Deuteronomium 1

          Księga Powtórzonego Prawa zamyka Torę i jest piątą księgą Starego Testamentu i Biblii. Jest ona wyjątkowa i znacznie różni się od pozostałych. Jest przede wszystkim jednolita w odróżnieniu np. od Księgi Rodzaju na którą składa się wiele tradycji. Ma ton pouczający i kaznodziejski. Według nauki Kościoła chrześcijańskiego powstała na gruncie tradycji – przekazu ustnego, podawana poprzez pokolenia, przechowywana przez kapłanów lewickich w północnym państwie Izraela. Być może w VIII w. przed Chr., za czasów Jeroboama II powstał prototyp księgi mający na celu zmodernizowanie dawnego prawa zapisanego w Księdze Wyjścia (Wj 19–24).

          Po upadku państwa północnego w 722 r. przed Chr.  wierni przenieśli księgę do Jerozolimy. Pierwsza modyfikacja została wykonana za króla Ezechiasza  (728–699 przed Chr.), troszczącego się o moralne odnowienie Izraela. W czasie panowania jego syna Manassesa (699–643) księga została ukryta w świątyni jerozolimskiej. Potem została jakby w zapomnieniu.

          Za czasów króla Jozjasza (639-609 rok p.n.e.)  ok. 622 r. przed Chr.  została odnaleziona przez arcykapłana Chilkjasza: Wtedy arcykapłan Chilkiasz rzekł do sekretarza Szafana: Znalazłem w świątyni Pana księgę zakonu. I wręczył Chilkiasz księgę Szafanowi, który ją przeczytał (2 Krl 22,8 oraz przypis BT).  

          Czy księga odnaleziona przez Chilkiasza była prototypem Księgi Powtórzonego Prawa? Wszystko wskazuje, że tak. Ciekawe są jej dalsze losy. Nauka Kościoła poucza, że redakcję końcową dokonano w czasie niewoli babilońskiej (VI w. przed Chr.). Zatarła ona wiele dawnych wyrażeń i przekazów. Zadbano o jej jednolitość (podobnie było w przypadku Księgi Kapłańskiej). Stąd trudność w odróżnieniu fragmentów starszych i młodszych. Księga zawiera w sobie fragmenty starsze z okresów królów judzkich, jak również poematy (Pwt 32,33).  W swym tonie jest bardziej kaznodziejska i pouczająca.

           Zaskakujące są opinie umiarkowanych badaczy Biblii. Twierdzą oni, że dla ratowania narodu żydowskiego będącego w niewoli babilońskiej wymyślono historię Abrahama i Mojżesza, a ich czyny umieścili w odległej przeszłości. Deuteronomiści [1] spisali i skompilowali najważniejsze teksty księgi. Trudno dociec prawdy, ale faktem jest, że ostatnia redakcja dała pożądany efekt końcowy. Broni ona idei Mojżesza i próbuje uwiarygodniać historycznie jego postać.

          W  czasie ostatniej redakcji dokonano modyfikacji jeszcze innych ksiąg biblijnych (Jozuego, Kapłańska). Fałszerze mieli szczytny cel – uratować naród Żydowski będący w niewoli babilońskiej.


[1] Od greckiej nazwy  Księgi Powtórzonego Prawa – Deuteronomium. Nazwą tą określa się tradycję religijną.  W ramach niej wyróżnia się przedwygnaniową (sprzed niewoli babilońskiej) tradycję deuteronomiczną i wygnaniowo-powygnaniową tradycję deuteronomistyczną. Deuteronomium oznacza „powtórzone prawo”.

Funkcjonał zapożyczony

          W matematyce używa się pojęcie funkcjonału. Słowo funkcjonał pochodzi z rachunku wariacyjnego, gdzie oznacza funkcję, której argument jest funkcją, wartość jest liczbą (lub zbiorem liczb, wektorów). Analiza funkcjonalna bada wynik jak i argumenty. Pojęcie to zostało przez autora zapożyczone do opisu nie-bytu.

          Najprostsza definicja bytu  (kluczowe pojęcie ontologii) mówi, że byt to jest to, co jest (Parmenides). Na byt składa się substancja i przypadłość. Substancja to podłoże bytu (substancja materialna jak np. kot, pies), a przypadłość jest opisem własności substancji (kolor sierści kota, psa). Gdy substancja jest nieznana lub nieokreślona trudno mówić o jej przypadłościach (oficjalne stanowisko filozofii).

           Nie-byt to przeciwieństwo bytu i określa nicość. Co to jest nicość? Pojęcie “niebyt” pojawia się po raz pierwszy w poemacie Parmenidesa z Elei. Niebyt jest tam pojęciem pustym – nie ma nic, o czym można powiedzieć, że jest niebytem. Istnienie niebytu w jakiejkolwiek formie jest wewnętrznie sprzeczne i bezsensowne, a sama nicość jest jedynie logicznym dopełnieniem pojęcia bytu: czysto poznawczym aktem negacji na tym pojęciu. “Niebytu nie ma” – pisze więc Parmenides, a ludzi poszukujących wiedzy na ścieżce nicości nazywa “dwugłowymi”: czyli rozumującymi dwojako, rozbieżnie, bezsensownie (wikipedia).

