Nowe obowiązki

         Ostatnie wykłady poświęcałem twórczej działalności Boga. Świat jest przepełniony Jego zamysłami. Widać to w prostocie i pięknie otaczającego Świata. Bóg daje się poznać też na niwie duchowej. Do tego nie potrzeba wiedzy fizykalnej a wyostrzenia wrażliwości duchowej do odbioru sygnałów płynących do serca. Bóg podpowiada nam co mamy czynić, aby uzyskać dobre samopoczucie, że godnie zasłużyliśmy na Jego Miłość. Zbawienie zapewnił nam Chrystus. Chodzi tu o własną świadomość dobrych uczynków, które przyczyniły się do dalszych propagacji dobra w Świecie. Świadomość, że uczestniczyło się w boskim projekcie tworzenia nobilituje.

          Na sądzie Bożym rozdawane będą nowe obowiązki zależne od stanu duchowego nowego człowieka. Jestem przekonany, że cała zdobyta wiedza zakotwiczona w świadomości przechodzi do świata nadprzyrodzonego. Wiedza to ludzki kapitał. Po przekroczeniu granicy śmierci dowiemy się wiele, ale wiedza nabyta pozostaje.

         Zamysł Boga w zagospodarowaniu ludzkich istot dostrzega się w wielkości Świata. Jest miejsca dużo. Każdy otrzyma należne mu miejsce i zadanie. Wiara w życie przyszłe jest nam obiecane i jest logiczną konsekwencją istnienia. Kto nie ma o tym wiary ten stawia się na pozycji frustratów. Znika cały sens Odkupienia, a nauki Chrystusa stają się bełkotem. Nasze krzywdy wyrządzone innym zostaną darowane. Bóg nauczy nas Miłosierdzia wobec słabszych. W niebie wszyscy się spotkamy. Radość z obecności osób, które się utraciło za życia będzie rekompensatą krzywd. Łatwiej przyjdzie nam wybaczać.

         Sąd Boży nie należy utożsamiać z sądem w oglądzie ludzkich. Bóg będzie sprawiedliwy w miłosierdziu swoim. Nie ma mowy o karaniu, Karanie to wymysł czysto ludzki, zawsze jest procesem odwetu, a to nie mieści się w idei Boga, Dobra najwyższego. Grzesznicy zapadną w głęboką zgryzotę, że dopuścili się do swoich niegodziwości. Największą karą dla nich będzie świadomość swoich uczynków.

        Bóg musi odnieść tryumf swoich poczynań. Jeżeli nie, nie byłby Bogiem. Ta logika jest gwarancją dla grzesznej ludzkości. Eschatologicznie możemy przewidywać sukces. Dobro zatryumfuje w całej okazałości.

        Problemem zostaje udział własny w tym sukcesie? Zachęcam do świętości życia, choć wiem, że to niełatwo. Nie należy przesadzać w uczynkach, ale trzymać się zasady miłości bliźniego. To wystarczy.

 

Dziękuję za uwagę.

Od tego nie można uciec

          Wiele zależy od człowieka, ale w wymiarze moralnym. Na co dzień na ludzkie życie ma wpływ losowość, rachunek prawdopodobieństwa, kataklizmy, wykładnia światowych trendów, przypadek. Człowiek, czy chce, czy nie chce podlega życiowych trendom, modzie, polityce światowej, globalizacji. Przed tymi zjawiskami nie można udziec. Jeżeli człowiek nie poddaje się jednym wpada w inne. W życiu człowiek  musi sobie z tym wszystkim radzić i dostosowywać się do narzucających zmian.

          Z obserwacji historycznej, ale i z namysłu logicznego świat, w którym żyją różne narody miesza się. Dzisiaj murzyni żyją obok białych. Mieli nawet swojego prezydenta pochodzenia afrykańskiego. Język angielski nabiera znaczenia języka światowego. Niewiele można temu zaradzić.

        W świecie fizykalnym obserwuje się ruchy Browna. Na polu zdarzeń losowych jest podobnie. Po odpowiednim czasie wszystko się wymiesza,  czy to nam się podoba, czy nie. Ludzkość na ziemi stanie się poligamiczna. Okresowo można stosować środki zaradcze, ale czy jest sens walczyć z przeznaczeniem? Tak się ma stać, i tak będzie. Sprzeciwiają się zmian ludzie małego formatu, egoiści.

        Aktualny exodus islamistów jest przykładem postępującego mieszania się narodów. Można z tym walczyć, ale ta walka odnosi tylko lokalne i okresowe zwycięstwa. W perspektywie lat Świat podąży za losowymi trendami. Walka z uchodźcami jest zdana na porażkę.  Obecny sprzeciw pokazuje nienajlepszą stronę etyczną. Giną ludzi, giną dzieci. Nieczułość okazywana Syryjczykom jest naganna i obca narodowi polskiemu. Do tej pory świeciliśmy przykładem tolerancji europejskiej. Swój dom w Polsce znajdowali Żydzi, protestanci.

        Wszystko zależy od roztropności władzy. Trzeba pomóc i stworzyć takie mechanizmy kontroli, żeby się ustrzec od  złych zamiarów ludzi, którzy żyją nienawiścią. Pomoc nasza jest obowiązkiem, zwłaszcza, że jesteśmy chrześcijanami. Mamy okazje dać świadectwo naszej wiary. Winni jesteśmy tych, co nam pomagali, winni jesteśmy to Bogu.

          Nasz prezydent zamiast dawać nam ciągle (w telewizji) świadectwa swojej teatralnej wiary zrobiłby z niej użytek: Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków (Jk 2,26); Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? (Łk 9,25).

         Hipokryzja Jarosława Kaczyńskiego woła o pomstę do nieba. On nie ma żadnego prawa pouczać innych, sam dając świadectwo grzeszności.

         Jego wieloletnie spotkania przed pałacem prezydenckim, pomijam, że nie wspomina reszty ofiar, tylko brata i bratową, zatrzymuje święte dusze przy ziemi, nie pozwalając im cieszyć się szczęściem wiecznym. Czyni to dla swoich partykularnych interesów politycznych, albo z głupoty. Kościół powinien zwrócić mu uwagę i pouczyć. Przyjdzie moment, że tak przedobrzy, że doprowadzi do totalnej niechęci społeczeństwa. Ludzie wyrzucą ciała brata i bratowej z Wawelu. Pomniki będą niszczone albo zbeszczęszczane.

Stan nauki

          W ostatnim wieku zmienił się całkowicie ogląd na fizykalną strukturę Świata. Do XX wieku nauka bazowała na oglądzie fundamentalnym, prostym, kataleptycznym. W zasadzie obserwacje pokrywały się z opisem matematycznym. Fizyka nazywana klasyczną była prosta, przejrzysta, niezależna od układu obserwacji.  Na podstawie wiedzy można było odtworzyć z przybliżeniem historię fizyczną Świata i przewidzieć jego przyszłość.

         Religia dostarczała wątpliwości o naturze świata rzeczywistego i nadprzyrodzonego. Oba spojrzenia funkcjonowały dobrze, ale dostarczały tysiące pytań.

          Funkcjonuje przekonanie, że Kopernik bał się Kościoła w publikacji swego dzieła. To nieprawda. On uważał, że jego teoria jest mało elegancka.  Zakładał, ze wszystkie planety krążą po kołowych orbitach. Wyznaczając centrum okręgów wypadały one różnie dla różnych planet. Nie pokrywały się. Centrum okręgu ziemi znajduje się przy słońcu, a dla Jowisza gdzieś koło Merkurego.

          Dopiero Joannes Kepler  (1571 – 1630) przyporządkował planetom drogi eliptyczne i tym samym wprowadził elegancję do teorii Kopernika.

          Na przełomie XIX/XX w. zauważono, że nie wszystkie zdarzenia można prosto zapisać i niektóre uciekają z dotychczasowego opisu.

          Przykładem jest dualistyczny pogląd na naturę światła, który  przyczynił się do swoistego rozdwojenia jaźni. Zastanawiano się jaka jest prawdziwa natura światła – falowa, czy korpuskularna. Obie idee funkcjonowały dobrze i niezależnie. Intrygowało pytanie, która jest prawdziwsza?

         Fizyka klasyczna zaczęła załamywać się przy omawianiu fal elektromagnetycznych, transformacji układów, w którym występują prędkości bliskie prędkości światła, przy badaniach astronomicznych, kosmologicznych, optycznych (fotonu) badaniach struktury materii. 

          Teoria kwantowa i teoria względności zmieniły sposób rozumienia Świata. Determinizm klasyczny legł w gruzy (Jeżeli świat jest zdeterminowany  nie byłoby wolnej woli, to Bóg nie miałby z kimś rozmawiać).

          Świat jest dynamiczny i rządzi nim  rachunek prawdopodobieństwa. Właściwością Świata jest nieoznaczoność. Przypadek rządzi losami ludzkimi. Pojawiły się naturalne granice poznania. Tym samym nauka zbliżyła się do oglądu teologicznego. Świat nie do końca można rozszyfrować (Stwórca zachowuje niektóre tajemnice). To co transcendentne jest nie do opisu przez człowieka. Brak do tego odpowiednich narzędzi słownych i pojęć.

           Dla momentu wielkiego wybuchu brak jest przejrzystej teorii tłumaczącej. Nieznana jest istota bytów. Immanuel Kant (1724 – 1804) miał rację. Brak odpowiedzi na podstawowe pytania: co to jest masa, ładunek elektryczny, energia?  

         W fizyce klasycznej odbierało się piękno w oglądzie zmysłowym. Było to bardzo proste, ale niedokładne. Dzisiaj zachwyca teoria tłumacząca.  Podziwiane są piękne, eleganckie równania matematyczne. To piękno z wyższej półki przemawia za istnieniem Wielkiego Projektanta Świata.   Wiara nie jest w sprzeczności z nauką. Równania pozostają takie same dla osób wierzących czy niewierzących. Teoria grawitacji Einsteina odznacza się wewnętrzną doskonałością. Ogólna teoria względności jest największym dziełem w historii fizyki, stworzonym przez jednego człowieka. Jest też najdokładniejszą teorią grawitacji, jaką ludzkość na dzień dzisiejszy dysponuje.

Równanie Einsteina wygląda następująco:

 

                    Rμν – ½ gμνR + Λgμν = (-8πG/c2) Tμν

 

S – stała kosmologiczna.

 

          Kiedy w 1929 roku, Edwin Hubble (1889 –1953) udowodnił, że Wszechświat rozszerza się, Einstein wycofał stałą kosmologiczną ze swego równania, nazywając ją największą pomyłką swego życia.
Dzisiaj okazuje się jednak, że może mieć ona niezerową wartość. Świadczą o tym dane z obserwacji astronomicznych, sugerujące, że Wszechświat, zamiast zwalniać ekspansję (wpływ grawitacji), rozszerza się coraz szybciej.

 

          Cały Świat wypełniony jest jednorodnym polem Higgsa. Gdyby go nie było to wszystkie cząstki miałyby prędkość światła. Niektóre cząstki przedzierając się przez nią nabywają masę. Co to jest masa? – nie wiadomo. Mówi się, że masa jest miarą oporu, parametrem. Zaburzone pole Higgsa jest cząstką Higgsa[1] (na wykresie wypustka na linii gładkiej). Rozpada się niemal w chwili powstawania.  Od lat 90-tych XIX wieku zmieniono ogląd na neutrina.  Stwierdzono, że mają one masę. Są trzy rodzaje neutrin, które różnie reagują z polem Higgsa. One przekształcają się w drodze (od słońca) na ziemie. Ich zmiana świadczy, ze mają masę.

