Energia

        Co to jest energia? To pytanie intryguje wielu. W XVII wieku Gottfried Wilhelm Leibniz (1646 – 1716) obserwując zachowanie się dwóch kul w czasie zderzenia nabrał przekonania, że w kulach tych występuje coś w rodzaju sił życiowych.

         Nie mogąc znaleźć odpowiedzi, uczeni skupili się na badaniu jej właściwości. Poznano, że energia występuje pod różnymi postaciami. Jedną z jej postaci jest ciepło. Ciepło samoczynnie oziębienia się. Rozprasza się. Tak pojawiło się pojęcie entropii – nieuporządkowania. Entropia stale rośnie. Świat zmierza do całkowitego rozmycia się. W tym ujawnia się prawo natury. Jeżeli entropia stale rośnie, to musiała mieć początek i była równa zeru. Było to w momencie powołania świata do istnienia. Wtedy to moc wychodząca od Boga została zaimplementowana w postaci energii, która była napędem twórczym. Z niej wytworzyła się materia, a reszta została wykorzystana do jej dynamizmu. Samą energię trudno zdefiniować, choć jest przeliczalna i opisowa w działaniu. Jak uczą w szkole, energia jest zdolnością do wykonania pracy. Pod synonimem jej można znaleźć słowa: możliwość, sprawność, potencjał, predyspozycja. Jednak wszystkie te słowa nie oddają jej istoty. Może problem leży w tym, że energia pochodzi ze świata nadprzyrodzonego, w którym trzeba stosować inne słownictwo, nieprzetłumaczalne na ludzki język.

          Jej paradygmaty wskazują, że jest to fenomen niezwykły. Ona rządzi wszystkimi procesami we Wszechświecie. Ukrywa się ona w defekcie masy (masa jądra atomowego jest mniejsza od sumy poszczególnych nukleonów w jądrze atomowym). Energię tę można uzyskać podczas fuzji jądrowych Taki proces zachodzi w gwiazdach. Na ziemi proces ten odbywa się w akceleratorach lub w bombach jądrowych. Defekt masy podpowiada koncepcję Stwórcy do magazynowania zasobów energii w materii. Innymi słowami. Jest ukryta w wiązaniach jądrowych. Świadczy to o tym, że energia podlega matematyzacji. Energia wyzwolona równa się energii zamrożonej w jądrach atomowych.

Szukanie prawdy

            Poszukiwanie prawdy kieruje nas do Egiptu. Obszar ten jest szczególnie badany przez świat naukowy. Badania te dostarczają ogromnego materiału poznawczego. Problem w tym, że nie ma ciągłości poznawczej. Występują jeszcze okresy które nadal pozostają dla nas tajemnicą.

            Wiemy, że przed państwową historią starożytnego Egiptu był okres zwany predynastyczny (poprzedzjący panowanie I dynastii, w którym wystepują kulturu Nagada I II i III), przy czym okres kultury Nagada III pokrywa się w znacznej części z panowaniem I dynastii), w którym rządzili ponoć bogowie (Ptah, Horus, Ozyrys i inni). Mówi się o prastarych dziejach sięgających 37 wieku przed Chrystusem. W Egipcie żyła wtedy tak zwana biała rasa (o wydłużonych czaszkach identyfikowana z mitologicznymi Szemsu Hor rządzącymi Egiptem). Była to rasa elitarna. Zwykłymi mieszkańcami była rasa negroidalna (wg licznych tekstom starożytnych Greków oraz badań fizyka Ch. Diopa). Okres ten kojarzony jest z kulturą i historią atlantycką.

            W czasach młodszych wspomina się o okresie wysokich technologii. To w tym czasie ok. 12 tys. lat temu, według niektórych badaczy, zaczęto budować piramidy. Badacze doszukują się w ich technologii tak zwanej telekinezy w praktyce, w dużej skali lub używania bardzo lekkiego gazu, który był wykorzystywany w przenoszeniu ogromnym bloków skalnych na znaczne odległości. Być może Egipcjanie pierwsi poznali sposoby przeciwstawiania się sile grawitacji.

          Bardzo ciekawym okresem były rządy faraona Echnatona (ok XIV wieku przed Chrystusem). Wprowadził on religię monoteistyczną. Być może idea jednego Boga przedostała się do Mezopotamii, w której rozkwitła religia judaistyczna.         

