak bardzo doktryna odbiega od prawdziwego Kościoła Chrystusowego? Wszystkie przybudówki teologiczne (pochodzenia gnostycznego, mitologicznego) są wątpliwe. Prawdą natomiast jest główne przesłanie Jezusa, o koniecznej powszechnej wzajemnej miłości. Z niej można zbudować obraz świata stworzonego i odczytać jego tajemnicę. Wszelkie osoby towarzyszące, jak np. Jego Matka winny znaleźć należne im miejsca. Nadzwyczajna gloryfikacja Maryi jest nadużyciem, na szczęście nieszkodzącym, ale zamazującym czystość przekazu Jezusa. Oprócz nakazanej wręcz wzajemnej miłości, drugą ważną informacją jest koncepcja Stwórcy wobec człowieka. Wraz z Jezusem zostało wywyższone stworzenie ludzkie do godności dziedzica bożego.

          Na tych dwóch przesłaniach należy zbudować doktrynę wiary chrześcijańskiej. Bogu i Jego Synowi należy się nasza wdzięczność i uwielbienie.

          Apologeci byli urzeczeni przekazaną im doktryną wiary. Zdawała się, że jest rozsądna. Miała w sobie jeszcze coś z niepoznanego ducha, ezoteryzmu, tajemniczości, magii, transcendencji. To nadawało przesłaniu odpowiedni klimat. Nie rozpoznano jednak, że nauka Jezusa była bardzo prosta. Może za prosta?

          Czysta nauka Jezusa jest racjonalna. To co nierozpoznane, to dialog duchowy Ojca z Synem, ale i dziś można wyobrazić sobie zdolności neurotyczne, które pozwalają na rozumienie świata nadprzyrodzonego. Główny konstruktor działania ludzkiego mózgu wyposażył go w autostradę komunikacji z Bogiem. To natchnienia, wizje, nirwana, zdolności paranormalne. Mózg z kolej może kontaktować się ze świadomością i nadświadomością. Możliwości mózgu są jeszcze nie do końca zbadane. Wiemy, że są nieograniczone. Trzeba dbać o ten człowieczy instrument, bo stanowi o człowieku. Kiedy dusza opuści ciało człowieka wyzwoli się w nim pełna zdolność świadomości  i będziemy lepiej rozumieli koncepcje naszego Stwórcy. Barierą jest niepoznawalność istoty rzeczy, bowiem nie mają w sobie natury zmysłowej. Mam świadomość kiedy piszę o dynamicznym świecie w przeciwieństwie do ontologicznego jest mało uchwytny. A jednak. Bóg jedynie tchnął swoją moc w postaci energii. To jej przeobrażenie przyczyniło się do obecnego świata. Bóg niczego nie stworzył (jak czarodziej ruchem czarodziejskiej pałeczki), zwłaszcza z niczego, jak sugeruje katecheza (niedorzeczność). Nie musiał. Wszystko uczyniła energia i zasady określone przez Stwórcę. Ta prostota w koncepcji Boga powala. A jednak.

Pierwsi Apologeci

Ojcowie apostolscy to pisarze wczesnochrześcijańscy, którzy tworzyli na wzór listów apostołów. Prawie zawsze odnosili się do ich autorytetów. Niektórzy z nich byli uczniami apostołów (Polikarp uczeń Jana). Początkowo zajmowali się sprawami dyscyplinarnymi.  Wspomina o nich Codex Sinaiticus. Nazwa Ojcowie Apostolscy używana było dopiero od XVII wieku.

Do najwcześniejszych Ojców Apostolskich należy wymienić:

Ignacy Antiocheński (45(?) –107(?))

Klemens Rzymski (52(?) – 101(?)), papież

Autor Didache (65(?) –100(?))

Polikarp (69(?) – 156(?))

Hermas (90(?) – 150(?)), autor Pasterza

Papiesz (90(?) –150(?))

Autor listu Barnaby (90(?)–150(?).

Choć pochodzili z różnych regionów Cesarstwa rzymskiego najstarsi apologeci prezentowali zgodne poglądy. Wszyscy oni przyjęli bezkrytycznie stan podanej wiedzy. Uważali oni, że Bóg objawia (objawienie kosmiczne) się w stworzeniach (epifania) oraz, że Bóg przemówił do człowieka, autorów ST i NT[1].  Filozoteizm objawienie kosmiczne tłumaczy jako objawienie naturalne jakie jest w każdym człowieku. To dar od Boga –  pragnienie Jego szukania. Każdy człowiek ma zakodowane w sobie istnienie Stwórcy, podobnie jak naturalne jest prawo moralne.

