Bezduszna losowość zdarzeń

       Hagiografowie  wychodząc od Adama i Ewy, poprzez syna Seta i jego pokolenia doszli do postaci Noego. Przez wskazaną długowieczność  potomków przeskoczyli oni setki, a może tysiące lat życia człowieka na ziemi pokazując jak odchodził człowiek od pierwotnej doskonałości do stanu grzeszności. Trzeba się zatrzymać w epoce mezolitycznej,  gdzieś ok. 8000 – 4800 przed Chrystusem, pomiędzy paleolitem a neolitem (schyłek zlodowacenia).  Ten okres był znamienny dla procesu przejmowania od Stwórcy kontroli nad ludzkim życiem, historią, ewolucją Świata. Człowiek sam musiał sobie radzić. Pojawiło się prawo świeckie. Prawa boskie były tylko echem, które odzywało się w sumieniach ludzi. Pomimo boskich sygnałów, królowała niegodziwość, o której wspomniał hagiograf: “Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe,  żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się” (Rdz 6,5) . Hagiografowie odczytali w swoim natchnieniach przerażającą wiadomość. Bóg żałował tego co uczynił (tamże).  To niepodobne, ale dające do myślenia. Czy Bóg przyznaje się do swojej porażki? Chciał pięknie, a wyszło średnio. Nie sposób dojść do tego, co odczuwał Bóg. Ważne jest jak to  odczytał człowiek. Człowiek stworzony na podobieństwo Boga może stać się Jego przeciwieństwem, złym, okrutnym i głupim. Człowiek mający wolną wolę króluje na Ziemi. W Niebie tych praw nie ma. Bóg “zachował się” zachowawczo – zmniejszył moc swoje Opatrzności. Skutkowało to tym, że na ziemi zaczęła królować bezduszna losowość zdarzeń. Brakowało boskiej opieki i ochrony. Dochodziło do naturalnych kataklizmów, w tym pojawił się potop. Czy można powiedzieć, że Bóg ukarał ludzi za ich grzechy? Jak głoszę od lat, Bóg w swej dobroci nie może nikogo karać. Jak tędy rozumieć pasywność Boga?

      Bóg działa na dwóch płaszczyznach, ogólnej i na poziomie osobistej iteracji.

To dwie przestrzenie działania, które są bardzo różne. W przestrzeni ogólnej działania Stwórcy przyrównałbym do działań dydaktycznych (potop), a na poziomie osobistym, na autostradzie duchowych kontaktów.

        W działaniach dydaktycznych rządzi swego rodzaju probabilistyka. Nie wszyscy są z tego zadowoleni. Trzeba na dokonane dzieła patrzyć szerzej. Kontakt osobisty jest bardzo różny i immanentny.

         Potop, który zdarzył się w wielu miejscach na ziemi  pokazany jest jako oczyszczenie ludzkiej populacji ze złych osobników.  Opatrzność Boża nad nimi nie czuwała. W przeciwieństwie do złych, Bóg wynagrodził sprawiedliwego Noe i jego rodzinę. Dwa opisy potopu pełne są symboliki. Obie zmierzają do nowego Aktu Przymierza Boga z człowiekiem. Na koniec Bóg stwierdził: “Nie będę już więcej złorzeczył ziemi ze względu na ludzi, bo usposobienie człowieka jest złe już od młodości.” (Rdz 8,21). Bóg jakby machnął ręką na swoje dzieło. Człowiek jest tylko człowiekiem.

Prawdy i legendy

          Hagiografowie Pisma Świętego albo popełnili gafę pisząc: “Kain zbliżył się do swej żony, a ona poczęła i urodziła Henocha” (Rdz 4,17), albo inaczej wyglądała faktografia wydarzeń. Optuję za drugim rozwiązaniem. Przyjmując pierwszy wariant trzeba się zgodzić z niedorzecznością. Poza Adamem i Ewą (Abel został zabity) nie było jeszcze ludzi. Kain nie mógł znaleźć sobie żony. Przy drugim wariancie, trzeba sobie jasno powiedzieć, że rodzina Adama i Ewy jest fikcją literacką. Służyła ona dla celów teologicznych, a nie historiograficznych.

          To rozłączność prawd teologicznych od historiograficznych, na dłuższą metę, jest denerwująca.  Nauka i wiara powinna zmierzać do jednej prawdy, dopuszczając tylko jej inny opis, spojrzenie. Ponieważ stykamy się z faktami dokonanymi musimy zagospodarować to co mamy i dalej borykać się z egzegezą biblijną, prawdą i legendą.

           Perykopa opowiadająca o potomstwie Kaina zawiera ważną informację. W owych czasach panowała poligamia: “ Lamek wziął sobie dwie żony. Imię jednej było Ada, a drugiej – Sill ” (Rdz4,19). Czyżby Bóg odstąpił od swej pierwotnej Opatrzności i dopuścił to, co później nazwie się grzechem? Wydaję się mi, ze Bóg zaczął realizować swój zamysł. Reżyserię światowego theatrum pozostawił człowiekowi. Na barkach człowieka spoczęła odpowiedzialność za bieg wydarzeń i ewolucję życia wspólnotowego. Człowiek musiał realizować własny scenariusz postępowania. Nadzorem dla niego pozostało jedynie sumienie. Na ziemi były już liczne plemiona, które toczyły ze sobą wojny. Moment jakby cofnięcia pierwotnej Opatrzności Bożej, w skali makro skutkował obniżeniu się moralności i powrót do zwierzęcości, zdziczeniu.

Zapanowała moralność silniejszego. Ginęło wielu mężczyzn. Proporcja została zachwiana. Trzeba było zagospodarować większą ilość kobiet. Dla wielu z nich, stale poniewieranych,  pojawiała się szansa lepszego ułożenia sobie życia. Poligamia dotykała bogaczy, których stać było na utrzymanie kilku żon. Pojawiły się haremy. To miejsce nie tylko przechowywały kobiety. Tam rodziła się kobieca społeczność. Z nich wykuwały się monarchinie i królowe. Kobiety zdobywały też władze. Historia zapamiętała wiele przykładów dzielnych i mądrych kobiet plemiennych, czy państwowych przywódców.

          W owych czasach życie seksualne było widziane bardziej pobłażliwie i nie tak regorystycznie. Dla ludzi było też tanią rozrywką fizyczną powszechnie dostępną. Pożądanie było odruchem naturalnym. Wyższa etycznie forma związków monogamicznych nie była odczytywana w sumieniu. Jezus powie:

« lecz od początku tak nie było ” (Mt 19,8). Z chwilą jak uczeni w piśmie zajęli się tą tematyką wzrosła rola wierności, cudzołóstwa. Najczęściej karana była kobieta.  W chrześcijaństwie dojdzie aż do obsesji na tym punkcie. Seks stał się

tematem przewodnim.

Szatan

Fragment z książki Nowatorskie koncepcje teologiczne w ujęciu filozoteistycznym, Egzegeza refleksyjna czterech ewangelii, Coriolanus 2013 r.

 

          Nauka Kościoła katolickiego (i nie tylko) głosi, że istnienie szatana jest faktem objawionym przez Boga. Ewangelia personifikuje zło nazywając je szatanem [1][1]. Usankcjonowane jest to kościelnym dogmatem. Absolutne zło, czyli definitywne i w pełni świadome, zostało nazwane w Ewangelii szatanem [..] nic nie wiemy na temat osobowości zła [2] [2]. Warto zaznaczyć, że osobowość ta jest anonimowa i bez własnego oblicza, rozpływająca się w bezpostaciowy byt. Od 120 r. zaczęto używać wody święconej do „wypędzania duchów” nieczystych. Czysto teoretyczne uznanie, że szatan jest kimś realnym, wydaje się bowiem niemal tak samo jałowe, jak zaprzeczanie jego istnienia [3][3] (Jacek Salij).

