Rozmowa jest bezcelowa

       Te same zdarzenia można różnie odbierać. Z koleżanką ukończyliśmy te same studia teologiczne, na tej samej uczelni. Ona widzi Świat zupełnie inaczej. Przywołuję ją bo ona idealnie pasuje do tematu, które chcę poruszyć. Ona poddała się bezkrytycznej nauce Kościoła. Przyjęła za pewnik, że Kościół mylić się nie może. Odnoszę wrażenie, że mimo studiów teologicznych nie rozróżnia Kościoła Chrystusowego, który jest Sakramentem od kościoła instytucjonalnego założonego przez ludzi. Społeczność kapłańską traktuje z nabożnością, wywyższając ich do nadludzi. Słowa psalmu: Nie tykajcie pomazańców moich, a prorokom moim nie czyńcie nic złego (Ps 105,15;  1Krn 16,22) traktuje dosłownie. Koleżanka jest fundamentalistką. Taką postawę krytykuje sam Kościół. Nie ma odwagi użyć własnego rozumu do analiz przekazów religijnych. Posłuszeństwo Bogu nie na tym polega. Jezus pochwalił upór i odwagę setnika. On miał czelność pouczać Jezusa: A odpowiadając setnik rzekł: Panie! nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój; ale tylko rzecz słowo, a będzie uzdrowiony sługa mój (Mt 8,8). Trędowaty wykazał się wiedzą i z niej skorzystał przypominając Jezusowi:  Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić (Mt 8,2). Można przywoływać wiele zdarzeń biblijnych świadczących o tym, że Jezus szanował osobiste zdanie swoich wyznawców.

Osoby o skłonnościach fundamentalnych mają tendencję do bezwzględnego posłuchu tego, co głosi Kościół. Nie bierze pod uwagę, że z tej instytucji wywodzą się również herezje,  Bogu niemiłe sekty, polityka. To w tej instytucji funkcjonuje wielki grzech pedofilii itp. Stanowisko Kościoła polskiego przychylne dzisiejszej władzy też o czymś świadczy. Nie zauważa, że za tym kryją się partykularne interesy i pieniądze. Kto o zdrowych zmysłach godzi się na pochówek na Wawelu zwykłego, przeciętnego człowieka, prezydenta kraju Lecha Kaczyńskiego. Robienie z niego bohatera narodowego jest pomyłką historyczną. Obecna władza zapewnia niezły byt kościołowi i to wystarcza, aby kościół popierał ludzi o miernych zdolnościach politycznych. Władza, która postawiła tylko na krytykę poprzedniej władzy jest żałosna. Wyborców kupuje za dotacje nie do końca sprawiedliwie rozdzielane.

       Koleżanka jest bardzo sympatyczną osobą, ale jej beretowa postawa oddala ją ode mnie. Rozmowa z takimi osobami przypomina rozmowę ze Świadkami Jehowy. Nie używają oni własnej wiedzy, własnego rozumu, a bazują na słowach biblijnych cytowanych dosłownie.  Nie przyjmują żadnej rozumowej argumentacji.  Rozmowa zwykle jest bezcelowa.

Wizja piekła

         Zapoznałem się z wizją piekła siostry św. Faustyny opisanej w jej Dzienniczku. Jak mówi pani Teresa B (również teolog świecki) treść jest porażająca. Mówi ona o mękach związanych z grzechami ludzkimi, które odczuwa się w piekle. Literatura ma zadanie dydaktyczne – pokazać skutki grzesznego życia. I tu zgoda, ale przyjęta narracja zamiast zachęcać do bezgrzesznego życia wzbudza niepożądane refleksje. Pierwsza to, to, że Bóg jest okrutny, który dopuszcza do tak strasznych mąk. Faustyna skorzystała ze starotestamentalnego obrazu Boga. Po drugie sugeruje istnieje ontologicznego (bytowego, osobowego) szatana, z którym się nie raz w moim pracach rozprawiałem. Jak sam tytuł mówi, to jest “wizja”, a więc subiektywny obraz osoby ludzkiej o swoistej wrażliwości (ciemność, w której jest szatan, ogień, lochy, miejsce kaźni, nienawiść szatana). Ona tak odbierała stan duszy cierpiącej za grzechy.                   Odbieranie dosłowne przekazu może być szkodliwe. Przede wszystkim różnie ludzie reagują na straszenie. Dla niektórych taki obraz staje się infantylny.