          Naruszenie teorii względności, czy mechaniki kwantowej doprowadziłoby do całkowitego unicestwienia Świata. Zmiana masy, ładunku elektronu o ułamek byłoby katastrofą. Nas by już nie było. Świat jest akuratny, i to stanowi o istnieniu Boga.

            Prawa przyrody pochodzą z transcendencji, dlatego nie rozumiemy dlaczego są.  Wszystko co pochodzi z transcendencji jest nieogarnione przez człowieka.  Z tą prawdą musimy się zmierzyć i zachować pokorę wobec Stwórcy.

         W ogólnej teorii względności nie ma zasady zachowania energii. Świat się rozszerza, zachowując swoją gęstość. To świadczy, że Bóg stale podtrzymuje Świat w swoich istnieniu. Energia, co za tym idzie materia, są stale tworzone. Świat jest stale w akcie stwórczym (zgodność z teologią). Przestrzeń zapełniona jest próżnią, w której dzieją się rzeczy nieprawdopodobne.

 

Ogólna teoria względności potrafiła wyjaśnić wszystkie zjawiska, z którymi radziła sobie jej poprzedniczka – teoria grawitacji Newtona. Ale ponadto:

– Wyjaśniła przyczyny precesji peryhelium planet (szczególnie Merkurego)

– Przewidziała istnienie czarnych dziur (potwierdzone obserwacyjnie)

– Przewidziała zakrzywienie promieni świetlnych wokół mas (potwierdzone 

   obserwacyjnie)

–Przewidziała wpływ pola grawitacyjnego na mierzony upływ czasu  

  (potwierdzone doświadczalnie)

–Przewidziała istnienie fal grawitacyjnych (potwierdzone doświadczalnie)

          Ogólna teoria względności (OTW) jest teorią klasyczną, czyli nie jest ona napisana w języku teorii kwantów. Fizycy obecnie głęboko wierzą, że język kwantowy jest językiem przyrody i dlatego OTW powinna zostać w przyszłości zastąpiona przez jeszcze lepszą, kwantową teorię grawitacji. Póki co, tej teorii nie udało się sformułować. Jej poszukiwania trwają.

          Człowiek otrzymał dar ogarniania świata. To nieprawdopodobny cud.  Aby to zrozumieć musi sięgać do wyszukanych abstrakcji. Ta zdolność jest również potwierdzeniem istnienia Boga.

          W mikro świecie obserwacje są możliwe nie bezpośrednio, ale przez skutki jakie wywołują dane zjawiska.  Opis czasem dotyczy czego zupełnie innego, nie rzeczywistości a modelu konceptualnego. Np. Aksjon (cząstki o minimalnej masy, być może budujące ciemną materii) czy neutrina są tego przykładem. Teoria strun niszczy piękną symetrię która jest w teorii względności. Nie wytłumaczyła zjawisk występujących  w poziomach wysokoenergetycznych. Brakuje matematyki do jej opisu.

         Ludzkość XIX/XX wieku borykała się z tajemnicami Świata. Doświadczenia nie podpowiadały istotę zjawisk. Nie sposób z obserwacji zbudować nową teorię współczesną.  Świat opisu jest rozłączny z oglądem obserwacji.

           Geniusz Alberta Einsteina i wielu innych prekursorów nowych idei polegała na tym, że nastąpiła u nich iluminacja, rodzaj oświecenia umysłu. Nie pochodziły z logicznej przyczynowości zdarzeń. Nowe idee eksploatowały nagle, w momentach. Były one tak różne od klasycznych, że stanowiły zaskoczenie dla samych odkrywców.  Obserwacje musiały być ( matematycznie) opisane. Brak matematycznych narzędzi powodował, że zjawiska zastępowali modelami konceptualnymi. Przy prostych założeniach stało się to wykonalne. Niespodzianką było, że opisy stały się instrumentem tłumaczącym, a niejednokrotnie nie stanowiły opisu rzeczywistości. Przykładem może być grawitacja. Siła grawitacji z którą spotyka się każdy człowiek (czuje, jak czuje  to wie) przywiązany do ziemi jest opisywana w ogólnej teorii względności jako zakrzywienie przestrzeni. Czas linearny do którego jesteśmy przywiązani, dla nauki, jest parametrem czasoprzestrzeni. Co gorsza, jest różny i zależny od ruchu układów. Można zwariować.

          Opis ruchu na zakrzywionych przestrzeniach (po kuli) jest bardzo poglądowy i zrozumiały. Gorzej jak przejdziemy na przestrzenie wielowymiarowe. Tensory tam użyte nie są już takie proste.

          Za pomocą potężnych akceleratorów  odkrywa się nowe cząstki. Odkrycia te są zaszyfrowane w obrazach punktów, rozbłysków i śladów, kątów odchyleń powstałych w detektorach (na kliszach). Na podstawie tylko prac umysłowych, konceptualnych, fantazji twórczej je się opisuje. Tak opracowano Model Standardowy, w którym umieszczono wykryte (wydumane) cząstki. Aparat matematyczny ich opisu w większości się sprawdził, choć nie do końca. Nauka dysponuje narzędziem tłumaczącym, ale daleko jest do jakieś wizualizacji najmniejszych cząstek budujących materię. Nie ma o czym marzyć. W mikro świecie obowiązuje zasada nieoznaczoności. Przed człowiekiem pojawiła się bariera poznawcza, nie z przyczyn technicznych, ale rozumowych.

         Dynamiczna struktura Świata wymaga innego podejścia rozumowego i wysublimowanej abstrakcji. Takie myślenie wymaga u każdego swoistej iluminacji pojęciowej.

              Prawa przyrody zostały wprowadzone z zewnątrz (z transcendencji). Jak już pisałem, co ma pochodzenie boskie jest umysłowo nieuchwytne dla człowieka.  Mechanika kwantowa, istota bytów nadprzyrodzonych, energia są po za zasięgiem ludzkiego poznania. Ludzkość może się zbliżyć do tych tajemnic, ale zawsze asymptotycznie. Proces idealizacji w fizyce jest bardzo atrakcyjny. Na zdarzenia proste nakłada się liczby, które się matematycznie  obrabia. Do dnia dzisiejszego nie ma wytłumaczenia przyczyn nadprzewodnictwa. Brakuje wiele odpowiedzi na fundamentalne pytania. Pomysłowość ludzka jakby wyhamowała. Wiele odpowiedzi pozostaje bez odpowiedzi.  Dalej funkcjonują hipotezy o równoległych światach. Nie znamy jeszcze podstawowych reguł fundamentalnych. Możliwości nauki są ograniczone. Wielki wybuch to jeszcze tabula rasa. Grawitony (kwanty grawitacyjne) nie zostały jeszcze  wykryte.

            Jedyny wniosek jaki się mi nasuwa, to, że Świat podlega prawom i to jest kolejny dowód na istnienie Boga

            Sama materia stanowi profanum, która sugeruje, że oprócz jego istnieje sacrum (dowód z istnienia doskonałości rzeczy). Bariera poznawcza sugeruje, że człowiek jest istotą zależną od swego Stwórcy.          

            W użyciu są okulary, które dają obraz ostrzejszy gdy obiekty są oddalone. Na tajemnice Boże i nauki  szczegółowe trzeba patrzeć przez takie okulary. Ziemia z dalszej perspektywy wygląda na idealną kulę. Na tym należy sie skupić. Z pokorą trzeba  pochylić się nad ludzką ułomnością, cieszyć się tym, co człowiekowi jest dane.

          Świat w swojej złożoności jest ciekawy i wręcz ekstatyczny, pełen przeróżnych tajemnic.    Mniemam, że świat nadprzyrodzony jest podobny, chociaż sądzę, że jest prostszy w swej istocie. Należy myśleć pozytywnie o przyszłym życiu. W niebie czeka na nas nagroda za nasz trud życia. Własne grzechy pozostawmy Wybawcy.

            Współczesna nauka podsuwa myśl o złożoności Świata, ale wiara w Boga pozwala to zaakceptować przez człowieka. Miał rację Jan Paweł II mówiąc: Wiara i rozum (fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. […] Nie ma więc powodu do jakiejkolwiek rywalizacji między rozumem a wiarą: rzeczywistości te wzajemnie się przenikają, każda zaś ma własną przestrzeń, w której się realizuje.


[1]  Nie mówi się jak ona wygląda, ale jak się ją znajduje (z wykresu wynikowego badań).. Trzeba wyobraźni żeby w w wypustce, załamaniu krzywej dojrzeć cząstkę.

Filototeizm w poznaniu, uwagi końcowe

               Prawda wymaga prostego opisu. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie” (Mt 5, 37). Jeżeli tłumaczenie jej wymaga wielu słów to z ilością słów  wrasta jej niepewność. Pisałem również, że na podstawie prostych spostrzeżeń katalaptycznych[1]  można odkrywać prawdy i wyprowadzać wnioski. Np. biblijne  opisy można odrzucać, gdy utożsamiane są z karą Bożą. Według aksjomatu – Bóg nie karze nikogo. Błędne przesłanki prowadzą do błędnych wniosków (wynika z zasad logicznych). Człowiek, który przedstawia swoje prace ciągle powołując na swoje ich autorstwo (bardzo często podkreśla, że on jest ich pomysłodawcą, czy autorem takiej, a takiej tezy) nie jest rzetelny. Wiedza nabyta pochodzi z obszaru szerokiego. Niezachowanie skromności i pokory zwiastuje kompleksy, a one bardzo przeszkadzają w prawidłowym oglądzie rzeczywistości. Prace dr Jana Pająka[2] nad totalizmem ujmuję jako dalece niepewne i wręcz szkodliwe. Prawda u niego jest naginana do ozdoby jego image, które domaga się uznania. Jego dowody są przydługie, uciążliwe, niejasne. Duże wątpliwości budzi jego koncepcja dipolarnej grawitacji. Wszyscy, którzy uznają UFO za coś realnego umieszczam na indeksie ludzi fantazyjnych.  Jego ciągoty do polityki (pragnął startować w Nowej Zelandii w wyborach parlamentarnych w 2014, a w  Polsce w 2015 r. na prezydenta, jednakże w wyniku znikomego odzewu ze strony swoich zwolenników postanowił zrezygnować) wskazują na jego tęsknoty bycia na świeczniku. Prawdziwy myśliciel kocha zacisze domowe i odgradza się od szumu medialnego. Wspominam pana Jana nie dlatego, żebym traktował go jako konkurencję w głoszeniu prawd, ale pragnę ostrzec czytelników od poglądów wątpliwych. Wiem, że ma on swoich zwolenników. Ze zdjęcia wygląda na miłego człowieka.

      Polecam za to prace (ponad 60) prof. Krzysztofa Meissnera[3] (ur.1961) opublikowane w czasopismach naukowych[4] i na portalach internetowych. Człowiek wielkiej wiedzy, czujący transcendencję. Jego wyniki prac oparte są na najnowszych badaniach naukowych i są wspaniałym materiałem do dyskusji i wyrabiania światopoglądów..

