Ulrich Zwingli

          Ulrich Zwingli (1484–1531) szwajcarski kaznodzieja i teolog był kolejnym przywódcą reformacji. W 1506 roku został księdzem katolickim, od 1516 kaznodzieją w Einsiedeln, a od 1518 roku w Zurychu. W 1515 roku brał udział w bitwie pod Marignano jako kapelan oddziałów szwajcarskich. Przez pewien czas, będąc stronnikiem papieża od 1515 roku korzystał z rzymskiej pensji. Od 1516 roku utrzymywał kontakty z Erazmem z Rotterdamu, który nakłaniał go do korzystania tylko z Pisma Świętego i pismami Ojców Kościoła. Zwingli szukał w nim prawdy w najczystszym kształcie. Będąc racjonalistą chciał uprościć chrześcijaństwo do filozofii Chrystusa. Twierdził, że należy znieść usprawiedliwienie przez uczynki, zwłaszcza pielgrzymki, kult świętych, relikwie i odpusty. Zwingli był reformatorem o własnym obliczu. Zaprzeczał jakoby był  pod wpływem Lutra. W 1519 roku podjął krytykę kultu świętych, idei czyśćca, zakonów, a później także władzy papieskiej, celibatu i pojmowania mszy jako ofiary, a w 1523 roku wystąpił z Kościoła i rozpoczął organizację wspólnoty protestanckiej w Zurychu. W 1524 roku zanegował dogmat o rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii, interpretując ją czysto symbolicznie, przez co popadł w konflikt z Lutrem. W kazaniach nawoływał do zniesienia mszy świętej, usunięcia z kościołów ołtarzy i obrazów, uznania Pisma Świętego za jedyne źródło wiary, a także postulował wprowadzenie języka narodowego do liturgii oraz sekularyzację majątków zakonnych, których bogactwa miały być przeznaczone na pomoc biednym i rozwój szkolnictwa. Największych zwolenników znalazł w Bazylei, Bernie i Zurychu. Ograniczył sakramenty do chrztu i Eucharystii, traktując je jako symbole pozbawionych wszelkiej skuteczności. Zerwał z nakazem postu. Wnioskował o zniesienie celibatu. W 1524 poślubił wdowę. Na groźbę ekskomuniki zrzekł się swojej predykatury i nie chciał mieć nic wspólnego ze starym Kościołem. W czasie dysputy na miejskiej Rady Szwajcarskiej Zwinkli przedstawił 67 tez, które odrzucały Kościół widzialny, tradycję ustną, hierarchię, kapłaństwo i ofiarę Mszy św. Kwestionował śluby zakonne, dni postne i świąteczne, a rządy w Kościele otwarcie przyznawał zwierzchności świeckiej. Dysputa zakończyła się jego zwycięstwem. Rada miejska w Zurychu nakazała teraz kaznodziejom stosowanie tez Zwinglego. W ciagu 13 dni wszystkie kościoły miasta „wyczyszczono” – pobielono ściany, zniszczono obrazy, rozbito posągi, skasowano świece, bicie w kościelne dzwony, namaszczenie chorych, rozebrano organy, a w styczniu 1525 roku zamknięto klasztory. Katedrę zamieniono na szkołę teologiczną, która miała przygotować utworzenie natchnionej przez Biblię wspólnoty ludów. W Wieki Czwartek w 1525 święcono w bardzo skromnej formie. Obrządek zwingliański był bardzo prosty: składał się wyłącznie z modlitwy, czytania Pisma Świętego, kazania i czterokrotnie w ciągu roku udzielanej Komunii świętej. Śpiew kościelny i muzyka organowa była pod groźbą kary zakazane. Chrzest uznawano jedynie za symbol chrześcijańskiej więzi, a Komunia święta miał stanowić tylko upamiętnienie męki Chrystusa.

       Ulrich Zwingli nie zdawał sobie sprawy, jak swoim radykalizmem sprawił ból mieszkańcom Zurychu przywiązanym do dawnej wiary. Pomimo, że Zwingli miał dużo racji, to w sferze wiary, duchowości trzeba być bardzo ostrożnym, aby nie burzyć to, co kształtowało charaktery. Niszczenie dzieł kultury (obrazy, architekturę, wystrój architektoniczny, kult, organy, muzykę) jest zbrodnią wobec ludzkości i jego dorobku. Tu na ziemi wszelkie dzieła są skarbem wytworzonym ludzką ręką. Niezależnie od przeznaczenia, stanowiły wartość ludzkiej myśli i jego dorobku.

       Ulrich Zwingli zginął w 1531 w walce ze szwajcarskimi katolikami w trakcie bitwy pod Kappel. Jeszcze przed śmiercią darowano mu życie pod warunkiem, że przystąpi do spowiedzi. Kiedy odmówił, został zabity mieczem. Następnie jego ciało zostało poćwiartowane i spalone.

Korzenie chrześcijaństwa

          Aby zrozumieć pierwotną ideę chrześcijaństwa trzeba by poznać zasady myślenia przedchrześcijańskiego, kulturę i zwyczaje przyszłych prozelitów. Pisma należy odczytywać wg rozeznania ówczesnego.

          Z braku źródeł, trudno jest dotrzeć do pierwszych zamysłów chrześcijaństwa. Jezus Chrystus pozostawił po sobie jedynie przekaz ustny orędzia wiary w którym powoływał się na zażyłość z Bogiem. Z Jego słów wynika, że wszedł w mistyczną relację z Bogiem. Takie szerokie otwarcie się na Boga pozwoliło mu odczytywać Jego wolę i zamysły. Z definicji wiadomo, że to co dobre, od samego Boga pochodzi [1]. Można więc mniemać, że przesłanie Jezusa Chrystusa, które jest doskonałe, pochodzi od samego Boga. Przedmiotem wiary jest więc wspólne przedsięwzięcie Boga i Człowieka (Jezusa). Logika tu przedstawiona zdaje się uwiarygodniać przedmiot wiary. Jezus był wyjątkowym Człowiekiem. Wiara w Niego nie jest ryzykowna (w sensie naiwności wiary), bo pozostawił po sobie samo dobro. Ci którzy podważają Jego boskość powinni mieć przychylny stosunek do niezwykłego historycznego Człowieka. Historia pokazała, że było/jest wiele osób (Mahatma Gandhi), którzy nie identyfikują się z chrześcijaństwem, a bardzo szanują Jezusa Chrystusa. Czy to wystarczy? Dobre i to. Każdy ma własny stosunek do Chrystusa. Nie trzeba na siłę wpychać własną wiarę w kogokolwiek.