          Prawdą jest, że dusza po śmierci przechodzi oczyszczenie, aby się zjednoczyć z Bogiem. Piekłem można nazwać stan duszy, która nie opuściła ziemskiego padołu. Do nieba wchodzą już duchy oczyszczone.  Jeżeli piekło jest, to bardziej związane jest z Ziemią niż Niebem. Dusze cierpiące błądzą w przestrzeni ziemskiej i największą dla nich karą jest tęsknota za Bogiem. Strach sam w sobie jest grzechem. Wowoływanie go pogłębia stress i czyni osobę zniewoloną. Oczyszczenie nie na tym polega. Żeby się oczyścić trzeba być wolnym. Grzesznik powinien rozumieć na czym polega zło, które uczynił.  Pedagogika wspomnianej literatury jest chybiona na dzisiejsze czasy.

       Wszyscy którzy posługują się nabożną literaturą wybierają drogę trudniejszą. Kto rozumie co to znaczy Miłosierdzie Boże umacnia się w działaniu i wzmacnia się do walki z grzechem. Tak droga jest skuteczniejsza i po myśli Jezusa Chrystusa.

Rola ojca

        Ks. Rybicki pisze[1], że najpierw jest się mężczyzną albo kobietą. Dopiero po tym wyodrębnieniu stworzenie jest pełne. Piękno człowieczeństwa można rozpoznawać w obu istotach. Wyodrębnienie umożliwia dialog i wzajemne poznanie. Zachowują oni jednak odrębne tożsamości. Słowa: Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz (Rdz 1,27) zostają przyjęte przez mężczyznę niejako dosłownie. Mężczyzna chce być podobny do Boga i chce Jego prerogatyw. To powoduje ubóstwienie samego siebie. Mężczyzna powinien sobie radzić z tym pragnieniem, które jest kuszące. Mężczyzna musi określić własną tożsamość. Kim jest naprawdę. Wzorem jest Chrystus, który przede wszystkim był posłuszny Ojcu. mężczyzna musi przede wszystkim panować nad grzechem:

Pan zapytał Kaina: «Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować (Rdz 4,6–7). Grzech jawi się tu jako słabość, a mężczyzna ma nad nim panować.

        Aby chłopiec stał się mężczyzną potrzebny jest mu wzór do naśladowania. Tę rolę spełnia ojciec. Po okresie opieki matczynej chłopiec zbliża się do ojca, który powinien mu imponować. Dziecko uczy się przez naśladowanie. Rola ojca jest bardzo ważna w wychowaniu dzieci, zwłaszcza chłopców. Dla dziewczynek pozostaje wzorem opiekuńczym. Brak ojca powoduje wypaczenia natur. Matka nie może zastąpić ojca, bo to wynika z dobraodziejstwa natury. Obyczajność dzisiejsza woła o pomstę do nieba. Brak prawdziwej rodziny, składającej się z matki i ojca, powoduje dzisiejsze dewiacje, brak tożsamości, samobójstwa. Za rozkład małżeński odpowiadają oboje rodziców. Najczęstszą przyczyną jest  ich

egoizm. Nie znając swego miejsca i powołania, walczą o dominację. Jeden drugiemu nie ustąpi. Brakuje konstruktywnej rozmowy do wypracowania wspólnych celów.

