Zagadka duszy

         Największą karą i cierpieniem dla człowieka jest samotność. Bóg od samego początku przewidział dla człowieka osobę towarzyszącą. Odchodząc od Bożego zamysłu człowiek skazuje się na cierpienia. Taki osobnik czyni przykrość sobie i innym. Nie spełnia obowiązku prokreacyjnego. Zachodzi niebezpieczeństwo rodzenia się zachowań egoistycznych, samolubnych. Symetria w  jego otoczeniu zostaje zachwiana. Osoba samotna najczęściej uznaje, że ma nieszczęśliwe życie i większe ma pretensje do Stwórcy. Najczęściej nie zwierza się nikomu, nie ma kogoś, którego obdarowałaby zaufaniem. Jeżeli nie ma się komuś ofiarowywać miłości to jej ładunek jest marnowany, a to przybliża człowieka do grzechu zaniechania. Osoba samotna częściej narzeka i wynajduje u siebie przeróżne choroby i niedoskonałości. Egocetryzm jest blisko.

         Każda osoba jest osobnym bytem ze swoją własną historią. Niezależnie od posiadanej rodziny jest sama kowalem swojego losu. Wszelakie trudności są elementem rozwoju człowieka. O tym należy pamiętać. Każdy rodzi się ze swoją misją do spełnienia. Ona nadaje naszemu życiu sens. Kres życia jest również określony, ale niekiedy ulega zmianie (najczęściej skróceniu). Bóg dopuszcza wolę i destrukcyjne działania człowieka (działania samobójcze). 

         Ludzkie słowa i myśli mają w sobie moc. Gdybyśmy o tym wiedzieli zwracalibyśmy na to większą uwagę i  często wybierali milczenie. Generując nieżyczliwość wysyłamy od siebie funkcjonał zła, który pustoszy symetrię świata. Dobre myśli tworzą autostradę  miłości. Są one budulcem  dobrych relacji, radości, a nawet dóbr materialnych, nowych pomysłów, projektów.  Wyobraźnia ludzka jest kluczem do rzeczywistości. Ona kreuje tę rzeczywistość i ludzkie życie. Wolną wolę trzeba wykorzystywać do własnego rozwoju. Wszystkim tym rządzi miłość. Dusza jest umacniana i usposabiana do relacji ze Stwórcą. Boga należy miłować i bliźniego swego. Nie można zapominać o miłości siebie samego. Brak miłości do siebie  nie pozwala na miłość innych. Każdy człowiek nosi w sobie Boga i to jest wystarczający powód do własnego  miłowania. Trzeba nauczyć się sobie wybaczać. Z każdego niepowodzenia musimy czerpać naukę. Światło od Chrystusa w nas samych  pozwala na widzenie go u innych. Kto boi się Boga automatycznie odsuwa Go od siebie. Trzeba wiedzieć, że miłość Boga jest zawsze taka sama i otacza wszystkich dobrych i grzeszników. Umysł i dusza mają ogromny wpływ na własne zdrowie (uzdolnienia paranormalne). Człowiek nie do końca umie z nich korzystać. Dzisiaj są one przedmiotem ciekawostek. Przyjdzie czas, że zostaną wykorzystane powszechnie w codziennym życiu. Już dzisiaj, za pomocą samego umysłu kieruje się sztucznymi kończynami (urządzenia elektromechaniczne). Samą sugestią można zwalczać słabości ciała, usuwać ośrodki rakowe i wzmacniać metabolizm ustrojowy. Negatywne myśli mają ogromny wpływ na kondycję  i osłabienie organizmu.   Dłuższe przygnębienie zwala człowieka z nóg. Służenie innym wzmacnia własne ciało. Jest balsamem dla duszy i ciała. Dziś wiadomo, że wynik terapii w głównej mierze zależy od duszy.  Ciało bez duszy umiera. Człowiek chory musi mówić o chorobie, bo to jest początek  jego duchowej terapii. Do tego potrzebni są życzliwi ludzie, którzy mają cierpliwość wysłuchania chorego. Ich miłość dostarcza energii uzdrawiającej. Wiara jest podporządkowana duszy. Mało z nas zna prawo duchowe, mówiące, że wiara umacnia, a jak się już ją ma, otrzymuje się więcej. Każdy akt wiary przynosi błogosławieństwo. Każda rzecz skutkuje rzeczą do siebie podobną. Pozwólmy duszy łączyć się z Bogiem do tego stopnia, że umysł nie nadąży ze swoją świadomością. Każdy może dostąpić mistycznego spotkania z Bogiem. Oddajmy się Bogu całkowicie, a On nas pokrzepi: “Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28). Powinniśmy żyć wiarą, nie wzrokiem.

