Czy mamy prawo walczyć o ojczyznę?

Czy pracownik może odmówić polecenia, gdy nie jest zgodne z własnym sumieniem? Doświadczyłem to w latach 70-tych gdy usilnie namawiano mnie do wstąpienia do partii, czy ZMSu. Miałem odwagę odmówić ryzykując karierą zawodową.

Kiedy oglądam postępowanie policji wobec społeczeństwa, to nóż mi się otwiera w kieszeni. Taka spolegliwość wobec mocodawcy jest odrażająca. To automaty wykonujące na chłodno polecenia szefów. Gorzej, bo dostrzegam u nich satysfakcję ze swej postawy i z tego co czynią. Powie ktoś, że to jest służba, a ona rządzi się własnymi prawami. Tak, ale jest granica, któreś nie wolno przekraczać.

O członkach partii PIS nie wspomnę. Oni nie mają w ogóle wstydu. Nie zdają sobie sprawy że są potrzebni tylko jednemu człowiekowi do realizacji, jego chorobliwej wizji i obsesji politycznych. Jego historia i tak już wymiotła go z szeregu godnych polityków, mężów stanów ówczesnego świata. W większości cały świat potępia jego działania.

Przez konieczność zachowania karności i w imię idei demokratycznych opozycja zostaje bierna wobec zła które się rozszerza. Wczorajsza debata sejmowa była przykładem arogancji, pychy, pewności siebie i zwykłej głupoty władzy. Każda poprawka opozycji została odrzucona. O nie rozumni i nieroztropni! Mogli dla zwykłej przyzwoitości i sprytu politycznego zaakceptować jedną z nich. taka pewność ich zgubi, chyba że Polacy stracili rozum.

PO rządziła marnie, a teraz nie ma odwagi radykalnie przeciwstawić się złu. Brakuje im prawdziwego przywódcy. Ich nawoływania polityczne są blade i bez wyrazu, bez emocji, bez wiary w wygraną.

Wojsko jest zniewolone i posłuszne jednemu małemu człowiekowi. Nie ma nikogo (żadnego odważnego generała), który by zrobił porządek. Demokracja w Polsce ujawniła słabość parlamentarną. Skutkuje to tym, że obecna władza korzysta ze swoich przywilejów nieprzyzwoicie. Trzeba w któryś momencie powiedzieć STOP. Polska jest naszą ojczyzną, a nie wybranej grupy. To, że otrzymała mandat od społeczeństwa nie tłumaczy ich pazerności i postępowania. Dla każdego rozsądnie myślącego ich działania są kryminogenne. Nie słuchajmy bełkotu premiera i prezydenta! Ich słowa to siano – nic nie warte. Referendum prezydenta to kolejny skok na następną kadencję. Ja nie będę uczestniczyć w tym przedsięwzięciu. Nie pozwólmy niszczyć naszej ojczyzny. Non possumus! No pasarán! J’accuse…! (hasła sprzeciwu). Trzeba brać wzorce od wielkich Polaków i z innych narodów. Otworzyć serca na własną ojczyznę.

Trzeba wymieść ówczesną władzę z prezydentem na czele i oczyścić przedpole dla nowych wyborów. Gdzie są młodzi, gniewni i nowi przywódcy? Gdzie są hippisi!? Gdzie polskie bohaterstwo, odwaga, fantazja i poczucie godności!?

Réveillez-vous (obudźcie się) i na barykady! Naszą bronią powinny być taczki do wywozu niektórych polityków i masy ludzkie z gołymi rękoma. Dopóki Kościół Polski nie odetnie sie od ówczesnej władzy, wierni niedzielne Msze powinni spędzać na zewnątrz Kościoła. Żadne datki na tacę się nie należą.

Polacy! My mamy prawo walczyć o naszą ojczyznę, wolność i demokrację i w tej nadzieji pozostaję.

Całun Turyński relikwią

Przeczytałem na forum: “Naukowcy wykluczyli związek Całunu Turyńskiego z Jezusem”. Interlokutor skomentował: “Ciekawe jeśli całun jest autentyczny to znaczy że Bóg istnieje, a skoro istnieje to dziwne że od wieków nie reaguje na to co jego kapłani wyprawiają…Kiedyś zesłał potop i nawet powieka mu nie drgnęła, a później papieże robili co chcieli, kler robi co chce, a On nawet palcem nie kiwnie..” (Andrzej Roman).

