Natura duszy

          Zagadnienie natury duszy w chodzi w zakres nauki zwanej Metafizyką. Metafizyka to nauka o rzeczywistości która jest poza rzeczywistością, w której istnieje świat. Ona odczytuje prawdę o naturze rzeczy oraz wewnętrznych i zewnętrznych przyczynach ich istnienia. Dusza jest pojęciem integralnie związanym z Stwórcą. Stoicy (Manes, pryscylianie) mówili, że dusza jest emanacją substancji Bożej. Inni twierdzą, że jest stwarzana i łączona z ludzkim ciałem. Św. Augustyn uważał dusze za substancję rządzącą ciałem, która jest duchem. Duch jest bytem, który poznaje, przypomina, kocha i dlatego wie kim jest; potrzebuje jednak zbawienia od Chrystusa, który udziela jemu światła prawdy w poznaniu, gdyż sam  nie jest zdolny do poznania prawd odwiecznych. Grzegorz z Nysy uważał duszę za substancję niecielesną, nie reinkarnowaną, nieśmiertelną podstawę w zmartwychwstaniu ciał; jej obecność w ciele podobna jest do obecności światła w powietrzu. Biorąc pod uwagę wiele innych racji, można duszę ująć jako byt istniejący samodzielnie związany z istnieniem człowieka. Dusza organizuje ciało, ale przez ciało poznaje i nabiera wiedzy. Moment zaistnienia duszy jest niemożliwy do ustalenia, ale przyjmuje się chwile poczęcia. Tak więc płód jest człowiekiem.

          Dusza ludzka może być różnie definiowana w zależności od przyjętej koncepcji. Według dotychczasowych pojęć może być bytem o substancji duchowej. Jednak z braku rozeznania substancji duchowej pojęcie duszy jest nierozpoznane. Można mówić o bycie w wymiarze transcendentnym. Ta przestrzeń wskazuje na brak możności opisania duszy. Transcendencja to coś, co przekracza ludzki umysł. W koncepcji Boga dynamicznego dusza jawi się jako ślad boskiego tchnienia i boskiego działania.  Księga Rodzaju potwierdza: Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę (Rdz 1,27). W innym miejscu:  wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą (Rdz 2,7). Z Pisma świętego można odczytać, że dusza ludzka jest obrazem Boga oraz jego tchnienia. Obraz ujawnia naturę, a boskie tchnienie jego treść dynamiczną. Tak też pozostaje człowiekowi jedynie operować pojęciami ludzkimi, zbliżonymi jedynie do prawdy. Natura duchowa jest nierozpoznana jak nierozpoznawalny jest Bóg. Pojęcia należy tak definiować:

Duch – to istota o naturze duchowej.

Dusza – to konkretny duch z określonymi przymiotami i tożsamością.

Dusza jest nieśmiertelna jak nieśmiertelny jest Bóg.

Dusza przynależy do konkretnej osoby, choć trudno mówić o jej miejscu bytowania. Mówiąc, że moja dusza jest w moim sercu, jest jej personifikacją. Nie ma istoty ludzkiej bez duszy. Istotą człowieka jest stan jego ducha. Duch (dusza) ożywia jedynie ciało. Człowiek jest unią hipostatyczną dwóch natur materialnej (energetycznej) i duchowej. Jedna osoba w dwóch naturach. Natura materialna (energetyczna) jest jedynie wyrazem natury duchowej, jej zmysłowym obrazem. Natura cielesna bez duszy nie jest człowiekiem (np. zwłoki). Dusza ma własną świadomość, która wpływa na mózg ludzki. Człowiek prezentuje świadomość już przetworzoną neurotycznie. Jest ona ograniczona niedoskonałością ciała (materii). Można sięgać do swojej świadomości duchowej jedynie przez ćwiczenia neurotyczne. Mówi się wtedy o nadświadomości. Nadświadomość zostanie uwolniona w chwili śmierci człowieka. Podświadomość to zapisy ludzkich zachowań w konkretnych wyuczonych sytuacjach. Działa często spontanicznie i bez głębszej refleksji.

          Duchy ludzkie mogą ujawniać się neurotycznie. Wizualizacja ducha jest mało prawdopodobna. Autor nie ma żadnych osobistych doświadczeń z tej materii. Wszelkie dywagacje na ten temat byłyby nieuprawnione. 

          Wiele problemów powstaje gdy próbuje się rozeznać przymioty substancji duchowej. Bóg ma tą samą naturę. Natura Boska, z racji definicji,  musi być doskonała, a jednak używa się pojęcia natury złej, upadłej. Czym więc jest substancja Boża? Jest ona jedynie nośnikiem, natomiast powiązana z wolą może być również grzeszna. Dla zrozumienia substancji duchowej  wyjaśnię obrazem światła. Bóg jest Światłem. Światło rozchodzi się w środowisku. Środowisko jest naturą Bożą. Środowisko to niesie Boga doskonałego, z racji Jego doskonałej woli.

