Pytanie kłopotliwe

– Proszę wymienić, co się Panu nie podoba w Kościele, jego nauce i działalności?

Poświęciłem tej tematyce wiele lat. Mam własne spostrzeżenia i przeżycia związane z Kościołem. Napisałem wiele tekstów, wykładów, postów, wydałem 9 książek. Suche wymienianie wątków krytycznych może być źle odczytane, ale dam upust pytaniu.

Wielkim błędem Kościoła jest wprowadzenie dogmatów. To oznaka pychy, że zna się Prawdę. One to wprowadzają ograniczenie poznawcze. Wśród nich trafiają się całkowicie niedorzeczne jak np. dogmat o nieomylności papieży, czy Wniebowzięcie  NMP.

Dogmat grzechu pierworodnego i jego skutek na dalsze pokolenia ma źródło mityczne.

Filozoteizm proponuje grzech pierworodny zamienić na pojęcie grzeszności na skutek ludzkich słabości. Idąc dalej, dogmat Niepokalanego Poczęcia jest koncepcją wydumaną.

Doktryna judeo-chrześcijańska narzuca koncepcję, że Bóg w sposób cudowny Objawia się w Piśmie świętym. W tym, jest jej autorem.

Koncepcja ta może być przyjęta, ale po sprostowaniu. To człowiek w swoim sercu odczytuje Boga. Pisząc o Nim jednocześnie Objawił Jego istnienie.

Doktryna judeo-chrześcijańska w różnych miejscach sugeruje niemal zmysłowy, realny kontakt w Bogiem. Poza zdarzeniami nadzwyczajnymi nie jest to możliwe. Boga można jednak odczytywać w ludzkim sanktuarium duchowym. W Biblii nagminnie wykorzystuje się Boga do tłumaczenia czasem zwykłych zdarzeń. Wielokrotnie w tekście używa się sformułowania «Pan powiedział». Nie należy tych słów (opisów) traktować dosłownie. Trzeba powiedzieć dobitnie – niejednokrotnie są to życzenia hagiografów, którzy Boga odbierali typowo jak na owe czasy. Chcieli w Bogu widzieć mocnego, twardego, ale i sprawiedliwego Władcę. Sprawiedliwego w rozumieniu ich sprawiedliwości – ludzkiej. Stanowisko akademickie (teologów)  jest podobne do mojego.

Chrześcijanie uważają Biblię (podręcznik) jako sacrum  samo w sobie. To bałwochwalstwo. Istotą, Prawdą jest jej treść i jej przekaz. Prawda to wszystko, co jest rzeczywiście prawdą oraz to, co nie zostało jeszcze odczytane, a jest nośnikiem Prawdy. Biblia powstała z potrzeby ludzkiej.

Stanowisko akademickie (teologów)  jest podobne do mojego.

Ewangelie trzeba traktować jako koncepcje autorów. Prawda jest w całości ujęcia Nowego Testamentu, po odrzuceniu nadużyć.

Stanowisko akademickie (teologów)  jest podobne do mojego.

Anioły i szatan to twory literackie pomocne do przekazu teologicznego. Nie istnieją jako oddzielne byty. Istnienie szatana należy rozumieć jak istnienie zła. Oba pojęcia nie mają podłoża bytowego. To pojęcia konceptualne, dynamiczne, opisujące ludzką predyspozycję do grzechu.

Stanowisko akademickie (teologów)  jest w tej kwestii podzielone.

Doktryna judeo-chrześcijańska opiera się na znakach i cudach. Podkreśla osobiste zaangażowanie się Boga. Niestety jest tu wiele przesady i pobożnych życzeń. Bóg jest za poważny, aby pokazywać nam umiejętność dokonywania sztuczek. One są natomiast dobrym marketingiem doktrynalnym i chętnie są przyjmowane przez czeladź.

Wiara bez jej zrozumienia jest tylko tradycją religijno intelektualną. Chrześcijanie ośmieszają się swoją skromną wiedzą religijną, a szkoda.

Koncepcja narodu wybranego jest jedynie pobożnym życzeniem Izraelitów. Za tą tezą świadczy ich historia.

Opisana historia Jezusa, poza faktem, że naprawdę istniał, jest częściowo wielkim mitem. Wiemy niewiele o Jego życiu, ale mamy dostęp do Jego nauki. Sam Kościół nie odczytał do końca przesłania Chrystusowego. Zaakcentował rzeczy mniej ważne. Skupił się na Jego Wywyższeniu, tymczasem On przekazał Prawdę kim jest człowiek. To wielkie zubożenie teologiczne. Trzeba rozwinąć bardziej wątek powołania człowieka. Człowiek został stworzony na obraz Boży: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam (Rdz 1,26).  Być może jest w tym pewna bojaźń przed pychą, ale to sprawa fundamentalna i musi być właściwie przekazana wiernym.

Kościół przesadza w tematyce grzeszności człowieka. Tymczasem  muszą być zgorszenia, ponieważ  człowiek jest istotą stworzoną, a więc niedoskonałą.

Kościół w dziedzinie ekonomicznej jest reprezentantem instytucji państwowej.

Bazuje na dobrach materialnych, bogactwie. Ta strona była Jezusowi obca.

Kościół głosi, że jest reprezentantem Kościoła Chrystusowego. Owszem, ale mocno Go zniekształcił, tym samym sprofanował. Kościół musi głosić Prawdę i tylko Prawdę.

