Kościoły monofizyckie

         Sobór  Chalcedoński w 451 r. nie tylko nie przyniósł rozstrzygnięcia postawionego przez monofizytyzm problemu, a zapoczątkował wielki i długi kryzys (do całego VI wieku). Do dnia dzisiejszego można spotkać skutki podjętych decyzji na tym Soborze. Monofizytyzm nigdy jednak nie był jednomyślny.  Rozpadł się na wiele sekt i podsekt (ok. 20). Stanowił on jednak centrum życia religijnego, który sprzyjał rozwojowi pobożności i życia duchowego. Istnieją świadectwa, które pokazują jak do liturgii wprowadzano innowację, np. do śpiewu Tribagion wprowadzono: Święty Boże, Święty mocny, Święty a nieśmiertelny, a do modlitwy: który za nas został ukrzyżowany. Credo zostało wprowadzone do mszy jako stały jej element.

          W historii pojawiła herezja tryteizmu mówiąca, że w Bogu istnieją nie  tylko trzy hipostazy (byty – istniejące samo przez siebie), ale też trzy boskie natury, trzy istoty – innymi słowy: trzech bogów. Według tego poglądu nie istnieje więc jeden Bóg, lecz trzej bogowie: Ojciec, Syn i Duch Święty. Tryteizm jest w rzeczy samej politeizmem, wiarą w istnienie wielu bogów. Pogląd ten przeczy istnieniu Trójcy Świętej. Czasami przeciwnicy dogmatu Trójcy zarzucają trynitarianom wiarę w trzech Bogów, nie rozumiejąc pojęcia Trójcy, walczą z tryteizmem a nie z koncepcją Trójcy. Tryteizm reprezentuje współcześnie m.in. Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.

           Tego rodzaju podziały okresowo osłabiły monofizytyzm. W Aleksandrii zapanowała anarchia. Pomiędzy kościołami monofizyckimi Egiptu i Syrii doszło do waśni. Mnisi scytyjscy osiedleni w Konstantynopolu twierdzili, że: Jeden z Trójcy cierpiał za nas w ciele. Te i inne opcje powodowały wzajemne obelgi. Cesarz Justynia, aby zażegnać spory religijne wrócił do starszej formuły Credo  (Unus de Trinitate). W 534 r. Ogłoszono Kodeks Justyniana. O dziwo kodeks ten został zaaprobowany przez Kościół Rzymski. Przy takim poparciu Justynian próbował represjami policyjnymi zmusić  zbuntowane kościoły do zgody. Niestety pomiędzy chalcedończykami a nestorianami była głęboka przepaść. Cesarz Justynian zmienił własny kodeks potępiając w nim Trzy Rozdziały idąc w kierunku monofizytyzmu. Aby zmusić papieża Wigiliusza do akceptacji więził go w Konstantynopolu przez 7 lat. Był on poddany ogromnej presji. Nieszczęśliwy Wigiliusz w końcu ustąpił, aby po uwolnieniu (552) zerwać więzy z cesarzem. Papież ponownie został zaaresztowany. Do dzisiaj istnieje polemika, jakie znaczenie mają podpisy papieża pozbawionego  władzy? Zachowania papieża i jego następcy spowodowały poważne konflikty w Kościele Rzymskim.

          Zbyt nadmierne podkreślanie Boskości Słowa Wcielonego stało się zarzewiem kolejnych herezji VII wieku: monoenergetyzmu i monoteletyzmu.

Piękno zapisane

       Kiedy spoglądam przez okno i widzę gołe konary drzew wiem, że za miesiąc lub dwa pokryją się one  liśćmi. W drzewie zapisana jest koncepcja Stwórcy. Ateistyczny chaos raczej doprowadziłby drzewo do rozkładu, niż do kolejnego rozkwitu. Z chaosu i przypadkowości nic nie może się stworzyć, poza przypadkowym zlepkiem materii (w sensie ontologicznym). Przypadkowość (rachunek prawdopodobieństwa jest wykorzystywany przez Stwórcę do urozmaicenia świata). Przykładem tego zjawiska jest ludzka twarz, każda inna. Sama przypadkowość jest bezduszna i nie ma nic z koncepcji.

        Fenomenem jest matematyka, w tym algebra. Co jest najmądrzejsze? Liczba. Co jest najpiękniejsze? Harmonia. Czym jest cały świat? Liczbą i harmonią (Pitagoras). Niektóre liczby, z którymi spotykamy się w różnych sytuacjach, mają zaskakujące właściwości i wprawiają nas w zadziwienie a nawet zachwyt. Tajemnica leży w koncepcji liczb. Każda jest większa o jeden: 1 2 3 4 5 6…  Ta prosta zależność sprawia, że można budować niezwykłe budowle z liczb, w pionie i poziomie. Liczba zero używana już w siódmym wieku przed Chr. w Babilonii jest abstrakcyjnym dziełem, katalizatorem, rozjemcą między liczbami ujemnymi a dodatnimi. Określa zbiór pusty, od którego trzeba zacząć liczyć. Liczba π spełnia w przyrodzie szczególne miejsce

                   π ≈ 3,141592653589793238462643383279502884197169…

          Już w czasach zamierzchłych zauważono, że wszystkie koła mają ze sobą coś wspólnego, że ich średnica i obwód pozostają wobec siebie w takim samym stosunku. Liczba ta nigdy się nie kończy, jest niewymierna w układzie liczb dziesiętnych. Łączy ona nieokreśloność z rzeczywistością. Liczba ta może symbolizować rzeczywistość nadprzyrodzoną.