          Człowiekiem jest zarówno mężczyzna jak i kobieta. Mają równe prawa, ale ich natura jest ukształtowana do różnych ról i zadań. Kobieta pracująca w branżach męskich jest karykaturą, a nieraz przedmiotem żartów. Mężczyzna wykonujący prace czysto kobiece też wygląda śmiesznie. Nie mówię tu u gotowaniu i innych czynnościach domowych. Mężczyzna powinien pomagać kobiecie, ale nie może być zasadą zastępowanie kobiety np. w wychowaniu córek.

        Najlepiej a żeby ojciec był prawdziwym mężczyzną, a matka prawdziwą kobietą. Taki obraz rodziny jest najprawdziwszy i z woli Boga pochodzi.


[1]  Ks. Adam Rybicki, Lew i Baranek, Gaudium Lublin 2008 s.45.

Ten sam materiał stwórczy

        Księga Rodzaju tak opisuje stworzenie człowieka: Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę (Rdz 1,27). W zdaniu tym użyta jest koniunkcja < i > co w logice określa działanie łączne.  Wartość logiczna zdania została potwierdzona słowami: Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę (Rdz 2,22). A więc Stwórca użył do stworzenia kobiety tego samego materiału. Mężczyzna i kobieta została nazwana człowiekiem. Czym różnią się te istoty od siebie. Biologicznie tym, że w 23 parze chromosomów jest różnica. U kobiety jest para XX, u mężczyzny XY. 22 par chromosomów są identyczne. Przez pierwsze tygodnie embriony XX i XY są anatomicznie identyczne. Płody męskie zaczynają się różnicować około 40 dnia. Mężczyzna dodatkowo dziedziczy geny chromosomu Y. Obecność jego narzuca szybką maskulinizację.

Niektórzy badacze twierdzą, że chromosom Y to zwyrodniały chromosom X. On skutkuje innymi zachowaniami mężczyzny od kobiety. Kobieta jest bardziej opiekuńcza, a mężczyzna jest bardziej drapieżcą w życiu. Mężczyźni mają większe skłonności do zabójstw i sadyzmu niż kobiety. Kobietą się jest, a mężczyzną trzeba się stawać (Adam Rybicki)[1].  Istota jego ciągle poszukuje swojej tożsamości. Mężczyzna pozostający przy matce nigdy nie poczuje swojej siły. Staje się wiecznym chłopczykiem. Rozwój mężczyzny skutkuje jego duchowością. Bez tego rozwoju mężczyzna nie szuka swojej drogi, poddaje się okolicznościom, które go ukształtowały. Przykład. mężczyzna nieukształtowany modli się i wierzy jak go nauczono. Prawdziwy  mężczyzna się buntuje, szuka własnego rozeznania i własnej drogi duchowej. Mężczyźni są bardziej gwałtowni i nieobliczalni. Piotr gwałtownie odcina ucho Malchusowi, gwałtownie wyrzeka się Jezusa. Jezus rozwala kramy kupców w świątyni. Gwałtownie reaguje na kobietę, która dotknęła się Jego płaszcza. Jezus postanowił oddać życie na Odkupienie ludzkości i czynił to z pełną determinacją. Można powiedzieć, że prosił się o krzyż. Jezus i Piotr byli prawdziwymi mężczyznami.

          Natura kobieca jest inna. Ona dąży do spokoju. Jest bardziej opiekunką życia. Władcza natura męska spowodowała, że pozycja kobiety została zniżona do roli ludzi drugiej kategorii. I tak jest od tysięcy lat. Kto jest za to odpowiedzialny? Bóg daje równe szanse każdemu, ale w naturze wyróżnia płeć i nadaje jej różne prerogatywy. Ten dysonans można zmniejszyć darząc kobietę szczególną miłością i szacunkiem. Tylko głupiec zachowuje się jak zwierzę i wykorzystuje dary otrzymane. Kobiety mają możność pokazać najpiękniejsze strony człowieczeństwa pochodzące od ducha. 


[1]  Ks. Adam Rybicki, Lew i Baranek, Gaudium Lublin 2008 s.14.

