Stwierdzenie bałamutne

          XIX wiek przyniósł wiele niespodzianek. Gwałtowny rozwój nauk powodował, że ludzie zaczęli inaczej spostrzegać Świat. Oprócz badań nad wieloma zjawiskami i odkrywaniu nowych horyzontów, które przynosiły  sukcesy wpadali w pychę, która niestety odsuwała ich od Stwórcy (okres pozytywizmu). Wielu sądziło, że Bóg nie jest im do niczego potrzebny, bo poznanie wszystkim tajemnic przyrody to tylko kwestia czasu.

         Tymczasem nowe odkrycia sugerowały, że w dotychczasowym poznaniu świata przyrody występują luki, i do poznania istoty rzeczy jest jeszcze ciągle daleko. Jak wspominałem badania nad emisją fal elektromagnetycznych zakończyły się powstaniem mechaniki kwantowej.

          W 1887 r. Albert Abraham Michelson (1852–1931) i Edward Morley (1838–1923) dokonali słynnego doświadczenia z interferometrem (doświadczenie nazwane M-M), chcąc wyznaczyć bezwzględną prędkość Ziemi względem hipotetycznego „eteru”. Wynik zaskoczył uczonych, tym że przez wiele lat nie umiano wytłumaczyć negatywnego wyniki wykonanego doświadczenia.

         Doświadczenie polegało na tym, że puszczano promienie światła w dwóch kierunkach – wzdłuż kierunku ruchu przyrządu i prostopadle do ruchu. Według fizyki klasycznej wyprowadzono dwa wzory na czas powrotu promieni odbitych. Były one różne, bo po podstawieniu wartości dawały różne wyniki. Spodziewano się więc, że w czasie doświadczenia przyrząd potwierdzi wyliczone różnice czasowe tych dwóch promieni. A tu niespodzianka. Czasy były takie same. Wynik doświadczenia M-M był bardzo zagadkowy i w najwyższym stopniu zaskakujący. Zastanawiano się, jak wytłumaczyć negatywny wynik doświadczenia. Potrzeba było aż 18 lat, aby znaleźć propozycję rozwiązania tej zagadki. Na ten temat pisałem już wielokrotnie. Dziś uważam, że negatywny wynik doświadczenia wynika z postawienia niepoprawnego pytania. Otóż Albert Einstein oparł się kontrakcji Lorentza (skróceniu odległości) i otrzymał odpowiedź, która go sankcjonowała, ale ja mam wątpliwości do całego tłumaczenia.

          Otóż prawdą jest, że światło gdy opuszcza swoje źródło ma zawsze tę samą prędkość < c > względem każdego układu inercjalnego i jest niezależny od prędkości źródła. Pozostaje w swoim układzie inercjalnym, o którym można mówić tylko teoretycznie. Dla układów w ruchu można mówić jedynie o prędkości pozornej.

          Rozważając  bieg promieni (jak na rysunku) trzeba zauważyć, że promień lecący poziomo można uznać, że należy również do układu laboratorium, ale promień pionowy z chwilą przejścia przez pryzmat należy do innego układu i nie ma nic wspólnego z doświadczeniem. Wynik był negatywny, bo nie zachodziła interferencja odbitych promieni. Do detektora trafiał tylko odbity promień poziomy.

          Transpozycja Lorentza i sposób tłumaczenia o skróceniu długości drogi (kontrakcja Lorentza  Fitzgeralda) promienia jest sztuczna i nie odpowiada prawdzie obiektywnej. Kontrakcja Lorentza  Fitzgeralda jest stwierdzeniem bałamutnym i nie odpowiadające prawdzie obiektywnej.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Przedwiośnie fizyki kwantowej

          XIX wiek to przedwiośnie wielkich zmian w nauce. Elektryczność stała się motorem rozwoju nowych dziedzin. Pobudziła umysły do zajmowania się budową wszechświata. Rozwijająca się technologia umożliwiła zbudowanie  nowych narzędzi i aparatów poznawczych (pomiarowych). Za ich pomocą odkryto, że nie wszystko co się zdarza jest dotychczas poprawnie opisane i zbadane.

           Między innymi zwrócono uwagę, że ciało podgrzane emituje energię w sposób niezgodny ze stanem wiedzy. Otóż ciepło (promieniowanie) kojarzono z drganiami drobin. Energię włożoną chciano odzyskiwać w tych samych wielkościach. Tymczasem promieniowanie emitowane ujawnia się w postaci rozkładu energii (widma). Nie wiedziano wówczas nic na temat źródeł i sposobu emisji fal (elektromagnetycznych). Do badań nad emisją założono wyidealizowany model ciała doskonale czarnego.  Reprezentował on takie obiekty jak słońce, żarówka i każde podgrzane ciało.