         Dusza ludzka ma to samo środowisko (natura duchowa), ale może nałożyć się na nią zło. Mówi się wtedy o złej naturze, ale w sensie dynamicznym, a nie ontycznym.

          Ktoś zapyta. Skąd wiadomo jak jest?  Otóż z pokory ludzkich możliwości należy przyznać się, że opisując pojęcia transcendentalne, człowiek używa obrazów i metafor. Ludzkim językiem nie ma możliwości mówić prawdziwie o świecie nadprzyrodzonym. Tu potrzebna jest wiara, czyli akt, że coś jest na rzeczy. Każdy może ww pojęcia kreować według własne wyobraźni. Ważne jest główne przesłanie.

Początki państwa kościelnego

          Na przełomie V/VI wieku toczono liczne spory teologiczno-doktrynalne. Zastanawiano się nad naturą duszy, teorią predestynacji (pośmiertne losy człowieka). Zwalczano semipelagianizm, głoszący, niesłusznie iż człowiek sam może zrobić pierwszy krok ku Stwórcy, bez pomocy łaski Bożej. Dogmatyka rozwijała się teraz spokojniej.  Sytuacja polityczna była jednak trudna. Papież zmuszony był często sam bronić Rzymu i układać się z Longobardami. Głód i zaraza stanowiły zagrożenie dla Rzymu. Papież zmuszony był do działań administracyjnych,  opiekować się społeczeństwem. Kościół pozostał jedyną zorganizowaną siłą. W ten sposób rozpoczęła się ewolucja, która miała doprowadzić do ustanowienia państwa kościelnego. Kościół organizował szkoły biskupie dla kleru i osób świeckich, arystokracji. Powoli kończyła się starożytność i zaczynało średniowiecze.

          Północna Europa mniej nękana najazdami, powoli się chrystianizowała.  W Brytanii działał św. Patryk (apostoł Irlandii). Swoją działalność rozpoczął  św. Grzegorz (590–604).

 

Grzegorz I (ok. 540 – 604) – z pochodzenia Rzymianin, papież (od 3 września 590 do śmierci), pierwszy mnich (benedyktyn) będący papieżem, ojciec i święty Kościoła katolickiego oraz prawosławnego (jako Grzegorz Dialogos). Zaliczony przez papieża Bonifacego VIII do grona czterech doktorów Kościoła, reformator Kościoła. Otrzymał staranne wykształcenie. Poznał łacinę i jej gramatykę. Mówił też po grecku.    W czasie dzieciństwa Grzegorza cesarstwo zachodniorzymskie już nie istniało. Rzym przechodził z rąk do rąk oblegany przez Ostrogotów. Prawdopodobne jest, że w czasie oblężeń Rzymu dokonywanych przez Totilę, (we wczesnym dzieciństwie Grzegorza) jego zamożni rodzice ewakuowali się z miasta. On sam pochodził z rodziny patrycjuszy (ród Anicjuszy). Jego pradziadkiem był papież Feliks III (483–492). Oboje rodzice Grzegorza, jak wielu członków ich rodziny, byli zaangażowanymi chrześcijanami. Jego matka – Święta Sylwia – została kanonizowana. Trzy siostry jego ojca były zakonnicami, a dwie z nich: Tarzylla i Emiliana zostały kanonizowane. W dniu śmierci swojego ojca, w 575 wycofał się z funkcji publicznych i wstąpił do Zakonu Świętego Benedykta. Rodzinną willę znajdującą się w centrum miasta i majątek, który odziedziczył, przeznaczył na fundację nowych klasztorów oraz na cele charytatywne. Ufundował sześć klasztorów na Sycylii i jeden w Rzymie. W tym okresie Grzegorz podupadł na zdrowiu. W 579 przyjął święcenia diakonatu. W dwa lata później papież Pelagiusz II uczynił go swym posłem na cesarskim dworze w Konstantynopolu, gdzie przebywał do 586. Po powrocie do Rzymu zamieszkał ponownie w klasztorze. W 590 r. został papieżem. Ustanowił kanon mszy św. Był człowiekiem czynu, a zarazem wielkiej pobożności.

          Po śmierci Pelagiusza II (7 lutego 590) z powodu epidemii dżumy panującej w Rzymie wybrano Grzegorza, przez aklamację, na papieża. Mimo początkowej niechęci 3 września tego samego roku przyjął sakrę (wikipedia).

