Pierwsza próba katechizmu cz. 11

Mówienie na tematy nadprzyrodzone bez niepotrzebnego niepokoju jest darem samym w sobie. Można odczuwać wolność w samostanowieniu. Ten komfort psychiczny umożliwia podejmowanie trudnych tematów, a zarazem bardzo człowiekowi bliskie. Czytając Ewangelię Łukasza: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» (Łk 1,38), można z tych słów odczytać wiele informacji. Odrzucam zdarzenie spotkania Anioła z Maryją. Traktuję ten zapis jako podkład koncepcji Łukasza, który chciał z obrazować posłuszeństwo Maryi Bogu na wzór posłuszeństwa Abrahama. Nikt nie wie jak to było na prawdę. W słowach tych zawarta jest Prawda teologiczna.

Maryja nie przekazywała swoich osobistych przeżyć, zwłaszcza Łukaszowi, który pojawił się na arenie historii dopiero po śmierci Jezusa. Gdyby były jakieś zapiski, to inni ewangeliści z pewnością skorzystaliby z nich i ten fakt umieścili w swoich ewangeliach.

Podobne nadprzyrodzone opisy w Ewangelii Łukasza nie są wiarygodne. Tylko Łukasz podaję scenę nawrócenia się łotra wiszącego obok ukrzyżowanego Jezusa: “Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: «Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas». Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił». I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa». Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju»” (Łk 23,39–43) Łukasz chciał w tej scenie uwypuklić Miłosierdzie Jezusa. Inni ewangeliści wypowiadają się o łotrach w sposób negatywny. W Ewangelii Mateusza: „Tak samo urągali Mu złoczyńcy, którzy z Nim razem byli ukrzyżowani” (Mt 27,44), a Marek pisze: “Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Tak wypełniło się słowo Pisma: W poczet złoczyńców został zaliczony” (Mk 15,27–28); „Także i ci, co z Nim byli ukrzyżowani, urągali mu” (Mk 15,32). Ewangelista Jan wspomina: “Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. ” (J 19, 18).

Czy te nadużycia podważają wiarę? Kto jest podatny na słowa krytyki może zwątpić, ale człowiek rozumny, samodzielny w swych myśleniu musi podjąć próbę oceny informacji. Mniej ważne jest jak jest napisane od chęci przekazania Prawdy teologicznej.

Minął rok doświadczeń Hioba

Dzisiaj mija rok jak ja, z moją żoną, utrzymujemy się na wielkim oceanie długów i kredytów. Suma jest ogromna na zwykłą polską rodzinę. Przed nami jeszcze kilka lat spłacania, a my wciąż utrzymujemy się na powierzchni. Wielokrotnie zastanawiałem jaki był sens obarczenia nas doświadczeniem Hioba. Skłaniam się do tezy, że zadaniem które wyznaczył nam Bóg jest dawanie świadectwa Bożej Opatrzności. Stwórca uznał, że mam na tyle silną wiarę i mocny charakter, że zniosę trud Hioba. Jednocześnie zesłał nam kilku swoich posłańców (ja nazywam ich aniołami), którzy nam pomogli. Osoby te może nie wiedzą, że zostaną obficie wynagrodzeni. Ja w to wierzę i oto się modlę. Dobro czyni dobro.

Nam dalej jest bardzo ciężko. Banki szczególnie umieją upominać się o swoje. Telefony, pisma, wezwania przed sądowe są na porządku dziennym. Trafiają się jednak życzliwi pracownicy banków. Wiele osób odmówiło Bogu posługi na naszą rzecz. Nie wiedzą, co tracą.

Żal mi mojej żony, bo jest jej bardzo ciężko. Dla niej świat się zawalił.         Ja, po prostu, zmuszony jestem walczyć. Najbardziej dokucza mi wylew krwi w oku. Niedowidzę, a moja praca związana jest z komputerem. Chore serce powoduje ogromną słabość ciała. Niewielki wysiłek fizyczny eliminuje moją żywotność na parę godzin. Nic to. Nie będę narzekać, bo to nie przystoi nazirejczykowi (wybrańcowi) bożemu.