Rola Pisma Świętego

        Funkcjonuje powszechnie taka myśl: Największym sukcesem szatana w XXI w. jest to, że ludzie uwierzyli, że go nie ma … . Moim zdaniem jest ona błędna i szkodliwa. Głosi istnienie ontologiczne (bytu ) szatana, który byłby zaprzeczeniem doskonałości Stwórcy. Na to miejsce podam myśl znacznie interesującą:

 

Największym sukcesem bytu ludzkiego i Stwórcy jest to, że został rozpoznany Ten (Bóg),  który się przed nami ukrywa.

 

          Człowiek odczytał, a Pan Bóg objawił nam siebie. W tym fenomenie dostrzegam współdziałanie Boga i człowieka. Bóg wyraził taką wolę, a człowiek na podstawie otrzymanego daru i siłą swojego rozumu odczytał.

 

Bóg jest i musi być.

 

          Imperatyw “musi” wynika z logiki poznawczej i zasady: każda przyczyna ma swój skutek.  Bóg nie tylko sprawił, że człowiek miał potrzebę Jego szukania ale natchnął go do opisania historii objawienia. Tak powstało Pismo Święte. Ponieważ fizycznie napisali go ludzie (hagiografowie) Pismo Święte zawiera tysiące błędów literackich i historycznych. Nie umniejszają one roli jakie Pismo ze sobą niesie. Przymykając oko na błędy, jawi się niezwykła literatura, która jest naszpikowana duchowością Stwórcy. Każdy, kto uważnie czyta Pismo Święte doznaje niezwykłego odczucia boskiej aury. Pismo działa na czytającego. Od początku istnienia emanuje z niego boska energia.

          Kościół wiedząc o tym, ogłosił Pismo Święte jako dzieło kanoniczne, czyli treść jego uznał za święte. Za ogłoszoną świętością podążyły automatycznie błędy i one nabrały znamion świętości. To spowodowało, że Pismo Święte stało się przedmiotem ataku różnych krytyków i ludzi złej woli. Oni wytykają Pismu błędy, wyolbrzymiają niezgodności, a nawet szydzą.

          Od wieku powstały metody badawcze (egzegeza, ), które mają za zadanie rugować z tekstu napotkane ewidentne błędy. Dzisiejsza technika pozwala na badania bardzo szczegółowe: badania kryminalistyczne dokumentów (podłoże, metody falsyfikacji, itp.), badanie dokumentów źródłowych i warunki w jakich powstałych, badania historyczne, porównawcze i dziesiątki innych. To co się czyni napawa optymizmem, bo wiara musi się opierać na wiedzy prawdziwej. Bajkowa oprawa religijna ma za zadanie zachęcać do wiary i tworzyć klimat duchowy, ale doktryna wiary musi być idealna, jak idealny jest jej Podmiot.

Wewnętrzny imperatyw

          Mam przesłanki, że moje posty czytane są również przez ateistów, ludzi nie uznających Stwórcę. Dla mnie jest to bardzo ważna informacja. Ateiści mają coś z mojego oglądu świata. Różnimy się tylko aktem wiary, które im jest nie dane. Dyskusja z nimi należy do bardzo interesujących i budujących. Ich spojrzenie naprowadza mnie do racjonalnego myślenia. Ja im mojej wiary nie narzucam. To zepsułoby nasze relacje. Moim pragnieniem jest, że oni sami, za pomocą naturalnego światła rozumu doszli do tego co ja. Koncepcja istnienia Stwórcy jest konieczna do jego zrozumienia. Bez Boga logika się urywa w różnych punktach rozpraw naukowych. Wyrastają pytania: jak to możliwe, skąd to, czy tamto? Koncepcja Boga może być traktowana jako założenie robocze. Może na końcu rozważać, akt wiary stanie się wewnętrznym imperatywem.