          Pierwotne chrześcijaństwo utrzymało głęboką zależność od judaizmu. Może było to konieczne, ale na pewno skomplikowało wiarę chrześcijańską. Judaizm jest w pewnym sensie balastem dla chrześcijan. Dlaczego? Bo do doktryny chrześcijańskiej przeniesiono całą legendarność religii żydowskiej. Chrześcijanie próbują uporać się z tym bagażem, doszukując się proroctw, figur i typów w Starym Testamencie. W pierwszym odruchu byłem tym zafascynowany. Dalsze moje poszukiwania pozwoliły mi odkryć tu pewną intelektualną sztuczkę. Polega ona na umiejętnym operowaniem słowami, interpretacji tekstów w kierunku zamierzonym. Przykładów można przytoczyć tysiące. Np. opowieść o Abrahamie, który zamierzał zabić własnego syna Izaaka na ofiarę Bogu jest zapożyczeniem z obcej religii. Żydzi wykorzystali obcą opowieść do przedstawienia doskonałej wiary Abrahama do Boga, a chrześcijanie dopatrzyli się w Izaaku figury ofiary Jezusa. Czy było to trudne? Dziś wiem, że nie. Kościół nalega, aby na Biblię patrzeć całościowo, bo łatwiej jest dostrzec sens przekazu. Prawdą jest też, że w takim ujęciu całościowym łatwiej jest manewrować i przekazywać własne koncepcje. Graniczne naciągania tracą na ostrości, a inne wypływają tendencyjnie. Przykładem może być Łukaszowa koncepcja dobrego łotra. Tylko Łukasz pisze o dobrym Łotrze. Inne ewangelie o tym milczą, jednak bardzo popularna stała się teologia dobrego łotra. Ludzka myśl została tu uwypuklona. Takie postępowanie hagiografów, ewangelistów obniża wiarygodność przekazu Biblii jako przekazu boskiego. Może trzeba odważniej powiedzieć, że Pismo święte jest tworem ludzkim, co prawda autorów natchnionych, ale ujęte na sposób zamysłu ludzkiego. Treść Objawienia Boga jest głęboko ukryta i trzeba ogromnej pracy, aby wydobyć z Pisma świętego to, co od samego Boga pochodzi. Ten trud poszukiwania Prawdy jest człowiekowi zadany i już w tym dostrzegam koncepcję Stwórcy. W tym momencie ujawniam własny stosunek do wiary. Wierzę, że Stwórca rozgrywa z człowiekiem wielką „grę”, którą można sparafrazować słowami. Bóg pragnie oddać cały Świat  w jurysdykcję ludzką. Prowadzi ludzkość do tak poważnego zadania. Sam pozostanie nierozpoznany do końca. Człowiek musi przyjąć Jego „grę”, zamysł, bo niejako jest predestynowany na dziedzica Boga. Być może Bóg oczekuje wdzięczności od ludzi (wiary), bo koncepcja jest niezwykła.

          Pierwsi twórcy chrześcijaństwa zaczęli budować doktrynę na bazie judaizmu i słów Jezusa. Trzymali się również tradycji, która pozwalała przemycać ludzkie myśli i koncepcje.  Zadanie było niezwykle trudne. Trzeba było zmierzyć się z judaizmem. Pismo święte trzeba było ująć w teologii Chrystusowej. Czy to się udało? Nie do końca. Niektóre egzegezy są infantylne i nie ma w nich prawdy. Przez lata doktryna wiary chrześcijańskiej uzupełniana była nowymi pomysłami. To co uznano za osiągnięcie teologiczne – dogmatyzowano. Tym samym uczyniono krzywdę Prawdzie. Zamrożono modele konceptualne na tysiąclecia, uznając je za obiektywne Prawdy. W ten sposób nadal wierzy się w anioły, szatana, Niepokalane poczęcie Maryi, Jej dziewictwo, Zwiastowanie anielskie i tysiące innych bajek. Szkoda, że prawdziwa nauka Jezusa, prawdziwe chrześcijaństwo jest  wtopione w mity i legendy. One to stanowią sztuczną podnietę do przeżywania wiary. Wolę wiarę opartą na danych skromniejszych, ale czystszą, faktograficzną, historyczną, logiczną. Zapewniam, że przeżycia duchowe nie są mniejsze.


[1] Człowiek może jedynie, ze swej woli, wykorzystywać dobro pochodzące od Boga (ujawniać, powielać, ukierunkowywać).

Uregulowanie pojęć

          Wzajemne przepychanki jakie obserwuję pomiędzy osobami wierzącymi a ateistami wynikają z niejednoznacznych definicji pojęć. Spróbuję uporządkować pojęcia wg posiadanej wiedzy.

 

Bóg

          Szwajcarski psychiatra i psycholog Carl Gustaw Jung (1875–1961) mówił: ja w Boga nie wierzę, ja wiem [1]. Całkowicie zgadzam się z takim stwierdzeniem. Stwórca jest logiczną koniecznością wszystkiego co istnieje. Nie ma skutku bez przyczyny. Siłą rzeczy musi pochodzić ze strefy nadprzyrodzonej, ponad to, co stworzył. Każdy człowiek intuicyjnie wyczuwa ją w sobie. Niezależnie od wiary, każdy człowiek potrafi zanurzyć się w sobie, w swoim wewnętrznym sanktuarium. Ateiści powiedzą – w myślach (w rozumie). Człowiek jednak posiada uczucia, które nierzadko są z rozumem na opak. Bóg wynikający z logiki nie musi być przedmiotem wiary, ale wiedzy. Ze względu na jego dzieła, można poznać Jego przymioty. To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił.  Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła (Rz 1,19–20); Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę (Mdr 13,5). Według miary ludzkiej, z pewnością, jest mądry i inteligentny. Posiada w sobie przymioty osoby.

          Bóg zakorzenia się w każdym człowieku. Przez naturalne Objawienie się w duszy, może być odczytywany. Każdy otrzymuje od Niego dary wolności wyboru, prawo naturalne i sumienie. Każdy, kto się na Boga otworzy może nawiązać z Nim osobistą relację. W człowieku jest zdolność do miłowania. We własnym sanktuarium wiary można egzaltować się Bogiem, dochodzić z Nim do mistycznych zaślubin. Nikt obcy nie ma prawa tam wchodzić. Tą intymność należy chronić i pielęgnować. Poczucie Boga w sobie daje niesamowite siły witalne. Emmanuel Kant (1724–1804) w swojej książce Krytyka czystego rozumu argumentował o niemożności poznania Boga. Odnalazł Go w argumentach moralnych: niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie.

 

Wiara

          Wiara może dotyczyć Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego, dlatego, że stan wiedzy o Nim jest niewielki, a źródła, które o Nim podają są  przemieszane różnymi koncepcjami teologicznymi. Przykładowo, każda ewangelia Nowego Testamentu pomimo jednego kierunku, ma własną  koncepcję teologiczną. Można to zauważyć mając już pewne doświadczenie i wiedzę.

          Kościół chrześcijański opracował konstrukcję wiary łącząc faktografię historyczną z mitami i legendami. Konstrukcja ta budzi wątpliwości natury zdroworozsądkowej. Pomimo oczywistych legend i bajek niesie przesłanie, które jest moralnie poprawne.

          Wiara może mieć różne podłoża. Często wynika z potrzeby poczucia bezpieczeństwa. Silnym jej motorem jest intuicja. Człowiek wyposażony jest przez Stwórcę potrzebą Jego poszukiwania. To dar nadprzyrodzony. Warunkiem Jego akceptacji jest otwarcie się na Boga. Łącznie z darami sumienia, prawa naturalnego, intuicji, potrzeby dobra, rodzi się w umysłach obraz Boga jako idei kogoś doskonałego. Z warunku koniecznego wynika, że Przyczyna sprawcza istnieje. Dary nadprzyrodzone jakie są dane człowiekowi uzupełniają obraz Boga. Pewność wiary, zaangażowanie, pozwalają odczytać Jego walory, podmiotowość. W wyniku wiary, człowiek czuje się bezpieczniejszy, kochany. Odpowiedzią jest ludzka miłość do Boga.

          Wiara jest kapitalnym uzupełnieniem wiedzy i odwrotnie Jeżeli nie uwierzycie, nie będziecie rozumieli (Iz 7,5). Św. Anzelm mawiał: wierzę abym zrozumiał; wiara poszukująca zrozumienia (fides querens intelectum).  Główna teza spójności nauk jest widoczna i zgodna z nauczaniem Jana Pawła II, który w encyklice Fides et ratio (1998) stwierdził: Wiara i rozum (fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. […] Nie ma więc powodu do jakiejkolwiek rywalizacji między rozumem a wiarą: rzeczywistości te wzajemnie się przenikają, każda zaś ma własną przestrzeń, w której się realizuje.

