Ucieczka do przodu

         Aby uciec od smutku należy iść do przodu. Wracam więc do moich tematów religijnych. Ostatnie skupiałem się na postaci Jezusa jako tajemniczej Osoby, która albo została przez Stwórcę posłana na spełnienie zbawczej misji, albo była to Osoba, która  odczytała zamysły Stwórcy i podjęła się z własnej woli nieprawdopodobnej misji, ofiarowując swoje życie dla wielkiego Dobra ludzkości – Zbawienie. Tego nie rozstrzygnę. Pozostanę na poziomie dostępnych faktów. Jak pisałem, Jezus nie chciał zmieniać swojej religii, ale sam stał się Ikoną nowego spojrzenia na Stwórcę i wiarę. Jego nauka dała początek Kościołowi Chrystusowemu. Kościół ten stał Sakramentem Boga, to znaczy  widzialnym znakiem Niewidzialnego. Takie spostrzeganie jest dopuszczalne i logicznie uzasadnione. Kościół Chrystusowy dotyka wszystkiego, co dotyczy Boga. Względem Niego można stosować porównania i odnoszenia. Jest on Ideą samą w sobie. Kościół składa się z wiernych, i ten ruch i tę populację należało zorganizować. Stąd wzięła się potrzeba powołania Kościoła instytucjonalnego (widzialnego). Na początku był on ruchem samoistnym, spontanicznym. Rodził się na poczuciu potrzeby, przez uczniów Jezusa, głoszenia nauki Nauczyciela, któremu zawierzono. Apostołowie rozjechali się w różne strony, głosząc Dobrą Nowinę. Człowiek, z natury niedoskonałej, głosił słowa Chrystusa według własnych koncepcji teologicznych. Rozbieżności były wychwytywane i wzajemnie krytykowane. Rodziła się potrzeba uporządkowania nauki Jezusa. Ludzie dobrej woli zaczęli  spisywać zapamiętane słowa Jezusa (logia). Pojawiło się też opracowanie anonimowe o nazwie Didache, które miało w sobie nauczanie Pana w przekazie apostolskim. Wiele osób podjęło się napisać ewangelie o nauczaniu Jezusa. Było ich wiele. Tu też nastąpiły rozbieżności. Każdy z ewangelistów sam interpretował Jego nauczanie. Po latach dokona się usankcjonowanie czterech ewangelii i nazwie się je kanonicznymi, tj. ewangelie: Mateusza, Marka, Łukasza i Jana. Inne uznano za apokryfy (o mniejszej wiarygodności). To co uderza znawców przedmiotu, to nadmierna swoboda interpretacyjna autorów. Dziś ewangelie i inne pisma religijne są przedmiotem egzegezy, tj. jest krytycznym badaniem tekstów, aby wydobyć z nich prawdziwy sens przekazu Jezusowego. Przy okazji wykryto wiele nadużyć, w tym edytorskich.  Nie jest łatwo, bo brakuje wiarygodnych źródeł porównawczych, w tym pogańskich. Poza tym głoszona nauka mocno przywiera do wiernych, również ta, która jest ezoteryczna, gnostyczna a nawet infantylna. Wiara raz zaakceptowana jest trudna do przyjęcia nowych wyjaśnień. Sam to przeżyłem na wykładach słysząc słowa krytyki: “po co zmieniać to, co zostało już autorytatywnie przekazane“.

        Pisarze i uczeni pierwszych wieków pisali apologie, dzieła broniące idei Kościoła Chrystusowego. Oni nie zawsze mieli rację. Pierwszymi apologetami byli: Kwadratus i Arystydes z Aten, Aryston z Pelli, Justyn męczennik, Tycjan Syryjczyk, Milcjades z Antiochi, Hermiasz.

Smutek

         Śmierć bliskiej mi znajomej Danuty Czerny-Sikory w dniu 13.12.2020  r. wtrąciła mnie w ogromny smutek. Była ona osobą bardzo witalną i nic nie zapowiadało jej nagłej śmierci. Smutek nie pozwala mi racjonalnie myśleć. Nałożył się na ogólną świadomość  stanu rzeczy. Wszystko zmieniło barwę na kolor szary. Słowa Koheleta: “wszystko jest marnością” zabrzmiały swoją wyrazistością. Potrzeba czasu, aby się od złych myśli oswobodzić.  Pisane mądrości wybielały. Stan fizyczny i brak środków nie pozwalają mi towarzyszyć w pogrzebie. Nie zobaczę się już ze wspólnymi przyjaciółmi. Zmuszony jestem zamknąć piękny okres znajomości z Dusią, bo tak ją nazywałem. Niech spoczywa w spokoju i cieszy się bliskością duchową z Tym, który ją na ten Świat powołał. Ona już wie, a mnie jeszcze trzeba realizować nałożone zadania.