          Coraz więcej ludzi (uczonych, teologów) uważa jednak, że szatan (diabeł), jako byt nie istnieje i istnieć nie może. Zło jako zło nie ma przyczyny sprawczej, bo nie jest bytem (ks. Julisław Łukomski) [4][4]. Bardziej przyjmują istnienie pewnej idei czy koncepcji zła moralnego. Dobro i zło nie są właściwościami samej rzeczy, ale są tworami umysłu (Dawid Hume 1711–1776). Zło pochodzi od człowieka [5][5] (ks. Stanisław Grzybek). Dla wielu szatan jest elementem mitologii, legend i folkloru. Coraz szerzej uważa się, że demony to mity, twory czysto językowe, fabulacje, kreacje literackie i psychologiczne, zwidy psychoanalityczne [6][6] (Cz. Bartnik). Św. Augustyn usłyszał w kazaniach Ambrożego, że zło nie jest czymś materialnym, jak fantazjowali manichejczycy, ale jest tylko brakiem dobra [7][7]. Siły dobra i zła, nurtujące w sercu ludzkim, ulegały często personifikacji, jako duchy lub wręcz jako aniołowie dobrzy i źli[8] [8]. Skłonność do zła może być też wmontowana nawet w ludzki genotyp.

          Sobór Laterański IV w 1215 roku naukę Kościoła na temat szatana zwięźle ujął: Bóg w swej wszechmocy na początku czasu jednakowo stworzył oba porządki bytów z niczego: duchowe i cielesne, to znaczy świat aniołów i świat ziemski, a następnie świat ludzki, który w jakiś sposób obejmuje oba światy, ponieważ składa się z ducha i ciała. Diabeł zaś i inne złe duchy zostały z natury swej przez Boga stworzone jako dobre, a stały się złymi z własnej woli.

          Nauka Soboru Watykańskiego II o szatanie i demonach jest dość powściągliwa. Uczy, że w Jezusie Chrystusie Bóg wyrwał nas z mocy szatana i grzechu, oraz że działalność Kościoła prowadzi do zawstydzenia diabła. Zwolennikami  osobowego istnienia szatana, personifikacji zła byli papieże: Paweł VI i Jan Paweł II [9][9]. Papież Paweł VI podczas generalnej audiencji w dniu 15 listopada 1972 roku wyjaśnił: Wiemy, że w rzeczywistości istnieje ta istota, która wywołuje to ponure zamieszanie.

          W Starym Testamencie szatan miał rolę podrzędną. W Nowym Testamencie nabrał większego kolorytu i znaczenia. Szczytem jego popularności  były czasy Dantego Alighieri (1265–1321). Wizja szatana i piekła, nakreślona w Boskiej Komedii, żyje w umysłach ludzi do dnia dzisiejszego. Określenia dotyczące szatana można spotkać nawet w aforyzmach: Pieniądz wygrany – przez szatany dany; grosz zarobiony – błogosławiony.

          Istnieją na świecie pojęcia, definicje, które nie są zależne od istnienia Stwórcy. Matematycznie dwa dodać dwa jest zawsze cztery (chyba, że wynik będzie przedmiotem żartów). Podobnie prawa logiki są niezmienne (np. zasada sprzeczności: sąd nie może być zarazem prawdziwy i fałszywy). Bóg nie może zmieniać norm etycznych, bo je tylko odsłania na podstawie swej Istoty. W ekonomii funkcjonuje niezmienne prawo popytu i podaży. Względność kierunków jest instynktownie wyczuwalna itd. Można wymieniać wiele przykładów praw, które po prostu są i nie można mówić, że prawa te ustanowił Stwórca.

         Podobnie jest z ideą zła. Pojęcie to istnieje samo z siebie, jest wytworem konceptualnym i istniało zawsze. Zło nie jest bytem, lecz modalnością bytu [10] [10] (ks. prof. Cz. Bartnik). Inaczej mówiąc, zło powstaje na skutek złego działania. Nie pochodzi od Boga, lecz od człowieka. Zło pojmuje się jako relację międzypersonalną. Nie tyle „jest”, ile „staje się”. Od złych zło pochodzi (1 Sm 24,14). Jego wymiarem jest skala odległości duchowej od Boga, od zera do nieskończoności. Istoty posiadające wolną wolę mogą po nie sięgać. Bóg jest przykładem Dobra doskonałego i nieskończonego. Idea zła, najkrócej mówiąc, to to wszystko, co jest przeciwne dobru. Złem jest wszystko, co niweczy i rozbija osobę własną, a następnie co godzi w drugą osobę [11] [11]. Do nich zaliczają się złe uczynki, złe myśli, ale i brak dobrych uczynków. Bóg dał możliwość analizowania, co jest dobre, a co złe. Dał też możliwość wyboru. W relacji: człowiek – człowiek zło rodzi się z wolności, słabości, niewiedzy, błędu i przewrotności osoby.  Bóg dopuszcza zło, bo szanuje godność i wolność człowieka.  Ks. Włodzimierz Sedlak pisał, że zło jest przypadkiem, ale nie naturą [12] [12]. Szwajcarski teolog, duchowny katolicki Hans Küng w kolejnym już wydaniu tłumaczenia swojego teolo­­gi­cz­­nego bestsellera Credo  zapewnia:  Nie, nie musimy dziś przyjmować mitologicznych wyobrażeń szatana i legionu je­go diabłów.  Katolicki profesor teologii Herbert Haag również nie uznaje osobowego szatana. Kardynał Joseph Ratzinger pisze: Profesor Haag żegna się z diabłem nie jako egzegeta, nie jako wykładowca Pisma Świętego, lecz jako człowiek „dzisiejszych czasów”, który istnienie szatana uważa za niemożliwe do podtrzymania.

          Pogląd filozoteizmu, że anioły są jedynie figurami wykreowanymi w umyśle, automatycznie pozbawia szatana pochodzenia anielskiego. Być może demony (szatan) są to upadłe dusze ludzkie, które wpisują się w obraz szatana. Satanas po grecku odnosi się również do ludzi, którzy przeciwstawiają się Bogu. Jezus zwrócił się do Piotra słowami: Zejdź Mi z oczu, szatanie! (Mk 8,33; Mt 16,23). Zdanie to jest bardzo pouczające. Gdyby przyjąć istnienie realne szatana jako ducha nieczystego, to Jezus przyrównując Piotra do niego popełniłby błąd ontologiczny. Wykluczając Jego pomyłkę należy uznać, że Jezus użył wyrazu „szatanie” metaforycznie. Dalsze słowa są również pouczające. Jezus tłumaczy, dlaczego Piotr jest dla Niego zawadą: bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki (Mt 16,23). Myślenie po ludzku wyklucza Boże spojrzenie.

          Dziś coraz więcej teologów mówi, że „upadek aniołów” to czysty mit bez żadnych podstaw w rzeczywistości (E. Drewermann, F. Schupp, H. Küng, H. Vorgrimler, L. Robberechts, J. Vermeylen).

          W wiekach oświecenia, XVII i XVIII w., pojawiły się wątpliwości. Można je odczytać w pracach Balthasara Bekkera (1634–1698) pt. Die bezauberte Welt (Zaczarowany świat) i Christiana Thomasiusa (1655–1728). Obaj autorzy „na podstawie rozumu” odrzucali wpływ złych duchów.

          W XIX wieku Schleiermacher był zdania, że wyobrażenie diabła jest tak dalece „niemożliwe do utrzymania”, iż nie powinno się tego „nikomu wmawiać”. Zresztą w teologii ewangelickiej podobne poglądy były już od dawna rozprzestrzenione (Ritschl, Schlatter, Gloege). Rudolf Bultmann mówi o niemożliwości pogodzenia „światła elektrycznego, radia, licznych środków” ze światem „duchów i cudów Nowego Testamentu”.

          W Ewangeliach szatan przedstawiany jest jako realny byt według ówczesnej wiary. Sam Jezus wielokrotnie używa tej figury stylistycznej (szatana), bo jest ona bardziej wyrazista (zwięzła), niż zamienne mówienie o pokusie wynikającej  z atrakcyjności zła. Problemem nie jest szatan, ale grzech.