          Wiara i nauka są kołami napędowymi jednej idei. Jedno wzmacnia drugie, interferuje. Niekontrolowana wiara może prowadzić do egzaltacji. Jeżeli przekracza granice zdroworozsądkowe może prowadzić do fanatyzmu.

           Trzeba jednak wiedzieć w co się wierzy. Wiara zakorzenia się w sercu człowieka. Blaise Pascal (1623–1662) mawiał: serce ma dowody (racje), których rozum nie zna. Jeżeli głosiciele wiary zdobędą twoje zaufanie, to  należy jeszcze przepuścić ich przekaz przez własny rozum i sumienie. Egzaltacja zewnętrzna wiary nie jest wskazana. Przeważnie nie jest rozumiana przez innych. Może budzić złe emocje, a nawet zgorszenie. Nie ma nic gorszego jak fanatyzm wiary. Przeważnie Bóg staje się wtedy bozią, a to jest infantylny obraz Boga, którego wystawia się na pośmiewisko.

          Idea chrześcijaństwa jest niezwykłą koncepcją. Niezależnie od obiektywnej prawdy, niesie przesłanie miłości. Koncepcja wywyższenia Jezusa Chrystusa do Aktu działającego Boga, jest przede wszystkim wyrazem ludzkiej nadziei. Koncepcja ta tłumaczy, po części, status i rolę człowieka we wszechświecie. Jest tak piękna, że można użyć słowa – boska. Jeżeli tak, to ja w to wchodzę. Intuicyjnie wyczuwam tu „palec Boży”. Jeżeli jednak nie ma w tym prawdy, to pozostaje mi świadomość wielkości człowieka. Ponieważ człowieka stworzył Bóg, to i tak, na to samo, wychodzi.

 

Religia

          Religia jest tworem ludzkim opartym na indywidualnym objawieniu się Boga w każdej ludzkiej istocie. Tak też religia dotyczy spraw duchowych. Ponieważ jest pochodzenia ludzkiego, jest niedoskonała, skażona ludzkimi słabościami. Służy ona do obsługi liturgicznej wiary. Bardzo szybko przerodziła się w element dyscyplinowania ludzi, społeczeństwa. Jak pokazuje nauka, religia jest tworem bardzo pożytecznym w rozwoju człowieka. Wyciąga na zewnątrz ludzkie dobro, uwrażliwia i uszlachetnia człowieka. Podobnie czyni to humanizm. Jednak siła oddziaływania jest o wiele większa.  Paradoksem jest, że religia,  która powinna łączyć, tak wielu ludzi poróżniła.

 

Kościół instytucjonalny, widzialny 

          Kościół instytucjonalny składa się z ludzi z całą ich niedoskonałością. Tym samym posiada dokładnie takie same przywary, grzechy co każdy wierny. Oczekiwanie, że kościół będzie nienaganny jest utopią. Nie wolno samego kościoła traktować jak Boga. Kościół instytucjonalny jest figurą (typem) człowieka (summa summarum słabości wszystkich ludzi). W nim gromadzą się wszystkie ludzkie grzechy i cnoty. Łatwiej jest jednak zobaczyć w nim zło, niż dobro. Historia pokazuje kościół jako instytucję zbrodniczą, którą nikt nie chce rozliczać (z bojaźni przed potęgą instytucji). Korzystają na tym ci, którzy kościół prowadzą od tysięcy lat.  Wystarczy wspomnieć o wprowadzaniu wiary chrześcijańskiej mieczem przez Karola Wielkiego, ofiary inkwizycji, mordów misyjnych[2], symonie, nepotyzm, skandale obyczajowe, przekręty finansowe, pedofilizm, orgie itd. Wszystko to czyniono w imię prawa, powołując się na Boga i osoby święte (np. Maryję). Mając świadomość niedoskonałości kościoła należy zrobić wszystko, aby kościół służył dobru, a nie złu. Kościół wraz z wiernymi powinien kroczyć ku doskonałości. Zło jakie w nim panuje należy potępiać. Złych kapłanów odrzucać. Pomimo ludzkich słabości, kościół jest człowiekowi potrzebny jako miejsce wspólnotowe. Zło należy dobrem zwyciężać. Trzeba kościół stale naprawiać. Trzeba się o niego troszczyć, jak o własne dziecko.

 

          Bardzo często ateiści krytykują to, co powinno podlegać krytyce (np. instytucja kościoła), ale często zajmują się teologią, której nie rozumieją (bo ją z góry odrzucają lub ustawiają się do niej kontra). Jak wspomniałem, Bóg podlega logicznemu rozumowaniu, a u ateistów jest przedmiotem niewiary (paradoks).

          Każde wymienione pojęcie wymaga rozwinięcia i uzupełnienia. Podobnie wiele innych pojęć wymaga precyzyjnej definicji i rzeczowych, jednoznacznych wyjaśnień. Niniejszy blog w zasadzie temu służy.


[1]  Podobnie mówił francuski entomolog Jean Henri Fabre (1823–1915):  Ja w Boga nie wierzę, ja Go widzę.

[2] W 1493 r. bulla papieska uprawomocniła wojny przeciwko wszystkim narodom w Ameryce południowej, które odmówiły przyjęcia chrześcijaństwa. Gdy katoliccy misjonarze przybyli do Meksyku, żyło tam 11 mln Indian. Po stu latach było już tylko 1.5 mln. Szacuje się, że w ciągu 150 lat zabito przynajmniej 150 mln Indian.

 

Marcin Luter

          Być może odpust[1] ogłoszony przez moguncką kapitułą katedralną w 1515 r. nie  poruszyłby Lutra tak głęboko, gdyby nie zapis o możliwości odpustu zmarłym: Wenn das Geld im Kasten kliningt, die Seele in den Himmel springt [2]. Pytał – jak można udzielać odpustu bez okazania skruchy i przyjęcia sakramentów.

        W 1517 roku Marcin Luter (1483–1546) mnich augustiański, doktor teologii przybił 95 tez na kościele uniwersyteckim w Wittenberdze i wezwał uczonych do odbycia akademickiej dysputy na ich temat. Tezy były napisane w języku łacińskim, co sugerowało ich odbiorcę. Luter nie chciał rozpowszechniać je wśród ludu. Zaproponowana dysputa nie odbyła się, ale ogłoszone tezy w ciągu kilku tygodni rozpowszechniły się po całych Niemczech. Bez udziału Lutra były one powielane ręcznie i przekazywane dalej. Dotarły do wielu miast i intelektualistów europejskich (Erazm z Rotterdanu, Dürer, Tomasz Morus i inni). Tezy Lutra znalazły entuzjastyczne przyjęcie. Dzięki przetłumaczeniu ich na język niemiecki sens ich był bardziej czytelny i powszechny. Przerażony był jedynie przeor zakonu, który prosił Lutra, aby nie sprowadzał niełaski na zakon. Inkwizytor dominikański Tetzla, po przeczytaniu tez rzekł: w ciągu trzech tygodni heretyk znajdzie się na stosie.