Kościół powinien bardziej zająć się przekazem depozytu wiary niż działalnością ekonomiczną. Powinien przywrócić swój pierwotny statut i szacunek.

To oczywiście chaotyczna wypowiedź i niedokończona.

I i II Księga Samuela cz.4

          Jeżeli autorzy piszą dość negatywnie o swoim królu (Saul), to znaczy, że chcą na prawdzie historycznej pokazać coś innego. Zależy im aby pokazać relację Boga z narodem izraelskim. Warunek Jego przychylności jest wierność. Kto nie ma jej musi liczyć się z konsekwencją. Wg religii izraelskiej Bóg jest Panem, który rządzi,  a więc wynagradza i karze. Obraz ten jest zupełnie obcy w dzisiejszym spojrzeniu teologicznym, przynajmniej dla mnie. Bóg jest Stwórcą wszechświata i nad nim ma pieczę. Stworzył człowieka, aby tym światem zawładał. Oczywiście człowiek jest uwarunkowany wiedzą i techniką, ale wszystko zmierza do tego, że tak się stanie. Takie spojrzenie religijne jest dalekie od religii judaistycznej. Niestety, filozofia Boga przeszła na chrześcijaństwo z całym bagażem nieporozumień. My chrześcijanie winniśmy wyjść prawdzie naprzeciw. Przede wszystkim trzeba rozumieć własną religię. Odrzucić głupoty i niedorzeczności. Kochać Boga za Jego Miłość, a nie rządzenie.

          Z Biblii trzeba czerpać wiedzę nie tylko dotyczącą Boga, ale i człowieka. Saul był zwykłym człowiekiem. Piastował wysokie stanowisko króla. Władca był Bożym pomazańcem (hebr. mesjasz, gr. christos). Saul popełnił wiele błędów. One powinny nas pouczać, jak postępować w życiu, co odrzucać, co akceptować.

          Opis Dawida i jego rządy są dosyć dokładnie opisane. Archeologia to nie potwierdza, że Dawid był aż taki wielki. Czytając teksty, trzeba wiele jego sukcesów dostrzegać w wymiarze skromniejszym. Autorzy jednak stworzyli barwną opowieść ku pokrzepieniu serc Izraelitów będących w niewoli.

          Dawid był artystą (grał na cytrze i śpiewał, układał pieśni). Był też żołnierzem i wodzem, który zabijał. Miał wiele żon i nałożnic. Zaskakiwał swoim zachowaniem (udawał szaleńca). Był okrutny: uderzając na jakąś krainę, nie pozostawiał przy życiu ani mężczyzny, ani kobiety, zabierał trzodę, bydło, osły, wielbłądy, odzież  (27,9), ale i wrażliwy. Kochał swoje dzieci miłością czułego ojca. Dawid był człowiekiem wiary, pobożności, ale nie był fanatykiem. W jego domu były obecne bóstwa domowe „terafim” (zniesione za czasów reformy Jozjasza). Dawid nawet po śmierci Jonatana uszanuje jego imię i zachowa w pamięci jego królewski ród (oszczędza syna Saula, Meribbaala). Nowy Testament mówi o Jezusie jako o „Synu Dawida”.

          Opowiadanie o pojedynku Dawida z Goliatem ma charakter ludowy (1 Sm 17,1–18,5). Sam pojedynek jest niesłusznie przypisywany Dawidowi. Goliata zabił bowiem Elchanan z Betlejem, syn Jaira (2 Sm 21,19). Zwycięstwo odczytywane jest jako zwycięstwo Boga, bo tak naprawdę to On prowadzi tę wojnę („święta wojna”) i do Niego należy ustalenie jej ostatecznego wyniku.

          Ciekawe, że autorzy pozostawili w końcowej redakcji informacje o Elchanan.

I i II Księga Samuela cz.3

Jak już wspominałem, Pismo święte opisując wiele mitów, samo jest źródłem mądrości. Trzeba jedynie uważnie czytać i wyciągać wnioski. W Pierwszej Księdze Samuela pisze, że w owych czasach w Izraelu powstały stowarzyszenia prorockie. W obrzędach religijnych ich członkowie wprawiali się w stany ekstatyczne za pomocą śpiewu, muzyki i frenetycznych (entuzjastycznych, szalonych, gwałtownych) gestów (1 Sm 10, 5–13; por. 19,18–24). Wydaje się, że wykorzystywane tu zostały możliwości człowieka do wprowadzania się w sztuczny stan uniesienia. Autor zresztą ze zdziwieniem pyta się: Któż jest ich ojcem? (1 Sm 10,12). Ta wątpliwość pochodzenia zjawiska proroczego jest wyrazem szczerości autorów. Księga opisuje zagrożenie ze strony Filistynów, które ciągle istniało. Byli oni doskonale uzbrojeni. Znali obróbkę żelaza (żelazne rydwany). Mimo przewagi, Saul z pomocą syna Jonatana i kuzyna Abnera odnosi szereg zwycięstw. Saul nie mogąc doczekać się Samuela, sam złożył Bogu ofiary (czynność należna wyłącznie kapłanom). W ten sposób złamał Boże przykazanie. Było to jawne nieposłuszeństwo i uzurpacja. Będzie to przedmiotem jego krytyki przez Samuela. Saul jest przykładem człowieka, który ślepo wierzył w magiczną moc gestów religijnych. Nierozważnie nakazuje post przed bitwą z Filistynami. Żołnierze byli wyczerpani (poza synem Jonatanem, który nie słyszał o zakazie i pokrzepił się miodem). Żołnierze ratują Jonatana od kary. Gorliwość Saula o zachowanie przepisów rytualnych zupełnie nie koresponduje z jego brakiem posłuszeństwa wobec nakazu Pana dotyczących innych spraw (przypis).