          Odkrycia zwojów w Qumran zakopanych ok. 40 roku przed Chrystusem w 1947 roku dostarczyły ogromnego materiału do poznania okoliczności rodzącego się chrześcijaństwa. Badania ciągle trwają. Miejsce to kojarzone jest w Esseńczykami, którzy wywodzili się z narodu żydowskiego. W jakiś sposób Jezus jest kojarzony z ich ideą. Jednak nie można łączyć ich Wielkiego Mistrza z Jezusem, bo Jezus spotykał się z trędowatymi i poborcami podatkowymi, co kłóci się z ideą Esseńczyków o czystości w wierze. Wiadomo, że do Esseńczyków należał Jan Chrzciciel. W zwojach doszukano się wielu fraz, które znajdują się w ewangeliach. W zwojach używano pojęcia “syna bożego”, ale termin miał dla Esseńczyków inne znaczenie. Przez ten odkryty zwrot chrześcijanie torpedowali odkrycia w Qumran dostrzegając zagrożenie dla chrześcijaństwa.            Dzisiejsza technika pozwala na sklejanie odłamków pisma komputerowo, nie niszcząc rozpadających się zwojów. Technika ta pozwala udostępnić materiał wielu ośrodkom badawczym. Badania prowadzone na szeroką skalę przybliżą nas do prawdy historycznej.

Boże Ciało

          Boże Ciało to katolickie święto Ciała i Krwi Pańskiej. W ten dzień katolicy wspominają Ostatnią Wieczerzę i Przeistoczenie chleba i wina w ciało i krew Chrystusa. Uroczystość ta została ustanowiona na skutek objawień św. Julianny z Cornillon. Julianna urodziła się w 1193 roku w Retinnes, zmarła w 1258 w Fosses.  Była augustianką. Beatyfikana w 1599 roku przez papieża Klemensa VIII. Kanonizowana w 1869 roku przez Piusa IX. Po wizjach mistycznych zabiegała o ustanowienie Uroczystości Bożego Ciała w celu adoracji Najświętszego Sakramentu. Podpierała się tekstem Pisma Świętego: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”(Mt 28, 20). Ułożyła  oficjum na uroczystości „Bożego Ciała”, któremu ostateczny kształt nadał Tomasz z Akwinu. Jej zabiegi, zyskały pozytywne opinie teologów oraz duchownych i doprowadziły do ustanowienia Uroczystości Najświętszego Ciała Chrystusa (łac. Corpus Christi), jako święta adoracji Eucharystii, pogłębiania wiary, praktykowania cnót i pokuty za znieważanie Najświętszego Sakramentu. Pierwsze obchody święta odbyły się w Fosses w  1246  roku. Julianna po śmierci wspierającego ją przeora Gotfryda i usunięciu ze stanowiska przełożonej z pokorą podjęła dziesięcioletnią tułaczkę początkowo przebywając w samotni u Ewy z Leodium, następnie przebywała w klasztorach sióstr cysterek, na koniec której zamieszkała przy kościele św. Symforiana w Namur. Przez ostatnie lata życia była rekluzą (zakonnicą zobowiązaną do nieopuszczania własnej celi i niekontaktowania się z innymi zakonnikami) – pustelniczką zamurowaną w swej celi. Zmarła w dniu, który przepowiedziała tj. 5 kwietnia 1258 roku w Fosses. Za sprawą archidiakona Liège i późniejszego papieża Urbana IV uroczystości Najświętszego Ciała Pańskiego wprowadzone do całego Kościoła.

          Dla mnie święto to jest szczególnej wagi i pewnej tęsknoty za Eucharystią. Ze względu na krytyczne poglądy na temat spowiedzi konfesjonalnej i z szacunku do praw ustanowionych przez Kościół, sam pozbawiłem się tego pokarmu duchowego. Czekam, aż Kościół zmieni poglądy na ten temat i wyda zezwolenie na spożywanie Eucharystii dla wyznających swoje grzechy przed Bogiem (w sposób duchowy), co jest już praktyką stosowaną w Kościołach zachodnich.