Powyższa Informacja nie zaskoczyła mnie. Identyfikowanie Jezusa z obrazem turyńskim było zbyt bajkowe, jak wiele opisów biblijnych. Całun turyński nadal został relikwią, bo jest przedmiotem wiary. Sugestywny obraz cierpiącego Jezusa jest przekonywujący. To umiłowany obraz Jezusa, kochany przez miliony wiernych. Nie jest ważne, że całun nie jest wiernym odbiciem Jezusa. Różne nacje przedstawiają Jezusa na swoje podobieństwo. Jezus przyjmuje postać Chińczyka, murzyna, Indianina itp. Jezus po wywyższeniu stał się postacią boską. Bóg nie ma twarzy, ani postaci, jest samym istnieniem. Całun przypomina zdarzenie, które w historii miało miejsce. Wierni z całunu odczytują misterium, a nie dowód namacalny Jezusa historycznego. Wiara jest w innym miejscu i dotyczy istnienia boskiego Syna. Przez stulecia całun był ubóstwiany przez miliony ludzi, przemodlony. Do niego wysyłana była dobra energia. Energia ta odbijała się od niego i czyniła wiele innego dobra. Wartość całunu jest wykładnią ludzkich pragnień. w sobie ukryta jest miłość do Chrystusa. Teraz całun oddaje zgromadzoną energię. Jak ofiara Jezusa ma wartość trwałą tak całun stał się prawdziwą relikwią, i tak niech pozostanie.

Druga wypowiedź Andrzeja Romana jest dowodem całkowitego niezrozumienia religii chrześcijańskiej. Na temat, co Bóg może, a co niekoniecznie, wielokrotnie pisałem.

 

Druga wypowiedź Andrzeja Romana jest dowodem całkowitego niezrozumienia religii chrześcijańskiej. Na temat, co Bóg może, a co niekoniecznie wielokrotnie pisałem.

Wtrącona refleksja

Mam świadomość, że moje teksty nie przez wszystkich są akceptowane. Zastrzegam się, że one tylko wywołują zagadnienia i przedstawiają mój prywatny punkt widzenia (nie jestem inspirowany przez nikogo). Jest materiałem do dyskusji, której praktycznie nie ma. Dochodzą mnie słuchy, że nie wszyscy mnie rozumieją. Kompilacja teologii z naukami ścisłymi nie ma długiej historii. Dla mnie to raj intelektualny. Staram się nie przekraczać poziomu średniego. Trudne rzeczy próbuje wyjaśniać (definiować używając prostego sposobu tłumaczenia). Dyskretnie wprowadzam słownictwo fachowe, aby stało się one powszechne i podnosiło kulturę intelektualną. Przemycam własną teorię dynamicznego obrazu świata, bo w to faktycznie wierzę. Pragnę, aby wiara nasza opierała się na asymptotycznej prawdzie. Wielokrotnie dzielę się swoimi emocjami, bo one pokazują, że jestem normalnym facetem o średnim intelekcie, patrzący na świat w sposób racjonalny. Nie pomijam tematów przeżyć duchowych, które są mi bardzo bliskie. Pod płaszczyzną krytyczną wskazuję na moją miłość do Kościoła. Mam uczucie odrzucenia, ale bliskie mi są ideały, które wiążą się z Kościołem. Tematy polityczne tylko dotykam. Nie jestem znawcą w tym przedmiocie, ale jestem odbiorcą tych zdarzeń. To co się Polsce przydarzyło jest kuriozalne. Mały człowiek o chorobliwych ambicjach zdołał, w krótkim czasie, zniszczyć moją ojczyznę. To geniusz w złym tego słowa znaczeniu. Pociąga on za sobą podobnych i głupszych. Czekam na wybawienie, na zmianę układu politycznego. Czekam na normalność, zgodę i powszechną miłość.

Gdy naglę zamilknę, to chciałbym być kojarzony z tymi, komu bliski jest najmądrzejszy cytat biblijny: Jestem, który Jestem (Wj 3,14). Na podstawie tych słów można wyprowadzić całą teologie wiary. W tych słowach zawarta jest istota Boga, Jego istnienie, dynamiczna struktura, mądrość, ale i skromność. Bóg bezimienny jest ponad wszystkim. Jego istnienie wyprzedza Jego istotę. “Kto to może pojąć, niech pojmuje” (Mt 19,12).