          Takie rozumienie nie-bytu przyjęło się w całej filozofii antycznej. Pierwsze istotne rozwinięcie wizji Parmenidesa nastąpiło za sprawą doktryny św. Tomasza z Akwinu.

          Powyższe definicje są poprawne przy założeniu, że materia istnieje jako stworzony samodzielny substytut. Przyjmując dynamiczną wizję świata należy powyższe pojęcia zmodyfikować. Jeżeli mowa jest o materii, to należy ją traktować jako produkt energetyczny, który przyjmuje właściwości materii. Ponieważ energia ma nieokreślone podłoże, definicja bytu energii jest niejasna. Może lepiej pasuje do niej pojęcie nie-bytu? Przypadłość nie-bytu nabiera własności dynamiczne i co najważniejsze skutkujące. Przypadłość przejmuje rolę sprawczą. Skutek staje się faktem. Substancją nie-bytu są pojęcia: miłość, dobro, zło, szczęście, świadomość, energia. Czy one są tylko wytworem umysłu, czy można im przypisać realne istnienie? Autor urealnia nie-byty.  Do nich dołącza równie istoty nadprzyrodzone: Boga, dusze, które według słów Stwórcy (Wj 3,14) istnieją. Kiedy mówi się o miłości Boga, mówi się o jego przypadłości, ale On sam jest Miłością, a więc Miłość realnie istnieje. Dobroć uczyniona przez człowieka, na mocy danej przez Boga również istnieje i skutkuje w czynach. Dobroć rozchodzi się, czyni dobro, neutralizuje zło. Zło czyni szkody, rozchodzi się, a więc działa, czyli jest. Energia ulega stale entropii. Choć można ją kumulować i przechowywać, to ona stale działa. Energia jest przeliczalna. Energia jest pojęciem prostym, i nikt nie powie, że jej nie ma.

         Autor, przyznaje, że bezwiednie, określił siłę sprawczą skutkującą jako funkcjonał, a więc w rozumieniu dynamicznego opisu świata nie-byt jest funkcjonałem.

         Porównując funkcjonał matematyczny z funkcjonałem sprawczym można doszukać się pewnej zbieżności. Funkcjonał matematyczny w wyniku daje liczbę (konkretną, przy rozszerzonej definicji daje zbiór), natomiast argumentem jest funkcja, która jest opisem zjawiska matematycznego. Funkcjonał sprawczy jest skutkiem (czymś konkretnym), a podłożem jest substancja duchowa (w świecie rzeczywistym pojęcie nieokreślone).

        Dynamiczne właściwości świata stanowią nie tylko o jego działaniu, ale pochodzeniu. Świat funkcjonuje nie dlatego że jest, ale że działa. Zmysłowość jest wytworem umysłu przez transformację bodźców.

         Nie wszystkie funkcjonały mają tę samą naturę. Np. dobroć jest narzędziem sprawczym. Szczęście jest wskaźnikiem emocji pozytywnej. Bóg jest Stwórcą sprawczym. Dusza jest emanacją natury Boga. Energia jest pochodzenia boskiego, ale została ona przypisana do świata rzeczywistego. Nie należy ją identyfikować ze świadomością, funkcjonałem, której przypisano wieczność.

        Tak jak trudna do zrozumienia jest teoria względności, do której autor jest sceptycznie nastawiony, tak dynamiczna wizja świata jest przedmiotem jego wiary.

Bóg nigdy by nie powiedział

          Kiedy pisze się bajkę łatwo jest wprowadzać niezwykłe zdarzenia, wręcz nieprawdziwe. W Biblii wielokrotnie powtarzane są zwroty: Bóg ukazał się … powiedział do niego: (por. Rdz 35,9–10). Natrętny antropologizm Boga potrafi zniechęcić czytelnika do studiowania Biblii. Czytając, trzeba wyciszyć emocje i skupiać się na teologicznym przekazie. Ktoś zapyta, a może i przekaz jest wymyśloną bzdurą? Na ten temat już pisałem, ale powtórzę. Autor natchniony odczytuje intencje Boga w swoim sercu. Przekazaną treść obrazuje w piśmie. Intencje nie są wyrażone słownie lecz są stanem ducha. Co to znaczy? To znaczy: Wiem, ale trudno to ująć słowami.  Dosyć sprytne tłumaczenie. Jedyne, aby wierzyć, że Bóg odsłania swoje racje. Bóg może wpływać jedynie na stan ludzkiego ducha. Cokolwiek dobrego odczyta się w sercu – od Boga pochodzi.

          Spostrzegawczy czytelnik dojrzy, że przesuwam wiarę w inne miejsce. Nie wierzę w przekazy słowne podane w Biblii, a wierzę w mechanizm relacji Boga z człowiekiem. Są one w przestrzeni duchowej. Człowiek odczytuje Boga przez zdolność jaką od Niego otrzymał. Ta wiara koreluje z wiedzą jaką nabyłem, studiując tematykę religijną od ponad 30 lat .