Zarzewie własnego zniszczenia

          Każda idea, myśl choćby była najpiękniejsza niesie w sobie zarzewie własnego zniszczenia. Kto dostrzega tę zasadę może przez mądre działania podtrzymywać ich żywot przez dłuższy czas. Kto tego nie dostrzega może spodziewać się, że z czasem idea zblednie i w końcu pozostawi po sobie tylko ślad historyczny. Przebiegłość obecnej władzy, której emocjonalnie nie lubię, polega na tym, że sama bogacąc się niewspółmiernie do obywateli ciągle rzuca im jakieś ochłapy. Brakuje zmian systemowych. Spryt polega na tym, że te podarunki nie pochodzą z  ich własnych kieszeni, ale z dóbr ogółu, z majątku narodowego, z licznych podatków, opłat itd.  Wczorajsze propozycje premiera o zmniejszenie kosztów obsługi kosztów kredytów zaciągniętych w para-bankach jest tego przykładem. Każdy przeciętny obywatel powie, że to jest słuszne działanie. Przy tej okazji władza nobilituje się w oczach narodu. Takie posunięcia nie rozwiązują globalnego problemu sprawiedliwego podziału dóbr narodowych, są atrapą dla ich pazerności i partykularnych interesów. Dalej władza będzie się bogacić niewspółmiernie do swoich współobywateli. W Polsce pojawiają się nowi krezusi, którzy wykorzystując bardziej lub mniej  uczciwe sposoby powiększają swój majątek (“bo im się należy!“). Dla ludu pozostaje pełzający wzrost dobrobytu.

          Idee religijne, które też są zarzewiem dyscyplinowania społeczeństw i władzy nad nimi zadbały daleką perspektywą zbawienia i dobrobytu. Ta głoszona nadzieja była i jest  wystarczająca dla tysiącletnich rządów kościołów. Tylko kryzys moralności kapłańskich (pedofilia) mógł zaburzyć ten pozornie spokojny tryb działania.

           Moje przewidywania polityczne nie są radosne. Lud jest na tyle uśpiony, usatysfakcjonowany, zaspokojony, że nie wystąpi przeciw. Polacy będą cieszyć się tym, co dostali.  “Kto chce być sługą, niech idzie, niech żyje, niech sobie powróz okręci o szyję, niech własną wolę na wieki okiełza, pan niedaleko, – niech do niego pełza! A tam głaskany, a potem wzgardzony, niechaj na progach wybija pokłony, niech jak pies głodny czołga się bez końca za pańską nogą, która nim potrąca (Kornel Ujejski 1823–1897).              

Historia mojej paletki

          W pierwszym roku pracy, mój szef często wysyłał mnie do Warszawy do zakładu, w którym na komputerze przeliczano krzywe polowe geoelektryczne Schlumbergera na krzywe gradientowe. W pociągu, mając dużo czasu, zastanawiałem się, czy można w inny sposób otrzymywać te krzywe. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Opracowałem paletkę, przy pomocy której można było w ciągu 1-2 minut wykreślić na krzywej polowej, krzywą gradientową w układzie bilogarytmicznej.

Można więc sądzić, że za to usprawnienie powinienem otrzymam nagrodę. Zastanawiając się nad algorytmem tej krzywej odkryłem, że nie ma ona żadnych podstaw do interpretacji geofizycznych. Krzywa ta jest wynikiem jedynie obróbki matematycznej. Gradientuje ona bezdusznie wszystkie informacje, te dobre, ale i błędy pomiarowe. Próba odczytania z niej informacji geofizycznej jest wątpliwa. Gotową paletkę przekazałem mojemu szefowi. Niestety, wraz z nią, przedstawiłem swoją krytyczną uwagę merytoryczną. Szef był wściekły, podważyłem jego metodę pracy. Jak się dowiedziałem po latach, paletka była stale przez nich używana. Podobno wywędrowała też do Austrii gdzie była wykorzystywana. Mnie pozostała jedynie satysfakcja.

          Po latach poprosiłem moją koleżankę Anię, która korzystała z niej, aby mi przypomniała jak się ją używa.

Dobry gospodarz

          Dobry gospodarz to taki, który w sposób maksymalny dba o swoje gospodarstwo. Podejmuje adekwatne decyzje do panujących warunków finansowych. Zdarza się, że w danej chwili podejmowane decyzje mogą wydawać kuriozalne i niekorzystne. Ile są warte, można się przekonać po pewnym okresie. W sytuacjach trudnych, do słusznych decyzji gospodarza należą takie, które minimalizują straty. Reasumując, trzeba gospodarzyć się roztropnie. Wszelkie fanfaronady, wychodzenie przed szereg, pycha wobec innych państw kończą się klęską.

