Odlotowość umysłu

          W rzeczywistości tylko sprawny umysł odzwierciedla człowieka na miarę koncepcji Boga. Za życia, chory umysł (to znaczy też chore ciało) pozostawia człowieka w letargu oczekiwania wyzwolenia świadomości z chorego ciała. Najtrudniej jest, gdy umysł balansuje między sprawnością a dolegliwością. Taki człowiek raz przynależy do zdroworozsądkowych, a w innym momencie odlatuje. Często zdarza się to ludziom w podeszłym wieku. Próby tłumaczenia błędnych ich ocen logicznych na nic się zdają. Ręce opadają gdy dostrzega się swoją bezsilność. Moja ukochana matka (94 lata), wielki, mądry człowiek, jeszcze w tym roku w marcu kończyła pisać swoją sagę. Obecnie, w zależności od kondycji  umysłowej (sierpień) przekazuje swoje urojenia. Najbardziej boli to, że jest o nich całkowicie przekonana. Jeżeli przyzna rację, to na chwilę.

          Choroby czy stany depresyjne mają nie tylko osoby starsze. Często są one wytworem traumatycznych przeżyć, niezrozumienia, poczucia niesprawiedliwości i krzywd. Bywa, że są wynikiem przeintelektualizowania umysłowego. Przeciążony umysł ulega uszkodzeniu.

          Ludwig Eduard Boltzmann (1844–1906) – austriacki fizyk, autor podstawowych prac z  kinetycznej teorii gazów (autor II zasady termodynamiki) zginął śmiercią samobójczą. Powiesił się w czasie wakacji w miejscowości Duino we Włoszech. Jedną z przyczyn było nieuznawanie wyników jego prac.

          Ettore Majorana (1906 – zaginął w 1938 r.). Najbardziej prawdopodobnym jest, że w kolejnym ataku swojej choroby psychicznej Ettore Majorana skoczył do morza i utonął. Na kilka lat przed zaginięciem pojawiły się u niego pierwsze oznaki choroby psychicznej. Prowadził on życie pustelnicze, mieszkał w hotelu i praktycznie nie wychodził z pokoju. Przynoszono mu tylko posiłki i czasami sprzątano. Na początku 1938 roku objął katedrę fizyki teoretycznej w Neapolu. Znów zamieszkał w hotelu. Wykłady go strasznie męczyły ze względu na konieczność obcowania ze studentami. Włoski fizyk teoretyk, uważany za geniusza, był autorem prac z fizyki atomowej i jądrowej, opisał teoretycznie własności cząstek, które są jednocześnie antycząstkami (być może takimi cząstkami są neutrina).

          Alan Mathison Turing (1912–1954) – angielski matematyk, kryptolog, jeden z twórców informatyki został znaleziony martwy w swoim łóżku, a obok leżało na wpół zjedzone jabłko. Policja stwierdziła samobójstwo. Matematyk miał targnąć się na swoje życie, gdyż był prześladowany z powodu homoseksualizmu. W 1952 roku postawiono go przed wyborem – więzienie lub chemiczna kastracja. Turing wybrał drugą opcję. Jako skazany stracił prawo dostępu do tajemnic państwowych, nie mógł pracować nad łamaniem szyfrów.

          Kurt Gödel (1906 – 1978) Austriacki logik i matematyk, autor twierdzeń z zakresu logiki matematycznej, współautor jednej z aksjomatyk teorii mnogości. zajmował się również ogólną teorią względności. Kurt Gödel kilka razy miał chwilowe załamania nerwowe, cierpiał na depresję i przebywał wtedy na leczeniu psychiatrycznym. W późnym okresie życia dręczył go obsesyjny strach przed zatruciem. Jadł tylko żywność sporządzoną przez żonę, specjalnie dla niego. Niestety pod koniec 1977 roku żona zachorowała i przebywała w szpitalu, więc nie mogła dłużej przygotować mężowi jedzenia. Kurt Gödel odmawiał przyjmowania jedzenia od innych osób i w końcu umarł z głodu. W chwili śmierci ważył około 30 kg. Na akcie zgonu podano, że zmarł z niedożywienia i wyniszczenia spowodowanego przez zaburzenia osobowości.

          Jeden z autorów badań nad komórkami macierzystymi profesor Yoshiki Sasai, popełnił samobójstwo. Profesor Yoshiki Sasai, został znaleziony martwy w laboratorium w RIKEN. Podejrzewa się, że uczony popełnił samobójstwo.