         Bóg nigdy by nie powiedział:  Po czym Bóg rzekł do niego: «Ja jestem Bóg wszechmocny. Bądź płodny i rozmnażaj się» (Rdz 35,11). Słowa bardziej pasują do przekazu ludzkiego, w których chce się podkreślić, że Bóg jest wszechmocny. Jest tu więc pewna polityka, koncepcja autora.

          Kraj, który dałem Abrahamowi i Izaakowi, daję tobie; i twemu przyszłemu potomstwu dam ten kraj» (Rdz 35,12). Historycznie plemiona zdobywały tereny i je osiedlały. Silniejszy wygrywał. Izraelici chcieli autorytetem Boga przywłaszczyć sobie cudzą ziemię (Kanaan). Jest to nadużycie. Nawet obecne zasiedlenie Żydów w Palestynie zostało załatwione politycznie przy wsparciu innych silniejszych narodów (Anglia, USA), a nie zdobyte. Po I wojnie światowej Liga Narodów zgodziła się na stworzenie Mandatu Palestyny pod brytyjskim protektoratem, z celem utworzenia „żydowskiej siedziby narodowej”. W 1947 Organizacja Narodów Zjednoczonych zgodziła się na podział Palestyny na dwa państwa: żydowskie i arabskie. 14 maja 1948 (5 ijar 5708) zgodnie z decyzją ONZ państwo Izrael proklamowało niepodległość, jednak okoliczne państwa arabskie odmówiły zaakceptowania planu i rozpoczęły wojnę. I wojna izraelsko-arabska potwierdziła niepodległość i poszerzyła granice państwa żydowskiego poza zasięg przewidziany przez plan ONZ. Od tamtej pory do dzisiaj Izrael nieustannie tkwi w konflikcie z wieloma ościennymi państwami arabskimi. Przez ten czas prowadził kilka wojen. Od swego powstania granice Izraela ze wszystkimi sąsiednimi państwami były tematem sporów. Jednakże Izrael podpisał traktaty pokojowe z Egiptem i Jordanią, są także czynione wysiłki, by kontynuować proces pokojowy z Palestyńczykami (Wikipedia).

Politeizm u Izraelitów

          Izraelici borykali się ze swoim politeizmem, aż do niewoli babilońskiej. Biblia ujawnia ten problem wielokrotnie. Odkrycia archeologiczne (Hebert Niehr) potwierdzają słowa Biblii.

 

Rzekł więc Jakub do swych domowników i do wszystkich, którzy z nim byli: «Usuńcie spośród was [wizerunki] obcych bogów»  (Rdz 35,2; 35,4).

Przestrzegajcie wszystkiego, co wam powiedziałem, a imienia bogów obcych nie wymieniajcie, by nikt nie słyszał ich z ust waszych (Wj 23,13).

I spełni się znak albo cud, jak ci zapowiedział, a potem ci powie: Chodźmy do bogów obcych – których nie znałeś – i służmy im (Pwt 13,3).

Przechodząc do bogów obcych, by służyć im i oddawać pokłon, jak słońcu, księżycowi lub całemu wojsku niebieskiemu, czego nie nakazałem (Pwt 17,3).

Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów obcych – taki prorok musi ponieść śmierć (Pwt 18:20).

A Ja zakryję swe oblicze w tym dniu z powodu wszelkiego zła, które popełnił, zwracając się do obcych bogów (Pwt 31:18).

Gdy zaprowadzę ich do ziemi, którą poprzysiągłem ich przodkom, opływającej w mleko i miód, będą jedli do syta, utyją, potem zwrócą się do obcych bogów i służyć im będą, a Mną wzgardzą i złamią przymierze ze Mną (Pwt 31:20).

Usuńcie więc bogów obcych spośród was i zwróćcie serca wasze ku Panu, Bogu Izraela (Joz 24:23).

I wyrzucili spośród siebie obcych bogów, których mieli, a służyli Panu. Wtedy nie mógł Pan dłużej znosić ucisku Izraela (Sdz 10:16).

 

          Księga Powtórzonego Prawa (Deuteronomium) odzwierciedla wyniki reformy kultu przeprowadzonej przez Jozjasza (641–609). Opracowania deuteronomiczne charakteryzują się językiem, który nie spotyka się w innych źródłach. Księga ta bezkompromisowo potępia oddawanie czci innym bogom i grozi straszliwymi karami tym, którzy ten zakaz złamią. Bóg przedstawiany jest jako istota odległa, całkowicie transcendentna. Ponadto Księga zawiera pewien kategoryczny zakaz: rytuał ofiarny dla Jahwe może się odbywać wyłącznie w świątyni w Jerozolimie i nigdzie indziej (por. artykuł  z tygodnika FORUM  14-21.04.2003 – przedruk z  DER  SPIEGEL).