          Prawdziwa wiara dopuszcza wątpliwości, ale nie może generować strachu.  Najlepszym testem dla wiary jest uczciwa akceptacja śmierci. To prawda, że śmierć w jakiś sposób upokarza człowieka. Nie z woli człowieka nadchodzi (poza samobójstwem), ale jest najsprawiedliwszą koncepcją Stwórcy. Wszyscy, powtarzam wszyscy podlegają tej samej regule. Chrystus pokazał jak ze śmierci można wydobyć dobro – swoją śmiercią odkupieńczą.  Z perspektywy świata nadprzyrodzonego śmierć będzie tylko epizodem. Inaczej będzie ona oceniana i inną będzie mieć wartość.

         Jeden z najmądrzejszych cytatów słów Jezusa jest: Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby wszystek świat pozyskał, gdyby samego siebie stracił, albo sobie uszkodził (Łk 9,25). Gdy te słowa trafiały do obecnych rządzących Świat wydawałby się lepszy. Dzisiaj na Świat dzienny wyłaniane są grzechy PO i  Nowoczesnej. Tak należy robić. Zło nazywać złem i zło rozliczać, ale ja z nimi wolę się bratać niż z cynizmem i hipokryzją rządzących. Poprzednia władza szanowała moje odczucia religijne. Ja czułem się wolny. Teraz i kościół mi obrzydł.   Pomniki Lecha Kaczyńskiego, które zostaną zbudowane  będą przedmiotem drwin i złych emocji –  do tego zmierza jego brat? Trzeba być tylko trochę inteligentny, żeby przewidzieć taki stan rzeczy.

        Źle się dzieje w państwie Polskim, oj źle.

Siły pozorne

            W rzeczywistości funkcjonują siły takie jak: siła odśrodkowa, Coriolisa, bezwładności. Ze względu na brak naturalnych ich źródeł nazywane są siłami pozornymi. One są przykładem dynamicznego obrazu Świata. Siłę odśrodkową odczuwa się np. na karuzeli. Pojawia się ona wraz z ruchem kołowym. Ma ona charakter tajemniczy. Krążącego coś wypycha na zewnątrz ruchu obrotowego. Podobne odczucia mają kierowcy po skręcaniu kierownicy. Siła Coriolisa odpowiada na podmywanie brzegu rzeki na skutek zmiany promienia od środka ziemi. Na półkuli północnej rzeki płynące na północ mają podmywany prawy brzeg (brzeg stawia opór wodzie), a płynący na południe lewy brzeg (brzeg popycha wodę). Na półkuli południowej jest odwrotnie.

          Siła bezwładności ujawnia się podczas hamowania pojazdu, przy starcie samolotu. Siły te powstają na skutek ruchu, a nie z przyczyn środowiskowych. Przeciwieństwem sił pozornych są siły grawitacji, elektryczne, jądrowe. Siły te istnieją dopóki istnieją źródła. Dla sił pozornych źródłami są ruchy (a raczej zmiana ruchu), a więc dynamika.

          W odczuciu ludzkim siły pozorne są tajemnicze (złudne), przychodzą nie wiadomo skąd. Pozostaje tylko ich odczuwanie.

          Można podać wiele przykładów złudzeń, z którymi ma do czynienia człowiek. To powoduje, że świat ma charakter bajkowy. Dzisiaj nie zaskakują takie słowa jak: “stoliczku nakryj się”. Teoretycznie  jest to możliwe. Praktycznie trochę gorzej, ale to na skutek  technologii. Przyjdzie czas, że takie “sztuczki” staną się realne.