Najazdy barbarzyńskie

          V/VI wiek i następne to okres najazdów plemion barbarzyńskich na całą Europę. Oni to mieszali się z ludnością tubylczą i powstawały nowe społeczeństwa. Wszystko to odbywało się w rozlewie krwi, mordów, napadów i wojen. W 476 padło definitywnie Cesarstwo Rzymskie. W niektórych miejscach zanikło życie Kościoła. Zaszła potrzeba ponownej ewangelizacji. Religia stała się narzędziem dyscyplinującym, narzędziem politycznym. Podobnie rozumieli to najeźdźcy. Nie dla idei Boga, ale z czystego interesu przyjmowano wiarę chrześcijańską. Poznano jej siłę w rozprzestrzenianiu się. Tam gdzie ewangelizacja natrafiała na opór pomagano sobie mieczem. Kościół posiadał już swoich bohaterów, świętych, którzy oddali życie za wiarę. To ogromny kapitał propagandowy. Dochodziło do tego, że człowiek Boży stawała się wodzem wojennym (św. German z Autissiodurum).

          Władza cesarska przetrwała do 476 r. Zwycięscy Ostrogoci (489 –493) przejęli jej dziedzictwo. Teodoryk umiał skorzystać z szansy zwycięscy. Przyjął w większości kulturę chrześcijańską i uczynił z niej własną broń.  Wizygoci opanowali Hiszpanię. Burgundowie osiedlili się w Sabaudii (443). Wandalowie opanowali północną Afrykę. Ich niszczycielskie działania były znamienne. Po czasie zaprowadzili porządek, nie tak odbiegający od cesarskiej przeszłości. W tym czasie, w Kościele, nie było jedności doktrynalnej. Arianizm obejmował niemal wszystkie kraje. To nasilało ataki na papieży i Kościoły katolickie. Wszystkiemu towarzyszyła presja. Wyrzucano biskupów z ich siedzib. Czasy były bardzo ciężkie. Nie wiedziano, tak naprawdę, gdzie jest prawda. Obawiano się represji z jednej lub z drugiej strony. Zwykły człowiek chciał spokojnie żyć. Wielka polityka była ponad nimi.

          Rzym pozostał katolicki. Król Teodoryk był tolerancyjny wobec chrześcijan, choć sprzyjał arianom. Umiał dogadywać się z papiestwem. Incydentem było stracenie filozofa Boecjusza (523), który pełnił u króla Teodoryka funkcję zwierzchnika wszystkich urzędów. Podobnie papież Jan I musiał umrzeć, gdy nie powiodła się jego misja w Konstantynopolu na rzecz arian. Po śmierci Teodoryka napięcia ucichły.

          Przez brak właściwych kandydatów na biskupów zaczęto powoływać mnichów. Tak też kolejnym papieżem został wybrany mnich, Grzegorz Wielki (590–604). Św. Benedykt opracował regułę monastyzmu zachodniego. Reguła ta zaczęła się rozpowszechniać w Italii, ale została zatrzymana najazdem Longobardów. Mnisi musieli schronić się na Lateranie. Powróci ona dopiero po śmierci Benedykta, którego uważano za cudotwórcę i świętego.

          Ważnym wydarzeniem było opracowanie rzymskiej liturgii, która stała się powszechną liturgią Kościoła łacińskiego.

Genialny projekt, Genialnego Projektanta

          Mimo że Świat rozwija się ewolucyjnie, co jakiś czas, następują skokowe kreacje nowych gatunków biologicznych (botanicznych). Zdarzenia probabilistyczne odpowiadają za ich urozmaicenie (piękno w różności). Lekko pochylona oś obrotu ziemi oraz jej orbita eliptyczna powodują cykliczność dnia i nocy, pory roku. Na ziemi, świat roślinny obumiera na zimę i odradza się na wiosnę. Fotosynteza odnawia tlen w atmosferze, a dwutlenek węgla w wyniku spalania, jest wchłaniany przez rośliny. Woda cyklicznie krąży między ziemią a atmosferą, użyźniając glebę i roślinność.  Biosfera sama się regeneruje. Pole magnetyczne kształtuje warstwę ochronną wokół ziemi przed kosmicznym promieniowaniem. Jakby nie patrzyć, mamy do czynienie z genialnym projektem intelektualnym, którego autorem jest Stwórca. Świat jest mechanizmem logicznie złożonym.

          Człowiek, dopuszczony do tajemnic praw przyrody włącza się w ten genialny projekt. Noce są oświetlone sztucznym światłem, inżyniera genetyczna tworzy nowe mutanty biologiczne. Przestrzenie pokonuje się dzięki środkom lotniczym. Penetruje się największe głębiny morskie. Poznaje się inne ciała niebieskie. Odwiedziliśmy już księżyc.  Człowiek czynnie uczestniczy w dziele Boga. Kto nie dostrzega w tym wszystkim Bożego działania, niewiele rozumie.