          Z jakich pobudek kapłani wprowadzali zakazy i nakazy? Czy jedynym powodem była wiara w jednego Boga?  Księga Powtórzonego Prawa sama sugeruje, że została napisana pod potrzeby bieżące. W Drugiej Księdze Królewskiej napisano, że podczas prac porządkowych w świątyni jerozolimskiej (622 r. przed Chrystusem) arcykapłan Chilkjasz znalazł starożytną Księgę Prawa: Wtedy arcykapłan Chilkiasz rzekł do sekretarza Szafana: Znalazłem w świątyni Pana księgę zakonu. I wręczył Chilkiasz księgę Szafanowi, który ją przeczytał (2 Krl 22,8 oraz przypis BT). Czy nie jest tu mowa o pierwotnej wersji Księdze Powtórzonego Prawa?  Według umiarkowanych badaczy Biblii około roku 630 przed Chrystusem deuteronomiści spisali najważniejsze teksty Biblii. Wymyślili postacie Abrahama i Mojżesza, a ich czyny umieścili w odległej przeszłości.

       Temat ten zazębia się z innymi badaniami prowadzonymi nad autentycznością postaci  Abrahama i Mojżesza. Póki co, trudno będzie obronić ich autentyczność historyczną.

Prawda tryumfująca

          Badania naukowe przybliżają ludzkość do prawdy. Jak wygląda przekaz biblijny względem nauki? Początkowo nauka (archeologia,…) potwierdzała takie czy inne opisane zdarzenie biblijne za fakt historyczny.  Potwierdzała hasłowo. W szczegółach wykazywała istotne różnice. Przykładem jest zagłada miast Sodomy i Gomory. Prawdopodobnie była ona skutkiem uderzenia w ziemię wielkiego meteorytu ok. 3123 lat przed Chrystusem.

          Nauka nie potwierdza wielkiego exodusu Izraelitów z Egiptu. Rozpoznano dokładniej osiedlenie się Izraelitów w Ziemi Obiecanej. Infiltracja była bardziej pokojowa i trwała jakiś czas.

          Wyników badań jest wiele. Warto zastanowić się, czy nie lepiej by było napisać współczesny komentarz do Biblii podając fakty bardziej prawdopodobne niż opisane. Mądrze i uczciwie napisany komentarz na pewno byłby przychylnie przyjęty przez wiernych. Pismo święte czytane równolegle z komentarzem byłby ciekawą lekturą. Wartość etyczna Pisma w niczym nie byłaby narażona.

          Jezus Chrystus winien być pokazany od strony racjonalnej, a z drugiej strony jako fenomen historii. Ten Wielki Człowiek odczytał intencje Boga, pokazał kim jest i do czego zdolny jest człowiek. Warto wytłumaczyć współistotę Trójcy świętej w ramach Aktu działającego, w tym uprawnienia Jezusa Chrystusa do miana Boga.

          Bóg jest realnością. Widać to w świecie stworzony przez Niego. Niech więc pozostanie realny w oczach wiernych, a nie zakamuflowany w legendarnych opowieściach. Kiedy odmawia się Credo, czy Ojcze Nasz powinno zwracać się do Boga jakby stał przed modlącymi. Bóg jest nam bardzo bliski dosłownie, zasługuje On na Prawdę.

          Trzeba skończyć z przypisywaniem Bogu słów, które nigdy nie wypowiedział. Trzeba przywrócić Bogu należne Mu miejsce.

          Kościół świętuje Objawienie biblijne Boga, Czas świętować Boga widzianego umysłem. Wiara była potrzebna naszym przodkom. Dziś niech tryumfuje Prawda o Bogu. Jezus Chrystus pełni rolę ambasadora ludzkości. Wspaniały łącznik pomiędzy Bogiem duchowym a ludzką duszą. Spełnia również rolę widzialnego obrazu Stwórcy. To wszystko jest genialne i niech tak pozostanie.

          Głoszenie Prawdy, nawet wywracającej obecną wiarę jest mniej bolesne niż oszukiwanie ludzi i wykorzystywanie ich emocji duchowych. W gruncie rzeczy jest to nieuczciwe.

         Zgłaszam więc nowe aggiornamento dla katechizacji i nowych prac duszpasterskich. Niech się stanie.

Różne postawy

          Ezaw ma złą opinię w Piśmie świętym. Nieroztropnie pozbył się przywileju syna pierworodnego, ożenił się z kobietami obcego rodu (chetytki). Nie szanował woli rodziców. Był uważany za zakałę w rodzinie. Kiedy Jakub po latach wracał do domu, bardzo bał się spotkania z bratem. Ezaw wyjechał mu na spotkanie wraz z czterystoma swoimi ludźmi. Tym samym pokazał swoją siłę. Jakub bojąc się zemsty brata, dla bezpieczeństwa, podzielił swoją rodzinę dla bezpieczeństwa. Zanim zbliżył się do brata siedem razy mu się pokłonił. Przygotował również dla niego drogi podarunek (stada). Bojąc się spotkania z bratem Jakub drżał jak osika.