          Papież Leon X uważał całą sprawę za mało znaczącą. Wydał generałowi zakonu augustianów polecenie uspokojenia brata Marcina. Na terenie zakonu odbyła się naukowa rozprawa. Jego koledzy i słuchacze z uniwersytetu byli za Lutrem. On sam sporządził obszerne wyjaśnienie swoich tez i wraz z uniżonym pismem towarzyszącym przesłał je papieżowi. Nie treść ale procedura kurii spowodowała wszczęcie procesu  przeciwko Lutrowi. Proces ograniczono do kwestii prymatu papieża. Ponieważ cesarz Maksymilian I był za procesem, wydawało się, że Luter nie ma szans. Tymczasem Luter znalazł elektora saskiego Fryderyka Mądrego[3], który pragnął, aby sprawa była rozpatrywana w Niemczech. Fryderyk był protektorem Lutra, Filipa Melanchtona i innych. Tak więc sprawa stała się polityczna. Cesarz żądał od papieża ekskomuniki Lutra i zapewniał, że wprowadzi w życie wyrok papieski.

          Nuncjusz papieski Kajetan wezwał Lutra na przesłuchanie. W 1518 doszło do niego w Augsburgu. Spotkanie skończyło się fiaskiem. Zresztą Kajetan stwierdził, że tezy zawierały jedynie „błędy”, a nie „herezje”. Luter odmówił odwołania swoich poglądów, dopóki  nie zostaną mu przedstawione dowody z Pisma Świętego. Papież zajęty innymi sprawami odsuwał dalsze postępowanie. Tymczasem Luter działał dalej. Luter pragnął, by nauka Kościoła jednoznacznie określiła się, że jest rzeczą dobrą modlić się za zmarłych, ale Kościół nie ma bezpośredniej władzy nad czyśćcem. Tak więc intencje jego były najzupełniej przejrzyste. W czasie sporów określił, że nawet sobory mogą się mylić. Słowa te wstrząsnęły ortodoksyjnym Kościołem. Wysuwając takie stwierdzenie Luter odrzucał cały Urząd Nauczycielski Kościoła. Luterowi została już tylko  Biblia (Sola fides).

          Luter został obłożony ekskomuniką. Odszedł od zakonu. Po sejmie w Wormacji kancelaria cesarska skierowała przeciw Lutrowi rozporządzenia uznają go za zatwardziałego heretyka.  Natrafiła jednak na opór elektora saskiego, który twierdził, że nauka Lutra nie została jeszcze obalona. W drodze powrotnej z Wormacji upozorowano napad na Lutra, chroniąc go przed władzą. Schronił się na zamku w Wartburgu. Tam oddał się pracy reformatorskiej. M. innymi przełożył Stary i Nowy Testament na język niemiecki. Napisał wiele traktatów, prac teologicznych,  które były obroną duchowej religii i wolności chrześcijańskiej przeciwko średniowiecznemu klerykalizmowi i średniowiecznej kaście kapłanów.

           Młody uniwersytet wittenberski był wymarzonym miejscem propagowania śmiałej myśli intelektualnej Lutra. Uniwersytet istniał dopiero 15 lat. Był zbyt młody, aby zastanawiać się nad konsekwencjami odrzucenia scholastyki czy supremacji papieskiej, tak jak to z pewnością czyniły inne, starsze ośrodki. Starsze uniwersytety nie był tak odważne. Każdy z nich dawał własne oświadczenia, najczęściej potępiające Lutra. Zbyt silny konserwatyzm, przychylność do tradycji nie pozwalały na odnowy intelektualne. Mogłoby się wydawać, że tezy Lutra pójdą w zapomnienie.

          Poparcie Lutra wśród ludu było duże. Reformacja Lutra zaczęła żyć własnym życiem. Zakonnicy opuszczali zakony i żenili się. Podobnie czynili to księża.

          Nieobecność Lutra na arenie tych wydarzeń groziła zmianą orientacji i wypaczeniem jego zamysłu. W Wittenberdze i innych miastach rozpoczęto  działania zmierzające do wyeliminowania katolicyzmu z  życia publicznego. Wdzierano się do zakonów i  niszczono obrazy, posągi. Rozpoczęła się rewolucja chłopska (1525). Miała ona charakter socjalny (poprawę bytu). Groziła jednak przewróceniem struktury społeczeństwa. Chłopi w obronie stosowali gwałt. Sam Luter nie rozumiał wielu z tych spraw. Wystosował ostre potępienie rewolucji. To spowodowało wymordowanie dziesiątki tysięcy chłopów. Luter bolał nad tym. Rewolucja nie była po jego myśli. Równolegle pojawili się fanatycy religijni, sekciarze oraz spory z innymi reformatorami w Europie, jak np. Zwinglim.

          Historia Lutra kończy się wraz z jego śmiercią w 1546 r. wkrótce po zwołaniu Soboru Trydenckiego.


[1]  Miał dostarczyć funduszy na budowę bazyliki Św. Piotra w Rzymie oraz zasilić Kościół lokalny.

[2]  Gdy tylko pieniądz do puszki wskoczy, dusza w tej chwili z czyśćca wyskoczy.

[3]  Fryderyk III Wettyn (1463–1525) – książę saski i elektor Rzeszy Niemieckiej w latach 1486-1525.

Dzień przed wystąpieniem Lutra

          Atmosfera w Kościele jaka panowała na początku XVI wieku przypomina mi obecną. Nad Kościołem wisiała wielka chmura kataklizmu, a kler w zadowoleniu ze swej działalności, dalej podążał utartą drogą, nie wyczuwając zagrożenia. Kościół omawianego okresu utracił instynkt samozachowawczy i stał się obojętny na niektóre grzechy. Zepsucie doszło do granic wszelkiej przyzwoitości. Grzechy można było wymazać za ofiarę pieniężną. Czystość serca stała się przedmiotem handlowym. Odpust był uważany za transakcję finansową. Politycznie wzrastała samowola i egoizm sił partykularnych. Przy każdorazowym obejmowaniu nowego stanowiska w kościele katedralnym i klasztorach męskich wymagano uiszczenia odpowiedniej taksy (opłaty), a przy obejmowaniu wyższych stanowisk kościelnych – annaty (opłaty składane przez duchownych do Rzymu, stanowiące równowartość rocznych dochodów z niższych, tzw. niekonsystorskich beneficjów kościelnych składane przez obejmującego godność kościelną, nimi uposażoną). Konkubinat księży przestał niemal być zgorszeniem i w przekonaniu wielu utracił charakter grzechu. Zakonnicy chcieli żyć jak świeccy księża i przejawiali drobnomieszczańskie dążenie do zabezpieczenia sobie bytu. Na porządku dziennym była gorsząca rywalizacja między proboszczami.

          Z drugiej strony rodził się humanizm renesansu. Zaczęto używać odważniej rozumu w sposób nieskrępowany (Erazm z Rotterdamu). Logiczne stało się, że sakramenty stają się bezsensowne, jeśli brak osobistego zaangażowania. Wiara i rozum muszą podążać w tym samym kierunku. Zdano sobie sprawę, że świat jest pełen niespodzianek i skrywa wiele jeszcze nieodkrytych obszarów. Dostrzeżono wartość człowieka, jako tego od którego wiele zależy. Oprócz Kościoła jest jeszcze świat przyrody, idei. Wyczuwało się konieczność zmian w Kościele, w życiu społecznym. Balon nieprawości nadymał się coraz bardziej.

          Papież Juliusz II (1507)  i jego następca Leon X (1514) ogłosili odpust zupełny dla chrześcijaństwa. Trzeba było jedynie wnieść stosowne opłaty (jako ofiarę pieniężną). Można było kupić tak zwany „List spowiedni” i w taki sposób raz w życiu zostać uwolnionym od wszystkich grzechów, także od tych, w przypadku których, udzielenie absolucji było zastrzeżone dla papieża.