          Filozoteizm ma zastrzeżenia do ogólnej teorii względności. Nie tłumaczy ona wszystkiego i ma luki w oglądzie rozsądnym.  Obecnie cząstka Higgsa nie tłumaczy zjawisk w wyższych partiach energetycznych. Poszukuje się rodzeństwa Higgsa (cięższych cząstek, o spinie zero).

Z powodu słabości grawitacji, nadal jest poza zasięgiem teorii kwantyzacji.

          Przestrzegam przed teologami fundamentalistami, niektórymi biskupami, nawiedzonymi, niedouczonymi kapłanami, katechetami parafialnymi, którzy formułują szkodliwe teorie. Trzeba się od nich zdystansować.

          Każdy z nas ma obowiązek w swoim rozumie i sumieniu dokonywać analizy otrzymanej wiedzy, przyjmować dobra a odrzucać plewy. Kto tego nie czyni naraża się na grzech zaniechania.

         Mam świadomość, że nie wyczerpałem poruszanego tematu. Może to i dobrze. Rzeczywistość jest tak nieodgadniona. Niech inni się wypowiedzą. Może znajdą się tacy. którzy ubogacą filozoteizm o nowe myśli. Stanowisko krytyczne jest też wskazane. Jeżeli filozoteizm nie umie sam się obronić, to można jego idee dorzucić do słomy Tomaszowej (wszystko, co napisałem, wydaje mi się jak słoma w porównaniu z tym, co zostało mi objawione).


[1] kataleptyczne postrzeżenia to spostrzeżenia gwarantujące ujmowanie rzeczy takimi, jakimi są one naprawdę dokonywane przez podmiot poznający w określonym stanie, z odpowiedniej odległości, dostatecznie długo trwające, sprawdzane przez inne spostrzeżenia itd.

 

[2]  Dr Jan Pająk  Jan Pająk (1946) – polski inżynier, ufolog, badacz niewyjaśnionych zjawisk, zbieracz mądrości ludowych różnych kultur prowadzi wiele blogów w których prezentuje swoje odkrycia na temat mechaniki Wszeświata, Boga, świata nadprzyrodzonego, tajemnic przyrody i tym wsyzstkim czym zajmuje sie filozoteizm.

[3] Polski fizyk teoretyk, profesor doktor habilitowany nauk fizycznych, specjalista w zakresie teorii cząstek elementarnych..

[4] , „Physical Review Letters”, „Physical Review D”, „Classical and Quantum Gravity”, „Nuclear Physics”, „Physics Letters B”, „Acta Physica Polonica[. Jest też autorem podręcznika Klasyczna teoria pola (Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2002). ​

 

Ładunek elektryczny, masa, spin

          Bóg posiadając naturę duchową nie posiadał nic konkretnego (wg ludzkiego oceny) z którym miałbyś się podzielić. Był od zawsze tylko w możności. Posiadał tylko intelekt, wolę i moc. W którym momencie zapragnął wykorzystać posiadane atuty do stworzenia czegoś pięknego. Zainwestował swoją wolę angażując do tego swoją dobroć i Miłość, którą jest nimi przepełniony.

              Ładunek elektryczny jest możnością, inicjatorem, fundamentem powstania i funkcjonowania Wszechświata. Ładunek elektryczny wytwarza wokół siebie pole oddziaływania. Co prawda, pole to oddziałuje jedynie na inne ładunki elektryczne w nich występujące. Innych obiektów na początku zresztą nie było. W czasie statycznym nic się nie dzieje. Wytwarza się jedynie sytuacja potencjalna (Świat był w możności). W chwilą zaburzenia tego pola ujawniły się prawa przyrody, co jest jeszcze jednym z dowodem na Jego istnienie. Powstaje zamiennie pole elektryczne i magnetyczne. W nim ujawnia się  moc Stwórcy w postaci energii. Zaburzenie pól rozchodzi się w przestrzeni w postaci fal elektromagnetycznych, które nabierają  znaczenia dynamicznego. Fale elektromagnetyczne mają prędkości 300 tys. km/s i rozchodzą się w przestrzeni, są przyczynkiem do innych oddziaływań. Stanowią budulec cząstek materialnych (kwarki) i cząstek oddziaływań (bozony, fotony). Mają funkcję  rozdzielczą. Z tego wynika, że muszą być przez Kogoś sterowane. Ich funkcjonalność zależy od ich długości. Krótkie fale są bardziej anergetyczne od fal długich.

          I tak to się zaczęło. Od prostej idei. Stworzenia właściwości i wprowadzenie parę prostych zasad relacji. Na początku był pełny chaos twórczy. W przestrzeń rozlała się zupa cząstek, która składała się z elektronów, helu, neutrin, i fotonów. W następnym okresie  następowała ich konsolidacja, łączenie się składników w obiekty  (handrony, cząstki zbudowane z kwarków) bardziej złożone. Pojawiły się neutrony i atomy. Świat powoli materializował się. Materia wiązała się ze sobą w sposób określony. W zapisie matematycznym zjawisk pojawiły się stałe (plancka i inne) Ich wielkości podyktowane były ogólnym projektem stworzenia. Dlaczego są takie, a nie inne  jest za barierą poznawczą człowieka. Można ująć to tak, że są akuratne do planów stworzenia życia na Ziemi. Każda ich zmiana jest niszczycielska dla życia. Świat zamieniłby się w chaos.

         Drugim parametrem materii jest jego masa. Ujawnia się makroskopowo w procesach dynamicznych, w sile bezwładności (masa bezwładna). Mechanizm tworzenia się masy widać poglądowo na przykładzie masy elektronu. Nabywa on masy przechodząc przez pole Higgsa, który stawia mu opór. Pojęcie masy w ujęciu klasycznym straciło swoją rolę na rzecz energii. W masie ukryta jest prawda równorzędności jej z energią wewnętrzną. Definicja masy jest następująca: Masa jest całkowitą energią (podzieloną prze c do kwadratu mierzoną w jego układzie spoczynkowym.

 

                                         m = E (spoczynkowa)/ c (do kwadratu).

          Masa nie zależy od prędkości. Nie ma czegoś takiego jak masa relatywistyczna. Masa jest masą. W czasie ruchu materii pojawia się energia dodatkowa, która dodaje się do całkowitej energii obiektu. Określony obiekt stale zachowuje swój parametr  – masę.

          Masy kwarków są niewielkie. Na masę nukleonów (protonu, neutronu) mają wpływ masy wypływające z gluonów, a więc cząstek oddziaływania. Kwarki i leptony nabywają masę z oddziaływania z polem Higgsa. Wielkość tego oddziaływania jest jeszcze nie znana.

         Kolejnym atrybutem cząstek materii jest jego spin. To wielkość wydumana przez fizyków na zaspokojenie zgodności zakazu Pauliego (w układach fermionów nie może pojawić cząstka o jednakowych liczbach kwantowych).

 

Spin to moment pędu wynikający z jej natury kwantowej. W klasycznej fizyce moment pędu jest związany z ruchem obrotowym ciał w przestrzeni. Spin cząstki elementarnej wynika z własności funkcji falowej opisującej cząstkę.  Każda cząstka elementarna posiada właściwy sobie spin  (jak masę, ładunek) i jest wielokrotnością h/2Pi.

Spotyka się również opis spinu jako: jako wirowanie całej cząstki (może kuli?) wokół osi przechodzącej przez jej środek.

 

         23 stałych i 10 cząstek materialnych to przyczyna bardzo skomplikowanej struktury i zależności jednych od drugich, dlatego obecny Świat jest bardzo skomplikowany. 

         Mówimy tu o konstrukcji Świata. Na ten Świat nałożone zostały normy moralne. Świat zmierza do eschatologicznego celu. W tym wszystkim zawarty jest jakiś sens. Jaki?

Źródła naukowe filozoteizmu cz. I

               Nauka wspiera ogląd filozoteistyczny. Począwszy od Daltona, który opracował teorię atomistyczną do dzisiejszych badań kwantowych.

          W roku 1913, bazując na doświadczeniach Rutherforda, duński fizyk Niels Bohr (1885 –1962) przedstawił nową teorię budowy atomu nazwaną teorią orbit stacjonarnych. Według Bohra wokół centralnie umieszczonego, dodatnio naładowanego jądra krążą elektrony mające ładunek ujemny, a poruszają się one po ściśle określonych, kołowych orbitach. Poszczególne orbity różnią się między sobą przede wszystkim wielkością promieni. Bohr oparł się w swojej teorii na pracach Alberta Einsteina (1879 – 1955) i Maxa Plancka (1858 – 1947), które udowadniały, iż energia jest pobierana lub oddawana w formie promieniowania przez atom jedynie w ściśle określonych proporcjach, które muszą być wielokrotnością pewnej minimalnej porcji energii, zwanej kwantem energii. Elektrony poruszające się po danej orbicie mają więc określoną energię, która rośnie wraz z odległością od jądra. Elektrony mogą przeskakiwać z jednej orbity na drugą, emitując bądź pochłaniając określoną porcję (kwant) energii.

          Wkrótce okazało się, iż również samo jądro jest strukturą złożoną i składa się z cząstek dodatnich oraz obojętnych. Cząstki dodatnie zostały odkryte przez Rutherforda (1871 –1937) w roku 1919 i nazwano je protonami. W roku 1932 James Chidwick (1891 –1974) dokonał kolejnego odkrycia. Wykazał on, że w jądrze oprócz dodatnio naładowanych protonów występują również cząstki obojętne. Cząstki te nazwane zostały neutronami.

          W latach trzydziestych XX stulecia ostatecznie ukształtowała się teoria wyjaśniająca budowę najmniejszej cząstki materii zachowującej określone właściwości – atomu. Okazało się, iż atomy są strukturami złożonymi, a cząstki je budujące nazwano cząstkami elementarnymi. Podsumowując, atomy składają się z “ciężkiego” jądra zbudowanego z dodatnio naładowanych protonów oraz obojętnych neutronów. W celu zachowania elektroobojętności atomu, dookoła dodatnio naładowanego jądra muszą krążyć ujemnie naładowane elektrony w ilości równej liczbie protonów w jądrze.

          Nie wszystkie zjawiska da się wyjaśnić przy pomocy modelu opracowanego przez Bohra. Naukowcy, co jakiś czas, wprowadzają kolejne, coraz doskonalsze teorie, umożliwiające wyjaśnienie i opisanie z dobrą dokładnością zachodzących w przyrodzie procesów. Okazuje się, iż same cząstki elementarne składają się z mniejszych elementów, zwanych kwarkami. Badaniem tych zjawisk zajmuje się do dziś dziedzina nauki z pogranicza fizyki i chemii zwana mechaniką kwantową. Poznane cząstki ujęto w tzw. Model Standardowy jest jedną z najważniejszych teorii współczesnej fizyki. 4 lipca 2012 dwa niezależne zespoły naukowców z CERN ogłosiły, że wykryły nowy bozon charakteryzujący się cechami przypisywanymi bozonowi Higgsa. W marcu 2013 roku potwierdzono, że odkryta cząstka jest rzeczywiście bozonem Higgsa, lecz stwierdzenie, czy jest to bozon Higgsa z modelu standardowego wymaga precyzyjnego pomiaru tempa rozpadu bozonu na inne cząstki i porównania wyników z przewidywaniami teorii.