           Ezaw pospieszył na jego spotkanie i objąwszy go za szyję ucałował go; i rozpłakali się obaj (Rdz 33,4). Strach opuścił Jakuba. Dla Ezawa cenniejsza była miłość do brata niż stara uraza. Scena ta jest przykładem postawy człowieka grzesznego, ale wybaczającego. Ezaw był panem samego siebie. Nie zwracał uwagi na tradycje i rodowe uwarunkowania. Ezaw okazał swoje dobre serce. Dla mnie to nobilitacja.

          Dwóch braci, a jakże różni. Obaj grzeszni, a jak wspaniali. Reprezentują statystyczną rodzinę. Pokazują, jak można wnieść się ponad podziały, animozje i wzajemne krzywdy.  Ezaw zapytał: «Może ci zostawić kilku moich ludzi, którzy są ze mną?» A na to Jakub: «Na cóż mi oni, skoro ty, panie mój, darzysz mnie życzliwością» (Rdz 33,15).

          Kiedy Izaak umierał pochowany został przez dwóch kochających się synów: Izaak, doszedłszy do kresu swego życia, zmarł w późnej starości. I pochowali go jego synowie Ezaw i Jakub (Rdz 35,29).

          Zemsta jest słodka. Temat często poruszany w Piśmie świętym. Dziś bulwersuje czytelników. Dina córka Jakuba została zgwałcona przez Sychem, syna Chamora Chiwwity gospodarza terenów do których przybyła rodzina Jakuba. Czyn nieszlachetny, ale Sychem pokochał Dinę i chciał ją za małżonkę. Bracia Jakuba uznali to za hańbę: synowie Jakuba, Symeon i Lewi, bracia Diny, porwawszy za miecze, wtargnęli do miasta, które niczego nie podejrzewało, i wymordowali wszystkich mężczyzn.  Zabili mieczem również Chamora i jego syna Sychema i odeszli.  Wtedy [pozostali] synowie Jakuba przyszli do pomordowanych i obrabowali miasto za to, że zhańbiono ich siostrę.  Zabrali trzody, bydło i osły – wszystko, co było w mieście i na polu.  Całe ich mienie, wszystkie dzieci i kobiety uprowadzili w niewolę, zrabowawszy wszystko, co znaleźli w domach (Rdz 34,25–29).  W tym przypadku, pomimo możliwości załagodzenia czynu zabronionego zwyciężyła nienawiść.  Pismo święte nie komentuje zdarzenia, jedynie wyraża strach Jakuba przed ewentualnym rewanżem.

Ekonomia Objawienia

          Pomimo, że Bóg dał człowiekowi wolną wolę pilnie strzeże swej ekonomii objawienia oraz projektu zbawczego. Udostępnia swoje tajemnice według własnego uznania:  Rzeczy ukryte należą do Pana, Boga naszego, a rzeczy objawione – do nas i do naszych synów na wieki, byśmy wykonali wszystkie słowa tego Prawa. (Pwt 29,28). Niestety niecierpliwość szukającego jest poskramiana. Wszystko zależy od Stwórcy. Tę prawdę można prześledzić już w Księdze Rodzaju. Jakub pyta się Boga: Powiedz mi, proszę, jakie jest Twe imię? (Rdz 32,30). Gdyby Bóg odpowiedział, byłoby to równoznaczne z Jego rozpoznaniem. Poznanie imienia było traktowane jako rozpoznanie osoby. Według autora Bóg zapytał: Czemu pytasz mnie o imię? (tamże). Tak więc Bóg nie dał odpowiedzi. Widocznie nie był to czas na ujawnienie Prawdy. Dopiero w rozmowie z Mojżeszem Bóg powiedział: JESTEM, KTÓRY JESTEM. I dodał: «Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was (Wj 3,14). Odpowiedź jest zaskakująca. Stwórca nie ujawnił imienia, bo go nie ma. Nikt nie miał prawa nazwać istoty wyższej od siebie. Nikogo nie ma godniejszego niż Stwórca. Słowa Jego są czytelne. Ja jestem, ja istnieję. Trudność polega na tym, że natura Boska jest inna niż ludzka. Tak jak w fizyce dwie fale o różnej częstotliwość są względem siebie transparentne, tak natura Boga jest inna od natury stworzenia. Aby dwie natury mogły się porozumieć, Bóg ozdobił człowieka również swoją naturą duchową. Tylko na tej autostradzie duchowej człowiek może spotkać Boga i z Nim nawiązać kontakt.

         Jezus Zmartwychwstały stracił cielesność na krzyżu dlatego mógł być widziany jedynie oczami duchowymi (neurotycznie). Relacja z widzenia pochodziła z przekazu apostołów i innych “widzących”, ale został on sprowadzony do oglądu zmysłowego. Dla rodzącego się Kościoła było to łatwiejsze. Utrwalił się obraz Zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa w glorii ciała uwielbianego. Chrystus stał się rzeczywistym obiektem, namacalnym, spożywającym pokarm. Ten fałszywy przekaz skutkował na wiele wieków infantylnym obrazem Zmartwychwstania. Ci co bardzo chcą zobaczyć Boga muszą poczekać, aż wyzwolą się z ciała. Ograniczenie naturalne można pokonywać drogą duchową. Wielu już się udało w mistycznym uniesieniu (ekstatyzm).