          Zakup samolotów amerykańskich w obecnym stanie państwa nie należy do rozsądnych. Owszem, decyzja ma i dobre strony, ale i złe. Liczy się bilans podejmowany działań. Na pewno decyzja mariażu z USA zbliża Polskę do nowych technologii i umocnienia polskiego prestiżu. Na pewno podjęte decyzje wzmacniają poczucie bezpieczeństwa.

          Rzecz w tym, że obecnie nie widać bezpośredniego zagrożenia. Namiastki zimnej wojny, które są obecne w polityce światowej  polegają na wzajemnym zastraszaniu się. Można powiedzieć, że panuje względny spokój. Rozsądnie byłoby wykorzystać ten czas na załataniu bieżących problemów rodzimych. Mamy niezaspokojoną służbę zdrowia, szkolnictwo. ekologię i inne sektory gospodarki. Nie ma powodów, aby Polska rzucała się na wysoką technologię i wysokie wydatki. Od wojny życie ogólnie poprawiło się. Osiągnęliśmy poziom życia zadawalający. Możemy oszczędzać rok czy dwa, aby zapełnić te dziury, które niepokoją społeczeństwo. Zakup super nowoczesnych samolotów Polskę zadłuży na wiele lat. Wystarczyło pozostać przy zakupach F16. Na obecną sytuację polityczną są w sam raz. Polska jest już bardzo zadłużona. Czy trzeba nam obciążać ją nowymi kredytami?  Można przewidzieć, że czekają nas niepokoje społeczne, bieda w obcych luksusach. Gdybym był gospodarzem i decydentem wybrałbym drogę pełzającego rozwoju. Trzeba mierzyć siły na zamiary.  Wstrzymałbym inwestycje z górnej półki, zabezpieczając pilne potrzeby jak: służbę zdrowia, szkolnictwo. Rok, czy dwa umiarkowanych wydatków pozwoliłoby państwu na złapanie oddechu finansowego.

          To co mnie niepokoi, to postawa władz w stosunku do kraju bogatego. Teatralne gesty, uniżoność, nadmierna grzeczność, uprzejmość, całe to trutu tutu jest żenujące i uwłaczające. Gdzie polska godność? Gdzie honor?

Miłosierdzie

          Miłosierdzie to funkcjonał polegający, na odejściu od egzekwowania sprawiedliwości ludzkiej dla popełnionych czynów. Podłożem Miłosierdzia jest Miłość. Miłosierdzie daje nieprawdopodobne skutki. Darowanie win jest sprzeczne z prawem odwetu i ze sprawiedliwością społeczną. Jest nielogiczne. Przewinienia nieukarane mogą być zachętą do dalszych grzesznych uczynków. Trzeba bardzo kochać, aby nie odbierać należnej zapłaty. Trzeba się wnieść ponad zwykłą, powszechną ludzką sprawiedliwość. Miłosierdzie polega również na bezinteresownej pomocy, aktywnym współczuciu.

           Pojęcie miłosierdzia wywodzi się Biblii. Już w Księdze Rodzaju opisano Miłosierdzie Pana nad Józefem: “Pan był z nim okazując mu miłosierdzie, tak że zjednał on sobie naczelnika więzienia” (Rdz 39,21). Miłosierdzie jest Łaską, czyli darem od Boga. Dawid opisuje: “bo wielkie jest Jego miłosierdzie” (2 Sm 24,14). Bóg udziela Miłosierdzie, komu chce według swojego upodobania. Dar ten niesie z sobą bogatą treść odkupieńczą. Udzielane jest niekoniecznie tym, którzy na nie  zasługują. Gdyby tak było, miłosierdzie nie byłoby osobistym darem lecz zapłatą, zadośćuczynieniem. Osoby które weszły na drogę oczyszczenia, pokutujące mają jednak szanse dostąpić Miłosierdzia Bożego (Kpł 26). Bóg udzielając Miłosierdzia pozostaje wierny swej idei doskonałości. Nie każdego stać, aby zrezygnować z przywileju sędziego i darował kary.

       Miłosierdzie jest nie tylko darem Boga. W Biblii opisano jak Dawid udziela miłosierdzia Meribbalowi: “Powiedział mu Dawid: «Nie lękaj się, bo gorąco pragnę okazać ci miłosierdzie ze względu na twojego ojca, Jonatana” (2 Sm 9,7).