Racja

         Muszę zapanować nad wyborem tematycznym, bo o Bogu i Jego Synu można pisać tysiące tekstów. Odsyłam do mojego ponad 10 dorobku pisarskiego, 9 wydanych książek (obecne w bibliotekach),  na moich blogach i na FC.

         Moje prace tutaj trzeba traktować tylko jako zarys problematyki filozoficzno religijnej.   

         Dziś zwracam się szczególnie do osób wątpiących. Za narzędzie poznawcze przyjmuję tylko logikę i zdrowy rozsądek. Zadaję pytanie. Gdyby nasze istnienie byłoby tylko chwilą, to istnienie miałoby jakiś sens? Ja sensu nie dostrzegam. Owszem, zdobyte i wytworzone wartości mogłoby służyć nowym pokoleniom, ale na dłuższą metę, to i tak istnienie nie ma sensu. Trzeba sobie to uświadomić, bo to jest klucz do dalszych przemyśleń. Wydaje się, sens jest ukryty w świadomości, która nie znika. Świadomość to jest to, co pozwala zrozumieć istnienie: “Myślę, więc jestem (Kartezjusz, 1596 – 1650). Na świadomość nakładają się wspomnienia przeżytych chwil, i aktualna wiedza o własnym istnieniu. Teza o wieczności istnienia suponuje przyczynę tego faktu. Pomijając słowo Bóg można użyć neutralne słowo “Racja“. Ono daje odpowiedź na wiele pytań. Jak coś ma sens to ma swoją rację. Tę rację możemy nazywać Racją z dużej litery. Za wszystko odpowiedzialna jest Racja. Racja ta nie wynika z wiary, ale z logiki i oglądu zdroworozsądkowego. Za tą tezą przemawia logiczny obraz Świata. Wszystko jest jakby poukładane z wzajemnej relacji. Dokładne przyjrzenie się Światu, przyrodzie sprawia wrażenie, że ma się do czynienia z cudem. Piękno jest w niezwykłości uporządkowania. Kto tego nie dostrzega jest totalnym ignorantem i osobą bez wyobraźni. Sama Racja jest rozumna (według ludzkiej definicji). Rozum przypisywany jest osobie. Żadnej sztucznej inteligencji to słowo nie przysługuje. Sama Racja wynika z logiczności obserwacji, ale kim ona jest? Na pewno jest to ktoś z zewnątrz istniejącego Świata. Z tego powodu ucieka z ludzkiego poznania. Trudy poznawcze są nie do pokonania żadnym aparatem poznawczym. Pozostają narzędzia, które każdy nosi w sobie. To jest uczucie, intuicja, wiara, nadzieja. Powstaje pytanie, skąd się one się wzięły?  Jeżeli szukać bez skutku to trzeba uznać, że ktoś człowiekowi je dał (wlał). Te cnoty są niezwykłym darem (1 Kor 13,12–13) na zakończenie hymnu o miłości.

Chrześcijaństwo 3

         Nie będę Was nakłaniał do wiary, bo nie jest to mój cel. Sam czuję się realistą i sama wiara jest dla mnie trudna. Ja muszę się do wiary ciągle przekonywać. Muszę ją wzmacniać rozumnym oglądem. Muszę znajdować logiczne wytłumaczenie przedmiotu wiary, aby Mu (Jezusowi) zaufać.