 

Mam już coraz mniej czasu

Nie rozumiem szafarzy Boga, którzy nie mają właściwego rozeznania           etycznego, a nawet teologicznego. Przykładem mojej zgryzoty jest polski Kościół. Oprócz nielicznych dobrych przykładów mamy do czynienie z kapłańską miernotą intelektualną. Sparowali się z ówczesną władzą, która jest produktem złej pojętej demokracji. Czy za tym wiąże się jakiś interes? Nie inaczej można to rozumieć. Kościół korzysta ze świeckich apanaży. Żerują na podatnikach, którzy i tak są be przerwy dojeni przez władzę.

Kiedy słyszę słowa naszego prezydenta, to wydaję mi się, ze słucham teatralnego monologu, dyrdymały rodem z PRL. Nie wierzę żadnemu jego słowu. To bełkot, żenada i hipokryzja. On ma zdolność malowania rzeczywistość fałszywymi farbami. Zastanawiam się – po co on to robi? Czy wierzy własnym słowom? Jeżeli tak, to współczuję i jemu i sobie. Pan prezydent ma chrapkę na następna kadencję. Jego styl wygłaszanych mów jest na poziomie gry aktorskiej podrzędnego teatru. Jego modulacja głosu jest przerysowana, karykaturalna. Gesty są wyuczone, które zdradzają kiepską szkołę marketingu politycznego. Prezydent jest postacią zabawną i śmieszną w swym zachowaniu. Czy on jest moim prezydentem, z mojej bajki? Odpowiedź narzuca się sama. Jego działalność na forum międzynarodowym szkodzi Polsce i jego wizerunkowi. Najgorzej, że Bóg okazuje takim cierpliwość i daje czas do opamiętania.

Perspektywa kolejnej kadencji rządów PIS dobija mnie psychicznie. Zastanawiam, czy w ramach obecnego prawa nie można ogłosić nowe wybory parlamentarne?

Ja mam już coraz mniej czasu. Chciałbym jeszcze pożyć trochę w normalnym państwie, w którym by rządzili przyzwoici ludzie. Żeby panował ład i porządek. Nie potrzebuję bogactwa, ale radości z życia. I to życzę sobie i moim czytelnikom.

Powoli tracę przyjaciół, znajomych, i tych co mi pomogli. Nie dziwie się. To co trwa za długo – męczy. Mój problem wpływa na ich psychikę. W głowie jawi się myśl – kiedy to się skończy. Tylko ja wiem, że brakuje mi tak niewiele aby odbić się od dna i wrócić do normalnego życia. Dziękuję tym, co przy mnie pozostają i jeszcze mnie wspierają. Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25,40).

 

 

adres e-mail: p.porebski@onet.pl

Prywatne konto bankowe

13102026290000950200272633

Miłość sprzężona z dobrem

Człowiek nie rozumie zamysłów Boga, bo rozpatruje je z pozycji rzeczywistości w której żyje. Bóg natomiast ma inne odniesienie. Opiera się ono nie na doświadczeniu ale na idei i koncepcji. Dobro, jak i miłość mają swoje definicje, ale wyrażone są one ludzkim pojmowaniem. Do ich wyrażenia używa się ludzkich słów, pojęć i ludzkiego spostrzegania. Ten kto chce zrozumieć i pojąć te pojęcia musi wyjść na zewnątrz własnych paradygmatów. Trzeba najpierw je zrozumieć, a potem próbować je opisać. Z tymi trudnościami i ja się zetknąłem. Dla zrozumienia skorzystałem z pojęcia bytu, substancji i jego przymiotów. Opierając się na samym pojęciu przymiotu, które niesie wartość ożywiłem to pojęcie, powołałem do istnienia z pominięciem substancji, Tak zrodziło się pojęcie nie-bytu czyli funkcjonał. Aby ogarnąć to rozumem przypisałem temu pojęcie obraz mgiełki która nie ma nic wspólnego z materią. Funkcjonał to sama wartość, która się rozchodzi, interferuje. Jej struktura jest dynamiczna. Można przyrównać ją do swoistej energii, fali która się rozchodzi. Modelowanie pojęć daje możliwość ich obrazowania, a nawet namalowania. Można przypisywać im różne parametry, kolory, a nawet kształt. Każdy może je dowolnie wyobrażać. Modelowanie dobra, miłości jest zabiegiem zastępczym. Liczy się ich wartość aksjologiczna. Sens ukryty jest w celu jaki się chce osiągnąć. Dobro to wartość sama w sobie. Jej wymiar jest nieskończony i nieograniczony. To stan. To fundament na którym można budować różne przybudówki dobrych działań, uczynków. Dobro jest pragnieniem i żywą wodą. Dla niektórych jest podstawą istnienia i egzystencji. Jej istota i wymiar idealnie pasuje do pojęcia Stwórcy. Bóg stwarza dobro i nim się posługuje. Dobro staje się motorem działania. Jest ono zakorzenione w całej przestrzeni transcendentnej i rzeczywistej. Dobro jest ponad bytowością.