          Miłość którą darzymy naszych nieprzyjaciół chroni nas od nich. Wpływ ich na nas jest mniejszy. Nigdy nie powinniśmy osądzać innych, bo brakuje nam odpowiedniej o nich wiedzy. Biedni są warci naszego szacunku i miłości.

          Ludzkość nie docenia miłości rodziców za swoje dzieci. Pamiętajmy o tym. Nie trzeba dużo czasu temu poświęcać i ciągle powtarzać słowa modlitw przebłagalnych. Natręctwo może być dowodem naszych wątpliwości. Bóg zna nasze intencje i prośby za nich są Mu znane.

          Długowieczność (95 lat) mojej słabnącej matki jest wyrazem jej woli pomocy swojej chorej córki (też osoba starsza). Jej emerytura jest na wagę złota, do przeżycia też schorowanej osoby.

Prerogatywy Boga

             Powiem tak. Gdyby religia chrześcijańska okazałyby się fikcją, to nadal pozostanę  w zachwycie jej koncepcji (doktryny). Kto pojmuje je niuanse przyzna, że jest ona spójna, precyzyjna, złożona i przede wszystkim piękna w swych założeniach.

          Stwórca stworzył Świat wykorzystując do tego tylko własną moc, która objawiła się jako energia. Ona to posłużyła na zbudowanie świata materialnego, do jego rozruchu i ewolucji. Bóg powołał do życia istoty rozumne. Za tym zaciążyła wielka odpowiedzialność. Istota rozumna wie, co się wokół niej dzieje. Ma świadomość własnego istnienia i wszystkiego co ją otacza. Wolna wola,  prerogatywy rozumowe i zagwarantowana wieczność postawiła człowieka w pozycji nadzwyczajnej, niemal boskiej.

            Ten niezwykły boski eksperyment czemu służy i ma określony cel. Człowiek rozumny jest w stanie przywoływać pojęcia wszelkiej doskonałości. Wystarczy mu do tego świadomość nieskończoności. To skala w której Bóg zajmuje swoje miejsce. Ze względu na wrodzoną wrażliwość i wrodzone poczucie dobra moralnego dobroć Boga wyrasta do niebotycznych rozmiarów. Z punktu etyki formalnej jest to wymógł – Bóg jest dobry. Swoją dobroć bez przerwy udowadnia. Wskazuje, że dobroć choć niewymierna jest budulcem całego świata. Siłą napędową dobra jest miłość, do tego stopnia, że samego Boga nazywa się Miłością. On jest dla siebie dowodem: Ja jestem, który jestem (Wj 3,14). Miłość, która emanuje najwyższą relację interpersonalną – uczucie miłości. Miłość spełnia znaczenie podmiotowe i orzecznikowe.

         Natura duchowa ma większe zalety porozumiewania się i przekazywania informacji od zalet umysłowych. Nie jest ona artykułowana ale wlewana. Kto “słyszy” głos Boga ten od razu wie. Pojęcię “telepatii” nie oddaje tych zdolności. To coś więcej.

        Charakterystyczne dla przestrzeni nadprzyrodzonej jest szybkość przemieszczania się. Nie obowiązuje tu rzeczywiste ograniczenie prędkości światła. Pokonywanie odległości kosmicznych trwa chwilę, na tyle, żeby się zorientować, że jest się w innym miejscu.