          Za tym rozumnym projektem kryje się Stwórca. Genialna i niezwykła Osoba.  Bóg częściowo daje się poznawać. Wiemy już, że bardzo szanuje wolność jaką daje każdemu człowiekowi. Nikogo nie determinuje. Jeżeli już wkracza w ludzkie życie, czyni to dyskretnie i subtelnie. Nie musi, a jednak pomaga. Jest wrażliwy na krzywdy ludzkie i „cierpi” razem z człowiekiem. Nie można jednak oczekiwać od Niego cudów, które miałyby czynić szkody innym.

On musi stale rozwiązywać potężne układy równań ludzkich zdarzeń. Jak wiemy, równania nie zawsze mają rozwiązania. Nasze prośby do Niego winny być wyważone i realne. Bóg nikogo nie karze. Grzesznicy zatracają umiejętność korzystania z darów łaski. Bez niej i Bożego wsparcia, jesteśmy całkowicie bezradni i bezbronni. Według Bożego projektu, jesteśmy z Bogiem związani Jego naturą na zawsze. To nie pozwala na indywidualność istnienia. Co najwyżej można się od Boga odwrócić. Brak Jego światła czyni z człowieka istotę ślepą. Warto poznać realność istnienia, warunki egzystencji i życia. Zamiast boczyć się na Stwórcę, lepiej jest zaakceptować Jego warunki, bo one są z założenia najlepsze. Uczmy się być mądrymi. Wtedy owoce Jego darów nas zaleją. Być blisko Istoty tak doskonałej jest zaszczytem i radością dla każdego. Cieszmy się, nie zważając na religie, która o Nim mówi. Czyste, samodzielne, własne przeżycie Boga daje gwarancję nieskażenia idei Boga. Obraz Boga kreujący się tylko w naszych sercach jest najpiękniejszy. Religia przejmując sprawy Boże oszpeca wiarę partykularnymi interesami.

Pelagianizm

          W Afryce po pokonaniu schizmy donatystów (rygorystycznego ruchu religijnego) pojawiła się nowa herezja pelagianizmu. Uciekając od barbarzyńskich Wandalów, którzy zdobyli Rzym, pojawił się mnich Pelagiusz (ok. 360 – 435) pochodzący z Wysp Brytyjskich. Był on ascetą i prowadził wzorowe życie. Miał własnych uczniów, jak np. Celestiusza. Rozwijał się głównie w Italii i Północnej Afryce. W wyniku kontrowersji wewnątrz kościelnej, uznany został przez synody katolickie i papieży, a następnie Sobór efeski (431) za niezgodny z doktryną chrześcijańską czyli herezję. Kiedy Pelagiusz udał się do Palestyny Celestiusz prowadził propagandę poglądów mistrza. Na synodzie w Kartaginie został ponownie potępiony. Wyjechał na Sycylię i tam kontynuowała nauki.

          Ponieważ Pelagiusz inaczej pojmował niektóre aspekty wiary został zaatakowany m.innymi przez Augustyna, który bronił zawzięcie oficjalnej doktryny Kościoła. Z tej perspektywy szukano wszelakich oznak herezji w doktrynie Pelagiusza. Zarzucano mu skrajny ascetyzm, pomniejszanie roli grzechu pierworodnego oraz zbyt propagowanie daru wolności jaki dostaje każdy człowiek od Boga. Pelagiusz ukazywał nie tyle Zbawiciela, ile autora pewnej nauki, wzór dany nam do naśladowania. Nie ma grzechów lekkich, bo każde wykroczenie przeciw prawu moralnemu ma straszliwą wagę.

          Poprzez starania Augustyna nauka Pelagiusza została ponownie potępiona w maju roku 418. Potępienie akceptują ówcześni papieże jak i władza cesarska. Nauka jego jednak była również broniona. Wiernych jego nauce spotkać można było w episkopacie Italii (Julian). Julian z Eclanum (ok. 386–454) został wypędzony z Italii. Na Wschodzie związał się z Nestoriuszem. Niestety, Nestoriusz jak i Pelagiusz zostali potępieni na soborze w Efezie w roku 431. Nauka i działalność pelagian zeszła do podziemi.