Dobre uczynki (Flm 1,6) są wyrazem ludzkiej woli w ich spełnieniu. Na ich podstawie Bóg generuje dobro jako wartość etyczną, która nabiera własnego istnienia. Wygenerowane dobro staje się mocą i zdolnością twórczą. Dobro może przybierać różną postać, w tym aniołów, którym neguję jednak żywot bytowy. Dobro jest zdolne podtrzymywać świat w swoim istnieniu.

Miłość z kolei jest relacją, która posługuje się dobrem. Miłość z dobrem jest sprzężona. Miłość generuje dobro, a ono przyczynia się do miłości. Jedno napędza drugie. Razem stanowią boską naturę. Niekiedy Boga nazywa się Miłością w sensie ontologicznym, która posługuje się Miłością w sensie dynamicznym.

Śmierć ponoszą statyści

Każda śmierć jest wydarzeniem, które wymaga wyjaśnienia. Przez śmierć bliskiego Stwórca chce nam coś powiedzieć, pouczyć i nadać kierunek. Śmierć nie może być obojętnym fenomenem. Bezimienni, którzy odchodzą są wyrazem ludzkiej bezduszności i ślepoty. Oni także zasługują na ludzki szacunek, na pożegnanie. Dobrze, że świat dorósł do zniesienia kary śmierci. Było to nieludzkie i przeciw boskiemu darowi życia. Każdy powinien mieć szanse powrotu na szlachetną drogę życia. Ofiara Chrystusa ma wymiar powszechny i globalny. Jezus pokazał wartość każdego z ludzi. Dla Boga każdy jest ważny. To wielka tajemnica Stwórcy, która została rozpoznana i ogłoszona przez Jezusa: “Wy jesteście solą dla ziemi. […] Wy jesteście światłem świata” (Mt 5,13–14). Przekazał ludziom najważniejsze zadanie: “Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,46). W modlitwie zawarł przestrogę: “nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego!” (Mt 6,13).

Śmierć jest wydarzeniem wstrząsającym. Rodzina, znajomi i przyjaciele tracą bliską osobę. Wielkość wydarzenia życia najlepiej ocenia się, gdy przyłoży się dramat śmierci do własnego istnienia. Trzeba podjąć próbę wysłuchania Boga, co chciał nam tym faktem powiedzieć. Często śmierć ponoszą statyści, a nie główni bohaterowie. Na wojnach giną niewinni żołnierze, a wodzowie pozostają (np. królowie Jojakim, Dawid i wielu innych). Mówi się wtedy, że Bóg pokarał rodzinę, że sprawdziło się przekleństwo.

W Księdze Rodzaju opisane jest przekleństwo rzucone przez Jakuba na złodzieja posążków rodzinnych (teramin). Złodziejką okazała się jego żona Rachela: “Rachela zaś wzięła przedtem posążki i włożyła pod siodło wielbłąda, i na nich usiadła” (Rdz 31,34). Być może przekleństwo Jakuba spełniło się przez śmierć Racheli po porodzie drugiego dziecka – Beniamina?

Pierwsze dziecko Batszeby umiera przez grzech Dawida, który był winien śmierci jej pierwszego męża Uriasza (2 Sm 11,2–27).

Po ludzku można sądzić, że nie jest to sprawiedliwe, ale prawda jest bardziej złożona. Każdy człowiek uczestniczy w theatrum życia. Każdy odgrywa swoją rolę. Życie społeczne jest utkaną opowieścią. Liczy się boski scenariusz. We wszystkim jest zapisana koncepcja Stwórcy. Świat do Boga należy i On może z nim zrobić co zechce. Dla człowieka pociechą niech pozostanie, że Stwórca jest Scenarzystą, który swój scenariusz opiera na wartościach dobra i miłości. Ludzie tylko spełniają Jego zamierzenia. Kiedy wtrącają swoje koncepcje w zasadzie niszczą boży zamysł i porządek.