            Człowiek żyjący w świecie złudzeń musi się w nim aklimatyzować. Bez tej umiejętności szukałby kontaktu z własnym odbiciem lustrzanym.  Pozorność w świecie mówi też o koncepcji Stwórcy. Stwórca użył ją zasłaniając ją niemożnością linearnego działania świata. To przekłada się na różne dziedziny życia, kultury, a także religię. Dlatego religia, która mówi o prawdziwym Bogu ma bajkowy charakter. Nie wszystko można powiedzieć wprost. Nie wszystkim dane jest zrozumieć mechanizmy świata. Dla znających się na tym, jest poligonem wszelakich podniet i zachwytów. Kto może tak patrzeć niech patrzy.  Dla mnie zasada działania żurawia jest przedmiotem zachwytu. Za jego pomocą można podnosić o wiele większe ciężary niż może człowiek udźwignąć. Czy to intrygujące! Podobnie wielokrążek umożliwia wynoszenie do góry znaczne ciężary, a to tylko wielokrążek.

           Jeszcze w XIX wieku (na początku) nie wiedziano o zasadach mechaniki w ruchu obrotowym. Podróże kosmiczne były poza zasięgiem ludzkiej wyobraźni, a dzisiaj jest możliwość łączenia się stacji orbitalnych z konieczną precyzją. Można być w stałym zachwycie Świata, jego budowy i funkcjonalności.

Dobry powiew wiatru

         Na mój wczorajszy post Drażni mnie tak wiele rzeczy otrzymałem wiele życzliwych komentarzy i życzeń zdrowia.  Tak dobra wypływająca z nich energia (funkcjonały dobra) sprawiły, że postanowiłem po południu udać się do innego okulisty w celu potwierdzenia prawidłowości diagnozy i propozycji wykonania niebezpiecznego dla oczu zabiegu. Zostałem gruntownie przebadany przez młodą okulistkę panią doktor i do tego nowszą aparaturą. Wyszedłem skołowany. Pani  okulistka zaprzeczyła potrzebie zabiegu. Argumentowała to zdziwieniem, że oprócz zasłony mlecznej nie utraciłem ostrości (lichej, ale coś widzę), którą miałem kilka miesięcy temu. Pierwszy okulista nie zaproponował mi leczenia farmologicznego, tylko podjął decyzję zabiegu. Pani okulistka zaproponowała mi konsultację u prof. Mackiewicza w Lublinie. Pierwszy okulista nic nie widział, bo przeszkadzała mu krew. Pani doktor zobaczyła wiele.

       Położyłem się wieczorem do łóżka. Miałem o czym myśleć. Nie mogłem zasnąć. Na takie kłopoty mam sposoby. Uciekłem myślą do filozoficzno- teologicznych rozważań. Wybrałem przestrzeń protonu. Zawsze intrygowały mnie kwarki, które budują proton. Kiedy umysłem przekroczyłem jego próg zdałem sobie sprawę, że tylko fale elektromagnetyczne niesamowicie małe mogą przenikać te cząstki zwane grzecznościową materialnymi. Tak krótkie fale (neutrina) niosą zabójczą energię. Praktycznie do oglądu zmysłowego są bezużyteczne. Siła umysłu jest jednak wielka. Wkroczyłem w ten miniaturowy świat. Zaskoczenie ogromne. Tego szukałem nie znalazłem – pustka. “Poczułem” tylko powiew jakby wiatru. Tłumacząc na język zrozumiały, nic nie widząc, “poczułem”  tylko skutek działania kwarków. Wzajemną relację, która w objęciu miłosnej zależności tworzy wewnętrzną strukturę tego, co nazywamy cząstka materialną – protonem. Doświadczyłem istoty rzeczy. Dynamiczną stronę natury. Upewniłem się. Tak zbudowany jest wszechświat, z powiewu boskiej miłości. Skojarzyłem to przeżycie z siłą dobra jakie powiało od  moich znajomych. Pisząc do mnie ciepłe słowa otuchy wygenerowali dobry powiew wiatru, który zadziałał i stał się źródłem mojej decyzji.  Wszystkim jestem bardzo wdzięczny. Najbardziej tym, od których się tego nie spodziewałem. Nie będę wymieniać po imieniu i nazwisku, ale one wiedzą jaka dzieliła nas odległość.