          Jezus nauczał, ale swojej nauki nie spisywał. Dlaczego? Napisano, że czytał Torę w synagodze () i pisał na piasku ratując kobietę cudzołożną (Magdalenę) przed ukamienowaniem: “I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi” (J 8,8). Jezus nie chciał tworzyć nowej religii. Był wierny Ojcu i religii objawionej. Krytykował kapłanów (faryzeuszy) i hipokryzje wiernych, ale chciał ich poprawy. Religia żydowska która ujawniła Prawdę o Bogu była wystarczająca. Po cóż było tworzyć nową?! Czy była inna Prawda?   Jak się okazało, Prawdą był On. Do nowego spojrzenia przyczynił się On Sam. W swoich wypowiedział wskazywał, że On jest Wybrańcem Boga do okazania w Nim przymiotów Ojca. Wskazywał, że On jest wiernym obrazem, ucieleśnieniem Niewidzącego ojca – Boga. Jak mówią ewangelie i listy Pawła to wyróżnienie, wyniesienie do godności Aktu działającego nastąpiło dopiero na krzyżu w trakcie Jego śmierci cielesnej. Jego Śmierć miała być wybawiająca dla ludzkich grzeszników. Siła tego aktu sięgała wszystkich żyjących od zarania i sięga do  w przyszłość. Taką moc mógł mieć tylko Stwórca. Tak też zbawcza śmierć Jezusa jest udokumentowaniem Jego boskości. Jego zapowiadanie okazało się  poprawne i nobilitujące: Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca (J 14,9). Dla uczniów i apostołów był sygnałem, że ich Mistrz jest na równi z Bogiem. Religia żydowska wzbogacona została nową jakością. Stwórca pojawia się w dwóch osłonach Ojca i Syna (potem dojdzie trzecia – Duch Święty). Ta niezwykłość wydarzeń była nie lada  łamigłówką dla apostołów, uczonych i wiernych. Siłą rzeczy zaczęła rodzić się tradycja.  Próbowano spisać tę tajemnicę na papier. Początkowo pojawiły się listy duszpasterskie. Równolegle spisywano słowa Jezusa (Didache, logia). Na końcu pojawiły się ewangelie. Było ich wiele. Każdy z pisarzy chciał słowami ująć ten fenomen. Brakowało odpowiednich słów. Używano obrazów i wyrazów literackich. Szukano analogii do Starego Testamentu i prawdy przekazywanych przez proroków. Dla ewangelistów nie była ważna chronologia. Stawiano na idee Syna Bożego. Można powiedzieć językiem sztuki, że ewangeliści portretowali zdarzenia, a nie fotografowali. Te obrazy i zabiegi literackie są dzisiaj przedmiotem egzegezy. Realizm poznawczy doszukuje się różnych nieprawidłowości. Powstały Kościół, jako forma organizacyjna nowego ruchu zaczął się bronić. Uznano cztery ewangelie za kanoniczne. Pojawili się pierwsi apologeci chrześcijańscy (Klemens). Pozostałe opisy zachowały wartość pomocniczą.

         Jezus zauważał sprzeczność pomiędzy zachowaniem wiernych, a doktryną głoszącą przez kapłanów. Publicznie i głośną wytykał im przywary i grzechy. ” Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem.” (Łk 4,20). Został przez to znienawidzony. 

Chrześcijaństwo 2

          Jezus odkrył, że wszystkie przykazania, głoszone prawa, mają swoje źródło w słowach: “Kochaj Boga i bliźniego“. Wszystkie inne prawa można wyprowadzić z tego przykazania miłości.  W tej prostocie słów kryje się idea Stwórcy. Ta prostota może być rozumiana przez wszystkich, nawet dzieci. Wielokrotnie Jezus przywoływał “wolę” jako instrument decyzyjny. Pouczał, że własną wolę można zastąpić odczytaną wolą Ojca. Możliwość ta jest kolejnym darem Stwórcy, bo wszystko, co dotyczy człowieka, zbudowane jest na Jego woli (koncepcji). Największym darem jest to, że każdy może podejmować decyzje odnośnie swojej relacji z Stwórcą (wolna wola). To, że życie ludzkie jest zdeterminowane przez los, kataklizmy, choroby jest wtórne. Człowiek otrzymał możliwość powiedzenia Bogu “Nie“. Jest to paradoksalnie nierozsądne, ale w tym jest zawarta boska koncepcja istnienia istot rozumnych. Każdy człowiek jest wolny! Tego przywileju nie mają zwierzęta. Zresztą nie mają oni możliwości dociekania. Żadne zwierzę (oprócz człowieka) nie ma też świadomości własnego istnienia.