Pierwsza próba katechizmu cz. 10

       Prawda teologiczna jest ciekawym pojęciem. Może się całkowicie różnić od prawd faktograficznych, rzeczywistych. Prawdy faktograficzne opierają się na zdarzeniach odbieranych za pomocą zmysłów. Mogą być opisywane, doświadczane. Prawdy teologiczne są natury duchowej, metafizycznej. Zamiast słowa “wiem” pasują słowa “czuję, wierzę“. Detektorem prawd teologicznych jest sumienie. Z sumienia informacja przechodzi do świadomości i staje się Prawdą, w którą się wierzy, z którą człowiek się identyfikuje. Przykładem prawd teologicznych jest proponowany przez Kościół temat Objawienia Bożego. Przyjmuje się, że w prawdy teologiczne ingeruje osobiście Bóg. Nośnikiem jej może być prawda obiektywna, ale i legenda, przypowieść i każdy sakramentalny znak. Prawda teologiczna nie musi pokrywać się z prawdą rzeczywistą, faktograficzną. Na tym tle jest wiele nieporozumień i niedomówień. Powodem jest duchowa materia Prawdy. Rzeczywistość odbierana jest przez bodźce zmysłowe i refleksje umysłu. Prawdę teologiczną nie zawsze można ująć słowami. Niekiedy brakuje odpowiedniego słownictwa, pojęć podstawowych. Prawda ta mówi o Bogu nieuchwytnym, nieokreślonym bytowo, nierozpoznanym, tajemniczym, nadprzyrodzonym. Przyjęcie dogmatów za punkt wyjściowy stało się zarzewiem konfliktów wśród uczonych. Niektórzy uważają, że dogmaty stoją w sprzeczności z metodami, paradygmatami naukowymi. Polemikę z tymi zarzutami przedstawił m.in. papież Benedykt XVI w Wykładzie ratyzbońskim z dnia 12.09.2006 roku. Także w Polsce stanowiska są podzielone. Teologia znajduje się na liście dziedzin naukowych ustalonej w 2005 r. przez Centralną Komisję do Spraw Stopni i Tytułów. Jednak część uczonych chce usunięcia teologii z klasyfikacji dziedzin naukowych. Aby studiować teologię trzeba być osobą wierzącą. Ten imperatyw pozwala na właściwe przyjmowanie prawd teologicznych. Niewierzący przyjmuje naukę teologiczną jak idee (hipotezę). Nie wykluczam, że nie można połączyć te dwa aspekty, które doprowadzą do aktu wiary.

Można spotkać osoby (jak ja), która usilnie chce połączyć prawdy teologiczne z prawdami rzeczywistymi (filozoteizm- wiara rozumna). Przyznaję, że częściowo poniosłem porażkę. O istnieniu Boga jako Stwórcy nie ma co pisać, bo to jest oczywistość logiczna, ale Syn Boży jest Podmiotem i Przedmiotem wiary. Wierzę w Jezusa Chrystusa jako Akt działający, bo to mi było dane we własnym natchnieniu. Np. nie wierzę za to ani w Niepokalane Poczęcie NMP w słowach nauki KK, ani dziewicze poczęcie jej Syna, choć mam ogromną estymę do NMP. Mogę wymienić setki zdarzeń biblijnych, które wykluczyłem w przedmiocie wiary. To wykluczenie nie przeszkadza mi cieszyć się owocami teologii i obrazami wiary. Poddaję się urokowi Prawd teologicznych. Bóg które jest we mnie nie pozwoli mi na przekraczanie granic, które zostały przez Niego określone i w to wierzę.

Pierwsza próba katechizmu cz 9

Podstawą wiary judaistyczno – chrześcijańskiej jest uznanie, że istnieje jeden, samodzielny Stwórca. Byłoby doskonałością, aby Prawda ta pozostała jedyną i była przedmiotem kultu i uwielbienia. Gdyby była jedyna, byłaby czysta, nieskażona, piękna w prostocie. Wszystko co dotyczy świata i człowieka odnosiłoby się do tej jedyny Prawdy. Święte milczenie i adoracja samego Boga, Stwórcy wszechświata i ludzi.

Człowiekowi było to za mało. Porównując szeroki wachlarz ludzkich zdarzeń, człowiek zaraził prostą idee Boga własnymi koncepcjami i pomysłami. Boga nazwano Panem, Królem. Z królem kojarzy się świta i władza. Na podstawie religii starszych i wierzeń sąsiedzkich wprowadzono do wiary orszak anielski. Potem z nich wyłonili szatana. Każdemu nowemu bytowi trzeba było przypisać historię. Tak się zaczęła radosna twórczość literacka.