           Jezus uzdrowił kobietę, która od 18 lat była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Do kobiety powiedział: Niewiasto, jesteś wolna od swojej niemocy (Łk 13,12). Pochylenie postawy kobiety można zdiagnozować porażeniem mięśni lub nerwów [13] [13]. Potem Jezus użył innego określenia: A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi… (Łk 13,16). Widać tu wyraźnie, że słowo szatan zostało użyte jako zło wynikające z choroby. 

          Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił (Mt 8,16). Niektórzy uznają te słowa za potwierdzenie istnienia złych duchów. Dalszy tekst wyjaśnia jednak: Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza:  On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby (Mt 8,17; Iz 53,4).  Złe duchy, opętania to ludzkie słabości i choroby. Przeważnie tam, gdzie mowa jest o duchach nieczystych, tam mówi się równocześnie o chorobach:  Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości (Mt 10,1).

          Podobnie zdarzyło się, gdy Jezus wyrzucał „złe duchy” z dwóch opętanych. Ich choroba psychiczna przeszła na trzodę, która w szale rzuciła się w fale (Mt 8,28–32);  Wówczas przyprowadzono Mu opętanego, który był niewidomy i niemy. Uzdrowił go,… (Mt 12,22).

          Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara (Łk 22,31). Gdyby istniał szatan, Jezus mógłby go odsunąć od Szymona jednym nakazem. Modlił się jedynie o dotrzymanie wiary i żeby nie ulegali pokusie.

          Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony (J 12,31). Odczytując literalnie te słowa, szatana już dawno nie powinno być.

          W Ewangelii Mateusza jest odwrotnie. Najpierw mówi się o chorobie:  Panie, zlituj się nad moim synem! Jest epileptykiem i bardzo cierpi (Mt 17,15), a następnie:  Jezus rozkazał mu surowo, i zły duch opuścił go  (Mt 17,18). Widać tu wyraźną identyfikację choroby (epilepsji) ze złym duchem. Zdaniem filozoteizmu popełniają błąd ci, którzy personifikują choroby jako demony [14] [14].

           Jezus w przypowieści o chwaście (Mt 13,24–30) dał zgoła odmienną lekcję. Nie posługuje się szatanem, lecz mówi o nieprzyjaznym człowieku, który zasiał chwasty. Wskazał tym samym źródło zła – jest nim człowiek, a nie szatan. Nieco dalej, w tekście dotyczącym nieprzyjaznego człowieka nazywa się już go diabłem: Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł (Mt 13,39). Podobnego porównania człowieka do szatana użył Jezus, mówiąc do Piotra: i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie»!   (Mt 16,23). Można odnieś wrażenie, że szatan jest tu jedynie figurą literacką.

        W Drugim Liście do Koryntian Paweł pisze:  ażeby nie uwiódł nas szatan, którego knowania dobrze są nam znane (2 Kor 2,11). W przypisie do słowa szatan jest wyjaśnienie tej figury literackiej: Przez brak miłosierdzia względem winnego.             

          Jeżeli używa się określeń: szatan to osamotnione „ja”, persona deformata [15] [15], to pojęcie to jest skierowane na człowieka, a nie na byt osobno istniejący.          

          N. A. Bierdiajew (1874–1948) odrzucał naukę o wieczności piekła, przyjmował natomiast ideę apokatastazy (końcowa i ostateczna odnowa całego stworzenia) [16] [16]. Chrześcijaństwo uważał za religię miłości, wolności i twórczego działania. Jego zdaniem epoka rozłamu chrześcijaństwa zbliża się ku końcowi. Uważał, że pojednanie powinno zacząć się od samych wiernych.

          Gdyby głównym winowajcą naszych grzechów był tylko szatan, to trudno byłoby zrozumieć Boga, że nie pozbawił go mocy działania. Ze swego Miłosierdzia, jednym zakazem uczyniłby wielkie dobro zdejmując tak wielki ciężar z ludzkości. Do Boga, który pozwala szatanowi na działanie, można byłoby mieć pretensje i zarzuty, że współdziała w jakiejś perfidnej grze i karkołomnej kombinacji. Czym innym jest pokusa wynikająca z atrakcyjności zła. Tu sam człowiek, mając wolną wolę, musi podejmować decyzję.

          Usunięcie „szatana” z realnego istnienia może wzbudzić u czytelników szok. Pojęcia aniołów i szatana są zakodowane w umysłach ludzkich bardzo mocno przez tysiącletnie powielane przekazy.

          Szatan jako samodzielny byt nie istnieje, ale istnieje zła emocja (funkcjonał). Funkcjonał nie jest istotą bytową, lecz dynamiczną. Zło jest integralnie związany z przygodnością istnienia. Wszystko co ma wymiar skończony posiada jakieś braki i niedoskonałości.   Atrakcyjność zła ma charakter potencjalny (jest w możności; adiafora). Gdy jej się ulegnie, generuje się zła energia (funkcjonał), która się rozchodzi i czyni szkody. Funkcjonał posiada w sobie moc oddziaływania. Być może dlatego mówi się, że zło panuje nad światem.

          Warto zwrócić uwagę na wersety z Pisma świętego, np.: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą (Mt 18,8; Łk 17,1); Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz (Mt 10,34). Trzeba zrozumieć ekonomię Bożego zamysłu. Dla szatana nie było i nie ma tam miejsca.

 


[1] Kwestia personifikacji jest wielką tajemnicą w wierze, jak personifikacja jedynego Boga w trzy Osoby – Ojca, Syna i Ducha Świętego. − [w:] tamże, s. 229.

[2] Tamże, s. 228−229.

[3] Jacek Salij, Pytania nieobojętne, Wyd. W drodze, Poznań 1988, s. 38.

[4] Julisław Łukomski, Elementy filozofii, Wszechnica Świętokrzyska, Kielce 2014, s. 178.

[5] Michał Heller, Michał Drożdż, Początek Świata – Biblia a nauka, Wyd. BIBLOS, Tarnów 1998, s. 45.

[6] Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom I, Wyd. KUL, Lublin 1999, s. 468.

[7] Michał Heller, Michał Drożdż, Początek Świata – Biblia a nauka, Wyd. BIBLOS, Tarnów 1998, s. 108. Por. Ambroży, Hexameron, 2,8,30.

[8] Hasło: Anioł [w:] Encyklopedia katolicka, tom I, Wyd. TN KUL, Lublin 1985, kol. 606.

[9] Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom I, Wyd. KUL, Lublin 1999, s. 333.

[10] Tamże, s. 130.

[11] Tamże, s. 153.

[12] Włodzimierz Sedlak, Teologia Ewangelii, Wyd. Pallottinum, Poznań 1989, s. 228.

[13] Karol Herman Schelkle, Teologia Nowego Testamentu, Stworzenie, Wyd. WAM, Kraków 1984, s. 43.

[14] Jacek Salij, Pytanie nieobojętne, Wyd. W drodze, Poznań 1988, s. 39.

[15] Antoni J. Nowak, Kapłaństwo kobiety, Wyd. KUL, Lublin 1998, przypis s. 13.

[16] Bierdiajew M., O przeznaczeniu człowieka. Zarys etyki paradoksalnej, przeł. H. Paprocki, Kęty 2006, s. 280.