          Nauka Pelagiusza wywołała temat wolności człowieka i jego możliwości. Obawiano się, że zasługi Boga zostaną pomniejszone w zbawieniu człowieka, a przypisane tylko zasłudze człowieka (semipelagianizm). Pelagiusz wierzył, że natura ludzka, jako stworzona przez Boga, jest zdolna przezwyciężyć grzech i osiągnąć świętość. Grzech pierworodny popełniony przez Adama był jedynie złym przykładem, jego skutki nie przeszły na potomstwo pierwszych rodziców w postaci zepsutej natury. Podobnie widział rolę Jezusa Chrystusa  – jako dającego dobry przykład. Człowiek, przez naśladownictwo Chrystusa, może się sam wyzwolić z grzechu, dzięki temu że z natury został stworzony jako mający wolną wolę (liberum arbitrium). Pelagianie rozumieli łaskę Bożą jako światło pomocne człowiekowi w jego pracy moralnej dla dokonywania dobrych wyborów i dostrzegania właściwych wzorców postępowania. Wolnej woli przeszkadzają zły wpływ otoczenia i skutki własnych grzechów człowieka. Pelagiusz bronił bardzo samodzielności ludzkiej woli, nie była ona według niego niczym zdeterminowana, także przez Boga.

          Walka Augustyna z Pelagianizmem dostarczyła doktrynie chrześcijańskich nowych argumentów teologicznych. Czy słusznych?  Wiele tez pelagianizmu jest bliskie nauce filozoteistycznej. Wielu współczesnych teologów przychylnie patrzy na doktrynę Pelagiusza i apeluje o reinterpretację jego ocalałych dzieł[1].


[1] Poddając takiej re-interpretacji, E. Florkowski korzystając z krytycznego wydania A. Soutera Pelagiuszowego Komentarza do trzynastu listów św. Pawła, przychylił się do opinii J. Ernsta, a także wielu znacznie starszych autorów, zwłaszcza ze szkoły tomistycznej w Salamance, którzy uznawali, że Pelagiusz dopuszczał pojęcie swoiście rozumianej łaski działającej wewnątrz człowieka.Badając ponownie także nauczanie Pelagiusza na temat grzechu pierworodnego, K. Obrycki potwierdził błędność, w kontekście katolickim, jego doktryny. Autor ten wykazał, że chociaż Pelagiusz uważał Adama za pierwszego sprawcę grzechu, jednak jako zwolennik kreacjonizmu był zdecydowanym przeciwnikiem traducjanizmu, odrzucał prawdę o dziedziczeniu grzechu wraz z naturą Adama (massa Adae) przez potomków. Adam moralnie źle wpłynął na rodzaj ludzki, ale jedynie poprzez to, że dał przykład grzeszenia (exemplum delicti), stając się, w konsekwencji, wzorem grzechu (forma delicti).

Zmiany w Kościołach Wschodnich

          Cesarstwo Zachodnie przestało istnieć, ale na Wschodzie wciąż funkcjonowało cesarstwo zwane „Rzymskie’. Na zewnątrz jawiło się bardziej jako cesarstwo chrześcijańskie. Cesarz Justynian I Wielki (483–565)  był bardzo zaangażowanym chrześcijaninem. Znany jest fakt historyczny, że każdy, z nowo nawróconych, otrzymał od cesarza sztukę złota.  Skarb pastwa wziął na siebie więcej niż połowę kosztów budowli sakralnych. Jednocześnie ustanowiono surowe prawa dla pogan i heretyków. Występowano przeciw manichejczykom, Samarytanom i Żydom. W 527 roku w Konstantynopolu manichejczyków więziono, wszczynano procesy, poddawano próbom ognia. W roku 529 r. zamknięto też neoplatońską szkołę ateńską, która była wtedy fanatycznym centrum pogaństwa i okultyzmu.

          W Aleksandrii choć spotyka się jeszcze dużo pogan, chrystianizacja czyniła postępy. Przykrym incydentem był samosąd dokonanej na Hypatii, pogańskiej kobiety – filozofa dokonany przez chrześcijan w roku 415 oraz wobec chrześcijańskiego studenta. Szkoła aleksandryjska była prowadzona przez pogan do czasu Jana Filoponosa, chrześcijanina. Od tego czasu szkoła stawała się coraz bardziej chrześcijańska. Z tej szkoły wyszli wspaniali filozofowie, którzy mieli odwagę podejmować trudne zagadnienia wynikające z konfrontacji wiary chrześcijańskiej z systemem neoplatońskim: pochodzenie duszy, zmartwychwstanie ciał, stworzenie czy wieczność świata.

          Konstantynopol coraz bardziej oddalał się od Rzymu. Wykorzystał posiadane relikwie św. Andrzeja, sprowadzonych przez cesarza Konstancjusza w roku 357, stworzył legendę o swym domniemanym rodowodzie apostolskim. Cesarz ten podjął idee równości wobec Rzymu. Powoli zmianie ulegała liturgia i ceremonia.  U Bizantyjczyków zaznaczył się okres umiarkowanego przepychu od surowszego rytu zachodniego. W kościołach instalowano marmurowe posadzki, mozaiki na ścianach i sklepieniach. Na barbarzyńcach robiło to wrażenie. Cesarz Maurycy wprowadził w całym Cesarstwie 15 sierpnia święto Zaśnięcia Matki Boskiej. Kult Maryi znacznie się poszerzył. Stał się on entuzjastyczny, żarliwy, pełen zapału i odwagi. Znamienny też stał się kult świętych obrazów i ikon.