Pismo Święte opisuje dzieje narodu wybranego, w tym historię jego protoplasty Abrahama. Informacje nie pochodziły ze źródeł historycznych, a z późniejszych kompilacji zdarzeniowych. W okresie redakcji Pisma trzeba było uwzględnić istniejące fakty, w tym wielość plemion semickich, podobny ich język i podobną wiarę. Na bazie istniejących faktów, tradycji i zapotrzebowania religijnego (chodziło o ratowanie wiary Żydów będących w niewoli babilońskie) opracowano proroctwo wsteczne o pierwszym protoplaście religii monoteistycznej – Abrahamie. Umieszczono go w okresie ok. XVIII wieku przed Chr., w którym dyskutowano na temat wielości bogów, każdego innego w różnych miastach Mezopotamii (Enheduana – córka Sargona Wielkiego). Klimat był sprzyjający refleksji. Postać Abrahama stała się symbolem nowej idei. Bóg jest jedynym Stwórcą. Pomijam tu dywagację o ingerencji samego Boga w tej inicjacji. Tego nie wiem i nie mam żadnych tego dowodów. Autorzy w sposób ciekawy skompilowali historię Abrahama i jego rodziny. Na bazie podobnych legend, wierzeń sąsiedzkich przedstawiono Abrahama jako człowieka bezgranicznie oddanego i posłusznemu Bogu, do tego stopnia, że miał ofiarować własnego syna Izaaka Bogu.

Kompilacja zdarzeń z istniejącymi plemionami, tradycji i znanymi faktami historycznymi, etyką naturalną stała się arcydziełem literackim. Ta misterna konstrukcja stała się sama z siebie twórcza teologicznie. Z niej odczytywano to, co się nazywa prawem pozytywnym. Tak zbudowano chrześcijański fundament moralności.

Hagiografowie wykonali ogromną pracę bazując na szczątkowych informacjach i umiejętności odczytywania spraw Bożych (zwanej natchnieniem). Wierzę, że to co opracowali autorzy biblijni zawiera teologiczną Prawdę. To co się rodziło w umysłach autorów było, de facto, odczytaniem zamysłów Stwórcy. To zaiste cudowne i doniosłe wydarzenie, że z myśli wyłonili, odczytali stan rzeczywistości. W tym dopatruję się boskiej ingerencji. Bóg posłużył się umiejętnościami ludzi w których sam je zaszczepił (umiejętność wlana).

Pierwsza próba katechizmu cz 7,8

W artykule trzecim Katechizmu omawiane jest Pismo Święte. Według spojrzenia filozoteistycznego Pismo Święte jest autorstwa ludzkiego. Napisali go hagiografowie i ewangeliści, którzy wykorzystali umiejętność odczytywania praw ze Stanu Prawdy. W czasie pisania świętych ksiąg byli pod natchnieniem Bożym, czyli w stanie szczególnej wrażliwości duchowej. Redagowanie tej świętej księgi zajęło około tysiąc lat, co w pewnym sensie potwierdza jej ludzkie pochodzenie. Autorzy umieszczali w nim swoje koncepcje teologiczne i zapotrzebowania natury kulturowo – politycznej. Biblia jest więc orędziem Boga przekazanym nam w języku ludzkim (ks. prof. J. Kudasiewicz). Udział Boga zaczyna się na etapie natchnienia pisarza. Hagiograf pod natchnieniem pisał według własnego warsztatu pisarskiego. Tekst jest więc nieprawdopodobnie ludzki. Niesie on jednak myśl o Bogu. Całość może być więc traktowana jako współautorstwo Boga i człowieka.

Pismo święte opisuje wiele rzeczy metaforycznie i nie wolno tej Księgi tłumaczyć w sensie ścisłym i dosłownym (fundamentalizm): Gwiazdy radośnie świecą na swoich strażnicach (Ba 3,34); Księżyc się zarumieni, słońce się zawstydzi (Iz 24,23);   «Stań słońce, nad Gibeonem!   I ty, księżycu, nad doliną Ajjalonu!»  I zatrzymało się słońce, i stanął księżyc (Joz 10,12–13).

Stary Testament był pisany dla Żydów. Chrześcijanie dopatrzyli się w nim kolebki Chrystusowej i przyjęli do swojego kanonu wiary. Biblia inaczej jest odczytywana przez Żydów a inaczej przez Chrześcijan. Siłą rzeczy dochodzi do rozbieżności interpretacyjnych. O dziwo Biblia sobie z tym radzi. Trzeba jednak zachować umiar, pokorę i życzliwość dla innowierców, bo łatwo jest przeginać egzegezę na swoją stronę. Kanoniczność Pisma Świętego wywodzi się z ludzkiego zamysłu, bo chciano ustanowić z niego bazę wiary religijnej. Kanon ksiąg biblijnych został ostatecznie uznany przez starożytny Kościół ok. 400 r. (w różnym czasie na Wschodzie i na Zachodzie). Formalny dekret ogłoszono w tej sprawie dopiero na Soborze Trydenckim 8.04.1546 r.