       Omawiając kwarki odchodzi się od substytutu materialnego. Interesująca jest relacja między nimi. Bez przerwy przekazują sobie właściwości pozostając na chwile “bezbronne”. Podobnie jak czterech nurków pod wodą ma trzy aparaty tlenowe. Przekazując je sobie bez przerwy wszyscy nurkowie zachowują swoje życie. Można to zjawisko przyrównać do wspólnoty, gdzie są silne relacje między członkami. Na tym etapie rozpoznania ujawniają się sekrety Bożego zamysłu. Świat istnieje poprzez więź, która jest zadana. To rodzaj miłości zakodowanej w najmniejszych cząstkach przestrzeni. Można powiedzieć, że to  uczucie jest mocą spinającą cząstki energetyczne, które tworzą materie. W mikroświecie  widać wyraźnie sposób działania Stwórcy. Na każdym etapie wyższym można dostrzec ten sam mechanizm Boży. Na poziomie życia ludzkiego dowodem zorganizowania jest płeć. Wymusza życie wspólnotowe. Jedna płeć musi troszczyć się o drugą. Jednostki muszą ze sobą współdziałać. W przyrodzie dostrzega się więc więź emocjonalną, która buduje wspólnoty. Wspólne polowania, łowy, współpraca są tego przykładem. Na końcu pojawił się człowiek, który ukształtował miłość jako uczucie głęboko zakorzenione w psychice ludzkiej. Miłość ludzka jest obrazem miłości Stwórcy do swoich stworzeń.          

           Tak naprawdę, każde zjawisko przyrodnicze zwiastuje Boga. Przyjmując aksjomat konieczności Boga w rozumieniu logicznym, konsekwencją jest, że wszystko jest za sprawą Jego istnienia. Nie da się tego rozłączyć.  Tylko od ludzkiej wiedzy i wrażliwości intelektualnej zależy, czy Boga dostrzega się bardziej lub mniej wyraźnie.

           Boga można również wykreować w umyśle, jako statyczny byt duchowy albo niezapisana idea sprawcza. Przypisując Bogu atrybuty ożywia się Go i Objawia. To co wychodzi z rozumu wcześniej było przez Boga w nim zapisane. Człowiek ma tylko wrażenie, że Boga wymyśla. 

           Dowodem istnienia Boga oprócz logicznej Jego konieczności jest powszechne zauważalne dobro.  To dobro jest widoczne we wszystkim. W Piśmie Świętym napisane jest: Ponieważ wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre (1 Tm 4,4). Dobro Świata jest Jego wizytówką.

            Pustka przestrzeni wypełniona próżnią, która jest pełna zdarzeń dynamicznych i energetycznych, jest obrazem Świata, który powstał z woli a nie substytutów wypełniających. Do powołania Świata nie była potrzebna materia. Ona jest produktem energii, która jest wyrazem mocy Boga. Świat jest transparentny. Nie potrzebuje przestrzeni. Przestrzeń spełnia rolę ekranu na którym wyświetla się Boże dzieło. Służy człowiekowi do jego percepcji i zmysłowego oglądu. Dla Boga i istot duchowych przestrzeń jest zbędna.  Odnosi się to do przestrzeni rzeczywistej, jak i nadprzyrodzonej.

            Do szukanie prawdy należy również obalanie mitów, które powstają jak grzyby po deszczu. Filozoteizm odnosi się do niektórych krytycznie i zabiera głos w tej sprawie. Wszelkie wieści o wzajemnej ingerencji pomiędzy światem rzeczywistym a nadprzyrodzonym są wątpliwe, z przyczyn odmiennych natur i sposobów egzystowania. Na ten temat wypowiada się Nowy Testament: między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać“. (Łk 16,26).  Szukanie jakichkolwiek form życia we wszechświecie jest daremne. Ziemia powstała na skutek woli i miłości Boga. Wszystko inne podyktowane jest dla tej głównej koncepcji. Z tego powodu nie istnieje UFO, a zjawiska ufopodobne są do wytłumaczenia. W  doktrynie wiary trzeba się zdystansować od modeli konceptualnych takich jak anioły i szatan. Nie są to obiekty żyjące własnym istnieniem.

       Bóg stopniowo ujawnia swoje tajemnice w zależności o zdolności zrozumienia zjawisk przez ludzi. Trzeba jednak pamiętać: Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome (Łk 12, 2). Wszystko co fizykalne jest wytłumaczalne. Tajemnicą pozostaną te dary, które wypływają z serca i Bożego Miłosierdzia. Tego zrozumieć się nie da.

        Wiadomo, że Świat jest bardzo skomplikowany, natomiast prawa, które nim kierują są przepięknie proste. W tym dostrzegam jeden z dowodów na istnienie Boga.

        Jest napisane:  Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego (Łk 1,37), ale Bóg nie może działać w sprzeczności ze sobą. W wielu rzeczach ograniczył więc siebie, aby niedopuścić do paradoksów i umniejszenia godności człowieka.

Źródła filozoteizmu cz. XII

         W XX w. uważano, że filozofia doszła już do swojego rozkwitu, i że powoli zamyka się na nowe nurty. Wszystkie nowe spojrzenia filozoficzne odnoszą się do dwóch gigantów filozoficznych: Platona lub Arystotelesa. Filozofia zajęła się analizą języka potocznego i naukowego. Dział ten nazwano –filozofią analityczną. Filozofia ta podkreślała aktywną i autonomiczną rolę języka. Rozpatruje język w charakterze poznawczym, a nie podmiotowym. Głównie chodzi tu o analizę pojęć, a co za tym idzie usunięcie sporów i błędów filozofii. Pojęcia mniej zrozumiałe powinny być zastępowane wyrażeniami bardziej precyzyjnymi. Przedstawicielami Filozofii analitycznej byli G.E Moore, B. Russel, W.V.O Quine, N. Goodman, Wittgenstein, a w Polsce K. Twardowski, J. Łukasiewicz, T. Kotarbiński, K. Ajdukiewicz, T. Czeżowski. Filozoteizm uważa ten dział za nurt bardzo pożyteczny, ale dostrzega w nim niebezpieczeństwo ingerencji i narzucania innych myśli  znaczeniowych, co za tym idzie wypaczania pierwotnych założeń autorów tekstów. Analiza filozoficzna zajmowała się również analizą świadomości poznawczej. Punktem wyjścia była świadomość ludzka jako wyłączny podmiot i przedmiot analizy. Poznanie własnej jaźni jest warunkiem zrozumienia świata.

          Filozoteizm jest propozycją nowego poglądu na całą rzeczywistość za pomocą wypracowanych przez wieki narzędzi filozoficznych z akceptacją istnienia osobowego Stwórcy tej rzeczywistości – Boga. Aby pojąć i zrozumieć, trzeba zacząć wszystko od początku (fenomenologicznie – bez obciążeń). Źródła wiedzy odczytać od nowa zawierzając głównie swojemu rozumowi  i odczuciu (intuicji). Rozum i serce jest ostatecznym decydentem wiary. Aby to było możliwe należało oczyścić wiedzę, religię z wszelkich legend i ozdobników. Autor filozoteizmu zdaje sobie sprawę, że niejednokrotnie postawił się w poprzek nauki kościelnej. Niestety, bez tego kroku nie było możliwe iść dalej. Jeżeli przybliżona została prawda, to jestem Bogu wdzięczny za Opatrzność. Jeżeli uległem złudzeniu, to przynajmniej „rozbawiłem” Boga swoim dyletanctwem. 

          Z racji miejsca wykładu, siłą rzeczy, przedstawiam jedynie ogólny rys filozoteizmu. Prace nad rozwojem tego nurtu filozoficznego ciągle trwają.

          Przez pojęcie „wiary rozumnej” (filozoteizm) rozumiem ogląd wszystkich aspektów religijnych pod kątem znanych prawd przyrody, logiki i podejścia filozoficznego. Filozoteizm (wiara rozumna) różni się od czystej filozofii tym, że dopuszcza pojęcia i zjawiska transcendentne i wiarę w istnienie Stworzyciela świata. Ważnym instrumentem jest „zdroworozsądkowe” podejście do religii. Logika nie może tolerować sprzeczności. Zjawiska nadprzyrodzone (cuda, znaki) nie są  odrzucane, ale przyjmowane są z dużą ostrożnością i sceptycyzmem. Filozoteizm (wiara rozumna) opiera się na tezie, że Bóg nie może, zbyt często, łamać prawd, które sam ustanowił. 

 

          Filozoteizm stoi na mocnej podstawie założeniowej. Bóg jest logiczną koniecznością istnienia świata. Wszystko jest dowodem Jego istnienia. Nawet mała pojedyncza  mrówka zawiera w sobie tyle śladów Bożej ingerencji. Bóg jest i musi być.

          Stwórca zawsze będzie dla nas nieogarniony i wynika to z racji relacji między stwarzającym a stworzonym. Wiedza o Bogu może pochodzić jedynie z obserwacji skutków Jego ingerencji i działań. Ponieważ odbiór rzeczywistości jest subiektywny, obraz Boga jest również niejednakowy. Dla Boga nie to jest najważniejsze, jak Go opisują. Bóg stworzył Świat, mając jedynie znany sobie cel. Najważniejszym stworzeniem jest człowiek, w którym Bóg chce widzieć swoje dziecko i dziedzica. Relacja między Stwórcą a człowiekiem oparta jest na miłości rodzicielskiej. Bóg dając człowiekowi wolną wolę wyróżnił go ponad wszystkie stworzenia. Dając człowiekowi ten wielki dar, siłą rzeczy dopuścił, że ktoś ten dar może nie przyjąć. Człowiek, który odwrócił się od Stwórcy ma do tego prawo. Kiedy pozna prawdę – zrozumie. Bóg i na takiego będzie czekał. Bóg jest Pasterzem, który poszukuje zaginionej owcy. Bóg zaprasza wszystkich jednakowo. Od człowieka zależy, czy ten dar przyjmie, czy odrzuci. Niewierzący nie jest w stanie zrozumieć wierzącego. Różni ich całkowicie inny punkt odniesienia. Włodzimierz Sedlak pisał: Wierzę, ponieważ bardzo dużo wiem i rozumiem. Bóg udziela swoją łaskę wszystkim jednakowo. Od człowieka zależy, czy tę łaskę przyjmie, czy odrzuci. Podobnie słońce świeci dla wszystkich, a deszcz pozwala rosnąć kwiatom i cierniom.                     

          Bóg stworzył człowieka niedoskonałego. Tym sposobem dał mu szanse  i możność do autokreacji. Postawa człowieka dużo zależy od życia we wspólnocie. Człowiek tyle jest wart, na ile otwiera się na drugiego człowieka. Bóg wyznaczył człowiekowi poligon, na którym powinien doskonalić się, postępując podobnie jak Ojciec – obdarzać ludzi miłością. Zadaniem człowieka jest osiągnięcie doskonałości Ojca. W człowieku objawiła się zdolność do miłowania. Gdzie jest wolność, tam jest i odpowiedzialność, a gdzie jest odpowiedzialność, tam jest i wina. Bóg wymaga od nas rozsądku, a nie ślepej wiary (dewotyzm).

