Zmartwychwstanie

          Dzisiaj przypada główne święto Zmartwychwstania Pańskiego. Czym dla mnie jest to Święto i o czym stanowi?

           Pomijając jego teologie, tak od serca, mnie kojarzy się z nadzieją w trzech warstwach.

           Pierwsza ujawnia koncepcję Stwórcy. Stworzony świat został podarowany człowiekowi do jego jurysdykcji. Bóg okazał Miłość swojemu stworzeniu. Wywyższył go do roli dziedzica Bożego Jezusa Chrystusa i dał nadzieję wszystkim wiernym. W Chrystusie ujawnił sam siebie i swoje paradygmaty. Jezus jest przykładem i dowodem tego, co może osiągnąć każdy człowiek. Jaka moc drzemie w istocie rozumnej! Największym darem jest to, że człowiek może poznać własne poznanie za pomocą darowanemu przez Boga rozumu. Drugim darem jest dana człowiekowi wolność woli. Każdy może pokochać Boga albo się od Niego odwrócić.

            Druga warstwą nadziei zmartwychwstania  jest poznanie wspaniałego Człowieka Jezusa Chrystusa, który bezgranicznie otworzył się na Boga. Swoją wolę związał z wolą Boga pozostając dalej człowiekiem wolnym. On to pokazał najwyższe wartości etyczne. Jest dla wiernych Nauczycielem. Ogarnia swoją Miłością wszystkich, biednych i bogatych. Rozsądnie pomaga i wspiera. Jest dla wielu najlepszym Przyjacielem. Jest przykładem jak żyć i jak postępować. Z Jezusem można się zaprzyjaźnić, powierzyć Mu swoje troski, porozmawiać, zwierzyć i poprosić o różne dary. Jezus reprezentuje Ojca posiadając Jego wszystkie możliwości w Akcie działającym.

            Trzecią warstwą nadziei zmartwychwstania jest rola człowieka we Wszechświecie. Człowiek jest kimś i dlatego należy mu się godność. Napisałem na ten temat książkę  “Człowiek byt niemal doskonały” Coriolanus 2009 r.

             Te trzy warstwy nadziei sprawiają, że dzień ten jest dniem radosnym. Patrzę na moje troski z nadzieją, że kiedyś się skończą.

            To nic, że stół jest zastawiony skromnie. Liczy się pogoda ducha, nadzieja i miłość. I Wam wszystkim czytelnikom życzę tego samego.

Subtelność poszukiwana

         Ojciec zwrócił uwagę synowi, który szykował do pracy kanapki z wędliną, że jest Wielki Piątek i trzeba zachować post. Otrzymał odpowiedź, że nie jest chrześcijaninem. Ojciec zareagował.

– To Twoja sprawa, ale zważ, że czynisz zgorszenie dla otaczających cię osób.

Odpowiedział.

– To ich sprawa.

          Pozornie, miał prawo tak postąpić i powiedzieć, ale zabrakło mu subtelności względem wiary swojego ojca, zdawałoby się osobie bliskiej, kochanej. Ojciec zakończył dyskusje pozostając w smutku.

          Maciej Dowbor opublikował na instagramie post dotyczący spalonej katedry Notre Dame w Paryżu. Podpisał zdjęcie kierując słowa na mamy, znanej dziennikarki, która remontuje domy: “czy nie wyremontować katedry Notre Dame“. Miało być śmiesznie, ale nie wszyscy zrozumieli jego żart. Żart nie na miejscu.

          Kiedy nauczyciele walczą o swoją godność były poseł Samoobrony  i były kandydat na prezydenta Łodzi Piotr Misztal  zapowiedział pozew przeciwko szkoły w przypadku odwołania matur. Interes partykularny pozbawił polityka subtelności i wrażliwości społecznej.

          Telewizja pokazała kapłana wjeżdżającego do kościoła na osiołku na podobieństwo Jezusa wjeżdżającego do Jerozolimy.  Co za brak wyczucia chwili i niesmacznego porównania!

          IPN chciał uczcić powstanie w getcie i wykorzystując cytat Zofii Nałkowskiej: “Ludzie ludziom zgotowali ten los” dopisał w nawiasie: “Ludzie (Niemcy) ludziom zgotowali ten los”. Czemu to miało służyć?  Jak skomentowała to jedna z prawniczek: “IPN naruszył prawa autorskie Nałkowskiej. Instytut ma przywracać pamięć, a nie ją wypaczać

           Media wywlekły przykre sprawy rodzinne polityka Roberta Biedronia.  To chwyty poniżej pasa. Taka jest polityka?