Przepraszamy   Awaria internetu ————————————–

I i II Księga Samuela cz.2

         Autorzy Pierwszej Księgi Samuela powtarzają podobny motyw biblijny.  Anna, matka przyszłego proroka Samuela początkowo jest bezpłodna. Matka Samuela: Uczyniła również obietnicę, mówiąc: «Panie Zastępów! Jeżeli łaskawie wejrzysz na poniżenie służebnicy twojej i wspomnisz na mnie, i nie zapomnisz służebnicy twojej, i dasz mi potomka płci męskiej, wtedy oddam go Panu po wszystkie dni jego życia, a brzytwa nie dotknie jego głowy» (1 Krl 1,11). Samuel rodzi się na skutek cudownej ingerencji Boga. Jest znakiem, że Bogu na tym zależało. To jest przykład jak Żydzi wykorzystywali Boga do swoich wizji religijnych.

          Działalność Samuela ukazana jest jako przełomowa forma władzy w Izraelu z okresu Sędziów (ostatni sędzia Izraele), a rodzącą się monarchią. Kontrapunktem do Dawida jest postać pierwszego króla żydowskiego Saula. Jest on postacią tragiczną. Początkowo obiecujący, prawdopodobnie na skutek choroby psychicznej (depresji maniakalnej), traci swoją pozycję i staje się negatywnym tłem dla postaci Dawida. Rozpoczyna się długa droga ku wypełnieniu zbawczego planu Bożego w wielkim potomku Dawida, Jezusie Chrystusie.

          Dzieje Arki Przymierza są przykładem pewnej uczciwości redakcyjnej autorów Pisma świętego. Nie wszystko jest cacy, nie wszystko podlega koloryzacji. Arka Przymierza, mimo swojej ważnej roli, ochrony tablic Mojżesza, jest zwykłą skrzynią i nie należy się do niej przywiązywać. Zostanie ona gdzieś zawieruszona i w końcu zapomniana.

          Anna, matka Samuela, żarliwie modliła się przed obliczem Pana. Anna zaś mówiła tylko w głębi swego serca, poruszała wargami, lecz głosu nie było słychać (1 Sm 1,13). Tekst ten jest przykładem cichej modlitwy, tak potrzebnej dzisiaj przedstawicielom politycznym, którzy filmowani są dla ukazania ich fałszywej pobożności.

           W widzeniu nocnym Bóg przemówił do Samuela (1 Sm 3). Jest jasne, że oczekuje od niego posłuszeństwa. Samuel staje się prorokiem „widzącym”. Jego głos będzie miał wpływ na bieg historii.  Według filozoteizmu Samuel  jest zapowiedzią ludzkich możliwości, które Jezus później uwypukli. Człowiek “widzący” to ten, który potrafi odczytać zamysły Stwórcy.

            Księga wspomina proroków, którzy będą prorokowali. Czy jest możliwe głoszenie przyszłości. Zależy od głoszącego i jego znajomości rzeczy, intuicji. Być może podpowiada mu Stwórca, ale i On do końca nie zna zdarzeń końcowych. To zaskakujące! Bóg dając człowiekowi wolną wolę, sam pozbawił się wiedzy. W tym należy dopatrywać się niesamowitej nobilitacji człowieka. Od człowieka zależy, jak potoczą się losy wszechświata. Gdyby była potrzeba szczególnej Bożej interwencji, była by to porażka dla rodzaju ludzkiego.

          Pierwszy król Izraelitów Saul jest postacią tragiczną. Początkowo obiecujący, prawdopodobnie na skutek choroby psychicznej (depresji maniakalnej), traci swoją pozycję na rzecz Dawida. Jak widać, na tym etapie nie bardzo widać szczególną opiekę Bożą nad wybranym narodem.  Bóg pozostawia ludzi w biegu naturalnych i losowych wydarzeń. Modlitwa może wzmacniać modlącego, ale to człowiek musi ogarnąć rzeczywistość i zmierzać się z przeciwnościami losu. Samuel reprezentuje postawę człowieka wierzącego, że światem kieruje Bóg. Król jest niepotrzebny. Przegrał z naporem ludzi: Daj nam króla, aby nami rządził (1 Sm 8,6). Można powiedzieć, że lud myślał trzeźwo o rzeczywistości. Samuel bujał w obłokach. Wybranie króla uważał za grzech: Wprawdzie dopuściliście się wielkiego grzechu, nie opuszczajcie jednak Pana, lecz służcie Mu z całego serca! (1 Sm 12,20). Sam namawiał Saula:  Dlatego teraz idź, pobijesz Amaleka i obłożysz klątwą wszystko, co jest jego własnością; nie lituj się nad nim, lecz zabijaj tak mężczyzn, jak i kobiety, młodzież i dzieci, woły i owce, wielbłądy i osły» (1 Sm 15,3). Samuel głosił wyższość posłuszeństwa Bogu niż złożona ofiara, uległość – od tłuszczu baranów (1 Sm 15,12). Jego nadgorliwość religijna zwolniła go z zasad moralnych. Sam wypełnia prawo cheremu i zabija króla Ammalekitów Agaga. Na tych wzorcach Kościół umacniał swoją władzę i potęgę.