Nowy testament składa się z czterech ewangelii: Mateusza, Marka, Łukasza i Jana, dziejów Apostolskich, listów Pawła i innych pisarzy. Nowy Testament kończy Apokalipsa św. Jana.

Twórcy religii chrześcijańskiej dopatrzyli się ciągłości pomiędzy Starym Testamentem a Nowym. W tym duchu napisana została Ewangelia wg św. Mateusza. Ewangelię tą można traktować za dzieło teologiczne.

Wszystkie ewangelie stanowią skarb teologiczny chrześcijaństwa, natomiast jako dzieło ludzkie zawiera wiele błędów historycznych, przekłamań, niedopowiedzeń, przeinaczeń. Wgłębiając się w treść trzeba mieć tego rozeznanie. Usterki biblijne wymagają ciągłego szukania Prawdy.

Można postawić tezę, że w tym jest jakiś cel pedagogiczny cel. Wykładnia nagich prawd jest zbiorem prostych zdań do akceptacji lub odrzucenia. Nie ma w tym zachęty do ich przeżywania. Rozterki, wątpliwości są ciekawsze i mobilizujące do szukania rozwiązań.

 

Pierwsza próba katechizmu cz 7

 

Do dnia dzisiejszego nie do końca rozpoznana jest geneza powstania religii chrześcijańskiej. Wiadomo, że Apostołowie, świadkowie Jezusa, przekazali o Nim wiedzę i Jego naukę. Wszyscy ewangeliści opracowali swoje ewangelie według własnych koncepcji teologicznych i opierali się różnych przesłankach. Ostatnia Ewangelia Jana powstała najpóźniej, w łonie szkoły Janowej. Korzystała ona z ewangelii starszych. Nie ustrzegła się ona jednak od trendów ówczesnego gnostycyzmu.

Szczegółowa egzegeza wszystkich ewangelii ujawnia brak jednego projektu doktryny wiary. Powstała ona później na podstawie źródeł szczątkowych, nie pełnych i subiektywnych. Koncepcja, że tylko całe Pismo jest wykładnią wiary jest wybiegiem tłumaczącym braku pewnych i jednoznacznych informacji. Odległość czasowa od Zmartwychwstania Jezusa do redakcji ewangelii nie daje pewności dokładnego przytaczania słów Jezusa (ok. 3o lat i więcej). W niektórych cytatach zachodzą poważne wątpliwości ich autorstwa. Doktryna wiary powstała kilka wieków później według bieżących potrzeb Kościoła.

Żywa tradycja na którą powołuje się Nauczycielski Urząd Kościoła nie do końca jest wiarygodna. Ona może być przedmiotem manipulacji. O końcowej redakcji depozytu wiary decyduje Nauczycielski Urząd Kościoła. Aby zapewnić niezmienność w wierze zdefiniował dogmaty jako nienaruszalne Prawdy i zobowiązał lud chrześcijański do ich przestrzegania. Dogmaty zostały zdefiniowane według wiedzy z okresu ich definiowania. Sądzono, że twórcy doktryny znają prawdę absolutną, która w czasie nie ulega zmianie. Jak mniemam niechcąco, założono knebel i ograniczenie rozpoznawania Prawdy według postępu nauki. Kościół wyrządził sobie i doktrynie chrześcijańskiej krzywdę epistemologiczną (poznawczą). Prawdy dogmatyczne bledną z czasem. Potrzeba rewolucji watykańskiej, aby dopuszczono ich korektę. Ciągłe powoływanie się na Ducha Świętego, który czuwa nad depozytem wiary jest tezą ryzykowną. Dostrzegam w tym niejaki przymus nad Duchem Świętym (Aktu działającego), a to ma znamiona grzechu. Podobnie notoryczne powoływanie się na prawdy objawione są tylko pobożnymi życzeniami. Bliżej prawdy jest zdolność odczytywania spraw bożych przez każdego człowieka. Ludzkie sumienia są kopalnią wiedzy o Bogu. Każdy człowiek otrzymał w darze charyzmat prawdy. Nie każdy jest zdolny to jego odczytania i głoszenia. Sukcesja biskupia i ich charyzmat prawdy nie do końca są prawdziwe. Trzeba uwzględniać ich ludzkie pochodzenie z całym bagażem ludzkiej niedoskonałości.