          Chrystus jest Człowiekiem i doskonałym obrazem Ojca. Jest przykładem, że my wszyscy możemy być do Niego podobni. Przez Chrystusa Bóg pokazał nam kim my jesteśmy dla Niego. W końcu zjednoczymy się z Nim i będziemy jedną wspaniałą naturą.

          Pierwsi ludzie byli dzikusami. Bóg czekał, aż człowiek będzie zdolny do

przyjęcia Objawienia. W okresie rozwoju, człowiek stwarzał sobie własne obrazy Boga – religię.

          Choć obrazy religijne były mocno wypatrzone Bóg w zasadzie nie ingerował. Czekał cierpliwie, szanując własny rozwój człowieka.

           Ponieważ religia dotyczyła „Nieznanego” brakowało odwagi, wiedzy aby na bieżąco korygować obrazy Boga. Można odnieść wrażenie, że siłą Ewangelii nie było głoszone Słowo, lecz strach przed potępieniem. Religia zaczęła obrastać w ludzkie wymysły, obrazy i przekonania. Religia stała się własnością mocniejszych. Kapłani, władcy wykorzystywali religię do utrzymania dyscypliny społeczeństwa. Zależność od hierarchii kapłańskiej stawała się coraz mocniejsza. Człowiek pozostawał bezradny wobec władzy. Miał do wyboru, całkowite przyporządkowanie się doktrynie wiary z uznaniem władzy kapłańskiej lub być wyrzutkiem z populacji wiernych.

          Zdumiewające jest, że rozwój nauk, demokracja nie pozbawiła ludzi bojaźni przed władzami i restrykcjami kościelnymi. Może się wydawać, że ludzie nauczeni są wierzyć w Kościół, a nie w słowo przez niego głoszone. Wierni odbierają słowa głoszone za absolutnie prawdziwe. Zapominają, że religia jest wielkim obrazowanie spraw Bożych. Nie należy gorszyć się słowem „obrazowaniem”. Sprawy duchowe, z natury swojej, muszą być transponowane do naszej rzeczywistości. Niemożliwe jest przenoszenie faktograficzne, bo inna jest natura świata Bożego, a inna świata rzeczywistego, stworzonego. Należy uznać, że obrazowanie spraw Bożych jest ludzką koniecznością. Wszystko należy odczytywać jako obrazy. Prawda jest zawsze ukryta. My możemy tylko się do niej przybliżać. Popełniają błąd ci, którzy odczytują Pismo św. dosłownie, literalnie. Popełniają błąd ci, którzy usypiają swoją czujność, intuicję. Zawierzają bezkrytycznie i fanatycznie innym. Nie zdają sobie sprawy, że nawet, gdy widzą coś w odległości kilku metrów jest już oglądem historycznym (to co się zdarzyło przed chwilą, bo musiał upłynąć czas odebrania sygnału świetlnego). Nie ma natychmiastowego oglądu świata. Ta zdolność jest atrybutem świata transcendentnego, gdzie wszystko jawi się jednocześnie.

          Można powiedzieć, że istniejemy w świecie zamazanym. Nasze kroki są niepewne. Wszystko jest złudzeniem. Czy to nie przeraża? Nie. Dla mnie jest to fascynujące. Jak przebić się przez niedoskonałość? Orężem powinna być „miłość” szeroko rozumiana. Naszym parciem powinien być jedyny cel. Dotrzeć do Ojca, pokazać mu, że jesteśmy zdolni dźwignąć ciężar jaki został nam zadany. Warto zadać sobie ten trud. Samo dochodzenie do Prawdy jest fascynujące. Pokonywanie trudności cieszy, nadaje życiu sens.

          Wobec tych kilku prostych prawd, cóż są ładne opowieści, legendy, które towarzyszą naszym życiu. Być może są one potrzebne do rozbudzenia naszej wyobraźni. Nie jesteśmy już dziećmi (w sensie rozwoju). Możemy spojrzeć na rzeczywistość oczami racjonalnymi, oczyma człowieka dorosłego. Wiara w Boga na tym nie ucierpi. Przyjęcie Stwórcy jest aktem woli. Istnienie Stwórcy nie musimy udowadniać, bo wszystko przez Niego zostało stworzone. Koncepcja materialistyczna jest infantylna i naukowo nieprawdziwa. Dzisiaj, gdy materię przyrównuje się do kłębków energetycznych, gdy doświadcza się jedynie działanie kwantów energetycznych, to bazowanie na koncepcji istnienia materii od zawsze jest myśleniem dziecka.

          Wypracowany kult religijny jest piękny. Nie należy w zasadzie nic w nim zmieniać. Jedno jest tylko ważne. Musimy wiedzieć, że kult jest obrazowaniem spraw Bożych. To wszystko.

 

Podstawowe założenia filozoteizmu:

 

Każdy skutek ma swoją przyczynę. Świat jako skutek musi mieć swoją przyczynę. Tą przyczyną jest Stwórca jako Istota nadprzyrodzona. Dla osób wierzących Bóg jest Osobą prawdziwie istniejącą, dla ateistów jedynie Ideą tłumaczącą.

 

Powstanie świata zaczęło się od momentu „zadziałania” Boga. Świat jest Jego tchnieniem. Aby istniał, musi być stale przez Niego podtrzymywany. Energia to coś, co stwarza podwaliny materii oraz ją dynamizuje. Energia jest skutkiem  mocy Boga. Jej pochodzenie jest transcendentne. Energia nie jest czymś, co może istnieć samodzielnie. Materia jest postacią energii, która wykazuje jej przymioty. Struktura energetyczna materii daje nam złudzenie substratu. Skupiona energia przyjmuje właściwości materii, jakie my powszechnie znamy (masa, pęd, kolor, grawitacja). Masa jest własnością cząstek nabywaną przez oddziaływanie ze sobą pól kwantowych.         

 

Świat jest dynamiczny. Opiera się na ciągłej relacji między bytami „materialnymi”. Ciągle przenoszone są informacje między cząsteczkami. To stwarza relacje energetyczne, siły pola, siły przyciągania itp. 

 

Siłą napędową świata jest miłość szeroko rozumiana. Miłość jest motorem zmierzania do określonego celu. Staje się Najwyższą Postacią Bytu, wręcz samym Bytem. Jest ona modalnością Natury Bożej. Przez Miłość życie nabiera sensu.       

 

Życie nie jest tylko procesem, ale relacją między Stwórcą a istota stworzoną. Same związki chemiczne nie gwarantują ożywienia materii. Życie polega na ciągłej ingerencji Stwórcy.  Życie (jako pewien fenomen) pochodzi z zewnątrz naszej rzeczywistości i dlatego nie może być przez ludzkość rozpoznane.      

 

Nawet ci, którzy Boga odrzucili otrzymają należną zapłatę, za trudy jakie musieli ponieść w życiu. Oni na Świat nie prosili się. Bóg o nich będzie pamiętał.

 

Człowiek stał się partnerem Boga. Człowiek, pomimo słabej konstrukcji cielesnej, jest istotą wielką. Oprócz powłoki cielesnej jest obdarzony naturą Bożą – duszą jako „tchnieniem Bożym”. Dusza czyni człowieka bytem niemal doskonałym, zdolnym do miłości. W człowieku została zapodmiotowana przez Boga rzeczywistość transcendentna,

 

Objawienie Boga w Piśmie świętym było już obrazowaniem Boga. Pismo święte jest pismem świętym właśnie dlatego, że Kościół uznał je za regułę swojej wiary. Święta jest sama treść objawienia, a nie księga.

 

Należy z dużą ostrożnością przyjmować faktografię biblijną. Prawda miesza się z legendami. Prawdę dopiero trzeba odczytać. Prawdy należy się domagać. O prawdę należy walczyć.

 

Anioły są to figury konceptualne. Są to konstrukcje literackie i pełnią rolę dydaktyczną. To motywy antyczne, które nie mają podstaw w rzeczywistości.          W tekstach deuteronomicznych, jak i w Nowym Testamencie anioły są zapożyczeniem wtórnym. Wykreowane figury nabrały realnego istnienia.  Przeświadczenie o ich realnym istnieniu jest bardzo mocno osadzone w umyśle człowieka.  Teologia prymitywna i ludowa zrobiła z nich „anioły papierowe i choinkowe” (Cz. Bartnik Dogmatyka s. 459). Postacie anielskie ukazujące się w wizjach są obrazami Boga działającego. Można powiedzieć, że anioły są znakami Bożego działania. Być może czyste dusze ludzkie stanowią anielskie wojsko?

 

Szatan osobowy nie istnieje. Dobro i zło nie są właściwościami samej rzeczy, ale są tworami umysłu (Dawid Hume 1711–1776).  Zło powstaje na skutek złego działania. Nie pochodzi od Boga, lecz od człowieka. Ks. Włodzimierz Sedlak pisze, że zło jest przypadkiem, ale nie naturą.  Być może demony (szatan) są to upadłe dusze ludzkie, które wpisują się w obraz szatana.

 

Bóg nikogo nie karze, bo jest samą Miłością. U Boga nie ma odwetu.

 

Grzech pierworodny nie był jednym zdarzeniem (aktem), lecz wielowiekowym odejściem od Prawdziwego Boga. Obejmował nie jednego człowieka, lecz ludzi.  

 

Bóg może wykorzystywać człowieka, ale nie zabiera mu jego wolności. Fakt wywierania wpływu na Boga jest dla człowieka nobilitujący. Takim narzędziem wywierania wpływu na Boga jest modlitwa (np. błagalna). Modlitwa może być nieprawdopodobnie skuteczna, nawet pojedynczego człowieka, który jest wierny Bogu.

 

Maryja była zwykłą kobietą. Zapewne to Bóg wybrał ją do godności Bożej rodzicielki. Swoją chwałę osiągnęła nie przez dary niezasłużone, ale przez swoją postawę i działalność.  Została brzemienną. Póki co, przyczyna tego faktu pozostaje dla nas tajemnicą. Z punktu widzenia ludzkiego i ówczesnego prawa żydowskiego ciąża pochodziła z nierządu. Maryi groziło ukamienowanie. Józef ulitował się nad Nią i wziął Ją za żonę, tym samym afirmował brzemienność Maryi. Ona poczęła dzieciątko i nadała mu imię Jezus. W jaki sposób Maryja została brzemienną pozostaje tajemnicą Boga. Czyż nie jest pięknym wydarzeniem to, w którym okaleczona Maryja zostaje Matką przyszłego Syna Bożego? Właśnie w taki sposób Bóg pokazuje swoją moc i wielkość. Być może, że ze złego uczynił takie wielkie dobro. Czyn na miarę Króla i Nieograniczonego Majestatu. Czy takie rozumowanie nie jest piękniejsze od katechetycznego obdarowania Maryi darem niepokalanego poczęcia, darem niezasłużonym?      

 

Jezus Chrystus jest Człowiekiem, który jako pierwszy doszedł do Chwały Ojca. Na Krzyżu umarł Człowiek i dopiero z chwilą Jego śmierci nastąpiło pełne Wcielenie.  Śmierć Jezusa na krzyżu jest Jego Wywyższeniem dopełnionym w zmartwychwstaniu. Wielbić Jezusa, to to samo, co wielbić Boga. Jezus uczył wiary rozumnej, opartej nie na literze Prawa, ale na duchowej przemianie serca. Jezus wyraźnie mówi, że Jego rola nie skończyła się na Krzyżu, ale stale będzie Duchem działającym.  Tak naprawdę to przez Chrystusa możemy dopiero zrozumieć istotę człowieka.