         To co nazwałem Stanem prawdy jest w rzeczywistości światłem Boga, która zawiera jej treść. Bóg jest wszechwiedzący. Obdarzył człowieka boskimi cechami, takimi jak wolna wola, zdolność miłowania, inteligencję, siłę wyobraźni i tworzenia. Niektórym dał dar iluminacji, do rozpoznawania bożych tajemnic. Bóg cieszy się, jak człowiek sięga po moce niebios i czyni z tego użytek. Cieszy się, jak sądzę, z moich zabiegów interpretacyjnych, bo wykorzystuję to, co Sam mi dał – umiłowanie Prawdy.

          W każdej terapii duchowej towarzyszy nam Bóg i obecna jest Jego wola..

 

Czy Bóg ma ludzką wrażliwość?

            Jeżeli ma, to można to po ludzku wykorzystywać. Np. organizować pielgrzymki różnego rodzaju, najlepiej dzieci chorych, aby skruszyć Jego niedostępność. Czy Bóg może zmieniać u siebie nastroje? Czy Bóg ulega wzruszeniom? Wydaje się, że Bóg różnie rozdaje swoje łaski. Kogoś kocha bardziej, innego mniej. Całe Pismo Święte mówi o Opatrzności Bożej rozdawanej w zależności od postawy ukochanego ludu.  Wątpliwości nasuwają się same i kierują do pytań.

             Aby odpowiedzieć na te pytania, trzeba rozdzielić Boga od Jego Syna. Bóg jako Stwórca Świata jest zapisaną kartą prawd zbudowanych na uczuciu Miłości.  Prawdy te analizując pojedynczo, bez kontekstu, czasem wydają się formalne, bezwzględne, a nawet po ludzku okrutne. Aby człowiek mógł je zrozumieć Bóg posłał swego Syna, aby przez Jego człowieczeństwo pokazać zamysły Boga.

             Pytanie Czy Bóg ma ludzką wrażliwość? jest pytaniem źle postawionym, bo to człowiek otrzymał od Boga Jego wrażliwość i umiejętność kochania.  Przełożenie zwrotne wydaje się nieporozumieniem, jak przyrównywanie Boga do człowieka. Skutek nie ma wpływu na przyczynę. Została tu zachwiana racja logiczna.

           Człowiek, nie rozumiejąc, upierdliwie zadaje pytanie: Czy Bóg ma ludzką wrażliwość? Jezus, Syn Boga, przez swoją ludzką naturę pokazał Ojca w świetle

ludzkim. To co było zimne stało się ciepłe, co formalne stało się przyjazne. Sucha reguła logiczna nabrała łagodności. Surowość została złagodzona miłosierdziem.  Jezus tłumaczy, że Bóg-Ojciec udziela Łaski  wszystkim jednakowo. Problem jest w człowieku, ile z niej skorzysta. Pytanie należy sformułować stwierdzeniem. Bóg ma ludzką wrażliwość na tyle, na ile  człowiek na to pozwoli. Brzmi to paradoksalnie, ale ludzkie odczucia są uzależnione od nas samych. Więcej zainwestujemy, więcej otrzymamy. Bóg daje człowiekowi narzędzia, którymi człowiek sam może się uszczęśliwiać.

          Doskonałość religii chrześcijańskiej bierze się z koncepcji, że człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Sam w sobie ma zdolności, które może wykorzystać do samostanowienia. Dla ludzi Bóg ma tyle wrażliwości ludzkiej, co człowiek może ustanowić. Dlatego dla niektórych Bóg jest wrażliwy, kochający i zsyła Łaski, dla niektórych nieczułym Panem tego Świata.

          Uwrażliwiając siebie uwrażliwia się Boga. Niesłychane, do czego Bóg dopuścił człowieka i jakie dał moce. Do jakiej godności go wywyższył poniżając swój majestat. Jestem pod stałym zachwytem Stwórcy. Innego mi nie trzeba. 