          Liczba doskonała to taka liczba, która jest równa sumie wszystkich swoich dzielników mniejszych od niej samej, np. 1+2+3 = 6; 1+2+4+7+14 = 28.

            W piramidzie Cheopsa stosunek sumy dwóch boków podstawy do wysokości wynosi 3,1416, czyli w przybliżeniu π  z dokładnością do czterech miejsc po przecinku! Dziś nie można stwierdzić czy był to zadziwiający przypadek, czy wynik geniuszu nieznanych nam z imienia uczonych. Liczbę π można wyrazić różnymi ciągami matematycznymi, w tym:  ciągiem Leibniza, ciągiem Eulera i innymi.  Uczeni szukając kontaktu z cywilizacjami pozaziemskimi, wysłali w kosmos drogą radiową informację o wartości liczby π. Wierzą, że inteligentne istoty spoza Ziemi znają tę liczbę i rozpoznają nasz komunikat. Ciągi liczb (Fibonacciego) mają niezwykłe właściwości i ciągną się w nieskończoność.

        Liczba e (Johna Napiera, liczba Napera) zrobiła furorę przy zamianie mnożenia wielkich liczb na dodawanie (logarytmy), ale w dobie komputerów jej praktyczne zastosowanie zmalało.

        Człowiek wymyślił liczby zespolone (i – liczba urojona), które znalazły zastosowanie m.innymi w elektronice.

       Algebraiczna doskonałość opisana kilkoma działaniami: dodawania, odejmowania, mnożenia i dzielenia pozwala opisać świat. Przykładowo, ciąg Fibonacciego opisuje liczbę pędów rośliny jednostajnie przyrastającej w latach. W słoneczniku można zaobserwować dwa układy linii spiralnych, wychodzących ze środka. Liczba linii rozwijających się zgodnie z ruchem wskazówek zegara wynosi 55 i tylko 34 skręconych w przeciwną stronę. Takie same spirale można zaobserwować na wielu innych roślinach (np. kalafior, ananas). Liczby spiral występujących w tych roślinach są kolejnymi liczbami Fibonacciego. Algorytmy do cudowne konstrukcje matematyczne (twierdzenie Pitagorasa, złoty podział odcinka) zawierające boskie zamysły. W  nich zapisana jest Boża doskonałość, inteligencja, myśl konstrukcyjna i zależności logiczne. Złote proporcje wykorzystano także podczas wznoszenia piramidy Cheopsa w Gizie i Partenonu w Grecji.

          I pomyśleć, że  prawa przyrody działają bez przerwy. Bóg musi podtrzymywać świat w swoim istnieniu. Bóg służy człowiekowi bez przerwy. Czy nie powinniśmy choć chwilę dziennie przeznaczyć na chwałę Boga?

Monofizytyzm

         Polemika pomiędzy Nestorianami, a Cyrylem była pełna ekspresji, wręcz walki o argumenty. Cyryl opracowywał całe dokumentacje swoich poglądów. Przez swoje prace i determinację stał się bardziej wiarygodny w oczach słabego papieża Celestyna. Wszystkiemu towarzyszyły też intrygi cesarskie. Cyryl był polemicznie zręczniejszy. Widać, jak nie o prawdę chodziło tylko chęć odniesienia zwycięstwa.  Sobór w Efezie w 431 roku przebiegał dramatycznie. Obu teologów osadzono w areszcie. Sam cesarz Teodozjusz II wziął sprawy w swoje ręce. Cesarz pragnął pojednania. Nie udało się uzgodnić wspólnych stanowisk. Przegrał jedynie Nestoriusz i jego teologia.

       Pomiędzy Kościołem Wschodnim, a Aleksandryjskim zapanował pozorny spokój. Na Wschodzie dalej trwała dyskusja i żywe były poglądy Nestoriusza. Przeciwstawnie do teorii Nestoriusza pojawiła się herezja zwana monofizytyzmem (Eutyches). Ona to pomniejszała rolę czynnika ludzkiego w Jezusie. Akcentowała, że z chwilą zjednoczenia pozostała w Jezusie tylko jedna natura – boska. Natura boska Chrystusa wchłonęła jego naturę ludzką.

          Tym razem sprawy wziął w swoje ręce silny papież św. Leon (440–461), który sam zajął stanowisko w sprawie. Eutyches został ekskomunikowany. Zwołany został synod w Efezie w 449 r. Twórca monofizytyzmu Eutyches, przy dyskretnym poparciu dworu cesarskiego, doprowadził do zamieszania. Legaci papiescy zostali brutalnie zaatakowani. Musiała interweniować policja (synod zbójecki). Zmuszono biskupów papieskich aby unieważnili ekskomunikę Eutychesa i przywrócili mu stanowisko.