Przeżywać abstrakcję

To co lubię najbardziej to wgłębiać się w istotę rzeczy. Immanuel Kant rozwiał moją nadzieję brakiem takiej możliwości, ale samo próbowanie daję mi niemałą frajdę. Istota rzeczy łączy się z naukami abstrakcyjnymi. Dobrym przykładem jest matematyka. Już same wzory matematyczne, reguły i procedury zaszyfrowane w zapisach matematycznych niosą tę atrakcyjność i tajemniczość. Był czas, że rozkoszowałem się funkcją. Jej przebieg opisany wzorami. Ile to mądrości zapisanych jest np. w szeregach fourriera. Za pomocą aparatu matematycznego można opisywać rzeczywistość. Doszedłem do takiego stopnia abstrakcji, że kilka razy śniło mi się, że jestem funkcją. Przeżycie senne, ale nie do opisania. Brakuje słów, ale czułem meritum zdarzenia. Może osiągnąłem stan chorobowy, ale warto było przeżyć taką dziwność.

Do dzisiaj zachwycam się opisem praw przyrody. Wzory to małe urządzenia, które dają możliwość wprowadzenia danych wejściowych, by na końcu otrzymać rezultat końcowy zgodny z rzeczywistością. Śruba Archimedesa, prosta w budowie, daje możliwość wyciągnięcia wody z zalanej kopalni. Napięcie powierzchniowe umożliwia wyciąganie wody z gruntu i odżywianie wysokich roślin. Siły odśrodkowe dają możliwość komunikacji w układach planetarnych. Gdziekolwiek się spojrzy można dostrzec cuda przyrody. Świat jest zorganizowany. W chaosie jest uporządkowanie. Nawet statystyka i probabilistyka wprowadzają sensowne rozwiązania.

Można zachwycać się poezją, malarstwem, muzyką, można też i nauką. Piękno literatury poznałem, gdy sam zacząłem używać jej do poznania i opisywania religii. Muzykę pokochałem bardzo wcześnie. Jako chłopiec zakochałem się w teatrze. Wyrażanie tego, co się czuje jest ludzkim parydygmatem. Ubodzy ci, którzy przechodzą obojętnie wobec codziennych zjawisk, które są piękne w swej istocie. Podobne piękno dostrzegam w modlitwach, medytacji i w trwaniu przed Bogiem. Istnienie jest największą frajdą, jaka przytrafiła się człowiekowi.

Powyższe zjawiska zaliczam do powszechnej kultury. Szkoły muszą uwrażliwiać młodych ludzi do jej przeżywania, dostrzegania, kultywacji. Tam gdzie nie ma kultury jest bieda umysłowa, szarość, stagnacja, płytkość.

Kolejna próba wyłudzenia

Otrzymałem na pocztę e-mailową taki ładny certyfikat:

 

Po niedługim czasie sprawa częściowo wyjaśniła się informacją z banku:

Informujemy, że Twoje konto internetowe zostało tymczasowo zawieszone. Zostanie odblokowane po przesłaniu certyfikatu zwolnienia wydanego przez turecki Urząd Skarbowy (TRA). Jesteśmy upoważnieni do zapewnienia, że ​​Certyfikat Zwolnienia zostanie wydany i przesłany do Türkiye Garanti Bankasi (A.S) lub twoje fundusze w wysokości 1 500 000,00 USD zostaną wycofane do skarbca rządu Turcji jako nieodebrane rachunki.

Zaświadczenie o zwolnieniu z podatku kosztuje 4 960 EUR za wydanie certyfikatu zwolnienia. Po wydaniu Świadectwa Zwolnienia przez TRA, twoje konto online zostanie odblokowane, a następnie będziesz mógł dokonać pomyślnego przelewu na dowolne wybrane konto bankowe.

Nie powiem, pod względem graficznym certyfikat bez zastrzeżeń!

 

 

 

 

Ostatni mandat

Każda władza kojarzy się z przemocą. Jeżeli jest to reguła, to albo trzeba ją zaakceptować, albo wymienić władzę na inną. Nie oszukujmy się, Inna władza też będzie podlegać tym samym regułom. Większość ustaw, zarządzeń dotyczy ograniczeń wolności albo narzucaniu nowych podatków. Utrzymanie państwa kosztuje. Sztuką jest utrzymać państwo najmniejszym kosztem obywateli, ale władza z reguły się tym nie przejmuje.