Czym jest zło?

           Jezus często posługiwał się słowem “szatan”. Nie dlatego, żeby uznawał go za istniejący byt stworzony (upadły anioł), a za obraz zła. Szatan ontologiczny jest najbardziej zrozumiały dla niewykształconych wiernych. Jest przeciwieństwem bytu doskonałego. To proste przełożenie jest manipulacją pojęciową. Zło wynika ze złego działania, a nie z faktu istnienia. Istotę z gruntu złą ciężko sobie wyobrazić. Trzeba uwzględnić, że na obraz szatana nakłada się  spojrzenie antropologiczne. Szatana maluje się w postaci człowieczej, najczęściej w postaci karykaturalnej. Jezus przyjmuje zarzut, że jest szatanem nazywając siebie Belzebubem. Po czym wyjaśnia bezsens tego zarzutu: Jeśli szatan wyrzuca szatana, to sam ze sobą jest skłócony (Mt 12,26). Jeżeli  Jezus nie jest szatanem, to kto? Musi istnieć kto inny podobny do Jezusa, czyli postaci człekopodobnej. Jezus opiera się na sprzeczności logicznej, którą ujmuje słowami: Każde królestwo, wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony, się nie ostoi (Mt 12, 25). Tym wyrażeniem Jezus mówi, że pomysł antropologicznego szatana jest logicznie sprzeczny.

           Idea upadłych aniołów jest również zagmatwana. One są tylko pojęciami konceptualnymi i nie mają swojej bytowości.  Zarówno pojęcia aniołów i szatana są często przywoływane, ale one mają charakter dopełnieniowy, uzupełniający przedstawiany kontekst. Bogu nie są potrzebni żadni pomocnicy. Ich istnienie przeczyłoby  boskiej doskonałości. Dla niewybrednych wiernych są bliskimi istotami. Spełniają rolę duchów opiekuńczych. Funkcjonuje również modlitwa Aniele stróżu mój, ty zawsze przy mniej stój…. .  Uznając istnienie aniołów i szatana przyjmuje się świat nadprzyrodzony jako skupisku duchów dobrych i złych. Do tego dołączani są dusze umarłych. W świecie nadprzyrodzonym robi się “ciasno” politeistycznie i chierarchicznie. Wypisz, wymaluj obraz z rzeczywistości ludzkiej. 

         Tymczasem przyjmując zło jako funkcjonał złej energii wyjaśnia wiele aspektów pojęciowych i zdarzeniowych. W tym ujęciu każda choroba, opętanie, niegodna czynność jest złem.

         Pojęcia konceptualne są bardzo zgrabnymi pojęciami i ich wykorzystywania daje określony efekt. Dla tych co wierzą w ich istnienie są tworami pożądanymi. Powodują one pewną tkliwość religijną i swoistą piękność. Tam gdzie nie szkodzą niech sobie będą.

 

Pójść za Jezusem

          Pójść za Jezusem zapewnia uzdrowienie duchowe: A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich (Mt 11,15). Mateusz, tym razem rezygnuje z własnych koncepcji i przywołuje słowa proroka Izajasza: Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo (Iz 42,1–4). Słowa te sprawdziły się. Na całym świecie Jezus jest Osobą oczekiwaną:  W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą  (Mt 11,21). Nawet w innych wyznaniach (judaizm, islam, braminizm) Jezus jest autorytetem i piastuje rolę proroka. Dlaczego? Jezus jest nieprawdopodobnie uporządkowany. Zachowuje się tak jakby nikogo nie chciał urazić, krzywdzić, jest dyplomatą, Osobą kulturalną. Pod tym względem jest dla wszystkim osobą przykładną do naśladowania w każdym wyznaniu, w świecie polityki i w życiu społecznym, wśród dorosłych i dzieci. Dla wielu, jak również dla mnie, jest fanem. Takiemu Gościowi chce się oddać wszystko, nawet życie. Jezus jest jedynym przykładem, w którym nie przeszkadza mnie pojęcie idolatrii. On się sprawdził na wielu odcinkach życia. Czy popełniał błędy? Zapewne, był istotą ludzką i narażony był na zdarzenia wynikające z codzienności. Mówi się, ze był bezgrzeszny. Wszystko zależy od przyjętych norm i punktów odniesienia. Nie chcę iść w szczegóły. Za bardzo Go cenię, abym Mu przyszywał łatki. Nawet rozwalenie kramów kupcom, które było dla nich bolesnym przeżyciem, przykre potraktowanie kobiety, która prosiła Go o wsparcie nie zmienią o Nim zdania.