 

Zmartwychwstanie nie jest powrotem do dawnej cielesności i do dawnego życia, lecz przejściem przez śmierć do życia całkiem nowego, przemienionego mocą Bożą. Aby rozpoznać Zmartwychwstałego, nie wystarczał rozum i doświadczenie fizyczne, zmysłowe. Warunkiem zobaczenia Jezusa była wiara. Chrystofania (objawianie, pokazywanie się Jezusa) była wydarzeniem nadprzyrodzonym, nie może być przedmiotem poznania historycznego, lecz przedmiotem wiary. „Wniebowstąpieniem” jest drugim obliczem „zmartwychwstania”. Mimo że Jezus był bardzo realny, to w końcu, mimo wszystko, chciał pozostać w przestrzeni wiary –  nie wiedzy.        

 

Każdy człowiek posiada już w sobie naturę duchową i jest predestynowany, aby stać się „nowym Chrystusem” (pełnym synem Boga).

 

Na Boga trzeba się otworzyć. Należy dać Bogu szansę, aby przemówił do człowieka. Im bardziej człowiek otworzy się na Boga, tym więcej może odczytać z Bożej mądrości.

 

Nowy Testament podobnie jak Stary został napisany przez ludzi, którzy byli pod natchnieniem Bożym. Nie należy jednak odbierać treści Pisma jako bezbłędnego przekazu. Ewangeliści jaki i hagiografowie ST byli tak samo bezradni wobec wielu tajemnic Bożych.  Egzegeza musi wysłuchać i przebadać wiele słów i pojęć, aby dosłyszeć jedno Słowo Objawienia, o które jej chodzi (K.H. Schelkle). Nie należy oczekiwać od Nowego Testamentu rzetelnego raportu wydarzeń. Niejednokrotnie jest to przekaz wizji hagiografów i tego, co by chcieli przekazać. Można powiedzieć językiem sztuki, że ewangeliści portretowali zdarzenia, a nie fotografowali. Jest w nich zawarta nadzieja i tęsknota swego czasu. Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając (Dz 17,23).

 

Trójca Święta, co do natury, to jedynie Bóg Ojciec, a przez Osoby ukazany jest różny sposób działania Boga.

 

Niestety Jezus Chrystus był odbierany historycznie, na miarę ówczesnych poglądów i wierzeń. Kościół nie do końca rozumiał Jezusa i nie poszedł tę samą, co On drogą. Na skutek niebezpieczeństw i ataków kościół broniąc się, otoczył się kokonem nie dopuszczając żadnych nowych myśli. Na bazie istniejącej doktryny zaczął nadbudowywać nowe pojęcia w tym samym duchu, co stare. Myślał nie na sposób Boży, lecz ludzki (Mt 16,23).  

 

W gruncie rzeczy kapłaństwo jest powołaniem, a nie jakimś „prawem”. Kobiety powinny mieć takie samo prawo do kapłaństwa co mężczyźni.

 

 

          Moje stanowisko opieram wyłącznie na rozważaniach teologicznych. Z nich odczytuję, że Bóg stworzył cały Świat wyłącznie dla człowieka (istoty rozumnej), którego powołał do istnienia na jedynej planecie, jaką jest nasza Ziemia. W Ewangelii św. Jana jest napisane: Tak, bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,17). Gdyby istniał inny świat, jakie znaczenie dla ewentualnych stworzeń (rozumnych) miałby fakt, który zdarzył się na Ziemi? Moja wiara (w Jezusa Chrystusa) byłaby niczym dla wiary ufoludka (przyjmując, że byłaby to istota rozumna). Kościół dopuszcza istnienie życia we wszechświecie, bo chce iść z postępem naukowym. Ja nie.  Może to niektórych dziwić, że mówi to geofizyk z wykształcenia (o podejściu naukowym i rozumnym). Jeżeli nie mam racji, to czym zatem jest człowiek?             

 

          Mimo że Kościół jest pochodzenia boskiego składa się z ludzi i to oni nim kierują. Przywództwo i hierarchia jest nieodzowna w kierowaniu kościołem instytucjonalnym.  Trzeba jednak wiedzieć, że czegokolwiek dotknie się człowiek jest zaznaczone ludzką niedoskonałością. Tym samym kościół instytucjonalny nie jest pozbawiony grzeszności. Niegodna postawa kapłana nie umniejsza wartości przekazanych przez niego  słów. Trzeba jednak być roztropnym i przyjmować do serca tylko to, co jest dobre i szlachetne. Z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości (Mt 23,28). Kościół nie ma patentu na Prawdę. Składa się z takich samych ludzi, co wierni. Mówi się, że Duch Święty czuwa nad depozytem wiary. Tak, ale nie nad ludzką słabością.       

 

          Trzeba sobie to odważnie i wyraźnie powiedzieć, że Kościół nas zawiódł. Czy należy wobec tego odejść od niego? Nie. Kościół jest nam potrzebny. Bóg dopuścił grzeszność kościoła, abyśmy mogli mu wybaczyć i okazać naszą miłość Chrystusową. Kościół jest też poligonem naszych zmagań ze złem. Mamy szanse okazać mu nasze miłosierdzie i naszą miłość. Kościół zgrzeszył nie jeden raz, ale jest naszym Kościołem. Od nas zależy jego nawrócenie na drogę Prawdy. Ja mu wybaczyłem. Kościół musi być podpierany przez laikat.

          Prawdą jest, że kościołowi potrzebna jest gruntowna i daleko idąca naprawa. Paul Ricoeur uważał, że wielcy heretycy wstrząsają doktryną i wiarą, lecz zarazem oczyszczają je i prowadzą do odrodzenia.

          Nie pokłony czy ukłony, uniżenia, lecz postawa kochającego jest Bogu bliższa. Człowiek ma być partnerem Boga. Otrzymał od Stwórcy narzędzia, aby doskonalić i przeobrażać Świat. W rękach ludzkich powierzył losy Świata. Na cóż Mu postawa sługi, który mamroczy coś pod nosem, a w sercu ma uraz do bliźnich. Nie potrafi darować win. Sieje zemstą i nienawiścią.

          Jeżeli uzmysłowimy sobie, że jesteśmy partnerami Stwórcy nie może być mowy o strachu przed Nim i trwodze. Strach zniewala i upodla. Jak można bać się Ojca, który nas do życia powołał i tak hojnie obdarował ? Miłość nasza do Boga powinna być wystarczającym hamulcem naszych niestosownych do Niego zachowań.

 

Źródła filozoteizmu cz. XI

             Współczesna filozofia zmierza do pokazania świata jako produktu wydumanego. Świat  z trudem udostępnia swoje tajemnice, wobec tego Świat należy wykreować we własnym obrazie. Człowiek jest zdolny do wykreowania nawet Boga. W tym rzecz, że wykreowany Bóg faktycznie istnieje. Schopenhauer (1788–1860), mawiał: świat jest moim wyobrażeniem. Każdy człowiek buduje sobie własne fenomeny. W swoje pysze niektórzy wykluczają Boga całkowicie. August Franciszek Ksawery Comte (1798–1857) – francuski filozof i pozytywista uważał, że kult Boga jest wrogi dla ludzkości, żądał , by w imię pozytywistycznej religii usunąć przekonanie o istnieniu Boga i wprowadzić nowy kult przez ześrodkowanie myśli, uczuć i czynów wokół ludzkości, będącej jedynym i prawdziwie wielkim bytem[1].

          Od połowy XIX w. zaczęły rozwijać się nowe poglądy filozoficzne na bazie ówczesnych badań i odkryć naukowych. Oszołomienie nowymi wynikami nauk było tak ogromne, że powstało ogólne przekonanie, że wszystko da się wyjaśnić naukowymi sposobami (scjentyzm) i jest to tylko kwestią czasu. Przemysł, który zaczął się rozwijać spowodował problem ochrony robotników. Na tym tle pojawiły się ruchy filozoficzne, które wywarły wielki wpływ na wydarzenia polityczne w wielu państwach europejskich. Stały się one podstawą dla rozwoju XX-wiecznych państw europejskich. One to były przyczyną pojawienia się nacjonalizmu, rasizmu, socjalizmu i koncepcji komunizmu. W okresie pozytywistycznym uważano Boga za kreację zbędną, wręcz szkodliwą dla rozwoju ludzkiego Ludwig Feuerbach 1804–1872). twierdził, że: człowiek jest tym, co zje. Klasyczny Bóg powinien umrzeć (Fryderyk Nietzsche 1844–1900). Wiarę w Boga zamieniono w wiarę w naukę. Odrzucano dywagacje natury religijnej, metafizycznej, moralnej, traktując je jako nieuzasadnione i bezużyteczne. Świat otworzył się przed naukowcami. A jednak pozytywizm jak super nowa gwiazda, rozbłysła wielkim światłem i szybko zgasła.

          Pod koniec XIX w., pojawiły się sygnały, że nie wszystko jest tak proste jak sądzono. Przed XX wiekiem panowało przekonanie, że materia zawsze zachowuje się tak samo (determinizm). Powtarzające się te same zjawiska winny dawać te same skutki. Przyczynowość była równoważna z determinizmem. Cały Wszechświat pojmowano jako jeden model mechaniczny. W takim świecie można przewidywać przyszłość, wszystko można ekstrapolować (wnioskowanie na podstawie znanych, zaobserwowanych zdarzeń), hiperbolować (metoda przewidywania na bazie zjawisk dotychczasowych i tych samych praw przyrody). Powszechnie uważano, że istnieje zależność przyczynowa między zjawiskami (kauzalizm), a matematyczne równania ruchu uważano za poprawne (fizyka Newtona). Jednak już w XIX wieku rozwój ścisłych fizycznych metod obserwacji oraz wnikliwa analiza obserwowanych zależności doprowadziły ówczesną naukę do wniosku, że ta „klasyczna” postawa całkowicie zawodzi, kiedy ma służyć do szczegółowego opisu zjawisk normalnie niedostępnych dla codziennego spostrzegania. Przy pomocy ówczesnej transformacji Galileusza, geometrii Euklidesa i praw Newtonowskich, nie można było wytłumaczyć szeregu obserwowanych zjawisk. Entuzjazm pozytywistyczny przygasł. Nastąpił kryzys idei pozytywistycznych.  Bóg nadal jednak nie był potrzebny, a zainteresowanie zwróciło się w kierunku samego człowieka. Pojawiło się przekonanie o nadchodzącym końcu świata (związane z końcem 1999 roku). Uważano, że  nadchodzi kres istnienia ludzkości. Zastanawiano się nad kruchością ludzkiego życia i wszechpotęgi prawa przemijania. Rozwój nauki, osiągnięcia techniki przyczyniły się do pragmatyzmu, i do ich praktycznego wykorzystania. W 1863 r. pojawił się termin agnostycyzm wprowadzony do filozofii przez T.H. Huxleya na oznaczenie niepoznawalności rzeczywistości istniejącej poza zjawiskami[2].