          Papież nie zaakceptował ustalenia synodu, który nazwał „zbójeckim”. Teodozjusz uniewinnił z kolei Eutychesa. Papież Leon odniósł porażkę. Dopiero po śmierci Teodozjusza naprawiły się stosunki pomiędzy papiestwem a cesarstwem. Tym razem zwołano sobór w Chalcedonie w 451 r. Odczytano list św. Leona, w którym była wykładnia papieża Leona odnoście monofizytyzmowi. List ten miał być przeczytany na synodzie efeskim w 449 r. (nazwanym później zbójeckim). Na soborze na nowo zredagowano symbol wiary. Cieszono się w końcu zapanuje spokój. Jakże się mylono.

          Prymat papieża został utrzymany, przynajmniej w sprawach doktrynalnych. Na prymacie papieża rzymskiego ciążyła formuła sformułowana w 381 r. W Konstantynopolu zasada równych w prawach, jako dwie stolice cesarskie, Rzymowi i Konstantynopolowi. Biskup Rzymu nie uznawał jednak tej zasady. Jego zdaniem, Rzym miał nad Konstantynopolem wyższość, gdyż Rzym jest stolicą biskupa Piotra. Wschód nie przyjmował nigdy tego argumentu.

          W tle tych wydarzeń trwała wojna. Attyla zagarnął już Akwileję. Na drodze dyplomatycznej zażegnano jego dalszą ekspansję. Prawdopodobnie Attyla, przez wizje prorocze jakie go nękały, przestraszył się i zrezygnował z marszu na Rzym. Wieczne Miasto znów pogrążyło się w zabawach, zbytkach i intrygach.

Unia hipostatyczna

         W średniowieczu chrześcijańskim dominowały: Kościół Rzymski, Aleksandryjski i Wschodni, z tym że Kościół Wschodni dzielił się jeszcze na wiele opcji (Kościół Antiocheński, Ariański, Nestoriański). Kościoły te, w jakiś sposób, ze sobą rywalizowały. Każdy uważał, że racja i prawda leży po jego stronie. W zależności od punktu wyjścia, teologia rozwijała się z bagażem przyjętej tezy. Św. Cyryl aleksandryjski bronił Wcielenia Boga w postać Jezusa, tym samym Matka Jego, według niego, stała się Matką Boga. Ta konstrukcja myślowa jest nie do zrozumienia. Kobieta sama stworzona przez Boga, stała się rodzicielką Syna Boga, który jest równy Ojcu (czysty politeizm). Ta zagmatwana konstrukcja teologiczna jest wyłącznie dziełem ludzkim. Przytaczane teksty biblijne na obronę tej konstrukcji są naciągane. Z niej można  przytoczyć teksty zaprzeczające tej tezie. Brnąć dalej, z Matki uczyniono Najświętszą Dziewicę, nawet po porodzie.

          Cyryl za wszelka cenę chciał udowodnić słuszność swojej racji. Zagłębiał się we wszelkie dostępne dzieła, nawet apokryficzne. Pojęcie physis, używane do określenia jedności natury (określenie  Apolinarego) zostanie wykorzystane do pojęcia uni hipostatycznej, czyli związku boskiej i ludzkiej natury Jezusa Chrystusa po Wcieleniu. Sobór chalcedoński z 451 r. zdogmatyzował to pojęcie. Jezus Chrystus, będąc jedną Osobą, posiada dwie natury boską i ludzką (diofizytyzm). Ich zjednoczenie dokonało się:

 

– bez zmiany natur (immutabiliter gr. atreptos), to znaczy spotkanie ze sobą natury boskiej i ludzkiej w Jezusie Chrystusie nie zmieniło w żaden sposób ani ludzkiej, ani boskiej natury. Każda pozostała sobą ze specyficznymi dla siebie właściwościami.

 

– bez pomieszania (inconfuse gr. asynchytos), to znaczy obydwie natury Jezusa Chrystusa po zjednoczeniu nie uległy pomieszaniu ze sobą. Nie powstała więc jakaś trzecia bosko-ludzka natura. Pozostały dwie odrębne natury, boska i ludzka, a każda z nich zachowała specyficzne dla siebie właściwości.

 

– bez rozdzielenia (indivise gr. adairetos), to znaczy mimo obecności dwóch natur w Jezusie Chrystusie po Wcieleniu nie było dwóch osób, lecz jedna Jezusa Chrystusa, w której spotkało się ze sobą bóstwo i człowieczeństwo. Nie wolno więc rozdzielać Jezusa Chrystusa Boga od Jezusa Chrystusa człowieka.

 

– bez rozłączenia (inseparabiliter gr. achoristos), to znaczy, że po Wniebowstąpieniu Jezusa Chrystusa natura ludzka nie odłączyła się od boskiej. Tak więc Jezus Chrystus również po wniebowstąpieniu pozostał w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem.

          Zjednoczenie osobowe dokonało się z chwilą poczęcia natury ludzkiej Jezusa w łonie Matki i pozostało po śmierci ciała Jezusa. Po śmierci Jezus zachował naturę ludzką pomimo braku ciała.  Jednocześnie Jezus Chrystus jest współistotny Bogu Ojcu (homousios) co do bóstwa. Chrystus zachowuje swoją wolę, którą podporządkuje woli Ojca.