          Z największą atencją odbieram Jego wiedzę. On wiedział to, co mi jest nieznane. Zazdroszczę i podziwiam.

           Uwielbiam Jezusa za ludzki aspekt Jego natury. O Boskiej naturze nie wspomnę. Jest ona  nie do ogarnięcia.

Praca w święta

           Otwarte sklepy w niedzielę są dla społeczeństwa komfortem i elementem zdobyczy cywilizacyjnych. Gorzej jest dla zatrudnionych. Trzeba rozważyć za i przeciw. Nauka ewangeliczna nie stoi tu na przeszkodzie: “wolno jest w szabat dobrze czynić” (Mt 12,12). Jezus też uzdrawiał w szabat (Mt 12,13), apostołowie łuskanie zboże. Najlepszym sposobem rekompensaty zatrudnionych w święta  jest udzielanie im dni wolnych w innych dniach tygodnia. Można tak to zorganizować, że wszyscy będą usatysfakcjonowani. Zakaz pracy w święta jest zakazem starotestymentalnym, z którym Jezus wojował. Dzień ma w sobie więcej niż 8 godzin i dla chcącego nie ma przeszkód  uczestniczenia we Mszy.

         Cała kampania rządu i PISu na rzecz zakazu pracy w święta jest przykładem nie troski, a chęci zdobywania głosów wyborczych. Zagorzali zwolennicy i wyborcy dostrzegają tylko hasła. Ślepo wierzą argumentom, pomimo ich dwuznaczności i wielu pokładów racji.  Najczęściej głusi są na inne argumenty i rozsądne tłumaczenie. Ciemny lud jest podatny na obiecanki i łatwe chwyty reklamowe.  Trzeba czasu, aby się przekonać, o intencjach żądnej władzy.

         Za czasów Jezusa zakaz pracy w święta był bardzo rygorystyczny i groził karami. Jezus odważnie, własnymi dokonaniami niemal kpił sobie z tych zakazów. To świadczy, jak nieudane było to obowiązujące prawo.

           Jezus nie mówił, żeby nie czcić kultu. Utrzymał, że jest to dzień wolny od pracy ustalony przez Stwórcę, ale wyżej cenił rozsądek. Apostołowie łuskając zboże byli z Jezusem. Ludzie pracując mogą być na “haju” duchowym.

Nie potrzeba do tego wielkiego skupienia. Kochać i przyjmować obecność Jezusa jest gwarantem, że jest przy nas. Kochać trzeba sercem nie gestami: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary (Mt 12,7). Akty strzeliste bez słów są również pożyteczne i skuteczne. Pragnienie Boga jest najdoskonalszym uczuciem. Do tego trzeba jedynie pobożnego westchnienia. Resztę odczyta Bóg.

          Wiele osób po opuszczeniu świątyni zachowują się tak, jakby w cale nie uczestniczyli w ofierze. Klną, wyzywają i stają się potworami dla bliźnich. Zapewniam, że mniejszy grzech mają ci, którzy pracując w święta, dobrze czyniąc zachowują się jak prawdziwi uczniowie Jezusa.

           Uczmy się od Jezusa prawdziwej postawy chrześcijańskiej, a nie faryzejskiej  fasady wiary.