          Z powyższego wynika, że Bóg bardzo pilnuje zasad, które sam ustanowił, dlatego trzeba bardzo ostrożnie przyjmować informacje o cudach, które przeczą prawom przyrody. Warto zauważyć, że większość cudów można racjonalnie wytłumaczyć. Cudem natomiast jest fakt, że zdarzenie w ogóle miało miejsce.

          Ktoś powie, że obdzieram religię z jej piękna, mistyki i ezoteryzmu. Nie sądzę. Piękno dostrzegam w Prawdzie. Przytoczę słowa wybitnego fizyka XX wieku Maxa Plancka (1858–1947):

Dla wierzącego Bóg stoi na początku, dla fizyka zaś – na końcu wszelkich dociekań.

Nauka potrzebna jest do poznawania, a wiara konieczna jest do czynów i postępowania.

Prawda nigdy nie triumfuje – wymierają tylko jej przeciwnicy.

Materia pod znakiem zapytania

          Max Born (1882–1970) wypowiedział niewyobrażalną prawdę. Elektron nie jest cząstką, ani falą trójwymiarową. Równanie Schrodingera określa jedynie prawdopodobieństwo jego położenia. Teza ta szokuje i zmienia sposób patrzenia na świat materialny. Przecież elektron był uważany za maleńką cząstkę materialną, która ma masę i w osobliwy sposób krąży wokół jądra atomowego. Jeżeli elektron nie jest cząstką ani falą, to czym jest?

          Aby to zrozumieć, trzeba uzbroić się w inny sposób percepcji wszechświata. To co dostrzega się jest jedynie ułudą rzeczywistości. Świat w swej istocie jest wyłącznie energetyczny. Wszelkie cząstki materialne są jej zawirowaniem. To zawirowania nabierają właściwości, które identyfikuje się z  materią. Im bardziej zagłębia się w rzeczywistość, tym wyraźniej zaciera się materia, a ujawnia kwantowość. W pewnym sensie taka informacja powinna cieszyć. Świat jest jednorodny w swej istocie (jedno tchnienie Boga), a złożoność jego powstała na skutek braku symetrii (zaburzeń energetycznych). Zaburzenia energetyczne były wynikiem aktu stwórczego. Ujmując sprawę humorystycznie, Bóg nie musiał się wysilać nad stwarzaniem materii. On ją nie stworzył, a jedynie uformował z energii. Świat powstał w jednym akcie stworzenia. Reszta dokonała ewolucja.

          Można powiedzieć, że istota świata jest niezwykle prosta. Tak, bo to jest tylko podłoże rzeczywistości (ekran). W niej odbywają się zdarzenia o różnym stopniu złożoności. Tu rozgrywa się dramat (na ekranie) wszechświata. Być może przyjdzie czas, że człowiekowi na tym ekranie wyświetli się całe jego życie. Wszelkie doniesienia od osób będące w stanie agonalnym o tym zaświadczają. Nie dziwię się, że Kościół ogranicza się do filmoteki życia, a mniej się zajmuje specyfiką ekranu. Mnie interesuje jedno i drugie. Fascynuję się prostotą świata, a zarazem złożonością procesów. Projekt wszechświata jest tak niezwykły i piękny w sobie. Wszystko tak pięknie do siebie pasuje. Z drugiej strony jest w stanie niezwykłego zagrożenia. Wystarczy, aby z jakiś powodów zmienił się choć jeden parametr fizyczny (temperatura, ciśnienie,…), świat ulegnie zagładzie. Niestety żyjemy pod presją ewentualnych kataklizmów. Co możemy zrobić? Tak naprawdę niewiele. Jedyną nadzieją dla ludzkości jest świadomość danej człowiekowi wieczności życia. To  rekompensata od Stwórcy. W gruncie rzeczy jest ona bardzo uczciwa. Bóg nie zostawia człowieka jedynie na zagładę. Proponuje coś niewyobrażalnego – wieczność.

          Kto nie ma tego rozeznania pozostaje w niezwykłej traumie życia – nicości. Osoby niewierzące tego nie okazują, ale nie ma w nich nadziei. Bez nadziei życie jest tylko bezzasadną chwilą.

Narodziny fizyki kwantowej

          Pod koniec XIX wieku Max Born (1882–1970) stwierdził, że fizyka jako nauka już właściwie skończyła się. O tyle zaskakujące, bowiem ten człowiek stał się później jednym z prekursorów fizyki kwantowej.