Tęsknota za Bogiem

         Temat zła zawładną w Piśmie Świętym. Nie pisano o atutach Boga, bo mieli małe rozeznanie, ale widziano co się dzieje na ziemi. “Epizod o Kainie i Ablu, dotyczący prawdopodobnie w swym pierwotnym brzmieniu czasów dużo późniejszych (rozwinięta kultura, znaczna liczba ludzi), został tu umieszczony jako wymowne potwierdzenie skutków grzechu pierworodnego: oto szatan odnosi zwycięstwo nad Kainem. Abel, jako młodszy brat zabity z zawiści przez starszego, jest typem Chrystusa. Por. Hbr 11,4; Hbr 12,24” (przypis BT do Rdz 4,1). Króluje tu pojęcie szatana. Bóg przywołany jest do bezpośrednich kontaktów z człowiekiem: ” Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę;” (Rdz 4,4); “Rzekł Bóg” (Rdz 4,10); “Kain rzekł do Pana” (Rdz 4,13);

          “Pan zapytał Kaina «Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? “ (Rdz 4,6). Odpowiedzieć Boga jest pouczająca: “Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować»” (Rdz 4,7). Ta perykopa jest szczególnie przeze mnie uwielbiona i lubię ją cytować. Hagiografowie odczytali ze Stanu prawdy normę moralną, i do niej ułożyli opowieść o Kainie i Ablu. Rozpoczęła się redakcja Pisma jako ciągła historia ludzi, a w dalszej części narodu żydowskiego. Ukazany jest kontakt Boga, który stale, i w sposób dosłowny uczestniczy w dziejach narodu wybranego. Tym sposobem hagiografowie wyrażali swoje pragnienia bliskości Boga, Jego opiekę i Opatrzność. To tęsknota za Bogiem powodowała, że nie dbano o prawdę faktograficzną, dlatego jest tyle fragmentów, do których można się doczepić, skrytykować  i poddać ludzkiemu, racjonalnemu osądowi. Nadzieja w Bogu była pokarmem duchowym. Bóg stał się dla nich przewodnikiem i drogą. Ten żar pragnienia Boga jest na tyle mocny, że wierni stali się odporni na racjonalizm. Wiara jest dla nich stanem ducha i podstawą egzystencji. Problem mają poszukiwacze prawdy. Racjonalizm zakłóca im naturalne odruchy. Poszukiwacze ciągle zadają sobie pytania, czy wierzyć, czy wiedzieć. Ja uporałem się z tym dylematem. Oparłem wiarę na mocnych podstawach logicznych  i wiedzy naukowej. Uważam się za szczęśliwca. Wiara rozumna jest tym modelem, który propaguję od lat. Jeżeli kogoś zaraziłem nią, to mój wysiłek nie poszedł na marny.

          Opowieść o Kainie i Ablu zawiera bardzo ważny wątek sprawiedliwości Boga i zaczyn Bożego Miłosierdzia. Bóg bierze przestępcę Kaina w swoją opiekę, mimo popełnionej przez niego zbrodni: “Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie!» ” (Rdz 4,15). Znać, że oddziela stworzenie ludzkie od jego czynów. Człowiekowi należy się szacunek, że jest, że jest dziełem bożym. Osądowi podlegają jego czyny. Każdy musi mieć szanse naprawienia swoich błędów. Kara śmierci nie wchodzi w rachubę. Przytoczona perykopa jest boskim imperatywem, który nie do końca odczytała kościelna katecheza. Papież Jan Paweł II był przeciwny kary śmierci, ale nie orzekł tego ex katedra, wyraził tylko swój prywatny pogląd.

 

Zło antyfazą doskonałości

          Opis ludzkiej grzeszności jest zawarty w symbolice nieposłuszeństwa Bogu człowieka (Adama i Ewy) zrywającego owoc z drzewa poznania dobra i zła. Hagiografowie starali się wytłumaczyć pojawienie się na świecie zła. Bóg stworzył Świat i jak sam recenzował słowami hagiografów, wszystko co sam stworzył było dobre. Skąd więc pojawiło się zło?

           Śledząc całość tekstu Pisma Świętego można odczytać, że zło jest czymś naturalnym w świecie rzeczywistym. Jak to rozumieć? Każda niedoskonałość jest antyfazą doskonałości, która przypisywana jest Bogu. Tylko Bóg jest doskonały. Wszystko inne jest w sprzeczności z dobrem, jest w negacji. Zło, a zwłaszcza bytowe (szatan) nie ma miejsca. Nie wolno mówić, że to Bóg odpowiedzialny jest za zło, które panuje. Zło jest niedoskonałością względem doskonałego Boga. Pojęcie grzechu pierworodnego jest zabiegiem literackim. Owszem można doszukiwać się tego pierwszego grzechu, ale to jest bezsensowne. Niedoskonałość, czyli zło istnieje od pojawienia się pierwszego  bytu stworzonego. Ta właściwość rzeczy zostanie później uwypuklona przy mówieniu, że ciało jest grzeszne, słabe, ulegające pokusie. O konieczności istnienia zła mówił Chrystus: “Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia” (Mt 18,7). Jest to stwierdzenie faktu.

           Wprowadzenie pojęcia szatana jest zabiegiem dyscyplinującym wiernych. Opowieść, o upadłych aniołach jest tylko sposobem tłumaczącym, a nie  opisem prawdy. Pojęcia: Anioła i szatana tak zostały wpojone w umysł wiernych, że bardzo długo nie będzie można jej z mózgu wyplenić. Będąc słuchaczem wykładu w Seminarium kieleckim dyskusja na ten temat musiała się zakończyć. Wykładowca pozostał przy swoim przekonaniu o istnieniu szatana. Cóż poradzić?

           Dogmat grzechu pierworodnego mówi o skazie na duszy popełniony pod wpływem szatana, która przechodzi na dalsze pokolenia. Ta konkluzja pozbawiona jest logicznych racji. Dalsze pokolenia mają cierpień za grzech niezawiniony? Taki dogmat  ukazuje Boga w złym świetle, bo On jest projektantem Świata rzeczywistego.

          Pozbawienie racji istnienia grzechu pierworodnego i zamiana go na grzeszność (proces) ma wpływ na  dogmat Niepokalanego poczęcia, które mówi, że Maryja, Matka Jezusa urodziła się bez tego grzechu. Kolejna niedorzeczność ukazująca “nepotyzm” Boga.

          Brak grzechu pierworodnego skutkuje na całą katechezę chrześcijańską. W logicznym porządku i w konsekwencji inne dogmaty rozsypują się jak domek z kart. Czy można czcić chrześcijaństwo pomijając zamysły konceptualne, i radosną twórczość pisarzy chrześcijańskich. Można. I ja to czynię od wielu lat.          

Pieniądze wirtualne są bezużyteczne

          Imię Adam pojawia się w Biblii Gdańskiej (1632), Paulińskiej (2008), Poznańskiej (1974.75), Warszawskiej (1975). Natomiast w Biblii Tysiąclecia (1983) jedynie aluzyjnie 7 razy. Unika się informacji, która pochodzi nie z wiedzy, a z tłumaczenia słowa  adam (w hebrajskim znaczy ludzie) lub adhamah, co znaczy w hebrajskim ziemia. Podobnie jest w Biblii francuskiej, np.  L’homme et sa femme étaient tous deux nus, et ils n’en avaient point honte” (Rdz 2,25) .

          Słowo Adam nie ma nic wspólnego z imieniem w dzisiejszym rozumieniu. Nie nadano człowiekowi imienia Adam tylko określono pierwszego człowieka mianem Adam. Ewa nie zwracała się do męża imieniem Adam. Wracając do pierwotnego tekstu biblijnego można odczytać. Na świecie pojawili się ludzie. Ktoś zapyta, że i tak musiał być ten pierwszy. Otóż podaję hipotezę, że akt powołania ludzi z istot człekokształtnych musiał się odbyć w skali co najmniej plemienia. Na wzór zstąpienia Ducha Świętego na Apostołów, w dniu wybranym przez Stwórcę musiał odbyć się akt publiczny i globalny polegający na tym, że w wybranej populacji istot człekokształtnych wszyscy stali się od razu, w jednym momencie ludźmi w znaczeniu obecnym, by nie było przypadku, że dziadek pozostał istotą człekokształtną, a wnuczek pełnym człowiekiem.  Istoty te, człekokształtne zostały uduchowione duchem. Musiał to być dzień radosny i świąteczny. Ludzie stali się hipostazą dwóch natur: cielesnej i duchowej. Ten akt może sugerować wyjaśnienie, że zarodek ludzki w łonie matki może nie od razu ma naturę hipostatyczną. Może to odbywa się np. w momencie porodu?  Takie tłumaczenie rzuca inne światło na proceder aborcji.