            Kobieta została potrącona przez chłopca jeżdżącego hulajnogą. Potrzebna była pomoc w szpitalu. Policja to jej wymierzyła mandat. Została ukarana podwójnie. Takie mamy beznadziejne prawo.

            Na chrzcinach jeden z gości odmówił toastu za zdrowie dziecka. Tłumaczył się złożonym przyrzeczeniem postnym. Mógł zamarkować, a nie pretensjonalnie odmawiać.

           Hejt skierowany do niewidomej Joanny Mazur, utytułowanej lekkoatletki jest przykładem bezduszności, braku empatii i braku subtelności.

           Wszyscy, którzy nie reagują na życzenia świąteczne są gburami. Wysłanie życzeń nie jest obligatoryjne, ale reakcja i podziękowanie za nie są powinnością.

Duchowa natura

      Jak wspominałem Bóg istnieje przez działanie (Akt działający), a my Go doświadczamy prze skutki jakie czyni. Jezu był Człowiekiem. Miał duszę. Można stawiać pytania o Nim jako człowieku. W czasie życia płodowego był ściśle połączone z organizmem matki.  W chwili narodzin ta fizyczna łączność rozerwała się. Jezus odłączył się od tego organizmu Matki, z którym współistniało. Jego dusza, która formowała całe ciało, nie znajdowała się w jakiejś jego konkretnej części ciała, ale została przynależna do Jego ciała. Podobny akt odłączenia nastąpi w czasie śmierci Jezusa na krzyżu. Dusza Jezusa odłączyła się od ciała, z którym była ściśle zespolona w sposób zupełnie odmienny i głębszy niż dziecko z organizmem matki. Jezusa „ja” wyszło poza istniejący w czasie świat, który był dla Niego jakby przejściowym miejscem zamieszkania, jakby „organizmem”, w którym mógł wzrastać. W śmierci Jezus narodził się do istnienia poza tą rzeczywistością, w którą było wtopione przez materialne ciało. Z chwilą śmierci został wywyższony do rangi Aktu działającego, czyli swego Ojca Niebieskiego. Jezus narodził się na nowo poza czasem i przestrzenią, w których dotąd funkcjonował. Dusza Jezusa weszła w rzeczywistość bezwymiarową. Skoro nawet za życia człowieka trudno powiedzieć, gdzie znajduje się w nim dusza, to nie można wyobrazić sobie, gdzie ona się znajduje, kiedy odłącza się od ciała, kiedy przestała się przez nie ujawniać w formie procesów życia duchowego i biologicznego. Jak poucza wiara wstąpił do piekieł, które nie ma miejsca w sensie przestrzennym. W ludzkim języku nie potrafimy opisać tego zdarzenia. Spotkanie ze zmarłymi duszami nastąpiło w sensie duchowym. Dusze ludzkie nie unicestwiają się. One nadal żyją przynależnością do Stwórcy i jak kto woli, tam  gdzie znajduje się ich duchowa substancja, z której są utworzone: „a dusze sprawiedliwych są w ręku Boga” (Mdr 3,1). Dla wyobrażenia sobie miejsca można posłużyć się obrazem słońca  (Boga). W Jego w promieniach umieszczone są dusze ludzkie w odległości zależnej od stopnia doskonałości. Daleko od centrum znajdują się dusze najmniej związani z Bogiem. To miejsce można nazywać umownie piekłem, w której panuje tęsknota za Bogiem. Tam skierowała się dusza Jezusa po śmierci. Dla dusz cierpiących z tęsknoty za Bogiem nastał dzień radosny. Rozwiane zostały wszelkie wątpliwości. Bóg-Stwórca istnieje. To czego się raczej domyślali, nie mając pewności, zostało im ujawnione.

          Natura duchowa człowieka jest podobna do boskiej natury. Swoją obecność zaznacza przez swoje działanie, lub jak kto woli, duchową substancję (byt duchowy). Nie mam wiedzy jak opisać ludzkim językiem naturę duchową dlatego pozostaję przy wierze natury dynamicznej, a nie ontologicznej.  Ta substancjalna obecność bytów duchowych zupełnie wymyka się ludzkiemu wyobrażeniu, dlatego niewiele więcej można o niej powiedzieć jak tylko to, że jest to obecność pozaprzestrzenna.