          Warto zwrócić uwagę, że na wschodnią pobożność przekłada się wizerunek czci ówczesnych cesarzy. Zaczęły powstawać obrazy świętych, jeszcze żyjących. Zaczęły mnożyć się cudowne obrazy (nie uczynione ręką człowieka). Rys historyczny ujawnia tendencje chrześcijańskie oraz uwarunkowania formowania się konstrukcji wiary chrześcijańskiej.

Mesalianizm

 

          Katolicyzm klasyczny rozróżnia grzech pierworodny od grzechu pożądliwości. Filozoteizm zaś, grzech pierworodny dostrzega w całej codziennej grzeszności człowieka. Sam akt grzechu pierworodnego jest potrzebny Kościołowi do fabuły teologicznej i koncepcji zbawczej Boga. Takie podejście jest zbędne, rozeznając, że człowiek jako istota stworzona może czynić  rzeczy niegodne przez swoją niedoskonałość. Świat jest przygodny, a przygodność nie jest doskonała sama w sobie. Koncepcja zbawienia człowieka musiała być u Stwórcy u zarania powołania człowieka do życia. Jaka była koncepcja Boga tego nie wiemy. Można snuć różne domysły. Stoję na stanowisku, że Jezus znając problematykę zbawienia, być może, przez odczytywanie Bożych pragnień, sam podjął działania, aby dać Stwórcy podkładkę (ekwiwalent) zbawienia ludzkości. Zbawienie ludzi przez ludzkie działanie zbawcze. Bóg przyjął Ofiarę Jezusa i uczynił ją skuteczną. Akt Jezusa rozwiązywał dwa zagadnienia: materię odkupieńczą dla zbawienia ludzi oraz pokazał człowieka zdolnego do najwyższych wyrzeczeń i kim może być naprawdę. Jezus pokazał najwyższe człowieczeństwo.    

         Kościół potrzebuje do aktu zbawienia całą oprawę teologiczną. Do tego jest im potrzebny nawet szatan w obrazie kuszenia. Koncepcja doktrynalna dała możliwość różnym spekulacjom. Mnisi wschodni w V wieku poszli tym torem rozumowania. Uważali, że szatan zamieszkuje duszę ludzką; aby go wygnać konieczne są działania surowego ascetyzmu, a nade wszystko nieustającej  modlitwy (jaką polecał Paweł 1 Tes. 5,17). Z chwilą opuszczenia duszy przez szatana, wchodzi w niego Duch Święty, który czyni wręcz fizyczne objawy swej obecności, w postaci zachowań i zjawisk ekstatycznych (świetlane zjawiska). Zjawiska ekstatyczne uwalniają naturalne zahamowania (etyczne) i mogły być przyczyną nawet orgii. Ruch ten nazwano herezją Mesalianizmu. Potępiony został na Soborze Efeskim.

       Złagodzony ruch mesaliański ogarnął całą wschodnią duchowość. Posługiwał się najczęściej fałszywymi, patrystycznymi pismami. Tak powstał orygenizm, czyli powoływanie się na wypowiedzi Orygenesa[1].


[1] Orygenizm – luźny zbiór poglądów przypisywany Orygenesowi, jednak przynajmniej do części z nich Orygenes się nie przyznawał. Znajdujemy tu np. negowanie boskości Jezusa, podczas gdy Orygenes twierdził tylko że Chrystus jest emanacją Boga, umiejscowioną w czasie. Orygenesowi przypisywano też twierdzenie że umarli po śmierci zachowują wolną wolę i mogą grzeszyć będąc w niebie, mogą też być stamtąd za grzechy usunięci. Orygenes natomiast twierdził, że Szatan pozna w końcu Boga, czyli przyjmie naukę chrześcijańską. Wiedza bowiem i wiara to jedno. Końcem dziejów będzie tzw. apokastaza, czyli zbawienie wszystkich i ich powrót do Boga. W końcu twierdzono, że Bóg nie może obejść się bez świata, więc przed obecnym światem były inne, inne też nastąpią po końcu dziejów. Rzeczywiście Orygenes twierdził, że świat jest wieczny, tak jak Bóg (wikipedia).