Ja was pokrzepię

          “Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,20). Słowa te mogą irytować. Nieraz w modlitwie prosimy: pomóż, a tu nic, cisza. Dochodzimy do wniosku, że Bóg nie jest taki skory do pomocy. Pomaga tylko wybrańcom i tym, z którymi wiąże swoje koncepcję (Maryja Niepokalanie Poczęta, Dawid, Jezus).

           Aby krytyka była skuteczna przypatrzmy się słowom Ewangelii.  “a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych ” (Mt 11, 29). Ewangelia nie mówi, o pomocy Boga w przestrzeni fizykalnej, materialnej. Tu mowa jest o pokrzepieniu dusz i serc. Bóg działa w przestrzeni dla siebie naturalnej duchowej. Jeżeli wkracza w rzeczywistość fizykalną musi spełniać odpowiednie warunki. Pomoc nie może mieć wpływu na żadną osobę, w której naruszona by była wolność woli. Jeżeli przy okazji prawo przyrody musiałoby złamane, to jak najmniejszym kosztem. Przy tym ujawniane są najczęściej zamysły Boga, bo cuda takie są znakami, a znaki mają swoją rację bytu.

             Aby Bóg mógł zaspokoić nasze pragnienia musi rozwiązać skomplikowany układ równań wszystkich towarzyszących działań. Jak wiemy, nie wszystkie układy równań mają rozwiązanie. W takim przypadku trzeba czekać na zmianę układu. Prosząc o coś Boga trzeba być cierpliwy. Bóg nie zapomina naszych próśb. Jest On niesamowicie wierny swoim wyznawcom. To jeszcze jedna prawda religijna: To Bogu zależy na ludzkim szczęściu.  Dusza potrzebuje radości tak jak płuca powietrza (św. Franciszek z Asyżu). Jezus zapewnia: “ Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości.” (J 10,10).

            Pomoc w sferze duchowej dotyczą najczęściej problemów moralnych. Jezus przypomina: “uczcie się ode Mnie” (tamże).

             Jezus zwraca się do wszystkich, wierzących i niewierzących, świętych i grzeszników: “Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście” (Mt 11,28).

              Omawianą perykopę puentuje werset: Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”  (Mt 11,30). To znaczy, że wszystko to co związane jest z duszą zaznaczone jest ofiarą Jezusa. Wszystko co czyni człowiek musi przechodzić przez soczewkę Jego Męki i Odkupienia. To pozwala czasem zrozumieć, że niektóre zdarzenia w życiu, bolesne, muszą zaistnieć. One to  w tym duchu zmieniają swój smak:  stają się słodkie.

            Użalanie się nad sobą i pasywności Boga może powodować, że Jezusowi dostarczamy nowych cierpień.

Wolność myśli

         Kiedy Charles Robert Darwin w 1859 r. wydawał swoje dzieło “O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego mówiono, że wyeliminował Boga z dzieła Stworzenia. Dziś pogląd jest inny. Ewolucja stała się wręcz dowodem na istnienie Boga. Nieskromnie przyrównam moje prace do wspomnianej atmosfery wydawniczej Darwina. W pierwszym odruchu można odnieść wrażenie, że występuję przeciw  nauce Kościoła. Jednak po wnikliwiej lekturze moich opracować, biorąc pod uwagę całość wypowiedzi, przedstawiam doktrynę sprzyjającą Bogu i Jego koncepcji. Mój obraz jest inny, bo przedstawiony według zdroworozsądkowego patrzenia. Wykluczam elementy, które mają charakter mitologiczny, sprzeczny z nauką, ezoteryczny.