Doktryna wiary musi przejść gruntowną przebudowę na bazie dzisiejszych środków badawczych. Przytaczane słowa Jezusa winny być weryfikowane względem wiedzy towarzyszącej i nie pochodzącej z ewangelii.

Aby nie pozwolić na powstanie nowych sekt religijnych, tę odnowę trzeba dokonać w łonie samego Kościoła.

Pierwsza próba katechizmu cz 6

Duch Święty jest pojęciem szczególnie eksponowanym w religii chrześcijańskiej. Katecheza chrześcijańska mówi, że Duch Święty jest trzecią Osobą Trójcy Świętej. Doktryna chrześcijańska odczytuje w Biblii (Dz 2,3–4; Ps 139,7–8 i in.) Jego oddzielną, samodzielną osobowość, co uważam za błąd. Nie dziwię się, że pojawiły się doktryny antytrynitarne, które sprzeciwiają się tej tezie. W Dziejach Apostolskim pisze: “Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. ” (Dz 2,3–4); “Gdzież się oddalę przed Twoim duchem? Gdzie ucieknę od Twego oblicza? ” (Ps 139, 7–8) ; “Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha7. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego ” (1 Kor 2,10). Wielokrotnie analizowane teksty biblijne nie potwierdzają tezy doktryny chrześcijańskiej. Ewangeliści bardzo lubią posługiwać się tym terminem i wskazują na jego wielkie znaczenie w wierze. Pojęcie Ducha Świętego zakorzeniło się mocno w wierze chrześcijańskiej. Wierni często powołuje się na Niego. Pierwsze Objawienie Ducha Świętego ma miejsce podczas chrztu Jezusa. Duch Święty czuwa nad wyborem papieża, Kościołem, uczestniczy w codziennym życiu wiernych. Jest tak ważną postacią, że Jezus napominał (jeżeli jest to prawda historyczna), że “każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone” (Mt 12.31). Po zmartwychwstaniu Jezusa miało miejsce zesłanie Ducha Świętego na apostołów. Ten fakt przeczy Jego osobowości bytowej. Duch Święty uosabia ducha, tchnienie istoty Boga. To samo Jego centrum       Twórcy religii chrześcijańskiej samo tchnienie Boga, Jego moc, istotę wysublimowano do osobnego istnienia bytowego[1]. . Dla chrześcijaństwa Jego wysublimowanie jest tak ważne, że uczynili go znakiem rozpoznawczym krzyża: „Idźcie więc i czyńcie uczniami wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28, 19).

Twórcy religii chrześcijańskiej sklonowali boski wizerunek tworząc osobny byt. W żadnym tekście Pisma Świętego nie znajdujemy dialogu Ducha Świętego z Synem lub Ojcem. Nigdzie też Pismo wprost nie mówi, że Duch Święty jest Bogiem. Jedynie w Dziejach Apostolskich Piotr w rozmowie z Ananiaszem zwraca się do niego w słowach: dlaczego szatan zawładnął twym sercem, że skłamałeś Duchowi Świętemu i odłożyłeś sobie część zapłaty za ziemię.(…) Jakże mogłeś dopuścić myśl o takim uczynku? Nie ludziom skłamałeś, lecz Bogu (Dz Ap. 5,3–4).

W wierze rozumnej Trójca Święta jest sprzecznością logiczną. Jedyny Bóg istniejący jako trzy Osoby (hypostaza) pozostaje jednym Bytem. Niezrozumienie tej filozofii ukrywa się pod zasłoną tajemnicy trynitarskiej. Ireneusz z Lionu (zm. 202) podkreśla niewystarczalność ludzkiego języka do opisania tajemnicy Bóstwa.

Kościół upierając się nad tym nielogicznym sformułowaniu ogłosił dogmat (dopiero w IV wieku), który stał się prawdą wiary teologii chrześcijańskiej. Przekonanie o prawdziwości tezy Trójcy Świętej jest tak duże, że zachowują ją kościoły katolickie, prawosławne, wyznania wywodzące się z reformacji takie, jak luteranizm, kalwinizm, anglikanizm, metodyzm i prezbiterianizm. Uznanie wiary w Trójcę Świętą jest pierwszym koniecznym warunkiem wstąpienia do Światowej Rady Kościołów.

Pojęcie Aktu działającego jest ukłonem autora wobec stwierdzenia chrześcijańskiego, że wszystkie trzy Osoby są rozumiane jako mające tę samą jedną istotę czyli naturę (tautuzja), a nie jedynie podobne natury.