    Można postawić pytanie, co określa “ego” człowieka. Zachowana świadomość istnienia. Brak możliwości wyobraźni bytów transcendentnych opisane są w księdze Mądrości: “Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju” (Mdr  3,2–3) .

          Wszystkie istoty duchowe łączy ten sam sposób istnienia, przez działanie. Na ziemi dusze ludzkie ożywiają ciało. W przypadkach innych stworzeń żywych ich istnienie ożywia sam Stwórca, który jest wszędzie:  On to podtrzymuje stworzenia materialne  w ich istnieniu. Przez swoje działanie Bóg jest obecny tam, gdzie powstała przestrzeń. Jest obecny w każdym jej punkcie, jednak nie jest nią ograniczony. „Ten, który otacza wszystkie byty, napełnia wszystko Swym promiennym Światłem, lecz nie zawiera się w ich granicach” (V. Ryden, Prawdziwe Życie w Bogu, tom 14. Katowice 2003, str. 162-163.). Przez swoją stwórczą moc Bóg jest blisko swoich stworzeń, jest w nich, ale równocześnie je przekracza.

          Autor Księgi Wyjścia z obrazował Boga przestrzennie w krzewie gorejącym (Wj 3,14). Była to jego wizja, treść odczytana z natchnienia ze Stanu Prawdy. Bóg nie mógł zajmować żadnej przestrzeni, bo kłóciłoby się to z Jego duchową naturą.

          Bóg towarzyszy wszystkiemu swoją obecnością, nawet wtedy gdy powstaje zło. Nie zawsze interweniuje, bo szanuje darowaną wolność człowieka.

          Bóg jest obecny w każdym człowieku, ale można zaznaczyć, że jest w  szczególny sposób obecny w tych ludziach, którzy Go miłują: “Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać” (J 14,3). Pan zapewnił św. Faustynę: „Córko moja, twoje serce jest mi niebem” (Św. Faustyna, Dzienniczek, Warszawa 1993, 238.) W szczególny sposób Bóg może być obecny przez swoje działanie w sercu człowieka, w które wlewa łaskę, które rozpala swoją miłością i napełnia swoim poznaniem. Bóg wtedy mieszka w człowieku jak w świątyni (por. 1 Kor 3,16). Ta obecność nie jest jednak przestrzenna. Jest to obecność przez Jego działanie. Ono rozbudza Bożą miłość w ludzkim sercu. Jeśli człowiek przyjął ten dar, Bóg swoją wszechmocą go podtrzymuje. Dzięki temu działaniu Nieskończona Miłość przenika człowieka, jest obecna w nim, w jego miłości, w jego nowym Bożym życiu.

          Jak pokazuje historia, w rzeczywistości materialnej można zauważyć obecność dusz zmarłych przez ich działanie. Wiara podpowiada mi, że może się to zdarzać tylko za zezwoleniem Boga. Dlatego nie jest to nagminne, ale nadzwyczajne.

          Bóg może uwrażliwiać dusze ludzkie do działań nadzwyczajnych. Angażuje je do działań anielskich. Tą wiedzę znam z autopsji.  Bóg generuje dobro, a człowiek wyraża wolę jego spełnienia.  Należeć do najemników Boga jest zaszczytem i nadzwyczajną godnością. Zapłata czeka obfita.

          Darczyńcę trzeba pochwalać, a Boga powinno się adorować i Jemu dziękować za spływające łaski i dary.

Misterium dobra

          Dostałem od wielu osób dar pieniężny, który pozwolił mi przetrwać ciężkie chwile. Jednak moi niektórzy dobrodzieje nie wiedzą, że bez dobrego słowa otuchy, okazania zainteresowania, zapytania, ich dar to forma rzuconego datku żebrakowi. Niechcący sprawiali mi ból. Nie powinienem narzekać, ale pomimo biedy nie pozbawiła mnie ona osobistej dumy i godności. Spotkało mnie również dużo radości od osób zatroskanych o mój stan i tym i tamtym składał wielkie podziękowanie. Nie wypowiem ich imion, bo boję się, że niektórych pominę, a nie chciałbym nikomu sprawić przykrości.