          Pomimo wielu niedorzeczności, w Pierwszej Księdze Samuela zapisane są słowa o dużej wartości teologicznej: nie tak bowiem człowiek widzi <jak widzi Bóg>, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce» (1 Sm 16,7). Wydaje się, że nauka ta nie jest mocno akcentowana w życiu. Lepiej angażować Boga do swoich partykularnych interesów.

I i II Księga Samuela cz.1

          Pierwsza Księga Samuela jest pierwszą z czterech ksiąg królewskich (według św. Hieronima). Nazwa Księgi Samuela zawdzięczają swoją nazwę jednej z głównych swoich postaci. Oprócz Samuela ważnymi bohaterami tych ksiąg są: Saul i Dawid, pierwsi królowie Izraela.  Redakcja ksiąg powstawała w okresie między podziałem monarchii izraelskiej na dwa państwa Izrael (północne) i Judę (południowe) a upadkiem państwa judzkiego i dynastii Dawidowej (586/587 r. przed Chr.). Ostatnio nazywa się je coraz częściej Dziełem deuteronomistycznym lub Historią deuteronomistyczną (Dtr.). Księgi Samuela stanowią zwartą całość, w których zarysowane są losy Izraela w epoce monarchii. Jak poprzednie księgi mają raczej charakter mityczny, tak obecne pretendują do dzieł historycznych. Opierają się na starszych dokumentach, rocznikach królewskich i tradycji słownej. Obok przekazów historycznych znajdują się tu treści niehistoryczne. Ostatnia redakcja uzupełniła dzieła o nowe fakty. Księgi nie tyle przedstawiają historię Izraelitów, co rozwój ich myśli teologicznych. Autorzy zacieśniają relację Boga z wybranym narodem. Bóg zawarł bezwarunkowe przymierze z potomstwem Dawida. On ma wypełnić plan Boży. Żydzi oczekują potomka Dawida jako wielkiego proroka, Mesjasza, a chrześcijanie dostrzegają w Dawidzie potomka Jezusa Chrystusa. 

          Fenomenem jest, że dwie grupy społeczne (Żydzi, chrześcijanie) ten sam tekst odczytują różnie wg własnego rozeznania. Czy jest to możliwe? Tak, ponieważ  chrześcijaństwo zaadaptowało historię Żydów do swojej koncepcji doktrynalnej.  Szkoda, że nie poszli własną drogą. Nie musieliby tworzyć karkołomnych interpretacji teologicznych tekstów hebrajskich. Dzisiaj można by powiedzieć, ż chrześcijanie naruszyli prawa autorskie. Jak w tym odnaleźć prawdę? Czyżby Bóg wykorzystał naród żydowski do pierwszego aktu swojej koncepcji. Sama Tora podpowiada przykładem. Mojżesz  dokonał tak wiele, ale sam nie wszedł do Ziemi obiecanej. Czyżby była to zapowiedź, że chrześcijaństwo przejmie schedę po Żydach?

         Według oglądu filozoteistycznego Bóg nie jest autorem historii, ale obserwatorem. To z woli ludzi tak się dzieje, jak się dzieje. Nie można więc doszukiwać się tu boskiej inicjatywy i oskarżać Go za ludzkie poczynania. Mijający czas, ok. 2 tys. lat pokazuje, że rozwój religii żydowskiej zatrzymał się w czasie. Żydzi trwają w oczekiwaniu proroka, który jest coraz bardziej wątpliwy. Czy Bóg zrezygnował z przymierza? Nie, bo nigdy go nie było. Opisywane przymierza należy traktować jako pobożne życzenie Izraelitów.

          Dzisiaj wiele osób odczytuje zdarzenia w sposób boskiej ingerencji. Wielokrotnie słyszy się: cud się stał! Po czym, ciesząc się jednym uratowanym,  chowają zwłoki wielu osób. Jaka jest prawda? Jestem takim samym człowiekiem jak moi czytelnicy. Podlegam nadziei, że Bóg może i chce. Nadzieja jest modlitwą twórczą. Może w ten sposób Bóg wzmacnia człowieka.

          Wyłania się tu myśl, że Bóg zupełnie inaczej zamiaruje niż człowiek. Człowiek stworzył sobie pewne mity i trzyma się ich kurczowo, tymczasem Bóg faktycznie uczestniczy w życiu człowieka, ale na swój sposób. On stale pobudza człowieka do działania. Ofiarowuje narzędzia sprawcze. Wzmacnia człowieka duchowo. Czyńcie sobie ziemię poddaną (Rdz 1,28; 9,7) wg ludzkiej woli. Po to Bóg dał człowiekowi rozum, aby sam kształtował swoje życie.

Kto jest katolikiem

– Pańskie prace teologiczne odbiegają od nauki Kościoła. Czy nadal Pan twierdzi, że jest katolikiem?

 

Katolikiem jest ten, kto podporządkowuje się nauce Kościoła katolickiego i jego zasadom. W ramach katolicyzmu można mieć wątpliwości, ale reprezentując Kościół na zewnątrz należy śpiewać jednym chórem. Kto głosi inne poglądy sam siebie eksmituje z Kościoła katolickiego. Takie jest prawo przynależności do każdej organizacji. Wobec tego prawa jestem aut.

 

– A więc nie jest Pan katolikiem!

