Jak już sygnalizowałem zająłem się opracowaniem “Katechizmu współczesnego chrześcijanina wg świeckiego teologa”, które obiecałem ks. prof. dr hab. Józefowi Kudasiewiczowi, recenzentowi moich dwóch pierwszych książek, który w recenzji do moich opracowań z dnia 18.09.2009 roku napisał: “Sugerowałbym autorowi, żeby napisał małą książeczkę pt. «Mój katechizm», albo «Katechizm współczesnego chrześcijanina». Ks. prof. Kudasiewicz był nieliczny z czytelników, który zauważył u mnie, teologa świeckiego potencjał do przekazania nowego spojrzenia na problematykę religijną. Mam jednak problem, bo nie wiem, czy mój cenzor nie oczekiwał katechizmu na miarę dotychczasowych klasycznych opracowań. Ja nie chcę powielać starych standardów minionych wieków i na religie patrzę współcześnie, szeroko i uniwersalnie.
W zasadzie to piszę do szuflady i może nigdy ta książka nie ujrzy światła dziennego. Mam jednak komfort, bo nic mnie nie pogania. Po napisaniu już ok. 60 stron przeskoczyłem do końcowego rozdziału, który w dzisiejszej narracji roboczej wygląda tak:
Doszedłem do końca moich rozważań. Mam świadomość, że niniejsza katecheza nie jest typowa. Jest przekazem moich myśli, świadomości i wiary. W czasie jej opracowania przechodziłem przez różne stany emocjonalne, mając na uwadze, aby czytających nie zgorszyć i nie zniechęcić do wiary. Słowa krytyki niektórych akceptów religijnych są zaproszeniem do dyskusji. Teologia jest nauką, która bardziej polega na intuicji, wierze niż wszelakich badań racjonalnych. W czasie opracowania tej książki zrobiłem olbrzymie koło poznawcze. Wielokrotnie odczuwałem zniechęcenie, a nawet złość przez brak odpowiednich źródeł, rad, pouczających sporów. Miałem nie raz poczucie, że Bóg mówi do mnie: “radź sobie sam, jak się porywasz na rozpoznanie Mnie i moich koncepcji”. Wielokrotnie czułem Jego obecność i troskę. Mam poczucie, że w minimalnym tylko stopniu zbliżyłem się do Prawdy, ale dla tej okruszyny Prawdy warto było poświęcić całe moje dorosłe życie. Teraz wiem poniekąd, w co wierzę.