       Kiedy studiuje się naukę Kościoła badający otacza się atmosferą religijną narzuconą przez Kościół – to są księgi święte. Przykładowo, literatura ewangelii. Czytający chłonie jej treść, nie zastanawiając się, że jest to opracowane dzieło ludzkie, które podlega tym samym procesom edytorskim co każde inne dzieło. Gdyby zadać sobie trud krytycznego spojrzenia, to wątpliwości nasuną się same. Dlaczego? Po odkrywa się tę prawdę – do są dzieła ludzkie. Kto nie ma odwagi takiego spojrzenia niech pozostanie przy dotychczasowym podejściu. Odczyta tylko to, co Kościół przygotował. Dziecinne ujmowanie wiary i Bogu się podoba: “Bądźcie więc naśladowcami Boga jak umiłowane dzieci” (Ef 5,1). Dla tych, którzy pragnął zrozumieć wiarę proponuje inne spojrzenie. Nie oczekuję aprobaty, ale rzeczowej dyskusji. Dla mnie rozmowa o sprawach bożych jest formą przeżywania religijnego, modlitwą.

         Kiedy czyta się historię Adama i Ewy treść jest tak sugestywna, że odbiera się ją literalnie, dosłownie. Bajkowy obraz wchłania czytającego do atmosfery religijnej. Większość przyjmuje treść za prawdę bezwzględną , nie rozpatrując jej kontekst historyczny, rzeczywisty. Bezwzględne przyjmowanie treści biblijnych jest przejawem infantylizmu i niedojrzałości. Nie ma to nic wspólnego z prawdą faktograficzną. Taki przejaw posłuszeństwa wobec nauki Kościoła świadczy o wiernych.

         Tematy podejmowane na tym blogu mają uświadomić, że Świat ma swojego Stwórcę. Podejmowane są wyjaśnienia mechanizmów  rządzącymi światem. Pragnę udowodnić, że tak samo można fascynować się wiarą bez ezoterycznych klimatów. Można cieszyć się Prawdą.

         Wiem, że na skutek mego pisarstwa utraciłem wielu kolegów i koleżanek. Nie aprobują tego co robię. Przyczyn jest wiele. Nie przejmuję się tym bardzo.

         Proponowane teorie np. dynamicznego charakteru świata jest propozycją, z którą można się zgodzić lub nie. Pojęcie Aktu działającego są wg autora perełką pojęciową, która godzi doktrynę Kościelną z nowym podejściem teologicznym. Ono również jest propozycją koncepcyjną. Filozoteizm maluje religię w swoisty sposób. Jest narzędziem mojego oglądu Świata, jest moją przygodą religijną. Co najważniejsze, pozostawia mi wolność myśli.

 

Wiedza wlana

     Mateusz ujawnia słowa Jezusa: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (Mt 11,25). Zaraz po tym przyznaje: Wszystko przekazał Mi Ojciec mój (Mt 11,27). Sugeruje, że Jezus otrzymał od Boga tzw. wiedzę wlaną [1]. Czy można dopatrzyć się jakiegoś związku pomiędzy powyższymi wersetami? Czy Jezus był tym wybrańcem losu, który od prostego ludu pochodził? Autor wyjaśnia:  Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie (Mt 11, 26).Śledząc historię ludzkości można doszukać się wiele przykładów boskich wyborów. Znaczy, że Bóg panuje nad stanem świata stworzonego. Ewolucja była/jest kontrolowana. Człowiek stanowi poważne ogniwo boskich koncepcji. Bóg zna swoje owieczki:  Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić (Mt 11,27).