Jezus Chrystus jawi się jako Syn Boży, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Przez swoją mękę stał się Zbawcą ludzkości. Spojrzenie to wynikało z pism (listów) apostolskich i Nowego Testamentu.

          Na początku nie poddawano doktryny chrześcijańskiej badaniom hermeneutycznym (wszystko co dotyczy tworzeniu dzieła, analiza języka, środowisko w którym powstaje, zwyczaje, przymioty autorów) ani egzegetycznym (badanie treści pism). Przyjęto doktrynę opracowaną przez ówczesnych anonimowych twórców. Znamy autorów czterech Ewangelii, ale one są już wypracowaną koncepcją (ewangelie synoptyczne). Ewangelia Jana wyłamała się z pierwotnego nurtu (jest ona późniejsza)  i pokazała własną myśl, bardziej rozbudowaną ezoterycznie (wpływy gnostycyzmu). Wydaje się, że to inny już zespół ludzki rozpracowywał i budował konstrukcję religijną.

           Kto był autorem pierwowzoru konstrukcji wiary? Wydaje się, że najstarszym dokumentem pisanym jest Didache (Nauka dwunastu apostołów) nieznanego autorstwa. Ciekawe, że najstarszy dokument nie wszedł do kanonu Nowego Testamentu i jest traktowany jako apokryf.  Nie wiadomo, kto skompilował ówczesną wiedzę o nauce Jezusa. Kto tak naprawdę wprowadził do doktryny wiary preegzystencję Syna Bożego? Nowy Testament trzeba koniecznie czytać całościowo. W ten sposób usunie się skrajności w koncepcjach. To co pozostanie, będzie najbardziej prawdopodobną wizją koncepcji Jezusa Chrystusa.  Wszystkie cytaty Jezusa należy przyjmować z pewną rezerwą i nieufnością. Przekazują one jedynie myśl  przewodnią Jezusa. Warto jednak dalej prowadzić badania, aby wydobyć najbardziej prawdopodobne cytaty Jezusa. One to stanowią najcenniejszy przekaz Syna Bożego. To jest prawdziwa nauka Jezusa i Jego dziedzictwo.


[1]  Filozoteizm wyjaśnia, że nie Bóg przemówił do człowieka, ale że człowiek odczytał Boga podczas natchnienia, tj. momentu otwarcie się na Boga. Ta niewielka różnica stara się ukazywać rzeczywisty obraz objawienia.

Początki papiestwa

          Żaden dokument nie potwierdza pobytu Piotra Apostoła w Rzymie. Dopiero w 95 r. w liście Klemensa Rzymskiego do Koryntian można przeczytać: kiedy Piotr i Paweł byli u nas. Potem inne dokumenty potwierdzają jego obecność. Gajus (prawnik Rzymski z II w.) wskazuje miejsce pochówku Pawła przy via Ostensis, a także znajdujący się u stóp Wzgórza Watykańskiego grób Piotra. Brak informacji o jego życiu i działalności. To co wiemy, dotyczy jego misji. Piotr był świadomy odpowiedzialności za Kościół. Choć nie pozostawił po sobie wiele dokumentów, był filarem nowej wspólnoty. Powszechnie szanowany. On jeden z pierwszych został ofiarą prześladowań. Dlaczego Jego ukochany Nauczyciel Jezus Chrystus nie ochronił go od cierpień?  Piotr z rozmysłem poszedł w Jego ślady. Ofiara i cierpienie są sakramentami Syna  Bożego. Oddać życie za kogoś, za sprawę – nobilitowało. Wspólnota potrzebowała, oprócz filara Jezusa Chrystusa Jego naśladowców. Wspólne cierpienie stawało się bogactwem i fundamentem rodzącego się Kościoła. Dokonała się zmiana optyki patrzenia na Stwórcę. Syn Boży równy Ojcu. Widzialny, namacalny, mówiący i przekazujący. Syn Boży łączył w sobie wszystko. Jego historia nie pozwalała ujmować Go w kategoriach nawiedzonych, których spotykało się wielu. On był nieprzeciętny i tak różny od  innych proroków. W Nim widziano Boga, Stwórcę i Pana świata. Dla Niego warto było żyć, a także umierać.  Biskup Rzymu Zefiryn (papież 199–217) mówił: Znam Boga Jedynego, Jezusa Chrystusa i poza nim nikogo, kto by się narodził i cierpiał. To nie Ojciec, lecz Syn oddał za nas swe życie.