Idea Trójcy Świętej budziła od dawna kontrowersje. Dowodem są powstałe doktryny antytrynitarskie.

Według antytrynitaryzmu (arianie, Badacze Pisma Świętego, Świadkowie Jehowy, unitarianie, bracia polscy, Kościół Chrześcijan Dnia Sobotniego, Zbory Boże Chrześcijan Dnia Siódmego) Trójca Święta nie istnieje, między innymi dlatego, że nie ma o niej informacji w Biblii. W tekstach Starego Testamentu nie ma żadnego objawienia Trójcy. Także w Nowym Testamencie nie występuje stereotypowe credo. I choć wiele tekstów Nowego Testamentu (np. 1 Kor 12,4-6) jest dość powszechnie traktowanych jako argument trynitarny, jednak ściśle rzecz biorąc są to wersety modelu potrójnego (wyliczeniowego), a nie trynitarnego. Innym fragmentem o takiej potrójności, wymieniającym „Ojca, Syna i Ducha”, to Ef 4,4-6.

Dla mnie pojęcie Ducha Świętego w obrazie bytu osobowego to przeintelektualizowana koncepcja, która tylko utrudnia wiarę, nie wnosząc do niej nic nowego i wartościowego. Krytycy zarzucają też, że doktryna trynitarna była wynikiem działań bardziej politycznych, niż teologicznych. Jaroslav Pelikan, The Christian Tradition, 1971, strona 173. E. Washburn Hopkins, profesor Uniwersytetu Yale stawia tezę: „ostateczne ustalenie ortodoksyjnej definicji trójcy było w znacznej mierze sprawą polityki kościelnej”. Origin and Evolution of Religion, 1923, strona 339; The New Encyclopædia Britannica tak komentuje odnośne fakty historyczne: „W Nowym Testamencie nie spotykamy słowa Trójca ani wyraźnego sformułowania tej doktryny (…). Doktryna ta rozwijała się stopniowo przez kilka stuleci wśród licznych sporów. (…) Odmienność tych trzech [Osób] oraz ich jedność połączono w jednej, ścisłej doktrynie o jednej istocie i trzech osobach nie wcześniej niż w IV wieku”. (The New Encyclopædia Britannica, wydanie XV, 1985, tom 11, Micropædia, strona 928).

Duch Święty jest przejawem działalności Bożej lub mocą Bożą. Duch Święty ma zatem funkcję dynamiczną. Jako słowo jest zamiennikiem, synonimem Boga. Duch Święty jest pojęciem podobnym do pojęcia Anioła. Jest On posłannikiem samego Boga Ojca, Aktu działającego. Jezus Chrystus działający jest Duchem Świętym.

Dla wierzących wiarą parafialną niech zostanie jak głosi katecheza kościelna, bo pojęcie Ducha Świętego niczemu nie przeszkadza a pobudza do duchowości.

[1] Podobno uczynili fizycy z kwantem pola, który nazwali cząstką oddziaływania (bozonem).

Próba powrotu do redakcji katechizmu

Napisałem kilka miesięcy temu: “Tym tekstem (mowa jest o katechizmie: Pierwsza próba katechizmu) przerywam dalszą redakcję i czekam na słowa komentarza. Bez Waszej zachęty nie będę kontynuował dalszych prac”. Po kilku miesiącach je otrzymałem. Oto kilka z nich (te skromniejsze) przetłumaczone przez tłumacza internetowego:

 

Dziękujemy za udostępnienie Twoich informacji. Naprawdę doceniam twoje wysiłki i czekam na Twój kolejny wpis. Jeszcze raz dziękuję.

 

Witam. świetna robota. Nie spodziewałem się tego. To jest
wspaniała historia. Dzięki.

 

Zachęta przyszła z dalekich krajów. To wystarczyło, że wrócił zapał do pracy. Nie jest to jednak praca łatwa. Jak napisał jeden z interlokutorów: “Jest to jeden z najbardziej przydatnych blogów, jakie kiedykolwiek natknęliśmy się na ten temat. Właściwie doskonały. Jestem również ekspertem w tym temacie. Rozumiem twoją ciężką pracę“.