         Podana powyżej sugestia wypełnia dziurę logiczną. Może prawda jest inna, ale katechetyczny przekaz jest jeszcze bardziej zagadkowy. Odważnych zachęcam do dyskusji. Jak to było z pierwszymi ludźmi, Adamem i Ewą?

         Podrzucam myśli. Może natura duchowa człowieka jest tylko zapisem przynależności do Boga, i nie ma swojej samodzielnej bytowości. Taka właściwość mogła być wykorzystana do teleportacji (przenoszenie nie cząstek ale właściwości, osobowość, świadomość) ludzi. Może Bóg korzysta z niej przenosząc człowieka w jednej chwili w dowolne miejsce we wszechświecie? Problem jest ciekawy, choć trudny, ale zachęcam do dyskusji. Może życie polega na tym, że się wie  tylko, o własnym istnieniu, nie istniejąc bytowo, a cielesność jest atrapą służącą do rozpoznawania? Człowiek może jest tylko informacją? Dynamiczny opis świata ma w sobie wiele tajemnic. Czy można zakochać się w dziewczynie namalowanej na kartce papieru? Może i można.

         Takie absurdy cisną mi się do głowy. Przerwałem dywagacje ze sobą, jak stwierdziłem, że narysowane (wirtualne) pieniądze są bezużyteczne.

Może rację mieli uczeni mówiąc, że pewne jest tylko istnienie Boga, a reszta jest złudzeniem? Tezę immaterializmu podtrzymywali w Europie George Berkeley (1685–1753) i Arthur Collier (1680–1732), w Ameryce zaś Samuel Johnson (1696–1772) i Jonathan Edwards (1703–1758).

 

Pochodzenie człowieka

            Drugi opis stworzenia człowieka jest fragmentem starszym (wg tradycji jahwistycznej z X wieku przed Ch.). Można by powiedzieć, że jest zakurzony przeszłością, mało precyzyjny. Ma jednak w sobie coś, co przykuwa uwagę: “wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” (Rdz 2,7). Autor chciał zaznaczyć materialne pochodzenie człowieka, które zostało ożywione. Człowiek integralnie związany jest z rzeczywistością zmysłową. Jest  zbudowany z materii, która z założenia jest nietrwała, tymczasowa, przeznaczona na zniszczenie. Można by powiedzieć, ze człowiek powstał z marności, z prochu. I mogłoby tak pozostać. Człowiek byłby wtedy chwilową maskotką Świata, ciekawostką przyrodniczą. Ten rozdział Objawienia mógłby być zakończony. Stało się jednak inaczej. Hagiografowie dalej odczytywali zamysły Boga. Proces Jego Objawienia nie skończył się. To pouczające, że Objawienie jest procesem. Myślę, że dopóki żyje człowiek ten proces nie zakończy się. Ludzie dalej będą szukali i odczytywali Boga, bo księga Stanu prawdy jest obszerna. Trzeba zdobyć się na wysiłek i ciągle szukać odpowiedzi.

        W Księdze zmienia się scena theatrum, a na niej rekwizyty. Hagiografowie opisują  pierwotny stan szczęścia człowieka. Doszukują się fizycznego miejsca Raju. Wybór padł na rejon Mezopotamii. To piękna i żyzna okolica. Kraj mlekiem płynący. Oprócz piękna okolicy jest wspomniany tajemniczy zakaz spożywania owoców z drzewa poznania dobra i zła.  Egzegeci odczytali tajemnicę tej symboliki. Bliżej nieokreślone drzewo ma znamiona metafory.  Kto spożyje  z niego owoc posiądzie wiedzę. Może dokonywać ocen moralnych, co jest dobre, a co złe. Człowiek dojdzie do pułapu wiedzy Boga, ale nie Jego mądrości. Bóg zakazał spożywania tego owocu. Dlaczego? Biblijne drzewo poznania dobra i zła było przestrogą, aby człowiek nie czynił niczego, co byłoby niezgodne z naturalnym prawem etycznym. Bóg zarezerwował sobie do tego prawo (co jest dobre, a co złe). Nieznane, nie nęci. Eksperyment ten pokazał, że istota stworzona, obdarzona wolną wolą, jest słaba i nieodporna na pokusy. Przez ciekawość i pychę zerwał owoc z drzewa  poznania dobra i zła (Rdz 2,9). Po tym zdarzeniu  otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski (Rdz 3,7) i jak Bóg poznali dobro i zło. Złamanie zakazu Boga nie prowadzi, wbrew oczekiwaniom, do uzyskania nadprzyrodzonej wiedzy, ale sprawia, że ludzie poznają swoją nędzę (przypis). Zrozumieli, że mając wolną wolę, mogą dokonywać samodzielnego wyboru i czynić wszystko według własnego uznania. Zło, które niejednokrotnie jest atrakcyjne, zaczęło nieodłącznie towarzyszyć człowiekowi.  Pierwotny stan bezgrzeszności skończył się. Zniszczyły go pierwsze grzechy (pierworodna grzeszność). Bóg widząc do czego zdolny jest człowiek uznał, że bez Jego ingerencji i pomocy, sam nie jest w stanie dźwignąć się z upadku. Bóg, dobry Nauczyciel, prowadzi człowieka długimi etapami, z tego, co niedoskonałe ku doskonałości. Nieustannie bierze udział w życiu człowieka. Działa niezawodnie, choć nie zawsze natychmiast.

          Można zadać sobie pytanie: czy Bóg nie mógł przewidzieć tego, co się stało? Czy Bóg nie wie wszystkiego? Skłaniałbym się do tezy, że Bóg dając człowiekowi wolną wolę, sam, w pewnym sensie, pozbawił się wiedzy.

           W tej perykopie są dalsze szczegóły dotyczące stworzenia człowieka. Pojawia się kobieta wzięta z żebra Adama. To znaczy, że kobieta jest stworzona z tego samego materiału, według tego samego projektu. Kobieta jest człowiekiem. Bardzo szybko ludzie o tym zapomną. Dominacja mężczyzn nad kobietami staje się trwałym fragmentem gry. Można tłumaczyć to różnicą w tężyście fizycznej. To uproszczenie. Stwórca chciał obarczyć obie płci swoistymi, różnymi obowiązkami, i tym się kierował. Każde odstąpienie od tego schematu jest jakiś dysonansem, dochodzących nawet do paradoksów.  Np. nie razi widok kobiet pracujących z młotem pneumatycznym, albo widok mężczyzn zajmujących się szydełkowaniem. Wszystko można, ale nie na dłuższą metę. Każdy ma wolę czynić co chce. U mnie kuchnia jest laboratorium mojej żony. Słusznie czyni, jak mnie z niej przegania.

           Bóg obdarzył kobiety pięknem ciała, wrażliwością, czułością i intuicją. Mężczyznom nie poskąpił sił, stanowczości, męstwa, odwagi. Te przymioty razem wzięte stanowią wartość.  Związek mężczyzny z kobietą pochodzi z planu bożego:  “Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem (Rdz 2,24). To związek monogeniczny i o tym powinniśmy pamiętać.

Anioły

Fragment z książki Nowatorskie koncepcje teologiczne w ujęciu filozoteistycznym, Egzegeza refleksyjna czterech ewangelii, Coriolanus 2013 r.

          Bazując na przekazach historycznych z okresu przedsemickiego  (3600 lat przed Chr.)  już sumerowie wprowadzili do swojej religii zastępy aniołów, jako orszak króla niebios [1][1]. Ich rozumowanie było proste. Co to za król, który nie ma swojego wojska i orszaku? Władza królewska zawsze miała charakter sakralny (i vice versa). Poddani uważali swego władcę za przedstawiciela bóstwa. Władca był synem boga, a jego władza i urząd od boga pochodziły. To sprzężenie zwrotne wzajemnie na siebie oddziaływało .