           Używając ludzkiego języka, Bóg wie, że stworzenia ludzkie nie mają boskich atrybutów i trzeba im pomóc poprzez udzielenie im Łaski. To dar darmowy, ale też i narzędzie, które Stwórca może uruchomić osłabiając ją z różnych powodów. Wtedy człowiek jest zdany na siebie samego. To się dzieje w przypadku odrzucenia Boga i zdanie się na siebie samego. Jest wyrazem też wolnej woli człowieka.  Ktoś może odczytać to jako karę, odwet itp. Takie tłumaczenie osłabia Boga jako Istotę doskonałą. Bóg nie może karać, bo każda kara jest rodzajem odwetu. Może jest to rodzaj Sprawiedliwości, którą trudno zrozumieć. Nadmierna wiara, że Bóg jest głuchy na ludzie grzechy też jest przewinieniem przeciw Niemu. W Księdze Wyjścia pisze wyraźnie, że “Bóg jest Bogiem zazdrosnym” (Wj 34,14), w tym sensie, że jest jeden i tylko jeden (por. Joz 24,19; Pwt 4,24). Bóg dopuszcza zło, bo szanuje wolność człowieka, ale jest mu przeciwny. Może koncepcja Boga istniejącego we własnym sumieniu otwiera nowy horyzont pojmowania Stwórcy jak Podmiotu ludzkiego umysłu. Może brak Łaski bierze się z ludzkiego namysłu i ludzkich działań (grzesznych). Przecież każdy człowiek  znajduje Boga w sobie. Obraza, jaką wyrządził człowiek Bogu wymaga zadośćuczynienia nieskończonego. Nowy horyzont Stwórcy jest bardzo interesujący, ale jest trudny w rozumieniu dla zwykłego wiernego. Większość wiernych jest zwolennikiem Boga ontologicznego w myśl tego Boga traktuje się za Byt duchowy. Nowe rozeznanie proponuje Boga dynamicznego, działającego. Bóg jest, bo są widoczne Jego  działania. Jego natura jest nie do pojęcia dla umysłu ludzkiego. Doszedłem tu do kolejnej Bożej tajemnicy i nie mam odpowiedniej wiedzy do dalszego dywagowania na ten temat.

          Jezus nie tylko był głosicielem Boskich przymiotów, ale utożsamiał się z Nim. Wyraźnie dawał znaki, że jest Jego ulubionym Synem i powołany został do specjalnej misji zbawczej. Tu się zaczyna problem zaufania i wiary. Czy słowa Jezusa brzmią na tyle wiarygodnie, aby Mu uwierzyć?

Chrześcijaństwo 1

          Trudno jest pisać o doktrynie, która jest przedmiotem wiary. Aby zachować obiektywność, w czasie analizy, należy na ten czas, wiarę maksymalnie wyłączyć (choć jak dalej napiszę, jest to trudne i prawie niewykonalne). Historycznie ujmując, pojawił się na Ziemi galilejskiej Człowiek, który zaczął głosić, na owe czasy, rzeczy niezwykłe. Co gorsza, zaczął podważać podstawy swojej własnej religii (żydowskiej). W religii tej Bóg był/jest  przedstawiany jako Król, Władca, który nagradza i karze. Postać Boga, choć nie używano Jego imienia, miał cechy ludzkie, antropogeniczne (pochodzące od człowieka). Religia żydowska zaprzeczała istotę Boga, jako kogoś który jest dobry i pełen miłości. To zniekształcenie Jego istoty miało na celu dyscyplinowanie wiernych. “Jak będziesz niegrzeczny, to Bóg cię ukarze”. Bóg żydowski budził grozę i strach. Tylko ci którzy są Mu wierni i posłuszni mogą liczyć na Jego przychylność.

          Jezus sprzeciwiał się takiemu ujmowaniu Boga. Odczytał w Nim jego prawdziwą istotę. Bóg jest przede wszystkim Ojcem kochającym (ludzi). Przypisywał Mu przymioty, które ludzkość wypracowała przez wieki: doskonałość, dobroć, miłość, miłosierdzie, ale i nieskończoność, moc. Czy przymioty te prawdziwie opisują Stwórcę?  Odpowiedzi należy poszukiwać w  wierze. Racjonalnie można mieć dużo zastrzeżeń. Przede wszystkim,  wielu razi Jego milczenie, choć według Jego przymiotów wszystko może. Na Jego “reputację” wpływają ludzkie nieszczęścia i brak na nie boskich reakcji?  To powoduje, że wielu odwraca się od takiego Boga. Nie ufa mu i ma do Niego żal.          