          Podejście filozoteistyczne jest podobne. Różnica polega na tym, że filozoteizm uważa, że Wywyższenie Jezusa nastąpiło dopiero na krzyżu, natomiast unia hipostatyczna jest w każdym człowieku przez naturę ludzką i duchową (dusza).

Nestoriusz

Ze względu na prowadzoną tematykę historyczną niniejszy wykład jest podobny do wykładu z dnia 14.XI 2013 r.

          Nestoriusz (384–451) był teologiem. Jako patriarcha Konstantynopola sam zwalczał herezje arian, macedonian i apolinaryzmu. W swojej koncepcji teologicznej uważał, że Jezus był  pełnym Człowiekiem. Nie akceptował natury Logosu. Zaprzeczał, że Jezus narodzony z Marii z Nazaretu był Bogiem (Logos).  Maria, według niego, nie mogła być nazywana Matką Boga (gr. Theotokos), lecz jedynie Matką Chrystusa (gr. Christotokos). Bóg, jako wieczny, nie mógł narodzić się z ludzkiej matki, ani tym bardziej umrzeć. Jedynie o człowieku można mówić, że urodził się i umarł. W konsekwencji doktryna ta rozumiała, że Jezus Chrystus był zwykłym człowiekiem, w którym zamieszkał Bóg-logos, „jak w świątyni”. 

          Doktryna Nestoriusza wywracała przyjętą liturgię modlitwy w której zawarta była przyjęta już teologia chrześcijańska. To wzbudziło ostry sprzeciw duchownych. Nauka Nestoriusza burzyła istniejący stan doktryny. Trudno się dziwić,  że  nie spodobała się duchownym. Jego głównym przeciwnikiem był patriarcha Aleksandrii Cyryl.

           W 430 r. zwołano sobór w Efezie  w którym uczestniczył Nestoriusz wraz ze swoimi uczniami. Niestety nie potrafił obronić swojego stanowiska. Jego nauka została potępiona, a on został pozbawiony urzędu patriarchy i wygnany do Bostry w Arabii. Tam Nestoriusz zmarł jako wygnaniec i więzień, nie wyrzekłszy się jednak swych przekonań. Jego prace teologiczne z tego okresu spalono po jego śmierci. Dzisiaj nauka nestoriańska posiada wiele opcji. Ważne jest, że dostrzeżono w niej aspekt funkcjonalności, kosztem spojrzenia ontologicznego. Filozoteizm objął tę funkcjonalność w Akcie działającym.

          Reakcją na nestorianizm była doktryna monofizytyzmu. By obronić jedność osoby Jezusa Chrystusa, monofizyci upatrywali w Chrystusie zlanie się dwóch natur, boskiej i ludzkiej, w jedną hipernaturę. Obydwa rozwiązania zostały uznane za nieortodoksyjne i zastąpione przyjętą na soborze chalcedońskim (451 r.) chrystologią papieża Leona Wielkiego, która w dużej mierze szła po liniach wytyczonych przez chrystologię Augustyna z Hippony (354–430). Formuły papieskie zawierały m.in. pojęcie unii hipostatycznej jako oddające właściwie relacje między dwiema naturami Słowa, które stało się ciałem (por. J 1,14).

Chrystologia podminowana

          Idea Apolinarego niezwykłego podmiotu bytowego Boga podobała się. Wśród entuzjastów byli również biskupi. Jednak idea rozrastała się o nowe koncepcje i przyjmowała różne opcje.  Na synodzie rzymskim w 377 r. (i kolejnych) nauka Apolinarego została potępiona i uznana za herezję. Apolinaryzm działał jeszcze, ale w ukryciu. Herezja Apolinarego skutkowała nowymi opracowaniami chrystologicznymi. Diodor z całą stanowczością podtrzymywał tezę o Boskości Syna oraz widział w nim pełnego Człowieka. Nie potrafił jednak dokładnie wytłumaczyć różnicę między Synem Boga, a Synem Maryi. Zastrzegał się jedynie, że dwóch Synów nie ma. Chrystologia stała się niepewna i niejednoznaczna. Opierała się na szkole Janowej, troistości Boga i pojęciu Logosu. Karkołomna koncepcja Ojca-Boga i Boga-Syna stała się zarzewiem sporów chrystologicznych. Mało kto dostrzegał fragment Listu do Filipin, że Jezus Chrystus miał być wywyższony dopiero na krzyżu. Uniżył samego siebie, stawszy się posłuszny aż do śmierci – i to po śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył (Flp 2,8–9). Jezusa wywyższył Kościół, a Bóg przyjął ofiarę Jezusa i uczynił ją skuteczną zgodnie daną Piotrowi plenipotencją.

