Historia Judy przed upadkiem

          Powrócę jeszcze do historii narodu żydowskiego przed upadkiem Judy. W czasach 716–687 (728–699) przed Chrystusem w Judzie panował król Ezechiasz syn Achaza. Prowadził roztropną politykę, polegającą na unikaniu niepewnych sojuszy przeciwko Asyrii. Wewnątrz kraju wprowadził reformy mające na celu zlikwidowanie wpływów asyryjskich. W czasie oblężenia Jerozolimy przez Sennacheryba w 701 p.Chr., nie zgodził się na poddanie miasta. “W czternastym roku panowania króla Ezechiasza najechał Sennacheryb, król asyryjski, wszystkie warowne miasta judzkie i zdobył je” (2 Krl 18,13). W tym okresie ważną rolę odegrał Chilkiasz urzędnik pałacu króla. Kiedy król Asyrii Sennacheryb, zagroził oblężeniem Jerozolimy, Ezechiasz wysłał Eliakima, syna Chilkiasza razem z Szebą i Joachem aby wysłuchali rzecznika Asyryjczyków i z nim pertraktowali: “Król asyryjski wymierzył Ezechiaszowi, królowi Judy, trzysta talentów srebra i trzydzieści talentów złota. I Ezechiasz dostarczył wszystkich pieniędzy, które znajdowały się w świątyni Pańskiej i w skarbcach pałacu królewskiego ” (2 Krl 18,14–15). Sennacheryb odstąpił od Jerozolimy. Wrócił  do Niniwy, gdzie został zamordowany przez swoich synów.

          Trzy lata po śmierci asyryjskiego króla Aszurbanipala, a ostatecznie w  612 r. p.n.e. Babilon zrzucił jarzmo asyryjskie i powstało państwo nowobabilońskie rządzone przez chaldejskiego króla. Nabopolassara

          Po śmierci Ezechiasza rządy objął jego syn Manasses (699–643). Następnie Amon (643–641) i Jozjasz (641–609). Za jego rządów wspomniany już arcykapłan Chilkiasz odnalazł w Świątyni stare księgi Prawa: “Znalazłem księgę Prawa w świątyni Pańskiej” (2 Krl 22,8), które przekazał królowi. On to poczynił reformę religijną.

          “Za czasu Jozjasza faraon Neko (Necho), król egipski, wyruszył na króla asyryjskiego nad rzekę Eufrat. Gdy król Jozjasz wyszedł przeciw niemu, Neko spowodował jego śmierć w Megiddo, zaraz przy pierwszym spotkaniu” (2Krl 23,29) w 609 roku.

          Na króla Judy powołano, pod naciskiem proroka Jeremiasza Joachaza syna Jozjasza, który panował tylko 3 miesiące. Faraon Neko (Necho) II  uznał jego wybór za akt nieposłuszeństwa i zrzucił go z tronu, a władcą ustanowił drugiego syna Jozjasza Eliakma, którego nazwał Jojakimem (608–598). Joachaz został uprowadzony do Egiptu, gdzie zmarł. Gdy Jojakim zmarł, królem został jego syn Jojakin (Jechoniasz, 598/597) przez 3 miesiące.

         Król Babilonii Nabuchodonozor zaatakował Judę, w tym Jerozolimę. W 598/597 roku, za rządów Jechoniasza, nastąpiło pierwsze przesiedlenie mieszkańców Judy do Babilonu.