          Na tle wydarzeń historycznych pojawił się nurt filozoficzny zwany egzystencjalizmem. Termin ten wprowadził do filozofii Søren Kierkegaard (1813–1855). Przedmiotem badań egzystencjalizmu są indywidualne losy jednostki ludzkiej wolnej i odpowiedzialnej, co stwarza poczucie lęku i beznadziei istnienia (pesymizm). Prekursorami egzystencjalizmu byli: Søren Kierkegaard, Friedrich Nietzsche, Fiodor Dostojewski i Franz Kafka. Egzystencjalizm istnieje w wersji teistycznej oraz ateistycznej. W obu przypadkach jego ideą jest przekonanie, że człowiek, jako jedyny z wszystkich bytów ma bezpośredni wpływ na to kim jest i dokonując niezależnych wyborów wyraża swoją wolność. Według egzystencjalizmu ludzie są na tę wolność wręcz skazani, jest ona atrybutem człowieczeństwa. Istnienie ludzkie jest zawieszone między przyszłością a przeszłością, dlatego towarzyszy mu poczucie przemijalności, braku, niespełnienia. Wolność wewnętrzna jest ciągle zagrożona urzeczowieniem i utratą autentyczności. Powoduje to wewnętrzne rozdarcie i podatność na lęki egzystencjalne, np. przed osamotnieniem.

Friedrich Wilhelm Nietzsche (1844–1900), był fanatycznym krytykiem chrześcijaństwa, choć wyczuwa się w jego opracowaniach ogromną tęsknotę za Stwórcą. Człowiek uwolnił się od Boga. Boga osobowego nie ma. Bóg umarł.  

 

Alfred North Whitehead (1861–1947) uważał, że Bóg jest „procesem samorozwoju”, bez początku i bez końca. W sumie koncepcja fantastyczna.

Jean-Paul Charles Aymard Sartre (1905–1980) czołowy przedstawicielem egzystencjalizmu ateistycznego (pod koniec życia odszedł od egzystencjalizmu i rozwinął własną wersję socjologii marksistowskiej), a priori odrzucał Boga. Według niego, człowiek czuje się obco w świecie, który nie ma sensu. Uważał on, że jeżeli Bóg istnieje, to człowiek jest nicością. Poczucie, że człowiek jest obcy w świecie, pociąga za sobą uczucie rozpaczy. Człowiek ponosi pełną odpowiedzialność za własne czyny, co może w nim wywoływać poczucie samotności, zagubienia i zagrożenia w świecie, lęku przed śmiercią. Czyniłem gesty miłości, ale miłość nie przyszła (Diabeł i Pan Bóg). W jednej z pierwszych jego biografii pośmiertnych pojawiła się informacja o przystąpieniu przez niego tuż przed śmiercią do sakramentu pokuty i pojednania. W kolejnym jej wydaniu informacji tej już nie zamieszczono. Jak mówił: Przeznaczenie człowieka powierzono jemu samemu (Sartre). Wszystko należy rozpatrywać względem człowieka. Człowiek jest panem wszystkiego, ale jest też odpowiedzialny, nie tylko za siebie, ale za cały świat. Człowiek jako najwyższa istota musi sama rozwiązywać wszystkie problemy świata. Jego „zbawienie” zależy od człowieka (marksistowska wizja historii). Ponieważ jest to bardzo odpowiedzialna sprawa, istoty o naturze przywódczej, niekoniecznie mądrzejsze, muszą kontrolować działania innych. Strach przed działaniem nieodpowiedzialnym powoduje, że człowiek chroniąc się, narzuca restrykcyjne prawa. To powoduje, że wolność osobista człowieka coraz bardziej staje się ograniczona. 

Martin Heidegger (1889–1976) – filozof niemiecki. Myśl filozoficzna Heideggera uznawana bywa za jedną z najważniejszych w filozofii XX wieku. Zajmował się ontologią i jej najgłębszymi tajnikami.

Roman Witold Ingarden (1893–1970) – polski filozof. Głównym przedmiotem badań Ingardena były zagadnienia z epistemologii, ontologii i estetyki. Badania filozoficzne przeprowadzone przez Ingardena często krytycznie nawiązują do analiz Husserla. Jednak w odróżnieniu od swojego mistrza Ingarden na gruncie epistemologii argumentował za realizmem, a w ontologii, w celu rozstrzygnięcia sporu dotyczącego sposobu istnienia świata danego nam w percepcji, wyróżniał i analizował następujące sposoby istnienia: realny (przedmioty trwające w czasie, procesy, zdarzenia), idealny, intencjonalny i absolutny.

          Na początku XX w. krystalizuje się personalizm uważany przez jednych jako nurt filozoficzny, sposób uprawiania filozofii. Jest to raczej nurt filozoficzny. Termin ten po raz pierwszy użyty został przez Friedricha Schleiermachera (1768–1834) na określenie koncepcji Boga osobowego, która była przeciwstawna panteizmowi. Cechą charakterystyczną personalizmu jest postawienie w centrum człowieka jako osoby oraz analizowanie, rozpatrywanie całej rzeczywistości w relacji do ludzkiej osoby.  Jednym z personalistów był myśliciel francuski Emmanuel Mounier (1905–1950). Rozważania Mouniera są przede wszystkim inspirowane przez myśl chrześcijańską. Uwzględnia on całą złożoną sytuację, w jakiej znalazł się człowiek XX wieku. Patrzy na niego przez pryzmat doświadczeń, które przyniosło stulecie XX w. Zdaniem Mouniera, jesteśmy świadkami pewnego kryzysu człowieka, które należy nie tylko pojąć i wyjaśnić, ale także przezwyciężyć. Można wskazać wiele znamion tego kryzysu. Podważane zostało zaufanie do rozumu i do racjonalnie prowadzonej działalności ludzkiej. Pojawiły się nihilistyczne zapatrywania na życie, które eksponują, jak np. w egzystencjalizmie, absurdalność istnienia, osamotnienie człowieka, otaczającą go zewsząd nicość. Więzi między ludzkie ulegają zatraceniu.  Raz po raz dochodzi do głosu pogarda dla innego człowieka i dążność do poniżenia go. Ujawniły się tendencje totalitarne, wynaturzające życie jednostki i zbiorowości. Człowiekowi ciągle zagraża alienacja, która objawia się zamykaniem  się w sferze wewnętrznym lub angażowanie się w działalność zewnętrzną, w której jednostka poniekąd roztapia się. Obie alienacje niekontrolowane są negatywne. Mounier popiera postawę zaangażowania, aktywnego włączenia się w wydarzenia. Nie należy jednak tracić z oczu transcendentnego wymiaru człowieka. Istnieją bowiem pewne nienaruszone wartości, których źródłem i gwarancją jest Bóg. Do personalistów można zaliczyć również:  Jacques Maritaina, Józef Tischnera, Jan Pawła II.

     Maurice Blondel (1861–1949) głosił, podobnie jak filozoteizm, że cała realnie istniejąca rzeczywistość jest dynamiczna, tzn. jej istotą jest działanie. Również Alfred Whitehead (1861–1947) propagował dynamiczną koncepcję Boga – odrzucał Jego rozumienie jako Wszechmocnego Władcy.

      Rudolf Bultmann (1884–1976) uważał, że o Bogu i człowieku należy mówić łącznie.

          Emil Brunner (1889–1966) uważał, że ludzka natura jest źródłem Boskiego Objawienia. Karl Rahner (1904–1984) mawiał: w głębi swojego jestestwa człowiek odkrywa właśnie Boga. Właściwym miejscem zgłębiania tajemnicy Boga jest człowiek.

         Norman Pittenger (1905–1997) wskazywał na wyjątkowość Chrystusa, będącego aktualizacją Boga w świecie. Chrystus to najwyższe uosobienie człowieka « miłości w działaniu ». Bóstwa Jezusa nie należy pojmować jako odwiecznej osobowej preegzystencji, lecz jako działanie Boże w życiu Jezusa, które wcielone w Jezusie jest wybitnym przykładem twórczej miłości Boga. Podobnie mówi John Cobb (ur. 1925): Chrystus to jedynie Bóg działąjący w Jezusie dla naszego zbawienia.

         Lewis S. Ford (ur. 1933) głosił, że zmartwychwstanie ma duchową naturę.

         Ks. prof. Wacław Hryniewicz (ur. 1936) jest zwolennikiem apokastazy (idea pustego piekła). Podobnie myślał, zmarły 3 maja 2016, abp Tadeusz Gocłowski (informacja z jego wywiadu z 2014).

          W okresie pojawiającego się modernizmu wiele prac umieszczono na indeksie. Wielu teologom nakazano  milczeć (Alfred Loisy) lub wydalano np. z zakonów (w Anglii Tyrrella z zakonu jezuitów). Wielu profesorów pozbawiono katedr nie dając im sposobności do obrony. W całym Kościele katolickim tylko 40 księży odmówiło złożenie tzw. Przysięgi antymodernistyczne[3]j.

          To co można nazwać projektowaniem człowieka okazało się złudne. Bez Boga świat jest smutny, bezsensowny, nijaki. Bóg jest koniecznością logiczną. Nawet ci, którzy w Boga nie wierzą winni stworzyć sobie hipotezę roboczą, że istnieje Przyczyna Sprawcza naszego świata. Bez wiary lub roboczej hipotezy, nie sposób wytłumaczyć cokolwiek. Nauka i filozofia doszła do takiego punktu rozwoju, że nie sposób iść dalej. Cokolwiek się tworzy jest karykaturalne, przefilozofowane i przeintelektualizowane.


[1]  Encyklopedia Katolicka, Wyd. KUL 1985, tom 1, hasło Antyteizm s. 731.

[2] Encyklopedia katolicka, Wydaw. KUL, tom 1 Lublin 1985, hasło Agnostycyzm, s. 182.

[3] Andrzej Napiórkowski OSPPE, Teologie XX i XXI wieku, Wyd. WAM 2016.

Źródła filozoteizmu cz. X

Oświecenie to okres bardzo płodny intelektualnie. Umysł zwyciężał wszelkie więzy i był światłem  rozjaśniającym drogę do poznania prawdy o świecie i człowieku. Ludzie oświecenia najbardziej cenili to, co można pojąć rozumem. Ważna cecha oświecenia to sekularyzacja (zespół działań zmierzający do znacznego ograniczenia lub wręcz całkowitego wyeliminowania roli religii w społeczeństwie) państw europejskich. Rozdział Kościoła od państwa to zdrowe podejście. Trzeba wyjaśnić, ze Oświecenie nie było przeciwne idei Boga (choć głoszono hasła ateistyczne, czy deistyczne), ale porządkowało rzeczywistość rządzoną przez człowieka   od Bożych zamysłów eschatologicznych. Tu na ziemi człowiek czyni sobie ziemię poddaną i bierze odpowiedzialność za swoje czyny. Na tym poletku pokazuje, co człowiek jest wart, czego nauczył się od Boga. Rewolucja przemysłowa była dowodem w sprawie. Badania naukowe odkryły wiele tajemnic przyrody. Dzięki rozumowi i nauce człowiek jest w stanie do końca zrozumieć Wszechświat, może nim zarządzać. Z tym wiązał się wielki optymizm i wiara w człowieka, jego zdolność przemiany Świata dzięki rozumowi. Filozoteizm podjął temat człowieka i osadził go bardzo wysoko. Hasłem był tytuł książki autora Człowiek byt niemal doskonały. Książka ta mówi kim jest człowiek dla siebie samego i w oczach Stwórcy. Jego reprezentantem jest sam Jezus Chrystus, który doszedł do godności Boga Ojca w Akcie działającym.