          Dla jasności trzeba przytoczyć wcześniejszy fragment listu: On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołociłsamego siebie, przyjąwszy postać sługi,  stawszy się podobnym do ludzi (Flp 2,6–7). Fragment ten należy rozumieć, że Jezus zachowywał się jak Syn Boży (lub za takiego Go uważano, działał cuda itp. ), ale sam nie chciał równać się z Ojcem. Dziś komentatorzy postać tłumaczą jako zewnętrzny przejaw bytowania Bożego – Jego chwałę (przypis BT). Przyjęta koncepcja chrześcijańska wyraźnie zbacza w stronę politeizmu Boga-Ojca i Boga-Syna. Inaczej trudno to zrozumieć. Na piedestale Boga nie może być dwóch, czy trzech, bo  to kłóci się z definicją Jedynego Boga (wiary monoteistycznej). Troistość Boga widzę jedynie w Akcie działającym, tzn. że Trzy Osoby Boskie działają wg tej samej woli. Podmiotem Boga jest więc Akt działający. Przyznaję, że pojęcie Aktu działającego jest tratwą ratowniczą koncepcji troistości Boga, ale też nowym oglądem Boga, jako Istoty działającej (wg teorii świata dynamicznego, Boga dynamicznego). Ontologiczny obraz Boga (Ojciec, Syn i Duch Święty) można rozumieć jedynie jako różne obrazowania Boga, z całą mitologizacją rodziny boskiej. Kościół widzi Jezusa Chrystusa jako wcielenie Boga w ludzkiej postaci. Z punktu widzenia ludzkiego to ładna koncepcja ale nieprawdopodobnie ludzka. Oprócz przekazów ewangelicznych, które opracowane były według z góry przyjętych koncepcji, nie ma dowodów na potwierdzenie prawdziwości historiograficznej i faktograficznej. Koncepcja chrystologiczna jest dziełem człowieka, nie Stwórcy. Można się umówić, że jest koncepcją statutową chrześcijaństwa. Jest sztandarem wiary, choć opartym na wizji, a nie faktach. Może trzeba w ten sposób patrzeć na chrześcijaństwo? Nie oburzać się na jego mitologizację, ale przyjąć jako podłoże do relacji z Bogiem. Jestem gotów przyjąć tę koncepcję, ale świadomie, a nie jako narzuconą „prawdę”. Wiara chrześcijańska stałaby się umową pomiędzy Kościołem, a jej wiernymi. W końcu chodzi o relacje z Bogiem, który jest i być musi według rozeznania zdroworozsądkowego, oraz Boga odczytanego we własnym sercu.

Rzeczywistość po nowemu

          Rzeczywistość w znaczeniu potocznych, to „wszystko co istnieje”. Zawiera w sobie byty obserwowalne jak i pojęciowe. Byty w najkrótszej definicji to istnienia posiadające substrat i przypadłość. Ze względu na przekonanie o istnieniu materii, byty zazwyczaj mają substrat materialny. Gdy mowa jest o bytach duchowych substratem ich jest substrat duchowy, niepojęty dla rozumu ludzkiego. Nie znając istoty tego substratu, można jednak przyjąć, że takowy istnieje.

          Jeżeli uznaje się, że materia nie istnieje, a jej obraz i przymioty należą do kłębków energetycznych, to ze względu na niezbadane podłoże energii brakuje słów do opisu rzeczywistości.

          Gdyby można było zdefiniować energię, to mielibyśmy punkt oparcia do dalszych definicji.

           Energia wynika z tchnienia bożego i stała się podstawowym narzędziem i budulcem wszechświata. Pochodzi bezpośrednio od Stwórcy. Z jednej strony jest poznana i wykorzystywana przez człowieka, a z drugiej strony okryta jest tajemnicą podłoża. Jeżeli jest to tajemnica, to nic nam do niej. Dostępne dla człowieka są jej dynamiczne własności. Odstępując od pojęcia podłożą dla energii, świat przez to wydaje się jedynie dynamiczny. We wszechświecie jest to, co działa. Samo działanie staje się podmiotem. Świat tak widziany, jest przenikalny choć przez kłębki energetyczne staje się zmysłowy w wymiarze makro. 

          W pewnym sensie taki świat jest bardzo prosty w swojej strukturze. Wszechpanująca energia objęta jedynie prawami przyrody. Gdyby to było wszystko, to świat byłby bezcelowy, bezduszny, chaotyczny i zmierzałby do rozpłynięcia się. Energia zawsze zmierza do najmniejszego stanu energetycznego. Ponieważ świat tętni życiem, musi być w nim coś, co go ożywia. Nie trudno zgadnąć, że jest Nim Stwórca, który cały czas podtrzymuje świat w jego istnieniu. Więcej, Bóg nadaje kierunek rozwoju (ewolucji). To ciągłe tchnienie Boga jest  działaniem wynikającym z Jego woli. Pojawiło się w konkretnym punkcie historycznym. Świat jest więc dziełem rozumnym, osobowym. Człowiek ujmuje to pojęciem Miłości, bo tylko to pojęcie ma w sobie przymioty nieskończoności. Sam Stwórca jest Miłością, bo zawiera te same przymioty.

          Bóg działając w podobny sposób, powołał do życia istotę składającą się z części boskiej natury (dusza) umiejscowiona za życia w konkretnej przestrzeni (ontologicznie ujmowanej  jako ciało). Przez naturę duchową, może przenikać świat jak Stwórca. Został jednak obwarowany warunkami istnienia cielesnego i moralnego. Człowiek, przez zbawienie otrzymuje wieczność i dziedzictwo Boga. Człowiek jako stworzenie pozbawione jest atrybutów nieskończoności, tym samym posiada skłonność do grzeszności (profanum).