          Gustav Kirchhoff odkrył, że natężenie promieniowania emitowanego przez dowolne ciało zależy tylko od temperatury i długości dali, nie zaś od budowy tego ciała. Wynikało tego, że natężenie promieniowania jest określone przez pewną uniwersalną funkcję.

          John Rayleigha wraz z matematykiem Jamesem Jeansem, na bazie praw klasycznej termodynamiki  zaproponowali wzór w którym natężenie światła emitowanego jest liniowo zależny od temperatury ciała i rosło wraz z częstotliwością. Propozycja ta była niesłuszna bowiem wyniki doświadczalne wskazywały, że istnieje maksimum pewnych częstotliwości reprezentatywnych w kształcie dzwonowej.

          Rozkład natężenia promieniowania opracowali w 1879 roku bracia Józef Stefan i Ludwig Boltzmannowie (prawo nazwane prawem Stefana Boltzmanna). Energia wysyłana przez ciało czarne przez jednostkę powierzchni w jednostce czasu jest proporcjonalna do czwartej potęgi bezwzględnej temperatury w skali Kelwina. Rozkład ten pasował do ciał gorących (jak słońce) i chłodniejszych (jak włókno żarówki).

          Wien zaproponował rozkład empiryczny, który nie był zgodny z doświadczeniem w niższych częstotliwościach (czyli dłuższych fal).

           Max Planck po kilku nieudanych próbach (rozpoczętych w 1897 roku) zaproponował swój rozkład (zwany rozkładem Plancka), który również  był wzorem empirycznym (opracowany w oparciu o prawo Wiena). Jego postać była oparta na dopasowaniu wzoru Wiena do wyników doświadczalnych metodami prób i błędów.  Uczony stwierdził, że energia nie może być emitowana w postaci ciągłych ilościach, a jedynie w postaci kwantów (porcji):

                                                          E = h * v

gdzie v jest częstotliwością, h wprowadzona stała zwana stała Plancka.        

          Max Planck użył tą stałą do swojego rozkładu. W tym momencie narodziła się nowa nauka zwana fizyką kwantową. Stała h została zaakceptowana, ponieważ ku zaskoczeniu fizyków zapewniała zgodność teorii z wynikami doświadczalnymi różnych badań.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Mechanika kwantowa dla laika

          Wielokrotnie pisałem, że materia nie istnieje jak oddzielny samoistny twór. To co się nazywa materią jest wytworem energetycznym. Jak donosi literatura fachowa materia jest zbiorem, skupiskiem fal energetycznych. Do XX wieku budową materii zajmowała się fizyka klasyczna, a w niej nauka Newtona. W XX wieku rozpoczęły się badania coraz mniejszych drobin materii, Okazało się, że drobiny rządzą się innymi prawami. W granicach subatomowych ujawnia się dualizm korpuskularno falowy. Fotony posiadające pęd zachowują się jak cząstki, a cząstki ujawniają naturę falową (de Broilla). W tak małych obiektach mechanika klasyczna załamuje się. Okazuje się, że w tej przestrzeni obowiązują inne zależności, inne zasady. Naukę tę nazwaną mechaniką kwantową. Zachodzi pytanie gdzie jest granica stosowalności obu mechanik? Rozwiązanie wyjaśnia poniższy przykład.

         Weźmy dla przykładu ziarnko grochu (1 g) i przyjmijmy, że się porusza 1 cm/s.  Zgodnie z nauką Einsteina ziarenko ma w sobie energię wyrażoną w masie. Przeliczając ją na falę (de Brouilla) uczeni wyliczyli, że odpowiada jej fala o długości ok. 6.7 *10 do (-27) cm. Przy takiej odległości praktycznie nie ma dyfrakcji. Trudno dopatrzyć się natury falowej. Dualizm nie jest doświadczalny.  Ziarenko grochu trzeba badać (jego ruch, położenie, energię) za pomocą mechaniki klasycznej. Co innego zachodzi w przypadku elektronu, cząstki materialnej o bardzo małej masie.  Jego fala mieści się w granicach  2.4 * 10 do (-8) cm. Przepuszczając wiązkę elektronów przez kryształ doświadcza się, że kryształ działa jak siatka dyfrakcyjna i w rezultacie powstaje obraz dyfrakcyjny, który można utrwalić na kliszy fotograficznej. Ta właściwość pozwoliła użyć wiązki elektronowe do budowy mikroskopów elektronowych powiększających obiekt nawet 2 miliony razy. Im większa energia elektronów, tym krótsza fala i większa rozdzielczość.