         Ostatnim władcą Judy został Sedecjasz (Mattaniasz) (597–586) mianowany przez Babilończyków. Z powodu buntu obalony i uwięziony przez babilońsiego króla Nabuchodonozor II. Sedecjasz został schwytany po nieudanej próbie ucieczki do doliny rzeki Jordanu, oślepiony i uwięziony w Babilonie, gdzie zmarł. W roku 587/586 nastąpiło drugie zdobycie Jerozolimy, a w 582/581 trzecie. Nabuchodonozor  wziął Jojakina do niewoli babilońskiej. Został on ułaskawiony przez króla Babilonu Ewil-Merodaka (662–560) w roku 560/561. (na podstawie informacji z  Jr 52) i umieścił na swym dworze. “król babiloński, w roku objęcia swej władzy ułaskawił Jojakina, króla judzkiego, i kazał wyprowadzić go z więzienia. Rozmawiał z nim łaskawie i wyniósł jego tron ponad tron królów, którzy przebywali z nim w Babilonie. Zdjął więc Jojakin swoje szaty więzienne i jadał zawsze u króla przez wszystkie dni swego życia. Król babiloński zapewnił mu stałe utrzymanie, dzień po dniu, przez cały czas jego życia” (2 Krl 25, 27–30).

          W tym okresie  aktywnie działał prorok Jeremiasz (należał do 4 wielkich proroków, Izajasza, Ezechiela i Daniela). Zapowiadał spustoszenie Judy i Jerozolimy. Działał przez 40 lat. Spisał swoją księgę, w której zawarł napomnienia i groźby dla Izraelitów, zapowiedzi upadku państwa i niewoli oraz proroctwa głoszące oswobodzenie z niewoli i ostateczne zbawienie.  Po upadku Jerozolimy Jeremiasz został najpierw włączony do grupy Judejczyków przeznaczonych do deportacji, a następnie ułaskawiony na osobisty rozkaz Nabuchodonozora. Prorok miał do wyboru: albo udać się do  Babilonu, albo pozostać w Judzie z nieliczną grupą ludności pozostawioną na miejscu. Wybrał opcję drugą. Udał się do Godoliasza, administratora kraju, aby czuwać nad życiem religijnym mieszkańców. Wkrótce jednak Godoliasz został zamordowany, a niedobitki Judejczyków po krótkiej wojnie domowej w obawie przed zemstą Babilończyków uciekły do Egiptu, zabierając przemocą Jeremiasza i jego sekretarza Barucha. Również w Egipcie prorok starał się zwalczać wśród uchodźców synkretyzm religijny i bałwochwalstwo, co spotykało się ze sprzeciwem.  Zakończył życie w 585 roku.

Fałszywe gesty pobożności

          Jestem przekonany, że religia monoteistyczna  zrodziła się w Egipcie za czasów Echnatona, to naród żydowski ją przechwycił i uznał ją za swoją. Z mądrości słynący naród, aby uwiarygodnić swą intelektualną kradzież idei  zaangażował do swojego zamysłu samego Stwórcę mówiąc, że jest narodem wybranym.  Potem swój pomysł zapisali w księgach świętych. Ten manewr nie do końca spodobał się Bogu. Naród żydowski od samego początku ponosił tego konsekwencje. Na końcu, jego potomek o imieniu Jezus całkowicie odkupił winę swego narodu, ale stał się kamieniem głowicy węgła nowej formacji religijnej – chrześcijaństwa (por. Mt 21,42); Mk 12,10; Ł 20,19; Dz 4,11; 2 P 2,7). Ilość wyszukanych przypisów świadczy, że jest to stwierdzenie udokumentowane.

          Zuchwałość żydowska, uczyniona w dobrej wierze, musi być rozliczona. Zabór Boga do jednego narodu było jakby próbą ograniczenia Stwórcy. To musiało tak się skończyć. Bóg jest bogiem wszystkich narodów.

          Polacy ogłosili Matkę Bożą Królową Polski. Mają szczęście, Maryja lubi Polaków i jest dla tego narodu bardzo pobłażliwa. Niech Polacy nie czynią nic więcej w tym zakresie, bo w padną w tarapaty. Bóg lubi ludzi skromnych. Pycha jest czymś brzydkim, niemoralnym: “Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Mt 23,12). W tym jest klucz do godnego zbawienia. Nie chodzi tu o bicie pokłonów, uniżanie się, biczowanie. To są tylko  teatralne gesty. Słowa “kocham” wypowiedziane Bogu w postawie stojącej są pełne godności. Wszystkie teatralnej gesty fałszywej pobożności obecnej władzy są wstrętne. Nie na tym polega służba Bogu i okazywanie Mu swojego uczucia.