          Okres pozytywizmu (od romantyzmu do lat 90 XIX w.) miał ciekawy przebieg. Kojarzony był ze światopoglądem naukowym. Odrzucał metafizykę i wszelkie spekulacje. Uważano, że poznano już prawie wszystko co można było poznać. Fizyka osiągnęła swoje apogeum i została pozytywnie zweryfikowana. Jakże się mylono!

         W drugiej połowie XIX wieku pojawiły się badania, które nie bardzo zgadzały się z dotychczasowym oglądem fizyki. Np. słynne doświadczenie Michelsona – Morleya (1887) z biegiem światła. Wynik był niezgodny z oczekiwaniem. Zastanawiano się, o co tu chodzi.

         Innym doświadczeniem, które zaskakiwało uczonych była emisja promieniowania ciała doskonale czarnego (teoretyczne ciało, które pochłania całą energię promienistą jaka na niego pada) pod wpływem jego ogrzewania. Spodziewano się rozkładu emisji zgodnie z klasycznym prawem  Rayleigha:

                                          a1

gdzie u(ν)– gęstość energii na przedział częstotliwości, ν – częstotliwość drgań fali elektromagnetycznej, k – stała Boltzmanna, T – temperatura bezwzględna.

          Wzór ten sugeruje, że energia emisji zależy od częstotliwości jej drgań, co oznacza, że np. piec emituje ogromną energię z zakresu promieniowania rentgenowskiego (zabójczego dla człowieka). Fakty mówią jednak, że nic takiego nie ma miejsca.

          Tę zagadkę rozwiązał Max Planck (1858–1947) i ogłosił 14 grudnia 1900 r. Odkrył, że emisja fal z ciała rozgrzanego ma innych charakter. Założył, że cząsteczki ciała emitują fale elektromagnetyczne dla każdej częstotliwości ν tylko w określonych porcjach (hν), zwanych kwantami energii i w ich wielokrotnościach. Prawidłowy wzór uwzględniający to założenie ma postać:

                                      a2                                     

gdzie u(ν) – gęstość energii na przedział częstotliwości, ν – częstotliwość drgań fali elektromagnetycznej, k – stała Boltzmanna, T – temperatura bezwzględna, h – stała Plancka (6,626 x 10-34 J x s).

          Znawcy przedmiotu wiedzą, że taka funkcja dla dużych częstotliwości zanika (mianownik szybko rośnie) i ma maksimum zależne od temperatury. Dla małych częstości i wysokich temperatur prawo promieniowania Plancka przechodzi w prawo Rayleigha.

           Dlaczego tak się dzieje?

Do tej pory rzeczywistość była badana aparatem zmysłowym, makroskopowo. Niektóre jednak zjawiska oparte są na mechanizmach głębszych. Okazuje się, że światło emitowane przez ciało rozgrzane angażuje wewnętrzną strukturę materii. Ciepło pobudza atomy, wprowadzając je w stan aktywności. Elektrony z atomów przeskakują na dalsze orbity. Ich powrotom towarzyszy emisja fal elektromagnetycznych wg zasadach ściśle określonych.  Emisja jest porcjonowana o ścisłych parametrach. Te porcje energii nazwano kwantami. Tak w 14.12.1900 r. narodziła się fizyka kwantowa, która zwiastowała nie koniec fizyki, ale jej rozkwit.

Numerologia

          Ten wpis piszę wbrew sobie. Jestem racjonalistą i wierzę, że świat opiera się na fundamentach nauki. Do tej pory odrzucałem wszelkie cuda, wróżby, numerologię. Byłem i jestem do nich, co najmniej, sceptyczny. Owszem dopuszczam cudowne ingerencje Stwórcy, ale jak piszę, Bóg nie może łamać praw przyrody, które sam ustanowił.

          Z tematem dzisiejszym muszę się zmierzyć, aby nie mieć do siebie pretensji, że unikam tematów niewygodnych. Pozostaje mi trzymać się jedynie faktów.

          Od zarania dziejów ludzie chcieli lepiej poznać siebie samych. Astrolodzy znajdowali odpowiedzi w planetach i gwiazdach, a numerolodzy w liczbach. Zdobyta w ten sposób wiedza stanowi starożytny dorobek współczesnej psychologii. Istnieją dwa systemy numerologiczne:

 

Chaldejski, mający swoje korzenie w indyjskiej Wedze i systemach kabalistycznych,

Pitagorejski, który powstał około roku 508 p.n.e.

 

          Pitagorejczycy uważali, że element boski we Wszechświecie wyrażony jest w matematyce, człowiek zaś może uchwycić naturę rzeczy tylko przez liczbę. Wykazywano, że liczby są związane niezwykłymi zależnościami. Liczby doskonałe (6; 28; 496; 8128), liczby bliźniacze – dwie liczby pierwsze różniące się o 2, np. (3, 5), (5, 7), (17, 19); ludolfina (czyli liczba Pi) itd.  Pitagorajczycy jako pierwsi nadali liczbom znaczenie symboliczne.