        Udzielając pomocy trzeba zachować szczególny takt, aby nie urazić. Niekiedy osoby obdarowane są szczególnie wrażliwe na formę. 

         Strajkującym nauczycielom nie chodzi o jałmużnę, ale o godność dla swojego zawodu. Popieram ich protest z całego serca. Sam uczyłem przez kilka lat w liceum i poznałem ich trud. O wynagrodzeniu już nie pamiętam, ale pozostały mi wspomnienia wielu uczniów, którzy mi serdecznie dziękowali za pomyślną interakcję. To były piękne dni.

         Każdy dobry uczynek wymaga wsparcia dobrym słowem. Ono dopełnia uczynek i czyni z niego misterium dobra. Proszę o tym pamiętać.

Lekcja pokory

       Apostoł Paweł w Liście do Filipian ukazał w pięknych słowach pokorę Sługi Bożego Jezusa Chrystusa. Dla nas jest lekcją do naśladowania:

On, istniejąc w postaci Bożej,
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stawszy się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka,
uniżył samego siebie,
stawszy się posłusznym aż do śmierci –
i to śmierci krzyżowej.
Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył
i darował Mu imię
ponad wszelkie imię,
aby na imię Jezusa
zgięło się każde kolano
istot niebieskich i ziemskich i podziemnych.
I aby wszelki język wyznał,
że Jezus Chrystus jest PANEM –
ku chwale Boga Ojca
” (Flp 2,6–11).

          Wszyscy rządzący, odpowiedzialni za losy wielu powinny zapoznać się z tym tekstem i głęboko zastanowić się nad swoim postępowaniem. Postać sługi nie umniejsza wielkości. Sługa czyni dobro. Ten funkcjonał przenosi się na innych i jest motorem do czynienia dalszego dobra. Ten kto krzyczy, że jemu się należy  nie rozumie idei chrześcijaństwa. Żyje po omacku, zagubiony we własnej ideologii:  “Trzeba im zamknąć usta, gdyż całe domy skłócają, nauczając, czego nie należy, dla nędznego zysku” (Tt 1,11).

Znaczy, że jeszcze nie czas

     W niedzielę Palmową byłem świadkiem chrztu mojego prawnuka Kamilka. Choć uroczystość była nienaganna, to czułem się zdrowotnie kiepsko. Brakowało powietrza, a zasłona w oku po wylewie zaburzała równowagę. Zastanawiałem się nawet czy Bóg sam przerwie okazywaną mi Opatrzność i wezwie mnie do siebie przed spełnieniem moich zobowiązać finansowych? Nad ranem poczułem się lepiej. Znaczy, że jeszcze nie czas. Odczuwam jak uchodzi ze mnie powietrze. Ile może jeszcze znieść człowiek? Odczuwam dyskomfort jak pomyślę, że mogę zawieść, nie z mojej winy,  tylu moich przyjaciół.

        Wracam do tematu mojego światopoglądu. Słuchałem wczoraj ewangelię wg św. Łukasza gdzie opisany jest dramat Jezusa. Uderzyła mnie skromność Jezusa: “Wy zaś nie tak [macie postępować]. Lecz największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa! Któż bowiem jest większy? Czy ten, kto siedzi za stołem, czy ten, kto służy? Czyż nie ten, kto siedzi za stołem? Otóż Ja jestem pośród was jak ten, kto służy. ” (Łk  22,26–27). Ta nauka powinna dotrzeć do obecnej władzy. Modlą się publicznie i na pokaz, a nauki Jezusa nie znają. Buta i arogancja. To wizerunek tych, którzy w nazwie mają prawo i sprawiedliwość. Dziwię się ich wysokim poparciem. Ich hegemonia nad ludem jest porażająca. Zło ma wielką siłę oddziaływania. Jest narkotykiem, który zagłusza zdrowy rozsądek. Ślepi prowadzą ślepych. To musi zakończyć się tragedią. W tym dziele zniszczenia towarzyszy wiele kapłanów. O tempora o mores. Czy dożyję czasu odrodzenia i chwały dobra?