Humaniści renesansu

Leonardo da Vinci (1452–1519)  włoski malarz, architekt, filozof, muzyk, pisarz, ale i odkrywca, matematyk, mechanik, anatom, wynalazca, geolog. Wszechstronnie utalentowany. Jako inżynier Leonardo tworzył projekty wyprzedzające jego czas, opracowując koncepcję helikoptera, czołgu, wykorzystania podstaw tektoniki płyt, podwójnego kadłuba łodzi i wiele innych innowacji. Względnie mała liczba jego pomysłów została wcielona w życie za jego czasów. Niektóre z jego pomniejszych pomysłów takie, jak automatyczna nawijarka do szpul czy maszyna do sprawdzania wytrzymałości drutu na rozciąganie, weszły do świata techniki bez większego rozgłosu. Pozostawił po sobie dużą liczbę rysunków technicznych przedstawiających najróżniejsze mechanizmy, najczęściej wojenne. Leonardo interesował się przyrodą. Przez całe życie podważał dogmaty i odnosił się sceptycznie do dosłownej interpretacji Biblii. Artysta w swoich notatkach kwestionował m.in. biblijne wytłumaczenie potopu, krytykował także wszystko, co uznawał za pustą obrzędowość, uważając, że wszystkie bezmyślne ceremonie są tematem do żartów. Oburzała go też praktyka sprzedaży odpustów. Nadawał miano faryzeuszy świętym braciszkom, którzy propagowali takie posunięcia. Był przeciwny nadmiarowi władzy, jaką dysponował Kościół. Sprzeciwiał się również masowemu handlowi rzekomo świętymi relikwiami. Leonardo uważał, iż nie znajdziemy duchowości w formalnych ceremoniach, relikwiach, dogmatach, czy dosłownej interpretacji słów Biblii. Jego duchowość znajdowała swoje źródło w percepcji, świadomości i doświadczeniu, które propagował, by wzbogacić swoje malarstwo. Uważał, że świat ożywia boska obecność. Rozumiejąc, iż Bóg stworzył ludzi na swoje podobieństwo, zajmował się portretowaniem w swoich obrazach tego, co jest podobne do Stwórcy. Uznawał, że przez swoją twórczość malarską osiąga jedność z myślą Stwórcy. Religijny duch Leonarda był widoczny w symbolice i przedstawieniach na jego obrazach. Uważał, że boskość ujawnia się w przyrodzie i powinno się ją czcić na drodze jej dogłębnych studiów i uznania dla jej doskonałości. W swoich notatkach Leonardo przedstawiał pogląd, że istnieje jeden boski umysł, który całym sobą ogarnia wszechświat. Podkreślał, iż wszystko, co zostało stworzone, jest ze sobą powiązane, a wszechświat jest owocem bożej miłości. Przy okazji prowadzenia sekcji zwłok, Leonardo poruszał kwestię duszy nienarodzonego dziecka. Twierdził, że płód jest istotą całkowicie zależną od duszy i ciała matki.

 

Erazm z Rotterdamu (1466–1536) był niderlandzkim filozofem, pedagogiem, czołowym humanistą renesansu, myśliciel chrześcijański, duchownym katolickim. Erazm nie sprawował swego kapłańskiego urzędu, wcześnie zrzucił szaty zakonne i kapłańskie. W swoich dziełach krytykował przywary społeczne, takie jak przekupstwo, hipokryzja, rozwiązłe obyczaje kleru. Był przeciwnikiem scholastyki i twórcą irenizmu (zniwelowanie różnic doktrynalnych między chrześcijanami i przywrócenia jedności drogą wzajemnych ustępstw). Głosił, że człowiek z natury jest dobry, zło zaś pochodzi z niewiedzy. W 1516 opracował pierwsze greckie wydanie Nowego Testamentu. Namawiał, aby Pismo Święte było czytane przez osoby świeckie w języku narodowym. Sam pisał wyłącznie po łacinie.

          Jeszcze przed wystąpieniem Lutra głosił poglądy zbliżone do reformacyjnych. Szydził ze średniowiecznej pobożności. Był zwolennikiem reform w Kościele. Z powodu swoich poglądów naraził się na ostrą krytykę władz Kościoła katolickiego. W wielu miejscach Europy zwalczano rozpowszechnianie jego dzieł, palono je na stosie, jego samego zaś oskarżano o herezję (na jego pogrzebie nie zjawił się żaden katolicki duchowny). Papież Paweł IV w 1559 zaliczył wszystkie jego dzieła do pierwszej kategorii ksiąg zakazanych. Sankcje te zostały kilka lat później częściowo złagodzone przez Sobór Trydencki, nadal jednak większość z tych dzieł podlegała mniej lub bardziej restrykcyjnej cenzurze. Jednak nie wszyscy hierarchowie byli mu nieprzychylni. Do jego przyjaciół zaliczał się m.in. kardynał Jan Fisher (przyszły święty). Papież Paweł III (1534–1549) w 1535 roku proponował mu nawet kapelusz kardynalski. Erazm odmówił przyjęcia tej nominacji z uwagi na zły stan zdrowia.

          Erazm z Rotterdamu uważał wojny za sprzeczne z filozofią świata i niezgodną z naturą człowieka, który jest stworzony do życia w pokoju. Wojny niszczą dorobek ludzki, prawa moralne, zasady religijne i wartości kulturalne. Odróżniał wojny obronne od wojen zaborczych. Erazm był republikaninem.

Herezje XII–XIV wieku

          Herezje z okresu XII-XIV wieku można podzielić na dwa rodzaje: reprezentowane przez katarów, którzy propagowali dualistyczne doktryny[1] oraz antychrześcijańskie praktyki oraz waldensów, którzy starali się odrodzić rzekomo czyste i pierwotne chrześcijaństwo.

          Herezja XIV wieku należał do tego drugiego typu. Jej pierwszym przywódcą był oksfordzki uczony John Wiklif (1329–1384). Był on zwolennikiem reform Kościoła w oparciu o nauki Pisma Świętego. Sprzeciwiał się bogactwu Kościoła, supremacji władzy papieskiej, nauce o substancjalnej obecności Chrystusa w Wieczerzy Pańskiej, niemoralności i żądzy władzy wśród duchownych, a także innym naukom i praktykom, które w późniejszym czasie odrzuciły wyznania protestanckie i dlatego jest uznawany za prekursora reformacji. Od swoich poprzedników różnił się tym, że podpierał się wiedzą innych uczonych (Ockham, Marsyliusz) posługując się bezwzględną logiką. Wiklif opublikował dzieła, w których zakwestionował ortodoksyjną naukę o Eucharystii i w rezultacie zanegował transsubstancjację i rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii. Na skutek ataków wycofał się do swojej wiejskiej posiadłości w Lutterworth, gdzie zmarł w 1384 r.  Myśli Wiklifa zostały skutecznie stłumione na skutek kontrofensywy mendykantów (zakonów żebraczych) i innych ortodoksyjnych autorytetów. W pismach Wiklifa można znaleźć wszystkie cechy wczesnoprotestanckiego poglądu. Jego myśli docierały do Europy, w tym do Czech. Dla Jana Husa (1370–1415) były bazą do kształtowania własnego stanowiska względem Kościoła. Papież Grzegorz XII zakazał rozpowszechniać  nauki  Wiklifa. Jan Hus wspierał  króla Wacława, przez co naraził się na szykany ze strony papiestwa. Jan Hus nie podzielał opinii Wiklifa na temat Eucharystii, a jednak został potępiony i oddany w ręce cesarza Zygmunta. Okoliczności śmierci na stosie (1415) były wyjątkowo oburzające. W następnym roku zginął jego uczeń Hieronim z Pragi.