          Pozostając w doktrynie Jezusa musi być coś na rzeczy. Ujawniana sprzeczność nie da się pogodzić z Jego głoszonymi przymiotami.  Można odnieść wrażenie, że postawa Boga jest celowa. W taki sposób Stwórca chce wyrazić swoje zamiary, koncepcje. Mam świadomość, że posługuję się tu własnym oglądem, i nie mam pewności, że idę w dobrym kierunku. Należy zgodzić się, że Stwórca jest pełen tajemnic, i może nigdy nie uda się stworzeniu (istocie o mniejszym intelekcie) ich rozwiązać. Może w tej tezie jest odpowiedź, że Stwórca chce, aby był przez ludzi ciągle poszukiwany i dociekany. Może sam proces poznawczy jest sensem istnienia. Ciągłe dociekanie, poszukiwanie prawdy, ciągle w drodze, ciągle w nadziei. Mam wrażenie, że Stwórca ujawnił tak wiele, ale musi się znaleźć ktoś, kto to pojmie i zrozumie. Takim Człowiekiem jest Jezus. On ujawnił nie tylko wiedzę, którą posiadł prze 30 lat poszukiwać i studiów ale wiedzę wlaną. Ona jest darem.  Tym samym Jezus ujawnił, że jest szczególnie wyróżniony i umiłowany przez Boga. Czy w tym kryje się odpowiedź, że Bóg zaplanował Jego dalszą działalność. Od lat targają mną dwie teorie. Jedna mówi, że Bóg zesłał Jezusa na Ziemię z misją, a druga mówi, że Jezus oddolnie podjął inicjatywę zbawczą.  Cokolwiek napiszę dalej, ciągle będę się ocierał o wiarę.

Gnostycyzm

          Doktryna powstała w I i II wieku na bazie grecko-egipskiego hermetyzmu (od mitologicznego syna Zeusa Hermesa) pogańskiego, dualizmu (istnienie dwóch równorzędnych sił, dobra i zła, światła i ciemności) Boga oraz gnozy (wiedzy o Bogu). Gnoza oznacza wiedzę, która ma człowiekowi przynieść wyzwolenie i zbawienie. Wyraża też obcość człowieka w świecie.  Wiedza ta jest pochodzenia boskiego. Nie może być ona przekazana człowiekowi przez nauczycieli lub teksty, a jedynie poprzez bezpośredni kontakt z boskością. W gnozie zawarta jest pewna wizja rzeczywistości, w tym Boga, powstania niebios i świata, człowieka i zbawienia. Świat materialny traktowała jako sferę złych mocy. Nie da się ona do końca sprowadzić do  synkretycznej mieszanki, choć oczywiście wiele zawartych w niej elementów ma swoje odniesienie do innych religii, a także do filozofii greckiej. Gnoza odrzuca historię, odrzuca więc i prawdziwe wcielenie Boga i konsekwentnie dąży do doketyzmu, według którego Jezus nie był prawdziwym człowiekiem. Miał tylko pozorne ciało, które wisiało na krzyżu i umarło. Gnoza odrzuca Stary Testament, a uznaje tylko Nowy Testament jako ewangelie o Chrystusie[1].

          Gnostycyzm (od greckiego gnosis, czyli „wiedza”) to zespół różnych systemów religijnym w pierwszych wiekach. Nie przekształcił się w system religijny, ale miał licznych zwolenników, którzy wyznawali różne, często sprzeczne zapatrywania. Łączył ich wszystkich pogląd, że do zbawienia potrzebna jest wiedza ezoteryczna (tajemna). Wiedza ta opierała się na duchowych objawieniach i naukach zaczerpniętych z religii greckiej, perskiej, babilońskiej, egipskiej, judejskiej i chrześcijańskiej (synkretyzm). Niejednokrotnie spotkania gnostyków miały charakter orgii seksualnych, którym nadawano wymiar kultu. Jedna z najbardziej wpływowych gałęzi gnostycyzmu – manicheizm – wywarła piętno na wschodnich religiach – docierając aż do Chin, a także na zachodnich – przejawiając się w średniowiecznym ruchu bogomiłów i katarów, a także we współczesnych kierunkach ezoterycznych, na przykład w teozofii (światopogląd religijno-filozoficzny o charakterze panteistycznym). Stanowi jedną z form, w jakich rozwija się gnoza. 