           Z tekstu można odczytać, że w sprawach wiary nie jest potrzebna wielka wiedza. Ona (wiara) jest w swej istocie bardzo prosta. Może być przyjmowana sercem.  Mądrość i roztropność są cenne dla tych, którzy mają potrzebę zgłębiania tajników wiary. Ci kto poszukują, muszą liczyć się z przeszkodami. Bóg chroni skutecznie swych tajemnic. Nie dlatego, aby chciał dokuczać człowiekowi: że zakryłeś te rzeczy (tamże), ale ze znajomości praw przyrody, które proste w użyciu, są bardzo skomplikowane w swej istocie. Bóg ujawnia swe tajemnice w miarę postępów w nauce. Czy prosty człowiek rozumie, że człowiek można z dwutlenku węgla, który jest w powietrzu i pary wodnej tworzyć paliwo (benzynę). Dzisiejsza technika umożliwia produkcję kilku litrów na dzień. Rozpoczyna się era bajkowa. Człowiek wykorzystuje Boże pomysły do swoich celów. Możliwości są nieograniczone. Prawdy wiary potrzebują jedynie dobrej woli i daru łaski, która płynie obficie od Boga. Trzeba tylko sięgać i czerpać strumień rozkoszy duchowych. Prawdziwa wiara daje ukojenie. Jest motorem napędowym do opanowywania świata. Obfitość wiary jest porównywalna z obfitością materialną. Jedno z drugim jest wykładnikiem Boskiego geniuszu. Cieszmy się z jednego i drugiego. Wykorzystujmy otrzymane dobra dla upiększania naszego Świata. Jezus Chrystus jest nośnikiem Bożych tajemnic. Do Niego się zwracajmy. Może uszczknie coś ze swoich zasobów.


[1] Kiedy to się stało jest tajemnicą? Być może wtedy, gdy spędzał czas na medytacjach w dalekiej Indii. Jezus wrócił do Palestyny już ukształtowany duchowo, pełen nowych pomysłów

Boży paradygmat

          Naturalnym odruchem jest bronić się przed atakującym.  Polacy szczególnie lubią postawę obronną. Lubią potyczki, walkę, obronę honoru. Słowa Ewangelii:   A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!  (Mt 5,39) nie bardzo trafiają do Polaków. Jej przesłanie niesie Bożą tajemnicę. Nie wszyscy ją rozumieją. Słowa te czytane dosłownie są mylące (zachęta do bierności). Jezus nie wymaga od nas bierności i pozwolenie na znieważanie. Ważny jest ukryty sens wypowiedzi. Jezus nie zachęca nas do nie stawiania oporu złemu (tamże). Przeciwnie zachęca do takiej formy odwetu, która by była skuteczna i etycznie poprawna. Fizyczny odwet jest, w jakieś mierze, czynieniem kolejnego zła. Proponowany, poprzez przyjęte cierpienie generuje funkcjonał dobra, które zło unicestwia. Złu przeciwstawiane cierpienie jest Jezusową metodą działania. Nie tylko słowa o tym mówią: Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące (Mt 5,4–41 ), ale całe Jego życie do ofiary krzyża włącznie. Słowa Ewangelii są podpisane krwią Jezusa, dlatego stanowią sedno Jego nauki. W słowach Ewangelii ukryta jest mądrość i sentencja Bożego przesłania. Bogu zależy na tym, żeby ludzkość poznała ten sens ludzkiej egzystencji. Polega ona na tym, żeby czynić dobro (poprzez boskie działania). Dobro jest miarą Miłości. Jest budulcem nie tylko Świata, a kwintesencją bytu Bożego. Bóg jest Miłością, które zbudowane są z funkcjonałów dobra.

         Poprzednio pisałem o różnych religiach: Co najważniejsze, wszystkich cechuje podobna wartość duchowa i moralna. Co znaczą te słowa? Nie jest ważna otoczka wiary, a główne przesłanie – Dobro i Miłość.

          Wszystko co niesie to przesłanie jest tego warte. Bóg nie będzie nas rozliczał z katechezy, a z wiary i dobrych uczynków. Nawet zwykły news gazetowy opisujący dobre uczynki jest pouczający i ewangeliczny. Religie jedynie jednoczą ludzi tej samej wiary, tworzą wspólnoty. Najważniejsze, że niosą Boży paradygmat, Bożą tajemnicę, sens ludzkiego bytowania.

         Powszechny dostęp do opisów dobra sprzyja, że wszyscy są jednakowo ewangelizowani. Kto to przyjmuje? Uważam, że wielu. Wszyscy, którzy mają dobrą wolę znają główny Boży  imperatyw. Wszyscy mają jednakowe szanse: tak że nie mogą się wymówić od winy (Rz 1,20).