 

Dary Stwórcy

        James Clerk Maxwell (1831–1879) był szkockim fizykiem i matematykiem. Przewidział istnienie fal elektromagnetycznych, które rozchodzą się z prędkością światła. Ogłosił, że zjawiska elektryczne i magnetyczne są dwoma rodzajami tego samego zjawiska – elektromagnetyzmu. Sformułował cztery równania opisujące prawidłowości pola elektromagnetycznego. Równania te sugerowały, że zjawiska elektryczno magnetyczne rozchodzą się w próżni z prędkością światła w postaci fali. Wypowiedział wniosek, że światło jest falą elektromagnetyczną. Tym samym ujawnił jedną z największych tajemnic Stwórcy. Początkowo były to tylko tezy. Brakowało dowodów.

          Można postawić pytanie, gdzie tkwi przyczyna mądrości człowieka. Czy jest to szczególny dar od Stwórcy? Obserwując świat, faktycznie rodzą się ludzie o różnym stopniu inteligencji. Czy zatem inteligencja jest darem szczególnym? Jeżeli tak, to można posądzić Stwórcę o niesprawiedliwość. To z kolei nie bardzo się ma do definicji Boga, jako Istoty sprawiedliwej itd. Jak więc rozumieć tę różnorodność intelektualną? Mądrość, czy głupota nie chodzą w parze z dobrem człowieka, czy jego grzesznością. Człowiek mądry z kolei nie musi być w życiu szczęśliwy i odwrotnie. Do zbawienia kroczy się innymi drogami i regułami. Można być skromnie intelektualnie, a bogatym w dobro i zostać nawet świętym. Człowiek może wykorzystywać swoje talenty, albo je zmarnować. Słabszy intelektualnie może czynić działania ponad swoje możliwości. Świat jest urozmaicony. Każdy jednak może osiągnąć zbawienie i to jest klucz dany od Stwórcy.

            Maxwell wykorzystał dar wysokiej inteligencji, intuicji i własną pracą doszedł do głoszonych koncepcji. Opierał się w tej dziedzinie na wcześniejszych wnioskach Michaela Faradaya i przedstawił ich matematyczną interpretację. Mądrość jego dotyczyła może szerokiego aspektu nauki, ale nie całej nauki. Do końca życia odrzucał  np. teorię ewolucji Darwina[1]. W tym temacie nie wykazał się wiedzą, ani intuicją. Był człowiekiem wierzącym, oto jego słowa: Przyjrzałem się z bliska większości systemów filozoficznych i przekonałem się naocznie, iż żaden z nich rozwinąć się nie może bez zasadniczego pojęcia o BoguBoże, który stworzyłeś świat i człowieka, naucz nas badać dzieła Twoje tak, byśmy nad ziemią zapanować mogli, by rozum nasz w służbie Twojej się wzmocnił[2]

         Heinrich Hertz nie był jedynym odkrywcą fal elektromagnetycznych. Poprzednik (nazwiska nie pamiętam) zmarnował szanse ogłoszenia swoich prac przed Hertzem. Tak więc H. Hertza uważa się za odkrywcę fal elektromagnetycznych.


[1] (H.F. Schaeffer,. Science and Christianity: Conflict or Coherence?. „Apollo s Trust”, 2004).

[2] Campbell: Life J.C. Maxwell

Symeon Słupnik i kolejni

         W niektórych przypadkach monastycyzm przekroczył zdrowy rozsądek. Symeon Słupnik (stylita) urodzony w Cylicji ok. roku 392 rozpoczął życie monastyczne we wspólnocie liczącej ok. 100 członków. Poszukując coraz surowszego życia stał się eremitą: przez trzy lata przebywał zamknięty w maleńkiej celce, gdzie poddawał się umartwieniu całkowitego postu, następnie przez 5 lat uwiązany łańcuchem przebywał na jakimś wzgórzu. Kiedy pewien biskup zwrócił mu uwagę, że łańcuchy są bezużyteczne wobec jego własnej woli, następne dwa lata spędził w izolacji na piedestale, potem na trzech kolumnach, coraz wyższych, a w końcu na szczycie olbrzymiej kolumny o wysokości 17 metrów, na której spędził ostatnie trzydzieści lat (429–455). Z jednej strony Symeon odizolowywał się od ludzi, a z drugiej przybliżał się do Boga. Poczynania Symeona ściągały tłumy zaciekawionych jego pobożnością. Proszono go o wstawiennictwo, rady, modlitwy i  cuda. Później celem pielgrzymek stanie się również kolumna św. Symeona, także i po jego śmierci.

          Symeon Słupnik miał naśladowców i rywali, jak np. Daniel Słupnik, który odwiedził go dwa razy; on także został cenobitą, a potem zamieszkał na kolejnych kolumnach w Anaplus nad Bosforem, gdzie przebywał w latach 460–493 jako doradca cesarza, cesarzowej i innych dostojników.