          Na nic zdały się zakusy Zygmunta do objęcia Czech pod swoimi rządami. Po śmierci króla Wacława i cesarza Zygmunta Czechy w drugiej połowie XIV wieku zostały odseparowane w praktyce i doktrynie od reszty chrześcijaństwa zachodniego.

          W Europie dochodziła świadomość narodowa i zanikały pojęcia wspólnot kulturowych. Europa była też bardzo zróżnicowana w kwestiach wiary. Na jednym końcu stali Czechy, którzy oderwali się od Kościoła zachodniego, stając się ważnym zwiastunem nadchodzących wydarzeń. Na drugim końcu Europy, na półwyspie Iberyjskim kwitła pobożność mistyczna. Była ona forpocztą kontrreformacji. Uczelnie były pod wpływem nominalizmu (to, że o Bogu się mówi, nie znaczy, że istnieje naprawdę), co zniechęcało do prawdziwego intelektualnego szukania Boga. Prowadziło to do eliminacji łaski jako nadprzyrodzonej pomocy czy postawy. Jedyny, systemem rywalizującym z nominalizmem był awerroizm, który opanował uniwersytety. Choć nauki te potępione zostały w roku 1277, to jednak wiele tez awerroizmu przeżyło w trakcie XVI wieku, i można je znaleźć w filozofii Giordano Bruno czy Pico della Mirandola. Tezy te mówią o wyższości filozofów nad pospólstwem i powiązaniem pomiędzy intelektem a ludzką godnością.

 

Awerroizm to filozoficzna doktryna popularna pod koniec XIII wieku, oparta na interpretacji myśli Arystotelesa dokonanych przez Awerroesa (1126–1198, filozof, teolog, lekarz, prawnik, polityk i matematyk arabski z Kordowy). Głównymi filozofami uznającymi tę doktrynę byli Siger z Brabancji oraz Boecjusz z Dacji. Głównymi ideami awerroizmu, jakie można znaleźć w komentarzach Awerroesa do dzieł Arystotelesa były:

– świat jest wieczny,

– dusza jest podzielona na dwie części, jedną indywidualną (osobową), a drugą boską,  

– indywidualna część duszy nie jest wieczna,

– wszyscy ludzie dzielą jedną, i tę samą duszę (monofizm),

– wskrzeszenie zmarłych nie jest możliwe (Boecjusz z Dacji).

(wg wikipedii)


[1]  Radykalny dualizm zakłada istnienie dwóch równorzędnych sił “Dobra” i “Zła”, “Światła” i “Ciemności”, “Dobrego Boga” i “Złego Boga”, równorzędnych i współodwiecznych. Widzialny świat miałby być efektem ścierania się tych dwóch sił. Doktryny dualistyczne wiążą materię z pierwiastkiem “złym”, zaś element duchowy – z “dobrym”.

Elektron

          Elektron – trwała cząstka elementarna (lepton) będąca jednym z elementów atomu. Elektron ma ładunek elektryczny równy e = −1,602 176 565(35)×10−19 C i masę spoczynkową me≈9,109 382 91×10−31 kg.

          Obecnie nie wiadomo, czy elektron ma jakąkolwiek strukturę wewnętrzną. Wielokrotnie powtarzane eksperymenty w największych akceleratorach, polegające na zderzaniu ze sobą przeciwbieżnych wiązek elektronów rozpędzonych do prędkości bliskich prędkości światła, nie dały argumentów za istnieniem struktury wewnętrznej. W zderzeniach traktowanych klasycznie elektron zachowuje się jak kulka o promieniu 2,817 940 2894 x 10-15 m. Doświadczenia z pułapkowaniem elektronów w polu magnetycznym wykazały, że promień elektronu jest mniejszy niż 10−22 m.

          Nazwę elektron wprowadził George Johnstone Stoney w 1891, dla elementarnej jednostki elektryczności ujemnej w procesie elektrolizy. Jako cząstka o ładunku ujemnym i niezerowej masie elektron został zaobserwowany w roku 1897 przez J.J. Thomsona. Na podstawie wyników badań właściwości promieniowania katodowego uznał on, że to promieniowanie jest strumieniem cząstek o ładunku ujemnym, emitowanych w rurze próżniowej (lampa elektronowa) przez rozgrzaną katodę. Cząstki te zostały nazwane elektronami.

W 1916 Gilbert Newton Lewis zauważył, że właściwości chemiczne pierwiastków chemicznych wynikają z oddziaływań elektronów zawartych w ich atomach.

          W 1928 roku Paul Adrian Maurice Dirac przewidział istnienie dodatniego elektronu, a w 1932 roku Carl Anderson wykrył doświadczalnie istnienie pozytonu. Paul Dirac wspominał później, jak trudno mu było zaakceptować konsekwencje płynące z  jego równania: istnienie nowej cząstki, pozytonu, którą kilka lat później odkrył Carl Anderson.

          Elektrony w atomach zajmują określony obszar w przestrzeni wokół stosunkowo małego dodatniego jądra. Obszary zajmowane przez elektrony nazywają się orbitalami. Orbitale z kolei zgrupowane są w powłoki elektronowe. Parametry każdego orbitalu (energia, kształt) zdeterminowane są przez energię elektromagnetycznego oddziaływania z jądrem atomu i pozostałymi elektronami oraz parametry elektronu. Rozmiary orbitali atomowych są rzędu 10–10 m czyli dziesiątej części nanometra, ale dla stanów wzbudzonych mogą być kilkadziesiąt razy większe. Orbitale elektronowe są od 10 do 100 tysięcy razy większe od jądra atomowego, którego średnica wynosi od 10–15 do 10–14 m, co odpowiada długości femtometra.

          Obojętny atom ma tyle samo protonów w jądrze (ładunek dodatni) co elektronów (ładunek ujemny). Atom może być zjonizowany w wyniku oderwania od niego elektronu, albo przez przyłączenie elektronu, wtedy liczba protonów jest różna od liczby elektronów. Dostarczenie energii z zewnątrz powoduje wzbudzenie elektronów do wyższych stanów, bądź jonizację atomu (oderwanie elektronu). Zwykle w procesach takich wzbudzane są tylko elektrony z najwyższych powłok zwanych walencyjnymi, jednak promieniowanie o dużej energii wzbudza lub odrywa od atomu elektrony z głębszych powłok. Zachowanie elektronów na powłokach atomowych determinuje własności atomów w reakcjach chemicznych.

          Zjawiska zachodzące z udziałem elektronów zwykle należą do mechaniki kwantowej i jako takie podlegają zasadzie nieoznaczoności Heisenberga. Elektron ma spin 1/2, jest więc zaliczany do fermionów i podlega statystyce Fermiego-Diraca. Wszystkie elektrony są całkowicie nierozróżnialne. Aby całkowicie opisać elektron, wystarczy podać jego stan kwantowy.

Antycząstką elektronu, tj. odpowiadającą elektronowi cząstką antymaterii, jest antyelektron, zwany krócej pozytonem (a często również elektronem dodatnim). Jeżeli spotka się elektron z antyelektronem dochodzi do anihilacji, w wyniku której ginie elektron i pozyton, a powstają dwa fotony promieniowania gamma (γ) o energii 0,511 MeV. Podczas zderzenia fotonu gamma o takiej lub większej energii może zajść zjawisko odwrotne: kwant gamma zostaje pochłonięty, a pojawia się pozyton i elektron.