 

Jestem chrześcijaninem, wyznawcą Jezusa Chrystusa, związany z Kościołem Chrystusowym.

 

– Przecież Kościół Chrystusowy jest podstawą Kościoła katolickiego. Więc jest Pan katolikiem, czy nie?

 

Trzeba rozróżniać kościół instytucjonalny od Kościoła Chrystusowego. Na bazie chrześcijaństwa powstało wiele opcji kościołów instytucjonalnych. Ponieważ moje wyznanie nie mieści się w żadnym z nich, jestem zawieszony w próżni.

 

– W tej próżni można przebywać do końca życia.

 

W mojej naiwności liczę, że Kościół  katolicki zmieni swoje dogmaty, na tyle, że moje rozeznanie teologiczne będzie bliskie nowej doktrynie katolickiej.

 

– Ale z Pana naiwniak.

 

To cena poznania. Bardziej cenię sobie własne przekonania, niż posłuszeństwo organizacji pochodzenia ludzkiego.

 

– Ma Pan świadomość, że stawia się Pan w sytuacji niekomfortowej?

 

Niestety, mam tego świadomość. Dziwię się, że codziennie ok. 50-80 osób czyta moje teksty. Prawdopodobnie dawno dałbym sobie spokój z pisaniem, ale nie chcę pozostawiać tych, którzy karmią się duchowo moimi tekstami. Może jestem jeszcze komuś potrzebny?

 

– Wyczuwam nutkę zniechęcenia?

 

Niestety, też to jest prawdą. Niewiele osób daje mi znać, że interesują się moimi pracami. Tak naprawdę, poza kilkoma osobami, nie znam swoich czytelników. Kim oni są, jakie mają światopogląd, czy zgadzają się z moimi tezami? Przyznaję, że liczyłem na żywą dyskusję. Nawet opinie nieprzychylne mają dla mnie cenną wartość. Jestem w stałej gotowości skorygowania swojej wiedzy teologicznej. Dla mnie najważniejsza jest prawda. Kościół przyjął wobec mnie strategię milczenia. No cóż, prawdopodobnie jest ona skuteczna.

 

– Jak Pan ocenia innych katolików?

 

Coraz bardziej krytycznie. Kościół wykorzystał ludzkie pragnienie wiary i wciągnął ok. miliarda wiernych w szpony swego prawodawstwa. W nich powstała grupa ortodoksyjnych wiernych, którzy ślepo zawierzyli władzy kościelnej. Wydaje się im, że są bliżej Boga, a to jest g. prawda. Przeważnie bezkrytyczni, zapalczywi obrońcy, siejący nienawiścią i pychą. Uważają, że są lepsi od innych. Inna grupa, to cyniczni wierni, którzy wykorzystują Boga do swoich partykularnych politycznych interesów (PIS). Boże! jak można być aż tak podłym i cynicznym.  Kościół traktuje ich jako swoje ukochane dzieci. Kościół jest ślepy. Patrzy, a nie widzi.  We mnie jest bunt. Mój ukochany Kościół katolicki jest dla mnie wielką zgryzotą. Kiedyś byłem pełen ufności. Prześpiewałem w chórze kościelnym wiele pieśni itd. Dzisiaj płaczę, widząc to co niegdyś było za zasłoną.

 

– Jak to się ma do Ewangelii?

 

Rzecz w tym, że Prawda jest ukryta w ewangeliach. Trzeba jedynie po nią sięgnąć. To było jedno z ciekawych moich odkryć. Wierzę i liczę, że prawda ta zostanie kiedyś ujawniona przez sam Kościół katolicki.

 

Kto pyta nie błądzi

– Intryguje mnie Pańskie zdanie na temat Boga wywodzącego się z umysłu, czyli jak rozumiem wymyślonego?

 

Pozornie tak to wygląda

 

(na facebooku 20 czerwca 2016 07:41: Żaden bóg nie istnieje, to tylko ludzki wymysł – Emil Julian Adamczyk z Harvardu University),

 

ale w efekcie dochodzi się do Boga uniwersalnego, jedynego i istniejącego ponad naszą rzeczywistością. Droga rozumowania wywodzi się od niemożności zmysłowego poznania Boga. Ponieważ wewnętrzny podszept podpowiada, że ktoś taki istnieje, można wykreować Boga w swoim umyśle.

 

Faktycznie w ten sposób Boga się wymyśla.

 

Jeżeli uwaga będzie skupiona na tym “wymyślonym” Bogu i dokona się dalszego Jego rozeznania stanie się jasne, że “wymyślony” Bóg jest prawdziwie istniejącym Bogiem.

 

Tą drogą rozumowania może przejść również niedowiarek. Jeżeli będzie pragnął poznać Prawdę, Bóg mu w tym pomoże. Odkrycie prawdziwego Boga jest chrztem, radosną chwilą. Nikt Go nie narzuca. On wywodzi się z własnego poznania i z własnej woli. Takiego Boga nie łatwo stracić. On mocno zakorzenia się w umyśle i w sercu.

 

– Załóżmy, że taką drogę przeszedłem i faktycznie odkryłem Boga w sobie. Co dalej?

 

Trzeba odczytać Boga we własnym sumieniu i to, co chce tobie przekazać.

 

– Ale skąd mam wiedzieć, że myśli, które się kreują w moim umyśle, to głos Boga?!