          Kiedy powstawała religia semicka (ok. 2000 lat przed Chr.) na wzór religijnych tradycji wielkich kultur mezopotamskich: sumeryjskich, akadyjskich, babilońskich, asyryjskich, hetyckich, zapożyczono do niej anioły,  jako byty duchowe. Tradycje […] (jak i ST) przedstawiały Jahwe jako potężnego władcę, który posiada dwór niebieski, obejmujący różne kategorie sług anielskich, a nawet całe ich zastępy lub armie (1 Krl 22,19; Iz 6,2–3; Ps 148,2; Job 1,6–12; 2,1–6) [2][2]W Księdze Malachiasza czytamy: “Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną” (Ml 3,1). Mowa tu o Janie Chrzcicielu (przypis). Wynika z tego, że posłańcem, czyli aniołem jest tu Jan Chrzciciel.  Można wysnuć wniosek, że nie istnieje posłaniec sam z siebie, czyli anioł, tylko aniołem jest ten, który otrzymał funkcje posłańca. Samo słowo “posłaniec’ jest tylko pojęciem (uniwersalia [3][3]) mówiącym o funkcji. Realnym posłańcem jest ten, któremu się tę funkcje przypisuje.  W Piśmie Świętym można znaleźć inne perykopy świadczące, że aniołem jest ten któremu przypisuje się funkcję posłańca. 

      “Anioł Pański znalazł Hagar na pustyni u źródła przy drodze wiodącej do Szur” (Rdz  16,7). Dosł.: “wysłannik Pana”, różny od innych aniołów występujących w Piśmie św., jest określeniem objawiającego się Boga. W tym urywku, jak i w wielu innych tekstach. Tu aniołem jest sam Bóg.

   “Anioł Pana zstąpi z Gilgal do Bokim i rzekł” (Sdz 2,1). “Anioł Pana” – widziany niejako Jego sobowtór (Rdz 16,7) pokazał się uprzednio Jozuemu w Gilgal: Joz 5,13-15. Takie zjawienie Anioła (wodza zastępów Pańskich, czyli samego Boga) miało charakter ostrzeżenia. Por. Sdz 6,7-10. “A oto przyszedł Anioł Pana i usiadł pod terebintem w Ofra” (Sdz 6,11). Tu Aniołem Pana jest Gedeon (przypis).

          W Nowym Testamencie – podobnie jak w Starym Testamencie anioł jest przede wszystkim określeniem funkcji [4][4]. Pismo święte nie zawiera wyraźnego stwierdzenia, czy każdy człowiek ma swego anioła stróża. Kościół nie sprecyzował tej kwestii i nie poddał jako dogmatu wiary[5] [5].

          Św. Hieronim pisał: Wiele w Piśmie świętym powiedziano wedle widzenia i rozumienia ludzi, którzy żyli w czasie jego powstania, a nie wedle rzeczywistego stanu rzeczy (Migne PL 25, 888 C). Z założenia rola aniołów była służebna: Czyż nie są oni wszyscy duchami przeznaczonymi do usług, posłanymi na pomoc tym, którzy mają posiąść zbawienie? (Hbr 1,14).

          Urząd Nauczycielski Kościoła ogranicza się do stwierdzenia o istnieniu aniołów, natomiast nie zajmuje stanowiska odnośnie racji ich istnienia, faktycznej funkcji i roli. Brak jest ustalenia ich pojęcia teologicznego. Wiarę w istnienie aniołów Urząd Nauczycielski Kościoła ujął w dogmat:  Jeden jest Bóg, jeden początek wszystkich rzeczy, jeden Stwórca wszystkiego, co widzialne i niewidzialne; On na początku wieków wszechmocną potęgą swoją wywiódł razem z nicestwa twory duchowe i  z ciała złożone, anioły i świat (IV Sobór Laterański). To samo powtórzył późniejszy Sobór Watykański I. Bogatą ikonografię aniołów Kościół wykorzystuje do pobudzania większej wiary i pobożności. Pierwotnie przyjmowano wyższość natury aniołów w stosunku do natury człowieka. Obecnie taki pogląd jest nie do przyjęcia w interpretacji teologiczno-biblijnej, która rozpatruje anioły w perspektywie eschatologicznej.

      Niektórzy współcześni teologowie, przy interpretacji tekstów biblijnych (np.  Księgi Tobiasza), dopatrują się w aniołach jedynie konstrukcji literackich, a nie prawdziwego historycznego przekazu. Traktują anioły jako postacie legendarne albo pełniące funkcje dydaktyczne. „Chóry aniołów” Pawła Apostoła (Kol 1,16) uważane są przez niektórych teologów za motyw antyczny, nie mający podstaw w rzeczywistości niebiańskiego świata (Karl Rahner 1904–1984) [6][6]. Św. Paweł Apostoł mówił: Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus (1 Tm 2,5). Podobnego zdania był polski franciszkanin, biblista, profesor doktor habilitowany nauk biblijnych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w Lublinie, doktor teologii biblijnej Papieskiego Instytutu Biblijnego w Rzymie – Hugolin Helmut Langkammer: Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi [7] [7]. W religii żydowskiej anioł jest manifestacją samego Boga.

          Adam Szostkiewicz – filolog, publicysta związany z Tygodnikiem Powszechnym pisze: bo przecież anioł jest tym, kto go posłał [8][8].

          Prawda o aniołach została odrzucona przez Reformację XVI w. W czasie oświecenia oraz w drugiej połowie XX w. prawdę o aniołach zakwestionowało także wielu wybitnych teologów katolickich: P. Schoonenberg E. Schillebeeckx, H. Haag, H. Küng, Th. Schneider, F. Schupp, K. Lehmann i inni [9][9] (Cz. Bartnik).

          Jakie są więc informacje o duchach (angelologia – nauka o naturze i przeznaczeniu aniołów)? Pismo święte od początku do końca przeplatane jest informacjami o aniołach (285 wersetów Pisma świętego zawiera słowo „anioł”): Ja jestem Rafał, jeden z siedmiu aniołów, którzy stoją w pogotowiu i wchodzą przed majestat Pański (Tb 12,15); I został posłany Rafał, aby uleczyć (Tb 3,17). Obok trzech imion, jakie wymienia Biblia: Gabriela  (Dn 8,16), Rafała (Tb 12,15), Michała  (Dn 10,13; 12,1), cztery kolejne wyłaniają się z apokryfów – Księgi Henocha i Czwartej Księgi Ezdrasza: Uriel, Raquel, Sarakiel (Sariel), Remeiel. Ponadto wymienia się jeszcze: Semejaza, Urakibaramela, Akibabela, Tamiela, Ramuela, Daniela, Ezechiela, Suraqiala, Azaela, Armersa, Batraala, Ananiasza, Zaqeba, Samsawella, Sartaela, Jomiaela i Arazazela.  W Ewangelii Tomasza mowa jest o poselstwie anioła Borucha do dwunastoletniego Jezusa.

          Wśród postaci aniołów wyróżnia się anioł Jahwe, przez którego Bóg objawia się ludziom w specjalny sposób (Rdz 16,7,9; Wj 3,2; Lb 22,22–35; Sdz 13,13). Anioł Jahwe przedstawia samego Boga (Rdz 16,13; Wj 3,2) [10][10]. Jak można zauważyć, imiona pochodzą z tekstów historiograficznie wątpliwych (Księga Tobiasza, Księga Daniela, Księga Hioba) oraz ksiąg apokryficznych. Imiona są wymysłem  ludzkim.  Anioł zapytany przez Samsona o imię odpowiada: ono jest tajemnicze (Sdz 13,18). Należy mniemać, że pod postacią anioła przemawiał sam Bóg, który nie ma imienia.

          W tekstach deuteronomicznych, jak i w Nowym Testamencie anioły są zapożyczeniem wtórnym. Biorą one udział w różnych scenach literackich, jak np.: Balaam uderzył ją [oślicę], chcąc zawrócić na właściwą drogę. Wtedy stanął anioł Pański na ciasnej drodze między winnicami, a mur był z jednej i z drugiej strony. Gdy oślica zobaczyła anioła Pańskiego, przyparła do muru i przytarła nogę Balaama do tego muru, a on ponownie zaczął bić oślicę. Anioł Pański posunął się dalej i stanął w miejscu tak ciasnym, że nie było można go wyminąć ani z prawej, ani też z lewej strony (Lb 22,23–26); Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi (Mt 16,27).