        Generalnie jest mi smutno. Dożyłem czasów, które są mi obce. Nadzieją jest zawiązana Koalicja wielu ugrupowań politycznych. W jedności siła. Wiążę z nią nadzieję nie tylko ekonomiczną, ale idealistyczną. Mam w sercu Solidarność z lat osiemdziesiątych. Mimo dramatu politycznego były to piękne czasy.

          Z okazji zbliżającej się Wielkiej Nocy życzę wszystkim ludziom dobrej woli i sobie powrotu czasów wzajemnego poszanowania, więzi i miłości braterskiej: “W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to miejcie na myśli!” (Flp 4,8). Alleluja.

Wiara moim upodobaniem

         Ciągnąc dalej wywód własnego światopoglądu zdumiało mnie, na bazie historii nauki, poznanie dynamicznej natury transcendencji. Bóg istnieje tylko własnym istnieniem. Jego istnienie potwierdzają skutki Jego działania. Trzeba otworzyć się na spojrzenie iluminacyjne (odkrywcze) aby zaakceptować tę mądrość, że Bóg może istnieć bez żadnej powłoki, struktury. W PŚ zapisana jest ta prawda słowami Boga: “Jestem, który Jestem” (Wj 3,14). Słowa te napisał ludzki natchniony autor księgi, ale słowa te pochodzą od samego Boga. To jest kluczowe Objawienie Boga. Reszta jest “anegdotą literacką”.

          Koncepcja Syna Bożego miała za zadanie ujawnienie się Boga na sposób widzialny, zmysłowy. Taka była potrzeba chwili. Myśl ta zrodziła się u Człowieka imieniem Jezus. Mniemam, że na skutek nieprawdopodobnych Jego zdolności w porozumieniu z Bogiem doprowadził do swojego Wywyższenia. Stał się Aktem działającym na równi z Ojcem. Jezus pokazał własnym przykładem do jakiś zaszczytów może dojść istota stworzona – człowiek.  Ta hipoteza jest tak nieprawdopodobna, że jestem zmuszony dać jej wiarę. Więcej, stała się moim upodobaniem, radością istnienia i sensem życia.

          Życie jest przygodą. Jej trudy ją urozmaicają. Człowiek doświadczany nie nudzi się. Jestem szczęśliwy, że zwyciężyła miłość i nie dopadło mnie uczucie nienawiści do przyczyny moich obecnych trosk. Uwolniony od nienawiści żyje się w przestrzeni Chrystusowej. Jego Opatrzność jest nadto widoczna. Poznałem wiele ludzkich aniołów, którzy wyrazili wolę bycia posłańcami Boga. Doznałem też upokorzeń od bogatych ludzi. Zawiodłem się na wielu. Nie mnie odmówili pomocy, ale otrącili naukę Chrystusa o koniecznej pomocy braterskiej. Za prawdę, będą rozliczeni swoją miarą.

          Nie jestem wolny od emocji i ludzkich przywar.  Całą swoją złość kieruję na obecny rząd. Liczę dni jego upadku. 

Kryterium sensu

         Kryterium sensu jest miernikiem wnioskowania, poprawności prowadzonych badań poznawczych. Nauka jest uprzywilejowana. Nikt nie zaprzecza, że ona stosuje się do tego pojęcia. Na początku XX wieku odmówiono filozofii i teologii sensu badawczego. Uważano, że nauka odpowie na każde pytania. Nauka polega na mierzeniu, ważeniu i wyciąganiu z nich wniosków. Jak sądzono (Koło wiedeńskie) filozofia i teologia opiera się na hipotezach, teoriach i wierze, a to są dziedziny spekulatywne, nikomu niepotrzebne. Po co nam teorie, jak wszystko można odczytać z badań?

         Bardzo szybko zmieniono nastawienie. Okazało się że nauka nie może odpowiedzieć na wszystkie pytania z racji istnienia naturalnych granic poznawczych. W mikroświecie, w przestrzeni mniejszej niż średnica protonu materia zatraca swoją naturę, a w skali kosmicznej ograniczona prędkość światła nie pozwala na badania makroświata. Blokadą stała się zasada Wernera Heisenberga (1927), która w sposób naukowy wyznacza próg poznawalności. Naturalne granice poznawcze nie likwidują pytań. Hipotezy, teorie wróciły do łask. Przywrócono do łask historię nauki, która okazała się kopalnią wiedzy.