Geneza religii

          Na temat genezy religii jest wiele opracowań. Autor jest zdania, że początek religii wziął się z wewnętrznych potrzeb zakorzenionych w człowieku przez Stwórcę. Podobne myślenie jak i duchowe potrzeby wielu, stało się bazą religijną plemienia. Przewodnictwo religijne przejmowała starzyzna plemienna, a następnie osoby najbardziej aktywne (np. szamani). Powstawała instytucja religijna, zalążek kościoła zorganizowanego. Do niej należeli współplemieńcy. Przywódcy duchowi  wprowadzali własne rekwizyty kultu. Ponieważ świadomość wyznawców odnośnie duchowej natury bóstw była czytelna, zdawano sobie sprawę, że tylko przez ekstazę można nawiązań kontakt z bogami (duszami). Szamani, kapłani plemienni nauczyli się sztucznie wywoływać i wchodzić w trans ducha. Technika polegała na rytmice tańca, jednostajnych odgłosów bębnów, techniki odpowiednich oddechów, śpiewu i okrzyków. Tak pobudzony umysł wkraczał w sferę wewnętrzną (duchową), w której odczytywał przekazy bogów. Trudno to uwiarygodnić, ale człowiek posiada zdolności duchowego opuszczania ciała i wkraczania w sferę nadprzyrodzoną. Można to czynić na bazie głębokiej wiary (mistycyzm), ale też i sztucznie (metody wschodnie, indyjskie). W ten sposób działali np. szpiedzy egipscy (czytaj Faraon Prusa).

           Szamani, kapłani  odprowadzali umarłych w zaświaty, opiekowali się duszami w ich ostatniej drodze. W ich działaniu było przywracanie duszy osobom chorym.

           W większych ośrodkach ludzkich (w  wymiarze państwa) powstawała doktryna religijna, w której próbowano opracować idee religijną. Instytucja przywódców duchowych została przejęta przez kapłanów. Rozróżniano sferę sacrum i sferę boską. Do ich obsługi opracowywano kult i rytuały.

          Świat spiera się czy najpierw był politeizm, a później monoteizm, czy odwrotnie. Wydaje się, że było tak i tak w zależności od miejsca powstawania kultu.

          W II tysiącleciu p.n.e. pojawił się fenomen wiary w jednego Boga (osobowego, niepodzielnego, będącego bytem niematerialnym, bezcielesnym i wiecznym).  Był on mocnym kontrapunktem do wierzeń politeistycznych. Siłą rzeczy, religia judaistyczna musiała być wyróżniana względem innych. Głoszono więc, że Bóg zawarł z ludem Izraela wieczyste przymierze, obiecując ochronę i pomoc w zamian za podporządkowanie się jego nakazom. Judaizm zawładnął Stwórcą świata. Czy tak było naprawdę? Odpowiem stałym i powtarzanym tekstem. Jeżeli ktoś w to wierzy, dla niego jest to prawda oczywista i należy to uszanować. Polemika na ten temat nie ma żadnego sensu. To zagadnienie jest przedmiotem wiary, nie wiedzy. Można powiedzieć, że Bóg istnieje z rozeznania logicznego i to może być dla niektórych wiedzą, ale czy Bóg powiedział to, czy tamto, pozostaje w sferze wiary. Dlaczego? Bo Bóg, jako istota duchowa może być jedynie odczytywana w duchu, a to jest przedmiotem wiary, a nie wiedzy. Pozostają jeszcze cudowne objawienia, ale one mają raczej charakter prywatny. No a Pismo święte? Jak pisałem, jest dziełem ludzi będących pod natchnieniem Bożym. Jeżeli utrzyma się formułę Bożego Objawienia w Piśmie świętym, to tylko z uwagą, że koncepcja Boga została odczytana  i przekazana w sposób ludzki i to niedoskonały. Gdyby Bóg był autorem Pisma świętego byłoby to dzieło doskonałe. Niestety, jak wykazały badania naukowe, zawiera w sobie tysiące błędów redakcyjnych i merytorycznych.

Bez dymu

          Z wielką radością pragnę podzielić się moim odbiorem uroczystości Światowego Dnia Młodzieży, która właśnie zakończyła się w naszym kraju. To przede wszystkim wielki krok odnowy katechezy Kościoła. Może nie wszystkiego byłem świadkiem (w telewizji), ale ani razu nie słyszałem o szatanie, aniołach, o Bogu karzącym i Jego gniewie. Przekaz papieża, to nowy sposób ewangelizacji, na miarę dzisiejszych czasów i dzisiejszych potrzeb. O taką katechezę upominam się od wielu lat. Traciłem już nadzieję, że za mojego życia odejdzie się od starej katechezy (Boga karzącego), która tak wiele złego uczyniła w umysłach wiernych. Papież, co prawda, nie zmienił wypracowanej doktryny katolickiej, ale dymy[1] przesunął (pominął) na dalszy plan. Wydobył to, co najbardziej istotne w ewangeliach – Miłość i Miłosierdzie. Na tym można odbudowywać świat, który, jak powiedział papież, jest w kawałkach wojennych.