Obecnie policja strajkuje i nie wypisuje mandaty. Przypadkowo, to co było chore, chwilowo wyzdrowiało. Policja zachowuje się przykładnie. Wróciła empatia, która u władzy jest towarem deficytowym. Większość mandatów jest bezpodstawna! Np. czy zaistniała szkoda, czy nie, mandat jest wystawiany.

Ostatni mandat otrzymałem bo nieuzasadnionej opinii niedouczonego policjanta. Gość nadział się na mój pojazd, który nie był w ruchu. Moja opona zarysowała mu bok samochodu. Wlepiono mi mandat i 6 p-tów karnych za niewłaściwe włączanie się do ruchu. Trudności w mówieniu (po udarze) nie pozwoliły mi skutecznie się bronić. Mandaty to rodzaj represji i pokazania wyższości władzy. Państwa za mandaty nie da się utrzymać. Społeczeństwo polskie nie jest za bogate. Każdy mandat jest obciążeniem budżetu domowego.

Na podstawie własnych obserwacji uważam, że policja powinna mieć lepsze rozeznanie, czy szkoda wynika ze złej woli sprawcy, czy jest to zdarzenie losowe, moralnie obojętne. Kara powinna być adekwatna do zdarzenia, a nie bezduszną formalnością.

Los pozbawił mnie samochodu. Teraz muszę pilnować się jako pieszy, by nie spowodować przestępstwa, bo idąc zbyt swobodnie narażam się na interwencję nadgorliwego policjanta z gwizdkiem.

Dobro jest i moją własnością

Poza mądrościami nauki, katechezy mnie osobiście rajcuje dobro jako zjawisko samo w sobie. Często zastanawiam się co to takiego i czy warto o nie zabiegać. W moim przeświadczeniu warto. Dobro jest i moją własnością. Ten funkcjonał zachowuję w sercu. Z nim się identyfikuję i z niego czerpie siły na dalsze życie. Dobro mnie rozczula, rozkleja, ale i wzmacnia. Najbardziej jak chodzi o bezbronne dzieci. One są takie nieporadne. bez opieki dorosłych nie mogą przetrwać, dorastać i mężnieć. Podobnie biedacy, kloszarci i ludzie spod Tekli. Los sprawił, że sobie nie poradzili w życiu. A raczej poradzili sobie na swój sposób, niezrozumiany dla zwykłych obywateli. Oni nie są rozumiani, bo są inni. Wielu poznanych przeze mnie biedaków mają gołębie serca. Proszą o niewielką jałmużnę. Piwo, czy nikotyna są dla nich podstawową bazą egzystencji. Nie należy ich sądzić, poniewierać i potępiać. Widziałem wielu z różańcem w ręku. Ich modlitwy są dla Boga najcenniejsze. Proste zdania, proste myśli, gesty przyjaźni. Ja się z nimi integruję.

Kiedy zauważam dobro wynikające z miłości bliźniego to chce mi się dołączyć do tego zdarzenia i cieszyć się cudzą radością. Cieszyć się cudzym szczęściem – jakie to sympatyczne.

Kiedy uczestniczy się ceremonii ślubnej, chrzcie dziecka poczętego albo rocznicy wiekowych współmałżonków otwierają się serca. Składamy życzenia, a zarazem karmimy się cudzymi radościami. Zazdrość ma różne oblicza. Jest i forma akceptowalna kiedy jest nadzieją i zwiastunem, że i nam się owa radość może przydarzyć. Dobro jest funkcjonałem, które rozchodzi się jak fala. Po drodze interferuje. Może się wzmacniać albo osłabiać. Obejmuje innych. Inicjuje kolejne dobra. Dobro jest mocą podtrzymującą istnienie wszechświata. To narzędzie Boga.

Ostatnia akcja ratująca chłopców z jaskini. Ile wyzwoliło się dobra, inicjatywy społecznych, chęci pomocy, wolontariat. Przeżycia płynące z tej akcji na pewno rozwaliło wiele zatwardziałych serc. To przykład solidarności ludzkiej, pomocy dla potrzebujących. To przykład miłości bliźniego.