          Elektron może brać udział w reakcjach jądrowych. Elektron może być emitowany z jądra atomowego – nazywany jest wówczas promieniowaniem beta (β) a przemiana jądrowa rozpad beta minus. Wyemitowane cząstki beta mają bardzo dużą energię i zdolność jonizacji materii. Niektóre jądra atomowe emitują antyelektrony, przemiana ta to rozpad beta plus.

          Jądro atomowe może też pochłonąć elektron, jest to zazwyczaj elektron z najniższej powłoki elektronowej, przemiana taka nazywana jest wychwytem elektronu.

          Intuicyjnie wyczuwam, że rola cząstki (o budowie falowej) zwanej elektronem jest o wiele większa w rozumieniu budowy jądra atomowego. Być może elektron jest budulcem kwarków łącznie z gluonami (nośnik silnych oddziaływań) tworzy proton i neutron.

Kwarki

          Przekaz niniejszy jest prezentacją oficjalnego stanowiska dzisiejszej nauki. Nie znaczy, że jest ona odzwierciedleniem obiektywnej prawdy.

          Promień protonu wynosi ok. 0.0000000000000016 m (10–16 m). Po zderzeniu z elektronem o energii ok. 100 GeV ujawniają się, wg hipotezy, trzy składowe zwane kwarkami.

Kwark – cząstka elementarna, fermion mający ładunek koloru (czyli podlegający oddziaływaniom silnym). Według obecnej wiedzy istnieje 6 rodzajów kwarków (i 6 antykwarków) i są one niepodzielne. Hipotezę istnienia kwarków, jako elementarnych składników materii, wysunęli niezależnie od siebie Murray Gell-Mann (ur. 1929), amerykański fizyk teoretyk i George Zweig (ur. 1937 w Moskwie) w 1964 roku. Istnienie kwarków potwierdzono w 1968 podczas bombardowania protonu elektronami, gdy długość fali materii tych elektronów stała się mniejsza od rozmiarów protonu, elektrony zaczęły rozpraszać się w taki sposób, jakby zderzały się z punktowymi obiektami wewnątrz protonu. Gdyby ładunek wewnątrz protonu był rozłożony równomiernie, elektrony powinny rozpraszać się pod niewielkimi kątami. Eksperyment natomiast ujawnił nadspodziewanie dużo rozproszeń pod dużymi kątami. Doświadczenia te wykazały, że protony (podobnie jak neutrony, o czym przekonano się później) mają wewnętrzną strukturę. Kwarki są cząstkami oddziałującymi silnie. Nie występują one jako cząstki swobodne i nie da się ich oderwać i odizolować. Kwarki są cząstkami uwięzionymi i występują w układach cząstek złożonych, które nazwano hadronami.

          W 1968 doświadczenia nad rozpraszaniem elektronów na protonach i neutronach przeprowadzane w SLAC zostały zinterperowane przez Richarda Feynmanna (1918–1988) i Jamesa Bjorkena (ur. 1934) jako rozpraszanie elektronów na niemal swobodnych kwarkach, o ułamkowych ładunkach elektrycznych zgodnych z modelem Gellmanna- Zweiga. Dalsze badania w latach 1970-1980 pokazały, ze kwarki w protonie są związane siłami przyciągającymi, które staja się coraz SILNIEJSZE w miarę oddalania się kwarków od siebie, prowadząc do UWIĘZIENIA kwarków w protonie. Kwarków nie można oddzielić od siebie; występują tylko w układach neutralnych kolorowo, tj. w układach kwark-antykwark (mezony) lub trzy kwarki (bariony), oraz ich antycząstki.

          Wszystkie kwarki opisywane są przez zestaw charakterystycznych wielkości zwanych liczbami kwantowymi. Spin, Zapach, Masa, Izospin, Kolor. Cząstki zbudowane z kwarków zawsze mają sumaryczny kolor biały Kwarkom przypisuje się jeszcze jeden stopień swobody: kolor (ładunek kolorowy). Kolory kwarków nie mają nic wspólnego z pojęciem koloru w sensie optycznym – stanowią rodzaje ładunków związanych z oddziaływaniami silnymi. Kolory nie są na stałe przyporządkowane do pojedynczych kwarków, ponieważ między kwarkami zachodzi wymiana kolorów w oddziaływaniach silnych za pośrednictwem gluonów (cząstki oddziaływania). Wprowadzenie ładunku kolorowego pozwala zachować zasadę Pauliego dla niektórych barionów. Każdy zapach (u, d, s, c, b, t) kwarka występuje więc w trzech różnych kolorach. Wyróżnia się zatem następujące kolory: r (ang. red – czerwony), g (ang. green – zielony) i b (ang. blue – niebieski), oraz antykolory dla antykwarków: r (antyczerwony), g (antyzielony) i b (antyniebieski). Kwarki (fundamentalne cząstki elementarne) oddziałujące silnie (silne oddziaływanie) oraz słabo (słabe oddziaływanie) i elektromagnetycznie (oddziaływania fizyczne). Są fermionami o spinie 1/2 (w jednostkach stałej Plancka), posiadają ułamkowe ładunki elektryczne (w jednostkach ładunku elementarnego).

          Rozważane jest również istnienie tzw. hadronów egzotycznych, złożonych z większej ilości kwarków: Eksperymenty sugerują istnienie tzw. pentakwarków, czyli cząstek zbudowanych z pięciu kwarków, a ściślej mówiąc z czterech kwarków i jednego antykwarka. Od roku 2003 przeprowadzono kilka eksperymentów, na podstawie których zasugerowano istnienie pentakwarka, który posiadałby skład kwarkowy i masę ok. 1540 MeV/c². W 2013 roku, w japońskim centrum High Energy Accelerator Research, została odkryta cząstka Zc(3900) prawdopodobnie zbudowana z czterech kwarków. Postuluje się również istnienie hadronów zbudowanych z sześciu kwarków, nazwanych dibarionami.

          Pole sił kolorowych tworzą gluony przenoszące kolor i antykolor pomiędzy kwarkami i antykwarkami. Energia pola sił kolorowych wzrasta wraz ze wzrostem odległości pomiędzy oddziałującymi kwarkami. Silne rozsunięcie kwarków powoduje naprężenie pola. Próba jego zerwania kończy się niepowodzeniem, ponieważ nadmierna ilość energii zostaje zamieniona na masę, na skutek czego powstają dwa nowe kwarki (dopełniające). Pole zamienia się wtedy na dwa pola o niższej energii (brakująca energia zamienia się na masę).

          Natura tzw. sił kolorowych działających między kwarkami nie jest jeszcze do końca zrozumiała, stanowi przedmiot badań teorii – chromodynamiki kwantowej.

          Wiadomo, że kwarki oddziałują wzajemnie na siebie wymieniając wirtualne gluony. Najciekawszą własnością kwarków jest ich tzw. uwięzienie, tj. niemożność zaobserwowania swobodnych kwarków, a jedynie ich występowanie w stanach związanych, neutralnych kolorowo. Kwarki i gluony budujące cząstkę noszą łączne miano partonów.