          Źródła objawienia nie wypowiadają się bliżej kiedy i jak anioły zostały powołane do istnienia. Jedni ojcowie Kościoła utrzymują, że anioły zostały stworzone przed światem materialnym, a inni, że równocześnie z nim (św. Augustyn). Niejasne jest też, kiedy anioły zostały poddane próbie. Czy było to zdarzenie historyczne? Nie wiadomo kiedy anioły miały wolną wolę, aby mogły dokonać wyboru, a kiedy ich wola została zlana z wolą Stwórcy. Wielu teologów pyta: czy Bogu były potrzebne byty duchowe? Czy Bóg potrzebuje pomocy? Paweł, w Liście do Galatów, pisze: Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden (Ga 3,20). Ciekawe jest też pytanie, co do roli aniołów w czasach eschatologicznych (ostatecznych). Liczba aniołów jest ponoć ogromna (miliardy). Św. Brygida Szwedzka wierzyła, że jest ich 10 razy więcej niż wszystkich pokoleń ludzkich. Do ilości aniołów należy jeszcze dodać mnogość aniołów upadłych. Wśród aniołów jest określona hierarchia, co do stopnia chwały, mierzona odległością do Boga. Ciekawe, w jaki sposób uzyskiwały swoją godność? Czy był to dar, czy musiały czymś sobie na tę godność zasłużyć?  Hierarchia aniołów składa się z aniołów, archaniołów, książąt, tronów, cherubinów, serafinów i jeszcze  innych podziałów (chóry anielskie, mocarstwa, potęgi). Niektórzy ojcowie (św. Jan Chryzostom, św. Dionizy, św. Tomasz) starali się odpowiadać na powyższe pytania. Uznajemy wiele aniołów i mistrzów, których Stwórca świata, Bóg, przez słowo uszeregował (Atenagoras z Aten 133–190); Chociaż nie widzimy objawień aniołów, to przecież, że są aniołowie, wiemy z wiary i czytamy, że wielu ludziom się ukazali (św. Augustyn). W dzisiejszej dobie odpowiedzi te stają się coraz mniej wiarygodne. W innym miejscu św. Augustyn napisał: Anioł oznacza funkcję, nie naturę [11][11].

          Z czasem aniołowie zostali zaakceptowani i przyjęci jako pośrednicy duchowi: Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło (Mt 1,20). Józef otrzymuje wiadomość od Boga za pośrednictwem anioła.

           Od 360 r. wprowadzono zwyczaj czczenia aniołów. Z racji funkcji jakie pełnią oraz nałożonej na nich treści teologicznej są figurami czystych duchów, nieskażonych grzechem, przebywających blisko Boga. Nawet gdybyś mnie zatrzymał, nie będę spożywał twojego chleba. Natomiast jeśli chcesz przygotować całopalenia, złóż je dla Pana (Sdz 13,16). Paweł wykorzystuje literacką figurę anioła, pisząc w Liście do Galatów: mnie przyjęliście jak anioła Bożego, jak samego Chrystusa Jezusa (Ga 4,14). Ponieważ Bóg, jak i aniołowie są rozpoznawani jedynie przez swoje działanie, a działają według jednej woli, to w sumie wiadomo kto działa. Wydaje się, że wspólna wola duchów czystych jest kluczem zrozumienia i akceptacji aniołów. Anioły stały się stałymi mieszkańcami niebios. Wykreowane figury nabrały cech realnego istnienia.  Przeświadczenie o ich realnym istnieniu jest bardzo mocno osadzone w umyśle człowieka.  Teologia prymitywna i ludowa zrobiła z nich „anioły papierowe i choinkowe” [12][12] (Cz. Bartnik).

          Aniołem (posłańcem) został nazwany też Jan Chrzciciel: Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną (Mk 1,1; Ml 3,1; Mt 11,10; Łk 2,27).       

          Wielowiekowa kultura jest nasączona aniołami. Musi upłynąć wiele lat, aby wykorzenić z umysłu ludzkiego ich realność na rzecz pięknych ozdób niebiańskiego świata. Sam Bóg wykorzystuje je do objawień neurotycznych i kontaktów ze światem stworzonym. Istnieje ogromna literatura opisująca objawienia aniołów. Autor nie neguje tych wizji (np. ukazanie się św. Michała Archanioła na górze Gargano w Królestwie Neapolitańskim w roku 493). Postaci ukazujące się w wizjach są obrazami Boga działającego. Można powiedzieć, że anioły są znakami Bożego działania. Podobnie ujmuje tę tematykę Katechizm holenderski z roku 1966 (Ch. Ehlinger, C. Westermann, K. Rahner). Aniołowie są niewidzialnymi promieniami Bóstwa (Maria od Jezusa). Przybierają różne oblicze, najczęściej są postaciami ludzkimi. Św. Janowi z Maty ukazał się anioł w postaci pięknego młodzieńca (1213 r.).  Gemmie Galgani (1878–1903) ukazywał się anioł stróż z rozpostartymi skrzydłami (skrzydła dopięto aniołom w V w. na wzór rzymskiego boga Merkurego (łac. Mercurius) –
bóg handlu, zysku i kupiectwa; także złodziei i celników, posłaniec bogów). W perykopie: Anioł Pana zstąpił z Gilgal do Bokim i rzekł: Wywiodłem was z Egiptu i zaprowadziłem was do ziemi, którą poprzysiągłem dać waszym przodkom. Powiedziałem: Nie złamię przymierza mego z wami na wieki (Sdz 2,1) anioł przemawiał tak, jakby mówił sam Bóg, a nie  Jego wysłannik. Anioł Boży przynosi ratunek i zbawienie, czasami niemal całkowicie utożsamia się z Jahwe (Rdz 16,7.9.13; 24, 7.40; 31, 11.13; Wj 3, 2; 14, 19; 23, 20.23; Sdz 13,13). Przedstawia on Boga Jahwe, jest jakby Jego Obrazem [13] [13] (Cz. Bartnik).

          Dziewica i anioł – to temat dla poety i malarza (prof. teologii katolickiej Uta Ranke-Heinemann).

          Aniołowie sami nie czynili cudów. Czytając werset: Wówczas Anioł Pana wyciągnął koniec laski, którą trzymał w swym ręku, dotknął nią mięsa i chlebów przaśnych i wydobył się ogień ze skały. Strawił on mięso i chleby przaśne (Sdz 6,21) należy  przyjąć, że sam Bóg to uczynił. Nowy Testament nie wspomina nigdzie, by przedmiotem adoracji mogli być aniołowie [14][14].

          Pismo święte z jednej strony przedstawia anioły jako duchy dobre, a z drugiej strony złe: rzekł do Anioła, niszczyciela ludności (2 Sm 24,16); Dawid widząc, że Anioł zabija lud (2 Sm 24,17); Tejże samej nocy wyszedł Anioł Pański i pobił w obozie Asyryjczyków sto osiemdziesiąt pięć tysięcy ludzi. Rano, kiedy wstali, oto ci wszyscy byli martwymi ciałami (2 Krl 19,35); przy czym Anioł Pański będzie szerzył spustoszenie we wszystkich granicach Izraela (2 Krn 21,12); i rzekł do Anioła-niszczyciela (2 Krn 21,15) itd. Wszystkie te perykopy są ludzkim ujęciem Boga karzącego. Jednak Bóg nikogo nie karze [15][15].