        O miłosierdzie proszą ci, którzy utracili możliwość ratunku. W nim widzą swoją ostateczną nadzieje. Najczęściej prośba ta kierowana jest do Boga, który wszystko może: “Wszystkie Twoje drogi są miłosierdziem i prawdą,
Ty sądzisz świat
” (Tb 3,2). Z miłosierdziem wiąże się ocalenie: “módlmy się i błagajmy Pana naszego, aby okazał nam miłosierdzie i ocalił nas»” (Tb 8,4).

          W Księdze Tobiasza występuje sprzeczność, nie jedna w Piśmie świętym. Napisano bowiem: “Ponieważ On karze i okazuje miłosierdzie” (Tb 13,2). Słowa te pochodzą z żydowskiego spojrzenia na Stwórcę. Według współczesnego oglądu, Bóg nie może nikogo karać ze względu na swoje paradygmaty doskonałości. Karanie jest zawsze odwetem. Odwet Bogu nie przystoi. Człowiek może karać się sam, bo zło które czyni niszczy się samo. Niekiedy potrzeba do tego trochę czas. Wbrew pozorom Bóg nas nigdy nie opuszcza: “W tych dniach Pan i Bóg nasz okaże nam miłosierdzie swoje, On bowiem nie opuści nas do końca” (Jd 7,30).

         Bóg udzielając swojego Miłosierdzia oczekuje od nas odpowiedniej postawy: “i obróć smutek nasz w radość, abyśmy żyli i imię Twoje, Panie, wielbili, i nie zamykaj ust chwalących Ciebie, Panie»” (Es 4,17a)  

Miłość

          Miłość jest funkcjonałem, którego wartość trudno jest określić. Nie ma też jednostki w której można by ją mierzyć  Miłość reprezentowana jest przez całą gamę odczuć duchowych różnego kalibru i kolorytu. Na szczycie tej piramidy jest Miłość Chrystusowa. Funkcjonał przechodzi w byt duchowy jakim jest Bóg. Bóg jest Miłością. To najtrafniejsza definicja miłości. Miłość  można obrazować trójkątem. Przy podstawie jest miłość, która często jest mylona z pożądaniem. Owszem, jest w niej uczucie, ale więcej ma ona wspólnego z ludzkim egoizmem i potrzebami niż oddaniem się drugiej osobie. Powyżej podstawy miłość zmienia się na piękniejszą (platoniczną). W niej odrzuca się własne interesy i skupia na obiekcie miłości. Np. adoptowanie dzieci, służenie cierpiącym (np. św. Teresa z Kalkuty), szanowanie innych (o innej orientacji), nie zwyczajnych, biednych i cierpiących, miłość do przyjaciół.

           Miłość jest tożsama z dobrem. Miłość jest budująca i twórcza. Jest paliwem utrzymującym wszechświat w jego istnieniu. Jest niezbędna do dalszego istnienia świata. 

          Miłość nie lubi za nadto rozgłosu. Należy raczej do sfery intymnej. W niej zawiera się pragnienie kontaktu z ukochaną osobą. Miłość nie lubi kajdan i więzów, które ją ograniczają, potrzebuje wolności, zaufania. Miłość może wygaszać i słabnąć. Potrzebuje więc stałego paliwa, która by ją podtrzymywała. Zmierza ona do spełnienia, której wyrazem jest  szczęście i radość z życia. Człowiek miłujący nigdy się nie nudzi z ukochaną osobą. Namiętność jest wartością dodaną, ale nie najważniejszą (miłość starszych ludzi). Zawsze jest ukierunkowana na osobę kochaną. Ważniejsze jest miłowanie od bycia kochanym. “Kochać to nie pytać o nic“, jak mówi piosenka. Zaufanie jest integralnie związane z miłowaniem. Bez zaufania miłość jest skażona.  W miłości pragnie się dojść do doskonałości uczuć. Miłość ma wymiar nieskończoności. Wiecznie jest jej za mało i chce się więcej. Miłość dojrzała jest osiągniętym celem. Wycisza się forma, a dojrzewa jej głębia.

I understood, Entendu, Zrozumiałem

I understood


        Finally, I realized that 22 thousand comments that have been attached to my lectures on the faith-reason blog are false and there is no truth in them. Behind this lies the interests that I only guess. I am writing this with regret. I regret that I wrote back some for thanking you. Oh, how naïve I was !? I’ll wait a few days. If I do not receive any signals from readers by e-mail, I will be sure that my effort is not needed.

I regret to inform the author.