Najazd barbarzyńców, Apolinaryzm

          Jedność w Cesarstwie Rzymskim była wystawiona na ciężka próbę. Inna mentalność ludzi była silniejsza od wszelkich racji politycznych. Dla przykładu:  Konstans i Walentynian na Zachodzie zajęli odmienne stanowisko względem arianizmu niż Konstancjusz (brat Konstansa) i Walens (brat Walentyniana). Za Teodozjusza pojawiające się konflikty nigdy już nie odbudowały jedności. Rozdziałowi sprzyjały najazdy Wizygotów (barbarzyńców) na Italię, którzy początkowo gnębili Półwysep Bałkański i Grecję. Cesarstwo Wschodnie pozbędzie się też Ostrogotów, którzy ruszyli na podbój Italii (488–493). W 410 Alaryk (Wizygoci) złupili Rzym. Cesarstwo rozpadło się na wiele praktycznie niezależnych królestw. Do roku 476 Cesarstwo posiadało jeszcze nominalną władzę, ale była to władza już prestiżowa. Galia dostała się w ręce Franków. Można powiedzieć, że dla Cesarstwa cały Zachód został stracony. W 568 roku Italię zaatakowali Longobardowie. W tym czasie napadali na Rzym również Turcy, Bułgarzy Huni, Awarowie, Anci i wielu innych. Najazdy spowodowały początkowo ogólny spadek kultury, ale każdy najeźdźca pozostawiał ślady swojej narodowej kultury.

          W tym czasie na Wschodzie pojawiły się nowe spory chrystologiczne. Powrócono do problemów nicejskim. Ewangelia przedstawiała Jezusa głodnego, mającego pragnienie, zmęczonego przy studni Samarytanki, płaczącego na grobem Łazarza, drżącego na myśl o śmierci. Czy nie są to ludzkie przymioty, czy one nie świadczą o człowieczeństwie Jezusa? Czy oddając Jezusowi (człowiekowi) część nie popełnia się bałwochwalstwa? Ortodoksja nicejska przedstawiała Jezusa jako Drugą Osobę Boską. Dogmatyczne stwierdzenie bóstwa Jezusa Chrystusa,  siłą rzeczy przyczyniło się do ogłoszenia Maryi jako Bogarodzicy (Theotokos, ostatecznie potwierdzonego w 431 r. na soborze w Efezie). Dogmat złagodził problem bałwochwalstwa Jezusa, ale pojawiły się nowe pytania. Czy Jezus w ogóle był człowiekiem sensu stricto? A może był niepełnym człowiekiem jak głosiło wielu? Apolinary twierdził, że istota ludzka nie może być wolna od grzechu, a istota boska nie może być grzeszna. Jezus nie mógł być więc człowiekiem. No tak, ale przecież narodził z Maryi? Apolinary chciał zapobiec sprzeczności i wyrwać Jezusa z pęd bolesnej dwoistości (hipostazy). Stwierdził więc, że Jezus to Człowiek-Bóg o jednej naturze. Słowo Boga wcieliło się jedynie w ciało ludzkie. Jego pogląd został potępiony podczas synodu aleksandryjskiego (362), papieża Damazego, soboru konstantynopolitańskiego (381).

          Problem natury Jezusa pozostał.

Odmienność Wschodu, wpływ Kościoła na prawo świeckie

          Ważnym narzędziem organizacyjnym Kościoła były synody regionalne, prowincjonalne i sobory. Na nich precyzowały się przepisy wewnętrzne.  One będą stanowić podstawę do opracowania prawa kanonicznego. Ustalano na nich kwestie doktrynalne jak i dyscyplinarne. Czasem rozwiązywały problemy lokalne  (np. likwidacja arianizmu w Ilirii). Po rozwiązaniu problemu z arianizmem, Rzym przestał mieszać się w zarządzaniu Kościołami z greckiej strefy językowej, które dążyły do stanowienia o sobie w sposób autonomiczny. Ciekawe, jak inna mentalność, pojmowanie inaczej religii, sprawy duchowe potrzebują własnej drogi. Można powiedzieć, że zarysowywał  się już przyszły rozdział kościołów pod względem administracyjnym. Konstantynopol prowadził również misje obejmujące europejska Trację, Azję Mniejszą, Cezareę, Efez, Syrię, Antiochia, no i Jerozolima. Kościół w Aleksandrii bardzo napierał na Wschód, chcąc mieć jak największe wpływy.

          To co łączyło chrześcijan, to wspólna wypracowana liturgia i sakramenty. Owszem, były różnice w detalach, jak np. długość trwania postu, dyscyplina pokutna. W Egipcie świętowano sobotę i niedzielę.  Kościół Rzymski zaanektował dla siebie Boże Narodzenie w dniu pogańskiego święta Niezwyciężonego Słońca tj. 25 grudzień. Od 325 roku niedziela stała się dniem świątecznym.

          Kościół w Hiszpanii w roku 400, na synodzie w Toletum (Toledo),  dyscyplinował swoich wyznawców  groźbą ekskomuniki tych, którzy nie pojawiali się w kościele przez trzy lub cztery kolejne niedziele.  W roku 390 wyszło zarządzenie zabraniają wstępu do Kościoła kobietom, które wbrew prawom boskim i ludzkim ośmieliły się obciąć sobie włosy. W ten sposób Kościół zaczął ujawniać swój zamysł nadzorcy ludzkich sumień. Czy jest to słuszne? Tak i nie. Wiele zależy od ludzkich charakterów. Niektórzy nie znoszą żadnego nadzoru, inni lubią być kierowani i prowadzeni za rękę. Ci pierwsi na ogół są bardziej odpowiedzialni. Inni, wolą ukrywać się przed odpowiedzialnością.