Drażni mnie tak wiele rzeczy

         Pisze się łatwo, a żyje się trudno. Zbliża się dzień, w którym nie napiszę już ani jednego słowa. Po udarze i zawale stwierdzono u mnie wylewy w obu oczach. Lekarz zdziwił się, że jeszcze coś widzę. Czeka mnie zabieg wyciągnięcia krwi z obu gałek ocznych. Przeżyłem już dwa zabiegi wymiany soczewek. Trzecia to pikuś, jeżeli serce wytrzyma. Czeka mnie jeszcze koronarografia. Nie chcę trzymać się kurczowo życia, ale nie ode mnie to zależy. Wizja świata pozagrobowego jest interesująca. Myślę, że zaspokoję moje pytania. Będzie to kres i owoc moich poszukiwań. Wierzę, bo bez wiary wszystko stałoby się nielogiczne i bezsensowne.

          Bilans własnego życia wygląda różnie, i zależy od nastroju. Nie będę go prezentował, bo albo będę narzekał, co nie jest w moim stylu, albo się chwalił, co jest mi poniekąd obce.  Najbliżej prawdy jest pogląd, że miałem w życiu dobre chęci. Reszta to sprawa talentów i pracy. O talentach nie dyskutuję, bo były to dary ode mnie niezależne, a darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Pracowałem zawsze dużo. Solidności nie można mi odmówić. To co mam, jest tego wynikiem. Rozdałem wszystko. Uczyniłem to z miłości do dzieci i rodziny. Umiem cieszyć się ich powodzeniem. Smutek dopada mnie, jak widzę dzisiejszą władzę. Od początku byłem jej przeciwny. Pisałem o człowieku jako bycie doskonałym. Jestem pod wrażeniem jego zdolności i możliwości. Jest wielki, ale jak się rozglądam w około to dostrzegam wielu durni. Wykrywam u siebie znaną, powtarzaną sentencję (starczą). Ja się do tego świata już nie nadaję. Drażni mnie tak wiele rzeczy.

         Do moich prac teologicznych mam swoisty dystans. Czułem wsparcie Stwórcy, ale przeczuwam, że wszystko wygląda jeszcze inaczej. Bóg prawdę dawkuje, a resztę ukrywa. Proszę traktować moje przemyślenia jako osobisty, subiektywny ogląd. Każdy musi wyrobić w sobie własny światopogląd i żyć według własnego sumienia. To do czego zachęcam to do podejścia zdroworozsądkowe do spraw wiary. Namawiam też do trochę szaleństwa w życiu. Człowiek poukładany do końca jest w rezultacie nudny.

         Darzyłem ludzi na ogół życzliwie. Dwa przykazania Jezusa nie były mi obce. Mam poczucie, że więcej ofiarowałem niż brałem, czy otrzymywałem.  Wszystkich przepraszam i proszę o wybaczenie.

           Zawsze brzydziłem się obłudą, hipokryzją, zazdrością i cynizmem. Nie rozumiem dzisiaj zwolenników PIS. Są oni na uwięzi, delikatnie mówiąc, ludzi złej woli.

           Największe rozczarowanie odczuwam do mojego ukochanego Kościoła. Zawiodłem się na nim całkowicie. Nie rozumiem, że będąc tak blisko Stwórcy można wypaczać Jego zamysły. Mam nadzieję, że nadejdzie jego aggiornamento. Liczę na laikat i światłych uczciwych szafarzy wiary.

          Dziękuję Bogu, że uzdolnił mnie do kochania miłością Chrystusową. Spiłam jej nektar i nią się rozkoszuję, a ona sprawia, że czuję się, mimo wszystko –  szczęśliwy.

 

Atmokineza i inne zdolności

         Już kiedy to powiadałem. Powtórzę jeszcze raz moje przedziwne spotkanie z osobą która miała wpływ na pogodę (atmokineza). Samo istnienie takiego pojęcia świadczy, że jest coś na rzeczy.