Pomijając komplementy jestem w rozterce. Ostatnie moje wpisy mają charakter podsumujący, świadczące o zbliżaniu się do końca moich prac. W ostatnim ujawniłem ludzką niemoc w ujawnianiu Prawdy i skłoniłem się w stronę wiary naturalnej tkwiącej w zwykłych ludziach. Teraz pozostała mi do przekazania tylko wiedza. Ja nie dysponuję uczelnianym aparatem i jestem samotnym pływakiem na wielkim oceanie. Do wiedzy trzeba mieć dostęp i czas. Ja mam ograniczone jedno i drugie. Moje wyniki i prace nie mam z kim skonsultować. Ci, na których liczyłem poszli w świat i porzucili ciekawe rozmowy twórcze. Pochłonięci zostali przez samo życie i codzienne troski.

Z katechizmu opublikowałem 5 postów. Postaram się dopisać następne.

Może sam nabiorę przekonania o słuszności dalszych prac? Jestem przekonany, że do takiego przedsięwzięcia potrzebny jest zespół redakcyjny z mądrym nadzorem merytorycznym.

Nie władam językiem angielskim (władam skromnie językiem francuskim), a tłumacz internetowy daje jakieś dziwne i mało zrozumiałe translacje. Wielu komentarzy nie rozumiem. Komentarze podpinane są pod wykłady. Wolałbym prowadzić dyskurs za pomocą poczty e-mail. Podaję więc swój aktualny adres p.porebski@onet.pl.

Marzą mi się komentarze merytoryczne, inspirujące i pouczające. Ja również jestem uczniem i pragnę stale doskonalić swoją wiedzę.

Wiara wynikająca z pragnień

Moje wieloletnie poszukiwania teologiczne doprowadziły mnie do ściany, której jako człowiek żyjący nie mogę przekroczyć. Moje wielorakie próby wejścia na teren zabroniony przydały się jeno do umocnienia mojej wiedzy. Dzisiaj wiem, że wiara wywodzi się z ludzkich pragnień, które zostały zakodowane w ludzkiej świadomości, w sercu i w duszy. Bóg (Pierwsza Przyczyna, czy jak ktoś woli), który stworzył nasz świat ujawnił swoją koncepcję w materiale stwórczym. W umysłach ludzkich zakodował potrzebę Jego szukania, Jego pragnienia. To pragnienie wywołało potrzebę zgłębiania wiedzy o Bogu i całym świecie stworzonym. Wiedza jest zbiorem informacji. Przez lata nagromadziła ona wiele hipotez, tez, aksjomatów. One stały się podstawą do pragnień, a pragnienia do wiary. Tak ujmując, można rozumieć wiarę maluczkich i uczonych w piśmie. Z pragnień Bóg został odczytany, wykreowany, z obrazowany. Jemu doszyto historię i w Jego “usta” wprowadzono ludzkie słowa. To co wiemy o Bogu jest ludzkim obrazem ludzkich pragnień. O samym Bogu, w Jego rzeczywistości wiemy tylko tyle, że istnieje. Po Jego dziełach poznajemy Jego przymioty. Sama Istota Boga jest nieznana i nigdy nie będzie poznana. Musiałem przejść wieloletnią drogę filozoteizmu (wiary rozumnej), aby poznać, że nie wiedza, a wiara jest bliższa ludzkiemu poznaniu. Wiedza może błądzić, być fałszywa, niedoskonała. Wiara jest wewnętrznym przekonaniem, akceptacją, własną wizją. Wiara jest tym co się czuje. Ona odzwierciedla ludzkie pragnienia. To jest nasza Prawda. Prawda absolutna jest poza zasięgiem ludzkiej percepcji i ludzkiego rozumienia. Wiara w wieczność jest też ludzkim pragnieniem. Musimy zostawić Bogu rozwiązanie ludzkich oczekiwań. My możemy tylko pragnąć, czyli wierzyć, że życie trwa nadal. Wiedzę, którą mamy, na skutek przeróżnych “przecieków”, nie dają pewności. Wierząc, pewność nasza wzrasta, bo takie są nasze pragnienia i oczekiwania. Teraz rozumiem, dlaczego tak trudno przyjmowane i akceptowane są mojej wyniki prac. One są moją Prawdą. Tylko ten, kto ma podobne marzenia i pragnienia może je zaakceptować.

 

Dzień Pański

A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając” (Rdz 2,2–3). Odczytywanie literalne Biblii o siedmiu dniach stwarzania egzegetycznie krytykuję, ale w tych słowach odbieram poezję proroctwa wstecznego i poddaję się jej urokowi.

Słowa księgi są kuriozalne. Bóg nie ma potrzeby odpoczywać. Autor podparł się boskim autorytetem, aby uwypuklić potrzebę człowieka. Ludzka maszyneria wymaga regeneracji nie tylko cielesnej, ale i duchowej.