        Aby zastosować kryterium sensu, trzeba posiadać pojęcia, którymi się uczeni posługują. Jak posługiwać się pojęciem racjonalności, kiedy trudno ją zdefiniować? Jak racjonalnie zdefiniować racjonalność. I tak można pytać w nieskończoność (błędne koło). To też jest ułomność poznawcza.

          Nawet w matematyce doszukano się logicznych granic teoretycznych. Austriacki matematyk i logik Kurt Gödel (1931). Podał dwa twierdzenia matematyczne:

Twierdzenie o niezupełności

Twierdzeniem o niedowodliwości niesprzeczności

          Gödel zastanawiał się, czy dane stwierdzenie jest do udowodnienia, czy nie. Dla jednej teorii może istnieć wiele różnych systemów formalnych (aksjomatyzacji), przybliżających ją lepiej lub gorzej. Jeżeli zdanie jest do udowodnienia, to musi być ono prawdziwe (ale niekoniecznie na odwrót).

Pisząc prościej. W matematyce mogą  zachodzić takie wnioskowania które są  nierozstrzygalne.

        Poza granicami poznawczymi nie ma sensu zadawanie pytań. Nauka jest bezsilna. Człowiekowi pozostają odpowiedzi hipotetyczne, które zahaczają o moralność i subiektywizm. Każdy może odpowiedzieć według własnych przekonań i wiary. Przykładem może być pytanie o sens życia, czy istnieje Stwórca, itd. ? 

         Zastrzegam więc, że wszystko co napiszę poniżej dotyczy własnych refleksji fenomenologicznych. Można mnie przekonywać do innych, ale nie będzie łatwo.

        Bóg jest istotą konieczną, bo każdy skutek ma swoją przyczynę. To przedmiot wiedzy według kryterium sensu dowodów logicznych. Jeżeli Stwórca istnieje, to człowiek jest Jego stworzeniem i do Niego należy. Głupotą jest więc przeciwstawianiu Bogu, od którego jest się zależnym, Gdyby Bóg nie był pełen Miłości do swoich Stworzeń, to ludzka perspektywa byłaby żałosna. 

        Człowiek powinien dziękować Bogu bardziej, nie za istnienie, ale za Jego dary, w tym daru wolności.

         Posiadając Bożą naturę (duszę) człowiek ma zapewnioną wieczność, a ona ma być przedmiotem ludzkiego szczęścia.

Modlitwa mistyczna

        Wiele osób chciałoby przeżyć jakieś doświadczenie mistyczne. Niektórzy warunkują to nawet dalszą wiarą. Odczuwają rozczarowanie, gdy nic takiego się nie zdarza. Jak mówią, uruchomili w pełni swoją wolę i wykazali swoje pragnienie. Bóg jednak milczy. Podstawowym błędem jest wyobrażenie zdarzenia (zjawiska) według własnego ludzkiego scenariusza. Tymczasem jest to szczególny dar od Boga i trzeba się poddać Jego wymogom. Bóg dopuszcza do siebie wszystkich wiernych. Warunkiem przeżyć mistycznych jest czysty stan duszy i poddanie się woli Boga.  Aby przeżyć takie stany można się do tego przygotować. Można zacząć od rzeczy najprostszych.

          Każda modlitwa szczerze przeżyta uruchamia autostradę kontaktu z Bogiem. Osoba modląca może przeżywać tzw. uniesienia modlitewne, wzruszenia, kojący spokój, spełnienie duchowe: “Wtedy będziecie szukali Pana, Boga waszego, i znajdziecie Go, jeżeli będziecie do Niego dążyli z całego serca i z całej duszy” (Pwt 2,29).

          Drugi stopień mistyczny polega na tym samym co pierwszy, ale bez wypowiadania słów modlitwy. Nazywa się to modlitwa myślna.  Ona to pozbawia się zakłóceń i rozproszeń pochodzących od formułowanych słów. Taką modlitwę można nazwać: trwaniem przed Bogiem. Modlący  kieruje do Boga tylko swoje myśli i pragnienia. Na ten stopień modlitewny można stosunkowo łatwo i szybko wejść. Trzeba uruchomić wszystko co się ma w duszy w połączeniu z pragnieniem i miłością.