          Symeon Młodszy antiocheńczyk był stylitą od najmłodszych lat życia aż do śmierci w roku 592, w wieku 75 lat; i był przewodnikiem duchowym i cudotwórcą. Symeon urodził się w rodzinie pochodzącej z Edessy, jego matką była św. Marta. Pokutnicze życie na słupie rozpoczął w wieku dwudziestu lat. Pierwsze sześć lat spędził w pobliżu swego przewodnika duchowego Jana, przez kolejne dwanaście na słupie mierzącym czterdzieści stóp. W poszukiwaniu eremu, w którym nie byłby narażony na kontakty z ludźmi, przeniósł się na kolejne dziesięć lat na wysoki słup umieszczony na wzgórzu nazwanym później „Cudowną Górą”. Na ostatnim ośmiokątnym słupie spędził czterdzieści pięć lat pod gołym niebem. W tym czasie odbył dwunastoletni diakonat, a później pełnił posługę kapłańską. Pod miejsce jego umartwień zaczęli przybywać uczniowie, którzy z czasem wybudowali za namową Symeona świątynię pod wezwaniem Świętej Trójcy i klasztor. Miejsce to stało się już za życia celem pielgrzymek.

          Oprócz powyższych wyczynów można było spotkać samotników mieszkających w jaskiniach, grobowcach, w wydrążonych pniach drzew. Byli tacy, którzy całymi dniami stali w pozycji stojącej aż do utraty sił. Niektórzy żywili się trawą i korzonkami.               

Rozwój Kościołów Wschodnich

         Od Justyniana poczynając poprzez kolejnych władców (Tyberiusz 578–582) próbowano zaspokoić roszczenia monofizytów. Gdy brakowało rezultatów, wprowadzano prześladowania i terror policyjny. Justynian pragnąc spokoju usiłował narzucić Kościołowi Rzymskiemu skrajny pogląd monofizytów o niepodleganiu zepsuciu (aftartodoketyzm) ludzkiego ciała Chrystusa. Terror zrobił swoje. Przywódcy byli skazywani na wygnanie.

          Na scenie pojawił się Jakub Baradeusz z Tella zwanym Łachmanem.  On to wymykając się policji cesarskiej w przebraniu żebraka (stąd przezwisko Łachman), przez 12 lat wyświęcał nowych biskupów i kapłanów. Działał na całym Bliskim Wschodzie i w Aleksandrii. Historia zapamiętała go jako Syryjski Kościół Jakobicki. Działa on zresztą do dnia dzisiejszego w takich krajach jak:  Niemcy, Szwecja, Holandia, Stany Zjednoczone, Brazylia i Australia. Jego głową jest syryjski patriarcha Antiochii, rezydujący obecnie w Damaszku. Powstał na fali wywołanej uznaniem monofizytyzmu za herezję przez Kościół powszechny i jej wyklęciem na Soborze Chalcedońskim w 451, podobnie jak Koptyjski Kościół Ortodoksyjny i Apostolski Kościół Ormiański. Kościół jakobicki uważa się za jedynego prawowitego spadkobiercę Kościoła Antiocheńskiego. Oficjalnie nazywa się Syryjskim Kościołem Ortodoksyjnym. Nie używa nazwy jakobicki, którą uważa wręcz za obraźliwą, ponieważ została nadana przez bizantyjskich przeciwników tego kościoła i sugeruje, że nie jest to kościół założony przez Apostołów. Zaprzecza także, jakoby jego nauka była monofizycka, wskazując na większe skomplikowanie chrystologii tego kościoła, odmienne od radykalnego monofizytyzmu w wersji Eutychesa.

          Na tle sporów kościoły leżące poza granicami Cesarstwa Rzymskiego odłączały się zasilając liczebnie tzw. Kościoły odłączone. W Persji takim kościołem był Kościół Nestoriański. Być może silniejsze były w tym spory polityczne niż doktrynalne. Armenia bardzo ceniła sobie odrębność od Konstantynopola. W zasadzie była schizmą. Oscylowała pomiędzy monofizytyzmem a ortodoksją. Gruzja podobnie jak Armenia wypracowała swój własny kierunek, liturgię i zwyczaje. Kościół etiopski przyjął orientację monofizycką.

          Na obszarach Sudanu  pracowały dwie misje : katolicka i monofizycka. Pierwsza została pozbawiona praw przez wpływy antyrzymskie.

          Warto  zauważyć, że choć powstawały kościoły antyrzymskie, to chrześcijaństwo, jako takie, nabierało rozmachu. Kościołom towarzyszył rozkwit instytucji zakonów, życie duchowe oraz kultura. W  518 r  w Konstantynopolu i okolicach było co najmniej 67 klasztorów męskich, nie licząc wspólnot żeńskich. Wielka liczba mnichów brała udział w synodach i soborach. Jeździli oni również na dwór cesarza, gdy zachodziła pilna potrzeba (interwencje) .