         Jaką wartość mają płomienne kazania polskich biskupów, którzy ukrywali zło szerzące się w Kościele i chronili niegodnych kapłanów: “Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? ” (Mt 16,26).  

Klucz w odczytywaniu głosu Boga

         Na katechezie uczą, że Bóg cały czas podtrzymuje świat w swoim istnieniu, w tym, w każdym momencie  uczestniczy w życiu człowieka. Jeżeli tak, to Bóg cały czas jest z człowiekiem w interakcji, w komunii i w zjednoczeniu. Ta okoliczność pozwala na ciągły z Nim dialog. O tych możliwościach nie wszyscy zdają sobie sprawę. Do odczytywania głosu Boga służą pewne klucze, o których niejednokrotnie wspominałem. Jak odróżnić z wielu sygnałów, które dochodzą do człowieka, te, które pochodzą od Boga? Zasada jest prosta. Te które są dobre (same w sobie) z pewnością od Boga pochodzą, bo tylko Bóg może dobro generować. Człowiek przez daną wolność woli może to dobro zagospodarowywać. Wszystko co się dzieje wokół człowieka jest zapisem stanu współzależności. W tym są sygnały, co jest Bogu miłe, a co jest zgorszeniem. Trzeba tylko przechwytywać te sygnały, które są znaczące. Niekiedy ich ocena jest bardzo trudna. Wiele z nich są zapowiedzią zmian. Niektóre są wręcz mylące i prawdziwą wartość ukazują w dalszej perspektywie. Człowiek roztropny, gdy brak mu pewności, pozwala unosić się na dobrych falach. Osiąga się to przez zaufanie. Zaufanie to swoista gra. Niekiedy pozornie niebezpieczna. Fakt zaufania, to oddanie Bogu przewodnictwa, jakby to On miał brać na siebie odpowiedzialność za nasze życie. Kapitałem ludzkim jest oddanie części swojej woli do dyspozycji Bogu i zastąpienie jej wolą pochodząca od Boga. Przy takie zagrywce człowiek staje się jakby własnym (boskim) projektantem swojej przyszłości. Drugim kapitałem jest  pokładana w Nim nadzieja. Ewangelista Łukasz napisał: “A nadzieja zawieść nie może” (Rz 5,5). Nadzieja jest bardzo mocną kartą w grze. Ona jakby “szachuje” Stwórcę, stawia Go przed własną gwarancją udzieloną swojemu stworzeniu. Koronnym atutem jest miłość okazywana Bogu. On nie może jej odrzucić, bo ona jest Jego własnym narzędziem. Bóg jest “bez szans” jak człowiek ukazuje innym swoje miłosierdzie, jak jest usłużny, hojny i wybaczający. Człowiek nie może dobrze czynić, nie jest do tego zdolny, ale przez wolę może zastosować zwierciadło, które odbija wszystko, co najlepsze od Boga pochodzi. Wtedy to dobrze czyni, jakby “rękami” Boga samego.

         Aby człowiek był zdolny do powyższych działać musi wzmacniać się duchowo, musi ćwiczyć swoją wolę, a to tego służy modlitwa.

        Przestańcie prosić Boga o dobra materialne z tego świata. One są nic nie warte, przemijające. Proście o dar mądrości i roztropności. Jeżeli Bóg udzieli Wam tej łaski, to nie zmarnujcie jej, jak to uczynił Salomon. Wielki król, a wielki przegrany. Doprowadził z pomocą swego syna Roboama do podziału swojego królestwa (Izrael i Judę). Roztrwonił to, co od Boga otrzymał.