          Gnostycyzm w sumie powodował ogromny zamęt w głowach i oddalał od religijnej Prawdy. Bogu przeciwstawiano innych architektów świata (demiurga). Człowieka spostrzegano jako więźnia ciała, otoczonego wrogością losu. Życie uważano za pasmo złudzeń i marzeń sennych. Gnostycy głosili istnienie prawdy hermetycznej, ukrytej, co stawiało ją w rzędzie religii rozumianych tylko przez wybranych. Zjawisko to było negatywne. Należało więc walczyć z pregnozą (pierwszy zwiastun gnozy).

           Na bazie gnostycyzmu pojawiła się magia i powstawały sekty judeo-chrześcijańskie.

           Zwolennicy gnostycyzmu zwani gnostykami dla przezwyciężenia greckiego dualizmu stworzyli tzw. teorię eonów czyli pośrednich ogniw. Najsłynniejsza była teoria o 7 eonach. Eony stanowią według nich pewną całość, którą nazywali wspólnotą albo pełnią (pleroma). Dostrzegając w świecie stopniowość usiłowali również podzielić ludzi na 3 kategorie, tych co posiadają tylko ciało, czyli chylików, na tych co posiadają dusze, czyli psychików i na tych co posiadają ducha  pneumatyków. Siebie uważali za pneumatyków, mędrców, którzy mają wiedzę.


[1] Karol Herman Schelkle, Teologia Nowego Testamentu, Stworzenie, Wyd. WAM Kraków 1984 s. 95.

Filozofia żydowska

         Najazdy Greków na Wschód, prowadzone wojny, powodowały migrację i mieszanie się ludzi, a wraz z nią przenoszenie myśli, wiedzy, obyczajów. Religia żydowska zetknęła się z grecką filozofią hellenistyczną. Naturalną rzeczą było powstanie filozofii żydowskiej. Rozwinęła się ona w Aleksandrii, a więc na peryferiach centrum judaizmu jakim była Jerozolima. Filozofia żydowsko-eleksandryjska, której teksty pisane były w języku greckim, wygasła wraz wygaśnięciem hellenistycznych Żydów. Filozofia ta była filozofią religijną. Wychodziła ona z założenia, iż judaizm należy pojmować jako wyznanie. Była ona grecka i zarazem żydowska. Tworzyli ją Żydzi, którzy w znacznej mierze ulegli hellenizacji i byli ukształtowani przez kulturę grecką.

          Tradycja jako pierwszego filozofa żydowskiego wymienia Arystobula z Paneas, który prawdopodobnie miał poprzedników. Żył on w połowie drugiego stulecia przed Chrystusem. Tworzył w języku greckim na dworze Lagidów Ptolomeusza VI Filometora w Aleksandrii któremu zadedykował swoje dzieło, mające formę apologii judaizmu skierowanej do Hellenów. Według późniejszej tradycji miał być potomkiem rodu kapłańskiego i nauczycielem młodego króla. Z pracy Arystobula zachowały się jedynie fragmenty, cytowane w pismach Klemensa Aleksandryjskiego i Euzebiusza z Cezarei. Arystobul dowodził w niej starożytności religii żydowskiej, powołując się na rzekome cytaty z twórczości Linosa, Homera i Hezjoda. Twierdził, że cała myśl grecka ma swoje korzenie w judaizmie, a Orfeusz, Pitagoras, Sokrates i Platon korzystali z pism Mojżesza. Komentując wydarzenia opisane w Pięcioksięgu, m.in. opis siedmiu dni stworzenia świata czy zantropomorfizowane opisy działania Jahwe, posługiwał się alegoryczną metodą interpretacji tekstu.