 

Wystarczy, że w swoim sanktuarium duchowym rozeznasz, czy myśl jest dobra, czy zła. Jeżeli dobra – od Boga pochodzi, jeżeli zła to są twoje myśli obarczone ludzką słabością.

 

– A jeżeli nic nie odczytuję?

 

To znaczy, że jesteś w chwili nieuporządkowanej. Życie doczesne mocno cię absorbuje, nie jesteś w stanie zebrać spokojnie myśli. Dostęp do Boga jest niemożliwy. Trzeba najpierw wyciszyć się. To nie jest takie proste, zwłaszcza u ludzi młodych, ale możliwe. W którymś momencie nadchodzi głos Boga. Zapewniam cię, że jest to radosna chwila. Ten moment jest ważny.  Nie należy go stracić, czy zaniedbać.

 

– Zgoda, ale co najczęściej chce Bóg przekazać człowiekowi?

 

Bóg pragnie, abyś przede wszystkim poznał samego siebie. Doszedł do Prawdy, że jesteś kimś ważnym dla Niego, że masz jakieś zadania do wykonania i jak bardzo Bóg ciebie potrzebuje?

 

– Do czego?

 

To jest właśnie zadanie dla Ciebie. Jeżeli nic ci nie przychodzi do głowy, to powiedz sobie – póki nie rozeznam głosu Bożego będę po prostu dobry. Dobroć jest fundamentem nie tylko ludzkiej rzeczywistości, ale boskiej. Trzeba wiedzieć, że dobro rozchodzi się i czyni kolejne dobra lub niweczy zło.

 

– Rzadko mówisz o grzechu związanym z życiem seksualnym?

 

To Kościół uczynił z seksualności temat priorytetowy. Jak w przysłowiu – uderz w stół, nożyce się odezwą. To totalne nieporozumienie. Życie seksualne jest dla ludzi. Chodzi o to, aby nikogo nie krzywdzić i nie niweczyć piękna jakie się za tym kryje.

 

– A nieczystość?

 

Jeżeli musisz, to się męcz. Tak naprawdę, poza chwilą, nie przynosi ona satysfakcji. Seksualność jest zjawiskiem koniecznym i ludzkim. W niektórych przypadkach jest potrzebna do zaspakajania potrzeby ciała i wyciszenia pociągu seksualnego, który czasem jest dla człowieka “piekłem”. Nowy Testament używa słowa: “płonąć”: Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć (1 Kor 7,9).

 

– Jakie grzechy są najcięższe?

 

Wszystkie czyny, w których brak miłości i dobra są podejrzane (poza adiaforą – czyn moralnie obojętny). Jest ich wiele. Przede wszystkim pycha, nienawiść, mściwość, zazdrość, obojętność, samolubstwo: Sam nie zje i drugiemu nie da. Do grzechów ciężkich zaliczam też hipokryzję. W dalszej kolejności wywyższanie się kosztem innych. PIS jest tego przykładem. Ciągle obwiniają kogoś (PO). Nie wiedzą, że nikt nie może się wywyższyć poniżając drugiego. Zresztą okazują tu swoją głupotę. W sumie na tym samym wózku jadą. Ich nadmierna krytyka odbije się na nich rykoszetem.

Księga Rut

          Księga Rut jest przykładem świadomej kompozycji chrześcijańskiej doktryny wiary. Księga Rut jest opowiadaniem ludowym, fikcją literacką stylizowaną na opowiadanie historyczne. Opracowano ją po niewoli babilońskiej (V–IV w. przed Chr.). Kanon chrześcijański umieścił ją jednak wśród wczesnych ksiąg historycznych (wstęp BT). Dlaczego? Bo tak pasowało. Więcej, główną bohaterkę Rut umieszczono w rodowodzie Chrystusa (Mt 1,5).

          Księga nie porusza wprost zagadnień teologicznych, jednak można odczytać w niej pewien uniwersalizm zbawienia, będący konsekwencją monoteizmu. Opowiadanie przedstawia historię pewnej rodziny judzkiej z Betlejem, przebywającej na emigracji w Moabie. Wdowa Noemi wraz ze swą synową Rut, Moabitką (poganką), również wdową, wracają do Betlejem ze względów ekonomicznych. Rut pozostaje przy swojej teściowej mimo jej nalegania na rozejście się. Wyraża ona nie tylko przywiązanie do swojej teściowej, ale i gotowość wejścia do społeczności Izraela: twój naród będzie moim narodem,  a twój Bóg będzie moim Bogiem (Rt 1,16).  Jej wypowiedź jest świadectwem uniwersalizmu, który był niemożliwy w okresie osiedlania się w Kanaanie. Naród powoli dojrzewał do przyjęcia wiadomości, że Jahwe jest Bogiem wszystkich ludzi, również tych, którzy nie pochodzą z narodu żydowskiego. Interesujące są w tekście słowa złorzeczenia (też przekleństwa) żydowskiego: Niech mi Pan to uczyni i tamto dorzuci  (Rt 1,17; 1 Sm 3,17; 14,4; 20,13; 25,22; 2 Sm 3,9,35;), które parę razy pojawi się w Piśmie świętym. Ma ono wymowę radykalną. Inaczej mówiąc, jest siarczyste i mocne. W tym kontekście Rut chciała podkreślić swoją zdecydowaną postawę pozostania przy teściowej. Czyni to z miłością, zaangażowaniem i poświęceniem. Noemi miała krewnego, zamożnego z rodziny męża. Nazywał się Booz (Rt 2,1). Aby przeżyć, Rut poszła na pole Booza zbierać kłosy na polu za żniwiarzami. Jak wcześniej pisałem, prawo żydowskie (por. Kpł 19,9–10; Pwt 24,19–22) zachęcało do pozostawiania na polach niezebranych kłosów dla osób niezamożnych, przybyszów i obcych. Ponieważ Rut była sympatyczną, pełną wdzięku osobą, spodobała się Boozowi. Ponadto dowiedział się o jej przywiązaniu do Noemi. Jak to w bajce często bywa, Rut spędza upojną noc ze swoim wybranym. Booz rozciągnął nad nią skraj swego płaszcza. Jest to gest symboliczny wzięcia Rut pod opiekę i w swoje posiadanie (rodzaj zaślubin). Prawo lewiratu (Pwt 25,5–6), które stało na przeszkodzie zostało pokonane ofertą zakupu pola i małym szantażem. Widać tu zanikanie prawa lewiratu. Wszystko kończy się szczęśliwie. Booz zaślubia Rut. Rodzi się syn Obed (ojciec Jessego, ojca Dawida), który będzie protoplastą rodu Dawida (Mt 1,5) – przyszłego króla.