          W omawianym czasie zaczął szerzyć się handel relikwiami. Występowały przy tym nadużycia. Nie wszystkie relikwie były autentyczne. Kościół katolicki prezentuje ciekawą obronę na fałszywe relikwie. Nie ważne, czy są prawdziwe. Ważne, że symbolizują jakieś dobra. W ten sposób nie odrzucono np. całunu Turyńskiego, który po dziś dzień wzbudza emocje. Edykt (386) cesarza Teodozjusza zwalczał nadużycia z relikwiami

          Inną formą pobożności  były pielgrzymki. Wierni tłumnie przybywali do sanktuariów poświęconym sławnym męczennikom. Religia chrześcijańska zaczęła wywierać wielki wpływ na życie Cesarstwa i jego prawa. Nawet prawa niewolników uległy zmianom. Zabroniono rozłączać rodziny niewolników. Nie wolno było głodzić więźniów. Raz na tydzień mieli więźniowie prawo do kąpieli. Kapłani i biskupi otrzymali prawo doglądania losów nieszczęśników. Mimo, że w 325 r. zakazano walk gladiatorów, to dopiero w 438 r. prawo to  stało się skuteczne.

          Tortury były zbyt cennym narzędziem informacji, aby z nich zrezygnować. Niektórzy mężowie stanu walczyli z brutalnością przesłuchań.

          Kościół wprowadził pojęcie miłosierdzia w znaczeniu społecznym wobec wszystkich ludzi, a zwłaszcza biednych, chorych, obłąkanych, szalonych, traktując ich jak braci. Pojawił się szacunek do osoby ludzkiej. Jałmużna stała się rangą służby publicznej.   

Św. Augustyn

          Św. Augustyn (354–430) pochodził z ojca poganina i matki (św. Monika) chrześcijanki. Był on nauczycielem retoryki w mieście Tag (Tagast), potem w Kartaginie, w Rzymie i Mediolanie. Nie mówił po grecku.  Pisma Cycerona (pisarza i konsula rzymskiego) obudziły w nim zainteresowania filozofią. Początkowo był niechętny chrześcijaństwu i wyznawał manicheizm (sekta, która eksponowała dualizm dobra i zła i uosobienie dobra i zła). Biblia raziła go swoją niedoskonałością[1]. Dopiero kazania św. Ambrożego w Mediolanie nawróciły go na wiarę chrześcijańską. W 387 r. przyjął chrzest. Porzucił dotychczasowe życie (grzeszne), studiował nauki chrześcijańskie, po których otrzymał święcenia kapłańskie. Wkrótce został biskupem Hippony. Z ogromnym zapałem bronił Kościół i zwalczał herezje, w tym manicheizm i pelagianizm. Pozostawił po sobie wiele pism.

          Św. Augustyn swoje poglądy rozpoczął od poznania. Wszelkie bowiem poznanie do jakiego człowiek dąży ma za cel uszczęśliwienie człowieka. Najwyższym zaś szczęściem jest posiadanie najwyższego Dobra jakim jest Bóg. Aby zaś to dobro posiąść trzeba najpierw je poznać. Poznanie może być zewnętrzne dotyczące świata nas otaczającego i poznanie wewnętrzne polegające na wejściu w siebie.  W sobie człowiek może poznać prawdy Boże, a jest to możliwe dzięki specjalnemu oświeceniu Bożemu. Ma ono charakter nadprzyrodzony i jest dziełem łaski (działania mistyczne). Na drodze poznania mistycznego można odkryć, że Bóg jest najwyższą Istotą, a tym samym jest nieskończony, absolutnie doskonały i tym samym najwyższym dobrem:  Bóg jest niewyrażalny, łatwiej powiedzieć o Nim, czym nie jest, niż czym jest, Gdy pojmujesz, to nie ma tu już Boga. Ponieważ Bóg zdolny jest do najwyższej Miłości i może być miłowany, dlatego jest w najwyższym stopniu Osobą dzięki temu człowiek może nawiązać z Bogiem osobisty kontakt. Ponieważ istotną rolą w miłości odgrywa wola, stąd Bóg w swej istocie jest wolą i wszystko od jego woli zależy. Człowiek jest istotą nie tylko cielesną, ale i duchową. Idąc za filozofią Platona opowiadał się za całkowitą niezależnością duszy od ciała. Wprawdzie nie kwestionował przynależności ciała do ludzkiego bytu, to jednak zbyt jednostronnie akcentował wartość duszy, upatrują w ciele źródło zła i przyczyny odrywania się człowieka od Boga. Cały świat jest ściśle zależny od Boga i wszystko, co w świecie jest dobrego, pochodzi od Boga, jest Jego odblaskiem: Fakt dobra cząstkowego w świecie stworzonym domaga się istnienia Dobra Najwyższego i Nieskończonego. Świat bowiem rozwija się na mocy tzw. zarodków wszczepionych przez Boga w materię. Dla św. Augustyna nie istniała inna tajemnica Boga, jak tylko Chrystus (non est enim aliud Dei misterium nisi Christus – Epist. 187).