          Aniołom przypisuje się doskonałą wiedzę. Można zgodzić się z tym poglądem, bo jest to wiedza samego Stwórcy. Kiedy aniołowie mieli wolną wolę, mogli odwrócić się od Stwórcy. Gdyby ją mieli obecnie, to istnieje prawdopodobieństwo, że i teraz mogliby to uczynić. Tak się jednak nie uważa. Jeżeli to prawda, to musiało się coś wydarzyć, co zmieniło wolną wolę aniołów na wolę wlaną przez Boga. Katecheza głosi, że aniołowie nie mogą stwarzać ani czynić cudów własną mocą. Oczywiście, bo są oni jedynie konceptualnym narzędziem Boga.

           Niektórzy Żydzi uważają, że człowiek, szczególnie gdy jest Żydem, stoi wyżej od aniołów. Tym samym znoszą z pierwotnego piedestału  istoty anielskie.

           Kiedy odmawiany jest Anioł Pański, modlitwa do Anioła Stróża, to modlitwy te skierowane są do samego Ojca Niebieskiego i do Jego Opatrzności. Ze względu na duchowy charakter i piękno przekazu modlitewnego nie należy z nich rezygnować, pomimo zaniechania wiary w anioły.

            Być może czyste dusze ludzkie stanowią anielskie wojsko. Myśl ta powinna być teologicznie rozpracowana przez uczonych duchownych i Kościół.

          W życiu religijnym można dostrzec anioły w objawieniach neurotycznych, ale jest to zrozumiałe. Bóg wykorzystuje pojęcia konceptualne w które wierzy człowiek do komunikowania się z człowiekiem.


[1]  Przekonanie o istnieniu aniołów występowało we wszystkich starożytnych religiach bliskowschodnich. – zob. hasło: Angelologia [w:] Encyklopedia katolicka, tom I, Wyd. TN KUL, Lublin 1985, kol. 549.

[2] Tamże, kol. 606.

[3]  Nominalizm pojęciowy – pogląd filozoficzny, sformułowany w średniowiecznym sporze o uniwersalia, odmawiający realnego (to znaczy poza umysłem i poza mową ludzką) istnienia pojęciom ogólnym (uniwersaliom), uznający je za nazwy, służące jedynie komunikacji językowej. Nominalizm często wiąże się z empiryzmem oraz pozytywizmem. Przeciwstawnym poglądem jest realizm pojęciowy. Według nominalistów każdemu pojęciu odpowiadają jednostkowe konkretne przedmioty, czyli desygnaty.

[4] Tamże, kol. 607.

[5] Tamże, kol. 615.

[6] Tamże, kol. 551, 610.

[7] Hugolin Helmut Langkammer, Teologia Nowego Testamentu, tom I, Wyd. Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej, Wrocław 1984, s. 12.

[8] Adam Szostkiewicz, Święte szyfry, Wyd. Polityka, Warszawa 2011, s. 56.

[9] Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom I, Wyd. KUL, Lublin 1999, s. 446.

[10] Hasło: Anioł [w:] Encyklopedia katolicka, tom I, Wyd. TN KUL, Lublin 1985, kol. 606.

[11] Katechizm Kościoła Katolickiego, Wyd. Pallottinum, Poznań 1994, s. 86; Św. Augustyn, Enaratio in Psalmos, 103, 1, 15; PL 37, 1348–1349.

[12] Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom I, Wyd. KUL, Lublin 1999, s. 459.

[13] Tamże, s. 170.

[14] Hasło: Adoracja [w:] Encyklopedia katolicka, tom I, Wyd. TN KUL, Lublin 1985, kol. 97.

[15] Bóg też nikogo nie potępia. − [w:] Włodzimierz Sedlak, Teologia Ewangelii, Wyd. Pallottinum, Poznań 1989, s. 226.

Poetyka piątego i szóstego dnia stworzenia

          W piątym dniu stworzenia: “Potem Bóg rzekł: «Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych, a ptactwo niechaj lata nad ziemią, pod sklepieniem nieba!» Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg widząc, że były dobre, pobłogosławił je tymi słowami: «Bądźcie płodne i mnóżcie się, abyście zapełniały wody morskie, a ptactwo niechaj się rozmnaża na ziemi». I tak upłynął wieczór i poranek – dzień piąty” (Rdz 1,20–23) hagiograf ukazuje jak Bóg konsekwentnie realizuje swój plan. Pojawiają się istoty żywe o wyższym rozwoju. Wskazuje, że życie zaczęło się od środowiska wodnego i przeszło na ląd. Sugeruje wielość i bogactwo gatunków. W istotach tych ujawnia zdolności, które zachęcą człowieka do budowania okrętów podwodnych i statków powietrznych. Bóg słowami hagiografa zachęca do płodności. Zależy mu, aby arena zdarzeń została wypełniona. Przybywają rekwizyty w postaci roślinności. Ziemia zapełnia się, staje się żywa, ciekawa, intrygująca. Rozgrywają się na niej dramaty walk o przetrwanie. Zwierzęta wyposażone zostają w instynkt przetrwania. Aby nie odczuwały swojej służebnej roli Stwórca nie wyposażył je w świadomość. Myli się ten, który sądzi, że zwierzęta pozbawione są uczuć, intuicji i przeróżnych zdolności. Dla życia biotycznego należy się szacunek. Po pierwsze są dziełami bożymi. Po drugie spełniają swoje zadania bez narzekania, z pokorą. Dzisiejsze starania w Polsce, aby usunąć łańcuchy psom są słuszne. Okazujmy im szacunek wg ich upodobań, a nie własnych (zwierzęta nie lubią przytulania). Ludzkie sposoby mogą być dla nich stresogenne. Bez tych statystów, nie byłoby theatrum życia. Dla człowieka wielokrotnie są inspiracją do naśladowania ich wrodzonych zdolności (opływowy kształt ryb do budowania łodzi podwodnych, skrzydła do budowania samolotów, itp.).

          W szóstym dniu spełnił się doniosły projekt stwórczy: “Potem Bóg rzekł: «Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta według ich rodzajów!» I stało się tak.  Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre. A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!» Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.
” (Rdz 1,24–27). Bóg powołał istotę podobną do siebie. Obnażył ją rozumem i świadomością. Nie da się opisać wielkości tego daru. “Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi».  I rzekł Bóg: «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem.  A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona». I stało się tak.  A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień szósty.” (Rdz 1,28–31).

          Tym aktem stworzenia Bóg stworzył dla siebie rozumowego “konkurenta”. Mimo to, pobłogosławił go, podkreślając tym swoje zdeterminowanie i wolę. To było   “przemyślane” działanie. Istota ludzka była zapisana w projekcie stwórczym. Bóg osiągnął swój cel. Od razu narzucił człowiekowi poważne zadania. Człowiek ma panować nad Światem i dbać o Boży dobytek. Takie zadanie otrzymuje nie sługa ale zarządca. Czyżby  Stwórca szykował sobie dziedzica? To wykluczone. Bóg nigdzie się nie wybiera. W zamyśle swoim Bóg szykował sobie pomocnika na prawach wspólnika. Człowiek bez wkładu własnego wszedł do spółki z Bogiem. Pozostaje człowiekowi owocnie wypełniać wolę Stwórcy. Bóg nie jest ze Świata rzeczywistego. Jest ponad nim. Jego królestwo jest w niebie. Bóg oddał Świat w ludzkie władanie.  “W ten sposób zostały ukończone niebo i ziemia oraz wszystkie jej zastępy [stworzeń].  A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając.  Oto są dzieje początków po stworzeniu nieba i ziemi” (Rdz 2,1–4). “Zapis wszystkie jej zastępy [stworzeń]” (tamże) pobudzi pisarzy do powołania aniołów. Ten fragment redagowany za czasów niewoli babilońskiej (tradycja kapłańska VI/V w. przed Chr.) był próbą ludzkiej interwencji w Objawienie się Boga.  Nie ma dostatecznej racji aby twierdzić, że aniołowie są Bogu potrzebni. Niektórzy współcześni teologowie, przy interpretacji tekstów biblijnych (np.  Księgi Tobiasza), dopatrują się w aniołach jedynie konstrukcji literackich, a nie prawdziwego historycznego przekazu. Traktują anioły jako postacie legendarne albo pełniące funkcje dydaktyczne.