Entendu

        Finalement, j’ai réalisé que 22 mille les commentaires qui ont été joints à mes conférences sur le blog de la raison de la foi sont faux et ils ne contiennent aucune vérité. Derrière cela se trouvent les intérêts que je devine seulement. J’écris ceci avec regret. Je regrette de vous avoir répondu pour vous remercier. Oh, comme j’étais naïf!? Je vais attendre quelques jours. Si je ne reçois aucun signal des lecteurs par courrier électronique, je serai sûr que mes efforts ne seront pas nécessaires.

Zrozumiałem

       Wreszcie zrozumiałem, że 22 tys. komentarzy które podpięły się do moich wykładów na blogu wiara-rozumna są fałszywe i nie ma w nich prawdy.  Za tym kryją się interesy, które się tylko domyślam. Piszę to z przykrością. Żałuję, że na niektóre odpisywałem dziękując za miłe słowa. O, jakim ja byłem naiwny!? Poczekam kilka dni. Jeżeli nie otrzymam na adres e-maila jakiś sygnałów od czytelników, to będę miał pewność, że mój wysiłek nie jest nikomu potrzebny.

Z przykrością donoszę Autor.

p.porebski@onet.pl




Zło

          Jak pisałem wczoraj, zło jest funkcjonałem i nie ma jego bytowego reprezentanta. Można używać pojęcie szatana, jako obraz zła ale trzeba mieć świadomość, że szatan jako byt nie istnieje.  Cała ta opowieść o upadłych aniołach jest tyko religijnym obrazowaniem i nie ma odbicia w rzeczywistym istnieniu samodzielnych istot. Zło jest funkcjonałem o wartościach negatywnych. Jest przeciwieństwem dobra. Można go usuwać tylko interferencją dobrem. Zło wynika z nieetycznego działania. Ukierunkowane jest przeciw moralności określonej przez Stwórcę. Prawo moralne usadowione jest w każdym ludzkim sumieniu. Każdy człowiek ma do niego dostęp. Każdy w sposób wolny może z niego korzystać. Prawo moralne jest wartością wlaną. Na niego nakłada się  prawo pozytywne, które człowiek wypracowuje w sobie poprzez nauką i prawo narzucane przez władzę życia wspólnotowego. Każdy sprzeciw wobec praw moralnych jest złem. Do tego trzeba dodać zło wynikające z zaniedbania i zaniechania. Człowiek nie czyniący nic, bierny w życiu, może być również grzeszny (grzech zaniechania). Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy. Myślą, że grunt to nie grzeszyć. Nie jest to prawdą. Według mojej orientacji grzechy zaniechania mogą mieć wielki wymiar, prowadząc do grzechów ciężkim, np. brak opieki nad starymi rodzicami, brak pomocy potrzebującym, gdy się ma na to środki, nie udzielanie pomocy ludziom będących w sytuacji zagrażających ich życiu. Brak wybaczania tym, którzy o to szczerze proszą. Według woli można swoje sumienie uśpić na jakiś czas.

           Przestudiowałem literaturę o grzechach (poradnik dla spowiadających) w życiu katolickim. Nie ze wszystkim się zgadzam. Wiele z nich wynika z doktryny katolickiej i utrzymaniem penitentów w posłuszeństwie (np. nie uczestniczenie w mszy niedzielnej). Niektóre wynikają, ze złej oceny ich przyczyn (np. masturbacja w okresie dojrzewania). Według mojego oglądu największe zło rodzi się wtedy jak krzywdzi się drugiego człowieka. O dzieciach nie wspomnę (grzechy na tle seksualnym).

           Inna orientacja seksualna nie jest złem samo w sobie. Jest wybrykiem natury, z którym dotknięty tą przypadłością człowiek ma się zmierzać. Nie jest dobrze propagować swoje potrzeby seksualne innym. Parady równości powinny

mieć charakter wymowny (także ekspresywny), ale nie obsceniczny. Inność niektórych pociąga dla samej ciekawości. W ten sposób można mieć na sumieniu innych zwykłych ludzi.

            Już na ten temat wypowiadałem się. Spowiedź jest pomysłem niesmacznym. Niech korzystają z niej tylko ci, którzy potrzebują terapii duchowej. Ja stawiam na własną wolę. Do rzucenia palenia (nie zawsze jest grzechem) wystarczył mi świadomy, własny akt porzucenia, bez żadnej terapii wstrząsowej.