         Kiedyś w pociągu nawiązałem rozmowę z miłą starszą panią. Mówiła, że wraca z Zakopanego. Zagadnąłem, że teraz jest zła pogoda i warto poczekać na jej zmianę. Ona nie zmieniając narracji odpowiedziała, że jest to bez znaczenia, bo jak się tam uda, to sprawi, że pogoda będzie sprzyjająca. Zaniemówiłem, zwłaszcza, że miałem wrażenie, że rozmawiam z osobą wykształconą. Zapytałem ją o szczegóły. Odpowiedziała mi, że zależy to od jej woli. Rozmowa się skończyła. Nie byłem w stanie ciągnąć tej rozmowy, nie znając, że w ogóle takie zdarzenie może mieć miejsce. Po wielu latach, kiedy poznałem inne przypadki zdolności paranormalnych przypomniałem sobie ten opisany przypadek. Dalej zadziwiają mnie te zdolności. Ilość opisanych zdarzeń rośnie i coraz lepiej są dokumentowane. Wykonano setki seansów badawczych. Wiele jest obnażanych swoją fałszywością, ale jeżeli wśród nich znajdzie się choć jeden prawdziwy, to świadczy o możliwości występowania takich fenomenów.  Przykładami są opisy lewitacji i innych uzdolnień paranormalnych Marii Teresy Wielkiej, Katarzyny ze Sieny, św. Jana od Krzyża. Literaturze starej o nich daję mniej wiary od opisów współczesnych:

          Nina Kułagina (Ninel Siergiejewna Kułagina; ur. 1926 zm. 1990), rosyjska gospodyni domowa, która zasłynęła w latach 60. XX wieku jako rzekome medium telekinetyczne. Badania prowadzone przez radzieckiego eksperymentatora, dr. Giennadija Siergiejewa, nagrywane były na taśmę filmową. Według oficjalnej wersji nie udało się wykryć oszustw.

Według relacji, Kułagina wprawiała igłę kompasu w ruch wirowy, poruszając dłońmi z odległości kilkunastu centymetrów. Potrafiła wprawić w ruch niewielkie przedmioty (zapałki, pudełka, kulki), nawet jeśli były przykryte plastikowym, przeźroczystym pojemnikiem. Potrafiła z odległości metra wstrzymać pracę serca żaby. Wyizolowane serce żaby umieszczano w płynie fizjologicznym. W takich warunkach bije ono jeszcze ok. 30–40 minut. Kułagina potrafiła wstrzymać akcję serca po ok. 40 sekundach. Mimo stymulacji elektrycznej nie zaczynało ono bić ponownie, mimo że w normalnych warunkach powinno się to udać.

          Daniel Dunglas Home (ur. 1833, zm. 1886) – szkocki spirysta, twierdził, że posiadał zdolności parapsychiczne.

Pochodzące z XIX wieku informacje na temat Home’a, doniesienia mediów, opowiadania naocznych świadków, mówią iż Home potrafił wydłużać swoje ciało na nie mniej niż 15 cm, potrafił przesuwać siła woli przedmioty ludzi oraz siebie samego. Najpopularniejszym fragmentem jego występów było unoszenie akordeonu i granie na nim z odległości 20 cm Inną umiejętnością, którą miał posiadać Home, miała być umiejętność rozgrzania siłą woli węgla i trzymania go w dłoni; wśród innych osób trzymanie tego węgla powodowało poparzenia, oraz przesuwanie siłą woli przedmiotu, którego człowiek nie mógł nawet ruszyć z miejsca.

 

          Fundacja Edukacyjna Jamesa Randiego (James Randi Educational Foundation)ufundowała nagrodę w wysokości 1 miliona dolarów każdemu, kto w wiarygodnym eksperymencie naukowym udowodni istnienie dowolnego zjawiska paranormalnego. Jak dotąd nikt tej nagrody nie odebrał.