          Głównym celem tego opowiadania jest pokazanie opieki Bożej nad każdym, kto otwiera się na Jego kierownictwo i wypełnia starannie swe obowiązki. W tekście wyraźnie można odczytać pochwałę stanu wdowiego.

          Warto zauważyć, że pomimo potępiania w Biblii małżeństw mieszanych, w tym wypadku jest ono chwalone, gdyż jego następstwa, wbrew obawom wysuwanym w podobnych przypadkach,  okazały się pomyślne. Booz nie stracił wiary, a poganka się nawróciła.

Księga Sędziów 4

          Samson dorósł i upatrzył sobie Filistynkę za żonę. W narodzie żydowskim nie było to mile widziane żenić się z kobietą innej nacji, choć jeszcze wtedy nie było to zakazane. Tu jednak autor wyjaśnia, że samemu Bogu było to potrzebne do Jego zamysłu i planów: to pochodziło od Pana, który szukał powodu do sporu z Filistynami (Sdz 14,4). Udając się do Filistynów, po drodze Samson popisuje się swą siłą rozszarpując gołymi rękami napotkanego lwa. Autor pragnie ukazać czytelnikom wielkość siły, jaką obdarował Bóg Samsonowi.

          Podczas biesiadowania, Samson zadaje zagadkę do rozwiązania. Przez nieroztropność ujawnia rozwiązanie i przegrywa zakład. Wpada w gniew. Traci żonę, która jest darowana innemu. Gniew przeradza się w wojnę, w trakcie której bohater gromi i zabija Filistynów. Wykorzystuje tu swą ogromną siłę. Na biblijnej scenie pojawia się kobieta o imieniu Dalila. Samson będąc wrażliwy na wdzięki kobiece (korzystał też z usług nierządnic), zdradza jej podstawę swej siły – włosy. Jednocześnie ujawnia tajemnicę Boga, a to oznacza zdradę przyjaźni Bożej. Wtedy też podstępnie zostaje ogolony, traci swą moc i siły go opuszczają. Zostaje schwytany i uwięziony. Po pewnym czasie włosy jednak odrastają i Samson odzyskuje swą siłę. Szybko ją wykorzystuje i samobójczą śmiercią zabija swoich przeciwników.

          Samson był człowiekiem lekkomyślnym. Nie do końca spełnił pokładane w nim przez Boga nadzieje. Bardziej kochał Dalilę, piątą kolumnę Filistynów, niż naród i Boga, który go wybrał. Zapomniał do czego został wezwany i dlatego jego misja zakończyła się upokorzeniem i klęską. Bóg niejednokrotnie zawodzi się na człowieku. Pomimo tego, wciąż ukazuje nam swoją miłość i pokłada w nas nadzieję. Paradoksalnie, ale to Bóg w nas wierzy.

          Naród żydowski bezustannie jest narażany na nadużycia w kulcie Jahwe. Mika zbudował własne sanktuarium i powołał swego syna na kapłana. Na szczęście pojawia się prawdziwy Lewita, który przejmuje obowiązki kapłańskie. Mika odczytuje to jako błogosławieństwo Boga: Teraz wiem, że mi Pan będzie błogosławił, gdyż mam lewitę za kapłana (Sdz 17,13). Pomimo wiary w Jedynego Boga, kultywowane były jeszcze posążki bożków rodzinnych (terafim, por. posążki zabrane przez Rachelę). Świadczy to o jeszcze niepełnym przejściu na monoteizm.

          Brak monarchii, która w oczach ludzi gwarantuje porządek i jedność jest przyczyną wielu uchybień i nieprawidłowości.

          Księgę Sędziów kończy opis okrutnej zbrodni pobratyńców w Gibea (echa Sodomy, pogwałcenie praw gościnności) i zemsty połączonych pokoleń Izraelitów nad  innym pokoleniem żydowskim – Beniaminitami. Cena wojny i sprawiedliwości jest zbyt wysoka.  Pokoleniu Beniaminitów grozi wymarcie. Liczba dwunastu pokoleń jest teraz ułomna. Izraelici żałowali walk braterskich. Pokonują mieszkańców Jabesz za niesubordynację. Zdobywają 400 kandydatek na żony dla Beniaminitów, których wypuszczają na wolność.