             Proszę zwrócić uwagę, że mechanika kwantowa to łagodne przejście pomiędzy mechaniką klasyczną a mechaniką obiektów subatomowych. Nie ma tu mowy o żadnym załamaniu się nauki, czy przewrocie kopernikańskim. Nowa mechanika zajmuje się nowymi zjawiskami, które jej towarzyszą, np. efekty tunelowe. Ujawniają się nowe zasady, jak zasada nieoznaczoności, które nie mają odpowiednika w mechanice klasycznej. Mechanika kwantowa, która bardziej bazuje na statystyce i prawdopodobieństwie jest również dokładna jak mechanika klasyczna. Jedynie dopuszcza inny rodzaj pytań. Za pomocą nowych narzędzi badawczych jest możliwość wyjaśnienia dlaczego w atomie występują orbity dozwolone dla elektronów, a między nimi jest przestrzeń zakazana. Odpowiedzi można szukać o połowicznym rozpadzie promieniotwórczym.

            Dla człowieka, który doświadcza przestrzeń makroskopową mechanika kwantowa nie jest uchwytna, ale dobrze mieć świadomość, że tajemnice Bożej koncepcji stwórczej są bardziej widoczne w przestrzeni subatomowej.  

             Wydaje się, że nauka zbliża się do jeszcze głębszej prawdy, że rzeczywistość realna opiera się na dynamice, pochodnej tchnienia Bożego. Stają się bardziej wyraziste słowa Świętej Księgi: “Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1,26).

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Geneza grzechów

          Wielu uważa, że grzech rodzi się po fakcie jego wykonania. Otóż ewangelia podpowiada, że grzech pojawia się o wiele wcześniej: “A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5,28). Trudno przyjąć, że sam fakt patrzenia jest grzechem, ale zachodzi pokusa, która akceptowana jest grzechem. Grzech rodzi się w umyśle i jest funkcją (konsekwencją) woli.

          Podobnie jest w przypadku nałogów. Np. samo palenie papierosów (puszczanie dymka), jak nikomu nie szkodzi, jest czynem moralnie obojętnym, ale uzależnienie od używki jest groźne.

           Masturbacja jest mechaniką (ruch posuwisto zwrotny), która sama w sobie wynika z potrzeb fizjologicznych i rozwoju fizycznego człowieka. Natomiast wyuzdanie seksualne wiąże się z upodobaniem i uzależnieniem. To uzależnienie jest obciążeniem umysłu.

          Uzależnienia  od internetu, hazardu, alkoholu, narkotyków, nadmiernego jedzenia i wszelkiej pasji i pragnień, które są traktowane priorytetowo od przyjętych norm są zakłóceniem i obciążają ludzką duszę.

          Wszelakie pomówienia, fałszywe oskarżenia, zdrady są truciznami własnego organizmu.

          Nie wspomnę o zabójstwach, zdradach i czynach ewidentnie złych. To grzechy oczywiste.

          Można sobie nie zdawać z tego sprawy, ale umysł jest stale otwarty na rzeczywistość transcendentną, na Stwórcę. Równolegle, wielotorowo z myślami prozaicznymi, szukamy Boga. To jest nam dane i zaprogramowane. Z tego zapisu naturalnego pojawiły się religie. Wiąże się to z podobną naturą człowieka z naturą Boga “Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1,26).

Natury te przenikają się. Człowiek jest cały czas w Bogu, a On w nas. Nowo narodzony jest czysty (tabula rasa). Myśli grzeszne powiązane z wolą są zgrzytem, dysharmonią, która obniża sacrum człowieka i utrudnia doskonałe z Nim połączenie.   Trzeba wiedzieć, że Niebo jest stanem zaślubin z Bogiem. Dlatego umarli najpierw muszą oczyścić swoją duszę, aby zaślubiny mogły być dokonane. To oczyszczenie jest procesem. Dla oczekujących są udręką. Bóg nikogo nie karze, ale człowiek sam sobie gotuje swój los. Oczekujące dusze pozostają w przestrzeni ziemskiej. Może znajdują się w przestrzeni oczekiwania, ale Niebo jest dla nich zamknięte (jak niepasujące tryby).

          Od lekkich przewinień Jezus już nas odkupił. To dar niezwykły. Ale można stracić ten dar jedna nierozważną akceptowaną myślą. Dlatego trzeba zachować czujność. Jezus pozostawił nam narzędzie zbawcze – modlitwę Pańską: “ i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini” (Łk 11,4).  Powtarzanie jej to gromadzenie sobie zapasu daru odkupieńczego – dobrze jest o tym pamiętać. 

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949