       Kolejnym wielkim filozofem żydowskim był  Filon z Aleksandrii (ok. 20 przed Chr – 50 po Chr.) Należał do zamożnego rodu. Otrzymał wykształcenie typowe dla wyższych warstw hellenistycznych Greków. Wyżej od filozofii cenił jednak judaizm., który określał jako prawdziwą mądrość. Filozofia grecka jest środkiem prowadzącym do jego poznania. Stwierdzenie, że filozofia jest służebnicą teologii dała jego filozofii przychylność Ojców Kościoła oraz asumpt do sięgania z późniejszych wiekach do wywodów Filona. Hellenizm był okresem religijnych poszukiwań. Był on zgodny z celami jakie sobie zakreślił Filon. Zdecydowanie zwalczał hedonizm Epikura. Opowiadał się za umiarkowana ascezą. Filozofia filozofa oddziaływała na powstanie chrześcijańskiej dogmatyki bo była zgodna z pojmowaniem Boga jako celu wszelkiej wiedzy. Podstawą jego analiz była Biblia w wersji greckiej, Septuaginta, w której tekście każde słowo uważał za natchnione. W interpretacji Pięcioksięgu posługiwał się alegorezą (najpierw odczytuje się znaczenie dosłowne, bezpośrednie, następnie szuka się ukrytego znaczenia głównego). W jego poglądach Boga nie można poznać. O Bogu można powiedzieć tylko tyle, iż jest On absolutnym Bytem. Człowiek poznaje Boga po jego działaniach za pomocą wiedzy, której podstawą jest spostrzegania zmysłowe. Tą drogą jednak nigdy nie można dojść do pełnego poznania Boga, które jest dostępne raczej tylko w stanie ekstazy. Takie poznanie można jedynie przeżyć. Podobną tezę wysunie m.innymi Immanuel Kant jak i autor filozoteizmu. Przez stosowanie alegorezy  Filon znosił antropomorfizm w przedstawieniu Boga. Antropomorficzny opis zawarty w Biblii dokonał się według Filona przez wzgląd na słabość człowieka uwikłanego w świat zmysłów, dlatego możliwe i konieczne jest ustalenie prawdziwego sensu Pisma świętego (Heinrich i Marie Simon, Filozofia żydowska, Wydaw. Wiedza powszechna Warszawa 1990, s. 31–32). Filon walczył z fundamentalizmem biblijnym, choć dostrzegał również sens w dosłownym odbiorze treści objawionej.  Dla niego sens ukryty jak i dosłowny miały równorzędne znaczenie. Filon podkreślał słuszność sensu dosłownego, ale odkrywał ich ukryty, głębszy sens. Filozof był tolerancyjny do innych wierzeń i zabraniał potępianie wielobóstwa. Filon był mądrym człowiekiem, dlatego jego poglądy były inspiracją dla neoplatonizmu, islamu oraz religii chrześcijańskiej. Szkoda, że działalność Filona, będąca wyrazem grecko-żydowskiej symbiozy nie znalazła następców. W historii Aleksandria traciła na swoim pierwotnym znaczeniu. 

          Filon z Aleksandrii łączył wiarę z rozumowym oglądem świata. Można uznać go za prekursora dzisiejszego filozoteizmu.

Atenagoras z Aten (II w.)  apologeta i teolog był pierwszym pisarzem chrześcijańskim, który na drodze rozumowej uzasadniał istnienie jednego Boga[1] (Jan Szymuniak).


[1]  Encyklopedia Katolicka, Wyd. KUL 1985 tom I, hasło Atenagoras z Aten s. 1043).

Zjawiska tunelowe

          Wczorajsze słowa zabrzmiały nieprzyjemnie. Życie ludzkie jest zdeterminowane przez Stwórcę poprzez żywioły, choroby (wirusy, bakterie) i zdarzenia losowe. Nie jest to do końca prawdą. Stwórca przewidział fenomeny, które w fizyce nazywają się zjawiskami tunelowymi. Krótko ujmując, są to zjawiska które pokonują, stawałoby się, bariery nie do pokonania. Podobnie jest w życiu ludzkim. Człowiek przyjmując odpowiednią postawę, wyrażając wolę i kierując się nabytą mądrością może zmieniać nie tylko rzeczywistość, ale wpływać na losy innych. Ten fenomen musi iść w parze z pragnieniem i nadzieją. Do tego dodałbym – z miłością. Tak ujawniają się trzy cnoty teologiczne wyrażone w Hymnie o miłość w 1 Liście do Koryntian : wiara, nadzieja i miłość (1Kor 13,13). Za nią podążają cztery cnoty kardynalskie: roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo (Mdr 8).  Można spytać skąd pojawiły się te zbawienne klucze? Odpowiedzi należy szukać, cofając się do VI wieku przed Chrystusem. Na Wschodzie żył naród, który korzystając z danej im  możności odczytali w swoim sercu, że istnieje Przyczyna sprawcza, która powołała Świat do istnienia. Hagiografowie opisywali odczytane słowa i zapisywali je jak umieli. Przełom nastąpił, gdy naród żydowski znalazł się w niewoli babilońskiej. W świadomości tych, którzy chcieli radować swój naród pojawiła się iskra nadziei, że może ocalić ich Ten w którego wierzono. Światli Żydzi  sięgnęli do starych zapisków. Było ich sporo. Na użytek polityczny, ratujący naród,  dokonali kompilacji tekstów i opracowali dzieło, które dzisiaj zwie się Starym Testamentem (Tora). Dla potrzeb narracyjnych, dydaktycznych, trochę zniekształcili fakty historyczne, dodając, według swojej mądrości i oceny sytuacji, własne frazy. Powstało unikatowe dzieło. Z jednej strony przekazujące odczytane zamysły Boga, wypracowane ludzkie mądrości, a z drugiej bajkowy, legendarny przekaz wydarzeń. Kto to rozumie i zaniecha zbędnego krytycyzmu biblijnego może cieszyć się wspaniałym dziełem literackim. Siłą niego są obrazy religijne, które prowokują do własnych wyobrażeń i przeżyć.