          Po śmierci Piotra jego przewodnictwo przejęli inni. Niewiele jest dokumentów z tamtych czasów. Istnieje jedynie lista następców Piotra sporządzona przez biskupa Ireneusza z Lyonu (zm. 202), sto lat po jego śmierci. Stąd wiemy, że byli to Linus (67–76(?)), Analet (76–88(?)), Klemens (88–97(?)), Ewaryst (99–107(?)), Aleksander I (107–116(?)), Telesfor (125–136(?)), Hygin (138–142(?)), Pius I (142–155(?)), Anicet (155–166(?)), Soter (166–174(?)), Eleuteusz (174–188(?)) i Wiktor (189–199(?)).

          Z wielu źródeł pochodzą informacje o toczących się sporach doktrynalnych, liturgicznych, regionalnych i powszechnych. Spierano się nawet o datę obchodzenia Wielkanocy.  Rzym musiał torować sobie drogę przewodnią z nakazu Jezusa: I rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu (Mk 16,15); Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego (Mt 28,19). A do Piotra rzekł: … ty jesteś Piotr, a na tej opoce zbuduję Kościół mój (Mt 16,18); Paś owce moje (J 21,17).

         Za papieża Wiktora o mało nie doszło do rozbicia kościoła na Zachodni i Wschodni. Przedmiotem sporu był dzień świętowania Wielkanocy. Oba kościoły zostały przy swoich racjach.

Stan Kościoła w II wieku.

          W II wieku zarysowała się odrębność chrześcijaństwa z podziałem strukturalnym. Była władza kościelna i lud. Władza miała i ma strukturę hierarchiczną, natomiast lud dzielił się na wiernych, niewiernych, charyzmatyków, pokutników, katechumenów, męczenników, dziewice święte, heretyków itd. We władzach prezbiterzy, których określa się jako biskupów, misjonarze, apostołowie, nauczyciele, diakoni (zarządzali materialną stroną Kościoła). Zadaniem biskupów było zachowanie jedności i zbliżanie ludzi do siebie. Niewolnikami nie wolno było pogardzać. Małżeństwo nabierało znaczenia najmniejszej wspólnoty miłej Panu. Kościół głosił powszechną miłość do wszystkich ludzi. Nakazywał wzajemną sobie pomoc. W modlitwach należało prosić Pana o mądrość jeszcze większą, którą się posiada. Wdowy dzielono na dwie grupy. Jedna grupa ascetyczna, mająca obowiązek czynienia dobra, udzielania się społecznego, posługiwania innym i wdowy zwykłe. O „wdowach dziewicach” wspominał Ignacy Antiocheński (ok. 30–107, ojciec Kościoła). Prawdopodobnie ich obowiązkiem było nauczanie kobiet.

          W tym okresie, być może, przez pewną szczególną atmosferę duchową było wielu  charyzmatyków duchowych. Zajmowali oni ważne miejsce we wspólnotach. Podsycali oni ogień ducha Bożego. Do nich należały kobiety jak i mężczyźni. Najważniejszy był u nich dar prorokowania. Natchnieni, odczytywali sprawy Boże i wymawiali je głośno. Ich słowa odbierane były jako słowa Pana.

          Jeżeli intencje natchnionych były szczere i otwarte na Boga, to owoce płynęły wielkim strumieniem. Byli jednak i fałszywi prorocy: Nie każdy przecież, który przemawia w Ducha natchnienia, jest prorokiem (Didache). Apologeci pouczali jak rozpoznać fałszywego proroka. Głównie z jego zachowania. Jeżeli wychwalał własne atuty, wywyższał się, tym samym dawał o sobie świadectwo.

         Grzesznicy mieli możność naprawienia swoich win, ale w tym względzie były różne stanowiska. Niektórzy uważali, że Pan Bóg tylko raz daje taką możliwość (surowe stanowisko). Inni dopuszczali ciągłe nawracania się i powroty do wspólnoty.

          Dziewictwo było wyżej stawiane niż małżeństwo. Dziewictwo wynikające z własnej i nieprzymuszonej woli można uznać za dar, ofiarę i jest w tym coś pięknego, ale w Kościele II wieku wpływ miała tendencja enkratycka (potępiająca małżeństwo), która szła za daleko i niszczyła wzniosły charakter dziewictwa jako daru.

          Trudno w kilku słowach opisać stan chrześcijaństwa pod konie II wieku. Do dnia dzisiejszego wiele osób powraca myślą do tego szczególnego okresu początkowego chrześcijaństwa który był naturalny, nieskażony dobrami materialnymi, pożądaniem luksusu, bogactwem. Pan był blisko. Wszyscy na Niego czekali.