Słowa księgi to nie chęć Stwórcy do narzucania człowiekowi harmonogramu zajęć, ale pryncypia i mądrość godnego życia. Życie to nie tylko praca. Nie wszystkie działania przynoszą korzyść, zysk. Bóg przewidział czas relaksu. Błogie lenistwo nie należy łączyć z postawą statyczną. To czas przeżywania emocji, refleksji. Ten jeden dzień w tygodniu Bóg przeznaczył również dla siebie. Myślę, że po tylu darach które przekazał człowiekowi należy Mu się odrobinę czasu dla uświęcania Jego Majestatu. Niedziela jest dniem szczególnym. W tym dniu powinny zdarzać się chwile doniosłe, intymne, duchowe, wzniosłe. Każdy człowiek wyposażony jest w duchową autostradę, którą może się łączyć z Bogiem i z jej pomocą powiedzieć Mu: “jestem Twój, szanuję i darzę miłością. Nigdy nie będę w stanie spłacić długu jaki zasięgam codziennie u Ciebie. Na barki Chrystusowego krzyża wrzucam całą moją niedoskonałość, grzeszność, nieporadność, prośby i pragnienia. W obrazie skomplikowanej chrześcijańskiej wizji sacrum podporządkuję się Twojej woli“. Zawierzam, że w niej zawarta jest Twoja Miłość do swojego stworzenia. Pierwszy Chrystus rozpoznał, w czym rzecz, i schylił głowę przed Obliczem Ojca. On nauczył nas jak oddawać Mu cześć. Niedziela jest dzień Bożego błogosławieństwa. Głupi ten, który nie korzysta z bieżących darów Stwórcy. Na każdej Mszy powtarzana się Ofiara krzyża, która stale jest skuteczna. To rzecz niezwykła i pochodzi z Bożego arsenału darów.

Na jakiś czas trzeba zmieniać klimat przeżywania, otoczenie, bodźce wzrokowe i słuchowe. Można to robić na tysiące sposobów. Dla mnie najlepszym relaksem jest spacer i kontemplacja, zamyślenie, duchowy odlot. Wychodziłem z wnuczką i z wnukiem kilometry. Teraz mam zakaz, bo stałem się niepewnym opiekunem pod względem stanu mojego zdrowia. Uważam, że przesadzają, ale rozumiem rodziców.

To nie porażka, obciach, lecz mądrość

Arcydziełem godnego podziwu jest koncepcja stworzenia istoty ludzkiej. W surowej ocenie powiem, że Bóg miał w tym swój interes. Bóg stworzył istotę rozumną, aby być rozpoznawalny. Używanie w tym temacie porównań ze sfery ludzkiego działania jest nie na miejscu. W tym języku mówi się, że koniec kończy dzieło i droga do wyniku jest mniej istotna. Dictum factum. Pomijając gorszące sformułowania należy cieszyć się, że Bóg dał człowiekowi szanse. Człowiek wyposażony jest w boskie przymioty: “Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz” (Rdz 1,27). Brakuje słów, aby opisać wielkość tego dzieła. Przypisał człowiekowi duchową naturę, i przez nią człowiek uzyskał nieśmiertelność. Samo to jest kuriozalne. W umyśle człowieka umieścił zdolność rozumowania, rozpoznania, oceny. Człowiek jest istotą stwarzającą własne koncepcje, może zmieniać otaczający go świat. Człowiek jest współprojektantem boskiej koncepcji. Gdyby człowiek tak naprawdę zdawał sobie sprawę co otrzymał od Stwórcy i jaką ma moc, to by Bogu zawsze okazywał wdzięczność. Tak jednak nie jest, bo wraz z wolną wolą pojawiła się u człowieka chęć samodzielnego działania i wprowadzania w życie zupełnie własnych koncepcji. Ta chęć samodzielności była pierwszą jaskółką do pojawienia się grzechu, czyli działania niezgodnie z Bożym zamysłem. Bóg został przymuszony do akceptowania ludzkich wyborów. Wiedział, że człowiek nie ma takiej wiedzy jak On, aby rozsądniej rozpatrzyć wszystkie za i sprzeciw swoim decyzjom. Człowiek w mądrości swojej mniej popełnia błędów. Bóg czeka na ludzkie aggiornamento. Do tego potrzebny jest czas.

Tylko ci, którzy utknęli w zaułku własnego ego sprzeciwiają się Bogu. O nierozumni: “U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone” (Mt 10,30). Przyznać się do konieczności podporządkowania się Bogu, to nie porażka, obciach, lecz mądrość,