           Św. Augustyn utrzymywał, że podstawowym zadaniem człowieka jest przezwyciężanie zła, które ostatecznie  swe źródło ma nie w materii, lecz w wolnej woli. To przezwyciężenie zła jest możliwe tylko dzięki łasce Bożej, które Bóg darmo udziela.  Poglądy św. Augustyna były oparte na większym zaufaniu do woli, wiary i łaski niż do rozumu i doświadczenia. Jego poglądy należy uznać za oryginalny system teologiczno-filozoficzny.

          Ulubiona zasada św. Augustyna: Nowy Testament jest ukryty w Starym, a Stary staje się zrozumiały w Nowym. Na temat Pisma świętego wyraził pogląd: A gdybym przypadkiem napotkał w nich zdanie, które by się wydawało być przeciwne prawdzie, to nie wahałbym się twierdzić, że przyczyną jest albo niedokładny odpis, albo tłumacz źle przełożył, albo ja sam błędnie je zrozumiałem. O Ewangelii św. Jana mówił: Także Jan nie powiedział tak, jak jest, lecz jak potrafił, gdyż człowiek mówił o Bogu.

          Św. Augustyn jest autorem wiele ciekawych myśli i sentencji:

Jeżeli nikt mnie o to nie pyta, wiem. Jeżeli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem;

Dla czystych wszystko jest czyste;

Wierzę, aby zrozumieć;

Księgi Rodzaju nie napisano, aby nam powiedzieć, jak powstało niebo, ale jak niebo osiągnąć;

Człowieku, naucz się tańczyć, bo aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić;

Niespokojne serce człowieka zanim nie spocznie w Bogu;

Jeśli kochasz brata, którego widzisz, zobaczysz i Boga; zobaczysz miłość, w której mieszka sam Bóg;

Człowiek może wierzyć tylko wtedy, jeśli chce;

Zaprawdę nie powinniśmy tracić nadziei, że dojdziemy do tego doskonałego i anielskiego przybytku w niebie;

Kto dysputuje, odróżnia prawdę od kłamstwa;

Bóg jest nam bliższy, niż my sami sobie;

Życie szczęśliwe to radość z prawdy;

Kto lęka się śmierci, nie kocha Boga;

Niewielu ludzi ceni prawdę, ale za to nikt nie chce być oszukiwany;

Człowiek pragnie prawdziwego szczęścia, które nie jest możliwe bez Boga.

          Św. Augustyn podziela zdanie św. Pawła Apostoła, że  mężczyzna jest obrazem i chwałą Boga, a kobieta chwałą mężczyzny (przez to nie jest obrazem Boga), ale to nieporozumienie tłumaczy, że oboje, mąż i żona, w równym stopniu mają godność ludzką – mając dusze rozumne, w równym stopniu noszą w sobie obraz Boży i oboje są zdolni do kontemplacji Boga:

          Św. Augustyn, jeden z największych Ojców Kościoła, był zwolennikiem stosowania środków przymusu fizycznego do nawracania donatystów (rygorystyczny ruch religijny, Donatyści negowali ważność sakramentów, jeżeli udzielał ich kapłan znajdujący się w stanie grzechu. Sprzeciwiali się też ponownemu dopuszczaniu do Kościoła tych, którzy wyrzekli się wiary w czasach prześladowań. Św. Augustyn był wielkim teologiem, ale reprezentował rygoryzm kościelny. Rozstał się ze swoją nielegalną żoną[2]. Uważał podobnie jak św. Cyprian: extra Ecclesiam salus nulla (poza kościołem nie ma zbawienia). Nauczał, że niewolnictwo jest stanem zgodnym z naturą. Pisał: nie można jeszcze stwierdzić z całą pewnością, że istnieje dusza w ciele pozbawionym czucia [zarodek], gdyż nie jest ono w pełni uformowane, a zatem nie obdarzone zmysłami.  

          Poglądy św. Augustyna były przez ponad 700 lat ważnym podkładem filozoficznym dla myślenia filozoficznego w Kościele katolickim. Pod jego wpływem kształtowały się poglądy wielu teologów: Hugona od św. Wiktora, Piotra Abélarda, Piotra Lombarda, Tomasza z Akwinu, Świętego Bonawentury i innych. Jego pisma miały duży wpływ na nauki Lutra i Kalwina, i dlatego protestanci uważają go za duchowego przywódcę.

         Św. Augustyn to wielka postać w historii Kościoła. Nie wszystkie jednak jego poglądy idą w parze z filozofią filozoteizmu, np. istnienie aniołów. Filozof  akcentował ich istnienie: Chociaż nie widzimy objawień aniołów, to przecież, że są aniołowie, wiemy z wiary i czytamy, że wielu ludziom się ukazali.


[1] Encyklopedia Katolicka, Wyd. KUL 1985 r. tom I, hasło Augustyn s. 1088.

[2] Encyklopedia Katolicka, Wyd. KUL 1985 r., tom I, hasło Augustyn, s. 1088.