Oświecenie na przykładzie historii Polski pokazuje, jak można niweczyć dary Boga. Wieloletnie rządy szlachty sarmackiej doprowadziły kraj do ruiny politycznej i ekonomicznej.

Idealiści niemieccy starali się pogodzić wiarę objawioną z przymiotami świata rzeczywistego. Według Fichtego, wiara nie może opierać się na rozumie czystym czy też na rozumie praktycznym: Tylko to, co metafizyczne, czyni szczęśliwym, a w żadnym wypadku to, co historyczne, To ostatnie czyni tylko rozumnym.  Wiara chociaż nie ma żadnych racjonalnych podstaw, jest ona pożyteczna. To wiara dopiero daje aprobatę wiedzy i sprawia, że nie jest ułudą. Nie jest ona wiedzą, lecz postanowieniem woli. Fichte (1762 –1814) był zwolennikiem czynu, tj. działania świadomego, tworzącego rzeczywistość i nadającego jej sens. Sprzeciwiał się dogmatom. One to przekreślają wolność człowieka. Popierał idealizm, uznający rzeczywistość za wytwór wolnego czynu i całkowitą autonomię człowieka wobec świata. „Ja” było dla niego czystą nieskończoną czynnością – tworzącą świat operacja rozumu, Jego główną ideą jest to, że człowiek poprzez własne działanie musi się stać tym, kim powinien oraz tworzyć świat takim, jaki być powinien. Popierał twórczą wolność człowieka. Podobnie filozoteizm ujmuje dynamizm życiowy i kreatywność ludzką. Życie jest dynamiczne, bo natura świata jest taka, bardziej dynamiczna niż ontologiczna. Fichte traktował świat jako pole działania i wytwór działania.  Działanie jest istotniejsze i bardziej pierwotne od substancji. Tu pełna zgodność z filozoteizmem. Działającą zasadą w świecie jest jaźń. Ona powoduje, że świat jest wytworem naszych wyobraźni a nie odwrotnie. Fichte zwalczał kantowską koncepcję „rzeczy samych sobie” i zastąpił ją świadomością. Filozoteizm zgadza się z tym poglądem z zastrzeżeniem, że wyobrażenie świata jest konsekwencją daną nam przez Boga zdolnością kreowania w umyśle takich obrazów, zawsze zgodnych, z ustaloną strukturą świata przez Stwórcę. Fichte podkreślał, że czyn jest w pełni czynem, gdy jest wolny: Najszlachetniejszym zadaniem człowieka jest pokonać barierę między „ja” a światem. Jest to nasz ludzki obowiązek, który wypełniając kroczymy do doskonałości. Szczęście, które dzięki temu odczuwamy jest szczęściem doczesnym. Bierność i pasywność nazywał złem. Uważał, że trzeba walczyć z krzywdą, wojnami, aby wrócić w końcu człowiekowi utraconą godność.

          Fichte był idealistą subiektywnym. Uzależniał istnienie świata od świadomości, ale nie redukował jego istnienia do sfery myśli.

Georg Wilhelm Friedrich Hegel (1770–1831), twórca klasycznego systemu idealistycznego. Wpłynął na powstanie filozofii marksistowskiej.  Próbował nawiązać realny związek z absolutem. Aby było to możliwe absolut musi być określony. Absolut jest duchem, który rozwija się sam w sobie. Cały świat jest emanacją ducha, który stale się przekształca i zmienia. Do swoich dywagacji wykorzystał metodę dialektyczną, zapoczątkowaną w starożytności przez Platona. Istotą rzeczywistości i prawdy jest sprzeczność.  Z tej sprzeczności powstają nowe syntezy, które z kolei stają w sprzeczności z nowymi twierdzeniami. Poprzez ciągłą walkę przeciwieństw świat się rozwija: każda teza zawiera już w sobie antytezę, obydwie zaś zostają zniesione w syntezie.  Historia ludzkości jest historią tryumfu wolności, z powodu wzajemnej zależności ludzi. Toczy się przechodząc z jednego stanu – tezy – w jego przeciwieństwo czyli antytezę. W rezultacie wyłania się synteza, która staje się sama tezą. Ten proces jest rozumny.

          Duch absolutny konstytuuje się dzięki tożsamości wiedzy o sobie i przejawia w sztuce, filozofii i religii.  W takim ujęciu ducha absolutnego dostrzegam pewne profanum.

          Hegel uważał, że jednostka istnieje dla państwa. Przewaga ogółu na jednostką jest u niego wyraźna. Państwo było dla Hegla najwyższą formą rozwoju ducha obiektywnego, „boską ideą istniejącą na Ziemi”. Na tym podłożu wyrośnie faszyzm. Według filozoteizmu „państwo” (naród, cywilizacja) jest bytem istniejącym jedynie w umyśle i jest tylko opisem pewnego zjawiska. Nie zasługuje na takie wyróżnienie.

Friedrich Wilhelm Joseph von Schelling (1775–1854), trzeci współtwórca klasycznego systemu idealistycznego, inicjator romantyzmu. Wraz z Heglem i Hölderlinem, z którymi mieszkał w jednym pokoju, zainteresował się filozofią krytyczną Kanta. To obcowanie z dwoma geniuszami niemieckiego romantyzmu uformowało podstawy myśli Schellinga, który jeszcze na studiach zaczął pisać pierwsze rozprawy filozoficzne. Widać w nich wyraźny wpływ twórczości Fichtego. Jednocześnie zgłębiał myśl Spinozy. Schelling był jednym z twórców romantyzmu. Podobnie jak Hegel rozwijał  koncepcję samorozwoju absolutu, który w tym samorozwoju tworzy formy nieorganiczne, organiczne, a wreszcie człowieka i świadomość. Podejmował próby przedstawienia wizji narodzin Boga chrześcijan. Teogonię chrześcijańskiego Boga buduje w bezpośrednim nawiązaniu do platońskiej filozofii o dwubiegunowej (natura, Boskość) strukturze każdego bytu. Natura jest chaosem.  Świat nie istnieje. Jego swoisty panteizm oddziaływał na filozofów i przyrodników ówczesnej epoki. Schelling jest autorem powiedzenia: początkiem i końcem filozofii jest wolność; Sztuka rodzi się tylko z najwyższego poruszenia najintymniejszych mocy duszy. Filozofię Schelinga trudno jest zaszufladkować do jakieś doktryny filozoficznej. Trwają na ten temat spory. Uczeni katoliccy dopatrują się w filozofii Schelinga gnozy chrześcijańskiej, czyli herezji,  która niszczy autora i tych, którzy jej zawierzyli i poddali się jej.

            Piękne idee Fichtego, Schellinga, Hegla, konstrukcje religijne umysłu Dawida Hume (1711–1776) mogą służyć jedynie jako drogowskazy godnego życia (humanizm).

 

          Generalnie filozofia idealizmu niemieckiego jest dla mnie filozofią obcą. Pojęcia rozmywają się w bliżej nieokreślonej nicości. Bóg rodzi się z chaosu? Musi się realizować jak byt stworzony. Owszem walka może być twórcza, ale dialektyka jest walką wydumaną.

Źródła filozoteizmu cz. IX

         Scholastyka była metodą poszukującą. Ograniczała się do Pisma świętego i pism Ojców Kościoła. Ograniczona była brakiem naukowych odkryć, ale ukazywała możliwości rozumu ludzkiego w rozważaniach intelektualnych. Dla filozoteizmu była przykładem porządkowania myśli (podobnie jak sofistyka), porządku wydawniczego.

         Odrodzenie było okresem wulkanicznego wylewu odkryć geograficznym. Doznania osobiste miały wyraźny wpływ na wynik badań. Religijność powszechna przeszła na indywidualizm doznań. Obrazuje to architektura. Strzelistość w gotyku symbolizuje uniesione ramiona ku Bogu. Wewnętrzne przeżycia Marcina Lutra (1483 – 1546) doprowadziły do sprzeciwu stanu rzeczy. Bunt zrodził się w duszy człowieka pobożnego. Marcin Luter był przykładem człowieka odważnego, który nie bał się przekazać swoi racji.  Luter przeciwstawił się molochowi, jaki reprezentował ówczesny Kościół. Zwalczał jego uchybienia i nadużycia, chciał go naprawić, zniszczyć zło w zarodku. Potępiał praktykę sprzedaży odpustów, w których odrzucał możliwość kupienia łaski Bożej. Kościół anglikański zalicza Lutra do grona świętych. Odrzucał spowiedź i rozgrzeszenie, stawiając jednostkę bezpośrednio w obliczu Boga, zaprzeczając pośredniczącej roli Kościoła. Filozoteizm zaakceptował stanowisko protestantów. Spowiedź uznał, za zdarzenie niesmaczne. Zachowuje jednak aprobatę spowiedzi dla tych, którą ja potrzebują do odnowy sumienia. Tu filozoteizm zachował większą tolerancję. Szanuje siłę tradycji i ludzkie przyzwyczajenia. Sam stoi za zachowaniem postu piątkowego, ale podporządkuje się stanowisku Kościoła. Dużo zależy od indywidualnego podejścia do tej kwestii. Argumentacja na “nie” nie przekonuje, ale rozumie pomysłodawców takiej strategii.

       Luter uznawał, że człowiek może zajmować (ułaskawiać) stanowisko wg tych grzechów, który jest ich autorem. Grzechy określone przez Boga pozostają w kwestii Boga. To Bóg rozstrzygnie ile winy było w ludzkich działaniach.

          Giovanni Pico della Mirandola (1463–1494), wybitny przedstawiciel włoskiego Odrodzenia podejmował dialog na temat czym jest człowiek. Według niego, człowiek nie został stworzony jako coś, ale powołany do tego, aby sam siebie tworzył. W swoich pracach przedstawia człowieka jako istotę autonomiczną, niezależną od Boga: każdy jest kowalem swojego losu. Filozoteizm mówi podobnie z jednym zastrzeżeniem. Bóg powołał człowieka do wielkiej godności. Dając mu wolność wystawił go na wielką próbę. Człowiek nie tylko ma modernizować świat, ale sam siebie doskonalić. Mirandola miał rację. Człowiek sam siebie tworzy. Trudno jednak przyznać mu rację, że człowiek jest istotą autonomiczną. Wszystko co się dzieje w przestrzeni Bożej opatrzności jest z nim integralnie związane.

Niccolo di Bernardo dei Machiavelli (1469–1527), prawnik, filozof, pisarz społeczny i polityczny, historyk i dyplomata florencki, jedna z postaci włoskiego Odrodzenia. Uważał, że polityka – będąc pewną „sztuką” – nie podlega ocenom moralnym. Od jego nazwiska powstał termin „makiawelizm”. Władca powinien postępować według rozumnej oceny sytuacji państwa, racją stanu, a nie zasadami moralnymi. Prawdą jest, że inne decyzje podejmuje władca, a inne pojedynczy człowiek. Władza jednak nie może być zwolniona z zasad moralnych, które porządkują świat.