        Właściwości te można traktować jako ciekawostki, ale Pitagoras dostrzegał wśród liczb ich magiczność. Wśród nich taką liczbą magiczną jest 7 (siódemka). Z tą liczbą związanych jest wiele faktów :

 

Siedem cudów świata starożytnego:

Siedmiu mędrców starożytności:

Siedem kryształowych sfer,

Siedem dni w tygodniu

Siedem tonów gamy:

Siedem sztuk wyzwolonych:

Siedem krów tłustych i siedem krów chudych znamy z przypowieści biblijnego Józefa, który został sprzedany przez swoich braci Egipcjanom jako niewolnik.

Siedem pięknych dziewcząt i siedmiu chłopców ateńskich było składanych rok rocznie na pożarcie Minotaurowi.

Siedem gór i siedem lasów … należy przejść w wielu bajkach, by odnaleźć baśniową krainę!

Siedem grzechów głównych:

itd. 

 

          Z powyższym przyporządkowaniem można się zgodzić. Brak argumentów, aby takie przyporządkowanie krytykować.

          Ciekawe, że znaczenie symboliczne liczby 7 przypisywał również apologeta Klemens Aleksandryński (150–212), teolog, Ojciec Kościoła, święty chrześcijański. Być może zgodne to było z jego teorią  symboliki w Piśmie świętym. Uważał on, że  prawda zawarta w Piśmie Świętym jest przedstawiona poprzez symbole. Ten pogląd jest zgodny z podejściem filozoteistycznym (racjonalnym).

          Numerologia idzie dalej i przypisuje liczbie wpływ na los człowieka. Jak głosi ta doktryna, nic nie dzieje się przypadkowo ani to, że ktoś urodził się w jakimś kraju, ani, że posiada takie a nie inne imiona i nazwiska, datę urodzenia itp. Przedmiotem numerologii są nie tylko liczby, ale również nazwy własne, które zamienia się na liczby poprzez ponumerowanie liter alfabetu. Podstawową procedurą numerologii jest sumowanie cyfr danej liczby.

          Z daty wylicza się liczbę. Według numerologii “liczba urodzenia” determinuje cechy osoby. Dla sprawdzenia wziąłem swoją datę urodzenia. Wyszła liczba 7. Sięgnąłem do opisu tej liczby. O kurcze! Wszystko co tam napisane jest opisem moich cech charakteru czy skłonności.

          No, może to przypadek. Po kolei wyliczałem daty moich bliskich i czytałem opis ich charakteru. W większości były one trafne.

          Numerologia ubogacona została cyklami księżyca. Dziś stała się “nauką” skomplikowaną o szerokim aspekcie astrologii i innych dziedzin.

          Jak pogodzić właściwości numerologii z wolną wolą człowieka? Jeżeli chodzi o datę urodzin, to być może ma ona wpływ podczas kreacji genu w DNA. To można jeszcze jakość wytłumaczyć, ale numerologia idzie dalej i wkracza w codzienność bytowania. W niej wpisane są również przyszłe losy. Rości sobie prawo przepowiadania przyszłości. Według Kościoła katolickiego, jak również oglądu racjonalnego jest to nadużycie. 

           Numerologia wykorzystuje pojęcia wibracji, które faktycznie związane są z fizykalnością i naturą wszechświata. Wyprzedza ona naukę i uzurpuje sobie wiedzę na temat energii i jej wibracji na podłożu ezoterycznym. Czy słusznie? Uważa, że wszystkiemu przyporządkowana jest jakaś wartość liczbowa – może to być cena, waga, wzrost, gęstość. Można powiedzieć, że cały świat bazuje na liczbach. Uważa się, że każda liczba posiada wibrację, która emituję pewną energię, która wpływa na wszystko, co się dookoła dzieje.

          W praktyce numerologicznej, poza datą urodzenia nawet nazwisko ma wpływ na życie człowieka. Każdej literze nazwiska przypisywana jest liczba i z jej wibracji odczytywany jest los człowieka.

          Numerologia chińska opiera się na magicznym Kwadracie Numerologicznym i Piramidzie Numerologicznej, tworzonym na podstawie naszej daty urodzenia.

          Dlaczego do dnia dzisiejszego nie obalono całkowicie tej pseudo nauki? Bo w części wskazuje jakoby Stwórca posługiwał się algorytmem przy stwarzaniu nowych istot ludzkich. Czy Bóg musiał korzystać z tajemnych przeliczanek? Póki co, trzeba ten temat uważać za nierozszyfrowaną tajemnicę. Ja ją organicznie odrzucam. Nie wierzę, aby Stwórca grał w kości i bawił się wyliczanką. Wierzę jednak, że Bóg ustanowił zasady stwórcze, do których na razie nie mamy dostępu. Numerologia jest jedynie ich sztuczną imitacją.

          Niebezpieczeństwo tkwi w psychologii, w umyśle człowieka. Prawdą jest, że człowiek może wykreować zdarzenia siłą swej woli. Zainfekowany wizją przyszłości może ją urealnić. Nie należy kusić losu. Należy z ufnością patrzyć w przyszłość. W dużej mierze zależy ona od samego człowieka.