          Wielkie wrażenie zrobiła na mnie młodzież. Wielka pociecha w nich, że czują Boga, i z Bogiem nawiązują kontakt. Czuje się powszechne przebaczanie i wzajemną miłość. Jak pisałem, działanie Boga jest dyskretne, ale całe to wydarzenie jest wielkim zwycięstwem chrześcijaństwa. To dobro, bez Boga, nie byłoby możliwe.

          Spotkanie ŚDM ubogaciło mnie w chrystologii i w pneumatologii. Dostrzegłem nowe pokłady z których można lepiej zrozumieć współdziałanie Boga i Jezusa. To wspaniały Zespół, który służy człowiekowi. Jezus, obraz fizyczny Boga, a zarazem w pełni Człowiek, który nobilituje istotę człowieczą do rangi syna Bożego. Teraz bardziej rozumiem, że to (dzieje historii chrześcijaństwa) musiało się stać. Bóg Objawił (przez odczytanie) się człowiekowi, a zarazem pokazał kim dla Niego jest człowiek. Wszystko to na podłożu Jego Miłości i Miłosierdzia. To niezwykłe.

          Bóg nie bardzo chce czynić cuda spektakularne, bo ma naturę duchową, ale człowiek, z krwi i kości, może zmieniać rzeczywistość materialną. Może czynić “cuda”. Dostrzegłem go też w ostatnim akcie pielgrzymki, gdy wielki i  ciężki samolot, zbudowany przez człowieka, wzniósł się w górę, pokonując siłę grawitacji.


[1] Wszystko co  ma znamiona mitów, koncepcji wymyślonych, zdroworozsądkowo niepojętych, naiwnych wręcz głupich. Wkładanie w “usta” Boga własnych koncepcji, infantylizmu, prymitywnej parafialnej katechezy.

Neolit, epoka brązu

          W okresie neolitu (ok. 6 tys. p.n.e.) sporządzano już własne narzędzia. Szlifowano i gładzono topory, obrabiano pałki, wiercono otwory za pomocą mokrego piasku itp. Dość znacznie rozwinęła się ceramika, garncarstwo. Powstały stałe osiedla i skupiska ludzkie. Odkryto metale samorodne, które łatwiej dały się obrabiać niż krzemienie. Żelazo znali już Sumerowie (pochodzenia kosmicznego w meteorytach). Wytapiano też miedź. Było go niewiele, dlatego wyrabiano z niego głównie wyroby ozdobne (bransolety, naszyjniki, pierścienie).

          Radła drewniane były zaopatrzone w ostrza metalowe. Plecionkarstwo zamieniło się w tkactwo. Zbudowano pierwsze krosna. Rozpoczęła się epoka desek,  belek. Powstawały maszyny drewniane.

         Odkryto stop metali. Żelazo z miedzią (brąz) tworzyło masę bardziej plastyczną. Narodziło się hutnictwo (epoka brązu). Ono, z kolei, wpłynęło na postęp prac.  Nadwyżka produktów służyła do wymiany handlowej. Rzemiosło oddzieliło się od rolnictwa. Rozwój produkcji przyczynił się do powstania własności prywatnej.

         Wojny dostarczały niewolników, tanią siłę roboczą. Do niewolników staczały się też biedoty drobnych chłopów i rzemieślników (za długi). Niewolników było więcej niż ludzi wolnych. Np. w Attyce greckiej było 21 tys. obywateli, a niewolników 400 tys. Cierpienia niewolników nie były roztrząsane. Tak miało być. Królowało zrządzenie losu. Potęga posiadania była wyższa niż etyka z Bożego odczytania. Pan miał prawo zabić niewolnika, gdy mu się tak      podobało.

          Niewolników angażowano do ciężkich prac, np. w kopalniach. W młynach zbożowych zakładano na szyjach niewolników specjalne jarzma, aby nie mogli jeść zboża.

          W krajach słowiańskich niewolnictwo szerzyło się w łagodniejszej formie. Było też mniej okrutne. Dusze słowiańskie były bardziej skłonne do duchowych refleksji, miłosierdzia, co widać również w obecnych czasach. Oczywiście nie ma tu żadnej reguły.

          Rozwój rzemiosła dostarczył narzędzi do podglądania przyrody. Zaczęły rozwijać się nauki: astronomia, początki fizyki i chemii.

          Uważano, że Bóg wynagradza lepszych, sprawniejszych. Biedny sam sobie jest winien. To kara za niedołężność lub grzeszne występki.        

          Władze plemienne wprowadzały własne prawa lokalne. Wykorzystywali wiarę do dyscyplinowania współmieszkańców. Wprowadzano kulty religijne (kult Matki bóstwa płodności) i kult słońca.  Według  Cycerona nazwa religia pochodzi od łacińskiego słowa relegere lub religere (ponownie odczytywać, gruntownie rozważać). Etymologia słowa religia (odczytywanie) zasugerowała stanowisko autora względem źródeł przedmiotu wiary.