Ten więc, kto pnie się wzwyż, nigdy nie przestanie iść z początku w początek, przez nigdy nie kończące się początki. Ten, kto pnie się wzwyż, nigdy nie ogranicza swego pragnienia do tego, co już zna; lecz wznosząc się stopniowo, przez inne, wciąż większe pragnienie, ku innemu, jeszcze większemu, dusza dąży drogą ku nieskończoności przez coraz to wyższe wzloty (św. Grzegorz z Nyssy 335–394).

          Kolejne stopnie mistyczne mogą być osiągane wg różnych szkół świętych: Św. Teresy Wielkiej (1515-1582), św. Jan od Krzyża (1542-1591), Tomasza à Kempis (1380 –1471) i wielu, wielu innych.

          Każdy następcy stopień wtajemniczenia to większe wyciszenie wewnętrzne aż do zatraty świadomości, spokój ducha i zwiększająca się żarliwość spotkania z Bogiem. Wola ludzka zostaje wyciszona na rzecz woli Ojca: Każdy uzdolniony z was winien przyjść i wykonać to, co Pan nakazał (Wj 35,10). Osoba modląca się słyszy wyraźnie głos Boga na nośniku duchowym. Każda myśl dobra jest głosem Boga.  Odczuwa się coraz mniejszy kontakt z otoczeniem, traci się poczucie czasu i miejsca. Dusza pozostaje sam na sam z Bogiem.

       Na ostatnim etapie drogi mistycznej dochodzi do zaślubin z Bogiem. To stan niebiański i ma się poczucie Nieba.

Religijne doświadczenie mistyczne różni się od ezoteryki, która mówi o specyficznym poznaniu pozazmysłowym, jak nirwana, telepatia, jasnowidzenie, odbiór kosmicznej energii itp.

     Zachęcam do drogi mistycznej, bo można osiągnąć największą radość i szczęście w życiu. Poza tym, modlący nabiera mądrości płynącą bezpośrednio od Ojca Niebiańskiego i stanu Prawdy.

Wracam do mojej żałosnej literatury

         Mimo, że napisałem “moje prace pozostały tylko żałosną literaturą” wracam do moich prac. Nie pytajcie dlaczego? Muszę.

          Żeby zrobić sobie przyjemność wrócę do tematu szczególnie mi bliskiego, a mianowicie pogranicza filozofii i nauki. Nie kryję, że filozofia jak i nauka są dla mnie bardzo bliskie. Nauka daje wiedzę, a filozofia i religia nadają badaniom sens.

           Lubię wracam do czasów wcześniejszych, w których rodziła się  nauka. Zawsze przeżywam na nowo działanie żurawia, które umożliwia podnoszenie dużych ciężarów małą siłą. Fascynuję się każdym prawem fizycznych. Zapisy matematyczne zjawisk mają w sobie magię. Wzory matematyczno-fizyczne traktuję jak urządzenia do których wrzuca się materiał a wychodzą produkty. Podobnie działają wzory matematyczne. Tego nie widać na pierwszy rzut oka, ale  równanie kwadratowe  zawierają w sobie tajemnicze punkty zerowe. Obraz graficzny funkcji ujawnia piękność zapisów. Moja miłość do fizyki i matematyki  owocowała jak uczyłem fizyki w liceum. Niektórzy uczniowie przejmowali ode mnie moją pasje. Pewnego razu matka mojej uczennicy zapytała: “co ja takiego zrobiłem, że moja córka nienawidząca fizyki teraz ją pokochała”.  Chwalę się, ale była to prawda. Jak byłem uczniem 4 klasy podstawowej, pamiętam, że na lekcji z zajęć ręcznych przyszła w zastępstwie polonistka. Dała wszystkich jakieś zajęcia i czekając na wynik opowiadała żarliwie o Grażynie Mickiewicza. Byłem zauroczony tekstem, sposobem przekazu. To było aktorstwo czystej wody.  Nauczyłem się wtedy sposobu przekazu. Wiedza musi wypływać z wewnętrznej miłości do przedmiotu. Wtedy to nie tylko wiedza, to theatrum przeżyć.

         O przełomie w nauce w wiekach od XVI do XX mogę bez przerwy czytać

te same teksty. Dla mnie to coś w rodzaju filmu sensacyjnego. Tyle w nich akcji, momentów zwrotnych, odkryć, sensacji. Mimo, że nie cenię wysoko swojej “literatury”, to chcę dzielić się z Wami moją pasją.