          W tym czasie, na Zachodzie rodziła się filozofia, a na Wschodzie Objawienie Boże zostało udokumentowane na piśmie. Równolegle rodziła się potrzeba przeżyć religijnych. Człowiek dorósł do transcendencji, mistyki i ujawniania Prawdy o swoim duchowym powołaniu. Na przełomie wieków pojawiła się gnoza – forma świadomości religijnej podkreślająca wartość wiedzy jako narzędzia (samo) zbawienia. Nie wszyscy podzielali jej punkt widzenia. Potrzebna była alternatywa.

Sceptycyzm

          W filozofii hellenistycznej ostatnim kierunkiem filozoficznym jest                               Sceptycyzm. Szkoła sceptyków została założona przez Pyrrona z Elidy (376–286 przed Chr.). Najwybitniejszym przedstawicielem tej szkoły był Karneades (214–129 przed Chr.).

          Nazwa szkoły pochodzi od słowa sceptomani – powstrzymywanie się od wydawania sądów (sceptyk – człowiek wątpiący, krytyczny, niedowierzający). Podobnie jak stoicy i epikurejczycy chcieli wyjaśnić na czym polega szczęście. Sceptycy doszli do przekonania, że szczęście osiąga się przez zapewnienie sobie spokoju, a spokój osiąga się gdy człowiek w nic się nie angażuje i nie wypowiada się na żaden temat. Najlepiej zawiesić sąd, bo i tak nie można znaleźć trafnego rozwiązania. Według nich, wcale nie jest bardziej pewniejszy sąd coś stwierdzający od tego, który temu samemu przeczy.

          Przedstawicielami szkoły byli: Ainezydemos z Knossos, Agryppa i Sekstus Empiryk (II/III w.). Wiedza bezpośrednia jest niemożliwa: wszystkie poglądy są względne i rozbieżne (Menodotos z Nikomedii); Rzeczy są różnie postrzegane przez różnych ludzi (Ainezydemos). Nie mieli oni zaufania do poznania naukowego na drodze dedukcji, ani indukcji.

        Sceptycyzm jest pojęciem wieloznacznym. Potocznie używa się do określania człowieka wątpiącego, krytycznego, niedowierzającego.

          To co jest pouczające w doktrynie sceptyków to propagowanie rozsądnego podchodzenia do wszelkich sądów, teorii i hipotez. Wystarczy kierować się rozsądnym prawdopodobieństwem (filozofia zdrowego rozsądku).

          Sceptycyzm  niesie z sobą informacje o kruchości ludzkiego życia. Niewiele zależy od człowieka. Los kształtuje ludzkie życie.  Niewiele mamy do powiedzenia. Boska koncepcja postawy chrześcijańskiej narzuca pokorę. Sprzeciwianie się wichrom nie ma sensu. One wieją jak chcą i z dowolnego kierunku. Każdy sprzeciw jest nierozsądny. Stwórca widzi wszystko inaczej. Nie podobna jest wiedza o tym. Nadzieja w tym, że chce dla nas dobrze. Rozsądnie Mu zaufać. Sceptycy mają dużo racji. “Świat jest bilardem. My tylko kulami.   Ktoś może spytać, kto też grywa nami. Śmierć która strąca, to z dołu to z góry. A wszystkich do dziury?” (?)