          Model Standardowy to bez wątpienia jedna z najbardziej owocnych teorii, jakie kiedykolwiek powstały. Postuluje istnienie dwóch typów niepodzielnych cząstek: kwarków oraz leptonów. Kwarki różnego rodzaju są składnikami protonów i neutronów. Najbardziej znanym leptonem jest elektron. Biorąc odpowiednią kombinację kwarków i leptonów, można utworzyć wybrany atom, a idąc dalej – dowolny rodzaj materii we Wszechświecie. Cząstki materii spajają cztery oddziaływania: dwa z nich, grawitację i elektromagnetyzm są dobrze znane. Mniej znane są oddziaływania jądrowe: silne i słabe. W trzech przypadkach oddziaływanie na odległość odbywa się dzięki wymianie jednej lub kilku cząstek zwanych bozonami. Dotychczasowe próby opisania grawitacji w języku mikroświata okazały się nieudane.

          Masa protonu i neutronu, w przeciwieństwie do makroskopowych cząstek, nie jest sumą mas jego składników. Masa kwarków wnosi niecałe 2% do masy protonu czy też neutronu. Pozostała część masy pochodzi, zgodnie z zasadą równoważności Einsteina z energii niezbędnej do utrzymania kwarków w małej objętości (ujemna energia wiązania kwarków).

           Istnieją hipotezy, że cząstki materii składają się z jeszcze mniejszych składników nazwanych preonami. Powstało wiele teorii opartych na różnej liczbie preonów. Niestety do tej pory doświadczalnie nie wykryto takich cząstek. Możliwość istnienia części składowych leptonów i kwarków wynika również z popularnej obecnie teorii superstrun lub z nowo tworzonej teorii pętlowej grawitacji kwantowej.

          Łukasz Buczyński napisał na swoim blogu: Falową strukturę protonu i neutronu odkryłem ostatecznie 14 lipca 2004 roku. Protony i neutrony składają się tylko z sześciu elektronów. Proton mieści dodatkowy pozytron w centrum. Linie reprezentują 15 pól gluonowych. Protony i neutrony Są one złożone z trzech kwarków, jako trzech par elektronów, które są ułożone poprzecznie wzdłuż trzech osi kartezjańskich. Elektrony są od siebie równomiernie oddalone, tworząc ośmiościan foremny. Można tu sobie również wyobrazić sześcian, a sześć elektronów będzie leżało na środkach sześciu ścian. Proton jest neutronem, zawierającym dodatkowy pozytron (pozyton).

          Większość naszej wiedzy o protonach i kwarkach pozostaje niejasna. Trzy kwarki, jako niezależne jednostki, powinny pójść w zapomnienie. Zamiast tego mamy sześć elektronów, choć są one faktycznie trzema jednostkami ułożonymi poprzecznie na trzech osiach kartezjańskich.

(https://plus.google.com/113032895432624784811/posts

Tajemnice atomu cz. 2

          W 1896 r. Henri Becquerel, fizyk francuski, badając mechanizmy powstawania i oddziaływania odkrytego rok wcześniej (promieniowanie X, Wilhelm K. Roentgen, 1895 r.) promieniowania rentgenowskiego, wykazał istnienie nieznanego rodzaju promieniowania wysyłanego przez siarczan uranylowo-potasowy, oddziałującego na kliszę fotograficzną.(dzisiaj wiemy że zaczernienie kliszy fotograficznej spowodowane było m.in. promieniowaniem jonizującym beta, emitowanym przez jądra atomowe uranu i pierwiastków powstających w wyniku jego przemiany promieniotwórczej). Rozpoczęto badania nad naturalnym promieniowaniem pierwiastków i związków chemicznych. Na przełomie XIX i XX wieku Ernest Rutherford oraz Paul Urlich Villard (1860–1936) podzielili promieniowanie jonizujące na trzy rodzaje:  alfa, beta i gamma, szeregując je według zdolności penetrowania materii[1].

          Ernest Rutherford w 1911 roku wykorzystywał cząstki alfa do bombardowania atomów. Natura tych cząstek nie była jeszcze znana, ale wiadomo było, że są one wysyłane z atomów, czyli są od nich znacznie mniejsze, oraz mają ładunek dodatni. Rutherford doszedł do wniosku że cały dodatni ładunek i prawie cała masa atomu są skupione w małym jądrze, które znajduje się w środku atomu. Jądro zajmuje jedynie  objętości całego atomu, dlatego też występowanie gwałtownych zderzeń jest dość rzadkie. Najprostszym atomem jest wodór, który zawiera jeden elektron i jedno jądro, które jest cząstką naładowaną dodatnio. Nazwane ono zostało protonem.

          W  roku 1930 okazało się, że jądro zbudowane jest z  neutronów i  protonów. W 1932 roku James Chadwick doświadczalnie odkrył neutralne cząstki zwane neutronami. W  roku 1933 Enrico Fermi (1901–1954) podał, że neutron w  jądrze rozpada się na proton, elektron i  mały neutralny obiekt, wynaleziony przez Pauliego. Fermi ochrzcił go neutrinem, co oznacza właśnie „mały i  neutralny”.

          W 1954 roku dwóch amerykańskich fizyków, Frederic Reines i Clyde Cowan, wykorzystując reaktor jądrowy, postanowiło przeprowadzić pierwszą, bezpośrednią obserwację neutrin. Ich eksperyment bazował na tak zwanej odwrotnej przemianie rozpadu beta, w której antyneutrino, oddziałując z protonem ośrodka, produkuje neutron i pozyton.

          Hipotezę istnienia kwarków jako elementarnych składników materii wysunęli niezależnie od siebie Gell-Mann i G. Zweig w 1964 roku. W 1968 r. podczas bombardowania protonów elektronami, odbijały się one od protonów jak od elastycznej kulki. Przy wzroście energii zderzeń, gdy pęd elektronów zwiększano na tyle, że długość fali materii tych elektronów stała się mniejsza od rozmiarów protonu, elektrony zaczęły rozpraszać się w taki sposób, jakby zderzały się z punktowymi obiektami wewnątrz protonu. Kwarki są cząstkami oddziałującymi silnie. Nie występują one jako cząstki swobodne i nie da się ich oderwać i odizolować. Kwarki są cząstkami uwięzionymi i występują w układach złożonych, które nazwano hadronami.

          Bombardowanie cząstek innymi cząstkami (zderzenia jądrowe) ujawniło powstawanie innych cząstek (miony, piony), które żyją jednak bardzo krótko. Wykorzystywano do zderzeń również promieniowanie kosmiczne (emulsje wystawione na działanie promieniowania kosmicznego pozwoliły na odkrycie pionu). Pion w  ciągu setnej części mikrosekundy rozpada się na mion i  neutrino. Przez zderzenia jądrowe odkryto setki hadronów.

          Według najnowszych teorii próżnia niekoniecznie jest pusta. W niej powstają i giną różne cząstki w modelu kwantowym. Obowiązują w niej pewne zasady. Liczby kwantowe pojawiających się cząstek muszą w  sumie dawać zero – zero próżni. Inna zasada: im cięższe obiekty, tym rzadziej się zdarza ich efemeryczne zaistnienie. „Pożyczają” energię od próżni, by trwać przez najmniejszą część sekundy, i  zaraz znikają, gdyż muszą zwrócić pożyczkę, zanim upłynie czas określony przez zasadę nieoznaczoności Heisenberga. Wśród cząstek istnieje „boska cząstka”, która odpowiada za masę.

          Leucyp z Miletu był autorem myśli: Nic nie dzieje się bez przyczyny, lecz wszystko z jakiejś racji i konieczności. No właśnie. Ktoś może zapytać: Czy to wszystko mógł wymyślić Stwórca? Z drugiej strony trudno uwierzyć, aby to wszystko było dziełem przypadku. Odpowiedz narzuca się sama.


[1] Promieniowanie α składa się z jąder helu (1907).