           Autor kończy księgę dość smutną refleksją: W owych dniach nie było króla w Izraelu. Każdy czynił to, co było słuszne w jego oczach (Sdz 21,25).

Księga Sędziów 3

          Syn Gedeona (Jerubbaala), Abimelek jest złym bohaterem. Jak często w życiu bywa: spokojny ojciec, spokojna matka, a dziecko zagadka, niby nie pali, nie pije, a bije (satyryk Marian Załucki). Wymordował swoich braci (70 osób), aby mieć władzę absolutną. Uratował się tylko Jotam, najmłodszy syn, ponieważ się skutecznie ukrył (Sdz 9,5). Abimelek był zbrodniarzem. Napadał na własny naród. Zniszczył miasto Sychem. Ostatecznie podczas napadu na miasto Tebes kiedy Abimelek zbliżył się do  bram twierdzy chcąc podłożyć pod nią ogień, pewna kobieta zrzuciła na głowę Abimeleka kamień od żaren i rozbiła mu czaszkę (Sdz 9,53). Ponownie kobieta staje się bohaterką historii Izraela. Abimelek konając, prosi giermka: dobądź miecza i zabij mnie, aby nie mówiono o mnie «Kobieta go zabiła» (Sdz 9,54). Z politycznego punktu widzenia była to pierwsza próba (nieudana) wprowadzenia monarchii w miejsce rządów Sędziów.

          Historia kolejny raz się powtarza. Tym razem Ammonici uciskają Izraelitów. Jefte (Sdz 10,6–12,7) syn Gileadczyka jest kolejnym sędzią i przywódcą. Był on synem nierządnicy. Najpierw odtrącony przez braci, dochodzi jednak do godności zwierzchnika i wodza. To podkreślanie, że ktoś był nierządnicą czy był synem nierządnicy jest częstym motywem w Piśmie świętym. Dla Boga nie jest ważne pochodzenie, genealogia człowieka. Każdy ma swój własny los i każdy osobiście będzie odpowiadał za swoje grzechy, każdy umrze za swój własny grzech (Pwt 24,16; 2 Krl 14,6). Jefte próbuje dogadać się z Ammonitami. Bezskutecznie. Jefte złożył przysięgę Panu: Jeżeli   sprawisz, że Ammonici wpadną w moje ręce, wówczas ten, kto [pierwszy] wyjdzie od drzwi mego domu, gdy w pokoju będę wracał z pola walki z    Ammonitami, będzie należał do Pana i złożę z niego ofiarę całopalną (10,31). Mimo że prawo Mojżeszowe zabraniało ofiar z ludzi, w kulcie Kananejczyków były jeszcze żywe stare zwyczaje. Warto sobie uświadomić, z jakim trudem powstawała religia Mojżeszowa w jednego Boga. Ile trzeba było czasu zanim wiara Izraelitów została całkowicie oczyszczona z politeizmu i starych kultów. Jefte rozgromił Ammonitów. Kiedy wracał do domu, pierwszą osobą, która wyszła mu naprzeciw była jego ukochana córka. Radość zamieniła się w smutek. Przysięgę należało spełnić. Mężna postawa córki (dziewicy) jest w Piśmie świętym kolejnym wyrazem bohaterskiej roli kobiet w życiu społeczności izraelskiej: Skoro ślubowałeś Panu, uczyń ze mną zgodnie z tym, co wyrzekłeś własnymi ustami, skoro Pan pozwolił ci dokonać pomsty na twoich wrogach, Ammonitach! (10,36).

          Kolejni sędziowie Ibsan, Elon i Abdon byli mniej znani. Następną wielką postacią był Samson (13,1–16,31), o którym krąży kilka legendarnych opowiadań ludowych. W treści jednak jest głęboki sens moralno-religijny.

          Tym razem na Izraelitów napadli Filistyni. Według autora przyczyną tego były złe uczynki Izraelitów. Okupacja trwała 40 lat. Żona Manoacha (matka Samsona) była niepłodna. Anioł Pana ukazał się owej kobiecie mówiąc jej: «Otoś teraz niepłodna i nie rodziłaś, ale poczniesz i porodzisz syna» (13,3). Oto poczniesz i porodzisz syna, a brzytwa nie dotknie jego głowy, gdyż chłopiec będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia. On to zacznie wybawiać Izraela z rąk filistyńskich (Sdz 13,5). Samson był nazirejczykiem to znaczy naznaczony przez Boga, powołany do szczególnego zadania, związany z Bogiem umową. Otrzymał on niezwykłą siłę, którą mógł jednak stracić, gdyby ściął włosy, spożywał produkty nieczyste lub alkohol.

          W tekście Anioł dwukrotnie jest proszony o przekazanie warunków. Znaczy to, że Bóg jest cierpliwy i szanuje niepewność, wahania się  ludzi. Anioł wyjaśnia: Nawet gdybyś mnie zatrzymał, nie będę spożywał twojego chleba. Natomiast jeśli chcesz przygotować całopalenia, złóż je dla Pana (Sdz 13,16). Natura duchowa nie potrzebuje spożywać pokarmów tak jak człowiek, miła zaś Bogu jest ofiara (modlitwa). Anioł zapytany o imię odpowiada: ono jest tajemnicze (Sdz 13,18). Należy mniemać, że pod postacią Anioła przemawiał sam Bóg, który nie ma imienia (brak imienia wyjaśniam przy opisie Księgi Wyjścia).